Kame spacerował sobie spokojnie zwiedzając różne miejsca tutaj. Po części żałował, że przyjechał tutaj. Normalnie mógł by zarobić trochę na siebie bo ostatnio kulał finansowo. Wziął by dodatkowe godziny w barach i by mógł tam śpiewać dla rozrywki innych, ale zachciało mu się wakacji. A jak na razie nie widział nikogo znajomego, a bardzo chciał by zobaczyć kogoś, ale kogo to już jego biznes. Starał się zapomnieć o tym incydencie na balu który kończył rok szkolny jednak nie było to łatwe. Modlił się o to aby Draco tutaj nie było bo normalnie nie wytrzyma i wrzuci go do morza. Jego nogi pokierowały go w kierunku pomostu. Nie lubił zbytnio natłoczonych miejsc. Źle się czuł wtedy, miał wrażenie, że wszyscy na niego napierają i gapią się dziwnie. Usiadł sobie spokojnie na pomoście i wbijał wzrok w błękitną wodę. "Uważajcie na dzikie zwierzęta"...ktoś stracił rękę, ludzie normalne to nie Egipt a dżungla, ale Kame był przywiązany do własnego ciała, więc tak jak ten ludek wcześniej poinformował wszędzie nosił przy sobie swoja różdżkę. Położył się na pomoście i zaczął patrzeć sobie w chmury by po chwilce przymknąć oczy i rozkoszując się przyjemnym ciepłym wiatrem.
Dziewczyna postanowiła się przejść. Egipt, to było miasto piękne, ale najpiękniejsze tylko w nocy. Za dnia najlepiej schować się w cieniu, bądź popływać w basenie. A ona nie wiadomo skąd nie wiadomo jak pojawiła się na pomoście. Na sobie miała czarne rzymianki, krótkie brązowe spodenki i biały topik. Włosy spięła w wysoki kucyk. Nagle dostrzegła znanego jej chłopaka, który siedział czujny. Po cichu, na paluszkach podeszła do niego i nad uchem wydała z siebie głośne „Waaaa” upodabniający się do ryku dzikiego zwierzęcia, miała nadzieję, że się przestraszy, albo chociaż będzie udawał, że się wystraszył.
Kame jako, że leżał aktualnie na pomoście od razu przekręcił się na brzuch lekko wystraszony i popatrzył na napastnika. - Nie strasz mnie - Mruknął cicho niezadowolony ponownie siadając sobie spokojnie na swoim poprzednim miejscu. Może i zrobił lekko obrażoną minę, ale jakoś nie potrafił się jakoś na nią gniewać. - Jak ja się cieszę, że też tutaj jesteś. Normalnie bałem się, że nikt znajomy nie przyjedzie - Powiedział i odsunął się nie co do tyłu aby wyciągnąć sobie spokojnie nogi. Ponownie zerknął stosunkowo słodkim spojrzeniem na nią. - Będziesz tak sterczeć czy usiądziesz - Zaproponował i pociągnął ją za nadgarstek.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem widząc jego reakcję. - Gomenasai! – powiedziała w ojczystym języku chłopaka i uśmiechnęła się szeroko. Słysząc jego słowa ucieszyła się, że może być komuś potrzebna. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak pociągnął ją w dół i wyładowała na ziemi. - Itatata – wydukała pod nosem niezadowolona – to bolało –odburknęła niczym obrażone na cały świat rozwydrzone dziecko. Ale po chwili jej obrażanie się minęło i spojrzała na chłopaka z uśmiechem – ja też się cieszę, że spotkałam Ciebie, co tam u ciebie Kamuś?
Kame uśmiechnął się lekko i potargał jej lekko włoski. - A u mnie. Zaczynam się zastanawiać czy to dobry pomysł, że tutaj przyjechałem. Mógł bym zostać i zarobić trochę kasy bo ostatnio u mnie z nią ciężko. - Powiedział i podrapał się lekko zakłopotany w tył głowy. - No ale tutaj jednak człowiek może doskonale się skupić aby nareszcie napisać tą cholerną piosenkę przez którą mogę stracić robotę - Dokończył i pomachał zeszytem przed nosem dziewczyn. Nie miał okazji wspomnieć jej o tym czym się zajmuje. Z resztą przecież wcale nie pytała się go o to to po co miał by to mówić.
Dziewczyna obserwowała go uważnie słuchając co chłopak ma do powiedzenia. Uśmiechnęła się delikatnie i położyła spoglądając na niego z dołu. - A więc śpiewasz? – spytała chcąc się upewnić, czy aby na pewno dobrze zrozumiała jego słowa. Po chwili zamyśliła się i spoglądając w błękitne niebo zaczęła mówić, a raczej recytować.
- Róża zatopiona w szklance krwi Serce, które ciągle z ciebie drwi. Pragnienia, które krążą w twej głowie… -Nie martw się, o nich nikt się nie dowie. Piękne chwile ulotne niczym wiatr, Złudna wiara, wielka ilość prawd. Po cichu śmierć zagląda do twej głowy I sprawdza, czy jesteś nadal zdrowy, Lecz twój umysł zaprząta niepokój. Gdzie podział się twój stoicki spokój? Ciągle śnisz i śnisz życiem martwych Nie chcesz odkrywać ran rozdartych. Chcesz spać na wieki zapomnieć o cierpieniu, Lecz ono będzie przewijać się w tobie w następnym wcieleniu. Myślisz, że śmierć zakończy wszystko co złe? Mylisz się, bo mimo iż wspomnienia są bardzo mdłe Jest w nich ktoś kto pragnie byś żył, Byś istniał i przy nim na zawsze był. Pamiętaj o nich i wyryj w sercu słowa Życie jest piękne, mimo losu szlochań.
Jej głos stał się nagle przepełniony nieziemską powagą, jej wzrok skierował się na chłopaka badając go z każdym słowem, jakby to do niego kierowała te słowa, jakby starała się w nim odnaleźć sens tych słów. - Zaśpiewaj mi coś – powiedziała ni z tego ni z owego nie tłumacząc tego co przed chwilą powiedziała – chcę posłuchać.
Kame kiwnął tylko głową na potwierdzenie tego, że zajmuje się tym. Zaczął szybko w głowie szukać jakiejś stosunkowo ładnej piosenki którą kiedyś ułożył dla siebie. Wiele dziewczyny kiedy to śpiewał po prostu pewnie by chciały aby to było do nich kierowane. Wziął głęboki wdech a z jego ust wyleciały takie słowa
Chcę ci coś powiedzieć Teraz nie za dnia Bez słów w cztery oczy W jednym ciele dwa. Język jest zazdrosny Zna za dużo słów. Nie pozwólmy wplątać W nas tej wztęgi bzdur.
Tylko serce z drugim sercem Wiedzą milcząc czego chcą.
Ja chcę Bez słów policzyć wszystkie chwile Chcę Czuć ciebie,gdy nie będziesz przy mnie Chcę By strach mógł wyjść Nie wracał już.
Kiedy to śpiewał położył się obok niej jednak twarzą do niej i odgarnął jej delikatnie włosy na bok dotykając delikatnie jej policzka. Och jaki on się stał romantyczny w tej chwili. Mrugnął do niej lekko i po chwili skończył. Czekał teraz spokojnie na opinię.
No cóż mam powiedzieć. Była zachwycona, że zrobił to z taką łatwością. Jednak również bardzo zdziwiona, że bez problemu potrafił się do niej tak zbliżyć. Słyszała, że Japończycy nie przepadają za zbliżeniami z innymi ludźmi, a on nie pasował do tego opisu. Zarumieniła się, kiedy jego ręka przejechała po jej czole, a później zatrzymała się na policzku. Spuściła zażenowana głowę – ponieważ odczuwała, że policzki zmieniają kolor na dojrzałe pomidory – chcąc ukryć cały wstyd jaki w niej powstał. Może i nie powinna się wstydzić takich rzeczy, ale ona miała nieziemsko dobrą wyobraźnie, która czasami działała mimo jej woli. - Bardzo ładnie – wydukała zakłopotana – bardzo mi się podobało… - dodała po chwili odważniej.
- Przyznam ci się, że ta piosenka powstała zaledwie kilka dni temu i jeszcze nikt jej nie słyszał - Powiedział lekko zakłopotany jednak nadal nie zmieniał pozycji. Zaczął szukać czegoś gorączkowo w swoim zeszyciku i kiedy nareszcie to znalazł podsunął jej go. Puchonka mogła zobaczyć tam wypisane nuty a pod nimi słowa. - Tą piosenkę napisałem prawie, że kilka dni po balu. Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak myślałem o tobie - Powiedział cicho i uśmiechnął się w jej kierunku. Ze stron mogła wyczytać takie słowa.
patrząc na siebie ziębiąc się w twarz grzesznych słów naszych gra będzie trwać
nie ufasz moim łzom w toku wydarzeń śnisz próżnia chwil, niemy wzrok zachwyt i zmysłów mrok
prędka wymiana zdań naszych ciał...
a w lustrze pada deszcz tętniący głucho wiersz pleciona w świetle gwiazd poezja w nas
pamiętasz to był ten pierwszy raz koniec nam wyznaczył czas - jeden raz...
- Wiem, trochę dziwne ale jak tylko sobie ciebie przypomniałem to słowa jakoś same leciały - Mruknął spokojnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
Dziewczyna wzięła zeszyt i czytała powoli analizując każde słowo. Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na Kame. - To jest… piękne – przyznała wracając na początek i czytając ponownie każdy kawałek – naprawdę myślałeś wtedy o mnie? – spytała widocznie zaskoczona tym, że można było stworzyć coś tak pięknego w pewnym sensie dla niej. W końcu spojrzała na jego twarz i przyjrzała mu się dokładnie. Kiedy spostrzegł się, że na niego patrzy wróciła do zeszytu niby znowu analizując słowa. - Masz talent – powiedziała po chwilę.
- Napisałem ją specjalnie pod damski wokal - Mruknął cicho. Był lekko zakłopotany ta sytuacją w końcu nigdy mu się jeszcze nie zdarzyło napisać czegoś pod wpływem jakiejś dziewczyny. - No tak usiadłem przy biurku i do kosza wleciało sto jak nie więcej kartek. Przypomniałem sobie ciebie i jakoś od razu mi to przyszło do głowy. - Powiedział i usiadł sobie spokojnie na pomoście. Naprawdę dziwnie się czuł, był dobry w mówieniu komplementów, ale dla niej jakoś ciężko mu to szło, nie dlatego, że nie miał żadnych, ale po prostu nie potrafił wybrać jakiegoś takiego który by przekazał to co on chciał przekazać. - Chociaż żadne słowa nie opiszą tego, że jesteś aniołem, bo nikt tego nie powie - Powiedział i wbił wzrok w przyjemnie szumiące fale. - Nie wiem czy to jest talent. Pisze to co czuję tylko rymy muszę znaleźć i to cała filozofia - Powiedział i machnął ręką na znak, że to nic takiego.
Ange spoglądała na Kame cały czas. Obserwowała jego twarz, później włosy, które niedawno głaskała, później całą resztę. Słowa, które kierował w jej stronę, były słodkie, ale czy aby na pewno prawdziwe? Nie wiedziała, czego może się spodziewać bawiąc się w te uczucia. Spuściła głowę i schowała ją między rękoma, kątem oka spoglądając na wodę. Dosyć tych czułości, przecież nie można cały czas tylko schlebiać komuś, ne? Wszystko co mówił, wprawiało ją w zakłopotanie, może również dlatego postanowiła zmienić temat. - Kame – wyszeptała niby to poważnie, po czym uniosła głowę i posłała mu szeroki uśmiech – powiedz mi coś o sobie.
- Wiesz to nie jest raczej za bardzo porywająca opowieść, ale skoro tak bardzo chcesz to dobra - Mruknął i jego mina jakoś od razu zrzedła. Nie lubił opowiadać o swojej przeszłości, ale cóż jak się zapytała to chyba wypada odpowiedzieć. - No więc urodziłem się w Tokyo. Rodzice z pokolenia na pokolenie byli czystej krwi. Jako jedni z nielicznych jeszcze mają uprzedzenia do mugoli. Mam jeszcze brata który jest bardo podobny do naszych rodziców. Tak czy siak ja nigdy nie rozumiałem ich uprzedzeń - Urwał na chwilę i zaczął się bawić swoimi palcami. Popatrzył sobie spokojnie w deski pomostu. - No więc jak nie trudno się domyśleć jako dziecko bawiłem się z wszystkimi jak idzie, ale moim kochanym rodzicom to się nie podobało. Kiedy to doszło do uszu ich znajomych stracili szacunek. Postanowili się przeprowadzić kiedy miałem dziewięć lat. Nie spodziewałem się wielkich zmian i tak było w rzeczywistości. U nas w Japonii w szkołach magii też są domy i jeden jest podobny jak u was Slytherin, więc oczywistością jest to, że cała moja rodzina była z tego domu. Kiedy dostałem się do Hogwart'u rodzice modlili się o to aby tiara przydzieliła mnie do domu węża...- Powiedział i zerknął kontem oka na dziewczynę. - Tak między nami ja też miałem taką nadzieję...nie że chciałem bo to była ostatnia rzecz jaką bym chciał, ale po prostu wiesz w rodzinie i tak byłem już czarną owcą, więc przynajmniej w tym był bym podobny. Tiara jednak chyba doskonale odczytała moje myśli...do tej pory pamiętam to co powiedziała "Nasz kochany Kamenashi. Spory talent, umysł też chłonny...owszem pasował byś do Slytherin'u jednak z tego co widzę jesteś niezwykle honorowym i dobrym, człowiekiem. Widzię też w twojej głowie, że bardzo nie chcesz być w domu węża tak więc skoro taka twoja wola to przydzielę cię do Gryffindor'u". To było wspaniałe co się wydarzyło, ale rodzinka na drugi dzień przysłała mi wyjca...- Powiedział i uśmiechnął się lekko na samo wspomnienie tych słów. Nie będzie przytaczał tego co tam było napisać bo to po prostu było by bez sensu. - Machnąłem na to ręką i zacząłem żyć własnym życiem. Dostawałem do groma szlabanów, raz prawie już mnie wywalili gdyby nie dyrektor. Rodzice też chcieli mnie wywalić z domu kiedy dowiedzieli się do jakiego domu się dostałem. Tutaj ponownie pomógł mi dyrektor przekonać ich o tym aby pozwolili mi mieszkać z sobą. Kiedy skończyłem siódmą klasę dowiedziałem się, że mam się wynosić z domu. Tak więc jak chcieli tak zrobiłem. Na szczęście moja babcia była normalną osobą. Pozwoliła mi ze sobą zamieszkać, ale niedługo po tym zmarła. Wiedziała doskonale o tym jaka jest moja sytuacja, więc przepisała dom na mnie. - Zakończył opowiadać swoją historię. Pominął kilka faktów bo po co ma opowiadać wszystko. Lubił ją, ale nie będzie przecież tak od razu zdradzać całego swojego życia.
Ange spoglądała na Kame z wielką uwagą. W jej oczach można było znaleźć wielki zachwyt i podziw. Była po prostu oszołomiona tym, że on tak najzwyczajniej w świecie potrafił opowiedzieć jej o takich złych rzeczach. Kiedy skończył mówić zamknęła oczy i obróciła się na plecy wystawiając twarz ku niebu. - Jesteś niesamowity – wyszeptała po chwili nie otwierając oczu i nie tłumacząc nawet czemu tak uważa. W tym czasie w jej głowie toczyła się wojna, wojna wspomnień, które niszczyły ją zazwyczaj od wewnątrz. Nigdy nikomu ich nie wyjawiła, teraz też nie miała najmniejszego zamiaru, po prostu wiedziała, że gdyby wyjawiła swoją przeszłość, to sama zaczęłaby wierzyć, że to co się stało i dlaczego się stało to prawda, a tak może się oszukiwać, że jednak to nie była jej wina. Dopiero kiedy uchyliła powieki spojrzała na Kame i uśmiechnęła się szeroko. - Wiesz, ja bym tak nie potrafiła, opowiedzieć tak luźno o przeszłości swojej – wyszeptała niepewnie.
On się uśmiechnął też lekko i położył się obok niej. Teraz stykali się spokojnie ramionami a on przekręcił głowę w jej kierunku. - Wiesz było minęło. Nie ma co cofać się do starych błędów. Ja osobiście wolę żyć tym co jest teraz a nie tym co było kiedyś. To do niczego nie doprowadzi. Moja rodzina może nie jest idealna, ale to jednak rodzina. - Mruknął i niby przypadkiem jego ręka wylądowała na jej. Przekręcił głowę ponownie tak, że jego brązowe oczęta wpatrywały się z uwagą w niebo. - Nie jest mi łatwo o tym mówić, ale kiedy człowiek posiedzi i pomyśli o tym na spokojnie, jakoś z czasem to przychodzi łatwiej - Och jaki on jest szczery. Tak to jedna z jego nielicznych zalet. - A czy ja jestem taki niesamowity no to mogę się sprzeczać. - Powiedział i sam się roześmiał.
Słuchała jego słów z wielką uwagą. Kiedy skończył zdanie o rodzinie zamknęła oczy i wyszeptała kilka słów, kierowała je do siebie, więc nie sądziła, że chłopak może cokolwiek usłyszeć, o ile usłyszał co kol wiek. - Bynajmniej ją znasz… - westchnęła pod nosem i nagle poczuła rękę chłopaka na swojej. Zarumieniła się i odwróciła twarz spoglądając na jego profil. Nie wzięła ręki, po prostu zwróciła się ponownie ku niebu i oglądała je. - Co za głębokie myśli – wydukała chichocząc pod nosem. Spojrzała ponownie na niego i uchyliła usta jakby chciała coś powiedzieć, jednak zrezygnowała z tego co chciała i powiedziała coś innego. - Jak jest w Japonii?
- Japonia... - Urwał na chwilę kompletnie nie wiedząc co miał by powiedzieć o tym kraju. - Sam nie wiem jak to opisać. Zimą przykrywa wszystko śnieg, latem w powietrzu unoszą się zapachy wiśni, i różnych innych kwiatów. Wiosną na każdym kroku można zobaczyć tańczące w powietrzu płatki wiśni. A jesienią ziemia zmienia się w kolorowe pacie od liści które opadają z drzew - Skończył opisywać spokojnie. - Wszystko tam wydaje się żyć ze sobą w niezwykłej harmonii. Wszystko co powstaje ma swój sens. A ludzie doskonale wiedzą gdzie idą. Pomimo tego, że w Tokyo jest tylko zakrętów i skrzyżowań - Powiedział a jego mina ponownie z rozbawionej wróciła do przygnębionej.
- Czyli musi tam być pięknie, ne? – spytała wyobrażając sobie to wszystko. Zawsze chciała pojechać do Japonii, no cóż, tam się podobno urodziła, tak więc jej marzeniem było wyruszyć do tego kraju i zwiedzić go i może nawet… nie… to byłoby niemożliwe. Dopiero kiedy już skończyły się jej pory roku odwróciła wzrok spoglądając na Kame. Jego wyraz twarzy zmienił się, co nie było dobrym znakiem. - Coś się stało? – spytała niepewnie nie odrywając od niego swojego spojrzenia.
Kame wbijał stosunkowo puste spojrzenie w niebo. Ewidentnie na chwile myślami pewnie powrócił ponownie do kraju. - Nie...to nic - Mruknął i ponownie zerknął na nią. Nie mógł uwierzyć, że teraz on leżał obok niej. Zacisnął delikatnie jej rękę a jedną wolną ręką zaczął ją delikatnie gładzić po szyi. - Może i to głupie co ci powiem, ale jesteś naprawdę piękna. I to pod każdym względem. Nie tylko chodzi mi o twarz, ale o to... - Szepnął ciepłym głosem i przyłożył swoją rękę do miejsca gdzie znajdowało się jej serce. - Uwierz mi, jeszcze przy nikim nie czułem się tak dobrze - Tak trzeba było przyznać Kame miał w sobie to coś i potrafił to bardzo dobrze wykorzystać.
Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie. No cóż, dla niej to nie wyglądało jak nic, ale nie chciała się kłócić. Kolejne jego słowa wprowadziło ją w niemałe zakłopotanie. Na policzkach ponownie pojawiły się rumieńce, chyba będzie musiała się w końcu przyzwyczaić, do tego jak on ją traktuje, bo mi dziewczyna wykituje! Kontynuując. To, że jego ręka mocno ścisnęła jej rękę było niczym, kiedy jego druga dłoń wylądowała na jej klatce piersiowej na chwilę wstrzymała oddech. Chłopak mógł wyczuć jej głośne i nerwowe bicie serca. - Na… naprawdę? – spytała jak głupia nie wiedząc co ma powiedzieć. Zaśmiała się zakłopotana i po chwili dodała – Cieszę się z tego, bardzo…
Kame zabrał swoją rękę która ponownie powędrowała na szyję dziewczyny. - Naprawdę. Nie powiedział bym tego byle komu. - Powiedział i nachylił się lekko nad nią. Wbił swoje spojrzenie w jej oczy. Na jego twarzy można było dostrzec romantyczny uśmiech. - Masz naprawdę piękne oczy - Powiedział i odgarnął kosmyk włosów które przysłoniły je trochę. Po chwilce ponownie zbliżył swoją twarz do jej i kiedy stykali się już nosami, on w ostatniej chwili chyba zrezygnował z tego pomysłu. - Gome - Powiedział lekko zakłopotany.
Spojrzała na niego i nie wiedziała co ma mu mówić. Każde jego słowo, każdy jego ruch sprawiał, że wydawało jej się, że serce wyskoczy z klaki piersiowej. Robiło jej się gorąco, a w brzuchu czuła latające motylki. To było dziecinne uczucie, ale jeżeli człowiek nigdy nie doświadczył czegoś takiego to co wtedy? Dla niego są to naturalne odruchy. Gdy chłopak zaczął się zbliżać spoglądała na niego troszkę zszokowana. Nie wiedziała co ma zrobić i jak zareagować, gdy nagle… odsunął się. No dobra, nie wytrzymała. Usiadła i spojrzała na niego widocznie zirytowana i z czerwonymi policzkami. - Kame, no!! – powiedziała ni z tego ni z owego – Ty chcesz, żeby mi serce wyskoczyło z klatki piersiowej?! – spytała zirytowana – Jak już coś próbujesz zrobić to upewnij się czy na pewno, bo ja nie wyrobię! To dla mnie… - nagle ściszyła głos i spuściła wzrok – kłopotliwe.
Kame popatrzył na nią z iskierkami w oczach. Kiwnął lekko głową i ponownie chwycił jej rękę i przyciągnął ją nie co bliżej siebie. - Chcesz abym wiedział czego chcę. Wystarczy poprosić - Powiedział i zbliżył się ponownie do niej. - Obiecaj, że nie uciekniesz - Szepnął i ponownie zbliżył się do niej tak, że stykali się nosami. Po chwili jednak przechylił lekko głowę w bok i musną lekko swoimi ustami jej. Był to tak delikatny pocałunek jak by się bał, że za chwile rozpadnie się ona na milion małych kawałków. Położył jej jedną rękę na karku trzymając ją delikatnie. Po chwili dopiero się odsunął i powiedział. - Tego właśnie chciałem - Powiedział i przejechał ręką po jej policzku.
Nie wierzyła, że udało jej się powiedzieć coś takiego, no ale cóż, powiedziała prawdę. Jeżeli chłopak dalej, by tak robił, to w końcu chyba dostałaby zawału, a to nie byłoby miłe zdarzenie. Nagle dziewczyna dostrzegła te iskierki w oczach chłopakach, była nieziemsko zdziwiona, że widocznie było to dla niego ważne. Gdy pociągnął ją jej tęczówki zadrżały. Spoglądała na chłopaka z uwagą. - Obiecuję – wyszeptała, kiedy chłopak był już tak blisko, że musiała wstrzymać oddech. Nagle ich usta zetknęły się, a dziewczyna zamknęła oczy. Jej pierwszy pocałunek był inny. Chłopak, który to zrobił pomylił ją z jakąś dziewczyną. Może i był on przepełniony miłością, ale nie do niej, dlatego był taki pusty. Przez ten pocałunek bała się, że każdy inny może taki być. Jednak ten był inny, miał to coś. Kiedy chłopak się odsunął opuściła głowę uchylając powieki. Kiedy wypowiedział te trzy słowa spojrzała ponownie na niego chcąc coś powiedzieć, ale zawahała się. Skoro on pokazał czego chce… to chyba i ja… mogę. Pomyślała i spojrzała mu głęboko w oczy. W końcu wyrzuciła z siebie to czego chciała. - Jeszcze raz – po czym zamknęła oczy i przybliżyła się do twarzy chłopaka.
Kame uśmiechnął się na widok ewidentnie zadowolonej dziewczyny. Cóż jak to on mówił lubił uszczęśliwiać innych a ją to już wybitnie. Po chwili ponownie złożył pocałunek na jej ustach, jednak ten drugi był zdecydowanie bardziej namiętny niż poprzedni. Po kilku sekundach odsunął się lekko od niej a jego ręka wylądowała na jej policzku. - Kocham cię. Jesteś dla mnie najcenniejszym skarbem jaki kiedy kolwiek mogłem posiąść chociaż wiem, że nie jestem wart ciebie. - Powiedział i przechylił lekko głowę w bok. Tak to było szczere wyznanie. Może teraz właśnie zaczyna się coś nowego coś wspaniałego. Na pewno dla Kame to jest nowy rozdział w życiu. - Chciał bym abyś czuła dokładnie to samo. Może i to dziwne, ale ty jako jedyna tak szybko mnie rozszyfrowałaś. - Powiedział i uśmiechnął się wdzięcznie. To, że łatwo mu to przychodziło nie znaczy, że kłamał. Po prostu miał taką naturę romantyka. Jako, że wiedział czego chcą dziewczyny to też nie wahał się przed tym aby to powiedzieć, albo zrobić.