Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dziczy wykrot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5896
  Liczba postów : 2523
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyNie 30 Cze 2024 - 12:52;

First topic message reminder :


Dziczy wykrot

Za rzeką teren się unosi, formując w stromy wał, zza którego wychylają się pnie grubych, strzelistych, prastarych drzew. Przez gęstwinę gałęzi z trudem przebija się słońce, a jeśli już udaje mu się to uczynić, wszystko zdaje się skrzyć w jego blasku. W dole znajduje się wykrot, korzenie powalonego drzewa wznoszą się ku górze, unosząc ponad niewielkim dopływem szumiącej cicho rzeki. Pośród błota i mchu, jaki porasta to miejsce, wyleguje się potężny dzik o niemalże smoliście czarnej szczecinie. Jego kły sprawiają wrażenie rozrośniętych do niebotycznych rozmiarów, tworząc broń, jakiej nie da się tak łatwo pokonać. W małych oczach zdają się kryć płomienie, jakie podsycają jedynie słoneczne błyski, budząc w dziku obraz równie przerażający, co sama wojna.

Przejście

Musisz znaleźć wyjście z sytuacji, w jakiej się znalazłeś. Nie jest zbyt korzystna, bo tak się składa, że kiedy wpatrujesz się w dzika, on wpatruje się w ciebie, najwyraźniej licząc na to, że do niego zejdziesz. Nie brzmi to zapewne zbyt zachęcająco, jednak w miejscu, w którym teraz stoisz, nie ma żadnej bezpiecznej ścieżki, jaką mógłbyś się wymknąć. Same krzewy, strzeliste drzewa i półcienie przeplatane słonecznymi promieniami. Za twoimi plecami znajduje się skarpa, po której możesz zsunąć się wprost do rzeki, a przed tobą leży dzik, gotów najwyraźniej do tego, by ku tobie skoczyć. Od ciebie zależy, co teraz zrobisz, ale lepiej pamiętaj, że nie masz przy sobie różdżki.

Uwaga: jeśli masz worek żołędzi, możesz użyć go w Dziczym Wykrocie.

Ucieczka
Może lepiej brać nogi za pas? Dookoła ciebie pełno jest krzaków i drzew, pełno jest zagłębień terenu i chociaż to nie będzie wygodne, może jakoś uda ci się ominąć dzika? Może posiedzieć w bezruchu kilka godzin, żeby ten sobie tylko poszedł?


Oswojenie
Może jesteś na tyle odważny, żeby wyciągnąć do dzika rękę? Może wiesz, jak obchodzić się z takimi stworzeniami i chcesz spróbować swoich sił, wierząc w osiągnięcie sukcesu? Może zwyczajnie rozumiesz, że dzik wcale nie ma złych intencji, a przynajmniej tak podejrzewasz?


Oszustwo
Otacza cię las. Pełen różnych cieni, krzewów, kamieni i wykrotów, w których można się schować, więc może warto to wykorzystać? W końcu nie tak trudno wspiąć się na drzewo albo znaleźć ścieżkę, z której dzik cię nie zobaczy, wystarczy jedynie trochę odwagi i pomysłowości, a z całą pewnością zdołasz ominąć przeszkodę.


Walka
Nie ma wyjścia, musisz jakoś pójść dalej, więc pozostaje ci minąć dzika, nawet gdyby miało się to wiązać z walką. Ta zwyczajnie wydaje ci się nieunikniona i być może masz słuszność. W końcu ludzie nie powinni bać się zwierząt, prawda? A tutaj wszystko jest takie pierwotne i naturalne, więc być może to jest odpowiedź na twoje wątpliwości?


W tej lokacji zobowiązany jesteś do napisania dwóch postów. W pierwszym z nich pojawiasz się w tej lokacji i dokonujesz wyboru, jak chcesz postąpić z dzikiem. W drugim opisujesz efekt podjętych przez siebie działań, który początkowo jest ukryty.

Kod:
<zgss>Poprzednia lokacja:</zgss>
<zgss>Podjęte działanie:</zgss> wpisz, jakiego wyboru dokonałeś
<zgss>Efekt:</zgss> podaj w kolejnym poście
<zgss>Zdobycze i straty:</zgss> podaj wszystkie, ze wszystkich lokacji Zielonego Gaju</zgss>

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3555
  Liczba postów : 1592
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyNie 11 Sie 2024 - 12:53;

Poprzednia lokacja: Ukryta Rzeka
Podjęte działanie: oszustwo
Efekt:
Zdobycze i straty: stracona różdżka i amulet myrtle snow, zdobyte grabie

Przez jej usta przemknął uśmiech, który świadczył o tym, że podobało jej się to, co widziała. Nie mogła zaprzeczyć temu, że najzwyczajniej w świecie czuła przyciąganie do mężczyzny, że podobało jej się to, jak dwoista miał naturę i być może wynikało to z prostego faktu, że ona sama była niesamowicie podobna. Niejednoznaczna, daleka od tego, by przyznać, że była dobra albo zła, daleka od tego, by określić się tylko jednym mianem i miała wrażenie, że w tym względzie byli do siebie niesamowicie podobni, zupełnie, jakby oboje wychowali się w świecie pełnym oszustw, czy to opowiadanych dla ich dobra, czy wręcz przeciwnie. Wyrosła w cieniu aurora, wyrosła w cieniu wili, wyrosła w cieniu braku matki, a teraz to wszystko zdawało się za nią podążać, zupełnie, jakby ten las próbował odkryć przed nimi rzeczy zapomniane, rzeczy skryte, dokładnie takie, o jakich nie mówiło się każdego dnia. Brzmiało to jak szaleństwo, ale Carly wierzyła w magię, jakiej nikt i nic nie było w stanie opisać, wierzyła w rzeczy, jakie innym wydawały się całkowicie niemożliwe, a jednak ona je widziała i czuła.
- Och, doprawdy? I myślisz, że miałbyś z nimi szansę? – zapytała cicho, zdecydowanie prowokacyjnie, spoglądając na niego w górę, w te jego jasne oczy, które raz zdawały się jej łagodne, a raz niemalże płonęły, jakby ogień, jaki w nim mieszkał, był zbyt gorący, żeby dało się go tak po prostu opanować. Nie wiedziała kim był, nie wiedziała, z czego dokładnie to wynikało, ale była przekonana, że czaiło się w tym coś więcej. Odnosiła nawet wrażenie, że gdyby tylko spróbowała odkryć to, co zakryte, nie dostrzegłaby wszystkiego. Ludzie często ukrywali pewne rzeczy, potrafili grać, a ona zdawała sobie z tego sprawę o wiele lepiej od innych, bawiąc się maskami, nieustannie tkwiąc za tą roześmianą dziewczyną, która potrafi jedynie gotować i niczym się nie przejmuje. Niewiele osób wiedziało, jaka naprawdę była niebezpieczna, nie wspominając o tym, że nikt nie miał pojęcia, że Norwood bez problemu sięgnęła po czarną magię, wiedząc, że gdyby było trzeba, pozbyłaby się z jej pomocą kogoś, kto byłby skłonny zranić jej bliskich. Była równie niebezpieczna, co wielcy czarodzieje ich czasów, ale wolała grać rolę niegroźnej nimfy, choć wędrujący u jej boku mężczyzna mógł dostrzec cienie tego, co nie było takie delikatne, mógł dostrzec powody, dla których tytułowała się królową i być może, gdyby dowiedział się, kim jest, pojąłby jeszcze więcej.
- Miejscowi robią z nich kawę. Ale jakoś nie wydaje mi się, żebyśmy mieli ją przyrządzać dla rzeki – stwierdziła, przyglądając się temu, co dostał, nim ostatecznie ruszyli przed siebie, a ona zaśmiała się głośno, zatrzymując się po drugiej strony, rzeki, wspierając się dłonią o głaz, dzięki któremu zamierzała wspiąć się na skarpę, przed którą stanęli i przekrzywiła głowę, zaś kącik jej ust wygiął się lekko w górę. – Mam wyczarować ją z mchu i paproci, czy przyniesiesz jelenia? – zapytała, zaraz też wspinając się bez problemu na skarpę, nie robiąc problemu z tego, że była cała ubrudzona, by niemalże od razu przypaść do ziemi, wpatrując się w coś, co tam dostrzegła. Obejrzała się przez ramię, a w jej oczach zapłonęły wesołe ogniki, takie, w jakich dało się dostrzec również ekscytację. – Mówiłeś, że wolałbyś walczyć z hipogryfem – zauważyła cicho, spoglądając ponownie w stronę dzika, którego sama zamierzała ominąć łukiem, stając się niemalże łanią, jaka mogła zejść z jego bacznego spojrzenia. W tym była dobra, a skoro do dzika przemawiać nie mogła, należało wykorzystać zupełnie inne możliwości.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2879
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyWto 13 Sie 2024 - 11:00;

Poprzednia lokacja: Rzeka
Podjęte działanie: wpisz, jakiego wyboru dokonałeś
Efekt: podaj w kolejnym poście
Zdobycze i straty:straty: różdżka i narzędzia zielarskie, zyski: grabie

Nie miała pojęcia, gdzie prowadzi ją ścieżka, ale dzielnie szła przed siebie. Trzymane w dłoni grabie dodawały jej odwagi i nadziei na wybrnięcie z ewentualnej nieprzyjemnej sytuacji. Na ten moment nic takiego się jednak nie działo, aż dziewczyna nie doszła do wzniesienia. Gdy tylko spojrzała w dół wiedziała, że teraz musi podjąć dobrą decyzję. I to szybko. Patrzące na nią ślepia ogromnego dzika nie biły sympatią. Bestia wyglądała, jakby zaraz miała się na rudowłosą rzucić i czarownica była świadoma, że nie jest w stanie pokonać tego zwierza. Ręki do dzikich istot też nie posiadała. Może, gdyby była tutaj z Atlasem, spróbowałaby jakoś uspokoić bestię i przejść spokojnie obok, ale była zdana na siebie i grabie. Grabie... Spojrzała na chwilę na trzymany w ręku oręż, analizując jego potencjał. Szybko doszła jednak do wniosku, że przy potężnym cielsku nie mają szans. Złamałyby się od jednego trzepnięcia ogonem dzika. Musiała więc inaczej o siebie zadbać.
Bestia ruszyła w stronę Irvette, a ta rzuciła się między drzewa w ucieczce. Nie było jej łatwo, ale nie zamierzała tak po prostu dać się zabić. Rozglądała się po otoczeniu, szukając jakiejś wyrwy, jaskini czy czegokolwiek innego, gdzie mogłaby bezpiecznie się skryć. Wiedziała, że jej ruda czupryna i zapach od razu pozwolą zwierzęciu ją odnaleźć. Pruła więc dalej, nie myśląc chwilowo o kierunku. Wiedziała tylko tyle, że raz biegnie w dół, raz w górę, aż w końcu potknęła się o jakiś korzeń i upadła w kałużę błota. Przeklęła przed nosem, zirytowana i przestraszona, ale w tym momencie dostrzegła nieopodal krzewy z pomarańczowo- czerwonymi liśćmi. To była jej szansa, wiedziała o tym. Podniosła się szybko i biegła dalej, by ostatecznie na chwilę stracić bestię z oczu i schować się wśród wielkich krzewów, które pozwalały jej fryzurze wtopić się w otoczenie. Dzięki kałuży zmieniła też zapach i liczyła na to, że dzik straci trop. Skuliła się mocno, upewniając, że i grabie nie wystawały, zdradzając jej kryjówkę, po czym czekała z zapartym tchem wiedząc, że ważą się jej losy, co irytowało ją o tyle, że wolałaby zginąć w walce niż zadeptana przez wielkiego dzika.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2879
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyWto 13 Sie 2024 - 12:11;

Poprzednia lokacja: rzeka
Podjęte działanie: ucieczka
Efekt: wychodzę cało
Zdobycze i straty: straty: różdżka i narzędzia zielarskie, zyski: grabie

Siedziała w krzakach, nasłuchując. Próbowała wyczytać sytuację z zachowań roślin i ziemi, ale nie potrafiła powiedzieć nic więcej poza tym, że żyje. Na ten moment. Nie wychylała się jednak, a jej serce wciąż waliło w piersi mocno. Irvette nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła taki stres. Myślała o ojcu, który w pewien sposób przypominał jej tego dzika, choć z Jacquesem potrafiła przewidzieć jego kolejny ruch. Zwierzę było o wiele mniej oczywiste do wyczytania.
Nie wiedziała jak długo siedziała w ukryciu, nim zdecydowała się z niego wyjść. Powoli wychyliła najpierw głowę, później resztę ciała, gdy ze zdumieniem zauważyła, że bestia odpuściła. Nigdzie nie widziała zwierza, co wzięła za szansę na ucieczkę. Chwyciła mocno grabie i ponownie zaczęła biec, gdzieś w dół zbocza, pilnując by nie wychylać się z zarośli na wszelki wypadek.

//zt

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5216
  Liczba postów : 12362
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptySro 14 Sie 2024 - 17:26;

Poprzednia lokacja: klik
Podjęte działanie: gadam z dzikiem
Efekt: podaj w kolejnym poście
Zdobycze i straty: -

Otoczenie nie zmieniało się specjalnie mocno, ale Max widział, że powoli teren pnie się pod górę. Dobrze, że już nie ćpał, bo pewnie byłoby to dla niego pewne wyzwania, a tak lazł z nóżki na nóżkę, pogwizdując cicho i zastanawiając się, o co tu chodzi. Wrzucone do rzeki monety wciąż okupowały jego myśli. Czy to jakieś pogańskie rytuały mające zapewnić wiosce pomyślność? A może nieświadomie naprawdę wciągnęło go w nawiązywanie kontaktu z jakimiś bóstwami? Nie byłoby to przecież takie niemożliwe, w Avalonie widział podobne rzeczy i choć wtedy dostał trochę nagród, trochę wpierdolu, nie miał pewności, co zdarzyłoby się teraz.
Nie mógł jednak zaprzeczyć, że te rozmyślania trzeba było chwilowo odłożyć na bok, bo stanął oko w oko z ogromnym Odyńcem.
-Aha. No i zajebiście. - Wymruczał do siebie czując, że zwierzę patrzy na niego jak na najbardziej smakowitą kiełbaskę w okolicy. Solberg obawiał się, że obecność istoty wskazuje mu dobry kierunek wędrówki, ale jak miał przejść skoro wiązało się to z pewną śmiercią? To on już chyba wolał tę rzekę, jeśli miał być szczery. Wspomnienie wody dało mu do myślenia. A co jeśli ten dzik to też jakaś próba? Jakieś bóstwo czy inne gówno? Przypomniał sobie Avalon, gdzie też spotkał jedną taką dziką świnię. Tamta raczej atakowała żeby zabić, jak było z tą, ciężko było Maxowi określić. Postanowił więc wejść w hazard. Wyciągnął dłonie do góry i powoli zaczął schodzić w kierunku świni.
-Panie dziku, ja tu tylko sobie przechodzę. Pan mnie puści, ja pójdę w pizdu i nikt nie musi nikomu kłów w dupsko wbijać. Pasi? - Czuł się jak kretyn, mówiąc do świni. Był gotów w każdej chwili zapiąć wrotki i zacząć spierdalać, ale skoro pieniądze wkurwiły rzekę, to nie chciał się przekonywać, czy inna próba przekupstwa nie wprowadziłaby go w podobne kłopoty. Zbliżał się powoli do bestii, próbując ominąć ją łukiem i cały czas pierdolił jakieś pozornie przyjazne głupoty licząc po cichu, że uda mu się w ten sposób wykpić z tej popierdolonej sytuacji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1740
  Liczba postów : 479
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPią 16 Sie 2024 - 15:41;

Poprzednia lokacja: Ukryta Rzeka
Podjęte działanie: oswojenie
Efekt: -
Zdobycze i straty: stracone: różdżka, wiggenowe korale, perła miłości; zdobyty: wór żołędzi

Nie odpowiedział na jej prowokacyjne pytanie, a jedynie odwzajemnił jej spojrzenie. Jego jasne oczy zaszły stanowczością, ogniem, który świadczył o gotowości do podobnych testów i o tym, że nie żartował. Mógł się sprawdzać w każdy sposób, jeśli tego chciała, tak długo, jak długo współgrało to z ich wspólną zabawą. Jednak to, jak brzmiała odpowiedź na jej pytanie pozostawił w domyśle, bawiąc się niedosytem, niedopowiedzeniami, które zwykły być jej domeną. Uśmiechnął się jeszcze odrobinę, nim ostatecznie podjęli kolejne kroki, które doprowadziły ich do dwóch niecodziennych zdobyczy i przeprawy przez rzekę.
- Muszę zapamiętać, żeby spróbować tej kawy, jeśli zdołamy wrócić do wioski - powiedział z lekkim uśmiechem, poruszając przy tym workiem z żołędziami. Zastanawiał się, do czego mogą im się przydać w trakcie wędrówki po lesie, ale skoro okazało się przed chwilą, że rzece musieli zapłacić, tak nie powinien zakładać, że dalej będzie inaczej. Zaraz też zaśmiał się cicho, spoglądając na blondynkę z wesołymi iskierkami.
- Mówisz, że z mchu i paproci coś przygotujesz? Teraz nie będę czuł się usatysfakcjonowany, aż tego nie spróbuję i cóż, spróbuję coś w takim razie upolować - odpowiedział, zastanawiając się, czy naprawdę byłaby w stanie przygotować posiłek z tego, co było dostępne w lesie. Nie był aż takim ignorantem, aby nie wiedzieć, że pośród okolicznych roślin było wiele, które można byłoby wykorzystać. On sam co prawda zdołałby pomylić jadalne z trującymi, ale podejrzewał, że królowa zdołałaby sobie z tym poradzić i teraz liczył na to, że będzie mu dane skosztować jej dzieła.
Wspinał się po skarpie wraz z nią, aby po chwili również przypaść do ziemi. Przed nimi był dzik, ale nie taki zwykły. Ogromny, którego być może byłby w stanie pokonać, gdyby miał przy sobie różdżkę. Być może byłby szybszy od niego, może byłby w stanie rzucić właściwe zaklęcie, ale obecnie byli bezbronni. Jednak nie mając żadnej broni, a jedynie gołe ręce, wiedział, że nie miał szans z taką bestią.
- Owszem… Ale wiem też, kiedy należy się wycofać - odpowiedział, jednak nie ruszył się z miejsca. Zacisnął dłoń na worku z żołędziami, zastanawiając się, co powinni zrobić, ale pomysł, jaki pojawił się w jego głowie, był równie szalony, co walka na gołe pięści. - Podobno dziki lubią żołędzie - powiedział prosto, po czym pochylił się, żeby złożyć jej pospieszny pocałunek i ruszył przed siebie. Wyprostował się dość szybko i znieruchomiał, wpatrując się w dzika, który… wpatrywał się w niego. Nakir czuł, jak przez całe ciało przebiega mu dreszcz ekscytacji, gdy nie spuszczał wzroku ze stworzenia, które cóż - nie wyglądało na łagodne. Powolnym ruchem włożył dłoń do worka i wyjął z niego kilka żołędzi, aby ostrożnie zacząć zbliżać się w jego stronę.
- Powiedziałem, że walczyłbym z jeleniem, ale ty nie jesteś jeleniem… Nie mam też jak walczyć… Więc może pozwolisz przejść? Mam żołędzie w formie zapłaty - mówił powoli, łagodnym głosem, zbliżając się do stworzenia, mając nadzieję, że dziewczyna jest bezpieczna i nie zrobi nic szalonego.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 3555
  Liczba postów : 1592
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptySob 24 Sie 2024 - 10:41;

Poprzednia lokacja: Ukryta Rzeka
Podjęte działanie: oszustwo
Efekt: złoty żołądź
Zdobycze i straty: zyskany złoty żołądź, stracona różdżka i amulet myrtle snow, zdobyte grabie

Niedopowiedzenia były naprawdę jej bronią, ale doceniała każdego, kto potrafił po nie sięgnąć, kto wiedział, jak z nich korzystać i jak nimi żonglować. Musiała zatem uśmiechnąć się lekko na jego zachowanie, musiała przyjąć je do wiadomości, ale daleka była do tego, by oddawać mu pokłony i przyznawać, że zwyciężył. Do tego było bowiem jeszcze bardzo daleko i mężczyzna zdecydowanie musiał poćwiczyć, jeśli chciał osiągnąć w tej dziedzinie prawdziwy sukces. Jednak nie odmawiała mu chwilowego wygrania jednej z bitew, jakie nieustannie toczyli, pozornie jedynie rozmawiając.
- Nie mam pojęcia, czy coś podobnego będzie ci smakowało, to wszystko jest dość ordynarne i pierwotne, więc nie jestem do końca przekonana, czy pasuje do księcia - odpowiedziała po chwili namysłu, zastanawiając się wyraźnie nad jego uwagami, mrużąc nawet oczy, jakby chciała mu powiedzieć, że nie była przekonana, czy to wszystko ma rację bytu. Zupełnie, jakby bawiła się teraz w wytykanie mu, że pochodzą z różnych światów, jakby chciała się przekonać, jak na to zareaguje i być może właśnie tak było. Ostatecznie Carly nie do końca wiedziała, co robiła, jak doszło do tego, że faktycznie spędzała czas z mężczyzną, że z przyjemnością przyjmowała każde jego kolejne pojawienie się. Była pewna, że było w tym coś z szaleństwa, a szaleństwo najczęściej było czymś okupione, zresztą, dokładnie tak, jak wszystko inne w życiu. Nie spodziewała się jednak po samej sobie, że kiedyś aż tak mocno zwiąże się z drugim człowiekiem. Jednak, co musiała przyznać, nikt wcześniej aż tak mocno nie podzielał jej zamiłowania do przygód, szaleństwa i różnego rodzaju niebezpieczeństwa, jakie siłą rzeczy odciskało na niej swoje piętno.
I to szaleństwo było obecne również teraz, nie dało się go pominąć, skoro właśnie pełzli w stronę dzika, mniej lub bardziej otwarcie. Norwood musiała przyznać, że nie zawiodła się na swoim towarzyszu, chociaż częściowo, być może, liczyła na jakiś popis brutalnej siły. Nie otrzymała go, choć jednocześnie otrzymała dziką, niesamowitą wręcz odwagę, jaka mogła graniczyć z głupotą. Była jednak niesamowicie wręcz fascynująca, pełna nut, jakich sama nie znała, pełna smaków, jakich nie rozumiała i po jakie chyba nie powinna nawet sięgać. To wszystko było czystym wariactwem, a jej dusza z jakiegoś powodu uważała, że właśnie to jest życiem, ten niepohamowany pęd przed siebie, pęd pełen głupoty, skrajnego bohaterstwa i Merlin raczy wiedzieć czego jeszcze. Z zapartym tchem przemykała pośród krzewów, chowając się tak sprytnie i tak się czołgając, żeby dzik na pewno jej nie dostrzegł, zastanawiając się, czy aby na pewno spotkają się po drugiej stronie wykrotu. W razie konieczności, mogła zaatakować dzika grabiami, jakie miała przy sobie, ale wątpiła, żeby rzeka ofiarowała je jej z taką właśnie intencją. To było czyste szaleństwo, więc Carly zamachała na nie ręką, zatrzymując się, gdy była właściwie poza zasięgiem wielkiego zwierzęcia, niemalże wpadając w złoty żołądź, który błysnął tuż przed nią. Bez zastanowienia zgarnęła go ze sobą, przyjmując jednocześnie pozycję, która pozwalałaby jej na atak albo przechwycenie przeciwnika, gdyby okazało się, że to jednak ona ma tutaj do odegrania rolę wybawiciela.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5216
  Liczba postów : 12362
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPon 26 Sie 2024 - 12:36;

Poprzednia lokacja: klik
Podjęte działanie: wychodzi na to, że oswajam
Efekt: rozpiera mnie duma i szyszymory też, a dzik to mnie kocha na bank
Zdobycze i straty: zyski: +1 ONMS

-...Może jakaś kolacja przy świecach. Pierdyknę Ci jakieś kwiaty, albo bukiet z żołędzi. Będzie fajnie, tylko muszę iść stolik zarezerwować, okej? - Pierdolił od czapy coraz bardziej, flirtując z dziką świnią. Bawił się przednio, jednocześnie wciąż czując lekki stresik, ale wyglądało na to, że działa. Dzik nie zaatakował Solberga i pozwalał mu odpierdalać ten cyrk. Widać zwierzę też było ciekawe, jak to wszystko się skończy. A skończyło się dobrze, Max, nie odwracając się tyłem do świni, opuścił bezpiecznie polanę, gotów odetchnąć z ulgą, pod warunkiem, że zaraz drugie świńsko nie zaskoczy go od tyłu. To byłby ironiczny koniec przygód Maximiliana Felixa Solberga, świńskiego Casanovy.

//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3125
  Liczba postów : 1847
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPon 26 Sie 2024 - 15:21;

Poprzednia lokacja: ukryta rzeka
Podjęte działanie: idę oswoić (:
Efekt: -
Zdobycze i straty: stracone: różdżka, pierścień Sidhe; zdobycze: grabie

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... Nie mogła poradzić zupełnie nic na to, że ten początek z bajki pojawił się w jej głowie, choć zdecydowanie nie była teraz postacią z jednej z takich opowiastek. Szła dalej, dzielnie dzierżąc grabie i trzymając je trochę jako broń, w każdej chwili gotowa do zrobienia z nich użytku. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać po Zielonym Gaju, a jak wiadomo, przezorny zawsze ubezpieczony. Chociaż w ten sposób mogła ociupinkę oszukać mózg, że jest bezpieczniejsza.
Z nieskrytym zdziwieniem odkryła, że za rzeką teren zaczął się unosić i było dość stromo, a światło zdawało się padać jakby inaczej. Skrzące się poszycie lasu zdawało się niemal hipnotyzować i z całą pewnością było jednym z piękniejszych elementów Gaju, czego nie można było powiedzieć o dziku, który wylegiwał się dość blisko. Zbyt blisko jak na jej gust. Zatrzymała się, oczy zrobiły się wielkości galeona, a w gardle uformowała się gula, która zdawała się uniemożliwiać jej oddychanie. Miała nadzieję, że nie została jeszcze dostrzeżona przez bestię, chciała mieć choć chwilę na zastanowienie się, co powinna zrobić. Miała grabie, ale co jej po grabiach, skoro kły dzika były ostrze i dłuższe, niż zęby jej narzędzia?
I właśnie wtedy zwierzę odwróciło łeb i spojrzało prosto na nią. Wiedziała, że czas na decyzję właściwie upłynął, zostały jej sekundy, o ile nie mniej, jeśli chciała wyjść z tego cało. Dokonała szybkiej oceny otoczenia, która nie wypadła pomyślnie. Nie miała również nic do zaoferowania jako łapówki, czegoś, co odciągnęło uwagę dzika od niej. Może robiła właśnie krok ku śmierci, która wyciągnęła do niej ręce, ale powoli zaczęła schodzić do stworzenia, opuszczając wcześniej grabie w dół i chowając je za plecami.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3125
  Liczba postów : 1847
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPon 26 Sie 2024 - 15:45;

Poprzednia lokacja: ukryta rzeka
Podjęte działanie: idę oswoić (:
Efekt: żyję, oswajam dzika
Zdobycze i straty: stracone: różdżka, pierścień Sidhe; zdobycze: grabie, +1pkt ONMS

Każda komórka jej ciała krzyczała, że to nie jest dobry wybór i idzie na pewną śmierć, a jednak szła dalej. Wiedziała, że na wycofanie się jest już za późno i w tej chwili próba ucieczki albo powzięcie jakiegokolwiek innego działania skończyłoby się tragicznie, więc nie pozostawało nic więcej, jak trwać w swoim postanowieniu. Wymagało to od niej całej siły woli. Kto normalny bowiem uznałby, że spróbuje oswoić dzika w jakimś magicznym Gaju? Może rzeczywiście przeceniła swoje umiejętności, nie była przecież jeszcze tak doświadczona w kontaktach ze zwierzętami, jak na przykład starsi opiekunowie w Rezerwacie, ale dokonała wyboru. Stawiała ostrożnie krok za krokiem, zbliżając się z wyciągniętą ręką do dzika, aż w końcu się zatrzymała. Nie chciała wkraczać na jego terytorium jeszcze bardziej, choć już i tak na zbyt dużo sobie pozwoliła. Wszystko było teraz w raciczkach dzika, który powoli wstał i zaczął kierować się w jej stronę. Przełknęła ciężko i ponownie wstrzymała oddech, mimowolnie stresując się tą sytuacją. Starała się nie dać po sobie poznać, że się boi, bo wiedziała, że to tym bardziej mogło ją zgubić, ale to naprawdę było ciężkie i do takich wydarzeń człowiek nie jest w stanie się przygotować. Zrobiło jej się jednak nieco lżej na duszy, kiedy zwierzę trąciło jej wyciągniętą rękę pyskiem jakby w geście akceptacji. Miała ochotę wybuchnąć szaleńczym śmiechem, ale zamiast tego wypuściła wstrzymywane powietrze i ostrożnie go pogłaskała. Nie taki wilk dzik straszny, jak go malują. Została z nim jeszcze chwilę, a potem przeprosiła i powiedziała, że musi iść dalej. Nie mogła przecież zostać w tym lesie na wieki, kiedyś musiała z niego wyjść.

|zt
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 2235
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPią 30 Sie 2024 - 17:16;

Poprzednia lokacja: Ukryta rzeka
Podjęte działanie: oswojenie
Efekt: kolejny post
Zdobycze i straty: - różdżka; + grabie

„Ach tak”.
Na Merlina, czemu tak bardzo przejmuje się każdym słowem? Dlaczego, do cholery, musi wszystko tak analizować? Co jest w niej takiego, że bez walki oddał jej we władanie tak wiele? Zastanawiał się przez nad tym od kiedy tylko ją zobaczył i może właśnie o to powinien w tym momencie spytać, może z odrobiną złośliwości a może oddając się porywowi irracjonalnej złości, którą czuł w sercu na samą myśl o tym wszystkim. Bo ilekroć o niej myślał, czuł się winny, jakby to, co robił było złe. Pewnie byłoby, gdyby jakoś się zobowiązał, gdyby powiedzieli sobie, że „ja jestem twój, a ty jesteś moja”. Ale takie deklaracje nigdy nie padną z ich ust, bo za dobrze poznali się przez te wszystkie lata. Dobrze wiedzą, że nic z nich nigdy nie będzie.
Tylko dlaczego Ben chce tak usilnie spróbować pomimo tego wszystkiego?
Ale jego pragnienia zderzały się ze ścianą, z jego przyznaniem się do braku zmiany, z jej zdawkowym „ach tak”, ze zdrowym rozsądkiem, który nakazywał znaleźć wyjście z labiryntu drzew przed zapadnięciem zmroku. A pomimo tego  widział również nadzieję. Wszędzie tam, gdzie nie powinien, między innymi w tym, jak słodko przez chwilę była zakłopotana.
- Isoldo – zaczął niezbyt mądrze na ten widok, ale poczuł, że mózg nie współpracuje. Co miał jej powiedzieć? - Ładnie wyglądasz.
Świetnie, właśnie to na pewno chciała usłyszeć.
Westchnął i już w milczeniu obserwował, jak uchyla wieko swojego naczynia. Faktycznie, niespotykane. Wosk i grabie – czy to element jakieś zagadki? A może fanty, które ułatwią dalsze etapy wędrówki? Jak miałyby pomóc w walce z czymkolwiek – tego nie wiedział, ale… kiedy w końcu spojrzała w jego oczy, wstrzymał powietrze, uśmiechnął się pokrzepiająco i dodał pół równie cicho, co ona.
- Mistyczna? Nie jestem dobry w takie rzeczy, ale przy tobie nie wydaje się to takie straszne – I delikatnie ją wyminął, choć maszerując raz po raz zerkał kontrolnie, czy nie gubi się w leśnej kniei.

I dopiero gdy odwrócił się za kolejnym razem, nagle w gęstwinie drzew dostrzegł coś, czego się nie spodziewał. Chociaż to w sumie głupie, no bo jak to, zwierzę w lesie? Przez nim i Isoldą leżał najprawdziwszy dzik, który też ich już widział i jedno było jasne. Nie ma stąd prostego wyjścia, można uciekać albo stawić mu czoła.
Zerknął na Is, a jego oku kryło się przerażenie. Pozbawieni różdżek nie mieli zbyt wielkich szans w pojedynku w tak wielkim stworzeniem, zresztą, choć wiedział że jest aurorem, wydawała mu się taka… krucha. I gdyby coś się jej stało, z pewnością by sobie tego nie wybaczył. Odruchowo zasłonił ją swoim ciałem, jeśli pierwszym instynktem zwierzęcia byłby atak. I szepnął do niej bardzo, bardzo cicho.
- Zaufaj mi, ten jeden raz. – A potem nie spuszczając spojrzenia zielonych oczu z ogromnego knura, powoli postąpił pierwszy krok w jego stronę. Z ręką wyciągniętą w jego kierunku.


______________________

Shut your mouth, baby, stand and deliver
Holy hands, will they make me a
sinner?
Like a river, like a river
Shut your mouth and run me like a river



Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5576
  Liczba postów : 2065
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyPią 30 Sie 2024 - 22:11;

Poprzednia lokacja: Ukryta rzeka
    Podjęte działanie: Oswajanie
    Efekt: podaj w kolejnym poście
    Zdobycze i straty: utrata różdżki, wosk

Nie wiedziała, że działała na niego tak silnie, że tak bardzo się z nią liczył i że jej słowa, reakcje wywierały na nim takie wrażenie. Może się nie doceniała, a może po prostu nie doceniała jego i siły tego uczucia, nie przypuszczając, że w ogóle może je wobec niej żywić. Spłaszczała je, sprowadzając do pożądania, do chęci zdobycia kogoś, kogo zdobyć nie mógł i z kim od lat rywalizował, co siłą rzeczy generowało napięcia, które miały dość dużo wspólnego z chemią. Ale przede wszystkim - nie dał jej zbyt wielu powodów, by wierzyć w głębię tego uczucia, skoro konsekwentnie obdarzał jego namiastką inne osoby, romansując z Issym i pewnie z wieloma innymi, o których Isolde nie wiedziała i wiedzieć nie chciała.
Tak. Znali się zbyt dobrze, by wierzyć w happy end. To uczucie było skazane z góry na porażkę, bo oboje byli niereformowalni, a punkty styczne znaczyły niewiele. Nie dało się na nich zbudować niczego trwałego, niczego, co dawałoby poczucie bezpieczeństwa - a tego Isolde pragnęła najbardziej.
Zarumieniła się jak idiotka, kiedy powiedział, że ładnie wygląda.
- Dziękuję. Trochę się opaliłam, to pewnie to... Zwykle unikam słońca, zresztą u nas prawie go nie ma - odparła rzeczowo, chociaż trochę za szybko, trochę zbyt nerwowo, by mógł uwierzyć, że zupełnie się nie przejęła tym komplementem. No i jeszcze ten żenujący rumieniec, godny nastolatki, a nie trzydziestoletniej pani auror.
A mimo to nie potrafiła się do niego nie uśmiechnąć, znów rozbrojona wyrazem jego oczu i właśnie uśmiechem, który był szczery i ciepły.
- Jakoś sobie poradzimy, prawda? - odparła tym razem łagodniej, bardziej... intymnie, mimo że wcale nie chciała dopuścić do takiej sytuacji.
- O Merlinie... - szepnęła bez tchu, kiedy dostrzegła dzika. Odruchowo poszukała swojej różdżki i prawie jęknęła, kiedy uzmysłowiła sobie, że przecież oboje są zupełnie bezbronni.
I wtedy Ben zrobił coś, co kompletnie ją zaskoczyło.
Zasłonił ją własnym ciałem.
Nigdy nie uważała go za bohatera - z ich dwojga to raczej ona miała skłonności do heroizmu, choć sama nigdy by tego tak nie ujęła - tymczasem Benjamin bez wahania wystawił się na niebezpieczeństwo, chcąc ją ochronić. Ta myśl uderzyła ją jak obuchem, przez co Is nawet nie zaprotestowała. Szepnęła tylko słabe "dobrze", również uznając, że jedynym rozsądnym wyjściem jest próba udobruchania ogromnego zwierzęcia. Postępowała o dwa kroki za Benjaminem, mrucząc coś łagodnie, melodyjnie, chcąc zapewnić zwierzę o swoich dobrych zamiarach. Mimo to pozwoliła, by Ben prowadził, by Ben wziął na siebie potencjalny atak dzika... ufała mu, chyba pierwszy raz w życiu. I było to dziwnie przyjemne uczucie.

@Benjamin Auster
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 1740
  Liczba postów : 479
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptySob 7 Wrz 2024 - 0:41;

Poprzednia lokacja: Ukryta Rzeka
Podjęte działanie: oswojenie
Efekt: wyszymory są zadowolone z mojego działania, rozpiera mnie duma, zdobywam +1 onsm
Zdobycze i straty: stracone: różdżka, wiggenowe korale, perła miłości; zdobyty: wór żołędzi, +1 ONMS

- Nie sądzisz chyba, że podniebienie księcia jest bardziej wyszukane od podniebienia królowej? A jeśli tak, to czy królowa na pewno jest królową? A może to danie jest tak naprawdę skarbem, którym nie chce się dzielić? - odpowiedział, stawiając kolejne pytania, jakby zastanawiał się nad tym na głos i sam nie byłby w stanie odpowiedzieć, czy naprawdę chciał tego skosztować, czy nie. Nigdy nie odmawiał kosztowania nowych dań, miał już okazję jeść to, co wyszło spod jej rąk i cóż, zjadłby także coś tak niecodziennego. Chwilowo ignorował fakt, że zdecydowanie miała mugolskie pochodzenie, nie wiedział jak duże, ale tak było prościej. W ten sposób nie przypominał sobie w najmniej odpowiednich momentach o rodzinnych naukach, które jednak w jego przypadku się nie przyjęły. Dzięki temu mógł robić, co chciał, z kim chciał, a tak się składało, że bardzo wiele chciał robić właśnie z nią - Królową Nimf.
Choć zdarzały się też takie chwile, których być może w innych okolicznościach unikałby, jak mierzenie się z ogromnym dzikiem, ale w tej chwili nie myślał o tym. Pełen werwy, gotów na wszystko, co miało się jeszcze wydarzyć, kierował się w stronę dzika, przemawiając do niego, choć sam nie wiedział, co miało mu to przynieść. Liczył jednak, że żołędzie, jakie trzymał w dłoni będą wystarczające, żeby dzik nie zamierzał przedziurawić go swoimi szablami.
Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy stworzenie nie przymierza się do tego, kiedy wpatrywało się w niego niezbyt ufnie. Jednak Nakir nie odpuszczał i powoli zbliżał się do dzika, aż ten zrobił to samo i sięgnął po żołędzie. Auror przez chwilę wpatrywał się w niego z zaskoczeniem i zdumieniem, aby po chwili uśmiechnąć nieco niepewnie. Miał okazję przyjrzeć mu się teraz z bliska i nawet okrążył go, podziwiając jego rozmiary. Spodziewał się krwiożerczej bestii, a wyglądało na to, że miał przed sobą samotne stworzenie, które być może nie chciało być samo. Był pewien, że postąpił słusznie i cóż, czuł cień dumy z samego siebie, szczególnie gdy odniósł wrażenie, że tutejsze duchy lasu są zadowolone z jego zachowania. Uniósł spojrzenie, poszukując swojej towarzyszki, do której uśmiechnął się lekko i wskazał głową, że mogą iść dalej.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 2235
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyNie 8 Wrz 2024 - 21:43;

Poprzednia lokacja: Ukryta rzeka
Podjęte działanie: oswojenie
Efekt: nie zabiły, to chyba sukces?
Zdobycze i straty: - różdżka; + grabie, 1 pkt do ONMS

Była taka śliczna, gdy się rumieniła. Była taka kusząca w swojej delikatności, choć przecież na świadomym poziomie wiedział, że to złudzenie, że w istocie rzeczy cechuje się większym hartem ducha od niego, a to przecież najistotniejszy rodzaj siły, na jaki stać człowieka. A zresztą, może i ciało miała drobne, ale kto wie? Choć w sumie znowu, nie była przecież taka drobna, a dość wysoka, szczupła i wysportowana.... i dlaczego on myślał o ciele Isoldy teraz, gdy stał vis-a-vis wielkiego dzika?!

Przykra prawda była taka, że prawie nie znał się nas magicznych stworzeniach. Nie uważał na lekcjach ONMS w szkole, sam nie miał żadnych domowych zwierząt, jego wiedza ograniczała się do tego, że wszystkimi istotami rządzą co do zasady pierwotne instynkty. Nie miał przy sobie nic do jedzenia, ale z tego co mu się wydawało – dziki, nawet te magiczne – nie jedzą ludzi. Zaatakują tylko jeśli poczują się zagrożone, toteż Benjamin śladem Isoldy cicho szeptał.
- Spokojnie, spokojnie. Chcemy tylko wrócić do domu. – Dziwnie mu było mówić o sobie i Isoldzie jak o jednym bycie, ale fakt był taki, że na ten moment stanowili drużynę. Wpadli na siebie pośród leśnej kniei bez różdżek i bez większych szans na wyjście z tej sytuacji cało, jeśli będą postępować głupio. Gdy byli razem ich szanse się zwiększały, z kolei osobno – drastycznie malały. A może to były tylko kłamstwa i wymówki, które sobie wmawiał, aby wytłumaczyć, dlaczego jej towarzystwo było mu tak miłe.

Z początku dzik nie wyglądał na skorego do współpracy, ale im więcej czasu mijało, tym lepiej reagował na ich towarzystwo. Strach ma wielkie oczy – tak było też w tym przypadku, ale znowu – im dalej w las, tym bardziej Benjamin uświadamiał sobie, że to stworzenie nie ma wobec nich złych zamiarów. Co więcej – w ślad za ich decyzją poczuł coś jeszcze. Dziwną dumę, ale nie swoją – czegoś innego, odległego, nieznanego i nienazwanego, bo przecież wcale nie znał się na biesach i podlaskim kolorycie duchowym.
Gdy wyminęli zwierzę, nie mógł się powstrzymać i spojrzał jej prosto w oczy. Przerażenie ustąpiło uldze, a jego ręka mimowolnie znowu pomknęła w kierunku jej dłoni, choć nie ośmielił się jej dotknąć.
- Było blisko – mruknął wreszcie, czekając na jej reakcję.



______________________

Shut your mouth, baby, stand and deliver
Holy hands, will they make me a
sinner?
Like a river, like a river
Shut your mouth and run me like a river



Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5576
  Liczba postów : 2065
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyCzw 12 Wrz 2024 - 23:23;

Poprzednia lokacja: Ukryta rzeka
Podjęte działanie: Oswajanie
Efekt: dzik wcale nie taki dziki, pozwala nam przejść
Zdobycze i straty: utrata różdżki, wosk, +1 ONMS

Przecież wiedziała, że zbliżanie się do Bena to zły pomysł. Że jeśli dadzą sobie szczęście, to tylko na krótką chwilę i tylko po to, by potem tylko boleśniej się zranić i rozczarować. Przecież była tego wszystkiego świadoma, a mimo to jakaś jej część ulegała jego urokowi, pragnęła jego uwagi, spojrzeń, dotyku. Ta wspólna droga była próbą jej charakteru, bo podjęła decyzję i zamierzała się jej trzymać dla własnego dobra.

Z kolei ona znała się naprawdę dobrze - pewnie nigdy by nie powiedziała tego głośno, ale znała się na zwierzętach o wiele lepiej niż na różnych dziedzinach bardziej przydatnych w jej pracy, takich jak uzdrawianie czy eliksiry. Mimo to pozwoliła Benowi przejąć kontrolę nad sytuacją, własne działanie ograniczając do kojących, łagodnych słów, bo doskonale wiedziała, że ton głosu potrafi wiele zmienić w nastawieniu zwierzęcia. Mimo że była skupiona na uniknięciu niebezpieczeństwa, z tyłu głowy tłukła się natrętna i dziwnie przyjemna myśl - Ben bez wahania zasłonił ją własnym ciałem. Nie spodziewała się po nim takiego aktu odwagi i poświęcenia, szczególnie w obliczu tak realnego zagrożenia. Nie dało się ukryć, że Auster zyskał w jej oczach... a to nie było dla niej dobre.

Odetchnęła z ulgą, kiedy dzik okazał się nie mieć morderczych zapędów i łaskawie pozwolił im się wyminąć. Poczuła też zadowolenie, pochodzące jakby z zewnątrz i być może mające coś wspólnego z kolejnym słowiańskim demonem... ale nie miała zamiaru tego sprawdzać. W jakimś sensie ten dzik był piękny - potężny i majestatyczny, a bijąca od niego siła była wręcz onieśmielająca.
Instynktownie zwróciła twarz w kierunku Bena i odwzajemniła jego spojrzenie, czując mocniejsze bicie serca (to na pewno sprawka dzika) i bezmyślnie wyciągając dłoń tak, że ich palce niespodziewanie się splotły w uścisku. Poczuła dreszcz i falę gorąca, ale mimo to nie puściła dłoni Benjamina. Sama nie wiedziała dlaczego. Może po swoim bohaterskim wystąpieniu zasługiwał choćby na uścisk dłoni - taki mniej oficjalny.
- Tak... Dziękuję, Ben. To było bardzo odważne - powiedziała po chwili, kiedy wreszcie znalazła właściwe słowa, choć i tak wydawały się jej dziwne drewniane, mimo że mówiła przecież szczerze. Powoli ruszyli dalej - nadal trzymając się za ręce.

zt x 2
@Benjamin Auster
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : pierścień namowy na palcu wskazującym lewej ręki
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2980
  Liczba postów : 1429
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 EmptyWczoraj o 0:20;

Poprzednia lokacja: Ukryta rzeka
Podjęte działanie: Oswajam, oczywiście
Efekt: podaj w kolejnym poście
Zdobycze i straty: wosk

Solidnie skonfundowani swoją przygodą z prezentami dla rzeki, przekroczyli ją w pewnej płyciźnie i ruszyli dalej.
- Pojęcia nie mam. Przed siebie? - uniósł brwi. Jednocześnie zerkał na te grabki, bo wydawały mu się całkiem śmieszne - Ale że tak wyrosły z rzeki... - parsknął cicho, na tyle, żeby Hux usłyszał, ale jakoś obejrzał się przez ramię, jakby perspektywa, że mógłby obrazić rzekę takim śmieszkiem, wciąż była prawdziwa.
Pogoda dopisywała, w lesie, choć spodziewałby się chyba czegoś innego, wcale nie było duszno, było zaś przyjemnie. Dywan z mchu mienił się w słońcu jak obsypany brokatem, a w dalekiej dolince leżał wielki, brunatny głaz. Rosa wyciągnął rękę, by powstrzymać Huxa przed nieroztropnym pójściem dalej, na wypadek, gdyby ten się zagadał i sobie maszerując dziarsko, wlazł w takie bydle. Jasne oczy magizoologa bowiem bardzo łatwo zarejestrowały to, że głaz unosi się i opada, czyli oddycha, prędzej, nim dostrzegł podwinięty łeb, zaopatrzony w zakręcone szable dłuższe od jego palców (a miał zasadniczo bardzo długie palce).
- Dzik. - powiedział cicho, początkowo przykucając w zamyśleniu co począć. Wzruszył ostatecznie ramionami i zsunął się powoli ze skarpy, uśmiechając do stworzenia i wyciągając ku niemu rękę. Stworzenie było panem tej ziemi, tego gaju, Rosa był tu gościem i jak na dobrego gościa przystało, wykazywał gesty przyjaźni, widząc, że zwierze jest zrelaksowane i sobie wypoczywa.

@Huxley Williams
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dziczy wykrot - Page 2 QzgSDG8








Dziczy wykrot - Page 2 Empty


PisanieDziczy wykrot - Page 2 Empty Re: Dziczy wykrot  Dziczy wykrot - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dziczy wykrot

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dziczy wykrot - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
 :: 
Zielony gaj
-