Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ulica Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 21 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 13 ... 21  Next
AutorWiadomość


Gość
avatar

Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8








Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPon Cze 21 2010, 19:06;

First topic message reminder :


Ulica Głowna

Szeroka ulica biegnąca przez całą długość czarodziejskiej wioski, oświetlana po zmroku przez stojące na poboczach latarnie. Z okazji różnych świąt często ustawiane są tu stragany jarmarczne, ozdoby lub rzeźby, często odbywają się tu również konkursy lub loterie.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Chiara Ana Morello
Chiara Ana Morello

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja, jasnowidzenie
Galeony : 356
  Liczba postów : 702
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2988-chiara-ana-morello
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3065-chiara
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Lis 06 2012, 21:30;

Właśnie takie niezrozumienie swoich uczuć i życie z nimi w niezgodzie doprowadziło ją do tego stanu. Nie chciałaby, żeby Brandon stał się taki jak ona, nikomu nie życzyła ciągłej ucieczki przed uczuciami, była potwornie męcząca i wykańczała psychicznie, co zresztą widać było na załączonym obrazku. Bo one i tak ją dogoniły, zapędziły w kozi róg i teraz nie mogła się stamtąd wydostać. Utkwiła w martwym punkcie, nie mając odwagi spojrzeć wrogowi prosto w twarz, siedziała tylko skulona i modliła się o nowy start. Tego samego wyścigu, oczywiście. Dobrze jej było bez uczuć. Bez miłości, to przede wszystkim. Bardzo wygodne życie, choć niepojęte dla większości społeczeństwa, dla niej natomiast jak najbardziej naturalne.
Nie w każdym przypadku to złe, ale czasem dowiadujemy się o jakichś nawykach, zachowaniach, o których nie mieliśmy pojęcia. No i oczywiście, problemem może też być powód rozstania. Zdrada boli i nie potrafi się już zaufać tej osobie, nijak, po prostu się nie da. Natomiast pozostałości po uczuciu… czasem działają pozytywnie na relację dwóch przyjaciół, wszystko musi być w granicach rozsądku, uczucie najlepiej niech będzie sentymentem, delikatną chemią albo wspomnieniem miłości, wtedy może się udać. Owszem, gorzej, kiedy ta pozostałość jest tak silna, jak wcześniejsze uczucie. Nie, raczej nie byłoby czegoś takiego, chociaż biorąc pod uwagę ostatnią tendencję Chiary do zmian… kto wie, czy i to nie uległoby zmianie przy bezpośrednim zetknięciu się z sytuacją i jednak nie daliby rady powrócić do beztroskiej przyjaźni?
Cóż, Chiara też raczej nie, nigdy nie miała do tego ręki, co zresztą widać po jej liście nieudanych związków. Czasami napadały ją dni, w których żałowała pewnych decyzji, zdrad i kłótni. Szczególnie, jeśli chodziło o Dextera, któremu naprawdę wyrządziła krzywdę. Posunęła się za daleko, nawet jak na nią. Nawet nie wiedziała, jak i kiedy doszło do tego, że zaczęła sypiać z jego ojcem, ale moment przyłapania był jednym z najgorszych w jej życiu. Wracając jednak do Cofflera… chętnie spróbowałaby z nim owych dodatków, choć gdzieś tam czaił się strach.
Naturalnie zdawała sobie sprawę z tego, że była dość atrakcyjna, ale nie przypuszczała, że i Brandon zwraca na to uwagę. Pilnować, ale w czym?
- To. Ta cała sytuacja. – Uśmiechnęła się do niego figlarnie, próbując zakryć tym wstyd i pewne zażenowanie. Miała nadzieję, że jej się to udało, aczkolwiek pewna nie była. Improwizacja w towarzystwie najbliższych jej osób nigdy nie szła za dobrze. Nie miała pojęcia, czy zrozumie po tych słowach, o co tak właściwie jej chodziło, ale szczerze wolałaby, żeby właśnie tak było. Nie potrafiłaby wyjaśnić konkretniej, co jej w głowie się kołacze.
Przyjacielem. Naprawdę. Zazdrość była podłym uczuciem, udowadniało, że jest się do kogoś przywiązanym, a to znaczyło, że zależało jej na Fabiano. Za każdym razem, gdy sobie to uświadamiała, serce przyspieszało swój bieg do szalonego galopu ze strachu. A wszystko to stało się za sprawą ich pierwszego spotkania po rozstaniu, wtedy w Izbie Pamięci. Kiedy to pozwoliła mu się do siebie zbliżyć po raz kolejny, choć wiedziała, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. I co jej to przyniosło? Ugh. Uczucie. Piekielne uczucie, którego za wszelką cenę próbowała się pozbyć, a które zwyciężało za każdym razem, kiedy Włoch pojawiał się w jej otoczeniu i patrzył jej prosto w oczy, obezwładniało ją zaś już zupełnie, kiedy jej dotykał, co było dla niej kompletnie absurdalne.
Spojrzała na niego uważnie, on chyba naprawdę odciął się od tych wszystkich nowinek. Pokręciła głową i wyciągnęła z torby swoją wizzbookową księgę. Zawsze miała ją przy sobie, choć bardzo rzadko jej używała. Otwarta była nadal na ostatnim artykule Obserwatora, który przeczytała już chyba z milion razy i za każdym razem śmieszył ją tak samo. A przynajmniej ta wzmianka o niej i jej rzekomym wielokącie.
- Zobacz sobie. Najlepiej samemu to przeczytać, jest wtedy zabawniej. – Podała mu księgę i nie spuszczała z niego wzroku, dopóki nie skończył czytać. Żadna jego reakcja nie uszła jej uważnemu oku. Oj nie. Musiała się przekonać, co on na to.
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Lis 06 2012, 23:33;

Póki co nie groziło mu to bardzo, jako empirysta zamiast uciekać od uczuć, lgnął do nich, niekiedy je podsycał i pozwalał żyć własnym życiem, by zbadać je z każdej strony, nauczyć się rządzących nimi reguł, nazwać je i zakwalifikować do jakichś kategorii. Od dłuższego czasu zagłębiał się w to coraz bardziej, coraz zacieklej szukając odpowiedzi i póki co nie zapowaiadało się by odkrył, że czegoś takiego nie da się zrobić, że nawet taki trzeźwy umysł jak jego nie poradzi sobie z tym zadaniem. Kto wie, co stanie się, kiedy wreszcie to do niego dotrze i kiedy odkryje, że te uczucia, które teraz kiełkują, oplotą go całego pędami i nie będzie mógł się już uwolnić, unieruchomią mu ręce i nogi i będzie bezsilny. Diabelskie sidła. Może wtedy oszaleje. Albo spali je wszystkie, by chronić swój budowany od wielu lat świat. W końcu takie trzęsienie ziemi mogłoby go zrównać z ziemią, w końcu nie miał fundamentów - bo to właśnie emocje.
Ale czym są jakiekolwiek przeszkadzające nawyki i zachowania w obliczu przyjaźni? Na przykład w Chiarze było wiele rzeczy, które czasami niemiłosiernie go irytowały, ale mimo to była dla niego jedną z najbliższych osób i w sumie nie chciałby w niej tych rzeczy zmienić, bo to one właśnie między tworzyły jej unikatowość. Zdrada, owszem, była problemem, ale wszystko zależy od sytuacji, od osób i od tego, jak bardzo wcześniej im na sobie zależało, jak wyglądała ich przyjaźń. I uczucie, najmniejszy problem, też zawsze jest do rozwiązania. A po doświadczeniu takiego związku, nawet krótkotrwałego, przyjaźń może dodatkowo się wzmocnić.
Cóź, jego lista też taka krótka nie jest. Gorzej, że większość tych spraw była niedopowiedziana i w dużej mierze nie dawała mu spokoju. I on też się bał, że to zniszczyłoby ich relację albo że mógłby na dobre się w Chiarze zakochać. Było wiele argumentów przeciw, i niewiele za, ale i tak zdawało mu się - na chwilę obecną przynajmniej - że nie ma gry bez ryzyka.
Nie do końca jej się udało, przed Brandonem i jego bystrym spojrzeniem trudno cokolwiek ukryć. Nie rozumiał jej zachowania, nie rozumiał też jej słów. A, niestety dla Chiary, czuł potrzebę rozumienia wszystkiego.
- Ale co? - zapytał więc, unosząc odrobinę brwi. Był w sumie nawet trochę rozbawiony. - To, że spacerujemy sobie przez Hogsmeade?
Sam coś już o tym wiedział. Albo, dokładniej, właśnie się dowiadywał.
Bo i odciął. Życie towarzyskie i prywatne rozterki ludzi, których nawet nie znał, były dla niego kiepską rozrywką, zwłaszcza, że to, o czym się czytało, rzadko bywało prawdą. Nie rozumiał, jak to może być dla kogokolwiek interesujące.
Z pewnym wahaniem wziął od niej księgę, trochę jakby była jakimś czarnomagicznym obiektem. Od razu rzuciło mu się w oczy zdanie z jego nazwiskiem i... zdębiał. Skąd oni to, do kurwy nędzy, wiedzą?!, brzmiała jego pierwsza myśl. Przeczytał to zdanie znowu, i jeszcze raz, i dopiero za jakimś piątym odzyskał zdolność myślenia. Najbardziej demotywujące było to, że zmyślali sobie, a jednak poniekąd trafili z tym kłamstewkiem.
Dopiero kiedy o tym pomyślał, przypomniał sobie, że obok stoi Chiara i na niego patrzy. I że jego reakcja mogła dać jej do myślenia.
- Mnie to nie bawi, mi bardziej ich wszystkich żal - powiedział więc z wyższością, ale w jego głosie była odrobina wahania, nie miał refleksu.
Powrót do góry Go down


Chiara Ana Morello
Chiara Ana Morello

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja, jasnowidzenie
Galeony : 356
  Liczba postów : 702
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2988-chiara-ana-morello
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3065-chiara
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptySro Lis 07 2012, 21:38;

Chiara raczej nigdy empirystką nie zostanie. Nie rozumiała nigdy, jak można potrzebować uczuć, lgnąć do nich i podsycać ich ogień. Ona czym prędzej chwytała za wodę i gasiła go doszczętnie, pozostawiając jedynie suche zgliszcza, które nie miały nawet siły by się tlić. Chodziła potem po nich z wężem ogrodowym, czyniąc z tego terenu wielkie bagno, byleby tylko nic nie mogło więcej zapłonąć. Choć ostatnio coś w tej operacji poszło nie tak i cała praca poszła na marne, pozostała gdzieś zabłąkana iskra, która w podmuchach pocałunków zapłonęła na nowo i teraz spalała ją od środka. Nie potrafiła z nim żyć, często się zmieniał. Raz przypominał ciepły żar płynący z ogniska czy kominka, innym razem znowu zmieniał się w złośliwe języki, które w kontakcie z jej ledwo trzymającym się pancerzem syczały jadowicie i powodowały fizyczny niemal ból. I jak niby miała przeżyć z czymś takim? Jak on sobie z tym radził? A może tylko ona reagowała na niego tak gwałtownie i może tylko dla niej był tak chwiejny… Brandon musi być po prostu sobą. Zachowywać spokój w sytuacjach kryzysowych, z diabelskimi sidłami można też ostrożnie, poczeka trochę i znów będzie wolny. Czyż nie tak?
Właściwie, kocha się pomimo, a nie za coś. Ileż przyjaźni by się rozpadło, gdyby wszyscy nagle zaczęli doszukiwać się w sobie negatywów, omijając zgrabnie pozytywne cechy? Chiara zazwyczaj nie zwracała uwagi na irytujące sprawy, chyba że już naprawdę puszczały jej z jakiegoś powodu nerwy. Nie, żeby była oazą spokoju, bo do tego jej było daleko, ale też starała się jakoś przeżyć, a wyszukiwanie wad było droga do piekieł albo autodestrukcji. A to, jak potoczy się relacja dwójki przyjaciół po związku i zerwaniu… tak naprawdę wszystko zależy od nich samych, od ich charakterów, od tego, jak bardzo im na sobie zależy. Nie ma niczego pewnego, ale przecież bez ryzyka nie ma zabawy. Choć czasem są i ogromne koszta, oczywiście.
Jej związki zawsze kończyły się gwałtownie, nic nigdy nie było tak naprawdę zamknięte na ostatni guzik, ale, w odróżnieniu od Cofflera, nie widziała w tym nic złego, lepiej było wszystko zostawić za sobą i już do tego nie powracać, po co rozgrzebywać stare rany. Ale czy byłaby to gra warta świeczki? Gdyby chociaż była szansa, że czegoś się od siebie nauczą, że będą choć na chwilę najszczęśliwszymi ludźmi na Ziemii… chciała w to wierzyć, ale jej głupi rozsądek wlał jej do głowy czarę niedowierzania i właśnie strachu.
Pod tym względem byli identyczni, zauważali wszystkie szczegóły, a już przede wszystkim te, które rozmówca chciał ukryć najbardziej. Często denerwowała się na siebie, że niczego nie potrafiła przed nim ukryć, był chyba jedynym takim człowiekiem na świecie. O, chyba znalazła rzecz, która ją w nim irytowała.
- Już nieważne, głuptasie. – Z rozbawieniem potrząsnęła głową, dając mu przy okazji kuksańca w bok, oczywiście, drugą ręką, tak, żeby nie puścić dłoni Brandziaka. Nie powiedziała już nic więcej, uważając temat za zamknięty i po raz kolejny prosząc niebiosa o zrozumienie ze strony Cofflera. Lepiej było dla niej, by nie dzieliła się z nim takimi przemyśleniami, jeszcze stwierdziłby, że oddziaływuje na nią nie tylko jako przyjaciel, co najprawdopodobniej było prawdą, i miałaby problem.
I znów kolejna rzecz ich różniła. Ona uwielbiała wiedzieć wiele o ludziach. Nawet tych, których mało znała. Mogła tę wiedzę potem jakoś wykorzystywać – plątać, mącić, ale z umiarem. Chętnie więc zrobiłaby mu wykład na temat przyjemności z tego wynikających, ale może to nie temat na dziś… chociaż kto wie, jak potoczy się ich rozmowa…
Z rozbawieniem zauważyła jego wahanie i pewne nawet obrzydzenie, gdy brał księgę do ręki. Rany boskie, ona nie parzyła, nie gryzła, ani nie zabijała! Czasami tylko wyczytać z niej można było niemiłe dla co poniektórych informacje, ale to nie czyniło nikomu większej krzywdy. Z upływem czasu jednak uśmiech zniknął, ściągnęły się za to brwi, w wyrazie niezrozumienia. Co go tak uderzyło? Przecież nie było w tym nic strasznego, wszak to nie była prawda… a może… może jednak była? Bo z jakiego innego powodu zareagowałby tak gwałtownie? Sama na moment osłupiała z wrażenia, ale potem zaśmiała się z insynuacji swojego umysłu i serca. Oczywiiiiiście, Brandon był w niej zauroczony, tak, tak… znów zareagowała na to stwierdzenie szerokim i pełnym rozbawienia uśmiechem.
- Oj, proszę cię, to przynajmniej pozwala oderwać się od problemów! – Machnęła tylko ręką na jego słowa. Wyczuła jednak tę odrobinę wahania i to dało jej do myślenia. Przystanęła na chwilę przy witrynie cukierni i spojrzała mu prosto w oczy, kalkulując wszystko w głowie. W końcu stwierdziła, że mimo zachowania Brandona, pomysł ten nadal był irracjonalny, ale właściwie mogła się trochę z niego ponabijać… Stali tak bardzo blisko siebie, stanąwszy na palcach, przybliżyła usta do jego ucha.
- A więc, to nieprawda, tak? – Wyraźnie dało się wyczuć w jej głosie smutek. Był on po części prawdziwy, ale nigdy w życiu by się do tego nie przyznała. Stała teraz, czekając na jego odpowiedź i ogrzewając jego szyję ciepłym oddechem. Wanna play?
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Lis 20 2012, 22:17;

On lgnął i podsycał z czystej ciekawości. Dotąd jedyne, jakich doświadczał, to te względem matki, ojca i siostry, najprostsze, uporządkowane i kontrolowane. Może i gdy zaczeka, będzie wolny, ale sidła będą dalej rosły, wyciągając łodygi w jego stronę. A on będzie musiał uciekać, a te działania ustawione na zapętlanie zdecydowanie nie były czymś, w czym Brandon chciałby tkwić w nieskończoność.
Idąc tym topem i korzystając z tego porównania, dla Brandona takie rany nie goiły się bezboleśnie, pozostawione same sobie i wciąż na nowo dawały o sobie znać. Potrzeba dla nich nici chirurgicznej i sprawnych rąk lekarz, poetycko ujmując temat.
- Jakbyś jeszcze nie znała tej zasady: zaczęłaś, to skończ. - Czyżby kolejna rzecz, która ją w nim irytowała? Raz zaciekawiony Brandon nie miał zamiaru jej teraz odpuścić. Może jeszcze gdyby nie była taka speszona i zdeterminowana do tego, by zakończyć rozmowę na ten temat, ale tak? Nie ma mowy.
Brandon również lubił dużo wiedzieć, na różne tematy, więc o ludziach także, ale nie, plotki jego zdaniem nie są i nigdy nie będą dobrym źródłem do pozyskiwania informacji na takie tematy. Zresztą jako osoba, która nie znosi, gdy ktoś narusza jego prywatność, wszelkim takim aktywnościom był przeciwny.
Może w jej oczach większej nie czyniło, ale zakładam, że nie jeden człowiek w historii tego świata przez plotkę stracił bardzo wiele. Ale nie, to nie dlatego tak obszedł się z księgą; po prostu sam fakt, że ktoś napisał o nim na profilu plotkarskim... cóż. A sam skarcił się w myślach za tę reakcję. Dało mu ono do myślenia i może i poszedł złym tokiem, ale... machina ruszyła.
- No bo problemy innych są takie ciekawe i zajmujące - rzekł z ironią, trochę na odczepnego, w sumie nie wiedząc nawet, o czym mówi, bo gdzieś wawnątrz miał ochotę zostawić Chiarę, odejść, odwracając się na pięcie, by w samotności uspokoić szalejącą głowę i przemyśleć w bardziej dogodnych warunkach. Zrobiłby tak nawet, gdyby nie to, że po pierwsze, raczej trudno byłoby się jej później z tego wytłumaczyć, a po drugie, mimo wszystko wcale nie chciał jej zostawiać. Dokładnie kiedy taka myśl uformowała się w jego głowie, Chiara zbliżyła usta do jego ucha, powietrze wydmuchiwane przy mówieniu łaskotało go w szyję, jeżąc włosy na karku i zdecydowanie źle wpływając na płynność procesów myślowych... Wprawdzie wiedział, że to gra, to było takie do niej podobne, ale ta konkretna gra wyjątkowo mu się nie podobała. Ale przecież nie mógł nie zagrać. Wolną ręką objął Czarkę w talii, w ten sposób niezamierzenie przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Pochylił się, by jego usta znalazły się na poziomie jej ucha.
Chyba w stresie zapomniał, jak się w to grało. Za długo myślał nad odpowiedzią, nieszczególnie też mu to myślenie poszło, bo powiedział:
- To zależy, jak to zinterpretujesz, kochanie.
Był na siebie zły, ale przynajmniej jego zdaniem nie dał po sobie nic poznać tonem, a w twarz na szczęście nie miał jak mu spojrzeć.
/nie odpowiadam za jakość powyższego :<
Powrót do góry Go down


Chiara Ana Morello
Chiara Ana Morello

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja, jasnowidzenie
Galeony : 356
  Liczba postów : 702
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2988-chiara-ana-morello
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3065-chiara
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPią Lis 23 2012, 02:18;

Był potwornym masochistą, naprawdę. Czarka nie rozumiała ludzi, którzy pozwalali sobie na miłość. Ostatnio nie rozumiała nawet siebie i tego, jak właściwie doszło do tego, że od roku była z tym samym facetem, zdradzając go jedynie parę razy na wakacjach z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Sama była sobie winna temu, co się stało. Pozwoliła znanej wodzie obmyć jej umysł i ciało, już drugi raz weszła do jej koryta. Czyż nie obiecywała sobie czegoś innego?
U niej to wszystko działało podobnie, też potrzebowała pomocy w leczeniu takich ran, nie potrafiła sama ukoić swojego cierpienia, zniwelować swojego strachu przed tym, że to znów wróci. A wracało za każdym razem, im silniej się broniła, tym silniejszy był przeciwnik, ale nie potrafiła zrezygnować z walki. Bez tarczy byłaby całkowicie bezbronna, miłość zjadłaby ją na podwieczorek.
- Dziwne jest to, że zamiast iść się napić, poszliśmy na spacer. Co ta jesień robi z ludźmi. – Och, dlaczego to zabrzmiało tak przeokropnie nienaturalnie. Gdzie była jej umiejętność kłamania i grania, dlaczego presja działała na nią ostatnimi czasy tak silnie? I przede wszystkim, po co w ogóle zaczynała ten niewygodny dla siebie temat? Podsycała swoimi wykrętami tylko jego ciekawość i była tego świadoma. Sama już jednak zapomniała, co takiego miała na myśli, a musiała wymyślić coś sensownego, bo inaczej nie da jej spokoju i będą tak krążyć po miasteczku do świąt Bożego Narodzenia.
Plotki często brały się od bardzo sprawdzonych źródeł i wiedziała to doskonale. Ileż to razy sama zasiewała ziarnko wśród tłumu rozentuzjazmowanych małolat, czekających tylko na takie informacje. A Chiara dzieliła się tylko tymi pewnymi tajemnicami, więc nie dziw, że wierzyła w magię, siłę i przede wszystkim prawdziwość większości takich opowieści.
By o kimś pisano nie potrzeba wiele. Popularność, przyjemna dla oka aparycja, skrytość – to najbardziej podsycało ogień pod daną ofiarą. A że on był dość znany, z pewnością przystojny oraz tajemniczy nawet za dwóch… aż sam się o to prosił.
- A nie? Nigdy nie byłeś ciekaw, czy ktoś ma takie problemu jak ty, jak sobie z nimi poradził? – Podniosła jedną brew do góry, wpatrując się w niego wyczekująco. Coś w jego zachowaniu jej się nie podobało, jakby jej wyostrzona intuicja podpowiadała jej, że nie czuje się teraz komfortowo. Zbyła to jednak, już dawno przecież przestała ufać swojemu wewnętrznemu głosikowi, szczególnie, kiedy odzywał się w takich sytuacjach. I rzeczywiście, gdyby teraz ją zostawił, miałby przesrane. Zrobiłaby mu taką awanturę, że obydwoje znów znaleźliby się na portalu plotkarskim, więc lepiej, żeby pohamował swoje zachcianki i wytrzymał jeszcze trochę czasu w jej towarzystwie. Och, myślała że lubił takie urozmaicenia. Ileż to razy już udawali w swoim towarzystwie, właściwie cały czas to robili, ciągle nie zdradzając się ze swoimi wątpliwościami co do uczuć wobec siebie. Miał wprawę, nie powinno mu to sprawiać problemu.
Uśmiechnęła się zadowolona, czego oczywiście nie mógł zobaczyć. Mógł jednak, że jej jedna ręka odrywa się od jego torsu i nie odrywając się ani na chwilę od jego ciała, wędruje w kierunku karku, gdzie też się zatrzymuje. Czekała na jego odpowiedź, jakby od niechcenia miziając go palcami po szyi.
- Ach, tak? Więc określenie „kocha” ma jakieś drugie dno? – Wyszeptała, marszcząc delikatnie brwi, jednak nie odsuwając się od niego ani trochę. Uznała jednak, że nie powinna wypadać z roli, nawet jeśli on nie może tego zobaczyć, więc na nowo uśmiechnęła się asymetrycznie, po czym powoli cofnęła głowę, tak, żeby móc spojrzeć mu prosto w oczy. – Zdradź mi je, proszę. – Ich twarzy były tak blisko siebie, że przy każdym wypowiadanym słowie jej usta muskały delikatnie jego wargi. Level up, huh?
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyNie Gru 09 2012, 20:12;

Bo on nie znał jeszcze tej drugiej, ciemnej strony miłości, ujawniającej się ludziom, którzy nie potrafią sobie z nią radzić. Był tym rodzajem człowieka, który wkrótce powinien ją poznać, ale póki nie odkryje, że zamiast różowawych odbłysków otaczają go wirujące złowrogo cienie, kłujące w okolicach serca, dopóty będzie otwarty na doświadczenia jak dziecko, będzie szmacianą laleczką w rękach swoich namiętności.
- Kochanie, im szybciej powiesz prawdę, tym szybciej zostawimy ten temat. - Dobrotliwy uśmiech wstąpił na jego usta. Wiedział, że Chiara będzie dalej kłamać, ale dziwny był jednak fakt, że tak zarzarcie coś przed nim ukrywa, nie sądził, by w takim razie było to coś błahego. I jak tu dać za wygraną w takiej sytuacji? Jak tu puścić jej płazem te wszystkie wykręty? Tak się przecież nie da. A Brandon był już niemal zaniepokojony tym, że Czarka tak się broni i unika powiedzenia mu czegoś.
Może im jakieś ziarno prawdy tkwiło w nich, popatrzmy chociaż na ten konkretny przypadek. Chyba w wielu sprawach była to kwestia placebo - ludzie, którzy byli bohaterami plotek, sami zaczynali w nie wierzyć, siła sugestii, ziarno, to samo ziarno prawdy, zasiewano w ich umysłach.
- Nie - odparł prosto, patrząc na nią z lekkim rozbawieniem. Robienie z ludzi tłumu zwierzątek laboraturyjnych było rozrywką nie na jego poziomie. Wystarczyło, że człowiek i tak był prymitywny! Chociaż Brandon kochał wiedzę, od tego jednego labolatorium wolał trzymać się z daleka.
Nie pohamował swoich zachcianek. Został. Przeważyła dziwna potrzeba przebywania z Chiarą, natarczywa ciekawość tego, co się teraz wydarzy, bo chyba działo się między nimi coś dziwnego. Już wcześniej mieli podobne zabawy, ale tym razem jakaś dziwna iskra wdarła się do ich gry. Brandon czuł się inaczej, niż w przeszłości podczas takich prowokacyjnych słowno-fizycznych utarczek. Tym razem nie potrafił uspokoić skołatanych nerwów, które wcześniej nawet nie drgnęły w takich chwilach. Nie wiedział, jak opanować wyrywające się w szaleńczym tańcu serce, które nigdy wcześniej nie okazywało nic, prócz stoickiego spokoju. Nie miał pojęcia, co zrobić z rozlewającym się po całym ciele ciepłem, kumulującym się w okolicach brzucha. Czuł jej chłodnawe palce na karku i bał się, że wyczuje jego puls, który jeszcze przez ten stres ani myślał się uspokoić. A potem jeszcze nieznaczny, łaskoczący dotyk jej warg. Nie wytrzymał, musiał się odrobinę odsunąć, bo blisko było do tego, by zrobił coś zupełnie głupiego i zupełnie nie na miejscu. Nie wypadał jednak roli, ze stoickim spokojem utrzymanym na twarzy, przesunął ustami po jej policzku i pociągnął w górę.
- Ma ich bardzo dużo - odrzekł, też szeptem; inaczej chyba głos trząsł by mu się zdecydowanie niewytłumaczalnie. - Mężczyzna kobietę może kochać na przykład jak najlepszego przyjaciela - powiedział, zatrzymując się ustami na jej skroni, całując ją lekko, by dalej kontynuować mówienie - albo jak siostrę - w tym momencie cofnął się ustami do jej warg, zatrzymując się w ich kąciku; pozostał tam teraz jego dłonie zaczęły sunąc po jej plecach - albo jak kochankę - skończył, a jego prawa dłoń zawędrowała w dół jej plecach, przykrywając ich część tuż nad pośladkami i przysuwając Chiarę do siebie w bardzo ryzykownej prowokacji, zaś lewa dłoń, zataczając palcami okrąg wokół łopatki, w końcu znalazła się na karku, odrobinę niknąc we włosach i delkiatnie masując jej skórę. Teraz dopiero był masochistą. Ryzykant. Linoskoczek wbiegający nieostrożnie na linę nad przepaścią.
Powrót do góry Go down


Chiara Ana Morello
Chiara Ana Morello

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja, jasnowidzenie
Galeony : 356
  Liczba postów : 702
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2988-chiara-ana-morello
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3065-chiara
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyCzw Gru 20 2012, 00:23;

Ona właściwie też nie. Miała po prostu bujną wyobraźnię i sama wizja tego, co mogło ją spotkać, gdyby coś poszło nie tak, przerażała ją straszliwie. Tym bardziej, że parę zawodów w swoim życiu też już przeżyła, choć sama nie wiedziała, czy to, co nią kierowało, można było nazwać takim wielkim słowem jak miłość. Nigdy nie lubiła eksperymentów i nowości. Była Zastałkiem, wolała zostać w znanym miejscu, choćby nawet przymierała tam głodem. Nie poszłaby w nieznane, chyba że ktoś by ją tam siłą wyciągnął. Ktoś, kto już tam był.
- Ugh, nie odpuścisz, prawda? Zawsze musisz dopiąć swego? – Spojrzała na niego z podniesioną brwią, jakby czekając na odpowiedź, którą i tak doskonale znała. Brendon zawsze był taki zaborczy, często nawet bardziej, niż ona, choć może po prostu… inaczej. W innych sytuacjach dopinali swego, najczęściej po to, by komuś dopiec, ale co tam. Pokręciła głową i wpatrzyła się w ulicę, milcząc nadal zawzięcie. Układała w głowie jakiś scenariusz, który zgrabnie odwróci jego uwagę od tego tematu, albo dzięki któremu uda jej się wyprowadzić go na manowce. Nie udało się. Usta zamieniły się w cienką kreskę. Cholera no!
Plotki były wirusem, informacją, wszczepianą do organizmu poprzez siłę sugestii i poparcie publiki. A kiedy jeszcze szepnęło się słówko o koniecznej poufności, wiadomość ta roznosiła się po całym zamku jak zaraza. Z ust do uszu i tak w kółko. A po chwili cała szkoła już wiedziała i, co więcej, wierzyła w to, co powiedziano. Zabójcza broń.
- Nie wierzę ci. – Stwierdziła po krótkim namyśle, spoglądając w końcu na niego prowokująco. Każdy skorzystałby z takiej okazji. I to wcale nie na zasadzie eksperymentu, po prostu ciekawości. Całkowicie ludzkiej cechy, która potrafiła pociągnąć na samo dno albo wznieść na wyżyny. Czyżby nie był ciekawy?
Chociaż nie przyznawała się w ogóle do tego, i ona czuła się trochę inaczej. Udawała przed samą sobą, jak zawsze zresztą, że nic się nie zmieniło, że to dalej tylko zabawa, bez żadnego podtekstu, wcale nie niebezpieczna, dziecinna li i jedynie. Ale jednak, poziom adrenaliny podniósł się trochę, zmysły natomiast wyostrzyły się nienaturalnie, by odczuwać nawet najmniejszy jego gest. Oddychała powoli i głęboko, jakby z trudem utrzymując normalny oddech, o mało nie przegryzła sobie też wargi z jakiegoś nagłego zrywu zdenerwowania. I jeszcze cichy głosik, mówiący jej, że zabrnęła za daleko. Że przekroczyła granicę bezpieczeństwa i że coś tym razem jest inaczej. Chyba jej się to nie podobało, chociaż czując na sobie dotyk Brandona i słysząc jego cichy głos miała ochotę krzyczeć z całych sił, że oto pragnie tego mężczyzny, który stoi przed nią. I to szaleńczo. Zbyt przejęta była zmianami w swoim zachowaniu i poszukiwaniem ich źródeł, by w ogóle skupiać się na czymś takim, jak jego puls. Bo chociaż ciało dalej grało wybraną przez siebie rolę, duch rozstroił się potwornie. Próbowała poskładać go do kupy, ale jakiś odłamek gdzieś wypadł i zagubił się w tym całym rozgardiaszu.
Już miała uśmiechnąć się z satysfakcją i poniekąd ulgą, kiedy się od niej odsuwał, ale jednak przestrzeń między nimi nadal była malutka, a on trzymał się swojego scenariusza. Przy każdym jego ruchu jej ciało spinało się niezauważalnie, a po plecach przechodziło stado mrówek. Serce raz to przyspieszało, raz znowu zwalniało, by następnie próbować wyrwać się z jej klatki piersiowej. Miała ochotę zamknąć oczy i z zadowolonym uśmiechem poddawać się tym słodkim i niesamowicie przyjemnym gestom. Zamiast tego jednak palcem rysowała na jego karku niewielkie kółka, niby to zastanawiając się nad jego słowami. Podniosła się potem tak, że brandziakowa ręka zjechała jej na pośladki, swoimi kciukami natomiast zahaczyła się dla stabilizacji o górną krawędź jego spodni.
- A ty? Jak mnie kochasz? – Spojrzała mu prosto w oczy, stykając swój nos ze swoim. Yhm, romantycznie. Gdyby tylko mogła kontrolować swoje ciało i duszę.
Powrót do góry Go down


Brandon Coffler
Brandon Coffler

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 43
  Liczba postów : 153
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Gru 25 2012, 22:06;

- Nie, nie odpuszczę, jeśli się jeszcze sama tego nie domyśliłaś - poinformował ją, spoglądając na nią niecierpliwie. Wiedział, że właście uporczywie myśli nad sposobem zatrzymania swoich przemyśleń dla siebie. Wiedział to i właśnie dlatego jej plan nie miał prawa się powieść, nie prześlizgnie się tak łatwo, nie uda jej się odwrócić jego uwagi wystarczająco skutecznie, by na wieki wieków zapomniał o jej potknięciu. Jeśli nawet dziś z niej tego nie wyciągnie, to zrobi to jutro albo pojutrze, nieważne kiedy. Zrobi. - Prędzej czy później mi powiesz - poinformował ją z lekkim politowaniem.
I po co komu taka zabójcza zabawa w kotka i myszkę z ludzką psychiką, ludzką wytrzymałością i lojalnością? Jakie czerpał z tego korzyści?
- A to szkoda! - mruknął, a jego głos drżał lekko od śmiechu, unoszącego kąciki jego ust ostro ku górze. Bawiła go jej mina, to zacięcie, sposób, w jaki ułożyła usta i brwi, wyraz jej oczu. Wydała mu się nadzwyczaj urocza. I ta chwila luźnej obserwacji sprawiła, że się rozproszył, co doprowadziło do tego, co za chwilę się stało.
Grała swoją rolę dobrze, nawet bardzo, ale jednak Brandon czuł, że nie tylko on tym razem to wszystko odbiera. Może to była kwestia tego wahania w jej oddechu, zastanowienia, zupełnie nienaturalnego dla tego zwykłego odruchu, jakim jest wymiana gazowa. Podejrzanie symetryczne oddechy łaskoczące jego skórę ponagliły puls, o ile to było możliwe, jeszcze bardziej. I wiedział, że dla niej ta sytuacja też wygląda inaczej niż wcześniej, był głęboko o tym przekonany. Utwoerdzał się w owym przekonaniu z każdą chwilą, kiedy muskali się nawzajem, kiedy poczuł pod palcami lekkie wibracje dreszczy przechodzących po plecach Chiary, zaraz znajdujących zresztą drogę do jego własnego ciała i drażniących go podstępnie, pchających ku złemu. Oddech, łaskotanie, ciepło, puls, cichy szept. I kłamstwo splecionych ze sobą w dziwnym uścisku umysłów. Coś nienaturalnego i nie na miejscu. A z drugiej strony coś tak pożądanego, że Brandon też czuł, jakby zaraz miał wykrzyknąć na całe miasteczko, jak bardzo pragnie Ślizgonki. Kiedy jeszcze spojrzała mu w oczy, z czymś dziwnie niewinnym w spojrzeniu - może to on ubzdurał sobie istnienie tego czegoś?, tak blisko, że mógł policzyć wszystkie jej rzęsy, ogarnął go stan dziwnego marazmu. Stracił kontrolę nad tym co robi, stracił kontakt z rzeczywistością i ze swoim ukochanym rozsądkiem. Następnym, co zrobił, było przymknięcie oczu. A potem obrócił lekko głowę i pochylił się, zaraz za ciepłym westchnieniem składając na jej wargach swoje, w niekoniecznie niewinnym, a na pewno bardzo nieodpowiednim pocałunku. Z jedną dłonią wplecioną w jej włosy, drugą zaś przykrywającą jej pośladki, przechylił ją lekko do tyłu, z zaskoczeniem odkrywając w sobie pokładny skumulowanej namiętności adresowanej do Morello, która teraz wypływała strumieniami, gdy tylko uchylił jej odrobinę drzwi. Zakazany owoc był soczysty i słodki, orzeźwiający i życiodajny. To był chyba najlepszy owoc, jakiego miał okazję próbować, a może tak mu się wydawało, bo to było tak, jakby ktoś przez lata pielęgnował drzewo, by spróbować jego darów, przez co wtdawały się mieć najcudowniejszy smak pod słońcem.
Powrót do góry Go down


Chiara Ana Morello
Chiara Ana Morello

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Teleportacja, jasnowidzenie
Galeony : 356
  Liczba postów : 702
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2988-chiara-ana-morello
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3065-chiara
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptySro Gru 26 2012, 02:33;

- Musisz mnie jakoś przekonać, żebym zdradziła ci ten sekret. – Poruszyła zalotnie brwiami, po czym uśmiechnęła się do niego zadziornie i wpatrzyła się w jakąś witrynę za nim, udając że w ogóle go nie zauważa. Na dobrą sprawę już zapomniała, co jej właściwie chodziło po głowie, kiedy zaczęła tę osobliwą rozmowę. I dlaczego właściwie to powiedziała, chyba tylko i wyłącznie przez przypadek, bo innego wyjścia nie ma. Nie mogło to być jednak jakoś szczególnie istotne, bo inaczej wiedziałaby, o co teraz chodzi. Albo po prostu jej umysł uruchomił mechanizmy obronne i wymazał to z jej pamięci. Autosugestia? – Może. Tego nie wiesz. – Może i potrafił być upierdliwy i dopiąć swego, ale ona też była uparta. I potrafiła uodpornić się na takie ciągłe namawianie na wyjawienie jakiejś informacji. Nie po to tyle nad tym pracowała, żeby teraz on ją zagiął. Musiałby zmienić strategię, jak każdy miała przecież słaby punkt i naciśnięcie na niego od razu rozwiązałoby jej język.
Chiarę zawsze pociągały niemoralne zabawy. Jak również i te, które mogły komuś wyrządzić krzywdę, a jej samej podnieść ego, choć tym akurat chwalić się nie powinna. To bardzo ślizgońskie z jej strony.
Chcąc nie chcąc, uśmiechnęła się do niego delikatnie i pokręciła zażenowana głową. Śmiał się z niej. Jawnie się z niej śmiał, a ona zamiast mu wpierdolić, posyłała mu uśmieszki. Chyba powinna iść walnąć głową o mur albo może po prostu zrezygnować na jakiś czas z jego towarzystwa, bo najwyraźniej źle na nią oddziaływał. Gdyby usłyszała od niego, że jest urocza, zapewne też uniosłaby kąciki ust, zamiast różdżki, bo i po co, prawda?
Nie mogła zrozumieć, co takiego się stało, że wszystko wyglądało inaczej. Niby podążali zgodnie ze schematem, którego podejmowali się już wcześniej. Balansowali na bardzo cienkiej lince nad głęboką przepaścią, igrając ze sobą niebezpiecznie, ale zawsze było dla nich jasne, że są przyjaciółmi. Gdyby w tym momencie ktoś zapytał się jej o charakter ich znajomości, nie potrafiłaby szybko i pewnie opowiedzieć o stuprocentowej braterskości między nimi. Czemu akurat dzisiaj uderzyła ją ta fala szaleństwa i namiętności w stosunku do… przyjaciela! Ukochanego brata, którego nigdy nie brała za potencjonalnego kandydata do przygód łóżkowych, a przynajmniej nie od momentu, w którym zawiązała się między nimi umowa o rodzaju relacji ich łączącej. Dzisiaj… teraz… od pewnego czasu wszystko wyglądało inaczej. Na jego widok delikatnie ściskało ją w okolicach żołądka, dotyk wywoływał drobne dreszcze, a podczas rozmowy naturalnym odruchem było wpatrywanie się w jego usta i przekonywanie samej siebie, że wcale nie chce go pocałować. Ten magnetyzm przerażał ją przeokropnie. Nie wiedziała, co teraz będzie, ale… przestała o tym myśleć w chwili, w której Brandon dotknął jej ust swoimi. Ona także machinalnie przymknęła oczy i rękoma przejechała na jego tors, bawiąc się zamkiem od kurtki. Czuła całą tę namiętność, która uwolniła się z jej przyjaciela i sama też dała jej upust. Nie przerywając pocałunku, przechyliła się z powrotem do pozycji pionowej i zrobiła krok w przód, tak, że teraz Bradon opierał się o ścianę za nimi, po czym oderwała się od niego niechętnie. W gruncie rzeczy, w co trudno zapewne będzie uwierzyć, nie wypadła z roli tak do końca. Uśmiechnęła się asymetrycznie, wpatrując się w jego oczy, wciąż oparta na nim delikatnie i trzymając twarz przy jego twarzy.
- Widzisz, gazety nie kłamią. – To powiedziawszy pocałowała najpierw kącik, a następnie sam środek jego ust.
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptySro Lut 20 2013, 23:52;

Niewiele się ostatnio działo w życiu Scarlett. W zasadzie to popadła w jakąś dziwną, niezdrową rutynę. Wilkie gdzieś zaginął, a ona pierwszy raz czuła, że za kimś tęskni. Jednak odganiała te niepojęte uczucia, uznając, że nie ma co rozpaczać - nieobecni tracą! Tak samo jak tracił Benj, któremu mogłaby podesłać parę dobrych dupeczek, które były jej koleżankami i tak samo traciła ta raszpla Mandy, z którą ostatnio chciała się podzielić fajkami... cóż, nagły przypływ siostrzanej miłości, która znikła równie szybko, co się pojawiła. Niby nie żywiła do niej pretensji o tamtego chłopaka (ha, kto tu powinien żywić pretensje...), ale wciąż wewnętrznie bolało ją, iż jej siostra bliźniaczka uchodzi za tą lepszą i fajniejszą. I w dodatku ma lepsze powodzenie. Och...
Nieważne, Saunders nie zamierzała tego teraz roztrząsać. Postanowiła raczej przejść się do Hogsmeade. I to postanowienie było na tyle spontaniczne, że nie ubrała się adekwatnie do pogody - ale to nie pierwszy raz. Niedbale zarzucony szalik, rozpięty płaszczyk, a pod nim krótka, obcisła sukienka, czarne rajstopy i buty na platformach, średnio zimowe. Obowiązkowo nienaganna fryzura i makijaż. W dodatku już nie kulała, ba, po ostatnim spotkaniu z akromantulą wyglądała bardzo ładnie! Tylko ta cholerna blizna na udzie została, która szpeci jej nieskazitelne (już nie) piękno. Próbowała ją nawet przypudrować w akcie desperacji, ale jak się domyślacie, na niewiele się to zdało...
Szła spokojnie mniejszymi uliczkami, aż dotarła do tej głównej. W ogóle co to za zwyczaj, żeby zabraniać uczniom chodzić do Londynu? Chętnie tam teraz pokazywałaby swoje zgrabne nóżki, a nie tym wszystkim dzieciakom z Hogwartu... ech, chciałaby, aby wszyscy byli martwi oprócz niej.
Zdawało się, że będzie się pałętać bez celu, jednak pewna wystawa sklepowa przykuła jej uwagę. Dlatego przystanęła przed szybą i ze znudzonym wyrazem twarzy sięgnęła do kieszeni po papierosa, by po chwili odpalić go różdżką. Ach, prawda, że pro czarodziejka z niej? No nie pogadasz. Warto jednakże nadmienić, iż ostatecznie ślizgonka nie podziwiała wystawionego towaru, a... samą siebie. Jak zwykle.
Zaciągnęła się słodkim (ehe) dymem, by po chwili wypuścić go nosem na zewnątrz. Naprawdę, najchętniej zgładziłaby wszystkich. Zawładnęłaby wtedy światem. Tylko kim by rządziła w takim przypadku? Ech, wydawanie rozkazów roślinom czy bezmyślnym zwierzątkom nie było czymś, czego pragnęła. I tak oto narastała jej frustracja - jak zjeść ciastko i mieć ciastko?
Powrót do góry Go down


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1897
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPią Lut 22 2013, 17:52;

Być może i Vanberg dopiero co wrócił z paru miesięcznego włóczenia się z imprezy na imprezę, więc teoretycznie powinien mieć ich dość choć na jakiś czas. Praktycznie jednak nijak się to miało do rzeczywistości. Już drugiego dnia dowiedział się o koncercie Felix Felicis w Londynie, gdzie od razu postanowił wpaść, aby popatrzeć, jak Ci łachmaniarze usiłują grać. Tak się bowiem składało, że parę razy miał okazję występować z nimi, krótko ujmując, after party zbliża ludzi. Jak więc miał ominąć ich koncert w Londynie, gdy w zamku działo się... mniej więcej tyle co na klasycznej stypie? Stanowczo zbyt ostatnio przyzwyczajony do życia w dość szybkim tempie, Hogwart opuścił nieco wcześniej. Bo zahaczenie o tutejszy bar, chyba nie było gorszym pomysłem, niż snucie się po owianych nudą korytarzach?
Przemierzając ścieżkę do Hogsmeade bogatą od leniwie roztapiającego się śniegu, przeszukiwał kieszenie swojej skórzanej kurki, naiwnie mając nadzieję, że gdzieś wśród papierków znajdzie zapomnianego papierosa. Ostatecznie z niechęcią zadowoliwszy się jedynie miętowym cukierkiem, postanowił zakupić paczkę fajek w najbliższej knajpie. Z takimi też bujnymi planami Vanberg dotarł na Hogsmeadowską główna drogę. Zamierzał od razu skierować się ku Trzem Miotłom, jednak jego wzrok przykuła blondwłosa postać oglądająca coś w wystawie sklepowej (ach ta jego wrodzona spostrzegawczość do samotnych kobiet!). Kiedy już postanowił do niej podejść i zagadać, zorientował się, że tym razem nie trafił na zupełnie nieznajomą. Wspólne picie na plaży, spanie na piasku, zapominanie o seksie (bo zapewniam, że taki był jedyny powód braku dzikiej namiętności!), czy okradanie siebie, zbliżały jak nic innego. Vanberg poczuł wielką ochotę odegrania się na blondwłosej koleżance, choć palącego bólu z powodu kilku galeonów mniej w jego portfelu raczej nie odczuwał. Niemniej jednak, postanowił wykorzystać tą sytuację. Spokojnie podszedł od tyłu do swojej starej znajomej, stając dość blisko, tuż za nią i patrząc na ich wspólne odbicie w lustrze (jestem pewna, że prezentowali się równie pięknie co na sesjach zdjęciowych!).
- Saunders, mogliby nas wrzucić na jakiś bilbord w Hogsmeade, reklama ognistej na przykład - stwierdził lekko przechylając głowę i zastanawiając się nad ich wspólnym reklamowaniem tego wyjątkowego produktu umilającego życie niemal wszystkim czarodziejom. W międzyczasie, jego dłonie zaczęły wędrować nieco wyżej. - Bylibyśmy całkiem wiarygodni. - Tu już odwoływał się między innymi do ich wesołych przygód z Egiptu, gdzie nie stronili od procentów. Mówiąc te słowa i spoglądając cały czas w odbicie, jego dłonie powędrowały do kieszeni płaszcza dziewczyny, by zwinnie i bezszelestnie wyciągnąć z niego paczkę fajek. Za jej plecami z pudełeczka wyciągnął cztery papierosy, a opakowanie oddał już w jej dłonie.
- Przyjęliśmy ostatnio zasadę "co jest moje to i twoje"? - Rzucił, szybciutko jeszcze odbierając od niej zapalonego papierosa, lecz tylko by móc odpalić jednego z tych, które jej zwinął. Lepiej żeby nie próbował podpalić fajek różdżką, bardziej prawdopodobne, że cała by się spaliła, niż, że pomyślnie by mu to wyszło!
Powrót do góry Go down


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPią Lut 22 2013, 23:56;

Na szczęście, a może właśnie na nieszczęście, Scarlett nie spostrzegła się, któż to zmierza w jej kierunku. Wtedy zapewne zaczęłaby intensywnie rozmyślać nad tym, co się między nimi działo w Egipcie. Wiadomo, luka w pamięci spowodowana nadmierną ilością alkoholu. Chwilę by zeszło z przypominaniem sobie tamtej sytuacji. A potem stwierdziwszy, iż trochę Vanberga okradła, podjęłaby decyzję o natychmiastowej ucieczce. A tak? Cóż, stała niczego nieświadoma, niczym owieczka oczekująca na rzeź! Czyż to nie smutny los czekał naszą biedną, acz wspaniałą ślizgonkę? Och.
Wyglądała naprawdę dobrze. Nawet zajebiście. Oczywiście w swoim mniemaniu. Ale zawsze musiało być coś, co jej przeszkadzało. Poprawiała kolejny kosmyk za ucho, nawet nie zauważając sylwetki studenta odbijającej się w szybie sklepowej. To się dopiero nazywa egocentryzm! Najbardziej skrajny z możliwych. Ale ja oczywiście również twierdzę, że prezentowali się równie zajebiście co na sesjach zdjęciowych!
Kiedy już zadecydowała, że koniec tego oglądania się i wypadałoby obejrzeć towar, usłyszała za sobą czyjś głos. Nie odwróciła się jednak, tylko spojrzała na osobnika, a raczej jego odbicie. Dexter. O rany, i co teraz? Na ucieczkę było już za późno. Przybrała więc niezadowoloną, naburmuszoną minę urażonego pudla. Choć Scarlett nie miała pojęcia jak takowe wyglądają, ale nie skupiajmy się na tym.
- Mogliby, ale przyćmiłabym cię swoją urodą - odparła ostatecznie, wykrzywiając twarz w coś na kształt ironicznego uśmiechu. Nie chciała zaczynać rozmowy z nim od droczenia się, ale to chyba było najlepszym rozwiązaniem. Przecież nie będzie go przepraszać, pffff, też coś.
Dla potwierdzenia swojej neutralności ponownie zajęła się poprawianiem swojego wyglądu, przez co nawet nie zauważyła, kiedy chłopak wyciągnął z kieszeni jej płaszcza paczkę fajek i poczęstował się jednym. Zorientowała się dopiero, kiedy bezczelnie zabrał jej papierosa, by odpalić nim swojego. Spojrzała na niego z wyrzutem, gniewnie mrużąc oczy. I zdawałoby się, że wystrzaliła w jego kierunku oskarżający palec, ale po prostu wyrwała mu z ręki swojego peta. Jak on w ogóle śmiał się posuwać do czegoś takiego?!
A, czekaj... Saunders, czy to nie ty ostatnio mu coś zabrałaś, kiedy leżeliście na plaży, hmmm? Och, skądże znowu! I mimo, iż ślizgonka dokładnie zrozumiała, co ma do przekazania jej w ten sposób Vanberg, to oczywiście udawała, że nie ma pojęcia o co chodzi. W udawaniu idiotki była całkiem niezła, choć oczywiście zazdrośni twierdzą, iż nie musi nawet udawać. Debile!
- Ty z pewnością, wyglądasz na chodzącego alkoholika - odparła sztuczno-uprzejmie i zatrzepotała rzęsami. - Jednak zupełnie nie wiem o co ci chodzi z tą zasadą. Co moje, to moje, więc następnym razem nie zaglądaj mi do kieszeni - pouczyła go w tym samym tonie co poprzednio, by zamilknąć na chwilę. Przerwa na zaciąganie się dymem, a co! Ach, w ogóle powinna teraz powiedzieć, że jeszcze te fajki są "mojsze niż twojsze, a w ogóle to najmojsze", ale nie znała takiego fajnego zwrotu, jaka szkoda. - Kto wie, co może się czaić w mojej kieszeni? - udała zastanowienie. Ale niestety, kochany Cyanide został w zamku.
Powrót do góry Go down


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1897
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Lut 26 2013, 15:21;

Dexter spokojnie odpalił własnego papierosa, od tego należącego do Scarlett, nim ta niedobra dziewczyna mu go odebrała. Powoli się zaciągnął dymem tytoniowym, spoglądając w odbicie okna sklepowego, gdzie wraz z Scarlett wyglądali niczym szalona parka z lat siedemdziesiątych, dziko uganiająca się po koncertach i kompletnie siejąca zgorszenie wśród wymuskanych sąsiadów. Myśl, że uroda Sounders miałaby go przyćmić, jakoś nie wywołała w nim ani krzty zmartwienia. Czy bardziej niepokojące nie byłoby to gdyby to jego wygląd miał przyćmić ją? Może tylko jemu taka wizja nie wydawała się zbytnio interesująca, wszakże dziewczyny zdecydowanie powinny się prezentować lepiej niż faceci.
- Nie martw się, parę fanek na pewno dostrzegłoby mnie gdzieś tam w tle na tym plakacie, mimo twojego przyćmiewania - uznał na wpół poważnie, niewiele sobie robiąc z lekko ironicznego uśmieszku, który wykwitł na jej buźce. Rzeczywiście, kto tam chciał, zapewne i tak by go rozpoznał, ponad to Scarlett mogłaby i robić za pierwsze skrzypce (wszakże on już plakatów w pojedynkę trochę miał, hehe).
- Widzisz, ty natomiast nie wyglądasz na jedną z tych czarownic czystych i nietkniętych przez pokusy świata aż do trzydziestki, więc jako reklama whiskey będziemy bardzo wiarygodni - posłał jej nawet lekki uśmieszek, może minimalnie złośliwy, wiąż obserwując jedynie jej odbicie. Dopiero słysząc jej kolejne zdanie, powoli odszedł od niej, lecz tylko po to by ją wyminąć i oprzeć się o szybę na wprost, teraz mógł bezpośrednio spoglądając na Ślizgonkę, co mimo wszystko bardziej mu odpowiadało.
- Jesteś pewna? Sporo tracisz wycofując się z takiego układu. Mógłbym na przykład chcieć wyrównania rachunków, a ta fajka na pewno nie pokrywa starych, paru galeonów - rzekł wskazując na wypalonego do połowy papierosa. Następnie wyciągnął drugą dłoń w stronę blondynki i jednym palcem niedbale zaczepił o kieszeń jej płaszcza. Zupełnie jakby ostrzeżenie potraktował niemal jako zachętę do ponownego obejrzenia zawartości jej ubrań.
- Będę się musiał kiedyś przekonać - oczywiście nie mógł nawet przypuszczać, cóż takiego dziewczyna może mieć w kieszeni, ale jak wiadomo, z czarodziejkami różnie bywało, więc lista możliwości była pokaźna!
Muzyk nie miał pojęcia, która jest obecnie godzina i ile czasu zostało do rozpoczęcia koncertu na który się wybierał, wszakże nigdy nie posiadał zegarka, jednakże siódmy zmysł podpowiadał mu, że mimo uroczej pogawędki, powinien zebrać się i skierować do Londynu.
- Mam pomysł na twoje odkupienie win, polecisz gdzieś ze mną - uznał nagle zupełnie odkrywczo i kompletnie nie czekając na sprzeciwy, bądź aprobatę swojej koleżanki, po prostu złapał ją za rękę, szybko się obracając. I tyle ich widziano na Hogsmeadowskiej alejce, z donośnym trzaskiem parka zniknęła przenosząc się kilometry dalej.
Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Maj 07 2013, 00:53;

Jak niewiele trzeba by przerazić człowieka... Wystarczy odkryć jego lęki i pokazać mu je jeszcze większe. A choćbyś i miał dobre intencje do skasowania ich to i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto jest na nie! Np. ich właściciel... W sensie lęków. Co prawda Blair nie była zła na Cohen'a, ale było jej szkoda, że spacer do lasu musiał zostać odwołany i teraz tak głupio... No może ktoś inny z nią przyjdzie? Np. Adhalinne? Co prawda poznała ją niedawno, ale nie wyglądała na bojaźliwą i w sumie chciała Blair pokazać jednorożce... Hm. To już jakaś atrakcja. Tego nie mieli w Red Rocks. Na pewno będzie miała niesamowite wspomnienia! Uśmiechnęła się lekko do chłopaka, który po tym, jak go wyprowadziła z lasu, jakby się chociaż o drobinę rozluźnił... Wsadziła dłonie głęboko w kieszenie od bluzy i teraz przyglądała się głównej ulicy w Hogsmeade. Gdzie powinna być? Kompletnie nie wiedziała, do którego lokalu się udać... Bo nie miała pojęcia czego oczekuje. Trochę liczyła na inicjatywę Cohen'a. Może wyjaśni jej co jest w poszczególnych budynkach, a dopiero potem razem zdecydują gdzie powinni wejść, albo czemu powinni wracać do zamku? Ech... Blair powinna zrozumieć, że nie wszyscy są tacy śmiali i myślą tylko, jak zaimponować innym, więc zaakceptowanie lęku Ames'a to coś, co powinno przyjść jej naturalnie. Ale nie przyszło, nie przyjechało, nie przybiegło. Nie pojechało też na około, aby jednak przyczołgać się przepraszając. Dlatego jeszcze chwilę się dąsała, aby potem przenieść swój wzrok na szyld "Sklep Zonk'a"...
- Czy rycerzyk odzyskał mieczyk i wyjaśni mi, co tam się dzieje? - Półuśmiech, który wstąpił na jej twarzyczkę walczył z grymasem pozostawionym po nieudanej wycieczce do lasu... Ale co miała zrobić? Przywiązać go do drzewa? A jakby dostał spazmów? Ona nie wiedziałaby, jak go ratować. To byłoby ponad jej siły. Przecież była tylko uczennicą z wymiany, biczys. Sołłł... - Albo tam! - Tym razem chyba spojrzała na jakąś cukiernię, a potem na sznur kamienic, które wystawały wesoło z alei... Amortencji?! Cóż za ciekawa nazwa! I nagle zaczęła się kręcić wokół własnej osi coraz szybciej i szybciej, napawając się tym przyjemnym widokiem. Lols.

Powrót do góry Go down


Cohen Ames
Cohen Ames

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 35
  Liczba postów : 84
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Maj 07 2013, 22:02;

Ale to było.. niepotrzebne?
Odrobina wyzwania i już się zgubiła? No to powiem wam, ze cohen poniekąd czuł się DOPIERO teraz zawstydzony i tak jakby.. nie do końca wierzyłw jej dobry nastrój po tym, co zgotował za problem w lesie. Na prawdę mogła mu pomóc przez to przejść, ale znowuż z drugiej strony strasznie się bał i nie wyobrażał sobie pozostania tam chociaż na chwilę dłużej. Cieszył się w jakimś tam stopniu i obwiniał, bo wspominała o przeżyciu przygody, ze są młodzi i tym podobne tematy, a on to bezczelnie popsuł. Trzeba być debilem jak Cohen, by postawić dziewczynę do pionu i jednocześnie ją od siebie odciągnąć. Nie miał złych zamiarów, chciał by się zabawiła, ale no, w taki sposób, to nawet swoimi najlepszymi zapasami tolerancji ciemności nic by nie poradził na strach. Zwłaszcza, iż miał powody, by tak się zachowywać, a nie sobie zmyślił, bo on pragnie znaleźć się gdzieś na neutralnym gruncie.
No, ale dobrze, skoro się tutaj już znaleźli to nie będzie znowu szukał kolejnej dziury w całym, a zrekompensuje jej to, co pewnie straciła. Jezu, jak głupio mu było, to tego nikt nie ma pojęcia! Podrapał się po głowie, próbując wymyślić coś na tyle bajeranckiego, by wróciła do poprzedniego stanu, czyli była tak podjarana, ale nic mu aktualnie ciekawego nie przychodziło do łba. Toteż, spuścił rękę, wkładając obie do kieszeni.
- Znajdujemy się na głównej ulicy miasteczka, gdzie znajdziesz chyba wszystko odnośnie magii i jej wielu zastosowań. Od zwierząt, do książek, a na żarciu i prze dziwacznych wynalazków czarodziei kończąc. -Mimowolnie się także uśmiechnął, widząc co wyprawia. Od takich wybryków jeszcze jej się w głowie zakręci, niech przestanie! Bywał okropnie opiekuńczy, jeśli chodzi o znajomych, a tym bardziej, ze towarzyszem dzisiejszego dnia została Blair. Podszedł i zatrzymał się tuż obok, delikatnie klepiąc w ramię. - Hoiiii! Bo ci się kuku zrobi i będzie bolało. Chcesz gdzieś konkretnie wejść? Pewnie do wszystkich, co? Aczkolwiek nie wiem, czy otwarte, bo to środek tygodnia, soł..
Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Maj 07 2013, 23:58;

Nie. Nie mogli zostać w lesie. Nie zniosłaby kolejnych dziesięciu minut rozmowy o tym samym... To opóźniłoby cały proces spaceru, a gdy tylko by zaczęli urodziłby się problem rozwiązanej sznurówki i dupa. Także niestety, ale musieli wyjść, żeby zrobić fejm w innym miejscu. Wiadomo o co chodzi... Westchnęła, aby poprawić część pasm włosów, która wydostała się zza ucha i teraz z powrotem je tam umieściła. Podczas kręcenia się było fajnie. Uwielbiała to, jeśli nie kochała. Karuzele to coś, co od dzieciństwa na nią działało pozytywnie. Blair na diabelskim młynie? To coś zupełnie naturalnego szczególnie, kiedy weekendami jeździli całą rodziną do mugolskich Wesołych Miasteczek. W sumie czarodziejskie też nie były takie złe, ale dawały dla dziewczyn mniej frajdy. Ot znawczynie... A teraz ten jeszcze nie wydawał się zainteresowany Hogsmeade i przerywał zabawę. No co się dzieje? Smuteczek. Ale no trudno. Zdarza się. Nie wszyscy są, jak Blair. Trzeba umieć z tym żyć. Ludzkość musi odczuwać ból z tego powodu, ale nie dziś o tym.
- Hm? Nie wiem. Nie wiem gdzie chcę wejść. O patrz! Ufo porno, porno ufo! - Wskazała palcem na niebo śmiejąc się... Musiała zrobić coś głupiego. Pewnie teraz emował w głowie, że jak się mógł teraz zachować i kombinuje jak ją odprowadzić do zamku. Zamierzała mu to ułatwić, więc zebrała się w sobie by ostatni dowcip był debilny i dość nienormalny... Tym bardziej, że "wymyślone" rzeczy widziała chyba tylko ona. Smuteczek, że inni nie dostrzegali tego piękna, nie? Szkoda. Gdyby było inaczej pewnie byłaby świetna zabawa. Taka sytuacja trochę też. Ech tam.
- Okej. Nie musimy nigdzie wchodzić. Możemy iść do zamku. - Uśmiechnęła się lekko doskonale zdając sobie sprawę, że zachowała się kulturalnie i właściwie... Takie tam. Nic się nie przejmować. Trzeba się cieszyć dniem dzisiejszym i pamiętać o zgromadzeniu zapasów jedzenia w dormitorium... Swoją drogą czy ona powinna znaleźć drogę do lochów? W końcu spali w dormitorium Slytherin'u... Zatem tak no dziwnie.
- Idziemy? - Ponowiła pytanie przyglądając się wszystkiemu co jest wokół. W sumie... Nigdy nie widziała takiej magicznej wioski... Dla niej to takie nowe trochę... Hm. Australia była uboga w takie atrakcje. Wszystko było bardziej nowoczesne... Olewali skupiska magii. Magia była rozsypana w różnych miejscach. Uhmmmm.
Powrót do góry Go down


Cohen Ames
Cohen Ames

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 35
  Liczba postów : 84
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptySro Maj 08 2013, 00:32;

Jezu, jaki zamek, jakie w ogóle powrót?
O czym ona do niego mówiła w ogóle przez ten cały czas. Patrzył się na te nagle spokojne dziewczę i nie mógł uwierzyć, ze tak po prostu się poddała i informuje, że teren czysty, spoko, mogą sobie poprztykać do zamku, fe fe fe. Nie rozumiał kobiet, jak większość facetów - oczywiste i nie do stłumienia w sobie- ale zawsze sądził, iż przebywanie z Charlotte, zakichaną siostrzyczką, która traktuje swojego brata jako najwspanialszego terapeutę i strażnika jej sekretów oraz ciekawostek dotyczących życia seksualnego, mu to poniekąd zacznie ułatwiać wiele spraw i jego spojrzenie na babskie tematy nieco zelży. Będzie malutkimi kroczkami potrafił skumać o co w tym wszystkim biega i czemu one tak każdą rzecz wyolbrzymiają, nie żądają wyjaśnień.
Aktualnie się nie cieszył, a jedyne co mu przychodziło na myśl, to uderzenie ją w czoło, ale nie będzie tutaj nikomu wesoło, jak w prawdziwej formie tej rymowanki. Chciał się chłopak jej odwdzięczyć, że się poświeciła, to znienacka zmienia zdanie, odmawia i ląduje na swoim negatywnym humorku. Przy okazji odrazu podłączając do tego Ames'a, który i tak już czuł się głupio niż kiedykolwiek. Tak nie może być, co to ma być, niech się dalej uśmiecha, nie lubił, kiedy dziewczyny chodziły po zamku czy gdzie indziej i swoim nastawieniem przypominały dementorów. Przecież to nie koniec świata, do cholery.
- Blake, teraz pójdziemy się z a b a w i ć - Spróbował ładnie przeliterować, aby go wyraźnie usłyszała i nie robiła więcej brzydkich min. Przecież pomysł był niezły, nie wspominał nic o powrocie! Położył ręce na jej ramionach, uśmiechając się szeroko, jak gdyby nigdy nic.
- Wiem, że chcesz, chodź. Przyda nam się to po tym zajściu w lesie! Na przeprosiny, co? C'mon, nie zrażaj się, źle mnie zrozumiałaś słoneczkooo - Elegancko dodał swoje kolejne trzy grosze i ujął twarz dziewczyny w swoje dłonie by to lepiej zobrazować. W dodatku się zapatrzał. Bo za blisko mu się stanęło, a odległość pomiędzy nimi wydawała się mniejsza niż zwykle. Nie, żeby chłopakowi to się nie podobało, ale uff, ciśnienie mu podskoczyło. Nie wiedział, co mu jest, ale świetnie sobie radził z kontrolowaniem niepojętej jeszcze chęci do pocałowania Blair. No przecież brzydka to ona i przeciętna też nie była, a gust się posiadało. Z kolei Ames do specjalnie wybrednych i nie mających wyczucia też nie należał. Chyba, ze sam był mało urokliwy, co mogło ale nie musiało tłumaczyć wiele spraw, gdyby się głębiej nad tym zastanowił. Ale nie chciało mu się.
Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyCzw Maj 09 2013, 21:58;

Bibi po prostu nie chciała go już męczyć. Bądź co bądź nigdy nie chciała być sadystką. Jakoś tak to wszystko wyszło, jakby ktoś nie zauważył. Połowicznie jej wina, bo nie powinna go zmuszać do zwiedzenia z nią dolin i gór, a szczególnie tajemnych dołów i lasów. Do takich wycieczek musi się umówić ze swoją drużyną. Choć oni również nie będą mieli chęci. No wiecie... Jakoś tak wyszło. Blair uśmiechnęła się słabo, kiedy on zaczął jej coś tłumaczyć. Głównie właśnie o zabawie... Czy może jej kapitulacja zmobilizowała go do czegokolwiek? Być może powinna częściej się poddawać, żeby zaczynał współpracować. A może właśnie na tym polegała logika facetów? Dopóki dziewczyna się stara to łe, niedobre, brzydkie, spakować i wywieźć, nie lubimy, brzydkie zabawki... A jak i dziewczynie się już nie chce to w sercu budzi się lew ogromny, chęć rozrywki, chęć dotyku wszystkiego i wszystkim... Zmysłami. Wszystko przecież można poczuć... A co Blair poczuła, kiedy ten aby ją przekonać do swojego zdania położył dłonie na jej ramionach, a następnie na twarzy? A żeby tego było mało to teraz z powodzeniem mogła przyglądać się jego oczom. W sumie zawsze ją inspirował zmysł wzroku. Kształt oczu... Ich kolor. Ich wyraz. Ich właściciel... Cohen. Znaczy właściciel tych oczu... Czy on ze sobą walczył? Czy Bibi powinna mu pomóc i sprowadzić go na dobrą drogę? A może powinna pociągnąć go za koszulkę i pocałować? Ciekawe czy wtedy nie padnie z wrażenia i nie będzie musiała go zbierać z ziemi. W sumie byli na głównej drodze w wiosce, więc trochę nieciekawa sytuacja. Dobrze, że czarodzieje nie byli fanami tysiąca samochodów, które jeździły z ogromną prędkością. Luuuzy... Blair zaraz ogarnie sytuacje, ale to się stanie dokładnie w tym momencie, kiedy jej serce przestanie trzepotać, jak znicz podczas meczu... Tak szybko, za szybko... Przyłożyła dłoń do jego piersi i powoli zatoczyła nią koło.
- Zabawmy się Cohen. - Szepnęła cicho. Może zbyt cicho, ale była pewna, że osoba, która miała to usłyszeć jest świadoma tego, co powiedziała ona - Blair Blake... W tym samym momencie przestała zwiedzać jego klatkę piersiową, a materiał bluzki ścisnęła w dłoni, aby teraz delikatnie wspiąć się na palce i uśmiechnąć się lekko... Czy taka gra może być jeszcze ciekawsza? Właśnie w tym momencie nie czekając na przyzwolenie czy jego inicjatywę złożyła powolny pocałunek na jego wargach...
- No Ames... Wiem, że chcesz. - Przedrzeźniała go, ale czym jest wobec tego, że sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Hm.
Powrót do góry Go down


Cohen Ames
Cohen Ames

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 35
  Liczba postów : 84
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPon Maj 13 2013, 23:39;

Serio, zaraz jak Boga kochał, nie kochał, whatever - ale wybuchnie! Jeszcze chwila, odrobinę stania w totalnej ciszy i jej ulegnie, jak piesek. Bo to facet, leci na wszystko co się rusza, co nie? Zwłaszcza, ze to, co akurat stara się zręcznie hamować, aktualnie robi mu wodę z mózgu. Aż chciało się odpowiedzieć ' Idż być słodka gdzie indziej', ale naturalnie zbyt przejęty był tym, czego od niego oczekuje. Nie wywołuje się wilka z lasu, sądził, że już to przerabiali całkiem niedawno.
Stało sobie oto tutaj takie coś na podobieństwo zwykłego i szalonego Cohena, któremu znienacka się zmalało, prawie do kostek dziewczyny, jeśli ktoś chciałby ocenić to, w jaki sposób zachowuje się nasz chłopiec w towarzystwie tak bliskim jak tutaj, w przenośni debile. Nie mylmy go z tchórzem, bo las mu z łba wypadł, kiedy zaczęła te swoje gierki, kusiła i on to doskonale wiedział. Poddawał się z każdą minutą. Myśli zupełnie zmieniły kierunek, a oczy kompletnie były zauroczone jej osobą zatrzymały się na poziomie jej własnych. Kilka razy mu się przydarzyło tak się zachowywać, nie byłby sobą, gdyby nie porównał na szybko te niemiarowe oddechy, dreszczyk po plecach do jakiejś katastrofy emocjonalnej na miarę apokalipsy samego charakteru i spraw z dziewczynami. Na prawdę pragnął teraz niczego innego, jak pocałunku, dlatego ostatnimi siłami powstrzymywał się przed popełnieniem czegoś, co prawdopodobnie niosłoby za sobą jakieś konsekwencje. Nie lubił ponosić żadnych, za dużo bolało wcześniej, to wychodził z założenia, że zaboli i tym razem, bo zaangażowania i poświecenia w jakiegokolwiek typu związkach nie było końca w jego wydaniu. Musiał przestać, strzepnąć dłonie Blake ze swojej koszuli, jakby nigdy nic, jakby to się nie wydarzyło, a czerwony kolor na jego twarzy nie dotyczył obecności uroczego dziewuszyska.
Taaa. Zanim zdołał przywołać się masochistycznie do porządku, to ona wykonała pierwszy krok i nie opierał się długo, jak nieśmiały wieśniak z jakiegoś małego miasteczka. Cohen odwzajemnił gest, pogłębiając go i zsuwając ręce na jej talię, by móc przysunąć bliżej, o ile jeszcze coś ich dzieliło.
Niech stracę.
Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyWto Maj 14 2013, 16:16;

Blair uśmiechnęła się lekko... Może nawet nie do końca sobie zdawała sobie sprawę, jak bardzo wpływa na nerwy chłopaka, ale czy ktoś mu obiecał, że jak z nią pójdzie na spacer to będzie przyjemnie i łatwo? Jeśli tak to ma do kogo składać zażalenia, a jeśli nie to może spojrzeć w lusterko i sobie nawrzucać. Bo ona jest całkowicie niewinna i zbyt super, żeby takie rzeczy do niej mówić. A gdyby powiedział 'idź być słodka gdzie indziej' to po prostu by poszła, ale i nigdy nie wróciła. Ot taka z niej istotka może zanadto pamiętliwa itp. Ale no takie są kobiety. Trzeba zaakceptować. Dlatego kiedy ujęła w dłonie jego twarz obserwowała jeszcze przez kilka sekund zmiany. Jego wewnętrzną walkę, którą prowadził między sobą, a być może zdrowym rozsądkiem. Może do kogoś ją porównywał, albo wstydził się? Cóż... Ona uważała to nawet za urocze, ale kiedy on z sobą walczył, ona wolała przejść do rzeczy i pocałowała go... Szczerze mówiąc zaskoczył ją swoim zdecydowaniem, ale wcale nie w złym sensie... Po prostu z sekundy na sekundę zmienił się w kogoś kogo umiejętność całowania na pewno nie była jedyną zaletą... Jeszcze chwilę odwzajemniała pocałunek czując jego dłonie na swojej talii, co i ją odrobinę onieśmieliło, a może i zmusiło do tego, by oderwała się od niego, acz nie zwiększyła wcale dystansu pomiędzy nimi.
- Wyćwiczone umiejętności trzeba umieć doceniać. - Uśmiechnęła się lekko może na zbyt tajemniczo, ale zawsze. Kto by pomyślał, ze na ulicy w Hogsmeade tyle może się dziać! Ale najwidoczniej i magiczna wioska potrafi zaskoczyć nie tylko mieszkańców...
Z Blair był taki numer, że ona wcale nie chciała się bawić Cohen'em... Ona nie z tych, co mają pięciu i zastanawiają się gdzie szósty z kolejki i czy jest tak przystojny, jak numer trzy, a może i zabawny, jak czwórka z jedynką. Zupełnie nie. Ona raczej specjalizowała się w próbie zakochania się i głównie dlatego jej związki nie wychodziły. Podobno zakochanie się, aby przejść do "rzeczy" zajmowało jej zbyt wiele czasu... Niektórzy wyciągali takie wnioski bezpodstawnie, więc Bibi po prostu wolała zająć się sobą. Ale Cohen? Nie miała pojęcia skąd się wzięła ta gra, którą go onieśmielała i czy ten pocałunek był dokładnie tym czego chciała, ale gdyby mogła... Postąpiłaby tak samo jeszcze raz, i raz, i raz... A kiedy Ames próbował ułożyć myśli do: niech stracę jej myśli bardziej przybrały tor: czy ja jestem normalna? Na te pytania i inne odpowiedź chyba kiedy indziej mniej więcej w niedalekiej przyszłości.
Powrót do góry Go down


Dave Garell
Dave Garell

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 99
  Liczba postów : 156
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5778-dave-garell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5780-dave-garell
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyNie Cze 09 2013, 20:20;

W Hogsmeade jak zwykle było mnóstwo ludzi. Dave stanął w dość widocznym miejscu i zaczął rozglądać się wśród tłumu przechodniów w poszukiwaniu Kayleigh. Czasem ktoś go potrącił, czasem ktoś na niego wpadł, jednak on cały czas stał w tym samym miejscu, co chwilę przepraszając czy pomagając podnieść rozsypane zakupy magicznej społeczności. Wzrost przydatna rzecz - chłopak przekonał się o tym po raz kolejny - mając 185 cm wszystko dokładnie widział, oczywiście w połączeniu z idealnym wzrokiem. Ciekawe jaką osobą jest Kay - zaczął się zastanawiać, wypatrując dziewczyny - Na razie trudno mi to orzec, gdybym chociaż znał jej status krwi, kolor oczu, datę urodzenia...hmmm. Mój horoskop na dziś przewidział powodzenie w każdym przedsięwzięciu, więc jeśli jej aura również będzie sprzyjająca wszystko się uda! Dave sięgnął do kieszeni spodni, żeby sprawdzić ile ma z sobą pieniędzy. Po szybkim przeliczeniu galeonów był pewien że stać go na wszystko co potrzebne. Miał rozpracowaną praktycznie każdą ewentualność. Nie zastanowił się jednak nad powrotem... który mógłby zamienić się w ucieczkę.
Powrót do góry Go down


Kayleigh Walsh
Kayleigh Walsh

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 166
  Liczba postów : 363
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5516-kayleigh-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5526-k-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7581-kayleigh-walsh#211945
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyNie Cze 09 2013, 20:43;

Szczerze mówiąc to Kayle troszkę się obawiała tego spotkania. Po co ona w ogóle się zgodziła? Mało jej atrakcji w Hogwarcie? Powinna teraz bardziej zwrócić uwagę na treningi, przecież niebawem mecz. Ale, nie! Zachciało jej się tajemniczych spotkań, a przyjedzie co do czego będzie marudzić, że nie było warto. Już mogła zostać w dormitorium i dalej rozcinać brzuchy żabkom. Choć z drugiej strony takie tajemnicze spotkanie jest takie ekscytujące. W dodatku ktoś kto wie o istnieniu Kayle, musi być fajnie!
Krzątała się jak szalona po dormitorium w poszukiwaniu swojej torby. Co jak co, ale ona bez niej się nie ruszy. W końcu po kilkunastu minutach znalazła, po czym schowała jakieś tam duperele no i oczywiście różdżkę. Oczywiście bałagan został, bo biedaczka zapomniała rzucić odpowiedniego zaklęcia, coby pomieszczenie było czystsze. Najwyżej jak wróci to będą się na nią czepiać. Dość długo szła, bo pierwszy raz idzie do Hogsmeade, w dodatku sama, a to nie lada wyczyn dla nowych. Co kilka minut pytała się jakiegoś przechodnia, który usiłował wytłumaczyć dziewczynie drogę. Minęło ponad pół godziny, kiedy Kayleigh pojawiła się na miejscu. Teraz czas szukać tajemniczego korespondenta o imieniu Dave. Rozglądała się, aż go ujrzała. Szybko podbiegła do chłopaka i głośno go przywitała.
- Dotarłam! Cała i zdrowa. - odparła z zadowoleniem w stronę Dave'a. Strasznie jest ciekawa co dalej będą robić. Może zaprosi ją do trzech mioteł? Dobra, koniec! Najważniejsze, że doszła tu w jednym kawałku.
Powrót do góry Go down


Dave Garell
Dave Garell

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 99
  Liczba postów : 156
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5778-dave-garell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5780-dave-garell
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyNie Cze 09 2013, 20:54;

Czekał i czekał, a z każdą chwilą niecierpliwił się coraz bardziej. Z nudów wyjął talizman z błyszczącym zielonym kamieniem i za pomocą zaklęcia wprawiał go w ruch, tak że szmaragd latał tam gdzie rozkazała mu różdżka. Zapatrzył się chwilę i prawie przeoczył nadejście Kayle. Na szczeście dziewczyn go zauważyła. Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę, pragnąc uścisnąć dłoń Kanadyjki na powitanie.
- Fajnie że jesteś - odezwał się - Przedstawiać się nie będę, bo moje imię już znasz, ale jeżeli chcesz wiedzieć cokolwiek, śmiało pytaj. Na początek może jednak ja spytam; dokąd chciałabyś pójść? Nie spieszy mi się, mam całkiem dużo czasu, więc zdążę spełnić jakieś ewentualne zachcianki - puścił oczko w jej stronę, po czym schował amulet do kieszeni.
Powrót do góry Go down


Kayleigh Walsh
Kayleigh Walsh

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 166
  Liczba postów : 363
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5516-kayleigh-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5526-k-walsh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7581-kayleigh-walsh#211945
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPon Cze 10 2013, 21:15;

Doszła w jednym kawałku, czyli pierwsze z wielu zadań zostało. Teraz czas na kolejne, a mianowicie poznać nowego znajomego. Trochę podejrzane, bo przecież Kayle nigdy nie spotkała się z taką propozycją żeby ktoś ją od razu zapraszał na spotkanie, chociaż dziewczyna nie ma zielonego pojęcia kim on jest. Może to jakiś cichy fan? Ale fajnie by było! Kayleigh miałaby pierwszego fana w tegorocznych zawodach. Nie zapyta się go przecież, bo jeszcze chłopaczynę wystraszy. Miejmy nadzieję, że później to wszystko wyjdzie na jaw. Teraz trzeba go poznać, bo nie wiadomo z kim ona zadziera. Pod tą całą maską niewinnego chłopczyka zawsze może się kryć jakiś seryjny morderca bądź inny złodziej żab latających. O nie, nie! Żaby to ma zostawić, są dla Kayle! Dobra, on nie jest żadnym mordercą, koniec!
- Też się cieszę, że jestem. W końcu sama szłam i dałam radę!- zadowolona z siebie ponownie posłała jakiś tam uśmiech w stronę Dave'a. Miejsce? O kurczę, ale fajnie! Ma już osobistego przewodnika po Hogsmeade! W dodatku od tak. Teraz nie będzie musiała łazić po korytarzach w poszukiwaniu jakiegoś ucznia Hoga, coby mógł oprowadzić przyjezdną po zamku oraz innych okolic. - Słyszałam coś o Trzech Miotłach. Podobno fajne miejsce, można tam miło spędzić czas. Mam rację? - i znowu skierowała się do kolegi. Ciekawe co on na to? Pójdą do tego pubu? A może zaproponuje coś zupełnie innego? - Ale oczywiście pozostawiam tobie wolną rękę. Może ty masz jakieś lepsze pomysły, bo szczerze to ja nie za bardzo orientuje się jeszcze w tych miejscach, koniecznie do nadrobienia! - no! Dobrze Ci idzie Kayle. Ale super, w końcu jakaś integracja z uczniami tej szkoły!
Powrót do góry Go down


Dave Garell
Dave Garell

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 99
  Liczba postów : 156
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5778-dave-garell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5780-dave-garell
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyPon Cze 10 2013, 21:50;

Dziewczyna była niewysoka i szczupła, jej włosy miały niesamowity kolor, którego Dave nie umiał określić. Spojrzenie głęboko brązowych oczu miało w sobie wiele radości, z postawy przyjezdnej emanował optymizm. Ubrana była zwyczajnie, ładnie ale bez żadnego wydziwiania. To dobrze. Garell czasem czuł się niezręcznie w towarzystwie dziewczyn obwieszonych tonami biżuterii, ubranych w najmodniejsze ciuchy, wzory, kolory, kroje, zasuwających na wysokich obcasach setnej pary butów, dla których całym światem były zakupy i rozmowa o modzie według magazynu "Czarownica". To nie był świat krukona. Dlatego też z aprobatą przyglądał się Kayleigh. Nawiasem mówiąc, jej głos również był całkiem przyjemny dla ucha.
- Jestem z Ciebie naprawdę dumny, gratulacje iż udało Ci się tu trafić - powiedział szczerze, bez nuty sarkazmu - Niewielu trafiłoby tu samemu. Całe pierwsze dwa lata nauki w Hogwarcie nie mogłem się połapać w terenie! Szczerze mówiąc, nawet teraz czasem mam problemy. Sam zamek kryje wiele tajemnic, a co dopiero tereny wokół niego! Jest jeszcze Hogsmeade i Londyn... właśnie! Byłaś już w Londynie? Czekaj, czekaj, ja chyba za dużo mówię - zreflektował się chłopak, przykładając teatralnym gestem rękę do ust - Pewnie Ci to przeszkadza, co? Już się zamykam!
Przemilczał chwilę, by już parę minut później wykrzyknąć:
- Trzy miotły! Naturalnie! O najważniejszym wątku oczywiście zapominam - trzasnął się otwartą dłonią prosto w czoło - Wybacz, bywam bardzo roztrzepany! Racja, to całkiem przyjemne miejsce. Możemy tam iść, dlaczego nie. Z pewnością warto je poznać, jak i wiele innych miejsc w okolicy, rzecz jasna. A więc, zapraszam! To niedaleko - dopowiedział Dave, po czym ruszyli spacerem w stronę pubu. Idąc pomyślał że tę dziewczynę naprawdę da się polubić. Zresztą, nic dziwnego, jego intuicja co do osób rzadko zawodziła, a uwielbiał zawierać nowe znajomości! Oczywiście, mógł na tę wyprawę zabrać kogoś ze starych znajomych, lecz czy poznawanie nowych osób nie jest szalenie ekscytujące? Ach! WARTO!

[z/t]
Powrót do góry Go down


Xavier Debrau
Xavier Debrau

Nauczyciel
Wiek : 41
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 107
  Liczba postów : 111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5298-xavier-phillipe-debrau#154849
Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 EmptyCzw Cze 20 2013, 17:43;

Ach te przypadkowe spotkania, które tak bardzo wszyscy kochamy! Oczywiście niczego nieświadomy, zdołowany i zły na cały świat Xavier nie spodziewał się, że dzisiejszego dnia właśnie będzie uczestniczył w takim przypadkowym spotkaniu. Chociaż kto wie, może wcale nie takim przypadkowym? Dobra, kończę te rozkimny, bo są bezsensowne i do niczego nie prowadzą, oprócz oczywiście wydłużenia posta heheh. Generalnie to Debrau dowiedział się, iż miłość jego życia, którą stracił na rzecz jednego, krótkiego i nieprzemyślanego numerku, jest w ciąży i to nie z nim, a z jakimś bubkiem, co Debrau po cichu oczywiście uważał za wpadkę. Czyżby troskliwy ojczulek i partner Wright się nagle zmył? Ech, tym sposobem Francuz nie miał nawet komu wpierdolić, tak na do widzenia. Bo po wakacjach Debrau do Hogwarty chyba już nie wróci. Uczenie nie było jego wielką pasją, chociaż fakt, niekiedy mogło sprawiać satysfakcję. Nie równoważyła ona jednak wyobrażenia Kim z jakimś dzieciakiem, nienależącym do Xaviera... a za niedługo wyobrażenie stanie się rzeczywistością, a tego Xavier nie potrafiłby wytrzymać, dlatego po prostu odmówi pracę, zostawiając Dantego samego z całą tą hołotą, o. Nawet nie wiedział czy wybierze się na szkolne wakacje... bo po co? Wróci do Nicei, może zapomni, powróci do własnego życia. Może znowu wkręci się w jakiś nielegalny handel? Tak, to w połączeniu z pracą w teatrze z pewnością przyniesie większe zyski niż daremne próby zaszczepienia w tych młokosach miłości do teatru.
Spacerował sobie, rzucając mordercze spojrzenia i chociaż trochę zdychał z gorąca, nie mógł usiedzieć w zamku. W mieszkaniu też nie, dlatego spacer główną ulicą Hogsmeade nie wydawał się złą opcją!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ulica Główna - Page 6 QzgSDG8








Ulica Główna - Page 6 Empty


PisanieUlica Główna - Page 6 Empty Re: Ulica Główna  Ulica Główna - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ulica Główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 21Strona 6 z 21 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 13 ... 21  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ulica Główna - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-