Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Główna ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyWto Maj 21 2013, 19:39;

First topic message reminder :




Urocza ścieżka, ciągnąca się przez cały park. Co jakiś czas na jej uboczu znajdują się wygodne ławeczki, na których można przysiąść, by spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu i posłuchać radosnych treli ptaków. Nie brakuje tu roju bzyczków, much siatłoskrzydłych, pary zakochanych memortków czy na krańcu parku drzewa opanowanego przez chochliki kornwalijskie. Uwaga też na niuchacze, podobno gdzieś nieopodal znajduje się ich nora.


ozdabianie ścieżki:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Paź 22 2020, 18:27;

Zapewne gdyby nie uzdrowicielskie zdolności Blake i fakt, że posługiwała się magią, a nie mugolskimi sposobami leczenia, blizn byłoby znacznie więcej. Tak samo jak u Maxa, który jakimś cudem miał ich naprawdę niewiele jak na swój styl życia. Blizny stwarzały coś w rodzaju historii osoby, która je nosiła. Mogły oznaczać naprawdę wiele i dzięki temu był tak fascynujące. Co prawda Solberg nie do końca rozumiał sam fetysz z tym związany, ale ciekawość nie była mu obca. Widział spojrzenie przyjaciela lądujące na jego starej pamiątce po nożu, za każdym razem gdy ściągał koszulkę. Blake nadal nie wiedziała, skąd się ona wzięła, chociaż znała już okoliczności, które do tego doprowadziły.
-Oho! Nie mów, że masz zamiar jej grozić. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo chociaż była to dość kusząca wizja, Max wolał jednak, żeby Blake nie wychodziła z krukonką na wojenną ścieżkę.
-Jesteśmy, ale pamiętaj, że zawsze może być gorzej. - Ich legendarny pech... Solberg był ciekaw czy kiedyś odkryje jego źródło, bo naprawdę ciekawiło go, czym dokładnie sobie zasłużył na to wszystko.
-No tak, nie ma co próbować dbać o swój wizerunek w towarzystwie puchona. Wy zawsze wychodzicie na te słodsze istoty. - Oddał dziewczynie kuksańca, jednak nieco redukując swoją normalną siłę, biorąc pod uwagę zmianę w ciele przyjaciela. Nie chciał jej przecież tutaj zabić.
-Myślisz, że osiągnęłaby sukces? Weszłaby do kanonu Hogwarckich lektur dla dzieci, jako przestroga? - Potrafił sobie to wyobrazić tak samo jak to, że w jakiś debilny sposób rozwalają całą szkołę, bo na przykład zachciało im się zaparzyć herbatę, a jak wiadomo wrzątek niebezpieczna rzecz.
Gdy Blake wzięła dłonie z jego szyi, objął ją jedną ręką w pasie, by trochę zredukować ryzyko jej wypadnięcia z tej upośledzonej karocy.
-Widzisz, że próbują, ale średnio im idzie. A na wolność chyba lepiej ich nie wypuszczać. Ta wiedźma mogłaby nas zamienić w coś gorszego niż ten wrak. - Wizja drugiego polo była kusząca, jednak chwilowo Max starał się wieść w miarę spokojne życie. -Wywalić może i nie, ale zabić jak najbardziej. - Nie mógł powiedzieć, że nie kusiło go uwolnienie pegazów i odlecenie na nich w kierunku wschodzącego księżyca, ale konsekwencje tego mogły być naprawdę poważne, a był pewien, że gdzieś w dole mignęła mu postać Beatrice.
-To co, księżniczko, ostatnie kółeczko i wracamy? - Powiedział patrząc w jej czekoladowe tęczówki i nim się powstrzymał złożył na jej policzku szybkiego, delikatnego buziaka.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Paź 22 2020, 19:18;

O ile Greenwood była dobra z uzdrawiania, tak inne przedmioty szły jej trochę gorzej. Może pomijając oczywiście czarną magię, którą rozumiała coraz bardziej i nie bała się dowiadywać coraz więcej, może pomijając oklumencję, do której czuła, że powoli się naprawdę zbliża... ale w większości przypadków reszta przedmiotów nie szła jej aż tak dobrze. O ile odrabiała zadania domowe, o ile dawała sobie z nimi rady, o tyle jednak umiejętności praktyczne, mimo posiadanej wiedzy, momentalnie kwiczały i leżały, zwijając się z bólu niczym ugodzone nożem zwierzę. Błagające o litość, pozostawiające nie tyle złudzenia, co bardziej powinność pomocy; jedynymi dobrze wyćwiczonymi zaklęciami były tak naprawdę te uzdrowicielskie, jak również, o zgrozo, hologram wilka oraz najprostsze Protego. I to na nich na razie chciała się skupić, wiodąc na razie spokojniejszy tryb życia. A teraz, poprzez siedzenie na kolanach Solberga w celu przejażdżki karocą, czując się trochę jak księżniczka, która ma swojego rycerza na białym koniu, nie przyczyniała się do niczego złego. Poniekąd ją to bawiło, poniekąd się z tego na duszy śmiała, poniekąd cieszyło, kiedy dłonią opierała się odpowiednio tak, by przypadkiem nie powodować dyskomfortu, ale też i nie wypaść z tej całej farsy.
Ja i grożenie? Taka urocza, niewinna Puchonka? — podniosła brwi, by następnie położyć dłoń na własnej klatce piersiowej i się zaśmiać, pozwalając na to, by śmiech wydobył się z jej strun głosowych, które na szczęście posiadała. Nie wyobrażała sobie grozić komukolwiek w Hogwarcie ze względu na jedną, prostą rzecz - czynów karalnych musiała unikać, by ukończyć ten ostatni rok. Nie dość, że pozostała jeden w gratisie, to jeszcze musiała się z tym wszystkim męczyć, ale promyczkiem słońca w tym wszystkim były różne odpały i przypały z najlepszym przyjacielem. Przynajmniej się nie nudziła, a do tego czuła, że jej stan psychiczny uległ znaczącej poprawie. — A to prawda! Przykładowo, zamiast samej sukienki mogłabym zgubić dosłownie wszystko, ot co. Albo łajnobomba mogłaby mi urwać połowę twarzy. — zaśmiała się na tę myśl, bo wydawała jej się równie komiczna. Pozostawało jednak się cieszyć, że bielizna nie zawisnęła sobie bezwładnie na płotku, rozrywając się na kawałki, tak samo biustonosz - to byłaby chyba trauma do końca życia. A może chwilowo, bo przecież miała prawo się śmiać z tego wszystkiego? I tak czy siak ufała Maximilianowi, nie czując się przy nim w żaden sposób skrępowana; Ślizgon widział ją w męskiej postaci zupełnie nago, w związku z czym tym bardziej nie widziała sensu wstydzić się własnych, kobiecych atutów.
Ach, no tak, stereotypy na temat Puchonów, do których to sama się przyznałam. — jak żeby było inaczej, bo przedstawiciele Hufflepuffu muszą być słodcy, niewinni, a do tego manifestować się odmienną orientacją. Była tego świadoma, w związku z czym skutecznie łamała te "obowiązkowe" zasady, przeradzając samą siebie w coś odmiennego, w coś całkowicie różniącego się od typowego pierwowzoru. Nie przeszkadzało jej to; wzmożona odporność na ból była wyjątkowo korzystna. — A co do sukcesu - tak, osiągnęłaby. Przestroga dla niegrzecznych dzieci, co się stanie, jak zboczą z drogi i zaczną się z nami zadawać. — charakterystyczny uśmiech pojawił się na jej twarzy, a i dołki odpowiednio zaakcentował, w związku z czym bez problemu pokazała swoją reakcję na opowieść o dwóch, co Hogwart rozwalili. Byliby idealnym, podręcznikowym przykładem; do tego nietypową przyjaźnią między Ślizgonem oraz Puchonem. Szczerze? Panna Greenwood naprawdę by coś takiego przeczytała. I poniekąd z tego pośmiała, skoro są w dobrym humorze na rzucanie na lewo i prawo żartami.
Przykładowo w dwa, wygodne fotele? — nie mogła się przed tym powstrzymać, bo nadal miała pod kopułą czaszki jedno, charakterystyczne wspomnienie. W odmętach pamięci nadal gdzieś istniał Fillin, który bez problemu użył na niej zaklęcia zamieniającego w dramat tapicerkowy. Skończenie ponownie w tej samej formie byłoby istnym zrządzeniem losu, a do tego jeszcze, przy okazji, nawiązaniem do poprzedniej sytuacji. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu wizja pociętej twarzy nie należała do najprzyjemniejszych, w związku z czym Blake nie pchała się do czegoś takiego. — Kto by ryzykował? W sumie, jak zwróci się uwagę na cenę poszczególnych części ciała, to nie jest to wcale takie nieprawdopodobne... — oznajmiwszy, nie zamierzała w tym dniu skończyć jako coś, co można było sprzedać na czarnym rynku; zamierzała jeszcze żyć i korzystać z tego, co ma im do zaoferowania jarmark. Uwolnienie pegazów naprawdę mogłoby się tak skończyć, w związku z czym dziewczyna ostatecznie nie ryzykowała, grzecznie siedząc na kolanach należących do najlepszego przyjaciela w miarę grzecznie, nie szarpiąc się gdzieś na boki.
Czując delikatny pocałunek na policzku, dziewczyna mimowolnie zarumieniła się, spoglądając na niego jeszcze raz i uśmiechając się pod nosem. Trudno było to powstrzymać, tym bardziej, że w ogóle się tego nie spodziewała; jakoby nagłe uderzenie gorąca przeszło jej od serca po całym ciele i kompletnie zapomniała, że na zewnątrz jest zimno i powinna zastosować Calefieri. Było to niezwykle miłe, nawet nie zwracając uwagi na to, że gdzieś pod kopułą czaszki siedzi ten sam, stary i dobry Felinus. Bawiła się w najlepsze i to się obecnie dla niej liczyło; poza tym, była całkowicie anonimowa. — Ostatnie kółeczko i wracamy. — zaśmiała się, pozwalając sobie na uśmiech składający się z malinowych warg oraz spoglądanie po otoczeniu ciemnymi, charakterystycznymi obwódkami źrenic. Pomimo ciemnej pory, nie było wcale aż tak źle, a widoczność pozostawała w dobrym tego słowa znaczeniu. Obserwowanie okolicznych górek, gdy siedziała sobie wygodnie na Solbergu, nawet jeżeli chłód powracał, należało do przyjemności. Szkoda w tym wszystkim było tak naprawdę pegazów, które to musiały się męczyć z najgorszą karocą, ale dały sobie z tym wszystkim rady, przystając przy wcześniejszym stoisku, gdzie powóz zniknął, kiedy to z niego zeszli. Ale, żeby nie pozostawać taką dłużną, Blake oparła się o ramię i tak samo jak wcześniej Max, pozwoliła sobie na pocałowanie go w obrębie prawego policzka, być może pozostawiając tam jeszcze trochę szminki, którą następnie musnęła kciukiem. — To co, idziemy z powrotem na jarmark, księciu z bajki... a może podgrzewany fotelu? — uśmiech nie schodził jej z twarzy, kiedy to ponownie chwyciła go za dłoń i pognała w stronę ogromnego miejsca na piknik, w którym to rozgrywały się wszystkie możliwe atrakcje z jedzeniem. Odczuwała, że musi trochę coś zjeść, nawet jeżeli szła sobie w śmiesznej podkoszulce, która obecnie udawała sukienkę.
Pognali zatem, nie zwracając uwagę na nic. Na pożegnanie Blake pogłaskała biedne pegazy i podziękowała im za wspólną przejażdżkę.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySob Paź 24 2020, 21:23;

Caine nie był pierwszym naiwnym klientem, który złapałby się na magiczny pyłek. Dlatego, jak na dżentelmena przystało... do tej walki wypchnął Perpetuę, popychając ją delikatnie w talii w kierunku podejrzanej wróżki. Zdążył zauważyć, że każdy, kto z nią rozmawiał był nienaturalnie radosny. Stąd podejrzenie, że Perpetua podoła temu wyzwaniu bez ujmy na jej wizerunku. On w tym czasie wyminął zgrabnie obie kobiety, pozwalając im dopełnić formalności zakupu jednej z dyń, kiedy przechadzał się po grządkach, krytycznie oceniając każdy z okazów dyni. Długo wybierał najdorodniejszą z nich. Przechodząc pomiędzy alejkami być może nawet koło ośmiu razy, zanim zatrzymał się przy jednej z nich i zdecydował:
Ta.
Wyglądała najokazalej. Wystarczająco, żeby mógł za nią zapłacić 30 galeonów. Z grzeczności jednak, przyciągając do siebie Perpetuę, spojrzał jeszcze w jej tęczówki oczu, odgarniając złote pukle z jej twarzy - w nagrodę za udane negocjacje z wróżką.
Jak myślisz?
Pytanie retoryczne niosło ze sobą ową uprzejmość, którą przygotował, choć jego burzowe spojrzenie wyrażało już zdecydowanie i przywiązanie do wyboru, jakiego dokonał.
Powiedz po prostu, że ci odpowiada — zasugerował pochylając się nad bokiem jej twarzy, mrucząc te słowa wprost przy jej uchu. Jakby przypadkiem Perpetua miała inne plany.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyNie Paź 25 2020, 07:46;

Sądziła, że Caine raczej z niechęcią przyjmie jej sugestię o wybraniu się na halloweenowy jarmark w Hogsmeade - a tu taka niespodzianka. Właściwie bez słowa sprzeciwu zebrali się z jej domu. W istocie - nie potrzebowała magicznego pyłku, żeby być równie radosną i szeroko się uśmiechać - więc w żaden sposób nie protestowała, wybierając się na batalię z różową wróżką. Właściwie to obie w moment znalazły wspólny język, co dało Caineowi wystarczająco dużo czasu na odpowiedni wybór. A kiedy ten się dokonał - Perpetua już znalazła się przy boku Shercliffe'a, z cichym pomrukiem aprobaty mieszającym się z chichotem przyjmując jego atencję.
Właściwie to na wybraną przez mężczyznę dynię rzuciła jedynie kątem oka - wystarczająco zaabsorbowana przez jego spojrzenie i budzące słodkie dreszcze gesty. Mógłby wybrać nawet najmizerniejszą dynię - co w przypadku Caine'a rozbijało się jednak o granice absurdu - a złotowłosa by mu przytaknęła. Entuzjazm przy wspólnym spędzaniu czasu musował pod skórą - i wcale nie gasł, a tylko podbudowywał jej radosną aurę.
Po prostu mi odpowiada — sparafrazowała go posłusznie - śmiechem kwitując swoją uległość w kwestii wyboru dyni. Widziała zdecydowanie w jego oczach, znała jego kryteria - i wolała nie trwonić czasu, drocząc się z nim nad pomarańczowymi warzywami.
Weźmiemy tą! — zakomunikowała krzątającej się w pobliżu blondwłosej wróżce, posyłając jej porozumiewawczy uśmiech. Zaraz potem znów skierowała pełnię swojej uwagi na Caine'a, a w jej jasnych oczach tańczyły zawadiackie ogniki. Mimo wiszącego w powietrzu zamiaru, nie zrobiła jednak nic, poza ujęciem mężczyzny pod ramię.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na jarmarku z okazji Nocy Duchów — przyznała, opuszkami palców wkradając się na nadgarstek Shercliffe'a, by delikatnie, zaczepnie, muskać jego wewnętrzną stronę.
Ostatnim razem chyba na studiach, z moim rodzeństwemalbo Huxem.O! — Wyraźnie się ożywiła na swoją następną myśl, co też odbiło się w jej uśmiechu. Dosłownie migotała - niemal na podobieństwo wróżki. Urokiem jednak, nie pyłkiem. — Myślałeś już może o przebraniu na Noc Duchów?
Pytała oczywiście o bal - na który rzecz jasna nie omieszka się wybrać - rzecz jasna z Shercliffem, obojętnie jak srogiej miny by na tę wzmiankę nie robił (zwłaszcza, jeśli chodzi o przebieranki). Właściwie to... nie mogła się tego doczekać.
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyNie Lis 08 2020, 00:10;

To zabawne. Bo jego ostatni raz, kiedy był na jarmarku, też był jeszcze na studiach. Wtedy ich drogi też się zetknęły. Jak stykały się ze sobą większość czasu, ale i większość czasu ignorowali te nici losu, które się ze sobą powoli, powoli splatały, a teraz jakby formowały się w jakiegoś rodzaju węzeł. Aż parsknął do własnych myśli, chociaż w jego wykonaniu brzmiało to bardziej jak chrząknięcie. Wyczuwając delikatny, motyli dotyk na przegubie swojej dłoni, naturalnie przekręcił nadgarstek i poruszył nim w powietrzu, aż ujął w palce jej dłoń, składając miękki pocałunek na jej alabastrowej skórze.
Lady Whitehorn… — rzucił w tonie wiktoriańskiego dżentelmena, bo właśnie mniej więcej o tych klimatach stroju myślał w kontekście Nocy Duchów. A już chwilę później, podniósł dłoń, zachęcając ją ruchem podbródka żeby weszła do karocy. Ta, pięknie zdobiona, bogata, pojawiła się właśnie obok nich. Idealny wybór. Nie złociła się tak pięknie, jak pukle Perpetui, w których światło ginęło w szczególny sposób, ale z pewnością była to kareta godna przewiezienia nawet najdoskonalszej partnerki.
Puszczając Perpetuę przodem, jak zawsze, wszedł za nią. Jako dżentelmen nie powinien, ale jako facet, który dawno stracił dla niej głowę, od razu po zamknięciu drzwiczek, pochylił się nad jej twarzą, nawet nie wyłapując jej spojrzenia, zanim przywarł zachłannie do jej ust. Nie planował się od nich szybko odrywać, ale nagle narastające za sprawą magii fałdy materiału, kiedy przekroczyli granicę wejścia do karoty, zmusiły go do oderwania się od jej warg. Owiewając ciepłym powietrzem jej rumiane wargi, mimochodem podążył spojrzeniem od miękkich warg niżej, przez biust, teraz opięty gorsetem, wysmukloną talię i uwydatnione biodra. Nic dziwnego, że pierwsze jego skojarzenie było dość oczywiste.
Niełatwo będzie Cię z tego wyplątać…
Mówił poważnie, czy tylko żartował? Czasami ciężko było stwierdzić.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Gru 17 2020, 12:29;

Jednocześnie bawił i schlebiał jej tą swoją manierą idealnego dżentelmena. Co prawda podchodził do niej tak już wcześniej - i zapewne nie tylko do niej - ale jego maniery w połączeniu z tymi wszystkimi drobnymi, czułymi gestami, którymi zaczął ją obdarzać, były doprawdy... rozgrzewające.
Nie aż tak jednak rozgrzewające, jak ten nagły pocałunek, którym postanowił ją przywitać w środku karety pełnej blichtru. W tym samym momencie gdzieś na drugi plan odpłynął jej zachwyt nad transmutowaną dynią, radość z nadchodzącej przejażdżki i niewinny, słodki uśmiech. Iskra puściła się biegiem po jej kręgosłupie, wyrzucając gwałtowną falę pąsowych rumieńców na szyję i dekolt. Odpowiedziała równym pragnieniem na jego zachłanność, drobną dłonią wkradając się na jego kark - gdyż także nie miała w planach pozwolić mu na szybkie wycofanie się. Obojgu plany spaliły na panewce, kiedy złotowłosą nagle ścisnął naprawdę porządnie zasznurowany gorset. Z ust wyrwało jej się westchnięcie - zawód zmieszany z wyciśniętym powietrzem z płuc, i gorącym uczuciem irytacji przez nawarstwiające się na niej fale tiulu.
Bez twojej pomocy nigdy się z tego nie wyplączę — dodała do jego spostrzeżeń, mówiąc śmiertelnie poważnie. Suknia, która magicznie otuliła jej drobne ciało zapewne ważyła niemal tyle co sama Perpetua. A złotowłosa, trzeba zaznaczyć, naprawdę nie ważyła dużo. Próbowała wziąć głębszy oddech - czując niemal jak trzeszczą jej żebra, a piersi utrzymują się w ramie dekoltu już chyba tylko na słowo honoru.
Błagam, czy mógłbyś... — zaczęła, podejmując się żałosnych prób sięgnięcia w tył, do wiązania gorsetu, by nieco poluzować sznurowanie. Fiżbiny bielizny były jednak na tyle sztywne, że właściwie ledwo mogła odchylić się na bok. W tym samym momencie uniosła błagalny wzrok na Shercliffe'a, żeby dać mu znać, że wcale do śmiechu jej nie jest - zamarła i musiała zagryźć nagle wargę, czując jak rumieńce na jasnej skórze przybierają na intensywności.
Caine wyglądał... nieprzyzwoicie dobrze. I choć nie narzekała nigdy na magnetyzm, który naturalnie w stosunku do niego odczuwała... Tak teraz, lustrując iskrzącym wzrokiem jego przystojną twarz, okraszoną drobnymi zmarszczkami, przebiegając spojrzeniem po idealnej linii żuchwy i zatrzymując się na ustach... na ciele odezwały się przyjemnym mrowieniem wszystkie miejsca, gdzie ów wargi miały okazję się już znaleźć.
I było to uczucie, które nawet tak swobodną Perpetuę wprowadziło w słodkie zakłopotanie.
J-Jedźmy już! — rzuciła jedynie głośno, stukając w obity atłasem sufit, a karoca powoli zaczęła się toczyć między dyniowymi ścieżkami. A Whitehorn zaprzestała prób oswobodzenia się z gorsetu, opierając się o poduszki i ukradkowo (co w ogóle nie wychodziło), próbowała choć odrobinę zminimalizować zakrawający o wyuzdanie dekolt.
W tym wieku już chyba nie wypada... — próbowała zażartować - ostatecznie poddając się i jedynie zasłaniając swoją część karocy zasłonką.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 18 2021, 13:14;

Kedavra nie cierpiała być wyprowadzana na smyczy, ale jeśli chciał należycie o nią dbać – a Merlin mu świadkiem, że zwierzęta były jednym z niewielu elementów jego życia, w które był w pełni zaangażowany – to trzeba ją było do tego nakłaniać przynajmniej raz na jakiś czas. Lisek był maleńki, więc mieszkanie wystarczało mu na krótką metę, ale jednocześnie niezwykle ruchliwy i nadpobudliwy, a kiedy się nudził, miał w zwyczaju siać spustoszenie. Nathaniel z kolei lubił swoje mieszkanie na tyle, że liczne zniszczenia nie były na szczycie jego marzeń.
Nie obyło się bez powarkiwania, pisków i drobnych kiełków wbitych ostrzegawczo w jego przedramię kiedy cierpliwie próbował założyć jej szelki, no i obrażonego spojrzenia, kiedy w końcu mu się to udało. Wiedział, że nie czuje się w nich komfortowo, a od spacerów lepszy byłby dom z ogrodem, ale nie potrafił przyjąć do wiadomości konieczności przeprowadzki. Lubił to miejsce, a dom z prawdziwego zdarzenia zanadto kojarzył się z dorosłością i życiem, na które nie czuł się jeszcze gotowy.
Zachowuj się, Kedavra, chociaż tym razem — mruknął do zwierzątka po francusku, bo tak miał z zwyczaju zwracać się do swoich pupilów, wziął je na ręce i zniósł na dół kamienicy, a potem poszedł w stronę parku, w którym wreszcie postawił ją na ziemi. Rozejrzał się wokół, z jednej strony szukając wzrokiem obcych psidwaków i kugucharów, które zwykły reagować na liska z agresją... a także pewnej postaci, którą miał nadzieję tutaj dziś zobaczyć.
Nie był przekonujący w swoim liście, wiedział o tym. Brakowało w nim zaangażowania i wrażenia, że mu zależy. Nie wiedział, czy zależało... wiedział tylko, że oboje zasługują na to spotkanie. Że bez względu na to, czy nie będzie ono ostatecznym pożegnaniem, dorośli już na tyle, żeby móc ze sobą normalnie porozmawiać.
Kedavra węszyła ciekawsko w okolicy ławki, korzystając z tego, że długość smyczy zapewniała jej swobodę.

@Gabrielle Levasseur
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 18 2021, 14:34;

Zabolało. Czytając słowa - nawet jeśli nie do końca rozumiała co miał przez nie na myśli, chodziło o Emily? A może całą rodzinę Rowle? - nakreślone znajomym pismem poczuła ukłucie w sercu. Więc miał nową rodzinę myśl ta była niezwykle przykra, mimo to Gabrielle postanowiła przyjąć zaproszenie i zjawić się w parku, nawet jeśli list nie był zbyt zachęcający; ot, zwykła chęć poznania odpowiedzi na zadane pytanie. Z drugiej strony oboje byli już dorośli, po nastolatce z jaką Natheniel miała do czynienia kilkanaście miesięcy wcześniej nie było już prawie śladu. Gabrielle niewątpliwie stała się kobietą, nieco podobną do swojej matki, równie ciepłą i uczynną, u której chwilami przebijała się surowość podyktowana troską. Niestety równie nieumiejętnie, jak dawniej próbowała ukryć swoje zdenerwowanie, które jawnie manifestowane było przez mowę drobnego ciała - wciąż co jakiś czas przygryzła dolną wargę. 
Przekraczając bramę parku przez głowę przemknęła dziewczynie myśl, że może jeszcze zawrócić, zmienić zdanie, stchórzyć i nawet nikt się o tym nie dowie. Niemniej ostatnia rozmowa z Charlim uświadomiła jej, że nie można wziąć uciekać. Gabrielle wciąż zależało na Nathenielu, podobnie jak na Finnie, z którym obecnie nie miała prawie wcale kontaktu. Obaj byli dla niej ważni, nie potrafiła wyrzucić bruneta z serca, nawet jeśli umysł rzadko zaprzątały myśli dotyczące jego postaci. Dostrzegła go z oddali, kiedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy z jej obecności i tego, że mu się przygląda. To, co zaskoczyło blondynkę w pierwszym momencie to fakt, że był sam, dopiero podchodząc bliżej dojrzała kręcącego się wokół ławki zwierzaka na którego być może nie zwróciłaby większej uwagi, gdy nie ostrzegawcze warknięcie opuszczające jego pysk. 
- A więc… to twoja nowa rodzina? - zapytała na wstępie nie kryjąc lekkiego zdziwienia, choć kąciki różowych ust drgnęły w lekkim uśmiechu. Doskonale wiedziała, że - podobnie jak ona - Nathe kocha zwierzęta, więc nie powinno być dla niej niespodzianką, że jakieś posiadał i stanowiło ono część jego rodziny. Oczywiście Puchonce nie umknęły również zmiany, jakie zaszły w mężczyźnie; bez wątpienia wyglądał lepiej niż wtedy w pubie, co oczywiście ją ucieszyło, ale nie uspokoiło. 
- Jak się miewasz? - kolejne pytanie opuściło usta dziewczyny, i choć w tonie dziewczęcego głosu rozbrzmiewało zainteresowanie, tak wydawał się brzmieć nieco obco?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 18 2021, 15:12;

Dlaczego właściwie w swoim liście wspomniał o rodzinie? Mógł jej odpuścić, nie silić się na niepotrzebne docinki, które mogły sprawić jej przykrość. Z drugiej strony jakaś jego część nakazywała mu ukarać ją za sugerowanie, że znalazł sobie lepszą rodzinę, z którą wolał spędzać czas. Nie przyznałby się do tego ani przed sobą, ani tym bardziej przed nią, ale zakłuło go to nieprzyjemnie gdzieś w przestrzeni klatki piersiowej i krótkotrwale pogłębiło lwią zmarszczkę, której nabawił się w wyjątkowo młodym wieku. Bo to przecież wcale nie było tak – nie bardzo potrafił powiedzieć jak dokładnie, bo pewne elementy przeszłości, głównie ze względu na nadużywany od lat alkohol, mieszały mu się w nieprzejrzystą całość, ale z całą pewnością nie tak.
Nie potrafił określić co poczuł, kiedy dostrzegł, kto się do niego zbliża. Jakie były jego uczucia względem tej dziewczyny? Chciał, żeby była bezpieczna, zrobił wszystko, żeby odepchnąć ją od siebie, tak jak nigdy nie udało mu się z Emily. Przez tak długi czas jego starania były skuteczne, aż pękł i zdecydował się wysłać list. Dopiero teraz dotarło do niego, że był to błąd, że właśnie zniszczył wszystko to, nad czym tak ciężko pracował. Dotarło do niego, że skoro tak postąpił, to wciąż musiało mu zależeć, nawet jeśli z trudem dostrzegał w tej osobie dziewczynkę, którą kiedyś dobrze znał.
Spokojnie — przemówił właściwie do nich obojga: do Kedavry po to, żeby przestała warczeć, a do Gabrielle żeby nie wystraszyła się zwierzęcia. — Nie zrobi krzywdy, jest tylko ciekawska i nadpobudliwa — dodał gwoli wyjaśnienia i usprawiedliwienia zwierzęcia, które po pobieżnym obwąchaniu jej buta, rozpoczęło próby wskoczenia na nią najwyżej jak się da. Lisek był na tyle mały, że przy największych staraniach sięgał najwyżej uda, ale nie znaczyło to, że zamierzał szybko się poddać. Wskazał dziewczynie najbliższą ławkę i sam również zajął na niej miejsce.
— Jej część, tak. W domu czeka na mnie kuguchar i coraz poważniej rozważam zakup węża.
Uśmiechnął się do niej, bo zdawał sobie sprawę z tego, że ma na punkcie swojej gromady małego fioła. Z drugiej strony to właśnie zwierzęta pomagały mu przetrwać najtrudniejsze chwile... czy w takim wypadku jego obsesja była czymś dziwnym i niezrozumiałym?
— Na Merlina, prawie Cię nie poznałem. Jest... dobrze, tak myślę. Dostałem kopa w dupę, ale wyjazd dobrze mi zrobił. No i zacząłem nową pracę, z dala od krnąbrnych gówniarzy — wargi drgnęły w rozbawieniu, bo przecież to ją i jej scenę na pierwszych poprowadzonych przez niego zajęciach miał na myśli. Teraz jednak już na pierwszy rzut oka wydawała mu się być dojrzalsza. Chyba fakt, że przyszła tutaj mimo braku większej zachęty był na to wystarczającym dowodem.
— A Ty? Pracujesz gdzieś? Słyszałem, że próbujesz wkręcić się w rodzinę Rowle? — Uniósł pytająco brew. Nie za wiele rozmawiał z Charliem na temat swojej kuzynki, ale wiedział, że mieszkają gdzieś razem. Wniosek co do tego, że coś ich łączy, był raczej oczywisty.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 18 2021, 20:33;

Wiedział co napisać, by zabolało, jednak bardziej niż jego słowa bolesna dla Gabrielle była świadomość - ta dotarła do dziewczyny po przeczytaniu listu - że wciąż bardzo jej zależy, a jemu prawdopodobnie już nie; jedynym czego od niej potrzebował były wyjaśnienia - dlaczego kilka miesięcy wcześniej pojawiała się w pubie, o czym chciała porozmawiać i co miała na myśli pisząc o wieściach na jego temat. Łatwo przywiązywała się do ludzi, a przez to równie ciężko było jej odpuścić, chociaż tatuaż znajdujący się na obojczyku powinien przypominać, że czasem nie warto walczyć. Poświęcając tej myśli kilka sekund instynktownie dotknęła wymalowanej na skórze niezapominajki, prezentującej jasnoniebieskie kwiaty; te niedługo znikną. Z cichym, aczkolwiek ciężkim westchnieniem podeszła do niego, czując nieodpartą chęć, by znaleźć się w silnych ramionach - te dawniej zawsze jawił się blondynce jako jedyne miejsce, gdzie mogła poczuć się bezpiecznie. Stłamsiła w sobie ten irracjonalny odruch, posyłając w kierunku młodego mężczyzny jedynie nikły uśmiech. 
Jak powinna się wobec niego zachowywać? Postawa jaką obecnie prezentowała była niedorzeczna, wszakże byli rodziną!, a  jednocześnie wydawała się taka naturalna, więc dlaczego czuła się z tym źle? Żałowała, że nie ma z nią Charliego. Przy nim na pewno poczuła by się pewniej, łącząc swoje palce z jego mogłaby ukryć zdenerwowanie. Tymczasem nie wiedziała, co zrobić ma z dłońmi, dlatego kiedy lisek po krótkim zapoznaniu się z jej zapachem zaczął domagać się uwagi, przykucnęła i z szerokimi, pełnym wyrozumiałości uśmiechem, podrapała go za wielkimi uszami. 
- Czy kogoś mi nie przypomina? - zaśmiała się ciepło, patrząc wymownie w zielone tęczówki kuzyna, który, gdy byli młodsi, prezentował podobny styl bycia. Wspomnienia tamtych dziecięcy lat mimowolnie odbiły się w spojrzeniu blondynki, które nabrało cieplejszego wyrazu, a może tylko tak się Nathanielowi wydawało? Tak szybko uciekała - skupiając uwagę na zwierzęciu, zanim zajęli jedną z wielu wolnych ławek. Pogoda była naprawdę przyjemne, promienie słońca ogrzewały twarzy, dlatego dziwnym wydawało się, że w parku jest tak mało osób, choć Gabrielle to nie przeszkadzało - mogli liczyć na większą prywatność.
- Chcesz otworzyć minizoo? - zapytała z lekkimi rozmawianiem - Ciekawe, co powiedzieliby na to sąsiedzi - dodała, świadoma, że brunet zamieszkuje jedno z mieszkań w kamienicy, gdzie trudno było o odpowiednią ilość miejsca dla większej liczby zwierząt. - Może w takim razie powinieneś pomyśleć też o zakupie domu? - zasugerowała, chociaż bardziej niż jak sugestia brzmiało to jak pytanie. W zasadzie nie powinien myśleć o tym również w kontekście założenia rodziny? Zaręczyny z Emily wydawały się czymś poważniejszym niżeli zaaranżowanym związkiem, od którego oboje chcieli uciec. Tą uwagę postanowiła zachować jednak dla siebie, bo nie była do końca pewna, jak układa się tej parze. 
Levasseur podzielała jego miłość do zwierząt, sama była nimi zafascynowana a nawet więcej! Przez pewien okres czasu myślała chciała zostać magiizoologiem, jednak ostatecznie porzuciła ten pomysł wracając do punktu wyjścia - nie wiedziała z czym będzie wiązać swoją przyszłość, zwłaszcza że w ostatnim czasie życie Gabrielle obfitowało w wiele niespodzianek, jak chociażby sesja do MagicBoya. 
- Nie wiem, powinnam uznać to za komplement czy jednak obelgę? - pozwoliła sobie na niewinny żart, co dodatkowo świadczyło o tym, że Puchonka czuje się odrobinę pewniej niż w momencie, gdy stanęła naprzeciwko kuzyna, być może była to zbawienny wpływ zwierzęcia, który swoim śmiałym zachowaniem i otwartością wobec niej, wymuszał przyjęcie podobnej podstawy. Mimo to w powietrzu wciąż czuć można było napięcie między kuzynostwem, a wszystko za sprawą słów, których nie zdołali jeszcze wypowiedzieć, nie wiedząc jak rozmawiać o uczuciach, choć dawniej przychodziło im to z podobnym trudem.
- I wyglądasz lepiej niż ostatnio - skomentowała, dopełniając jego wypowiedzi - A gdzie właściwie byłeś? Bo, że z dala od posiadłości dziadków to wiem - zapytała, nie mogąc się powstrzymać przed małym wyrzutem, skrytym w niewinnej informacji, która uświadomić miała mu, że była w stałym kontakcie z dziadkami. Jednocześnie zignorowała jego wymowną uwagę, wywracając przy tym oczami, chociaż niewątpliwie w zielonych tęczówkach widoczne było rozbawienie, bo doskonale wiedziała, co miał na myśli. 
Zapytana o pracę przygryzła dolną wargę, łapiąc ją między zęby i lekko maltretując. Bycie kelnerką nie było zajęciem zbyt ciekawym, natomiast branie udziału w sesjach dla czasopisma przeznaczonego w głównej mierze dla chłopców i mężczyzn Nathaniel mógł nie pochwalać. Nim zdążyła odpowiedzieć na pierwsze pytanie, kolejne opuszczające usta kuzyna, sprawiało, że na policzkach Gab pojawiły się czerwone plamy, wywołane nie zawstydzeniem, ale wzbierającą w niej złością. Czy naprawdę uchodziła za taką, która chciała wkręcić się w tę rodzinę? 
- Nie. - oznajmiła surowo - Charlie ma narzeczoną, a my się tylko przyjaźnimy - czy było to prawdą? W gruncie rzeczy tak, chociaż w całej ich relacji pojawiło się kilka epizodów, lecz ostatecznie nie zmieniły niczego między nimi. - Skąd pomysł, że… że chciałbym wkręcić się w rodzinę Rowle? - zapytała, choć słowa te ciężko przechodziły przez jej gardło. Nie przypuszczała, że coś podobnego padnie z ust Bloodworth'a.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 18 2021, 23:31;

Zawiesił na niej spojrzenie, próbując rozgryźć, o co jej chodzi, bo w pierwszej chwili zupełnie mu się to nie udało. Nic dziwnego, dzieciństwo i lata nastoletnie były dla niego mimo wciąż młodego wieku zamierzchłą przeszłością. Często czuł się od nich tak odległy, jakby stuknęła mu już co najmniej pięćdziesiątka. Nie chodziło nawet o to, że czuł się staro, po prostu emocjonalnie nie miał w sobie już nic z tamtej osoby, nie mógł mieć, został pozbawiony praw do tamtej beztroski. To była ogromna zaleta przebywania w towarzystwie Gabrielle – w naturalny sposób przypominała mu o dawnym życiu, odświeżała zakurzone wspomnienia, mieli ich wszak wiele. Kiedy utrzymywał dystans między sobą a kuzynką, wiele z nich opadło na samo dno pamięci i wcale o nich nie rozmyślał. Ba, zapomniał nawet o tym, jaki miała na niego wpływ. Uświadomienie sobie tego było... cóż, odświeżające.
— Moja sąsiadka nie jest zachwycona, ale nie ma wiele do gadania — opowiedział z rozbawieniem, bo apartament obok niego zamieszkiwał nie kto inny jak Emily Rowle we własnej osobie i w istocie jako posiadaczka szczura nie była wniebowzięta, że za ścianą systematycznie wzrasta liczba drapieżników. — Pewnie tak, ale sam nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony tak byłoby wygodniej, z drugiej lubię to mieszkanie. Nie mam ochoty wynosić się z Hogsmeade, a jednocześnie nie przepadam za tym miejscem wystarczająco, żeby organizować tutaj dom. Nie masz wrażenia, że domy są dla starych ludzi? To trochę tak jakbym sam się na to godził. — W sposób naturalny, wręcz ledwo świadomy podzielił się z nią swoimi przemyśleniami, które dopadały go, ilekroć patrzył na swoją zwierzęcą rodzinę.
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko ironicznie pod nosem, dając jej do zrozumienia, że sama musi rozgryźć jakie podłoże miały jego słowa. On sam wiedział tyle, że wyglądała inaczej – że nie była już małą, momentami irytującą pszczółką nie tylko ze względu na ochłodzenie ich stosunków; że dorośli oboje, czy tego chcieli, czy nie.
— Z dala od dziadków, wystarczy, że nadużyłem ich gościnności jesienią — potwierdził jej słowa, kiwając przy tym głową. Zachował kamienną twarz, mimo że wspominanie o miesiącach ciemności napawało go przerażeniem. Mocniej zacisnął palce na uchwycie smyczy, dając tym niepozornym gestem upust nagłym emocjom. — Zresztą chciałem spróbować czegoś nowego, lepiej poznać siebie, nauczyć się czegoś przydatnego. Byłem... Zwiedziłem część północnej Afryki, głównie małe plemienia. — Konieczność kłamstwa nie była dla niego niczym nowym, a w przypadku jego nagłego zniknięcia również zaskakującym. Doskonale wiedział, że ludzie będą go pytać o miejsce i cel podróży, a więc wybrał trudne do sprawdzenia miejsce. Nie mógł tak po prostu powiedzieć jej prawdy, to, że udało im się spotkać, usiąść i zacząć po ludzku rozmawiać, nie oznaczało jeszcze, że mógł jej ufać. Do tego prowadziła długa droga.
Podniósł ręce w obronnym geście, kiedy tak go ofuknęła, wyraźnie zirytowana jego insynuacją. Najwyraźniej nie trafił ze swoim osądem, chociaż dla niego mieszkanie razem w takim wieku oznaczało jedno. Mogła nazywać to przyjaźnią, on też w przyszłości miewał różne przyjaciółki, niektóre bardzo utalentowane.
— Znam taką przyjaźń — wzruszył ramionami, ale nie denerwował jej już bardziej. Zamiast tego skupił się na jej pytaniu. — Och, to nic takiego, Rowle'owie już tak mają. Wkurwiają cię do żywego, a potem nie da się ich pozbyć z głowy. Ma się ich dość, a ostatecznie i tak wraca się po więcej. Rozumiem to. — Patrzył przed siebie, kiedy o tym mówił. W międzyczasie lisek wskoczył na ławkę pomiędzy nimi, domagając się atencji i pieszczot. Trącił palcem nieproporcjonalnie duże uszko, a potem podrapał ją za nim, tak jak lubiła najbardziej. — To nie mój interes, ale sam fakt, że tak cię tym zdenerwowałem już o czymś świadczy. To twój wybór, czy chcesz się oszukiwać, czy po prostu to zaakceptujesz.
Wilgotny, zimny nosek trącił go niecierpliwie, kiedy zaprzestał pieszczot, a ostatecznie ciepły ciężar zwierzęcia przeniósł się na dziewczynę, która ewidentnie w odczuciu Kedavry głaskała lepiej i z większym zaangażowaniem niż ten stary dziad, który ją karmił. Przeniósł zielone oczy na twarz Gabrielle i westchnął cicho.
— Wiesz, myślę, że powinienem Ci o czymś powiedzieć, w gruncie rzeczy to dotyczy też Ciebie i... po prostu masz prawo wiedzieć. — Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął z niej nieodłączną papierośnicę. — Dostałem ją od matki, zanim... kiedy jeszcze... palisz?
Wciąż trudno było mu mówić i myśleć o jej śmierci. Razem z nią umarły wszelkie złudzenia na temat jego pochodzenia i odeszło jedno z niewielu źródeł ciepła, które go otaczały. Wyciągnął papierosa, wsadził go między wargi i z pytającym spojrzeniem wyciągnął otwartą papierośnicę w stronę dziewczyny.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Sie 19 2021, 10:52;

Oboje mieli świadomość tego, że dziecięce lata są już tylko przeszłością - nie mogli do nich wrócić, nic nie było już takie proste, jednak w przeciwieństwie do Natheniela, blondynka pielęgnowała je w postaci wspomnień do których od czasu do czasu wracała.  Wiele z sytuacji jakie miały kiedyś miejsce były fundamentami jej charakteru, a więc zasługiwały na to, by o nich pamiętać. Z tego też powodu niezależnie od tego, jak daleko od siebie byli, odnosiła czasem wrażenie, że brunet jest tuż obok. 
Jednakże teraz kiedy miała go na wyciągnięcie ręki czuła się trochę mniej pewnie, wyobrażenia jego osoby z łatwością zmywała rzeczywistość, a postać posępnego młodego mężczyzny zupełnie nie pasowała do pełnego pasji i ambicji kuzyna, który często nieświadomości motywował do działania również ją. Gabrielle ciężko było na niego patrzeć, czuła wręcz fizyczny ból, bo z jednej strony starała się zachowywać pozory, że wcale tak bardzo jej nie zależy, natomiast z drugiej w myślach zastanawiała się, jak mógłaby mu pomóc. 
Zmarszczyła czoło, na którym pojawiły się dwie poziomie, płytkie zmarszczki, będące oznaką zaskoczenia, które majaczyło również w zielonych tęczówkach, wywołane jego słowami. Sama przecież mieszkała w domu i nie czuła się z tego powodu stara, wręcz przeciwnie - odnosiła nieodparte wrażenie, że dzięki temu ma większe możliwości, a do tego stabilizację, która jest w życiu ważna. - Nie dla starych, tylko dorosłych - poprawiła go, bo widocznie choć czuł się jak zmęczony życiem staruszek to tak naprawdę do pewnych decyzji jeszcze nie dojrzał, nawet jeśli życie pozwoli na nim je wymuszało. - Dom wiąże się ze stabilizacją, twoim miejscem na ziemi, gdzie wracasz po ciężkim dniu, gdzie rano pachnie śniadaniem… - wyjaśniła, lekko się przy tym uśmiechając, bo tak właśnie obecnie wygląda rzeczywistość blondynki, a przez to łatwo zapominała, jak niepewna jest jej relacja z Charlim. Gdy tylko ta myśl pojawiła się w umyśle dziewczyny, ta lekko przygasła. To wszystko było takie skomplikowane. 
Okłamał ją. To pokazywało, jak odlegli się dla siebie stali, bo przecież Natheniel musiał wiedzieć o tym, że niezależnie od tego jak okrutna była prawda, Gab wolała ją niż piękne kłamstwo. Tym razem przyjęła jego słowa do wiadomości, kiwając przy tym lekko głową, wtedy też dostrzegła, jak zaciska mocniej dłoń na smyczy zwierzaka, choć nie skomentowała tego. Czuła, że już jakiś czas temu pozbawiona została prawa, by reagować na pewne gesty, na jakie pozwalał sobie - świadomie czy też nie - w jej towarzystwie. W samym podejściu Gabrielle do Bloodworth'a nie chodziło o brak zaufania, ale strach; już dwa razy ją tak po prostu porzucił, zostawił.  Tym razem w momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała, bo wówczas szukała samej siebie nie radząc sobie z własnym dziedzictwem. Błądziła i wydawało się, że starszy kuzyn będzie najodpowiedniejszą osobą, by wskazać dziewczynie drogę, ale czy on sam nie zbłądził jeszcze bardziej? 
- Może zamiast wydawać osąd najpierw byś zapytał? - zasugerowała, kompletnie nie rozumiejąc dlaczego zakładał coś z góry, skoro nawet nie znał sytuacji. Oczywiście Nath nie miał pewności, że uzyska od niej jakiejkolwiek informacje, niemniej to wyglądałoby w oczach blondynki znacznie lepiej, niż sugerowanie, że są takimi przyjaciółmi. Kolejne słowa opuszczające jego usta sprawiały, że uśmiechnęła się ironicznie, bo w żaden sposób nie opisywały jej relacji z Charlim. - Rozumiem,że tak właśnie masz z Emily? - dociekała, skoro postanowił wyrazić opinię opartą zapewne na swoich doświadczeniach z rodziną Rowle. 
Przez dłuższą chwilę milczała udając, że zajęta jest liskiem, a w głowie analizując ostatnią wypowiedź kuzyna. Szkopuł tkwił w tym, że zaakceptowała swoją relację z młodym Rowle, chociaż nie wygląda ona tak, jak widział ją Natheniel. Czy powinna wyprowadzać go z błędu? Bała się, bo to było jednoznaczne z otworzeniem się na jego osobę, a co jeśli znowu zniknie? 
- Zdenerwowałeś mnie, bo ostatnim o czym marzę jest należeć do tej pokręconej rodziny. Ufam Charliemu, jest dla mnie bardzo ważny. Między nami rzeczywiście do czegoś… doszło - zarumieniła się - Kocham go, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie należę do WASZEGO świata i nigdy się w nim nie odnajdę. - potok słów popłynął, chociaż nawet na wpół głuchy dosłyszałby niepewność rozbrzmiewającą  głosie dziewczyny. Przed nikim - poza samym Ślizgonem - nie przyznała się do uczuć jakimi go darzył, a te zawsze były dla niej ważne. Gabrielle bardzo często kierowała się w życiu emocjami zamiast zdrowego rozsądku, który często kłócił się z tym co mówiło jej serce. 
Pazury delikatnie wbiły się w skórę blondynki, gdy ta pod wpływem nagłego wyznania zaprzestała pieszczot, zaraz do nich wywracając. Podrapała zwierzaka za uszami lekko strosząc jego sierść. Mimo poświęconej mu uwagi, spojrzenie - mówiąc "co chcesz mi powiedzie" - skupiała na kuzynie, czekając na kontynuację wypowiedzi, a jednocześnie odmawiając papierosa, gdy wyciągnął ku niej papierośnicę. I chociaż zapach tytoniu nie przeszkadzał jej jak dawniej, to wciąż nie pochwalała tego nałogu.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Sie 19 2021, 13:14;

Pokręcił delikatnie głową. Nie był chyba gotowy na taki dom, na taką stabilizację, ciepło i wieczne powroty. Przede wszystkim nie czuł, żeby na to wszystko zasługiwał. Jasne, był człowiekiem i jak każdy człowiek pragnął mieć swoje miejsce na ziemi... ale zabójcy nie zasługują na miłość, ciepło i szczęście, zabójcy nie karmią się śniadaniami a poczuciem winy, nikotyną i butelką whisky. Jego życie było całkiem odmienne od tego, o którym mówiła Gabrielle – od tego, które wiodła. Był wrakiem, wyrzutkiem, śmieciem. Mimo upływu lat i szaleńczego biegu wydarzeń nie potrafił w pełni sobie wybaczyć i przejść nad przeszłością do porządku dziennego. Miał ochotę skomentować jej słowa, skłamać, że to nudne i wcale do niego nie pasuje, ale kogo chciał oszukać? Najlepiej ze wszystkich wiedziała, jak łaknął rodzinnego ciepła, w innym wypadku nie byłby tak zżyty z dziadkami i nie powracałby do ich posiadłości w każdej wolnej chwili. Tak było od zawsze.
— Po co? — droczył się z nią, chociaż igrał przy tym z ogniem. — Jesteś dla mnie jak otwarta księga. Nie do końca wypada mi wprost pytać Cię o życie uczuciowe, ale jak wysuwam jakąś sugestię to sama mi odpowiadasz, wystarczy na Ciebie spojrzeć. — Nie chciał jej urazić tymi słowami, chciał tylko przypomnieć, że niezmiennie od lat potrafi odczytać z jej twarzy każdą emocję, która przemknie jej przez głowę. Zresztą ostatecznie upewniła go w przekonaniu, że dobrze rozumiał całą tę sytuację, bo bez względu na to, czy był to jednorazowy wybryk, czy może rytuał, nie była to już zwykła przyjaźń. Za drzwiami sypialni nie zostawało w nim nic z konserwatysty, więc nie miał nic przeciwko takim rozwiązaniom – ani wobec siebie, ani wobec Gabrielle. Dla niego dalej była małą dziewczynką, ale widział i rozumiał, że zdążyła już dorosnąć. W jej wieku dawno miał za sobą wiele znajomości, które kończyły się na – jakby to zapewne ujęła Gabrielle – incydencie.
— Tak miałem z Emily — poprawił ją odruchowo, bo od jakiegoś czasu ta relacja znacznie się zmieniła. Już nie polegała na wzajemnym załażeniu sobie pod skórę – w każdym razie nie tylko na tym. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają — Ale nie zgodzę się z Tobą, że są pokręceni. Jak się na to spojrzy z boku, to są o wiele normalniejsi niż chociażby moja rodzina. Nie oceniaj ich przez pryzmat moich zaręczyn, jeśli nienawidzisz mnie, to nienawidź mnie, ale nie przenoś tego na innych ludzi.
Mówił łagodnym, spokojnym tonem, przyglądając jej się z mieszaniną zamyślenia i zmartwienia. Tak, Rowle'owie stali mu się bliscy. Nie chodziło tylko o narzeczeństwo, dobrze czuł się w ich towarzystwie, dobrze się z nimi dogadywał. Nie czuł się dobrze kiedy nazywała ich pokręconymi, zwłaszcza znając całą prawdę o Blooworthach.
— Naszego świata? Masz na myśli czystokrwistych czarodziejów? Tradycje? Wymagania? O to Ci chodzi? — zmarszczył brwi. Był kiedyś taki jak ona, zbuntowany przeciwko całemu światu. Zmienił się, nauczył się pokory. Zrozumiał co stoi za wszystkim tym, co kiedyś wydawało mu się tak niesprawiedliwe. Nie popierał tego, ale rozumiał i już się nie stawiał. Miał o wiele ważniejsze sprawy na głowie i problemy do rozwiązania niż walka z tradycjami, które swoją drogą jak dotąd nie przyniosły mu niczego złego... właściwie wręcz przeciwnie. Czy chciała go zranić, mówiąc, że jest częścią tego świata? Kiedyś pewnie by jej się udało, teraz... teraz nie miało to już dla niego znaczenia. Wiedział co robi i dlaczego, każdy jego uczynek miał swój powód. Wiedział, że nikt z zewnątrz nie będzie w stanie tego pojąć, zwłaszcza ona.
Wyciągnął z kieszeni smoczą zapalniczkę i otwierając ją, uwolnił schowanego w niej smoczka, który uczynnie podleciał do papierosa i dmuchnął w jego końcówkę niewinnym płomyczkiem. Zaciągnął się dymem, po chwili wypuszczając pachnącą miętą i tytoniem chmurkę na zewnątrz, w przeciwną niż Gabrielle stronę. Błękitne gryfy towarzyszyły mu niezmiennie od lat.
— Powinienem powiedzieć Ci o tym już dawno temu, ale musiałem to przetrawić. Zresztą po drodze wydarzyło się dużo rzeczy, no i... nie rozmawialiśmy ze sobą, więc uznałem... — urwał i wziął głębszy wdech, zdając sobie sprawę z tego, że wpada w nerwowy słowotok. Powinien lepiej nad sobą panować, dawniej był w tym mistrzem. Musiał odzyskać dawną kontrolę.
— Tuż przed śmiercią moja matka przyznała się, że wcale nie jestem jej synem. Nie jestem Bloodworthem, a to — potrząsnął zamkniętą już papierośnicą, po czym wydobył zza paska różdżkę — to pamiątka po moich prawdziwych rodzicach. Spójrz. — Stuknął końcem różdżki w zdobiącego papierośnicę lisa, który odsunął się posłusznie na bok, ujawniając zapisane pod nim nazwisko: „Blais”. Wbił spojrzenie w przestrzeń przed sobą, nie mając ochoty patrzeć na jej reakcję. Nie przywykł do myśli, że jest adoptowany i chyba nigdy nie uda mu się z tym pogodzić.
— Żyliśmy w kłamstwie, Gabrielle. Ty i ja. Wszyscy dookoła nas okłamali. Wcale nie jesteśmy rodziną, nie mamy wspólnej nawet jednej kropli krwi. Twoi dziadkowie nie są moimi dziadkami.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyCzw Sie 19 2021, 17:35;

Demony przeszłości. Cwane i nieustępliwe bestie, wyciągające swoje czarne, długie szpony by drasnąć lub co gorsze rozszarpać duszę; nie przypuszczała, że po tak długim czasie Natheniel stał się ich ofiarą. Wiedziała, widząc w barze na własne oczy czy też z listów słanych przez dziadków, że sobie nie radził, jednak nie sądziła, że to wydarzenia sprzed lat odbijały na nim piętno, masakrując tę osobę, którą znała. Czarne myśli trawiące jego umysł karmiły kreatury, pozwalając by rozprzestrzeniały się coraz bardziej, odbijając się  również na innych. Gdyby tylko coś powiedział, napomknął, zrobił cokolwiek, co skłoniłoby Gabrielle do szukania odpowiedzi, ale prawdopodobnie wciąż pozostał zbyt dumny, by zdobyć się na ten krok i milczał. 
- Choćby po to, by poznać wszystkie szczegóły. A skoro taki z ciebie znawca moich uczuć, to jakim cudem umknęło ci to, że cię potrzebowałam?! - zapytała, nie umiejąc powstrzymać wyrzutu, który rozbrzmiewał w jej głosie. Naprawdę stąpał po grząski gruncie, bo mimo spokoju jaki Puchonka zachowywała miała w sobie wiele złości oraz żalu skierowanych w jego osobę. Nie potrafiła pojąć wielu decyzji jakie podjął, nie umiała racjonalnie ich wytłumaczyć, a przecież kiedyś rozumieli się bez słów. Jasne, zmienił się. Podobnie jak ona, ale czy człowiek może z czasem stać się zupełnie kimś innym? Ciężko było jej w to uwierzyć, a właśnie taki w jej oczach był Natheniel - zupełnie obcy.
Nie zamierzała wchodzić z nim w dyskusję odnośnie tego, co łączyło ją z Charlim, bo znając jego upór - byli pod tym względem do siebie bardzo podobni - nie przekona go, że się tylko przyjaźnią. Ślizgon nigdy nie powiedział jej, że czuję coś więcej, traktował ją jak siostrę niżeli partnerkę, co dostrzegała coraz częściej. 
- Miałeś? - zdziwiła się, nie rozumiejąc dlaczego mówi o tym w czasie przeszłym, chociaż mogło to wróżyć coś dobrego, może doszli do porozumienia? Zaraz dodatkowo ściągnęła brwi, co pogłębiło malujące się na twarzy blondynki zaskoczenie - Twoja rodzina? - kolejne pytanie opuściło różowe usta, a w umyśle Gab pojawił się mętlik. To w końcu miała nową rodzinę czy o jakiej mówi? Ich? Nie miała czasu by się nad tym zastanowić, bo powiedział coś, co wywołało u dziewczyny widoczną w zielonych tęczówkach i zaciśniętych ustach złość  - Czy kiedykolwiek powiedziałam, że cię nienawidzę?! - uniesiony głos sprawił, że odrobinę przestraszony lisek warknął na nią, widocznie uznając za zagrożenie. - Teraz po prostu zaczynasz pieprzyć i nie, nie mów że czegoś nie rozumiem. Chyba zapomniałeś, jaka jestem i jak podchodzę do ludzi. To, że nie zgadzam się z zasadami jakie panują wśród czystokrwistych, nie znaczy że ich nienawidzę. Nie podoba mi się brak wolnego wyboru, to, że wiele rzeczy Charlie robi w tajemnicy ze strachu przed własnym ojcem, że nie może być zwyczajnie sobą, bo ważniejsze są konwenanse, ale byłam w stanie to zwyczajnie zaakceptować. - przyznała, z każdym słowem spuszczając nieco z tonu, które ostatecznie wyrażał jej zrezygnowanie. - Być może kiedyś chodziło o twoje zaręczyny, sądziłam, że będą dla Ciebie jak więzienie, ale teraz sytuacja się zmieniła. Chodzi o coś więcej. - westchnęła, bo myśląc, że to on jest przyczyną wszystkiego wychodził z niego egoizm. - O prawo do bycia ze sobą szczerym. - dodała. Wciąż nie rozumiała życia w kłamstwie w imię czego? Nazwiska? Historii?, która jak sama nazwa wskazuje była już przeszłością. Ciężko było zmienić spojrzenie Gabrielle na tę kwestię, nie potrafił zrobić tego Charlie, a tym bardziej nie uda się to Nathenielowi. To była właśnie ta przepaść, która dzieliła ją ze Ślizgonem; czasem wydawała się nie do przeskoczenia. Jeśli natomiast myślał, że chciała mu w jakikolwiek sposób dopiec, to i ich zaczęła dzielić przepaść. 
Z zaciekawieniem wpatrywała się w niego, lekko, w zabawny sposób marszcząc nos kiedy w powietrzu zaczął unosić się zapach mięty i tytoniu, który był jedną z woni, którą czuła mając do czynienia z amortencją. Przytknęła powieki na kilka sekund dłużej niż wymagała tego zwykła potrzeba fizjologiczna, rozkoszując się ulubionym zapachem, choć kiedyś go nieznosiła. Czekała, aż wydusi z siebie, to co chcę powiedzieć, jednocześnie wcześniej dostając słowotoku, co wywołało u Gabrielle niepokój. Natomiast słowa, które opuściły w końcu jego usta sprawiały, że twarz dziewczyny pozbawiona została wyrazu. Ona sama wstała z ławki, usiadła na nią, by sekundę później ponownie wstawić. Zaczęła chodzić - dwa kroki w prawo, dwa w lewo, trzymając się za nasadę nosa i ciężko oddychając. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w nerwowym rytmie. 
Nie byli rodzina! Zostali okłamani. Nie łączyła ich krew, ale jak?! Jak to możliwe, skoro kolor ich oczu był tak podobny?! Jak rodzice, dziadkowie, jak wszyscy mogli ich okłamać?!  Umysł blondynki zalała lawina pytań, co raz otwierała usta jakby chciała wypowiedzieć je na głos, ale ostatecznie żadne ich nie opuścił. Sekunda za sekundą u uciekały,a ona milczała wciąż chodząc w tą i we tą, by po dłuższej chwili milczenia stanąc przed Nathenielem; spojrzała na niego z surowym wyrazem twarzy. Czuła się oszukana, narastała w niej wściekłość niemniej czy coś to zmieniało? 
- I co do związku z tym? - zapytała łagodnie i spokojnie, co kompletnie nie pasowało do postawy jaką prezentowała przed nim.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPią Sie 20 2021, 23:01;

Zaniedbanie i brak zainteresowania były poważnymi zarzutami, które były tym dotkliwsze, że prawdziwe. Zostawił ją, nie interesował się nią; tak myślała i po części tak było. Czy tłumaczenie jej swoich motywów, powodów, dlaczego postąpił tak a nie inaczej miało jakikolwiek sens? Gabrielle, którą znał, uznałaby to za skrajną głupotę, a w najgorszym wypadku kłamstwo i denne usprawiedliwienie. Co miał jej powiedzieć, że zrobił to dla jej dobra? Nie istniała chyba bardziej oklepana odpowiedź. Był głęboko przekonany, że przynosi śmiertelne nieszczęście każdej kobiecie, którą kocha, ale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nie będzie podzielać tego wrażenia. No i nie chciał wdrażać ją w dramatyczne szczegóły swojego życia, chociażby te dotyczące krzywdy, jaką wyrządził Emily. Gabrielle miała rozwiniętą intuicję i zawsze chętnie wściubiała nosa tam, gdzie nie chciał, by to robiła. Nawet najdrobniejsza poszlaka mogłaby naprowadzić ją na konkretny tor, skłonić do rozpoczęcia typowego dla niej śledztwa.
Zacisnął więc wargi i zawiesił głowę, biorąc na siebie winę za to co zrobił, i to, czego nie zrobił, za to co myślał, i co było tylko owocem jej wyobraźni. Pozwolił jej wierzyć, że wszystko to było kaprysem, gorszym czasem, żałobą – pozwolił jej dorobić do tego dowolną historię. W gruncie rzeczy zasługiwała na przyznanie jej racji po tym, jak ją potraktował, dało się to przecież rozegrać inaczej. Mądry czarodziej po klątwie.
Miał ochotę przytulić ją jak za dawnych czasów albo chociaż zamknąć jej dłoń między swoimi, ale nie był pewien, czy to dobry pomysł. Między nimi niewiele zostało z dawnych czasów, a ona była wzburzona. Westchnął więc tylko i zmusił się do odpowiedzi.
— Z początku głównie mnie wkurwiała, ale czas to potężna magia. W końcu zamiast skakać sobie do gardeł, skupiliśmy się na pozytywach. — I na seksie, rzecz jasna, ale o tym chyba nie wypadało jej mówić. — To już nie jest aranżowane narzeczeństwo, Gab, to coś więcej. Może bez przymusu nie spieszyłbym się z pierścionkiem, ale… zależy mi. Bardzo. — Czy chciała słuchać o jego życiu uczuciowym? Nie miał pojęcia. Jedyne co było dla niego w tym momencie jasne to uczucie lekkości, jakie towarzyszyło tym wyznaniom. Nie miał nikogo, z kim mógłby o tym porozmawiać, żadnej wystarczająco bliskiej osoby, która mogłaby go wysłuchać. Zapomniał już, jak przyjemne to uczucie.
— A nie pomyślałaś tak? Nigdy? — przyjrzał jej się przenikliwie, niezmiennie spokojny, właściwie coraz bardziej w miarę wzrostu jej zdenerwowania. Im więcej okazywała emocji, tym bardziej kamienna stawała się jego twarz – starał się równoważyć to spotkanie, żeby nie doszło do niepożądanego wybuchu. W końcu westchnął ciężko i oparł łokcie na kolanach, splatając ze sobą długie palce.
— Podejrzewam, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak wiele macie ze sobą wspólnego – Ty i Emily. Może to dlatego tak ją… tak się przywiązałem. — Odchrząknął, nie potrafiąc tak po prostu wyrazić uczuć na głos, choć było słychać, że miał zamiar powiedzieć coś innego. Uśmiechnął się do niej niepewnie. Obie te dziewczyny miały w sobie niewinność, determinację i chęć zmian i obie zajmowały ważne miejsce w jego życiu. Miały fanaberie, których nie potrafił pojąć i które niejednokrotnie go denerwowały, ale z drugiej strony chyba właśnie one w pewnym sensie go rozczulały. Byłoby mu o wiele łatwiej, gdyby po prostu się… zaprzyjaźniły.
Obserwował jak po jednym uniesieniu ponownie podnosi się jej ciśnienie. Popalał papierosa, dając jej czas na przetrawienie tej informacji. I tak nie miał nic mądrego do powiedzenia, nawet mimo tego, że myślał o tym wiele i często, a samą tę rozmowę przeprowadzał w swojej głowie co najmniej kilkadziesiąt razy. Kiedy w końcu się zatrzymała, popatrzył na nią pytająco i powoli wypuścił dym nosem.
— Jak to: co? Nic to dla Ciebie nie zmienia? Ja byłem wściekły… jestem wściekły. Nie mieści mi się to w głowie, nie rozumiem, kim jestem. Moi rodzice byli śmierciożercami, sprawdziłem ich akta przy pierwszej okazji. — Skrzywił się. Minęło dużo czasu, a on wciąż nie wiedział co o tym myśleć. Jego rodzina, jaka by nie była, nigdy wprost nie popierała Czarnego Pana. Nie wiedział, czy wynikało to z konformizu, czy jakichś konkretnych przekonań. Czy w Bloodwortach – w jego ojcu – wbrew pozorom tkwiło dobro?
I czy on, jako osoba, która użyła cruciatusa i nieźle się przy tym bawiła… czy naprawdę miał prawo ich oceniać?
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySob Sie 21 2021, 13:41;

Zdecydowanie, gdyby tylko spróbował wytłumaczyć się z zarzutów jakie wobec niego wysunęła, zapewne uznałaby to za usprawiedliwianie własnych czynów, zamiast wziąć za nie odpowiedzialność. Właśnie tego oczekiwała - że dojrzał na tyle, by przyznać się do własnych błędów. Ona też popełniła ich wiele, jednym z największych było to, że zwyczajnie odpuściła zamiast walczyć, ale wtedy nie miała w sobie wystarczająco dużo sił by przeciwstawiać się kolejnym ciosom. Ich relacja z każdym dniem stawała się coraz trudniejsza, oddalali się od siebie - jedno nie potrafiło postawić się na miejscu drugiego, a cała masa rzeczy jakie spadła wtedy na ramiona blondynki, skutecznie utrudniały dojście do porozumienia. Poszli na łatwiznę i nie mogli temu zaprzeczyć, natomiast twierdzenie, że zrobili to dla dobra drugiej osoby było kłamstwem, bo zwyczajnie wykazali się egoizmem. Niemniej nie chciała się nad tym rozdrabniać, już dawno uznała, że to przeszłość i skoro Nathaniel się do niej odezwał to prawdopodobnie doszedł do podobnych wniosków. 
Mimowolnie subtelnie się uśmiechnęła słysząc słowa opuszczające jego usta, w których przyznawał się, że Emily jest dla niego kimś więcej. Skłamałaby mówiąc, że się tego nie spodziewała, wszakże jej relacja z Charlim była dość podobna; też zaczęli od pewnego rodzaju walki, a teraz Ślizgon był jedną z nielicznych osób, którym ufała. Założyła pojedynczy blond kosmyk za ucho, który opadając na policzek delikatnie łaskotał jego skórę. 
- Kochasz ją? - spojrzała w zielone tęczówki łudząco przypominające jej własne, próbując znaleźć w nich odpowiedź, zanim ten wypowie ją na głos. Poniekąd wymuszała na nim by określił swoje uczucia - odpowiednio je nazwał, chociaż fakt, że mu zależało dużo znaczył. Jeszcze znacznie ważniejsze było dla niej to, że przyznał się do tego przed nią. Mimo dzielących ich różnic, otworzył się, obnażając. Co miała z tym zrobić? 
Przygryzła wewnętrzną stronę policzka, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, gdy zadał pytanie, którego nie spodziewała się usłyszeć. Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Była na niego zła, nawet wściekła, jednak czy kiedykolwiek darzyła go nienawiścią? Można kogoś kochać i jednocześnie nienawidzić? Zdaniem Gabrielle te dwa uczucia był tak skrajne, że wzajemnie się wykluczały.
- Chciałam wiele ci wykrzyczeć, uderzyć tak by zabolało najbardziej, ale nie, nigdy cię nienawidziłam, bo to oznaczałoby, że już cię nie kocham, a przecież to nieprawda - wydusiła z siebie po dłuższej chwili, dość cicho, ale na tyle by ją usłyszał. Po raz pierwszy od dawna zdradzała się przed nim ze swoich uczuć. Nie wiedziała, jak zareaguje na to wyznanie, serce w piersi dziewczyny biło coraz mocniej, manifestując obawy, które pojawiły się wraz z ostatnimi wypowiadanymi przez nią słowami. Wciąż w niego wątpiła, by na nowo zaufać potrzebowała czasu. W głowie automatycznie pojawiała się myśl, że być może znowu wykorzysta przeciwko niej ich dzisiejsze spotkanie, oferując jej rozmowę, której ewidentnie potrzebowała by zaraz zniknąć na kolejne kilka lub kilkanaście miesięcy. Uwagę dotyczącą jej i Emily puściła mimo uszu skupiając się na kolejnych słowach Natheniela. 
- Jak nie wiesz kim jesteś? - zapytała, unosząc do góry brwi zaskoczona jego słowami, a jednocześnie w tonie głosu Gabrielle rozbrzmiewało coś na kształt złości? Była na niego zła? - Nie, Nathenielu. - zaprzeczyła surowo, zaraz biorąc głębszy wdech. Podeszła o krok bliżej, kucając tuż przy nim, dłoń blondynki drżała, być może z emocjami jakie targały jej ciałem, a może z obawy, jak młody mężczyzna zareaguje na jej bliskość; ułożyła ją na jego kolanie, kciukiem wykonując okrężne, uspokajające ruchy - Twoi rodzice to Christopher James Bloodworth i Madeleine Amélie Bloodworth z domu Levasseur, twoja rodzina to dziadkowie, którzy zawsze do śniadania podawali nam sok pomarańczowy, to ciocia i wujek Levasseur, którzy łagodzili nasze konflikty…. - umilkła na dłuższą chwilę, zupełnie jakby rozważała co powiedzieć, ale nie na tyle długą, by dać dojść do głosu brunetowi - to JA, wkurzająca młodsza kuzynka, która ciągle za tobą chodziła, powielając twoje nawet najgłupsze pomysły, a TY jesteś Natheniel Gaspard Bloodworth. Nic tego nie zmieni. - była pewna swoich słów, z tego też powodu nie wściekła się. Czuła się oszukana, ale czy informacja jaką jej przekazał coś zmieniała? - Nie jestem wściekła, bo o co mam się wkurzać? - zapytała, jak zawsze patrząc na wszystko zupełnie inaczej, bo według Gab zawsze istniały dwie strony medalu. - O to, że w dzieciństwie zawsze miała ciebie przy sobie? Że nie byłam sama? Miała na kogo liczyć, z kim dzielić się troskami oraz obawami? Mam być wyciekła o całą tą przeszłość? I przyszłość, którą ty zamierzasz dzielić z Emily, w której być może jest też miejsce dla mnie? - pytanie za pytaniem opuszczało różowe usta, a ona coraz bardziej utwierała się w przekonaniu, że naprawdę nie ma o co być zła. Finn też był adoptowany, ale zawsze traktowała go jak rodzinę. Nikt z nich - całej trójki - nie odczuł, że powinien należeć gdzieś indziej. Rodzice, wujostwo i dziadkowie traktowali ich jednakowo, jeśli coś zbroili kara była równie surowa dla wszystkich, podobnie było z nagrodami. 
- Więc jesteś o to wszystko wściekły, tak? - nie mogła wyzbyć się wyrzutu, który rozbrzmiał wraz ze znakiem zapytania, którym zakończyła zdanie opuszczające jej usta.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySob Sie 21 2021, 15:04;

Zastygł w bezruchu, patrząc na nią w milczeniu. Sekundy uciekały, a on wyglądał, jakby nie zamierzał przerwać drżącej ciszy, jaka zapanowała między nimi. Rozchylił wargi, wahając się nad odpowiedzią. Jeszcze nigdy nie powiedział tego na głos i bezpośredniość Gabrielle w tej kwestii zupełnie go zszokowała. Co powinien powiedzieć? Prawdę, czy wygodne kłamstwo? Wiedział, co czuje, ale nie dzielił się tym z nikim, w każdym razie nie specjalnie. Wiedział o tym tylko Viro, a i to było wynikiem niesprzyjającej magii, wypisującej na ścianach sekrety z głębi serca.
Merlin jeden wie jak długo siedziałby oniemiały, gdyby zniecierpliwiona bezruchem Kedavra z brzękiem szelek nie zeskoczyła z ławki, by, korzystając z długiej smyczy, zacząć zwiedzać okolicę sąsiedniej ławki. To właśnie ten nagły ruch wyrwał go z zamyślenia.
— Tak myślę. — Przyznał niechętnie, wciąż nie nazywając uczuć wprost. Przyznał jej rację, ale zlepek liter układający się w słowo „kocham” nie chciało przejść mu przez gardło i wymsknąć się spomiędzy linii warg. Bał się kochać; bał się tego bardziej niż samego siebie.
Nie zgadzał się z nią, uważał, że miłość i nienawiść właśnie przez to, że są tak skrajnymi i silnymi uczuciami, idą ze sobą w parze częściej niż jakiekolwiek inne. Zrozumiałby, jeśli powiedziałaby mu teraz, że go nienawidziła – wszak i tak się tego spodziewał. Jej odpowiedź była bardziej zaskakująca, dawała do myślenia. No i przyznała, że wciąż jest dla niej ważny, że wciąż darzy go uczuciami. Co miał zrobić z tym odkryciem? Potrzebował tego spotkania, tej rozmowy i relacji... nie myślał zbyt wiele, kiedy na skrawku pergaminu skrobał kolejne litery. Zrozumiał to dopiero teraz – zrobił krok naprzód i jeśli uda im się opuścić to spotkanie bez nowego konfliktu, to znów będzie za nią odpowiedzialny. Nie będzie mógł jej ignorować, bo jeśli to zrobi, straci ją na dobre... a bez względu na to, co mówił na głos, była mu przecież jedną z najbliższych osób. Nie powiedział nic, nie umiał tego zrobić, skinął tylko głową na znak, że rozumie i że się z nią zgadza.
— Moi rodzice to pierdolony bezduszny despota i martwa półwila. Moimi dziadkami są ludzie, na których nie zasługuję, mieszkający w raju, do którego nie powinienem mieć wstępu. — Wypowiadał jedno gorzkie słowo za drugim, pierwszy raz od początku ich spotkania pozwalając sobie na mniej kontrolowane emocje. Z każdą kolejną głoską wychodziła z niego nagromadzona złość, frustracja i ból. Przetarł twarz dłonią i zupełnie tak, jakby w ten sposób ścierał z niej wszelkie oznaki emocji, znów wyglądał na spokojnego.
— Masz rację, jesteś wkurzająca — odpowiedział z przekąsem, choć nie do końca na poważnie. Dopiero w następnych słowach czuć było powagę. — I jednocześnie nie masz racji, bo nie jesteś moją kuzynką. Rozumiesz, co mam na myśli? Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań. Możesz być moją przyjaciółką, możesz być mi tak samo bliska jak było to zawsze, ale chciałem, żebyś wiedziała, że możesz się wycofać. Że nie jesteś ze mną związana jako rodzina.
Brzmiał ostro, wiedział o tym, ale chciał być w porządku. Musieli przebrnąć przez kilka nieprzyjemnych kwestii, żeby móc w końcu wyjść na prostą i wybrać stronę, w którą będą zmierzać – tę samą, albo dwie zupełnie różne. Nic pośrodku.
— Rozumiem twój punkt widzenia, ale... chciałbym, żebyś wiedziała, że od śmierci mamy niewiele łączy mnie z tą rodziną. Nie wiem, jak to wszystko dalej się potoczy, ale być może zupełnie inaczej, niż Ty to widzisz. I bardzo nie chcę, żebyś w takim wypadku miała do mnie o to żal. Rozumiesz, o co mi chodzi?
Potrzebował, żeby określiła, czy jest jego przyjaciółką, czy tylko rodziną, bo to drugie z miesiąca na miesiąc przestawało mieć dla niego znaczenie. Chciał iść naprzód, a czuł, że otoczenie, w którym się wychowywał, trzyma go w miejscu.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPon Sie 23 2021, 12:09;

Wiedziała, jak wiele trudności sprawia ludziom mówienie o emocjach, zwłaszcza tych płynących prosto z serca. Sama również miała z tym problem chociaż zdawało się, że zawsze otwarcie wyraża to, co czuje. Dlaczego poniekąd zmuszała Natheniela, by zdradził przed nią własne? Zastygł w bezruchu. Umykające sekundy odbijały się echem w jej głowie, kiedy zapadła między nimi cisza,w której zawisło coś ciężkiego. Patrzył na nią, a ona wpatrywała się w jego jasne tęczówki gotowa przyjąć każdą odpowiedź, choć ta która opuściła jego usta sprawiła, że na twarzy blondynki pojawił się subtelny grymas niezadowolenia. 
-Myślisz - powtórzyła, chociaż brzmiała bardziej tak jakby próbowała pogodzić się z tym słowem, bo to kompletnie nie pasowało do pytania. - A może jednak czujesz? - drążyła, dając mu do zrozumienia, że nie jest usatysfakcjonowana.
Okrutny. Było to pierwsze słowo, które przyszło jej na myśl, a którego nie wypowiedziała na głos, choć szczypało w koniuszek języka. Nie rozumiała, jak kilkanaście lat życia sprowadzić mógł do tak prostych, a jednocześnie bolesnych wniosków; te wymalowały się u Gabrielle smutkiem w zielonych tęczówkach oraz złością, o której świadczyły usta zaciśnięte w cienką linię. I przez chwilę wydawało jej się, że on również cierpi, jednak szybkość z jaką na nowo odzyskał spokój, wywoływała zwątpienie. Zakładał maski - czego nie cierpiała, bo jeśli mieli mówić szczerze to oczekiwała, że zdradzi się przed nią z prawdy jaką nosił w sercu, myśli krążących po głowie i przestanie się oddalać nie tylko od niej, ale również samego siebie. 
Życie go nie oszczędzało, nawet jeśli Gab nie miała pojęcia o większości zmian jakie w nim zaszły i sytuacji z jakimi musiał się zmierzyć, to miała przed sobą efekt końcowy tego wszystkiego - zmęczonego, wręcz udręczonego młodego mężczyznę, który choć wciąż miał przed sobą całe życie, wydawał się nim zbyt zmęczony, aby czerpać z niego szczęście. To był przykryty widok, łamiący serce, zwłaszcza, że pamiętała go zupełnie inaczej. 
- Czyli mam rozumieć, że więzy krwi są dla ciebie ważniejsze od całej reszty? Że jeśli w MOICH i TWOICH żyłach nie płynie TA SAMA krew, to już NIE JESTEŚ MOJĄ RODZINĄ? - mimo, iż głos dziewczyny brzmiał pewnie, a ona z mocą akcentowała najistotniejsze słowa, to każde pytanie sprawiało jej ból. Więzy krwi, tylko to liczyło się dla Natheniela? Podobnie jak nazwisko dla Charliego. Ich zdaniem tylko to miało wartość, bo całą resztę można było tak po prostu odrzucić, przekreślić grubą kreską lub udawać się nigdy nie istniało. 
- Jaki ty łaskawy, dajesz mi wybór - tym razem nie mogła powstrzymać się przed ironicznym komentarzem, który wymknął się spomiędzy różowych warg, gdy się od niego odsunęła. Sporym niedopowiedzeniem było twierdzenie, że to o czym mówią jest kwestią nieprzyjemną - on zwyczajnie wyrzekał się wszystkiego, co razem przeżyli, każdej wspólnej chwili czy to przepełnionej szczęściem, złością czy smutkiem. 
- Sęk w tym, że TA rodzina wciąż jest TWOJĄ rodziną. I nie ma znaczenie, że w twoich żyłach płynie inna krew. Finna też powinnam potraktować tak jak teraz ty traktujesz mnie? - zapytała unosząc prawą brew. Wiedzą ogólnodostępną było, że Gardowie adoptowali blondyna, gdy był dzieckiem i czy coś to zmieniło, wpłynęło na to jak traktowała go ona czy dziadkowie? Próbowała trzymać na wodzy wzbierające w nią emocje; coś w niej bardzo chciało się rozpłakać, ale jej oczy były całkiem suche.
- Już teraz mam do ciebie żal i myślę, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. - stwierdziła. Musiał wiedzieć ile bólu sprawiają blondynce jego słowa i być może dlatego od razu prosił o rozgrzeszenie, którego nie mogła mu udzielić. Czuła, że wtedy przyzna mu poniekąd rację, a przecież mylił się w swoim myśleniu. Więzy krwi nie definiowały rodziny, przynajmniej w rzeczywistości w jakiej żyła Levasseur. A on skoro czuł się coraz mniej związany z rodziną, skoro czuł, że otoczenie w którym się wychował trzyma go w miejscu, dlaczego chciał mieć ją blisko? Była uosobieniem tego przed czym próbował uciec. 
- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytała wprost, bo na pewno nie mogła dać mu gwarancji, że będzie tylko przyjaciółką lub tylko rodziną. To był warunek którego nie potrafiła spełnić biorąc pod uwagę ich przeszłość, wspólne lata i fakt, że kochała go nawet nie jak kuzyna, ale jak brata.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyWto Sie 24 2021, 11:29;

Rozumiał, że próbuje go popchnąć, zmotywować do przyznania się do własnych uczuć. Nie mógł odmówić jej racji, Nathaniel sprzed śmierci Alicii nigdy nie miał z tym problemu, dopiero cierpienie po stracie ukochanej osoby sprawiło, że zamknął się przed całym światem. Po części musiał, bo tego wymagało dotrzymanie własnego mrocznego i niewygodnego sekretu, a po części robił to z przyzwyczajenia. Okazywało się, że nie da się wyhodować skorupy tylko na fragmencie siebie, prędzej czy później zajmie ona całość, chroniąc to, co niekonieczne. Dawno temu zamknął się przed światem, pokazując mu tylko to, co chce i kiedy chce, a żył w ten sposób od tak dawna, że przypuszczał, że nie da się już tego zmienić, a już na pewno nie w tak krótkim czasie.
Milczał zawzięcie, i tak powiedział już więcej niż brał pod uwagę. Więcej gorzkich słów, więcej miłych słów. Więcej szczerych słów. Chciałby móc być z nią całkiem szczery, opowiedzieć jej o wszystkim, co go spotkało, a o czym nie wiedziała i zrzucić z siebie całkiem gniotący go ciężar, problem leżał jednak w tym, że nie mógł, jeszcze nie. Gdyby znów się do siebie zbliżyli, być może jeszcze by to przemyślał, była już wystarczająco dorosła, by wysłuchać go i zrozumieć, a on przywykł do wydarzeń z przeszłości na tyle, by w końcu móc spróbować o tym mówić.
Skrzywił się, gdy padło gardowe imię. Nigdy nie przepadał za tym chłopakiem i, kierowany zazdrością, toczył z nim nieustanną rywalizację. Dobrze, że zniknął; niech nie wraca.
— Nie wiem — warknął na nią gniewnie, zrywając się z ławki, na której nie potrafił już dużo usiedzieć. Rozdrażniła go swoimi pytaniami i pozwolił tej emocji wyjść na wierzch. — Zrozum, że nic już nie wiem. Kim jestem, kim ty jesteś, kim możemy być. Jak powinnaś traktować mnie i jakąś piątą wodę po kisielu. Nic nie wiem, Gabrielle, nikt mi nie powiedział, nikt mnie nie nauczył. — Nie chodził z miejsca w miejsce, stał nieruchomo, patrząc na nią z góry. Zapomniany papieros przez cały czas ściskany w palcach zrzucił z siebie grubą warstwę nagromadzonego popiołu, zasypując wypolerowane buty.
— Nic z tego nie było moim planem, ani ta sytuacja, ani nawet nasze spotkanie. Chodzę po omacku. — Zupełnie tak jak rok temu, czyż nie? Bez względu na to, czy widział, czy też nie, pozostawał tak samo ślepy i nieporadny. — Nie jestem taki jak kiedyś, nie zmienisz tego, nikt nie zmieni. Jeśli przyszłaś, bo spodziewałaś się kogoś innego... to przykro mi, ale możemy już teraz uścisnąć sobie dłonie.
Już się uspokoił, po krótkim wybuchu znów wszystko było stabilne. Patrzył na nią pytająco, jednocześnie upuszczając niedopałek papierosa i miażdżąc go butem. W końcu westchnął i przeczesał palcami bujną czuprynę, odgarniając włosy do tyłu.
— Niczego od Ciebie nie oczekuję, Gab, w tym rzecz. Chciałem Cię tylko zobaczyć, nic poza tym. Chciałem powiedzieć Ci o tym, bo uznałem, że zasługujesz na prawdę. Chciałem Ci powiedzieć, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy, możesz na mnie liczyć. A jeśli wolisz, żebym zniknął, zniknę.

+
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptySro Sie 25 2021, 09:18;

Wiedziała, że temat Finna nie jest dla szatyna zbyt przyjemny, wszakże od najmłodszych lat za sobą nie przepadali i tak pozostało do dziś, a jedynym co ich łączyło była postać blondynki. Niemniej musiała go poruszyć, bo był to doskonały przykład tego, że więzy krwi w ich rodzinie nigdy nie były, nie są i nie będą najważniejsze. Jeśli Nathaniel mając świadomość tego, jak wyglądała jego przeszłość - nie ważne jaką wiedzę posiada obecnie - wciąż nie potrafił tego pojąć, to albo był głupi albo za wszelką cenę chciał sprowadzić na siebie upadek, doprowadzając do ruiny ostatni z fundamentów, który definiował go, jako osobę, którą był dawniej. I choć obecnie więcej ich dzieli niż łączy, nie mogła na to pozwolić, niezależnie od tego ile rozmów będą musieli przeprowadzić, ile czasu będą jedynie milczeć, czy ile nieprzyjemnych słów padnie. Upór od zawszę był jej wadą - a może zaletą? - a fakt, że Nathaniel postanowił się do niej odezwać i jako pierwszy wyciągnąć rękę jedynie wzmagał w niej zaciętość, by to wykorzystać. 
Widząc malującą się na twarzy kuzyna złość poczuła coś na kształt ulgi. Spokój jakim do tej pory emanował budził w niej strach. W przeszłości jako jedna z nielicznych potrafiła odkryć jego prawdziwe oblicze, zmusić by - czasem tylko na ułamek sekundy - pozbył się maski, którą przywdziewał i była pewna, że zdolność tą zatraciła lub co gorsza on nie potrafił odczuwać emocji. 
- A czy musisz wiedzieć to już teraz? - w przeciwieństwie do jego, głos dziewczyny był niezwykle spokojny, a dodatkowo rozbrzmiała w nim nutka czułości, jakiej do tej pory odmawiała sobie w stosunku do mężczyzny. Być może wciąż nie potrafiła zrozumieć sytuacji w jakiej się znalazł, nie umiała postawić się na jego miejscu, nawet jeśli w swoim życiu też miała chwilę zwątpienia w to kim jest, jednak wydawało się, że umie zadać odpowiednie pytanie, tym samym dając mu do myślenia. Z własnego doświadczenia wiedziała, że często tylko czas może przynieść odpowiedzi na krążące w głowie pytania. 
- Przecież nawet nie próbuje. Mam świadomość tego, że ludzie się zmieniają, bo sama też jestem inna niż chociażby rok temu. Chcę cię poznać takiego jakim jesteś teraz i to od ciebie zależy czy wyrazisz na to zgodę czy jednak będziesz wolał uciec. - oznajmiła, widząc że wciąż w jakiś sposób próbuje ją od siebie odsunąć, a jednocześnie odnosiła wrażenie, iż każda próba ucieczki jakiej się podejmował jest jednocześnie rozpaczliwym wołaniem o pomoc, o którą nigdy nie potrafił prosić wprost, ale ona rozumiała. 
- Tym razem nie zamierzam z ciebie zrezygnować - szepnęła nim każde poszło w swoją stronę, przytłoczone emocjami i słowami które między nimi padły. Oboje musieli złapać oddech. 



Z tematu x2
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPon Wrz 06 2021, 15:11;

Czekoladowe żaby: 1. Smoki - Czarny Hebrydzki (2.) + 2. Słynni Czarodzieje - DzouYen (12.)

Po awansie cierpiał na nawał obowiązków, a do tego niedawno rozpoczął pracę nad własnym projektem, przez co praktycznie cały czas ślęczał nad stosem ksiąg i papierów. Przynajmniej popołudniami starał się więc odrzucić robotę na bok i nie przesiadywać w zaciszu własnych czterech ścian, żeby przypadkiem w tej samotności nie zdziczeć. Tego dnia, by zaczerpnąć świeżego powietrza i rozruszać kości, zdecydował się na krótki spacer po Hogsmeade. Zaskoczył chyba również samego siebie, bo mimo że nigdy nie był wielkim fanem słodkości, tak po drodze do parku zawędrował w progi Miodowego Królestwa, żeby kupić sobie jakąś czekoladę. Ostatnio zdecydowanie za bardzo się przemęczał, nie przesypiał całych nocy, a z tego względu jego organizm domagał się sporej dawki cukru. Przez krótką chwilę przyglądał się kolorowym pudełkom rozłożonym na regale, kiedy jego oczom ukazały się słynne, czekoladowe żaby, których widok przywołał wspomnienia. Za czasów szkoły zbierał kolekcję kart, ale niestety żadna z nich nie uchowała się po dziś dzień. Może powinien powrócić do tego hobby? Z sentymenty zgarnął chyba z osiem, a po uiszczeniu zapłaty przy kasie, przeniósł się do parku.
Maszerując główną aleją, otworzył jedno z purpurowych pudełeczek, ale nim sięgnął po czekoladowego, podskakującego wesoło płaza, wpierw skupił się na tym, co skrywało się pod spodem. Czarny Hebrydzki. – Wyczytał na głos zaskoczony, bo nie pamiętał, czy kiedyś dodawali karty smoków. Tak czy inaczej zaczął czytać krótką notkę znajdującą się pod spodem, z której dowiedział się, że ma do czynienia ze smokiem zamieszkującym przede wszystkim archipelag Hebrydów, położony na północy Szkocji. Informacja wskazywała również, że to gatunek bardziej agresywny od Zielonego Smoka Walijskiego.
Oddany lekturze z niemałym opóźnieniem spostrzegł, że deserowa żaba wyskoczyła z purpurowego pudełka. Rzucił się przed siebie, chcąc pochwycić ją w locie, ale jego próba zakończyła się marnym skutkiem. Czekoladka zniknęła mu z oczu, a on sam – nie będąc już w stanie wyhamować – wpadł z impetem na młodego, nieznajomego chłopaka, któremu matka natura nie poszczędziła wzrostu. Może to półolbrzym? – Na Merlina… strasznie cię przepraszam! Goniłem za żabą! Nic ci nie jest? – Rzucił gorączkowo do swojej ofiary, kiedy wreszcie się od niej odsunął.

@Drake Lilac
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPon Wrz 06 2021, 21:39;

Czekoladowe żaby: Grogan Kikut i Dorcas Wellbeloved

Szkolne błonie i korytarze niewątpliwie były przyjemnym miejscem do spędzania czasu, ale czasem dobrze było je opuścić i przespacerować się po Hogsmeade. Zwłaszcza że nie aż tak dawno temu kupił tu dwie czekoladowe żaby. Jedną postanowił akurat otworzyć, będąc gotów na to że ta spróbuje zwiać kiedy tylko ujrzy wolność. Tak też się stało, ale wolną ręką złapał czekoladowego płaza i poddał go brutalnej dekapitacji poprzez odgryzienie głowy. Po głowie zjadł całą resztę. Zaś kartą którą wylosował była Dorclas Wellbeloved. Czarownica, która założyła Stowarzyszenie Zagrożonych Czarownic. Szczerze to liczył na jakiekolwiek magiczne stworzenie, ale mówi się trudno. Może innym razem jakieś dostanie. Zdążył schować ją ja kieszeni kiedy poczuł jak ktoś na niego wpadł. Znowu... Czemu ludzie tak na niego lecą? Przecież łatwo go zauważyć, nie? - Nie, w porządku. Nic się nie stało - Odparł przenosząc wzrok na kartę którą trzymał Kain. No proszę... Smok. Czyli Drake naprawdę nie miał szczęścia do tych kart.-A z tobą też dobrze?- Bo jakby na to nie spojrzeć, to Theo na niego poleciał.

@Theodore Kain
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPon Wrz 06 2021, 22:07;

Nietrudno było zapewne przejść obojętnie obok postawnej postury Lilaca, ale niestety wzrok młodego Kaina w pełni skupiony na uciekającej żabie sprawiał, że nie zauważyłby pewnie nawet i trolla górskiego. Na szczęście w porę się opamiętał, a wyrzuty sumienia wzmogły również jego czujność, dzięki czemu tym razem dostrzegł nawet i jego spojrzenie rzucone ukradkiem na trzymaną przez niego w dłoni kartę smoka. – Zbierasz? To znaczy karty. Z czekoladowych żab. – Zapytał, po czym naprędce uściślił swoją wypowiedź, nie będąc pewnym czy w tym całym zamieszaniu uda im się tak łatwo dojść do porozumienia. – Chyba niczego sobie nie połamałem, ale po żabie ani śladu. Chyba będę musiał otworzyć kolejną. – Westchnął głośno, bo nie miał zamiaru dalej ganiać za swoją słodyczą po parku, szczególnie że już pierwsza próba pochwycenia podskakującej czekoladki dała mu srogą nauczkę.
Jeszcze raz przyjrzał się za to rewersowi smoczej karty. Większość informacji pamiętał jeszcze z czasów szkoły, ot choćby to że Czarne Hebrydzkie osiągają długość do trzydziestu stóp, mają nietoperze skrzydła i ogony zakończone szpikulcem w kształcę grotu strzały. Okazało się jednak, że zapomniał o ich charakterystycznych ślepiach. – O. Wiedziałeś, że smok Czarny Hebrydzki ma fioletowe, błyszczące oczy? – Zagadnął do chłopaka, chwilę później wyciągając z kieszeni kurtki cały worek wypełniony purpurowymi pudełkami z czekoladowymi żabami w środku. – Częstuj się, tak w ramach przeprosin. Ah, i bierz ile chcesz, bo nie wiedzieć czemu, kupiłem tego od groma. – Zaproponował mu ze szczerym uśmiechem na ustach, przypominając sobie nagle, że nawet się sobie nie przedstawili. – Tak w ogóle, to jestem Theo. Absolwent Hufflepuffu. – Chcąc naprawić swój wcześniejszy błąd, przedstawił się uprzejmie, wyciągając ku nieznajomemu dłoń do uścisku.

@Drake Lilac
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPią Wrz 10 2021, 01:07;

Szczerze to nie spodziewał się że temat tak szybko zejdzie na czekoladowe żaby. Uśmiechnął się lekko i odpowiedział na pytanie.-No... Tak, ale dopiero zaczynam zbierać tak na poważnie.- Ponieważ stare karty jakie posiadał praktycznie albo nie nadawały się już do żadnego użytku, albo oddał rodzeństwu, albo przepadły Merlin wie gdzie. Zły na to że facet na niego poleciał w żadnym wypadku nie był. Jakkolwiek by to nie brzmiało. Dosłownie chwilę potem Theo rzucił ciekawostką na temat smoków.-Wydaje mi się że coś czytałem na ten temat jakiś czas temu. - Bo jakby na to nie spojrzeć Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami była jednym z jego ulubionych przedmiotów. Chociaż zaklęcia i Obrona Przed Czarną Magią nadal były u niego na pierwszym miejscu. Poczuł się nieco zawstydzony kiedy zaproponował mu czekoladową żabę. Starał się jednak nie dać za bardzo tego po sobie poznać. No niby nie powinien, ale w sumie to w geście przeprosin więc powinien... Niegrzecznie by było odmówić. - No... Dobrze. Dziękuję. Jedna wystarczy. - Dokładnie tak jak powiedział, wziął tylko jedno opakowanie. Otworzył je, a żabkę złapał w locie. Oczywiście chwilę później poddał ją brutalnej dekapitacji poprzez odgryzienie głowy. No... Już nie ucieknie. Wziął kolejną kartę do ręki. I był to... Minister Magii powołany w 1811 roku. Udało mu się ukierunkować przepisy dotyczące magicznych bestii i istot, które od dawna były źródłem niezgody. - Szkoda że nie dostał magicznego stworzenia, ale lepsze to niż nic. Poza tym skoro chciał zebrać wszystkie, to powinien się cieszyć że nie wypadły mu dwie takie same. - Drake. Uczeń Gryffindoru. - No... Uczeń jeszcze przez ten rok, bo jeśli zda OWTM'y, to będzie się wybierał już na studia. Oczywiście dłoń nowego kolegi uścisnął.

@Theodore Kain
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPią Wrz 10 2021, 20:30;

Pewnie sam nie wspomniałby o kolekcjonowaniu kolorowych kart, gdyby nie fakt, że uciekająca mu sprzed nosa żaba stała się idealnym wręcz do tego pretekstem. – Podobnie do mnie, chociaż ja przypomniałem sobie o nich przypadkiem, podczas wizyty w Miodowym Królestwie i chyba kupiłem za dużo z sentymentu. Mam wrażenie, że teraz się od nich nie uwolnię. – Trochę się rozgadał, ale był naprawdę podekscytowany na myśl o powrocie do dawno zapomnianego hobby. Na razie starał się nie myśleć o tym, ile galeonów wyda tylko po to, by znów poczuć się jak za czasów szkoły. – Dla mnie to ciekawostka. Pewnie dlatego, że nie mam na co dzień do czynienia z magicznymi stworzeniami. Może mówili o tym na lekcjach, ale niestety wiedza gdzieś uleciała. – Westchnął głośno, bo tak naprawdę nigdy nie był orłem w tej dziedzinie. O wiele lepiej szła mu praca z różdżką. Oj tak, poza zbieraniem kart z czekoladowych żab, chętnie powróciłby również na deski szkolnego klubu pojedynkowego.
- Nie no, serio. Bierz ile chcesz. Nie ma opcji, żebym sam to zjadł. – Zapewnił go jeszcze, że w żadnej mierze nie nadużyje w ten sposób jego uczynności, po czym skinął mu głową, by usiedli na pobliskiej ławce. Zawsze to wygodniej niż stać na środku głównego traktu. Dopiero gdy usadził swoje cztery litery, sięgnął po kolejną czekoladkę, mając nadzieję, że ta nie czmychnie w gęstwiny. Nauczony doświadczeniem prędko pochwycił ją w locie i jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, odgryzł jej głowę, by uniemożliwić jej ewakuację.
- Oh. – Zdołał z siebie jedynie wyrzucić, gdy nieznajomy się przedstawił. – Wybacz… wyglądasz całkiem dojrzale. Prędzej strzelałbym, że jesteś studentem. – Wyjaśnił zaraz pokrótce swoją początkową, niezbyt wylewną reakcję, ukradkiem zerkając na kolejną wyciągniętą z pudełka kartę. Nazwisko czarodzieja nic mu nie mówiło, chociaż gdy wyczytał że mężczyzna żył w IV wieku przed naszą erą za czasów panowania dynastii Zhou coś zaczęło mu powoli świtać.Który rok? I… kto jest w ogóle teraz opiekunem Lwów? – Zapytał z ciekawości, powracając swym spojrzeniem na twarz Drake’a. Nie pokusił się o strzał, skoro już wcześniej wziął go za o wiele starszego jegomościa.

@Drake Lilac
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 EmptyPon Wrz 20 2021, 03:06;

Temat dobry jak każdy inny. Zwłaszcza że jak się było bardzo młodym, to występował on w rozmowach dosyć często. Jeśli zaś chodziło o wiedzę, to nie mógł się nie zgodzić. -Czasem tak jest że jeśli się wiedzy nie utrwala, to gdzieś ulatuje - A tak przynajmniej miało wielu uczniów którzy nie czytali swoich notatek i zapomnieli sporej ilości rzeczy. No chyba że naprawdę żywo się interesowali przedmiotem tak jak on zaklęciami, Obroną przed czarną magią i Opieką nad magicznymi stworzeniami. Wtedy trochę ciężej było o niektórych rzeczach zapomnieć. - No... Dobrze. - Wziął kolejną, ale odłożył ją sobie na potem. Wolał nie przesadzać ze słodyczami, a i też lekko go to krępowało. -No to już niedługo... Jestem na siódmym roku- O ile nie zawali OWTM, bo byłoby naprawdę szkoda gdyby się wywalił w siódmej klasie. -Opiekunem jest teraz psor Williams. Od uzdrawiania. - A jego nie lubić się nie dało. Znaczy... Pewnie się dało, ale raczej było z tym ciężko. -Ty raczej już po szkole. Czym się zajmujesz?

@Theodore Kain
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Główna ścieżka - Page 10 QzgSDG8








Główna ścieżka - Page 10 Empty


PisanieGłówna ścieżka - Page 10 Empty Re: Główna ścieżka  Główna ścieżka - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Główna ścieżka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 13Strona 10 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Główna ścieżka - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-