W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
Nauczyciel przyglądał się uczniom z uwagą, zainteresowany jak będą radzić sobie z nie takim wcale łatwym zaklęciem obronnym. O dziwo, co jednak Ramireza wyjątkowo cieszyło, większość poradziła sobie wyśmienicie, poprawnie rzucając czar, przy czym niektórzy zdołali nawet odbić zaklęcie ofensywne, które na nich kierowano. Dumny ze swoich studentów i zadowolony, że uczniowie nauczyli się czegoś pożytecznego pozwolił sobie na skrócenie lekcji tym, którzy ukończyli zadanie wcześniej niż inni. Jednak przed zakończeniem zajęć rozdał wszystkim prace z odpowiedziami na trzy pytania, które oddawali podczas pierwszej części i uśmiechnął się znacząco. -Wszystkim wam poszło znakomicie, staracie się coraz bardziej, z czego jestem naprawdę dumny. Rozdałem wam wasze prace i myślę, że teraz, po zakończeniu lekcji możecie sami zweryfikować poprawność waszych odpowiedzi - dodał dość enigmatycznie, ale że i spieszył się już na kolejne przedsięwzięcia, pozwolił wszystkim na spokojne dokończenie zadania i dopiero wtedy ostatecznie zakończył lekcję.
//Osobom, które ukończyły zadanie punkty zostały już przyznane, reszta ma czas do 20.02
Pierwsze zadanie wykonane. Cóż, wyszło lepiej niż się spodziewałem. Teraz pozostało mi wziąć udział w drugim etapie zajęć. Zostałem przydzielony do pewnego Krukona, którego kojarzyłem jedynie ze szkolnych korytarzy. Tak czy inaczej naszym zadaniem była zarówno obrona jak i atak. Czynność tą mieliśmy powtórzyć po trzy razy. Na samym początku bronił się Krukon. Niestety jemu udała się tylko druga próba zastosowania Excluditur. Po nim broniłem się ja. Pierwsza próba była beznadziejna. Nie udało mi się obronić, a moja różdżka upadła na ziemie. Na moje szczęście kolejne dwie próby zakończyły się sukcesem na tyle dobrym, że za trzecim razem różdżka oponenta znalazła się w mojej dłoni. Zadowolony podziękowałem za towarzyszenie podczas zajęć, a następnie zacząłem szukać wzrokiem Lotte, która najwyraźniej skończyła przede mną swoje zadanie. No nic... Teraz jedyne co mi pozostało to wrócić do domu i spakować się na ferie, które są już lada chwila.
Partnerka do ćwiczeń jak widać nie bardzo była zadowolona z takiego a nie innego wyniku. Pierwsze próby jej nie poszły a Niklausowi? Zaliczał niemalże perfekcyjnie każde podejścia. Na pewno mogło to wywołać pewne rozczarowanie czy zdenerwowanie i był na to zupełnie gotowy. Nie miał jednak wobec młodej kobiety złych zamiarów, dlatego celowo ją trochę podpuścił. Sprowokował, by znalazła w sobie odwagę i jednocześnie siłę woli, dokonując prawdziwego przeskoku. Czy taktyka podziałała? Bez dwóch zdań! Na trzy próby dwie okazały się skuteczne co oczywiście odpowiedział uśmiecham i szczerym zadowoleniem. Ucieszył go fakt, że ma obok siebie kogoś, kto jest w stanie nie tylko zorientować się w zadaniu ale również udoskonalać. Sam oczywiście był wybitny w zaklęciach i po prostu trafił na odpowiednią dla siebie klasę. Świadom był jednak lepiej niż inni swoich braków, dlatego nie bał się przyznać do możliwej porażki podczas innych zajęć. -Brawo! W porównaniu do poprzedniego razu, teraz wszystko wyszło świetnie! Aż mnie korci by zaproponować trzecie podejście ale patrząc na gwałtowny przeskok, wolę odmówić. Jeszcze będziesz miała lepszy wynik ode mnie. - powiedział na głos by wszyscy wokół mogli to usłyszeć. Nie kłamał a i też lekko zachwalał koleżankę. Nie widział w tym nic złego. W końcu byli tu po to, by się czegoś nauczyć i polepszyć własne możliwości, nieprawdaż? Niklaus przypatrywał się "rówieśniczce", oceniając jej progres. Zadowolony był z efektów i z krótkiej chwili by się jej lepiej przyjrzeć. Miała charakterystyczną urodę ale jej oczy wykazywały doświadczenie przerastające większość znanych mu osób. Nasuwało się więc pytanie, jaka była jej historia... czy był zainteresowany? Całkiem możliwe. Mimo wychowania w czystości krwi, nabrał ciut innych poglądów niż jemu podobni. Wszystko za sprawą wilkołactwa. Preferował tą stronę i zamiast patrzeć się na procenty, patrzył na członków swojego stada lub potencjalnych kandydatów.. Skierował jednak swój wzrok w innym kierunku, ponieważ Feliciana mogła wyłapać ciut większe zainteresowanie z jego strony...
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Hope nie ma chyba, więc założę, że się obroniła we wszystkich, ale nie aż tak dobrze, żeby odbić zaklęcie, bo się czuję poszkodowana i też chcę coś tego mieć xD
Jej misterny plan, żeby ugodzić Crowe jakimś przebrzydłym zaklęciem niestety się nie powiódł, bo się, skubana, obroniła. Właściwie to Ettie mogła się domyślić, że tak się stanie, skoro zniwelowała też dwa poprzednie zaklęcia. Przynajmniej o tyle dobrze, że żadnego nie odbiła. Żeby tylko nie próbowała się zemścić wysyłając w jej stronę czegoś równie nieprzyjemnego co jej zaklęcie. Przy pierwszej próbie Ślizgonka rzuciła zwykłego Expelliarmusa i bardzo dobrze, bo Ettie nie wyszła obrona. Różdżka wypadła jej na podłogę, ale szybko ją podnoiosła, udając, że nic się nie stało. To był pierwszy raz, każdemu mogło nie wyjść. Przy kolejnych próbach nieważne było jakim zaklęciem rzucała Hope. Ettie udało się unieszkodliwić wszystki i dolatywały to niej tylko w postaci lekkiego podmuchu. Sukces! Tylko teraz, kiedy obie umiały zaklęcie, ten ich przyszły pojedynek będzie raczej mało emocjonujący.
Najwyraźniej oponent Matthias'a poradził sobie doskonale z zaklęciem. Fakt, zirytowało to odrobinę młodego Krukona, lecz nie zamierzał dać mu aż tyle satysfakcji z tego małego "zwycięstwa". Zadanie trzeba było poprawić, dlatego chwilę przed wyjściem Gryfona młodziak podjął się wyzwania ponownie. Kiedy ustawili się naprzeciw siebie, Islandczyk spojrzał na swojego przeciwnika ze spokojem. Wiedział, że musi być opanowany, ale całkowicie nie mógł się skupić. Rzucony przez Black'a Expelliarmus zdołał trafić różdżkę Matt'a, która prawie natychmiastowo znalazła się na podłodze. Chłopak z miejsca schylił się po nią i ponownie przygotował się do obrony. Tym razem jego myśli były całkowicie czyste, wyzwolone od wszystkich bzdetów. Był prawie przekonany, że zaklęcie się uda... i owszem, udało się. Może nie był to pierwszej klasy Exluditur, ale przynajmniej kolejną próbę można było uznać za zaliczoną. Krukon zamknął oczy, wszystko zależało od ostatniej obrony - uda mu się, czy może jego duma zostanie urażona. Młodzieniec wyciągnął różdżkę przed siebie i kiwnięciem głowy dał znak, że Arthur może rzucać zaklęcie ofensywne. Co się stało potem? Wielki uśmiech zarysował się na twarzy Matt'a, zaklęcie powiodło się. Co więcej, można by chyba rzec, że wykonał je prawie idealnie. Zadowolony Krukon podziękował swojemu towarzyszowi i po zakończeniu lekcji wyszedł z sali. Był z siebie dumny!
Emily spojrzała na listę z parami, a gdy tylko ujrzała swoje imie, a tuż obok @Blaithin "Fire" A. Dear jej mina zrzedła. Naprawdę, jakim idiota trzeba być, by dawać te dwie do jednej grupy?! Trochę głupio wychodzić z sali w połowie lekcji, a poza tym wyglądałoby to jak porażka, czego ta nie mogłaby zaakceptować. Emily podeszła do gryffonki, jako iż ta zapewne nie zrobiłaby nawet kroku. - Nie chce mi się tracić na ciebie mojego cennego czasu więc zaczynajmy. - Westchnęła, mierząc dziewczyna zimnym wzrokiem. - Podniesiesz te swoje ogromne cztery litery czy mam ci w tym pomóc? - Powiedziała z wielka irytacja w glosie. Dalej nie chciało jej się Wierzyc, że jest w parze właśnie z nią. „Zaczynam-Wycedzila" celując w dziewczynę różdżka. Wszystko poszło zgodnie z planem. Istny scenariusz książkowy! Emily patrzyła na Fire z wyższością. Czula że nad nią góruje. Pewna swoich możliwości wycelowała jeszcze raz. Cóż to było...chyba cos poszło nie tak, gdyż ta wytrąciła jej różdżkę, na co Emily z jeszcze większą irytacja spojrzała na gryffonke z jeszcze większą pogarda. Nawet przez moment nie pomyślałaby się przed nią ugiąć czy przyznać do porażki, a już na pewno nie przed tą osobą. - Jeszcze raz! - Rzuciła, po czym wycelowała trzeci i zarazem ostatni raz. Wszystko poszło zgodnie z planem, a gdy tylko wyrównała rachunki wytrącając dziewczynie różdżkę rzuciła tylko krótkie „Ups!"Podnosząc różdżkę dziewczyny czuła satysfakcje i ogromna ulgę że tego nie spartolila.
Ps: Jako ze Fire nie wstawiła posta to pisze ja (jako pierwsza, a miałam być druga xd)
LEKCJA OBRONY PRZED CZARNĄ MAGIĄ 20.03.2017 POCZĄTEK: 20.00 dnia 21.03
Po przerwie znowu pora wrócić nauczycielom do pracy, a z kolei uczniom do pilnej nauki. Wiedziała, że jak zwykle nie każdy będzie idealny, a wielu z kolei zamieniło się zapewne na mózgi z amebą. Nic na to nie była w stanie poradzić. Wiedziała, że musi być cierpliwa i sprawić by jak zwykle jej ukochany dom Slytherin wygrał Puchar Domów. Zastanawiało ją ile osób przyjdzie na zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Przybyła do sali szybciej, by móc wszystko przygotować do lekcji, a także okiełznać tych, którzy jak bydło wparują tutaj od frontu, byle tylko zdążyć na zajęcia. Po przygotowaniu wszystkiego co konieczne, siedziała już teraz z dłońmi splecionymi na biurku z czarnym krukiem na ramieniu. Jej mina nie mówiła zbyt wiele. Uwielbiała ciszę i spokój. Teraz tylko czekała na uczniów, od czasu do czasu głaszcząc kruka po piórach.
Zasady lekcji: 1. Pierwszy post rozpoczynający nasze zajęcia całkowicie wstawiam o godzinie 20.00 2. Napiszcie w poście jeśli chcecie być z kimś w parze. 3. Nie akceptujemy spóźnialskich, po pierwszym poście zamykam salę. 4. Podajcie w poście informację ile posiadacie punktów z OPCM, będzie to dla mnie pomocne w dalszej części lekcji.
Ostatnio zmieniony przez Beatrix Cortez dnia Wto Mar 21 2017, 11:36, w całości zmieniany 1 raz
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget w drugim semestrze starała się nie opuścić żadnej lekcji z przedmiotów, z których chciała zdawać egzaminy końcowe, toteż nie mogło jej zabraknąć na obronie przed czarną magią. Co prawda obawiała się nieco, czy pakowanie się na lekcję profesor Cortez nie było przypadkiem złym pomysłem (nie bez powodu zaznaczyła, że mogą przyjść tylko uczniowie od VI roku w górę, przy czym Puchonka była na VII i dlatego martwiła się, że może nie pasować swoim poziomem do tematyki lekcji), ale mimo wszystko przyszla do klasy dziesięć minut przed rozpoczęciem. Prawdopodobnie była jedna z pierwszych w sali. - Dzień dobry, Pani Profesor - przywitała się na wstępie i nawet lekko dygnęła. Ta kobieta definitywnie wzbudzała w niej respekt. Usiadła gdzieś w jednej ze środkowych ławek i zajęła sie wywijaniem rękawów swojej szaty szkolnej, obserwując jednocześnie to drzwi, to nauczycielkę.
Chcę być w parze z @Lotta Hudson (jeśli się zjawi, jak nie to jest mi to obojętne) Punkty w kuferku: 7
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Przyszłam sporo przed rozpoczęciem zajęć, a mimo to Bridget już na mnie czekała. Czułam respekt do profesor Cortez dlatego przed zajęciami wyprasowałam moją szatę i wypolerowałam różdżkę, a po wejściu do sali bardzo grzecznie się przywitałam i bardzo cicho usiadłam koło mojej siostry witając się z nią jedynie delikatnym uśmiechem. Położyłam różdżkę na blacie i zastanawiałam się co nas czeka. Nie byłam jakoś specjalnie dobra w zaklęciach, aczkolwiek całkiem lubiłam te lekcje.
Zaklęcia nie wymagały ode mnie zbyt wielkiej kreatywności, a mimo to całkiem je lubiłam. Pojawiłam się dosłownie moment przed zajęciami, a mimo to sala była niemal pusta. Nie chciałam zbytnio rzucać się w oczy, więc grzecznie się przywitałam z Profesor Cortez i usiadłam z boku czekając aż pojawi się ktoś znajomy z kim mogłabym być w parze podczas ćwiczeń. Podejrzewałam, że pojawi się Calum i to z nim będę ćwiczyć, ale nie byłam tego stuprocentowo pewna, gdyż mój kochany brat zazwyczaj mnie skrzętnie unikał.
Chcę być w parze z; @Calum O. L. Dear (jeśli nie przyjdzie to obojętnie z kim) Punkty w kuferku: 4
Ostatnio zmieniony przez Vivien O. I. Dear dnia Wto Mar 21 2017, 20:15, w całości zmieniany 1 raz
Erika lubiła w profesor Cortez ten spokój i aurę respektu, którą kobieta roztaczała. Czasami po prostu miała dosyć tych nauczycieli, którzy próbowali być zabawni i wyprawiali na swoich lekcjach jakieś cuda. Jeśli Ślizgonka zjawiała się na lekcjach to tylko z dwóch powodów - albo potrzebowała tej obecności, żeby zdać, albo faktycznie chciała się czegoś nauczyć. Jak było w przypadku OPCM? Chyba przygnała ją potrzeba bycia silną. Erika lubiła praktyczne przedmioty, a nauka nowych zaklęć dawała większą gwarancję, że nikt jej nigdy nie zaskoczy. Co prawda nie wiązała swojej przyszłości z tą dziedziną, wychodziła jednak z założenia, że jeśli ktoś miał oberwać od niej zaklęciem to lepiej tym paskudniejszym. W klasie były niestety tylko trzy dziewczyny i żadnej z nich Erika nie znała. Rozparła się więc wygodnie na krześle, lekko się na nim bujając i ze znudzeniem wbijając wzrok w jeden punkt na ścianie. Takie oczekiwanie zawsze trochę ją męczyło. Było tyle rzeczy, które mogłaby robić przez te kilkanaście minut!
Zjawiłem się w klasie zaraz po Lotcie. W zasadzie szedłem za nią przez cały korytarz, ale była tak pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyła mnie. Siłą woli powstrzymałem się od przestraszenia jej, nie miałem ochoty zbierać jej pozawałowych zwłok z posadzki. Posłałem jej jednak zawiedziony uśmiech, gdy w klasie usiadła obok swojej siostry. Ostatnio prawie w ogóle nie pracowaliśmy razem na lekcjach i powoli zaczynało mi tego brakować. Przywitałem się grzecznie i z uśmiechem, a później zerknąłem na czarnego kruka. Czad. Podążyłem do ławki, w której siedziała moja młodsza siostra i opadłem na krzesło, robiąc przy tym nieco hałasu. Podniosłem rękę w przepraszającym geście, po czym wyciągnąłem swoją różdżkę z kieszeni szat. Była trochę ufajdana, wczoraj wpadła mi w błoto i nie zdążyłem jej do końca wyczyścić, więc korzystając z chwili czasu, zacząłem wycierać ją wewnętrzną stroną ubrania.
Felix nie pozwalał sobie na opuszczanie swoich ulubionych lekcji. Obrona Przed Czarną Magią i Zaklęcia to jego ukochane przedmioty, które zmuszały go do opuszczenia bezpiecznego zacisza dormitorium. Collardo dumnie prowadziła go przez gąszcz korytarzy, podczas gdy Fuck co chwilę upewniał się, czy oficjalna zgoda dyrektora znajduje się w jego kieszeni. Zbyt wiele osób go nie zaczepiało, ale nie miał ochoty na żadne przepychanki z prefektami czy natrętnymi nauczycielami. Sam nie rozumiał, czemu posiadanie psidwaków na terenie szkoły było zabronione. Jego Colly była niezwykle posłuszna - tak, tresowana od małego, ale na Merlina, co takiego miały w sobie niby kuguchary? Ach, kociarze przejęli tę szkołę i tyle. - Dzień dobry - przywitał się kulturalnie, wchodząc do sali. Musnął dłonią pierwszą mijaną przez niego ławkę, gdy Collardo szczeknęła cicho. Felix zmarszczył brwi, oczekując po swoim pupilu bezwzględnej ciszy. Co mogło ją tak rozproszyć? Przyczyną tej małej zmiany w zachowaniu suni była oczywiście obecność Eriki - Colly podprowadziła do niej właściciela, merdając dumnie ogonem. Felixowi pozostało jedynie domyślić się, o co chodzi. - Nie reaguje tak entuzjastycznie na nikogo - oznajmił. Zapewne niewiele osób w ogóle zauważyłoby zmianę w zachowaniu psidwaka. Ale przyspieszyła, jej ruchy stały się energiczniejsze (aż nieco chaotyczne), a poza tym to szczeknięcie? Fuck miał mocną więź z tym futrzakiem. - Mogę? - Zapytał, ale i tak już usiadł, więc Ślizgonka nie miała wiele do powiedzenia. - Ładnie wyglądasz, Eriko. - Uśmiechnął się promiennie, bowiem był to taki drobny "żarcik", którego nie mógł powstrzymać. W towarzystwie panny Frisk czuł się wyjątkowo swobodnie.
Chcę być w parze z:@Erika L. Frisk Punkty z OPCM: 16 (EDIT: mój błąd, zaniżyłem o jeden, już jest dobrze!)
Ostatnio zmieniony przez Felix U. C. Keane dnia Wto Mar 21 2017, 11:50, w całości zmieniany 1 raz
Zaczęła się wiosna, to oznaczało dłuższe dni, więcej słońca i o wiele więcej czasu na "robienie rzeczy", jak to Ruth zwykła określać, kiedy próbowała syntetycznie opisać, co właściwie tak ją pochłania po całych dniach. Dostając się na staż z początku myślała, że pracę w ministerstwie ma już w kieszeni, ale szybko spadła z tego kwiatka naiwności, kiedy szef już w pierwszym tygodniu pokazał, że wcale nie musi jej zatrudniać po skończeniu studiów, bo jest tylko kolejnym studenciakiem w szeregu, który posiadając identyczne umiejętności jak cała reszta sądzi, że dostanie unikatowy etat. Akurat. Nie pozostało jej więc nic innego, jak jeszcze bardziej się przykładać, a szła za tym między innymi stuprocentowa frekwencja na lekcjach, a że na zaklęcia i obronę przed czarną magią, jako najbardziej z jej punktu widzenia potrzebne przedmioty nigdy się nie spóźniała i tym razem dotarła - chwilę - przed czasem. Uchyliła lekko drzwi, skinęła głową z cichym 'dzień dobry' w stronę profesor i usiadła przy pierwszej wolnej ławce. Pociągnęła jeszcze lekko za łańcuszek, na którym zawieszony ukrywał się pod fałdami materiału glob, co było już machinalną czynnością młodej Szwedki. Często sprawdzała, czy przypadkiem nie zgubiła swojej osobliwej biżuterii i pewność, że wciąż wisi na jej szyi działała nań wręcz uspokajająco. Ostatnio za bardzo się rozproszyła u Ramireza, więc teraz nawet nie rozejrzała się dobrze po sali w poszukiwaniu znajomych, usiłując jak najmocniej zorientować na lekcję.
punkty z opcm:40(+10)
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Aż strach pomyśleć jakie baty by dostał od matki jakby nie przyszedł na jakieś jej zajęcia. Dlatego przebierając się z szat szkolnych na luźniejsze, czyli jak zwykle garniak. Wparował śmiało do klasy zabierając ze sobą torbę z podręcznikami do OPCM, wiedział dobrze, że mimo iż to jego matka prowadziła zajęcia to nie będzie mu w niczym pobłażać. Oczywistym było, że nie musiał myśleć o tym by nie zapomnieć o różdżce, pamiętał nauki swojego wuja i sam uważał, że bez niej jest jak bez ręki i nogi. Jak kaleki człowiek. - Dobry - rzucił do matki i uśmiechając się delikatnie zajął jedno z wolnych miejsc.
Ilość pkt w kuferku: 10 Jest mi to obojętne z kim będę w parze.
Nie mogła sobie odpuścić takiej lekcji, zresztą jednej z jej ulubionych. W sali pojawiła się przed czasem, ubrana w mundurek (po ostatniej lekcji z upierdliwą nauczycielką weszło jej to w nawyk) a gdy przywitała się z nauczycielką i wszystkimi znajomymi, usiadła nieopodal Corteza. Wiedziała doskonale, że nauczycielka jest jego matką, dlatego wolała odpuścić sobie wszelkie czułe gesty. I nie, nie bała się jej a po prostu chciała mieć święty spokój przez najbliższe kilka minut.
To była jedyna nauczycielka, na której lekcjach Fire nigdy nie zabrakło. Nieważne, czy to eliksiry, na których obecność Gryfonki była oczywistością, czy też zaklęcia albo OPCM. Po prostu wiedziała, że na takich zajęciach nie będzie się nudzić i na pewno nauczy się czegoś przydatnego. I jeśli chodzi o profesor Cortez, Blaithin zmieniała się w zupełnie inną osobę przy autorytecie tej kobiety. Z głośnej, kłótliwej nastolatki stawała się chłodną perfekcjonistką, która wszystko przygotowywała dopięte na ostatni guzik. Każda porażka przy Cortez była o wiele bardziej upokarzająca niż przy kimś innym. I darzyła ją szacunkiem na tyle dużym, że potrafiła nawet być grzeczna. Ubrała się w czarodziejską szatę o ciemnoszkarłatnych barwach. Nosiła taką na swoje ulubione lekcje, jeśli nie wymagano mundurka. Wiedziała, że nauczycielka nie toleruje spóźnień, ale nie przejmowała się. W końcu zawsze zjawiała się w samą porę. Tym razem zabrała ze sobą eliksir leczący rany na wszelki wypadek, gdyby mieli pracować z trudniejszymi zaklęciami. W kieszeni spoczywała czarna różdżka, a pod pachą niosła parę książek, nowo zakupionych podręczników. Włosy związane w kucyk opadały na plecy Gryfonki. Wchodząc do klasy skinęła lekko głową profesorce jako pierwszej zauważonej osobie. - Dzień dobry. Cześć, Hypnos. - zwróciła się także do czarnego kruka, który błysnął na dziewczynę ślepiami. Do reszty znajomych po prostu delikatnie się uśmiechnęła. Wiedziała, że Cortez będzie wymagać skupienia, dlatego usiadła w pierwszej wolnej ławce i wyciągnęła różdżkę, po czym zaczęła obracać ją w palcach z delikatną ekscytacją wypisaną na twarzy.
Pkt z opcm: 4 + 5 za różdżkę = 9 chcę być w parze z:@Izzy C. Eden
Ostatnio zmieniony przez Blaithin "Fire" A. Dear dnia Pon Mar 20 2017, 20:11, w całości zmieniany 1 raz
Izzy miała wrażenie, że od wieków nie było jej na zajęciach z Obrony Przed Czarną Magią. Idąc na lekcję czuła przypływ pozytywnej energii, co za często jej się nie przytrafiało. Wyjątkowo miała przy sobie również sporą torbę, w której zwinięty smacznie spał Seth. Izzy chciała zostawić go w dormitorium, ale w ostatniej chwili jej się tam zapakował. Nie wystawał i był cicho, więc czemu ktokolwiek miałby się przyczepić? Weszła do sali, stukając cicho swoimi obcasami. Przywitała się z nauczycielką prostym "dzień dobry", jednocześnie omiatając salę spojrzeniem. Ona się zastanawiała nad wężem, a jakiś chłopak psidwaka przyprowadził! Ach, chyba był niewidomy. Wszystko jedno... Skinęła lekko głową na powitanie w stronę @Erika L. Frisk, która chyba jednak została już zagadana przez właściciela tego futrzaka. Wzrok Izzy przetoczył się dalej, szukając jakiejś dogodnej ofiary. Nie chciała aby wyglądało to tak oczywiście, więc dalej powolutku szła do przodu, i... Zatrzymała się obok ławki zajętej przez rudowłosą Gryfonkę. - Fire. - Rzuciła, co tak właściwie miało zastąpić jakieś niezręczne "cześć". Izzy zajęła wolne miejsce obok pani prefekt Gryffindoru. Unikała jej dość długo i właściwie, to nie wiedziała, skąd ta nagła zmiana. Stęskniła się za dawną przyjaciółką? Nie miała pojęcia, jak powinna zachowywać się w obecności panny Dear. - No, trochę się odstawiłaś... - Mruknęła, zerkając znacząco na czarodziejską szatę dziewczyny. Postawiła łagodnie torbę obok ławki i wyjęła podręcznik, za co Seth zganił ją cichym, zaspanym syknięciem, którego z całą pewnością pani profesor nie mogła usłyszeć.
Chcę być w parze z: Blaithin "Fire" A. Dear Punkty kuferkowe: 2
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Naeris zależało na rozwijaniu się w każdym możliwym kierunku. Chodziła więc na przeróżne zajęcia, z których próbowała być jak najlepsza. Efekty bywały różne, niekiedy nawał zajęć dobijał Krukonkę i pozbawiał ją resztek wolnego czasu. Zaklęć odpuścić sobie nie mogła, w końcu każdy dobry czarodziej musiał znać się na czarach i machaniu różdżką. ONMS nie był wszystkim i Naeris zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Dlatego nie spiesząc się za bardzo, zeszła w dół aż do lochów, które przyprawiały dziewczynę o lekki ciarki. Miała nadzieję, że się nie zbłaźni i wszystko pójdzie dobrze, ale optymistyczne patrzenie na świat już bardzo mocno przyległo do Krukonki. W torbie miała schowaną smoczycę, z którą ostatnio się nie rozstawała. Yennefer w końcu nauczyła się, kiedy zachowywać się spokojnie, a kiedy pozwolić sobie na szaleństwa. Co prawda, dalej miały drobne problemy z porozumieniem, przez co Naeris musiała co jakiś czas naprawiać swoje nadpalone włosy albo podrapane ubrania, nie wspominając o małych rankach od zębów smoczycy. Mimo to kochała ją całym serduszkiem. - Będzie świetnie, co nie? - mruknęła, przywyknąwszy już dawno do rozmów z Yen. Weszła do klasy i przywitała się uprzejmym "Dzień dobry!" z profesor Cortez, która zawsze wydawała się bardzo poważna i surowa. Do tego Sourwolf miała świadomość, że przez krew nie ma szans na zyskanie u niej specjalnych względów, jak niektórzy uczniowie. Z westchnieniem usiadła w miejscu, gdzie nie przeszkadzałaby innym i wsunąwszy dłoń do torby, pogładziła po łebku Yennefer.
Pkt z opcm: 7 NIE MAM PREFERENCJI CO DO MOJEJ PARY
Z niemałym entuzjazmem postanowiła wybrać się na zajęcia z Obrony przed czarną magią. Może i nauczycielka prowadząca owe zajęcia ją przerażała, jednak doskonale zdawała sobie sprawę iż lubi ich dom więc nie widziałą większych przeciwwskazań aby nie przyjść na zajęcia. Trzymając mocno różdżkę w jednej dłoni, a drugą opierając na pasku od torby w której znajdowały się niezbędne przybory do lekcji weszła do klasy. - Dzień dobry Pani Profesor. - delikatnie skinęła jej głową i usiadła w jednej z wolnych ławek. Miała nadzieję, że @Claire Zusse zjawi się na tych zajęciach i nie zostawi Oriane samej. Teraz pozostało jej jedynie czekać na przyjaciółkę.
kuferek: 27 Chcę być w parze z :@Claire Zusse. Jeśli jednak nie zjawi się to jest mi to obojętne.
Ostatnio zmieniony przez Oriane L. Carstairs dnia Wto Mar 21 2017, 21:04, w całości zmieniany 1 raz
W szkole zjawiła się jakaś nowa profesor (strasznie dużo ich ostatnio) i chociaż Candy nie przepadała za nieznanymi osobami, postawiła sama się przekonać, jak to będzie. Zazwyczaj okazywało się, że coś z nimi jest nie tak, a starych nauczycieli znała całkiem dobrze. Może nie z imienia i nazwiska, ale kojarzyła zajęcia i swoje wrażenia po nich. Tym razem zaryzykowała, bo to jednak OPCM. Jak się okazało, na mugoloznawstwie jej umiejętności były jak znalazł. Miała nadzieję, że skoro to ktoś nowy, to postara się, żeby pierwsze zajęcia każdy dobrze zapamiętał, a to sugerowało, że wreszcie nauczą się czegoś, o czym mogli jedynie słyszeć. Ogłoszenie nie grzeszyło informacjami, więc Candy pojawiła się w szacie czarodziejów, żeby nie podpaść prowadzącej od razu. Przyszła na czas, ale najwyraźniej inni byli o wiele bardziej podekscytowani obroną i gdy uchyliła drzwi, ujrzała wiele twarzy – część z nich znajoma. @Leonardo O. Vin-Eurico kojarzyła z mugoloznawstwa, jego twarz – może ze względu na charakterystyczne rysy? Ciekawe, czy on pamiętał ją jaką tę, która troszeczkę rozwaliła mugoloznawstwo. Zamknęła za sobbą drzwi, przywitała się z profesor i zajęła wolne miejsce.
Claire po prostu nie mogła odpuścić zajęć z Obrony Przed Czarną Magią. Przedmiot ten fascynował ją (a jego zakazane części jeszcze bardziej) i choć nie była z niego najlepsza, chciała się trochę poduczyć. Dlatego pewnym krokiem wybrała się na zajęcia, z typowym dla siebie wyrazem twarzy przemierzając korytarze. Wkrótce weszła do sali, gdzie miała odbyć się lekcja, poprawiając torbę na ramieniu. - Dzień dobry, pani profesor. - odparła, kiwając jej leciutko głową, po czym rozejrzała się po klasie. Uniosła lekko kącik ust do góry, kiedy zobaczyła @Oriane L. Carstairs i podeszła do niej bez ociągania się. Przytuliła przyjaciółką, siadając obok i zakładając nogę na nogę. - Czekałaś na mnie? - zapytała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Z osób obecnych na sali poza Oriane kojarzyła jedynie niejaką Naeris (nadal się zastanawiała, jak ktoś mógł mieć takie ciekawe imię), Izzy i Corteza. Obróciła głowę w stronę przyjaciółki, grzecznie czekając na jej odpowiedź.
Felicity nie bardzo chciała iść na OPCM, ale koniec końców uznała, że może w sumie być ciekawie. Słyszała, że nauczycielka tego przedmiotu jest przerażająca, ale nie pozwoliła, by to zraziło ją jeszcze bardziej. Przede wszystkim zdecydowała się tam pójść tylko dlatego, że być może dowiedzieliby się czegoś ciekawego. Dlatego szybko udała się do klasy, witając się z nauczycielką po dotarciu na miejsce i dyskretnie rozglądając się po klasie. Nie zauważyła nikogo, z kim by utrzymywała jakieś bardziej przyjazne stosunki i w sumie żałowała trochę, że nie ma tu @Leonardo O. Vin-Eurico, bo lubiła tego chłopaka. Może i był przysłowiowym psem na baby, ale był uroczy, dało się z nim pogadać i miło spędzić czas. Siadła sobie gdzieś z boku klasy, patrząc się na ludzi dookoła i dopiero po chwili się kompletnie wyłączając, by czekać na rozpoczęcie się zajęć.
Chcę być w parze z : @Leonardo O. Vin-Eurico, ale jeśli się nie zjawi, jest mi to obojętne. Kuferek: 1
Przyszłam na lekcje. Od jakiegoś czasu OPCM i zaklęcia były dla mnie bardzo fajnymi zajęciami, naprawdę bardzo je polubiłam. Rzucanie zaklęć, uczenie się nowych sprawiało mi niesamowitą satysfakcje. Wskoczyłam do klasy niczym ninja i rozejrzałam się po klasie. Panie Hudson, przechodziłam koło nich i jak jedną jak i drugą powitałam cmokiem w policzek. A co. Przecież z oby dwiema dość dobrze się dogadywała, tak? Zasiadła przed nimi. Uśmiechnęłam się jeszcze do @Naeris Sourwolf. Kiedyś się mocno przyjaźniłyśmy, teraz? Trudno mi opisać tę relacje. - Co tam piękne? - zapytałam korzystając z okazji, że jeszcze pani profesor nie rozpoczęła nauki, ale gdy ta przerzuciła na mnie wzrok kiwnęłam jej jedynie głową na przywitanie.
Nadszedł czas na kolejne zajęcia, tym razem Tadhg zjawił się na zajęciach z OPCM, nie był co prawda orłem z tych zajęć, więc należało chyba uzupełnić lukę w wiedzy. Zjawił się w klasie, rozglądając się spokojnie dookoła, kiwnął głową na powitanie nauczycielce i zajął swoje miejsce gdzieś w jakimś rogu sali. Nie było tutaj nikogo z jego bracio-kuzynów, czy przyjdą? Kto wie, chociaż Eanruig, rzadko opuszczał jakiegokolwiek zajęcia i pewnie będzie i tym razem, ale to już nie jego problem. Tadhg siedział tak w spokoju na swoim miejscu, w oczekiwaniu na rozpoczęcie lekcji.
Kuferek0
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Nie wiem czy uznawać, że się spóźnił - post rozpoczynający lekcję nie odbył się o tej godzinie, o której był zapowiedziany, więc... Z buta wjeżdżam!
Leonardo dawno już nie był na zajęciach Obrony Przed Czarną Magią. Mimo to wszedł pewnym krokiem do sali, mając nadzieję, że lekcja się za bardzo nie przeciągnie. Przez ramię przewieszoną miał torbę sportową, bowiem planował zaraz potem opuścić Hogwart i wybrać się na trening. Ogólnie, wpadł tutaj jedynie pod wpływem impulsu. - Dobry! - powitał entuzjastycznie panią profesor. Było już tutaj sporo jego znajomych, tak więc do każdego mruknął proste "cześć", Fire zaszczycając dodatkowym uśmiechem. Szukał właśnie jakiegoś dobrego, strategicznego miejsca, aby przycupnąć, gdy wychwycił spojrzenie @Cándida Feliciana Miramon. Ta piękna Krukonka ciągle jakoś mu się przewijała... A to na eliksirach, a to na mugoloznawstwie (gdzie, swoją drogą, poważnie przyciągnęła jego uwagę). Niestety już kierowała się w przeciwną stronę, tak więc Leo musiał znaleźć kogoś innego. Jak na zawołanie wpadł na ławkę @Felicity Harvey. - Felciu! - Ucieszył się, przysiadając do Puchonki. Jakoś fantastycznie się nie znali, ale była przeurocza, a Leoś nigdy nie gardził towarzystwem kogoś tak urodziwego.