Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ulica Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 17 z 21 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Next
AutorWiadomość


Gość
avatar

Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8








Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPon 21 Cze - 19:06;

First topic message reminder :


Ulica Głowna

Szeroka ulica biegnąca przez całą długość czarodziejskiej wioski, oświetlana po zmroku przez stojące na poboczach latarnie. Z okazji różnych świąt często ustawiane są tu stragany jarmarczne, ozdoby lub rzeźby, często odbywają się tu również konkursy lub loterie.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPią 3 Lip - 21:28;

Gdyby zapytać Josha kiedy przespał więcej niż pięć godzin, miałby spory problem udzielić odpowiedzi. Albo jego organizm przyzwyczaił się do takiej ilości snu, albo do poziomu zmęczenia, w jaki wpadł, odkąd zaczął pracę w Hogwarcie. Wiązało się to z obowiązkami przy babci, zawodowymi, a także własnym treningiem, którego nie mógł zarzucić, aby szybko nie stać się zasiedziałym profesorem. Nie miał przemiany materii młodego boga, a że kochał słodkości, to musiał o siebie dbać. Szczęśliwie teraz były godziny popołudniowe, a on sam powoli kierował się do swojego domu, aby wypróbować nowy przepis na pieczeń i ruszyć coś z remontem jeszcze przed wyjazdem na wakacje. Zastanawiał się, od czego powinien zacząć, czy salon, czy może jedna z sypialni, popijając świeżą kawę, którą zabrał na wynos, gdy ktoś przed nim potknął się i na niego wpadł...
Wiecie, jaki jest problem wysokich osób? Kiedy zamyślą się i patrzą zupełnie przed siebie, mając wyprostowane plecy, nie zastanawiając się, czy sznurówki wciąż są zawiązane, nie dostrzegają osób poniżej pewnego wzrostu. Nic więc dziwnego, że Josh byłby w stanie iść dalej, gdyby nie fakt, nie właściwie zatrzymał się na czymś, co szybko okazało się kimś. Jęknął smutno, kiedy pozostała zawartość kubka, jaką miał, rozlała się dramatycznie na chodniku. Wyjął różdżkę, aby szybkim machnięciem sprzątnąć kawę i kubek, a dopiero później odszukał spojrzeniem sprawcę zamieszania. Kto ośmielił sie być zamachowcem, czekającym na dogodny moment, aby dopuścić się zbezczeszczenia kawy... Już jedna taka była i teraz byli znajomymi, więc może i teraz... Pamiętaj, że masz zakaz flirtu. Zganił sam siebie w myślach i był to ostatni element wesołości, bowiem odnalazł wzrokiem odpowiedzialną osobę i zacisnął zęby widząc stan chłopaka.
- Gard? Gard! - rzucił stanowczo do niego, podchodząc szybko i łapiąc za ramiona, aby przytrzymać chłopaka, gdyby ten miał się osunąć, a na takiego wyglądał. - Co się dzieje? - dopytał już spokojniejszym, cieplejszym tonem, przyciągając do siebie przy pomocy zaklęcia krzesło z pobliskiej kawiarni, ku niezadowoleniu kelnerki. Posłał jej tylko czarujący uśmiech gestem dając znać, że za chwilę odda, po czym skupił się juz tylko na Puchonie. - Siadaj... Zjadłeś coś? Wypiłeś?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPią 3 Lip - 22:42;

Ostatnią rzeczą jakiej się spodziewał było wołanie go po nazwisku i to z takiego bliska. Wzdrygnął się od nagłego dotyku, poruszył w miejscu aby się wyswobodzić spod niechcianego dotyku naruszającego poważnie jego komfort. Potrząsnął głową, bowiem nie chciał siadać, ale gdy przyszło co do czego to mimowolnie to zrobił, bowiem powieki stawały się coraz cięższe i cięższe. Nie rozpoznawał jeszcze twarzy, ba, on nawet nie popatrzył na poturbowanego, a nie przypominał sobie aby miał w znajomych kogoś tak wysokiego i dosyć szerokiego. - Opaska. Nie mogę jej zdjąć. - wskazał brodą swój prawy nadgarstek z perłową plastikową opaską nasenną. Skóra wokół niej była już zaczerwieniona, co było dowodem, że już próbował coś w tym kierunku zrobić. Opuścił głowę gotów zasnąć tak, jak siedzi. - Popsuła… się. Spać… ciągle spać. - przecierał oczy, ale nie chciały się otworzyć, coraz bardziej osuwał się w otchłań snu. Zmusił się do nabrania powietrza do płuc i próby wstania, bowiem jeśli będzie pozwalał mięśniom przestać pracować to zaśnie w trymiga. - Zaklęcia nie chcą jej zdjąć. Nie mam jak. - w końcu mając opaskę na prawym nadgarstku - magicznej dłoni (!) - nie mógł rzucić zaklęcia na nią. Oparł dłoń o krzesło, potem niechcący o mężczyznę (którego wciąż nie rozpoznawał przez notoryczną walkę z sennością) i zmuszał kończyny do stawiania kroków. - Przychodnia. - mamrotał i chyba nie do końca już kontaktował gdzie idzie, bo chciał skręcić w ślepą uliczkę. Nie wpadł na pomysł poproszenia o pomoc poturbowanego. Nie miał sił myśleć, był ospały, pół przytomny.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPon 6 Lip - 12:33;

Nie jego wina, że głośniej go zawołał, niż zamierzał, ale chłopak wyglądał, jakby zupełnie nie orientował się w tym, co się działo. Mając w pamięci jego dziwne zachowanie w trakcie osttniej rozmowy, a dokładniej obawy w sprawie krzyku lelka, teraz był naprawdę przerażony. Nie miał ochoty patrzeć, jak jeden ze studentów, jeden z Puchonów, opada na ziemię i nie wiedzieć co z nim.
Ucieszył się, gdy chłopak usiadł na krześle, choć teoretycznie protestował. Miał to w tej chwili gdzieś, w takim stanie nie mógł po prostu iść dalej. Posadził go na krześle i obserwował uważnie, dostrzegając perłową opaskę oraz zaczerwienioną skórę nadgarstka. Po chwili jego przypuszczenia zostały potwierdzone, gdy tylko Finn wskazał na nią głową.
- No i po co było ci ją ubierać? - mruknął pod nosem, ale nie prawił teraz morałów. Jeśli to nie śwaidczyło, że chłopak ma jakieś problemy, to on nie potrafił grać w quidditch. Jednak teraz zacisnął zeby i skupił się na tym, żeby obejrzeć opaskę, zastanowić się, co z nią zrobić. Mógłby spróbować ją ogrzać do tego stopnia, żeby plastik puścił. Jednak wtedy poparzyłby chłopaka, o ile nie wsunąłby pod opaskę swoich palców. Chciał już sprawdzić, ile miejsca zostało między plastikiem a jego ręką, ale niespodziewanie Puchon podniósł się z krzesła, ruszając przed siebie w poszukiwaniu przychodni. Nie w takim stanie, nie przy nim. - Wracaj na krzesło. Nazywam się doktor Pomogę Zawsze, proszę pokazać rękę - wypowiedział słowa stanowczo, nie przejmując się tym, że brzmią beznadziejnie, ale wszystko wskazywało na to, że Finn go nie rozpoznawał. - Nie wstawaj z krzesła i podaj mi rękę, pozbędziemy się tej opaski - poinformował, jedną rękę, kładąc na jego ramieniu w sposób nienachalny, ale sugerujący, że przytrzyma go w miejscu, jeśli spróbuje znowu wstawać.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPon 6 Lip - 23:14;

Chciałby odpowiedzieć w jakiś mądry sposób, ale nie dawał rady. Powieki były coraz cięższe, magia którą opaska była nasączona znów zaczęła działać i wpływać na jego wymęczony organizm. Zapewne się odwodnił, nie jadł nic bo nie miał apetytu ani energii. Nie było zatem żadnego problemu z zatrzymaniem go i sprowadzeniem z powrotem na krzesło. Nie kontaktował już ani trochę, przegrał walkę z powiekami, były zbyt ciężkie do utrzymania. Zasnął... ale nie w ten normalny sposób, bo nie opadł na chodnik, a siedział z zamkniętymi oczami i miał zaciśnięte palce w pięść. Jego ciało było już nieźle przetrzebione od eliksirów, od nocnych ekscesów związanych z lunatykowaniem, a do tego odwodnienie i problem z opaską nasenną sprawiły, że nie był w stanie nawiązać żadnej interakcji z otoczeniem. Ta przerwa na wpadnięcie na Josha i próby wyminięcia go wyczerpały zapas jego silnej woli i po prostu poddał się mocy opaski. Głowa opadła mu na obojczyk i można śmiało stwierdzić, że miałby spore kłopoty gdyby został tutaj sam albo nie daj Merlinie skręcił w złą uliczkę i tam zasnął. Spotkanie Josha było szczęśliwym zbiegiem okoliczności choć nie rozpoznawał jego głosu i nie umiał mu odpowiadać. Na nadgarstku było widać zaczerwienienia związane z próbami rozerwania opaski. Skóra w tym miejscu była już mocno przewrażliwiona, a kilka centymetrów nad przedmiotem zaczynała się cienka, podłużna blizna przebiegająca przez przedramię - zbyt równa aby była wywołana wypadkiem. Skaleczenia nigdy nie są tak precyzyjne i proste jak ślad, który miał nad przedramieniu - blizna, którą sam sobie stworzył gdzieś na początku roku. Opaska działała na niego intensywniej z prostego powodu, odporność miał mocno naruszoną przez chorobę w dzieciństwie. Był wrażliwszy na niektóre elementy magii i przez to wpadł w kłopoty, gdy nagle nie potrafił zdjąć opaski. Jedno jest pewne - gdy ją zdejmie to rozniesie coś w swojej okolicy.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyWto 7 Lip - 16:35;

Zauważył, że chłopak zasnął i nie podobało mu się to. Było nie w porządku i jeszcze trochę... Wolał nie myśleć, co mogłoby się stać, gdyby nie wyszedł z domu. Mieszkał sam? Dlaczego nikt mu nei pomógł tego zdjąć? Nie przypilnował? Dlaczego opaska tak mocno działała? Oglądała jego rękę, korzystając z tego, że chłopak śpi i nigdzie się nie rusza. Dostrzegł bliznę, na widok której zacisnął mocniej zęby. Co z nim było nie w porządku? Wyraźnie potrzebował pomocy, ale nikt mu jej nie udzielił, czy nie potrafił poprosić? Opaska, wpierw nią musiał się zająć, choć należało przygotować się na wypadek ocknięcia chłopaka. Nie znał się na objawach odwodnienia, ale podejrzewał, że będzie potrzeba trochę wody.
Spojrzał wokół siebie, szukając czegoś, co mógłby użyć jeszcze, aby chłopakowi pomóc. Podniósł z ziemi kamyk, który prędko transmutował w coś na kształt czarki. Napełnił ją wodą, przepłukał, wylał i napełnił jeszcze raz. Teraz jednak zostawił wodę, aby podać ja Finnowi, gdy tylko się ocknie.
Wsunął dwa palce pod opaskę, czując jak się napina, po czym wyjął swoją różdżkę. Jak powinien postąpić z nią, skoro chłopak mówił, że nie potrafił zaklęciami… Z drugiej strony, jeśli był praworęczny to nawet nie miał jak wycelować w opaskę. Chwilę zastanawiał się, jakie powinien wybrać zaklęcie, gwałtownie mając pustkę w głowie, co mu się zdecydowanie nie podobało. W końcu pierwsze zaklęcie, które przyszło mu do głowy, postanowił wypróbować.
Diffindo - wypowiedział cicho, ale zdecydowanie, wskazując na opaskę nad własnymi palcami, poruszając różdżką, dla pewniejszego przecięcia. Jeśli to zaklęcie nie pomoże, będzie musiał próbować kolejnych. W końcu przerwał działanie zaklęcia, aby złapać różdżkę w zęby i złapać opaskę dwiema dłońmi, próbując szarpnąć za opaskę, żeby się przerwała.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySro 8 Lip - 9:47;

Josh mógł robić co chciał bo jak wiadomo człowiek śpiący raczej nie opiera się żadnym czynnościom zwłaszcza, że ten sen jest już którymś z kolei i ewidentnie niezbyt zdrowym. Dłonie miał chłodne, cały wydawał się nieco zziębnięty wszak paradował na boso przez pół Hogsmeade. Gdy opaska ustąpiła pod tak precyzyjnym zaklęciem Finn, choć spał, to w reakcji natychmiastowej rozluźnił barki, jakby jego orgaznim poczuł ulgę gdy przeminęła presja snu. Dźwięki dochodziły do niego jakby przez taflę wody albo szklaną ścianę. Ktoś spacerował, mijał ich, zerkał by potem deportować się kawałek dalej. Rzucanie zaklęć niemagiczną ręką mijało się z celem dlatego też w jego głowie zakotwiczyła się myśl, że się nie da zdjąć opaski z pomocą magii. Ospały umysł przyswaja jedynie część informacji i uważa je za pewnik. Dopiero po jakichś paru minutach gdy został uwolniony spod jej magii zaczął się bardzo powoli i ciężko wybudzać. Pierwsze co doń dotarło to tępy ból w skroniach, a blask słońca świecił przez zamknięte powieki. Pochylił się do przodu, oparł ciężką głowę o dłonie, a łokcie o kolana i gdy zdał sobie sprawę, że ktoś stoi blisko niego gwałtownie się poderwał do pionu - jakby wyczuwał zagrożenie? - co skończyło się zatoczeniem, zachwianiem i ryzykiem utraty równowagi. Przytrzymał się ściany albo tej osoby, nie zwracał na to większej uwagi. Dopiero wtedy odzyskał władze nad zmysłami - zaczął wyraźniej słyszeć (a czuł się jak na kacu, czemu ta szyba w sklepie trzeszczy tak głośno, czy nie lepiej ją wybić?) i w końcu otworzył oczy i zaspany wzrok nakierował na mężczyznę. Kontury jego ciała rozmazywały się i przez chwilę miał problem ze zrozumieniem kogo tak naprawdę widzi. - Profesor? A co tu profesor robi? - wydusił z siebie słowa i wykrzywił się czując przy tym ból wysuszonego gardła. - Hmm, dobra… a co ja tu robię? - rozejrzał się po ulicy, a potem popatrzył na swoje lodowate gołe stopy. Musiał się jeszcze przytrzymywać ściany, bo nie czuł się pewnie. Stopniowo docierał do niego ból nadgarstka wywoływany wcześniejszymi próbami zdjęcia opaski. - O, zdjął ją pan… dziękuję. Nie pamiętam, że wyszedłem z domu. Wow. - odchrząknął, oparł plecy o lodowatą ścianę i wzdrygnął się, ale też potrzebował dłuższej chwili, aby zorientować się w sytuacji. Jedno jest pewne - różdżkę zostawił w domu i to było dużym powodem aby poziom stresu w jego krwi podskoczył do niebotycznych rozmiarów. Krew odpłynęła z jego twarzy; musi się po nią wrócić i to jak najszybciej.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyCzw 9 Lip - 18:28;

To było przerażające. Chłopak był podatny na wszystko, wykazał się jakąś chwilową siłą woli i próbował dotrzeć do przychodni, ale niewiele to pomogło. Gdyby próbował się teleportować, z całą pewnością rozszczepiłby się, więc pozostawało cieszyć się, że nie doszło do tego. Być może sam Finn był tego świadom? Tak czy owak, najważniejszym problemem była opaska, której musiał się pozbyć, a którą najwyraźniej Puchon także próbował wcześniej zdjąć na własną rękę. Na całe szczęście zaklęcie zadziałało, a gdy tylko szarpnął za plastik, ten odpuścił. Czekał, aż chłopak się obudzi, zastanawiając się, czy wodę z kubka powinien wylać mu na twarz, pokropić go nią, czy nie ruszać jednak. Na całe szczęście Finn zaczął się budzić, łapiąc się wszystkiego, co tylko ma pod ręką. Czekał, aż ten się zupełnie wybudzi, aby mieć pewność, że przestanie majaczyć. Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy w końcu chłopak rozpoznał go.
- Witam wśród żywych Auroro - rzucił ciepło, choć można było wyczuć złośliwość spowodowaną zdenerwowaniem. - Mieszkam w Hogsmeade, więc nie jest nic dziwnego w tym, że tu jestem, a z tego co widzę, nawet dobrze się stało - odpowiedział, podsuwając mu ponownie krzesło i podając kubek z wodą. Nie podobało mu się to, co widział, ale nie chciał jeszcze naskakiwać na chłopaka. Nie zamierzał jednakże odpuszczać.
- Napij się wody, bo wyglądasz źle. Kiedy ubrałeś opaskę i dlaczego? - spytał, a jego głos był już czystą troską. Chciał wiedzieć, co się dzieje, bo nie podobało mu się wszystko, co widział i słyszał o Puchonie. Już wcześniej O'Connor okreslił go mianem ciekawego, ale on sam uznał go za zagubionego, jednak nie poznał jeszcze powodu. Na błoniach, przed burzą, gdy usłyszał lelka, kiedy właściwie Fruzja uparła się na niego, chłopaka zdawał się być mimo wszystko nieco wystraszony. Tak przynajmniej odbierał tak jego dopytywanie się o przepowiedź śmierci. Teraz za to spotkał go, w pewnym sensie lunatykującego. Chyba nie chciał się w ten sposób zabić? Nie, na pewno nie, ostatecznie szukał pomocy.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyCzw 9 Lip - 21:47;

Dotarła do niego myśl, że w Hogsmeade mieszka spora część kadry nauczycielskiej z prostego powodu - mają blisko do pracy, a i sama wioska jest naprawdę urokliwa i przyciąga do siebie rzesze czarodziejów. Nie powinien się zatem dziwić, że spotkał tu kogoś z Hogwartu, choć trzeba przyznać, że cały czas myślał, że nauczyciele siedzą na tyłku w zamku nawet w weekend. Usiadł posłusznie na krześle, bo potrzebował oparcia, wymamrotał podziękowanie i wypił duszkiem wyczarowaną wodę. Co za ulga za zaschniętego gardła, dla osłabionego i odwodnionego ciała... mógłby wypić z pół beczki, ale cały czas tkwiła w nim myśl, że nie wziął ze sobą różdżki i to było po prostu straszne. Wzdrygnął się jakby po jego ciele przeszedł lodowaty dreszcz. Podniósł zmęczone powieki na nauczyciela i znów trafiło go wrażenie, że to człowiek o wyrazie twarzy zachęcającym do ufności. Nie wiedział czemu ale skojarzyło mu się to też z profesor Whitehorn z tym, że u niej dużo zapewne dodawała uroda. Walsh miał coś ciepłego w oczach i ciężko było to zlekceważyć a tym bardziej tego nie czuć. Nie chciał słyszeć nut troski w głosie, ale musiał przyznać, że pytanie zadał w taki sposób, który sprawiał, że nie miał ochoty się stąd zmywać. Musiał odpocząć i nabrać sił, aby później skoncentrować się i wezwać Sprytka, bo wątpił, aby bezproblemowo trafił z powrotem do swojego małego domku jakieś osiem przecznic stąd.
- Ubrałem wczoraj o jakiejś jedenastej wieczór i po to, by cóż... zasnąć. - odstawił kubek na poręcz krzesła i rozmasował zaczerwieniony nadgarstek. Pusto było mu bez różdżki, jego palce drżały z tęsknoty za jej ciepłem. - Ale chyba... popełniłem jeden błąd i przez to nie mogłem się wybudzić i to musiało wpłynąć na jej działanie. - westchnął, gdy przyznał się na głos do błędu. Potarł powieki, przeciągnął dłoń po całej twarzy jakby próbując zetrzeć z niej zmęczenie, co oczywiście ani trochę się nie udało. - ... także sam jestem sobie winien. Uhm. Dziękuję profesorze za pomoc. - bąknął, ale mimo wszystko był dobrze wychowany i gdy dziękował to spoglądał mu prosto w oczy. - Nie sądziłem, że prześpię osiemnaście godzin. Dobrze, że skrzat mnie jednak obudził. - oparł łokcie o kolana, a głowę o dłonie i oddychał powoli, aby uzupełnić zapas tlenu i jakoś się ocucić, ocknąć, by móc zrobić cokolwiek innego aniżeli siedzieć na krześle i walczyć ze słabością swojego ciała. Powinien je wzmocnić a nie notorycznie osłabiać. Z drugiej strony czuł się trochę głupio przed Walshem.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyCzw 9 Lip - 23:23;

Mieszkanie w zamku było przydatne jedynie ze względu na dyżur. Niestety więcej z tym było minusów, niż plusów. Po swoim spektakularnym nakryciu pary prawie-kochanków, naprawdę nie miał ochoty dłużej spędzać w zamku nocy bez dyżuru. Czasem lubił powłóczyć się po okolicy, a to mogło skutkować trafianiem na schadzki dzieciaków, którym musiałby w momencie przeszkodzić. Dlaczego miał psuć sobie i im krwi? Do tego dochodziła kwestia babci, którą po wakacjach zamierzał przeprowadzić do siebie. Jeśli tylko zdąży wyremontować salon oraz jej sypialnię. Póki co skupiał się na obserwowaniu chłopaka i jego reakcji. Widząc, w jakim tempie znika woda z kubka, zacisnąl na moment szczęki. Był odwodniony. Stuknął różdżką w kubek i ponownie napełnił sie wodą.
- Pij jeszcze, ale teraz powoli, małymi łykami, żebyś nie zwymiotował od razu - polecił, kucając obok niego, bo pochylanie się zwyczajnie zaczynało być uciążliwe dla jego pleców. Mając blisko dwa metry, naprawdę nie chciało się stać pochylonym w dół, gdy ktoś siedział na krześle i sam się dodatkowo pochylał. Dochodził jeszcze do tego wzgląd na prywatność rozmowy, jaką zamierzał mimo wszystko przeprowadzić, bowiem stan Garda pozostawiał wiele do życzenia.
- Jaki bląd? Pytam, żeby wiedzieć, czy odstawiać cię do Munga, czy nie jest to konieczne. Nie lubię szpitali i podejrzewam, że większość osób, jeśli może to również tam nie chodzi - spytał od razu o to, co mu się nie spodobało w jego wypowiedzi. Odetchnął lekko, upewniwszy się, że gard najwyraźniej naprawdę wybudza się z tego przeszło dwunastogodzinnego snu. To dobrze, choć podejrzewał, że i tak będzie ospały przez wycieńczenie organizmu. Teraz już widział, że Puchon jest odwodniony, a pijąc równie łapczywie, co przed chwilą, może doprowadzić do wymiotów, a to jedynie pogorszy jego stan. Skrzat? Jeśli go miał to dobrze, będzie mógł ktoś przygotować mu coś na wzmocnienie. Przemycić w formie pitnej jedzenie i to coś lekkiego, aby żołądek się przestawił, że znów otrzymuje coś do siebie. Troski w spojrzeniu nie potrafił się pozbyć, bo było to coś, co zwyczajnie w nim tkwiło i czyniło Puchonem, z czego był dumny. Dodatkowo, jeśliby tylko stłumił ją jakoś, z pewnością zacząłby się denerwować, a to było ostatnie, czego teraz potrzebowali.
- Jestem po to, żeby wam pomagać, nie tylko w nauce - odparł lekko na podziękowania, wzruszając ramieniem. Na nieszczęście młodzieży, każda osoba, której pomógł, zostawała wpisana na listę "do obserwacji", aby być gotowym znowu pomóc, gdy zajdzie taka potrzeba. Tak jak w przypadku Finna, gdy poprosił Chrisa, aby informował go, gdyby ponownie widział Garda w dziwnym nastroju. - Są lepsze sposoby, żeby spokojnie zasnąć niż opaska - zauważył jeszcze, spoglądając na kawałek plastiku, który wciąż trzymał w dłoni, a który teraz położył na podłokietniku krzesła. Dlaczego potrzebował pomocy w zaśnięciu?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 12:02;

Miał ochotę wypić wszystko duszkiem a najlepiej pół beczki chłodnej wody jednak uwaga nauczyciela powstrzymała go przed tą czynnością. Nie znał się aż tak na zdrowiu (a powinien jako osoba która spędziła rok życia w szpitalu), ale miało to sens. Zwilżał usta średnimi łykami, aby na bieżąco zwilżyć usta i gardło. Niezbyt podobało mu się to kucanie, czuł się jak niepełnosprawny dzieciak. Obiecał sobie, że wszystko dopije i od razu wstanie aby się gdzieś przetransportować. Zauważył też swoje gołe stopy, a więc nic dziwnego, że mu się marzło. Nie był jednak typem osoby narzekającej na drobne niedogodności. Sam fakt, że musiał przyjąć pomoc nie był zbyt wygodny. - Mung nie będzie konieczny. Już mi lepiej. - ziarno prawdy w tym było, nie miał już zawrotów głowy. Z drugiej strony jakakolwiek obecność w Mungu skończy się zapewne tym, że jego ojciec się o tym dowie, a ten dał wszak Finnowi ostatnią szansę - jeśli wydarzyłoby się coś złego bądź niepokojącego to wraca na kilka lat do Szwecji i nie ma zmiłuj. Chciał zostać w Wielkiej Brytanii, żyć tutaj. Kochał swoją ojczyznę, tęsknił do niej jednak powrót tam będzie się wiązać z pewnym uwięzieniem w ich małym domku do czasu aż Finn "nie wróci do równowagi", po zerwaniu ze Skylerem potrzebował dwóch miesięcy izolacji w ojczyźnie pod okiem rodziców, dwóch skrzatów i Diny. Zerknął na Josha. Nawet gdyby mu o tym powiedział to ten by mógł tego nie zrozumieć a nawet jeśli to istniało ryzyko, że gdyby poznał problemy Finna to mógłby poprzeć jego ojca. - Wypiłem na pusty żołądek eliksir słodkiego snu o dwie godziny za późno. - nie było to do końca prawdą, ale miał nadzieję, że brzmi wiarygodnie. Jeszcze nie ogarnął, że i tak użycie dwóch usypiaczy było niebezpieczne, ale skoro to gwarancja, że nie będzie lunatykować…? Mógł po prostu zawołać Maxa, ale jakoś tak… nie chciał brzmieć jak dzieciak, który boi się sam zasnąć, więc sięgnął po inne rozwiązanie, które skończyło się kłopotami. Upił kolejne kilka łyków, coś za szybko, bowiem w odpowiedzi żołądek związał się w supeł i aż wykrzywił usta w grymasie. Musi coś zjeść. Musi wrócić do domu, bo nie ma przy sobie absolutnie nic, nawet jednego sykla. - Jakie zna pan sposoby na sporadyczną bezsenność? - chętnie wszystkie je pozna. Poza tym to też nie było prawdą - nie miał już problemu z zaśnięciem, on się w ten sposób zabezpieczał, aby w nocy nie wstać i nie robić głupot zwłaszcza, że palce go świerzbiły do wybicia wszystkich szyb w domku i nie umiał wyjaśnić czemu nęka go ta potrzeba. W pamięci miał jak w akcie rozpaczy rozwalił ścianę i podłogę wieloma zaklęciami, ale też skrzywdził Sprytka. Wystraszył się tego, a więc gdy czuł, że noc może być trudniejsza to sięgał po gwarancję zaśnięcia… ale zrozumiał teraz, że chyba lepiej wysłać Sprytka po Maxa i jakoś to… przetrwać. - Opaski używać nie będę, już i tak się nie nadaje. - rozmasował skroń i dokończył wypijanie wody, a następnie powoli i ostrożnie wstał, bowiem naprawdę pozycja Josha sprawiała, że czuł się jak dziecko. Odczekał kilka sekund z zamkniętymi powiekami, aby sprawdzić czy zawroty nie wrócą. One nie, ale za to jego żołądek zaburczał bardzo głośno. Zakrył go ręką jakby chciał tym samym uciszyć ten żenujący dźwięk.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 14:53;

Obserwował go, starając się wyłapać najdrobniejszy szczegół, który świadczyłby o ponownym gorszym samopoczuciu chłopaka. Uśmiechnąl się półgebkiem, gdy w końcu przestał pił łapczywie, a stopniowo się nawadniał. Prawidłowo, właśnie o to chodziło, aby organizm miał czas na przyswojenie wody, a nie obciążył żołądka. Często sportowcom zdarzały się takie błędy, a w połączneiu z dużym wysiłkiem fizycznym, dawało to okropne rezultaty. Miał nadzieję, że jego studenci nie będą popadać w ten sam obłęd ciągłego trenowania i zapominania o podstawowych potrzebach. Może jednak powinien przeprowadzić z nimi krótką rozmowę w tym temacie? Westchnął nieznacznie, gdy dostał zapewnienie, że Mung nie jest konieczny. Nie w pełni w to wierzył, ale rozumiał.
- Mieszkasz w zamku czy w wiosce? Przydałby ci się eliksir wzmacniający, a niestety nie mam takiego w kieszeni, ale w skrzydle szpitalnym moglibyśmy coś dostać - zauważył lekko, nie naciskając, ale dając chłopakowi jasno do zrozumienia, że się martwi. Tak zwyczajnie, jak na byłego Puchona przystało. Jak przystało na kogoś, kto czuł się z nimi związany bardziej, niż do tej pory sądził. A niby przyjął posadę tylko dlatego, że wiązała się z ukochanym quidditchem i była blisko Hogsmeade... A teraz proszę, przejmował się osłabionym studentem, który nawet nie latał. Zaraz zmarszczył brwi, przekrzywiając nieznacznie głowę.
-Jak na pusty żołądek? Kiedy ostatni raz jadłeś? - spytał, walcząc z chęcią zaproszenia go do siebie, żeby po prostu dać mu jeść. Jak można było iść spać głodnym? Tak, dla niego pusty żołądek od razu wiązał się z głodem, a że sam uwielbiał jeść, nie potrafił tego w pełni zrozumieć, nie mówiąc o piciu jakiegokolwiek eliksiru, bez zjedzenia czegoś wcześniej. Plus, skoro wypił eliksir słodkiego snu, dlaczego ubierał jeszcze opaskę? - Wygląda na to, że bardzo chciałeś spać… Mnie zazwyczaj pomaga po prostu zmęczenie się fizycznie - odparł spokojnie, uśmiechając się lekko do własnych myśli. Każda forma aktywności fizycznej wprowadzała ciało w stan przyjemnego zmęczenia, które raczej każdemu pozwoliłoby ostatecznie zasnąć, a jeśli nie, to przynajmniej spędzi się miło czas, albo poprawi się kondycję. Czasem jedno i drugie.
- Mam nadzieję, że nie kupisz sobie nowej. Nie warto przesadzać ze specyfikami nasennymi, bo można skończyć gorzej, niż ty w tej chwili - rzucił, patrząc na niego badawczo. Nie podobało mu się, że wstał, ale nie oponował. Ostatecznie to Finn wiedział, czy czuje się już dobrze, czy nie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 16:29;

- W wiosce. Mam tam domek i też kilka eliksirów. Jestem zabezpieczony w taki sposób aby niczego nie brakło. - uśmiechnął się z przejawem dumy, że ma zapasy i azyl, w którym szybko dojdzie do siebie, a nawet i zażyje odpowiednich specyfików. Dzięki tym argumentom nie będzie musiał udawać się do Munga, który wciąż znał lepiej niż jakikolwiek człowiek w jego wieku. - Najwyraźniej w Hogsmeade mieszka sporo nauczycieli. A nawet nie wiem jakich mam sąsiadów. - co zdradzało, że nie był typem imprezowicza ani ekstrawertyka który wiedziałby kto mieszka przecznicę dalej. Jego domek został jednak zabezpieczony siatką zaklęć a więc nie rzucał się w oczy, co też tłumaczyło, że tylko garstka ludzi wiedziała, że on tam mieszka. - Dosyć dawno, ale to przez opaskę. - westchnął i rozmasował obolały kark. Gdy czuł, że noc może być cięższa od razu trafił apetyt, robił się drażliwy i poirytowany. Teraz gdy tak mówił zauważał swoją głupotę i zrobiło mu się niezręcznie więc uciekł wzrokiem przed dobrotliwym spojrzeniem Josha. Skubany był sympatyczny w całej swojej postawie i było to trochę krępujące dla Finna, który nie lubił się zbyt często tłumaczyć. - Moja kondycja leży i kwiczy, kiedyś próbowałem biegać ale wypluwałem płuca po piętnastu minutach. - przyznał szczerze i się trochę zaśmiał, krótko, z zakłopotaniem. - Ale może spróbuję któregoś razu, choć zapewne porządne zmęczenie zajmie mi chwilę. - od dziesięciu miesięcy zbierał się, aby chociaż pobiegać ale po pierwsze nie miał z kim, po drugie brakowało mu motywacji, po trzecie był leniem i wolał wieczorem pograć na gitarze, spamować na wizzengerze aniżeli iść i się pocić, cierpieć z powodu kolki i obolałych płuc. - Już przed wakacyjnym wykazem nie zdążę jej kupić. - podrapał się po brwi i rozejrzał po ulicy, ludzi zrobiło się jakoś mniej on nawet nie był pewien która jest godzina. - To ja ten… no… będę wracać do siebie… - nie miał pojęcia jak się kulturalnie wycofać bo mimo wszystko trochę był zawstydzony swoim stanem. Wizja spaceru do domu jawiła się jednak jako katorga bo nie mógł się skoncentrować aby przywołać do siebie skrzata.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 20:52;

- Mądrze. To pokazuje mi, że sam powinienem się zaopatrzyć w coś w domu - zaśmiał się lekko, dając jednocześnie znać, że nie będzie w takim razie upierał się na szpital. Jeśli sam potrafił doprowadzić się do porządku, a do tego wychodziło, że ma skrzata, który pomoże, nie było czym się martwić. Przynajmniej nie do tego stopnia, aby odsyłać do szpitala. - Przyznam ci się, że sam nie wiem kto jeszcze tu mieszka poza profesor Whitehorn - rzucił z lekkim skrzywieniem. Naprawdę sam nie nadążał za tym kto, gdzie mieszka, a co dopiero reszta. Z drugiej strony, zawsze łatwiej zapamiętać nowego sąsiada, niż wszystkich mieszkańców. Przyglądał się chłopakowi, mając coraz większą ochotę kręcić głową. Nie jadł od dawna, pił eliksir na pusty żołądek, ubierał dodatkowo opaskę. Nie dbał o siebie tak, jak powinien. Dodatkowo Josh odnosił wrażenie, że chłopak z jednej strony chce z nim rozmawiać, a z drugiej strony ma opory. Nie rozumiał dlaczego, jednak nie mógł tak po prostu o to spytać.
Pokręcił lekko głową, słysząc o stanie kondycji chłopaka. Doprawdy, dlaczego nikt nie próbował ćwiczyć? To naprawdę pomagało w utrzymaniu dobrego zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
- Mieszkam pod numerem 39. Jeśli będziesz potrzebował pomocy przy zaśnięciu, przyjdź. Mogę pomóc się wyładować. Trening, nie musi to być bieganie. Muszę ogród przygotować pod przygotowanie nowego - zaproponował, wzruszając lekko ramieniem. Choć propozycja mogła brzmieć dwuznacznie, nie miał niczego złego na myśli. Mógł pomóc mu zmęczyć się na tyle, żeby zasnął spokojnie. Słowa o opasce przyjął ze spokojem, skinąwszy lekko głową. Dobrze, że nie zakupi nowej. Przynajmniej na wakacjach nie dojdzie do podobnego incydentu. Jednakże później, gdy tylko Finn stwierdził, że będzie wracał do siebie, wiedział, że nie może po prostu puścić go do domu. Nie wtedy, gdy widział, że jeszcze jest słaby. Zdjął z siebie buty i skarpetki, aby transmutowac je w kamyki, które schował do kieszeni, po czym uśmiechnął się szeroko do chłopaka. - To chodź, odprowadzę cię, skoro wygląda na to, że mieszkamy w pobliżu - rzucił lekkim tonem, huśtając się na piętach. Jeden bosy czarodziej mógł wyglądać dziwnie, ale dwóch idących razem już niekoniecznie.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 21:40;

- Profesor Whitehorn mieszka w Hogmseade? - aż odchylił głowę cokolwiek zdziwiony tą nowiną. Opiekunka Huffelpuffu w tej samej wiosce... niby nic nadzwyczajnego, ale przecież domki usiane były blisko siebie i jemu (a raczej jego rodzicom) udało się wykupić domek dosyć na uboczu, co i tak samo w sobie stanowiło wyjątek. Dobrze, że nie był typem imprezowicza, nie musiał się martwić, że sąsiad- nauczyciel mógłby przyjść z pretensjami. Nie zdarzało mu się też wychodzić często w nocy, a więc dzięki swojemu trybowi życia nie musiał przejmować się takim sąsiedztwem. Może jednak wspomnieć Lucasowi o wzmożonej liczby kadry nauczycielskiej w wiosce?
Nie spodziewał się takiej propozycji i oczywiście, że brzmiała dwuznacznie jednak nie podejrzewał Josha o zamiłowania w zapraszaniu do siebie młodych chłopaków, więc szybko odrzucił te podejrzenia uznawszy, że ma brudne myśli przez Maxa, bo kogóż innego. - D-dzięki. - nie miał pojęcia czy z tego skorzysta, bo brzmiało to co najmniej dziwnie. Gdyby nie był nauczycielem, a powiedzmy znajomym (jak Leonel) to pewnie zareagowałby zgoła inaczej, ale tutaj mimo wszystko dało się wyczuć pewną sztywność, która sprawiała, że nie potrafił traktować go inaczej niźli nauczyciela. Nie musiał uczęszczać na jego zajęcia z gier miotlarskich, aby po prostu mieć ten nawyk chociażby tytułowania go profesorem. To znowuż była bariera niemalże nie do pokonania, jeśli chodzi o kwestię dawkowania zaufania. Walsh mógł wyglądać przyjaźnie, ale Fin potrzebował czasu, aby oswoić się, że ma do siebie życzliwie nastawionego nauczyciela, który nie tylko pomógł, ale właśnie zrobił coś, co sprawiło, że w jego klatce piersiowej się zrobiło niemalże gorąco. Zamiast iść jak na czarodzieja przystało w obuwiu on się... przejął? tym, że Finn będzie wyglądać dziwnie. Czyżby wyczytał tę konsternację z jego twarzy? - Ja pod... dwunastką. - będąc jeszcze w szoku zerkał to na twarz Josha to na jego gołe stopy i nie umiał się po prostu nie uśmiechnąć, ale z mieszanką zakłopotania, szoku i wdzięczności. - Nie musi się pan tego robić, będzie pan wyglądać dziwniej niż ja. Mnie można wziąć za skacowanego imprezowicza. - ale to już mówił z uśmiechem, nieco przyćmionym zmęczeniem, ale mimo wszystko zmiana na twarzy była ogromna. Ruszył obok niego, powoli, aby zachować ten spokój umysłu i deptał nierówny chodnik, a świadomość, że Josh wystawia się na wytykanie palcami dla niego było cholernie miłe. - Nie martwi się pan, że znowu trafi do Obserwatora? Musimy wyglądać co najmniej dziwnie. - nie dało się przeoczyć publikacji plotek do których z ciekawości zerknął. Wsunął dłonie do kieszeni i lekceważąc głód oraz zmęczenie utrzymywał swoje nieco chrobotkowe tempo, ale teraz miał jakąś tam pewność, że dotrze do swojego domu nawet gdyby po jakimś czasie jego organizm zbuntował się i zmusił go do dłuższej przerwy na odpoczynek.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 22:25;

Uśmiechnął się lekko, widząc zaskoczenie na twarzy chłopaka, związane z informacją o zamieszkaniu Perpetuy. Cóż, może dobrze, że właśnie się o tym dowiedział? W końcu Whitehorn była opiekunką Puchonów, więc miał pewność, do kogo może iść w razie problemów i że nie ma do tej osoby daleko. Sam Josh nie miał, póki co, zastrzeżeń do mieszkania w Hogsmeade, choć wybierał dom w pobliżu lasu. Byle bliżej dzikiej natury, aby Fruzja mogła tam swobodnie latać, a może zamieszkać, jeśli tylko zechciałaby żyć na wolności. Nie zatrzymywałby jej, choć zdołał już się przyzwyczaić. Wyczuł, co nie było dość trudne, zmieszanie chłopaka, ale nie komentował tego. Wyszedł z założenia, że raczej wiadomym jest, że nie rzucałby dwuznacznymi propozycjami do studentów, czy zwyczajnie do tyle młodszych osób. Zamierzał jednak zapamiętać, pod którym numerem mieszka Finn, aby w razie problemów wiedzieć, gdzie biec, teleportować się, lecieć. Nigdy nie wiadomo, kiedy potrzebna będzie pomoc.
Zauważył spojrzenie chłopaka, wędrujące od jego twarzy do stóp, żeby samemu w końcu na nie spojrzeć i poruszać palcami. Wyglądały normalnie, wciąż miał ich dziesięć, jak ostatnim razem, gdy je widział… Nie przypominały łap wilkołaka, ani innego stworzenia, ot, zwykłe ludzkie stopy. Uniósł spojrzenie na Puchona i mrugnął zaczepnie, ruszając w końcu w stronę ich domu, leniwym krokiem.
- Mnie można wziąć po prostu za dziwaka i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Poza tym, taki spacer jest dobry dla stóp, o ile nie nadepnie się na szkło - odpowiedział na pierwszą wątpliwość, wzruszając ramieniem, aby po chwili spojrzeć na Puchona i westchnąć cicho. - Ja wiem jaka jest prawda, ty wiesz jaka jest prawda, obserwatorem się nie przejmuję. Już o tak wyszło, że mam romans z gajowym i ciągnie mnie do studentów, czy uczniów. Co jeszcze może się zdarzyć? - odpowiedział lekko, przeciągając dłonią po karku. Z tego wszystkiego żałował jednego - obecności Chrisa w plotce. Nie mieli romansu, a przez takie wpisy mogą go wcale nie mieć, ale nie musiał o tym rozmawiać z Finnem. - Skrzata masz od dawna? - spytał nagle, dla zmiany tematu. Sam nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy kupić, czy nie, uznając, że poradzi sobie sam, ale ostatnio, gdy myślał o babci, zaczynał się nad tym zastanawiać. Może jednak pomoc skrzata byłaby odpowiednią?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySob 11 Lip - 22:46;

Podziwiał ludzi, którzy w poważaniu mieli cudzą opinię. Sam Finn dopiero uczył się nie zwracać uwagę na czyjeś zdanie, a stosunkowo niedawno zaakceptował fakt, że woli chłopaków, a dziewczyny go po prostu nie pociągają choć z żadną nigdy nie miał bliższego kontaktu. Zamrugał, aby się ocucić i omijał kamienie, aby nie pokaleczyć się przed samym wyjazdem na wakacje. Oszczędzał eliksiry na czarną godzinę i przez to miał ich naprawdę sporo w swoim organizerze otrzymanym od Skylera na urodziny. Przypomniał sobie dokładniej co działo się we wpisie Obserwatora. Podobno w domu numer dwa trwały jakieś orgie i szczerze powiedziawszy ta informacja tylko go zdenerwowała i wolał uważać, że nie istniała. Znał temperament Skylera ale nie śmiałby podejrzewać go o urządzanie takich erotycznych spotkań. Wzdrygnął się na samą myśl.
- Pewnie będą pana śledzić aby dowiedzieć się czy te plotki to prawda. A szczerze powiedziawszy wolałbym tam nie trafić. - na końcu języka miał zapytanie czy to prawda, że ma romans z gajowym. Obaj byli z tego co wiadomo samotnymi kawalerami, a to zazwyczaj sprowadzało się do jednoznacznych wniosków. - Nie lubię plotek, zwłaszcza na swój temat. Nie umiałbym podchodzić do nich tak spokojnie jak pan. Szlag by mnie trafił. - i to była prawda, ale też przejaw, że choć miał te dwadzieścia lat to jeszcze nie dojrzał do tego momentu, aby po prostu zająć się swoim życiem i nie marnować energii na cudze myśli i podejrzenia. Być może przez to miał niewielu znajomych i niewiele z nich wiedziało o zmianach w jego życiu. Rzadko komu zdradzał swoje tajemnice, bo tak zawzięcie pilnował prywatności.
- Skrzata? Hmm... - próbował przypomnieć sobie moment kiedy go kupił i... nie pamiętał. Kojarzyło mu się jedynie przygarnianie Frytka a potem wciskanie go Riley'owi w łapska, byleby zabrał to ścierwo z jego domu. - Nie wiem. Nie pamiętam. - podrapał się po karku i milczał dopóki nie przeszli na drugą stronę ulicy. - Raczej nie dłużej niż rok. Odkładałem na niego ze swojej pensji i teraz nie wyobrażam sobie, żebym miał go nie mieć. - to też była prawda. Przyzwyczaił się do Sprytka, ale też ten wypełniał u Finna braki umiejętności gotowania, motywacji do jakiegokolwiek sprzątania, robienia zakupów czy prasowania. Obowiązki domowe były dlań katorgą. - Najpierw kupiłem skrzata z promocji i to był wielki błąd. Znosił do domu tony ślimaków, nie umiał wielu rzeczy, był młody i płaczliwy. - wykrzywił się na nieprzyjemne wspomnienia ile razy tracił do niego cierpliwość, ile razy podniósł na niego rękę, głos... - Oddałem go, bo krew mnie zalewała z powodu jego niesubordynacji. Najlepiej nabyć skrzata droższego, ale przy tym bardziej ogarniętego. Sprytek ma głowę na karku. - nie wiedział czemu mu o tym mówi, może po prostu aby w trakcie tego dłuższego spaceru nie było między nimi drętwego milczenia. Pomagało mu to też w zachowaniu przytomności umysłu, rozbudzeniu się i stawianiu po kolei kroku za krokiem.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyNie 12 Lip - 1:32;

Gdyby miał przejmować się wszystkim, co mówili o nim ludzie, z całą pewnością nie zaszedłby tak daleko. Nie ważne, że w tej chwili nie był najlepszym ścigającym Anglii, jak za dzieciaka planował. Osiągnął ostatecznie więcej. Wiedział, że dostał się do upragnionej drużyny i niektórzy o nim słyszeli, zrezygnował z pracy, aby zajmować się chorą babcią i z tego powodu podjął prace w szkole, gdzie dodatkowo mierzy się z problemami uczniów i stara się poprawić ich umiejętności, doszlifować je. Robił teraz więcej, niż początkowo mu się zdawało, że będzie robić, ale czerpał z tego większą satysfakcję. Nie mógł jednak podchodzić do życia zbyt poważnie, przez co niejednokrotnie słyszał opinie, że niczym się nie przejmuje, że o nic nie dba, a które to zdania całkowicie mijały się z prawdą. Nie przejmował się nimi, znając prawdę. Gorzej, kiedy ktoś, na kim mu zależało, nie chciał mu zaufać w tej kwestii, nie chciał mu wierzyć. Wtedy zaczynał się martwić, ale do tej pory to się nie zdarzało. Teraz był pierwszy raz, lecz wciąż nie ruszało go to tak, jak z całą pewnością powinno.
- W takim razie z góry przepraszam, jeśli zostaniesz wciągnięty w grono "młodych chłopców", których sprowadzam na złą drogę - wtrącił z wyczuwalnym przekąsem i cieniem irytacji. Cóż, nie obchodziło go, co mówią o nim, ale nie lubił plotek. Nie lubił, kiedy niewinne osoby były brane na języki. - Choć z drugiej strony spokojnie, dwójka, która była u mnie nie została wymieniona z nazwiska, więc najwyraźniej nie obchodzi to obserwatora aż tak mocno - dodał, oddychając już nieco spokojniej. Skyler... Musimy sobie porozmawiać o plotkach... Tak, zakładał, że dokładnie jedna, bardzo konkretna osoba, rozpowiedziała przypadkiem parę plotek. Wierzył, że nie będzie mieć z tego powodu problemów, ale gdyby rzeczywiście miał problem, jak Finn, ze słyszeniem wymyślonych historii o sobie? Westchnął lekko, słuchając dalszych słów chłopaka. - W pewnych okolicznościach każdy wyrabia sobie pewną odporność na słowa innych - dodał jeszcze, odrzucając wspomnienia spotkań z babcią, starając się skupić na drodze. Mijającej ich wiedźmie mrugnął zaczepnie, gdy zbyt długo wpatrywała się w ich stopy. Kogo interesuje, jak kto chodzi ubrany? Przecież nie byli nadzy.
Słuchał o Sprytku, uśmiechając się lekko. Nie miało to nic wspólnego z samym tematem rozmowy, który jedynie potęgował u niego chęć kupienia skrzata, który mógłby pomóc mu zajmować się babcią, a z racji samej rozmowy. Puchon wciągał się w nią nieznacznie, a dzięki temu wyglądał lepiej, sprawiając, że Josh zaczynał czuć się pewniej. Teraz naprawdę zaczynał wierzyć, że nie będzie konieczna wizyta w Mungu, ani wzywanie Perpetuy do Garda.
- Zastanawiam się, na ile można powierzyć skrzatom opiekę nad kimś... - rzucił na głos, urywając zdanie i naprawdę zastanawiając się chwilę nad tym. Potrzebował takiego, który będzie domowe prace sam wykonywał i który w razie konieczności, zapanuje nad babcią. Problem polegał na tym, że babcia mogłaby uznać, że nowy skrzat, jest jej starym skrzatem, a tym samym mogłaby zacząć wydawać mu polecenia, które mijałyby się z pierwotnym założeniem. Za dużo niepewności, przez które wciąż był sam ze wszystkim i prosił o pomoc sąsiadkę babci. W końcu wrócił do rzeczywistości, spoglądając na chłopaka. - Jak się czujesz? Dać jeszcze pić? Różdżkę, jak rozumiem, zostawiłeś w domu? Nie zgubiłeś jej?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyNie 12 Lip - 12:26;

- Nie sądzę by miał pan sprowadzać kogoś na złą drogę. Jest pan nauczycielem i nie wygląda pan na takiego, co miały deprawować czy coś w tym stylu. - wzruszył ramionami. - Poza tym to Hogsmeade, kilka dni przed wyjazdem to wątpię aby obserwator miał teraz głowę do śledzenia kogokolwiek. - gdyby miał różdżkę to by sprawdził czy nikt za nimi nie idzie, ale też mimo wszystko było to miejsce publiczne i zaklęcie z pewnością nie dostarczy konkretnych informacji. Szedł dalej i wzruszył ramionami, gdy Josh zapewnił, że każdy kiedyś wyrobi sobie odporność na słowa innych. Być może była to prawda, ale też wszystko zależało od okoliczności. Był typem chroniącym swoją prywatność, a więc jakiekolwiek naruszanie jej wbrew jego woli kończyło się zdenerwowaniem i być może niezbyt mądrymi reakcjami. W plotkach było jednak ziarno prawdy i mimowolnie zastanawiał się czy spotkał człowieka dorosłego, który też ma preferencje ku tej samej płci. Nigdy w sumie o tym z nikim nie rozmawiał... ale nie czuł się też na to gotowy zwłaszcza, że Joshem rozmawiał dopiero drugi raz dłużej niż pół minuty.
- Myślę, że można powierzyć im nieskomplikowaną opiekę. Gdy chorowałem w ferie na brzytwówkę to podawał mi leki przygotowane przez mojego ojca. Zależy też od skrzata. - a on miał wyćwiczonego, który znał wiele zasad, potrafił podejmować samodzielne i pomniejsze decyzje, a i zdążył poznać Fina na tyle, by umieć odgadywać jego myśli zanim ten je wypowie na głos. - Muszę Sprytka wysłać go jeszcze dziś świstoklikiem do moich rodziców, bo inaczej oszaleje sam przez całe wakacje. - tak, rozmawianie pomagało, a więc skinął głową, że czuje się lepiej, choć dalej był spragniony, głodny a nogi miał jak z ołowiu i coraz bardziej marzł. - Nie, nie. Znaczy różdżka jest w domu. Wszystko okej, już niedaleko. - czuł się kiepsko pod tym ostrzałem troskliwych pytań i to sprawiało, że mimo wszystko się trochę powściągał. - Dziękuję, profesorze. Trochę mnie pan podratował. - rozmasował obolały nadgarstek, gdy skręcali już na ścieżkę prowadzącą w kierunku urokliwych domków.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Moderator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyWto 14 Lip - 15:38;

Spojrzał z ukosa na Finna i uśmiechnął się szeroko. Dobrze, że były osoby, które miały głowę na karku i nie wierzyły w połowę tego, co mówił Obserwator. Wiedział, że w każdej plotce jakieś ziarno prawdy istniało, w tym przypadku było to po prostu zainteresowanie gajowym, bo o romansie nie można było mówić. Miał tylko nadzieję, że chłopak ma rację i Obserwator, kimkolwiek nie był, rzeczywiście miał coś lepszego do roboty, niż śledzenie go. Nie widział też powodu, żeby samemu to roztrząsać bardziej, przyjął więc ze spokojem ciszę, jaka zapadła na moment między nimi, ciesząc się dość ekscentrycznym spacerem. Mimo wszystko zwracali uwagę, ale nie przejmował się tym. Różne dziwy było widać na ulicach Hogsmeade.
Słuchał uważnie porady, dotyczącej skrzatów, cały czas zastanawiając się, czy mógłby takiemu powierzyć doglądanie babci. Wydawało się, że mógłby, więc pomysł z kupieniem go, nie był taki zły, choć potrzebował jednak uzbierać trochę galeonów, a tu wyjazd na wakacje się szykował. Cóż, kupi go po wakacjach, a póki co należało trzymać kciuki, aby kuzynka poradziła sobie sama.
- Wygląda na to, że jednak warto kupić skrzata… Zapamiętam rady, co do wyboru - rzucił lekko do Puchona, aby później nieznacznie zasypać go pytaniami, za co zaraz skarcił sam siebie w myślach. Za dużo na raz, wystarczyło stopniowo pytać. Dostrzegł, że Finn jakby się wycofał, choć to mogło mieć więcej wspólnego jednak z tym, że dochodził do siebie i najwyraźniej bardziej już kojarzył, że rozmawia z profesorem. Cóż, taka praca, czy cos.
- Od tego jestem, żeby pomagać. Jeśli jeszcze kiedyś będziesz tego potrzebował, to naprawdę, nie krępuj się - rzucił spokojnie, patrząc na niego z lekkim uśmiechem, a gdy dotarli pod dom Puchona, upewnił się, że jego skrzat jest w domu i się nim zajmie, po czym kontynuował drogę boso do własnego domu.

/zt x2

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyPon 5 Kwi - 16:03;

Nie sądziła, że wróci do Anglii. Właściwie kiedy matka wyraziła ogromny sprzeciw jej dalszej nauce na Wyspach, była przekonana, że wszystko legło w gruzach, gdy tylko ściągnęła ją z powrotem do Węgier i szkoły w Czechach. Życie jednak lubiło ją zaskakiwać, albo ona sama zaskakiwała siebie. Nic nie mogła poradzić na to wszechogarniające uczucie, że ma zwyczajnie i po ludzku: dość. Wzięcie oddechu w zeszłym roku, pozwoliło jej nieco szerzej spojrzeć na własne życie i chociaż nadal słowo uzdrowiciel nie mogło jej przejść przez gardło, to cała ta zamglona przyszłość nie wydawała się aż tak zła. Szalę jednak przeważył ten tragiczny, głupi i absolutnie nie wchodzący w grę pomysł, zeswatania Ann z jakimś Czechem z dobrej rodziny. Miała ochotę wymiotować na myśl o tym, była za młoda! Bezwarunkowo i bezapelacyjnie za młoda na jakieś cholerne narzeczeństwa i Merlin wie co jeszcze. Miała matce za złe nie ukrócenie słów babci, kiedy Arabella wyszła z tym cudownym pomysłem. Nie wiedziała, że była w stanie załatwić wszystko tak szybko, ale bycie pełnoletnią jedynie jej to ułatwiło. Nie dyskutowała z matką, zignorowała jej oburzenie i krzyki, pierwszy raz w życiu stawiając tak bardzo na swoim. Być może rozpierała ją duma, być może pomógł jej w tym Adrien, to jednak wciąż była jej decyzja, dzięki której kroczyła teraz przez Hogsmeade, głęboko oddychając odzyskaną na nowo wolnością.
Nie wiedziała dlaczego napisała właśnie do niego. Nie sądziła, że stali się przez tamten wieczór najlepszymi przyjaciółmi, to jednak wspomnienia ów wieczoru wywoływały uśmiech na jej twarzy, gdy wracała do niego myślami. Laurel została w Czechach, a Aslan był zajęty. I chociaż Charlie nie był tym ostatnim, o kim pomyślała, to nie mogła powiedzieć, że się nie zawahała przed napisaniem na Wizzbooku. Była pewna siebie – owszem, a jednak obawiała się, że jej nie pamięta. Wyrzucała ze swojej głowy, że jego wiadomości wywołały lekki uśmiech, rozciągający jej wargi. Mimo wszystko przyjechała studiować, tego się właśnie trzymała, wspaniale oszukując samą siebie, bo przecież była w tym mistrzynią. Szła przez główną ulicę, kiedy biegnący w jej stronę mały chłopczyk, zmusił ją do odskoczenia w bok, by na kogoś przypadkowo wpadła.
Rohadtul sajnálom, nie chciałam! — rzuciła od razu, unosząc przepraszający wzrok na swoją ofiarę, a dostrzegłszy na kogo wpadła, omal nie parsknęła śmiechem, gdy jej twarz rozjaśnił uśmiech — To znaczy, że ja znalazłam ciebie, czy ty mnie? — zapytała @Charlie O. Rowle, odsuwając się na bezpieczną odległość.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySro 7 Kwi - 0:11;

Zawsze uważał, że Ann pasowała do Wielkiej Brytanii, co pokazała podczas jednego z ich spotkań w klubie. Znacznie bardziej niż do Czech, które wydawały się Charliemu dość nudne i mało interesujące, nie licząc strony kulinarnej. Sporo czasu minęło, odkąd się widzieli i Ślizgon trochę podekscytował się spotkanie, ubierając czarne jeansy i koszulę zamiast klasycznego dresu. Wsunął kurtkę na ramiona, sprawdzając, czy ma pieniądze i różdżkę, a przede wszystkim papierosy. Nieodłączonym elementem wyposażenia bruneta była również smocza zapalniczka, którą dostał od przyszłego szwagra. Poprawił włosy, zgarniając klucze od domu i wychodząc.
Wiosna zaczęła się na dobre, a pogoda sprzyjała używaniu motoru zamiast teleportacji. Uwielbiał uczucie wolności, które ta maszyna dawała, dochodziła do tego wszystkiego obietnica rzucona Annabell — a mężczyźni takowych zawsze dotrzymują, dlatego ze swoimi był tak ostrożny. Nie sądził, że brunetka kiedyś się jeszcze do niego odezwie, chociaż podobnie, jak ona, wspominał wspólny wieczór miło. Uśmiechnął się pod nosem, ramionami poprawiając skórzaną kurtkę i mocniej zaciskając palce na kierownicy, przyśpieszył.
Główna ulica tętniła życiem, coraz więcej czarodziejów wynurzało się z domów, korzystając ze słońca. Panował harmider. Znalazł miejsce, parkując i ściągnął kask, rozglądając się dookoła. Musiał tylko ją znaleźć. Siedząc wciąż na motorze, wyjął z paczki papierosa i wsunął pomiędzy usta, odpalając i zaciągając się mocno, odchylił głowę do tyłu, pozwalając, aby dym pozostał w płucach nieco dłużej, niż powinien. Jak każdy uzależniony, czuł euforię, a dodatek ekscytacji sprawiał, że uśmiech nie schodził mu z ust. Pozbył się popiołu, strzepując go gdzieś na bok ostrożnie, wypuszczając dym i wyłączając maszynę, zabezpieczając ją przed kradzieżą czy samodzielnym odpaleniem.
Wsunął ręce do kieszeni, ruszając przed siebie. Rozglądał się na boki, jednak wystawy sklepowe też robiły swoje — zwłaszcza sklepu motoryzacyjnego lub związanego z gotowaniem. Przystanął trochę niczym debil na środku chodnika, przyglądając się czemuś, gdy poczuł uderzenie. Chłopak zachwiał się, jednak nie ruszył z miejsca, prostując głowę i odnajdując spojrzeniem napastnika, wyszczerzył się na widok znajomej twarzy. - To jakieś gorące wyznanie miłości, czy mnie przeklęłaś?
Zapytał z poważną miną, powstrzymując z trudem śmiech. Nie miał pojęcia, co powiedziała — chociaż brzmiało to komicznie dla pospolitego Brytola, jak on. Brew mu jednak drgnęła i zaraz parsknął równie rozbawiony, lustrując dziewczynę wzrokiem. Chyba jeszcze wyładniała!
- Myślę, że to remis w pewien sposób, co Ty na to? Przeznaczenie z nas zakpiło.
Wzruszył ramionami, proponując rozwiązanie i zaciągając się papierosem tym razem na chwilę tylko, wypuścił dym tak, żeby jego towarzyszce nie przeszkadzał. Odszukał jej spojrzenia swoimi mętnymi, zielonymi oczyma i uśmiechnął się nonszalancko. - Dobrze Cię widzieć, Ann.

@Annabell Helyey
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyNie 11 Kwi - 1:30;

Właściwie to się trochę stresowała, i nie miała zielonego pojęcia – dlaczego. Nie należało do nieśmiałych osób i już zdążyła udowodnić, że rzucane jej spojrzenia, po niej dosłownie spływały i nie wywierały żadnego wrażenia. To jednak z jakiegoś powodu się denerwowała i z całych sił próbowała zdusić w sobie to uczucie. Widzieli się dawno, a ona bezceremonialnie napisała do niego na wizzengerze, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Może więc nie powinna się dziwić, temu irracjonalnemu uczuciu, które czuła głęboko w sobie? Charlie jednak nie dał jej żadnych powodów do stresu, więc miała ochotę walnąć się w łeb. Nie dane jej to jednak było, kiedy w końcu usłyszała jego głos – który swoją drogą zapamiętała bardzo dokładnie – a na jej twarzy pojawił się uśmiech, rozjaśniając jej intensywnie niebieskie tęczówki.
Przeprosiłam — odparła, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że zapewne dla Anglika jej słowa brzmiały jak całkowite bluzganie, nie tylko połowiczne. Nie zamierzała jednak tłumaczyć dosłownie co powiedziała, jedynie się uśmiechnęła, tym uśmiechem, mówiącym: nie kłamię.
Zmarszczyła nos na jego propozycję. Annabell nie lubiła kompromisów, chociaż paradoksalnie tkwiła w jednym od zawsze. Prawda jednak była taka, że nie miała wyboru, jeśli chciała mieć względny spokój od rodziny. Miała się uczyć na uzdrowiciela, szczególnie teraz, kiedy Adrien postanowił rzucić studia w cholerę i została sama – by kontynuować tę nienormalną tradycję. Cóż, może właśnie tak miało być, może w końcu przestała się oszukiwać, że tego nie lubi?
Niech będzie, chociaż mówię to niechętnie. — odparła z lekkim uśmiechem, patrząc na niego i starając się wyłapać jakiekolwiek zmiany w jego wyglądzie. W duchu jednak przyznała, że nieco za bardzo liczyła na swoją pamięć, wciąż przygniataną nowymi informacjami z podręczników, które od dawna czyta niczym dla hobby. — Ciebie też. — powiedziała i nachyliła się nieco, by wyciągnąć papierosa z jego dłoni i zaciągnąć się tytoniem. Nie była nałogowym palaczem, ale czasem nachodziła ją nieokreślona ochota na zapalenie. Nigdy jednak nie miała własnej paczki, obawiając się, że nie miała aż tak silnej woli. Tego papierosa jednak nie zamierzała oddawać, co przekazała samym spojrzeniem swoich niebieskich tęczówek. — Co ciekawego słychać na Wyspach, bo zostałam stąd siłą wyciągnięta, przez te całe… — przerwała, orientując się, że zgubiła słowo, a kiedy je sobie przypomniała, nie dbała już o odmianę — prześladować! — w końcu nieco się skrzywiła, doskonale pamiętając te pełne oburzenia listy mamy, że broń Merlinie nie może zostać w Hogwarcie, a Annabell po raz kolejny wszystko rzuciła i wróciła, właściwie rozumiejąc obawy matki. Wtedy nie było co się kłócić, teraz sytuacja była inna. Odgarnęła długie brązowe włosy, zakładając zbłąkane kosmyki za uszy i spojrzała wyczekująco na Ślizgona.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptyCzw 15 Kwi - 3:39;

Szczerze ucieszył się, gdy zobaczył wiadomość od niej — której prawdę mówiąc, kompletnie się nie spodziewał. Spędzili miły wieczór, dobrze się razem bawili, a potem wyjechała i kontakt się urwał. Taka była kolej rzeczy, nie miał jej za złe. Rowle zamiast zdenerwowania, był podekscytowany. I nie spodziewał się, na Merlina, że wpadną na siebie tak szybko! Na jej widok rozpromienił się, lustrując ją wzrokiem i odwzajemniając uśmiech, kiwnął głową z niedowierzaniem. Wciąż trzymał fajkę w ustach, skrzyżował więc ręce na torsie.
- Mhmmm... Nie brzmisz wiarygodnie, Panno Helyey. - rzucił z udawaną powagą, puszczając jej zaraz oczko i wypuszczając dym spomiędzy warg, odsunął papierosa na bok. Zacisnął na nim palce i trzymał tak, aby tytoniowy kopeć nie uderzał jej w twarz. Brzmiała, jakby rzucała na niego tragiczną klątwę co najmniej bycia brzydkim! Cóż za dziwny język, Charles nie mógł wyjść z podziwu nad jego twardością — brytyjski akcent był przy nim niezwykle delikatny. Nie miał sumienia jej tego jednak powiedzieć, zwłaszcza że tak ładnie błyszczały jej oczy. Intensywnie niebieskie, kontrastujące z brązowymi kosmykami włosów. Odetchnął głębiej, rozglądając się po chwili po zatłoczonej uliczce, poprawiając kurtkę.
- Jaka wspaniałomyślna... No dobra, wygrałaś. Ty znalazłaś mnie.
Wywrócił oczyma, ulegając jej niezadowolonej minie i zadziornie trącił ją ramieniem, zmniejszając odległość pomiędzy nimi. - Czyli tęskniłaś... - zauważył z zadowoleniem, nieco ciszej i oddał jej papierosa, wypuszczając go leniwie z palców. Trzymał w górze dłoń, wierząc, że zaraz go odzyska, jednak wyraz jej twarzy mówił kompletnie coś innego. Uniósł więc obydwie ręce w pozycji obronnej, kiwając głową, że fajka jest jej i rozumie, a sam zwilżył usta, czując na nich wciąż odrobinę nikotynowego smaku.
- Hmmm... Nic? Właściwie to nie wiem, skupiłem się na własnym rozwoju. Jakieś cyrki polityczne, wspieranie szlam i brudasów przez Ministra? Chociaż nie, teraz jakiś chyba umarł... - zaczął w zamyśleniu, wlepiając w nią wzrok. Wsunął dłonie do kieszeni kurtki, cofając się i opierając plecami o mur sklepu, przy którym stali. - A co u Ciebie? Co Cię skłoniło do powrotu? Wyjechałaś tak nagle.
Zapytał z odrobiną ciekawości w głosie, sugerując nawet trochę rozczarowanie, że widzieli się wtedy tylko ten raz, że kontakt im się urwał, bo przecież zawsze był wizzenger. Był jednak tak samo winien, jak ona — mógł przecież napisać. Podświadomie chyba uznał, że wzięła go za jednorazową zabawę i przygodę, niezobowiązującą randkę. Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie klubu i tym razem on się pochylił, łapiąc za jej nadgarstek i przysuwając papierosa do siebie, zaciągnął się odrobinę. - Mam nadzieję, że odzyskasz swobodę.


@Annabell Helyey
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySro 18 Sie - 1:04;

Nie sądził, że kiedykolwiek to sam przed sobą przyzna - ale naprawdę cholernie tęsknił za angielską pogodą. Pod arabskim słońcem szło dostać istnego pierdolca, zwłaszcza kiedy próbowało się ćwiczyć, żeby nie wypaść z formy - a jeśli nie pierdolca, to przynajmniej udaru. Thad cudem uchronił się przed jednym i drugim, w większości zwyczajnie nie wychodząc z cienia - choć i to nie oszczędziło go od opalenizny godnej latynosa. Jeśli już wcześniej rzucał się w oczy na ulicach Anglii jako wschodząca gwiazdka Quidditcha, tak teraz mógł oślepiać swoim odcinającym się, białym uśmiechem - zwłaszcza po wywiadzie, którego udzielił Thildzie w Arabii, a który dopiero teraz został opublikowany. Rychło na jego powrót. Opatrzony w wydaniu Czarownicy (!) jego ruchomym zdjęciem, kiedy nonszalancko rozsiadł się na poduszkach w podniebnym barze. Nie miał bladego pojęcia kiedy Watson w ogóle wyciągnęła aparat, żeby zrobić to zdjęcie...
Naprawdę czuł się kompletnie zażenowany, kiedy proszono go o autograf przy swojej mordzie. Nie miał jednak serca odmówić, czy zbyć zaczepiających go... no dobra, zaczepiające go czarownice. Uśmiechał się zakłopotany i stawiał parafkę za parafką - aż w końcu postanowił okutać się w motocyklową kurtę, zasłonić kaskiem i ulotnić się, w poszukiwaniu spokoju.
Samotnego spokoju miał jednak jeszcze bardziej dosyć niż swojej uśmiechającej się na zdjęciu mordy - toteż machnął przez wizzenger parę zdań, jak zawsze uprzejmie proponując swoje towarzystwo Freddie. Posuwając się do przekupstwa już dawno obiecaną przejażdżką na motorze - która była jego główną kartą przetargową - ustalił położenie kumpeli i naciągnąwszy osłonę na oczy, pognał do Hogsmeade.
Powoli, wlekąc się z przyjemnym pomrukiem Bravo na ledwo drugim biegu, przejeżdżał główną ulicą magicznego miasteczka w poszukiwaniu dziewczyny. Trzymał kierownicę jedną ręką - pod drugim ramieniem trzymając dodatkowy kask. Uniósł też osłonę własnego hełmu, lustrując mijających go ludzi - wiedząc jednak, że Moses zauważy od razu. No i nie mylił się - dosłownie po chwili dostrzegając jej patykowatą, smukłą jak wierzbowa witka sylwetkę... I nieodłączną nereczkę na biodrach.
Erica! — zakrzyknął, uśmiechając się niedorzecznie szeroko - wiedząc, że zaraz mu się oberwie za taką abominację jej imienia. Niespecjalnie o to dbał. W moment wyhamował i z werwą zsiadł z Bravo, ciężko opadając w motocyklowych butach na brukowaną uliczkę. Ściągnął z głowy kask, przewieszając go przez kierownicę - i już znalazł się przy Fredce.
Aleś piegów nabrała w tej Arabii. Schodziłaś ty w ogóle ze słońca? — powitał ją, zamykając naraz w niedźwiedzim uścisku. — Przynajmniej dalej pachniesz miętówkami, a nie, kurwa, mirrą i kadzidłem — zaśmiał się ochryple w jej włosy, odsuwając się na odległość ramienia.
Czytałaś mój wywiad w Czarownicy? A raczej widziałaś zdjęcie? Muszę się gdzieś zaszyć, bo mi już nadgarstek od autografów wysiada... — rozejrzał się ukradkowo po ulicy, nachylając konspiracyjnie do dziewczyny. — Kornwalia? Yorkshire? Jestem gotów przetracić całą moją gażę na paliwo.

@Freddie Moses
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Administrator




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySro 18 Sie - 3:07;

Większość czasu w Arabii spędzałam na szwendaniu się po piaskach pustyni i po całym miastu w zasadzie w końcu stwierdzając - że nie robiłam nic specjalnego. Trochę poganiałam z Alecem, czasem z Brooks, spędziłam czas z ludźmi z mojego pokoju; z Tadkiem w ogóle. No parę razy zaczepiłam go w jadalni wspólnej gdzie atakowałam go, by wywalić mu tackę z jedzeniem, bądź gwizdałam za nim, ale prędko udawałam, że to nie ja. Takie tam bardzo mądre rzeczy. Ale to byłby na koniec jeśli chodzi o nasze spotkania. Ja miałam to do siebie, że niewiele robiłam jeśli nie musiałam. Mój przyjaciel z drużyny zawsze robił ponad miarę i kiedy po raz kolejny, podczas gdy ja nie miałam planów, proponowałam mu wspólne wyjście, a on akurat leciał na jakiś wywiad; oczywiście przepraszał mnie, że znowu nie może, a ja odprawiłam go elegancko (dobra, pierdol się). I tak przełożyliśmy spotkanie aż na powrót do Anglii.
Tutaj pierwsze co postanowiłam - znajdę mieszkanie w Hogsmeade, jak prawdziwa studentka. Jednak nadal nie miałam pracy, a moich rodziców nie było stać na pokrycie kosztów żadnego z mieszkań, które dziś zwiedziłam. Z okropną wizją konieczności znalezienia jakiegoś marnego zawodu, siedziałam na krawężniku w oczekiwaniu na przyjaciela. W czapce z daszkiem, wielkiej bluzie zdecydowanie nie na taką pogodę, do króciutkich sportowych spodenek, odkrywających całe moje patykowe nogi; na które się zrywam kiedy słyszę odgłos czegoś motoropodobnego. Rozgryzam prędko miętówkę między zębami, jak tylko widzę Puchona i macham do niego jak szaleniec. Słysząc swoje idiotyczne zdrobnienie imienia, robię marsową minę.
- Thadchujus! - krzyczę mu na powitanie w odpowiedzi, kiedy tylko jest bliżej. Tadek łapie mnie w niedźwiedzim uścisku, więc najpierw klepię go po czuprynie przyjacielsko, a potem z całej siły uderzam go otwartą dłonią w tył głowy. - Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a nawet ten elegancki motor nie sprawi, że ruszę się na spotkanie z Tobą, pojebie - mówię mimo wszystko bardzo radośnie, po tym jak się już wyżyłam. I również ściskam go bardzo mocno, jakbym mogła go faktycznie połamać moimi patykowatymi łapkami.
- No racja... trochę dużo łaziłam i nie pamiętałam o kremie. Ale Ty też pięknie opalony. Pewnie samoopalacz tak naprawdę kupiłeś - stwierdzam radośnie na temat moich piegów, komentując też jego nieskazitelny wygląd. Marszczę śmiesznie nos na jego kolejną wypowiedź. - Czego mnie wąchasz, creeperze? - pytam grzecznie kiedy się odsuwamy od siebie. Na jego kolejne słowa robię rozbawioną minę.
- No, no, pewnie że widziałam Twój wywiad, przystojniaku. Taki z Ciebie popularny człowiek. Zakładam, że nadgarstek Cię wcale nie boli od autografów, a od wielokrotnego czytania artykułu - mówię wykonując obsceniczny gest ręką, by zasygnalizować co tak naprawdę według mnie robił, podczas wielokrotnego przeglądania swojego wywiadu. Cóż począć - od zawsze byłam dziewczyną z klasą.
Z zastanowieniem patrzę na całkiem ładny motor. Nie posiadam żadnego pomysłu gdzie chcę jechać. Równie dobrze możemy lecieć wpierdolić Boydowi do Irlandii. O ile to w ogóle może przelecieć przez morza?
- A nie mam pojęcia gdzie - zaskocz mnie Edgcumbe. Tylko proszę, nie wywoź mnie na kolejną jebaną pustynie - proszę uprzejmie i już podbiegam do maszyny. Ściągam czapkę z daszkiem i rzucam ją do Puchona, by wymyślił co z nią zrobić, a sama już zakładam kask, który natychmiast sobie przywłaszczam.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 EmptySro 18 Sie - 8:51;

Właśnie tego mu było trzeba - trochę mnie cukierkowości, trochę więcej twardej ręki Moses. Kiedy dziewczyna odpłaciła mu się równie pięknym zdrobnieniem jego imienia, już szczerzył się jak głupi - a kiedy prawie odbiła mu szyszynkę (nie żeby cokolwiek poczuł), już chichotał dziko.
Też się cieszę, że Cię w końcu widzę — 'odpyskował' zgrabnie, z niesłabnącym uśmiechem wgapiając się w piegowaty nos Freddie. Było mu wręcz w tym momencie głupio, że na wyjeździe wakacyjnym właściwie się mijali - i to przez jego zabieganie - ale w końcu same wakacje się jeszcze nie skończyły. Parsknął, na jej uwagę o samoopalaczu - jedyne kremy jakie znał to te na stłuczenia i obrzęki - a na jej uwagę o wąchaniu, teatralnie nachylił się ku niej, głęboko pociągając nosem. Zapach mięty niemal wżarł mu się w śluzówkę. — To dopiero było creeperskie wąchanie — przedstawił różnicę, kciukiem trącając dziewczęcy podbródek. — Ty po prostu walisz miętówkami.
Nijak nie czuł się skrępowany przy Moses, nawet mimo jej... Specyficznego stylu bycia i jeszcze bardziej specyficznego sposobu prowadzenia dialogów - najczęściej po tych niespecjalnie eleganckich drogach. Przez ten rok znajomości zdążył się już dostroić do fredkowych fal - które były zaskakująco podobne do tych w relacji jego i Coltona.
Nie uprawiam samouwielbienia nad własnymi zdjęciami — wzdrygnął się teatralnie, choć w sumie nie musiał - to dopiero byłaby abominacja. — Jeśli kiedykolwiek sodówa mi tak do łba strzeli, to masz zezwolenie na dekapitację. — Znów się wzdrygnął, tym razem prawdziwie, kiedy doszła do niego wizja przedstawiana przez Freddie. — Cholera, to dopiero byłoby creeperskie...
Nie doczekał się odpowiedzi na swoje pytanie o destynację ich przejażdżki - bo Puchonka wyrwała jak dzika do motocykla. Wygiął kącik ust w namiastce łobuzerskiego uśmiechu, wodząc za dziewczyną wzrokiem. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, pocierając wierzchem dłoni podbródek i przeczesując opadające mu na czoło włosy.
Mogłabyś chociaż udawać, że tutaj chodzi o mnie, a nie o mój motor — wytknął jej - skoro już byli w tematach jego samouwielbienia i bycia pępkiem świata. Zgrabnie przechwycił rzuconą mu bejsbolówkę, którą tymczasowo przywdział tył naprzód, podchodząc do kumpeli.
Obrzucił krytycznym spojrzeniem jej krótkie spodenki.
Muszlę sobie przewiejesz — skwitował, jednocześnie ściągając z siebie swoją motocyklową, ciężką kurtę. Zarzucił ją na ramiona Moses, samemu zostając w zwykłym białym t-shirtcie. — Wbij się w nią, to mi Cię przynajmniej nie zwieje, jak już wystartujemy — polecił, odtrącając smukłe dłonie dziewczyny od zapięcia jej przywłaszczonego kasku i samodzielnie w skupieniu regulując pasek pod jej podbródkiem. Szczękę miała zdecydowanie mniej rozbudowaną niż on. — Czemu włóczysz się po Hogs?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ulica Główna - Page 17 QzgSDG8








Ulica Główna - Page 17 Empty


PisanieUlica Główna - Page 17 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 17 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ulica Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 17 z 21Strona 17 z 21 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ulica Główna - Page 17 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-