Klasa ta znajdująca się na piątym piętrze, jest jedną z największych w zamku. Przestronna i dobrze oświetlona zapewnia przyjemną atmosferę. W końcu sali znajdują się wysokie półki po brzegi zapełnione różnymi przedmiotami, które zapewne nieraz były transmutowane. Między nimi widnieją także najbardziej znane książki dotyczące tego przedmiotu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Transmutacja
Wchodzisz do Klasy Transmutacji, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Transmutację. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Patton Craine oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Stavefjord. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z transmutacji można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Przytocz i opisz dokładnie pierwsze prawo Gampa. 2 – Przytocz i opisz dokładnie drugie prawo Gampa. 3 – Opierając się o prawa Gampa stwierdź, czy można transmutować następujące przedmioty: ołówek, sowa, duch, eliksir Felix Felicis, różdżka. 4 – Podaj trzy zaklęcia wpływające na zmianę wyglądu przeciwnika i opisz ich działanie. 5 – Podaj trzy zaklęcia pozwalające na przemianę przeciwnika w stworzenie i podaj ich działanie. 6 – Podaj nazwę i opisz dokładne działanie zaklęcia, tworzącego iluzję osoby rzucającej to zaklęcie.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Transmutuj jabłko w dwie gruszki, a następnie zamień jedną gruszkę w ołówek, a drugą w świecę. 2 – Zmień trzy kamienie w ptaki - kanarka, papugę i wronę. 3 – Transmutuj figurkę trytona w małego smoka, a następnie pokieruj nim tak, aby okrążył salę dwukrotnie. 4 – Zamień dzban w dynię, a następnie przywróć go do pierwotnej postaci. 5 – Wydłuż kielich, zmień szkło w plastik oraz zmień barwę tworzywa na czerwoną. 6 – Zmień kolor płótna, w które ubrana jest kukła, na zielony. Zmień wygląd kukły używając trzech dowolnych zaklęć transmutacyjnych - przed każdym zaklęciem powiedz, jaki chcesz osiągnąć efekt.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Transmutacja:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Rience zdawał sobie sprawę z bycia obserwowanym aż za dobrze. Nie lubił, gdy ktoś obserwował jedynie jego dłonie, dlatego na moment powstrzymał się od poruszania długimi, szczupłymi palcami, dając Shenae okazję do powyzłośliwiania się. Mimo wszystko wcale go nie poirytowała takim zachowaniem, a zwyczajnie wzruszył ramionami w sposób, który określał jak bardzo obojętne jest mu to czy potrafi zamieniać książki w myszy. - Hej, wiesz, ja niewątpię, że to szalenie ważna umiejętność, ale chyba wolałbym coś bardziej… praktycznego. - odpowiedział czarnowłosej na jej pytania, ale przez moment rozważał jej propozycję, nim zdecydował się ją odrzucić. - Zobaczymy jak pójdzie mi dalej. Może to po prostu te myszy są jakieś… ej, weź ją. Obruszył się lekko, odsuwając od swojego policzka skrobiące go stworzenie. Zdaje się, że Hargreaves zwyczajnie nie przepadał za gryzoniami, co można było łatwo odczytać z jego wyrazu twarzy. Może to z tego powodu delikatnie drżał mu nadgarstek, gdy później przytykał różdżkę do pióra i Withman musiał mu ją usztywnić, a może to jednak nie to? Nie było co tego analizować, bo nie minęło parę minut, a nieco śpiewny akcent jakim posłużył się Irlandczyk pozwolił mu na poprawne zamienienie pióra w jego czekoladową wersję. Wil spojrzał na swą towarzyszkę z lekkim uśmiechem błąkającym się na pełnych wargach nim wskazał krótkim ruchem dwóch Halvorsenów. - Zdaje się, że jeden nich bardziej potrzebuje pomocy. - zasugerował jej cel korepetycji i kiedy dziewczyna skończyła znęcać się nad piórkiem on jeszcze czekał, aby móc razem z nią opuścić klasę.
[zt]
Transmutacja: 0 Ruch rozdzka: 3 Skupienie: 3 i 3 Opanowane zaklecie:TAK
— Co może być bardziej praktycznego od czarowania? Przewróciła oczami cofając mysz do swojej piersi, zanim uniosła ją w górę, na poziom swoich oczu. Albo to kwestia jej lepszego humoru, albo wyczarowane przez nią zwierzęta słuchały się jej lepiej niż te, którymi opiekowali się na lekcjach opieki nad magicznymi stworzeniami. Unosząc gryzonia do góry, patrzyła w jego małe, czarne ślepka, mrucząc pod nosem coś o tym, że Rience jest dzisiaj chyba nie w sosie, a chwilę potem pogładziła zwierzątko po futerku dodając. — Jesteś śliczna, Harry się nie zna — bo jakby to wyglądało jakby miała krytykować stworka, którego sama przetransmutowała? Opuściła ręce, opierając łapki myszki o krawędź ławki i parzyła w skupieniu na działania Hargreavesa. Nie uważała się za eksperta, w końcu sama niedawno brała korepetycje u Setha, nawiasem mówiąc nie potrafiła sobie przypomnieć, czy mu za to zapłaciła, ale gdyby nie to chyba by się upomniał? Zerknęła na niego, widząc wyraźną różnicę w tym, jak Lyons sobie radził z zadaniem, a jak robił to Rience. Powróciła do niego wzrokiem, mrużąc oczy. — Hargreaves, wstydź się, prawie mugolak bije Cię na łopatki — wskazała głową gryfona, dopowiadając jeszcze ciche — źle to robisz — zanim Whitman przyszedł z pomocą. Wyprostowała się wtedy, patrząc na profesora usztywniającego rękę blondyna. W tym samym czasie mysz, trzymana przez nią w dłoniach, ugryzła ją w palec. Powstrzymała się od syknięcia, póki starszy mężczyzna stał obok nich, ale nie potrafiła nie wypuścić zwierzątka z rąk. — Merlinie, dziabnęło mnie to cholerstwo! — wycedziła kiedy Whitman oddalił się już do innego stolika. Obserwowała jak mysz ucieka, w kierunku wskazanym przez Rienca. Bliźniacy stali obok siebie i ku swojemu zdziwieniu, nie musiała nawet patrzeć na ich krawaty żeby rozpoznać tą malkontencką twarz jednego z nich należącego do domu Roweny. Skrzywiła się ledwie dostrzegalnie. — Co dwie głowy to nie jedna. Dadzą sobie radę — burknęła nagle tracąc nastrój. Wyciągnęła dłoń, ze sztywnym nadgarstkiem, wprawnie wykonując zaklęcie, przetransmutowując pióro, którego jednak wolałaby nie jeść, żeby potem trawić je, już pozbawione smaku słodyczy w żołądku. Nie, wielkie dzięki. Odstawiła je na stolik, kierując się dumnie w stronę stolika Halvorsenów po swoją własność. — Moja mysz… książka… po prostu mi ją oddaj — zakończyła, kierując słowa do Enzo, pod którego ręką schowała się mysz. Wystawał jej tylko sam ogon, za którego ją złapała, kierując się do drzwi, upewniając się, że Rience idzie razem z nią w tym samym kierunku. — Wiesz… na Twoim miejscu nie czarowałabym publicznie, Enzo — dodała zgryźliwie zanim wyszła, bujając swoją myszą przed nosem swoim i Rience’a. — Co Ci się w niej nie podoba? Ma śliczne lśniące futerko… tylko zębów przy transmutacji można było ją pozbawić…
Transmutacja: 22 Ruch rozdzka: nie dotyczy Skupienie: nie dotyczy Opanowane zaklecie:TAK
Wchodzisz do Klasy Transmutacji, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Transmutację. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Patton Craine oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Stavefjord. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z transmutacji można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Przytocz i opisz dokładnie pierwsze prawo Gampa. 2 – Przytocz i opisz dokładnie drugie prawo Gampa. 3 – Opierając się o prawa Gampa stwierdź, czy można transmutować następujące przedmioty: ołówek, sowa, duch, eliksir Felix Felicis, różdżka. 4 – Podaj trzy zaklęcia wpływające na zmianę wyglądu przeciwnika i opisz ich działanie. 5 – Podaj trzy zaklęcia pozwalające na przemianę przeciwnika w stworzenie i podaj ich działanie. 6 – Podaj nazwę i opisz dokładne działanie zaklęcia, tworzącego iluzję osoby rzucającej to zaklęcie.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Transmutuj jabłko w dwie gruszki, a następnie zamień jedną gruszkę w ołówek, a drugą w świecę. 2 – Zmień trzy kamienie w ptaki - kanarka, papugę i wronę. 3 – Transmutuj figurkę trytona w małego smoka, a następnie pokieruj nim tak, aby okrążył salę dwukrotnie. 4 – Zamień dzban w dynię, a następnie przywróć go do pierwotnej postaci. 5 – Wydłuż kielich, zmień szkło w plastik oraz zmień barwę tworzywa na czerwoną. 6 – Zmień kolor płótna, w które ubrana jest kukła, na zielony. Zmień wygląd kukły używając trzech dowolnych zaklęć transmutacyjnych - przed każdym zaklęciem powiedz, jaki chcesz osiągnąć efekt.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Transmutacja:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Przeforsowała się. Czuła to po sobie, zarywała noce żeby wkuwać do egzaminów, nie licząc ostatniego wieczora, kiedy padła jak długa na łóżko i nie było ją w stanie nic obudzić. Wchodzący do dormitorium ludzie, światło, żadne dźwięki. Tylko zatkany nos się o sobie przypomniał po kilu godzinach snu i jak wstała, tak nie położyła się spać. Siadła przed książkami planując jeszcze na siłę wcisnąć sobie do łba jakąś wiedzę, zupełnie bezużyteczna, jak się okazało już na samym egzaminie. Dostała pytania, na które akurat nie zdążyła się przygotować, albo przygotowywała się, ale przez gorączkę nie mogła sobie tego przypomnieć. Jej stan zamiast się polepszyć, pogorszył się. przeciążyła organizm. Jeśli Enzo wydawało się, ze kiedy ją widział, wyglądała koszmarnie, musiałby ją zobaczyć teraz. Była raczej cieniem siebie. Ledwie napisała odpowiedź na część teoretyczną testu, a już musiała zmierzyć się z praktyką. Czarowanie w tym stanie nie wychodziło jej najlepiej. Zerknęła Sabo na komisję, zmieniając kolor ubrania kukły na zielony, według treści zawartości koperty którą wylosowała. Dalej już nie poszło tak kolorowo. Wszystkie trzy cechy, jakie chciała zmienić, które normalnie nie powinny jej sprawiać problemu, spartoliła. Nie całkiem, ale w znacznej części. Wystarczająco, żeby uznać, że wątpliwa zgniła zieleń kukły i tak podniosła jej wynik. Wychodząc z Sali D’Angelo trwała w naprawdę podłym nastroju. Nie sądziła, żeby istniała jakakolwiek najmniejsza choćby szansa, żeby mogła być zadowolona ze swoich wyników egzaminów. Pomijając jednak ten fakt, próbując odłączyć od siebie myślenie o tej przykrej rzeczywistości, wróciła do dormitorium, szczęśliwa, że mimo wszystko to już koniec, zakopała się pod pierzynę i miała wrażenie, ze teraz to już może umierać w spokoju i radośnie. Nie chciała się budzić i nie chciała wcale sprawdzać czy otrzyma dyplom ze swoimi ocenami. Miała co do nich złe przeczucia.
Zdawanie jednego z najtrudniejszych przedmiotów zakrawało o solidną dawkę masochizmu. Co go podkusiło o egzamin z transmutacji? Do dziś nie wiadomo, ale i posiadanie odpowiedniego papieru kusiło nawet, jeśli nie byłby to najlepszy wynik w historii szkoły. W każdym razie, wiedział co nieco z tej dziedziny i chciał wiedzieć, jak jego wiedza odnosiła się do oficjalnych, ministerialnych wymagań. Siedząc w ławce, klasycznie wyłożył się na zaklęciach zmieniających w zwierzęta. Już raz przerabiał tego sytuację na zajęciach i najwyraźniej nie wyniósł z niej niczego pożytecznego, skoro zapamiętał jedynie formuły przypadkowych czarów. Nie znał ich efektów, więc zapewne - zdaniem komisji - wykazał się wyjątkową głupotą albo czymś podobnym. Szkoda tylko, że (będąc prefektem) nie dbał szczególnie o to. Niemal każde zaklęcie dało się odwrócić, jeśli wiedziało się, jak to zrobić. Poza paroma szczególnymi przypadkami, o których nie wiedział. Bawiąc się zadaniem praktycznym, poszło już zdecydowanie lepiej. Jak na jego umiejętności w kwestii rzucania czarów transmutacyjnych. Mogło być lepiej, choć był już zmęczony kolejnym egzaminem (a jeszcze kolejne dwa przed nim!). Niemniej jednak przetransmutował jabłko w dwie, całkiem przyzwoite, gruszki, jedną zamienił w niezbyt ładny ołówek, a drugą w świecę pachnącą owocem. Cóż, może nie było to idealne podejście i wykonanie, ale świeczka przynajmniej nie była tą zwykła. Przynajmniej.
Ostatni egzamin nie zapowiadał się lepiej niż cztery poprzednie. Owutemy nie bez powodu miały swoją nazwę, przy transmutacji Yishai, mówiąc kolokwialnie, padał na ryj. Stres wyprał z jego umysłu większość użytecznej wiedzy, co udowodnił, mając problemy z teorią. Po wyjściu z sali oparł się o ścianę i jęczał bezradnie, użalając się nad swoim losem. Nic dziwnego, skoro nie potrafił ogarnąć zadania z prawem Gampa, które było absolutną podstawą transmutacji. Chciał zapaść się pod ziemię i nigdy stamtąd nie wychodzić, a już tym bardziej nie miał ochoty pokazywać się przed profesor Marquett, która na pewno wystosowałaby mu szlaban za błędy, które przy tym pytaniu popełnił. Nawet praktyka nie ratowała go przed słabą oceną, bo choć transmutował smoka i jako tako nim pokierował (nie licząc zjawiskowego plaśnięcia o ścianę...), za prawo Gampa mogliby mu dać ujemne punkty. Marzył o samotni. Po takich porażkach ciężko było się podnieść. Komu miał się przyznać, że ma takie słabe wyniki, kiedy całe siedem lat pracował na zdobycie dobrych ocen? Wielka deprecho stulecia, witaj w życiu króla. Tym samym zakończył owutemy. Brawo.
Akurat na wybór transmutacji na owtm musiał mieć ogromny wpływ Yishai, który niezmiernie się nią fascynował. Innego wytłumaczenia na obecność Utopii na tym egzaminie nie było. Już prędzej powiedziałaby, że wyląduje na obronie przed czarną magią, ale tej przeraziła się na tyle, że ominęła ten egzamin szerokim łukiem. Jeśli już, to będzie ją trenować samodzielnie lub w towarzystwie starszej, o wiele bardziej doświadczonej siostry. Tak jak w przypadku zaklęć, tak i tutaj wyłożyła się na teorii, choć powinno być całkiem na odwrót. To znajomość inkantacji powinna mieć w małym paluszku, a nie ich wykonanie. Jednak stres przewyższył szalę po tej drugiej stronie, wywołując w Utopii po raz kolejny wrażenie, że potrzebowała silnych emocji, by cokolwiek wyszło tak, jak powinno. I w ten sposób nie odpowiedziała poprawnie na pytanie pierwsze, podając jedynie jedną poprawną odpowiedź. Byłyby dwie, gdyby nie pomyliła kolejności słów w innym zaklęciu, ale za to stworzyła trzy ptaki, choć jeden z nich miał za krótkie skrzydła i przez to odjęto jej punkt. Ostatecznie jednak wyszła stamtąd na tyle zadowolona, by móc świętować koniec egzaminów końcowych.
Transmutacja. Cholera, tu może być ciężko. Z miną godną bycia odzwierciedleniem słowa powaga, Ruby wkroczyła do Sali, witając się z komisją. Ku jej własnemu zaskoczeniu, gdy już znalazła się na miejscu, stres ją opuścił. Nigdy wyjątkowo na transmutacji jej nie zależało, podchodziła do tego przedmiotu na zasadzie : uda się? Super! Nie uda? Trudno! Z takim nastawieniem człowiek nie przejmuje się zbytnio całą tą groźną otoczką i srogimi minami członków komisji. Czując się idealnie, Howell rozpoczęła swój egzamin od teorii, losując całkiem przyjemne pytanie. Bo przecież podanie trzech zaklęć wpływających na zmianę wyglądu przeciwnika i opisanie ich działania to bułka z masłem. Z marszu zaczęła mówić, starając się wszystko wyjaśniać ze stuprocentową dokładnością i nie zapomnieć o jakimkolwiek aspekcie tego pytanie. Gdzieś po drodze mogła zgubić jeden ze skutków zaklęcia, ale generalnie udzieliła bardzo ładnej, zgrabnej odpowiedzi. Podbudowana, odetchnęła i sięgnęła do czary poświęconej praktyce. Transmutuj jabłko w dwie gruszki. Okej. Wyciągnęła różdżkę przed siebie i ze skupieniem godnym pilnej uczennicy wykonała pierwszą część zadania, z zielonego jabłka czyniąc dwie dojrzałe gruszki. Właściwie to zrobiła się głodna i chętnie by to zjadła, ale egzamin trwał, nie mogła teraz o tym myśleć. Uśmiechając się pod nosem, zamieniła jedną z gruszek w ołówek, a drugą w święcę. Cóż, ta świeca zbyt udana nie była. Niemniej jednak zadanie zostało wykonane, najwyżej odejmą jej punkt za estetykę, trudno. Z pogodnym uśmiechem na twarzy czekała na ogłoszenie wyników. Dziesięć punktów. Wow, nieźle! Liczyła co najwyżej na jakiś Nędzny, a tutaj niespodzianka! Powyżej Oczekiwań to bardzo adekwatna nazwa w tym przypadku.
Kuferek - Transmutacja: 0 Wyrzucone kostki - teoria: 4 i 5 pkt Wyrzucone kostki - praktyka: 1 i 5 pkt Suma: 10 pkt Ocena: PO Strona - losowania: http://czarodzieje.forumpolish.com/t8706p495-losowania-na-egzaminy-i-oceny#300265
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Czas na lekcję transmutacji. Katherine ostatnio bardzo polubiła te zajęcia. Na pewno nie jeden uczeń będzie w szoku, gdy zobaczy, że Ślizgonka już jest w sali a w dodatku się nie spóźniła, tylko pojawiła się tutaj przed wszystkimi. To nic, że usiadła w praktycznie ostatniej ławce. Ważne, że bliżej okna. Przy sobie miała też swoje fałszywe pióro, które dopiero co udało jej się uzyskać na Historii Magii z profesor Iriną Blythe. Zastanawiało ją, czy ktoś z jej drużyny pierścienia pojawi się na zajęcia. Chodziło jej tutaj o np @Casey Arterbury , @Elizabeth Morgana May , @Leonardo Roar i np @Shaellyn R. Oakley . Z nimi poczułaby się w sali pewniej a i umysł miałaby bardziej skupiony na zajęciach. Ostatnio znowu zaczęła się przykładać do zaklęć i to wyjątkowo z pożytkiem dla otoczenia i Slytherinu.
Cas nigdy nie był w transmutacji asem, ale znowu nie radził sobie z nią aż tak tragicznie... No w porządku, może czasami; szczególnie wtedy, gdy najzwyczajniej w świecie mu się nie chciało, a na zajęcia szedł tylko po to, by nie wyjść na zupełnie niezainteresowanego nauką i osiągnięciami. Nie mniej jednak, jeśli już na coś się decydował, to potrafił wytrwać w tym do końca, a przecież był w ostatniej klasie i wypadałoby w końcu zacząć wykorzystywać swój umysł do czegoś innego niż odtwarzanie przepisów zawartych w zakurzonych tomiskach. Poza tym, Transmutacja pewnikiem była ciekawsza niż taka Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami, którą również teraz zamierzał ledwie zaliczyć. Zgarnął ze sobą i pióro, i podręcznik, a później ruszył krętymi korytarzami szkoły aż do odpowiedniej sali. Dlaczego tak wcześnie? To wiedzieć mógł tylko Arterbury. Z drugiej strony, to raczej oczywiste, że nie zamierzał się spóźnić, bo skoro już brał udział w jakimś przedsięwzięciu to na poważnie. Tylko czasem zdarzało mu się obijać. - Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie, Russeau - rzucił do obecnej już w środku dziewczyny i bez żadnych ogródek posadził swoje cztery litery na blacie jej ławki (oczywiście przedmioty trzymane w rękach już na samym początku odłożył na stolik obok).
Wchodzi pochmurnie do klasy i z hukiem zamyka za sobą drzwi. Groźnym wzrokiem wodzi po wszystkich uczniach obecnych w sali. Krukoni, Ślizgoni, Gryfoni, Puchoni, czy jego uczniowie z Salem. Nieważne skąd jesteś. W jego oczach jesteś jednym z nieprzyjemnych dzieci, które dokuczały mu kiedy chodził do szkoły. Tu walczysz nie tylko z ciężkim przedmiotem. Tu twoim wrogiem jest również nieprzychylny nauczyciel.
Przychylność nauczyciela:
Na początek rzuć literką tym temacie, by dowiedzieć się jak Patton Craine zareagował na Twoją osobę.
A – Może to była prawda, może nie do końca. Craine jest przekonany, że jesteś jednym ze spóźnionych. Niestety tracisz na początku -5 punktów dla domu. B – Kiedy tylko cię zobaczył, zapragnął dać ci jakieś ciężkie zadanie, żebyś nie mógł się skupić na tym co mówi nauczyciel podczas wykładu. W pośpiechu czyścisz książki zalegające wzdłuż sali. Może je przy okazji przeglądasz, a może jedna z nich po prostu spada ci na nogę i otwiera się w idealny miejscu, ale wyłapujesz świetne zaklęcie gospodarcze. Dostajesz +1 punkt z zaklęć do twojego kuferka! C – Patton celuje w ciebie oskarżycielsko różdżką. Najwyraźniej rozmawiałeś z kolegą z ławki! Ku przestrodze dla innych, nauczyciel zamienia cię w gołębia! Jesteś w tej postaci do końca części teoretycznej zajęć. Jeśli nie masz samonotującego pióra (nie żadne inne), nie możesz nic zanotować podczas wykładu (bo nie możesz go trzymać). Przy kolejnym rzucie masz – 1 oczko. D, E, F – Całą lekcję udało ci się nie podpaść w żaden sposób nie podpaść profesorowi. Uf! G – Podczas jego wykładu bardzo cicho wymamrotałeś prawidłową odpowiedź na zadane ci pytanie. Niezadowolony nauczyciel, musiał dodać +5 punktów dla twojego domu! H – W ramach ćwiczeń, Craine rzucił na twój kciuk zaklęcie Engorgio. Teraz jest wielkości całej dłoni. Rzuć kostką jeszcze raz. Parzysta – znasz dobrze przeciwzaklęcie i bez problemu redukujesz wielkość palca. Nieparzysta – niestety, do końca zajęć masz gigantyczny paluch. Musisz iść prosić pielęgniarkę o pomoc, bo profesor nie raczy ci pomóc. I – Wydaje ci się, że Patton okropnie gnębi niektórych znajomych z klasy! Ciebie jakimś cudem odrobinę omija. Jeśli w poście uwzględnisz, że w jakikolwiek sposób pomogłeś dowolnej osobie, w kolejnym zadaniu dostajesz zmianę jednej kostki. J - Kiedy Craine zadał ci niespodziewanie pytanie, odpowiedziałeś wyjątkowo głupio. Nauczyciel oznajmił wszystkim, że wszyscy muszą do końca lekcji mówić do ciebie: Ghulu, jeśli nie chcą stracić punktów dla domu.
- Cisza – mówi Patton, chociaż nikt nie ma ochoty w tej chwili na pogawędki. – Zaczniemy od teorii zaklęcia, którego dziś się nauczymy. Proszę wyjąć pióra i przygotować się do zadania. Potem zrobimy krótką rozgrzewkę, a na końcu praktyka. Na dzisiejszej lekcji młodsi uczniowie mieli opanować technikę zmiany wyglądu, zaś starsi tworzenie iluzji samych siebie. Patton wcale nie opowiada powoli i przyjemnie. Wszyscy muszą w ekspresowym tempie zaznaczać ważne informacje. Dlatego całe szczęście, że dużo osób wzięło ze sobą magiczne pióra! Na pewno pomogą im później podczas głównego zadania! Craine opowiada niecierpliwie o ruchach różdżką, zastosowaniu obu zaklęć, czy tego w jaki sposób powstały. Od czasu do czasu zatrzymuje się przy uczniu, by zadać jakieś podchwytliwe pytanie. Każda poprawna odpowiedź to dla niego smutna chwila. Niepoprawna, kolejna możliwość, by komuś dopiec. Kiedy kończy wszystkich bolą ręce. Ci którzy zdali się na pióro powinni się modlić, by zapisało wszelkie niezbędne informacje. Przy takim początku lekcji, kto wie co będzie dalej! W końcu Craine oznajmia rozgrzewkę, na głos szydząc z ich umiejętności i głośno powątpiewając czy pamiętają w ogóle jeszcze zaklęcie Acetum vini. Rozdaje każdemu małą butelkę octu, którą mają na celu zamienić w wino. Czyż to nie przyjemne zadanie? Może przynajmniej przydatne!
Rozgrzewka:
Każdy ma przed sobą butelkę octu, którą musi zamienić w wino! Uwaga, jeśli masz więcej niż 15pkt w kuferku, możesz nie rzucać i uznać, że wyrzuciłeś numer 10. Jeśli chcesz próbować na 12, bądź 11 możesz rzucić kostką w odpowiednim temacie. Bonusy, bądź przykrości z poprzednich z literek będą brane pod uwagę jedynie przy tym zadaniu.
1 – 2 – Idzie ci fatalnie! Twój ocet wciąż jest octem. Czy kiedykolwiek uczyłeś się tego zaklęcia? Nauczyciel jest tak niezadowolony z tego jak ci idzie, że tracisz - 5 punktów dla swojego domu! 3 - 4 – Jakimś cudem twój ocet zamienił się w eliksir jakiś. Masz wybór. Jeśli pokazujesz to Pattonowi, ten dziwi się nieznacznie i odchodzi dalej. Jeśli chowasz go dla siebie, Rzuć kostką jeszcze raz. Parzysta – Twierdzisz, że twój ocet zniknął. Craine jest tym zdegustowany, ale odchodzi bez słowa. Nieparzysta – Profesor zauważa co robisz! Myśli, że podkradasz alkohol z lekcji! Możesz być pewny szlabanu. 5 – 6 – Profesor wącha twoje wino, które… nie ma wiele z winem wspólnego. Profesor wylewa twój napój na ziemię, oblewając ci przy tym spodnie. Z pewnością przypadkiem! 7 – 8 – Niestety twój ocet zamienia się w inny dowolny alkohol. Masz wybór. Jeśli nie przyznajesz się do swojego dzieła, nic się nie dzieje i masz spokój, Craine przechodzi obok ciebie obojętnie. Jeśli sprawdzisz co to jest i zamoczysz usta, rzuć kostką. Parzysta – To w zasadzie perfekcyjny alkohol, chociaż nie taki jak trzeba! Pokazujesz go nauczycielowi, a on jest pod wrażeniem i przywłaszcza go sobie. Właśnie otrzymałeś +1 punkt do magicznego gotowania! Nieparzysta – To jakiś wyjątkowo mocny trunek. Po jednym łyku świat ci wiruje przyjemnie. Do końca lekcji jesteś podpity i uważaj, bo jeśli Patton to zauważy z pewnością czeka cię szlaban! 9 - 10 – Wszystko idzie ci doskonale! Gratulacje, wino jest bardzo smaczne i Craine omija cię bez żadnych uwag. 11 – To wino jest tak dobre, że nauczyciel nagradza cię z kwaśną miną +5 punktami dla domu. 12 – Nie tylko dostajesz +5 punktów dla domu. Masz też +1 punkt do kuferka z transmutacji, bo najwyraźniej masz prawdziwy dar!
Garść informacji dodatkowych:
Na lekcję można spokojnie się zbierać jeszcze kilka dni. Kolejny post będzie zapewne tuż po weekendzie. Jeśli przynieśliście ze sobą pióra, na pewno będą potrzebne w dalszym zadaniu. Pamiętajcie, Patton was obserwuje! :cyclops:
Kod:
<zg>Literki:</zg> wpisz <zg>Kostki:</zg> wpisz <zg>Zdobyte/ stracone punkty dla domu:</zg> wpisz <zg>Zdobyte punkty do kuferka:</zg> wpisz
Shenae słyszała kiedyś od swojego przyjaciela pochodzącego z mugolskiej rodziny (to, że nie było teraz jego z nią zdecydowanie nie było wynikiem tego, że był mugolakiem) o filmie, w którym był nauczyciel, próbujący nauczyć swoich studentów gry na instrumencie stosował metody mocno ortodoksyjne. Zastraszanie, dręczenie i znęcanie psychiczne nad uczniami. Craine wydawał jej się do niego podobny i nie sądziła, ze ktoś rozbudzi w niej to wspomnienie. W tamtej rozmowie istniało dużo więcej ciekawych do zapamiętania rzeczy niż bohaterowie tej adaptacji filmowej. Na przykład, czym w ogóle był film, albo telewizja. Wracając jednak do Pattona, różnił się o tej postaci jedną rzeczą. Wcale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał ich czegokolwiek nauczyć. Raczej jakby torturowanie ich i gnębienie było celem samym w sobie. Chrząknęła, poprawiając dzierżone w dłoni pióro i zanim zdążyła się zorientować, mężczyzna wyskoczył z tokiem lekcji tak szybko, że dziękowała losowi za zakupienie Samonotującego Pióra. O dziwo udało jej się nawet nie rzucać w oczy, decydując, że przy tego rodzaju typie to chyba najbezpieczniejsze, najmniej kłopotliwe wyjście. Może nie chciała wybierać łatwych dróg, ale zdecydowanie, nienarażanie się mężczyźnie było wystarczająco trudne już bez dodatkowego robienia sobie pod górkę. W trakcie przebiegu zajęć, mimo wszystko i tak ściągnęła na siebie uwagę profesora, ku swojemu, może nie przerażeniu, ale trochę... skonfundowaniu, czy może nawet niezadowoleniu? Bowiem alkohol, który udało jej się wytworzyć z octu był znakomitym, SKONFISKOWANYM jej, alkoholem. Nie mając jednak na tyle głupoty, żeby się odezwać, po prostu odprowadziła mężczyznę spojrzeniem, dając mu się cieszyć nie jego alkoholem, który zresztą kiedyś i tak przetransmutuje się z powrotem w ocet.
Literki: E Kostki: 2, 5 (parzysta: 6) Zdobyte/ stracone punkty dla domu: --- Zdobyte punkty do kuferka: +1 z magicznego gotowania
Z transmutacji Shaellyn była naprawdę beznadziejna, ale to w sumie nic dziwnego. Nie angażuje się w coś, co jej nie interesuje i tyle. Sama obecność Oakley na tych zajęciach będzie bardzo dziwna. Bo ostatnio po prostu olewa zajęcia i w większości nie uczestniczy ze zwykłego lenistwa, a powinna zacząć. Jeśli tak dalej pójdzie to nie zaliczy roku a tego to by nie chciała, serio. Jej duma za bardzo na tym ucierpiała. Wychodząc zabrała ze sobą pióro i podręcznik i ruszyła w stronę odpowiedniej klasy. Była pewna, że jest jeszcze sporo przed czasem i że nie powinna się spóźnić, więc dlaczego zaraz po otwarciu drzwi pierwsze co zobaczyła to profesora? Dopiero później zobaczyła małą cholerę Casey'a i Kath na której widok tylko uniosła lekko kąciki ust. Mruknęła coś, że przeprasza za spóźnienie i usiadła obok Kath ignorując kompletnie Arterbury'ego, którego obecność odrobinę ją wkurzała... że też musieli wylądować w tej samej klasie na tej samej lekcji. Cholera jasna. To prawda, spóźniła się na lekcję ale żeby zaraz rzucać w nią jakimś zadaniem przez które nie mogła skupić się na wykładzie? Szybko poszła przeszukać wszystkie książki w poszukiwaniu odpowiedzi. Bingo, pomyślała, widząc, że znalazła odpowiednie zaklęcie gospodarcze. Okaley miała tylko nadzieje, że jej pióro zapisało wszelkie potrzebne informacje. Następnie wzięła się za kolejne zadanie dotyczące octu i wina. Wzięła głęboki wdech i używając odpowiedniego zaklęcia zmieniła ocet w wino. Poczekała chwilę na reakcję nauczyciela, a gdy tylko się oddalił, beż żadnych zastrzeżeń była pewna swojego zwycięstwa.
Literki: B Kostki: 3, 6 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: +1 do zaklęć.
Zwykle bywało tak, że Arterbury pałał równie wielką miłością do ludzi, co oni do niego. Wyjątki, rzecz jasna, też się zdarzały, bo były osoby, o których istnieniu nawet nie wiedział, a które mogły albo żywić do niego urazę, albo skrycie pragnąć znalezienia się w bliskim kręgu jego znajomych. Były też przypadki pokroju Oakley, które uważał za zupełnie niegroźne robaki, idiotycznie próbujące wleźć mu pod buty, ale niewarte większej uwagi. W porządku; może w takim razie nie koniecznie kochał tych, którzy kochali jego i nienawidził tych, którzy obdarzali go równie gorącym uczuciem, nie mnie jednak, pierwsze wrażenie nader często zostawało mu w pamięci i później zachowywał się stosownie do niego. Oczywiście zgrabnie zsunął się z ławki Katherine, by zająć miejsce w tej swojej, kiedy zajęcia wreszcie się rozpoczęły, ale w gruncie rzeczy był raczej skupiony na postaci Pattona. Tak jak mężczyzna nie wydawał się chętny do radosnych pogawędek i nawiązywania bliższych relacji z podopiecznymi, tak Ślizgon nie zamierzał być niczyim popychadłem. Kiedy jego nieszczęsny kciuk oberwał powiększającym zaklęciem, Casey niebezpiecznie zmrużył oczy, a jego zdrowa ręka automatycznie powędrowała w stronę różdżki. Problem w tym, że nowy nauczyciel transmutacji mógł budzić wśród uczniów niechęć i jakieś nieuzasadnione obawy, respekt i wiele, wiele innych emocji. W wypadku Casey’a padło akurat na ogromną irytację, a przecież zwykle chłopak nie okazywał negatywnych emocji aż tak wyraźnie, gdy przychodziło do szkolnego grona pedagogicznego. @Katherine Russeau musiała zauważyć zmianę w nastroju swojego towarzysza spod ciemnej gwiazdy. Ci, którzy znali go lepiej, musieli wiedzieć, że arystokrata ugryzł się w język, by nie odpowiedzieć mężczyźnie pięknym za nadobne. Mimo wszystko, nie zamierzał ryzykować utratą punktów dla Domu Węża albo kolejnym szlabanem. No w porządku, po prostu atakowanie nauczycieli nikomu nie wychodziło na dobre, ale przynajmniej ten raz mógł zachować pozory dobrego zachowania. Nie mniej jednak, różdżkę wyciągnął, bo siedzenie z kciukiem wielkości drugiej dłoni wcale mu się nie uśmiechało, tak więc pod nosem wymruczał odpowiednie zaklęcie. Oczywiście odpowiednie do danej sytuacji, bo nie byłby sobą, gdyby zapomniał czegoś równie trywialnego. I, oczywiście, podczas całego tego procesu nie odrywał chłodnego spojrzenia od postaci profesora. Rozgrzewka, rozgrzewką, ale Patton wybrał sobie naprawdę nieodpowiednią ofiarę. W końcu Arterbury nie był byle Puchonem o móżdżku wielkości orzeszka ziemnego! Wróćmy jednak do lekcji i kolejnego zaklęcia, które mieli przetrenować. Tutaj, niestety, Cassiemu nie poszło aż tak idealnie, jakby sobie tego życzył. No ale, nie bez powodu wspominaliśmy o tym, że przez ostatnie siedem lat nie przykładał się do transmutacji za bardzo. W każdym razie, może nie wyszło mu idealne wino, ale trunek bez wątpienia był alkoholem, w dodatku takim, na który nauczyciel nie zwrócił najmniejszej uwagi. Tak więc, odnotujmy ten drobny wypadek przy pracy jako sukces, a nie porażkę na całej linii. W końcu jakoś mu wyszło. Dopiero po chwili odwrócił głowę w stronę swoich towarzyszek na tejże lekcji. Tak na dobrą sprawę to zależało mu jedynie na obecności jednej z nich, ale skoro Shaellyn też się napatoczyła, nie mógł tak po prostu jej ignorować – w końcu, w odróżnieniu od swojej rówieśniczki, jemu wpojono jakieś zasady dobrego wychowania i nawet porozumiewawczo uśmiechnął się do Kath. Ciekawe, czy przeszmuglowanie alkoholi do dormitorium byłoby aż tak dużym wyzwaniem. Fakt faktem, jego własne wino winem nie było, ale skoro coś zawierało procenty, to zawsze stanowiło dobre urozmaicenie ślizgońskiego wieczoru w wytrawnym gronie.
Literki: H Kostki: 3+5=8; 6 (literka) Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: -
Weszla do klasy do zajec z Transmutacji bardzo chiutko. Nie chciala nikomu przeszkadzam, ale jak sie okazalo w klasie bylo tylko kilka osob. I po co ona sie tak spieszyla? Usiadla przy jakiejs lawce przy koncu klasy I spojrzala na Profesora. Czekajac name reszte uczniow wyjasnil im co beda robic. Z cichym westchnieniem spojrzala na swoj kielich. Musiala sie skupic..inaczej zadanie jej sie nie uda. Wbila wzrok w swoj kielich I przymknela powieki. Starala sie jak mogla I cos tam jej sie udalo. Mezczyzna podszedl do niej I powachal zawartosc kielicha. Wylal wszystko na ziemie przy okazji oblewajac jej spodnie. Zszokowana dziewczyna wpatrywala Sie w milczeniu w mezczyzne. Czy to nie bylo aby nie mile z jego strony? Zreszta to nauczyciel..Hope nie moze powiedziec nic co by brzmialo zle. Inaczej zarobi szlaban a tego chyba nie chciala? Tak czy nie? Wiec przemilczala cala ta chora sytuacje.
Literki: E Kostki: 5 i 1 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: -
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Nie spodziewał się dzisiaj żadnych większych wpadek. Tak się jakoś składało, że z transmutacją zwykle był za pan brat, więc na lekcje z Crainem przybył dość spokojny, co najwyraźniej było jednym z jego błędów. Nie zdążył jeszcze dobrze poznać wszystkich Salemowych nauczycieli, więc zapewne czekała go spora, przykra niespodzianka, kiedy wyszło na jaw jaki naprawdę jest profesor. Nie uprzedzając jednak faktów… Wszedł do klasy, raczej we względnie znośnym nastroju, dzierżąc w dłoniach swoje samonotujące pióro, które już kilka razy miał okazję użyć podczas wyjątkowo nudnych zajęć. Zresztą to zawsze był lepszy pomysł na zapamiętywanie ważnych informacji. Sharker w dużej mierze był wzrokowcem, także konieczność wsłuchiwania się w czyjeś tłumaczenie była dla niego najgorszym możliwym scenariuszem, jakiego nigdy wolał nie przeżywać, zdecydowanie preferując poleganie na notatkach. Kiedy mijał ławkę @Casey Arterbury, przywitał się z nim, tak samo zresztą jak z @Katherine Russeau, czym zasłużył sobie na przemianę w gołębia. Może, gdyby był w stanie mówić, zacząłby pomstować na nauczyciela, jednakże w tym wypadku pozostawało mu tylko pełne godności milczenie. Dobrze, że zdążył possać końcówkę samonotującego pióra, dzięki czemu notatki powstawały, nawet bez jego udziału. Takie małe szach mat, dla Craina. Nie zmieniało to jednak faktu, że bycie gołębiem okazało się dla niego wyjątkowo nieprzyjemnym doświadczeniem. Kiedy transmutacja została cofnięta, nawet się ucieszył, że to nie żadne nowe zaklęcie. Chociaż nie pojawią się kolejne wymówki do zamiany w gołębia! Raz dwa było po krzyku i przed Ślizgonem stała buteleczka wina. Tak to się robi!
Literki: C, jak jestę gołębię Kostki: nie rzucałam Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: -
Pojawila sie na lekcji w pore. Nie byla ani za wczesnie ani za pozno. Usiadla niezauwazona przy jakiejs wolnej lawce I wetstchnela cichutko, po czym wyjela falszywe pioro. Spojrzala na puchar octu, ktory miala zmienic w wino. Spojrzana na profesora I zmruzyla delikatnie powieki. Skupila sie I zerobila to co musiala zrobic. Niestety zamiast wina zrobila dosc silny alkohol. Po upiciu malego lyczka poczula jak zaczyna krecic jej sie w glowie. Szybko odstawila kieliszek I skrzywila sie delikatnie po czym zaczela udawac, ze nic sie nie stalo. Miala tylko nadzieje, ze profesor nie zauwazy jej dziwnego zachowania I ze nie wyczuje od niej alkoholu. Zazgrzytala cichutko zebami I wbila wzrok w lawke.
Literki: E Kostki: 4 i 4 + 1 ( nieparzysta ) Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: -
Ostatnio zmieniony przez Sunny O. Saltzman dnia Sro Gru 16 2015, 21:08, w całości zmieniany 1 raz
Enzo nie potrafił odpuścić sobie transmutacji. Podświadomie czuł, że to jest miejsce, w którym powinien pojawiać się za każdym razem, ilekroć tylko ogłosi się zajęcia, także to, że wkroczył do klasy jeszcze na długo przed dzwonkiem mogło wydawać się mniej dziwne, niż gdyby to zrobił, na przykład, na lekcji starożytnych run. Przysiadł się do Shenae, dotykając na powitanie jej łokcia i pewnie mogli pogawędzić sobie przez chwilę, zanim Patton rozpoczął swoje tortury. Wydawał się być równie sympatyczny jak Sava, co wcale nie napawało Halvorsena entuzjazmem. Z bardzo nikłą nadzieją na to, że nauczy się na tej lekcji czegokolwiek pożytecznego, zagłębił się w słuchaniu wywodu, gdzieś po drodze, bardzo mimowolnie rzucając pod nosem komentarz, który okazał się prawidłową odpowiedzią. Niecodzienne zachowanie dla Enzo, nie ma co i Craine chyba przeżywał właśnie to samo stadium dziwaczenia, kiedy przyznawał pięć punktów dla Ravenclawu. Obaj mocno zdezorientowani, wrócili zaraz do swoich zajęć - profesor do nauczania, a Enzo do udawania, że rozumie. Dość szybko skończył się wykład i przyszedł czas na część praktyczną. Zamiana octu w wino wydawała się czymś prostym i Halvorsen był pewien, że już kiedyś to robił. Nie miał tylko pewności czy czasem nie zapomniał jak wykonać poprawny ruch różdżką. Okazało się, że zarówno on, jak i Shenae mieli kłopot z odróżnieniem wina od… no, po prostu innego alkoholu. Jej jednak udało się utrafić i profesor aż skonfiskował jej butelkę, a on… no cóż. Pociągnął chyba trochę zbyt tęgi łyk, a spirytus (bo chyba nic innego nie mogło to być, tak paliło w gardle!) przepaliwszy mu przełyk, od razu uderzył mu do głowy. Pijany Enzo… nie dość, że niecodzienny widok, to w dodatku zabawny. Wydawał się być po prostu zdezorientowany i chociaż nie zachowywał się dziwacznie. Po prostu siedział, starając się złapać znowu ostrość wzroku. - Znasz jakieś… zaklęcie trzeźwiące? - przesłał tę myśl do Shenae, skrobiąc ją na rogu swoich notatek. Jego pismo stało się mocno niewyraźne, a w głowie myśli tak się kołatały, że niemalże niemożliwym wydawało się odnalezienie właściwej z nich. Będzie przypał jak nic.
Literki: G Kostki: 5 i 3, potem nieparzysta Zdobyte/ stracone punkty dla domu: +5p Zdobyte punkty do kuferka: -
Na zajęciach transmutacji dosyć dawno był, więc niezmiernie się ucieszył z wieści, że właśnie zaczęła się lekcja z tego przedmiotu. Obiło mu się o uszy że nowy nauczyciel pochodzi z Salem podobnie jak część nowych uczniów i jest dość nieprzyjemny, jednak jakoś nie za bardzo chciało mu się w to wierzyć. Do sali wszedł niemal niezauważalnie i od razu zajął pierwsze lepsze wolne miejsce. Notował wszystko co mówił nauczyciel z taką prędkością i zapałem, że ledwo zarejestrował fakt, że mężczyzna zadał mu podchwytliwe pytanie, na które od razu odpowiedział. Był pewien swoich słów, jednak ton jego głosu był cichy i dosyć niepewny, czuł się niezręcznie w obecności tego nauczyciela lecz nie oznaczało to, że w przyszłości zrezygnuje z zajęć transmutacji. Ucieszył się na wieść że dzięki poprawnej odpowiedzi jego dom dostaje dodatkowe punkty i nawet pozwolił sobie na delikatny uśmiech. Gdy skończył zapisywać notatkę niemalże nie czuł swojej ręki, dlatego też zaczął wyginać nadgarstek w każdym możliwym kierunku w celu rozruszania go. Nie trwało to długo, gdyż chwilę później czekało na niego kolejne zadanie, mianowicie przemiana octu w wino. Nie myślał że miałoby to sprawić mu trudność, więc od razu pełen pewności siebie przeszedł do rzucenia zaklęcia. Jednak... Coś mu nie poszło i to całkiem mocno nie poszło. Wino... No miało kolor wina, ale zapachem go nie przypominało, smakiem pewnie też nie. Gdy Profesor Craine w końcu dotarł do Setha i powąchał jego wino, wylał je na podłogę, przy okazji oblewając spodnie chłopaka, który to tylko zacisnął zęby żeby powstrzymać się od odruchowego krzyknięcia czegoś w stylu co pan, do cholery, wyczynia?! i posłał mężczyźnie pytające spojrzenie. Kiedy odszedł, Seth pospiesznie wyciągnął różdżkę i za pomocą cicho wypowiedzianego Chłoszczyć sprzątnął ten bajzel u jego stóp.
Literki:G Kostki: 2+4=6 Zdobyte punkty dla domu: +5 Zdobyte punkty do kuferka: -
Znacznie chętniej chodziłem na te zajęcia, które prowadzone były przez naszych profesorów z Salem. Chociaż w przypadku tego wściekłego nauczyciela, nie raz, nie dwa, zdarzało mi się usnąć na ławce, gdy narzucał jakieś mordercze tempo i co chwila wyrywkowo brał do odpowiedzi. Nie miałem pod ręką mikstury, mogącej utrzymać mnie w ryzach, łudziłem się, że wystarczy mi mocna kawa, tuż przed wejściem do sali. Oczywiście to tak nie działało. Narkolepsja nie do końca miała cokolwiek wspólnego z niewyspaniem. Przyszedłem oczywko ze swoimi Salemskimi ziomkami. @Winnie Hensley wiernie towarzyszyła mi na wszystkich zajęciach, balach i czym tam jeszcze się dało. A poza nią, byliśmy w gronie, zapewne całej reszta przyjezdnych, a przynajmniej tych, z którymi najmocniej się trzymaliśmy i tworzyliśmy swoistą paczkę. Czyli, przede wszystkim, W&S. Usiadłem gdzieś za Angielką, z którą ostatnio gadałem w lesie, ale teraz nie wdawałem się z nią w większe pogawędki, bo nauczyciel był gotów transmutować w gołębia za jakiekolwiek gadanie. Jak tego Anglika, frajer (lol, jakbym wiedział, że to ktoś mający umiejętności w zaklęciach na poziomie jakiegoś ministra magii, nazwałbym go spoko ziomkiem). Mi na lekcji powodziło się zaskakująco pięknie. Może po prostu byłem po Salem jakoś lepiej przygotowany na formę, w jakiej Patton robił zajęcia? Nauczyciel zadał mi jakieś pytanie, adekwatnie transmutacji, a ja o dziwo całkiem dobrze znałem odpowiedź. Gorzej, że nie miałem tego bajeranckiego pióra. Szkoda było mi hajsu na takie pierdoły - w końcu, najmodniejsze koszule w tym sezonie kosztowały niebotycznie dużo, a ja musiałem na nie oszczędzać. Dlatego pisałem sam, aż myślałem, że ręka mi odpadnie. Potem, ku mojemu wybawieniu przyszła pora na praktykę. No dobra, zdarzyło mi się już wcześniej kombinować z zamianą różnych płynów w wino - klasyczna, studencka ciekawość. No i jak się okazało, te doświadczenia niesamowicie teraz mi się przydało. Bowiem wino stworzone przeze mnie na dzisiejszych zajęciach, było wprost wspaniałe. Aż sam uniosłem brwi, go kosztując. - Chyba muszę się tym częściej zajmować - stwierdziłem, zaraz po tym, jak nauczyciel przyznał mi kolejne punkty dla Salem. Matko, ale dziś byłem bohaterem w swoim domu!
Literki: G Kostki: 6, 5 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: +5, +5 Zdobyte punkty do kuferka: 0 :c
Panna May z zachwytem w duszy szła na lekcje Transmutacji. Wcześniej się przygotowała odpowiednio do swoich ulubionych zajęć, czyli wzięła zwoje czystych pergaminów, książkę, pióro i kałamarz. Niemal w podskokach szła przez korytarz do klasy. Przed drzwiami przystanęła, poprawiła swoje długie czerwone włosy i weszła do sali. Szybkim spojrzeniem jasno niebieskich oczy ogarnęła pomieszczenie. Od razu dostrzegła @Katherine Russeau i @Casey Arterbury, którym pomachała. - Dzień dobry - rzekła cicho do nauczyciela nie będąc do końca pewna, czy usłyszał. Ruszyła szybkim krokiem w kierunku swoich Ślizgonów. Widząc kolejne twarze @Shaellyn R. Oakley, @Hope Crowe i @Rasheed Sharker przywitała ich skinieniem głowy. Usiadła w ławce zaraz przed Kath. Rozłożyła swoje rzeczy na całą powierzchnię ławki. Nim zdążyła się jeszcze dobrze zorganizować, to profesor Craine zaczął już dyktować notatki. Szybko zabrała się skrobiąc po pergaminie skrótami, by nadążyć za treścią. Na szczęście Elizabeth przez lata poprzednie opracowała genialny sposób nierzucania się w oczy, dzięki czemu nie podpadła profesorowi. Była niemal niewidoczna, mimo swoich czerwonych włosów. Gdy profesor skończył mówić i zaszydził z umiejętności transmutacyjnych uczniów, panna May poczuła się dotknięta i niesprawiedliwie osądzona. Sama uważała, iż ma spore braki w sztuce transmutacji, ale mimo to zapewne lepiej sobie radzi niż większość obecnych tutaj. Jak tylko otrzymała od profesora swoją butelkę octu od razu zabrała się do rzucania zaklęć. W końcu musi udowodnić, iż stać ją na więcej niż wydaje się psorkowi. Wypowiedziała zaklęcie i... Efekt był inny niż zamierzała. Co prawda zawartość flaszki przemieniła się w alkohol, ale był zupełnie inny niż zamierzony. Jednak poddawanie się nie jest w naturze Elizabeth. Wzięła głęboki wdech i zaprezentowała nauczycielowi swoje dzieło. O dziwo był on pod wrażeniem i ku zdziwieniu panny May przywłaszczył sobie butelkę. Z zaskoczeniem na twarzy Ella odwróciła się do Kath i mrugając szybko wskazała pytająco na profesorka.
Literki: D Kostki: 6, 2 (parzysta: 2) Zdobyte/ stracone punkty dla domu: ---- Zdobyte punkty do kuferka: +1 punkt do magicznego gotowania
Winnie przychodzi w towarzystwie Cyrusa, nie do końca zadowolona z tego jaka lekcja teraz się odbywa. Patton był nieprzewidywalny. Może nie było tak, że faktycznie nie lubił jej bardziej niż innych uczniów. Ale tak bardzo nienawidził wszystkich, że nie stwarzało to zbyt dużej różnicy. Miała nadzieję, że jej ziomki z Salem też zaraz przyjdzie. Najwyraźniej pół Hogwartu zebrało się na tą lekcje, a bardzo ubogo wypadała tutaj Ameryka. Dlatego usilnie rozglądała się za kimś takim jak @Daisy Manese, @Ceres O'Shea czy @Quietus Ettréval. I oczywko cała reszta też! Inaczej grupa szalonej ślizgonki z Zakazanego Lasu okaże się lepsza niż Salem! Ledwo siada na miejscu, obok Lynforda, a nauczyciel pogania ją do roboty. Hensley wstaje i bez słowa zaczyna czyścić książki. Trochę ich rozwala na półce, kiedy znajduje jakąś o tytule zdecydowanie gospodarczym. Szybko przegląda ją w pośpiechu, docierając do rozdziału na temat błyskawicznego sprzątania. Dzięki temu raz dwa może wrócić na miejsce i szybko notować. Co prawda jej pióro nie było samonotujące, ale odpowiadało na pytania, więc kiedy tylko pyta o zagadnienie, o którym mówi nauczyciel, wszystko pojawia się na pergaminie. A przynajmniej tak mi się wydaje, że to działa. Niestety potem było już tylko gorzej. Winona nie jest zbyt dobra w transmutacji, a jej wino, może wygląda jak wino, ale w smaku dalej pozostało octem. Craine swoim zwyczajem wylewa wszystko na podłogę, tak jak kilku osobom wcześniej. Szybko czyści zaklęciem podłogę, niestety gorzej z jej spódniczką. - Może mu się podobasz – cedzi cicho do Cyrusa, kiedy próbuje doczyścić plamę z mundurka. Szkoda, że wcześniej nie sprawdziła też jakiś zaklęć piorących, podczas przeglądania książki.
Literki: B Kostki: 2,4 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: +1 z zaklęć
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Literki: B Kostki: nie rzucałam(w kuferku 26pkt) Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: +1 pkt z zaklęć
Katherine właśnie wyciągnęła ze swojej torby swoje fałszywe pióro i pergamin. Gdy jednak podniosła głowę okazało się, że nie jest sama w tej sali. Właśnie pojawił się @Casey Arterbury, a chwilę później pojawiła się także @Shaellyn R. Oakley , @Rasheed Sharker i @Elizabeth Morgana May . Uśmiechnęła się do każdego z osobna, w kolejności w jakiej pojawiali się w sali. No ale zacznijmy od początku. Casey usiadł na jej ławce przysłaniając jej praktycznie cały widok swoją facjatą. Katherine uśmiechnęła się do niego odrobinę złośliwie. -Arterbury, jesteś irytujący, więc cieszę się , że wszystko z tobą w porządku. Teraz spływaj na swoje miejsce bo zasłaniasz mi lepsze widoki- powiedziała żartobliwie, po czym udała, że próbuje zepchnąć go ze swojej ławki. Dziewczynom posłała uśmiechy, a potem pomachała do Rekina. Mina jej się odrobinę zniesmaczyła, gdy do sali wszedł profesor Transmutacji. Ona chciała ten przedmiot lubić, ale gość uczący tego przedmiotu raczej minął się ze swoim powołaniem. Miała ochotę po prostu związać go łańcuchami i zamknąć w szafie, albo powiesić za pętlę do góry nogami w powietrzu i zostawić by sobie trochę podyndał. Spojrzała porozumiewawczo na swoją ślizgońską drużynę najlepszych, czy aby myślą o tym samym co ona. Właśnie zaczęła się lekcja i już miała zacząć notować, gdy profesor poprosił ją by zrobiła coś przy regale z książkami. Chyba sobie żartuje....! pomyślała szybko, jednakże chcąc nie chcą ruszyła swoje zacne cztery litery by udać się we wskazanym kierunku by zacząć czyścić opasłe woluminy, całe zakurzone i nie ruszane już od jakiegoś czasu. Jedna z książek przypadkiem wypadła jej z rąk, taka była niezdarna. Otworzyła się na dość ciekawej stronie, więc Katherina od razu pobiegła z tą ciekawostką do profesora, nie bacząc na to, że może na nią fuknąć. Pokazała mu ciekawe zaklęcie, które też przy nim wykonała, a dzięki temu zyskała 1 pkt do kuferka z zaklęć. Dzięki swojemu piórze które zdobyła na zajęciach z Historii Magii udało się jej zanotować wszystko o czym mówił profesor, zachowała także podzielność uwagi. Profesor prawie z każdego szydził. Miała wrażenie, że wręcz patrzy na starszą i trudniejszą wersję siebie. Miała nadzieję, że nie skończy tak jak on. Aż wzdrygnęła się z tego powodu. Teraz jednak przyszła kolej na wykonanie swojego zadania. Przyglądała się jak robią to jej znajomi, a potem sama też przystąpiła do zadania. -Zamiana tego octu w wino? Banalne- powiedziała odrobinę zbyt pewnym siebie tonem. Uśmiechnęła się porozumiewawczo do Caseya widząc co zrobił ze swoim winem. Doskonale wiedziała co chodziło mu po głowie, wszak znali się dość dobrze. Teraz była jej kolej. -Acetum vini- powiedziała wyraźnie akcentując słowa, jej ocet idealnie zamienił się w wino. Craine przechodząc obok Katherine praktycznie minął ją bez słowa. Spojrzała się wręcz z oburzeniem, gdy przywłaszczył sobie wino El. -To niedopuszczalne- powiedziała Kath do dziewczyny wręcz bezgłośnie ruszając tylko przy tym ustami. Przy okazji gdy już skończyła ze swoim winem rozejrzała się po sali. Znowu mignął jej przed oczami @Cyrus Lynford . Miała wrażenie, że był chyba pilnym uczniem, gdy ich spojrzenia na moment się spotkały, uśmiechnęła się lekko do niego i pokazała mu wyciągnięty w górę kciuk. -Casey, trzeba to przemycić do dormitorium. Szkoda, żeby się zmarnowało- wyszeptała pochylając się nad chłopakiem, byle tylko nikt ich za bardzo nie usłyszał. Potem zrobią sobie niezłą imprezę w Lochach. No bo jakże by inaczej.
Daisy też postanowiła się pojawić, bo w końcu w tym Hogwarcie robią jakieś ciekawe lekcje, a nie tylko nudne wróżbiarstwa albo opiekę nad magicznymi stworzeniami. Ona właśnie najbardziej lubiła zaklęcia i transmutacje, gdzie można było pomachać różdżką. Weszła do klasy zaraz za Cyrusem i Winnie i zajęła miejsce gdzieś tam za nimi. A no i przywitała się z profesorem, bo chociaż był z niego dziwny typ, to lepiej z nim było nie zadzierać. Czasem miał dziwne pomysły. I rzeczywiście, jakiś chłopak skończył po chwili w postaci gołębia. Patrząc na niego nie była w stanie się nie zaśmiać, ale powstrzymała się przed zupełnym wybuchem wesołości, bo nie chciała też zostać transmutowana. Jej piór nie pisało samo ale za to odpowiadało na pytania, więc na nic by jej się wtedy przydało. Pata-pon zaczął wykład, a Daisy pochyliła się na pergaminem i dzielnie wszystko notowała. Do nie było takie trudne, bo przez te parę lat nauki przyzwyczaiła się już do jego systemu, więc nie była zaskoczona jak pewnie niektórzy z Hogwartu. Jej piór trochę się nie przydawało, bo nie miała czasu, żeby sprawdzić czy jak zanotuje pytanie to odpowie za nią. Wolała nie ryzykować, bo jeśli nie będzie miała jednego, małego szczegółu, jeszcze dostanie Trolla! Tak się wczuła w to wszystko, że nawet w idealnym momencie coś tam powiedziała na zadane pytanie i dostała całe pięć punktów. Ha! Może i salemczyków było mało, ale z Cyrusem zdobyli już tyle punktów, że reszta mogła się schować. Szkoda tylko, że część praktyczna idzie jej już nieco gorzej. Co z tego, że miała świetne notatki, kiedy nijak nie pomagało jej to w zamianie octu w wino. Przez chwilę patrzyła na opisane ruchy nadgarstka i sposób inkantacji zaklęcia, ale kiedy spróbowała, ocet zrobił się czerwony... i to chyba na tyle. Może i było w nim trochę alkoholu, ale po powąchaniu zmarszczyła nosek, czując ten typowy, octowy zapach. Pata-pon musiał to zauważyć, jakże by inaczej. Obok niektórych przechodził bez dokładniejszego skontrolowania, ale kiedy tylko wyczuł niepowodzenie, zaraz się tam zjawiał. Daisy już wiedziała co będzie... a może raczej przewidywała jedną z możliwych opcji. I tak odskoczyła z przerażeniem, kiedy połowa wino-octu wylądowała na jej mundurku. Uśmiechnęła się do @Winnie Hensley, która podobnie była mokra w tym okropnym czymś. Rzuciła na siebie Chłoszyść, co wywołało śmieszny, pianiasty efekt... ale ostatecznie była czysta. I nie śmierdziała. - Hej, Winns, pomóc ci? - zapytała, bo widziała, jak ta nie radzi sobie z plamą i nawet nie czekając, rzuciła na nią zaklęcie.
Literki: G Kostki: 5 Zdobyte/ stracone punkty dla domu:+5 Zdobyte punkty do kuferka: --
Literki: D Kostki: 3+2=5 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: - Zdobyte punkty do kuferka: -
Chłopak przyszedł na lekcję nawet przygotowany. Niestety tego dnia bolała go trochę głowa a zapomniał w ostatni weekend kupić w Hogsmade jakieś proszki czy eliksiry na schorzenia. W końcu podczas zabawy Andrzejkowej wyszło mu, że powinien zadbać o swoje zdrowie. Może sobie zrobi jakąś ciepłą podszewkę pod szatę? Czasami w zamku było trochę chłodno. Był jednak wyjątkowo ambitnym studentem, wszakże bycie Krukonem zobowiązywało. Tak więc postanowił przybyć na zajęcia profesora Craine'a, który wzbudzał czasami w nim strach. Pojawił się na szczęście jeszcze przed jego przyjściem, czyli się nie spóźnił. To dobrze, spóźnienie nie byłoby zbyt dobrze widziane i z całą pewnością dom straciłby kilka punktów gdyby tylko przyszedł zaledwie minutę po czasie. Usiadł jednak gdzieś z boku klasy aby jednak tego dnia profesor go zbytnio nie męczył. Na szczęście nie udało mu się podpaść jeszcze profesorowi, czasami jednak coś się człowiekowi w życiu udaje a to jednak był jakiś sukces. Chwycił za swoje pióro, które dostał niedawno od sfinksa za poprawną odpowiedź na pytanie. Było to pióro Scamandra, zastanawiał się jak miało ono mu pomóc ale cóż... skoro nauczyciel zalecił posiadanie tego lub innego magicznego pióra to chłopak postanowił je wziąć. Oczywiście niezwykle szybko notował informacje wykładane przez nauczyciela. Kiedy ten skończył swoją wypowiedź, podkreślił szybko niektóre ważniejsze według niego zwroty. Brandon zawsze tak robił, pozwalało mu to później zapamiętywać najważniejsze informacje. Chłopak zobaczył przed sobą... ocet. Powąchał go i zakasłał kiedy poczuł tą silną, ostra woń. Nie przepadał za octem, tylko raz mu się ten przydał gdy został poparzony przez meduzę. Generalnie, nie miał zbyt miłych wspomnień zarówno jeśli chodzi o meduzy jak i ocet. Wyciągnął swoją różdżkę. Podobno budowa jego różdżki sprawiała, że mógł rzucać spójne zaklęcia, zawsze zastanawiał się co to oznacza. Cóż... czy to wina braku skupienia, czy raczej słabszej znajomości zaklęć z dziedziny transmutacji, która jednak była wyjątkowo trudną nauką, sprawił, że chłopak coś pomylił. Niestety nie zdążył poprawić swojego zaklęcia lub odkręcić tego czaru, bo powstało mu coś czego tak właściwie nie potrafił sam rozpoznać. Profesor sięgnął po jego fiolkę, powąchał i... wylał zwyczajnie eliksir na ziemię a przy okazji ochlapał spodnie Krukona. Chłopak jedynie spuścił głowę zażenowany swoim pokazem umiejętności i cierpliwie czekał na dalsze zdanie. Cóż... miał nadzieję, że jednak dobra passa szybko się pojawi.
Freya mimo że nie cierpi tego przedmiotu udała się na lekcję. Była to ostatnia wola jego brata Vincenta, przekonał ją by chodziła na ten przedmiot bo może się jej przydać. Gdy weszła do sali uciekła na szary koniec widząc najgorszego nauczyciela ever foreve. Bajde łej, zobaczywszy ją nauczyciel stwierdził że gada z kimś kto siedzi przed nią. Następie rzuca w nią różdzą i zmienia ją w gołębia. No ładnie, to teraz będzie ćwierkać tak? Fajnie.. Poćwirkała fruwając do Daisy, może mi pomoże? W końcu jest dobra z transmutacji, chyba. Albo profesor ulituję się nademną? Kiedy zakończyła się część wykładowa poczułam że wracam do swojego pierwotnego stanu. Stanęłam przed Daisy jako ja i burknęłam przezwiskiem psora. -Głupi patajec.. Następnie przeszedła do części teoretycznej, gdy Craine rozdał im ocet ta uśmiechnęła do nie z szyderczością. Wyjętą różdzkę kieruję w stronę bulteki z octem i mówi. -Acetum vini Coś nie poszło po jej myśli, podszedł do niej Craine. Czego burak chce? Oczywiście strącił jej butelke i wylał na jej spodnie. Nie dając mu za wygranę skierowala tym razem różdzkę na plamę i rzekła. -Chłoszczyśc Następnie gdy plama znikła uśmiechnęła się do profesora mówiąc. -Każdemu się zdarza A niech czuje góle rosnącą mu na głowie że nie udało się jej wywrucić z równowagi.
Literki: C Kostki: 4+2 Zdobyte/ stracone punkty dla domu: idk Zdobyte punkty do kuferka: 0?
zamienienie w gołębia dotyczy tylko części wykładowej, potem już normalnie uczestniczysz w lekcji, czyli rzucasz kostkami Ok zmienie..
Ostatnio zmieniony przez Freya Tulle dnia Sro Gru 16 2015, 19:26, w całości zmieniany 3 razy