Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Wilkie jakoś nie pokazywał, na razie, zbytniego entuzjazmu tym, że zaczynała się "impreza", ale Davis nie chciała go wyrywać z letargu, w który popadł. - Jasne! - Ucieszyła się na myśl o kręglach. Nie znała tej dziewczyny, ale pomysły miała jak widać interesujące. Podniosła jedną z kul do wróżenia, wycelowała w kosz, a następnie wypuściła ją z objęć. Kula poturlała się w kierunku kosza, pełnego śmieci, ale nie trafiła w niego. - Fuck. - Na ustach Davis pokazał się smirk, z powodu nie udanego rzutu. - Twoja kolej. - skinęła głową na Gryfonkę. Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Krukonka, z wiadomością, o której już się domyślili. - No, Bell, teraz to już nam brakuje tylko jakiegoś Puchona. - Wystawiła jej język, w którym tkwił kolczyk, kulka. Pamiątka po wypadzie z Andreą do Londynu.
- Jasne. - Odparła chwytając kulę i zamiast turlając ją po podłodze rzuciła ją w kierunku stoliku, który gdy tylko zetknął się z ciężkim przedmiotem wylądował na podłodze, w kawałkach. Roześmiała się głośno. - Ups. - Kolej. - Zagryzła wargę próbując dowiedzieć się, czy poznała kiedyś rudowłosą, która dopiero, co weszła do klasy. - Krukonki. Odparła po chwili gdy dostrzegła na jej szacie niebieskie barwy. Podała jej jedną z kul. - Jestem Erin.- Oznajmiła przy okazji, obdarzając dziewczyny delikatnym uśmiechem. No cóż, mimo, że lubiła wróżbiarstwo, wizja imprezy była o wiele bardziej kusząca.
- Angie, to szczyt szczeniactwa! - Zainterweniował, wyrywając jej kredę z ręki. Impreza? Tak po prostu?! Jej absolutnie brak jakiejkolwiek wyobraźni. Nie będzie z tego przecie żadnej przyjemności, satysfakcji. Pobawią się, popiją i co dalej? Ziewnął teatralnie, po czym skłonił się przed nimi po stopy i wyciągnął z kieszeni łajnobombę, którą zawsze weń trzymał, tak na "wszelki" wypadek. - Jak już, to zabawimy się na korytarzu i wplatamy w to CAŁĄ szkołę. Ja jestem ambitny, a zabawa w czwórkę, to istne zaprzeczenie mojego charakteru! - Żachnął się. - Ja lecę do kuchni po żarcie i coś do picia - tutaj jego oczy zapłonęły z podniecenia - Ang, ty załatw jakąś muzyczkę, a Ty Erin, Bel, lećcie, do Pokojów Wspólnych, Wielkiej Sali, gdziekolwiek i zwołajcie kogokolwiek się da. Ale bądźcie ostrożne! Zadbam o zaklęcia ochronne, ale nie możecie sprowadzić do nas żadnego nauczyciela - Po tych słowach klasnął w dłonie i wybiegłszy na korytarz, wrzucił do klasy łajnobombę, mając nadzieję - cóż, przynajmniej powinien mieć - że dziewczynom jakoś uda się uciec spod jej zasięgu.
- Ja jestem Angie, a tamta to Bell. - Odpowiedziała szybko Erin. W tym momencie odezwał się Ślizgon. Tak więc, Angie słuchała Wilkiego, ale przy okazji podniosła kolejną kulę, która tym razem trafiła w kosz, z którego wysypało się pełno śmieci. Yeah, ścisnęła pięść i zginając rękę pociągnęła ją w dół, ukazując radość. - Muza, powiadasz? Się robi. - Wybiegła z klasy, tuż przed tym, gdy wylądowała w niej łajnobomba.
Właśnie miała wejść do klasy gdy wylądowała w niej łajnobomba. Szybko cofnęła się na korytarz zupełnie zdezorientowana. Chciała zapytać się Angie co się dzieję, ale ta właśnie wybiegła z klasy i popędziła po schodach nie zauważając Melanie.
Ostatnio zmieniony przez Melanie Coldwater dnia Sob Wrz 25 2010, 23:01, w całości zmieniany 1 raz
Harriet biegła w stronę klasy, zupełnie zapomniała poinformować wszystkich, że dzisiaj nie ma lekcji! Chciała się przekonać czy Bell aby na pewno przekazała informację. Zobaczyła po drodze jak z jej salki wybiega Wielkie oraz blondynka ze Slytherinu, którą trochę kojarzyła. Zdziwona przyspieszyła kroku i weszła do sali, od razu poczuła nieprzyjemny zapach łajnobomb. Rozejrzała się po klasie i zobaczyła w niej jeszcze paru uczniów - Wszyscy wynocha z sali, natychmiast!- krzyknęła do uczniów, którzy wciąż tam siedzieli.- Bell Rodwick!- krzyknęła do dziewczyny.- Co tu się dzieje? Czy zupełnie oszaleliście? Kto wypuścił te łajnobomby?- pytała pani prefekt, kiedy wszyscy wyszli z sali. W zasadzie już domyślała się kto to zrobił. Była bardzo zdenerwowana, co bardzo rzadko się u niej zdarzało.
Nim zdarzyła wyjść z klasy, by zrobić to co wymyślił Wilk, bo zjawiła się Harriet. No nie, tego się nie spodziewała, przecież miało jej dziś w ogóle nie być! - Ymm... to Angie - wykrztusiła, niezgodnie z prawdą. Przecież nie zrzuci winy na Wilkiego, on by tego nie zrobił. A Angie... to Angie. - Zdaje się, że gdzieś poszła, ale na pewno szybko ją pani znajdzie. A ja muszę... iść do Skrzydła Szpitalnego bo się źle czuję - wymyśliła i wybiegła szybko z klasy. Co teraz miała zrobić? Jeszcze Harriet za nią pójdzie...
Wbiegła po schodach i stała już przed salą. Chciała już użyć zaklęcia bańki gdy zobaczyła nauczycielkę w sali. -Dzień dobry pani. - Uśmiechnęła się niewinnie.
Harriet spojrzała na puchonkę i kiwnęła jej głową. - Zmykaj do swojego pokoju wspólnego- mruknęła. Weszła do sali, aby rozprawić się trochę z łajnobombami. Postanowiła, że później napisze do uczniów, którzy zrobili jej ową burdę w klasie.
-Oczywiście pani profesor. - Znów uśmiechnęła się niewinnie. -Do widzenia. - Okręciła się na pięcie i wyszła z sali przeskakując co dwa stopnie na schodach. Na końcu ze zdziwieniem zauważyła, że nawet się nie potknęła.
Weszła do klasy po drabinie, było to tak tajemnicze miejsce, że znowu jej dech zaparło. Te wszystkie meble, sposób ich ułożenia i inność tej sali. Siadła przy stole, zamykając oczy i zakładając nogę na nogę relaksując się tym pięknym zapachem. Uśmiechała się, czekają aż ktoś przyjdzie.
Harriet przyszła do klasy sporo spóźniona, w zasadzie nie przypuszczała, że jednak ktoś przyjdzie, ale zawsze można sprawdzić. Usiadła za biurkiem i wyjęła papiery oraz pióro. Spojrzała po klasie i położyła nogi w kozaczkach na stoliku, dość niechlujnie. Ziewnęła i wlepiła wzrok w wejście.
Przyszła na swoja pierwszą lekcję Wróżbiarstwa w tym roku. Bardzo lubiła te lekcje, ale dotychczas albo nie mogła na nich być, albo Harriet zwyczajnie się nie zjawiała. No i nie była pewna czy lekcje są o tej samej porze co w zeszłym roku... ale wyglądało na to, że tak, skoro nauczycielka już była w klasie. Ciekawe czy długo czekała? - Dzień dobry, pani profesor - rzuciła przy wejściu, posyłając jej uśmiech. - Przepraszam za spóźnienie... - Chciała coś dodać, ale uznała, że właściwie nie ma co. Usiadła na pufie którą zajmowała w zeszłym roku i wyjęła podręcznik.
Viv wychodząc z łazienki zauważyła, że Harriet Rainin postanowiła pojawić się na zajęciach. Westchnęła i poprawiła torbę zwisającą na ramieniu. Poszła w stronę sali. Po drodze zdążyła już zjeść jedno jabłko, drugie zostawiając sobie na później. Kiedy weszła uśmiechnęła się do nauczycielki. - Dzień dobry- powiedziała siadając na jednej z mięciutkich puf. Nawet już zdążyła zatęsknić za ową salą, miała ona swojski, uroczy klimacik. Zauważyła, że w środku siedziała już Bell. Poczochrała ją wesoło po głowie.
Już od dłuższego czasu błądził po korytarzach, przelatując z klasy do klasy, w poszukiwaniu tej od wróżbiarstwa. Dawno przecie nie było lekcji, a szczerze przestał już kojarzyć gdzie ta się znajdowała. W ostateczności zaś, spytał się jakiegoś pierwszoroczniaka, na którego przy okazji mógł spojrzeć z wyższością. O tak, cudownie nie być już najmłodszym w zamku. Wszedł po drabinie i usiadł na pufie, jak to miał w zwyczaju, najbliżej środka.
- Witam, fajnie, że ktoś przyszedł- powiedziała wesoło Harriet pospiesznie zdejmując nogi, sprowadzając je na ziemię. Wstała z miejsca i przybliżyła jedną z puf do dziewczyn, aby siedzieć sobie razem z nimi. - Dziś zaczniemy już wprowadzenie do układania horoskopów. Jest to bardzo ciężkie i pracochłonne i muszę przyznać, że sama za tym nie przepadam... Jednak jeszcze dziś pomówimy o zodiakach! Na początku Viv powie mi czym są owe zjawiska, a Bell je wymieni i powie co one nam dają. Oczywiście w trakcie swojej wypowiedzi gestykulowała obszernie rękami, jak to ona miała w zwyczaju i na koniec uśmiechnęła się szeroko do krukonek. Zbyt zajęta swoją przemową niechcący nie zauważyła chłopca, który zakradł się do sali.
Ostatnio zmieniony przez Harriet Rainin dnia Czw Paź 14 2010, 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Chłopak przyszedł na lekcję sporo spóźniony. Nie chciał, żeby Slytherin stracił przez niego punkty, ale musiał coś zrobić. Póki co nie wygrywają w tabeli domów i potwornie go to męczy. Ostatnio nie miał jakoś czasu, żeby troszczyć się o to, aby trofeum pozostało w gabinecie Selvatore'a. Wszedł przez dziurę w podłodze, dostrzegając Bell, Viv i jakiegoś małego Gryfonka. Zdecydował się na pufę tuż obok dziewczyn. - Witojcie dziewoje! - przywitał się z szerokim uśmiechem. Po chwili zaś dostrzegł i rudą strzechę Pani profesor. Do tej zaś, uśmiechnął się szczególnie szeroko. - Dzień dobry! - Przywitał się.
Uśmiechnęła się do Wilusia. W zasadzie nie miał się o co troszczyć, bo przecież trofeum nawet jeszcze nie zagościło w jego gabinecie przez długi czas, więc nie mógł się starać aby tam pozostało, skoro go tam nie było... - To powtarzające się co roku konstalacje gwiazd, w określonym terminie. Owe gwiazdozbiory nazwano właśnie zodiakami.
Zauważył jednak, że Pani profesor usiadła gdzieś indziej i powstał z pufy, po czym również przysiadł przy dziewczynach... chociaż mimo wszystko trochę go to krępowało. Były całkiem, bardzo ładne. Wbił wzrok w podłogę, po czym zaczął bawić się palcami, mając szczerą nadzieję, że nauczycielka o nic się go nie spyta, bowiem w podobnym stanie raczej nie da rady się skupić.
Gdyby Bell mogła w ogóle usłyszeć co myślał Wilkie to pewnie pomyślałaby to samo co Viv, ale że nie mogła to oczywiście tego nie zrobiła. Och, tak ciężkie, pracochłonne, idealne rozpoczęcie tegorocznego Wróżbiarstwa, nie ma co! Bell uśmiechnęła się wcale nie wesoło. - Zodiaków jest dwanaście. Panna, Lew, Wodnik, Baran, Byk, Ryby, Bliźnięta, Waga, Skorpion, Koziorożec - wyliczała na palcach, żeby się upewnić, że żadnego nie pomyliła. Jak na razie było dziesięć, więc jeszcze dwa - Rak... i Strzelec.
Był przekonany, że to Pokój Wspólny Krukonów. Zdziwił się tylko, że nie musiał rozwiązać zagadki, by wejść do środka. Przystanął jak wryty, usłyszawszy sporą ilość głosów, mówiących jakieś bzdury o jakichś bzdurach. Wróżbiarstwo, do diaska... Dlatego nie uczęszczał na te zajęcia. Ale idiotyczne byłoby, gdyby uciekł. Mruknął więc ciche "dobry wieczór" i usiadł. Gdziekolwiek. Szczęśliwie, na niczyich kolanach.
- Świetnie! Obie zarabiacie od razu po 5 punktów! Ach i dzień dobry, moi mili. Harriet uśmiechnęła się do obu chłopców szeroko i zgarnęła z twarzy opadające na nią loki. - Dzięki zodiakowi możemy odczytywać przysżłość oraz charakter danej osoby... Niech teraz każdy z was powie mi jakie są wasze znaki zodiaku, po czym sprawdźcie czy zgadza się z tym co jest mu przypisywane i uzasadnijcie to krótko, dłuższa wypowiedź na ten temat będzie później waszą pracą domową. Powiedziała w myślach "Accio", machnęła różdżką i przed nimi pojawiła się mapa nieba. - Możecie znać z astronomii wygląd każdego gwiazdozbioru, więc przy okazji sprawdzę waszą wiedzę na ten temat, ale nie przejmujcie się jeśli nie będziecie wiedzieć. To całkiem zrozumiałe. Jeśli wiecie, to pokażcie go na mapie. Postawiła mapę nieba przed wszystkimi czy raczej pozwoliła jej zawisnąć w powietrzu, gdyż było to coś mini nieba, którego nie dało się dotknął, gdyż rozmazywało się z powietrzem i ręka przez to przenikała. Wtedy zobaczyła wchodzącego Samaela. Na całe szczęście usiadł dość niedaleko nich. - Dzień dobry Samaelu, powiedz jeśli możesz jaki masz znak zodiaku i uzasadnij czy się zgadza z twoim charakterem czy nie- poprosiła go. Znała tego ucznia, raczej wszyscy wiedzieli kim był przez jego nieszczęśliwy wypadek i kalectwo.
Vivien z ociąganiem sięgnęła po książkę i zaczęła ją przekartkowywać. W zasadzie lubiła wróżbiarstwo jak Bell, jednak ona uważała to za brednie, całkiem ciekawe, a jej przyjaciółka chyba faktycznie wierzyła w to wszystko. - Jestem skorpionem- wymruczała wyszukując odpowiedniego opisu. W podręczniku był bardzo krótki, więc aż westchnęła głośno, kiedy pomyślała, że będzie musiała sięgać do innych źródeł, aby to zrobić. Osoby spod tego znaku są namiętne, uczuciowe, tajemnicze, silne, mściwe i charyzmatyczne. Tak jak skorpiony są szybkie i śmiałe, a ich uderzenie zawsze pada w odpowiednim momencie. - No cóż... sądzę, że ten opis do mnie pasuje. Chociaż wcale nie jestem szybka... Bardziej pasowałoby, że raczej łamaga... Namiętna, uczuciowa? No nie wiem... Co do reszty mogę się zgodzić, nawet mi się podoba. W tym może być trochę prawdy- stwierdziła dość niechętnie i delikatnie się krzywiąc. Nie miała pojęcia gdzie jest jej gwiazdozbiór. - Myślę, że jest gdzieś... Tu... Tylko nie pamiętam dobrze jak on wygląda- powiedziała pokazując pierwsze lepsze miejsce na mapie.
- Mój znak, to Rak. - Zaczął z nieśmiałym uśmiechem. - Dużo czytałem na ten temat i wiem, że raki lubią poczucie bezpieczeństwa, zawsze na przykład zapinają pasy. To bardzo do mnie pasuje. Ważne jest dla nich ciepło domowego ogniska, można wręcz rzecz, że rozpalają je w salonie. Są niezwykle bogaci wewnętrznie, chociaż na zewnątrz pożal się Boże. - Dodał, nieco się już rozluźniając. - Mają szerokie uzdolnienia, których nigdy nie ujawniają, z lenistwa. Tutaj się nie zgodzę... Nie jestem, a przynajmniej robię wszystko co w mojej mocy, aby nie być leniwym. Nigdy nie podejmują pochopnych decyzji - z ich podejmowaniem mają często problemy, tydzień zastanawiają się czy zmyć naczynia. Często egoiści, nie lubią iść na ustępstwa, uważają, że ich racja jest jedyna i właściwa. Raczej sympatycznie, jednak w towarzystwie mało charyzmatycznie, często nie zwracają na siebie uwagi, pierdzą. - Skończył, po czym ukłonił się teatralnie i przysiadł. Miał nadzieję, że po tak wyczerpującym wywodzie, nauczycielka oszczędzi mu pracy domowej. Sądził również, że nie będzie musiał pokazywać swojego gwiazdozbioru... przecież jeszcze tego nie miał i nie miał najśmielszego pojęcia o co w tym chodzi.
Ostatnio zmieniony przez Nathaniel Flynn dnia Czw Paź 14 2010, 21:25, w całości zmieniany 1 raz
Och, nie. Nie. Usiadł tylko dlatego, żeby doczekać w boleści do końca lekcji, wcale nie chciał się udzielać. Milczał chwilę. - Jestem Rybą - wyrzucił w końcu z siebie, ze słyszalnym męczeństwem w cichym głosie. Że też musiał wypowiadać takie żenujące kwestie. Nie wiedzieć czemu, kąciki ust uniosły się w nieco szyderczym uśmiechu. - Mam tendencję do chorób psychosomatycznych. Czy możliwe jest wywołanie zawału serca na zawołanie? Wróżbiarstwo. Co za bzdury. Ryby. Często w ich życiu pojawia się chaos, poczucie bezsensu, nadmierne przeżywanie uczuć, krytycyzm, zmienność nastrojów, mają tendencję do izolowania się. Co za brednie, absolutnie nic się nie zgadzało. Poza wszystkim. Ciiicho-sza.a
Zerknęła na Samaela który wszedł do klasy. Nie wyglądał na zadowolonego, jednak Bell nigdy nie pomyślałaby, że pomylił klasę z Pokojem Wspólnym... Otworzyła podręcznik na opisie swojego znaku i zaczęła czytać. - Panna z typowo dla ziemskich znaków uporem, trzyma się swoich poglądów i nie łatwo ją przekonać do ich zmiany. Ma skłonność do dzielenia " włosa na czworo", czyli zbytniej drobiazgowości, wzbudzania obaw i szukania problemów tam gdzie ich nie ma. Często się denerwuje przebiegiem sytuacji i spraw, nawet wtedy gdy wie że nie ma takiej potrzeby. Mówi się o niej że jest malkontentem. Znana jest ze swojego nadmiernie krytycznego podejścia, praktycznie do wszystkiego, także do siebie samej. Ma skłonność do hipochondryzmu, podejrzewając że ma wszystkie możliwe choroby. Trudno jej przychodzi przebaczenie i zapomnienie doznanej urazy. Jest bardzo ostrożna w kontaktach z innymi ludźmi, trzymając się na dystans, stwarza wrażenie zimnej i niedostępnej. Naprawdę boi się zranienia i jest bardzo wrażliwa na swoim punkcie, niechętnie znosi uwagi i krytykę. Z biegiem wieku robi się złośliwa, uszczypliwa i zazdrosna. Ma skłonność do więcej niż jednego związku małżeńskiego i romansów, oraz charakter pełen sprzeczności , wraz ze Skorpionem należy do " najdziwniejszych znaków zodiaku". - uśmiechnęła się w momentach, kiedy informacje zawarte w opisie, niby jej wydawały jej się po prostu śmieszne. No... ale niektóre rzeczy się zgadzały. - Widzisz Viv, jesteśmy dziwne - wyszczerzyła się do przyjaciółki, odkładają podręcznik na stolik. Na mapie nieba wskazała miejsce gdzie mniej więcej leżała Panna. - Myślę, że częściowo mówi prawdę - dodała na koniec.