W praktyce przeznaczona wyłącznie dla dziewcząt, przestronna łazienka, w której unosi się miły zapach różnorakich kwiatów. Idealne miejsce do odświeżenia się czy poprawy makijażu!
Jak tylko skończył mówić koperty znów ożyły. Patrzył na to bez większego zainteresowania, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że nie będzie miał w tym momencie na nic większego wypływu. - Nie żałuj. Ci hogwartczycy zachowują się gorzej niż zwierzęta. Nawet jak nie wszyscy to zdecydowana większość - wymownie spojrzał w tym momencie na Slippery, która z Jack mogła wszystko słyszeć, w końcu nie starał się, aby tak się nie stało. Nie odpowiedział na pytanie, bo głośno zaburczało mu w brzuchu. Tak więc stało się jasne, że zamiast jeść kolację biegał z kopertami i wykonywał znalezione w nich zadania. Felix i Voice byli chyba ostatnimi osobami, które miały do nich dołączyć. I dobrze, może uda im się skończyć to szybko i wrócić do wielkiej sali. Był głodny! - Nie, nie było jej. Pewnie znów gdzieś krzyczy na ludzi, zabiera im różdżki i obraża na wszystkich każdym kroku - odpowiedział Voice i już miał mówić żeby nic nie losowała, bo sam dobrał drużyny, ale blondyneczka była szybsza. Nie podobał mu się taki obrót spraw. Bardzo, ale trudno. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą. - Drużyna marzeń! - zakpił głośno patrząc na dwie dziewczyny, które już nie musiały nic losować. Jasnym się stało, że będą z nim w drużynie.
No i się stało, ta sprawa była cholernie irytująca. A zwłaszcza te koperty, i karteczki, które latały wszędzie tam gdzie tylko mogły. Nie była zadowolona z obrotu spraw, być w drużynie Zoella? No cudownie. Rzuciła mu tylko wymowne spojrzenie i westchnęła. Nie było z nią tak źle, po prostu gdy ktoś ją irytował to nie była zbyt miła. Ale czemu, do cholery musiała być w drużynie z tym irytującym Salemczykiem? Najwidoczniej dziewczyna wręcz emitowała pechem, skoro ktoś w górze skazywał ją na takie męczarnie. - Hej. Powitała Voice i Felixa, którzy dopiero co tu weszli. Też wolałaby aby dziewczyna nie losowała, ale było już za późno, wolałaby być z Daisy, ale co poradzić? Dziewczyna spojrzała na Zoella, którego ton przesiąkał sarkazmem. - No Zoell, masz pecha. Cudowna ironia, jesteś ze mną w drużynie.Chcąc, czy nie chcąc powinieneś być dziś dla mnie miły, bo jakoś nie widzi mi się zawalenie tych głupich zadań. Poza tym, może być fajnie. Rzekła z ironicznym uśmiechem na ustach, który po chwili zrobił się bardziej miły. Ona też będzie dziś miła i postara się go nie irytować, w końcu to może być świetna zabawa. Znając oczywiście Zoella nie przyzna jej racji i stwierdzi, że będzie to do dupy. No nieważne.
Karteczki, które trzymał w dłoniach Felix i Voice zmieniły swoją treść.
Za kilka chwil podeślę całej drużynie na PW kolejne zadanie.
Edycja: Jako, ze Laurent długo nie odpisuje, dostajecie nowe zadanie już teraz! Za moment wszystkim wam jego treść zostanie podesłana na PW, w tej samej formie, w jakiej odczytała ją drużyna czerwonych.
Naprawdę burczało mu w brzuchu i to za każdym razem coraz głośniej. Jednak nie zapowiadało się na to, że zje coś w niedługim czasie. - Super, ekstra, fantastycznie, fenomenalnie, genialne, zajebiście, bo fajnie to za mało powiedziane - uśmiechnął się do gryfonki, żeby pokazać w pełni jak mu się ta zabawa podoba. Szkoda tylko, że ton którym wypowiadał kolejne słowa niekoniecznie pasował do całej reszty. A kiedy chciał jeszcze coś dopowiedzieć, jedna z karteczek wskoczyła mu do ręki i pokazała treść zadania - No widzisz, mówiłem, że będzie fenomenalnie i zjawiskowo - powiedział, ale zaraz zaczął kręcić przecząco głową. Jeszcze brakowało mu chodzenia po zamku. Jednak zamierzał z tego też trochę skorzystać. - Drużyno, zaczynamy od kuchni - zdradził dziewczynom swój plan i ruszył w stronę wyjścia z łazienki. Oczywiście na tyle cicho, aby druga drużyna go nie usłyszała. Nawet jeżeli wolał być z Voice czy Daisy to teraz nie zamierzał sabotować swojej grupy. Chyba. Może po drodze zmieni zdanie - No hop, hop. Ale ty prowadzisz, Morticia. Tylko najkrótszą drogą - dodał jak ponownie zaburczał mu w brzuchu. W końcu lepiej żeby ona to zrobiła, bo nie znał zbyt dobrze zamku. Ach, no i nie zapominajmy, że byli drużyną! W jedności siła czy jakoś tak. Pomachał jeszcze Daisy i Voice, i tyle go było widać.
Nim zdążyła cośkolwiek odpowiedzieć przybyłemu chłopakowi, zrobiło się zamieszanie i w końcu nawet się nie odezwała. Wydawało sie, ze wszystko dzieje się samo, a z każdą wylosowaną karteczką nie była w drużynie z Zoellem jeszcze bardziej niż wcześniej. - Mam nadzieję, że znasz Hogwartt i bez problemu z nimi wygramy! - powiedziała do Felixa zamiast odpowiadać, że jej też miło. Nie posługiwała się takimi utartymi, popularnymi zwrotami. Spojrzała smutno na Salemczyka, jak ten wychodzi ze swoją nową grupą. Gdyby wiedziała, na pewno byłaby zazdrosna o tę kuchnię. Pomachała mu na pożegnanie, a potem zajęła się własnym zdaniem. Od razu rzuciło jej się w oczy ciekawe miejsce, a przynajmniej tak brzmiało z nazwy. - Chodźmy do krypt! - zaproponowała reszcie grupy. - W takim miejscu musimy znaleźć coś ciekawego.
Jako, że nikt nie reaguje, Daisy może się udać sama do krypt, jako przewodnik dla swojej drużyny złożonej z samych czarodziejów z refleksem szachistów.
Przyszłe mamy mają różne przypadłości, które mimo że niezbyt poważne, mogą wydawać się groźne. Tego dnia @Clarissa R. Grigori nie czuła się dobrze, ale zamiast zostać w łóżku i trochę odpocząć ze względu na swój stan, dzielnie pomaszerowała na zajęcia. I może to był błąd, bo podczas lekcji nie poczuła się najlepiej. Właściwie poczuła się na tyle kiepsko, że wymknęła się do łazienki, chcąc przemyć twarz zimną wodą. Tyle tylko, że nagle zrobiło jej się słabo, a świat zaczął wirować. Na szczęście zdążyła się oprzeć o umywalkę, a w tej samej chwili do łazienki weszła @Wasylisa Howell. Czy Amerykanka pomoże słaniającej się na nogach dziewczynie? Z pewnością!
Zaczyna którakolwiek z Was, udanej gry!
______________________
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Od rana nie czuła się najlepiej. Nawet wstanie z łóżka sprawiło jej duże problemy. Mdłości nie dawały nawet na chwilę zapomnieć o sobie. Mimo to nie miała zamiaru rezygnować z lekcji. W końcu nie zostało dużo czasu do egzaminów, a ona coraz bardziej opuszczała się w nauce. Czuła momentami jakby życie ulatywało jej z rąk, a ona nie potrafiła zatrzymać biegu wydarzeń, który ją wprowadzał w coraz większe bagno. Blada jak ściana zeszła na poranne zajęcia. Widziała osoby szepczące miedzy sobą, gdy ich mijała, jednak nie zwracała na to uwagi. Z uniesioną głową usiadła w jednej z ławek przygotowując się do zajęć. Eryka, Adama jak i Evana nigdzie nie widziała. W sumie nikogo ze znajomych nie widziała. To nawet lepiej. Nie musiała słuchać ich narzekać jak to ona jest nieodpowiedzialna i naraża siebie i dziecko. Nie chciała tego. Minuty mijały, a ona czuła się coraz gorzej. Pisanie nawet było dla niej niewykonalne. Dłonie jej drżały, a usta zrobiły się blade. Jednym słowem, wyglądała jak chodzący trup. Ostatkiem sił rozejrzała się po sali. Wszyscy, włącznie z nauczycielem, byli zajęci lekcją. Może nie zauważą jej nieobecności. Szybko zgarnęła swoje rzeczy i wyszła z klasy. Prawie słaniając się na nogach dotarła do łazienki dziewczyn. Rzuciła swoją torbę byle gdzie i oparła się o jedną z umywalek. Czuła jak jej oczy zasłania czarna plama, jak ból głowy przejmuje nad nią władzę. Jeszcze kilka chwil i prawdopodobnie by zemdlała, jednak szybko zareagowała na to. Obmyła swoją twarz zimną wodą. Odbicie w lustrze które ujrzała w żaden sposób nie przypominało jej. Bardziej upiora. Słyszała jak ktoś wchodzi do łazienki, jednak nie miała zamiaru patrzeć na drzwi. Miała nadzieję, że szybko sobie ten ktoś pójdzie.
Szkoła była prawie cała pusta. Lubiła takie momenty. Nikt nie mógł wtedy na nią patrzeć jakby zrobiła coś niedopuszczalnego, albo co gorsza- zabiłaby kogoś. Czy to były tylko przesądy? Czy oni byli dla wszystkich uczniów Salem tacy czy tylko ją darzyli taką sympatią? Nie przejmowała się tym zbytnio. Była zwykłym nieszkodliwym (raczej) Wasylem. Nie lubiła też długich wycieczek bo to ją strasznie nudziło. Musiała zajrzeć do łazienki by sprawdzić zwyczajnie czy wygląda w porządku. Czy pójście tam było najlepszym rozwiązaniem? Zobaczyła jakąś dziewczynę przy umywalce. Nie wyglądała najlepiej, nawet nie była pewna czy jest przytomna czy też nie. To i owo wiedziała na temat uczniów. W końcu wiedza to jest coś przydatnego. więc chyba nie było sensu zanosić dziewczyny do skrzydła szpitalnego. Co mogą jej innego zrobić niż ona? Zanim by tam dotarła odzyskałaby przytomność i zlecono by jej odpoczynek. A może jednak to coś poważnego?! Podeszła do niej i złapała ją tak by nie upadła. Naprawdę biedna dziewczyna, nie sądzicie? Posadziła ją na podłodze. Co prawda w łazience było dość duszno od tych całych perfum i nie wiadomo co jeszcze. Sięgnęła do jej torby i wyjęła byle jaką księgę i zaczęła wachlować jej przed twarzą robiąc lekki przeciąg. Po trzech minutach klęknęła przed nią i poklepała ją po ramieniu. Widziała, że jest przytomna. Może powinna kogoś jej znajomego zawołać?
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Nie miała pojęcia co się stało. W jednej chwili stała przy umywalce, a w następnej leżała już koło niej. Jeśli tak miała wyglądać cała jej ciąża to ona bardzo dziękuje za takie objawy. Dobrze jednak, że ktoś wszedł do tej toalety. Mimo iż wcześniej pragnęła aby ten ktoś sobie poszedł to teraz się z tego cieszyła. Przyjemny wiatr owiał jej twarz przez co jej powieki zatrzepotały. Po woli wracała z powrotem do żywych. Miała tylko nadzieję, że to się nie powtórzy. Wymioty? Mogą być. Zachcianki? Jak najbardziej! Wahania nastroju? W ostateczności. Ale omdlenia odpadały. Ty bardziej takie okropne samopoczucie. Czemu musiała zaspać i wyjść bez wypicia ziółek Fel... No czemu! Dzięki nim na pewno czułaby się o wiele lepiej. Zresztą jak za każdym razem. Nie miała pojęcia co dziewczyna do nich dodaje ani z jakich ziół robi te herbatki, ale pomagały. Po paru chwilach otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą nieznajomą dziewczynę. Było to dla niej o tyle dziwne, gdyż znała praktycznie każdą osobę w Hogwarcie. Mrużąc oczy podniosła się do siadu, jednak nagły ból głowy zmusił ją do powrotu na plecy. Musiała mocno uderzyć tą głową o posadzkę. Sycząc z bólu przymknęła oczy. Miała tylko nadzieję, że nieznajoma nie powiadomi nikogo. Jeszcze tego było jej teraz trzeba, wykładu jak to o siebie nie dba. Też mi coś. Po chwili otworzyła oczy i spojrzała na dziewczynę lekko się uśmiechając, jednak bardziej wyszedł jej z tego grymas. - Dziękuję Ci za pomoc. - ułożyła ręce na czole nie chcąc aby promienie przedostające się przez okno jeszcze bardziej drażniły jej oczy - Pewnie, gdyby nie ty leżałabym tutaj do wieczora. Tak w ogóle to Clari jestem. - podała dziewczynie rękę uśmiechając się. Przynajmniej tym razem wyszło to jak uśmiech.
Chciała czegoś spróbować, od dawna korciło ją żeby to zrobić. Coś ciągnęło ją do tego by to zrobić, weszła do łazienki dosyć szybko. Upewniła się że jest sama, sprawdziła każdą kabinę.. tak, była na pewno sama. Podeszła do drzwi, za pomocą zaklęcia zamknęła drzwi od łazienki i skierowała się ku lustrom. Stanęła przed jednym patrząc na siebie, oddychała głęboko, a jej dłoń nerwowo szukała czegoś w torbie. W końcu natrafiła na małą plecionkę na dłoń, bądź na drobną kostkę taką jak jej. Obróciła ją kilkukrotnie w dłoniach i odetchnęła głośno, założyła ją w końcu na nadgarstek. Przez pierwszą chwilę nie stało się nic, przymrużyła swoje oczka jakby nie wierzyła. To wszystko to fikcja? Przez ten cały czas to kim była, okazało się tylko kłamstwem? Niemożliwe. Wpatrując się w plecionkę nie zauważyła jednej rzeczy, kiedy tylko wzrok skierowała na lustro momentalnie się przestraszyła. Wyglądała.. inaczej, jakby była młodsza o kilka lat.. poczuła się jakby była w czasach mieszkania u ciotki wraz z siostrą kiedy to ich mieszkanie ucierpiało. Wspaniałe uczucie, jednak wraz z nim towarzyszyło jej okrutne zmęczenie. Nogi powoli jej się uginały, a młodzieńcza twarz wróciła do pierwotnego stanu. Momentalnie oparła się o lustro i oddychała ciężko, odkaszlnęła i uklękła ściągając z dłoni plecionkę. Za dużo nawet jak dla niej, chyba powinna się stąd.. wydostać. To doświadczenie wyjaśniło jej kilka faktów na temat tego przedmiotu, może to i lepiej. Sama nie zdawała sobie sprawy jak duża moc drzemie w tym przedmiocie. Wepchnęła plecionkę w wełnianą torebkę, a potem włożyła ją na dno torby.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Zima była najgorszą porą roku jaka istniała. Szczególnie w tym zimnym, deszczowym kraju jak Szkocja. Przytknęła rękaw szaty do ust i nosa. Czuła metaliczny posmak na języku. Połknęła lepką, ciepłą ciecz. Musiała czym prędzej dostać się do łazienki. Krew sączyła się za nią, zostawiając karminowe kwiatki na podłodze. Pchnęła drzwi, które nie ustąpiły. Wymruczała zaklęcie, zamek odskoczył. To co zastała wewnątrz było przerażające. Młodziutka dziewczyna, leżąca na podłodze, niemal biała, bez życia. Dulce zbliżyła się do niej, ucisnęła tętnicę wolną dłonią, żyła. Uderzyła w twarz. - Hej, obudź się, nic ci nie jest? - mówiła, a krew sączyła się w ubranie. Ostatnio miała zbyt dużo tych przygód. Z decydowanie zbyt wiele przeszła ostatnimi czasy. - Otwórz uczy- szarpnęła ramię dziewczyny. Pieprzyła krew, niech ścieka. To nie było priorytetem. -Rennervate - wycelowała zaklęcie w Puchonkę.
Śniła? Chyba była tak słaba że musiała z pozycji klęczącej położyć się na zimnych płytkach, trochę jak uczucie śmierci kiedy opisywał je nauczyciel. W jednej chwili jest zimno i samemu się nie wie czy to sen, czy też droga do piekła. Obudziła się po usłyszeniu zaklęcia, uchyliła powoli powieki i popatrzyła rozkojarzona na krukonkę. Zastanawiała się czy krew na jej ręce była jej, krukonki.. co się właściwie stało. Może dostała przez głowę od niej, a ona zabrała jej plecionkę? Podniosła się błyskawicznie do pozycji siedzącej, aż zrobiło się jej momentalnie znów słabo. Podparła się dłonią i rozmasowała czoło obserwując dziewczynę. Była młodsza, odrobinkę ale chyba wyglądała na przestraszoną. Czyli starała się pomóc. - Ym.. wszystko chyba gra, ty krwawisz? - Podniosła ociężale rękę i dotknęła jej twarzy, a konkretniej krwi palcami. Przyjrzała się jej i otworzyła szeroko oczy, jak tylko mogła. - Ty krwawisz! - Prawie że krzyknęła zapominając właściwie o tym że przed chwilą leżała na ziemi, podniesienie się nie było dobrym pomysłem więc postanowiła w tej chwili tego nie robić. Uklękła i wzięła głęboki oddech, zajrzała do torby czy wszytko było na swoim miejscu i jakoś odetchnęła z ulgą. - Pomóc Ci? - Wtrąciła nagle kiedy zamykała torbę.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Dziewczyna okazała się być całkiem żywa i całkiem głośna jak na kogoś, kto przed chwilą zemdlał. Dulce wycelowała różdżką w nos. wolała to zrobić przed lustrem. Spojrzała na siebie w odbiciu. Wyglądała jakby jej ktoś zdrowo przypieprzył tłuczkiem w twarz. Wyskandowała zaklęcie. Nadal wyglądała okropnie. Ściągnęła brudny rękaw na dłoń, odkręciła kran. Woda była niemal różowa od nadmiaru krwi. Wyrżnęła go kilka razy, przetarła twarz i znowu wyżymała. - Jest już dobrze - mruknęła do nieznajomej nawet na nią nie patrząc. Cholera, włosy też pokrwawiła. Co się właściwie działo z jej ciałem w ostatnim czasie? Nie poznawała siebie, reakcji, pewnych dziwnych zmian. Westchnęła ciężko i przycupnęła przy nieznajomej. - A ty jak się masz? - stworzyła snop światła wydobywający się z różdżki, palcami odciągnęła powiekę. Zaświeciła w jedno oko, drugie. - Wstrząsu nie masz. Długo tak tutaj leżysz? - zapytała się jej i ujęła jej dłoń w swoją. Była chłodnawa jednak nie było potrzeby zastosowania dodatkowych zaklęć.
Nie słuchała jej pierwszych słów, wpatrzyła się w to jak użyła zaklęcia na swojej twarzy. Rzeczywiście nie wyglądało to za ciekawie, nie chciała jej mówić tego prosto w twarz bo by pomyślała sobie coś złego o Pannie Lotte. Dopiero taka żywsza reakcja pojawiła się kiedy ta zbliżyła się do niej, odpowiedziała jej krótkim skinieniem głowy że jest już lepiej. Miała zaczerwienione oczy, a snop światła sprawił że źrenice tylko odrobinę się zmniejszyły. Wyglądało to jakby wzięła dobrą działkę, albo nie wyspała się. Fakt, że to plecionka musiała zostawić dla siebie. Nikt nie mógł o niej wiedzieć, prosiła w głębi duszy żeby nie wezwała nauczyciela. Zmrużyła tylko oczy i przetarła je zaraz po tym "badaniu". - Nie wiem, straciłam orientację która jest godzina.. chyba niedługo, albo może długo.. nie czuję pleców i tyłka. To źle? - Odkaszlnęła i objęła rękoma swoje kolana, przyciągnęła je do siebie. Wyglądała uroczo, jakby była znacznie młodsza od Dulce. Taka była Szarlotka.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Pokręciła głową z dezaprobatą. Reakcja na światło była słaba, w dodatku to zaczerwienienie, kolejne symptomy jakie dodała do listy nie wróżyły nic dobrego. Spuściła głowę. - Przepraszam, muszę to zrobić - wyciągnęła z torby sterylną igłę i odpieczętowała. - Nie bój się, zaufaj mi, wiem, że mnie nie znasz - włożyła skuwkę z igłą do warg. - Muszę ci zdjąć spodnie, nie bój się, będzie dobrze. Muszę widzieć gdzie cię kuję, a przez spodnie nie widzę - wymamrotała dość wyraźnie z igłą w ustach, położyła ją na umywalce. Odgarnęła włosy Puchonki za ucho i sięgnęła do zapięcia spodni, opuściła do kolan i przewróciła ją na brzuch. - Nie bój się i mów jak poczujesz, postaram się być delikatna - przytknęła igłę na wysokości łydki dziewczyny, uda, kręgów krzyżowych a następnie lędźwiowych oraz piersiowych. - Brałaś coś? - zapytała dość zmartwiona jej stanem zdrowia. - W ogóle jestem Reina - przedstawiła się w końcu i pozwoliła się dziewczynie ubrać. Igłę wyrzuciła do kosza i spojrzała zmartwiona na jej oczy.
- Przepraszasz? Za co? - Popatrzyła na nią bojaźliwie, kiedy wyciągnęła igłę momentalnie ścisnęła mocniej nogi. Zaczęła drżeć, co ona chciała jej w ogóle zrobić. Zagryzła dolną wargę i mrużyła co chwilę oczy. - Spodnie.. ale teraz, kłuć, mnie?! - Nie miała siły się przeciwstawić, jęknęła tylko i poparzyła nieco czerwonawa na twarzy na jej spodnie przy jej zapięciu, nie zauważyła nawet kiedy spodnie znalazły się na kolanach. Wstydziła się, bardzo. Przekręciła się na brzuch ale mimo wszystko nie rozumiała tego. Syknęła kilkukrotnie i powiedziała cicho. - To boli.. - Odwracała się co chwilę patrząc co robi. - J.. ja? Nie ja.. nic. - Jąkała się, nie brzmiało to przekonująco ani troszeczkę. - Charlotte, jestem Charlotte. Wolałabym Cię poznać lepiej w innych okolicznościach, a nie półnaga z igłą w kilku miejscach.. - Znowu przetarła oczy i podciągnęła spodnie, usiadła po turecku i opuściła głowę patrząc w jeden punkt na ziemi, nie chciała utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego. Po tym jak musiała się rozebrać bała się nieco.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Zaczerwieniła się i również spuściła wzrok, długo żadna z nich nic nie mówiła. Dulce kaszlnęła tylko. Zebrała całą swoją odwagę. - Przepraszam - szepnęła nieśmiało. - Musiałam sprawdzić, czy wszystko dobrze z twoim rdzeniem, powiedziałaś, że nie masz bardzo czucia, straciłaś przytomność. Chcę być w przyszłości uzdrowicielem, już teraz idzie mi dobrze z zaklęciami - podsunęła się bliżej niej, obok i oparła głowę o ścianę. To było upokarzające. Pamiętała jak ostatnio sama musiała się rozebrać, jak robiono jej badanie, jak obnażono ją z tego. Pogłaskała jej ramię. - Już dobrze, przepraszam. Na pewno nie ćpałaś? Źle wyglądasz - jaka Dulce była to była, ale przejęła się stanem zdrowia. Jako domorosły uzdrowiciel nie chciała jej skrzywdzić pod żadnym względem. - Co tu sama robiłaś? Czemu zemdlałaś? - zaczęła się dopytywać Puchonki słuchając, lecz nie patrząc na nią. Gapiła się w sufit łazienki, jakby był najbardziej absorbującą rzeczą na tej ziemi. Starała się wygonić z myśli widok jej ciała, nagiego ciała, które przed chwilą mogła zobaczyć. Mimo wszystko zwróciła na to uwagę, dlaczego? Serce załomotało jej szybciej, niespokojnie. Przełknęła, gęstą, lepką ślinę przymykając oczy. Podkuliła nogi pod brodę i czekała na jakąś opowieść.
- To dla mnie dziwne uczucie, gdy mnie dotyka inna kobieta czuję się skrępowana. Przechodzą mnie dreszcze, zaczynam się pocić i.. rozebranie się przy Tobie to jakbym rozebrała się przy mężczyźnie. - Przełknęła ciężko ślinę i przytaknęła tylko głową że zrozumiała o czym mówiła Reina. Mocno przyciągnęła nogi do siebie i położyła na swoich kolanach brodę, wpatrywała się przed siebie. Jej dotyk był przyjemny, zadrżała delikatnie i dodała po chwili. - Masz do tego predyspozycje, martwisz się ludzkim losem i nie oczekujesz niczego w zamian.. czy to coś zmieni jeżeli powiem że nic nie brałam? I tak mi nie uwierzysz.. - Skubała zębami prawą stronę swojego policzka w trakcie kiedy to ona zadawała pytania. - Przyszłam na chwilę, musiałam.. chciałam coś sprawdzić, nie.. nie brałam wtedy niczego, a zamknięte drzwi.. może to wygląda jakbym była narkomanką, a zamknęłam drzwi bo się bałam że ktoś mnie nakryje ale tak nie jest! Zemdlałam bo.. bo nie wiem, Reina. - Lotte, nie pomagasz sobie kopiąc dla siebie większy dołek, to tak nie działa. Poprawiła jeszcze raz spodnie i zapięła w końcu od nich guzik.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Poderwała głowę. Patrzyła swoimi brązowymi oczami, które powiększały się z każdą chwilą i każdym słowem bardziej. Nawet nie wiedziała, kiedy otworzyła szerzej usta ze zdziwienia. Poderwała się na równe nogi i odsunęła o krok od niej w stronę kabin. - O czym ty pieprzysz?! - warknęła zaniepokojona i cofnęła się znowu. Złapała dłonią za parapet. Nie była zupełnie gotowa na takie wyznania, przerażało ją to. Mimo, że była tolerancyjna, to nie mogła tego zrozumieć, nie mogła zaakceptować, że takie wyznanie było skierowane do niej. Przecież do cholery nie jest mężczyzną, jest kobietą, no prawie. Brakowało jej czegoś do tego by sama o sobie tak myśleć, ale... Ale nadal była dziewczyną i ona też. Zmarszczyła brwi nie rozumiejąc nic, a tak dobrze znała angielski. - Co?! Cholera, ja jestem dziewczyną, ty... ty też. Przestań się wygłupiać - nie dowierzała. Łatwiej byłoby jej było zaakceptować fakt, że już nigdy nie będzie czarować, niż to, że jest obiektem westchnień jakiejś przypadkowej dziewczyny. Ty była popieprzona sytuacja, która ją przerastała.
W oczach momentalnie pojawiły się tak zwane "świeczki", miała ochotę się rozpłakać po tym jak zareagowała dziewczyna. Podniosła się i przytrzymała ściany, odkaszlnęła i powiedziała dosyć poważnie.- Reina, nie wiem czy dobrze mnie.. Przełknęła ślinę słuchając dalej, otworzyła usta i zamilkła. Musiała zebrać wszystkie myśli, potarła wolną dłonią czoło i uniosła głowę pewna co ma powiedzieć. - Źle mnie zrozumiałaś. Mam tak od czasów młodości, coś jest ze mną nie tak ale.. mam kogoś. Myślę tylko o tej osobie, chodzi mi o to że jak mnie rozebrałaś to tak jakbym została ośmieszona. Jesteś tak samo zbudowana jak ja, a czuję się jakbyś była nieco inaczej i.. nie lubię przebywać półnaga w otoczeniu innych. O to mi chodziło, nie bierz tego do siebie.. jak raz zemdlałam po prostu nikt czegoś takiego nie robił, dostałam trochę wody i okład. A ty wzięłaś igłę, zdjęłaś mi spodnie i nie mogłam nic zrobić. - Zsunęła się z powrotem na ziemię i schowała głowę w dłoniach, rozkleiła się. Mało brakowało jej do płaczu.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Patrzyła na nią z niedowierzaniem nie wiedząc co ma zrobić, sytuacja z chwili na chwilę robiła się co raz bardziej dziwna i niepokojąca. Nie chciała doprowadzić jej do łez, miała istny mętlik w głowie i zaczęła się czerwienić od intensywnego myślenia. - Ok - przeczesała palcami włosy wlepiając w nią wzrok, nie wiedząc co zrobić, co myśleć i jak czuć. - Czyli, że co, bo nie rozumiem - oparła się o parapet w miejscu w którym stała. - Jesteś lesbijką? - uniosła brew do góry. Czemu musiała się pojawić w tej łazience, czemu? Co ją tu sprowadziło. Mogła zatamować krwotok na korytarzu, ale nie potrzebowała pierdolonego lustra. - Jak czujesz, że jestem inaczej zbudowana, ty chyba szurnięta! - krzyknęła już nawet nie zważając na to, że Puchonka skuliła się w sobie. Czemu wszystkie z tego domu musiały być popierdolone. Oddałaby wszystko by się ulotnić z tego miejsca, jednak musiałaby przejść obok obłąkanej dziewczyny, a nie chciała tego robić. Może była rozdrażniona, ostatnio słabo spała, reagowała złością na większość rzeczy. Coś było z nią ewidentnie nie tak jak być powinno, może za bardzo się przejęła tym co Charl mówi. Nigdy nie spotkała lesbijki, tym bardziej nie wiedziała co ma o nich myśleć po takich wyznaniach.
Podniosła głowę znad kolan i pociągnęła nosem, nie wiedziała jak jej to wytłumaczyć. Zdawało jej się że znów coś zaraz źle powie i ta już w ogóle uzna ją za totalną wariatkę. Zamknęła oczy i policzyła do pięciu w głowie, odetchnęła głośno i powiedziała nieco jąkającym się głosem. - Wolę określenie biseksualna.. chociaż bardziej interesuję się kobietami niż mężczyznami.. więc tak, jestem lesbijką. Jestem w związku z Rose, jest nieco starsza ode mnie i pomaga mi.. czekaj nie o to mi chodziło w tym że.. eh.. - Ajj.. nie chodziło jej o to że jest inaczej zbudowana.. no cholera.. zacisnęła zęby i w końcu podniosła się. Już było jej lepiej, nieco. Podeszła do niej i stanęła na tak zwaną bezpieczną odległość. - Jesteś zbudowana tak samo, ale większość kobiet jest zainteresowana mężczyznami i nie mają problemu z rozebraniem się przy na przykład dobrej znajomej, a przy facecie już tak. A ja mam tak że wstydzę się przy kobietach oraz mężczyznach. Nie jestem jakimś potworem, nie mam złych zamiarów. Nie wszyscy mnie tolerują ale jestem miła, serio.. nawet dla tych którzy nie są mili dla mnie. - Ugryzła się w język, może tak do niej przemówi.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Usiadła na parapecie łapiąc powietrze. W głowie jej zahuczała krew i zrobiło się słabo jakby to ona miała odpłynąć. - Już, już, nie tłumacz się więcej - nabrała powietrza do płuc i przetrzymała je jakby paliła. - Udzieliłam ci tylko pomocy medycznej, musiałam cię rozebrać - powtarzała bardziej do siebie niż do niej kiwając się do przodu i tyłu chcąc uporządkować myśli. Zasłoniła twarz dłonią, przetarła kąciki oczu. - Ok, dobra, jesteś biseksualna, nigdy nie poznałam nikogo takiego, tym bardziej, że przed chwilą cię rozebrałam, przepraszam, nie wiedziałam - podniosła na nią swoje orzechowe oczy i zlustrowała, była blisko, powoli się uspokajała. Uderzyła piętami w grzejnik. Znowu zaległa cisza. - Czyli ci się spodobało to kucie igłą? - zapytała niepewnie. Była zmieszana. Czemu w ogóle zadała takie pytanie. - Co czują ludzie tacy jak ty? - zadała kolejne bezsensowne pytanie, ale szybciej mówiła niż myślała, nawet nie sądziła, że mogła ją zranić tym pytaniem. Refleksja przyszła zbyt późno. Usiadła bokiem na parapecie opierając się o ramę okienną i spojrzała na błonia. Całe pokryte śniegiem, białym puchem, który otulał wszystko. Nawet Zakazany Las...
Przytakiwała głową aż nie otrzymała kolejnego pytania. Podrapała się po policzku i rzekła. - Ani trochę, nie lubię igieł. Boję się ich i jest to dziwne uczucie, nie podobało mi się to tylko czułam się zawstydzona Reina. To wszystko. - Uśmiechnęła się delikatnie jakby już mając za sobą to całe nieporozumienie, oparła się o jedną z kabin i wystukiwała rytm jakiejś piosenki dopóki nie padło kolejne pytanie. - Ym.. związki kobieta z kobietą różnią się znacznie od tych które zazwyczaj się widzi. Obie ze stron są dla drugiej czułe, dogadują się i rozumieją. Jedna chce dobrze dla drugiej.. nie wiem w zasadzie czemu niektórzy patrzą na nas jak na złe osoby. Nie zrobiłam nigdy nikomu krzywdy.. może powiem to tak, Ślizgoni nie są dobrze nastawieni do takich osób jak ja czy Rose. Jeszcze jestem Puchonką, to wzmaga ich nienawiść i często słyszę złe słowa. Staram się tym nie przejmować, Rose mówi że Oni nas nie rozumieją. - Uśmiechnęła się ponownie i skrzyżowała ręce pod piersiami, położyła torbę pod swoimi nogami i odgarnęła niesforny kosmyk włosów z twarzy.
The author of this message was banned from the forum - See the message
- Nie sądziłam, że trafię na biseksualistkę, nawet o tym nie pomyślałam przez chwilę. Chciałam sprawdzić, czy wszystko jest dobrze - usprawiedliwiła się i dalej słuchała tego co ma jej do powiedzenia. śnieg znowu zaczął prószyć za oknem, gęstymi, dużymi płatkami. - Myślisz, że związek z mężczyzną jest skazany na niepowodzenie? - znowu spojrzała na nią zdziwiona. Nigdy nie słyszała takiej dziwacznej teorii, która wysnuła między wierszami. - Faceci też potrafią kochać, być czuli Char, są ludźmi - śnieg wirował za oknem, tańczył. Hipnotyzował. Słońce powoli zaczęło zachodzić. Przywykła, że tu robi się ciemno wcześniej niż w Hiszpanii, była szczerze mówiąc zmęczona upływem krwi. Głowa ją bolała, zbyt dużo czarowania w jednym czasie. - Um, nie przejmuj się, po prostu byłam zaskoczona, nigdy nie poznałam takich osób jak ty. To dla mnie nowość. Swoją drogą mogę zadać ci pytanie? - zaczerwieniła się lekko i gdy otrzymała zgodę ciągnęła. - Jak to robią dziewczyny? - dawno ją to intrygowało, rzeczą powszechną było to że seks między kobietą i mężczyzną istnieje, lecz między dwiema kobietami? Nigdy o tym z nikim nie rozmawiała. Nawet z Ettie, chociaż nie wiedziała czy chciałaby poruszać z nią ten temat. - Dobra, muszę lecieć, spieszę się na dodatkowe zajęcia z eliksirów - zeszła z parapetu i pożegnała się z dziewczyną.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Dulce Reina Miramon dnia Pią Gru 16 2016, 17:55, w całości zmieniany 1 raz