Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Podobne lekcje mieli na Starożytnych Runach, więc co nieco wiedział na ten temat. - Z większością się nie zgadzam, ale cóż. Nie mi wybierać... Więc tak, strzelce nie mają problemów z podrywem - mają świetny bajer, którego zazdroszczą mu inni faceci. Kiedy już złapie jedną kobietę, chce następnej niezależnie od ewentualnej miłości. Nienasyceni w łóżku, nie lubią gdy puszcza się bąki pod kołdrą, chociaż same to robią. Łatwo wydaja osądy o innych i o dziwo rzadko się mylą. Często ulegają konfliktom z otoczeniem, w pracy lubią się kłócić o wszystko, w domu prawie o wszystko. Gdy znudzi mi się ciepełko rodzinne, chętnie wsiada w auto i odjeżdża w siną dal, niezależnie od płci. Świetnie bawią się ze Skorpionami, Baranami, Lwami i Wagami. Lwy świetnie sprawdzają się w łóżku Strzelca. - Uśmiechnął się łobuzersko, po czym dodał jeszcze - Mężczyźni Strzelce to hazardziści. Wydają ostatni grosz i udają, że świetnie się bawią. Nie są spolegliwi - jeżeli zaczniesz z nimi rozmawiać o ideałach, bądź pewny porażki, ale uważaj - może cię w ferworze walki na słowa zasztyletować. Biorą wszystko zbyt poważnie. Mają włosy na plecach. - Skończył, po czym parsknął zduszonym śmiechem. Nic, a nic nie wymyślił.
Harriet z uśmiechem słyszała ich wypowiedzi. - Świetnie, naprawdę pięknie... Za każdym razem dotykała różdżką w mapę, a na niej ukazywał się ich zodiak, w jakże magiczny i uroczy sposób. - Wszyscy dostajecie po 10 punktów! No może Samael 5 za samą próbę i Wilkie też niestety 5, za strojenie sobie paru niewinnych żarcików... A i Vivien 15, bo prawie trafiła w miejsce, gdzie był jej znak zodiaku- Harriet rozdawała punkty z uśmiechem. Uwielbiała to robić. - Myślę, że na dzisiaj koniec... Za tydzień rozpoczniemy te horoskopy. Na następną lekcję proszę jako praca domowa, proszę o opisanie wszystkiego co znajdziecie o swoim znaku zodiaku. Napiszcie jeśli jakieś rzeczy będą się powielać, bądź waszym zdaniem są całkowicie nieprawdziwe i głupie... Myślę, że to będzie nawet przyjemne... A nawet na pewno w porównaniu do tego co będzie później... No to do widzenia! Harriet wstała i zaczęła zbierać z biurka swoje notatki.
Westchnął ciężko, całkowicie nie pojmując, czemu dostał tylko pięć punktów i czemu Panna Rainin uznała, iż stroi sobie żarciki. Co to, to nie! W ostateczności jednak nie miał co narzekać. Może i marne pięć punktów, ale te zawsze coś znaczą... Zaczął pakować swoje rzeczy, po czym pożegnawszy się z koleżankami, pogratulował Harriet bardzo ciekawej lekcji i wyszedł z klasy.
Ucieszył się, że zarobił dla Gryffindoru 10 punktów. Uh, nawet nie zajrzał do książki! Był z siebie bardzo dumny. Z szerokim uśmiechem na twarzy opuścił pomieszczenie, po czym skierował swoje kroczki do biblioteki, gdzie momentalnie wziął się za swoją pracę domową. Zawsze lubił zrobić wszystko wcześniej, aby później mieć czas na przyjemności.
Ta-dam, zacny profesor jakże wspaniałego przedmiotu, jakim jest wróżbiarstwo (które zresztą większość uczniów uważa za kompletne bzdury, no cóż), wszedł do klasy nieco wcześniej, niż zamierzał, jednak zdecydowanie wolał sobie poczekać na uczniów, niż wpaść spóźnionym i kazać im czekać - jeszcze by ich kompletnie do siebie zniechęcił, mhm. Rozejrzał się po sali i stwierdził, że właściwie przypomina nieco jego gabinet, jest równie zagracona i, uwaga uwaga, światło sączy się leniwie z dość przytłumionych źródeł. No, wspaniale. Rozsiadł się za biurkiem, postanowiwszy, że podczas czasu, który mu został, obmyśli, co też mógłby na pierwszej - swojej pierwszej - lekcji zrobić, bowiem trzeba przyznać, że kompletnie zapomniał o jej terminie i nie wpadł na to, by się przygotować. Czy raczej, wpadł, jednak dziwnym trafem wolał sobie pogadać z Puszkovem. A, właśnie, gdzie on jest? Był przekonany, że toczł się za nim, choć, ponieważ do zbyt zwinnych nie należał, miał pewne problemy z wejściem do klasy. Podniósł wzrok znad podręcznika, który zaczął przeglądać, i niezwykle spostrzegawczo zauważył, że kot przymierza się do drzemki na jednej z puf. Cudownie. Zerknął na zegarek; wciąż miał cały kwadrans do rozpoczęcia lekcji. No, miejmy nadzieję, że jego urocze serduszko nie zostanie zranione i choć jedna osóbka, żądna wiedzy na temat mglistych tajemnic przyszłości się zjawi.
Cała zdyszana Ingrid weszła do klasy. Przy wejściu stanęła i rozejrzała się. -Dzień dobry panie profesorze- przywitała dziewczyna cichym głosem. weszła na środek klasy. Znów rozejrzała się. Podrapała się w głowę i zapytała się: -Czy dzisiaj będą zajęcia?- Niepewna krukonka, zajęła miejsce na jednej z puf i czekała.
Erin nigdy nie była specjalnie zainteresowana jakimikolwiek lekcjami, choć powinna zważając na to, że jest to już jej ostatni rok nauki w Hogwarcie.Często zdarzało się jej opuszczać eliksiry czy też obronę przed czarną magią,tudzież zaklęcia.Nie mogła jednak przegapić wróżbiarstwa, które określała nazwą nauki przyjemnej.Kto nie chciałby usiąść przy stoliku nakrytym kolorową serwetką i wdychając unoszący się wokół zapach herbaty zbadać choć skrawek przyszłości.Nawet jeśli większości w tej szkole uważało wróżbiarstwo za bezsens i brednie ona szczerze podziwiała ten jakże interesujący przedmiot i o ile nie zdarzało się jej o nim zapomnieć, w każdy czwartek spieszyła do sali na siódmym piętrze.O dziwo, udało się jej opuścić pomieszczenie skryte za obrazem grubej damy przed czasem, choć miała w zwyczaju przez swoje roztrzepanie wychodzić nawet kilka minut po rozpoczęciu lekcji. Weszła do sali niezwykle ciekawa postury nowego wróżbity.Zgrabnie i bezszelestnie wślizgnęła się na jedno z miejsc tak aby móc obserwować profesora Rilaeha swobodnie, bez zbędnych wysiłków typu wychylania się z ostatniego rzędu. - Dobry wieczór. - Przywitała się obdarzając nauczyciela serią krótkich spojrzeń, dzięki którym całkowicie zapoznała się z jego sylwetką i układem twarzy.Wydawał się młody, choć może była to zasługa jakiś magicznych ziółek, które popijał każdego wieczoru ?
Nagle w klasie stanęła Auri. - Dzień dobry. - powiedziała głośno uśmiechając się lekko. Usiadła na jednej z puf i rozejrzała się dokładnie. Nagle jej wzrok przykuł jakiś kotek, który najwyraźniej szykował się do drzemki. Uśmiechnęła się wesoło na jego widok i całą swoją uwagę skupiła na zwierzątku.
Co prawda spóźniona, ale przyszła. Zgarnęła loki z czoła, powitała profesora i rozejrzała się po sali. Nie, tylko nie Ingrid!, przeszło jej przez myśl. Nie darzyła jej sympatią, wręcz przeciwnie, były wrogami. I wtedy zauważyła Erin. Obdarzyła ją ogromnym uśmiechem. Podeszła i usiadła obok. Przyjrzała się nowemu profesorowi. Przecież to Lawrence! Były mąż Kateriny, jej ciotki. Co za zbieg okoliczności! - Hej - mruknęła wesoło do Gryfonki. O tak, z pewnością dawno się nie widziały. Była bardzo ciekawa lekcji, tym bardziej, że pierwszy raz wybrała się na wróżbiarstwo. Wcześniej były lepsze rzeczy do roboty.
Erin - mamy w powiązaniach przyjaciół, jakby co :d
Connie weszła do klasy jak zwykle swoim dumnym krokiem, z głową uniesioną tak, by pokazywać nad wszystkimi swój majestat i wyższość. Stanęła, robią z ręki żagielek na biodrze i rozejrzała się za znajomymi twarzami. Auri... Erin... i ta mała Ing, którą to z Brianem potępili ostatnio. - O Ingrid, nauczyłaś się już trzymać nos z dala od nie swoich spraw?- Spytała z dużą ilością jadu i ironi w głosie. Następnie nie witając się nawet z nikim innym usiadła jak najdalej od wszystkich.
Dziewczyna rozejrzała się po sali. Przyszły dwie kolejne osoby. Zauważyła Kathleen oraz Connie. Gryfonkę dało się wytrzymać, ale ślizgonę już nie. -Nie musisz mi zwracać uwagi- odpowiedziała dziewczyna nie miło i odwróciła wzrok. Zauważyła także Erin. Ją skądś kojarzyła z widzenia. Po niecałej minucie dziewczyna wyjęła swój notes i zaczęła coś notować.
Weszła tuż za jakąś dziewczyną. Poruszała się z wyższością, co Angie dziwnie się kojarzyło. Dosłyszała uwagę do Ingrid. Tak, Ingrid zawsze wepchnie nos w nie swoje sprawy. Angie może nawet zainterweniowałaby, jakby nie była przekonana, że ten ironiczny ton głosu chyba Ślizgonki jej się należał. Rozejrzała się po klasie. Obecnych nie znała osobiście (z wyjątkiem Ingrid, o i Auri), choć twarze migały jej na korytarzach zamku. Dostrzegła profesora. - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziała przepraszającym tonem. - Hej - mruknęła do dziewczyn, zajęła miejsce z dala od Ingrid i wypakowała się.
O, i zjawiła się Connie. W sumie to lubiła kuzynkę. Sympatia wzrosła, gdy zauważyła, że i ta nie lubi Krukonki. - Urocze - szepnęła cicho. Na jej usta wpełznął lekko ironiczny uśmieszek. Nie zamierzała go ukrywać. Nie ukrywała również radosnego podniecenia ze względu na lekcję. Kręciła się na pufie, co wyglądało komicznie. - Hej, Connie! - przywitała się ze Ślizgonką. Dzisiaj dzień dobroci dla wszystkich! No, prawie... Do klasy weszła Angie, którą niezbyt miło potraktowała w Izbie Pamięci. Nie przejmowała się, phi!
Auri oderwała swój wzrok od kota już kilka minut temu. Zauważyła, że w klasie robi się dość napięta atmosfera. Najwyraźniej zbyt wiele osób nie przepada za.. wydawało jej się, że Ingrid. Dziewczynę widywała dość często, pewnie była jedną z krukonek. Zaczęła uważnie obserwować dziewczynę. Tak, na pewno była ona krukonką. Starała się nigdy nie być uprzedzoną do innych i tak postanowiła zrobić i tym razem. Co prawda nie było to zbyt łatwe, bo najwyraźniej Connie i Angie, czyli dwie osoby, które lubiła i szanowała także za nią nie przepadały. Postanowiła, że zostawi sobie temat dziewczyny na później, więc uważnie zaczęła przyglądać się profesorowi czekając na rozpoczęcie się lekcji.
-Wybacz dziecko, że staram się nauczyć cię odrobiny kultury. Chyba nie chcesz wyrosnąć na coś takiego jak ja, prawda? - Podeszła do niej i poklepała ją po główce jak na prawdę małe dziecko, albo niepełnosprawnego psychicznie. Odwróciła głowę z miną, kto śmie zakłócać mój spokój. Ale kiedy dostrzegła Kath, więc zła i mroczna mina zamieniła się w coś na kształt pogodnego uśmiechu. -Cześć- Przywitała się krótko - Co cię sprowadza na tak... głupie i nieprawdziwe lekcje?
Ingrid spojrzała na Kathleen. Usłyszała co ona powiedziała. Zrobiło jej się przykro, ale próbowała zignorować dziewczyny, które są nie miłe dla niej. Szczerze to już dziewczyny z mugolskiej szkoły były dla niej milsze. Zauważyła także krukonkę. Cieszyła się na jej widok. Wreszcie ktoś z jej domu. Po chwili znów usłyszała Connie. Na jej słowa Ingrid już chciała wypowiedzieć jakieś zaklęcie, ale postanowiła że się po prostu uspokoi. Poczuła jak ktoś klepie ją po głowie. Odwróciła się a to była...Connie. Dziewczyna tak była na nią wściekła, że wstała i spojarzała jej w oczy. Po niecałej minucie usiadła. Przelękła się trochę. Ślizgonka przewyższała ją, a krukonka czuła się przy niej jak mrówka. Kiedy usiadła otworzyła znów swój notes i pisała coś (oczywiście to nie jest pamiętnik itp)
- Nudziło mi się w dorimitorium. Poza tym, lubię wróżbiarstwo - dodała. Gdy zobaczyła jak Connie głaszcze Ingrid po głowie zaśmiała się. Jednak Krukonka wstała i zaczęło się robić ciekawiej. No to teraz czekamy na zielone światło. Cała scenka wyglądała prześmiesznie. Wysoka, zadziorna i dumna Ślizgonka kontra zdenerwowana, nieco zlękniona Krukonka. Cudowny kontrast. - No a ty ? Rzadko cię widzę na jakichkolwiek lekcjach - powiedziała. Sama zapomniała o tym, że nie uczęszcza na lekcje. Przecież zawsze jest tyle do roboty! Czy Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami jest ważniejsza od ciekawej książki, którą można przeczytać z kubkiem gorącej herbaty ? Oczywiście, że nie. To cud, że panna Gardner wyszła na korytarz. Zwykle, gdy dopadały ją dni lenistwa, nikt jej nie widział. No, chyba, że Gryfoni, którzy również zrobili sobie wagary.
Spojrzała na Ingrid jak na robaczka nad którym jest tak bardzo górą, że mogłaby ją zgnieść bez najmniejszego problemu. Uśmiechnęła się do niej zbytnio słodko, zamrugała powiekami i wróciła myślami oraz wzrokiem do swojej kuzynki. - Może nie jest najgorsze, ale jeszcze nigdy nie przewidział mi nauczyciel czegoś, co spełniłoby się. Dlatego to trochę naciągane - Ziewnęła i przeciągnęła się. - Albo ignoruję je, albo po prostu nie ma mnie w szkole. Ostatnie kilka tygodni spędziłam na wsi u jednej z przyrodnich, mugolskich i jakże żałosnych ciotek. Ojciec myślał, że mnie to trochę wyprostuje, ale jak widać się nie udało - Prychnęła potępiająco pod nosem. No tak, były ojciec. Zapominała o tym.
- Przyrodnie ciotki ? To masz jeszcze dobrze, gorzej z bratem. Gdyby to ojciec miał romans, to doszedłby ci kolejny kuzyn - rzekła, z lekkim grymasem. Niech Connie nie narzeka. Kilka tygodni bez szkoły! Ile Kath by dała, aby być na miejscu Tenebres w tym momencie. Tylko gdzie by pojechała ? Do domu nigdy. Nigdzie nie wraca na święta, zostaje z Lily w Hogwarcie. Może do babki ? Och, i tak nigdzie nie pojedzie! Nie ma powodów. No, ale jeszcze dwa lata i koniec. Będzie pełnoletnia, zmieni nazwisko i wyjedzie. Nie zastanawiała się dokąd. Ważne, żeby raz na zawsze opuścić Plymouth. Matka z pewnością będzie chciała ją wydziedziczyć, phi! Niech to zrobi, pomyślała Kathleen. Może wreszcie nikt mi nie będzie mówił co mam robić i z kim się zadawać.
Dziewczyna pisząc coś słyszała z oddali śmiech. Odwróciła się i skierowała wzrok Na Kathleen. Popatrzyła na nią przez chwilę, a potem odwróciła się. Już chciała się rozpłakać. ,,Za co one tak mnie nie lubią?". Zastanawiała się Ingrid. Chciała mieć jak najmniej wrogów. Po nie całej minucie dziewczyna znów zaczęła pisać. Z jej oka popłynęła jedna łezka na kartkę. Otarła oko wraz z kartką.,,Ingrid weź się w garść, nie zwracaj na Ślizgonkę i Gryfonkę uwagi. Jesteś Krukonką, a krukoni nie płaczą". Powiedziała sobie w myślach dziewczyna przerywając pisanie i spoglądając na okno.
Cały czas przyglądała się Ingrid i nawet trochę zrobiło jej się żal dziewczyny. Może niepotrzebnie? Hm.. Nie wiadomo. Nie znała jej osobiście, no ale przecież Auri nie pozwoli, by jakaś dziewczyna płakała, a wszyscy mieli ją gdzieś. Wstała ze swojej pufy i cichutko usiadła na innej, sąsiadującej z pufą krukonki. - Hej.. - powiedziała - Ej, nie becz. Nie pozwól by inni zobaczyli jak płaczesz, bo wtedy poczują, że mają nad tobą przewagę. Pokaż, że masz ich gdzieś i nie interesuje cię ich zdanie, czy opinia. Uszy do góry, uśmiech od ucha do ucha i do przodu. - uśmiechnęła się przyjaźnie do dziewczyny. Oczywiście nie miała nic do Connie, Angie, czy też innych. Po prostu w tej chwili chciała pocieszyć Ingrd i miała nadzieję, że jej się to uda.
Dziewczyna notowała coś. Nagle ktoś dosiadł się do niej. Odwróciła wzrok z zeszytu na dziewczynę. Była to krukonka. Uśmiechnęła się do niej. -Cześć- przywitała się dziewczyna. Ingrid zaprzeczała że płacze. -Ja wcale nie płaczę. -A tak ogólnie to jestem Ingrid Noah- przedstawiła się dziewczyna wyciągając ręke na powitanie.
Uśmiechnęła się. - Tak, wiem. Kojarzę cię troszkę. Ja jestem Auri Heart. - powiedziała i nabrała głęboko do płuc powietrza, po czym wolno zaczęła je wypuszczać. Zaczynało jej się trochę nudzić, więc zaczęła nucić sobie pod nosem piosenkę, jednak starała się nikomu nie przeszkadzać. Miała nadzieję, że lekcja się niedługo zacznie, a jeśli nie, to po prostu opuści salę. No dobrze, może i nie była do tego zdolna, ale taki miała zamiar, a kiedy się na coś uprze to zrobi to. Spojrzała na Ingrid. - Co tam mażesz, hm..? - spytała zerkając w zeszyt dziewczyny.
Dziewczyna zauważyła jak Auri zerka do jej zeszytu. -To? A takie bazgroły, ostatnio w sobie odkryłam duszę malarki- odpowiedziała żartobliwie krukonce. -Szczerze już mi się nudzi- oznajmiła Auri. -Chyba stąd wyjdę. jestem głodna, a mam ochotę na ciepłą czekoladę ze śmietanką oraz z kapką cynamonu- rozmarzonym głosem Ingrid polizała sobie usta patrząc na sufit.
[tak, wiem, spóźniłam się ponad dobę, ale lekcja się jeszcze właściwie nie zaczęła xd. A wy dziewczyny, nie wychodźcie, jak Żak będzie to (mam nadzieje), poprowadzi lekcję dalej]
Nie wyobrażała sobie, by mogła opuścić swoją ulubioną lekcję, dlatego też ucieszyła się, kiedy wszedłszy do klasy okazało się, że jeszcze się nie rozpoczęła. Och, było to dokładnie tak jak kiedy uczyła Harriet! Nowy nauczyciel jeszcze niczego nie pozmieniał, albo nawet nie miał takiego zamiaru, a to bardzo dobrze, że Bell uwielbiała panująca tu atmosferę. Obdarzyła każdego w klasie krótkim spojrzeniem, tylko na widok blondyny z imprezy nieco się skrzywiła. Co ktoś taki jak ona robił na Wróżbiarstwie? Przecież pewnie i tak nie wierzyła w przepowiednie i takie tam... chociaż kto tam ją wie, może miała nadzieję, że znajdzie gdzie ukryty znak, że Roger jest jej przeznaczony. - Cześć, Ingrid, Auri - przywitała się się, siadając z Krukonkami przy stoliku. - Chyba nie masz zamiaru uciekać z lekcji, Ingrid? - spojrzała na dziewczynę podejrzliwie.
Nagle ktoś jeszcze wszedł do sali. Była to Bell. Dziewczyna na sam jej widok uśmiechnęła się od ucha do ucha.Widziała jak przysiada się do Ingrid oraz Auri. -Cześć Bell miło cię widzieć- przywitała dziewczyna rozradowanym głosem. Przy niej zawsze czuła się bezpieczna i zapomniała o Connie oraz Kathleeen które nie darzyły ją sympatią. Po niecałej minucie dziewczyna z ust krukonki usłyszała pytanie. -No co ty- zaprzeczała Ingrid. Na sam widok Bell, dziewczyna nie miała zamiaru się ruszyć. Naprawdę ją lubiła. Po krótkiej lecz wartościowej rozmowie Ingrid znów zaczęła mazać w swoim notesie.
(Uwaga!!! To że bardzo lubi Bell to proszę nie myśleć, że Ingrid to lesbijka. Ona jest zwyczajną heteroseksualistką. Dziękuję za ogłoszenie^^)