Spore okna, jednak w dość dużej odległości, nadają korytarzowi nieco tajemniczości. Jedynie nieliczni wiedzą, że za jednym z wielu posągów znajduje się tajne przejście, prowadzące wprost do Miodowego Królestwa. Skorzystanie z niego jest możliwe jedynie przy znajomości odpowiedniego zaklęcia...
Autor
Wiadomość
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Nero wpatrzony w Corin nie poczuł, że coś mu chodzi po ramieniu.Zazwyczaj szczury nie kręcą się po szkole. Jednak ugryzienie poczuł. Odruchowo machnął ręką i zrzucił szczura na ziemię. Szczur już miał uciekać, gdy Nero użył czaru aby go podnieść. -Szczur? Tutaj? No cwaniaku. Trafisz gdzieś, gdzie Ci nie będzie przyjemnie Powiedział do szczura. Miał zamiar zabić go. Co na to powie Corin?.. Obroni szczura? Czy nie zauważy?
Ostatnio zmieniony przez Nero Crow dnia Czw Maj 03 2012, 18:58, w całości zmieniany 1 raz
Dziewczyna już miała sobie pójść, gdy usłyszała znajomy dźwięk pisków jej szczura. Westchnęła i odwróciła się z zamiarem zapytania „Gdzieś ty znowu utknął debilny pupilu?”, ale nie wypowiedziała żadnego słowa, ponieważ dostrzegła, że jej kochana kuleczka wisi w powietrzu i ma kłopoty. - Ej, psorze nie zagalopowałeś się? O ile wiem zabijanie zwierzątek uczniów nie należy do twoich obowiązków – Powiedziała podchodząc i od razy biorąc od niego zwierzaka, który się w nią wtulił i schował na karku. Mimo niskiego wzrostu spoglądała na tego mężczyznę z góry, czy inaczej mówiąc spod byka. Mimo ostatniego „pogodzenia” obu stron i tak ani troszkę go nie lubi. - Kurde już nawet zwierzak nie może sobie korytarzem chodzić... Może zaczniemy zabijać dziobiące po palcach sowy? - Zaproponowała ironicznym tonem.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Nero spojrzał na Corin gdy ta wyrwała mu szczura z objęć magii. -Eee. To twoje zwierzę? Przepraszam, myślałem, że to jeden z szkodników kręcących się po szkole. Oczywiście nie obrażając twojego pupilka. Zbliżył się nieco do Corneli i powiedział: -Wiesz, chodzący i gryzący szczur, to w sumie potencjalne zagrożenie. Mam nadzieję, że szczepiony Po czym uśmiechnął się. Nie chciał obrazić szczurka Corin. Ani też temperować jej za posiadanie kontrowersyjnego zwierzaka. Chciał zażartować. W głębi duszy czuł, że żart mu się nie udał. -Tak w ogóle nie mieliśmy czasu żeby się poznać. Ja jestem Nero. Z lekcji chyba raczej nie zapamiętałaś. A Ty? Zdradzisz mi swoje imię, czy raczej będziesz żywiła do mnie urazę za lekcję? Ja naprawdę nie wiedziałem nic o Twojej sytuacji.
- W Hogwarcie nie ma ma szczurów, które do kogoś by nie należały. Thi... - Prychnęła niczym zawodowa kotka wystawiając dłoń do tyłu i głaszcząc swojego Draconka wtulającego się w jej kark i uparcie próbującego ją ugryźć w palce tak, jak chwilę wcześniej Nero. Dziwię się, że ona jeszcze nie zamordowała tego wkur... słodkiego gryzonia. - Nie szczepiony, nie dał się – Odpowiedziała wytykając lekko język w jego stronę, ale to nie był pogodny gest, który zwykle wykonywała. Ot taki pusty. Żart w jakiś sposób mu się udał i normalnie by się zaśmiała, ale tym razem po prostu... No, staje się ciężką osobą. Trudno jej dogodzić. Westchnęła słysząc jego słowa. No dobra, nie powinna się z nim wrogować mimo iż nadal ma taką ochotę. Oparła się o ścianę obejmując się rękami. - Corin... - Odpowiedziała mu krótko. Jak na razie tyle musiało mu wystarczyć.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Corin... Miło, że w końcu mieliśmy okazję się zbratać. Mam nadzieję, że następna lekcja pójdzie lepiej. Ja nie będę taki nachalny, dociekliwy i niecierpliwy, a Ty nie tak impulsywna i bezczelna. Wtedy będziemy mogli spokojnie żyć obok siebie. Oczywiście mam nadzieję, że będziesz na następnej lekcji? Powiedział lekko mrużąc oczy. Zauważył coś dziwnego w Corin. Może to dziwnie zabrzmieć, ale zmieniła się od ostatniej lekcji. To go dziwiło. W sumie została jej opryskliwość, ale .... No cóż ciężko to określić. Nero domyślał się, że coś złego się dzieje, bądź działo... Ale nie wypada spytać.
- Em. Zawsze jestem impulsywna i bezczelna, więc nic nie mogę obiecać. Przykro mi... - Odpowiedziała szczerze. Przecież ta dziewczyna zaprze obraża każdego, nie ma szacunku do nikogo. To, że teraz jest obojętna wobec ludzkiego istnienia i tak nic nie zmienia. A spontaniczność w działaniu? Marzyła, żeby to zwalczyć, ale za cholerę jej to nie wyszło jeszcze nigdy. Po prostu wpierw myślała, potem robiła. Tak już zostanie i Nero na pewno nie uda się temu zapobiec. - Pewnie będę... W końcu to się czasem przydaje... - Mruknęła cichutko i zamknęła oczka zrzucając na ziemię szczura. Tak, nie pozwoliła go zabić, ale tak po prostu brutalnie biedaczek miał spaść na posadzkę. Geniusz wylądował na cztery nóżki i patrzał pretensjonalnie.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Ehh. No cóż. Charakter każdego człowieka, to glina którą ten człowiek lepi. I tak póki nie ulepi garnca. Ty swój garnek ulepiłaś jak widzę, bo temperament to Ty misiu masz. Ale pamiętaj, że garnek można rozbić i lepić następny, inny. Rozważ. Powiedział z uśmiechem na twarzy. Uśmiech zbił z twarzy gdy usłyszał jej słowa o przydatności nauki. Czyli jednak coś z niej będzie. -Mądrze mówisz. Wiesz nauka życiem prządek będzie. Tak powiedział jeden z uczonych. Ale nie mam pojęcia jaki Rzucił kolejny uśmiech w stronę Corin. -Wiesz... Mimo, iż między nami sytuacja napięta była, twój temperamencik to rzecz rzadko spotykana. Dzięki niemu w przyszłości zrobisz karierę. I pamiętaj- nie daj się nikomu złamać. Bądź jak lodołamacz i nie daj się zatrzymać. Jednak, gdybyś zechciała swój charakter zmienić, to zmień go na taki, którego nikt nie złamie. Powiedział z przejęciem. Nigdy wcześniej nie mówił takich rzeczy uczniom. Po prostu nie miał okazji. Corin jest inna....
- Misiu? - Uniosła delikatnie brew nie zwracając uwagi na resztę jego słów. Przepraszam bardzo, ale no... Czy to nie jest trochę za intymne jak na nauczyciela? Swój garnek rozbiła niedawno. W drobny mak. I wierz mi, że zrobiłaby wszystko, by ten poprzedni odzyskać. Właściwie to nie ona, go zbiła tylko ktoś to zrobił. Dlatego chociaż tyle, że nie obwiniała siebie... – Lepiej, żebym wiedziała jak się bronić jako dziwka z zaplutego rynsztoku – Mruknęła cicho. Innej przyszłości dla siebie ostatnio nie widziała. Była wręcz pewna, że to się tak właśnie skończy i otwarcie o tym mówiła. Westchnęła cicho, jakoś tak ciężko. Mimo wszystko, to nie jest za wesoła wizja. - Zaskoczeniem jest, że ktoś to odbiera w ten sposób. Miło... - Aż na niego z lekkim zdziwieniem spojrzała. Przez chwilę przyglądała się jego twarzy, by zaraz potem ponownie odwrócić wzrok. Podeszła do okna w korytarzu. Otworzyła je i najzwyczajniej w świecie usiadła na... Zewnętrznym parapecie wisząc sobie nóżkami w dół. Zabije, jak mi ją ktoś wystraszy i zleci!
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Dziwka z zaplutego rynsztoku? Tak się oceniasz? I dlaczego tak mówisz? Ktoś jest tego powodem? Tak czuję... Czyli jednak ktoś cię rozbił? Nero był bardzo ciekawy... Takie sprawy to zawsze sensacja. Conajmniej dla niego. Tak jakby czuł, że wzajemna niechęć c ich obu stron znika... Ahhh ta nauczycielska impulsywność i natarczywość. Zawsze z tego coś złego. Ale przynajmniej ma nauczkę na przyszłość... Tak więc na przyszłość- nie rzucać się na uczniów z pazurami. Conajmniej nie od razu.
Skrzywiła się delikatnie widząc, że w ogóle nie zareagował na uwagę na temat „Misia”. Ale... W gruncie rzeczy to było miłe. Nawet ją połaskotało w dość specyficzny sposób gdzieś pod serduszkiem, ale nie na tyle, żeby zwróciła na to jakąś większą uwagę. Szczególnie, że zaczął zadawać natarczywe pytania. - Co to zmieni, jeśli ci cokolwiek powiem? - Spytała przekrzywiając lekko głowę w bok i spoglądając w jego oczy wciąż tak spokojnie i chłodno. Jej oczy zawsze były zwierciadłem duszy. W nich było widać dokładnie każdą emocję, jaka buzowała w jej organizmie. W tym momencie zdawało się, że ona tej duszy nie ma. Były tak puste, jak czysta kartka papieru... Na której zawsze można napisać coś nowego.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Otóż... Skrywanie w sobie czegoś co boli, to tak jak dokładanie cegiełki do piramidy "szaleństwo". A gdy już powiesz będzie Ci lepiej... Może będę w stanie Ci pomóc. Powiedz, tu chodzi o to co myślę? Hogwart dziś to nie to samo co kiedyś. Dawniej panował tu spokój i ogólny szacunek. Teraz za każdym rogiem dzieje się coś złego. I nikt nie jest w stanie tego zatrzymać. Ale możemy temu zły dać kopa w dupę. Wtedy jak zaboli to już drugi raz nie podejdzie pod ten sam róg. Ja zamierzam trochę ogarnąć sytuację tutaj. Ale narazie muszę się zaklimatyzować w Hogwarcie. Pomożesz mi? Powiedział patrząc prosto w blade oczy Corin.
- Są rzeczy, których po prostu nie można powiedzieć. Albo nikt ci nie wierz, albo to i tak kompletnie nic nie zmieni. To chyba jedna z takich sytuacji, kiedy nawet nauczyciel z pasją nic nie poradzi. Ale co fakt, to fakt. Ta szkoła się zmieniła... Choć i tak jest lepsza niż Beauxbatons. Tam nigdy nie wrócę – Odwróciła w końcu wzrok. Miała złe przebycia z tą szkołą, oczywiście mówiąc tutaj o tym, że została zgwałcona przez co nie rozmawia z ludźmi raczej, nie daje się dotykać i wiecznie się na kimś wyżywa. Ale najgorsze lata dzieciństwa przeżyła we francuskiej szkole. Co innego jedna osoba gnębiąca ją, a co innego cała szkoła za to, że ma inny styl życia.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Hmmm... Wiesz nauczyciele mają łatwy dostęp wszędzie... Mówisz, że to nic nie zmieni... Możesz się mylić. Nie trawię uczniów którzy z nudy znęcają się nad innymi. Przynajmniej naprowadź mnie, a może się domyślę. Różne świństwa chodzą po ludziach. Różni ludzie chodzą po świecie. Różne myśli chodzą po głowie. A Ty pomimo okładki nie jesteś taka oschła i zła.Po prostu ktoś nałożył na Ciebie taką maskę i nie umiesz jej zdjąć. To jak będzie? Powiesz czy skryjesz? Wiesz prędzej czy później i tak się dowiem. Plotki szybko się rozchodzą. A szczególnie o takich znanych osobach jak Ty.
- Chyba prędzej by mi pomógł płatny morderca, niż nauczyciel. Ta osoba nie zasługuje na karę, a stryczek – Westchnęła odwracając się do niego tyłem i opierając się ramieniem i policzkiem o mur. Patrzała przed siebie w pusty korytarz. Właściwie dobrze, że tutaj teraz stał. Gdyby miała sama... Przebywać właśnie tutaj, właśnie teraz. Pewnie przerażona biegłaby w miejsce, gdzie jest jak najwięcej ludzi. - Plotki... Plotki mówią, że mszczę się na chłopaku, który mnie przeleciał i zostawił... Więcej na ten temat wolę nie dodawać – Skomentowała obejmując się rękami i przeczesując palcami długie włosy. Po chwili dało się słyszeć jeszcze bardzo ciche, wręcz ledwo dosłyszalne jedno, jedyne zdanie: „Ja już nie chce być sama”. Powiedziane samemu do siebie. Pomyślane na głos.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
-Przeleciał??! Ah... Czasami plotki kłamią... A czy ta kłamie? CZy może to prawda? Czy ten chłopak zrobił to? Posunął się do tego? Tutaj w szkole? Przecież to szczyt świństwa! Powinnaś nasłać kogoś na niego... Oczywiście jeśli masz znajomości. A powiedz- ten chłopak z jakiego domu? Gdzie tak bezczelni ludzie się chowają? Chcesz to mogę Ci pomóc w zemście... Nie jak nauczyciel... Raczej jak wsparcie. Wystarczy, że mi zaufasz. Nero był bardzo przejęty. Noo halo gwałt w szkole??! Oj dużo tu trzeba zmienić. Ale to wszystko na zebraniu pedagogicznym. Był bardzo zaintrygowany przykrą sprawą Corn. Chciał jej pomóc. Otworzyć ją na świat. Zobaczymy co z tego wyniknie.
- Przecież to nic nadzwyczajnego. Pary się ze sobą bawią, rozstają. Proste, czasem nieuniknione. Tylko podobno ja nie mogłam tego przyjąć do wiadomości, dlatego opowiadam o nim niestworzone rzeczy. Hm... Skoro wszyscy tak myślą, to to chyba musi być prawda - Jak zwykle ta tajemniczość. Naprawdę wolałaby zakończyć ten temat. Bo co to wszystko niby zmieni? Cornelia uśmiechnie się wesolutko, będzie bujać się na nogach jak małą dziewczynka chwaląc się „Zostałam zgwałcona przez Daniela, ślizgon”. Przynajmniej tak wyobrażałaby sobie tą scenę. On poszedłby z tym do dyrektora. Byłaby afera i w końcu i tak by wyszło na to, że ta Gryffonka tylko kłamie, że niszczy koledze opinie, a że już ma sporo przewinień to odesłano by ją do innej szkoły. Naprawdę nie widziało jej się to. A zaufać mu nie chce. Ona nie chce już nikomu więcej ufać. I mścić się też nie zamierza. Bo jak, skoro boi się do niego podejść?
Dziewczyna wybiegła chwilę temu z pokoju luster. Zdążyła załapać, że przecież ona nie umie ani szybko, ani długo biegać w momencie kiedy byłą już bardzo daleko!.... Czyli kawałek dalej na korytarzu. Jak można się męczyć kiedy się nawet 100 metrów nie przebiegnie?! Przepraszam bardzo, ale to są jakieś kpiny. Wyklinając na swoją kondycję w myślach oparła się o ścianę. Na szczęście była dość spory kawałek i miała nadzieję, że jeśli Nashi wybiegł za nią, to w złą stronę, albo pobiegnie prosto i nie wpadnie na to, żeby skręcić. Westchnęła głęboko. Nie no, przesadza. - Idiotko dlaczego ty się przejmujesz czymś takim... - Powiedziała szeptem sama do siebie. Dała temu chłopakowi niewłaściwie znaki, przez co wpakował się biedak jak ananas do puszki. I powinna to olać prawda? Jak zwykle. Powinna teraz znaleźć jakiegoś biedaka i zaciągnąć go do Schowka na miotły. Tak, właśnie to zrobi. Musi odreagować, a wtedy wróci stara, bezuczuciowa Cornelia, która zachowuje się tak, jak ma ochotę – słodko kiedy trzeba, smutno kiedy trzeba. Byle by tylko móc manipulować ludźmi. Właśnie. Powinna przede wszystkim myśleć o tym, że Kame będzie łatwo sterować. A nie kurcze... Przejmuje się. Koniec przejmowania, tak Corin? TAK?! To dlaczego masz taki wyraz oczu...
- Corn czekaj - Powiedział gryfon kiedy zorientował się, że nie został sam w sali. Po jego policzku spłynęła stróżka krwi, jednak on się tym nie przejął. Chwycił ją za rękę i powiedział. - Myślałem, że ciebie nie ma. Nie chciałem abyś to widziała, nie miałaś tego widzieć - Mruknął cicho i zamilknął. Nie wiedział co miał by jeszcze powiedzieć. Czasami miał takie wybuchy złości, a szczególnie kiedy już sam nie wiedział co miał by zrobić. Wbił swoje spojrzenie w ziemię, nie chciał jej przestraszyć ani nic z tych rzeczy, po prostu musiał dać upust emocjom które w nim narosły.
Jednak nie jest taki głupi. Jednak ją dorwał. W sumie nie trudno, skoro głośno oddychała. Nic dziwnego i nigdy więcej biegania i uciekania. Przez chwilę milczała. Zamknęła oczy na kilka chwil, by potem odwrócić się i spojrzeć na chłopaka. Uśmiechnęła się delikatnie. Materiałem swojego rękawa starła mu stróżkę z policzka i ucałowała go w rankę, którą to sprawiło szkło, kiedy go drasnęło. - To nic... Sama częściej mam wybuchy złości i wtedy to się dopiero dzieją straszne rzeczy – Zaśmiała się. Spojrzała na rękę za którą ją trzymał. Sprawiła, że ich palce na chwilę się splotły – Nie przejmuj się – Poprosiła go by po chwili zbliżyć się i ucałować jego podbródek, bo gdy się nie pochylił wyżej nie sięgała. No, jest dobrze. Moi drodzy wróciła do postawy doskonałej aktorki. I przykro mi, ale Kame zdecydowanie nie zna jej na tyle, by móc dostrzec chociażby odrobinę sztuczności tej sytuacji. Musiałby ją znać co najmniej kilka lat, bo jak na razie tylko jedna osoba, którą od dawna znała była w stanie zrozumieć kiedy Corn jest prawdziwa, a kiedy udaje dla dobra swojej lub kogoś innego sytuacji.
- Widzę, że ty do perfekcji opanowałaś hamowanie własnych uczuć, ale ja nie. Nie będę z tobą grać w to, bo jestem na to za stary. Chcesz się ze mną przespać proszę ja cie bardzo, ale dla twojej informacji. Pozwolę ci na to dopiero wtedy kiedy budząc się zobaczę prawdziwą ciebie. Pokochałem ciebie, nie tą dziewczynkę którą stworzyłaś dla własnej wygody. Ta laska która pojawia się cały czas powiem ci szczerze nawet mnie odstrasza. - Powiedział i zabrał szybko swoją rękę. - Powiedz mi wprost to co myślisz. Zróbmy chwile szczerości, jeżeli uważasz, że jestem taki jak inni powiedz mi to i pokaż mi chwilę kiedy starałem się ciebie jakoś podejść. A jeżeli naprawdę coś do mnie czujesz też to powiedz. To nie jest przestępstwo, ale nawet jak naprawdę mnie lubisz to tylko prawdziwa ty. Ta druga niestety musi zniknąć. Jak ona nie zniknie raczej nie mamy o czym rozmawiać. Bo nie lubię rozmawiać z ludźmi którzy są wobec mnie nie szczerzy - Zakończył swój wywód i wbijał w jej oczy swoje spojrzenie. Można było w nich dostrzec nutkę rozpaczy, jednak bardzo szybko ona zniknęła.
- Chwila szczerości mówisz? Okej – Skomentowała przeczesując placami swoje włosy. Pełna spokoju, pełna opanowania. To też była ona. Miała talent do szybkiej zmiany humoru. Chwilę temu się mogłaby się poryczeć, a teraz spoglądała na niego w ciszy. Szkoda, że nie miała kieszeni, bo teraz wsadziłaby do nich ręce chcąc za wszelką cenę pokazać ignorancję sytuacji. - Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wierzę, że tak szybko można się zakochać. Nie wierzę, że w ogóle można się zakochać. Nie istnieje miłość, istnieje tylko pożądanie i strach przed zostaniem samemu. Nie szukam związku, przede wszystkim stałego, bo nie bawi mnie poświęcanie się dla ludzi, których i tak albo ja zranię, albo oni mnie. Więc nawet, jeśli cię lubię i mogłabym cię przelecieć na tym korytarzu tak dla zabawy, bo masz fajny tyłek, to nie znaczy, że będę za tobą latać i wyznawać ci miłość, bo zrobiłam to dwa razy i żałuje ich jak diabli... Możesz za mną biegać, możesz się starać mnie zmienić, ale nic nie obiecuje – Bardzo mocna chwila szczerości trzeba przyznać. Powiedziała chyba wszystko co jej leży na duszy odkąd powiedział te brzemienne w skutki słowa.
- Tak ja mogę coś próbować robić, ale to nie ma sensu, jak ty tego nie docenisz. Mówisz, że ranisz ludzi a próbowałaś kiedy kolwiek ich nie ranić. - Mruknął i on wsadził sobie ręce do kieszeni. Pokręcił głową tak jak by chciał się czegoś pozbyć. - A no tak ty nie jesteś w stanie ich nie ranić, skoro nie doceniasz nawet jednego człowieka który usiłował się do ciebie zbliżyć. - Uśmiechnął się smętnie i popatrzył gdzieś w bok. - Aż tak bardzo chcesz aby moje przekonanie o tobie się zmieniło. Jak chcesz abym ciebie traktował tak jak wszyscy inni wystarczy powiedzieć jedno słowo. Byłem przekonany, że skoro nie doświadczyłaś ciepła w swoim życiu to tego potrzebowałaś, ale widocznie nie. - Powiedział i wsadził sobie ręce do kieszeni. - Chcesz zostać sama. Nie chcesz mieć nikogo przy sobie. Nikogo kto mógł by zrobić coś bez interesownie. Wystarczy twoje słowo...jeszcze umiem zrozumieć kiedy ktoś mnie raczej nie toleruje - Mruknął i o dziwo lekko się uśmiechnął.
- Próbowałam. Wychodzi zawsze zdecydowanie gorzej. I nie powiedziałam, że tego nie doceniam. Potrafię docenić. Po prostu chcę, żebyś był przygotowany na tą ewentualność, że ja się mogę nie zmienić. Doświadczałam ciepła. Ale wolę go nie mieć niż potem podwójnie dostawać zimno. I naprawdę, lubię cię... Ale nie chcę, żebyś zakochał się tak mocno w prawdziwej mnie i potem zobaczył, że jednak jestem zdradziecką dziwką nie wartą uznania – Skomentowała cicho. Ile razy ona ma mu tłumaczyć, że cokolwiek do niej czuje to nie ma sensu? Że żadne jego słowa do niej nie docierają? Ona... Cornelia jest trudną osobą. Żeby do niej dość, trzeba się z nią zaprzyjaźnić. Wtedy uzależnia się od tej osoby i sama nie jest w stanie jej odrzucić. Choć w sumie teraz też miała z tym lekki problem. - Naprawdę cię lubię – Powtórzyła jeszcze jakby nie dosłyszał – Ale nie mów tak, jakbyś mnie znał – Poprosiła wystawiając dłoń i delikatnie głaszcząc go po policzku.
Kame odsunął się trochę do tyłu. Nie dał się pogłaskać. Jego mina była stosunkowo poważna. Takiego wyrazu twarzy chyba jeszcze nigdy nie miał. - Zaprzeczasz sama sobie. Mówisz, że mnie lubisz, ale się boisz mnie polubić. Myślisz, że tego nie widać. Ja też nie ufałem ludziom, nie chciałem im zaufać, bo bałem się dokładnie tego samego co ty, jednak w pewnym momencie doszedłem do tego, że to co jest wygodnie nie jest dobre. - Mruknął i ponownie wbił wzrok w ziemię a jego włosy opadły mu na oczy. - Dopóki nie pojawisz się prawdziwa ty naprawdę nie mamy o czym rozmawiać. Nie chcę gadać z tobą i cały czas zastanawiać się nad tym czy bujasz czy też mówisz prawdę - Powiedział i zerknął z ukosa na nią.
- Jak możesz mnie kochać, skoro nie widzisz tego, że w tym momencie jestem prawdziwa? - Powiedziała tylko tyle. Opuściła dłoń i odwróciła się do niego tyłem. Zrobiła kilka kroków w stronę okna będącego na korytarzu. Otworzyła je pozwalając, by wiatr rozwiał jej włosy. Uśmiechnęła się wychylając do przodu. Pamiętała, jak niegdyś stojąc z kolegą na dachu chciała go przetestować. Wtedy też poleciała w dół. Nie przejmowała się czy zdechnie, czy zostanie złapana. Była właśnie w takim stanie. Tak bardzo bolało ją życie. I gdyby nie to, że zmieniła się. Że zdaniem Kame jest sztuczna, to pewnie on by musiał ją dzisiaj łapać. I w końcu pewnie nie udałoby się w odpowiednim momencie...
- Bo człowiek zaczyna się gubić w twoich kłamstwach. Z czasem przestaje widzieć kiedy kim jesteś. - Powiedział i ustał obok niej przymykając delikatnie oczy by po chwili je otworzyć. - Może i jesteś prawdziwa, ale skąd mam mieć tą pewność, że to nie jest zagrywka tej drugiej dziewczyny która siedzi w tobie. W końcu skoro tak bardzo chcesz się z nią utożsamić to jesteś powiązane nie - Mruknął i zerknął na nią kontem oka. Ręce położył sobie na parapecie i zaczął wdychać spokojnie świeże powietrze. - Może teraz jesteś sobą, ale to nie ważne jak za kilka sekund ponownie powróci tak sama dziewczyna którą mam ochotę rozszarpać na strzępy - Powiedział i odgarnął kilka kosmyków na bok.