W lecie ten stół jest zawsze oblegany i niejednokrotnie wydłużany za pomocą magii. Uczniowie często wyczarowują sobie dodatkowe siedziska kombinacją odpowiednich zaklęć, a i niejednokrotnie przynoszą sobie z kuchni lunch. Miejsce w połowie osłonięte jest cieniem.
______________________
Autor
Wiadomość
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
W tej chwili dziewczyna mieszkała u tatuażysty, więc na prawdę szkoda byłoby z tego nie skorzystać. Najpierw jednak musiała odpowiednio się wzbogaci, a to oznacza wzięcie nadgodzin w księgarni Bagshot. Ostatnio jej życie towarzyskie pędziło w takim tempie, że ledwo pamiętała, że w ogóle pracuje. Teraz planowała trochę się z tym wszystkim uspokoić i skupić na innych, istotnych sprawach. -Velciraptora chyba - Odpowiedziała kompletnie nie zauważając, że jej akcent gdzieś magicznie zniknął. Chyba jednak nie miała dzisiaj siły przejmować się tym, pilnować tego szczegółu. Im więcej rozmawiali, tym mniej wyczuwalna była w niej fałszywa, francuska postawa. Nie starała się już przedłużać niektórych słów, czy dziwnie podkreślać "ą" i "ę". Zawsze może powiedzieć, że spędziła z dala od Francji tyle czasu, że już jej się akcent stracił. Tak będzie wygodniej. -Ty masz świadomość, że puchoni grają z moim domem, tak? - Zasmiała się słysząc jego propozycję. Zastanowiła się chwilę. Wstępnie miała siedzieć ze ślizgonami, oni też pewnie kibicowali by puchonom. Wizja przebywania z krukonami i robienia tego samego niosła zapewne takie same konsekwencje - Gryfoni ją w końcu zabiją. -Zgoda - Odpowiedziała po chwili -Ale następnym razem Krukonom. W ich drużynie gra taki fajny facet - Powiedziała puszczając ku niemu oczko. Zachowywała się zdecydowanie inaczej niż za pierwszym razem. Nie spinała się ani trochę, nawet gdy rozmowa w żartobliwy sposób posyłała mu jakieś sugestie. -Pewnie, pytaj - Ale o co... Na zanikający akcent miała wymówkę, ale jeśli nie chodziło o to... To co? O pocałunki na Celtyckiej Nocy? Jezu, chyba się nie domyślił jaką mu ciśnie ściemę od początku.
Nie wiedział czym dokładnie był velecarpaptor, czy jak to się wymawia, ale postanowił skwitować odpowiedź dziewczyny serdecznym uśmiechem. No skoro chciała mieć, jakiegoś stworka biegającego po niej, to czemu miałby jej nie wesprzeć, co nie? Nie miał czasu zastanawiać się nad tym dłużej, bo dziewczyna od razu wspomniała o tym, że przecież Puchoni są przeciwnikami jej kolegów i koleżanek z domu. - No nic, przecież to tylko mecz, co nie?- odpowiedział, wiedząc, że to nie jest tylko mecz. Jeżeli Gryfoni przegrają, to jego dom wyjdzie na ostatnią prostą w wyścigu po mistrzostwo. Wystarczyłoby w takim przypadku, że wygrają finał z Gryffindorem... Na szczęście jej wahania nie trwały długo, bo w końcu zgodziła się na propozycję Niemca. No i dobrze, może jeżeli zauważą, że jedna z nich kibicuje przeciwnikowi, to ich morale opadną na tyle, że Borsuki ich zmiotą. -No dobrze, następnym razem Krukonom- odpowiedział wiedząc, że mogą na to poczekać aż do kolejnego sezonu, chyba, że w przypadku wygranej czerwonych, Ravenclaw miałby okazję zagrać mecz towarzyski w wakacje- No jest jeden taki fajny facet- odpowiedział umyślnie ignorując oko puszczone przez Toralei- Elijah Swansea, blondyn i kapitan naszej drużyny- dokończył z bananem na twarzy, który jednak szybko zniknął, bo nadeszła pora, gdy musiał zadać pytanie- Lecisz w chuja z tym, że jesteś z Francji?- zapytał się kulturalnie znany ze swojego taktu Julius.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No tak. Julek był czystej krwi - mogła się spodziewać, że spora cześć mugolskiego świata jest dla niego jedną wielką niewiadomą. Ona również miała niemal czystą krew dzięki ojcu, ale niemal całe życie spędziła jako mugolka - mieszkając w niemagicznej dzielnicy (teraz już tylko w wakacje), korzystając z komputera, telefonu komórkowego, telewizora. Mając wielu znajomych przekonanych, że uczy się w szkole z internatem - co właściwie było prawdą. Czasem wydawało jej się, że dużo więcej wie o świecie mugoli niż o tym magicznym, ale potem przypominała sobie informacje z różnych przeczytanych ksiażek i okazywało się, że nie jest taka zielona. Miała jedynie problem z praktycznym zastosowanie magii - dlatego pewnie nawet mając różdżkę i tak nie zdołała by wyleczyć sobie policzka. -Prawda, ale Gryfoni... - Na chwilę się zatrzymała orientując się, że przypisała w ten sposób Toralei do czerwonego domu, musi to sobie zapamiętać -I tak planują już mnie zabić za stracone punkty. Jak zacznę kibicować Puchonom, jak nic któryś przyjdzie i zrzuci mnie z trybun - Stwierdziła ze śmiechem. Trzeba przyznać, że obecność Krukona na prawdę pomogła jej się rozluźnić. Gdyby nie niezwykle szczery wyraz jej oczu mówiący o wewnętrznym smutku, to na prawdę trudno było by poznać, że coś w ogóle było nie tak. Przeszła jej natomiast potrzeba samotności i to było najważniejsze. -Oczywiście, że Elijah. O kim innym mogłabym mówić - Powiedziała również się do niego szczerząc w tamtym momencie. Dobra, Julek złapał jej poczucie humoru i najwyraźniej mu odpowiadało. To dobrze świadczy na przyszłość, gdyby ewentualnie mieli się zakumplować. -W chuja to raczej nie, bo nie posiadam - Odpowiedziała mu w pierwszej chwili, po czym lekko odwróciła twarz w bok - Tak coś czułam, że mało przekonująca ze mnie Francuska - Dodała potwierdzając jego przewidywania. Krukon nie był debilem. Prędzej czy później i tak by się wydało, choć zdecydowanie się nie spodziewała, że stanie się to akurat teraz. Westchnęła cicho. Akcja z Kath, Lucas i Aline, a teraz jeszcze zginie biedna Toralei. Co za tydzień!
Nie przeszkadzało mu to, że dziewczyna traciła aż tyle punktów, zwłaszcza kiedy to Gryffindor, dom do niedawna znajdujący się tuż tuż za nimi, tracił tyle punktów pod koniec roku szkolnego. Gdyby tak jednak była ze Slytherinu, to Julius byłby w stanie opłacać jej akcje. Przecież ktoś taki w rywalizującym domu to skarb! -Mogą cię zabić to prawda- to nie była prawda, ale droczyć się mógł z nią- Ale na meczu taki Julius cię obroni, bo skoro żaden tłuczek go jeszcze nie zabił to tym bardziej Gryfonom się nie uda- zażartował sobie, śmiejąc się lekko. Tak na prawdę tłuczek pewnie już uśmiercił jakąś część mózgu Niemca, ale ten po prostu o tym nie wiedział. Uśmiech jednak lekko zszedł mu z twarzy gdy spojrzał dziewczynie prosto w oczy, które w przeciwieństwie do reszty twarzy nie wyglądały na szczęśliwe (jakby części ciała odczuwały emocje). Samemu też przybrał smutny, poważny wyraz twarzy, gdy dziewczyna z Francji przyznała się do tego, że kłamała mu przez cały czas. -Yhm- odpowiedział na początku, by po chwili milczenia zadać kolejne pytanie- Czemu mnie okłamywałaś cały czas?- nie rozumiał tego, czemu ktoś miałby w ten sposób go traktować. Zdecydowanie nie było to coś fajnego, a czary smutku dopełniało to, że gdyby się nie spytał to zapewne cały czas żyłby w kłamstwie i zapewne w pewnym momencie skompromitowałby się.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Właściwie, to Vittoria ostatnio była chorobą przenoszoną między ślizgonów drogą kropelkową. To w jej towarzystwie Lucas dostał szlaban w Izbie Pamięci. To z nią Max naraził się na ujemne punkty i szlaban w domu Starców. Ostatecznie to ona, choć zupełnie niezamierzenie, sprowokowała Kath do zaatakowania jej na mugoloznastwie, za co poleciały im kolejne punkty i otrzymały szlaban w Sowiarni. Coś czuła, że opiekunka Slyterinu prędzej czy później da im oficjalny zakaz spotykania się z Blond Aniołami z Gryffindoru - w końcu jej nazwisko pojawiało się ostatnio w każdym liście jaki dostawała na temat swoich uczniów. -Wiesz co, może inni Gryfoni są Ci niestraszni, ale najgorszy ze wszystkich Gryfonów siedzi właśnie obok Ciebie. Jeżeli oni Cię nie wykończą gdy będziesz mnie chronił, to potem i tak mogę to zrobić ja - Stwierdziła przyjmując w tamten chwili najbardziej groźny wyraz twarzy na jaki było ją stać. Ale tylko na chwilę, bo potem dodała - Ale rycerzem w ślniącej zbroi nie pogardzę - Po tych słowach szturchnęła lekko ramieniem jego ramię i posłała mu jeden ze swoim najładniejszych uśmiechów. Szkoda tylko, że już chwilę później żadne z nich się nie uśmiechało, bo wypłynął trochę poważniejszy temat. Nie do końca była pewna jak w obliczu obliczu tego wszystkiego się zachować. -Czasem szybciej robię niż myślę. Właściwie, to zawsze. Najpierw palnęłam, że jestem Francuzką, a potem już nie chciałam tego odkręcać - Wyjaśniła bardzo ogólnikowo korzystając z tego, że i on zadawał bardzo ogólne pytania w związku z tym. -Nie gniewaj się proszę - To mówiąc położyła dłoń na jego nodze. Zdecydowanie nie chciała robić sobie wrogów, nie z takiego głupiego powodu. Jeden, którego obecnie miała (choć można by powiedzieć, że dwóch - drugiego jednak nie potrafiła tak nazwać) to był już i tak za dużo dla kogoś tak pozytywnego jak ona. -Skłamałam tylko na ten jeden temat. Reszta naszego spotkania była prawdziwa. No, może poza pocałunkami wywołanymi przez to cholerne mleko - Dodała mimo wszystko starając się tak poprowadzić rozmowę, by pominąć kilka informacji.
Julius wierzył w to, że Gryfonka była groźna, ale nie dla niego, a dla szans na zwycięstwo pucharu domu dla Gryffindoru. Na jej słowa też lekko zmarszczył czoło i zmusił się do lekkiego uśmiechu. Ktoś taki mógł co najwyżej popsuć mu fryzurę i to jak akurat dosięgnie, co przy odrobinie pomysłowości, której mu nie brakowało, nigdy by się nie stało. -Elio jest chyba zajęty...- miał na tyle szczęścia, że praktycznie każdy ogólnikowy opis pasował zarówno do Niemca i do jego kolegi z drużyny, co stwarzało mu idealne okazje do takiego droczenia się z innymi, oczywiście nie zapomniał przy tym odwdzięczyć się uśmiechem, który był prawie tak piękny jak on. Niestety ale teraz musiał przyswoić to co powiedziała do niego osoba, która zbałamuciła go podczas święta, co normalnie byłoby nie do pomyślenia. Na szczęście Niemiec miał duże serduszko. - Nie chciałaś ale jednak powinnaś- odpowiedział krótko, po chwili kładąc swoją rękę na jej i lekko zsuwając ją z nogi, położył pomiędzy nimi, nie puszczając jej przy tym. -Nie gniewam się...- skłamał jej, opuszczając głowę. Nie chciał jednak jej dobijać, bo ostatnie dni były pewnie dla niej ciężkie, a po meczu będzie jeszcze gorzej, zwłaszcza jeżeli Hufflepuff wygra. - Nie zapomniałaś o wstążce?- jeżeli spotkanie było prawdziwe poza magicznymi elementami, to znaczy, że tak na prawdę nie było ono prawdziwe, bo od początku do końca coś na nich działało.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Jeżeli Julek zamierza rzucić "Tori, zdejmij koszulkę, rozprosz puchonów!" jeśli akcja kebabowa nie przyniesie skutków, to przysięgam, że... Że ona się zaśmieje, a potem znając życie faktycznie to zrobi. Jeszcze sobie pieprznie borsuka na ciele. Ona kiedyś na prawdę zginie przez swój lekkomyślny charakter. -Kurcze... To gdzie ja znajdę innego, jasnowłosego rycerza? Znasz jakiegoś? Możesz polecić? - No nie mogła się opanować, to droczenie bardzo jej odpowiadało, więc jak najbardziej poszła w tym temacie dalej. Przy okazji zwracając ponownie uwagę na to, jak dobrze chłopak wygląda gdy się uśmiecha. Na prawdę nie dziwiła się, że kiedyś jej się podobał. Nawet mignęło jej przez głowę, żeby ponowić próbę zaproszenia go na randkę - obojętnie czy jako Toralei, czy jako Tori. Pierwsza opcja jednak i tak wiązała się z kłamstwami (choć póki mu się oficjalnie nie przedstawiła nadal wydawało się, że to tak ma na imię - a jedynie nie jest Francuzką), a druga uświadomiła by mu parę spraw na jej temat, więc pewnie nie wykazałby zainteresowania. Nawet jeśli ostatnio trochę się uspokoiła, to i tak opinie miała jaką miała. I ostatnio nieszczególnie starała się z nią walczyć. -Ja wiem. Tylko, że gdybym więcej myślała, to pewnie moje życie byłoby nudne. Na przykład nie powstała by akcja #wolność_dla_kebabów" i pewnie kibicowałabym Gryfonom - Uświadomiła mu, że to własnie dzięki jej lekkomyślności dzieją się najciekawsze i najbardziej zwariowane rzeczy, które to pakują ją jednocześnie w różnego rodzaju kłopoty. Czy więc warto było walczyć z jej charakterem, skoro dzięki temu było zabawnie? Gdy ściągnął jej dłoń z kolana była przekonana, że chodzi po prostu o to, że nie chciał żeby go dotykała. Zaskoczył ją trochę tym, że po zsunięciu ich dłoni nie zabrał swojej. Dziwne, że nie przeszkadzało mu to, że miała wiecznie lodowate ręce. Jakby cały czas było jej zimno. Mogła mieć wysoką gorączkę, a i tak łapki pozostawały zimne. -Wynagrodzę Ci to, co? - Zasugerowała widząc jego opuszczoną głowę i domyślając się, że mimo wszystko albo jest trochę na nią zły, albo po prostu zawiedziony. I jedno i drugie jej przeszkadzało. -No tak, jeszcze wstążka... Wszystko na tej imprezie chciało, żebym cię molestowała - Zaśmiała się cicho, przymykając przy tym oczy i wolną ręką drapiąc się z tyłu głowy w zakłopotaniu. Boże... Gdyby nie ta świadomość magii, to wyszła by na naczelną puszczalską Hogwartu, a na razie zdecydowanie wystarczała jej opinia naczelnego pedofila.
Znał blondyna, który by jej odpowiadał, ale chyba nie był rycerzem, a raczej na pewno nie był nim. Jedyne co mu dobrze wychodziło to wylewanie na siebie eliksirów i przyjmowanie ciosów za innych, ale to nic, w końcu każdemu mogło się tak zdarzyć. - Nie znam żadnego, ale jak spotkasz jakiegoś, to biegnij do mnie od razu- kontynuował się drażnić. Nie zamierzał ustępować dziewczynie, bo uwielbiał takie zabawy, na pewno było to lepsze od zwykłej rozmowy, która mogłaby się szybko znudzić. Uważał też, że myślenie nie sprawiłoby zniknięcia akcji z kebabami albo kibicowania Puszkom, bo to były na pewno szczytne, dobre czyny, które nie mogły zostać ot tak porzucone.- Głupie to byłoby kibicowanie Gryfonom siedząc obok niebieskich- odpowiedział- Poza tym jak myślisz, to raczej nie zrobisz niczego głupiego i nie stracisz żadnych punktów w przyszłości- brzmiał teraz jakby puchar domów był dla niego czymś najważniejszym, ale po prostu nie umiał wpaść na lepszy argument. Sam teraz nie do końca myślał nad tym co mówi, więc gdyby się to wydało, wyszedłby na okropnego hipokrytę. -Jak chcesz mi to wynagrodzić niby?- odpowiedział podnosząc brwi. Miał nadzieję, że nie będzie wiązało się to z dotykaniem go dłońmi, które są zimniejsze od jego, bo mogłoby to wywołać śmiesznie wyglądające drżenia u chłopaka. Na wzmiankę o molestowaniu tylko prychnął lekko, po czym lekko się zaśmiał. Sytuacja była jednak trochę mniej śmieszna, ale jakoś mu to nie przeszkadzało, ponieważ to on był tutaj tym nieletnim.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No to jeśli przyjmowanie ciosów szło mu tak dobrze, to już może być rycerzem. Resztę takich szczegółów jak posiadanie rumaka czy ostrego miecza, ewentualnie odwagi, można pominąć. Jak się nie ma co się lubi, to się bierze cytryny i przerabia na lemoniadę. -Nie, bo mi go jeszcze ukradniesz. Wtedy Ty będziesz księżniczką do ochrony, a ja co? Giermkiem? - Powiedziała z udawanym obudzeniem, ale chwilę później zaśmiała się cicho. Potrafiła żartować i się droczyć, ale (jak już zdążył się przekonać) aktorka z niej była marna i bardzo łatwo wypadała z roli. Podobała jej się rozmowa z nim. Nie spodziewała się po Julku zbyt wiele, ale trzeba przyznać - miło się zaskoczyła. Jak to jest, że z dwa lata młodszymi facetami miała tak dobry kontakt, nawet jeśli jakiś czas temu się przed tym wzbraniała? -Możesz mi pożyczyć szatę. Wejdę w trybie incognito i będę udawała Krukonkę - Zasugerowała mówiąc w tamtym momencie zupełnie poważnie. Wprawdzie był od niej wyższy, zatem prawdopodobnie by się w jego szacie utopiła, ale to tylko dodało by temu wszystkiemu humoru i uroczości. Kto mógłby gniewać się na słodką Gryfonkę w za dużej szacie? No nikt! -"Ja" i "nie tracenie punktów" to dwa wyrażenia, które zupełnie do siebie nie pasują. Dlatego raczej was Czerwoni. Przynajmniej póki ja jestem na posterunku - Stwierdziła dając mu tym samym do zrozumienia, że dla niech Puchar domu nie był szczególnie istotny. Nie przepadała za rywalizacją, w której była zależna od czynów innych. Zdecydowanie jeśli już miała walczyć o zwycięstwo. To na własną rękę, lub z osobą której ufa. Na przykład tak jak na ostatniej lekcji zaklęć - to było coś zdecydowanie w jej stylu. -Jeszcze nie wiem, ale coś na pewno wymyślę - Dobrze, że nie wspomniał o jej dłoniach bo przysięgam, że jeśli by to zrobił, to momentalnie miałby je na plecach lub na brzuchu, pod koszulką. Widok min ludzi, którzy tego doświadczali był dla niej niczym balsam na duszę. -Choć nie powiem... Było całkiem miło - Powiedziała chyba bardziej do siebie niż do niego, ale bez problemu mógł to usłyszeć.
Bardziej od bycia księżniczką, na dodatek zapewne w opałach od czasu do czasu, wolałby być kolegą rycerza. No ale pewnie takich już nie było w dzisiejszych czasach, a szkoda. Poza tym, nie musiałby niczego kraść, bo z całą pewnością ewentualny rycerzyk poszedłby do niego z własnej woli. Kto by nie wybrał przystojnego, prawie wysokiego blondyna, na dodatek wysportowanego nad kogokolwiek innego? -Nie wysilę się na tyle, żeby kogokolwiek od ciebie odbijać- to by było co najmniej niemiłe z jego strony, gdyby tak zrobił. Natomiast teraz musiał skupić się na misternym planie Gryfonki na bezpieczne siedzenie po krukońskiej stronie. Nie uważał tego za coś niezbędnego, ale skoro tak będzie czuć się bardziej komfortowo to czemu nie. -Pewnie, że ci dam. W niebieskim będzie ci do twarzy- samemu nie przykładał do szat zbytniej uwagi, poza tym wygodniej czuł się w normalnych ubraniach, które mógł nosić gdzie i kiedy chce. To jak Gryfonka będzie wyglądać w uniformie krukońskim zapowiadało się zabawnie, zwłaszcza jak będzie zamiatać za sobą jego szatami po brudnej ziemi... tylko potem ktoś będzie musiał to pozamiatać. Zaśmiał się tylko lekko na wzmiankę Toralei o jej punktowaniu dla swojego domu. Przynajmniej tym nie musiał się przejmować. -Nie musisz się spieszyć- nie zależało mu jakoś specjalnie na tym czy mu wynagrodzi to, zwłaszcza, że domyślał się jak by to wyglądało. Poza tym, nagradzanie go nie sprawi, że zapomni o tym, że został tak potraktowany. -Jak było miło to mogłaś się chociaż odezwać i powiedzieć prawdę, przecież nie było by w tym nic złego- Niemiec uważał, że lepiej jest mówić drugiemu człowiekowi prawdę, niż okłamywać go z byle powodu.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Rycerze nie mają kolegów. Nie ma takiej kategorii. Jest księżniczka, książę, giermek i rumak. Miał do wyboru tylko jedną z tych ról. Ewentualnie był jeszcze czarny charakter, który więzi księżniczkę - np. jakaś zła macocha. Julek jednak nie wyglądał na złą macochę, więc raczej ten przydomek pozostawał dla niego niedostępny. -No, ja myślę. Nie dzielę się swoimi rycerzami, musisz sobie znaleźć swoich - Szkoda tylko, że żadnego własnego rycerza nie miała na ten moment. Właściwie to już od ponad roku nie miała. Lucas był ostatnim facetem, z którym weszła w związek i nazywała to słowem "związek", a nie "randkowanie". Po nim nie było już nikogo. Najwyraźniej miała chore, wygórowane oczekiwania, których nikt nie był w stanie spełnić. I sama sobie robiła tym krzywdę. -Będzie pasowała mi pod kolor oczu - To mówiąc zatrzepotała rzęsami okalającymi jej błękitne oczka, które sama w sobie uwielbiała. Były bardzo jasne i niemal zawsze błyszczące od radości w niej płynącej. Dzisiaj wprawdzie tego nie było, ale na Celtyckiej miał wielokrotnie okazję zauważyć tą iskrę w jej spojrzeniu. Ona również nie nosiła szat. Właściwie, to ona prawie non stop chodziła tak samo - ulubione, znoszone trampki, koszulki z napisami i dopasowane spodnie. W sukience była w tym roku tylko raz i to tylko dla zabawy, bo dopasowała ją do pluszowych kapci w kształcie rekinów. -Właściwie, to masz jeszcze swoją nieskończoną ilość życzeń, więc to że możesz zrobić ze mną co tylko zechcesz powinno być wystarczającą rekompensatą - Powiedziała, a potem dopiero zorientowała się jak to zabrzmiało. Nie mogła więc podarować sobie facepalmu, zatem wolną ręką cicho plasnęła o jej czoło. Moment. Czy oni nadal mieli złączone dłonie? Bo jeśli tak, to zupełnie o tym zapomniała. -Ja wiem, ale... Chyba po prostu nie chciałam, żebyś budował sobie zdanie o mnie na podstawie tego, co odwalam na co dzień. Dałam Ci czystą kartę, żebyś sam mógł wyrobić sobie opinię - Chciał szczerości, dostał zatem szczerość. Szczerość, którą i ona mocno sobie ceniła. To co się stało na Celtyckiej Nocy, to był coś kompletnie sprzeczne z stylem bycia. Julek mógł się więc czuć poniekąd wyjątkowo. Był jedyną osobą z którą postąpiła w taki sposób. W sumie nie wiedziała nawet czemu aż tak jej zależało, żeby miał o niej dobre zdanie. Może dlatego, że po prostu go polubiła.
Nie zamierzał szukać rycerzyków dla siebie ani teraz, ani nigdy. Sam był na tyle silny i niezależny, że był w stanie obronić się przed wszystkim, jeżeli tego chciał oczywiście. Jak tak sobie wyobraził to faktycznie dziewczynie pasowałaby jego szata, do pięknych niebieskich oczu. Nie wiedział, czy tak mu się podobają akurat jej oczy, czy po prostu lubił takie tęczówki, ale to w zasadzie nie było najważniejszą rzeczą. - Mogę użyć swojego życzenia.. fakt- mógłby ale co by z tego miał? Jego pusta głowa nie była w stanie na nic wpaść w tym momencie, chyba, że...- Chcę, żebyś zrobiła coś spontanicznego- no mogło to nie być najlepszego, ale nie oszukujmy się. Jak na niego było to aż nadto, a na pewno powyżej "średniej" jego pomysłów. Mogło z tego wyjść coś śmiesznego, a raczej nie będzie stratny, bo co może się odwalić spontanicznego w środku lasu? No właśnie nic chyba... oby... no. - Lepiej, żebym od początku wiedział jaka jesteś, a nie dowiadywał się przez przypadek- i tak chyba nie wyrobił sobie innej opinii, niż tą, którą mógłby mieć, gdyby nie jej kłamstwa.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Vittoria też była silna i niezależna - do momentu, gdy trzeba było ściągać z niej ślizgonkę, która chyba trenowała boks. Ale potem? Też pozostawała silna i niezależna. Co nie zmienia faktu, że gdyby Felinus i Max nie pomogli wówczas, to mogło by stać się coś gorszego niż rozcięta skóra na policzku. Przy okazji, Kath zdecydowanie powinna obciąć paznokcie. Przypomnienie mu o życzeniach nie było najlepszym pomysłem, ale miała wrażenie, że bardzo skutecznie odwróciło jego uwagę od gniewania się na nią za udawanie Francuzki. Biedny Julek jeszcze nie wiedział, że nie tylko to było udawane, ale też nie podała mu swoich danych osobowych. Póki jednak nie pytał, nie zamierzała tego naprostowywać. Aczkolwiek nie tworzyła już dla niego nowych kłamstw. Wystarczająco i tak gryzło ją sumienie. -Coś spontanicznego... - Powtórzyła za nim. Oj Julek. Julek ty nie wiesz na co się piszesz. Już jest mi Ciebie szkoda. Choćby dlatego, że Vittoria w tamtym momencie nawet nie myślała - zresztą już zdążyła go uprzedzić, że ona mało myśli. Działa. I jej działania wyglądały tak, że podniosła się z kamienia przesiadając się na jego kolana (niemal tak jak na łódce), po czym podciągnęła mu koszulkę i położyła mu swoje lodowate dłonie na brzuchu. Jej mina mówiła bardzo jasno, co myśli - uważała się w tamtej chwili za 'czyste zło'. Anioł-Diabeł Vittoria Sorrento. -Gdybyś od początku wiedział, mógłbyś mnie nie zaprosić na mecz - Uświadomiła mu jeszcze. Zamilkła na chwilę zastanawiając się nad jedną sprawą - Właściwe to poza kłamczuchą, gdzie mnie zaszufladkowałeś w swojej głowie? - Spytała łapiąc się na tym, że jest zaciekawiona tą jego opinią powstałą na podstawie tylko i wyłącznie jej zachowania. Wiedziała, co zazwyczaj ludzie o niej myślą po pierwszym kontakcie. Była ciekawa, czy z nim jest dokładnie tak samo jak ze wszystkimi.
Na pewno nie spodziewał się tego, co zrobiła Toralei, gdy położyła swoje zimne ręce na jego torsie. Nic nie powiedział, ale wzdrygnął się i przeszedł go lekki dreszcz, zdecydowanie nie było to miłe uczucie, ale skoro Gryfonka chce się tak bawić, to czemu nie. W jego głowie szybko wykluł się wyśmienity plan zemsty, który został zrealizowany w zaskakująco szybkim tempie. Julius uśmiechnął się do siedzącej na nim dziewczyny i nagle szybkim ruchem położył swoje ręce na jej brzuchu, zaczynając ją przy tym łaskotać- Podoba ci się to?- dodał śmiejąc się przy tym. Nie sądził, że będzie miał z tego aż tyle satysfakcji. Przestał na chwilę, by odpowiedzieć na pytanie zadane chwilę wcześniej. -Może bym i nie zaprosił, kto wie?- powiedział, przypominając sobie o tym, co chwilę temu powiedziała Toralei- A zaszufladkowałem cię tam, gdzie resztę żartownisiów... no mniej więcej- odpowiedział szczerze. W zasadzie to miło spędzał z nią czas, a na pewno czuł się przy niej rozluźniony.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Chciał spontaniczności? Dostał spontaniczność, a że nie tego oczekiwał - no trzeba było być bardziej precyzyjnym. W tamtej chwili brakowało jeszcze złowrogiego śmiechu z jej strony, który czaił się w jej głowie, ale na całe szczęście nie wybrzmiał na zewnątrz - jeszcze by Julek zawału dostał. W każdym razie była bardzo usatysfakcjonowana ze swojego pomysłu... A potem gwałtownie go pożałowała gdy tylko zaczął ją łaskotać. Uaktywnił w niej chęć przetrwania i natychmiastowej ucieczki. Miała gilgotki. Wszędzie miała. Na brzuchu jedne z większych. Trafił więc z sedno, bo natychmiast zaczęła się na nim wiercić, czując jak łzy wywołane napadem śmiechu cisną jej się do oczu. -Nieeee, nie rób! Zostaw! Przestań, a kysz a kysz! - Krzyknęła, po czym zsunęła się po nim na dół i przykleiła mu się do nogi. Taki miała sprawdzony już odruch obronny (na Adriana zawsze działał). Pancernik owinięty na ludzkiej nodze był nie do ruszenia! -Zostałam żartownisiem. Wolę kategorię "Blond Anioły", ale nie jest źle - Stwierdził odchylając się na chwilę od jego nogi by na niego zerknąć z dołu, a potem wracając do pozycji pancernika. Boże gdyby ktoś to zobaczył. Z perspektywy trzeciej osoby Julek z uczepioną u nogi kobietą musiał wyglądać komicznie.
Ostatnio zmieniony przez Vittoria Sorrento dnia Pią 15 Maj 2020 - 23:34, w całości zmieniany 1 raz
Gdy dziewczyna uczepiła się jego nogi, Niemiec położył rękę na jej głowie i lekko potargał włosy. Tę rundę chyba wygrał, a przynajmniej tak mu się zdawało. Postanowił, że nie będzie już jej łaskotał, bo jej reakcja na to co zrobił wywołała u niego dość pokaźny atak śmiechu. Gdy popatrzyła na niego z dołu, wyglądała jak mały piesek, który wiernie trzyma się swojego pana, no albo jakiś żółw czy inny zwierzak... kot może?- Blond Aniołem to jestem ja raczej- odpowiedział śmiejąc się. Następnie spróbował wstać, żeby było mu łatwiej pomóc wstać koleżance, ale jedyne co przez to osiągnął to utrata równowagi i runięcie jak długi przez siebie na twarz. Jakby mało mu było urazów podczas gry w quidditcha, to teraz doprawił się jeszcze na spokojnych zabawach z Gryfonką. No pięknie. Jedyne na co teraz się wysilił to przewrócenie się z brzucha na plecy i leżąc wygodnie na nich zaczął wpatrywać się w chmurki, na które niedawno zwracała uwagę Toralei.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Jak dla mnie, to ona wygrała rundę, bo udało jej się uniknąć gilgotek. Jak to jest, że każdy facet, który tego próbuje natychmiast odpuszcza, gdy jego noga znajdzie się w jej ciasnym uścisku? I jeszcze nigdy nikt nie próbował jej zrzucić. Jak to nie jest zwycięstwo, to ja już nie wiem co nim jest. W każdym razie gdy zaczął się z niej śmiać ona fuknęła tylko na niego niczym obrażona kotka (zatem "kot" było w tamtej chwili jak najbardziej trafne), choć oczywiście sama również była rozbawiona tą sytuacją. Trudno byłoby nie być. Julius pewnie nie codziennie trafia na kogoś takiego jak ona. Będzie musiał wybrać czy takie sytuacje mu pasują i ma ochotę kontynuować tą znajomość, czy wręcz przeciwnie - ponieważ obcowanie z dziewczyną było pełne niespodzianek. Jej przyjaciele już dawno zorientowali się, że spodziewać się można po Tori dosłownie wszystkiego. -Podzielmy się. Ty będziesz blond, ja będę aniołem - Zaproponowała mu jeszcze zanim spróbował wstać. Zerkała tylko na jego próbę zastanawiając się jak szybko uda mu się ją odczepić od nogi. W życiu by jednak nie przypuszczała, że aż tak zaburzy jego równowagę poleci na ziemię. Z jej strony spotkała go cisza. Więcej ciszy. Gapiła się na to, co się właśnie wydarzyło, w tamtym momencie (wychodzi na to, że leżąc przy jego nodze). Obserwowała jak odwraca się na plecy. Potem nie wytrzymała. Wybuchła śmiechem. Starała się zatkać usta, ale nie dała rady się uspokoić. Dobra. To ostatecznie poprawiło jej humor. Zupełnie zapomniała o czymkolwiek, co wcześniej chodziło jej po głowie. -Jesteś mistrzem! - Stwierdziła przesuwając się tak, by leżeć obok niego tak, że między ich ramionami pozostał niewielki odstęp. Ona również zerknęła w niebo by po chwili rzucić jeszcze dwa słowa. -Dzięki Julek - Jej ton był zupełnie inny niż jeszcze chwilę temu. Głos był spokojniejszy, pojawiło się w nim jakiegoś rodzaju ciepło. Na prawdę była mu wdzięczna za to, że tu przyszedł - nawet jeśli ich spotkanie było zupełnym przypadkiem.
Zanim zaczął odpowiadać na podział pomiędzy byciem "blondynem" a "aniołem", Julek zdążył popodziwiać gałązki, liście i inne chmurki, zanim zastanowił się nad odpowiedzią. On chciał być nazywanym Blond Aniołem, bo nim po prostu był. Toralei może i była blond, ale aniołek to był z niej żaden, przekonał się o tym na własnej skórze. Nie mógł pozwolić, żeby taki tytuł trafił w niepowołane ręce, bo wtedy przy nazwaniu siebie aniołkiem, ludzie patrzyliby się na niego krzywo. -Biorę wszystko Toralei- nie zamierzał ustępować ani na krok w swoim postanowieniu. A jeżeli on nie mógł być nazywanym wspaniałym blondynem, to nikt nie mógł być. To chyba była jasna oczywistość. Zwłaszcza po tym, jak dziewczyna nazwała go mistrzem. Mistrz, blondyn, anioł- to był Julius Rauch. Postarał zignorować śmiech dziewczyny, zwłaszcza, że cały zrobił się czerwony jak burak. Wywrócił się jak ostatni ciapciak, co nie powinno mieć miejsca, ale nic. Przekręcił się na bok, zaraz po tym, jak Gryfonka mu podziękowała. Jego twarz wyrażała wyraźne zdziwienie- Za co mi dziękujesz?- Niemiec był lekko zbity z tropu. Oprócz torturowania jej łaskotkami i rozśmieszeniem nic wyjątkowego nie zrobił, by zasłużyć na podziękowania.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No proszę, jak się Julek rozbrykał. Negocjacje zatem trwały, a ona (tak jak i on) nie zamierzała ustąpić. Tym bardziej, że walczyła o resztki tego co określało ją jako grzeczniutką osobę. Choć w sumie gdyby się zastanowić, to nawet wpadła na pewien kompromis, ale zastosuje go tylko w przypadku przegranych negocjacji. -Nie chcesz być aniołem, bo przy Twoich umiejętnościach spadania, potkniesz się w niebie i zrobisz głośne BACH na ziemię. I potem wszyscy będą Cię podrywać tekstem "bolało jak spadłeś z nieba?"- I jak tu walczyć z taką siłą argumentu?! Gdyby opisać jej głowę jako wielki apartament, to "logika" znajdowała by się zamkniętej na klucz piwnicy. Razem ze zdrowym rozsądkiem. Choć nie zmienia to faktu, że nie była głupia i gdy trzeba było powagi, na prawdę okazywała się być inteligentną dziewczyną, która potrafi więcej niż tylko żartować. Zauważyła jego czerwoną twarz, więc tym bardziej nie mogła się wówczas pohamować. Nie miał się czego wstydzić. Nie śmiała się dlatego, że uznała to za żałosne, ale dlatego, że było to po prostu zabawne. Nie umniejszało Krukonowi w jej oczach ani trochę - wręcz przeciwnie. Miała ochotę dziabnąć go palcem w ten czerwony policzek, ale się powstrzymała. Za to gdy odwrócił się w bok i ona to zrobiła, podpierając głowę na ręce i w ten sposób unosząc górną połowę swojego ciała. -Za to, że jesteś w porządku - Odpowiedziała uśmiechając się do niego w sposób bardzo adekwatny do jej tonu - również ciepły. Następnie podniosła się do pozycji siedzącej by wystawić rękę w jego stronę i zrobić coś, czego się pewnie nie spodziewał - Vittoria Sorrento - Przedstawiła mu się.
Julius zdecydowanie nie zrobiłby żadnego "BACH", "TRACH" czy innej onomatopei upadania ze znacznej wysokości, na przykład z nieba, aż na sam dół, a jeżeli miałby już jakiś dźwięk wydać, to raczej małe "plask". No ale to nie ważne na ten moment. - Mogę cię zapewnić, że jako anioł znikąd nie spadnę, a nawet jeśli, to teksty tego typu- to jest banalne, w pewnym stopniu zabawne, ale sprawiające, że człowiek chce sobie strzelić pięścią w twarz- nie działają na mnie. Poza tym, jakim byłbym aniołem, gdybym spadł z nieba?- odpowiedź była prosta, zbuntowanym. Ale bycie zbuntowanym aniołkiem nie było w stylu Niemca. Zauważył, że dziewczyna zaczęła się przypatrywać jego twarzy, która z całą pewnością była teraz pomidorem i na pewno kusiło ją, żeby dziabnąć go paluchem. Ten na pewno by na to pozwolił, bo byłaby to wymówka do dalszej rundy droczenia się z nią i niezależnie od tego co Gryfonka uważała na temat poprzedniej, ta też byłaby na korzyść Krukona. - Miło mi, że tak mówisz- odpowiedział na, jeżeli można to tak nazwać, komplement skierowany w jego stronę. Następnie samemu usiadł na chwilę przed tym, jak usłyszał coś, co go zszokowało, nie jakoś mocno, ale wciąż...- Czyli kłamałaś na kolejny temat...- Niemiec był coraz bardziej rozczarowany. Jak miał się czuć dobrze, w znajomości z taką relacją? A już myślał, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Patrzył się zmęczonym wzrokiem na, jak się okazało, Vittorie. -To ty pobiłaś się ze Ślizgonką?- gdy skojarzył kolejny fakt, westchnął tylko rozczarowany. Czemu to tak musiało być? Tego chyba nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Zastanowiła się przez chwilę. No dobrze. Czas użyć swojej broni, która da jej w tej wojnie kompromis. -Upadłym - Odpowiedziała na jego pytanie używając trochę innego słowa, choć "zbuntowanym" też jak najbardziej pasowało - To umówmy się tak. Ty jesteś Blond Aniołem. Ja będę Blond Upadłym Aniołem. Takim z czarnymi skrzydłami. Pasowały by mi czarne skrzydła - Stwierdziła wyobrażając sobie siebie w nich. Jeśli będzie jakiś bal przebierańców, to musi ten plan wykorzystać. Czarne pióra, mała czarna i wysokie szpilki, a do tego te jej jasne włosy opadające na ramiona. Kurcze, mogłaby się zakochać w swoim odbiciu gdyby zobaczyła się w takich okolicznościach. Koniecznie musi ten pomysł kiedyś zrealizować! -A przy okazji - Zaczęła, skoro już mówili o głupich tekstach na podryw - Twój ojciec był złodziejem? Bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił w Twoich oczach - Stwierdziła robiąc w tamtym momencie za specjalistę podrywu i poruszając dwukrotnie brwiami góra-dół. Tak. To zdecydowanie był komplement przede wszystkim dlatego, że był powiedziany poważnie. Mogła mówić wiele rzeczy, jednak póki było to żartem często pozostawało mało znaczące. W tej chwili jednak się nie śmiała, zatem słowa "jesteś w porządku" choć tak proste, były tak na prawdę największą pochwałą, jaką mógł w tej chwili otrzymać z jej ust. -Właściwie, to jest jeden i ten sam temat. Przedstawiłam Ci się jako ktoś, kto nie istnieje. Chyba. W każdym razie obiecuję, że to wszystko. Nazywam się Tori, całe życie mieszkam w Anglii. Wszystko inne co mówiłam było prawdą - Wyjaśniła natychmiast chcąc go zapewnić, że już nic więcej do ukrycia nie ma. Mówiła poważnie o swoim uwielbieniu dla dinozaurów, chęci zostania piratem i robienia "Arrr" oraz o tym, że uważam że jesteś przystojny[/b] - Nawiązała do kilku rzeczy o których rozmawiali podczas Celtyckiej, żeby go utwierdzić w swoich słowach. -Pobiłam to duże słowo. Wkurzyłam ją głupim gadaniem, ona się na mnie rzuciła. Stąd to - To mówiąc wskazała na swój policzek - Ale tak. To ja - Westchnęła odchylając się do tyłu i ponownie kładąc się na ziemi, żeby skupić spojrzenie na niebie. Plotki szybko się rozchodzą. Zresztą, ostrzegała go prawda? Powiedziała mu jasno "Gdybyś od początku wiedział, mógłbyś mnie nie zaprosić na mecz".
Upadły anioł brzmiał nawet lepiej ale tutaj pojawiał się problem. Z tego co się orientował to te dwa różne "typy" istot nie były do siebie przyjaźnie nastawione.- To chyba nie jest najlepszy pomysł Tori- postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami, nazywając Gryfonkę zdrobnieniem podobnym do tego, które używał wcześniej. Tak było mu wygodniej zapamiętać imię, żeby znowu nie mówić Toralei, albo "e ty". Gdy usłyszał kolejny "genialny" tekst tego samego typu, co poprzedni.-O jeju... nie-odpowiedział jednocześnie łapiąc się ręką za twarz i tak trzymał ją przez chwilę, dopóki nie powstrzymał prychnięcia. To było tak żałosne, że aż śmieszne. Udało mu się szybko opamiętać, bo temat jakim było to co mówiła jego koleżanka był dość poważny. Julius poczuł się lepiej, gdy usłyszał, że nie okłamywała go w żadnej innej sprawie, chociaż tak na prawdę nie wiedział czy może jej do końca ufać.- No dobrze, wierzę ci- nie wierzył jej do końca ale musiał chociaż stwarzać pozory. Lepiej być przygotowanym, na przypadek, gdy musiałby wysłuchiwać kolejnych kłamstw i wymówek. Gdy Vittoria przyznała się do bójki, Rauch tylko lekko westchnął, po czym przesunął się na tyle, że leżał dalej na boku, ale już bliżej Gryfonki.- Nie powinnaś tak robić, wiesz o tym?- wdawanie się w szkolne bójki to był najprostszy sposób na zrażenie do siebie dużej grupy osób, zarówno wśród gronie pedagogicznym, jak i wśród uczniów. W końcu druga osoba może mieć dużo przyjaciół, jak nie w tym przypadku, to w innym.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Kto powiedział, że nie można zostać wyjątkiem od reguły? Poza tym zakazana przyjaźń, zakazana miłość - wszystko co zakazane jest bardzo na topie. Czemu więc zatem nie olać reguł między aniołami i się nie zakumplować tak czy siak? Tym bardziej, że (jak widać po wiecznie traconych punktach i otrzymywanych szlabanach) Tori była fatalna w stosowaniu się do reguł. Tori było dla niej tak naturalne jak oddychanie. Toralei sama ledwo zapamiętała i nawet nie była pewna, czy dobrze to wymawia. Za to z Vittoria mieli problem inni - niemal non stop słyszała ViCtoria, co było wprawdzie angielską wersją jej hiszpańskiego imienia, bo ale nie tak miała na imię. Kilka osób mówiło też Vitt, Darek wołał ją Vitti. Jednak Tori opisywało ją niemal lepiej niż pełne imię i nazwisko. -Mam jeszcze kilka takich tekstów. Może po którymś w końcu pękniesz - Zapowiedziała próbę 'podrywu' na Julku, ale najpierw musiała sobie przypomnieć pozostałe sformułowania, które podobno ktoś kiedyś użył. I które podobno kiedykolwiek zadziałały. -Wiem, że to wyszło jak wyszło, ale ja na co dzień raczej jestem szczera - Nie wiem, czemu jej aż tak zależało na jego zdaniu. Ciężko powiedzieć, czy to dlatego, że akurat siedzieli tu tylko we dwójkę, czy może był jakiś inny powód. Miała jednak nadzieję, że uda jej się jakoś to wszystko naprostować. -Możesz mnie zapytać o co chcesz i tym razem obiecuję, że będę szczera - Zaproponowała jeszcze, posyłając mu uśmiech wskazujący na to, że na prawdę jest jej głupio z powodu tej całej sytuacji. Najwyraźniej nie do końca przekonał ją słowami "wierze Ci" i musiała się dodatkowo upewnić. -Wiem. To było silniejsze ode mnie. Ja i Kath mamy spinę już na prawdę długo. Na sam jej widok budzą się we mnie najgorsze instynkty - Wyjaśniła przymykając oczy, w tamtej chwili wyglądając wyjątkowo spokojnie. Jakby wcale nie była dziewczyną z ADHD, która bez przerwy dostaje różnego rodzaju głupawek. Rozmowa wymagała tego, żeby nie zachowywała się teraz jak ktoś, kogo mózg zdecydowanie jest daleki od normalności.
Wolał nie słyszeć kolejnych takich tekstów, bo mógłby się w końcu nie pozbierać, ale jak to powiedział podczas gorących obchodów Celtyckiej Nocy, dobrze jest czasami zaryzykować... no coś w tym stylu mniej więcej.-Dawaj więcej- jakby nie wytrzymał to zawsze może zapić to, albo spróbować jakoś wyczyścić to wspomnienie. Tego czego nie chciał natomiast zapomnieć, to tego, że Tori zapewniła, go, że jest raczej szczera, no właśnie... raczej. To i tak więcej niż do tej pory dostawał więc postanowił nie narzekać na głos.- Nie wiem o co mógłbym się spytać- odpowiedział na drugą część wypowiedzi dziewczyny o osobliwym imieniu na temat jej szczerości. Chłopak z pewnością nie był najlepszym partnerem do takich rozmów, gdzie wymagało się od niego dużej kreatywności. To było po prostu dla niego trudne... -Może spróbujcie się pogodzić?- nie wiedział o co poszło pomiędzy dziewczynami, ale wierzył w to, że każdy konflikt da się rozwiązać w pokojowy sposób. Nie ma sensu trzymać do kogoś cały czas urazy i narażać się na jakieś urazy. Zastanawiało go, czemu dziewczyna przymknęła oczy, mając nadzieję, że to nie dlatego, że jest takim a nie innym kompanem do pogawędek.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No proszę, jednak Julius postanowił być dzielnym Krukonem. -To może... Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść jeszcze raz? - Rzuciła kolejnym banalnym tekstem, choć musiała przyznać, że ten akurat rzeczywiście ją bawił i gdyby kiedyś usłyszała coś takiego na poważnie, na pewno skończyło by się to co najmniej sporą dawką rozbawienia. Poprzednie dwa były faktycznie raczej żałosne i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nie mam pojęcia dlaczego pamiętała takie głupoty. Najwyraźniej te pochodziły z pokoju w jej mózgu o nazwie "Co ja robię ze swoim życiem?". -Gdybyś na coś wpadł, śmiało - Skomentowała odgarniając sobie z twarzy kilka kosmyków, które postanowiły wkroczyć na jej policzek i wywołały nieprzyjemne pieczenie w znajdującej się tam ranie. Zabawne, że choć w tamtej chwili w 70% była ofiarą, to i tak spora ilość osób to ją uważała za "tą złą". -To nie jest takie łatwe. Zresztą, szczerze mówiąc nie bardzo mi na tym zależy. Mam za dużo wartościowych osób w życiu, żeby zaprzątać myśli relacją z kimś takim jak ona - Urocze, że Julius uważał, że to jest takie proste. Zresztą, nie bardzo chciała go obciążać swoimi problemami. Nikogo nie chciała. Dlatego przyszła tu posiedzieć w samotności i choć ostatecznie wyszło lepiej niż się spodziwała, to nie uważała że powinna mu się żalić ze wszystkiego. Ledwo się znali. -Zastanawiam się... - Zaczęła otwierając jedno oko i zerkając na niego. Oczywiście nie chodziło jej o to, że ją nudził czy coś. Nie było większego powodu dla którego postanowiła dać oczom odpocząć - Jesteś raczej samotnikiem? Rzadko Cię widuję w tłumach ludzi - Zagaiła temat.
Nie no tego było już za dużo. Musiał powstrzymać tę karuzelę śmiechu, zanim będzie za późno. Chociaż, gdyby się tak zastanowić na poważnie to nie wierzył w coś takiego jak miłość od pierwszego wierzenia, no ale to nie był temat, któremu chciał poświęcić więcej czasu. -Proszę przestań głupku- kolejnych takich tekstów mógłby nie przyjąć dobrze i doszłoby do jakiegoś trwałego spaczenia. Jeszcze przez pomyłkę zarzuciłby czymś takim przy kimś obcym i miałby zepsutą renomę, chociaż aż tak bardzo mu na tym nie zależało. Kusiło go, żeby potraktować ją czymś w podobnym stylu, ale czuł, że lepiej będzie jak nie będzie tego kontynuował. - Jak na coś wpadnę, to się zapytam- czyli poczeka sobie na to dziewczyna dość długo. Julius dał już popis swojej błyskotliwości wiele razy, dlatego samemu mógł tak naprawdę nie wpaść na nic ciekawego przez długi, długi czas, no ale skoro Blond Diabeł miał czas i chęci na niego czekać, to będzie coś tworzone w jego głowie. - Jak chcesz, ale pamiętaj, że jakby co to mogę pomóc załagodzić sytuację- dobrze by było, gdyby osoby, z którymi się zadaje nie próbowały cały czas sobie zaszkodzić, bo może dojść do sytuacji, w której będzie musiał wybrać stronę i co wtedy? Może najlepiej byłoby gdyby trzymał się z dala od tego całego konfliktu, wziął coś do jedzenia i picia i podziwiał walkę dwóch dziewczyn, to na pewno byłaby jakaś odskocznia od typowego, monotonnego dnia w szkole. Po pewnym czasie, Tori otworzyła jedno oko i powiedziała coś czego Julius się po niej nie spodziewał. Jak to ta dziewczyna się nad czymś zastanawiała? Nie miał niestety za wiele czasu na te rozmyślania, bo już chwilę potem został zapytany, czy jest samotnikiem- Nie- odpowiedział, krótko to co od razu pomyślał na ten temat- Po prostu większość czasu poza lekcjami poświęcam na naukę i spanko- dodał szczerze. Zapewne też nie mieli wielu okazji, by chociaż minąć się na korytarzu, bo o spotkaniu nie mogło być mowy.