Kiedy czas przeznaczony na pierwszą część sprawdzianu minęła, Ursulla głośno klasnęła w dłonie. Co prawda niektórzy delikatnie się spóźnili, ale miała nadzieję że te parę minut brakującego czasu nie stanowiło dla nikogo zbyt dużego problemu. W końcu starsi uczniowie powinni móc to zaklęcie rzucić z zawiązanymi oczami i zakneblowanymi ustami bez najmniejszego problemu. - Koniec czasu na pierwszą część zadania. Proszę opuścić różdżki! - Powiedziała głośno i zaczęła robić ponowny obchód po sali oceniając pracę każdego tak dokładnie jak się tylko dało. Zdecydowana część uczniów i studentów rzuciła zaklęcie rewelacyjnie co sprawiło jej nie lada przyjemność. Pozostało więc teraz ogłosić im kolejną i jednocześnie ostatnią część sprawdzianu. - Przechodzimy więc do drugiego etapu. Każdy z was przy regale posiada wyjątkowo mocno poplamioną chustę. Proszę ją odpowiednim zaklęciem wyczyścić. Macie czas do końca lekcji. Osoby które skończą wcześniej niech podniosą rękę, a podejdę i wystawię im ocenę na miejscu. - No i to by było na tyle. Z Chłoszczyścią sobie poradzili. Z tym zaklęciem też nie powinni mieć kłopotów.
Obowiązują was te same modyfikatory i zasady co w poprzednim etapie, za wyjątkiem modyfikatora spóźnienia, który już was nie obowiązuje. Z tą różnicą że tym razem musicie pozbyć się plam i brudu z chust za pomocą Tergeo. Czas macie do 27.03
Oceny:
W- 17 pkt - 20 pkt PO- 13 pkt - 16 pkt Z - 9 pkt - 12 pkt N - 5 pkt - 8 pkt O - 1 pkt - 4 pkt T - 0 pkt
k100:
WARTOŚĆ UJEMNA - Nie stało się zupełnie nic. Nie zniknęła nawet najmniejsza plamka. Nie dostajecie żadnych punktów za tę część sprawdzianu.
0-20 - Plamy stały się nieznacznie jaśniejsze, ale poza tym tak naprawdę nic się nie stało. Otrzymujesz 2 pkt za tę część zadania.
21-40 - Na pewno dało się to zrobić lepiej. Parę mniejszych plam zniknęło, ale te największe pozostały niewzruszone wobec zaklęcia. Urszula przyznaje Ci 4 pkt.
41-60 - Nie najgorzej. Większość plam zniknęła, a na chuście pozostały tylko te najciemniejsze i najcięższe do usunięcia. Profesorka wyglądała na nawet zadowoloną z efektów zaklęcia i przyznała Ci 6 pkt do oceny końcowej.
61-80 - Efekt zaklęcia z pewnością był znakomity i cieszył oko. Na chuście pozostały w losowych miejscach ciężkie do zauważenia, niemalże zlewające się z barwą chusty, malutkie plamki. Urszulka daje wam za ten etap 8 pkt.
81-100+ - RE-WE-LAC-JA. Nic dodać, nic ująć. Chusta została doszczętnie wyczyszczona do tego stopnia że zdezintegrowany został nawet kurz który został przez ten czas na niej wylądować, sam materiał wydawał się być jakby jaśniejszy. Dostajecie od Psorki 10 pkt za to zadanie.
Kodzik:
Wklejcie to na początku posta:
Kod:
<zgss>Ilość punktów w kuferku:</zgss> [url=LINK]ilość[/url] <zgss>Wynik Etapu II:</zgss> [url=LINK]k100[/url] + modyfikatory = <zgss>Punkty oceny:</zgss> zdobyte pkt za etap I + zdobyte pkt za etap II = <zgss>Zdobyta Ocena:</zgss> W/PO/Z/N/O/T
Część teoretyczna K100:99 Zastosowane modyfikatory: - Część praktyczna Zestaw zaklęć:5 Błędy:4, 1, 3 K100:17 Zastosowane modyfikatory: + 77 pkt z zaklęć + 15 za udział w lekcji Podsumowanie Ocena końcowa: 77 + 15 + 99 + 17 = 208 (Wybitny)
Egzamin z zaklęć wydawał jej się właściwie tylko formalnością. Mogła się oczywiście mylić, ale mimo wszystko zawsze uważała, że z tym przedmiotem radziła sobie naprawdę dobrze. Była zatem dobrej myśli, kiedy wchodziła do odpowiedniej sali i z zaciekawieniem spoglądała na pergamin. Uniosła lekko brwi, przyglądając się tabelce, a następnie spojrzała na panią profesor, domyślając się, że najpewniej będą musieli tutaj coś zgadywać. I jak widać, wcale się nie pomyliła, bo gdy egzamin się rozpoczął, pani profesor rozpoczęła rzucanie niewerbalnych zaklęć. Ich rozpoznawanie było dla Victorii właściwie banalnie proste, zwłaszcza dwóch początkowych, bo w końcu aquamenti i alohomora nie były niczym niesamowitym. Potem po kolei potoczyły się: tletl, aeris fluxus, sonorus, defodio, raptaque, florisatus i silencio vado, a ona starannie odnotowywała każde z nich, uzupełniając kolejne dane, potrzebne do tego, żeby uzupełnić całą tabelkę. To, powiedzmy sobie szczerze, była dla niej właściwie bułka z masłem. Gdy skończyli pisać, Victoria opuściła wraz z pozostałymi salę i wróciła do niej dopiero, kiedy została wywołana. Pani profesor miała teraz dla niej zupełnie inne wyzwanie i Brandon uznała, że musi się odpowiednio mocno skupić, żeby coś z tego wyszło. Zmarszczyła brwi, gdy po kolei padły: iluitl, harena missus, sequemini, ale widać było, że te zaklęcia nie były do końca dopracowane. Kiedy padło pierwsze z nich, Victoria od razu zauważyła, że profesor wykonała błędny ruch ręką. W drugim źle położono akcent, a w trzecim inkantacja była błędna. Skoro już błędy odnalazła, zostało jej tylko poprawne wykonanie wskazanych właśnie zaklęć, co też uczyniła, pamiętając, by nie powtórzyć tych samych potknięć, które przed chwilą poprawiała. I udało jej się to bez żadnego problemu. Wręcz wybitnie.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Część teoretyczna K100:17 Zastosowane modyfikatory: +10 (nowa postać) Część praktyczna Zestaw zaklęć:3 - Condere, di siki, scribe Błędy:5, 6(4), 3 K100:24 Zastosowane modyfikatory: +10 (za zauważenie podstępu pani profesor) Podsumowanie Ocena końcowa: 20 + 17 + 24 = 61 -> Okropny
Ania naprawdę była jednym kłębkiem nerwów kiedy myślała o lekcjach zaklęć, a czekał ją przecież egzamin! A to było po stokroć, po tysiąckroć wręcz gorsze! Duszności łapały ją jeszcze w dormitorium, jak więc miała w ogóle przeżyć ten egzamin? Nie było szans. Dlatego Aneczka zrobiła to, co doraźnie przyszło jej do głowy, czyli... nafaszerowała się uspokajaczami. I to w dawkach znacznie przekraczających te zalecane. I w ten oto sposób, praktycznie półprzytomna, z bardzo nieobecnym spojrzeniem ruszyła na zajęcia, gubiąc się po drodze przynajmniej dwa razy. Kiedy zawitała w klasie, nie bardzo rozumiała co się działo. Nie miała rzucać zaklęć? Ani jednego? Zero zaklęć na egzaminie z zaklęć? To... to właściwie czemu się tak stresowała? Czyżby naprawdę nie było powodu? Uśmiechnęła się sennie do nauczycielki, kiedy ta rzucała czar. O jaki śmieszny... Tylko czemu kompletnie nie rozumiała na co patrzy? Powpisywała coś, mając nadzieję, że trafiała we właściwe rubryczki, bo tak jakoś rozjeżdżał jej się obraz przed oczami. Na części praktycznej też to nauczycielka rzucała zaklęcia. Tooo był egzamin. Aneczka pomyślała sobie o tym, jak bardzo szanowała tę kobietę. Tak bardzo, tak niesamowicie mocno, że... Co? Jaki błąd? Nie miała pojęcia. Ooo, drugi raz pytanie o błąd... Tym razem wypaliła w ciemno, że żadnego błędu nie było i... Cooo? Trafiła...? Ależ jej się bujało. Czy tu były dwie nauczycielki? A gdyby tak następnym razem trochę mniej się bać tych zaklęć...? Nie było tak źleee... W końcu zdała, prawda? A z tego przedmiotu absolutnie niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała. No, byle jeszcze drzwi znaleźć... A może by tak zawołać Szarlotkę? Bo coś tak niezbyt dobrze jej było przez te eliksiry... z/t
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Część teoretyczna K100:53 + 10 z kuferka Zastosowane modyfikatory: punkty w kuferku Część praktyczna Zestaw zaklęć:3 Błędy:6,5,5 - dorzut parzysty +10 K100:34 Zastosowane modyfikatory: - Podsumowanie 44 Ocena końcowa: 63 + 44 = 107 nędzny
Z części teoretycznej idzie mu tak fifty na pół w zasadzie wcale nie najlepiej. Zezuje na nauczycielkę próbując rozkminić co to za zaklęcia i choć jedne wydają mu się dość oczywiste i zgaduje je w mig, to nad innymi główkuje, drapiąc się w głowę i wzdychając ciężko. Napisał co potrafił na tyle na ile potrafił i oddał pergamin by się dalej nie ośmieszać. Razem ze wszystkimi wyszedł z sali by później wrócić na część praktyczną, gdy nauczycielka przywołała go po nazwisku. Kiedy Papadakis rzucała zaklęcia, bez problemu rozpoznawał co to są za inkantacje. Nie wszystkie rozumiał, bo wydawało mu się, że wychodziły jej bezbłędnie, okazywało się jednak, że powinien był przyłożyć się trochę bardziej do przysłuchiwania, bo brak perfekcjonizmu w jego życiu aż dwa razy sprawił, że wtopił na zwykłym, niedbałym machaniu różdżką. Przyjął kornie wynik swojego egzaminu, zadowolony, że w ogóle zdał i wyszedł z sali z ulgą, że ma to już za sobą.
Część teoretyczna K100:61 Zastosowane modyfikatory: - Część praktyczna Zestaw zaklęć: 1 Błędy: 4,5,1 K100: 35 przerzucone na 2 XD Zastosowane modyfikatory: 10 za nową postać Podsumowanie Ocena końcowa: 10+61+2=73 (okropny)
Nadszedł czas na sprawdzenie umiejętności z zaklęć; czuł się całkiem pewnie z tego przedmiotu, czarowanie nie sprawiało mu większych problemów dlatego odpuścił sobie pilne przygotowywanie się, uznając że wieczór przed i tak już za wiele nie wskóra i co umie, to umie. I tak oto część teoretyczna egzaminu z zaklęć poszła mu lepiej niż gorzej, chociaż bez szału; uzupełnił trochę więcej niż połowę tabelki, kilkukrotnie skreślając i poprawiając część odpowiedzi, bo wahał się która będzie prawidłowa, a po oddaniu pergaminu z mieszanymi uczuciami oczekiwał na wywołanie do części praktycznej. Zdziwiła go nieco forma, w której musiał wyłapać błędy nauczycielki i jakoś tak zbiło go to z tropu, że poszło mu po prostu fatalnie i nie był w stanie wskazać żadnego, tylko coś głupio wystękał. Profesor skwitowała to pełnym politowania spojrzeniem i wystawiła mu ocenę okropną, podkreślając, że uratowała go nie najgorzej napisana teoria. Żenada. Wyszedł z sali zły i zwyczajnie zirytowany swoją własną głupotą, bo doskonale wiedział że byłoby go stać na co najmniej zadowalający. Na razie wyniki testów wskazywały na to że to ewidentnie nie był jego rok.
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Część teoretyczna K100:64 Zastosowane modyfikatory: - Część praktyczna Zestaw zaklęć: 5 Błędy: 1,5,6(1) K100: 44 Zastosowane modyfikatory: +18 z kuferka Podsumowanie Ocena końcowa: 18+64+44=126 (zadowalający)
Rysiek, jak do wszystkiego, również do egzaminów podchodził z dużym luzem. Nie wydawało mu się, żeby profesor zaklęć mogła go czymś zaskoczyć, w końcu (zazwyczaj) chodził na jej lekcje i coś tam z grubsza potrafił wyczarować. Tabelkę prezentowanych przez nią w ramach części teoretycznej czarów uzupełnił raczej bez większych problemów, chociaż niezbyt szczegółowo i nie w stu procentach. Nie przejmował się tym jednak, bo wiedział że na zaliczenie z pewnością wystarczy mu punktów, a wcale nie potrzebował do szczęścia więcej. Druga część sprawdzianu była całkiem interesująca; udało mu się od razu usłyszeć jak Mila masakruje akcent pierwszego zaklęcia, przy drugim już nie poszło mu tak dobrze, bo wydawało mu się że szybko wymamrotana formuła nie powinna być problemem, sam tak czasem robił. Ostatnie zadanie okazało się być podchwytliwe, czego początkowo nie wyłapał i dopiero za drugim razem oświadczył że zaklecie zostało wypowiedziane bezbłędnie i powinno zadziałać. Wyszedł z egzaminu z oceną zadowalającą, cóż, bardzo zadowolony - głównie dlatego, że miał już pierwszy test z głowy i że nie dostał z niego tłustego trolla.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Część teoretyczna K100:5 --> 51 Zastosowane modyfikatory: Przerzut k100 za kuferek Część praktyczna Zestaw zaklęć:3 Błędy:4,2,1 K100:93 Zastosowane modyfikatory: Podsumowanie Ocena końcowa: 51+93 = 144 (Zadowalający)
Drugim egzaminem, jaki czekał Irvette okazał się być sprawdzianem z Zaklęć Użytkowych. Nigdy nie była to najmocniejsza storna dziewczyny, ale skoro miała kończyć szkołę, chciała mieć na papierze kwalifikacje z dziedzin, które mogą jej się w życiu przydać, a za taką właśnie uważała Zaklęcia. Już po wejściu na salę czuła, że nie będzie to jej dzień, mimo wcześniejszego dobrego humoru, spowodowanego wynikiem testu z zielarstwa. Jak widać intuicja jej nie zawiodła. Część teoretyczna poszła de Guise średnio i to dosłownie, gdy była w stanie odpowiedzieć poprawnie na niewiele ponad połowę tego, co pojawiło się na pergaminie. Starała się jednak nie przejmować i podejść do praktyki z otwartą głową. Po wylosowaniu zestawu zaklęć, które miała przedstawić, wzięła głęboki oddech i rozpoczęła od Condere. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że nie było. Chwila nieuwagi, a gest jaki wykonywała odszedł nieco od perfekcji, co oczywiście zirytowało de Guise, ale starała się nie myśleć o tym wiedząc, że ma jeszcze dwa zaklęcia do rzucenia. Scribe poszło jej dużo lepiej, choć początkowo źle chwyciła różdżkę. Na szczęście dyskomfort w nadgarstku zwrócił jej uwagę i była w stanie poprawić swój błąd, tym samym poprawnie rzucając zaklęcia. W końcu przyszedł czas na finalny pokaz umiejętności prefekt naczelnej. Wymowa lungere silvam nigdy nie była dla niej łatwa szczególnie z angielskim akcentem i tym razem właśnie ten błąd popełniła. Zaklęcie co prawda wyszło, ale nie było tak mocne, jak by tego chciała. Ze zdziwieniem, ale i ulgą okazało się jednak, że część praktyczna została jej oceniona praktycznie na najwyższym stopniu, choć przez błędy w teorii, nie była w stanie uzyskać oceny lepszej niż Zadowalający. Przyjęła z pokorą ten wynik wiedząc, że nie był to jej najmocniejszy przedmiot, po czym opuściła salę egzaminacyjną, by udać się na obiad, przed kolejnym testem jej umiejętności magicznych.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Część teoretyczna K100:42 Zastosowane modyfikatory: - Część praktyczna Zestaw zaklęć:4 Błędy:akcent, akcent, ruch różdżką K100:42 Zastosowane modyfikatory: przerzut za kuferek Podsumowanie Ocena końcowa: 42 + 42 => 84 (Nędzny)
Trochę bardzo nie chciał iść na ten egzamin, bo od nigdy w zaklęcia dobry nie był. Ot, w transmutacyjnych może coś tam ogarniał. Chociażby zmieniał dowolną ciecz w dowolny alkohol i umiał zrobić kolczyki z petów. Ale zaklęcia, że zaklęcia takie uroki i klątwy? Masakra jakaś. Natomiast sam egzamin to była rzeź. Profesor jakoby straciła głos i sobie czarowała bez słów. Puchona to tak zaskoczyło, że przez połowę egzaminu nie wiedział, co się dzieję, a kiedy już odkrył to była zbyt późno, aby nadrobić pewne niedociągnięcia tj. żeby cofnąć się w czasie i zaczynać wszystko od nowa. Jeszcze problem był taki, że początkowe zaklęcia spoko, dość oczywiste. Ale te późnej... Wacek wiedział, że takie miały prawo istnieć i ktoś nawet miał prawo je wykorzystywać. Tylko, że jakieś informacje typu nazwa zaklęcia? Sposób wykonania? Nie, to już nie. Od tego typa nie należy wymagać aż tak dużo. Zaklęcia, które chłopak wylosował względnie proste: Aquamenti, cantus musica, silencio vado, bo podobno na wcześniejszej części egzaminu się powtórzyły. To tez wiedza, którą student pozyskuje na korytarzu przed egzaminem, a nie w czasie całego semestru nauki. Wszak Wacek był właśnie tym typem, który uczył się większości w pięć minut przed salą. Wszystkie niepoprawne rzeczy, których się dopatrzył u pani profesor to jakieś głupotki typu akcent czy źle trzymana różdżka. Ale najgorszy był akcent, którego Wacek słyszeć nie umiał. Jako Polak miał ten swój, inny niżeli brytyjski i sam nieco inaczej wypowiadał pewne frazesy. Zaś co do ruchu ręką - czysty strzał.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Część teoretyczna K100:75+15 (za lekcję) = 90 Zastosowane modyfikatory:lekcja Część praktyczna Zestaw zaklęć:1 Błędy: ^ K100:52+67 (kuferek) = 119 Zastosowane modyfikatory: Podsumowanie 209 Ocena końcowa: W
Była nieco zaskoczona faktem, że to nowa nauczycielka została wyznaczona do przeprowadzenia egzaminu końcowego z Zaklęć, zamiast sprawdzonego Kruczego Ojca. Wyglądało na to, że Kruczy Ojciec miał ostatnio problemy ze zdrowiem lub był tak bardzo zajęty, że nie mógł zająć się egzaminem (dosłownie, miał ręce pełne roboty). Mimo to, postanowiła nie poddawać się i przygotować się jak najlepiej potrafiła. Zaklęcia stały się dla niej prawdziwą pasją w ostatnich latach, nie ustępując jedynie jej miłości do latania. Ale wiedziała, że musi dobrze się przygotować, jeśli chce osiągnąć sukces na egzaminie.
Na samym początku egzaminu czekały na nią zaklęcia niewerbalne, które zostały rzucone przez greczynkę. Nie było to dla niej problemem, poradziła sobie z nimi z łatwością, wykonując każde zaklęcie z niezwykłą precyzją i skrupulatnością. Dokładnie opisywała każdy krok i niuans, wykazując się pedantycznym podejściem. Potem przyszedł czas na indywidualne wyzwania, gdy każdy uczestnik był zapraszany oddzielnie, aby wskazać błędy nauczycielki podczas rzucania zaklęć. I tutaj również nie zawiodła, świetnie radząc sobie z wytykaniem nawet najmniejszych nieścisłości. Była gotowa na każde wyzwanie i koncentrowała się na doskonaleniu swoich umiejętności.
Po zakończonym roku szkolnym otrzymała najwyższą możliwą ocenę, co stanowiło dla niej ogromne osiągnięcie. Była dumna ze swojego sukcesu i cieszyła się, że jej ciężka praca przyniosła tak wspaniały rezultat. Deeeecent! To słowo podsumowujące jej osiągnięcie brzmiało jak najpiękniejsza melodia. Teraz mogła świętować i zasłużenie odpocząć, czując się pewna siebie i gotowa na kolejne wyzwania, które przyniesie przyszłość.
Część teoretyczna K100:5 - przerzut za próg punktów kuferkowych 61 Zastosowane modyfikatory: przerzut za punkty kuferkowe Część praktyczna Zestaw zaklęć:2 Błędy:2,3,5 K100:13 Zastosowane modyfikatory: +10 pkt za postać młodszą niż 3 miesiące Podsumowanie Ocena końcowa: 10 + 61 + 13 = nędzny
na egzamin przyszła z duszą na ramieniu. Modliła się do trytońskich bogów, by różdżka nie wybuchła jej w ręce ani nie spaliła włosów, więc usiadła najpierw do egzaminu teoretycznego, wiedząc, że versus papier najgorsze co mogło się stać, to wypisany długopis. Działała rozmyślnie, chciała nabić jak najwięcej punktów na części teoretycznej, bowiem czuła już w kościach, że polegnie na praktyce o ile nie będzie to prezentowanie aquamenti (a i przy aquamenti bywało ciężko). Oczywiście gdy doszło do części praktycznej, pomimo wylosowania dość banalnego zestawu zaklęć, które znała i używała na codzień, zarówno przy alohomorze nie zorientowała się, że nauczycielka źle trzymała różdżkę, później przy orchideusie choć proste, krótkie słowo w ogóle nie wyłapała, że sylaby były poprzestawiane, a kiedy doszło do inaudio stres osiągnął już taki poziom, że miała łzy w oczach. Czemu jak szło źle, to musiało iść źle właśnie dla niej? Ze spuszczoną głową zaakceptowała wynik nędzny, bo co tu dużo dyskutować, jej umiejętności czarowania były właśnie takie. Nędzne.
Część teoretyczna K100:40 Zastosowane modyfikatory:+10 za bycie postacią młodszą niż 3 miesiące stażu Część praktyczna Zestaw zaklęć:6 - Aquamenti, calefactio, cantus musica Błędy:3,6(+nieparzysta),2 K100:98 Zastosowane modyfikatory: +2 z kuferka Podsumowanie Ocena końcowa: 12 + 40 + 98 = 150 Zadowalający
Anastasia Mallory do egzaminów podchodziła bez większego entuzjazmu. Cały czas czuła się w Hogwarcie obco i nie na miejscu, nie znalazła też sobie żadnych przyjaciół, czy choćby bliższych znajomych. Niby znała parę osób, nawet poznała osobiście Prefekt Naczelną, ale i tak jej życie społeczne było na, delikatnie mówiąc, średnim poziomie. Z nauką też bywało różnie. Przykładem były zaklęcia, do których nie przykładała się jakoś szczególnie. Niby ją ciekawiły, ale póki co inne rzeczy pasjonowały ją bardziej niż machanie badylem. Egzamin był... trudny. Anastasia miała wrażenie, że poziom wyskoczył bardzo mocno w górę, dlatego kiedy zobaczyła niewerbalnie rzucane zaklęcia, jej oczy rozszerzyły się szeroko. Że niby co? Jak miała rozpoznać te zaklęcia? Właściwie to przed egzaminem nawet niespecjalnie wiedziała, że tak niewerbalnie się da. Część zaklęć rozpoznała, jakieś prawidłowo wystrzelała, przy większości jednak poległa, więc nie spodziewała się szczególnie wysokich not. Jednak ku jej zaskoczeniu część praktyczna poszła jej wprost śpiewająco! Musiała co prawda poprosić o powtórzenie panią profesor, gdy nie usłyszała żadnego błędu w drugim zaklęciu, jednak cała reszta poszła jej bezbłędnie. Niestety mimo doskonałej części praktycznej część teoretyczna zaniżyła jej ocenę. Tak czy inaczej mocny Zadowalający spełniał jej oczekiwania i Anastasia była usatysfakcjonowana takim wynikiem. z/t
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Część teoretyczna K100:59+41=100 Zastosowane modyfikatory: +41 za kuferek Część praktyczna Zestaw zaklęć: 6 Błędy: 5, 4, 5 K100: 35+59+15=109 Zastosowane modyfikatory: +59 za kuferek, +15 za lekcję Podsumowanie Ocena końcowa: 100 za kuferek + 59 + 35 + 15= 209 (W)
Do egzaminu z zaklęć Violetta musiała podejść chociażby ze względu na swoją sympatię i szacunek, którym darzyła ten przedmiot oraz swojego poprzedniego opiekuna domu, który również zajmował się jego wykładaniem. Nie trzeba też chyba wspominać o tym, że jednak miała ogromne ambicje i oczekiwania jeśli chodziło o uzyskany wynik na tym konkretnym teście. Chociaż stojąca przed nią nauczycielka używała zaklęć w formie niewerbalnej to jednak wiele drobnych elementów pomogło pannie Strauss określić dokładnie jakich czarów używała kobieta. Brała pod uwagę zarówno chwyt na różdżce, odpowiednio wykonywany ruch nadgarstkiem oraz kolor światła, które wydobywało się z czubka drewna za każdym razem, gdy magia się z niego uwalniała. Nie miała problemu z wymienieniem poszczególnych zaklęć, trafnie określając każde z nich i opisując tak obszernie jak tylko była w stanie. Część praktyczna była z pewnością dużo bardziej zaskakująca. Głównie ze względu na to, że Krukonka oczekiwała tego, że to ona będzie musiała rzucać zaklęcia, a nie na odwrót. Obserwowała uważnie każdy ruch nauczycielki, która postanowiła postawić na Aquamenti, jeden z klasyków szkolnych, ale także na Calefactio i Cantus Musica. O ile w przypadku pierwszego i ostatniego zaklęcia wszystko wydawało się w porządku poza faktem, że pospiesznie wypowiedziana formuła nie zgrała się do końca z gestem tak w przypadku środkowego zaklęcia profesor umyślnie zmieniła wykonywany ruch różdżką, który sprawił, że nie do końca zaklęcie zadziałało tak jak powinno. Po wytknięciu wspomnianych błędów nauczycielce, Strauss mogła oczekiwać spokojnie na ogłoszenie finalnego wyniku egzaminu, który oczywiście spełnił jej wcześniejsze oczekiwania. Nie po to tak długo szkoliła się w dziedzinie zaklęć, aby zadowolić się czymś poniżej Wybitnego.
z|t
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Wychillowana wbiła do klasy, raczej pewna, że zda, a to tak naprawdę było najważniejsze. Oczywiście nie pogardziłaby jakimś wybitnym na świadectwie, ale była świadoma, że ostatnie tygodnie zamiast intensywnie kuć, walczyła ze swoją kontuzją i nie miała zbyt wiele czasu ani sił, żeby porządnie przysiąść do książek i powtórzyć materiał z całego roku. Tak więc niesiona życiowym mottem co ma być to będzie, usiadła w ławce i zerknęła na rubryczki, po raz pierwszy spotykając się z taką formą tego egzaminu. Uważnie jednak patrzyła na to, co robi nauczycielka, po czym skrupulatnie opisała wszystko i uzupełniła tabelkę. Po intensywnym teście przyszła pora na praktykę i tutaj również się zdziwiła, bo liczyła, że to ona będzie musiała wymachiwać różdżką na prawo i lewo, a nie przyglądać się zaklęciom Papadakis, która celowo popełniała jakieś błędy. Czujna jak kojot, śledziła jej każdy ruch i na miarę swoich możliwości opisała co i jak, począwszy od podania krótkiego opisu działania zaklęcia, kończąc na potencjalnej pomyłce, która sprawiła, że inkantacja nie do końca wychodziła tak jak powinna. Może i nie popisała się jakąś wybitną wiedzą, ale nie skończyła też z trollem, wobec czego wyszła z sali zadowolona.
Część teoretyczna K100:53 → 46 Zastosowane modyfikatory: Część praktyczna Zestaw zaklęć: 2 Alohomora, orchideus, inaudio Błędy:5, 6, 2 + nieparzysta K100:13 → 65 Zastosowane modyfikatory: przerzut za 5pkt z zaklęć | +10 postać młodsza niż 3msc Podsumowanie Ocena końcowa: 65 + 46 + 10 = 121 → Z
Zaklęcia były ważne, albo przynajmniej tak sobie zawsze mówiła. Trudno jednak było im ująć ważności, kiedy cały jej świat opierał się na czarach i szczerze nie wyobrażała sobie żyć inaczej – nie potrafiłaby nawet. Jej rodzina nie była szczególnie przyjazna mugolom, więc niemagiczna część rzeczywistości ograniczała się w jej życiu jedynie do lekcji mugoloznawstwa, na które do niedawna musiała chodzić. Teraz jednak przyszła na egzamin z zaklęć, nie czując się szczerze mówiąc zbyt przygotowaną. Coś tam wiedziała, coś skrzeczało, ale nie wiadomo w której sowiarni. Przystąpiła jednak do teorii, głowiąc się nad pytaniami i licząc na to, że podciągnie się praktyką, jak to miało miejsce w przypadku egzaminu z transmutacji u tego starego pryka. Nie poszło jej jednak aż tak dobrze. Popełniła błędy – to nie zgrała inkantacji z ruchem różdżki, to później nic nie zauważyła co powinna, a na końcu jeszcze źle chwyciła różdżkę. Była szalenie niezadowolona i wychodząc z zadowalającym już myślała o tym, jak to ma niby wyjaśnić rodzicom.
|zt
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Zaklęcia od zawsze stanowiły jeden z podstawowych przedmiotów w Hogwarcie także na pewno nie powinno nikogo dziwić to, że panna Huang postanowiła do niego podejść, aby sprawdzić swoje standardowe umiejętności. W końcu jakby nie patrzeć nauczana na owych zajęciach magia przydatna była w zasadzie każdej z dziedzin życia i z pewnością wypadało się na niej znać przynajmniej do jakiegoś stopnia. Mulan nie spodziewała się jednak tego, że przygotowany przez nauczycielkę egzamin okaże się aż tak łatwy. Nie spędzała jakoś szczególnie wiele czasu przy podręcznikach, ucząc się wszelkich reguł, ograniczeń czy innych bardziej teoretycznych kwestii, a jednak była w stanie odpowiedzieć bezbłędnie na pytania kobiety bez większego zająknięcia. Oczywiście czasami każdy potrzebował chwili, aby odpowiednio ubrać w słowa pewne rzeczy, ale poza tym nie miała większych trudności z udzielaniem odpowiedzi. Z wielkim zadowoleniem mogła przejść do części praktycznej, która również nie była szczególnie wymagająca, ale chyba nauczycielka postanowiła sobie z nią nieco pogrywać. Miała wskazać błędy w wykonywanych przez nią zaklęciach, a jednak przy dwóch pierwszych, które profesor rzuciła nie mogła dopatrzeć się jakiegokolwiek. Zaczęła zachodzić w głowę co takiego mogło być nie tak. Zaczynała za bardzo kombinować i wymyślać nieistniejące problemy. W końcu poprosiła kobietę o to, aby powtórzyła dwa pierwsze zaklęcia i mogła już ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że wszystko w nich było poprawne, a nauczycielka jedynie sprawdzała jej czujność. Mogłaby się spodziewać podobnego postępowania i przy trzecim, ale to już by było zbyt wiele. Zamiast tego w uszy zakuł ją źle nałożony akcent w inkantacji ostatniego zaklęcia, który przełożył się na jego niewłaściwe działanie. Po przedstawieniu tych wniosków, Gryfonka mogła w końcu usłyszeć ocenę końcową, którą wystawiła jej nauczycielka. Z zadowoleniem mogła stwierdzić, że udało jej się otrzymać najwyższą notę czego nawet wcześniej się nie spodziewała, ale chyba jednak przygotowanie do egzaminu jednak coś dało i mogła udowodnić innym, że istotnie nadawała się do nauki.
z|t
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Sama nie wiedziała, co dokładnie sprowadziło ją na egzamin z zaklęć. Nigdy jakoś szczególnie nie przepadała za tym przedmiotem chociaż zdecydowanie należał on do podstawowych, które powinien znać każdy czarodziej. Być może dlatego właśnie znalazła się w sali przed obliczem nauczycielki, która jej zdaniem wymyśliła zbyt trudne pytania dotyczące teorii. Hawthorne jedynie ściągnęła mocno brwi w zamyśleniu i irytacji za każdym razem, gdy słyszała coś na czego temat nie miała absolutnie pojęcia. Owszem udało jej się na część pytań odpowiedzieć zapewne sensownie, ale nie była pewna jaki to przyniesie efekt. Nie w momencie, gdy często się zacinała i coś zaczynała kręcić. To na pewno dobrze nie świadczyło o poziomie jej wiedzy. Gorzej było jedynie w momencie, gdy nareszcie przeszła do praktyki. Nie miała kompletnie pojęcia na temat tego, co właściwie nauczycielka mogłaby robić źle przy rzucaniu poszczególnych zaklęć. Nie miała bystrego oka, które wypatrzyłoby jakieś niedociągnięcia przy ruchach różdżką, a także nie wychwyciła uchem jakiegoś szczególnego błędu w inkantacjach. Zdecydowanie nie była odpowiednią osobą do wytykania cudzych błędów, bo jej zdaniem wszystko było w najlepszym porządku. Nie było więc dla niej szczególnym zaskoczeniem, gdy okazało się, że zawaliła ten egzamin. Całe szczęście nie na tyle, by uzyskać trolla i przystępować do niego ponownie, ale wciąż otrzymać jedną z najniższych ocen.
z|t
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Część teoretyczna K100:12 Zastosowane modyfikatory: przerzut za punkty z zaklęć => 29 => 13 Część praktyczna Zestaw zaklęć:5 Błędy:4, 5, 3 K100:37 Zastosowane modyfikatory: +15 za lekcję zaklęć Podsumowanie Ocena końcowa: 15 + 13 + 37 = 65, Okropny.
Może to zakuwanie przez całą noc i całkowita niepewność do własnych umiejętności była jego zgubą? A może fakt, ze kiedy wszedł na salę, całkiem niewyspany, jego myśli zajęte były przez złotowłosą łyżwiarkę, przez którą nijak nie potrafił się skupić? Albo to kwestia nieświeżej kawy, która sprawiła, że nieco kręciło mu się w głowie i czuł, jakby miał zwymiotować na leżące przez nim kartki. Teoria poszła mu paskudnie. Nie potrafił składać liter. Pióro zdawało my się wylatywać z rąk, które, na domiar wszystkiego, strasznie mu się trzęsły. Praktycznie wylał atrament na kartkę... No nic, pozostawało mu tylko mieć nadzieję na to, że praktyka pójdzie mu lepiej. Przecież był pewny swoich umiejętności. Tego, że różdżka była po prostu przedłużeniem jego dłoni i nic nie sprawi, że pójdzie mu przecież źle, prawda? I musiał się sobą zawieść na swoim ulubionym polu. Może to kwestia tego, że poczuł się słabiej. Tego, że był niewyspany i nieszczególnie wiedział, co się dookoła niego dzieje. Dlatego patrzył na profesor i odpowiadał, chociaż to i tak było za dużo powiedziane. Paplał. Mówił bez ładu i składu. Plątał mu się język. Nawet nie liczył na to, że poszło mu dobrze. Słysząc werdykt, tylko pokiwał głowę i szybko ją spuścił, opuszczając salę. Okropny... może naprawdę się do tego nie nadaję?...
/zt
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Część teoretyczna K100:67 Zastosowane modyfikatory:+15 za bycie na lekcji Część praktyczna Zestaw zaklęć:6 Błędy:1 i 2x2 K100:98 Zastosowane modyfikatory: Podsumowanie Ocena końcowa: 67 + 98 + 15 = 180 (powyżej oczekiwań)
Nie stresowała się tymi egzaminami tak jak transmutacją u Patola, no bo… Nie był to Patol. Nie zmieniało to jednak faktu, że raczej nie było to też zbyt komfortowe – czekanie na wejście na pogrom z zaklęć. Zawsze zostawiała je na ostatnią chwilę i tak też było tym razem. Dosłownie rozgrzewała się na lodowisku z książką w rękach, dopiero do porządnej nauki siadając praktycznie w nocy. Sama sobie strzeliła w kolano. Jednak głupi to chyba zawsze miał szczęście. Jakimś cudem na części teoretycznej trafiło jej się wszystko, o czym udało jej się czytać i z czego przygotowywała się z Victorią. Jakim cudem wszystkie zaklęcia, które ćwiczyły, były na egzaminie? Nie wiedziała, ale nie miała zamiaru kwestionować łaskawości losu. Który utrzymał swoją łaskawość też na części praktycznej. Omal nie prychnęła nauczycielce w twarz, gdy wykonała błąd w aquamenti… Przecież dokładnie przez coś podobnego omal w tym zaklęciu nie utopiła Victorii. I do końca życia zapamięta chyba przez to jak poprawnie je wykonywać. W dwóch następnych także wyłapała błędy i była w stanie je poprawić. Szczęście było naprawdę po jej stronie z trafieniem na ten zestaw zaklęć, i to do tego stopnia, że z sali wyszła w absolutnym szoku.
/zt
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Część teoretyczna K100:56,51....24 XDDD Zastosowane modyfikatory: - Część praktyczna Zestaw zaklęć: 3 Błędy:3,1,4 K100: [url=link do rzutu]14,68[/url] Zastosowane modyfikatory: +15 za Lekcję w 1semestrze, +15 za Gorące pieńki Podsumowanie Ocena końcowa: 30 + 24 + 68 = 122 -> Z
Do sali wszedł z dobrym nastawieniem, ale równie niepewnym co dwa lata temu podczas uzdrawiania. Czuł się szczerze mówiąc okropnie i szczerze nie był pewien czy to przez pełnię czy może przez to dziwne żarcie z budki wędrownej wiedźmy. Podczas części praktycznej nie mógł się skupić i miał delikatne problemy z widzeniem. Do tego dochodziło srogie bulgotanie w brzuchu. Przez to prawidłowe opisanie zaklęć które były prezentowane zaraz przed nim o dziwo sprawiły mu trudność. Pomimo tego że każde z nich miał w małym paluszku i nie raz ich używał. Mimo wszystko napisał sporo, ale tak nieczytelnie że nie dało mu się praktycznie dać za to punktów. Zawet zaklęcie deszyfrujące by zapewne w tej sytuacji w niczym nie pomogło. Może nawet by tylko pogorszyło sytuację. Kiedy doszło do praktyki, przy wejściu do sali poprosił nauczycielkę o zaklęcie wentylujące, na co przystała widząc jego twarz jakby miał zaraz zemdleć. Bo faktycznie do tego powoli zmierzał. Starał się dokładnie przypatrzeć zaklęciom jakie przed nim prezentowano i starał się wychwycić błędy. Okropnie nie było, ale wiedział że stać go na więcej. Z niesmakiem wyszedł z Sali z cholernym Z i natychmiast skierował swoje kroki do skrzydła szpitalnego.
To miały być luźne, miłe i przyjemne zajęcia. Nie chciała przecież naciskać na swoich uczniów już od samego początku roku, szczególnie, ze miała zaplanowane już inne, zdecydowanie ciekawsze sposoby na wywołanie na nich presji. Klasa była już odpowiednio przygotowana, stoliki były puste, a przed Papadakis znajdowała się przezroczysta kula z zapisanymi kartkami, kiedy ta oczekiwała na przybycie kolejnych uczniów, witając ich skinieniem głowy, bądź odpowiadając na "dzień dobry" i wskazując na wolne miejsca. Nie naciskała na to, gdzie kto ma usiąść. Miejsca można było zajmować dowolnie, byleby wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem.
Termin wchodzenia do 10/09, godziny 20 zajęcia prowadzi @Artie Gadd
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Cieszył się na te zajęcia. Kurwa mać, to w sumie dla nich wracał do tej popierdolonej szkoły. Jednak gdy tylko zobaczył pracę domową, jaką Papadakis im zadała, odechciało mu się wszystkiego. Jakoś jednak się zmotywował i zawlekł dupsko do klasy na trzecim piętrze, choć nawet nie próbował udawać, że ma dobry humor. Usiadł gdzieś w cieniu i położył na biurku różdżkę, opierając się o ścianę. W gębie trzymał listek mandragory, który czasem sobie pożuł. Zastanawiało go, jak może wyglądać dzisiejsza lekcja i czy tylko pogorszy mu humor, czy jednak upewni w tym, że podjął właściwą decyzję, wracając do Hogwartu i ponownie rozpoczynając swoją edukację.
//jak ktoś lubi marudy, zapraszam do zaczepiania
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Zajęcia z zaklęć od samego początku były dla mnie nieco...dziwne. Wielokrotnie łapałam się na tym, że zamiast myśleć jak na czarownicę przystało, to wciąż miałam typowo mugolskie podejście do załatwiania spraw. Padło polecenie, by coś komuś podać? Prędzej bym to wzięła i rzuciła ręką niż przeniosła, nawet za pomocą banalnego wingardium leviosa. Tu już nawet nie chodziło o to, że miałam problem z odpowiednim naciskiem w słowie leviosa. Po prostu...po prostu byłam mugolaczką. Byłam ciekawa, czy kiedykolwiek się to zmieni. Przywitałam się z panią profesor zaraz po wejściu do klasy. Pomieszczenie wyglądało jakoś dziwnie, chociaż nie mogłam stwierdzić, gdzie tkwił problem. Dostrzegając jedynie ślizgona, z którym ostatnio na eliksirach prowadziłam zażartą wymianę pytań, postanowiłam do niego podejść. - Cześć, można? - zapytałam, obdarzając chłopaka uśmiechem. Przystanęłam obok krzesła, na który wskazałam palcem, dodając do wypowiedzi część niewerbalną. Miałam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko. Wyglądał na zmęczonego i smutnego, a tacy ludzie nie powinni siedzieć sami.
Było już późno i najchętniej odpuściłaby dzisiejsze zajęcia, ale na coś się zdecydowała - to coś na razie trzymała w tajemnicy przed innymi, ale zbliżało się wielkimi krokami i każda możliwość przećwiczenia zaklęć była przydatna. Rozsądna. Być może nawet ratująca jej krukoński tyłek z opałów, albo śmierci z pyska smoka. Stąd też Sasanka starała się ukryć zmęczenie dzisiejszym dniem i o widząc, jak pierwsi uczniowie wchodzą do sali, oderwała plecy od śniany, którą dotychczas podpierała, wchodząc do środka. — Dobry wieczór, profesor Papadakis - przywitała się jak zwykle, starając się nie kaleczyć wymowy dziwacznego nazwiska profesor, która, jak Saskia zakładała, musiała być greczynką. Usiadła w pustej ławce, ni to na początku, ni to pod koniec rzędu. Ot, na środku, neutralnym gruncie. Z torby wyjęła opasły podręcznik do zaklęć, położyła go na blat stołu i podpierając podbródek o wnętrze dłoni, przerzucała strony bez większego celu.
/ zapraszam do dosiadania się!
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie spodziewał się, że ktoś zobaczy jego promienną minę i postanowi się dosiąść. Znalazła się jednak jedna odważna - Elaine, puchonka która zaciekawiła go swoją wiedzą podczas lekcji eliksirów. -Jasne, siadaj. - Wyprostował się nieco, dając znak, że nie ma nic przeciwko jej towarzystwu. - Jesteś niezła z eliksirów. Jara Cię to, czy po prostu dobrze chłoniesz wiedzę? - Podjął temat, nie chcąc wyjść na buraka, a jednocześnie licząc na to, że pogadanka o tym, co go interesowało, umili mu czas i poprawi nieco parszywy nastrój.
Val weszła do środka i rozejrzała się po sali. Miała nieco podkrążone oczy, wczoraj nie umiała zasnąć. Mimo to miała całkiem dobry humorek, bo postanowiła, że nie będzie się już dłużej snuć po zamku jak smród po gaciach. Problemy miłosne problemami, ale czekały ją przecież treningi Quidditcha, OWUTEMy no i oczywiście weekendowe imprezki! Miała tyle do zrobienia, nie ma co się łamać. Przywitała się grzecznie z panią profesor, a potem pomachała Maxowi, który rozmawiał akurat z Puchonką z jej roku. Trochę się zarumieniła, kiedy przypomniała sobie wstydliwą rozmowę z Wielkiej Sali po tym, jak amortencja zawróciła w jej głowie. Choć na sali bylo dużo wolnych miejsc, postanowiła usiąść w ławce z Krukonką, którą kojarzyła z widzenia. Chyba była dużo starsza od niej, ale to nie szkodzi. Nigdy nie jest za późno, aby poznać kogoś nowego. - Cześć, mogę? - zapytała, po czym jeśli ta nie wyrażała sprzeciwu zajęła miejsce koło niej. - Jestem Valerie - rzuciła lakonicznie i wyjęła podręcznik na blat. Posłała w jej stronę uprzejmy uśmiech, i wyciągnęła jeszcze notes, który machinalnie otworzyła i zaczęła w nim gryzmolić. Może nie wykonywała już portretów i pejzaży, ale wciąż odruchowo w każdej wolnej chwili rysowała szlaczki i inne florystyczne bohomazy.
Był dopiero wrzesień, więc miał jeszcze całkiem niezłą motywację do chodzenia na zajęcia i Marlena nie musiała go nawet specjalnie namawiać, by poszli razem na lekcję zaklęć. Ryszard miał nowiutką różdżkę, nie zdążył jeszcze zgubić ani zniszczyć żadnej części szkolnego mundurka, więc prezentował się wyjątkowo elegancko; to, w połączeniu z lśniącą odznaką Prefekta Naczelnego pyszniącą się na pulowerku Marleny, dawało wrażenie jakby oboje byli pilnymi uczniami. Starzy byliby z nich dumni totalnie. Poklepał siostrę po ramieniu. - Patrz, takie z nas teraz szychy... ty - prefekta naczelna... ja... eeeeee... - zawahał się -...no. O patrz, August! - zmienił temat bo zdecydowanie nie był w stanie znaleźć w sobie niczego godnego pochwały, a łysa pała @Augustine Edgcumbe akurat rzuciła mu się w oczy na korytarzu. - Hej! Co tam, stary, idziesz na zaklęcia? Chodź z nami, co będziesz sam... - zagaił, w ogóle nie przejęty faktem że Krukon jest nieprzystępny jak zawsze i najprawdopodobniej żałuje w tym momencie że nie jest niewidzialny. Ryszard lubił Augusta, szanował go za imponujący intelekt i opanowanie w każdej sytuacji i tak też go traktował, jak ulubionego szwagra. A że uczucie to było jednostronne... trudno. Apropo uczuć, postanowił wyrazić głębokie współczucie wobec kolegi. - Biedaku, pewnie ci smutno bez Julki? Żenada z tym kończeniem szkoły, mogla rok przekiblować i solidarnie z tobą skończyć za rok. Ja bym tak zrobił - zapewnił go, szczerze żałując ich przymusowej rozłąki, gdy wchodzili już do klasy. Przywitał się uprzejmie z nauczycielką i znajomymi mordami: przybił piątkę dawno nie widzianemu w szkolnych murach @Maximilian Felix Solberg i dziabnął z miłością czubkiem różdżki @Saskia Larson, która była pochłonięta fascynującą lekturą podręcznika, a potem rozejrzał za jakimś optymalnym miejscem do zajęcia w trójkę. Najlepiej gdzieś z tyłu, wiadomo.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Jeszcze w wakacje planował zaliczyć wszystkie lekcje w tym roku, nawet fakultety dodatkowe, a już w pierwszym tygodniu odpuścił sobie opiekę nad magicznymi stworzeniami po to, by podręczyć panią prefekt naczelną. Kornie, by zadośćuczynić losowi i własnej karmie, zdecydował, że na zaklęcia to już nie wypada nie pójść, szczególnie, mając takie z nich zaległości. Przywitał się w progu z nauczycielką, kojarząc, że ostatnio jak był w szkole to chyba zaklęć uczył ktoś inny, przy czym machnął na to ręką, bo nie będzie się roztrząsał nad zmianami kadrowymi, takie życie. Widząc czarną czuprynę @Saskia Larson dosiadł się puszczając jej oko. - Cześć gwiazdo. - spojrzał wymownie na jej podręcznik, bo sam przyniósł różdżkę, no i oczywiście siebie.