Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Grzybowy zakątek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Persephone Aniston
Persephone Aniston

Nauczyciel
Wiek : 56
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165 cm
Galeony : 254
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22879-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22890-poczta-profesor-aniston
https://www.czarodzieje.org/t22880-persephone-andromeda-aniston
https://www.czarodzieje.org/t23252-persephone-andromeda-aniston-
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Gracz




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptyNie Lip 07 2024, 20:30;


Grzybowy zakątek


W tym miejscu rośnie wiele grzybów - zarówno tych magicznych, jak i zupełnie zwyczajnych, mugolskich. Można odnaleźć to miejsce samodzielnie, ale trzeba trochę się nachodzić - choć tuż po deszczu widać je przecież z daleka, to jednak w czasie suszy nie wpadłbyś na to, jakie skarby kryją się w ziemi. Warto przyjść tu z wiklinowym koszykiem na prawdziwie polskie grzybobranie, jednak trzeba uważać! Po pierwsze - nigdy nie zbieraj grzybów, co do których nie jesteś pewien, czy są trujące. No i przede wszystkim z szacunkiem traktuj wszystkie napotkane okazy. Podobno skopanie nawet takiego wrednego szatana potrafi przynieść pecha…
Powrót do góry Go down


Danny Baxter
Danny Baxter

Absolwent Slytherinu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 179
C. szczególne : Australijski akcent, kilkudniowy zarost, banan na mordzie i tatuaże
Galeony : 114
  Liczba postów : 96
https://www.czarodzieje.org/t22148-danny-baxter#726545
https://www.czarodzieje.org/t22178-kefir
https://www.czarodzieje.org/t22153-danny-baxter#726592
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Gracz




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptyCzw Lip 25 2024, 16:29;

Czy las może być dla kogoś wyjątkowy? Jeżeli wychowałeś się w australijskim Perth w willi przy plaży, to tak. Co prawda Danny spędził też znaczną część swojego życia w Londynie, ale jak na prawdziwego mieszczucha przystało, lubiącego blichtr, luksus i wygodę, nie zapuszczał się w rejony, gdzie rządziła wilgoć, kleszcze i kłopoty. Już wystarczająco zniechęciła go do lasów pewna szkolna wyprawa do tego Zakazanego i „suszarka”, jaką urządził mu Patton Craine. Młody Australijczyk usłyszał wtedy słowa, których nie spodziewałby się po najgorszym skurwysynie z Nokturnu, ale jak widać, tacy ludzie nie dorastają skurwysyństwem szkolnej legendzie.

W każdym razie, las był dla Baxtera bardziej egzotyczny od himalajskich szczytów, afrykańskiej sawanny, czy śniegu na biegunach. A polski las? Tym bardziej!

Siedząc przy porannej kawie i talerzu tostów, czytał książkę, którą znalazł w przyczepie za fotelem. Było to anglojęzyczne wydanie „Małego Grzybiarza” – poradnika, opisującego grzyby występujące w okolicznych lasach. Danny za grzybami nie przepadał, ale szukanie ich wśród leśnej ściółki? To brzmiało jak wyzwanie, a te nasz Australijczyk lubił bardzo. Przygotował się na tę wyprawę wyjątkowo – szary dresik, za duża bluza z kapturem i pożyczone od jakiegoś chłopa gumofilce, dodające mu wiejskiego wajbu. A do tego wszystkiego wiklinowy koszyk, również pożyczony oraz „Mały Grzybiarz”, żeby przypadkiem nie pokusić się na jakiegoś sromotnika.

- Drzewo, kolejne drzewo i jeszcze więcej drzew. A co za mną? Też drzewa - rozmawiał sam ze sobą, zastanawiając się, co takiego wyjątkowego jest w lasach, że ludzi tak do nich ciągnie. Osobiście znacznie bardziej wolał ocean, fale oraz ich łapanie – na desce, czy kajcie. Oceanu co prawda nie było, ale były za to maślaki, które dostrzegł przy jakimś spróchniałym pieńku.

- No cześć, maluszki! - roześmiał się wesoło na tę zdobycz, odciął je delikatnie nożem i usadowił równie delikatnie w koszyku, tuż obok dorodnego borowika i kilku podgrzybków. Wilgoć i temperatura, jakie panowały tu w ostatnich dniach, sprawiły, że koszyk szybko się wypełniał. Wciąż nie wiedział, co zrobi z tą zdobyczą, bo kucharz był z niego żaden, ale hej, był całkiem kreatywnym gościem, więc z pewnością coś wymyśli!

- Mógłbym się nauczyć jak marynować i dać ojcu w prezencie do słoika z bimbrem. Albo oddam je w kuchni i zrobią z nich jakieś sosiwo? Mógłbym też je wysuszyć, zrobić z nich jakiś naszyjnik i wręczyć jakiejś babuleńce. Z pewnością by się ucieszyła, w końcu, kto by nie chciał grzybowego naszyjnika? - myślał na głos, wypatrując kolejnych zdobyczy. Zamiast tego, wypatrzył coś innego. Zza pnia spoglądały na niego czerwone ślepia wlane w paskudną fioletową mordę. Dzieła dopełniały rogi, kręcone jak u barana. Danny najpierw skamieniał, a potem zaczął się powoli wycofywać, krok po kroczku, zaciskając dłoń na różdżce w kieszeni bluzy.

Dziwny stwór nie był jednak zwierzęciem, tylko demonem i kiedy się zorientował, co robi Australijczyk, skoczył na niego. Baxter nawet nie zdążył zareagować i wydał z siebie tylko piskliwy, dziewczęcy niemal krzyk, kiedy biesie łapy zaciskały się na jego szyi. Bies tej siły na szczęście wiele nie miał i tylko dlatego, Baxter wciąż był wśród żywych.

- O ty kurwo, ty leśny ssaku! - wydarł się, kiedy to gwałtownym uderzeniem trafił biesa między oczy, a potem kopniakiem wysłał hen, gdzieś w krzaki. Z różdżką w dłoni gotów był na kontratak, ale stwór najwyraźniej dał za wygraną, a Danny mógł wrócić do swojego koszyczka.

- Brawo, Baxter. Prawie zgubiłeś grzyby. Co by babuleńka powiedziała, gdybyś wrócił z pustymi rękoma? Złamałbyś jej serce. - zaczął mruczeć pod nosem, czyszcząc grzybki z leśnej ściółki i wkładając je z powrotem do koszyczka. - Masz mordo szczęście, że żyjesz i że nikt nie słyszał tego pisku. Co to w ogóle był za pisk? Jak u eunucha. -

Danny otrzepał spodnie i poprawił kaptur na głowie. Jeszcze raz rozejrzał się po lesie, upewniając się, że dziwaczny stwór zniknął na dobre. Postanowił kontynuować swoją wyprawę, choć teraz z większą ostrożnością. Kto by pomyślał, że zbieranie grzybów może być tak emocjonujące?

- No, Baxter, życie z tobą nigdy nie jest nudne. Zawsze znajdziesz sposób, żeby zamienić zwykły dzień w przygodę. - mówił do siebie, idąc dalej przez las. - Może następnym razem wybiorę coś mniej ryzykownego... jak rybołówstwo. Chociaż z moim szczęściem, złapałbym na kija jakąś wodną nimfę, która by mnie zfriendzonowała, łamiąc mi tym serce. Jak nie urok, to sraczka.- zażartował, kierując się w kolejnego boru.
Powrót do góry Go down
Online


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1551
  Liczba postów : 723
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Moderator




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptyCzw Lip 25 2024, 22:28;

Bies: I - dziwsmits (1, więc boję się wody)

Nie był w lesie sam. Frederick również się tutaj kręcił, w swej lisiej postaci, zaglądając pod każdy kamień, sprawdzając każde drzewo, po prostu ciesząc się tym, co tutaj miał i był zmuszony do wysłuchiwania jakiegoś mruczenia. Wiedział, że ktoś z kimś rozmawia, choć gdyby się temu przysłuchał, zapewne doszedłby do wniosku, że rozmawia jedna osoba i zapewne prowadzi niesamowicie ważną konwersację ze swoją drugą jaźnią. Próbował jednak tego nie robić, bo nie zamierzał plątać się w nie wiadomo co, a przede wszystkim, nie wiadomo po co. Dostrzegł w końcu człowieka, który wyraźnie zbierał grzyby i nastawił uszu, patrząc na mężczyznę, zastanawiając się jednocześnie, czego ten właściwie chciał i kim był, poza tym, że na pewno nie miejscowym. Mruczał bowiem w ich rodzimym języku, a to oznaczało, że przyjechał na wycieczkę, a obecnie zajmował się ogołacaniem lasów z jego dóbr, co, jak po chwili się okazało, mądre nie było.
Baba jagodowa dopadła go tak prędko, że Frederick nawet nie zdążył szczeknąć. Stulił za to uszy, kiedy doleciał go ten oryginalnie brzmiący pisk i prawie parsknął z rozbawienia, bo to, co się przed nim rozgrywało, było istną komedią. Wyglądało na to, że mężczyzna naprawdę nie do końca wiedział, co robić, jak również nie wiedział, kiedy zachować milczenie, więc Shercliffe minął go, nastawiając ucha, by wiedzieć, co ten miał jeszcze do powiedzenia. Podsumowanie krzyku było, a jakże adekwatne i Frederick, jak to Frederick, uznał, że można to wykorzystać. Dlatego też przebiegł obok nieznajomego, na tyle blisko, że może ten dostrzegł jego kitę, a później jednym susem przybrał ludzką postać i oparł się o pień najbliższego drzewa, elegancko zatrzymując się przy pięknych maślakach, na które rzecz jasna nie nadepnął.
- Obawiam się, że połowa lasu ogłuchła od tych pisków - stwierdził spokojnie, przyglądając się mężczyźnie, starając się zrozumieć, kim był i co właściwie tutaj robił, ale było to naprawdę niesamowicie wręcz trudne.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Danny Baxter
Danny Baxter

Absolwent Slytherinu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 179
C. szczególne : Australijski akcent, kilkudniowy zarost, banan na mordzie i tatuaże
Galeony : 114
  Liczba postów : 96
https://www.czarodzieje.org/t22148-danny-baxter#726545
https://www.czarodzieje.org/t22178-kefir
https://www.czarodzieje.org/t22153-danny-baxter#726592
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Gracz




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptyPią Lip 26 2024, 13:58;

Ta nieco ponad godzinna wyprawa do lasu, bardzo szybko nauczyła pechowego Australijczyka dwóch rzeczy – las dawał, ale też zabierał. Dawał cień, wspomnienia, spokój, a także grzyby, mnóstwo grzybów! Zabierał jednak coś o wiele cenniejszego – godność. Tej, po spotkaniu z biesem, pozostało w Dannym bardzo niewiele, o ile została jakakolwiek. Nie był to jego najdumniejszy moment. On, ex-ścigający, przez lata z uśmiechem na twarzy przyjmował kolejne cięgi tłuczkiem bądź barczystym ramieniem przeciwników. A tu? Teraz? W leśnej gęstwinie? Zachował się jak amator, czego bolesnym przykładem był przeciągły pisk. Jedynym plusem w tej sytuacji było to, że poza liśćmi i samym biesem, nie słyszał go nikt inny, prawda? Otóż gówno prawda!

Baxter prowadził właśnie niezwykle inteligentną dysputę z samym sobą, analizując swoje ostatnie "heroiczne" zmagania z biesem. Każdy szczegół tej przygody zdawał się być jak kłująca drzazga w jego pamięci. Jak mógł, człowiek, który stawił czoła najbardziej niebezpiecznym przeciwnikom w quidditchu, upaść tak nisko, by wydać z siebie dźwięk przypominający krzyk przestraszonej sarny? Myśl ta dręczyła go nieustannie.

Kiedy kątem oka dostrzegł ruch, jego reakcja była natychmiastowa. Wymierzył różdżkę w tamtym kierunku, krzycząc w pustkę: - Tym razem tak łatwo mnie nie dorwiesz, diable!

Gdyby uważał na jakichkolwiek lekcjach, wiedziałby, że diabły polskich lasów nie zamieszkują. No i bardzo szybko się okazało, że to nie upadły anioł chciał go wystraszyć, tylko animag pod postacią lisa. Całkiem złośliwy animag, musiał przyznać w duchu. Uczucie ulgi i wstydu zmieszało się w jego sercu, kiedy zobaczył z kim ma do czynienia.

- Oi, mate. – Przywitał się z mężczyzną, szczerząc się przy tym od ucha do ucha. – To nie był pisk, tylko okrzyk wojenny, australijski okrzyk wojenny, dokładniej rzecz ujmując. Spytaj aborygenów albo emu. A nie, czekaj, nie możesz, bo to ostatnia rzecz, którą słyszą przed spotkaniem ze stwórcą. – Wyłgał się sprytnie, aż mu nawet brewka nie tykła. - Tak w ogóle… to z czym ja walczyłem? Wyglądało to jak jakaś krzyżówka barana z dingo…. A niech mnie! Opieńka miodowa! – Momentalnie stracił zainteresowanie rozmówcą, bo oto dostrzegł przy jednym z pni prawdziwy urodzaj pysznych (podobno) grzybków, które zaczął starannie odcinać i wrzucać do koszyka, obok reszty leśnych zdobyczy.

Każdy grzyb, który trafiał do jego koszyka, był małym triumfem nad upokorzeniem, które przeżył. Skupienie na zbieraniu opieńków pozwalało mu odzyskać trochę utraconej godności, choć nie mógł pozbyć się wrażenia, że lis-animag wciąż go obserwuje, z uśmiechem pełnym złośliwości. Baxter starał się ignorować jego obecność, koncentrując się na swoim zadaniu. Las, mimo wszystko, miał swój urok, który działał na niego kojąco. Tego dnia Danny zrozumiał, że nawet najtrudniejsze doświadczenia można przełamać, gdy znajdzie się coś, co daje satysfakcję.
Powrót do góry Go down
Online


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1551
  Liczba postów : 723
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Moderator




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptyNie Lip 28 2024, 22:22;

Frederick nie należał do najprzyjemniejszych osób, a kiedy z kimś pogrywał, robił to z prawdziwą przyjemnością, bawiąc się, czy to pod postacią lisa, czy człowieka. To nie miało zbyt wielkiego znaczenia, zawsze bowiem wszystkich uważnie obserwował, szukając dziur w ich postawie, szukając czegoś, w co mógłby uderzyć i tym samym zyskać przewagę. Być może to uczyniłoby z niego dobrego gracza, ale tego nie wiedział i wiedzieć nie zamierzał, bo zwyczajnie gry zespołowe go nie interesowały. Jeśli mowa była o sporcie, zdecydowanie bardziej wolał zapasy z magicznymi stworzeniami, noszenie im jedzenia, bel siana i Merlin raczy wiedzieć, czego jeszcze. Spędził na tym większość swojego życia, zaczynając już jako dzieciak, podążając za swoim ojcem, starając się jakoś mu zaimponować, co samo w sobie było niesamowicie głupie. Bo jak wkrótce się okazało, starszy Shercliffe nie doceniał podobnych gestów i zapewne nigdy miał ich nie dostrzec.
- Ciekawe, muszę zapytać o ten okrzyk brata, na pewno sporo o nim wie, skoro spędził tam okres studiów - odpowiedział, również niezbity z tropu, doskonale wiedząc, że mężczyzna łgał. Był przerażony, zabrzmiał, jak piszcząca sarna, ale trzeba było przyznać, że próbował umknąć od odpowiedzialności za swoje zachowanie w całkiem kreatywny sposób, co Frederick doceniał, ale oczywiście nie zamierzał o tym mówić. Nie z nim były podobne numery, nie dla niego również były podobne zachowania, toteż po prostu powiedział, co wiedział, ciekaw tego, jak jego rozmówca, który również nie omieszkał się nie przedstawić, sobie z tym poradzi.
- Podziwu godna arogancja - stwierdził, skłoniwszy lekko głowę, a później uśmiechnął się ledwie widocznie kącikiem ust. - Pojechać w nieznane i nie dowiedzieć się, czym dokładnie są biesy. Na bagna zapewne również wybierasz się bez mapy? - zapytał, nim mężczyzna wykazał się zainteresowaniem kolejnymi grzybami, a Frederick doszedł do wniosku, że ma przed sobą bardzo ciekawy przypadek idioty, jakiego trudno było mu nawet dobrze opisać. Zaraz jednak kątem oka dostrzegł jakiś ruch i pośród roślinności spostrzegł coś, co wyglądało, jak wydra, ale zapewne nią nie było. Patrzyło na niego z uwagą, zupełnie jakby czegoś oczekiwało.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Danny Baxter
Danny Baxter

Absolwent Slytherinu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 179
C. szczególne : Australijski akcent, kilkudniowy zarost, banan na mordzie i tatuaże
Galeony : 114
  Liczba postów : 96
https://www.czarodzieje.org/t22148-danny-baxter#726545
https://www.czarodzieje.org/t22178-kefir
https://www.czarodzieje.org/t22153-danny-baxter#726592
Grzybowy zakątek QzgSDG8




Gracz




Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek EmptySro Wrz 11 2024, 13:36;

- Ach, więc twój brat spędził trochę czasu w Australii? – Danny podniósł brew, starając się utrzymać nonszalancki uśmiech, chociaż w środku czuł lekkie ukłucie niepewności. Zawsze starał się być w centrum uwagi, ale teraz, pod przenikliwym spojrzeniem Fredericka, poczuł się nieco jak na egzaminie, do którego nie miał okazji się przygotować... i w sumie co to dla niego za nowość? - No to musi być z niego całkiem twardy gość, skoro przetrwał. Tam nawet powietrze próbuje cię zabić, nie mówiąc o całej reszcie.

Zarechotał wesoło, próbując ukryć swoje rosnące zakłopotanie pod maską beztroski. Czuł, jakby jego żart nie trafił do końca w sedno, jakby Frederick już wiedział, że to tylko gra – próbował jednak nie dać tego po sobie poznać. W końcu zawsze był mistrzem improwizacji. A przynajmniej tak sobie wmawiał.

Kręcił różdżką w powietrzu, niby to z nudów, ale w rzeczywistości, by zająć czymś ręce. Jego umysł pracował na pełnych obrotach, starając się znaleźć kolejny sposób, by zyskać przewagę w tej wymianie zdań. - Arogancja? Ja bym to raczej nazwał wrodzonym optymizmem. – rzucił z uśmiechem. – Nie znam się na biesach, to fakt. Ale widzisz, mój drogi, ja jestem typem, który woli dowiedzieć się wszystkiego z pierwszej ręki. Jakieś tam książki i przewodniki są dla ludzi bez wyobraźni. Wolę podejść do tematu praktycznie. Tak jest znacznie ciekawiej

Czuł, jak serce bije mu trochę szybciej. Czy to przez wspomnienie biesa, czy może przez tego zgryźliwego rozmówcę? Danny wiedział, że ma do czynienia z kimś, kto uwielbia grać w subtelne gry słowne, i że nie jest to jego najmocniejsza strona. Jednak nie zamierzał się poddawać. Przygoda to przecież jego drugie imię, prawda?

Przechylił głowę, próbując odczytać, co się kryje za spojrzeniem Freda. - A co do bagien… Kto wie? Może właśnie czekają na mnie, żeby odkryć jakiś nowy, fascynujący sposób na ugrzęźnięcie po pas w mule? A może zapadnę na jakąś nową, nikomu nieznaną chorobę, którą nazwą mpim imieniem? Przygoda życia! – starał się brzmieć beztrosko, ale w głębi duszy poczuł lekkie drżenie, jakby jego własne słowa nagle nabrały zbyt realnego sensu. W końcu wiedział, jak to jest wpaść w tarapaty. Nie był pewien, czy jest gotów na kolejną taką lekcję.

Gdy Frederick spojrzał w stronę czegoś, co przemknęło między drzewami, Danny poczuł się, jakby odetchnął z ulgą. Chociaż na moment uwaga przestała być skupiona na nim. - Widzę, że ktoś tutaj lubi grać na kilku frontach. Jednym okiem na mnie, drugim na to, co tam przemyka. – Próbował utrzymać ton żartobliwy, ale w środku miał nadzieję, że Frederick odwróci swoją uwagę na coś innego, przynajmniej na chwilę.

- Słuchaj, nie wiem, czy masz w planie mnie testować, czy tylko uprzykrzyć mi dzień, ale skoro już tu jesteśmy, może mi zdradzisz, co jeszcze kryje się w tych lasach? Może masz jakieś inside info, jak omijać te wszystkie leśne stwory, albo przynajmniej, gdzie znajdę te dziwne grzyby? Ponoć smakują jak mięso – Zapytał i pokazał palcem na zdjęcie z przewodnika grybiarza, na którym widniała dorodna kania.

- A co do mojego "pisku", jak to nazwałeś... Cóż, każdy ma swój sposób na rozładowanie napięcia. Jeden piszczy, drugi przemienia się w lisa i straszy innych. Kto co woli, nie? - zakończył, próbując ukryć lekki dreszcz, który przeszedł mu po plecach na myśl o tym, jak blisko był od prawdziwego niebezpieczeństwa.
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Grzybowy zakątek QzgSDG8








Grzybowy zakątek Empty


PisanieGrzybowy zakątek Empty Re: Grzybowy zakątek  Grzybowy zakątek Empty;

Powrót do góry Go down
 

Grzybowy zakątek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Grzybowy zakątek JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
 :: 
Lasy
-