Korytarz tak został nazwany przez samego sir Galahada... a raczej jego zbroi, która stoi w tym miejscu od niepamiętnych czasów. Nie rdzewieje, ale też nie da się jej przesunąć, a więc nawet jeśli na nią wpadniesz to nie przewrócisz jej, a jedynie nabijesz sobie guza. Jej faktura jest bardzo zimna, a plotki mówią, że przyłbica wydaje z siebie słowa w dawnym dialekcie, jednak w większości czasu zbroja zachowuje się jak typowe, niemagiczne opancerzenie.
Autor
Wiadomość
Dragos Fawley
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185
C. szczególne : agresywne rysy twarzy, poparzone prawe ramię, blizna na lewej łopatce, czasami dziwny akcent
Praca woźnego nauczyła go jednego - że dzieci i młodzież są gorsi niż smoki. Taki gad wymagał mniejszego zaangażowania niż niejeden uczeń Hogwartu i Dragos miał wrażenie, że szkoła ta ma charakter placówki specjalnej, zgarniającej całą możliwą patologię z Wysp Brytyjskich w jednym miejscu. Obejmując tę posadę myślał, że nigdy w życiu nie trafi mu się spokojniejsza fucha. O w jakim on był kurwitnym błędzie. Nawet nie był zaskoczony, że Artysta z Taboretem zanegowali jakikolwiek swój udział w tym, co się działo w innej części korytarza. Było to do przewidzenia i w zasadzie to zaczął się zastanawiać po co w ogóle strzępił ryj i ich o to spytał. Głupota wymalowana na ich twarzach sugerowała jedno – w okolicy był ktoś jeszcze, niewątpliwie chcący dołożyć mu więcej roboty albo najzwyczajniej w świecie wyprowadzić z równowagi. Chyba ty. O jak on prychnął ze śmiechu, bo doprawdy, poziom dissowania i wzajemnego dogadywania sobie był najwyższej, światowej klasy. Nadzieja, jaką żywił od rana – że będzie to spokojny, w miarę przyjemny dzień – rozpłynęła się od razu i na jej miejsce wskoczyło rozdrażnienie i frustracja. Nie miał sił się zastanawiać kto był autorem owego dopisku, tak samo jak nie zamierzał go w ogóle szukać i gonić, bo swoje się już dzisiaj nacierpiał. Poza tym, nie spodziewał się, że kogokolwiek znajdzie, a miał wystarczająco dużo do zrobienia, żeby dodatkowo dokładać sobie roboty. O jakim on był biednym i przepracowanym woźnym. Zmierzył Ślizgonów wzrokiem, zastanawiając się czy w ogóle są w stanie podołać tak trudnemu zadaniu jak posprzątanie tego syfu. Z drugiej strony – czy powinno go to jakkolwiek obchodzić? Byli w stanie odjebać to piękne malowidło to czemu mieliby sobie nie poradzić z pozbyciem się go. Udzielił im krótkiej i dobitnej tyrady odnośnie ich sztuki (uznał, że chyba tak się powinno robić, acz nie do końca rozumiał sens nawiązywania z nimi dodatkowej konwersacji – nie spodziewał się, że cokolwiek do nich dotrze) oraz przedstawił warunki szlabanu, obejmujące doprowadzenie ścian korytarza do należytego porządku i serdecznie pogratulował osiągnięcia najwyższego levelu cymbalstwa. W międzyczasie ignorował pomruki niezadowolenia i okrzyki o niesprawiedliwości, jaka ich dotknęła. Obiecał również, ku ich wielkiemu oburzeniu, że poinformuje o całym zajściu opiekuna Slytherinu z nadzieją, iż to ona zajmie się odjęciem punktów i wychowawczą gadką, motywującą ich do zmiany zachowania. Za to mu akurat nie płacili.
/zt
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Dziewczyna poprosiła Julka żeby poczekał na korytarzu, a ona w tym czasie skoczyła do dormitorium się przebrać. Co jak co, ale tarzali się po ziemi wcześniej (boże, jak to brzmi...), ten non stop bawił się jej włosami - no musiała się choć trochę ogarnąć. No... Może trochę bardzie niż trochę. Szczerze mówiąc naszła ją potrzeba, żeby wyglądać nie tyle 'ładnie' co 'zajebiście'. Owszem, wiele osób powiedziało by, że jest szalona. Chodziła bez przerwy w tych samych trampkach i nie przejmowała się tym, jak wygląda w kilka rozmiarów za dużej szacie. Z drugiej jednak strony - była też kobietą. Każda kobieta lubi czasem ładnie wyglądać, no nie? Tym bardziej, gdy wybiera się na imprezę pełną ludzi i ma świętować wygraną 'wrogiej' drużyny! Musi być jakiś powód, żeby nikt jej nie próbował dziś zamordować - choćby taki, że jest ładna. W razie czego może jeszcze udawać głupią blondynkę, która się zgubiła. Jedna z tych dwóch opcji na pewno uratuje jej życie. Zresztą... Jeśli Alise i Lucas gdzieś będą, to właśnie tam. Chciała mieć chociaż minimalną szansę na pokazanie mu "patrz co tracisz". Potrzebowała trochę więcej czasu niż gdyby używała magii (choć normalnie i tak by pewnie tego nie zrobiła), ale i tak po jakichś 15 minutach wyszła do niego czysta, uczesana i ubrana tak jak należało - w jedną z niewielu sukienek, które posiadała. Uśmiechnęła się do Krukona szeroko idąc w jego stronę i tuptając niskim obcasem po kamiennej podłodze. -Emocje już opadły? - Spytała patrząc na blondyna oczkami podkreślonymi lekkim, naturalnym makijażem. Jak jej się chciało, jednak potrafiła wyglądać jak księżniczka. Dzisiaj tym bardziej powinna, skoro dorobiła się takiej ksywki. Może w ten sposób nie pojawi się już ta druga nazwa, bo przysięgam - jeszcze jedne kasztaniarz i sukienka będzie do prania, bo się dziewczyna posika.
Poszedł z nią pod jej dormitorium, czekając, aż się przebierze w odpowiednie ubrania, które pasowałyby do blond włosów i niebieskich oczu, i oczywiście byłyby należycie dobrane do okazji świętowania. Nieczęsto zdarzało się Puchonom wygrać, w tym roku chyba to było ich pierwsze, ale za to najważniejsze zwycięstwo. Niemiec zdążył się już uspokoić, czekając chwilę aż Vittoria ogarnie się, więc gdy wyszła nie pozostało jej nic innego niż podziwianie stroju, w którym wyszła. -Piękna sukienka- teraz wypadałoby, żeby Rauch przebrał się w coś, co będzie pasowało do tego. Nie wiedział tylko, czy dziewczynie będzie się chciało iść tak daleko- Skoczymy teraz do mnie na chwilę?- nie chciał wyglądać jak świntus, ale nie chciał też upominać się o swoje pobrudzone szaty, które w połowie zamiatały trybunę i ziemię ze ścieżki prowadzącej na stadion i z powrotem. -No i tak, już opadły- teraz był tylko mocno spięty i stresował się finałem. No świetny nastrój, taki fatalny do rozpoczęcia imprezy, to coś czego akurat teraz potrzebował, wspaniale.-Podobał ci się mecz?- miał nadzieję, że nie miał jej za złe, że ją poturbował na sam koniec. Po prostu emocje wzięły górę. Miał nadzieję, że podminuje to Gryfów i da wiatru w skrzydła Krukom.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Dziewczyna tak na prawdę nie miała pojęcia jakie są realia Quidditchowe. Nie wiedziała, że dla Puchonów to zwycięstwo jest takie ważne, bo zazwyczaj ich drużyna jest tą słabszą. Miała jedynie świadomość tego, że ich wygrana oznaczała finał dla Krukonów i to właśnie to było dla Juliusa najważniejsze, więc zważywszy na to, że na prawdę go polubiła postanowiła to z nim właśnie dzisiaj świętować. Wasia była jedyną osóbką z Gryffindoru, z którą miała na tyle dobry kontakt, by chcieć jej dopingować - ale ona nie grała w meczu. Dlatego też nie czuła się szczególnie źle z tym, że będzie pić i bawić się z ludźmi spoza swojego domu (pewnie będzie tam dzisiaj jedyną Gryfonką). No, może gdzieś na końcu głowy miała niewielki wyrzuty sumienia, ale póki nie pielęgnowane, nie dawały żadnych konsekwencji w jej zachowaniu. Za dużo miała nieprzyjemnych myśli wracających co jakiś czas, by przyjmować się jeszcze tym. -Dziękuję - Odpowiedziała uśmiechając się z wdzięcznością i zakładając jeden z luźnych kosmyków za ucho - Ktoś tu się chce do mnie dopasować? - Spytała unosząc zaczepnie jedną z brwi, ale jak najbardziej nie mając nic przeciwko temu, by przejść się ten kawałek dalej. Może nie była mistrzem chodzenia na wyższych butach, ale przecież z kilkoma schodami sobie poradzi. Najwyżej jeśli się wywali, to Julek będzie ją nosił. Jak księżniczkę! Wszystko idealnie zaplanowane. -Tak - Odpowiedziała mu najpierw krótko na pytanie, po czym rozwinęła trochę myśl -Trochę się wkręciłam szczerze mówiąc. Nie mogę się doczekać finału - Powiedziała ze szczerym zainteresowaniem. Poturbował? Chodzi o to, że ją wyściskał? Nie. Zdecydowanie jej to nie przeszkadzało. Tori, to taki trochę misiaczek. Mogła być zaskoczona, ale nie zmieniało to tego, że lubiła się przytulać. -W sumie jeśli na imprezie będzie alkohol, to wiesz że zamierzam Cię spić, tak? - Spytała szturchając go ramieniem i patrząc z taką miną, że nie do końca można było się zorientować czy mówi poważnie, czy żartuje.
Nie tyle co co chciał się dopasować, co nie chciał zrobić sobie wstydu przed zwycięzcami. Poza tym jej chyba też byłoby miło, gdyby ktoś, kto by się z nią wybierał na publiczną imprezę, nie wyglądał i nie pachniał jak ostatni lump. Miał już nawet na oku odpowiedni strój i chociaż nie lubił chodzić w oficjalnych ubraniach, to do takich okazji można by się przebrać w coś. W swoich myślach był pięknym, czarnym krukiem.-Oczywiście, że tak- odpowiedział z uśmiechem. Może udałoby mu się na tym spotkaniu poznać nowe koleżanki i kolegów, bo do tej pory trzymał się głównie z Krukonami, no wyjątkiem były Tori i Kath. Cieszył się, że Gryfonce podobało się spotkanie- Będziesz mi kibicować podczas finału?- miał nadzieję, że uda mu się namówić chociaż jedną osobę do kibicowania Krukonom, nie licząc oczywiście jego domu i zapewne Puchonów. Skoro doping raz podbudował morale przeciwników Lwów, to kolejnym razem też może się tak stać.- I jak będę taki pijany to co wtedy?- ciekawiło go, czy znowu będzie bałamucony, a po wszystkim powie, że to wina alkoholu. Nie, żeby to było jakieś zakazane, ale jednak wolał być przygotowanym na to co nadejdzie, a nie skompromitować się na oczach wszystkich i wykluczyć z gry jeżeli odwaliłby coś faktycznie głupiego.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Myślę, że z tych emocji nie każdy pomyśli o tym, że warto było by się przebrać. Z drugiej jednak strony nie każdy wywalił się wcześniej na ziemię z powodu uczepionej u nogi kobiety. Dlatego jak najbardziej rozumiała fakt, że ma potrzebę się przebrać - w końcu i ona miała. Ale nie przepuściła by okazji do podroczenia się z nim. Dlatego też musiała mu oczywiście wytknąć próbę dopasowania się do niej i zaśmiała się, gdy to potwierdził. -Tylko błagam, nie przesadź. Jak wyskoczysz w krawacie, to poszukam sobie innego rycerza - Zapowiedziała mu z góry. Była raczej typem dziewczyny, która lubiła oglądać facetów w ubraniach nie tyle eleganckich, co bardziej... Hm. Nie wiedziała ja kto nazwać, ale chodziło o dżinsy, koszulki, skórzane kurtki. To było to, co trafiało w jej gusta. -Pewnie. Komu miałabym kibicować, jak nie Tobie?- Odpowiedziała w pełni szczerze, puszczając mu przy tym oczko - Jaki byłby zresztą ze mnie zdrajca domu, gdybym nagle zaczęła kibicować swoim - Dodała teraz już w pełni żartując z jej obecnego położenia. Nic innego jej już nie pozostało. Będzie psuła morale swoich ludzi. - Zależy jak się zachowujesz gdy jesteś pijany - Odparła zagadkowo. Spieszyła jednak z wyjaśnieniami -Może zaśniesz na stole, a może wskoczysz na niego i odtańczysz kankana. Nigdy nie wiadomo - Wyciągnęła ręce do góry przeciągając się i przymykając przy tym oczy. Na prawdę kiepsko spała tej nocy i powoli dawało jej się to we znaki, ale oczywiście nie zamierzała odpuścić sobie tej imprezy.
To co krążyło mu po głowie z całą pewnością nie łączyło się z krawatem. Poza tym... innego rycerza?- Gdzie ty diablico znajdziesz innego rycerzyka?- wszyscy rycerze byli już pozajmowani, poza tym blond sportowiec nie trafiał się tak często, więc na pewno nie zamieniłaby go na lepszy model, to było praktycznie niemożliwe. Oczywiście to wszystko było żartem, który powstał dzisiaj, no ale cóż. -Nie wiem- odpowiedział na to co powiedziała Gryfonka o kibicowaniu. Bardziej chodziło mu o to, czy w ogóle pojawi się na trybunach, by go wspierać, a nie czy wybierze go ponad swój dom- Na pewno słaby z ciebie zdrajca byłby- no takim ruchem mogłaby sobie zrobić wrogów w całej szkole, a wtedy Julius już chyba nie chciałby by być rycerzykiem, który skacze po szkole dostając w mordę. Nie należał do najbardziej muskularnych chłopaków, z tego co się orientował.- Jak jestem pijany to raczej zachowuje się normalnie, po prostu siedzę, gadam i się śmieję, ale praktycznie nie myślę, bo mnie spowalnia- można było z tego opisu wywnioskować, że Niemiec, pijany był dokładnie taki sam jak na trzeźwo, ale głupszy i z gorszą orientacją oraz pamięcią- A ty co zrobisz jak się spijesz?- mogło się okazać, że dzisiaj Krukon będzie musiał robić za taksówkę... dość słabą taksówkę, bo teleportować to się on nie umiał, jeszcze. Musi zapamiętać, żeby koniecznie zagaić tam do kogoś starszego, jakby coś takiego miałoby miejsce.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Zaśmiała się widząc jego oburzenie dotyczące poszukiwania kogoś innego. - Sugerujesz, że to będzie jakiś problem? No popatrz tylko na mnie. Wyglądam jak milion dolarów. Każdy rycerz oleje swoją księżniczkę i od razu przyleci do mnie - Oczywiście żartowała, bo choć potrafiła wyglądać na najmniej skromną osobę na świecie, to normalnie nie przechwalała się swoim wyglądem - choć miała świadomość, że nie jest brzydka i może się podobać. Nawet bez wstążek i magicznego mleka. - Przyjdę Ci kibicować - Odpowiedziała na jego 'nie wiem' - Chyba, że do tego czasu przestanę Cię lubić. To przyjdę dla tego drugiego blondyna sportowca - Oświadczyła mu przypominając sobie, jak ten porównywał się do kapitana drużyny i chcąc mu trochę za pomocą tego podokuczać. Już sobie narobiła wrogów. Gorzej nie będzie, choć niby mecz finałowy był znacznie ważniejszy. No cóż. Przynajmniej będzie zabawnie. -Czyli jednak się kiedyś spiłeś, skoro wiesz jak się zachowujesz! - Przyłapała go na tym, że jednak nie przyznał się do tego wcześniej, a teraz wszystko się wydało. Natomiast jeśli gada, siedzi i się śmieje, to nie można było mu zrobić przypału tak jak Darkowi, gdy ostatnio zaciągnęła go na scenę, a ten wyśpiewał coś od Abby. -Puszczają mi granice. Robię i mówię rzeczy, których normalnie bym nie powiedziała i nie zrobiła - Zatem klasyka. Choć zważając na to jaka dziewczyna była - wyglądała na kogoś, kto już teraz nie ma granic w swoim zachowaniu, strach pomyśleć co działo się po alkoholu.
Problemem miało to być, nie ze względu na wygląd księżniczki, a na to, że każdy prawdziwy rycerz, jak on chociażby, był honorowy i nie zostawiał swojej księżniczki na rzecz jakiejś obcej, nieważne jak ładna by ona nie była.-Wątpię w to- ciekawiło go, czy dalej będzie taki rycerski, jak znajdzie się w stanie nietrzeźwości. Mogło to być trudne, no ale cóż, nie przekona się, czy jest dobrym rycerzykiem, dopóki nie zostanie wystawiony na próbę... a gdyby ją oblał, no to chociaż nie narażałby się na zagrożenie ze strony "koleżanek" Tori. -Jak przestaniesz mnie lubić, to po pierwsze stracisz swojego rycerzyka, a po drugie i tak dalej będziesz kibicować Krukonowi- odpowiedział z uśmiechem. Sytuacja wydawała się win-win w obu sytuacjach, chyba, że czegoś nie przewidywał, co mogło być bardzo prawdopodobne. Poza tym, gdyby zaczęła kibicować kapitanowi Ravenclaw, to mogłaby zdenerwować pewną szukającą, czyli taka opcja była lepsza dla jego drużyny. Gdy przeszli na temat picia, Niemiec lekko uśmiechnął się. Nie tyle co się spił, co po prostu pił. Nigdy nie było nic złego w jednym, czy dwóch piwkach, zwłaszcza, że wtedy nic nie tracił, bo robił to w sytuacjach, gdy w szkole nie działo się nic ważnego, lub najczęściej, jak w ogóle jej nie było, a bywało śmiesznie.- Czyli tak jak ze wstążką?- zapytał się, wiedząc, że jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie tak się zachowuje. Pytanie, które zada sobie w przypadku, gdy usłyszy odpowiedź twierdzącą, to czy on będzie jej "ofiarą" czy ktoś obcy.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Honorowych rycerzy już nie ma. Przynajmniej takie było jej zdanie. Wychodziła z założenia, że zdradzanie się było w ludzkiej naturze - czy chodziło o Dom w szkole, przyjaźń, miłość. Wprawdzie swoim przyjaciołom ufała aż do przesady, ale dopuszcza do siebie myśl, że mogą kiedyś wywinąć jej jakiś numer. Co do ewentualnego partnera nie miałaby wątpliwości, że prędzej czy później tak się stanie. -Zaraz Ci kopa zasadę - Zagroziła mu, gdy śmiał swoimi słowami podważyć jej nieskończoną urodę, ale samej groźby nie wykonała. Nie w tej sukience i nie w butach na obcasie. Za to mogła by mu spokojnie 'strzelić boksa' jak to zwykła mówić, choć jak na razie się przed tym wstrzymała. -Broniłbyś mnie nawet gdybym Cię nie lubiła - Stwierdziła z niezachwianą pewnością w głosie. Natomiast co prawda to prawda - ostatecznie i tak skończy się pewnie na kibicowaniu Krukonom. Dlaczego nikt nie lubi Gryffindoru ja się pytam?! Zastanowiła się przez chwilę. -W sumie tak. Choć raczej nie zdarzało mi się wcześnie obcałowywać obcych ludzi - Potem Julek, Will. Max. Teraz już sama nie wiedziała jakie jest prawdopodobieństwo takiej sytuacji, ale wolała wierzyć, że nadal jest grzeczną dziewczynką, która świadomie nie robi takich rzeczy. W końcu gdyby robiła, to zbałamuciła by Krukona pod trybunami - czyż nie?
Nie bał się dostać od dziewczyny, która pewnie po próbie kopnięcia go, poznałaby bliżej posadzkę tego korytarza. Wtedy znowu musiałby ją ratować z opresji, pomagać ze ścieraniem krwi z rozwalonego nosa albo czekać kolejne półgodziny, aż zmieni buty czy sukienkę. No i nie po to zostawał rycerzem. -Nie spróbujesz, bo się boisz, że stracisz takiego blondyna pięknego jak ja- uśmiechnął się szyderczo. Liczył, że jednak dziewczyna zrobi coś, z czego będzie mógł się pośmiać. Do tej pory była takim małym, nieporadnym krasnalem.- Pewnie tak, ale do momentu- on był honorowym rycerzem, który broniłby swojej księżniczki swojego krasnala nie ważne co on robi. Poza tym, Juliusa nie da się nie lubić, znaczy da się, ale trzeba być Gryfonem i grać w quidditcha, a z tego co się orientował, to ona nie grała.- Raczej się nie zdarzało?- no oprócz jego, Willa i pewnie kilku mu nieznanych osób, to nikt nie zaliczał się do tego małego, ale szybko rozrastającego się grona. Musiał się pilnować, żeby sobie nie pofolgował z nią oraz, żeby ona nie próbowała bliżej zapoznać się z żadnym obcym gościem. Raczej nie byłoby okazji, żeby ktoś wtedy zrobił mu taką siarę, jak na Celtyckiej, pod straganem z mlekiem.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Znając ją, to pewnie by sobie przy okazji tego kopniaka złamała nogę. Była na prawdę doświadczona w robieniu sobie krzywdy w sytuacjach, w których nikt normalny by jej sobie nie zrobił. Potykanie się na prostej drodze o nieistniejący kamień było tego świetnym przykładem. -Stracę pięknego blondyn. Poszukam sobie pięknego i skromnego - Dokuczyła mu po raz kolejny nie pozostając mu w tej dyskusji dłużna. I nie jest krasnalem! Jest jest... Jest! Dobra. Jest krasnalem. Nie oszukujmy się. -Do momentu kiedy...? - Dopytała chcąc wiedzieć gdzie stawiał tą granicę, po której miałby ją przestać chronić. Ciekawe, czy kiedykolwiek będzie miał ku temu okazję, ale raczej w to wątpiła. Wbrew wszelkim plotkom ona na prawdę nie była szczególnie zdemoralizowaną osóbką. Co do Quidditcha natomiast, dobrze się zorientował. Nie grała. Fatalnie latała na miotle, więc na studiach po prostu odpuściła sobie zajęcia z tym związane. -Może z raz w życiu i to tylko podczas jakiejś głupiej gry - Wyjaśniła mu wzruszając przy tym ramionami. Jakich kilku nieznanych osób?! On i Will to mleko. Max to... Max. Wcześniej był tylko Lucas. Potem nie było już nikogo. No proszę, to Julek się pilnował? Kto by pomyślał. Tak samo jak nie pomyślała by, że czuł się w obowiązku pilnować jej.
Szczerze wątpił, w to, że uda jej się znaleźć pięknego, skromnego blondyna. Te trzy cechy nie łączyły się, bo to po prostu niewykonywalne. Poza tym, wierzył w lenistwo Tori i w to, że uniemożliwi jej ono zastąpienie go, raczej.- Uważasz, że stanę się skromny?- no skoro mieli kontynuować takie zabawy, to jego słowo miało być ostatnie, a że ostatnio zaczął się w to wprawiać, to mogło to długo potrwać. -Do momentu, kiedy jednak ktoś mnie nie połamie przez twoje wybryki w stosunku do ślizgonek- znowu delikatnie pstryknął ją w nos i zmarszczył brwi w próbie zrobienia srogiej miny, oczywiście w ramach żartu. Specjalnie powstrzymywał się, by znowu nie potargać jej włosów, bo jeszcze by się zestarzał straszliwie czekając na nią po raz drugi. -Każdemu może się zdarzyć- powiedział starając się okazać sympatię, bo w końcu to nie jej wina, że znalazła się w stanie upojenia alkoholowego i grała w jakąś tam głupią grę. Miał tylko nadzieję, że nie będzie powtórki z rozrywki podczas puchoparty, bo samemu musiałby się chyba wtedy stamtąd ewakuować.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
W ostateczności może być tylko blondyn i skromny. Dlatego że w jej mniemaniu blondyn po prostu z natury był piękny. Gdyby natomiast dodać do tego jeszcze jakąś fajną bliznę? O! Wtedy pewnie zdaniem wielu nie byłby piękny, za to ona by gapiła się jak ciele w malowane wrota przez cały dostępny czas. Na ten moment jednak wraz z nią był tutaj Julek, z którym na prawdę miło spędzało jej się czas i który rozumiał jej poczucie humoru. - Myślę, że prędzej kołkogonki zaczną latać - Takie tam błyśnięcie, że mimo swoich braku umiejętności magicznych i raczej mugolskiego życia, wiedziała doskonale jak się nazywa magiczna wersja świnki. Choć istniała między nimi znaczna różnica, bo taką świnkę wietnamską należało kochać, a od kołkogonka trzymać się z daleka. -Mogą to być też wybryki w stosunku do Puchonek i Krukonek. Nie ograniczaj mnie - I tym razem przymknęła oczka gdy ją pstryknął, by potem potrzeć palcami o nos, a potem zerknąć na niego i fuknąć. Za potarganie jej włosów oczywiście nie ucięła by mu ręki, ale mogła by mu odwdzięczyć się tym samym zaraz po tym jak i on będzie w pełni ogarnięty. Wtedy zemsta będzie słodka. -Dobrze myślę, że Tobie pierwszy raz zdarzyło się to ze mną? - Spytała zerkając na niego i będąc na prawdę ciekawa odpowiedzi. W końcu wtedy na Celtyckiej ona zaczęła, ale on nie skończył. Siedział w tym tak samo jak i ona.
Julius wiedział już, czym będzie się zajmował w przyszłości. Odkryje zaklęcie, albo eliksir, który pomoże tym zwierzakom latać. Chociaż szczerze mówiąc, w głębi serca wiedział, że słowa Gryfonki miały jedynie dopasować się do tej ich całej przekomarzanki, a nie pokazywać jej prawdziwe myśli i o tym chłopak był przekonany w prawie połowie. -No zobaczymy- raczej nie zobaczą, ale co z tego, skoro chociaż dobrze się bawili teraz. Latająca magiczna świnka byłaby na pewno czymś urozmaicającym dzisiejszy dzień. Po prostu kolejna przygoda, którą można by opisywać w swoim kajeciku. -A właśnie, że nie mogą- a przynajmniej nie mogły być w tym roku, ponieważ jego dom cały czas gonił Ślizgonów i to na nich musiała skupiać się w pełni Vitka. Gryfonki i Puchonki to ona mogła sobie bić jak nie widział poza szkołą, w wakacje, a w przyszłym roku to nawet w szkolnych łazienkach i klasach, wtedy to hulaj dusza, Krukonom lżej. -W Anglii tak- mimo, że był lekką mimozą, to jednak nie aż taką, za jaką prawdopodobnie miała go Tori. W Niemczech zdarzało mu się zahaczyć o takie zabawy, lecz wtedy robił to z większą dawką wolnej woli niż podczas pierwszego spotkania z nią. Chociaż było przyjemnie, to na przyszłość wolałby mieć jednak większą kontrolę nad sobą.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Oj, a ona była taka nudna i chciała zostać jedynie nauczycielką Historii Magii. Chociaż zważając na ilość szlabanów jakie ostatnio zgarnia, na ujemne punkty, bójki, migdalenie się pod nosem nauczyciela i jeszcze obrażenie go za to, że śmiał wejść nieproszony, jej koszulka jako królik biegająca po Hogwarcie. To może troszkę zmienić jej przyszłe plany życiowe. Więc może ostatecznie ona też weźmie się za coś tak ambitnego jak on? Zacznie pracować w Departamencie do Spraw Wprowadzenia Zakazu Latania dla Wszystkich Świń na Świecie. Genialne. -Masz rację. Od dziś skupię się na Krukonkach. Macie za dużo punktów - Zapowiedziała mu i to na jego własne życzenie. Trzeba się było nie kłócić, a tak? Dziewczyna będzie napastować wszystkie okoliczne Krukonki, a nie tylko bałamucić Krukonów pod wpływem dziwnego mleka. Nikt nie będzie mówi Tori kogo ma bić a kogo nie, ha! -No proszę. I co? Jestem lepsza niż Niemki? - Zapytała go w zaczepny sposób zatrzymując się i zerkając na niego z taką miną, jakby od jego odpowiedzi zależało całe jego życie. Oparła też ręce na biodrach podkreślając talię, a potem zupełnie zmieniła swój wyraz twarzy - na bardziej prowokujący, bowiem oblizała dolną wargę i spojrzała na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Naprowadzała go na jedyną słuszną odpowiedź.
Czas chyba na to, żeby Julius przestał być rycerzem Tori. Wszystko fajnie i spoko, ale w nie mógł pozwolić sobie, w przeciwieństwie do niej, na zdradę i pogrążenie w pewnym znaczącym stopniu swojego domu.- Jak skupisz się na Krukonkach, to może się stać, że o blond rycerzach będziesz mogła zapomnieć księżniczko- i wtedy nie miałby kto jej ratować. Wiadomo przecież, że biedne, samotne krasnale często padają ofiarami jakiś węży, borsuków, czy innych kruków. No ale cóż, to nie byłaby już jego brożka wtedy. -Zdecydowanie nie- odpowiedział z kamienną twarzą. To była sowita zapłata z nadwyżką za ten tekst o zbyt dużej ilości punktów Ravenclaw. Poza tym, miał właśnie kolejną okazję, żeby się z nią podroczyć, a czegoś takiego nie mógł ot tak sobie przegapić.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Czy jak ona zdradza, to jest spoko, ale w jego przypadku to już jest źle? Oj Julek Julek, ale z Ciebie zły człowiek. Demoralizujesz biedne, grzeczne Gryfonki dla własnych korzyści. Nieładnie oj nieładnie. I kto tu jest tym złym, co? -Widziałeś ile jest blond ślizgonów? Kochany, ja sobie znajdę. Ale gdzie ty taką drugą księżniczkę dorwiesz, co? - W sumie to większość jej relacji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, dotyczyła uczniów Salazara. Znienawidzony Lucas i Kath. Uwielbiany przez nią Max. Will pocałowany na Celtyckiej. Philipek, które poprzysięgła kiedyś poderwać. Sami zieloni! I Julek. -Ohoho, zabolało - Zareagowała tak, jakby jego odpowiedź ugodziła ją celnie prosto w serce - No, to w takim razie tu się chyba rozstaniemy. Miło cię było poznać i w ogóle, ale wiesz. Zostawiłam żelazko na gazie - To mówiąc wystawiła dłoń w jego stronę w ramach pożegnania. Oczywiście nie mówiła poważnie, ale przez krótką chwilę wyglądała tak, jakby na prawdę własnie śmiertelnie się na niego obraziła i zamierzała zakończyć tą znajomość.
Julius nigdy nie miał okazji do policzenia wszystkich blondasów z Slytherinu, więc niestety nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie, chociaż szczerze wątpił, żeby było to ważne, zarówno dla niej, jak i dla niego, bo zawsze, jakby była taka potrzeba, to któryś z nich mógłby po prostu się przefarbować.-Nie wiem ilu jest blondasów tam, ale wiem że na pewno znajdę inną księżniczkę, blondynkę w Ravenclawie... i z tego co wiem, to jest z Niemiec- posłał jej zabójczy uśmiech. Skoro tak się mu podkładała, to jaka była szansa, że się powstrzyma? Chyba żadna, a przynajmniej on sam minimalizował ją jak tylko mógł. -Ja też, dlatego oboje się rozejdziemy ale to po tej imprezie, na którą zaraz się wybieramy- wątpił w to, żeby faktycznie miała go zostawić, ale nie mógł teraz pozwolić sobie na to, żeby przez żarcik stracił całe dwadzieścia minut życia czekając na nią, zwłaszcza, że musiał, ale to po prostu musiał przetestować swój wymarzony ubiór, a samemu nie wypadało się tam pojawić, zwłaszcza, że nie był pełnoletni.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Gdyby Tori była jeszcze o poziom wyżej w swoim szaleństwie, pewnie miała by w domu listę blondynów, listę ludzi z bliznami i listę blondynów z bliznami. Z podziałem na wiek, domy i oceną w skali od 1 do 10. Na szczęście jednak do tego stopnia jeszcze troszkę jej brakowało, to też mogła jedynie żartować i liczyć na to, że trafiła w sedno sprawiając, że żarcik stawał się prawdą. -To szukaj. Problem jest taki, że żadna blond księżniczka skądkolwiek nie będzie przy okazji Upadłym Blond Aniołem. Jesteś w stanie to poświęcić? - Tori nigdy nie brakowało odpowiedzi i na prawdę trudno było powiedzieć jej coś takiego, żeby nie miała na to gotowej zaczepki. Nie zawsze z niej korzystała, ale jej głowa zawsze była gotowa na odszczeknięcie się. -Czuję się bezczelnie zmuszona do udziału w imprezie z człowiekiem, który doszczętnie zrównał moją miłość do niego z ziemią - Skomentowała wypuszczając z siebie powietrze jak balonik. Poza tym ej! Pewnie ona zaraz będzie na niego czekać godzinę, a nie marudziła! Poza tym jeżeli sympatykowi Puchonów nie wypadało się tam pojawić, to co dopiero jej... Proszę jej tu nie wykorzystywać jako ludzką tarczę!
Trochę by mu było zastąpić upadłego blond krasnala na zwykłego blond anioła, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. W końcu mógł zawsze mogłoby się okazać, że ta nowa księżniczka nie będzie wcale taka święta.-Jestem gotowy zamienić diabełka na Blond Anioła, bo w końcu odpowiedni rycerz musi mieć odpowiednią osobę do chronienia co nie?- zdecydowanie nie zamierzał poddać się tak łatwo. Będzie musiała w końcu się poddać, co by oznaczało 1,5 do 0 dla Krukonów w tym dniu. -Pewnie znajdziesz sobie kogoś na zastępstwo, jak na Celtyckiej- nie wątpił w jej umiejętności znajdowania sobie zastępstw dla swoich rycerzy, a wręcz w pewnym stopniu podziwiał ją za to, że taka mała pszczółka umiała skoczyć jednego wieczoru z kwiatek na kwiatek -No ale masz szczęście, że pokażesz się tam z kimś takim jak ja- pokazał na siebie uśmiechając się szeroko.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
W takim razie skoro był wstanie to poświęcić, to proszę bardzo. -No nic. Sama sobie zostanę swoim rycerzem - Skoro jej rycerz uznał, że jest dla niego niewystarczająco dobra, to ogarnie sobie zbroje, miecz i będzie bronić się sama. Niezależny Blond Anioł nie potrzebuje rycerzy. Nawet jeśli również są blond i do tego sportowcami. Łaski bez, O! -Czy Ty mi właśnie śmiałeś zasugerować, że jestem puszczalska? - Uuuu Julek. To teraz wtopiłeś. Jeśli nie odpuści, to miał sporą szansę by ją wręcz obrazić - a że jej nie znał jeszcze aż tak dobrze, to nie mógł wiedzieć, że nawet gdyby ją tak nazwał, to by się nie obraziła. Choć mógłby oberwać obiecanego wcześniej boksa. -O matko no tak! Przecież Ty jesteś Julius! Gwiazda Quidditcha! Najprzystojniejszy i najpopularniejszy facet w szkole! Jak mogłam o tym zapomnieć? Proszę! Błagam! Daj mi autograf. Albo choć na mnie spojrzyj! - Zrobiła dla niego przedstawienie zachwycając się nim niemalże jakby była jego największą fanką. przy okazji podeszła bliżej i położyła dłonie na jego torsie, chowając naturalne paznokcie w materiale - Poświęć największej fance choć jeszcze sekundę... - Przyciszyła głos wpatrując się w niego od dołu ze sztucznym zafascynowaniem w oczach. Niemalże tak wielkim, jakby poza Julkiem świat w tamtej chwili nie istniał.
Gdyby dziewczyna zaczęła sama siebie bronić, zachowując przy tym swój rozpęd z biciem się, to pewnie niedługo mogłaby zapakować się w gips, dlatego lepiej by było, żeby ktoś kto umie już przyjmować ciosy jej bronił.- Jeszcze sobie zrobisz krzywdę trzymając za ostry koniec miecza- w zasadzie to większość miecza była ostra, ale to szczegóły- dla twojego bezpieczeństwa zostanę, bo znając twoje możliwości, to potniesz siebie i ludzi dookoła- ale ten Julius był dobry jednak. Nie ma co. -Całowanie się to nie puszczalstwo- Niemiec nic nie sugerował, bo widział co widział.-Poza tym nie śmiałbym niczego sugerować tak pięknej księżniczce- tutaj ukłonił się teatralnie, nadając temu ruchowi lekko zabawny wygląd. Lekko się skrzywił po tym co zrobiła Tori, ale nie mógł zaprzeczyć, że tak w jakiejś części było. Może nie był najprzystojniejszy, najpopularniejszy i nie był gwiazdą, ale raczej plasowałby się w górnej części tego zestawienia. -Masz spojrzałem- powiedział mocno przymykając oczy i przywracając na gębę swój uśmieszek-A autograf gdzie dać?- zaczął poklepywać się po kieszeniach, jakby szukał pióra czy czegoś innego do pisania. -Myślę, że wytrzymam z tobą dłużej niż sekundę- w zasadzie to zamierzał i chciał poświęcić jej cały wieczór, o ile zaraz po przyjściu na imprezę nie rozejdą się w różne strony, czego oczywiście nie wykluczał. Zdążył się zorientować, że mają różne podejście do alkoholu i różnie to może wyjść ta cała ich przygoda.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Jak odzyska kiedyś różdżkę, to może obędzie się bez gipsu. Prędzej czy później będzie musiała udać się do opiekuna i z nim porozmawiać na temat swoich wybryków. Odwlekała to jednak w nieskończoność w ten sposób zmuszając biednych Krukonów do czyszczenia sobie tyłka w środku lasu i czekanie na nią 15 minut pod dormitorium. -W sumie to jest prawdopodobne. Kiedyś kroiłam tępą stroną noża i tego nie zauważyłam - Stwierdziła uśmiechając się ku niemu łącząc w tym wyrazie twarzy odrobinę zakłopotania, ale i samozachwyt nad swoim roztrzepaniem. Już dawno przestała z nim walczyć - to i tak nic nie dawało. Wady należy akceptować i pokochać. Ona wszystkie swoje bardzo kochała. No, może prawie wszystkie. -Zresztą wymówki wymówkami. Przyznaj się po prostu. Zostajesz, bo mnie lubisz - To mówiąc poruszyła brwiami góra dół w zaczepny sposób. Całowanie nie jest puszczalstwem? Ciekawe podejście. Zastanawiała się gdzie u Julka jest ta granica, która rozdzielała normalność od puszczalstwa. Z jakiegoś powodu jednak powstrzymała to pytanie. Może tak na prawdę nie chciała wiedzieć, bo jeszcze nie daj bóg zaczęła by się zastanawiać nad sobą i mogła by dojść do kiepskich wniosków. Dlatego też tylko zaśmiała się z jego ukłonu. -Czekaj! Patrz jeszcze, dochodzę - Pozostała w roli wyjątkowo długo jak na nią - A autograf oczywiście na piersiach, bo niby gdzie indziej? - Jak być fanką, to na całego! Niestety i ona nie miała pióra. Szkoda, bo byłaby w stanie faktycznie kazać mu złożyć autograf. Wprawdzie tam gdzie zakrywa ją sukienka żeby nie wyglądało to dziwnie na imprezie, ale jednak! -Tak? Wytrzymasz? - Spytała ciszej, opuszczając wzrok na swoje dłonie i rozluźniając je, po czym przejechała dłońmi w gorę przez jego tors, po ramiona aż w końcu zakładając jedną na drugą na jego karku. Wodziła za nimi spojrzeniem, więc wróciła nim również powolutku na jego twarz, na jego oczy. -Wiesz, że kiedyś Ci wysłałam list z zaproszeniem na randkę? - Palnęła na głos swoją myśl, która pojawiła się w tamtym momencie gdy to zerkała na niego dziwnie spokojna, ze znacznie mniej rozbrajającym, za to bardziej ciepłym uśmiechem.
Chłopak tylko roześmiał się tylko słysząc historię o krojeniu, po czym chwycił się na chwilę jedną ręką za twarz. W tym roztrzepaniu było coś słodkiego, ale jak na razie to nie był w stanie tego dokładnie określić, no bo jak sklasyfikować takie złoto?- Ty to jednak niezła jesteś- skomentował to tylko krótkimi słowami. -Oczywiście, że zostaje dlatego, że czuję obowiązek chronienia cię przed samą sobą- odpowiedział nie zmieniając wyrazu twarzy, chociaż tak na prawdę wiedział, że to co powiedziała Gryfonka było prawdą. Z niewieloma osobami był tak blisko jak z nią, a przynajmniej tak mu się zdawało. W momencie, kiedy zaczęła krzyczeć o dochodzeniu, miał nadzieję, że nikt ich nie słyszy ani nie widzi, bo znowu zrobiłby się burakiem. Nie zdjął jednak swojego spojrzenia z niej, lecz teraz jego oczy były już w pełni otworzone i wyglądały na rozbawione całą sytuacją.- Podpiszę się tam- no oczywiście, nie mógł być złym człowiekiem i odmówić tak zapatrzonej fance autografu- Ktoś z Puchonów albo gości może będzie miał coś do pisania- odpowiedział ze zbójnickim uśmiechem. A gdyby nie miał... to musiał się przygotować na taką okazję. Miał na pewno pióro w dormitorium. Ciekawe, czy będzie taka dziarska, jak jej żarciki zostaną wystawione na próbę. -Obiecuję- mówiąc to położył swoje ręce na jej biodrach i obrócił się, oczywiście lekko, by dziewczyna nie straciła równowagi. Czuł, że gdyby ona poleciała na ziemię, to on poszedłby w jej ślady i jeszcze ją zgniótł. A co to za księżniczka, kiedy jest zgnieciona i co to za rycerz, co gniecie swoje księżniczki? Gdy Vittoria wspomniała o zaproszeniu na randkę, wyraz zamyślenia pojawił się na jego twarzy. Coś takiego było, chyba...- I co zamierzamy teraz z tym zrobić?- znajdował się teraz w dość dziwnym położeniu, w którym to zmuszony był tak na prawdę do czekania aż dziewczyna coś zdecyduje. Samemu nie chciał niczego sugerować, bo to byłoby dość nachalne, a przynajmniej tak uważał.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
-No wiem - Odpowiedziała mu odbierając to oczywiście jako komplement. No cóż, dziewczyna była dwoma skrajnościami. Ceniła sobie to, że niemal wszystko potrafi zrobić sama, to też rzadko kiedy musi tak na prawdę prosić o pomoc (robiła to najczęściej tylko dlatego, żeby to ktoś inny poczuł się doceniony - choćby prosząc Adrianka, żeby ją podsadził na parapet). Z drugiej jednak strony można było spokojnie odnieść wrażenie słuchając ją i obserwując, że fakt iż jeszcze żyła był cudem, bo bez przerwy robiła coś, co mogło sprowadzić na nią kłopoty. -Dobrze, że nie muszę Ci za to płacić. Normalnie ochrona przed samą sobą słono by mnie kosztowała - Pokiwała głową z uznaniem dla siebie, że udało jej się tak to zorganizować. Nic tylko pozazdrościć jej umiejętności manipulowania ludźmi. Musi się pochwalić Maxowi jaka jest dobra w knuciu. Dobrze, żeby Julek sobie uświadomił, że przy ludziach też mogła by to zrobić bez problemu. Choć miała wrażenie, że chłopak trochę ją i tak uspokaja, choć zapewne on tego nie widział. Ona jednak widziała pewną różnicę w swoim zachowaniu i była ciekawa skąd ona wynika. -Załatw marker w szkole, gdzie wszyscy piszą piórem i obiecuję, że nie zmyję tego do końca tygodnia - Rzuciła mu wyzwanie dając natychmiast propozycję nagrody za jego wykonanie. Sporej nagrody, bo załatwienie przez niego markera oznaczało, że przez kilka dni będzie miała nad piersią jego imię i nazwisko. A nawet jeśli nie sporej, to zapewne miało by to jakieś zabawne konsekwencje. W każdym razie specjalnie tak sformułowała słowa, żeby pióro czy zwykły długopis nie przeszły. To musiał być czarny, gruby mazak. Gdy położył swoje dłonie na je biodrach uśmiechnęła się w ten sposób wskazując na to, że nie ma nic przeciwko - choć obrocik trochę ją zaskoczył, na szczęście jednak przypilnował jej równowagi (upadek w tej sukience to nie jest to o czym marzyła). W sumie już chwilę temu zaczęła z nim flirtować bardziej świadomie, to też spodziewała się, że skoro wciąż z nią rozmawiał to jej nie odsunie. -Minutę? Godzinę? Czy do końca wieczoru? - Dopytała nie odwracając spojrzenia od jego oczu, za to trochę rozluźniając dłonie na jego karku. Jedną z nich zawiesiła trochę niżej, drugą zaczęła delikatnie go miziać w dolnej części włosów. -Wtedy się wycofałam. Zastanawiam się... Czy to był dobry wybór - Ona zwyczajowo robiła za tą nachalną. Była do tego przyzwyczajona i nie miała z tym problemu. Tym razem jednak kręciła się w kółko wokół tematu nie pytając wprost jak to miała w zwyczaju. Bardziej bawiła się rozmową, obserwowała jego reakcje, sprawdzała co myśli. Przy okazji wpatrując się w niego tymi swoimi wielkimi, niebieskimi ślepiami. Do których już jakiś czas temu wróciły te wesołe iskierki, które były schowane gdy pierwszy raz się dzisiejszego dnia zobaczyły. Zupełnie już nie myślała o tym, co nie dawało jej spać w nocy. Może też dlatego była tak wyjątkowo spokojna? Albo po prostu jej ADHD postanowiło się wyjątkowo wyłączyć.