Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Łąka nieopodal lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 41 Previous  1, 2, 3, 4 ... 22 ... 41  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyWto 21 Maj 2013 - 17:21;

First topic message reminder :




Wiosną i latem trawy w okolicy Zakazanego Lasu potrafią sięgać aż do kolan. Miejsce odwiedzane jest przez zapalonych zielarzy, bowiem okolica obfituje w ciekawe zioła. Poza tym nieczęsto ludzie tu przychodzą z prostej przyczyny - wśród traw królują szkodniki.

Uwaga. Jeśli używasz tu czarów bądź Twoja różdżka jest gdzieś w widocznym miejscu, istnieje ryzyko, że do Twojej przekradną się do niej okoliczne chropianki. Rzuć wówczas kostką, by dowiedzieć się czy uszkodzą Ci rdzeń. Parzysta - nadgryzły nieco drewno Twojej różdżki i prawie dostały się do rdzenia. Różdżka wymaga drobnej naprawy u twórcy różdżek. Nieparzysta - na szczęście w porę je dostrzegłeś i mogłeś się ich pozbyć.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Sasha Lahiri
Sasha Lahiri

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 93
  Liczba postów : 230
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7127-sasha-rita-lahiri
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7129-wyczuwam-dobra-karme-napisz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7221-sasha-lahiri
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyPią 4 Kwi 2014 - 21:35;

Wiosno, ach to ty! Zaklęta w łodygach drzew, barwnym kwieciu, szumie liści, pędach młodej trawy. Przeplatająca słodki smak lata z goryczą ostatnich oznak zimy. Zmienna, nieprzewidywalna, jednak w swojej tajemniczości zachwycająca. Jak cię nie kochać? Tak jak dni kwietnia, które przed zimną Zośką, dają nową energie do sięgania po każdy dzień. To walki z samym sobą, swoimi pokusami. Te wszystkie zmiany motywują również do zmian, obierania nowych ścieżek w życiu. Sashka to czuła niemal w każdym podmuchu wiatru, który teraz tak starannie otulał jej twarz, przechodził przez kosmyki rozpuszczonych, ciemnych włosów, plącząc się między nimi niemiłosiernie. W tym momencie nie to jednak wywoływało na jej orientalnej buźce zachwyt, wprawiało w miłe zapomnienie wszelkiego otaczającego ją zła. Za to mogła dziękować swoim hinduskim Bogom lub Mathildzie, która dała wyciągnąć się na spacer w to urocze miejsce. Czyż to nie wspaniałe?
Szły wiec razem przez młode trawy, szukając pierwszych krokusów i żonkili. Sasha trzymała przyjaciółkę za rękę, jakby bała zgubić się ją w tym wiosennym szale. Lekko drżała, gdyż sandałki które założyła do swojego miodowożółtego sari, nie chroniły przed kroplami rosy czyhającymi na spotkanie z jej drobnymi stópkami. To, że nie była przerażona dało się jednak odczyta z jej twarzy, rozpromienionej i komentarzy, które przeplatała z dźwiękami natury. - Patrz jaka piękna sójka! Czy mi się zdaje, czy niesie coś w dziobku? Tak, tak, to gałązka! Pewnie na gniazdo. To znaczy... Że za parę miesięcy będą pisklaki! Chodźmy, zobaczmy! Potem też je odwiedźmy! - W pewnym momencie wymsknęło się Sashce. - Proszę, chodź ze mną. To trzeba obejrzeć, by zrozumieć. Może nawet je namalujemy? - Proponowała dalej, patrząc na konary drzew, a za plecami mając piękną łąkę.
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyPią 4 Kwi 2014 - 21:47;

To był dobry poranek. Math poderwała się z łóżka w dobrym nastroju, pełna nadziei, że tym razem nie nawiedzą jej żadne smutne zdarzenia. Nawet z radością wybrała strój na dzisiejszy dzień. Co prawda nie wymyśliła nic odkrywczego, bo przecież nie miała zbyt wiele czasu. Jednak przyodziana była w urocze spodnie jeansowe i w sweterek, gdzie na piersiach miała jakiś ładniutki widoczek, w którym tonęły spojrzenia, chociażby przez wzgląd na łańcuszek ze szmaragdem, który włożyła do kompletu. Przecież dziś musiała iść na spacer, przecież dziś był dobry dzień. Zatem nie zapomniała również o trampkach i wzięła ze sobą wygodny koszyczek wiklinowy mając nadzieję, że jej Metaforze będzie wygodnie, bo przecież nie wyobrażała sobie zostawić króliczka samego na cały dzień w domu, nawet jeśli była bardzo zła na Raphaela... To przecież nie mogła. Musiała za to działać serduszkiem i wyłożyć koszyczek przeuroczym, różowym kocykiem, co by pod pokrywką króliczek smacznie spał i było mu całkiem wygodnie! Koniec z końców wreszcie była gotowa, spotkały się z Saszką w umówionym miejscu i poszły hen hen daleko, aż pod Zakazany Las! Jednak Tills zatrzymała się na moment, jakby ją wyrło w ziemię, bo przecież od jakiegoś czasu była prefektem, a to ją trochę zobowiązywało czyż nie?
- Saszku, ale nie możemy wejść do lasu wiesz? Bo tam jest zakaz. Zakaz, to znaczy, że... Umm! Profesor Glaber po prostu mówiła,żeby lepiej tam się nie zapuszczać przez wzgląd na niebezpieczne zwierzęta i częste kontrole innych nauczycieli, którzy mogą nas ukarać pomimo naszego wieku! Hihihi! Uwierzysz, że mam już dziewiętnaście lat? Nadal kładę się ze śmiechu, że jestem taką staruszką! Ostatnio przecież nawet wypiłam eliksir postarzający, ale to już w ogóle oddzielna historia, ale chodź! Jak pójdziemy tą wydeptaną ścieżką to na pewno znajdziemy kolejne pisklaki. Z pewnością ktoś zostawił dla nas ślady! - Paplała przeskakując z tematu do tematu, bo dość łez. Wszak przyszła wiosna. Wznieśmy zatem nasze kubeczki z herbatą i wypijmy za wszystkie zimowe wieczory, które utonęły we łzach, albo spłonęły w ogniu kominka w pokoju wspólnym!
Powrót do góry Go down


Sasha Lahiri
Sasha Lahiri

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 93
  Liczba postów : 230
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7127-sasha-rita-lahiri
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7129-wyczuwam-dobra-karme-napisz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7221-sasha-lahiri
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyPią 4 Kwi 2014 - 22:23;

Gdyby tylko Math powiedziała Sashce o zawartości swojego koszyka na pewno przerwałaby poszukiwania piskląt i zajęła się króliczkiem, z którym jeszcze nie miała przyjemności obcować. Zwierzaczki są takie słodkie! Oczywiście nie mówie o jedzeniu ich, bo to okropne i na pewno nie spodobałoby się Lahiri, ale o ich pyzatych buźkach i uroczych odgłosach, w które puchonka mogłaby się wsłuchiwać całymi dniami. A tak to myślała, że pod różowym koszykiem gości jakieś jedzenie, herbata czy inne bzdety przydatne na piknik, o zgrozo!
Co jednak z tego, skoro nie mogła podglądać sójek, które robią gniazdo? Na pisklaki jeszcze za wcześnie, to dopiero czerwiec, może lipiec. Wtedy jednak znalezienie gniazda będzie graniczyło z cudem, bo gdy liście się rozwiną, zasłonią całe ptasie dzieło. - Myślisz, że tam coś będzie? To chodźmy! - Nie była zachwycona, że nie pójdzie do swoich upatrzonych sójek, ale znalezienie nowej ścieżki starannie rekompensowało tamtą stratę. Z resztą zaproponowała to Mathilde, a ona chce dobrze, na pewno się nie myli, nie? Z resztą wiona jest wszędzie, wiec tam też musi być. To nie może być tak, ze tu jest jej mniej, tu więcej. To było by nieharmoniczne, a przecież matka natura to twór cudowny, spójny, idealny. Zachwycający w swojej prostocie i zaskakujący swoją tajemniczością. Nic tylko chłonąć go chełstami, dużymi, przepełniającymi do głębi.
- Stara? No coś ty! Dla mnie będziesz wiecznie młoda, gdyż taka jest twoja dusza. To nie ciała tworzy człowieka. Nie ocenia się książki po okładce, Wiesz o czym mówię, co? - Powiedziała wesoło, zmierzając już nową drogą. - Z reszta pociesze cię. Mam tyle samo i dobrze mi z tym. Gdybyś była dużo młodsza na pewno nie miałybyśmy takiego dobrego kontaktu. To kwestia różnic w karmie - Zaczęła swój zwyczajny wywód, przyjmując, że młodsze pokolenia są bardziej zgorszone tym cywilizacyjnym złem niż one i na pewno nie mógłby tak dobrze ze sobą współistnieć. Z resztą... Na to wskazywała karma. Niż demograficzny właśnie dlatego powstał. Ich dusze nie mogły przyjąć ludzkiej formy, bo były zbyt złe. Za to będą urocze pisklaczki, które będzie można obserwować. W jakis tam sposób to pocieszające!
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 5 Kwi 2014 - 18:54;

Ależ oczywiście, że pewnie Saszka straciłaby całe zainteresowanie gniazdami i pisklakami. Po prostu każdy, kto do tej pory spotkał Metaforę tracił głowę dla niej i zaraz chciał ją brać na ręce i pieścić głaszcząc i całując w uszka. Math oczywiście nie przesadzała z pieszczotami, jednak uwielbiała króliczka przytulać zawsze gdy było jej smutno, albo wydawało się jej, ze Mecia potrzebuje trochę miłości. Bowiem nie można nikomu odmawiać tego uczucia, szczególnie zwierzętom! Zatem nie można było się dziwić, że wzięła ze sobą w koszyku Mecię, która teraz tam się zaczęła trochę wiercić, więc Tillie pokrętnie wydobyła króliczka na ręce i teraz głaskała ją po główce zastanawiając się czy nie powinny się gdzieś zatrzymać, aby zwierzak mógł trochę sobie pohasać.
- Och, czyli wiek rozsądza się według duszy? Ależ to bardzo ciekawa koncepcja. To trochę znaczy, że Kai jest ode mnie starszy! - Roześmiała się, łapiąc się na tym, że chłopak faktycznie jest od niej starszy, a jeśli chodzi o duszę to jednak ta różnica się znacznie rozciąga! - Jak myślisz ile ma lat moja dusza? To się jakoś szacuje, liczy? Jak myślisz? Saszku, co myślisz o tym, abyśmy każdemu w szkole obliczyły wiek jego duszy? Może w ten sposób chcieliby coś zmienić, a może brnęliby do tego, żeby po prostu się odmłodzić nie tylko fizycznie? Wyobrażasz sobie, jak Ci wszyscy desperacji nagle wyciągają zabawki z dzieciństwa i zaczynają się nimi bawić, by tylko trochę się odmłodzić? Przecież to zdecydowanie lepsze! Prawda? Jak byłam mała to uwielbiałam patrzeć, jak Gilbert z Feliksem bawią się magiczną ciuchcią, która wydawała taki śmieszny dymek i uczyła przepisów magicznego ruchu. To bardzo odmładzało, bo gdy byli starsi to nieco podrasowali ten sprzęt, ale... Ale nadal się tym bawili! - Paplała zadowolona z tego, że może powspominać teraz dzieciństwo spędzone w Kopenhadze, bo to przecież takie radosne było i w ogóle. Także nie przeszkadzało jej brnięcie wizjami hen daleko i iście ścieżką tuż za Lahiri.
- A Ty? Masz co Cię odmładza? Opowiedz mi o swoim dzieciństwie. Bardzo lubię słuchać takich rzeczy i nie chciałabym, abyś milczała! - Speszyła się na moment czując, jak charakterystyczne rumieńce wpełzają na jej policzki, bo przecież z pewnością zagadała przyjaciółkę na śmierć!
Powrót do góry Go down


Sasha Lahiri
Sasha Lahiri

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 93
  Liczba postów : 230
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7127-sasha-rita-lahiri
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7129-wyczuwam-dobra-karme-napisz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7221-sasha-lahiri
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 6 Kwi 2014 - 18:50;

Lahiri nigdy nie porównywała swojej duszy do innych.To pewnie dlatego, że różniła sie od nich diametralnie swoimi poglądami religijnymi. Dla niej normalnością była medytacja parę razy dziennie czy zdejmowanie butów przed wejściem do dormitorium. Tak samo wolała spędzić cały wieczór przy spokojnej muzyce czarodziejskiego radia, w świetle świec, pochłonięta zapachem kadzideł i wszechobecnym spokojem niż wyjść na miasto by bezcelowo się upić. Pod tym względem mogła wydawać się przerażająco stara, w końcu spokój jest domeną współczesnych emerytów. Cóż jednak na to poradzić? Jedni lubią blondynki, inni jak im nogi śmierdzą. Taka karma.
- Dajmy wszystkim zabawki, wtedy na pewno cały świat będzie lepszy. w końcu dzieci nie znają słów strasznych ani bolących. Są prawdziwe. Wtedy nawet wiek nie będzie ważny. Bo to co za różnica czy ma się 8 czy 9 lat? Z resztą jaki wiek jest dobry? Chyba wyrażanie wieku duszy w liczbach to strata czasu. Nigdy nie znajdzie się idealnego. Chyba, że powiedzą nam o tym jaskółki. Widziałaś jakąś? Ach, one tyle miejsc zwiedzają w czasie życia, na pewno wiedza jacy są ludzie! - Ciągnęła, jakby całe jej życie dążyło to zostania ornitologiem, co oczywiście nie ma najmniejszego sensu. Lubiła się jednak czasem zapomnieć. Pomówić o czymś, co w natłoku szarych myśli po prostu gdzieś ginie. Bo niby kto w dzisiejszych czasach mówi o tych cudownych stworzeniach?
Tak samo Sasha lubiła opowiadać o wszystkim, paplać w nieskończoności o pięknie trawy, zapachu chleba, porannej rosie. Problem zaczynał się, gdy miała mówić o rodzinie. Tak, jakby jakiś niewidzialny supełek zaciskał się w jej żołądku, nie pozwalając na wypowiedzenie ani jednego słowa. Przypadek? Skądże znowu. Po prostu każdy ma swoje małe sprawy, którymi nie chce się dzielić z innymi. Choć w jakiejś części Math już je znała. Dom pełen ludzi w Delhi nie zmienił się nic odkąd go opuściła. Tak wiec za wiele nie miała do opowiadania. Choć... To, co dla niej jest czymś normalnym, w praktyce oszałamia wszystkich innych. - Dla mnie młodość jest w każdym malutkim pączku na tym drzewie - Tu złapała za gałązkę świerku, który dopiero co wypuścił młode, wiosenne pędy - Jej nie trzeba szukać daleko, we wspomnieniach z dzieciństwa. W końcu dla jednych jest to ciuchcia, dla innych chodzenie boso po trawie czy dni spędzone na targowisku - Wspomniała, a na samą myśl o handlarzach niemiły dreszcz przeszedł po jej ciele. - Dla mnie dzieciństwo to głownie dni spędzone w tłumnym domu, nauka tańca i tona rodzinnej miłości. Wiesz, tego się nie da opisać słowami. - Powiedziała, uśmiechając się do Math i przez przypadek następując na cebulki tulipanów. Przejęła się strasznie. Schyliła się nad tym małym cudem.- Myślisz, że przesadzenie tych cebulek pod wejście do szkoły jest dobrym pomysłem- Zapytała Mathilde. W końcu nowa pani prefekt powinna takie rzeczy wiedzieć. To nic wielkiego.
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyPon 14 Kwi 2014 - 18:50;

Mathilde ślepo wierzyła, że w każdym człowieku czai się dobro, że wypełza z niego uczucie, którym jest gotów kogoś obdarzyć, ale w tym ostatnim momencie wycofuje się, bo po prostu boi się odrzucenia. Często porównuje się do innych, bo po prostu nie do końca wie czy to co widzi w lustrze jest warte tego by się obnażyć. Tak często brak akceptacji jest ojcem naszych kompleksów, że właściwie nie szukamy już rozwiązań z tej błędnej adopcji. Bywa, czasem tak się zdarza. Nie jesteśmy tacy sami jak Ci Ślizgoni z siódmej klasy, nie jesteśmy tacy sami jak Gryffoni, którzy w tym roku opuszczą zamek. Nie jesteśmy. Nie będziemy. Jesteśmy tu i to jest jednocześnie najgorszym i najlepszym zestawem tego, co mogliśmy dostać od tego geniusza z góry. Po prostu w przypadku Math spotykaliśmy się z ogólną potrzebą odnalezienia jakiegoś dobra, bo po prostu tak. Dopiero po śmierci Veronique poczuła narastającą presję społeczeństwa, bo przecież poprzednio doskonale wiedziały którędy powinny iść i jak trzymać się razem. Dlaczego dopiero kres wieczności je musiał poróżnić? Dlaczego Math właśnie teraz budziła się z żalem do świata, a imię Kaia opatrywała milionem skreśleń, aż wreszcie wychodziła z siebie zagryzając wargę prawie do krwi? Czuła się źle. Bardzo źle. Fatalnie. I nie mogła znaleźć na to recepty. Gdzieś tam w głębi siebie po prostu się bała. Czasem tak się zdarza. Czasem. Czasem to taka przestrzeń, w której umieszczasz wszystkie niewygodne fakty będąc pewnym, że nie są przy Tobie często. Cóż, to takie przykre, że CZASEM po prostu boisz się do tego przyznać.
Mathilde otworzyła szerzej szmaragdowe oczęta przytulając do siebie króliczka, który teraz wtulił się w jej różany sweterek i powolnie zabrała głos.
- Ależ to przecież przepiękne słowa Saszku. Naprawdę. To piękne. W dzieciach przecież jest tyle radości. Według mnie każde dziecko powinno być symbolem szczęścia i pokoju. Przecież są niewinne, delikatne... Chciałabym mieć w przyszłości obok siebie takie maleństwo i nie po to, aby mieć kogoś do kochania. Nie po to są dzieci. Sądzę, że chciałabym mieć takie maleństwo przez wzgląd na to, że chciałabym się kimś opiekować, kimś kto nie odejdzie bo tak, kimś kto nie zrani, bo tak. Chciałabym ukochać to małe zawiniątko i zapewnić o swoim bezkresnym uczuciu bez względu na ilość nieprzespanych nocy i tego płaczu. Choć zrobię wszystko, aby moje dziecko uroniło jak najmniej łez. Wiesz? Nie chcę, żeby płakało. Nie chcę. Nie chcę. Nie chcę. - Powtarzała ostatnie słowa jak zahipnotyzowana, a malinowe usta znów nieco przygryzła, może zirytowana bezradnością, gdyby nie mogła pomóc nawet własnemu maluchowi. W końcu jednak odrzuciła te myśli. Przecież miała dziewiętnaście lat, przecież jej ukochany po prostu odszedł. Przecież to wszystko kosztowało ją o galeon za daleko.
- Przepraszam Saszku nie chciałam Cię tym obarczać. - Poprawiła się nieco gładząc Mecię po delikatnym futerku. - A dla mnie dzieciństwo to prześmieszne kolacje, gdy wchodziłam do salonu umazana farbami na twarzy, Veronique przynosiła do stołu ulubioną lalkę, która miała przydzielone oddzielne krzesło, a Romeo jak zwykle udawał poważnego, choć umawiał się ze mną na spacery, bo przecież zawsze go do tego zmuszałam przyklejając się do jego nogi. Kolacje też barwił Felix, który pląsał nogami pod stołem nie raz dostając uwagę od ojca... I to było to szczęście niezmąconą wieczną pracą taty, wiecznymi projektami mamy i brakiem kogokolwiek z nas. - Zakończyła z westchnięciem, bo przecież o utracie córki Ministra Magii pisały wszystkie gazety, a nikt nie wiedział ile to ich kosztowało. Nikt. Zupełnie nikt. Ale w te obce, puste słowa potrafił to ubrać każdy. I skąd ta zawiść? Przecież Villadsenowie oddaliby wszystkie pieniądze za przywrócenie Veronique... I nie tylko pieniądze. A fakty pozostawały jak zawsze suche.
- Myślę, ze po prostu wiesz... To wszystko co mamy w sercu, w sobie. Jest dobre. Bo jest nasze. - Uśmiechnęła się nieznacznie dostrzegając jej zainteresowanie tulipanami.
- Tak, sądzę że mogłybyśmy je przesadzić na dziedziniec. Powinny tam kwitnąć. Są przecież pięknymi kielichami wiosennego powietrza. - Skomentowała oczywiście aprobując pomysł przyjaciółki.
Powrót do góry Go down


Sasha Lahiri
Sasha Lahiri

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 93
  Liczba postów : 230
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7127-sasha-rita-lahiri
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7129-wyczuwam-dobra-karme-napisz
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7221-sasha-lahiri
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyCzw 17 Kwi 2014 - 18:47;

Tak, coś w tym jest, że w życiu każdego człowieka zdarzają się rzeczy od niego niezależne, zapisane nie wiadomo gdzie, z którymi często trudno jest się pogodzić. Sashka jednak chciała się skupiać nad tym, co zależne od niej, w tym małym aspekcie szukać dobra, szczęściem obdarowywać innych, być dla siebie latarnią, by nigdy nie zagubić się w mrokach życia. Wierzy, że wszystkim co dobrego zrobi, doprowadzi ją do lepszego wcielenia, a w późniejszym czasie do nirvany, w której odnajdzie upragniony przez tak wielu spokój. Dopiero wtedy nie będzie musiała się martwić, czy pracować nad sobą i swoją duszą. Teraz jej celem jest podążanie ośmioraką ścieżką w stronę dobra, spełnianie swoich marzeń, a nader wszystko zaszczepianie dobra w każdym napotkanym serduszku. W końcu sianie dobra wygląda jak pajęczyna. Każdy chcąc może zostać jej środkiem, a on niego mogą odchodzić więzi, które kolejno będą rozpościerać inne więzi i tak powstanie wielka sieć dobra, w którą każda złapana osoba, będzie mogła dodać coś nowego, albo zacząć rozpościerać swoją nową pajęczynę. Wystarczy tylko chcieć, a to wbrew pozorom jest najtrudniej w człowieku wyhodować.
Sashka w końcu ujrzała króliczka, który zdawał się być takim małym wcieleniem Mathilde. Jakby oddała mu część duszy i teraz miała z nim nierozerwalną więź. Zwierzątko wyglądało tak uroczo przy białowłosej dziewczynie, że hinduska nie miała serca go teraz męczyć swoją ciekawością. Jeszcze by się maleństwo przestraszyło jej i już nigdy nie chciało jej widzieć na ochy. Lahiri pewnie byłaby zdruzgotana tym faktem, o ile oczywiście by wiedziała, bo przecież króliki chyba nie potrafią mówić, nie?
- Już w jakimś sensie masz swoje maleństwo. Spójrz na nie, czy nie przypomina ci dziecka? Jest równie delikatne, równie ufne i zakochane w tobie. Tylko mniej płacze i pewnie ciężko się z nim rozmawia. Choć zwierzęta też mają swoją mowę. Wiesz o czym mówię? To taka gra gestów, zachowań i odgłosów, która dla osoby trzeciej jest czarna magią. - Wbrew pozorom Sashka w takich momentach najbardziej bała się o Mathilde. W końcu najbardziej ranią osoby najbliższe, a jej bliska już wystarczająco dużo wycierpiała. Sashka gdyby mogła, pewnie wymazałaby wszystkie złe myśli z główki swojej ukochanej pani prefekt. Jednak tak być nie może, wszystko musi zachować pewną równowagę. To swego rodzaju wieczny życia krąg, który w jakimś stopniu dotyka każdego. Jednak można przejść przez niego, trzymanym za rękę, nie szukając ścieżki,a będąc prowadzonym tą dobrą. Oczywiście, Sashka nie była tego pewna, ale chciała w to wierzyć. Wiara, co jej już życie pokazało, dawała więcej niż można sobie wyobrazić.
- Mathuś, nie przepraszaj. Przeprasza się tylko za to, co może zaboleć. Ty po prostu jesteś szczera, a to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaką można obdarować przyjaciela. - Chyba ich wzajemne gadulstwo dawało więcej, niż te wszystkie tulipany, sojki i kwitnące trawy. W końcu żadna z nich nie wybrałaby się tu sama, to byłoby w jakiś sposób puste. Coś mówiłoby, że brakuje tej drugiej osoby, choć Sasha na dobrą sprawę nie znała tego uczucia. - Przynajmniej twoi bliscy są prawie na wyciągnięcie ręki. Dobrze jest mieć kogoś bliskiego przy sobie. W końcu wszystko tak funkcjonuje. Samotne źdźbło trawy nie wygląda pięknie, za to parę może już tworzyć kępkę. Wystarczy, że są blisko siebie.
Uśmiechnęła się na myśl o przesadzaniu roślin, jednak na dobrą sprawę nie miała przy sobie niczego, co w jakimś stopniu by jej w tym pomogło. Uklęknęła więc nad cebulkami, a ziemię zaczęła delikatnie odgarniać dłońmi. Wszystko po to, by nie uszkodzić tych maleństw. Takie zabiegi są niczym operacje, od ich precyzji zależy życie kwiatów.
Powrót do góry Go down


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 19 Kwi 2014 - 19:07;

Wbrew pozorom Mathilde nie chciałaby niczego wymazywać ze swojej głowy. Wiele się wydarzyło, tak wiele, że teraz przed Saszką stała już odrobinę poważniejsza wersja Villadsen'ówny, która już wiedziała, że ostre krawędzie naprawdę są ostre, a ona sama nie jest kimś, kogo Kai będzie wiecznie trzymał pod parasolem swoich ramion. Wypuścił ją, stracił, może wyrzucił hen daleko w ten deszcz. A ona po omacku szukała go, a napotykając się na pustkę przebijaną jego nęcącym głosem głupiała. W odmęcie problemów tańczyła samotnie topiąc się i łkając, bo nie wiedziała już co robić. Ale nie chciałaby zapomnieć. Trzymał ją przy sobie, czynił szczęśliwą, rodziła się przy nim na nowo. I jak tu zapomnieć? Zostawił w niej najważniejszą rzecz, choć zabrał inne. Pokazał, że Mathilde potrafi naprawdę kochać, choć on niekoniecznie. Nauczył ją tej obcej odmiany uczucia na sobie, a potem gdy już to zrobił, postanowił ją odrzucić. Math próbowała pojmować to na definicje próby. Uważała, że może właśnie teraz według Younga powinna zwątpić we wszystkie możliwe i istniejące uczucia na ziemi. Powinna gasnąć, rozpadać się, a nie robiła tego. Nadal tu stała obok swojego króliczka, może otępiała, może budząca się w nocy z koszmaru zalana łzami i potem, ale to nadal była ona. Żywa. Taka jak kiedyś, trzeba było po prostu ją pielęgnować. Z bliskimi osobami tak się robiło. Dbało się o nie aż ponownie nauczyły się chodzić obok Ciebie, a potem trochę dalej by samodzielnie żyć. Nie chciałaby zapomnieć, bo to wszystko co się stało stanowiło nieodcięty fragment jej życia, jednego które dostała od Boga. To życie się już nie powtórzy. Bez względu na to czy odnajdzie szczęście, miłość, zagubione sny... To wszystko po prostu zniknie, jak ten Kai, który miał być zawsze, a nie był nigdy. I Mathilde chciałaby kiedyś o tym komuś powiedzieć głośno, ale wciąż brakowało jej odwagi... Brakowało, bo przyznać się przed sobą do takich upadków, to prawie jak zadać sobie stale niegojącą się ranę. Cóż... Jak żyć. Jak żyć pośród narastającego kurzu samotności, która pokrywa niegdyś dobre serce?
Przegarnęła perłowe włosy na prawą stronę i popatrzyła z zastanowieniem na Lahiri, która prawiła całkiem od rzeczy. Puchonka z trudem przełknęła śliny i zaczęła:
- Nieprawda Saszku... Moi bliscy się rozpadają. Boję się. Ale ty się nie rozpadniesz, prawda? Obiecaj mi. Jestem naiwna. Uwierzę Ci. Zawsze wierzę. Uwierzyłam Curtis i wyjechała. Uwierzyłam Venice i wyjechała. Uwierzyłam Sherisse i wyjechała. Zakochałam się w Kaiu i mnie zostawił. Zaufałam swojemu bratu, a on zniknął nie wiadomo gdzie, a drugi brat wyjechał. Czy całe życie polega na tym by zmierzać się z kolejnymi odejściami bliskich osób? Ile jeszcze razy będę przez to przechodzić? Powiedz mi, bo już sama w to wszystko nie wierzę. - Zwieńczyła czując suchość w ustach, więc na chwilę zamknęła oczy ściągając rękawy sweterka na zimne nadgarstki.
- To bardzo smutne Saszku, jeśli codziennie rano o nich myślę i codziennie rano wiem, że ich nie ma i nie będzie. Bardzo bym chciała ich wrócić jednym machnięciem różdżki. - Dodała ciszej przyglądając się teraz czubkom swoich butów.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 31 Maj 2014 - 19:34;

Od dłuższego czasu Gittan zastanawiała się jak mogłaby bardziej pasować do Hogwartu. Uczniowie słyszeli jej twardy akcent, a w dodatku to wtrącanie słów w innym języku podczas rozmowy. Często czuła się nieswojo, nie na miejscu. Siedząc w pokoju wspólnym, zauważyła olbrzymie ogłoszenie o naborze do drużyny Quidditcha. W Norwegii miała obowiązkowe zajęcia z miotlarstwa, ale gdy profesor ją tylko widział, pozwalał od razu opuścić bisko. Svensson była pasmem nieszczęść. Jak nie spadła z miotły, to zrobiła komuś innemu krzywdę. Nie miała ani wyczucia ani cierpliwości. Chciała się jednak wybić, stać się dla Ravenclaw kimś cennym niż osóbką z innej szkoły, przez którą odejmowane są punkty. Pożyczyła miotłę od koleżanki, nie zdradzając, że tak naprawdę chciałaby się w kilka dni nauczyć latać jak profesjonalista.
Poszła na łąkę pod Zakazanym Lasem, licząc na to, że nie będzie tu żadnego świadka na jej popisy na miotle. Położyła ją na ziemi, a następnie wyciągnęła dłoń, powtarzając desperacko: do mnie, do mnie, do mnie, do mnie. Miotła ani rusz. W Gittan narastała złość. Skoro nie potrafi przywołać miotły to jak ma na niej latać? Mogłaby na początku poczytać. Na pewno są podręczniki do latania.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 31 Maj 2014 - 20:29;

Byłoby bardzo smutno, gdyby Gittan zaczęła uczyć się miotlarstwa z podręcznika, a jednocześnie byłoby to tak bardzo krukońskie, że Rasheed, wiedząc co jej do głowy przychodziło, zapewne pacnąłby ją stanowczo, chcąc wybić takie głupoty z główki, jednak, że jeszcze nie wiedział, to maszerował sobie właśnie po błoniach, najwyraźniej szukając odrobiny ciszy i spokoju, którego jakimś dziwnym, niezrozumiałym sposobem tym razem nie szukał w swoim domu. Wow, jakie zdanie. Niemniej jednak szedł sobie i oto jego oczom ukazała się jakaś niewielka istotka, która mruczała coś do czegoś, co leżało w trawie. Uniósł wtedy elegancko brew do góry i wznosząc na moment oczy ku niebu, skierował się w jej stronę, bardzo ciekawy co z tego wyniknie. W momencie, w którym się zbliżał, mógł już stwierdzić, że chyba ją skądś znał. Nie mógł sobie jednak przypomnieć skąd konkretnie, więc najprawdopodobniej była jedną z tych przyjezdnych, których absolutnie jeszcze nie ogarniał. Jedyne osoby, które kojarzył to chyba te z jego sfinksowej grupy, a Gittan, nie ukrywajmy, do niej nie należała.
- Zero wyczucia. - skomentował ją dość niegrzecznie, kiedy zbliżył się już na tyle aby mogła go usłyszeć, stając po drugiej stronie miotły. - Musisz zrobić to pewnie, poza tym skup się na tym co robisz. Mugolem jesteś, że nie potrafisz kija opanować? Do mnie.
No cóż, nie był dzisiaj specjalnie uprzejmy, jednak ledwo wyciągnął rękę, a się odezwał, miotła pomknęła ku niemu, pozwalając się chwycić. Spojrzał wtedy na dziewczynę ponaglająco, odrzucając ją z powrotem na trawę.
- Próbuj dalej.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 31 Maj 2014 - 20:51;

3
Gittan nie mogła wytrzymać. Ta miotła doprowadzała ją do szału. Czy nawet jej przywoływanie mogło być tak bezczelnie trudne? Miała ochotę zacząć tupać nóżkami i wydzierać się w niebogłosy. Być może wielokrotnie już przeklęła w języku norweskim. Miała rozwścieczona istotka. Svensson przeczyła sobie. Nie chciała, aby ktoś ją tu spotkał, a nie potrafiła opanować własnej złości. Usiadła nawet na trawie, chwytając się za włosy i morderczo spoglądając się na miotłę. Nagle usłyszała czyjś głos. Wstała jak poparzona z ziemi, unosząc głowę. Czy wszyscy musieli być tu tak wysocy?
- Zero współczucia - warknęła równie przyjemnie. Nie zniosłaby też litości, ale z drugiej strony skoro przyłapał Svensson na słabości to wcale nie będzie miła. Patrzyła z otwartymi ustami na to jak miotła podlatuje prosto w męską dłoń.
- Jak, na merlina, jak to zrobiłeś, ona się nie słucha, ona jest po prostu wredną kreaturą... - syczała pod nosem, zerkając co chwila na trawę i jego dłoń. - Musiałeś ją zaczarować! - dodała po chwili, wciąż w to nie wierząc. Była mugolką albo i też nie, ale nie mogła uwierzyć, że jest tak bezczelny! W dodatku potrafił coś, co Gittan kompletnie nie wychodziło. Już jej zaimponował, już go nie lubiła! Miała ochotę tupać nóżkami, aby pokazać, że to całe zajście to jakaś kompletna bzdura. Stanęła tuż obok niego, uznając, że to jakieś szczęśliwe miejsce.
- Do mnie - miotła oczywiście ani drgnęła. - Ona jest zaklęta, co mi przyszło do głowy, że chciałam poćwiczyć, widziałam durne ogłoszenie o naborze do drużyny, ale może lepiej zajmę się kibicowaniem - warknęła. Nie była wściekła na chłopaka, chciał pomóc. Westchnęła zrezygnowana.
- Gittan, na imię mam Gittan - szepnęła.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 31 Maj 2014 - 22:29;

Był poirytowany jej absolutnym brakiem zdolności. No bo co trudnego w tym, aby kawałek kija wleciał Ci w dłonie? Wystarczy się skupić i wymusić posłuszeństwo, a z przedmiotem martwym wcale nie było tak trudno. Może i by ją dalej ochrzaniał, gdyby nie to, że w tej chwili był zbyt zajęty zachowywaniem powagi. Wszak jej zachowanie było tak komiczne, że normalnie zacząłby się śmiać, ale że Rasheed bardzo poważną osobą jest to jedynie uniósł znów brew, robiąc przy tym bardzo irytującą minę.
- Chcesz, żebym traktował Cię jak jakąś sierotę? Spoko, zawsze się mogę poużalać. - odpowiedział na jej milutkie warknięcie, po czym wykrzywił wargi w parodii uśmiechu, która zdecydowanie nie wyglądała miło czy przyjemnie. - Jakbyś nie zauważyła, jesteśmy w Hogwarcie. Wypadałoby użyć odrobiny magii, a nie po prostu gadać do kija żeby się uniósł.
Spojrzał na nią trochę jak na idiotkę, ale aż dziw brał, że jeszcze sobie nie poszedł, albo jej tą miotłą w łeb nie trzasnął. Może to dlatego, że w gruncie rzeczy chyba pochodziła z podobnych okolic, skoro sobie przeklinała po norwesku? Nawet ustąpiłby jej miejsca, gdyby nie to, że zazwyczaj nie ulegał nikomu, a dzisiejszego dnia nie było miejsca na żadne takie wyskoki. Słysząc jej słowa, westchnął ze zniecierpliwieniem, ściskając palcami grzbiet nosa.
- Siedziałaś Ty chociaż kiedykolwiek na miotle Gittan? Rozumiem, że kapitan u… Krukonów jak mniemam, bo jakoś ostatnio nie widuje paskudnej buźki D’Angelo, zwiał, skoro znowu zaczyna się rekrutacja miernot? - mruknął jeszcze, zanim tak naprawdę doszedł do wniosku, że wcale nie chce wyładowywać na niej swojej frustracji.
- Rasheed. - przedstawił się, sięgając do jej ramienia, aby wyprostować jej rękę. - Rozszerz trochę palce, stój prosto i użyj odrobiny magii, jak będziesz wołać do siebie miotłę. Chyba, że mam Ci załatwić kij od mopa od woźnego. Może będzie Ci bliższy.
Och, chyba nie mógł sobie odpuścić odrobiny złośliwości, prawda?
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 1 Cze 2014 - 15:53;

Gittan miała niesamowity talent. Brała udział w projekcie Sfinks, więc nie była jakimś szarym człowieczkiem. Svensson chciała, aby ktoś kojarzył ją nie tylko jako osobę, która szybko wyszuka informację w bibliotece. Wychowanie baletowe sprawiło, że Gittan nienawidziła przegrywać z własnymi słabościami.
- Mógłbyś być dla mnie milszy i mi pomóc. Nie każdy ma wiele talentów, niektórzy skupiają się na jednym, a czy próbowanie czegoś nowego jest złe? Chcę się rozwijać, być może zostać kojarzona również miotłą a nie stertą książek, a twoja postawa zdecydowanie mi tego nie ułatwia. Mam nadzieję, że czasem w twoim zachowaniu jest więcej uroku, bo wydajesz się ciekawy - nie mogła już znieść tego tonu chłopaka. Dlaczego wszyscy w Hogwarcie zaczynali rozmowę od określenia jej pochodzenia magicznego?
- Nie komentuje twojej miny na historii magii, a bojąc się, co za głupoty wypisałeś, to ja ci podrzuciłam ściągę na ostatnim sprawdzianie, spoko, nie ma problemu, ale nie patrz na mnie taki wzrokiem, bo nie chcesz widzieć wściekłej kobiety w akcji - dodała, siląc sie na spokojny ton. Doprowadzał ją do szału. Nie dość, że znał słabość, to jeszcze bezczelnie się wyśmiewał. Obydwoje pochodzili nawet z tego samego miasta, więc tym bardziej musiał ją zrozumieć. Tyle, że Gittan poszła do szkoły w Norwegii i ten język stał się, przynajmniej do ukończenia edukacji, językiem wiodącym.
- Nigdy nie siedziałam i nie znam kapitana krukonów, pamiętaj jednak, że taka miernota równie dobrze może znaleźć sposób, aby rozproszyć pałkarza, który nie zdąży zareagować, gdy ścigający zdobędzie kolejne punkty - uśmiechnęła się. Już widziała, jak jedyne to co będzie potrafiła to pokazywać cycki. Niestety, musiałaby zrobić to na miotle, więc powinna utrzymać równowagę. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, skąd takie głupie pomysły przychodzą jej do głowy.
- Załatw, przynajmniej nie będzie mi szkoda cię nim uderzyć - odfuknęła, ale mimo wszystko się posłuchała Rasheeda. Stanęła w lekkim rozkroku, wyprostowała jeszcze raz rękę. Rozszerzyła nieznacznie palce, myśląc tylko o jednym: musi się udać. Nie chciała wyjść aż na taką miernotę za jaką ją uważał. Miotła uderzyła o wewnętrzną dłoń Gittan, a ta od razu zacisnęła na niej palce.
- Udało się, na merlina, co się teraz robi? - spytała na głos, próbując sobie przypomnieć jakiekolwiek strony podręcznika do latania.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 1 Cze 2014 - 16:33;

No cóż, Rasheed nie był potulny jak baranek. To, że ostatnio bywał dosyć miły i ułożony niemiłosiernie go wkurwiało. W końcu co to za Ślizgon, który nie jest zadufany w sobie i wyniosły? Spojrzał na nią z zaskoczeniem. W gruncie rzeczy chciał ją wkurzyć, raczej dość nieświadomie i doprowadzić do takiego stanu, w którym albo go uderzy, albo sobie pójdzie. Może to w jakiś sposób przywróciłoby go do życia po tym, jak coraz bardziej zapadał się w hedonizm? Teraz zmrużył jedynie drapieżnie oczy, a gwałtownym ruchem ręki zaczesał włosy do tyłu, zdając się być absolutnie nieprzejętym tym co mówiła. To była jednak tylko poza, a łatwo było to wyczuć, bo zaraz przecież faktycznie miał nieco zmienić swoje zachowanie.
- Szkoda, że nie widziałaś siebie na zaklęciach. - mruknął jeszcze, ale jego ton zdecydowanie wskazywał na kapitulację - Niechże Ci będzie.
Uniósł ręce w geście poddania, po czym wsunął je do połowy do kieszeni spodni, spoglądając na Svensson z zaciekawieniem.
- Gittan, wyobraź sobie, że wiele w życiu widziałem. Co chcesz zrobić? Latać z cyckami na wierzchu czy może zatańczyć jak na rurze na wysokości sześćdziesięciu stóp? Niespecjalnie mnie to ruszy… no chyba, że masz fajne cycki, ale przez te ciuchy ciężko ocenić. - ot, zacząłby sobie nawet monolog o tym prowadzić, ale doszedł do wniosku, że może lepiej nie przeginać. Niemniej jednak jego wzrok skupił się właśnie na biuście dziewczyny, czego nawet nie krył, jednak odwracając wzrok po krótszej chwili.
- Mówiłaś, że wydaje się ciekawy? Na jakiej podstawie tak uważasz? - zapytał, ignorując jej odpowiedź na temat kija i przewracając jedynie oczami. Patrzył więc jedynie na to, jak próbuje przywołać do siebie miotłę, a nie ukrywajmy, dla niego to był co najmniej ciekawy widok. Ciekawy i zabawny. Sam, odkąd tylko pierwszy raz spróbował, nie miał problemu z tym, aby przywołać ją do siebie. Jeszcze łatwiej się latało, ale podejrzewał, że przyjezdna będzie z tym miała zdecydowanie więcej kłopotów niż on. Przytknął krótko palce do czoła, dając upust swojemu załamaniu, jakie nastąpiło po jej pytaniu. Zaraz jednak je odsunął, postanawiając wykrzesać z siebie odrobinę cierpliwości.
- Przerzucasz przez nią nogę. Tylko nie odbijaj się mocno, bo zrobisz sobie krzywdę jeśli spadniesz. Chwyć ją tutaj. - złapał Gittan za dłonie i jak usiadła, umiejscowił je we właściwym miejscu. - LEKKO odbij się stopami od ziemi i spróbuj po prostu zawisnąć, utrzymać równowagę.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySro 4 Cze 2014 - 9:39;

Siła charakteru była jego zaletą. Nikt nie lubił miłych osóbek. Nie wiadomo, czy uśmiechają się, bo mają taki humor czy są zdradliwymi szmatami, które najchętniej przy pierwszej lepszej okazji wbiłyby Ci nóż w plecy. Gittan nie potrafiła ogarnąć podziału domów. W Norwegii wcale taki nie funkcjonował. Wszyscy stanowili wspólnotę, a ich siła charakteru stanowiła wartość człowieka. Gittan ceniła sobie ludzi, z którymi może podyskutować, a jeszcze częściej się pokłócić. Wywróciła oczami, słysząc tekst o zaklęciach.
- Ciesz się, że nie widziałeś mnie po jednym z wybryków, teraz mam przerąbane u waszej opiekunki - zaśmiała się. Będąc na miejscu Anastazji, pewnie sama by zamknęła i ukarała takie dziecko, które chciałoby wykonać rytuał czarownic z Salem. Uśmiechnęła się, gdy doszli do porozumienia. Nie miałoby żadnego sensu, aby zaczęli się bić. Rasheed mógłby ją unieszkodliwić zaklęciem, a ona ze swoimi Runami... stworzyłaby mu tatuaż. Nie ma to jak równa walka!
- Taniec na rurze brzmi kusząco! Jak można podwiesić ją w powietrzu? - spytała zaciekawiona. Brzmiało to naprawdę jak szalone wyzwanie, jednak nie byłabym taka pewna, że Gittan wykonałaby taki manewr na meczu, być może dla samego Rasheeda. Końcem miotły dotknęła podróbek chłopaka, unosząc go.
- Uważaj, bo cię kark rozboli, a na pewno nie masz co liczyć na masaż - prychnęła, wciąż trzymając miotłę i zastanawiając się, czy próby latania nie były zbyt lekkomyślne. Jeszcze sobie zrobi krzywdę, na pewno zrobi sobie krzywdę. Przerzuciła nogę przez miotłę, wkurzając się na siebie, że założyła spódniczkę. Nie pomyślała, że będzie potrzebowała czegoś sportowego. Gdy Rasheed dotknął jej dłoni, poczuła się jak małe dziecko. Niemniej jednak właśnie tego potrzebowała. Gittan była straszną pokraką.
- Bo robisz paskudne pierwsze wrażenie, więc jestem ciekawa, co może być potem. - zaśmiała się. Na początku odbiła się zdecydowanie za lekko, nawet nie zdołała się wznieść. Przygryzła wargę, już się denerwując. Wyklinała jeszcze raz swój pomysł w myślach, ale mimo wszystko jeszcze raz się odbiła. Nawet zawisła w powietrzu tylko był jeden problem. Przechyliła się do przodu wraz z trzonem miotły, spadając z niej i robiąc solidnego fikołka. Nie trzeba chyba dodawać, że Rasheed w całej okazałości mógł widzieć jej majtki. Jęknęła żałośnie, przekręcając się na plecy i patrząc w niebo.
- Może jednak powinnam pokazywać cycki na trybunach i tam tańczyć na rurze
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySro 4 Cze 2014 - 21:41;

Zmarszczył lekko czoło, słysząc to, co Gittan powiedziała o opiekunie. Och, no świetnie. Więc nawet tutaj sięgają oślizgłe macki Anastazji? Szkoda, że nie pamiętał tego co się stało na ich ostatnim spotkaniu, bo mogliby sobie radośnie podyskutować. Zamiast tego jedynie uśmiechnął się ironicznie, a jego mimika twarzy wskazywała na to, że bardzo chętnie by się dowiedział cóż takiego dziewczyna odpierdzieliła.
- Och, nic straconego. Opowiedz mi, chętnie posłucham jak wyżywała się Silvarova. Transmutowała Cię w szynszylę? A może szperała w głowie? To byłoby do niej podobne… - udał, że myśli na głos, oczywiście sobie żartując. Nie miał jej nic do zarzucenia, poza tym, że ostatnim razem ich spotkanie skończyło się bolesnym obiciem głowy. Może to faktycznie była jakaś okrutnica? Cholera ją wie, wszak z jakiegoś powodu została opiekunką właśnie zielonych, a Rasheed szczerze wątpił w to, aby to był przypadek. W każdym razie łatwo mógł sobie wyobrazić Anastazję rzucającą legilimens na ucznia, z którego potrzebowała wydobyć informację. Była przecież aurorem, dla niej to było normalne. Niemniej jednak machnął krótko ręką, ale raczej do samego siebie, niż do dziewczyny. Tymczasem równa walka zawsze spoko.
- Wingardium leviosa powinno starczyć. Tylko potrzebowałabyś do tego jakiejś uprzejmej koleżanki, która umie podtrzymać zaklęcie wystarczająco długo. Mogłabyś ją też transmutować, aby była dłuższa, ale chyba się na tym nie znasz, co? Pewnie zaczęłaby Ci się gibać, bo byłaby zbyt miękka po nieudolnej transmutacji. Masz jakieś runy na tę sytuację przygotowane? Wiesz, Wielka Runa Twardości? Mogłaby Ci się przydać nie tylko w tańcu w powietrzu. - och, był bezczelny, ale taki był jego urok. Niemniej jednak nawet nie mrugnął, gdy uniosła jego podbródek, uśmiechając się w jeszcze zaczepniej niż wcześniej.
- Jakaż okrutna. - jęknął dramatycznie, ale na jego buźce jawiła się jedynie kpina. - Ja bym Ci mógł wymasować co nieco.
Jemu absolutnie nie przeszkadzał fakt, że dziewczyna miała na sobie spódniczkę. Kimże by był, gdyby takie szczegóły stanowiły problem dla tak „wykwalifikowanego i profesjonalnego trenera personalnego”? No właśnie, nie byłby żadnym trenerem… zresztą teraz też nie był, ale po akcji z Watson, sam się nim obwołał.
- Później jest tylko gorzej. - poinformował ją zaskakująco szczerze, przyjmując znowu na twarz chłodną wyniosłość, z jaką obserwował jej poczynania. Nawet nie drgnął, gdy widowiskowo zwaliła się z miotły, pokazując mu swoją bieliznę. Westchnął tylko i przykucnął obok rozwalonej na ziemi Gittan, spoglądając na nią z lekkim rozbawieniem.
- Widzę, że już się przygotowujesz do występu. - zadrwił zaczepnie, wymownie spoglądając na jej kieckę. - Nie wiem jak chcesz tego dokonać, skoro nie umiesz się utrzymać na miotle, ale może liczysz na to, że Cię podrzucę na tę rurę, co? Zresztą nikt nie wpuści Cię na boisko bez odpowiedniego przeszkolenia. Musimy sprawdzić czy w ogóle umiesz tańczyć.
No cóż, niespecjalnie subtelna aluzja, ale chyba wystarczająca, aby zrozumieć o co mu chodziło, prawda?
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySro 4 Cze 2014 - 22:43;

Niespecjalnie chciała opowiadać mu jak to Anastazja włamała się do umysłu, odkrywając to, co Gittan ukrywa nawet przed swoją rodziną. Nie chciała być uważana za wroga, ale czy złem było posiadanie pasji? Anastazja zaimponowała jej twardością charakteru, jednak nie miała zamiaru więcej wpadać na pogawędki. Jeszcze do herbaty dorzuciłaby veritaserum, a wąż, paskudny, obślizgły potwór, utuliłby ją, zabierając ostatnie tchnienie.
- Na początku była okropna, ale po słynnym "mam cię na oku" podarowała mi maść lecznicą, więc uznajmy, że rachunek został wyrównany - wzruszyła ramionami. Tak, maść leczniczą na nieudolność Gittan w rzucaniu zaklęć. O tym wspomnieć nawet nie zamierzała. Za wystarczającą ofermę uważał ją Rasheed. Dziwne, że ich znajomość zaczęła się od zdradzenia słabości Svensson. Gdyby ją nie intrygował, na pewno rzuciłaby w niego kamieniem, prędko narysowała runę i... wziewała ile miałaby sił w nogach. A może Gittan pomyślała, że skoro Rasheed tak dobrze zna jej słabe punkty, że mógłby to wykorzystać, więc lepiej byłoby go mieć za przyjaciela? Będzie rozmyślała o tym wieczorem. Teraz skupiła się na podwieszaniu rury w powietrzu.
- Za mała stabilność - skomentowała od razu. Jakby miała się na niej obracać i robić dziwne figury jakby ona ciągle lewitowała? Nie chciała opowiadać Rasheedowi jak transmutacja była ważna w Norwegii. Musiała się jej nauczyć, czy to lubiła czy też nie. Inaczej pewnie zamarzłaby na środku jakiegoś pustkowia. Jej nauczyciel od transmutacji miał doprawdy absurdalne pomysły. Na przykład organizował wyjazd do śnieżnej krainy na kilka dni, zostawiając ich samopas. Czy można wystawiać ocenę z chęci przeżycia? Parsknęła śmiechem.
- Och, Sharker, abyś kiedyś do mnie nie przyszedł z prośbą o Runę Twardości... - spojrzała na niego znacząco. To byłaby dopiero bajeczna sytuacja. Nawet odpowiedziałaby mu za tę transmutację! Brakowało w sumie jej alkoholu, aby zacząć opowiadać jakieś szalone historie z Norwegii i o tym, jak Runy mogą wpłynąć na ich życie. Chociaż Gittan zdawała sobie z tego sprawę, bała się igrać z ogniem. Co jeśli Runami władała czarna magia i musiałaby sprzedać duszę? Nie skomentowała jego propozycji masażu, na razie.
- Przekonam się - rzekła stanowczo, nie pytając go o zdanie. Żadne z nich nie potrafiło przewidzieć przyszłości. Gittan czasami chciałaby wyczytać, co też ktoś dla niej planuje, ale wtedy życie przestałoby mieć smaczek. Gdy już tak leżała wśród źdźbeł trawy, którą też zaczęła lekko poskubywać, nie mogła na szczęście zobaczyć tego rozbawienia Rasheeda.
- Nie lubimy się z miotłą, pozostaje mi taniec na pewnym gruncie. - jęknęła, próbując się podnieść, ale wszystko ją bolało - Teraz to możesz i wymasować - dodała zrezygnowana.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySro 4 Cze 2014 - 23:45;

Szkoda, bo chętnie by posłuchał takiej opowieści! Zresztą Rasheed zazwyczaj nie był zbyt gadatliwy. Wolał słuchać, analizować i przetwarzać informacje w taki sposób, aby stanowiły dla niego jakąś przydatną w przyszłości informację. Gittan była więc naprawdę bu i be, że nie chciała mu wetknąć jakichś fajnych asów do rękawa, ale hej hej, on i tak jej nie wierzył. Znaczy słuchał jej i wyciągał własne wnioski, a jednym z nich było to, że Anastazja by tego tak nie podarowała, a przynajmniej tak sądził. Zamierzył dziewczynę podejrzliwym spojrzeniem, ale nic nie odpowiedział, postanawiając po prostu zamilknąć, zanim zacznie doszukiwać się dziwnych teorii spiskowych. O wiele łatwiej było o tym nie myśleć i wspaniałomyślnie postanowił tak zrobić, zapewne ku uciesze obu ze stron.
- Spokojnie, obkleiłbym Cię osobiście poduszkami. Może wtedy byś się nie połamała aż tak dotkliwie. - ciężko było określić czy mówi poważnie, czy po prostu żartuje, bo jego mimika zdradzała tyle co nic. W takich chwilach jedynie jego oczy dawały jakieś wskazówki, a teraz nie można było w nie zajrzeć, bo po prostu na nią nie patrzył. Może był to objaw nieszczerości, a może po prostu chwilowa kontemplacja otoczenia, nieważne. Niemniej jednak wlepiał wzrok w miotłę, która zrzuciła z siebie Gittan… a właściwie to sama Svensson postanowiła przekoziołkować. Magiczne przedmioty nigdy nie działają same.
Ponownie na nią spojrzał, trafiając akurat na moment, w którym próbowała się podnieść.
- Ale wiesz, że najlepiej masuje się, gdy skóra jest naga? - zapytał retorycznie, zupełnie tak jakby się na tym znał, a tymczasem… nie miał o tym pojęcia. Postanowił pójść na żywioł i gdy wspaniałomyślnie pomógł jej się dźwignąć do pozycji siedzącej, przykucnął za nią i podciągnął jej koszulkę do góry, odsłaniając plecy.
- Przełóż głowę… nie rozbiorę Cię, nie martw się. - wydawał się być rozbawiony samym pomysłem, ale czy Rasheed nie był w gruncie rzeczy odrobinę nieprzewidywalny? Mógł zapewnić, że nic nie zrobi, a mimo tego zadziałać po swojemu. Takie jakby… ryzyko zadawania się z nim. W każdym razie jednym szybkim, wyćwiczonym ruchem rozpiął jej stanik, rozchylając go na boki oraz ściągając ramiączka, ale z przodu nie dotykając, żeby mieć dostęp do jej pleców, szyi w parze z karkiem oraz ramion, a jednocześnie zostawić jej pewną intymność. Śmiesznie to brzmi, ale cóż, starał się. Powiódł palcami po jej kręgosłupie, drażniąc skórę do niego przylegającą, ale właściwy masaż postanowił rozpocząć od ramion. Rytmicznie ściskał i rozmasowywał obolałe, po przegranym starciu z grawitacją, mięśnie, stawiając na powolne uwalnianie od spięcia i absolutnie nie mają zamiaru zrobić tego na odwal się. Co prawda masażystą raczej nie był, ale starał się nie zrobić jej przy tym krzywdy. Nie odzywał się, całkowicie skupiony na wykonywanej czynności, kontemplując przy okazji siateczkę tatuaży widoczną już przy tak niewielkim pozbawieniu jej ciuchów, ale w końcu wrodzona ciekawość zwyciężyła.
- Kiedy sobie je zrobiłaś? Mów do mnie.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyCzw 5 Cze 2014 - 8:03;

Historie mogłyby być tak bujne i szalone, że rzeczywiście grzechem było w nie uwierzyć. W Norwegii działo się wiele niemożliwych rzeczy. Szkoda, że wybrał Hogwart, bo mógłby się przekonać, co to znaczy "skandynawska krew". Zastanawiiała się, czy nauczyciel nie bierze pomysłów z ich słynnych kryminałów. Nikt nie potrafi tak zamrozić krwi jak skandynawscy pisarze. Svensson nawet nie przypuszczała, że ktoś uważał ją za kłamczuchę. Gittan teraz najprawdopodobniej będzie unikać lekcji transmutacji, uważając, iż kurs z Norwegii jest już wystarczający. Nie zniosłaby myśli, że Anastazja chętnie ponownie weszła do jej umysłu, wykradając wspomnienia, zarówno te dobre i złe. Nie wiedziałaby przecież czego szukać, brałaby to, co podpowiada jej intuicja.
- Obklejona poduszkami miałabym jeszcze bardziej niezgrabne ruchy, nie chciałbyś na to patrzeć - zaśmiała się, bo mogła całkowicie sobie to wyobrazić! W rozpiętych szatach Ravenclaw, pod którym znajdowałby się najprawdopodobniej gorset i spódniczka, oczywiście w kolorach domu, oraz solidna poduszka przyklejona do tyłka, lędźwi i dwie małe na łokcie. Halo, ta miotła była złośliwa! Gittan według jego wskazówek się zachowywała, to on nie dodał, że trzeba wypośrodkować ciężar ciała i tak kurczowo nie naciskać na trzon miotły.
- Pff, taki profesjonalista powinien spróbować i w ciuchach - prychnęła. W końcu jej koszulka nawet odsłaniała lędźwie i część brzucha, więc nie była za długa. Chwyciła dłonie, podnosząc się do pozycji siedzącej, od razu tego żałując. Tyłek wręcz pulsował od bólu. Skrzywiła się. Zadrżała, czując dłonie Rasheeda na swoich plecach. Nawet nie zauważyła, kiedy jej koszulka nagle znalazła się tylko na przedniej części ciała.
- A teraz co robisz jak nie rozbierasz? - spytała zbita z tropu. Gittan nagle włączył się paskudny tryb. Bała się, że tak jej się spodoba ten cały dotyk, że zbłaźni się przed Rasheedem. Ledwo przeżyła swój pierwszy pocałunek, a teraz rozpinał jej stanik. To było za dużo, za dużo! Nie wiedziała, co ma robić. Nie miała siły wstać, z resztą wtedy na pewno bardziej by wszystko bolało, a z drugiej strony co jeśli Sharker będzie oczekiwał nagrody? Prędko złapała stanik i przyłożyła go na jego miejsce. Świetnie, znajdywali się na środku łąki, każdy mógł tu nagle wejść, a Gittan była w negliżu i musiała pilnować, aby nagle nie zrzucić zarówno koszulki jak i biustonosza prosto na trawę, stając wtedy przez Rasheedem prawie naga. Przymknęła oczy, delektując się dotykiem. Czy w dom ślizgonów wpasowywały się jakieś sprawne dłonie?
- Rękawy? Na jednej z wycieczek z transmutacji, nieudana podróż świstoklikiem i wylądowałam w nieznanej części Sztokholmu, szukałam czegoś charakterystycznego wpadłam na człowieka, którego jest dużo w mugolskich pismach o tatuażu, powiedziałam, że się zgubiłam i chciałabym mieć cząstkę jego na sobie. Nie wykonałam zadania i na cały dzień zostałam zamknięta w jakieś mroźnej krainie tak jak stałam. Transmutowałam kamienie w płaszcz, tatuaż jeszcze wtedy piekł... - opowiadała, opuszczając kark. Ból przeszedł, całe spięcie pleców rozeszło się po kościach, a Gittan wcale nie chciała mówić, że już nie boli, już może odejść i chętnie by się ubrała.
- Reszta też ma swoje tajemnice - dodała - A ty masz jakieś tatuaże? - spytała zaciekawiona. Teraz to on powinien być rozebrany, chociaż na pewno nie miałby takich buraczkowych policzków jak Svensson.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 7 Cze 2014 - 19:51;

Gittan nawet nie miała pojęcia o tym jak bardzo żałował, że znalazł się w Hogwarcie. Całe swoje życie nienawidził Londynu, ale musiał w nim mieszkać z powodu dziwacznych widzimisię rodziców, przez co edukacja w Stavefjord przeleciała mu mimowolnie koło nosa, podrzucając w zamian ten koszmarnie nudny zamek. Zdecydowanie powinni sobie o tym porozmawiać, to może wtedy wreszcie wylałby swój żal, pozwalając myślom na uspokojenie się. Nawet nie wiedział jak mocno męczy go to, co zgotowała dla niego rodzina, dopóki nie przychodziło mu się z tego zwierzać, a tym było trudniej, że Rasheed nigdy praktycznie nie mówił o sobie. To mogłaby być ciekawa konfrontacja opinii, a tymczasem on siedział po prostu przy niej i rozmasowywał jej plecy powolnymi, niespiesznymi ruchami. To był jego aktualny cel, do którego postanowił dążyć za wszelką cenę. Dać jej rozluźnienie i odprężenie, zwłaszcza w chwili kiedy to mięśnie były tak spięte, że aż sprawiało to ból. Mógł to zrobić, nie było problemu z tym, ale tak, Gittan miała racje. Sharker nigdy nie był altruistą, więc przyjdzie jej słono zapłacić za jego pomoc. Całe szczęście jeszcze tego nie wiedziała, a atmosfera między nimi była nawet lekka.
- To nie jest rozbieranie. Mogę Ci pokazać co oznacza kogoś rozebrać. - mruknął zaczepnie, a w miarę upływu czasu zauważał powoli jak jej ramiona się rozluźniają. Słuchał jej, ale jedyne co tak na dobrą sprawę przyciągnęło jego bardzo wybiórczą uwagę było nazwą miasta.
- Sztokholm - mruknął pod nosem, smakując brzmienie tego słowa. - Svenska? Czy raczej spory przypadek?
Zapytał ją jeszcze, ale nie drążył specjalnie tematu, chociaż ciekawiło go to, czy może kiedyś się przypadkiem nie spotkali. Miał tylko nadzieję, że nie natrafił na jakąś mugolską księżniczkę, bo znowuż jego cierpliwość zostanie wystawiona na próbę. Ostatnią ofiarą, która nie potrafiła utrzymać się na miotle była właśnie Coco… cóż za ironia losu.
On był bezwstydny. Takie coś jak rozebranie się na skraju zakazanego lasu wcale by go nie krępowało, dlatego to jak Gittan się czerwieniła uważał jednocześnie za urocze, jak i śmieszne. Jak można być takim… skrępowanym nagością? Ludzie rodzą się nadzy, a ostatecznie powinni też umierać tacy. W każdym razie jeśli Sharker będzie musiał umierać, to jedynie jak go zakonserwują, ale w sumie ubrać by mogli. W jakiś wypaśny, ładnie skrojony garnitur, na widok którego żałobnikom poodpadałyby szczęki. Tak, umierajcie nago, ale pochować wypadałoby w ciuchach, nikt nie chce patrzeć na pomarszczonych starców, no chyba że opcja wiecznego spoczynku nago dotyczyłaby młodych. Dobra, ta rozkmina jest co najmniej dziwna.
- Mam - przyznał się jej do tatuaży, zatrzymując ręce w okolicach jej talii - Spróbuj zgadnąć gdzie. Jak chcesz to możesz nawet sprawdzać czy masz racje.
Czy ją tym zachęcał? Cóż, możliwe. W każdym razie wbrew temu co powiedział, poruszył znowu rękami, tym razem próbując wpełznąć palcami na jej brzuch, nie idąc dalej. Może chciał się z nią podrażnić, a może dać coś do zrozumienia? Jego tok rozumowania był często tak pokrętny, że aż ciężki do ogarnięcia. Nie zdziwiłby się, gdyby dziewczyna opacznie go rozumiała.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 7 Cze 2014 - 20:40;

Nie miała pojęcia, bo dopiero się teraz poznali! Nie potrafiła czytać w myślach tak jak opiekunka Slytherinu, chociaż zdaniem Gittan to było włamanie się do umysłu, a nie dobrowolne przekazywanie, co dusza zapragnie. Na pewno jakby pojechał do Norwegii na rok, zamek wydawałby mu się niesamowicie interesujący. Coś nowego, zakazanego, niepoznanego zawsze przyciąga. Chętnie poopowiadała mu o Historii Stavefjor i pokazała, że Hogwart może być niesamowicie ciekawy. Wszystko zależy od punktu siedzenia. Gittan nie była za dobrą pocieszycielką ani słuchaczem. Słynęła ze swojej niecierpliwości. Nie potrafiła zostawić coś na później albo na coś poczekać. Musiała mieć wszystko natychmiast. Tak jak księżniczka. Opuściła dłoń, którą trzymała biustonosz, a następnie położyła ją na ziemi. Wbiła palce w trawę, delektując się masażem. Jeszcze nikt jej tak nie dotykał. Poznawała te ciepłe dreszcze przechodzące po kręgach kręgosłupa aż po kark. Zamruczała głośno, czując jak całe spięcie mięśni odeszło w nieznane.
- Chyba potrzebuje definicji twojego rozbierania - szepnęła, bo nikt tu nie potrzebował wykrzykiwać do siebie. Rasheed znajdował się na wyciągnięcie ręki. Opuściła nawet plecy na jego klatkę piersiową, dając mu znać, że już starczy tego masażu.
- Nie widać? Mieszkam w Sztokholmie, jestem z Stavefjor, tam właśnie mamy te lekcje transmutacji w terenie, bardzo mocno szkoła na to naciska, ale na szczęście zazwyczaj jesteśmy parowani i ktoś lepiej rzuca ode mnie zaklęcia - przyznała, chociaż trzeba powiedzieć, że w Hogwarcie bardzo poprawiły się jej umiejętności! Wszystko za sprawą Blythe. Nigdy nie była tak pilna na zajęciach. Przyzwyczaiła się do obecności Rasheeda i nawet nie myślała o tym, że dopiero co się poznali, a ona siedzi bez stanika przytulona. Nie często chodziła nago, jedynie jak się tatuowała to zdejmowała jakąś część garderoby, a potem bez ruchu siedziała przez kilka następnych godzin. W Szwecji w ogóle byli wyzwoleni ludzie, nie potrafię sobie trochę wyobrazić jakby to wyglądało w norweskiej szkole. Być może nawet brałaby jakieś wspólne kąpiele z innymi? Mimo wszystko Rasheed był nowopoznanym mężczyzną. Zrzuciła z siebie dłonie chłopaka, odwracając się do niego przodem. Zmarszczyła brwi.
- Nie widać na pierwszy rzut oka, więc masz pod koszulką albo spodniami, zacznę od góry - oznajmiła, wcale nie pytając go o zdanie. Po prostu koszulkę, ciągnąc ją w stronę głowy. Liczyła na minimalną pomoc Rasheeda, bo inaczej będzie musiała mocniej szarpnąć, rozrywając materiał. A może w zasadzie to by mu się spodobało? Uniosła brew, widząc barki chłopaka.
- Tylko dwa, czy mam szukać dalej? - spytała, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że widzi jej piersi. Trudno, trudno, powtarzała sobie w myślach.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptySob 7 Cze 2014 - 22:06;

- Na co komu definicje. - odpowiedział jej wtedy, gdy i przyszło do rozmowy o rozbieraniu, sarkając przy tym nieco, jakby go poirytowały jej słowa. - Rozbieranie to… no cóż, element spowalniający zbliżenie.
Na pewno nie było to coś czego by się spodziewała. Jednocześnie mogła się przy tym poczuć… huh, odrzucona? Skoro stwierdził, że przecież jej nie rozbierał.
- A tak poważniej to jak dla mnie to nie było rozebranie. To tylko koszulka i tylko stanik, każdy widział czyiś tors chociażby raz w życiu, poczynając od chwili, w której matka karmiła go piersią. - dziwna logika, ale cóż, on już taki był. Podczas, gdy na drodze stawały mu mury, on lawirował pomiędzy szczelinami w taki sposób, że zawsze potrafił znaleźć jakieś niecodzienne bądź po prostu zaskakujące wyjście. W tej chwili taka definicja pasowała mu do planów jakie miał.
Nie oponował, gdy opadła na niego plecami, wręcz zacieśniając wtedy splot na jej brzuchu, z zadowoleniem stwierdzając, że nagle jej nieśmiałość jakby się ulotniła. Chociaż może to jedynie złudne wrażenie? Zmrużył lekko oczy, dając sobie szansę na to aby się przekonać.
- Nie, nie widać. Nie mam detektora w głowie, który podpowiadałby mi skąd są Ci wszyscy przyjezdni. - mruknął z lekką irytacją, ale była ona tylko na pokaz. Wyżywał się na niej już trochę wcześniej i nie zamierzał tego kontynuować. - Za to co do zaklęć… chyba Ci się fart nie skończył.
Dodał jeszcze, nieco enigmatycznie, analizując to, co mu powiedziała. Było duże prawdopodobieństwo, że kiedyś ją widywał, jeśli tylko była częścią magicznego świata, ale powoli zaczynał martwić się, że wrażenie, jakie wcześniej miał, to odnośnie Rosie, było prawdziwe. Jak nie on, zepchnął to na skraj świadomości, ciesząc się, że ma przy sobie jakąś kobietę. Brakowało mu bliskości, nawet jeśli musiała ona być taka surowa jak teraz i zaliczało się do niej po prostu zwykłe przytulenie się, nic już nie wspominając o jej wątpliwym pochodzeniu. Po prostu się nie zastanawiał, zamknięty na wątpliwości i nie mniej hedonistyczny niż zazwyczaj.
Nie oponował, pomagając jej się rozebrać. Było to dosyć zabawne. On gapił się na jej cycki, a ona w tym czasie błądziła wzrokiem po jego ciele, szukając tatuaży.
- Tych, którym pokory brak, nie stać na pokłony - mruknął, przesuwając spojrzeniem po swoich barkach. Ten tatuaż zrobił sobie jeszcze jako „dzieciak”, ale do tej pory nie stracił on na znaczeniu w jego przypadku. Nigdy się nie pokłoni, przed nikim, był na to zbyt dumny.
- Szukaj dalej, może coś znajdziesz. - odpowiedział wtedy na jej pytanie, zawieszając spojrzenie na jej twarzy. Blefował, bo i nie miał więcej, ale czemu miałby odpuścić sobie okazję do rozebrania się przed nią? Nie miał wstydu, oj nie miał…
W międzyczasie zaczął również wędrować dłońmi po jej ciele. Przesunął palcami wzdłuż jej obojczyka, muskając lekko lewą pierś, a następnie chwytając w dłoń jej łokieć, aby zaraz pociągnąć delikatnie w swoją stronę.
- Nadal się wstydzisz? - zapytał z dość bezczelnym uśmiechem, mierząc ją spojrzeniem, które było dość sensualne. Jego oczy przybrały kolor burzowego nieba, a lada moment można by wypatrywać błyskawic przecinających tęczówkę. Puścił krótko jej łokieć, sunąc palcami wzdłuż ramienia, aby sięgnąć do jej karku. Naparł na niego, zmuszając ją do zbliżenia się na tyle, aby mógł bezczelnie musnąć jej wargi swoimi. Dla niego to była po prostu zwyczajna zabawa, więc podczas wszystkiego uważnie ją obserwował, więcej niż ciekaw jej reakcji i mając świadomość, że właśnie w tym momencie mógłby dostać w twarz. To tylko upewniało go w przekonaniu, że to będzie świetna gra.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 8 Cze 2014 - 10:07;

- Widocznie znamy zupełnie inne pojęcia - odpowiedziała z przekąsem, nie rozumiejąc, dlaczego nagle mówił o zbliżeniu. Oczywiście w ich przypadku to było niemożliwe. Nie miała jak się poczuć odrzucona, bo nie myślała o tym, aby sypiać z nowo poznanym facetem. Zaśmiała się.
- Czy każda kobieta kojarzy ci się z matką, która karmiła cię piersią? Powiedziałabym to trochę, że to trochę przedmiotowe - nie brała pod uwagi, że trochę się nabijała z Rasheeda. Spodziewałaby się raczej czegoś w stylu, że kobieta powinna chodzić bez stanika, a z piersi mężczyzna powinien spijać alkohol. Rasheed kombinował, a to imponowało Gittan nawet jeśli chodziło o rozbieranie i seks. O tym nie mogła się wypowiedzieć.
- A szkoda, jak go zobaczę w sklepie z miłą chęcią ci go kupię, może da się połączyć przyjemne z pożytecznym, dotykając piersi będziesz znał pochodzenie - zignorowała po raz kolejny dość chamską odzywkę, mając wrażenie, że Rasheed jak i ona, ma fale napływu różnego charakteru. Pewnie też był niestabilny! Zaśmiała się.
- Wiem, jak się ustawić - odpowiedziała pewna siebie. Przekonała Anastazję, że jest niegroźna i wcale nie uprawia rytuałów czarnomagicznych, Wojtek robi jej eliksir lecznicy, a Rasheed za free masaż. Czy wypada tu narzekać? Problem z korzeniami Svesson był dość istotny. Być może jej matka wraz z ojcem była czarownica, która uciekła od wojny magicznej do świata mugolskiego, zatracając się w narkotykach. Byli tchórzami, zostawili dziecko, zostawili swoje pochodzenie po to, aby się bawić. Dla Gittan był to trudny temat. Ona wciąż uważała, że drzemie w niej moc czarownic z salem i jest pełnoprawną czarownicą. Jak miał się inaczej dowiedzieć o pochodzeniu Gittan jak nie od niej? Nie opowiadała swoich historii na prawo i lewo, więc nie powinniśmy się martwić, jak zareaguje, gdy wyjdzie z jakiej rodziny pochodzi Svensson.
- Dawno go robiłeś - zapytała, zastanawiając się, czy tylko ona jest tak mało odporna na manię robienia sobie tatuaży. Gdy zrobiła jeden, nie mogła potem przestać. Wyszło, że większość tatuaży zrobiła prawie w rok. Nie wiedziała, ile godzin tak naprawdę spędziła na kozetce u tatuażysty, rozmawiając o tym, jak świat jest beznadziejny i ludzie lekkomyślni. Pokochała to i być może to był błąd. Wmawiała sobie, że do starości na pewno nie dożyje, więc nie będzie mogła zobaczyć, jak wszystkie tatuaże będą wyglądać na starej skórze. Z resztą, jak będzie o nią dbać, to nawet jako staruszka będzie niesamowitą laską! Wzruszyła ramionami, rozpinając jego spodnie. Nie myślała o tym, że go rozbiera. Chciała zobaczyć wszystkie tatuaże Rasheeda. Zaczęła ściągać materiał z bioder Sharkera, wydostając z niego po kolei nogi. Nic nie widziała na skórze, więc przeraziła się, że powinna też ściągnąć bokserki.
- Kłamczuszek, chyba, że masz na pośladkach, ale nie wyglądasz mi jak facet, który wypinać swój tyłek - skomentowała, na chwilę odrywając się od niego. Sięgnęła do swojej torebki, zastanawiając się, gdzie leży miotła. Ale że to zdradziecki kij od środki, szybko o tym zapomniała. Wyjęła pióro oraz kałamarz. Położyła się tuż obok niego, aby mieć głowę na wysokości bioder. Na pewno mogło to dziwnie wyglądać dla Rasheeda. Odchyliła nieznacznie bokserki, aby znaleźć mięsnie brzucha, które łączą się z kością biodrową. Zamoczyła pióro w atramencie, rysując na początku runę Kenaz, odpowiedzialną za namiętność, a następnie Asnuz. Znak, który nie znosi kłamstwa. Dopiero po chwili się uniosła, że Rasheed mógł ją przyciągnąć do siebie.
- Uznajmy, że ten widok jest zapłatą za dobry masaż, swoja drogą, uczyłeś się gdzieś tego? - spytała, siląc się na normalny ton głosu. Znali się raptem kilka godzin, a już byli rozebrani! Spojrzenie Rasheeda przeszywało ją na wskroś. Miała wrażenie jakby gubił się w labiryncie tatuaży. O wstydzie Gittan wciąż mówiły policzki, które chciała zakryć włosami. Sharker był szybszy i pociągnął ją za kark. Lekko musnęła tylko jego usta, aby po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Runa już działa
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 8 Cze 2014 - 17:21;

Wzruszył krótko ramionami, dając tym samym do zrozumienia, że niespecjalnie przejmuje się różnicami w ich poglądach. On był w gruncie rzeczy dość prostolinijny jeśli nie chciało mu się knuć intryg, a w większości przypadków każda z nich prowadziła go ostatecznie do tego jednego spełnionego celu. Czyż był seksoholikiem? Można było tak powiedzieć, bo zatracając się w przyjemnościach dnia codziennego, niespecjalnie koncentrował się nad tym jakie mogą mieć skutki jego niewinne zabawy. Jedna dziewczyna tu, inna tam, cóż z tego, że dopiero się poznali? Nie miały dla niego znaczenia jakieś idiotyczne sentymenty, które sprawiały, że kobieta miała chęć na pójście z chłopakiem do łóżka. Był w tej kwestii tak wyzwolony, że niejedna osoba byłaby zszokowana, ale cóż.
- Gdyby każda kobieta kojarzyła mi się z moją matką to chyba zostałbym gejem… - odpowiedział, przez moment przytykając palce do twarzy, robiąc swoistego facepalma. Ta rozmowa wkraczała na zdecydowanie złe tory, całe więc szczęście, że dalej kręciła się już wokół czegoś innego.
-W rzeczy samej… - pomyślał sobie po jej słowach, mierząc ją badawczym spojrzeniem. Kim była? Ta myśl zaczęła go coraz bardziej napastować, podsycając wrodzoną ciekawość. Lubił posiadać wiedzę o kimś i być może właśnie dlatego teraz go to frapowało, chociaż jeszcze przed chwilą nie było to dla niego ważne. Był kapryśny i zmienny, taki był jego urok, ale i jednocześnie dociekliwy, więc nie można było być pewnym o tym, że nie dowie się o Tobie wszystkiego, czego tylko zapragnie. Ludzie bogaci są niebezpieczni, zwłaszcza, że wachlarz ich znajomości potrafi być naprawdę szeroki. Wtedy zdobycie nawet najtrudniej dostępnych informacji zdaje się być banalnie proste. Czy chciał coś podobnego zastosować wobec Svensson? Kto go tam wie, może kiedyś.
Obserwował z rozbawieniem jak ściąga z niego spodnie, ale potem z pewnym zaciekawieniem śledził ruchy jej dłoni. Nigdy by się nie spodziewał tego, że wyrysuje na nim jakieś runy.
- Skąd wiesz, może pozory mylą? - zapytał ją, obserwując jej głowę, na wysokości swoich bioder i nie mogąc się powstrzymać od bezczelnego uśmiechu. Wyglądało to co najmniej jednoznacznie, zwłaszcza, że patrzył teraz na nią z góry, ale nie zastanawiał się nad tym długo, skupiając się na wpatrywaniu się w runy nabazgrane atramentem. Nie był dobry z ich interpretacji, nic więc dziwnego, że nie miał bladego pojęcia czymże go obdarowała.
- Kurczak w cieście? - zapytał ją z rozbawieniem, którym maskował swoją niepewność. Przypominało mu to trochę te setki, o ile nie dziesiątki tatuaży, które widział, a których znaczenia nie rozumiał. Chińskie bądź japońskie „krzaczki” lub łacina wytatuowana na kręgosłupie niespecjalnie do niego przemawiały. Wolał znaki, które dopiero przy bliższej interpretacji są w stanie powiedzieć o cóż w nich chodzi, a skoro już coś na nim napisała to wypadałoby chociaż wiedzieć o co chodzi.
- Sam widok ma być zapłatą? - zmarszczył czoło i przywołał na twarz grymas, który nadał mu wygląd rozkapryszonego dzieciaka. - Wiesz chyba, co byłoby lepszym sposobem na odwdzięczenie się?
Nie oczekiwał odpowiedzi. Czy jego zachowanie było wynikiem działania runy, skoro ta rzekomo już działała? Nie wiedział, no bo skąd. Był tak kiepski z interpretacji run, że wszelkie powodzenia na tym polu można było uznać jedynie za niesamowite szczęście.
- Nie, nie uczyłem się. Można powiedzieć, że to praktyka czyni mistrza.
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyNie 8 Cze 2014 - 22:53;

On się niespecjalnie przejmował, a Gittan pewnie wieczorem nie będzie mogła zasnąć od tego rozmyślania. Dla Svensson bardzo istotne było, kto ją rozbierał i w jaki sposób. Spojrzeniem pozbawiano ją duszy, godności i odwagi. Słowami łechtali pewność siebie, sprawiając, że wstyd kompletnie zanikał. A dłońmi, dłońmi wydawało się być zakazane. Muzyka pieściła skórę, sprawiając, że ciało chciało więcej i więcej, lecz nie Gittan. Wydawała się wtedy od razu spięta, zdenerwowana. Od razu przypominał się balet. Pierwsza pasja, którą skończyła wraz z otrzymaniem dyplomu. Teraz nienawidziła tańczyć, a muzyka wywoływania w niej wewnętrzny ból, zwłaszcza klasyczna.
- To dobrze, że tak nie jest. Wolałabym nie obrzydzać geja swoim ciałem - pokręciła głową, gubiąc się już w myślach. - Nazwałbyś swoją mamę wyjątkową? - spytała bezpośrednio, nie mając pojęcia, że wchodzi na jakieś tematy osobiste. Skoro już zaczęli o niej rozmawiać, chciałaby się dowiedzieć, czy jest warta zapamiętania. Po chwili zorientowała się, że Rasheed może chcieć się również dowiedzieć o jej rodzicach, co napawało ją strachem. Nie potrafiła nazywać osoby, które ją wychowały rodzicami. Nie mówiła do nich mamo ani tato. Czuła się bezpańska, wracając co i raz do Sztokholmu jak do hotelu. Mogła kłamać. W końcu to nie ona miała narysowaną runę, która nie toleruje kłamstwa. Ukrywała swoje pochodzenie, balet i pragnienia, bo tak było lepiej. Wolała być zamkniętą Gittan, która absorbuje ludzi swoich szaleństwem, niż mugolką, wartą ukamienowania. Nawet pieniądze nie zafundują mu prawdy, a jej się dowie tylko od Svensson.
- Jednak jesteś gejem? - spytała ze smutkiem. Gdyby nie bała się zobaczyć najprawdziwszego penisa, to zapewne zdjęłaby mu bokserki i jeszcze raz powtórzyła, że nieładnie jest kłamać. Gittan wolała juz trzymać dłonie przy sobie. Nie pomyślała o tym, że ma głowę w miejscu, w którym Rasheed uważa, że idealnie pasuje.
- Masz pracę domową, znajdź znaczenie, dostaniesz nagrodę - zaśmiała się. Zdecydowanie to był kurczak w cieście, w dodatku udekorowany migdałami. O ile chińskie znaczki nie były brane z katalogu znajdującego się w studio tatuażu a pieczołowicie dobrane słowa, to dla Gittan były ciekawe. Na pewno azjaci albo hebrajczycy mogliby pośmiać się z wielu ludzi. Na szczęście Svensson nie miała na swoim ciele ani jednego napisu ani znaczka, który były za oczywisty. Aby poznać wszystkie tatuaże, trzeba ją rozebrać, a do tego nie możemy dopuścić!
- Uważasz, że nie jest warty? - spytała pochmurno - Co proponujesz? - spytała, przejeżdżając końcówką pióra po brzuchu Sharkera. Kreśliła bliżej nieoznaczone znaki, zastanawiając się nad kolejnym tatuażem. Co mogłaby mu narysować? Kwiat do niego nie pasował, a rysunek nie mógł być za detaliczny, bo atrament rozlewał się po skórze, tworząc dziwną mozaikę. Pod lewym żebrem zaczęła kreślić odcisk ust.
- Czy powinnam się pytać, jakie inne rzeczy praktykujesz czy lepiej przemilczeć? - zaśmiała się.
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 EmptyPon 9 Cze 2014 - 2:57;

Śmiałby się, gdyby o tym wiedział, oj zdecydowanie. Może też wtedy bardziej by się skłaniał ku temu, aby jeszcze bardziej ją zawstydzać i zmuszać do konfrontacji. W gruncie rzeczy trochę sobie teraz odpuścił, co było dość niecodzienne, ale skąd to mogło się brać? Może stąd, że po prostu temat rozmów zaczął oscylować wokół niebezpiecznych kwestii. Rodzina… haha, cóż to było? W jego przypadku można było powiedzieć, że to po prostu dysfunkcyjna komórka, karmiąca nadziejami i wodząca za nos na każdym kroku. Nienawidził swojej matki, ale jak miałby to powiedzieć delikatnie? Może po prostu uciąć temat?
- Sądzisz, że gej czułby się obrzydzony, gdyby Cię zobaczył? Może to działa na takiej zasadzie, na jakiej zwykły człowiek nie widzi nic seksualnego w małym dziecku? Innymi słowy byłby po prostu obojętny? - może chciał w niej wzbudzić wątpliwości, a może uznał, że zainteresowanie ją tą kwestią zdecydowanie lepiej by się sprawdziło, niż rozkręcanie rozmów o rodzinie? Zacisnął mocniej zęby, przez moment rozważając odpowiedź, nie mając pojęcia, że może być ona co najmniej zmanipulowana, ale było widać, że ten temat nie jest odpowiednim na pierwszą „randkę”. Jego spojrzenie stało się wręcz lodowate, a i jednocześnie znowu mówił sarkastycznie i być może nawet dość irytująco.
- Taaak - mruknął, przeciągając samogłoskę - mniemam jednak, że nie w tym sensie, o który pytałaś.
Nawet, gdyby nie wymalowała go runą, zapewne by jej nie okłamał. Nie ma co sądzić, że w ogóle by tego nie zrobił, to wizja zbyt utopijna, aby się nią mamić, jednak w obecnej sytuacji… cóż, tyle mógł powiedzieć, nie sądząc, że zapędza się zbyt daleko w swoich słowach. Jeśli rozmowa stanie się niewygodna to najpewniej po prostu zamilknie i będzie koniec.
- Tego nie powiedziałem. - odparł zgodnie z prawdą, uśmiechając się chytrze. Cóż, nie przewidziała w swoim pytaniu miejsca na ewentualną biseksualność, a stricte gejem przecież nie był. Poza tym, hej, posuwał w murach tego zamku tyle panienek w stosunku do facetów, że w gruncie rzeczy mógłby o sobie powiedzieć, że jest hetero i również by nie było to oszustwem.
Jej odpowiedź zdecydowanie go nie usatysfakcjonowała. Nie lubił o nic walczyć, zdecydowanie wyznając zasadę, że przecież zasługuje na to, aby wszystko samo wskakiwało mu w dłonie. Wydął usta niczym obrażony pięciolatek i wyciągnąwszy różdżkę z ubrań, skierował ją na swoje ciało.
- Erado - kilkukrotnie spróbował rzucić zaklęcie niewerbalnie, ale osiągnął tylko tyle, że runa się rozmyła i w kilku miejscach została „przecięta”, jakby ktoś przesunął po niej gumką.
- No co? Blythe kazał ćwiczyć - burknął do niej, jakby zobaczył w jej postawie jakiś sprzeciw, mrucząc zaraz to samo zaklęcie, ale już na głos. - Nie rysuj po mnie.
Och, cóż za zmiana. Biedny poirytowany Ślizgon, czas najwyższy pokazać Gittan język, tak dojrzale się zachowywał. Był jednak kapryśny jak zwykle, niechże się do tego przyzwyczaja, skoro jeszcze od niego nie uciekła.
- Wolałbym coś bardziej empirycznego. - powiedział po prostu, dając jej możliwość na zinterpretowanie tego w dowolny sposób. Nie był tutaj od tego, aby dziecku w ręce wciskać kredki. Odsunął jej rękę, aby nie dać się pomazać. Był na to zbyt idealny, przecież! Niemniej jednak na jej następne słowa zareagował znowuż prowokacyjnie. Odebrał jej pióro i musnął jego miękką częścią jej lewy sutek.
- Myślę, że dobrze wiesz co praktykuje w wolnych chwilach.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Łąka nieopodal lasu - Page 3 QzgSDG8








Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty


PisanieŁąka nieopodal lasu - Page 3 Empty Re: Łąka nieopodal lasu  Łąka nieopodal lasu - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Łąka nieopodal lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 41Strona 3 z 41 Previous  1, 2, 3, 4 ... 22 ... 41  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Łąka nieopodal lasu - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-