Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 27 z 28 Previous  1 ... 15 ... 26, 27, 28  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Dach  Dach - Page 27 EmptyPią 11 Cze 2010 - 18:29;

First topic message reminder :


Dach


Dach, na pierwszy rzut oka, jak każdy inny. Posiada mnóstwo niezbadanych dotychczas zakątków, bo jeszcze żaden z uczniów a tym bardziej nauczycieli nie był na tyle szalony by się tutaj zapuszczać. Do czasu!

Jeśli jesteś wytrwałym poszukiwaczem, uda Ci się nawet znaleźć prosty spad dachu, gdzie jacyś śmiałkowie przed Tobą składowali wygodne poduszki, odporne na warunki pogodowe panujące na zewnątrz.

UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.


Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Nie 31 Lip 2011 - 22:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 14 Mar 2021 - 23:11;

Od kiedy wróciła do Hogwartu, jej świat stanął na głowie. To niesamowite, bo przecież to zaledwie dwa tygodnie od wyjazdu na ferie, a ona miała wrażenie, jakby tamten wyjazd miał miejsce przynajmniej kilka miesięcy temu. Ten spokój, relaks i ogólna swawola udzieliła się jej tak bardzo, że niemalże nie była w stanie poradzić sobie z nagłym i bardzo przykrym zderzeniem z rzeczywistością, jaką był powrót do Hogwartu i obowiązków dnia codziennego. Ogrom nauki, prac domowych i referatów przygniótł ją w tym pierwszym tygodniu szkoły. Kompletnie nie spodziewała się tego, że w tak szybkim czasie zdąży się tak mocno odzwyczaić od dosyć rygorystycznego trybu życia, który prowadziła na co dzień w szkole. A musiała taki prowadzić. Zbyt wiele na siebie brała i wiedziała, że jeśli choć w jednej kwestii sobie odpuści, to całość posypie się niczym domek z kart. A do tego dopuścić nie mogła. Zbyt wiele miała do zrobienia.
Starała się znajdować czas na wszystko, ale łapała się na tym, że z premedytacją zaniedbywała niektóre swoje obowiązki na rzecz spędzenia większej ilości czasu w towarzystwie przyjaciół. A już w ogóle jeśli chodziło o towarzystwo tych szczególnie bliskich jej osób. Starała się znajdować jak najwięcej takich momentów kiedy to mogła bezkarnie poświęcać swój czas dla Eskila czy Jose. A coś dziwnego działo się w jej wnętrzu kiedy orientowała się że miała chwilę dla Huntera. Kompletnie nie rozumiała tego, co się z nią działo. Nie potrafiła wyjaśnić w racjonalny sposób tych dziwnych doznań, które jej towarzyszyły ilekroć mijała go na szkolnym korytarzu. Choć oczywiście nie zamierzała o tym mówić głośno…
Kiedy więc Ślizgon napisał do niej, że musi się z nim spotkać na dachu, od razu pomyślała o tym, że stało się coś bardzo złego. W momencie zapomniała o referacie z którym zalegała od kilku dni i o tonie książek do przeczytania. Jego wiadomość brzmiała tak źle, że miała ochotę od razu biec na ten dach a nie czekać do odpowiedniej godziny! Niemniej, kiedy ta się już zbliżała, od razu założyła kurtkę i ruszyła w odpowiednią stronę z różdżką w kieszeni. Nie widziała, co się jej może przydać, więc postawiła na podstawowy oręż każdego czarodzieja. Nawet nie narzekała na to, że musi wspinać się po milionie schodów! Zbyt bała się o Huntera, aby czuć jak mięśnie jej nóg palą z bólu! Ona naprawdę nie przywykła do takiego wysiłku fizycznego.
W końcu jednak stanęła na szczycie i wyszła na dach. Rozglądała się dookoła tak naprawdę nie wiedząc na co w ogóle zwrócić swoją uwagę. Mimo tylu lat w Hogwarcie, nie miała wcześniej okazji, aby tutaj przebywać. Dopiero widząc machającego jej Huntera, oderwała swoje stopy od podłoża i ruszyła w jego kierunku z bardzo poważna miną.
- Hunt, co się stało? - nie bawiła się w zbędną dyplomację, bo przecież chłopak wyraźnie zaznaczył, że sprawa jest poważna, więc w taki sposób ją traktowała. Przystanęła widząc, co siedziało na jego ramieniu. Czy to był… nie, nie mógł być… ale jednak… Widziała Feniksa! Zmarszczyła brwi w wyrazie kompletnej dezorientacji.
- Dear, coś ty wymyślił. I skąd go masz? - była tak zaskoczona, że nawet nie zwróciła szczególnie uwagi na to, jakich słów używał. Wpatrywała się w majestatycznego ptaka, by dopiero po dłuższej chwili podejść do Huntera i nieśmiało usiąść obok niego. Nie mogła oderwać wzroku od feniksa więc dopiero kiedy pocałował ją prosto w usta, spojrzała ponownie na twarz chłopaka. Miała milion pytań w głowie i nawet nie wiedziała od jakiego zacząć. Widok Huntera z takim partnerem kompletnie ją zaskoczył i sprawił, że nie wiedziała, co powiedzieć czy zrobić. Więc wpatrywała się w niego tymi swoimi wielkimi oczami, które wyrażały kompletną dezorientację.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 15 Mar 2021 - 0:09;

Czy on już kiedyś wspominał, że uwielbiał się z nią droczyć? Może ten list to nie było zbyt czyste zagranie, ale przynajmniej mógł poszczycić się tym, że zmusił ją do pokonania tylu schodów i przy tym nie oberwał. Pamiętał jak na niego wrzeszczała nie raz, kiedy prowadził ją gdzieś do wyższych partii zamku, przez co musiała się spocić, a bardzo tego nie lubiła. Oh, uwielbiał ją za te jej krzyki. Choć w tej chwili, kiedy pojawiła się na dachu wyglądała raczej na dość przejętą, aniżeli wkurzoną, przez co uznał, że jego plan działa. Wydźwięk tego listu był jednoznaczny, a on miał konkretny cel w tym co do niej tam napisał.
Na sam widok jej twarzy, naturalnie uśmiech pojawił się na jego własnej, przez co od razu niewerbalnie ją uspokoił. Podrapał ptaka, trzymanego na ramieniu po szyi, po czym usłyszał pytanie dziewczyny. Wzruszył lekko ramionami, nadal gładząc feniksa po piórach.
- Stęskniłem się. Pisałem Ci - dłużej już nie wytrzymam. Tylko Ty możesz mi pomóc - wyjaśnił by po chwili wreszcie na nią spojrzeć, posyłając jej niewinne spojrzenie, które w gruncie rzeczy miało tylko wyglądać na niewinne. - A Ty się za mną nie stęskniłaś? - spytał jeszcze po chwili, próbując zachować spokój i powagę. Jego humor był... jego. Nie tyle chciał ją wkręcić, co zabawnie przedstawić sytuację. To nie byłoby w jego stylu, gdyby po prostu na korytarzu rzucił do niej, że mu jej brakuje i chciałby spędzić z nią wieczór. Nie. Trzeba było coś odwalić...
To był feniks. W rzeczy samej. Widząc jej minę, lekko zmarszczył brwi, po czym odstawił ptaszysko na moment do klatki. Nie wiedział czemu dziewczyna wygląda na tak bardzo zszokowaną. Czyżby nigdy nie widziała takiego stworzenia. Cóż, teraz będzie go bardzo często oglądać. Codziennie. Wstając z łóżka.
- Ja nic nie wymyśliłem. A jego kupiłem. Dla Ciebie. - oznajmił jak gdyby nigdy nic, po czym cmoknął ją w usta i odsuwając się, rozciągnął swoje własne w uśmiechu. - To prezent jednocześnie walentynkowy, ale też z okazji zdobycia pracy w Proroku. I mówię, że powinnaś mu wymyślić imię - powtórzył, dogłębnie wskazując na to co tutaj robi to zwierze. Czy tego chciała czy nie, feniks był już jej. Nawet niech nie myśli o tym, żeby mu teraz odmawiać. Przecież prezentów się nie oddaje.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 15 Mar 2021 - 10:32;

Oh, doskonale wiedziała o jego zamiłowaniu do odpierniczania naprawdę dziwnych akcji, tylko po to, aby zrobić jej na złość, bądź mieć idealną okazję do pośmiania się z niej. Niemniej, uważała, że są jakieś granice. I że istnieją sytuacje, w których po ludzku nie powinno się tego typu chwytów stosować, bo mogło to przynieść więcej szkód, niż korzyści. Ona sama nigdy nie zrobiłaby czegoś podobnego. Uważała, że aż takie straszenie ludzi, jest granicą nieprzekraczalną, do której nawet nie powinno się zbliżać! Jak widać, chyba tylko ona miała taką opinię...
Widząc, jak ten się uśmiecha szeroko, poczuła, jak ogarnia ją jakiegoś dziwnego rodzaju furia! Bo o ile wcześniej sądziła, że naprawdę coś złego mogło się stać, tak teraz doskonale widziała, że wykorzystał to przeciwko niej. Z trudem panowała jeszcze nad samą sobą, żeby nie rzucić się na niego z pięściami i chęcią mordu w czekoladowych tęczówkach. Zamknęła na chwilę powieki, nieświadomie zaciskając dłonie w pięści. Ta, która trzymała różdżkę, chyba ścisnęła ją zbyt mocno, bo nawet udało jej się wydobyć kilka iskier z jej końca.
- Jaja sobie robisz?! - słysząc jego kolejne słowa, po prostu nie wytrzymała. Otworzyła powieki w ułamku sekundy, ciskając w niego gromami. Ta mina nie mogła zwiastować niczego dobrego. - Czy ty w ogóle masz jakiekolwiek pojęcie, jak ja się kurwa martwiłam?! Przecież ja tu praktycznie biegłam do Ciebie, obawiając się cholera wie czego, a ty mi oznajmiasz, że się stęskniłeś?! - dawno tak dosadne słowa nie wydobywały się z jej ust. Miała ochotę go zabić. Poćwiartować na najmniejsze kawałki. I naprawdę cieszyła się z faktu, że usiadła obok niego na tym nieszczęsnym kocu i poduszkach, bo inaczej rzuciłaby w niego paskudne zaklęcia, których potem by zapewne żałowała. Dalej zaciskała dłonie w pięść, patrząc wszędzie, byle nie na Deara, bo wtedy mogłoby się to skończyć źle. Z jej kształtnych ust nie zostało zbyt wiele, bo zacisnęła je w cieniutką linię, przygryzając od środka policzek. Nie zabijaj go upomniała się w myślach. Nie jest wart reszty życia w azkabanie..
Dopiero słysząc kolejne jego słowa, jakby odruchowo przekręciła głowę tak, aby ponownie spiorunować go wzrokiem. No i ponownie została zaatakowana przez jego usta. Szukała na jego twarzy kpiny czy kolejnego żartu, jednak nie znajdowała nic ponad ten szeroki, zadowolony z siebie uśmiech.
- Jak to kupiłeś go dla mnie?! Dear, ty się mocno w łeb pierdolnąłeś? - pokręciła z niedowierzaniem głową, wciąż patrząc na niego. Słuchała kolejnych jego słów, dalej nie wierząc w to, co mówi. Że ściągnął ją na ten przeklęty dach w takim celu... Ale mimowolnie zerknęła w stronę feniksa, którego teraz chłopak ponownie zamknął w klatce. Nic nie mogła poradzić na to, że mimowolnie zachwycała się jego pięknem. To było tak cudne stworzenie, że aż nie wiedziała, co powiedzieć. I zrobić. Nie mieściło się to w jej głowie.
Ponownie przymknęła powieki i wzięła bardzo głęboki wdech. Próbowała się uspokoić i podejść do tego wszystkiego w nieco bardziej racjonalny sposób. Powinna przecież przywyknąć do faktu, że Dear był dupkiem od zawsze. Mogła go albo akceptować w całości takiego, jakim był, albo się od niego odsunąć, bo zmieniać chłopaka nie zamierzała. I naprawdę miał też swoje dobre momenty...
- Hunter, ja nie rozumiem... Napędzasz mi takiego strachu po to, żeby powiedzieć, że kupiłeś mi feniksa? - otworzyła w końcu powieki i znów zerknęła w te miętowe tęczówki, kompletnie zdezorientowanym spojrzeniem. Ale zdecydowanie bardziej łagodnym, niż jeszcze kilka chwil temu. -Przecież ja nie mogę przyjąć czegoś takiego... - jęknęła, tak na zaś, jakby miało się okazać, że jego słowa są prawdą. No bo... to przecież był feniks!
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyWto 16 Mar 2021 - 21:23;

Właśnie, jeśli znała go już wystarczająco, to nie powinno dziwić jej to, że wymyślił bardzo głupi plan, w którym to nastraszył ją, aby w ostateczności oryginalnie wyznać, że zwyczajnie się za nią stęsknił. On nie myślał o tym, że to chył zdecydowanie chwyt poniżej pasa i było to bardzo brzydkie zagranie, które mocno grało na emocjach i przez to niepotrzebnie dziewczynę zmartwił, co było widać teraz na załączonym obrazku. Nie przewidział tego, bo miał własny tok myślenia. Głupi, szczenięcy, dupkowaty...
Jedno przewidział. Wściekłość wymalowaną na twarzy dziewczyny, kiedy zdała sobie sprawę, że zwabił ją tam naprędce, tylko po to, by durnie się do niej wyszczerzyć. Była wkurwiona. I w pierwszym momencie uznał, że dopiął swego i zadowolony z siebie, chwalił siebie w myślach, jednak gdy dłużej utrzymał jej wzrok, uznał, że za moment straci jakąś część ciała, jeśli nie przestanie głupkowato suszyć zębów. Mina nieco mu zrzedła na moment, kiedy to zobaczył jak drewno w jej dłoni iskry złowieszczo. Ze słów, które wypowiedziała później zatrzymał się na fragmencie "jak ja się kurwa martwiłam", odrzucając całą resztę w ułamek sekundy. Usłyszawszy to zdanie, zrobiło mu się cholerne ciepło na sercu, przez co na jego usta wpełzł uśmiech pełen satysfakcji i zadowolenia tym właśnie faktem. nie liczyło się to, że chciała go zabić, bo po raz kolejny zachował się jak dupek, ale to, że autentycznie była przejęta tym, że coś mogło mu się stać. To było niesamowicie miłe uczucie.
- A ja Ci właśnie powiedziałem, że brakowało mi Ciebie jak cholera, a Ty na mnie wrzeszczysz jak pojebana, seriooo? - jęknął po chwili, ewidentnie urażony tym, że nie dotarł do niej ten ważny przekaz, który chłopak zawarł w tej całej akcji. Przecież to proste, że chciał jej tym wszystkim pokazać jak bardzo tęsknił za nią te kilka dni, kiedy się nie widzieli, jak ona mogła tego nie docenić? Pfff, przecież prościej już nie da się tego wyrazić.
Zmrużył oczy w odpowiedzi na jej ciskające gromami spojrzenie, którym go obdarzyła w następnej chwili, gdy oznajmił, że kupił jej feniksa. Dla potwierdzenia swoich szczerych i dobrych intencji przybrał łagodny wyraz twarzy i uśmiechnął się z satysfakcją, zapominając o tym wrzaskach, które miały miejsce jeszcze przed momentem.
- Czego nie rozumiesz w tym zdaniu, kobieto? Czy ja nie mam prawa kupić Ci prezentu? Wszyscy mogą, a ja nie, tak? - spytał z pretensją w głosie, odpowiadając na jej niezbyt pochlebne słowa w reakcji na prezent. Gdyby słyszał jej myśli, pewnie spodobało by mu się stwierdzenie, że powinna zaakceptować go takiego jakim jest. Wiadomo, pewnie zawsze to będzie ją w jakiś sposób irytowało, ale chyba nie pozostało jej nic, jak tylko pogodzić się z tym, że Hunter był, jest i pozostanie dupkiem. Uniósł nieco brwi, słysząc jej kolejne słowa.
- A co, miałem Ci go zostawić pod drzwiami dormitorium z karteczką "Dla R.D."? - prychnął, wyobrażając sobie siebie, jak zakrada się pod sypialnie, w której mieszka dziewczyna - Przestań. Możesz go przyjąć, a nawet musisz, bo u mnie on umrze z głosu prawdopodobnie. Poza tym, nie jestem zbyt dobrym towarzyszem. Chyba, że jeśli chodzi o dziewczyny... Ale to akurat samiec. - mówił, przekręcając się tułowiem znowu w stronę ptaszyska, by poczochrać go po łebku i uśmiechnąć się pod nosem, pozwalając mu ponownie wejść sobie na przedramię. Cudowne stworzenie. Pasuje do Doppler, był pewien, że się dogadają. Dlatego właśnie podstawił rękę z feniksem bliżej dziewczyny, posyłając jej jednocześnie wymowne spojrzenie. W końcu był jej - on nie przyjmował odmowy - powinna się z nim przywitać.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptySro 17 Mar 2021 - 20:26;

Może to zwyczajnie była jej wina, że wciąż się łudziła? Problem polegał na tym, że po prostu nie mogła nie potraktować poważnie słów, które skierował w jej stronę za pośrednictwem tego listu. Był też kolejny problem, z którego chyba oboje jeszcze nie zdawali sobie sprawy; w pewnym momencie, po kolejnym tego typu incydencie, Robin po prostu przestanie wierzyć w tego typu wiadomości dostarczone do niej w jakikolwiek sposób, uznając je za kolejny żart. Aż w końcu, faktycznie będzie mógł potrzebować jej jak najszybciej, a ona zwyczajnie się nie stawi, święcie przekonana o tym, że znów zamierza ją wrobić w jakieś poczucie winy czy troskę. Na szczęście, na ten moment podobny scenariusz z pewnością im nie groził. No i pojawiła się na tym dachu, zgodnie z jego życzeniem.
Nie wiedziała, czy to kwestia treningu, czy być może jakichś kompletnie innych rzeczy, ale opanowanie swoich emocji przyszło jej zaskakująco szybko. Może dodatkowo, jak na niego zadziałały słowa, że się o niego martwiła, tak na nią zadziałało że chłopakowi jej brakowało. Poczuła dziwne ciepło rozlewające się po jej wnętrzu, które w dodatkowy sposób pozwoliło się jej opanować. Jak to jest, że oboje zdecydowanie bardziej woleli wyłapywać takie niuansiki z pośród całej wypowiedzi i dostosowywać je wedle własnego widzimisię? W myślach policzyła do dziesięciu, z wciąż przymkniętymi powiekami, modląc się o to, aby jednak Hunter w tym czasie nic nie mówił, bo groziło to popełnieniem morderstwa. Mimo wszystko, łatwo popadała w skrajne emocje, więc nie ręczyła w tamtym momencie za siebie kompletnie. Kiedy w końcu na niego spojrzała i zobaczyła ten uśmiech na jego ustach, po prostu miała ochotę tak zwyczajnie, po ludzku, walnąć go w zęby.
– Jesteś wrzodem na mojej dupie, Dear… – powiedziała w końcu, nieco zbyt mocno zaciskając swoje szczęki przy tych słowach. Chociaż pewnie znał ją na tyle, aby wiedzieć, że tak do końca, to chyba jednak na jego temat nie myślała w aż tak ordynarny sposób.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co postanowił zrobić. Dlatego właśnie wypierała ten fakt ze swojej świadomości, gotowa przyznać, że to się jej tylko śniło. W końcu to musiały być setki galeonów! Na Merlina wiedziała, że Dear nie może narzekać na biedę, ale to nie oznaczało od razu, aby wydawał na nią takie góry galeonów!
– Hunter… - jęknęła, kręcąc z niedowierzaniem głową. Złapała jego dłoń, patrząc prosto w jego oczy z czymś na kształt „jak ty możesz tego nie rozumieć”. – Przecież to kupa szmalu. Ja nie mogę przyjąć takiego prezentu – pokręciła z niedowierzaniem głową, bo dalej nie docierał do niej ten fakt. Mimowolnie pogładziła kciukiem wierzch jego dłoni, czując jak ciepło rozchodzi się jeszcze bardziej po jej ciele. Spuściła wzrok na ich złączone dłonie z lekkim uśmiechem zauważając, jak duża różnica jest pomiędzy nimi. To wyglądało tak, jakby niemalże Hunter miał do czynienia z dłonią dziecka. Podniosła na niego wzrok, słysząc kolejne słowa. I po prostu nie mogła wytrzymać. Jej cała złość gdzieś poszła sobie w cholerę, choć wciąż pozostała znaczna dawka niepewności. Ponownie pokręciła głową, dalej nie uznając tego faktu.
– Już tak, jakbyś zagłodził feniksa – stwierdziła unosząc jedną brew do góry. Ok, Hunter był jaki był, ale nawet on nie był aż takim debilem by coś podobnego zrobić względem tak cudownego stworzenia. Ponownie spojrzała na feniksa, którego ten bezczelnie zaczął przysuwać w jej stronę. Westchnęła wyraźnie zrezygnowana i powoli uniosła swoją wolną dłoń w stronę jego głowy. Poczekała, aż ptak sam zadecyduje, czy chce mieć z nią kontakt fizyczny, czy nie, po czym dopiero wtedy dotknęła jego czerwonych piór. Były tak idealne, że aż wydawało jej się to nierzeczywistym doznaniem. Gładziła jego pióra, urzeczona pięknem i strukturą.
Dopiero po kilku sekundach, jakby przypomniała sobie o obecności Huntera obok i znów zerknęła w jego stronę. Uśmiechnęła się lekko, nie wiedząc, co powiedzieć. Zawsze była fanką drobnych gestów, które pokazywały, że jednej osobie może w jakiś tam sposób zależeć na drugiej. Nie potrzebowała złotych gór czy cholera wie, czego jeszcze, aby czuć się ważną w oczach kogoś innego. Więc tym bardziej nie mieściło się w jej głowie, że ktoś mógł ot tak, po prostu, zrobić coś podobnego dla niej.
– Dziękuję – powiedziała w końcu, nieco zmienionym tonem. Tak wiele dziwnych emocji i uczuć panowało w niej w tamtym momencie, że gdyby ktoś ją zapytał, dlaczego wybrała akurat taką reakcję, nie mogłaby odpowiedzieć. – Ale i tak jesteś debilem – dodała po dłuższej chwili, unosząc w charakterystyczny dla niej sposób, jeden kącik ust ku górze.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptySro 17 Mar 2021 - 21:56;

Niestety miała racje co do tego, że jeśli kiedyś będzie naprawdę potrzebował pomocy, to istnieje ryzyko, że dziewczyna mu zwyczajnie nie uwierzy. Ale on przeważnie nie myślał o konsekwencjach swoich czynów na przyszłość, tylko zwyczajnie działał, uważając sytuację taką jak ta za wielce zabawną i oryginalną. Poza tym, nie przywykł do proszenia o pomoc i zazwyczaj nie wołał o nią, zwłaszcza listownie, więc w jego mniemaniu i tak nie miałby o co się martwić.
Byli bardzo trudnymi ludźmi. Mieli ciężkie charaktery, przez które nie było łatwo odczytać ich prawdziwych uczuć, które tłumili w sobie, na zewnątrz wylewając jedynie kamuflaż. I choć Hunter zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że z nim samym ludzie wokoło nie mają lekko, to i tak był zdania, że raczej nikt ani nic go nie zmieni. Ale swoich wewnętrznych reakcji nie był w stanie ukryć przed samym sobą. Mogli nadal rzucać w siebie złośliwymi zaczepkami, ale i tak w środku jego temperament łagodziłoby to przyjemne uczucie, które pozwalało mu wierzyć, że jest dla Robin ważny. W końcu nie leciałaby na złamanie karku na sam szczyt wieży, gdyby był jej obojętny, prawda? A poza tym - wściekała się. To był dla niego dobry znak. Ślizgonka w ten charakterystyczny sposób krzyczała tylko na niego.
Ale dobra, nie odzywał się, bo rzeczywiście coś go tknęło po jej słowach, że może ociupinkę przesadził z tym prankiem i wyszło mu to na dobre, bo dziewczyna mogła przez tą krótką chwilę nieco ochłonąć. Z satysfakcją zauważył, że szybko przechodzi jej ostatnio złość na niego, przez co kolejny puzelek dołożył sobie do swojej osobistej układanki, którą tworzył w głowie, oczywiście dostosowując pod siebie. Ale nawet gdyby dostał od niej po gębie, to pewnie i tak nie żałowałby tego co zrobił. W końcu to było takie pomysłowe z jego strony, nie?
- Mrrr, mogę być i wrzodem, ważne, że w takim pięknym miejscu - wypalił w odpowiedzi na jej słowa z rozbawieniem, poruszając sugestywnie brwiami, próbując w jakikolwiek sposób doprowadzić do tego, aby zaczęli rozmawiać normalnie. Niby zawsze nie szczędziła mu tego typu komplementów, ale jednak musiał nawiązać do jej słów, pajacując i rzucając takim słabym tekstem.
On wcale nie myślał o wartości prezentu. Po prostu uznał, że przyda jej się feniks, więc go kupił. Nie mógł pojąć o co jej chodzi. Przecież to było głupie. To zwierzę już tam z nimi było, dlaczego niby ma go nie przyjąć? Zerknął na swoją dłoń, na której poczuł palce dziewczyny, po czym dostrzegł jej wyraz twarzy, który z jakiegoś powodu sprawił, że na jego własnej pojawił się bliżej nieokreślony wyraz niezadowolenia. W końcu właśnie odrzucała stworzenie, które kupił specjalnie dla niej!
- Ale ja Ci mówię, że możesz przyjąć. - mruknął stanowczo, a zaraz po tym spojrzał z rozczuleniem na rękę, po której Robin wodziła kciukiem. Rzeczywiście miał ogromną łapę w porównaniu z jej drobną dłonią, jednak to nie przeszkodziło mu w tym, aby chwilę później spleść ich palce ze sobą i delikatnie ścisnąć jej filigranową dłoń. - Wziąłem go z myślą, że może Ci się przydać. Wiesz, łzy feniksa uzdrawiają. Ale też jest łagodnym stworzeniem, więc może trochę od niego przesiąkniesz delikatnością... - posłał jej pod koniec znaczące spojrzenie i zaśmiał się, oczywiście nie mogąc powstrzymać się od wtrącenia żartu na temat jej mocnego temperamentu. Ale przecież za to ją właśnie lubił. Tak naprawdę nie chciał, żeby się zmieniała. Ale oczywiście, nigdy jej tego wprost nie powie.
No nie, nie zagłodziłby ptaszyska, ale przecież musiał utrzymywać swój argument, aby tylko przekonać ją do tego, aby przyjęła feniksa i nie dyskutowała dłużej. Dlatego wzruszył tylko ramionami na jej słowa, po czym wyciągnął opierzone stworzenie z klatki i podsunął je Robin. Od razu wiedział, że ptak jej zaufa i pozwoli jej siebie dotknąć. Był naprawdę wdzięcznym zwierzęciem. I w dodatku tak pięknym. Obserwując ten obrazek uznał w myślach, że pasuje jej taki towarzysz. Usłyszawszy jej podziękowania, które brzmiały inaczej niż zwykle, przez co jakby mocniej chwyciły go za serce, uśmiechnął się delikatnie, również próbując stłumić w sobie te wszystkie uczucia, które towarzyszyły mu w tym momencie. Przecież nie pasowały do niego. I właśnie dlatego nie dał po sobie do końca poznać, że to "dziękuję" znaczyło dla niego więcej niż rzucenie się mu na szyję.
- Nie ma za co. - odparł po chwili, zanim to nie usłyszał od niej kolejnych słów. Od razu uśmiechnął się szerzej, kręcąc głową jakby z nie dowierzaniem. - To co? Adoptujesz biednego pierzastego kolegę i będziesz myślała o mnie za każdym razem, kiedy na niego spojrzysz? - spytał, znacząco unosząc brew, a w jego spojrzeniu można było wyczytać ewidentną prowokację. Nie mówił poważnie. Zdecydowanie chciał tylko ją podrażnić i przywołać tego charakterystycznego pazura.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyCzw 18 Mar 2021 - 18:48;

Nie była do końca pewna, w którym momencie jej nastawienie względem Ślizgona powoli i systematycznie zaczęło się zmieniać. Już nie był tylko dupkiem Hunterem, który irytował ją na każdym kroku, pomimo cholernie trudnego charakteru, który posiadał. Coraz częściej zauważała, że potrafiła w odpowiednim momencie odpuścić, dzięki czemu oboje na tym znacząco zyskiwali. On też jakby zachowywał się nieco inaczej. Owszem, pozostawał złośliwy, nie odpuszczał tych głupich zaczepek, jednak gdzieś w tym wszystkim czaiło się coś więcej. Coś, czego Robin albo nie chciała, albo bała się jeszcze zdefiniować. Powiedzieć wprost, że widzi te zmiany i nie są jej one obojętnie. Nie umiała mówić w ten sposób. W większości przypadków przemawiały za nią śmiałe działania, których się podejmowała, aby coś sobie i innym udowodnić. Może to kwestia faktu, że nigdy nie nauczyła się jako takiej rozmowy, a może jednak tego, że każdorazowe podjęcie się jej, kończyło się w sposób tragiczny. Chyba po prostu wolała trwać w tym dziwnym momencie, gdzie nie musieli niczego definiować. I żadna definicja nie miała jej zranić.
Dlatego słysząc jego kolejne słowa tylko po prostu westchnęła głęboko, modląc się do wszystkich bóstw, jakie istniały na tym świecie, o jeszcze więcej cierpliwości względem tego chłopaka. Nie chciała siły, bo wtedy to już na pewno by go zabiła, nie widziała innej opcji.
– Nie zdziw się, jak któregoś pięknego dnia zabiję cię podczas snu – odpowiedziała, uśmiechając się przy tym w „uroczy” sposób. Innymi słowy tak, jakby wyobrażała sobie właśnie, jak cudownie będzie w końcu tego dokonać. A potem parsknęła lekkim śmiechem, nieznacznie strasząc obecnego tutaj ptaka, bo głupkowate miny Huntera nie były czymś, czemu mogła się opierać w nieskończoność.
Jęknęła kolejny raz dosyć głośno, słysząc dalsze jego słowa. Miała wrażenie, jakby mówiła do kogoś, kto nie do końca rozumował po ludzku. I dopiero po chwili zrozumiała, że w zasadzie to wcale nie chodziło o to, że to prezenty, tylko o sam fakt, że to właśnie taki prezent. Prezent, który dosyć mocno przypominał to, o czym raczej wolała zapomnieć, bądź udawać, że nie miało miejsca. Nieco to ironiczne, że Hunter postawił akurat na feniksa, który był przyczyną jej bardzo nieudanego wypadku do doków… Wiedziała, że łzy feniksa leczyły, to nie było dla niej zaskoczeniem. Parsknęła pod nosem, kiedy wspomniał o delikatności. No nie, tego na pewno się od ptaka uczyć nie zamierzała.
Zerknęła na trzymaną w swoim uścisku dłoń Deara, dalej delikatnie gładząc ptasie pióra. Biła się z myślami. Nie do końca wiedziała, w jaki sposób powinna przekazać to, co chciała mu powiedzieć. To zwierzę było cudne i naprawdę doceniała ten gest. Chciała jednak, aby też zrozumiał nieco jej punkt widzenia.
– Wolę, żeby przypominał mi o Tobie, niż o innym zdarzeniu – podniosła wzrok na chłopaka i uśmiechnęła się, w nieco wymuszony sposób. – Pamiętasz, jak pytałeś mnie, co stało się w mój bark w Norwegii? Otóż było to skutkiem próby ratowania feniksa – prychnęła pod nosem, bo naprawdę, dalej wydawało jej się to bardzo absurdalne.
Pewien facet w zamian za odzyskanie jego feniksa, obiecał mi książę na temat hipnozy. Niby proste zadanie, ale zapomniał wspomnieć, że feniksa zabrał nieskory do współpracy półolbrzym, który no nie był zadowolony moją prośbą. Więc wyrzucił mnie przez okno, a ja pogruchotałam się na betonie i nabawiłam się zapalenia oskrzeli. O dziwo i tak dostałam tę książkę – wzruszyła ramionami, jakby to nic nie znaczyło, choć wspominanie tego zdarzenia, nie było dla niej miłe. Znów spojrzała na feniksa, zachwycając się jego posturą, kolorem piór.
To dziwne, bo przecież to kompletnie inny feniks. I mam szczerą nadzieję, że będzie mi przypominał o jednym, bardzo upartym chłopaku – ponownie spojrzała na Huntera, uśmiechając się, choć znacznie bardziej w Robinowym stylu. Nie chciała, aby robił sobie teraz jakieś wyrzuty. W końcu Hunter był bardzo ważną osobą w jej życiu. I coś głęboko jej podpowiadało, że to właśnie o nim będzie myślała, patrząc na feniksa. – Tak, na pewno będzie mi przypominał o tobie.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 21 Mar 2021 - 18:24;

Jemu było dobrze tak jak było. W tej chwili nie potrzebował żadnych zmian, chociaż widział, że one same zachodziły, niezależnie od nich samych. Cieszył się każdym najmniejszym szczegółem, który w jakiś sposób zdradzał, że dziewczyna w jego mniemaniu zmienia podejście do niego. W końcu była do niego podobna. A on przecież też więcej zdradza zachowaniem i gestami, niżeli słowami. Dlatego potrzeba było, aby się obserwowali i wyłapywali to co najważniejsze.
Co czuł, kiedy miał świadomość tego, że za moment Ślizgonka wybuchnie i nie zostanie z niego nawet najmniejsza kosteczka? Był przekonany, że tego nie zrobi, bo jednak o ile czasami groźnie wyglądała, o tyle jeszcze nigdy krzywdy mu umyślnie nie zrobiła. I niech może tak pozostanie. Może już więcej nie będzie używał aż tak mocnych zagrywek. Trochę go poniosło z tym listem.
- To będzie zdecydowanie piękny dzień, bo to by znaczyło, że znowu wylądujesz ze mną w łóżku. - przeinaczył, odbijając tym samym piłeczkę w jej stronę, uśmiechając się cwaniacko. W każdym razie nie zamierzał brać na poważnie jej słów, bo wiedział dobrze, że mówi je "z miłości", a tak naprawdę nie jest aż tak zła na niego. W końcu nic się nie stało, prawda? Tylko trochę narobił jej stracha, ale już postanowił, że nie będzie aż tak z nią pogrywał. Pewnie sam też by się wkurzył, gdyby to ona wycięła mu taki numer...
Może akurat pod tym względem mieli rozbieżne poglądy. Dla niego nie liczyło się to czy był to cenny ptak. No dobra - liczyło się, bo gdyby nie magiczne właściwości jego łez, pewnie nie pomyślałby nawet o nim. Jednak nie uważał go za prezent, którego nie należałoby przyjąć przez jego wartość. On sam nauczony był nie odmawiać jeśli ktoś obdarowuje go czymś, dlatego tak go to zdezorientowało, czy później wręcz oburzyło. To była ewidentnie kwestia podejścia, może powinien uszanować też to jej podejście, ale jednak nie zwykł odpuszczać sobie przyjemności podarowania komuś prezentu.
Nie widział zmiany w jej spojrzeniu, bo dziewczyna była w tamtej chwili zwrócona bardziej ku ptaszysku, niżeli ku niemu, ale chwilę później po tonie jej głosu, kiedy go zabrała, rozpoznał tę nutkę zdenerwowania. Słysząc wzmiankę o Norwegii, zmarszczył nieco czoło, potrzebując chwili, aby przyswoić to co do niego powiedziała. Posłał spojrzenie pełne zdziwienia i już miał otwierać usta, aby zapytać co ona do cholery chrzani, ale uprzedziła go z wyjaśnieniami.
Hipnoza.
I kolejny raz przez chęć zdobycia materiałów na ten temat dziewczyna wplątała się w coś niebezpiecznego. I o ile za bardzo nie ruszyłoby go to, gdyby wzięła go ze sobą, tak jak ostatnio do starego antykwariatu, tak teraz poczuł jak wzbiera się w nim niewiarygodna złość. Słuchając dalej jej opowieści o całym zdarzeniu, które miało miejsce w dokach, nie mógł uwierzyć własnym uszom. Ale kiedy zakończyła stwierdzeniem "i tak dostałam tę książkę" nie wytrzymał. Puścił jej dłoń, po czym odwrócił się bardziej w jej stronę, aby widziała dokładnie wyraz jego twarzy. A nie był to zbyt przyjemny dla oka widok. Mięśnie jego żuchwy i policzków momentalnie drgnęły w nerwowym spięciu, po którym na moment zacisnął zęby, próbując nie przekląć - starał się tego nie robić przy kobietach.
- Doppler, czy Tobie mózg wyżarło do reszty?! - rzucił z jadem przez zęby. Nie mógł pojąć, czemu do niego nie napisała i czemu nie poszli tam razem? Przecież tyle ryzykowała, wiedząc jednocześnie, że tak prosto nie zdobędzie książki czarnomagicznej. - Poszłaś tam sama, naprawde?! Dlaczego nie dałaś mi znać?! Wystarczyło napisać na głupim wizzie! Czemu do cholery tego nie zrobiłaś?! - wypalił ostro, nie mogąc opanować wściekłości, której przyczyną nie do końca było zachowanie dziewczyny. Bardziej był wściekły na siebie samego, że nie upilnował jej dostatecznie i nie było go przy niej, kiedy mógł jej pomóc. Ta myśl sprawiała, że aż policzki mu się zaróżowiły od złości. Robin robiła wszystko, aby podczas eksperymentu z harpią zadbać o bezpieczeństwo każdego z chłopaków, a teraz stawiała go w takiej sytuacji? Mówiła mu tak po prostu o tym, że stoczyła SAMA (!) walkę z półolbrzymem, który wyrzucił ją jak kłode przez okno. Niech to szlag!
Nie odzywał się. Nawet słysząc jej późniejsze słowa, zwyczajnie odwrócił wzrok i zaciskając nieświadomie palce na metalowej klatce feniksa, o którą się oparł ręką, milczał, widocznie zdenerwowany i przejęty tym co się stało, a na co nie miał wpływu. Nie był z osób, które rozpatrywały przeszłość i przeżywały, jednak to była inna sprawa. Chodziło o Robin. Nie wiedział kiedy konkretnie, ale obiecał sobie, że będzie nad nią czuwał i zwłaszcza teraz, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jest dla niego ogromnie ważna, nie mógł dopuścić do tego, że może się jej stać coś poważnego. Nawet nie przyjmował tego do wiadomości. Ale nie wzięła go ze sobą. Czy to kolejna oznaka, że mu nie ufała? Stracił jej zaufanie, od tamtego dnia, kiedy byli w antykwariacie? Czuł jak myśli obijają się po ściankach jego czaszki, siejąc jeszcze większe spustoszenie. Nie chciał gdybać. Dochodzić do chorych wniosków, które pewnie nie były prawdą, ale teraz machinalnie tworzyły mu się w głowie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 21 Mar 2021 - 22:30;

Miała wrażenie, że naprawdę dosyć dobrze przez ten czas zdążyła poznać Huntera. Że jest w stanie przewidzieć wiele z jego zachowań, mniej więcej spodziewać się odpowiedniego typu reakcji na jej własne słowa, czy działania. Niestety, jak widać, nie znała go jeszcze dość dobrze. Coś, co dla niej wydawało się oczywiste, wcale takim nie było dla niego. I na odwrót, on nie rozumiał jej zachowania, choć miała przeczucie jakby dosyć dosadnie przedstawiła mu swój punkt widzenia. Ale nie kwestionowała tego. Mieli silne charaktery, bez wątpienia, jednak mimo wszystko dosyć dobrze potrafili się dogadać. I porozumieć… Czyżby?
Kompletnie nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony na własne słowa. Dla niej samej wspominanie wydarzeń z Norwegii było dosyć ciężkim przeżyciem. Wiedziała, jak bardzo wtedy naraziła samą siebie na wiele, naprawdę wiele cierpień i dziękowała w duchu wszystkich bóstwom za to, że jednak wyszła z tego cało. Nie chciała o tym rozmawiać. Chciała zapomnieć o tamtych wydarzeniach i nie wracać do nich nigdy ponownie. Więc tym bardziej powiedzenie o tym wszystkim Hunterowi było bardzo trudnym zadaniem, jednak nie całkowicie niewykonalnym. Słowa niemalże nie chciały przeciskać się przez gardło, ale dalej opowiadała o jednym z najgorszych dni w jej życiu. Nie bardzo wtedy zwracała uwagę na jego twarz przekonana, że jeśli zobaczy na niej cokolwiek w jej opinii nieodpowiedniego, to na pewno zamilknie i nie powie już nawet słowa nigdy więcej. Więc tym bardziej nie spodziewała się tego, z jaką reakcją się spotka z jego strony.
Zaskoczona spojrzała na niego, kiedy zabrał swoją dłoń z jej uścisku. Konsternacja mieszała się z szokiem, gdy zrozumiała, że chłopak jest wściekły. Nie podobało jej się to, co właśnie obserwowała i nie wiedziała, czym to jest spowodowane. Zmarszczyła brwi, szczerze przestraszona jego miną oraz tonem, w jaki sposób wypowiadał do niej kolejne słowa. Obróciła się nieco swoim tułowiem w jego kierunku, aby było jej wygodniej. Już otwierała swoje usta, aby zapytać, o co mu chodzi, ale przecież nie było jej to dane, bo właśnie wtedy Hunter na nią napadł. Jakby automatycznie skuliła się nieco, szczerze przestraszona tym, co do niej mówił oraz w jaki sposób. Patrzyła na niego tymi swoimi wielkimi oczami, nie rozumiejąc. A im więcej w końcu docierało do jej mózgu, tym bardziej nie chciała tego słuchać.
Szok i strach powoli ustępował wściekłości. O ile wcześniej wydawało jej się, że była bardzo na niego zła, tak teraz miała pewność, że to nic w porównaniu do tego, co właśnie się szykowało. Jakby machinalnie zacisnęła swoje dłonie w pięści i zamknęła oczy, próbując się uspokoić, jednak jego słowa coraz bardziej wwiercały się w jej mózg i nie dawały spokoju. Czuła, jak furia ogarnia całe jej ciało i wstrząsa nim. Jedyne, na co miała ochotę w tym momencie, to wstać i odejść stąd, nim powie o kilka słów za dużo, których potem wszyscy będą żałować.
– Bo się kurwa bałam! – ryknęła w końcu, jednocześnie otwierając oczy. Łzy zniekształciły jej nieco widok na chłopaka, ale dzielnie próbowała się ich pozbyć. Wstała z zajmowanego obok niego miejsca. Nie mogła dłużej siedzieć, bo czuła się wtedy jak w klatce. Podniosła się niezgrabnie, gotowa zrobić cokolwiek byle tylko nie siedzieć teraz obok niego. Jak on śmiał. Jak on kurwa śmiał… Zrobiła kilka kroków i zatrzymała się w połowie. Szybkim ruchem odgarnęła włosy ze swojej twarzy i wpiła w niego załzawione i pełne paskudnych gromów spojrzenie.
– Bo kurwa wiedziałam, że to niebezpieczne i nie chciałam, aby cokolwiek się Tobie stało! Bo mi kurwa na tobie zależy! – demony rozszalały się w jej ciele i nie dawały spokoju. Panowały nad umysłem, językiem, nad wszystkimi aspektami. Nie rozumiała, co się z nią dzieje. Nie pojmowała tego kompletnie. Ręce się jej trzęsły, kiedy próbowała przypomnieć sobie wszystkie podjęte tamtego dnia decyzje. I wciąż wiedziała, że były one dobre bez względu na to, co on mógł na ten temat w tym momencie sądzić. Próbowała wyrównać swój oddech, ale wiedziała, że było to niemożliwe. Czuła, jak szloch narastał w jej gardle, którego kompletnie nie potrafiła kontrolować. – Jak mogłam cię na to narażać idioto?! Wiedziałam, że byś mnie kurwa zatrzymał, bo ci na mnie zależy, ale oczywiście nic z tym nie zrobisz i nie powiesz! – ryknęła jeszcze, jakby to, co powiedziała dotychczas było zbyt delikatnym określeniem. Ale demony rozszalały się na dobre. I mówiły to, czego ona dotychczas skrupulatnie unikała.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptySob 27 Mar 2021 - 19:06;

Zazwyczaj nie wybuchał niekontrolowanym gniewem i sam też nie powiedziałby, że może tak zareagować na swoja Robin. Ale wtedy w igloo nie powiedziała mu dlaczego miała uraz barku i była chora, a jemu wydawało się, że to właśnie to jest przejawem braku zaufania. A tu za tym kryła się jeszcze gorsza sprawa, która bardziej pasowała do tego zarzutu. Nie wątpił w to, że ten dzień był dla niej ogromnie stresujący bo, na Merlina, to było spotkanie z półolbrzymem! Ta myśl doprowadzała go do szaleństwa. Jak mogła być tak nieodpowiedzialna pojawiając się tam sama?!
Nie widział nic, poza swoją wściekłością, która wzięła nad nim górę. Wtedy nawet nie dostrzegł jak dziewczyna przestraszyła się w pierwszej chwili jego tonu, bardziej skupiony na swoich emocjach niżeli na tym co dzieje się wokoło. Jednak kiedy tak na nią naskoczył, patrząc na nią zauważył moment, gdy przymknęła oczy i przymknęła powieki, co skłoniło go ku temu, aby szybciej zakończyć swój wywód, niżeli podpowiadał mu rozdygotany od złości umysł. A wtedy się odezwała, aż go zamurowało. Nic w tego nie rozumiał w pierwszym momencie, a w dodatku gdy spojrzała na niego, jej zeszklone oczy totalnie go zdezorientowały.
- Czego się bałaś? - to pytanie skierował w jej plecy, bo akurat wtedy postanowiła podnieść się z miejsca, by ruszyć przed siebie kawałek. Nawet przeszło mu przez myśl, że może po prostu sobie pójdzie, ale nie. Robin nie ucieka, to nie w jej stylu.
Nie minęło jednak dosłownie kilkanaście sekund, kiedy odwróciła się z powrotem w jego stronę, by wbić w niego wściekłe spojrzenie wilgotnych oczu. Widział, że targały nią emocje i sam też jeszcze przed chwilą nie był w lepszym stanie. Jednak spojrzenie dziewczyny i niepokojące drżenie w jej głosie sprawiło, że w moment poskromił swoje. Nie był typem furiata, choć zazwyczaj dawał się porwać emocjom, aczkolwiek na chwilę. Kiedy jednakże upust jego złości powodował ewidentne cierpienie drugiej osoby, potrafił szybko ochłonąć na tę myśl. Dodatkowo kolejno wypowiadane przez Robin słowa dokładały mu jeszcze więcej do myślenia.
...nie chciałam, aby cokolwiek się Tobie stało! Bo mi kurwa na tobie zależy!
Wytrwale wytrzymywał jej wzrok i z pewnością mogła w tej chwili zobaczyć wyraźną zmianę w jego spojrzeniu. Stało się jakby bardziej "miękkie", łagodniejsze. Ciągle milczał, jednak teraz nie przez wszechogarniającą go złość, ale zaskoczenie, które było spowodowane słowami Ślizgonki. Na moment spuścił wzrok na feniksa, który nada znajdował się u jego boku, by przełknąć wolno ślinę. Uświadomił sobie, że nie był kompletnie przygotowany na te słowa, jeszcze do tego wypowiedziane w takich okolicznościach, przy okazji takiej rozmowy. Oczywiście, liczył na to, że dziewczyna kiedyś popatrzy na niego inaczej niż tylko na przyjaciela, ale w tej chwili nie wiedział co ma zrobić. Dureń... A potem padły kolejne, które otrząsnęły go z tej chwilowej stagnacji.
- Skoro to wiesz, to po co mam to mówić - odezwał się nagle, podnosząc na nią wzrok, po czym widząc jej drżące dłonie i wściekły wyraz twarzy, wstał. - I mnie nie chcesz narażać, ale siebie możesz, tak? Nie zatrzymałbym Cię. Poszedłbym z Tobą. Zawsze Ci mówie, jeśli uważam, że Twój pomysł jest głupi, ale zawsze Ci pomagam. Nie zauważyłaś? I tak. Robię to właśnie z tego powodu, o którym wspomniałaś. - oznajmił stając przed nią i zawzięcie patrząc jej w oczy. I choć nie raz widział ją wściekłą na niego, tak w tej chwili nie chciał, aby tak było. Nie po takich słowach. Gdyby tylko był kurek zakręcający ludzkie emocje. Wszystko byłoby prostsze. W tej chwili mógłby zrobić to u siebie i u dziewczyny, przez co wszystko wyglądałoby inaczej. A tak? Właśnie praktycznie wyznali sobie uczucia, ale w najbardziej pokręcony sposób, w jaki tylko było to możliwe. A wszystko to za sprawą ich chorego stosunku do miłości...
- Robin - szepnął przeciągle, nie będąc w  stanie już dłużej ciągnąć tej rozmowy w kierunku pretensji i wyrzutów. Omiótł więc jej twarz spojrzeniem, by po chwili westchnąć w jej włosy, kiedy przygarnął do siebie jej rozdygotane od emocji ciało. - Nie rób mi tego więcej - dorzucił jeszcze po chwili, mając na myśli oczywiście pakowanie się w niebezpieczeństwo bez niego. Niech go naraża. Niech go do cholery naraża! Bardziej nie jest w stanie przeżyć tego, że był pominięty i nie mógł nic zrobić, kiedy ona toczyła walkę z przeklętym półolbrzymem o przetrwanie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 29 Mar 2021 - 19:30;

Oczywiście, że to nie tak, że mu nie ufała. Ufała mu prawdopodobnie bardziej, niż jakiekolwiek innej osobie, którą znała. I przecież coś do niego czuła. Coś więcej, niż do zwykłego przyjaciela. Więc podejmowała, w jej opinii, racjonalną decyzję, jaką było nie narażanie bliskiej jej osoby przez swoje głupie pomysły. Nie zniosłaby świadomości, że Hunterowi czy komukolwiek innemu stało się coś tylko dlatego, że postanowił ją pilnować. Dlatego nie rozumiała jego oburzenia tak samo jak on nie rozumiał tego, co zrobiła.
I w taki oto sposób emocje rozszalały się zarówno w jej ciele, jak w jego. Mówili i robili rzeczy, których przecież nie powinni. Ale pewne było jedno; Robin nie była osobą, która pozostawiała jakiekolwiek kwestie, bez dogłębnego wyjaśnienia. To było po prostu nierealne. Dlatego, choćby nie wiem co, wciąż była w tym miejscu, gotowa powiedzieć wszystko to, co miała wrażenie, że powinno zostać powiedziane już dawno temu. Niestety, ani on się do tego nie kwapił, ani ona tego nie robiła. Uważała, że miała dobre wyjaśnienie swoich działań, bądź raczej ich braku. Przecież niejednokrotnie wcześniej coś nadinterpretowała a potem okazywało się, że jak zwykle spotykał ją zawód. Dlaczego więc teraz miałby wyglądać to inaczej? Na Merlina, z jej szczęściem nie mogło tak przecież być. Zignorowała pytanie o strach, zbyt przejęta tym, aby nie zacząć krzyczeć cholera wie czego. Zbyt mocno próbowała się uspokoić i zachowywać w miarę racjonalnie.
Kiedy w końcu wykrzyczała to, co naprawdę było dla niej ważne, zobaczyła, że coś w jego wzroku się zmieniło. Ale nie reagowała na to w żaden sposób. Zbyt skupiona na gniewie, który się w niej kumulował i zaszklił jej oczy. Po prostu miała dosyć tego, w jaki sposób się to wszystko układało. Miała wrażenie, jakby utknęli w martwym punkcie, zbyt wystraszeni, aby ruszyć do przodu. I pewnie dalej by tam tkwili, gdyby nie postawiła wszystkiego na jedną kartę.
Prychnęła głośno pod nosem, kiedy dotarły do niej kolejne słowa. Jeśli sądziła, że Hunter mógł się zmienić, to właśnie teraz dostała ostateczny dowód na to, że nie było na to żadnych szans.
- Żebym się kurwa nie musiała domyślać? - dalej wpatrywała się w niego wściekłym wzrokiem, nie zdolna do tego, aby skapitulować. Nie zamierzała tego robić. Skoro zaczęła mówić, to chciała postawić w końcu wszystko w jasnym świetle. - Hunter, mam dość zastanawiania się nad tym, czy mi się tylko wydaje, czy może jednak coś się faktycznie dzieje. Więc albo powiesz teraz cokolwiek, albo po prostu uznam, że znów robiłam sobie nadzieje, jak głupia. - naprawdę, musiała usłyszeć cokolwiek. Że się jej nie wydaje. Że nie jest idiotką, zaślepioną wszystkim. Liczyła się z tym, że za chwilę zacznie się śmiać i mówić, że to były tylko żarty. Brała pod uwagę każdą opcję, bo obecnie każda była równie mocno prawdopodobna. I po prostu czuła, że musi to usłyszeć od niego, cokolwiek by to miało nie być.
Jej głowa uniosła się ku górze, kiedy do niej podszedł. Chciała być silna i zachowywać się w taki sposób, w jaki powinna. Ale nie mogła tego zrobić. Nie, kiedy słyszała takie kolejne słowa. Przymknęła powieki słysząc, z jaką miękkością wypowiedział jej imię. Nie wierzyła w to, jak łatwo mógł owinąć ją sobie wokół palca. Przecież była gotowa zrobić dla niego wszystko. Kiedy otoczył ją ramionami, całkowicie się rozpłynęła, nie zdolna do tego, aby zareagować w jakikolwiek sposób. Więc stała tak tylko w miejscu, delektując się ciepłem jego ciała, które ją teraz otoczyło. Ciche westchnienie wyrwało się z jej płuc. Mocniej zacisnęła powieki, zarzucając mu w końcu ręce na szyję.
- Nie będę. - powiedziała tak cicho, że równie dobrze mógłby uznać, że nie powiedziała w tamtym momencie nic. I naprawdę miała to na myśli, co właśnie powiedziała. Odsunęła się od niego na niewielką odległość, aby móc spojrzeć w jego oczy. Stanowczość w jej własnych była naprawdę zaskakująca. Szczególnie biorąc pod uwagę to, co później zrobiła. Bo kiedy ich spojrzenia się spotkały, po prostu przepadła. Czuła jak nogi ugięły się pod nią, bo nie spodziewała się ujrzeć czegoś podobnego. Wiedziała, jak może sobie z tym nagłym zniewoleniem poradzić. Bo tak właśnie się czuła, jakby tonęła w tych jasnych tęczówkach. Dlatego musiała przyciągnąć jego twarz ku swojej własnej. A potem zaczęła zachłannie całować jego wargi, rozkoszując się tym doznaniem. Niesamowite, ale wciąż ją zaskakiwało, jak idealnie leżały na jej własnych.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 29 Mar 2021 - 21:10;

Temu spotkaniu już od pierwszych minut towarzyszyły silne emocje. Jednak w tej chwili nie chodziło już o głupi dowcip, nadesłany listem, a o kwestię dużo bardziej poważną i stawiającą na szali ich relację. Miał do niej żal i był zły o to, że nie powiedziała mu o wyprawie po książkę, przez co naraziła się na niemałe niebezpieczeństwo, idąc tam sama. Z punktu widzenia dziewczyny jednak - w jej mniemaniu - postąpiła dobrze, bo nie chciała go na nic narażać. Ten argument powinien dobitnie przemówić do Huntera, aczkolwiek skupił swoją uwagę na innych słowach. I nie mógł uwierzyć, że je od niej usłyszał.
Byli szaleńcami, którzy zasługiwali na oddział zamknięty w świętym Mungu. Zdecydowanie, gdyby pozostali uwięzieni w czterech ścianach, pewnie doszliby do tego wszystkiego wcześniej. A tak, potrzeba było silnej złości i nagłej lawiny wyrzutów ze strony Robin, aby oboje pokrętnie przyznali, że im na sobie zależy. Gdyby nie to, że jego umysł zamarł na pare dobrych chwil, tak jak zresztą jego ciało po usłyszeniu słów dziewczyny, pewnie byłby pod wielkim wrażeniem tego, że odważyła się pierwsza powiedzieć mu co czuje. Jednak w tym momencie musiał dojść do siebie, by spoglądając na feniksa odpowiedzieć pierwsze co przyszło mu do głowy. I tak jak podejrzewał, to była reakcja, która jeszcze bardziej rozeźliła dziewczynę. W jednym miała rację: jego nie da się zmienić. Zawsze będzie tą samą gadziną.
Wsłuchał się w słowa, które wydobywały się kolejno z jej ust, okalone nutą wyrzutów i żalu, jakie Robin ewidentnie czuła w tej chwili do chłopaka. A w głowie Hunta nagle zaczęło dudnić, jakby od nadmiaru przyswajanych informacji. Po co to wszystko? Po co tyle gadania? Może rzeczywiście nic między nimi nie było jasne od jakiegoś czasu, może faktycznie pozostawało jej tylko się domyślać, ale wyraźnie się do siebie zbliżyli i to nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. To nie wystarczyło jako dowód? Prawdą było, że wystarczająco go znała, aby stwierdzić, że teraz może wyskoczyć z tekstem: "nie rób sobie jaj, przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi", ale był na to zbyt zapatrzony w nią samą. Teraz, kiedy usłyszał od niej jako pierwszej tak ważne słowa, czas było na jego krok.
- Chodź ze mną na randkę. - zakomunikował patrząc zawzięcie w jej oczy i uznając, że właśnie taka propozycja, pozwoli dziewczynie uwierzyć, że jednak coś się dzieje - Taką oficjalną randkę-randkę. - dodał po chwili, aby zaznaczyć, że byłoby to dla niego coś naprawdę ważnego i przez to było równoznaczne z tym, że coś naprawdę zaczął do niej czuć. W końcu nie tak robią normalni ludzie? Nie pytają się wzajemnie "podobam Ci się?", a po prostu idą na randkę. Uniósł nieco brwi w geście wyczekiwania, niecierpliwie polując na jakąkolwiek reakcję dziewczyny. Nie miał zielonego pojęcia co mu na to powie i czy to wystarczające dla niej, aby nie musiała dłużej się domyślać...
Stanął przed nią, bo nie mógł znieść już dłużej złości w jej spojrzeniu. Wadziło mu to ogromnie, bo przecież nie chciał się z nią kłócić. Nie robił tego celowo - nie zwodził jej specjalnie. Po prostu, taki już był. Niezbyt wylewny. Dlatego zwyczajnie podszedł, by jakoś spróbować ją uspokoić i tuląc do siebie, sam odzyskiwał powoli spokój. W tym momencie aż ściskało go w gardle, kiedy pomyślał sobie o tym, że musiał doprowadzić do takiej furii dziewczynę, aby to ona w końcu powiedziała mu do niego czuje. Czując jak wzdycha, pogładził ją po plecach, starając się oczyścić i swoje myśli ze zbędnych fragmentów, które tylko przeszkadzały w delektowaniu się tą chwilą. Jej szept, sprawił, że uśmiechnął się delikatnie kącikiem ust, mocniej przyciągając ją do siebie, a chwilę później uwięziony w jej czekoladowych tęczówkach, tak wiernie wpatrujących się w jego własne, nie był w stanie odwrócić od niej wzroku. Była niepodważalnie piękna i choć mówił to już tyle razy różnym osobom, w przypadku Robin miało to zupełnie inny wydźwięk. Ona była wyjątkowo piękna, idealnie wpisująca się w to czego potrzebował, na co czekał i co mieściło się w jego kryteriach szczęścia - choć sam do tej pory nie wiedział co nim jest. A więc, był zakochany. Tak to rzeczywiście wygląda? To sławne uczucie, które pisarze i poeci nazywają milionem majestatycznych epitetów?
W momencie, kiedy jej usta odnalazły najkrótszą drogę do jego warg, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ogromny, kilkutonowy ciężar opuścił jego wnętrze, a który przez ostatnie dni zdawał się wypełniać pustkę po Robin. Ale teraz tu była i całując go z taką pasją i namiętnością, nie był w stanie nie odpowiedzieć równie gorliwie na jej pocałunki, pogłębiając je, starając się wydobyć z nich jeszcze więcej emocji i oddać to wszystko co przed chwilą przeszło mu przez umysł jak huragan. Sunąc dłonią wzdłuż jej pleców aż po kark, wsunął ją w miękkie kosmyki, zatapiając w nich palce i jednocześnie rozkoszując się ich fakturą, jak i słodkim smakiem ust i języka, tak ochoczo poddającego się jednemu i temu samemu rytmowi co jego własny. Na kilka sekund zastygł, odsuwając się zaledwie na kilka milimetrów od jej ust, by unieść powieki i z nierównym oddechem, obijającym się o jej policzki, odezwać się:
- Obiecaj mi... że będę mógł być przy Tobie... kiedy wpadnie Ci do głowy głupi pomysł... - oczy lekko mu zabłysły, jednak mówił całkowicie poważnie i oczekiwał takiej samej poważnej i słownej odpowiedzi. Nie chciał, żeby kiedykolwiek coś jej się stało. Nawet nie mógł sobie tego wyobrazić, bo na samą myśl, znowu wzbierała w nim wściekłość. Dlatego nim ponownie zaczął się złościć i przywoływać w myślach historię, którą opowiedziała mu Robin z jej pobytu w Norwegii, pochylił się ku niej by chwycić jej górną wargę pomiędzy swoje usta. Chwilę później zrobił to samo, ale zaciskając na niej delikatnie swoje zęby, by ostatecznie wpić się ustami w jej własne. Nie mógł uwierzyć, że na ten moment wręcz nie wyobrażał sobie już całowania kogoś innego...
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptySro 31 Mar 2021 - 21:13;

Relacje damsko-męskie zawsze były dla Robin dosyć problematyczną kwestią. Nigdy nie potrafiła się w nich dostatecznie dobrze odnaleźć, kompletnie nieświadoma tego, gdzie i w którym momencie popełnia błąd. Zawsze wszystko samo rozsypywało się w drobny mak a ona potem przez bardzo długi czas próbowała dojść do tego, co było przyczyną tego, że po raz kolejny nie wyszło. Zachodziła w głowę, nie zdolna do wyciągnięcia żadnych, racjonalnych wniosków, bo i nie znała się na mechanice tego, jak poprawny związek powinien wyglądać. Nic więc dziwnego, że teraz znów gubiła się w tym wszystkim, bo zwyczajnie nie znała reguł gry.
Nie wyjaśniono jej zasad to i nie wiedziała, że w zasadzie to nie powinna zachowywać się w taki sposób. Powinna bardziej ogarnąć siebie i swoje emocje, a zamiast tego, dalej wrzała, oczekując od niego jakiejkolwiek reakcji, która dałaby jej znać, co powinna robić dalej. Czy uparcie w to brnąć i pozwolić kiełkującemu uczuciu się rozwijać, czy może jednak zabić to w zarodku, nim rozrośnie się na tyle, że faktycznie będzie bardzo boleć. Dlatego więc z jej ust wydostały się takie, a nie inne słowa. I naprawdę, oczekiwała po nim w tym momencie wszystkiego. Wszystko było równie mocno nieprawdopodobne. Nie była pewna, ku której opcji powinna się właśnie skłaniać. Temu, że zaraz wybuchnie śmiechem prosto w jej twarz, czy może że ktoś wyjdzie i zacznie się z niej naśmiewać, a Hunter się do tego przyłączy. Równie prawdopodobne opcje. Nawet nie zauważyła, że kiedy czekała na jego odpowiedź, serce biło jej cholernie szybko w piersi. Stresowała się tym, co za chwilę miała usłyszeć. I wiedziała, że jedyne, czego nie będzie w stanie znieść, to tej cholernej ciszy, która zdawała się trwać w nieskończoność.
Spodziewała się wszystkiego, ale z pewnością nie tego. Czy on naprawdę powiedział słowo randka? Nie, to zdecydowanie musiało być omamem słuchowym. Ale przecież po chwili to słowo powtórzył i jeszcze podkreślił je w odpowiedni sposób. Jedna jej brew mimowolnie powędrowała ku góry, jakby szczerze wątpiła w to, czy chłopak jest zdrowy na umyśle. Jakoś przeszła jej złość i gniew, tylko na twarzy królowało zaskoczenie mieszane skutecznie z konsternacją. To niesamowite, jak wiele emocji mogło przedostać się przez jej ciało w tak krótkim czasie…
– Ok… - odpowiedziała po dłuższej chwili niepewnym tonem. Ale jakoś z każdą kolejną sekunda nabierała większej pewności siebie. Konsternacja powoli ustępowała miejsca uśmiechowi, który z każdą kolejną sekundą nabierał nieco na sile, tak, by ostatecznie dosyć mocno przypominać ten, który zazwyczaj można było spotkać na jej ustach. Jeszcze w to nie dowierzała, ale chyba właśnie coś osiągnęli. I nawet ośmielała się sądzić, że to coś z serii tych bardziej poważnych rzeczy…
Nic więc dziwnego, że kiedy w końcu ją obejmował, miała sposobność się uspokoić i to w znaczącym stopniu. Kompletnie nie spodziewała się takiej ilości emocji, jakie dzisiaj jej towarzyszyły. Pewne było dla niej jedno, że z Hunterem nuda nie była jej groźna. Przymknęła powieki, mocniej się w niego wtulając, gdy poczuła, jak gładził ją po plecach. Naprawdę, niewiele potrzebowała w tym momencie do szczęścia. Jego obecność była w zupełności wystarczającą.
A potem już go całowała, kompletnie nieskrępowanie i nie przejmując się tym, co może pomyśleć. Wiedziała po prostu, że teraz na pewno jej nie odepchnie. Czuła, że sam stęsknił się za tym wrażeniem, jakie powodowało w jej ciele możliwość całowania go. Ogarniało ją ciepło, które powoli się rozprzestrzeniało. Chciała przyciągnąć go jeszcze bliżej, pozwalając na to, aby ich języki wirowały w zawrotnym tempie. Na Merlina, jak to możliwe, że można było tak całować. Jęknęła zła, kiedy odsunął się od jej ust, bo miała zdecydowanie ochotę na znacznie więcej, a on perfidnie jej to zabierał. Potrzebowała czasu, aby nieco uspokoić oddech, kompletnie nie licząc na to, że jej serce przestanie walić jak szalone. Uchyliła nieco powieki, aby spojrzeć na niego zamglonym wzrokiem, kiedy zaczął coś jeszcze do niej mówić. Chwilę to trwało, nim słowa dotarły do jej mózgu, który myślał teraz o zupełnie innych kategoriach. Uśmiechnęła się szeroko, gdy w końcu zrozumiała, o co ją prosił.
– Obiecuję – powiedziała w końcu, dosyć głośnym i pewnym tonem. Skoro tego potrzebował, to chociaż tyle mogła zrobić. Co jednocześnie oznaczało, że w przyszłości musiała nieco bardziej skrupulatnie dobierać pomysły. Ale o tym nie miała już czasu myśleć, bo znów zbliżył swoje usta ku jej własnym. Czekała na kolejny pocałunek, ale zamiast tego, poczuła jego zęby. Zaśmiała się cicho pod nosem, zarzucając ręce na jego szyję. Wplotła swoje palce między jego czarne kosmyki akurat w momencie, kiedy znów pocałował ją zachłannie. Cichy jęk wyrwał się z pomiędzy jej warg w tamtym momencie. W głowie się jej zakręciło od doznań. Łapczywie rozchyliła jego wargi, aby ponownie wyjść na spotkanie jego językowi. Nawet nie poczuła, że może nieco zbyt mocno zaciskała palce na jego włosach, ale nie mogła się zwyczajnie powstrzymać.

+
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 4 Kwi 2021 - 17:25;

Problem tkwił w tym, że z Robin zbyt rzadko rozmawiali na poważnie i dlatego Dear bardzo mało wiedział o jej poprzednich doświadczeniach uczuciowych. Tylko tyle, że jej nie wychodziło. Nawet jeśli była jego przyjaciółką, częściej ich rozmowy miały luźny charakter, w dodatku przeplatany różnego rodzaju docinkami. Więc zdecydowanie pod tym względem Hunter nie spełniał należycie funkcji przyjaciela, któremu można było się wygadać w tej kwestii. Może wtedy lepiej by ją rozumiał, a tak wydawało mu się, że zwyczajnie idzie im "jak po gruzie", dlatego, że oboje nie potrafią zebrać się, by powiedzieć, co tak naprawdę się w nich zmieniło.
Ta rozmowa w chwili kiedy usłyszał klarowne "zależy mi" także stresowała i jego. I może nie do końca było to po nim widać - co było u niego rzadkością - ale denerwował się każdą jej reakcją i miarkował swoje własne słowa. Bo po pierwsze, nie lubił mówić o swoich uczuciach, a po drugie, nie chciał zapewniać jej na wyrost. Skoro już wiedziała, że jest dla niego ważna i zależy my w ten sposób, na chwilę obecną musiało jej to wystarczyć. Kto wie, może to właśnie Doppler w przyszłości nauczy go rozmawiać o tym co się dzieje w jego wnętrzu?
Nie miał pojęcia jak to się stało. Jeszcze dwa miesiące temu nie wierzyłby, gdyby ktoś przepowiedział mu, że pójdzie na randkę z Robin. Ale jak widać wystarczy tak krótki okres czasu, aby relacja mogła nabrać innego tempa i wymiaru. Widział te wszystkie emocje, które pojawiały się i ustępowały miejsca kolejnym, na twarzy dziewczyny, w momencie, kiedy się odezwał. Ale najbardziej interesował go jej ostateczny wyraz twarzy, który wywołał i u niego promienny uśmiech. Nawet nie wiedział, że potrafi się tak autentycznie uśmiechać!
- I jeśli znowu będziesz mieć jakieś wątpliwości - po prostu zapytaj. Wiem, że jestem dość trudny w obejściu... - przyznał się pół-żartem, pół-serio, posyłając jej rozbawione spojrzenie i jednocześnie uznając w myślach, że to ostatnie wcale go nie usprawiedliwia, ale przecież musiał to obrócić na swoją korzyść, prawda? Może spróbuje popracować nad swoimi nawykami, żeby być chociaż odrobinę "łatwiejszy", ale to nie będzie takie proste. A jak coś, to zawsze jest argument pt. "wiedziałaś co brałaś". Nie no, nawet on nie jest taki chamski, żeby go użyć...
Możliwość przytulenia jej i całowania, była najmilszą częścią tego wszystkiego. I bynajmniej nie dlatego, że lubił się całować. Powodem było to, że uderzyło w niego milion myśli, a propos tego co się z nim zmieniło za sprawą Ślizgonki. I to, że była blisko, że obejmowała go w tak czuły i wyjątkowy sposób, że aż miał ochotę przenieść się z nią do lochów, do sypialni, aby położyć się w łóżku i zwyczajnie, na dłużej napawać się ciepłem, emanującym z jej ciała i bliskością. Na Merlina, wystarczyłoby mu tylko leżenie z nią! Jemu! Jak to się stało? W którym momencie my tak odbiło? Na szczęście jeszcze nie odebrało mu rozumu do tego stopnia, żeby nie wykorzystać chwili, kiedy po obietnicy, jaką mu złożyła Robin - dość wiarygodnej, swoją drogą - nie skubnąć zębami jej wargi, śmiejąc się równocześnie z nią, by wrócić do przyjemnej pieszczoty, rozbudzającej jego zmysły. Czując jak pewnie i mocno chwyta jego włosy, zaplatając w nich swoje palce, zamruczał w jej usta, z zadowolonym wyrazem twarzy, perfidnie zjechał drugą dłonią, która dotychczas znajdowała się na jej tali na tyłek dziewczyny - ściskając go nieco, tak aby wyraźnie to poczuła. Nawet w tak błahej kwestii musiał się jej "odpłacić". Nawet w momencie kiedy jego płytki już oddech rozbijał się o jej usta, mieszając się z jej własnym na skutek ochoczych i coraz gorętszych pocałunków. Zupełnie jakby byli normalną, legalną parą studentów migdalących się na szkolnym dachu...

|zt x2|
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 12 Kwi 2021 - 1:35;

Czy to było odpowiednie miejsce na przeprowadzenie gryfońskiego treningu? Być może źle się kojarzyło głównie jej, więc mogła potraktować to jako próbę przełamania dawnych klątw. Choć kilkoro z nich też pewnie pamiętało zaistniałe w tym miejscu nieprzyjemności, nawet jeżeli nie brali w nich bezpośrednio udziału. Nie spodziewała się jednak wypominek, a przynajmniej nie takich, które wzięłaby do siebie. W rok zdążyła trochę dojrzeć, a i szkoła nieco zmieniła swoje zasady i kadrę. Po upewnieniu się zatem, że wszystko miało przebiec w całkiem dozwolonej przez nauczycieli formie, uznała, że dach był najlepszym miejscem na ćwiczenia. I na zażegnanie demonów przeszłości.
- Trochę się tu pościgamy. Ale najpierw kurs bibliotekarstwa. Na wypadek, gdyby część z Was miała zaległości. - powiedziała po tym, jak powitała każdego z obecnych i mrugnęła do tych z osób, które na wizbooku przepychały się całkiem niedawno najpierw o to, czym powinno się bezcześcić herbatę, a potem właśnie o deficyty w słownictwie, czy pracach domowych.

Książkowa windykacja

Na tarasach, parapetach, przy różnego rodzaju barierkach, gargulcach, a nawet na masztach znajdują się porzucone woluminy pochodzące ze szkolnej biblioteki. Waszym zadaniem jest znaleźć jak najwięcej z nich, a następnie zwrócić je szkolnym półkom, które na pewno bardzo za nimi tęsknią. Na poszukiwania macie fabularnie 5 minut, więc lepiej się sprężajcie. W ramach ćwiczenia rzucacie 3x literę.

3x litera:

Termin: 19.04., godz. 19:00.
Przerzuty: 1 za każde 10 pkt. z Miotlarstwa. W przypadku zaklęć i transmutacji - 1 przerzut za każde 10 pkt z pasującej statystyki.
Dla chętnych: na wizbunia możecie potem wrzucić jakieś zdjęcie w ramach dowodu, że zwróciliście znalezione książki Dach - Page 27 2807610965
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyWto 13 Kwi 2021 - 1:10;

Literki: J, I, H oraz 2 na dorzucie

Z jakiegoś powodu zdecydowała się na to, by przytachać się na trening Gryfonów. Chyba po prostu potrzebowała ruchu, a latanie na miotle wydało jej się dobrym pomysłem na rozładowanie energii. Zdecydowanie to o to chodziło. Niemniej jednak nie posiadając swojego własnego sprzętu po raz kolejny skazana była na korzystanie z tego, co szkoła dała, a może i były to modele z najwyższej półki, ale co z tego jeśli były niezwykle wysłużone.
Po wkroczeniu na dach przywitała się krótko z panią kapitan tylko po to, by wydać z siebie ciężkie westchnienie, gdy tylko usłyszała o tym, że przed przejściem do miotłowania czeka ich bibliotekarstwo. Cóż za emocje i ekscytacja. No, ale skoro już mieli się za to zabrać...
Całe szczęście, że jednak nie oznaczało to po prostu zwykłych poszukiwań. Wsiadła więc na miotłę, aby wystartować i zacząć wypatrywać jakiś tomów, które mogły się zawieruszyć gdzieś na jakimś gzymsie czy czymś. Udało jej się odnaleźć tylko jedną, która znajdowała się gdzieś niedaleko jakiejś ściągi ze starożytnych run. Szkoda tylko, że tom był całkowicie przemoczony. Całe szczęście proste zaklęcie osuszające jakoś się z tym uporało i w miarę sucha książeczka mogła zostać przez nią złożona na rączki Morgan.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyWto 13 Kwi 2021 - 19:35;

Kostałki: D, E (nieparzysta), A (parzysta, ale Hope nie umie transmy, więc traktuję jak niepowodzenie)

Nie tak łatwo było ją zrazić, udowadniała to każdego dnia, gdy pomimo licznych niepowodzeń i głupich sytuacji i tak koniec końców szła wyprostowana. Zamierzała to pokazać członkom drużyny i właśnie w tym celu na zupełnego pewniaka przyleciała na trening od razu na miotle, nie fatygując humorzastych schodów. Jeden nieudany trening nie robił na nich żadnego wrażenia... właściwie nawet dziesięć takich porażek nie mogłoby zgasić jej entuzjazmu, nie kiedy rozpierała ją duma z przynależności do gryfońskiego składu.
Szesnastka na ratunek książkom! — zawołała do tych, którzy byli już na miejscu. Kto wie, może dowie się w końcu czy było coś zadane, skoro na wizbooku Ruby nie raczyła udzielić jej odpowiedzi? Griffin śmignęła wokół wieży, rozglądając się za ukrytymi tomami, tomikami i tomiszczami, aż w końcu wypatrzyła jeden z nich na pobliskim parapecie. Bez żadnego problemu złapała go i podbudowana, szybko na nowo wzbiła się wysoko, tym razem nie poszło jej jednak tak łatwo. Gdzieś przy oknie mignął jej motyl, który wyglądał podejrzanie, ale co niby miałaby z nim zrobić z tymi jej transmutacyjnymi umiejętnościami? A co jeśli to był prawdziwy motyl i przypadkiem by go... zepsuła?
Zaaferowana transmutacyjną zagadką, nie zauważyła, że nieco zmieniła tor lotu i mało brakowało, a zahaczyłaby barkiem o jedną z wyższych chorągiewek. Wystraszona, przypadkiem wypuściła z rąk książkę.
Orzeszku... — zawołała sama do siebie i nachyliła się, by ją złapać... jej palce musnęły jednak tylko grzbiet woluminu i tyle było z tego ratowania. Kiedy spróbowała za nim polecieć, usłyszała charakterystyczny trzask rwanego materiału i szarpnięcie, które wyrzuciło ją z miotły. Zawisła w beznadziejnie bezsilnej pozycji na jednej z chorągiewek, ledwo trzymając w ręce miotłę, która na szczęście nie zdążyła odlecieć nigdzie bez niej.
Książka, ratujcie książkę! — wrzasnęła niemądrze, choć sama była w znacznie większych tarapatach. Nie bardzo wiedziała czym może ruszyć, żeby nie zlecieć... ani czy bezczynność jakoś spowolni najgorsze.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Dach - Page 27 QzgSDG8




Moderator




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyWto 13 Kwi 2021 - 20:13;

Kostki: G, D, G, ale znajduję dwie, bo jedną poświęcam na ratowanie Hope

Szła dumna z miotłą przerzuconą przez ramię przez szkolne błonia, bo dostała się do drużyny i teraz czuła się tak, jakby mogła zdobywać nawet najwyższe górskie szczyty i przede wszystkim zamkowe dachy. Pojawiła się na miejscu, szczerząc się od ucha do ucha, kiedy witała się z pozostałymi członkami swojej drużyny i stanęła obok Hope, słuchając co Morgan dzisiaj dla nich zaplanowała. Lubiła rywalizację, właściwie rywalizowała całe swoje życie – jak nie z braćmi, to trochę z Percym, więc lekkie uczucie ekscytacji w niej zagościło, kiedy wsiadła na miotłę i poleciała szukać zagubionych woluminów, myśląc też o tym, że będzie musiała iść do biblioteki, a nawet nie pamiętała kiedy ostatnio jej stopa tam stanęła. Nie zajęło jej długo odszukanie pierwszej książki, więc chwyciła ją mocno i ściągnęła z jednego z parapetów. Lecąc dalej zgarnęła też kolejną z kolejnego parapetu, ostro zatrzymując miotłę przed oknem i przepraszająco się uśmiechając, do przestraszonych jej nieplanowanym manewrem uczniów, akurat będących przy tym oknie. Chciała znaleźć jeszcze jedną książkę, kiedy zobaczyła jak @Hope U. Griffin niebezpiecznie próbuje złapać swoją książkę.
HOPE UWAŻAJ! — krzyknęła, ale już było za późno i druga Gryfonka zaczęła niebezpiecznie zwisać na ogromnej wysokości. Ruby się nawet nie zastanawiała, nawet kiedy widziała trzecią zdobycz w zasięgu wzroku i pognała do przyjaciółki, znacznie zwiększając swoją prędkość i mając już w nosie cały ten wyścig. Kiedy była dostatecznie blisko, wyciągnęła w jej stronę rękę. — Ja nie wiem, to twoje imię, to chyba nadzieja, że przypadkiem nie umrzesz. — parsknęła krótkim śmiechem — Ale nie chciałabym, żebyś umarła, więc wskakuj. — powiedziała i podleciała tak, by bezpiecznie móc uratować Gryfonkę i wrócić z nią na dach.
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyWto 13 Kwi 2021 - 23:59;

Literki: B | C | J
W sumie jedna książka znaleziona

  Kolejny trening, kolejna okazja, żeby się jakkolwiek wykazać – zobaczymy czy mi się uda, może ostatnio to był tylko ślepy traf, złudne szczęście, dzięki któremu wzbudziłem nieco nadziei Morgan na nowego gracza, a się okaże, że nic bardziej mylnego, nie nadaję się do tego?
  Mimo wszystko ruszyłem dziarsko przed siebie, na dach, gdzie było już parę osób. Uśmiechnąłem się do w sumie każdego, bo nie było osoby, której bym nie kojarzył czy nie znał – z wszystkimi się ziomkowałem, choć chyba najmniej z Tristanem, z którym jakoś się minąłem, a dziwne, zważywszy jak często jego towarzystwo było czymś oczywistym w przypadku zbicia się z Hope gdziekolwiek. A może to tylko moje takie złudne wrażenie? Tego nie wiedziałem i nie nawet nie starałem się nad tym głębiej zastanowić. Zbiłem żółwika chyba z każdym, wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z Morgan, wiedząc doskonale, że ten trening był dla niego kluczowy. Trzeba było się dobrze pokazać.
  Wyleciałem w powietrze po dość treściwym wytłumaczeniu nam co mieliśmy zrobić i zacząłem latać, szukając wzrokiem wspomnianych fantów. Czasu było cholernie mało, więc trzeba było pędzić z wiatrem. Bardzo mi zależało na znalezieniu choć jednej, w poszukiwaniach nie skupiałem się więc na jednym punkcie, ograniczając sobie w ten sposób pole widzenia, a patrzyłem na ogół, wypatrując niepasujących elementów. Jak się chwile potem okazało, gdzieś w połowie czasu, moje modlitwy do martwych bogów się spełniły, ponieważ kątem oka zobaczyłem leżącą książkę obok całkiem przystojnego gargulca. Zniżyłem lot i przyspieszyłem, w ostatnich chwilach robiąc zwrot, hamując przy tym gwałtownie. Chwyciłem książkę, z której wystawał świstek pergaminu. Z ciekawości zajrzałem i okazało się, że była to… ściąga. Z starożytnych run. O Merlinie, to ktoś chodził na ten przedmiot? Całkiem imponujące jak można nie szanować własnego czasu.
  Nagle, z tych niezbyt przychylnych dla Forestera myśli wyrwał mnie krzyk @Ruby Maguire. Odwróciłem się gwałtownie w kierunku skąd dochodził wrzask i szybko ujrzałem co się działo. @Hope U. Griffin niemal nie spadła z miotły, na szczęście jednak Rubinek stał na posterunku i pilnował. Bez zwłoki pognałem ku Gryfonkom i może nie było już tu miejsca dla dodatkowego ratunku, to pomyślałem, że asekuracja zawsze się przyda.
  - Wszystko w porządku? W razie czego będę cię łapać. – Powiedziałem z lekko uniesionymi kącikami ust i zleciałem nieco niżej, gdyby Hope nie udało się wsiąść do Ruby i miała spaść w przepaść.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptySro 14 Kwi 2021 - 8:40;

siema ja bez kostek tylko wpadam was poobgadywać heart

Jego kariera profesjonalnego gracza została zakończona, ale nic właściwie nie stało na przeszkodzie rekreacyjnemu lataniu; mimo tego wciąż na samą myśl o miotlarstwie bardziej miał ochotę rozjebać swoją Zamiatarkę o ścianę niż wsiąść na nią z tą przygnębiającą świadomością, że wszystkie jego plany i marzenia legły w gruzach. Ale! Fakt, że pożegnał się z trenowaniem nie znaczył, że pożegnał się też ze swoją ukochaną drużyną, z którą cały czas czuł się tak związany, jakby wciąż do niej należał. Rzadko zaglądał na tablicę szkolnych ogłoszeń (bo i po co), ale tego dnia to zrobił i zauważył informację o treningu Gryfonów; a że nie miał nic lepszego do roboty, a może po prostu stęsknił się za naczelną gryfońską latawicą Moe, to postanowił do nich dołączyć. Miejscówką był dach, który jemu akurat kojarzył się tylko z jednym, bo doskonale pamiętał te burzliwe wydarzenia, które miały miejsce po tym jak Morgan latała tu ostatnio. - Halo policja proszę przyjechać na dach Morgan robi nielegalne wyścigi!!! - zawołał więc, stając obok pani kapitan i próbując zabrzmieć na tak zbulwersowanego jak bywał ich poprzedni-poprzedni opiekun. - Można pokibicować? - zagaił już normalnie, zerkając na grupę gryfonów walczących w powietrzu z porozkładanymi wszędzie książkami; wyglądało na to że i ten trening nie ustępował innym kreatywnością. Dopiero po chwili zauważył że nie kojarzy za bardzo tych twarzy, a jeśli już, to z Pokoju Wspólnego, a nie boiska. - O kurwa, zorganizowałaś nową drużynę! Jacy piękni i młodzi, na pewno zmiotą z boiska te stare dupy z Ravenclawu - zachichotał, bo większość nie była jeszcze studentami; był to rzecz jasna atut, w końcu im wcześniej mieli zacząć pracować nad swoimi umiejętnościami, tym lepiej. A biorąc pod uwagę to, że jedna z graczek @Hope U. Griffin właśnie odjebała coś takiego, że zawisnęła dramatycznie w powietrzu na jakiejś dzikiej chorągwi i prawdopodobnie lada moment miała runąć na ziemię, to zdecydowanie było nad czym pracować. Na szczęście niebezpieczeństwo zostało szybko zażegnane, jak na Gryfonów przystało. - No, współpracę w grupie przynajmniej mają już opanowaną. - skomentował z aprobatą brawurową akcję ratunkową @Ruby Maguire (wiadomo, nie ma to jak irlandzki refleks) i @Percival d'Este, bo co jak co, ale to było naprawdę ważne. Żaden talent nie mógł zastąpić grupowego wsparcia i wzajemnej pomocy (patrz: Ślizgoni).


@Morgan A. Davies też
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 18 Kwi 2021 - 16:19;

Znała Kergantona przynajmniej na tyle, by kojarzyć jego awersję do spóźnień więc nieszczególnie zdziwiło ją pojawienie się chłopaka przed czasem. Co prawda brała też pod uwagę, że po jej nieodpowiedzialnym pomyśle związanym z jego dołączeniem do drużyny i narzucaniem się, jakim potraktowała go ostatnio mógł całkowicie zwątpić w udział w tym wszystkim choćby dla własnego, świętego spokoju, ale ucieszyła się, że ta wersja wydarzeń jednak się nie ziściła. Być może postanowił dać sobie i Morgan szansę na uczynienie go integralnym i istotnym elementem zespołu na stałe?
- Mei, nie chwaliłaś się, że masz miotlarskie pasje. - zagaiła z ciekawości i uważnie przyjrzała się zbiorom, jakie Huang udało się skompletować podczas rozgrzewki. Co prawda Azjatka nie wyglądała początkowo na zachwyconą zadanym ćwiczeniem, ale być może miała zmienić zdanie po części, gdzie już zdecydowanie bardziej chodziło o rywalizację. Czy to właśnie po to się tutaj pojawiła? Nosiła takie imię, że w oczach Davies chyba na zawsze miała do niej przylgnąć łatka bajkowej bohaterki, która zdecydowanie nie stroniła od wyzwań.
- Kibicować, podziwiać, śpiewać im hity Warbeck, wszystko można. - odparła z wcale dumnym uśmiechem, bo i w niej budziła się jakaś niewymowna radość na widok aktywnej, głośnej, ożywionej, a przy tym składającej się z całkiem ambitnych jednostek drużyny.
Stosik szkolnych książek szybko rósł za sprawą jej spostrzegawczych i zwinnych podopiecznych, na co każdorazowo reagowała dużą ekscytacją i słowami pochwały aż do momentu, w którym o mało nie doszło do tragedii.
- Ty też na szóstym roku okazałeś się miotlarskim objawieniem? - zaśmiała się do Callahana, kiedy już wszystko zostało opanowane i przekonała się, że wcale nie była zmuszona do reagowania, bo młode Lwy poradziły sobie z zaistniałym kryzysem wręcz wzorowo - zarówno pod kątem szybkości reakcji, jak i dbałości o wzajemne bezpieczeństwo. Szósta klasa również dla niej okazała się momentem przełomowym, więc spróbowała poszukać jakichś analogii. Czy bolesnych dla Irlandczyka? Nie była pewna, choć zdecydowanie nie chodziło jej o to, by być niedelikatną.
- Zakładam, że pani Pince byłaby dumna z postawy Hope. - wspomniała nieco legendarną już bibliotekarkę, kiedy postanowiła podsumować wydarzenia i ocenić chociażby wołania Gryfonki o ratowanie podręczników zamiast jej tyłka.
- Na szczęście Gryfoni niespecjalnie szanują dobra kultury. Jesteś cała? - rozbawiona wzruszyła ramionami, bo nadal udało im się zarówno uniknąć wypadków, jak i nieco posprzątać w okolicach szkolnych wież. Kiedy zwróciła się do Griffin, wskazała na rozdarcie w jej ubraniu, jakby chciała się upewnić, że uraz dotyczył tylko stroju. Uspokojona, postanowiła wytłumaczyć im właściwą część treningu, skoro już udało jej się zebrać wszystkich razem i żadne nie wymagało pomocy medycznej.

Najlegalniejszy wyścig na świecie (serio)

W miejsce zdradzieckich chorągiewek zdobiących szkolne wieże, Davies na poczekaniu wyczarowała czerwone (oraz jedną złotą!) obręcze, zdolne bez problemu pomieścić osobę lub dwie, które chciałyby przelecieć przez ich środek. Ustawienie pętli jasno wyznaczało trasę wyścigu kierującą się najpierw w górę Wieży Astronomicznej, potem nad Wieżą Północną a na koniec stopniowo w dół dookoła Wieży Zachodniej aż do ponownego wylądowania na dachu. Ukończenie wyścigu wymaga napisania w tym etapie dwóch postów, ale wystarczy jeden, aby zaliczyć etap treningu. Najpierw rzucacie jednorazowo k100 na tempo przelotu i do każdego posta rzucacie dodatkowo 1 literę:

Litera:

Kod:
<zg>K100:</zg> (im niższa tym lepiej)
<zg>Litery:</zg> pierwszy post + drugi post
<zg>Finalny wynik:</zg> k100 i literkowe zmienne
<zg>Zyski i straty:</zg>

Termin: 25.04, godz. 20:00. (pierwszy etap nadal można kończyć do poniedziałku włącznie)
Przerzuty: 1 za każde 5 punktów dla postaci utworzonych w tym roku. Pozostali 1 za każde 15. Szkolny sprzęt się nie wlicza.

Uwaga! Pamiętajcie, że posty jednej osoby nie mogą znajdować się jeden pod drugim!

@Boyd Callahan @Mulan Huang @Hope U. Griffin @Percival d'Este @Ruby Maguire @Tristan Kerganton


Ostatnio zmieniony przez Morgan A. Davies dnia Pon 19 Kwi 2021 - 20:46, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 18 Kwi 2021 - 18:29;

K100: 71
   Litery: E + będzie w drugim poście
   Finalny wynik: 71-10=61
   Zyski i straty: chwilowo brak

Tekst o bibliotekarstwie po prostu nie brzmiał zbyt ekscytująco i nie kojarzył jej się z treningiem miotlarstwa, ale ogólnie rzecz biorąc jednak nie było źle. No i coś udało jej się znaleźć i odrestaurować w dosyć profesjonalnym tonie. Może powinna pomyśleć nad pracą konserwatora książkowego?
- Pasją bym tego nie nazwała, ale czasami lubię wsiąść na miotłę - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Tak było, nie zmyślała.
Dopiero później nareszcie nadeszła pora na to, aby wziąć się za poważny i jak najbardziej legalny wyścig wokół zamku. Teraz trzeba było tylko ustawić się na linii startowej i jakoś wyjść z progu. Nie była to jakaś zawrotna prędkość, ale przynajmniej dzięki temu nie miała problemów z tym, aby dobrze prowadzić miotłę i nie wpaść na żadne przeszkody czy innych uczestników wyścigu, a to już był sukces!
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyNie 18 Kwi 2021 - 22:14;

K100: 7
Litery: E + będzie w drugim poście
Finalny wynik: 7-10=-3? XD
Zyski i straty: brak

  Kiedy cała sytuacja z Hope została opanowana i wróciliśmy do Morganki, patrzyłem jeszcze z ukosa na Hope ukradkiem wypatrując czy na pewno nic jej się nie stało, a nie próbuje zgrywać silniejszej niż jest, co zresztą sam bym zrobił. Gdy doszedłem do wniosku, że nic złego się jej nie stało, Morgan zaczęła niemal od razu tłumaczyć nam na czym będzie polegać kolejne zadanie. Na wieść o wyścigu, popatrzyłem z płonącą rywalizacją w oczach na @Hope U. Griffin i @Ruby Maguire.
  - Stawiam na siebie dwadzieścia galeonów! Nie ma was na tyle, żeby się ze mną ścigać co? – Popatrzyłem na nie z wyzywającym uśmiechem, doskonale wiedząc, że kto jak kto, ale one nie ignorowały rzucone w ich kierunku rękawicy. Zaraz po tym usiadłem ponownie na miotle, oddychając głęboko z przymkniętymi oczyma. Rzucenie wyzwania dziewczynom było tak naprawdę głupotom, ponieważ obie były w drużynie, jak się okazało, ja zaś grzałem trybuny i nie raz już udowodniłem, że jestem gorszym graczem od chociażby Hope. Jednak jeśli chodziło o szybkość to czasem mi wychodziło, potrafiłem jakoś wykorzystać Merlin wie jakie prawa magii i fizyki i być po prostu zdecydowanie szybszy od większości.
  Gdy wybiłem się w powietrze i wyścig się rozpoczął, nie czekałem ani chwili dłużej i poszybowałem w stronę pierwszej obręczy, nawet nie zauważając jak pozostawiam resztę w tyle. Na każdym zakręcie starałem się jak najmniej tracić czasu, ścinając jak najmocniej, nie tracąc przy tym na prędkości. Nic mnie nie zatrzymało, nie wiedziałem też co się działo za mną, po prostu gnałem przed siebie, czując jak łzy lecą mi z oczu na skutek takiej prędkości.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 19 Kwi 2021 - 11:45;

K100: 9034
Litery: FE + drugi post
Finalny wynik: 34 - 10 = 24
Zyski i straty:

Wystraszyła się jak sto pięćdziesiąt, ale poza nadprutą bluzą nie odniosła żadnych innych strat. I dobrze, bo gdyby coś jej się rzeczywiście stało, nie dałaby chyba robić dobrej miny do złej gry. Ratujcie książki? Merlinie. Miała dużo szczęścia, że Ruby myślała trzeźwiej od niej samej i zamiast faktycznie lecieć za bezwartościowym woluminem, ruszyła jej na pomoc.
Też bym chyba nie chciała, dzięki — wydusiła z siebie, kiedy usadowiła już tyłek na jej miotle. Przytuliła się do pleców przyjaciółki, w czułym geście dając upust choć części emocji. Kiedy wróciły do reszty drużyny, zaprezentowała szeroki uśmiech, nieco zakłamany, ale podszyty dobrymi chęciami. Prychnęła na słowa Percivala.
Trzydzieści na Ruby — powiedziała bez wahania, patrząc na niego z wyzwaniem. Nie śmiała postawić sama na siebie, raz że brakowało jej do tego pewności siebie, a dwa – wystarczyło popatrzeć jak koszmarnie szło jej na poprzednim treningu. Oczywiście biorąc pod uwagę wynik Percy'ego, jej zakład był idiotyczny... choć oczywiście bezgranicznie wierzyła w umiejętności Maguire.
Swoim zwyczajem szybko zapomniała o tragedii, jaka zdążyła ją dziś spotkać (miała doświadczenie w przechodzeniu do porządku dziennego nad swoimi wpadkami) i energicznie dosiadła miotły, tym razem obiecując sobie, że nie da się z niej tak łatwo zrzucić.
Ostatni kupuje reszcie musy świstusy! — zawołała i wystartowała, szybko nabierając prędkości. Wyminęła Mulan, goniąc Percy'ego, który pozostawał niedościgniony. A zdawałoby się, że żyrafy nie latają...
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Dach - Page 27 QzgSDG8




Gracz




Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 EmptyPon 19 Kwi 2021 - 18:47;

K100: 7
LITERY: E + F+F
FINALNY WYNIK: -3
ZYSKI I STRATY: brak

  Wystartowałem, wyminąłem niemal wszystkich, ale nie zaś na samym początku - najpierw jeszcze leciałem łeb w łeb z Hope. Rywalizacja ta nabrała większego kalibru, tym bardziej, że postawiłem na siebie PRAWDZIWE PIENIĄDZE - a nie mogłem przecież ich stracić, nie dość, że to kieszonkowe od starego to jeszcze bym nie miał za co kupować fajki w tym miesiącu. A zostały jeszcze niespełna dwa tygodnie do końca kwietnia, a kraść papierosów przecież nie będę, niemoralnie tak.
  Gdy wreszcie znalazłem sposobność do wyprzedzenia @Hope U. Griffin na jednej prostej, przyspieszyłem nieco, starając się jako pierwszy przelecieć przez obręcz, lecz rudowłosa nie dawała za wygraną - uśmiechnąłem się do niej pod nosem, choć przy tej prędkości nawet nie miała okazji tego zobaczyć, jak bardzo ta rywalizacja zapewniała mi spore ilości adrenaliny i endorfin. Poprzepychaliśmy się trochę i ostatecznie oboje przelecieliśmy przez obręcz. Dopiero za nią znalazłem idealną sposobność, by skrócić nieco na zakręcie i tak też zrobiłem, skutecznie wyprzedzając przyjaciółkę i pewnie pokazałbym jej język, gdybym miał czas na swobodne odwracanie się. Nie miałem go jednak, skupiony będąc w pełni na wygranej. Nie często się taka okazja przydarzała, nie było więc innej opcji niż z niej skorzystać.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dach - Page 27 QzgSDG8








Dach - Page 27 Empty


PisanieDach - Page 27 Empty Re: Dach  Dach - Page 27 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dach

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 27 z 28Strona 27 z 28 Previous  1 ... 15 ... 26, 27, 28  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dach - Page 27 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
siodme pietro
-