Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 21 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 13 ... 21  Next
AutorWiadomość


Simon Lewis
avatar

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 149
  Liczba postów : 1357
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyCzw Maj 19 2011, 14:14;

First topic message reminder :




Na szóstym pietrze znajduje się sala wielkości klasy i kawałek więcej. Nie ma określonego koloru,gdyż każdy uczeń który do niej wejdzie może zmienić kolor miękkiego dywanu i ścian na jakikolwiek sobie wymarzy.Na północnej i południowej ścianie znajdują się dwa wielkie okna, na których parapecie spokojnie mieszczą się dwie osoby. Na czas imprez które często odbywają się w tym miejscu okna można zasłonić wielkimi zasłonami,przez co w pokoju zapada przyjemny półmrok. W jednym z rogów mieści się gigantyczna narożna kanapa,a po podłodze w niewielkich kupkach są porozrzucane kolorowe poduszki. Na pięknej drewnianej szafce stoi różowy gramofon,a w szufladzie można znaleźć całą kolekcje płyt gramofonowych poczynając od klasyki a kończąc na ciężkich brzmieniach. Uczniowie uwielbiają spędzać tu czas,i organizować imprezy.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Tim de Jong
Tim de Jong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 164
  Liczba postów : 241
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPon Cze 04 2012, 16:54;

Cóż, czasami są takie sytuacje, że zachowujemy się zupełnie inaczej niż zwykle, może nawet niepotrzebnie i irracjonalnie. Tak jak teraz Tim. Zazwyczaj spokojny i opanowany...co nie oznacza, że nie umiał się bawić! Bo umiał tylko najczęściej nie miał na to ochoty. Wolał sobie posiedzieć przy kominku i poczytać książkę. Typowy Krukon. Dziś siedział zdenerwowany i nie wiedział co zrobić z rękami, nogami, co mówić, no nic nie wiedział po prostu. Stresował się i tyle. Bo tu chodziło o jego przyjaciela, o Finna. Martwił się o ich przyszłe relacje. Ale na szczęście to czego się tak obawiał się nie zdarzy. Mógł odetchnąć z ulgą co nie znaczy, że się nie denerwował nadal. Przecież wciąż o tym rozmawiali. Wolał rozmawiać, żeby potem nie było niedomówień. Ale nie można też tylko gadać, należy dać tym sprawom działać samym.
Mówi się, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Ale jest też powiedzenie, że wystarczy tylko chcieć. Albo, że chcieć to móc. Osobiście zgadzam się po części z każdym z tych stwierdzeń. Zobaczymy, które okaże się odpowiednie w tej sytuacji. Dobra, Tim zrozumiał co powiedział Puchon, usłyszał to, ale...nie miał pojęcia co to znaczy. Wgapiał się tak w chłopaka przez dobrą minutę z rozdziawionymi ustami wyglądając zapewne niezwykle idiotycznie i głupio, jak jakaś mała dziewczynka, która spotkała na żywo swojego idola czy coś w tym stylu. Aż w końcu zrozumiał o co chodziło przyjacielowi. No i dostał zawału. Czyli jego serce przyśpieszyło swoje bicie, a na jego twarz wpłynął uśmiech. Nie będę opisywać jego myśli ani uczuć, gdyż po pierwsze: nie umiem oddać odpowiednio tego stanu euforii, a po drugie się nie da. Napiszę jedynie, że wszystko w nim rzygało tęczą i dziwię się, że nie wypłynęła mu ona uszami, nosem, pępkiem i nie wiem czym jeszcze. Kurczę, czy Finn miał na myśli to, że chce spróbować z nim być czy nie to? Krukon zamrugał parę razy oczami i dopiero wtedy spróbował się odezwać. Za pierwszym razem mu to nie wyszło, musiał chrząknąć i przełknąć ślinę. -Spróbować, czyli że...? - wolał chyba usłyszeć to jeszcze raz. Miał wiele wątpliwości i nie był pewny tego co usłyszał. A może mu się przesłyszało i przyjaciel miał na myśli coś całkiem innego? Młodszy Holender mówił dalej, Tim przytaknął głową. Pewnie,że wiedział. - Rozumiem...- Po takim czymś co przeszedł Finn każdy by miał problemy z zaufaniem ludziom. Nie chciałby by ktoś znowu go zranił. Ale Krukon na to nie pozwoli. Mniejsza z tym w tej chwili. Nie kopać po nogach! Student wyszczerzył się do przyjaciela i też wyciągnął nogę ku niemu. Był trochę niższy niestety, choć starszy, więc musiał się nagimnastykować żeby do niego dosięgnąć, ale przypomniał sobie właśnie, że dostał pozwolenie na kopnięcie i zamierzał z niego skorzystać. Dlatego po chwili Finn dostał mocnego kopa w kostkę. -No, to kopa mam już z głowy. - stwierdził swobodnie i wrócił do poprzedniej pozycji by już po chwili słuchać wypowiedzi Puchona. Pierwsze zdania skwitował pomrukiem zgody, jasne, że rozumiał i wiedział. Potem wybuchnął śmiechem. -Jasne. Kurczę, tak naprawdę to szkoda, że jesteś jeszcze uczniem. Zabrałbym cię do Londynu na randkę z prawdziwego zdarzenia. Ale tak też damy radę. Ale żelki mogą być, nie? - wyszczerzył się niewinnie do Finna. Tak naprawdę to dopiero teraz zaczął się stresować. Jeszcze nigdy nie był na takiej prawdziwej randce z osobą na której mu zależy, nic więc dziwnego. Co ma zrobić, gdzie go zabrać, a jeśli mu się nie spodoba? I w ogóle...o Roweno, on właśnie planuje randkę...Z FINNEM! Jakby był jakąś napaloną dziewczynką to pewnie właśnie leżałby zemdlony z radości na podłodze. A tak to tylko szczerzył się jak głupi. Nie wiem co gorsze.
Powrót do góry Go down


Finn Visse
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 363
  Liczba postów : 382
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPon Cze 04 2012, 19:18;

Po Jimmym i Corin czuł się w pewien sposób wypruty z jakiś wyższych uczuć. Ten pierwszy zranił go dwukrotnie i za każdym razem bolało to tak samo mocno. Z Corin było o tyle gorzej, że jednocześnie stracił i przyjaciółkę i ukochaną. Zawsze będzie mu jej brakować, tego nie da się tak o przeskoczyć, nie da się obejść w żaden sposób. Musiał po prostu nauczyć się żyć z tą pustką i mieć nadzieję, ze czas nie tyle co wyleczy rany, a po prostu przyzwyczai go do bólu. Nigdy już nie odzyska tego wszystkiego, co miał z nimi- z tamtym chłopakiem i z tamtą dziewczyną. Pierwszy pocałunek, kradzione uśmiechy i dyskretne spojrzenia. Pierwsza randka, wspólne zdjęcie, słowa "kocham". To wszystko już miał za sobą. I może dlatego właśnie to z Timem mu wyjdzie? Bo jest już... "przygotowany", jakby obeznany w tych sprawach. W przeciwieństwie do Krukona. Nagle wydało mu się to strasznie słodkie, urocze. Tim, mimo iż był od niego o trzy lata starszy to- Finn mógł się o to założyć- nigdy nie był na prawdziwej randce! Był taki nieśmiały, skrępowany i Finn miał ochotę nim potrząsnąć. Przecież to Tim powinien tu dominować!
-Możemy wybrać się do wioski. Albo po prostu się gdzieś przejść- wzruszył delikatnie ramionami i wstał z miękkiego fotela, przenosząc się na kanapę. Trzeba było od czegoś zacząć, a taka bliskość wydała mu się dobrym pomysłem. Ręce jednak trzymał przy sobie. Do szczęścia wystarczył mu delikatny, subtelny zapach Tima i obecność jego blisko siebie.
Usiadł na kanapie bokiem, jedną rękę opierając na oparciu kanapy. Podparł na niej policzek i uśmiechnął się, mrużąc przy tym oczy. Zupełnie jak dziecko. Ale często tak robił, zwłaszcza, gdy był ogromnie szczęśliwy. A teraz przecież był!
-Obojętne, gdzie pójdziemy, jeśli pójdziemy razem- dodał, jakby nigdy nic. Dopiero potem dotarło do niego, jak wiele te słowa mogą znaczyć dla Tima. Dla niego także wiele znaczyły.
-Chcesz mnie zdobyć żelkami?- prychnął, niczym rozzłoszczony kociak, udając oburzenie i obrócił się gwałtownie, krzyżując ramiona na piersi. -Nie jestem łatwy- dodał, nie mogąc powstrzymać już cichego chichotu i oparł się plecami o ramię Tima. -Ale może się skuszę. Tak w ogóle... to po co było to wszystko z Pen?- spytał nagle, unosząc do góry głowę, chcąc złapać jego spojrzenie. Uśmiechnął się przy tym lekko, jakby dając mu znać, że nie musi się bać, jest po prostu ciekawy i nie będzie miał żadnych wyrzutów.
Powrót do góry Go down


Tim de Jong
Tim de Jong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 164
  Liczba postów : 241
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPon Cze 04 2012, 20:17;

Tim niestety, albo na szczęście, nie miał takich doświadczeń. Nie cierpiał, ale też nie mógł pójść z ukochaną osobą na spacer czy do mugolskiego kina. Od kilku lat natomiast, nieprzerwanie, wzdychał do swojego najlepszego przyjaciela. Był w dwóch związkach, jeden nawet dość długo trwał, ale to nie było to i Krukon nie czerpał z tego żadnej przyjemności, z wspólnych spotkań, pocałunków czy nawet seksu. To po prostu go nie zadowalało. Nigdy też nie wypowiedział na głos słowa "kocham". Z Finnem wszystko miało być nowe. Ale nie bał się tego i wiedział, że będzie im dobrze. I miał nadzieję, że im wyjdzie. Nigdy nie był na takiej prawdziwej randce z prawdziwego zdarzenia, którą by dobrze wspominał, był w tej chwili nieśmiały i skrępowany, ale...na razie. Bo to był dopiero początek, jeszcze nie do końca dowierzał w to co się działo. Ale przecież jak już pierwsza fala zaskoczenia minie i przyzwyczai się do sytuacji (a to nadejdzie bardzo szybko) to uwierzcie mi, pokaże na co go stać we wszystkich aspektach tego słowa. A jakżeby inaczej. W końcu nie od parady jest starszy, nie?
- I pewnie tak zrobimy. - odparł cały czas patrząc na Finna. - Może przejdziemy się po okolicach Hogsmeade, nigdy jeszcze tam nie byłem. - bliskość Holendra zadziałała na niego niezwykle pobudzająco i stwierdził w myślach iż już wcale się nie stresuje ani nie martwi. Było mu po prostu dobrze, tak po ludzku dobrze. A tego słodkiego uśmiechu nie dało się nie odwzajemnić co też uczynił, cały czas lekko, hm, wgapiając się w Puchona. Słowa Holendra przyjemnie rozlały się po jego sercu zostając tam na stałe, a on sam, poczuł się wręcz wspaniale. Nie potrafiłby wyrazić słowami ile ta wypowiedź dla niego znaczyła.
Pytanie Finna spowodowało u niego szczery i głośny śmiech. - No jasne, o niczym innym nie marzę. -wykrztusił gdy już się trochę uspokoił jednak cały czas chichotał. Mina chłopaka go po prostu rozbrajała. Wyglądał jak pięciolatek, któremu mama nie chce kupić na urodziny ulubionego samochodziku, mimo, że był grzeczny. -No co ty nie powiesz? Oj, przecież wiem, że kochasz...żelki. - urwał na chwilę gdy to głowa Puchona wylądowała na jego ramieniu co zbiło go na chwilę z tropu. Ale obiecałam iż stanie się mężczyzną, a poważni faceci nie mogą się podniecać byle gestem, więc nie zrobiło to na nim większego wrażenia (a bynajmniej tak to wyglądało. A jak było naprawdę to ja tam nie wiem). Pen...spojrzał Finnowi w oczy również się uśmiechając. -No ale co? To ty mnie z nią swatałeś!- stwierdził z rozbawieniem. Jednakże było mu trochę głupio z tego powodu, gdyż z jego zachowania w herbaciarni dziewczyna mogła odczytać, że on także jest nią zainteresowany. Tak mu się przynajmniej wydawało, ale nie miał pojęcia co tak naprawdę wywnioskowała Penelopa. Miał tylko nadzieję, że nie będzie na niego zła. - Nie no, tak na serio to ona jest naprawdę miła. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi. - wzruszył delikatnie ramionami. Naprawdę zależało mu na przyjaźni z Penny. W nagłym przypływie odwagi (ta, jasne) wyciągnął rękę i położył Finnowi na ramieniu, tak delikatnie, jakby niepewnie go obejmując. Myślę, że wciąż wydawało mu się, że to sen i Puchon zaraz mu ucieknie.
Merlinie, Tim, ogarnij się i uwierz w swoje szczęście!
Powrót do góry Go down


Finn Visse
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 363
  Liczba postów : 382
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPon Cze 04 2012, 20:45;

Finna nigdy nie kręcili młodsi chłopcy, nieśmiali, uroczy. Wolał dziewczyny, które takie są, bo nad nimi mógł roztoczyć opiekę i zająć się nimi. Były urocze w swojej nieporadności, z wypiekami na twarzy i chichotaniem po kątach. Lubił ich długie, miękkie włosy i delikatne dłonie. Chciał nosić je na rękach i zabierać na długie spacery. Ale u mężczyzn pociągało go coś zupełnie innego; męskie, silne dłonie, lekki zarost i głęboki głos. To wszystko sprawiało, że czuł się jak głupia, zakochana dziewica. Przy dziewczynach nie można było przeklinać, trzeba było być subtelnym i delikatnym. Ale z chłopakami mógł się wygłupiać, śmiać ze sprośnych dowcipów i iść na piwo. Każda płeć pociągała go z zupełnie różnych powodów. A Tym był właśnie takim typem mężczyzny, dla którego Holender mógłby stracić głowę. Wiedział, że każdy na jego miejscu już dawno by to zrobił- przyjacielowi niczego nie brakowało. Finn był po prostu dziwny, że jeszcze mu się nie rzucił na szyję i nie wyznał miłości do grobowej deski!
-No tak. Wielu miejsc nie zdążyłeś jeszcze poznać. Ale teraz mamy idealną okazję, by to nadrobić!- uśmiechnął się promiennie, a czując jego dłoń na swoim ramieniu mruknął cicho w akcie zadowolenia. Najpierw chciał ją złapać i przytrzymać, pogłaskać, ale... w ostatniej chwili się powstrzymał, nie chcąc bardziej go peszyć.
-Bo Penelopie naprawdę się spodobałeś. Miała rumieńce, gdy o Tobie opowiadała- uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie zaczerwienionej dziewczyny, która zaczepiła go na korytarzu i plącząc się w zeznaniach wyjawiła, że jego przyjaciel jest bliski jej sercu. -Była tak przejęta... Byłbym bez serca, gdybym jej umówił- spojrzał na niego i z trudem powstrzymał się, by nie dotknąć tej przystojnej twarzy. Gdyby był to ktokolwiek inny- zrobiłby to, przysięgam! Corin, Namida, Jimmy, Fleur- tyle osób przewinęło się przez jego ramiona, a teraz i jemu zaczynał się udzielać stres. A może to przeszło na niego z Krukona? Bo jak widać, ten nagle stał się jakiś pewniejszy.
-Niedługo kończą się wakacje... Organizują coś w szkole, chciałbym pojechać. Już się nawet zapisałem. Pojedziesz ze mną? Będzie super!- zawołał, bardziej się w niego wtulając. Niemalże położył się na nim i westchnął głęboko. -A Paryż na nas zaczeka. Wybrzeże także. No i... za rok będę w ostatniej klasie. Nie będziesz już mógł nazywać mnie dzieciakiem!- dodał, śmiejąc się szczerze. Uśmiech po prostu nie mógł zejść mu z twarzy.
Powrót do góry Go down


Tim de Jong
Tim de Jong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 164
  Liczba postów : 241
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Cze 05 2012, 05:47;

Co kręciło Tima...Tak naprawdę to nie wiem. Znam tylko dwa słowa, na dźwięk których się ożywiał. Finn Visse. Nikt inny się mu po prostu nie podobał. W sumie to wcale się nie dziwię. Puchon był idealny. Przystojny jak cholera, miał świetne włosy, duże, silne dłonie, był wysoki, miał poczucie humoru, był delikatny, czuły, twardy i stanowczy kiedy trzeba i...dla kogoś sobie ważnego zrobiłby wszystko. To bardzo dobra cecha i to Tim w nim kochał. Tak samo jak resztę rzeczy. Od stóp do głów dla wszystkiego w tym chłopaku stracił głowę.Niczego mu nie brakowało. Na widok kogokolwiek innego nie biło mu tak szybko serce tak jak na widok Finna, nikt nie był dla niego wystarczająco pociągający. Jakby był odważniejszy to już dawno temu wyznałby chłopakowi miłość do grobowej deski, no ale nie był. Jego dziwactwo mu na to nie pozwoliło jednakże sądzę iż ten czas minał. A kiedyś nadejdzie i taka pora dla młodszego Holendra. Na pewno.
- Liczę na to, że będziesz moim przewodnikiem. Wciąż jeszcze gubię się w tej szkole. - wyznał z delikatnym uśmiechem, który pogłębił się gdy usłyszał pełne zadowolenia mruknięcie Finna. I gdyby wiedział o rozważaniach chłopaka na temat złapania go za dłoń sam zrobiłby to z jego częścią ciała. Nie poczułby się ani na moment bardziej speszony, tak jakoś jak już objął Holendra poczuł się lepiej. Taki...dopasowany do niego. W ramionach Finna czuł się tak dobrze i tak idealnie jakby się w nich urodził, jakby nigdy z nich nie wychodził. To było dobre uczucie. Wysłuchał całego wywodu przyjaciela na temat Pen trochę jej w sumie żałując, zasługiwała na kogoś kto będzie ją kochał tak jak ona...kochała?..jego. -No pewnie. I naprawdę fajnie, że ją zaprosiłeś. Miła dziewczyna. Gdybym...mógł odwzajemnić jej uczucia...zrobiłbym to, naprawdę, zasługuje na to. Mama nadzieję, że będzie chciała się przyjaźnić. - wyraził nadzieję Krukon. Dobrze było mieć kogoś takiego jak Penelopa w grupie -przyjaciół. Wiedział to mimo, że widział się z nią zaledwie raz w życiu. Czując na sobie wzrok Finna także przeniósł na niego swoje spojrzenie i widząc jego twarz tak blisko swojej naprawdę nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Niepotrzebnie się stresował tyle czasu. I,zaręczam, też miał w tym momencie ochotę dotknąć mega przystojnej twarzy chłopaka jednakże stał się pewniejszy, przyznaję, ale chyba nie w tym względzie. Jedyne co zrobił to przeczesał jego włosy palcami. -Wakacje ze szkoły? Ale fajnie. Jasne, że pojadę, nie mógłbym czegoś takiego przepuścić. Przecież gdzie ty tam ja. - naprawdę był podekscytowany tym wyjazdem, zapowiadało się ciekawie. Mocniej objął Finna, gdy ten się w niego wtulił i zaciągnął się jego zapachem. Rany, jak ten chłopak świetnie pachniał...Dobra, wróć na ziemię Tim. - w przyszłym roku pojedziemy do Paryża, obiecuję. - dodał jeszcze i zaśmiał się szczerze. -A czy ja kiedykolwiek nazywałem cię dzieciakiem? Nie przypominam sobie! - nigdy nie traktował przyjaciela jakoś specjalnie z wyższością, bo jest starszy. Dla niego nie liczyły się jakieś cyfry, ważne było to jak się dogadywali, a dogadywali się świetnie. A teraz było nawet jeszcze lepiej. Jeśli to możliwe wtulił się w chłopaka jeszcze bardziej, czując się lekko, hm, "pijany" tą sytuacją i zaczął palcem robić jakies esy floresy na jego ramieniu. Cały czas szeroko sie uśmiechał. Było idealnie, tak jak teraz, o. I niech tak zostanie na wieczność. Właśnie tyle mógłby tu siedzieć i przytulać do siebie ukochanego faceta.
Powrót do góry Go down


Finn Visse
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 363
  Liczba postów : 382
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Cze 05 2012, 18:47;

Gdy Finn się już zakochał cały świat przestawał dla niego istnieć. W pełni szczęśliwy potrafił być tylko przy tej szczególnej osobie, a gdy zabrakło jej obok snuł się z kąta w kąt, jakiś przygaszony. Tak samo było i z Corin i z Jimmem. Szalał ze złości, gdy nie mógł ich zobaczyć, a gdy już trzymał ich w ramionach czuł się tak, jakby trzymał cały świat. Mimo młodego wieku dużo przeszedł, był wrażliwy i uczuciowy, kochał bez pamięci. Co jednak znaczy kochać? Miał wrażenie, że już nigdy nie pozna odpowiedzi na to pytanie. To jakby jego serce zostało przeżute i wyplute, kilkakrotnie.
-Będę ci służył za kompas- wyszczerzył zęby w uśmiechu. On także czuł się dobrze w jego objęciach. Naturalnie. Jak to trafnie ujął Tim- jakby się w nich urodził. Może dlatego, że to nie był pierwszym raz? Choć odczucia nieco się zmieniły. Nie patrzył już na Tima jak na starego kumpla, ale jak na kogoś w kim mógłby się zakochać. Kogoś, komu mógłby się oddać w pełni i być w końcu szczęśliwym. Do końca. Tim nigdy by go nie porzucił... prawda? Nie mógł! Kochał go- tak powiedział Finnowi, a dla młodszego Holendra to świętość. Rzadko to mówił, ale jeśli już mówił- to naprawdę coś znaczyło.
-Nooo- zamruczał cicho, niczym rasowy kociak i zaśmiał się. Lubił, gdy ktoś bawił się jego włosami, choć zazwyczaj temu zaprzeczał tłumacząc się tym, że popsuje sobie fryzurę. Ale przecież nie był próżny, Tim to wiedział. -Fajnie będzie.
Ależ on elokwentny! I jaki błyskotliwy! Rozmarzył się chłopak i dlatego tyle tyle zdołał z siebie wyrzucić. A o czym to marzył? Ano o wspólnych wakacjach, o słońcu i falach, o deskorolce. O tym, że te wakacje będą naprawdę niezapomniane; spędzi je w towarzystwie swoich przyjaciół, znajomych z Hogwartu i wszystko się uda. Będzie też Tim i być może to właśnie w ciepłych promieniach słońca miał mu wyznać miłość? Łohho, to za romantyczne, a to do Finna jakoś nie przemawiało. Ale... to by było piękne! Idealne dla nich! Tylko Holender jeszcze tego nie wiedział. Ale to na tych wakacjach miało się wszystko wyjaśnić- tak mi się wydaje. Będą gadać, gadać i gadać, tak jak teraz, dając sprawom toczyć się własnym rytmem.
-Jestem ciekaw, gdzie nas zabiorą. Nigdy nie jeździłem nigdzie ze szkoły, a w tym roku niemalże wybłagałem to od rodziców. Mam nadzieję, że będzie to jakieś ciepłe miejsce! Pojedźmy nad morze, tam mógłbyś posurfować. No i przy okazji ja bym się czegoś nauczył- obrócił się do niego przodem, siadając na kanapie po turecku. Zgarbił się lekko i wbił w niego spojrzenie ciemnych oczu.
-A więc, panie de Jong, kiedy gdzieś mnie zabierzesz?- spytał, tylko po to by zawstydzić nieco Tima. To było... zabawne! Finn uwielbiał się w podobny sposób droczyć i teraz po prostu nie mógł sobie tego darować.
Powrót do góry Go down


Tim de Jong
Tim de Jong

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 164
  Liczba postów : 241
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Cze 05 2012, 21:45;

Dla Tima świat przestał istnieć już dawno. Liczyli się tylko Finn, surfowanie i deskorolka. Oczywiście każde w innym stopniu, nie można przecież porównywać człowieka do jazdy na desce, prawda? Przy Puchonie nie liczyło się nic innego. I tylko przy nim był tak naprawdę, szczerze i nie do ogarnięcia wprost szczęśliwy. I jak z nim nie gadał to czuł się beznadziejnie. Szczerze mówiąc to ja się dziwię, że był w stanie wtedy z własnej woli przerwać pisać do przyjaciela. Jak on to zrobił- nie mam pojęcia. Ale ten okres nie był najszczęśliwszym w jego życiu. Szalał z tęsknoty, ale trzymał się dzielnie. Przecież miał cel, odkochać się. Jak wiemy nie wyszło i znowu napisał do Finna, nie mogąc dłużej wytrzymać. Ale to nawet lepiej. Gdyby wtedy się odkochał nie przeżyłby czegoś tak wspaniałego jak w tej chwili! Tak jak młodszy Holender trzymając w przeszłości Corin czy Jimmy'ego tak on teraz czuł się jakby trzymał w ramionach cały świat. On natomiast doświadczenie miał praktycznie zerowe w takich sprawach, gdyż wcześniejsze związki nie były okraszone czymś szczerym. Ale chyba wiedział co to znaczy kochać, choć nikt nie może być tego do końca pewnym. Chciał to uczucie na nowo pokazać Finnowi, który się kilkakrotnie zawiódł w związkach. Teraz będzie inaczej. Obiecuję.
- Okej, panie kompas. Ruszamy w teren. - wyszczerzył się Tim. Wszystko go dziś cieszyło. Bo był z kimś kogo darzył ogromnym uczuciem i kogo właśnie przytulał tak jak chciałby robić to już zawsze dając przyjacielowi szczęście jakiego jeszcze nie zaznał. Łohoho, jakże to patetycznie zabrzmiało. No ale cóż. Tak właśnie chciał zrobić. Wszystko by Finn czuł się z nim dobrze. I gdyby wiedział jak zacząć myśleć o nim młodszy Holender zapewne poczułby się jeszcze lepiej. Już od dawna marzył żeby chłopak właśnie tak o nim myślał. Marzył też by byli szczęśliwi aż do końca. Bo w życiu by go nie porzucił. Za bardzo go kochał, a jeśli kochał to do grobowej deski.
-Będzie nawet lepiej niż fajnie. - zapewnił Finna przytulając go mocniej. I sam także się rozmarzył. Na ten sam temat. Wyobrażał sobie wakacje, słońce, plażę, siebie i Puchona spacerujących brzegiem morza, świeżą bryzę rozwiewającą ich włosy, zachód słońca, leżenie na piasku i patrzenie w gwiazdy, zabawę...Piękne i idealne. Romantycznie. I tak właśnie będzie. Tim postanowił spędzać na tym wyjeździe jak najwięcej czasu z chłopakiem. Wszystko będzie toczyło się spokojnie, powoli, mają jeszcze przecież dużo czasu. Coś czuł, że te wakacje będą przełomowe.
- Moi pewnie nie będą robić problemów. I tak nigdy nie spędzam ich z nimi. Za to wyjazd ze szkołą...to może być coś. I oby to było morze. Morze jest cudowne...-mruknął Krukon przypominając sobie swoje rozmarzania. Zareagował jeszcze tylko na uwagę o surfowaniu. -Jasne, czego tylko będziesz chciał. - uśmiechnął się lekko i czule do Finna. Spojrzenie go delikatnie mówiąc zmagnetyzowało. W tych ciemnych oczach mógłby utonąć. Słysząc pytanie chłopaka zamyślił się na chwilę wznosząc oczy do góry i wyglądał jakby usilnie nad czymś rozmyślał. Po czym nagle wstał ciągnąc przyjaciela za rękę. -Teraz. -odparł z tajemniczym uśmiechem i cały czas trzymając Puchona za dłoń pociągnął go ku Pokojowi Życzeń. Jednak nie weszli do niego od razu tylko polecił chłopakowi chwilę poczekać i za nic tam nie wchodzić dopóki mu nie powie. Odszedł parę metrów tak żeby Finn go nie słyszał.

zt x2

bu, musimy teraz czekać aż Dominik i Corin się stamtąd zmyją ;c
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Sie 14 2012, 15:22;

No to pora ruszyć Knoxia. I widzisz jaką ci sprawiam przyjemność, sam to załatwiam, a nie każe tobie się męczysz, szukać miejsca i w ogóle. swoją drogą to fascynujące. Tyle jest tutaj tematów i w ogóle wszystkiego, a jednak człowiek nie ma pojęcia gdzie powinien swoje postaci wysłać. Jak widać, padło na to miejsce. No i chwała, niech tak zostanie.
Knox był najwyraźniej zachwycony dniem dzisiejszym. Tak oto zakończyły się wakacje. Dla niektórych oznaczało to koniec błogiej sielanki, dla innych po prostu darmowe żarcie. Tak, ten inny to właśnie nasz kochany Knox. Przecież w Hogwarcie było tak samo luźno jak poza nim, oczywiście jeśli się ma takie podejście do życia jak on. Nie przejmował się tym, że właśnie rozpoczął studia i powinien się ogarnąć czy jakkolwiek świecić przykładem. Who cares? To będą tak samo wesołe czasy jak podczas tych siedmiu lat. On nadal będzie miał wyjebane, słońce nadal będzie świeciło, a on będzie wymykać się by robić to co kocha. Może właśnie dlatego odpuścił sobie ucztę powitalną? Tak, coś w tym jest. Wbiegł sobie za to o późnej porze aż na szóste piętro, nie martwił się wcale o to że ma biec do dormitorium i tam spać. On wolał wbiec z hukiem do tego pomieszczenia i z uśmiechem obserwować jak nabiera różnorakich barw jak czerń, niebieski i biel. Zachwycony wyjął z torby jakiegoś tam magicznego desperadosa czy inny alkohol, to akurat nie jest ważne w tej historii. Ostatni raz potarł swoje wciąż troszkę poplamione sprejem palce, wzruszył ramionami wkładając do gramofonu wygrzebaną z kolekcji płytę. No i już po kilku sekundach podskakiwał sobie wesoło po pokoju nucąc wraz z wokalistą She sent her letters from the country. She was an animal she was a bloody disgrase. Body i'm not an animal. Ah, spełnienie artystyczne, wizja darmowego jedzenia i lekki alkohol to jest to co tygryski uwielbiają najbardziej. No dobra, przydałoby mu się jeszcze jakieś dobre towarzystwo, ale bez niego tez sobie całkiem dobrze poradzi.
Powrót do góry Go down


Willow O'Ryan
Willow O'Ryan

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 27
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Sie 14 2012, 19:46;

A ja posprzątałam i nikt nie okazał mi wdzięczności, bezczelni. No wiem, już mówiłam, jaki ty jesteś dla mnie super przekulaśny, to ja, aż nie wiem! Naprawdę. Hm, kolejna rozkmina na jesienne wieczory? Ty to się z tym masz.

Matko kochana, to już koniec wakacji? A niech mnie coś uszczypnie, bo nie dowierzam. Przecież, jakąś chwilę temu, cała chmara rozwydrzonych uczniaków, dopiero co opuszczała mury szkoły, które pod sam koniec roku wydawały się takie wstrętne, nudne i kompletnie nie atrakcyjne. A teraz, co? Wszyscy trąbią o jakimś końcu wakacji i natychmiastowym powrocie do kolejnych miesięcy, żmudnej nauki? Stwierdzam, że wszystkim coś bardzo ciężkiego spadło na biedne, przegrzane od słoneczka móżdżki. Śmieszna sprawa. No, ale co zrobisz? Mimo najbardziej wyszukanego buntu, sposobów ucieczki, czy ukrycia się w najczarniejszych zakamarkach miejsc, znanych tylko sobie, i tak, nie czmychniesz przed obowiązkami. Smutna i bolesna prawda, którą nasza młoda i zbuntowana O'Ryan próbowała pokonać, za wszelką cenę. Czym się to skończyło? Przymusowym wciągnięciem do jednego z pociągowych wagonów, przez swoich przekochanych i niezwykle opiekuńczych braciszków, oczywiście, pod kierownictwem najstarszego z nich. Biedactwo, chyba nigdy w życiu, nie zasypała ich taką wiązanką, wyszukanych przekleństw i nie zdarła sobie gardła, do takiego stopnia, że skrzypi do tej pory. Cholera by ich wzięła, niewdzięcznicy, jeszcze zobaczą! Ale, dobra, odrobinę przenieśmy się w czasie i zahaczmy o obecne wydarzenia w tym przeogromnym zamku. Uczta powitalna trwała w najlepsze, tak. Kolejna, beznadziejna rozrywka ze stadem parszywych mordek, wpatrujących się w ciebie niczym w obrazek, Willow tego nie znosiła. Miała gdzieś te wszystkie ceremonie, obrzygane tęczą pogaduszki, super żarciki dyrektora, a nawet fakt, spotkania wszystkich, nawet bliskich przyjaciół. No, bo po co? Będzie miała na to ten cały, parszywy rok, który zamierzała, przeżyć jeszcze bardziej wybuchowo niż poprzedni, stając się jeszcze bardziej nieznośna, problemowa i agresywna, ach tak, jestem pewna, że będzie słodko. Zamek spochmurniał, rozpalając swoje wnętrze ciepłymi pochodniami, osadzonymi na grubych murach. Jakaś, chłopięca postać, w chmarach duszącego dymu, nieco skocznym krokiem, wspinała się po kamiennych schodach, na jedno z wyższych pięter, naznaczając każdy schodek jedną z literek wyrażenia: "chuj kurwa, jak ja pierdolę ten shit", który nuciła sobie pod nosem. Niezwykle, kreatywne, nieprawdaż? Hm, w miarę szybko udało jej się wskoczyć, aż na 6 piętro, gdzie mieściło się, jedno z najulubieńszych miejsc takich popaprańców i buntowników, bardzo podobnych do naszej Willow. Nie było ich wielu, w sumie dziewczyna miała na myśli, takiego jednego czuba z białym irokezem na głowie. I w takich samych, energicznych podskokach, po chwili z łomotem wpakowała się, do tego super miejsca, głośno uderzając butami o posadzkę. No proszę, trafiła idealnie, bo jej kochany murzynek, właśnie tak słodko się zabawiał. I to jeszcze sam? Osz to wstrętna paskuda. Powinien czekać na nią całe życie, a tym bardziej przywitać w jakiś super wyszukany sposób. pewnie, jak zawsze bierz sprawy w swoje ręce. I kiedy tak on skakał i densował sobie w najlepsze, Willow wsadziła swój niedopałek w zęby, zrzuciła obszerną czapkę z daszkiem, gdzieś na bok i z cwanym wykrzywieniem ust, z dość dużą prędkością, zaczęła biec w jego stronę, ażeby po chwili wylądować na jego ramionach, o mały włos nie równając się przy tym z ziemią. Potocznie zwana poza "na barana".
- Co tak nędznie? Za słabo kręcisz tyłkiem. Już dawno mówiłam, że masz za kościste biodra, dlatego wychodzi ci to tak niezgrabnie. Ty to jak zwykle, musisz wszystko spierdolić. - powiedział ekspert, mistrz parkietu. Nie ma to jak oryginalne powitanie, marudzenie na wstępie, a przy okazji klepnięcie Konxika w dolną część ciała, ażeby ten robił to energiczniej. Zapewne bardzo brakowało mu nieznośnej Willow. Ach, to nie szkodzi, będzie mu uprzykrzać życie, przez kolejne, 10 miesięcy.
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Sie 14 2012, 20:08;

Jak ja kocham kiedy ty piszesz post na siedemnaście stron w wordzie, a potem narzekasz, że ja się rozpisuje i ty też musisz pisać takie tasiemce i matko kochana moje życie nie ma sensu. Ale jak chcesz, pf. Też się tak rozpisze. Chociaż znając życie za jakieś pięć linijek mi się odechce i skórce to do granic możliwości, a ty sobie pisz kurde wypracowania jak ci tak do tego tęskno, oczywiście. Trzeba ćwiczyć kunszt pisarki, nie wolno rezygnować i takie tam różne, ja jestem oczywiście całym sercem z tobą kochanie. O widzisz i już mi się udało wyrzucić z siebie sporą część posta, a nie napisałem jeszcze niczego do tematu. Pewka, lejmy wodę. Ja w przeciwieństwie do ciebie lubie to robić, to takie zabawne. Ciemno mi w pokoju, ide zapalić światło, to będzie podróż mojego życia. O, piszesz coś na gadu.
Brakowało mu towarzystwa, oh nieświadomy Knoxie, będziesz tego żałował. Ale skąd on mógł biedny wiedzieć, że podczas kiedy buja się tu swobodnie w rytm takich piosenek to szatańskie stworzenie właśnie pakuje swoje cztery literki i zmierza w jego stronę? Był święcie przekonany, że albo opycha się teraz resztkami w Wielkiej Sali albo pustoszy kufry swoich zielonych przyjaciół pod ich nieobecność. No, na pewno nie przewidywał, że nagle się tu pojawi. Nie żeby to było jakieś dziwne, no skąd. To przecież jedno z ich ulubionych miejsc. Idealne do imprezowania i słuchania muzyki odpowiednio głośno. Czego można chcieć więcej, prawda? Dobra, nieważne. Nie zbaczajmy bez przerwy z tematu skoro tak ciekawie dzieje się tutaj. Knox właśnie chciał wykonać szalony obrót wlewając w siebie kolejne łyki alkoholu, ale wyszło mu to dość krzywo. Dlaczego? Bo poczuł, że coś się na niego najzwyczajniej w świecie rzuca. Biedny wylał na siebie trochę tego co on tam pił, jęknął niezadowolony widząc plamę na swojej super szkolnej szacie. No co? Stwierdził, że choć pierwszego dnia może ją nosić. Oczywiście była przez niego ulepszona, logo Slytherinu było najbardziej kulturalną i najmniejszą naszywką na niej. I co z tego, że miał krzywo podwinięte rękawy, a na krawat kompletnie rozwiązany? To było bardzo schludne. Było, bo po interwencji dziewczyny przestało. Swoją drogą, na barana. Hm. A to nie jest wtedy jak się siedzi dosłownie na ramionach? A nie wisi na plecach? Coś nie wydaje mi się żeby z dziewczyny był taki Adam Małysz, że doskoczyła na wysokość jego karku, jak mi przykro. Nie zagłębiajmy się jednak w słowotwórstwo.
- Jak ci się nie podoba to proszę bardzo, naucz mnie jak robią to profesjonaliści - no, niestety musiał ją z siebie dość kulturalnie zrzucić, raczej wisząc na nim byłoby jej ciężko. Zanim jednak dał jej rzucić się w wir prezentacji oczywiście powitał ją przesłodkim całusem złożonym na jej jakże uroczym nosku iii... złapaniem za niewielki dekolt jej bluzki w celu wlania za niego resztek alkoholu. Na koniec zabrał jej jeszcze peta z pomiędzy warg wywracając oczętami z niezadowoleniem. Oh, tyle razy jej mówił, że ma skończyć palić. A tak to musi za nią latać, zabierać jej to i rozrzucać po kątach zamku. No, mniejsza. Wzruszył ramionami rzucając butelką z niedopałkiem w środku gdzieś na bok, skłonił się nisko cofając o parę kroków, ręką wskazał na prowizoryczny parkiet najwyraźniej dając jej wolną rękę. Ah, jak on za tą małpą tęsknił. nie żeby nie dręczyli się przez większość wakacji, no ale nie widzieli się już ja wiem... z pół miesiąca czy coś. Biorąc pod uwagę fakt, że w Hogwarcie nie są w stanie przeżyć bez siebie dnia to sporo, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down


Willow O'Ryan
Willow O'Ryan

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 27
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Sie 14 2012, 21:33;

Coś ci nie pasuje? Jeszcze ci źle? Się określ człowieku, w końcu. A ja dawno, niczego nie pisałam to się rozpisuję. Jak to dalej czytam, prawie, że umierając ze śmiechu, stwierdzam, że jesteś ciołkiem i nie będę z tobą dyskutować, pf. Nie lubię cię.
Żałował? Chciałby, on będzie tęsknił i błagał, całymi dniami, nocami i popołudniami, ażeby TO towarzystwo w jak najszybszych podskokach do niego wracało. I oczywiście zawracało sobą jego cztery litery, co powinno mu niezwykle schlebiać. O, tyle ci na ten temat powiem. Tak jasne, albo biega po błonach niczym, tańczący z jednorożcami?Jak on mało wiedział, to, aż nie wierzę. Powinien być pewny, że jego nieobecność na Wielkiej Sali, którą Willow zdarzyła odwiedzić dość przelotnie, zabierając tylko po drodze jakiś kaloryczny smakołyk, zapewne, bardzo ją zaintryguje. A kto by w ogóle pomyślał, że jeszcze w tym samym czasie, rozpocznie szkolne poszukiwania, niczym Malanowski? Tak, tak, to prawda, nie zasługiwał, żeby O'Ryan marnowała swój cenny czas, tylko po to, aby pooglądać jego kościsty tyłek w akcji. No cóż, różnie na świecie bywa, ekhem. Och, to szalony z niego brejkdensowiec, trzeba przyznać, biedna Willow o mały włos, nie zwaliła się na ziemię z wielkim łomotem, co zapewne zakończyłoby się stertą fioletowych siniaków w okolicy kości ogonowej. Mógłby kuźwa, trochę uważać, a nie wiercić się jak opętany, a przy tym udawać super mistrza parkietu. Oczywiście, w między czasie, starając się nie spalić mu włosów swoim niedopałkiem, próbowała wyrwać mu z rąk zielonkawą butelkę, której zawartość po chwili znalazła się na jego szacie i dłoniach dziewczyny. To się nazywa być sierotą i ofiarą życiową, no po prostu tylko i wyłącznie pogratulować głupoty. Miała jeszcze skrytą ochotę, wytarmosić go za ten "pedalksi" irokez, ale dajmy biednym dzieciom żyć, niech znają dobre serce swoich władców. Nie, u mnie całe życie, na barana znaczyło to wiszenie na plecach, jak to nazwałeś.
- Wiesz, co ci powiem? Wyglądasz dziś jak ciota. I na tym zakończę swoje rozważania. - tak, bardzo trafne i nadzwyczaj ważne spostrzeżenie. No, bo przepraszam! W tym wiszącym worku, wyglądał, jakby chwilę temu uciekł z wariatkowa. No taka była prawda, mimo faktu, że sama Willow nie zachwycała, swoimi jak zwykle przydużymi ubraniami, wyglądającymi, jakby zapożyczyła je od starszego brata. Ale, marudzenie, zawsze spoko.
- Na pewno zrobię to lepiej od ciebie! Ej, ała, co ty robisz? Już cię konkretnie pojebało? - najpierw pewność siebie, potem atak wściekłości i odruchowe wymachiwanie dolnymi kończynami, ażeby trafić to wstrętne stworzenie pięścią, gdzieś w okolice tego wystającego nosa? I próba, wyrwania, tego, co śmiał jej zabrać, na marne. Taki był mądry? Kiedy pokazał jej drogę na tą wolną przestrzeń, dziewczyna nieco powolnym krokiem, rzucając mu wyzywające spojrzenie pokopytkowała w wyznaczone miejsce. Ustawiła się w dość niezgrabny sposób, oczywiście znów zapaliła, wypuszczając przy tym duże, dymne koła. I tak została.
- Teraz to wiesz, co? To spierdalaj, nie mam zamiaru przy tobie tańczyć. - o, to za te wszystkie złości. Niby co no sobie myślał, że będzie się go słuchać? Niech spierdziela.
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Sie 14 2012, 21:50;

Ty masz jednak niesamowite poczucie humoru, to trzeba ci przyznać. Nie jestem go w stanie ogarnąć za jasną cholere, ale oczywiście bardzo mi się podoba, miej takie nadal. No to mnie nie lub, żal. Ja cie lofkam.
Może coś w tym jest, kto wie. Chociaż z drugiej strony? Knox raczej głupio czułby przyznając się do tego, że ona miała racje i że ma wreszcie zacząć zwracać na niego uwagę, bo mu smutno. No jak ktoś mógłby nie zwracać uwagi na niego, prawda? A w szczególności ona, dziewczyna na której uwadze najbardziej mu zależało. Na szczęście taka rozłąka i błagania nie są możliwe w ich wypadku, nie musiał się o nic martwić. Skoro ona chce marnować swój cenny czas na obserwowanie jego kościstego tyłka i ryzykowanie bolesną śmiercią w chwili spadnięcia z jego pleców na podłogę no to po prostu musi być przyjaźń ponad wieki, prawda? Oczywiście, że tak. Co z tego, że zwyzywała go milion razy w myślach od ofiary i w ogóle chciała go prawie zabić i udusić i zabrać cenny alkohol. Przynajmniej uważała żeby nie podpalić mu włosów, doceniał to oczywiście niesamowicie, przecież jak na nią to poświęcenie największe na świecie.
- Od kiedy cie to martwi? Ah, zapewne ci się spodobałem i twierdzisz, że masz beznadziejny gust, biedactwo - uśmiechnął się po prostu zachwycony swoją odpowiedzią. Ah te ich słodkie żarty. A trzeba przyznać, oboje ubierali się tak, że boże dopomóż. On uwielbiał wszystko co porwane, połatane, zwracające na siebie uwagę i najlepiej szare albo czarne, a ona po prostu mogłaby brać jego ciuchy. Nie dość, że chłopięce to większe. To niesamowicie ekonomiczne, powinni zamieszkać razem po skończeniu szkoły, będą mieli o połowe mniej wydatków.
- Wylewam na ciebie alkohol, tak trudno zauważyć? A pojebało tak tylko troszeczkę, nie zacząłem przecież tego z ciebie zlizywać - i kto teraz wyglądał jak ciota? Po prostu powinna się rzucić na wybory miss mokrego podkoszulka, z pewnością by wygrała. Knox nawet zagłosowałby, no... żeby jej się nie zrobiło przykro, że nie dość, że taka mokra to jeszcze przegrana. Zawsze to jest ten jeden głos, prawda? Co innego jak nie ma na sobie stanika, no to po prostu pierwsze miejsce ma zagwarantowane, bez żartów.
- Nie umiesz się bawić - no tak, idealna prowokacja. Powiedzenie czegoś takiego komuś takiemu jak którekolwiek z tej dwójki to po prostu wyzwanie życia. Ale co on się będzie nią przejmować, prawda? W końcu muzyka ciągle grała i to jego ukochana, czego chcieć więcej? Natychmiast wskoczył na jakiś stolik służacy zapewne do przekąskowania na melanżach i to na nim zaczął odprawiać swoje tańce deszczu, a kogo obchodzi opinia Willow, prawda?
Powrót do góry Go down


Willow O'Ryan
Willow O'Ryan

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 27
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySro Sie 15 2012, 21:47;

Ja sama nie jestem w stanie go ogarnąć, a co dopiero ty? Coś czuje, że prędko mi się nie zmieni, także męcz się. No dobra, to nie będę i w ogóle zmęczył mnie ten dzień, eszki.
Och, aż do takiego stopnia rozpierałaby go duma, że nie mógłby przyznać się do tak drobniutkiej i niewinnej rzeczy? I to jeszcze tak głęboko związanej z panienką O'Ryan? To bardzo przygnębiające, smutne i w ogóle, takie fuj. Ale czemu tu się dziwić? Ślizgonka, nie byłaby w tej kwestii lepsza, otwarcie wypierając się nawet niezwykle dobrze widocznych faktów, zasłaniając się przy tym chudymi kończynami i ukrywając swoje wątłe ciałko w kurtynie dymu. Ależ się dobrali, po prostu, żyć, a już na pewno nie umierać. Ach tak, przecież taka Knoxikowa zajebistość nie może umknąć niczyjej uwadze, przepraszam już się poprawiam. Znaczy, nie mam pojęcia, kto tak naprawdę zechciałby skusić się na kościsty tyłek tego czubka, a co podkusiło Willow, żeby biegać za nim prawie w każde miejsce? Sprawa nie mająca rozwiązania, aż do tej pory i prawdopodobnie na zawsze pozostanie, najskrytszą tajemnicą zamkowych murów. A kto powiedział, że ona chce? Po prostu nie ma wyjścia, znosząc te wszystkie cierpienia, szaleństwa i odpierdalanki swojego ześwirowanego ziomala, oczywiście osobiście, bardzo aktywnie w nich uczestnicząc. Bo jakby inaczej? Ach, po prostu piękny duet na dalszą, owocną przyszłość ich wspólnego żywotu. Rattrey, miał na tyle dobrze, że jego ukochana pieszczoszka, wiele razy, w dość pokręcony sposób, dała do zrozumienia, że prawdopodobnie, jej towarzystwo będzie dręczyć i męczyć go do końca życia. No może, jeden dzień dłużej? Kto wie. Przecież biedna Willow już dawno umarłaby bez swojego Knoxsika, w jakimś dziwnym, parszywym miejscu. No,ale przecież się nie przyzna, nigdy w życiu.
- Od dzisiaj. Stwierdziłam, że ludzie obracający się w moim towarzystwie, muszą wyglądać, jak ludzie. Ty, jak na razie wypadasz, beznadziejnie. Ależ oczywiście, szaleję za tobą jak za nikim innym, po prostu twoja obecność rozpala we mnie dzikie instynkty. Tak kurwa, a za chwilę, na pewno się na ciebie rzucę... - piękny monolog, zakończony dmuchnięciem mu prosto w twarz, resztkami gryzącego dymu i naznaczony najwspanialszą mimiką świata, poczynając od zmarszczenia brwi w lekkiej irytacji, rozszerzenia szarych tęczówek do granic możliwości, a kończąc na dobrze znanej pogardzie, która malowała się na wąskiej twarzy naszej O'Ryan. Przesłodko, prawda? No co? Chociaż była szczera, a to przecież niezwykle ważna i cenna cecha. I nie próbuj zaprzeczać. Po chwili, Willow znów ściągnęła brwi w niezadowoleniu, a do tego prychnęła głośno, jako jeden z jej charakterystycznych ruchów bezwarunkowych.
- Wsadź sobie go w dupę. Ugh, zaraz rzygnę, jak wyobrażę sobie twój wstrętny i obślizgły język na mojej jedwabistej i pachnącej skórze. Nigdy, nie waż się tego robić! - ależ oczywiście, że to miało brzmieć jak groźba. A co on sobie wyobrażał? Jeszcze się mądrzył, pf zdrajca. No pięknie ją urządził, nie dość, że była cała mokra to jeszcze pachniała niezwykle, apetycznie? Oczywiście w między czasie, próbowała wycisnąć brązowe kropelki, które powoli wsiąkały w jej superkul wdzianko, wprost na suchutkiego i rozbawionego Ślizgona. Biedaczysko, trochę się z tym namęczyła i wyglądała przezabawnie, ale spokojnie. Jeszcze nie raz go dorwie.
- Pf, jesteś pewny? - o nie, nigdy. Nigdy w życiu jakiś tam Knox nie wygra z taką supermegazajebistą Willow! Świat, nigdy w życiu nie ujrzy takiej kompromitacji. Dlatego bezwarunkowo przyjęła wyzwanie. W sumie, na początku miała niezwykłą ochotę zrzucić go z tego nie stabilnego stołu porządnym kopniakiem, jednak w porę zrezygnowała. Troszeczkę tam sobie jeszcze podymiła i kiedy, muzyka nabrała tempa, potargała ręką swoje włosy, tworząc z nich artystyczny nieład i sama rozpoczęła, swoje tance połamańce. Oczywiście o niebo lepsze od tych Knoxowych. Przydałaby się jakaś publika i możemy działać.
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPią Sie 17 2012, 14:15;

Wybacz, że ci tak późno odpisuje, ale wiesz jak było z moim nastrojem, a wczoraj byłem święcie przekonany, że teraz twoja kolej, a tu prosze jaka niespodzianka. No, ale już się biore za post, ciekawe czy znów mi wyjdzie tak szaleńczo długi jak twój, fascynujące.
Biedny Knox, skazany na willow do końca swoich dni. I co on biedny pocznie, to taka okrutna kara przecież. Będzie musiał z tym żyć. Zacisnąć zęby i iść z tym przez świat, po prostu. I może nawet kiedyś jej powie, że nie jest w stanie bez niej żyć i niech zostanie przy nim, bo inaczej oszaleje. Oczywiście tylko w dwóch przypadkach. Jeden, akt desperacji. Kiedy nagle dojdzie do największej kłótni ich życia albo dziewczyna będzie miała myśli samobójcze. Kiedy ich przyjaźń będzie wisiała na włosku i wszystko będzie zależało od niego, trzeba schować dumę w kieszeń i wszystko dziewczynie wyznać. Kto wie, może nawet pokusi się o dodanie paru słów wyznających jego skrywane uczucia co do niej. Chociaż najpierw powinien się do nich przyznać przed samym sobą, a dopiero potem angażować w to dziewczynę. Druga opcja? O ile ona powie mu coś takiego pierwsza. Mam dziwne wrażenie, że obie opcje są tak prawdopodobne jak to, że zaraz w mój dom pierdolnie meteoryt, ale co z tego. Niezbadane są wyroki boskie. Ta pierwsza opcja jest minimalnie bardziej prawdopodobna, chuj nołs.
- To co, jak zamierzasz skończyć przebywać we własnym towarzystwie? Czy może zrobisz cokolwiek żeby wszyscy nie pytali mnie, ej Knox z jakim to kolesiem uciekałeś wczoraj kanałami z Hogwartu? Jakiś nowy z wymiany czy co za cholerstwo? - cios za cios, oko za oko i takie tam różne. Chłopak odgonił od siebie dym jakim dmuchnęła mu prosto w mordke. Po prostu założy jej kiedyś obroże pod napięciem albo innego pajączka i oduczy jej takich paskudnych nawyków. A potem oczywiście oduczy jej palenia. Chyba, że pierwsza umrze na jego oczach na jakiegoś tajemniczego raka albo udusi się tym całym dymem albo zrobi cokolwiek takiego. Z pewnością będzie śmiał się na jej pogrzebie powtarzając a nie mówiłem?. Tylko mu się zrobi trochę przykro kiedy zda sobie sprawę, że dziewczyna nie ma jak już mu przyznać racji i zaznawać upokorzenia, ale zawsze coś.
- Ależ nie martw się. Póki nie muszę wysysać z ciebie jadu węża nie mam zamiaru się zbliżać. Kto wie, może i wtedy zostaie cie na pastwę losu? - biedaczka, nie miała z nim szans. Ściekało z niej i wsiąkało, nic nie mogła na to poradzić. I co z tego, że oboje w tym momencie napalili się na zlizywanie z siebie alkoholu, kto by się przejmował? Zabawniejsze było dogryzanie sobie niczym najlepsze rodzeństwo i kolejne groźby okrutnej śmierci, no bo przecież fuuuj, nie pocałuje cie i te sprawy. Ah, oni byli tacy kochani, że aż ciężko mi w to uwierzyć.
- Eh, raz lama - zawsze lama - no tak. Willow i jej pseudo umiejętności taneczne, które oczywiście nawet nie umywały się do zdolności Knoxa. Chłopak zdecydowanie musiał jej pokazać jak to się robi. A przy okazji zaproponować taki mini rozejmik. W końcu wyciągnął do niej łapkę żeby razem z nim wskoczyła na stół i żeby bujali się w duecie, zawsze raźniej
Powrót do góry Go down


Willow O'Ryan
Willow O'Ryan

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 27
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySro Sie 22 2012, 20:12;

Ja zrobiłam to jeszcze później, soł to mi powinno się dostać. Ale sprawę uzasadniłam tak, jak trzeba, nie? To jest pewne.
Ach tak? Takie to okropne, straszne i niemożliwe? Proponuję od razu zabrać jakiś sznurek i powiesić się z tego powodu no, bo na co biedny chłopaczyna ma czekać? Po co ma się męczyć? Raz, dwa i po sprawie. Ja to, jednak potrafię sypnąć ciekawym pomysłem. Em, wybieram opcję żadną? Z tych dwóch, które mi tak pięknie tutaj przedstawiłeś, rozpisałeś i w ogóle wszystko. Myślę, że Willow byłaby o wiele bardziej rozradowana na swój własny, syperświetny sposób, jeżeli jej kochany przytulasek wyznałby to wszystko bez żadnych, dramatycznych sytuacji. Tak otwarcie, z taką skruchą, stresem wymalowanym na twarzy, płaszcząc się przed nią jako osobisty wasal, którym przecież jest, już od dawna. No nie oszukujmy się. Piękna byłaby wtedy ta satysfakcja i triumfalny uśmiech. A nóż, łyżka odwzajemniłaby to samo? Wcale nie mówię, że miałaby się do tego przyznawać pierwsza. Biedaczka, ma problem z okazywaniem jakichkolwiek, głębszych uczuć. To dość smutny fakt, ja wiem. Myśli samobójcze? A to od czasu, do czasu kiedy do biednej O'Ryan dochodzi przeraźliwy fakt, że będzie skazana na tego czuba, prawdopodobnie przez całe życie, które przecież mogło być takie piękne i cudowne i przewspaniałe. Ach, biedactwo, pozostało tylko obmyślać plan, jak się go pozbyć. Strasznie ciężka sprawa, bo Rattrey wydaje się nieśmiertelny. Może jest terminatorem? Oby to nie była prawda!
- Dlaczego uważasz, że "moje towarzystwo" tworzę tylko i wyłącznie ja sama? Wiem, że twoim zdaniem jestem super atrakcyjna, ale to nie znaczy, że jestem jakimś pieprzonym samotnikiem. I myślisz, że na tym parszywym świecie, mam tylko ciebie? Jako wielkie wybawienie i jedyny ratunek? Pfff, z przykrością, muszę temu zaprzeczyć. Aha i pozdrów ode mnie swoich zmyślonych kolegów środkowym palcem, tak z miłości. - tak, tak straszliwe rozbawiła ją uwaga o pomyłce w sprawie płci. Do tej pory nie miał pewności? Och biedactwo, musiał wyczuć podirytowanie ciemnowłosej, która z założonymi rękami, wpatrywała się w tego debila z nieukrytą pogardą i niedowierzaniem w tą jego głupotę. I weź tu takiego naucz, wmawiaj, powtarzaj, przecież i tak cię nie posłucha. Aha, już i co jeszcze? Może będzie prowadzał ją na spacery, na wyćwiekowanej smyczy? Kazał szczekać, siadać i leżeć na zawołanie? Dobre sobie, mógłby być pewny, że prędzej straciłby wszystkie palce, razem z najcenniejszą częścią ciała, zanim jego niecny plan, zostałby wprowadzony w życie. Przykro mi mój drogi, bardzo przykro. I niech się nie martwi, tajemnicza i niewyjaśniona śmierć nigdy nie zagrozi naszej Willow, to twarda sztuka.
- Jestem dla ciebie zbyt cenna, żebyś zostawiał mnie na pastwę losu, wybacz kochany. - odparła szybko, wręcz niezmiennym tonem głosu. I kto tu się napalał, ja się pytam? Prędzej rozbiłaby mu butelkę na głowie i zostawiła żeby zdychał w samotności. Taka by była okrutna. No patrz, kolejna groźba. Na kolejne słowa, prychnęła tylko głośno, kiedy przerwał jej cudowny taniec, połamaniec. Nie umywały? Haha, one były o stokroć lepsze, od tych krzywych wygibasów tego wyrośniętego głupka. Niech się biedaczysko, w końcu z tym pogodzi. No dobra, kiedy wyciągnął do niej rękę, za pierwszym razem miała zamiar to zignorować, napluć mu na dłoń i robić swoje. Jednak,coś ją podkusiło i po chwili razem z Knoxiem wyginali się na wszystkie strony, obracali się wokół własnej osi, a Willow próbowała nawet odtańczyć coś w parze. Powiem szczerze, nie był to dobry pomysł, o wiele przyjemniejsze były śmiałe próby zepchnięcia Ślizgona na podłogę, ażeby rozkwasił sobie ten wieki nochal. Słodziutko, prawda?
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySro Sie 22 2012, 23:12;

I ci się dostanie, no co to ma być za skandal. Ja tu po prostu chce z tobą tworzyć takie dzieła, zaciągać cie na wszelkie możliwe fora, a ty mnie tak pięknie olewasz. Kto wie, może ci inne daruje, bo przecież biedactwo niedługo do szkoły idziesz. Niby ja miałem iść do roboty, ale kto by się przejmował takimi głupotami.
To smutne, że traktowała go jako zależnego od siebie i na pewien sposób podwładnego, a nie ukochanego misiaka-Knoxa dla którego jest gotowa na mnóstwo poświęceń. Właściwie to dość dołujące dla naszego anarchisty. Może to i lepiej, że tak rzadko rozmawiają o uczuciach? Jakby to wszystko od niej usłyszał to naprawdę zrobiłoby mu się niesamowicie przykro. A potem się dziwisz, że takie myśli samobójcze i poszukiwanie sznura. Ale tłumaczyłem ci już, że śmierć przez powieszenie jest dość głupim wyborem, a Szkot na pewno wybrałby coś o wiele bardziej kreatywnego i inteligentnego. Mógłby się zatruć gazem albo wypić eliksir doprowadzający do natychmiastowej śmierci jako godny przedstawiciel czarodziejów, czyż nie? No pewka, że tak. Ale na razie mu się do tego nie spieszyło, no nie ukrywajmy. Cieszył się życiem i korzystał z każdej chwili, takie tam różne.
- Nie twierdze, że jesteś dla siebie jedyna, ale nie wyprzesz się, że dość często przebywasz ze sobą debilu. Skup się jak do ciebie mówie. A twoje towarzystwo wcale nie jest jakieś szalenie atrakcyjne, kwestia przyzwyczajenia. Nie każ mi więc wymieniać kto ma więcej przyjaciół niż wrogów - no nie dość, że go nie zrozumiała to jeszcze dała się zagiąć. Wiadomo, że oboje byli towarzyskimi stworzeniami, ale dziewczynie nigdy nie przeszkadzało robienie sobie kolejnych wrogów, w przeciwieństwie do Konxa, który unikał tego za wszelką cenę i z reguły kochał wszystkich, takie tam z niego dziecko szczęścia. Nic dziwnego, że zwolenników chłopaka było więcej niż zwolenników dziewczęcia jak chłopak wyglądającego. Nie żeby oceniał powierzchownie, no skąd. Gdyby tak robił nie zdawałby się nawet z połową swoich znajomych, łącznie z Willow. A tu proszę, wręcz przeciwnie. Uwielbia ją najbardziej na świecie i wyjebane ma na to jak dziwnie wygląda i jak odróżnia się od swoich słodziutkich koleżanek. Przecież taka suczkowata oryginalność zawsze go kręciła.
- Cenna? Litości, co ja niby mam ze znajomości z tobą - spojrzał na biedaczkę z politowaniem i niedowierzaniem. No dobra, miał na pęczki świetnych korzyści, ale przecież nie przyzna jej racji, nie przesadzajmy. Niech się trochę pomęczy sama ze sobą, niech zaskoczy chłopaka tym jaka jest wspaniała i przekona go do tego, że faktycznie nie warto jej zostawiać na pastwę losu i zostać przy niej do końca świata, tak jak sobie nie raz zapewniali licząc, że to drugie wreszcie wpadnie w depresje z tego powodu, matko boska jacy oni byli kochani to niewyobrażalne. I jak ślicznie tańczyli, jejku jejku. Co tam, że próbowała doprowadzić do jego krzywdy, on postanowił się popisać niesamowitymi umiejętnościami obracając nią i wirując wokół własnego ciała w niesamowitym i zgrabnym tempie, ah. I jakie akrobacje chciał wyczyniać, kto by pomyślał! No po prostu miała z nim super zabawy, kto nie lubi być podrzucany czy obracany nie wiadomo do jakiej pozycji? Nie no, to na poważnie fajna sprawa. Gorzej tylko kiedy chłopak chce się odegrać za jej próby sabotażu. I tak oto biedna Willow zawisła głową w dół trzymana przez chłopaka w pasie. Przyklejona do jego ciałą niezbyt wiele mogła zrobić. Jakby tego było mało wisiała nad podłogą zamiast nad stołem, no to radzimy się nie wiercić i tak nie miała szans.
- Masz mi może coś miłego i kajającego do powiedzenia O'Ryan? - ah jak on kochał być górą z powodu swej męskości i wzrostu.
Powrót do góry Go down


Willow O'Ryan
Willow O'Ryan

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 27
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyCzw Sie 30 2012, 21:18;

Jak to mówią, weź się w końcu za robotę. A ja, cały dzień zajmuję się jakimiś pierdołami. Uratuję świat i w końcu zrobię coś pożytecznego. Precz z terroryzmem!
Och, przecież wiesz, że nasza sprytna Willow, robiła tak, tylko po to, żeby ukryć swoje prawdziwe, wypływające prosto ze zbuntowanego serduszka odczucia, które tak nieprzyjemnie drażniły jej dumę i honor. Bo przecież, nie okaże słabości, nawet przed najbliższą osobą na tym całym, parszywym świecie. Nigdy w życiu nie przyzna, mu racji, uparcie broniąc swojego, często, błędnego zdania. Gdyby jednak, nasz superhipster blondasek, przejął w takich sprawach inicjatywę, czuję, że młoda Ślizgonka byłaby o wiele bardziej otwarta, a przy okazji, rozmowna? Hm, mógłby na przykład zdenerwować O'Ryan, która w naprawdę bolesny i wyszukany sposób, spowodowałaby jego bolesną śmierć. Ciąganie za włosy, gryzienie, drapanie, bicie, pięści, takie tam wiesz. Same słodkości, heheszunie. Kiedy chłopaczyna zaczął wygłaszać swoje mądrości, ciemnowłosa oczywiście, nie mogła powstrzymać się od irytującego przekręcania oczami oraz przedrzeźniania, jego filozoficznych wykładów, ciołek.
- Pf i tak jestem zajebista. Sam jesteś debilem i nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich mądrości. Dobrze, że ciebie tak każdy, kocha wielbi i chce mieć za best frenda. To urocze, choć raz w życiu poczujesz się zauważony. - ależ oczywiście, że dodała do tego minę, pokazującą jej ogromne zaskoczenie, a tym bardziej wyrażała to gestykulacja wysoko podniesionych rąk. Ach tak, on to był jednak Matka Teresa, po prostu kochał każde stworzonko, zapewne nie skrzywdziłby nawet, najbardziej wkurwiającej muchy, co? Coś wątpię. No tak, biedna Willow, była zupełnie inna. Rzucała się na ludzi z pięściami, kiedy ktoś, po prostu krzywo na nią spojrzał, lub rzucił jakąś, niestosowną uwagę. Co ja poradzę, że każdy uczniak, nadzwyczaj w świecie, trzęsie przed nią portkami? Ale z niej hardcore, nie wierzę. Jej, jak dobrze mieć takiego Knoksika, koksika.
- Wszystko! Masz przed sobą, najcudowniejszą, najbardziej atrakcyjną i seksowną, najzabawniejszą, najwspanialszą, milusiastą, przytulastą, rozrywkową em zarzyganą tęczą osóbkę na tym pieprzonym globie. Jeszcze ci mało? - hoho, z jaką pewnością padały te słowa, kiedy nasza Willow idąc powoli w stronę chłopczyka, wymieniała kolejne przymiotniki.Zapewne w większość z nich nie wierzyła.Tak się biedaczka rozpędziła, że o mały włos się z nim nie zderzyło, kończąc to wszystko wygładzeniem skrawka jego koszulki. Dość dziwne zachowanie. Dokładnie tak, dlaczego Rattrey, nie mógł powiedzieć tego wszystkiego na głos? Przecież on ją tak lofkka, że o matko święta i jeszcze mocniej. A tam od razu krzywdy, chciała się tam z nim odrobinkę podroczyć. A kiedy ten tuman, złapał ją w te swoje "obroty", biedna nie bardzo wiedziała co się wokół niej dzieje, próbując jak najszybciej wyszarpać się z uścisku i wykrzykując w jego stronę, coraz to bardziej wyszukane wyzwiska. Oczywiście, starała się przy tym nie piszczeć, przecież ONA jest twarda i super mocna!
- Uważaj na mnie kurwa! - wrzasnęła odruchowo, kiedy to coś, trzymało ją prawie nad głową, a nasza kochana buntowniczka, próbowała rozedrzeć jego skórę, swoimi, naprawdę superszponiastymi szponami. A kto by się spodziewał, jakichś tam nic nie wartych i marnych zemst z jego strony? Przecież to chuchro, nie jest w stanie zrobić jej żadnej krzywdy. Czyżby? Biedactwo, wiercąc się i szarpiąc, po chwili wisiała do góry nogami, jedną ręką przytrzymując ubrania, które opadały na głowę, a drugą wymachując w stronę blondasa, próbując wybić mu te wszystkie, krzywe zęby.
- Puść mnie pojebańcu! Co ty sobie wyobrażasz? Ała, twoja kość, albo coś, czego nie masz wbija mi się w biodro. Cholera jest mi nie wygodnie, puszczaj! I wiesz co ci powiem? Jesteś najobrzydliwszym, najokropniejszym, najgłupszym, spedalonym, świrem na tym świecie, któremu wydłubię oczy, kiedy tylko raczy mnie puścić! -ona nie była z tej kwestii, zadowolona, kiedy tak ją męczył. Wolała się na niego wydzierać i próbować za wszelką cenę, uwolnić się z żelaznego ścisku. Przecież jej wiercenia i wyrywania, wszystko, powinny zadziałać na tego debila! A niech go tylko, dopadnie!
Powrót do góry Go down


Knox Rattrey
Knox Rattrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 35
  Liczba postów : 78
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyPią Sie 31 2012, 16:34;

Oczywiście jak zwykle nie dość, że mi odpowiadasz po kilku dniach to dopierdolisz takim postem, że po prostu Jezus czuwa i tego typu sprawy. Dłuższy być nie mógł, ja wiem. Ale dobra, dobra. Biore się za odpis, nie marudzę.
Cóż, biedaczek raczej nie prędko rzuci się na nią z tego typu wyznaniami, taki lajf. Będzie tego po prostu unikał z lekkiego strachu. No patrzcie państwo, jak się niczego nie boi tak przed czymś takim jednak czuje pewien strach. W końcu sam nie jest pewien swoich uczuć co do niej, nie potrafiłby ich ubrać w słowa i skonkretyzować jak należy. A zresztą, jakby się faktycznie okazało że to takie nie byle co i Willow jest mu bliższa niż być powinna to co wtedy? Powie jej to wszystko, a okaże się, że ona czegoś takiego absolutnie nie czuje. I wyśmieje go albo zmiażdży mu serduszko rzucając nim o ziemie i mocno przydeptując. Wyjątkowo niemiła sytuacja, ale zdecydowanie do przewidzenia. Oj nie, nie. On sobie poczeka na wyjaśnienie sytuacji albo jak jej odbije albo zwyczajnie nie będą na takie tematy rozmawiać jak robili przez te siedem lat znajomości.
- Biedactwo, smutno ci że cie dzieci w piaskownicy nie lubią po tym jak próbujesz im wydłubać oczy łopatką? - ah jakie to niewinne żarciki, no naprawade. Cóż, to nie jego wina, że nie używa bezsensownej przemocy. Co nie znaczy, że jeśli ktoś zasłuży on będzie stał z założonymi rękami. Wręcz przeciwnie! Zrzuci z siebie swoją stylową kurtkę żeby jej nie pobrudzić i rzuci się z pięściami na delikwenta z pewnością całkowicie zapominając, że od czegoś ma różdżkę. No, jest pod tym względem troszeczkę impulsywny. Nie rzuca się jednak na ludzików za krzywe spojrzenie, w przeciwieństwie do niej. Stąd da różnica w liczbie przyjaciół na wizbuku, heheszki. Ale co tam, ważne żę mieli siebie i w ogóle. To takie kochane i romantyczne, prawda? Oczywiście, że tak nie próbuj zaprzeczać.
- No skąd, to po prostu mój ideał. Tylko.. gdzie przede mną? Kurcze, podpowiedz mi, bo nie widze - oj jakie to było kochane. Oczywiście te przymiotniki pozornie do dziewczyny nie pasowały. Większość uczniów w życiu by ich nie użyła opisując tą dziewczynę. Oczywiście co innego Knox. Fakt, dla niego to wszystko było prawdą. Dość specyficzną, ale jednak prawdą. Ale niech dziewczyna nie myśli, że jest taka różowiutka, no skąd. Blondas zaczął się rozglądać poszukując wspomnianej przez nią istotki, może po prostu był rozkojarzony i nie zauważył tutaj kogoś jeszcze stojącego tuż obok? Nigdy nie wiadomo, zawsze należy się upewnić. Niestety taki misiek się nigdzie nie pojawił, chłopakowi pozostało tylko ze zrezygnowaniem wzruszyć ramionami.
Ależ on miał z nią radochy, no naprawdę. Kręciła się jak jakaś nienormalna co oczywiście nei było dla niego zbyt wygodne, a z jej strony dość inteligentne. Chyba, że faktycznie chciała mu się wyślizgnąć z rąk i przywalić głową w podłogę to nie ma sprawy, mogła mówić tak od razu, on by już dawno ją puścił, a nie oboje się tak męczą. Jednak on nie chciał dawać tak łatwo za wygraną. Oczywiście nie przejął się specjalnie jej wiązanką. Mówiła tak do niego średnio co drugi dzień, ba, nie tylko do niego. No taki sposób wysławiania się, co on na to poradzi? A niech sobie gada przecież, może w końcu będzie miała coś mądrego do powiedzenia, kto ją tam wie? Oczywiście szczerze w to wszyscy wątpimy, heheszki
- Uważaj, bo się w końcu zaplujesz - uśmiechnął się pod nosem na ostatnich sekundach takiego przetrzymania. Ah nie będzie jej tak trzymał cały dzień, jeszcze mu zniszczy jego kul buntownicze ciuszki i co wtedy? Uniósł ją jeszcze troche cofając się o krok żeby w końcu położyć ją na stole na którym do tej pory stali. Tylko na moment podparł się rękami pod boki kładąc jedną nogę na brzuchu dziewczyny niczym dzielny zdobywca żywota krokodyla czy coś w tym guście. Szybko jednak zeskoczył ze stołu żeby znaleźć się na bezpiecznej podłodze i znów się jej pięknie ukłonić, taki ładny występ.
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySob Paź 06 2012, 20:29;

Jakoś ostatnio dziwnych ludzi spotyka, doszedł do takiego wniosku. Zwłaszcza ta chyba krukonka, którą wyciągał z wody, która później zbluzgała go za to, że niby ją tam wrzucił(?). No cóż. Już wielokrotnie dochodził do wniosków, że Hogwart jest dziwnym miejscem, gdzie można spodziewać się wszystkiego.
Znów go niosły nogi, na oślep chodził sobie po zamku, nie zastanawiając się, gdzie trafi. Musi z tym skończyć i zacząć robić ru konkretne rzeczy, a nie - włóczenie się i rozmowy z przypadkowymi ludźmi, z którymi nigdy potem już nie rozmawia zajmowały zdecydowanie za dużo jego wolnego czasu.
Obiecał sobie, że to ostatni raz, gdy wychodził z dormitorium. Zszedł na szóste piętro i krążył korytarzami. Zrobił chyba siedem okrążeń, zanim w końcu zdecydował się wejść do Pokoju Marzeń (a nuż spotka kogoś fajnego w środku). Ale Pokój był pusty. Za to były tam bardzo zachęcające wykuszowe okna. Rozsiadł się na jednym z nich i uświadomił sobie, że raz w życiu nie wziął ze sobą książki. I co on teraz pocznie?
Powrót do góry Go down


Quentine Joselie Fennly
Quentine Joselie Fennly

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 169
  Liczba postów : 514
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySob Paź 06 2012, 20:55;

Quenia zaś postanowiła ten dzień miło spędzić w towarzystwie własnego cienia. Urocze no nie? Nawet nadała mu (a raczej jej) imię. Perpetua, pięknie czyż nie? Chodziła tak cały czas za własnym cieniem. Co jakiś czas niestety kochana Perpetua znikała, toteż blondyneczce było baaardzo smutno. DO czasu, kiedy znów się pojawiła. Aczkolwiek wiedziała, że jej nowa przyjaciółka za dużo czasu nie ma. Tak więc pożegnała się z nią i poszła dalej. Ja pierdolę co do za dziewczyna?! Gadała z własnym cieniem, co za ogar luuuul. No ale, nie wnikajmy. Dziwnym trafem weszła do pokoju marzeń, zaś tam zauważyła pewnego chłopaka. Tak kojarzyła go skądś. Jak mu było na imię? Ach no tak!
-Heeeej Ben, fajny masz cień! - krzyknęła do niego po czym przybliżyła się do krukona i centralnie przed oczami pomachała mu ręką. Ach, żeby mu tylko krzywdy nie zrobiła!
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptySob Paź 06 2012, 21:06;

Leżał sobie jak najbardziej spokojnie przez jakieś, cóż, pięć minut. Potem ktoś wtargnął do pomieszczenia, aczkolwiek jemu to nie przeszkadzało. Nie podniósł się, ani nawet nie spojrzał w stronę tego kogoś, bo było mu bardzo wygodnie na tamtym parapecie.
Nie wyjawiajmy jego myśli po usłyszanym komplemencie, bo chyba każdy miał podobne. Otworzył oczy, a gdy zobaczył ptzed nimi pachającą rękę, chwycił ją i spojrzał na właścicielkę. Ach tak, znał ją. Kto jej nie znał?
- Nie jestem Ben - poprawił ją uprzejmie, puszczając jej dłoń. Zrobił miejsce na parapecie, gestem zapraszając ją, żeby usiadła obok. - Twój cień też jest fajny - powiedział bez zmrużenia oka, w duchu rzucając się ze śmiechu. Francuzi i ich dziwne poczucie humoru. - Podobny do ciebie - dodał z szerokim uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Max James Bein
Max James Bein

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 289
  Liczba postów : 654
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Lis 13 2012, 01:38;

Wysłał kilka sów do Zowiego. Wysłałby więcej, ale zabrakło mu atramentu. Jednak ustalił miejsce spotkania, a nawet zrobił kilka mapek jak tam dojść ze wszystkich miejsc Hogwartu. Dodał, że po swoim "wybryku" ma lekki kaszel, czasem go zaboli gardło, nic więcej. Mimo wszystko, nie chiał, aby przerodziło to się w coś większego, dlatego unikał wychodzenia na zewnątrz zamku, przekładał treningi Quiddlicha, ubierał się cieplutko i unikał zimna. Wszystko, żeby tylko te malutkie objawy nie przerodziły się w wielką chorobę. Wszystko, byleby tylko uszczęśliwić Zowiego faktem, że nie jest chory.
Z wieży Krukonów wyszedł w grubym, niebieskim swetrze, uszytym przez jego babcie. Spodnie również miał niebieskie, jak i buty, do których jego kochana bliźniaczka przyszyła kożuchy. Na swoją siostrę natrafił jeszcze kiedy wychodził, nałożyła mu na głowę ciepłą czapkę. Dopiero kiedy wyciągnęła z niego wszystkie szczegóły gdzie idie, do kogo, po co, pozwoliła mu iść. Brakowało mu jeszcze niebieskiej skóry, a wyglądałby jak wielki, misiowy żelek. A nie chciał wychodzić na żelka, nie kiedy musiał przejść przez taką ilość schodów, wymijając uczniów, studentów i niekiedy kadrę. Lecz doszedł na szóste piętro, umówione miejsce spotkania z Zowim - pokój marzeń. Wszedł do środka, lecz jego ukochanego jeszcze nie było. Postanowił zrobić mu żart i wedle życzenia Maxa, pokój zmienił kolory tak, że mógłby się łatwo skryć. I schował się. Położył się na dywanie, przykrył kilkoma poduszkami i już go nie było widać. Pozostało mu tylko poczekać na Zowiego i zrobić mu niespodziankę.
Powrót do góry Go down


Zowie Lowell
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 117
  Liczba postów : 127
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Lis 13 2012, 15:24;

Uwielbiał spotkania z Maxem, bo zawsze miał pewność, że nie będą się razem nudzić. To było po prostu niemożliwe w ich przypadku. Teraz także tak uważał- jak na skrzydłach poleciał w stronę Pokoju Marzeń, choć najpierw oczywiście odpowiednio się wyszykował. A jak. Ubrał prostą białą koszulę z czarnym kołnierzykiem i ciemne spodnie. Nic nadzwyczajnego, ale przecież się starał! Do kieszeni spodni wsunął jeszcze małe pudełeczko z niespodzianką dla Maxa i tak oto wystrojony pognał na spotkanie swej miłości. Oh, jak to pięknie brzmi! Chyba powinnam zacząć pisać romansidła. Pierwsze zatytułuję "Puchon i Krukon; historia prawdziwa".
Przed drzwiami odetchnął głęboko, łapiąc oddech. No, że niby wcale się nie spieszył, nonszalancja przede wszystkim, nie? Oczywiście, że tak! Ale jego wysiłki i tak poszły na marne, bo był pierwszy. Jęknął cicho i klapnął na jednym z niebieskich foteli. W ogóle to jakoś tu niebiesko- zauważył, jakże mądrze.
Wyłożył nogi przed siebie i wyciągnął z kieszeni owe pudełeczko. Uchylił je ostrożnie, przypatrując się delikatnemu naszyjnikowi. Urocze. Gdy tylko to zobaczył pomyślał o Maxie i po prostu musiał to kupić. Sama zawieszka była idealna! Idealnie pasowała do Krukona.
Powrót do góry Go down


Max James Bein
Max James Bein

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 289
  Liczba postów : 654
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Lis 13 2012, 18:19;

A Max co, inny człek, że nie lubił spotykać się z kimś, kogo kochał? Co, pies z niego? Może i był w innym wcieleniu, ale teraz jest Maxem, a Max uwielbiał przebywać z osobami, które kocha. Zowie był dla Krukona najważniejszą osobą w życiu, od pamiętnego dnia, kiedy wyznali sobie miłość w domku na drzewie. Może jego życie wywróciło się do góry nogami, ale wiedział jedno - dokonał dobrego wyboru wyznając Zowiemu to, co do niego czuje.
Czekanie było męczące, zaciągnął więc czapkę na łepetynę, może zwiększy się szansa na to, że Zowie go nie zauważy?... Kroki na korytarzu. Czy tak bardzo przyzwyczaił się do ciszy, czy drzwi były bardzo cienkie? Ktoś wchodził do środka. Uśmiechnął się, to musiał być Zowie. Usłyszał jego cichy jęk, czyżby się rozczarował?... Prawie go zdeptał, ale usidł na foterlu.. Teraz pora, aby niespodzianka Maxa wkroczyła w życie!
- Bu! - podniósł się z ziemi, siedział z czapką naciągniętą na łepetynę, tyłem do Zowiego. Przesłyszał się? - Zowie?... Gdzie jesteś?... - obracał głowę na wszystkie możliwe strony. Przesłyszał się, nikogo tu nie było, z resztą, on i tak za dobrze nie widział w tej czapecce. Zawiódł się. Westchnął i wylądował głową na poduszce, przymykał oczy. Dlatego nie zauważył, że wylądował tuż obok nóg Zowiego. Na twarz miał zaciągniętą pandę. Zapewne wyglądał śmiesznie, ale Max to Max - zawsze jest szalony i zabawnie wygląda. Niebieska panda. No kto by pomyślał!
Powrót do góry Go down


Zowie Lowell
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 117
  Liczba postów : 127
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Lis 13 2012, 19:19;

Jak on się wystraszył, gdy coś nieopodal niego się poruszyło! Podskoczył do góry, omal nie wyskakując z fotela i prawie, że pisnął niczym mała dziewczynka, którą, rzecz jasna, nie był! Był facetem z krwi i kości, nie? Co z tego, ze wystraszył się... no właśnie. Co też to u licha było? Całe niebieskie, ubrane zdecydowanie za ciepło, bo przecież w samym Zamku było już wystarczająco gorąco...
Zsunął się z fotela, chowając pakunek z powrotem do kieszeni spodni i kucnął obok tego "czegoś" z uśmiechem na ustach. Max, głupku, co ty wyprawiasz?- przemknęło mu przez myśl i położył mu dłoń na głowie. Wszędzie by go rozpoznał, nawet gdyby Max chciał się przed nim ukryć. Nie było opcji, by Zowie nie poznał ukochanej osoby.
-Skarbie, co ty robisz?- zapytał cicho, śmiejąc się krótko. -Chciałeś mnie przyprawić o zawał?- wyszczerzył zęby w uśmiechu, podciągając do góry skrawek czapki Krukona i spoglądając mu w te duże, błękitne ślepia. Kochał je. Rety, jak on je kochał. Pocałował Maxa w czoło po czym znów nakrył je czapkę, naciągając ją Krukonowi na oczy.
-Co planujesz?- spytał, pomagając mu wstać z podłogi.
Powrót do góry Go down


Max James Bein
Max James Bein

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 289
  Liczba postów : 654
Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 EmptyWto Lis 13 2012, 19:45;

Jedyne o czym ten Krukon teraz myślał, to nad pójściem na badanie słuchu. Jak mógł być tak głuchy, że się presłyszał? Toż to głupie, przecież musiał usłyszeć te wszystkie dźwięki. Co do jednego. Nie mogło mu się wydawać, to zbyt realistyczne, żeby było wymysłem Maxa! Z resztą, jak jego wyobraźnia mogła sobie to wszystko wyobrazić? Co prawda, była wielka, wymyślała dźwięki, ale nie przemieniała się w rzeczywistość. Nie, nie, nie, to niemożliwe!
Cichy dźwięk dał mu do zrozumienia, że sam tutaj nie jest. To wręcz niemożliwe, żeby wyobraźnia tak bardzo go straszyła. I miał rację, usłyszał słodki głos, który tak dobrzed znał...
- O zawał? Kotku, co ty wymyślasz, nie chcę cię zabijać! - odrzekł ze śmiechem. Przez chwilę patrzył tak w czekoladowe oczy Zowiego, aż młodszy go pocałował. Po chwili znów stracił kontakt z jasnością. - A to za co?... - zapytał i zdjął swoją czapkę.
- Co planuję?... Bitwę na łaskotki z siostrzyczką - odparł, niewinnie się uśmiechając. - A ty? - zapytał z ciekawości.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Popołudniowa komnata - Page 6 QzgSDG8








Popołudniowa komnata - Page 6 Empty


PisaniePopołudniowa komnata - Page 6 Empty Re: Popołudniowa komnata  Popołudniowa komnata - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Popołudniowa komnata

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 21Strona 6 z 21 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 13 ... 21  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Popołudniowa komnata - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
szóste pietro
-