Na szóstym pietrze znajduje się sala wielkości klasy i kawałek więcej. Nie ma określonego koloru,gdyż każdy uczeń który do niej wejdzie może zmienić kolor miękkiego dywanu i ścian na jakikolwiek sobie wymarzy.Na północnej i południowej ścianie znajdują się dwa wielkie okna, na których parapecie spokojnie mieszczą się dwie osoby. Na czas imprez które często odbywają się w tym miejscu okna można zasłonić wielkimi zasłonami,przez co w pokoju zapada przyjemny półmrok. W jednym z rogów mieści się gigantyczna narożna kanapa,a po podłodze w niewielkich kupkach są porozrzucane kolorowe poduszki. Na pięknej drewnianej szafce stoi różowy gramofon,a w szufladzie można znaleźć całą kolekcje płyt gramofonowych poczynając od klasyki a kończąc na ciężkich brzmieniach. Uczniowie uwielbiają spędzać tu czas,i organizować imprezy.
Po raz pierwszy, od początku całej rozgrywki, usłyszała głos puchonki. Zdziwiło ją to lecz nie na tyle aby rozkojarzenie wzięło górę. Wręcz przeciwnie. - Z pewnością masz rację Jay. A w moim przypadku to prosiłby każdego dnia o stanie przy garach. - posłała mu rozbrajający uśmiech jak i puściła oczko do Adasia. Ostatnimi czasy weszło jej w to nawyk i nie mogła się tego pozbyć. Widząc, że to Zoe przegrała kolejkę, a tym samym odpadła z gry Clari zrobiła smutną minkę. Oczywiście było to tak sztuczne, że gołym okiem można było to zauważyć. - Wygląda na to, że już nie będziesz musiała się męczyć. Game over. Choć szkoda. Miło m isię grało w twoim towarzystwie. - uśmiechnęła się do niej w miarę przyjaźnie. Oj, czyżby dziewczyna została w towarzystwie samych panów?
- tak, doskonałą.- poprawił się. Niektóre kobiety znały już sposób trzymania swoich facetów na smyczy. On z pewnością nie chciałby być na uwięzi. Tak czy siak- nie będzie. Miał cholernego pecha do kobiet. Ładne, brzydkie, ślizgonki, przejezdne, krukonki, dorosłe. Wszystko na nic. Chyba z puchonką najdłużej był. Jednak i tak to jakiś niewypał. Eh, nie będzie się w tym momencie tym przejmował. - pewnie by ci jeszcze zapłacił byś chciała mu dać jakieś zadania do wykonania- zaśmiał się. Kobiety miały niezwykłą władzę. Taa, spec od kobiet się odezwał. Kiedy dziewczyna znikneła uśmiechnął się do pozostałej dwójki. - coś czuję, że będę następny- westchnął. Tak, dziewczyna nie miała nic do dodania. Zawsze się miało! Mogła zawsze powiedzieć, że nie zgadza się z nimi i dziewczyna wygląda okropnie, ach te włosy! Ale nie, nic nie powiedziała, bo nie miała nic do dodania. Nawet zakochana nic nie powiedziała. A on zakochany powiedziałby coś czy tylko wzdychał?! Miał nadzieję, że nie rzuciłby się na nikogo z okrzykiem "ach, kocham cię!". Jakby potem spojrzał któremuś z nich w oczy? ale chociaż byłaby jakaś reakcja, a nie jakiś kamienny głaz. Chociaż wcale nie twierdził, że taka była dziewczyna. Nic nikomu nie sugerował. - może następnym razem się uda- mruknął pod nosem nie wiadomo do kogo. Może do siebie?
Jay raczej też nie był typem, który potrafił by być na uwięzi. Ale pośmiać się zawsze można. Poudawać również. A jej męża bardzo chętnie zagrałby przez kilka następnych dni. A potem chętnie ją Adamowi pożyczy, skoro ma taki problem z kobietami. Sam miał kogoś innego zamiar usidlić. - Mnie możesz o to poprosić Clari. Nauczę się nawet gotować byle by Ci dogodzić pani Frankenstein – Zaśmiał się po czym poklepał Zoe po ramieniu, gdyż dziewczyna właśnie odpadła z rozgrywek. Będzie musiała teraz tańczyć tak długo, aż oni skończą. Chłopak jednak wiedział, że i on ma jeszcze jakieś szanse na przegraną, więc postanowił się skupić na swojej modlitwie o dobre karty.
Czujesz przypływ nieodpartej mocy. Mocy, która każe Ci tańczyć w szalonym, bardzo energicznym rytmie. Do końca gry już nie usiądziesz spokojnie, jesteś zmuszony cały czas tańczyć.
Zaśmiał się. Oh, jaki chłopak był chętny. Nauka gotowania. Dla niego brzmiało to bardzo strasznie. Może i tak było, kto wie. Nigdy nie próbował gotować. Jak spróbuje to będzie wiedział. Chociaż wiadomo, że to nie taka prosta sprawa. Wiele wysiłku było w to włożyć, a nawet miłości! Może dziewczyna odpłaci mu się na nadobne? Może tego nie doceni, jak niemal każdy facet nie doceniał swojej kobiety. Kiedy chłopak zaczął tańczyć wybuchnął nieopanowanym śmiechem. Nie śmiał się tak głośno nawet gdy puchonka tańczyła. To było przekomiczne! - Chyba nie wiemy o wiele talentach ludzi w Hogwarcie. Wystarczy pójść na takiego durnia i wszystko wychodzi na jaw- powiedział kiedy już opanował histeryczny śmiech.
Kostka 5 tarot 19 słońce
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Nie podejrzewała, że Jay będzie w stanie się tego nauczyć. Choć mogłoby to wyglądać ciekawie. Z szatańskim uśmieszkiem spojrzała na niego zacierając rączki. Oj czyżby Clarissa na coś wpadła. - W takim razie z chęcią wykorzystam twój entuzjazm do nauki gotowania. Oczekuj ode mnie sowy z datą i miejscem. A spróbuj mi się wymigać to inaczej porozmawiamy. - zaśmiała się wystawiając mu język. Oczywiście żartowała. Sama nie była wyśmienitą kucharką. Desery może i wychodziły jej dobre ale zupy, mięsa i te inne potrawy były katastrofą w jej wykonaniu. Kiedy Jay przegrał uśmiechnęła się triumfalnie. Może jest nadzieja, że wygra. W dodatku jego niepohamowany taniec rozbawił ją do tego stopnia iż łzy zaczęły same płynąć z jej oczu. Najwidoczniej nie tylko gotowania będzie musiał się nauczyć. - Szkoda, że nie mam w jaki sposób uwiecznić tego widoku. - Ułożyła palce zamykają Jaya w małej ramce między nimi. - Z pewnością każda twoja fanka zapłaciłaby miliony aby móc podziwiać to cudo. - posłała mu rozbrajający uśmiech.
- Będę oczekiwać – Odpowiedział jeszcze Clari i zabrał się za grę. Był ciekawy co takiego ciekawego zrodziło się w jej główce, ale nie zamierzał pytać. Chciał być zaskakiwany. Uwielbiał niespodzianki. Szczęśliwy traf, to to nie był. Nie dość, że przegrał to jeszcze trafiła mu się mściwa karta. Wcześniej tak bardzo śmiał się z tańczącej puchoneczki. Teraz to jego nogi poderwały się do tańca. Widział już po dziewczynie, że ta nie była w stanie się zatrzymać, to też nawet nie próbował. Zaśmiał się jednak najwyraźniej rozbawiony tą całą sytuacją. - O! Zawsze marzyłem, żeby być primabaleriną! - Krzyknął akurat robiąc piękne kółeczko. Dobra, niech ta gra się już skończy, bo padnie z wycieńczenia. Nie był jakoś szczególnie dobry kondycyjnie.
Krukonka miała zbyt dobre serce by mu kazać gotować, wiedział to. A ten? Gdyby dostał taką sowę czy zignorowałby i nie przyszedł czy może zjawiłby się jak mały piesek? Trudno było stwierdzić, nie znał chłopaka za bardzo. Nie myślał nawet o tym czy go pozna. Jedno małe spotkanko z przymusu. Był niemal pewny, że więcej ich nie będzie. Chociaż kto wie?! No cóż, chłopak się męczył, to było widać, to teraz sobie pomilczy. Czy na jego twarzy można było odczytać poddanie. O nie! Przecież mu tak dobrze szło. Jeszcze wygra, był tego pewien. Gryfoni walczyli do końca? Ciężko było stwierdzić. - No cóż. Jego fanki byłyby pod wrażeniem jak chłopak dość szybko zamilkł- mruknął do niej. Fanki? No cóż, wszystko było możliwe.
kostka: 5 Tarot: 7-rydwan
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
I stało się. Jay przegrał rozgrywkę, a tym samym zamilkł do samego końca gry. Teraz zastanawiała się czy wysłać to sowę czy może jednak nie. A może wysłać i nie pojawić się na spotkaniu bo coś czuła, że jednak to nie gryfon by gotował, a ona. NIe miała by serca aby mu kazać to robić. A poza tym mogło być ciekawie. - To chyba pierwszy raz gdy w obecności Harpera będzie cisza. - puściła oczko do gryfona i zajęła się swoją grą. Jeszcze jedna przegrana i koniec. Miała nadzieję, że nie skończy się to w ten sposób.
No nie mogę! To chyba najgorsze, co mu się mogło trafić. Nie dość, że cały czas tańczył, to jeszcze został niemą baletnicą! Nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa mimo iż próbował. Obrażony wielce na tą głupią grę obruszył się jak mały chłopiec, ale nawet nie mógł założyć rąk i tupnąć nóżką, bo te wyczyniały jakąś czaczę. No niech to się już skończy to sobie stąd pójdzie. Spoglądał na krukonów próbując złapać kartę nim nogi porwały go dalej w jakieś tylko sobie znane, szalone rytmy. Co za życie!
I... Przegrała. Może i byłoby to znośne gdyby nie pojawił się przed nią flakonik z pewnym wywarem. Na pierwszy rzut oka nie potrafiła go rozpoznać jednak po odkorkowaniu od razu poznała eliksir. Wywar zamroczający. Jeden z najgorszych jej zdaniem. Sprawiał że osoba, która go wypiła była bardzo lekkomyślna i nie powinno polegać się na jej zdaniu oraz parę razy przemyśleć podjęte przez nią decyzje. Jedno było dobre, miał on działac tylko do końca gry. Później koniec. - W takim razie na zdrowie panowie. - i nie zastanawiając sie już dłużej wypiła go do dna krzywiąc się lekko. W smaku nie był najlepszy. - Zdecydowanie powinniśmy zrobić jakiś bal. A, no i Adaś. Według mnie byłabym najlepszą dziewczyną dla Ciebie. Powinieneś to przemyśleć. - nawet nie kontrolowała tego co mówiła. Było to poza jej myślami.
Dziewczyna przegrała. miał nadzieję, że długo ta gra nie potrwa. Na milcząco trochę trudniej mu się grało. A nie był zdecydowanie typem chłopaka, który gadał sam do siebie. Chociaż czyż nie jest lepsze gadanie do siebie od milczenia? Zwariować można! Popatrzył jeszcze jak dziewczyna pije eliksir. Z pewnością to było nic miłego. Ale mus to mus. Początkowo nic nie zauważył, ale wystarczyło, że się odezwała. Ona nawet tak o nim nie myslała, ale właśnie to sprawiło, że się zaśmiał. Niezły to musiał być trunek! - Tak, na pewno to przemyślę! Też tak myślę, ale co poradzić?! - wzruszył ramionami lekko - a co do balu to nie jest zły pomysł, wiesz? A następnie spojrzał na chłopaka przygaszonym wzrokiem. - wygląda na to, że jeszcze trochę tutaj się ze mna pomęczysz
Słysząc, jak Clari nadaje bez większego ładu i składu chętnie by się zaśmiał, ale niestety nie miał takiej możliwości. Jak tak teraz myślał, to nawet wydawało mu się, że ta dwójka krukonów faktycznie ładnie by razem wyglądała. Może powinni się umówić na randkę? Jeśli tylko odzyska głos, to na pewno zasugeruje to chłopakowi. Co się Adam będziesz? Powinieneś zaprosić ją na ten jej wymarzony bal, zanim dotrze do niej, że to bez sensu. O! Jay nawet nauczy ich tańczyć. Miał w tym już sporą wprawę, bo robił to od dwóch kolejek. Chyba. Nawet już nie pamiętał kiedy to się zaczęło.
On i Clarissa? Dobre sobie. nie żeby nie chciał, ale ona go nie traktowała w ten sposób. Mógł z nią próbować flirtować, przekomarzać się, ale oczywiście wszystko miało swoje granice. Dobra, flirtował z nią prawie wszędzie i zawsze, gdzie się tylko dało. Jednak nie mógł liczyć na coś więcej. Musiało mu tyle wystarczyć. Przegrał rundę. Miał wrażenie, że chłopak go pokona. Jak już zaczynał przegrywać to na całego, a nie chciał tego. Co ukrywać, bardzo chciał wygrać! Zależało mu. Dostał wodą. Polało się na niego dobre cztery litry wody. Zrobiło mu się zimno, a ubranie od razu przykleiło się do jego ciała. Dodatkowo zrobiło się ciężko. Co prawda mógł użyć zaklęcia by się wysuszyć, ale gdzie tu byłaby cała zabawa? Nie musiał cierpieć tak jak inni to chociaż posiedzi sobie tak.
Taki drobny flirt bardzo często przeradzał się w coś więcej. Jay doskonale o tym wiedział dlatego często prowadził tak rozmowę, żeby dziewczyna zaczęła odpowiadać na jego zaczepki. Wtedy była już w sidłach. Opowiedziałby Adamowi jak wyrwać takie cudo jak Clari i w ogóle. ALE NIE MÓGŁ MÓWIĆ! Niesamowicie go to denerwowało. Zdecydowanie bardziej niż te szalone tańce. Teraz to był jakiś hip-hop, czy inne szalone ruchy. Chwała, bogu, że nikt w tym pomieszczeniu nie ma aparatu, ale będzie o czym opowiadać. Jak tylko będzie okazja wyzwie brata na pojedynek w durnia! Chętnie wrobi go w coś podobnego.
Eliksir działał na nią w dalszym Ciągu przez co nie kontrolowała całkowicie tego co mówiła. Jej odpowiedzi jak i plany snute pod jego wpływem były irracjonalne i nikt normalny nie wcielił by ich w rzycie. Szkoda jednak, że nie wiedziała o czym to też myśli Harper. Z pewnością wybiłaby mu plany odnośnie jej i Adama. Czy to nie było oczywiste ani widoczne, że jedynie się przyjaźnili? Oczywiście, Adam był zabawny, dowcipny, kochany, uroczy,... O cholerka! Czy ona faktycznie o tym pomyślała? Spokojnie, to tylko działanie eliksiru. Nie mogła by, nie będąc pod jego wpływem myśleć o tym, prawda? W dodatku przegrał dwa razy pod rząd. Za pierwszym wylało się na niego z kilka litrów wody. Musiała przyznać, że nawet seksownie wyglądał w tej mokrej kosz... Stop! Za drugim natomiast pojawiły się rogi, futerko jak i ogon. Nie mogąc powstrzymać śmiechu zaczęła się śmiać. 0 Jeśli w piekle są tak seksowne diabełki jak ty to jestem skora zejść tam choć by zaraz. - spojrzała na niego wzrokiem jakim nigdy nie patrzyła. Niech ta gra kończy się szybciej bo zaraz dziewczyna zwariuje. Do tego w jej głowie zaczął formować się nowy pomysł. - Co ty na to abyś już tak został? Mogłabym mieć jednego diabełka na wyłączność, co? - już nigdy więcej nie wypije czegoś takiego.
Zoe odpadła. Clari odpadła. Został już tylko on i Adam, które krukonka rozpraszała najwyraźniej tak bardzo, że przegrał aż dwie rudny z rzędu. Nic dziwnego, skoro rzucała komentarzami w jedną i drugą jakby wszystko co mówiła było oczywiste i stosowne. Gdyby mógł to śmial by się za każdym razem gdy dziewczyna wydała z siebie choćby odgłos. Właściwie, to to robił ale widać było jedynie ruch jego warg. Jeśli przegra, to już chyba nigdy nie zagra w tą grę. Trafiło go najgorsze możliwe przekleństwo. On chce mówić! Kończmy tą farsę. Nadeszła w końcu runda ostateczna. Wszystko albo nic.
Krukonka go rozpraszała? Ależ skąd. No może trochę, ale nie zamierzał zwalać na nią winy. Może przyniesie jemu nawet szczęście. Kiedy przemienił się w diabła z kolei poczuł przypływ gorąca. - czuję się... włochato- powiedział macając swoje diabelskie rogi. Nie były takie złe. Akurat by straszyć dzieci. Popatrzył na Clarissę i uniósł brew. - prawdziwy diabeł nie jest od zewnątrz, a wewnątrz. Nie jestem diabełkiem, przecież wiesz. Ale na pewno taką osobę znajdziesz - wyjaśnił jej spokojnie. Na wyłączność? - a jak będziesz o tym myśleć to tak się stanie. Będziesz w piekle. Kiedyś opowiem ci legendę w tajemnicy.- opowiadanie bajeczek? Nie, to nie w jego stylu. To była legenda, a to się różniło. Popatrzył na chłopaka i szeptał - gotowy? sięgnął do tali wyjmując kartę
Wraz z wygraną Adama eliksir przestał działać, a jej włosy wróciły do normalnego stanu. Odetchnęła z ulgą choć doskonale pamiętała co mówiła. Wewnętrznie speszyła się na samą myśl. Przecież to tylko przez działanie eliksiru. Nie ma co się przejmować. - Wybacz Adam za moje bezsensowne gadanie. - spojrzała na niego przepraszająco. Nie chciała aby źle ją zrozumiał. Był przecież jej przyjacielem i nie miała zamiaru wchodzić lub tworzyć konfliktów między nimi. - Ale i tak czekam na tą legendę którą masz zamiar mi opowiedzieć. - puściła mu oczko wracając tym samym do starej, dobrej Clari. Odwróciła się w stronę Jaya z nią mówiącą "wiedziałam, że Adaś wygra. " W końcu byli z Ravenklwu. Nie było mowy o przegranej. - Przykro mi z powodu twojej przegranej. - było jej przykro, to fakt lecz jej mina mówiła zupełnie co innego. Podnosła się z podłogi otrzepując ubrania. - Wybaczcie Panowie ale ja uciekam. -zanim jednak wyszła odwróciła się jeszcze do nich wskazując najpierw na Harpera - Ty oczekuj sowy odnośnie lekcji gotowania, a ty... - wskazała tym razem na Adasia - Odnośnie legendy którą masz mi opowiedzieć. - po tych słowach odwróciła się machając im jeszcze i wyszła z pokoju.
No i wygrał. Powrócił do swojej dawnej formy i się uśmiechnął. Za dym diabełkiem na pewno nie będzie tęsknił. Ta postać zdecydowanie nie była dla niego. Wolał być sobą, chociaż był nie najlepszy, ale chociaż był sobą. Jedną ze swoich dwóch stron. Tą, którą bardziej lubił! Bardzo się cieszył, że wygrał. O mało co się nie rzucił na dziewczynę. - nie było to bezsensowne gadanie. No przynajmniej nie w zupełności. Bal by się przydał. Może uznasz to za wariactwo i tak dalej, ale... po prostu dawno się bawiłem- wyjaśnił wzruszając ramionami. - Mnie też przykro- powiedział do chłopaka smutnym tonem. Dobrze mu szło naprawdę. Jechali na tym wózku prawie. O mały włos... Może i był krukonem, ale czy to krukoni zawsze wygrywali? - Tak. Z chęcią ci opowiem- powiedział i kiedy dziewczyna wyszła spojrzał na chłopaka. Chyba już nie miał mu za wiele do powiedzenia. - no to trzymaj się- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.