Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt opuszczonej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 22 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 22  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Specjalny




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyNie Maj 08 2011, 13:02;

First topic message reminder :


Szczyt opuszczonej wieży
Pośród niewielkich budowli w Hogsmeade na ich tle zawsze wyróżniała się stara wieża będąca w niewielkim lasku nieopodal. Budynek ten od wieków był opuszczony, a wejście do niego było zagrodzone. Jednakże na potrzeby turnieju, a raczej na wyznaczenie wieży, jako idealnego miejsca dla widowni, budowla ta została ponownie otwarta.
Mówi się, że grasował po niej przez te wszystkie lata wyjątkowo złośliwy duch, jednakże w obecnej chwili, wyglądało na to, iż dyrektor znalazł mu dogodniejsze lokum. Całość została nieco wysprzątana, tak by uczniowie mogli skorzystać z tego miejsca. Na samym szczycie zostały postawione drewniane ławki wewnątrz całej wieży, ponownie z ozdobami w kolorach pięciu szkół. Każdy kto chciał obserwować reprezentantów mógł wejść na szczyt wieży i zając wybrane miejsce.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Casius M. Reeves
Casius M. Reeves

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : -200
  Liczba postów : 78
https://www.czarodzieje.org/t16153-casius-malachai-reeves#442267
https://www.czarodzieje.org/t16156-gbur#442326
https://www.czarodzieje.org/t16148-casius-reeves#442178
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Cze 12 2018, 01:17;

|po wszystkich grach

Casius był totalnie zakręcony na punkcie starożytnych run. Nie był w nich tak świetny, jak we wszelakich zaklęciach, ale wciąż go fascynowały tak samo, jak i historia magii. Niektórzy dziwili się, co on takiego widzi w tak nudnych przedmiotach, ale odpowiedź była właściwie bardzo prosta. Były po prostu ciekawe, a szatyn był z tych, którzy lubili czytać i poznawać historię świata. A runy, chcąc nie chcąc, zaliczały się w pewien sposób do historii, która tak kochał.
Nie był do końca pewien tego, w jaki sposób udało mu się namówić Maisie na to istne szaleństwo, skoro wiedział, że ona i starożytne runy nie szły wcale w parze. Chyba zwyczajnie chciał ją zarazić miłością do tej dziedziny, choć czuł, że mu się to nie uda. Miał wrażenie, że to był jego największy błąd w życiu, bo będzie go tylko rozpraszać i obróbka artefaktu im się nie uda. Jednak był dobrej myśli, gdy się zgodziła. Ich relacja najwidoczniej szła do przodu, skoro zgodziła się na takie szaleństwo. Nie mówię, że to było dla Cassa coś złego, bo cieszył się niesamowicie, naprawdę. Gdy pojawili się na szczycie wieży, uśmiechał się z dumą. Był dumny i napuszony jak paw, choć wiedział z autopsji, że czasem takie zachowanie może być zgubne. W końcu w wielu sytuacjach nadmierna pewność siebie wszystko mu psuła. Nie, żeby jakąkolwiek nauczkę wyciągnął z tych sytuacji, prawda... Cicho klasnął w dłonie i je szybko zatarł.
— No to co, bierzemy się do roboty, Adler? — zapytał i nie czekając na jej odpowiedź, wyjął asekuracyjnie różdżkę. Nie czekając nawet na nią, zaczął oglądać artefakt, próbując go w jakiś sposób rozpracować. Zaczął nawet coś przy nim majstrować, mając wrażenie, że szybko go rozkmini i będzie po wszystkim. Szkoda tylko, że nie dał żadnych instrukcji Maisie, ale halo, on sam nie do końca wiedział, co powinien robić, nawet jeśli był pewien, że wszystko robi i d e a l n i e. Bo przecież wszystko, co robił, musiało takie być. W innym wypadku by chyba zwariował. Artefakt nagle jednak zmienił kolor, a Casius zmarszczył lekko brwi. Zbagatelizował to, bo... Co się mogło stać? Popatrzył na Maisie, uśmiechając się zawadiacko, jak złodziejaszek, któremu udało się otworzyć zamek zaklęciem lub mugolskim wytrychem. — Co tam? Masz minę, jakbyś... — Jego wzrok zszedł na jej dekolt i zacisnął wtedy usta, juz nie uśmiechając się wcale. — Ubrałaś taki dekolt, żeby mnie rozpraszać? Serio? — zapytał i przewrócił oczami. Dopiero wtedy zerknął na artefakt, który się zmienił. Wyglądał jakoś... Inaczej. Nie potrafił jednak stwierdzić d l a c z e g o. Nim się jednak obejrzał, odrzuciło go na ścianę i aż głośno jęknął z bólu.
— Mai...sie, wszystko ok...ay? — zapytał cicho, nie mogąc wstać przez mroczki przed oczami. Gdy tylko spróbował się podnieść, czując okropny ból w barku, zakręciło mu się w głowie. Powoli, drżącą dłonią dotknął tyłu swojej głowy i poczuł coś mokrego pod palcami. Jasna cholera... Popatrzył na swoje palce, na których zobaczył krew i przełknął ślinę. Spróbował się rozejrzeć za świstoklikiem za pomocą którego się tu znaleźli, ale nie mógł go zauważyć. Musiał być gdzieś... Gdzieś blisko Adler.

literka: J
kostka: 5
poziom: I, w sumie 5 punktów z kuferków
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Cze 28 2018, 21:41;

Wydawało mi się, że podczas prób do spektaklu między mną, a Bridget powstało lekkie napięcie. Miałam nadzieję, że nie chodziło o to, że obcowałam z jej byłym chłopakiem, bo dla mnie wiązało się to jedynie z dyskomfortem, o czym wszyscy doskonali wiedzieli widząc chociażby z jakim obrzydzeniem się całowaliśmy. Byłam już niemal pewna, że Puchonka jest na mnie zła, gdy nagle zaproponowała mi wspólny udział w obróbce przedmiotu odnalezionego w Egipcie. Mimo iż nieszczególnie znałam się na runach przystałam na propozycję licząc, że współpraca będzie spoiwem dla naszej znajomości, której oczywiście nie chciałam zaprzepaszczać, a już szczególnie ze względu na tego dupka.
Ku mojemu zdziwieniu poszło nam wyjątkowo sprawnie, biorąc pod uwagę moją nieszczególnie szeroką wiedzę z zakresu run. Razem z Bridget bardzo się wspierałyśmy, wzajemnie rozwiązując swoje problemy, a także wymieniając się wiedzą - każda z nas była lepsza w jakimś określonym zakresie, dzięki czemu udało nam się nie tylko (po bardzo długich starań) wykonać obróbkę przedmiotu, ale również wyciągnąć z niej dodatkową wiedzę, która mogła przynieść owoce, chociażby w szkole. Po udanym procesie odniosłam wrażenie, że nasze niesnaski zostały zażegnane.

Litera: A
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Cze 28 2018, 21:56;

To, że stosunki dziewcząt ochłodziły się po ogłoszeniu wyników castingu do ról w przedstawieniu, było prawdziwym eufemizmem. Bridget była gotowa w pierwszej chwili zupełnie zrezygnować z całego przedsięwzięcia, chociaż w głębi duszy wiedziała, że byłoby to zupełnie bezsensowne. Powinna liczyć się z faktem, że zgłaszały się również osoby, które posiadały jakieś doświadczenie muzyczne i teatralne, w przeciwieństwie do niej. Obsadzenie Vivien jako Julii było wręcz wiadome od samego początku, rola praktycznie była zaklepana już w dniu przygotowywania konkretnego scenariusza - a mimo to poczuła się zawiedziona. Za tym wszystkim stał oczywiście Ezra, o którego, bądź co bądź, Bridget była cholernie zazdrosna, szczególnie w ostatnim czasie, gdy ich relacje się dość... Cóż, ociepliły. Postanowiła jednak, że podobne sprawy nie będą przeszkodą dla dziewczyn w ich relacji, która była całkiem pozytywna zanim wymyślono owe przedstawienie.
Bridget już raz przyszła do opuszczonej wierzy z Cherry, lecz wtedy próbowały czegoś zupełnie innego. Powiedziano im, że potrzeba sporządzić eliksir, który miał przywrócić kamieniowi właściwe działanie, jednak jedyne, co wyniosła z poprzedniej próby, to liczne siniaki. Nie wiedziała, czy komuś po nich udało się osiągnąć zamierzony efekt - ona za to przypomniała sobie o czymś. Przez chwilę trzymała kamień w dłoniach i spostrzegła wyżłobienia na jego brzegu. Po ostatnich zajęciach ze starożytnych run doznała niemalże olśnienia - czyżby był to jakiś runiczny napis?
Poprosiła o pomoc Vivien. Nie spotykały się w sali profesora Fairwyna, jednak wiedziała, że dziewczyna potrafiła wyciągnąć z rękawa kilka asów i z pewnością byłaby dla niej dobrą pomocą. Uprzedziła ją, że nie zna się na runach, lecz Bridget postanowiła tę kwestię wziąć na siebie. Od niej oczekiwała pomocy oraz ewentualnej reakcji w przypadku, gdyby znów coś miało wybuchnąć. Ktoś postronny mógłby się zdziwić, skąd w Bridget nagle tyle odwagi?
Nie wiedziała. Chyba po prostu lubiła czuć, że swoim działaniem komuś pomaga i choć nie rozumiała jeszcze, co dokładnie robi pracując nad kamieniem, miała pewność, że jest to istotne. Usiadła przy nim i zaczęła analizować wyżłobienia. Pisała na kartce to, co wydawało jej się, że widzi. Prosiła Vivien, by sprawdzała w podręczniku istnienie podobnych wyrazów lub słów. Zajęło im to mnóstwo czasu, lecz ostatecznie chyba miały to, po co tam przyszły. Bridget z zadowoleniem, ścierając z czoła kropelki potu, rozszyfrowała inskrypcję runiczną! Zostawi ją dalszym śmiałkom... Przepisała szybko na czystą kartkę ostateczną wersję i przypięła ją do regału, swoją zapisaną schowała do torby. Jeszcze nie wiedziała, co dokładnie udało jej się odkryć, lecz może ci od zaklęć lub warzenia eliksirów będą wiedzieli?

kostka: 5

/ztx2
Powrót do góry Go down


Aurora Therrathiel
Aurora Therrathiel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 747
  Liczba postów : 819
https://www.czarodzieje.org/t15543-aurora-therrathiel#417307
https://www.czarodzieje.org/t15571-necessitas#418867
https://www.czarodzieje.org/t15522-aurora-hestia-therrathiel#416768
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyPią Cze 29 2018, 13:23;

Ze względu na fakt, że zajmowałam się obróbką przedmiotu w tajemnicy przed moim ministerialnym szefostwem potrzebowałam współpracy z kimś, kto tak jak ja wolał pozostać w cieniu, z kimś komu mogłam przynajmniej w pewnym stopniu zaufać. Wciąż miałam opory by prosić Cassiana, a reszta moich znajomych z jakichś powodów odpadała - część nie była skłonna ryzykować, inny nie nadawali się do tego, a jeszcze inni nie znali nawet skrawka mojej drugiej twarzy, tak więc padło na Thìdleyównę. Młoda kobieta zbyt dobrze poznała moje tajemnice, miałam więc do wyboru albo mieć nowego wroga albo zyskać sobie w niej sprzymierzeńca, wybrałam więc to drugie, co wiązało się tym, że wybrałam ją na moją partnerkę w obróbce przedmiotu. Przemawiały również za tym jej zdolności - skoro była asystentką nauczyciela transmutacji (jeszcze nie przyznałam jej się jak dobrze znam jej szefa) to musiała być piekielnie zdolną czarownicą.
Ku naszemu zdziwieniu, już po chwili dyskusji wpadłyśmy na pomysł w jaki sposób zabrać się za obróbkę przedmiotu. Upewniając się, że obie mamy na myśli to samo od razu zabrałyśmy się do pracy. Pierwsze próby szły zadziwiająco pomyślnie i jakieś było nasze zaskoczenie (czy też przerażenie), gdy podczas zmierzania ku końcowi nagle poczułyśmy dziwne promieniowanie magii. Dopiero gdy podjęłam próbę życia zaklęcia, które miało zakończyć naszą obróbkę poczułam jak obie zostajemy wyrzucone do tyłu. Przez moment leżałam na posadzce próbując sobie z bólem całego ciała. Gdy w końcu starczyło mi sił, by odrobinę unieść głowę dostrzegłam, że udało nam się skończyć pracę, niestety przyniosła nam ona bardzo przykre konsekwencje.

Litera: B
Powrót do góry Go down


Tilda Thìdley
Tilda Thìdley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 46
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15607-tilda-thidley#420456
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15652-tilda-thidley#421489
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15637-tilda-thidley
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptySob Cze 30 2018, 00:35;

Wyprawa do Egiptu mi przysporzyła wyłącznie kłopotów. Wiedziałam, że warto było wyruszyć na wyprawę, skoro Ministerstwo i tak nie zamierzało nic z faktem zakłóceń magicznych robić, a przynajmniej nie chwaliło się, by posiadało jakiekolwiek zamiary w tej kwestii. Początkowo myślałam, że nasze poszukiwania do niczego nie doprowadziły. Tropiciel milczał, Prorok również, różdżki nadal wariowały - cóż się więc zmieniło?
Okazało się jednak, że ów tajemniczy przedmiot, podobno będący jakimś magicznym kamieniem szlachetnym, został z pustyni przywieziony i w tej chwili spoczywał w Hogsmeade, w odosobnionym miejscu, a informacje o nim można było dostać wyłącznie przez pocztę pantoflową. Ja sama dowiedziałam się o jego faktycznym istnieniu od dwóch szóstoklasistek, przez które musiałam stoczyć walkę z trollami. Podobno poszły do Hogsmeade spróbować swoich sił i coś, jakiś ukryty świstoklik, przeniósł je do Doliny Godryka. Trochę ciężko było mi uwierzyć w podobną bajkę, lecz gdy odezwała się do mnie Therrathiél w tej samej sprawie, nieco zmiękłam. Ona chyba też, gdy zobaczyła moje pokiereszowane oblicze...
Okazało się, że było co robić. Moja wiedza z zakresu starożytnych run była niezbyt szeroka, a to z tym miałyśmy pracować. Znalazłyśmy przyczepioną przez kogoś kartkę na regale z inskrypcją z kamienia i to na niej w głównej mierze się skupiłyśmy na początku. Widniejące na niej słowa brzmiały trochę jak zaklęcia, trochę jak bulgotanie i nie do końca wiedziałyśmy, od jakiej strony się za to wszystko zabrać. Aurora podjęła pierwsze próby, ja kolejne i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Dopiero pod sam koniec spojrzałyśmy po sobie znacząco - było jasne, że odczułyśmy tę dziwną magię bijącą z przedmiotu. Powietrze z każdą kolejną sekundą gęstniało, lecz mimo tego Aurora rzuciła końcowe zaklęcie. Nie zdążyłam jej powstrzymać ani w ogóle zrobić czegokolwiek, gdy ogromna siła wybuchła i wyrzuciła nas w powietrze. Przez moment myślałam, że nie podniosę się z podłogi. Czułam pulsujący ból i pieczenie z tyłu głowy, bolała mnie zarówno ręka, na którą upadłam, jak i kolano, którym uderzyłam w starą, drewnianą skrzynię o metalowych obiciach. Przewróciłam się na plecy z sykiem bólu na ustach, oddychając ciężko i nasłuchując jęków dziewczyny. Ona też ucierpiała, nie wiedziałam, jak bardzo, ale było pewne, że musimy się stąd ewakuować. Podniesienie się do pozycji pionowej graniczyło z cudem. Wspierałam się na regale przez cały ten czas. Wyciągnęłam rękę w kierunku Therrathiél, gdyby potrzebowała pomocy. Musiałyśmy teleportować się do Munga. Nienawidziłam tego miejsca, a ostatnio stawało się moim kolejnym domem.
W ostatniej chwili rzuciłam jeszcze okiem na kamień. Błyszczał.
Miałam przeczucia, że udało się.

kostka:5
/zt x2
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Paź 09 2018, 18:31;

Od tego wszystkiego niesamowicie bolała ją głowa, dlatego bar pełen głośnych ignorantów dzisiaj nie wchodził w grę. Siedziała nad listem dobre dwadzieścia minut, by koniec końców napisać głupie "pogadamy?", brzmiące równie beznadziejnie jak pospolite, ale w tym wypadku kompletnie nie na miejscu "co tam". Była na siebie tak zła, nie powinna była tego psuć, ani tym bardziej się teraz tu pojawiać, ale nie umiała odpuścić. Już tyle razy znikała i raniła bliskich sobie ludzi, że miała już kompletnie dosyć samej siebie. I wcale nie zdziwiłaby się, gdyby w odpowiedzi na jej żałosny list przeczytała "nie".
Szła wolno po Hogsmeade, po drodze wstępując do sklepu. Ostatnio wiele czynników wpłynęło na jej ogólnie pogarszający się stan zdrowia - w końcu nie pojechała do tej przeklętej Hiszpanii na wakacje. Kiedyś szczęśliwa, dzisiaj już wie, że z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach. Kupiła więc butelkę ognistej whisky, schowała ją do torby i grzecznie dziękując sprzedawcy wyszła z budynku, kierując się w stronę opuszczonej wieży. Rzadko tam bywała, jednak dzisiaj nogi jakby same ją tam prowadziły, jakby wiedziały, że w dniu dzisiejszym chce mieć tylko jednego towarzysza. Nawet jeżeli to spotkanie miałoby się zakończyć bardzo źle, była gotowa, aby wreszcie z nim porozmawiać. Była mu to winna już od bardzo dawna.
Gwałtownie zatrzymała się przed wejściem do budynku, przypominając sobie, że nie odpisała na ostatnią wiadomość. Szybkim ruchem wyciągnęła z torby kawałek pergaminu i pióro i napisała, gdzie się teraz znajduje, po czym wróciła się na znajdującą się na szczęście niedaleko pocztę. Uśmiechnęła się do stojącego nieopodal pracownika, mając nadzieje, że nie będzie to jednak ostatni uśmiech w ciągu najbliższych godzin, dni czy nie daj Merlinie tygodni i pośpiesznie ruszyła w stronę nieosiągniętego wcześniej celu jej wędrówki.
Opuszczona wieża wydawała jej się fantastycznym pomysłem, dopóki nie postawiła stopy na pierwszym schodku. Godzina była niewczesna, dlatego niebo powoli zamieniało swój kolor z niebieskiego na szarawy. Otuliła się szczelniej bordowym płaszczem i szybko wspięła się na pozostałe stopnie, by po chwili stanąć na samym szczycie budynku. Bała się. Cholernie się bała, jednak nie mogła się przecież ukrywać.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptySro Paź 10 2018, 09:46;

Był wykończony treningiem, który zafundował sobie i Nessie. Dawno nie czuł się tak fatalnie jak dzisiaj, zapewne dziewczyna miała rację i nie powinien biegać przegryzając w paszczy pasztecika. A może to dlatego, że wieczorem ponownie postanowił wyjść, zaczepić kogoś bez większego powodu i obić mu mordę, bo tak mu się akurat podobało. Choć wczorajsze wydarzenia raczej nie były z korzyścią dla Zakrzewskiego. I to właśnie dlatego rano nie mógł wstać, a z łóżka zwlekł się... No cóż, dopiero przy otrzymaniu listu. Coś niemiłosiernie hałasowało i uderzało o szybę w dormitorium. Użył zaklęcia aby otworzyć okno, dlatego można podejrzewać jakiego rodzaju tragedią był Lennox. Nigdy nie używał zaklęć, szczególnie do czegoś tak błahego. Jednak kiedy na jego ramieniu wylądowało zwierzę i rzuciło mu w twarz list, postanowił otworzyć oczy. Światło słoneczne nie było jego przyjacielem, jednak udało mu się rozpoznać opierzenie sowy. Wstał, choć to również nie był najlepszy pomysł. Zwierzę się przestraszyło i odleciało, a on jęknął z bólu.
Pogadamy? Co do chuja?
W jednym momencie wydarzyło się naprawdę wiele rzeczy. Raczej gdzieś w jego głowie niż na zewnątrz. Była to mieszanina myśli, słów i prawdopodobnie niezidentyfikowanych uczuć. Nie chciał rozmawiać. Nie potrzebował kolejnych niepotrzebnie wypowiedzianych słów. Nie oczekiwał wyjaśnień, nie chcąc lub nie potrzebując ich wysłuchiwać. Jednak.... Nie.
Szybka odpowiedź, choć sam nie wiedział czemu dokładnie napisał coś takiego. Coś tak niezrozumiałego dla samego siebie. Zwlekł się z łóżka, chwycił kilka swoich rzeczy i ruszył w kierunku łazienki Prefektów. Sporo miejsca dla przemyśleń, choć jego bardziej obchodziła cicha. Plus, znajdowały się tam rzeczy, których w tym momencie potrzebował.
Kolejny list, szybkie prychnięcie i jeszcze szybsza odpowiedź. Wszedł do wielkiej wanny, w której znajdowała się gorąca woda. Merlinie, jak to cholernie piekło. Jednak jak posłuszny piesek, którym przecież był, zacisnął mocno zęby i przetrzymał te pięć pierwszych najgorszych minut. Odpowiedź nie nadeszła tak szybko, jak się tego spodziewał. Nie, wcale kurwa na nią nie czekał. Nie po to wychodził z łóżka, aby teraz czekać. Wyszedł z wanny i skierował się do jednej z umywalek, pod którą schował swoje drogocenne skarby... A prawda była taka, że gdzieś w pobliżu musiał trzymać przybornik rozbójnika. Usiadł i wysmarował sobie lewy łuk brwiowy i dolną wargę. Wyglądał jak gówno i również jak gówno się czuł. Kiedy skończył owijać pas bandażem, nadszedł ostatni list dzisiejszego wieczoru.
Cudownie. Założył koszulkę, bluzę i nałożył na głowę kaptur. Nie było jeszcze tak zimno, prawda? Nie pamiętał... Na zewnątrz zrobiło się już ciemniej, dlatego logiczne by było założyć kurtkę. Westchnął zirytowany i po drodze zaszedł jeszcze do lochów, aby zgarnąć powyciąganą dżinsową kurtkę. A kiedy znalazł się na zewnątrz, stwierdził że był to cholernie dobry pomysł. Ten to jednak ma łeb. Łeb jak sklep.
Po spacerze, który trwał chyba z wieczność, znalazł się w umówionym miejscu. Z pogardą wypisaną na twarzy i z ciężko bijącym sercem(czemu?) wpakował się do tej cholernej wieży. A chodzenie nie było jego najmocniejszą stroną, dlatego zajęło mu to sporo czasu. Odetchnął ciężko w momencie, w którym znalazł się na samej górze. Nie zachowywał się cicho, dlatego spokojnie mogła przygotować na jego cudowne objawienie się. Zasiadł w jednej z pierwszych ławek, zapewne dlatego, że nie byłby wstanie utrzymać się zbyt długo na nogach, nie po takim wyczynie kilometrowym. Czekał... No bo cóż, chciała gadać.
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Paź 11 2018, 00:12;

Ostatnie tygodnie zdecydowanie nie należały do najprzyjemniejszych. I chociaż wydawać by się mogło, że wakacje miną beztrosko i spokojnie, sama końcówka okazała się być nieco...burzliwa. Cieszyła się jednak, że udało jej się wrócić do Anglii, nawet jeżeli nie dane jej będzie normalnie rozmawiać z niektórymi osobami. Dobrze wiedziała, że postąpiła niezwykle egoistycznie, jednak z drugiej strony - czy miała jakieś inne wyjście? Tak, chociażby głupi list.
Cisza, która tak surowo przepełniała pomieszczenie, nagle została przerwana przez głuche uderzenia. Powoli przeniosła wzrok na schody, na których lada moment miał pojawić się Lennox. Nie czekała długo, jednak zdążyła już otworzyć butelkę i wypić dwa nieduże łyki. To nie tak, że postanowiła przeprowadzić tę rozmowę w stanie nietrzeźwości - przecież na Merlina, nie zamierza się tu upijać. Miała po prostu ochotę poczuć mocny, ostry smak alkoholu. A to chyba nie zbrodnia.
Denerwowała się. I mimo, że teraz stała przed nim nadzwyczaj spokojnie, można by nawet powiedzieć, że dziwnie pewnie siebie, gdzieś w środku serce niemalże wypadło jej z piersi, odmawiając posłuszeństwa jakiemukolwiek racjonalnemu myśleniu. Odprowadziła go wzrokiem do ławki, przy której usiadł, przyglądając mu się z niemałym zainteresowaniem, po czym ostrożnie się do niej zbliżyła, jakby nie była do końca pewna, czy w ogóle może to zrobić.
-Nic nie powiesz? Podobno tyle słów cisnęło Ci się na usta. -Powiedziała i stanęła na przeciwko Ślizgona. Dłonie ciężko oparła o drewniany blat, po czym kucnęła i schowała głowę między napiętymi ramionami. Lennox, cokolwiek zrobisz...cokolwiek zrobisz, musisz wiedzieć, że masz pełne prawo, aby się do mnie nie odzywać. Zrozumiem, a przynajmniej postaram się zrozumieć każdą Twoją decyzję. -Widziała jaki był wściekły. Nie musiał nawet na nią patrzeć - same listy, a raczej to, jak zostały napisane dały wiele do myślenia. Zapewne nawet nie chciał się z nią spotykać, zrobił to z litości, bo przecież kiedyś byli kimś więcej, niż dwójką ludzi. A przynajmniej zaczynali być kimś więcej.
Długo nie odpowiadał. Podniosła się powoli i odeszła parę kroków, chcąc dać mu trochę więcej przestrzeni, niż chwilę temu. Milczenie jest najgorsze. Daje gigantyczne pole do popisu dla wyobraźni drugiej osoby, nie przejmując się ani trochę tym, co dzieje się naokoło. Coś o tym wie, w końcu ona również milczała. Jednak ona milczała całe tygodnie, a nie parę krótkich, nic nie znaczących minut. Jest egoistką, ale przede wszystkim ignorantką. Bo jakim trzeba być człowiekiem, żeby o swoich najgorszych cechach dowiadywać się dopiero, gdy nagle pojawi się problem? Czy nie drzemie w niej również mała nutka narcyzmu?
-To co chcę Ci powiedzieć, zabrzmi pewnie równie żałośnie, jak rozbrzmiewa w moich myślach, ale niech stracę. -Stała do niego tyłem, bawiąc się trzymaną w dłoniach różdżką. Nie umiała patrzeć na niego, gdy on spoglądał na nią wzrokiem pełnym pogardy, tymi samymi oczami, które jeszcze niedawno świdrowały jej najskrytsze wnętrze, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej, niż tylko powierzchownych prawd. -Miałam swoje powody, żeby wyjechać. -Powiedziała krótko, chcąc szybko uciąć to, co sama zaczęła. Nie zamierza go przepraszać i błagać o wybaczenie. Nie zamierza przepraszać za to, kim i jaka jest. Niech zrobi to, co uważa za słuszne. A ona cóż...postara się dopasować.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Paź 11 2018, 13:54;

Głupotą by było zaprzeczać temu, że wystarczyło jedno zdanie, czasem nawet jedno słowo aby ta sytuacja nie wyglądała w tym momencie tak, no cóż, gównianie. Jednak postępowanie egoistycznie nie jest mu obce, dlatego, czy powinien w tym temacie się wypowiadać? Mówić zawsze mógł, a nigdy nie zaprzeczał, że jest hipokrytą.
Uniósł jedynie wymownie brwi na widok butelki, która znajdowała się w dłoni dziewczyny, a której nie zdążyła jeszcze schować. Czy przeprowadzenie rozmowy z jego osobą, naprawdę wymagało dodatkowych procentów? Ostatnie wydarzenia zapewne powinny utwierdzić go w tym, że tak. Co jest dosyć zastanawiającym elementem. Sam również aby znieść swoje towarzystwo, upił się wczoraj jak najgorsza świnia, czego skutki odczuwał wciąż na swojej twarzy i żebrach.
Osobiście myślał, że już się z niej wyleczył. Iż doszedł do jasnego wniosku, że skoro się z nim nie kontaktowała... Łatwiej mu będzie przejść do stanu obojętności, który w jego przypadku był najgorszym z możliwych. W końcu przeważnie istniał w świecie czarnego i białego, nie było żadnych usprawiedliwień, żadnych sytuacji pośrednich... Chciał tu przyjść, wypluć jad, który zasiadł mu na języku i odejść w swoją stronę. Jednak nic nie mógł poradzić na to, że to wcale nie było obojętne... Sam jego list nie był obojętny... Gdyby wciąż był tym samym człowiekiem co kilka miesięcy temu, zwyczajnie by nie odpisał... Lub ujął odpowiedź w bardzo wulgarnym i jasno dającym do zrozumienia słowie.
PRZEPRASZAMBARDZOKURWACO? To właśnie pojawiło się w jego głowie zaraz po tym, jak skończyła pierwsze zdanie lub pytanie, trudno rzecz. A później tylko mocniej zacisnął pięści, które schowane były w kieszeni bluzy. Oczywiście, że był wkurwiony, mogła dostrzec to w jego oczach, które chyba nigdy nie były tak czarne jak w tym momencie... Tak dzikie, chcące uwolnić wszystko co w nim siedziało. Tak działo się tylko w jednym przypadku, a ten zdecydowanie nie wyglądał tak, jak powinien... Nigdzie nie było krwi, ani walających się jego zębów po posadzce. To było... Inne.
O naprawdę? Byli kimś? Kimś więcej? Cóż, najwidoczniej byli niczym, skoro potraktowała to dokładnie tak jakby było NICZYM.
Nie mógł znieść tego, że pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło, wcześniej i właśnie w tym momencie. Po tym, jak napisała do niego, że chciała porozmawiać... Ona nawet nie potrafiła spojrzeć mu w twarz. Jak cholerny tchórze... Milczał, tak długo, że aż zaczęła boleć go szczęka od jej zaciskania. Przed tym, aby wyrzucić tyle słów, które mogłyby zranić bardziej niż najlepsze ostrza.
-Chciałaś porozmawiać. Masz prawo to powiedzenia tego, czego nie powiedziałaś mi wcześniej. Właśnie Ci na to pozwalam... Potem pozwolisz, że to ja coś powiem.-Powiedział, a każde jego słowo było wypowiedziane starannie, niemalże z trudem. Tak nie zachowywał się Lennox. NIGDY. Co się nagle zmieniło? Czemu tak bardzo powstrzymuje to, co siedziało w środku? Cóż, czyż nie pokazał jej już wiele? Więcej niż komukolwiek na tym zasranym świecie? I jak kurwa wylądował? Jakim pośmiewiskiem był dla samego siebie.
-Spójrz na mnie.-
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Paź 11 2018, 23:56;

Tak wiele sama o sobie nie wiedziała, że ostatnie czego oczekiwała od innych to zrozumienie. Wciąż powtarzał się ten sam, niezwykle męczący schemat, który, jak się okazuje, był tak trudny do pokonania. Wciąż popełnia te same błędy, które przecież chce naprawić, a najchętniej sprawić, żeby na zawsze zniknęły z jej życia. Jednak niektórych rzeczy nie możemy sobie wybrać, uznać czy chcemy mieć jedno czy drugie. Niektóre rzeczy są nam przypisane, zupełnie jakby były już naszą częścią, czy się z tym zgadzamy, czy nie.
Długo zastanawiała się nad tym, jak będzie wyglądać to spotkanie, chcąc chociaż trochę się do niego przygotować. Jednak w momencie, w którym oboje stanęli naprzeciwko siebie, w starej opuszczonej wieży, w jednej sekundzie z głowy wyleciało jej wszystko, co miała w planach mu przekazać. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć - nawet teraz, stojąc do niego tyłem widziała jego wściekłe spojrzenie, które kompletnie ją sparaliżowało i najwyraźniej odebrało pozornie prostą umiejętność mowy. Miała ochotę albo uciec, albo rzucić mu się na szyję, dlatego tak wielką trudność sprawiało jej wykonanie jego prośby. Nie chciała się odwracać, nie chciała na niego patrzeć i widzieć jak on patrzy na nią.
-Oh, dziękuje za pozwolenie. -Rzuciła w końcu, powoli odwracając się w jego kierunku. Szybko ogarnęła wzrokiem niewielkie pomieszczenie, znajdując w kącie drewniane krzesło i podeszła do niego. Złapała za oparcie, upewniając się przy okazji, że nie zawali się jak tylko na nim usiądzie, po czym postawiła je przed Ślizgonem i ciężko na nie usiadła. -Patrzę na Ciebie i wiesz kogo widzę? Kogoś obcego. -Powiedziała po chwili i pokręciła przecząco głową, jakby chciała zaprzeczyć swoim własnym słowom. -Widzę Lennoxa sprzed roku, ale w ulepszonej wersji. Bo wtedy miałeś na mnie wyjebane, a teraz mnie nienawidzisz. -Założyła nogę na nogę, a ręce schowała między uda. Rozgrzewające działanie alkoholu w końcu przestało działać i teraz dopiero mogła poczuć chłodne, przedzierające się przez cienkie ściany powietrze.
-Nie zamierzam błagać Cię o wybaczenie. Chciałam Cię jednak przeprosić, a to co dalej z tym zrobisz... -Wzruszyła ramionami, znów próbując odwrócić wzrok od jego osoby. Przeprosiny zawsze z trudem przechodziły jej przez gardło, tak było i tym razem. Czuła, że robi z siebie pośmiewisko, z drugiej strony ciesząc się, że przynajmniej tą część ma już za sobą. -To co zrobisz z tym dalej zależy od Ciebie. -Dokończyła, z powrotem na niego spoglądając. Tak bardzo chciała ujrzeć w nim coś więcej, niż złość i nienawiść i tak bardzo nie mogła niczego więcej odnaleźć.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyPią Paź 12 2018, 16:15;

Skoro ciągle powtarza się jeden schemat, to czy warto robić cokolwiek aby go zmienić? Lepiej mu się poddać. Uznać, że tak ma być, tak los chciał a my nie możemy zrobić nic, co mogłoby na niego wpłynąć. Bzdury. Jednak nie będzie nawet wstanie pomóc, skoro nie wie w czym tkwi problem!
Na pewno nie będzie to spotkanie usłane różami. Nie przyniósł ze sobą czekoladek i innego badziewia... A czy kiedykolwiek miał na to ochotę? Cóż, to chyba zostanie jedną z najlepiej strzeżonych tajemnic świata. Nie nastawiał się na nic, ta rozmowa miała być jedną z wielu trudnych, jakie w swoim życiu przeprowadził. Jednak zasadnicza różnica była taka, że wciąż jej pragnął... Pomimo tego jak bardzo chciał zostać obojętny na tę sprawę, nie potrafił. Wiele razy wcześniej właśnie taką postawę obierał. Jak skończył? Sami możecie zobaczyć. Wiedział też, że to nie kwestia doświadczeń i nabytej wiedzy sprawiała, że czuł się jak skończony idiota... Dlatego było to tak cholernie trudne.
Jej słowa brzmiały tak, jakby były wypowiedziane z ironią... Cóż, został powiadomiony, że ma prawo do tego aby się złościć... Również wielkie dzięki! Odprowadził ją wzrokiem, który gdyby mógł, mógłby wypalić dziurę w jej plecach. Prychnął przy dalszej części jej wypowiedzi.-I niby wszystko tak doskonale widzisz.-Mruknął, pochylając się do przodu, co było idiotycznym pomysłem. Cień bólu przebiegł przez jego twarz, a z ust wypuścił cichy syk.-Kim mam być skoro potraktowałaś mnie jak nic? Jakby to, co się wydarzyło nie miało żadnego znaczenia. Ha! Patrz jak dałem się urobić! Udało Ci się!-Bo w końcu taka była prawda. Lennox Zakrzewski, wzór indywidualizmu i wyobcowania został wyrolowany przez dziewczynę. I to nie byle jaką. Ponownie oparł się o oparcie ławki, nie mogąc dłużej wpatrywać się w jej twarz. Bo to... Jedynie bardziej go wkurzało, choć może to nie o Mallory chodziło... A o to, jak się czuł. Bezsilnie i idiotycznie. -Przez moment myślałem, że mogę uwierzyć w to co mówiłaś, że zaufanie nie będzie stanowiło problemu...-Zacisnął mocno szczękę, zastanawiając się jak ująć to wszystko o czym myślał w jakimś sensowym zdaniu. Dla Zakrzewskiego nie było niczego gorszego od naruszenia zaufania, którym obdarzył ludźmi, a wbrew wszystkiemu... Zdarzały się takie przypadki.
Doskonale wiedział jakie to uczucie, kiedy to jedno słowo ledwo przechodzi nam przez gardło. Nie wiedział, czy w ogóle go potrzebował. Jej na pewno zrobi się lżej na sercu i będzie mogła ruszyć w swoim kierunku, czyli w sumie, nic tak naprawdę się nie zmieni.-Powiedz mi dlaczego. Sama wiesz, że wystarczyło jedno zasrane słowo... Nie musiałabyś się nawet tłumaczyć! Jednak nie powiedziałaś mi... Nie wiedziałem co się z Tobą dzieje do cholery!-Zaczął trzeć materiał bluzy w środku kieszeni. Musiał się na czymś skupić, zająć czymś ręce żeby nie skierować ich w złym kierunku. Dopiero teraz podniósł swoje spojrzenie i utkwił je w dziewczynie. Naprawdę dostrzegała tylko nienawiść? Czy chciała ją widzieć bo w końcu tak byłoby łatwiej... Gdyby to sobie odpuścił, nie musiałaby się nawet tłumaczyć ze swojej nieobecności. Z powodów, dla których postanowiła przekreślić wszystko inne. Nie tylko jego.
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyPon Paź 15 2018, 17:47;

Człowiek całe życie dąży do doskonalenia się, do bycia najlepszą wersją siebie, nawet gdy robi to zupełnie nieświadomie. Dlaczego więc miałaby przestać i udawać, że wszystko jest w porządku? Ona nie chce godzić się z tym, że psuje wszystkie dobre rzeczy, które dzieją się na około, chce nauczyć się z nimi walczyć i mieć jak najlepsze życie na miarę swoich możliwości. Nie wierzy w to, że jej przeznaczeniem jest ten nieudolny żywot, który wiodła do tej pory, a będąc całkowicie szczerym - w ogóle nie bardzo wierzy w coś takiego jak przeznaczenie i zdecydowanie utożsamia się ze stwierdzeniem, iż człowiek jest kowalem własnego losu. A jeżeli jej praca nad samą sobą ma polegać na ciągłym przeżywaniu tego jednego schematu - niech tak będzie. Jej pozostaje jedynie nadzieja, że kiedyś w końcu coś się zmieni.
-Jakbyś był dla mnie nikim, myślisz, że siedziałabym tu teraz z Tobą? Że pisałabym ten żałosny list, nie wiedząc tak naprawdę co chcę napisać i co mam Ci powiedzieć? -Wykonała ten sam ruch, co Ślizgon, również pochylając się do przodu. Zmarszczyła brwi, widząc lekki grymas na jego twarzy, jednak nic nie powiedziała. -Jakbyś nie był kimś znaczącym w moim życiu, uwierz, że nie zadawałabym sobie trudu, aby tu przyjść. I z pewnością nie ciągnęłabym tu Ciebie. Byłoby jak kiedyś, kiedy mieliśmy się totalnie gdzieś. -Dodała, tym razem patrząc mu się prosto w oczy. Chciała, żeby wiedział, że nie kłamie, chociaż wiedziała, iż na ponowne zaufanie będzie musiała zapracować. I że będzie to o wiele trudniejsza droga, niż za pierwszym razem.
Powiedz mi dlaczego.
Jak ma to powiedzieć komukolwiek, skoro sama nie ma na to racjonalnego wytłumaczenia? Nie kontaktowała się z nikim, nikt też nie wysłał listu do niej. Skoro tak bardzo się o nią martwił, dlaczego sam nie napisał, żeby dowiedzieć się co się dzieje?
-Czasami łatwiej jest po prostu zniknąć. -Odpowiedziała spokojnie, zupełnie jakby rozmawiali na jakiś błahy temat i lekko wzruszyła ramionami. Całą swoją uwagę momentalnie skupiła na nieistniejących nitkach w swetrze próbując je wyciągnąć. -Nie wiedziałam, czy wrócę i...nie wiem, może po prostu nie nadaje się do bycia z kimś…
Wiedziała, że ta rozmowa nie będzie najprzyjemniejsza i najłatwiejsza, jednak powoli zaczynała ją przytłaczać. Wiedziała również, że postąpiła źle i nie oczekiwała, że siedzący przed nią Ślizgon nagle o wszystkim zapomni. Potarła dłonią czoło, jakby miało to jakkolwiek pomóc w narastającym bólu głowy i ponownie skierowała na niego swój wzrok, zastanawiając się, czy dojdą dziś do jakiegoś wniosku. Bo mimo, że bardzo chciała - nie była tego tak bardzo pewna.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Paź 16 2018, 19:15;

Czemu? Czemu się tak starać. Jak można patrzeć sobie w oczy kiedy robimy wszystko aby stać się lepszym? Kimś innym? To wcale nie jest ulepszona wersja siebie. To jedno wielkie pierdolenie tylko po to aby wmówić sobie, że jesteśmy lepsi. Iż możemy inaczej. Lepiej było zaakceptować siebie, wady i zalety, poznać je i dopiero wtedy wykorzystać. A choć Lennox bardzo nie chciał być sobą, wiedział dokładnie o czym mówił.  
Niech chwyci swoje życie w własne ręce. Niech coś zmieni, skoro tak bardzo ją to uwiera. Nie ma nic łatwiejszego, prawda? Zastanawianie się i gdybanie to nie domena tego człowieka. On działał, czasem pochopnie, jednak kierując się własnym instynktem, własnymi pragnieniami... Ufał sobie, choć nie powinien robić tego nikt o zdrowych zmysłach. Odradzałby to każdemu, naprawdę. Dla niego było już za późno, ale Tobie?
-Tak? Świetnie. Zacznijmy od tego, że gdybym był kimś, raczyłabyś mnie powiadomić. Napisać cokolwiek... Szczególnie...-Zaczął, nie wiedząc czy powinien dokończyć. I będą to tak drążyć? Mogli obydwoje stać przy swoim, wmawiać sobie jak to ważni dla siebie nawzajem byli. Jednak prawda była taka, że ona nie napisała, a on nie zapytał. Nie zapytał bo ponownie uniósł się dumą, bo stwierdził, że nie będzie jej osaczał, nie pokaże tego jak mu zależy bo... Już wielokrotnie stracił tak osoby, które były mu bliskie. A teraz? Czy miał przy sobie kogokolwiek? Nie uważał w tym swojej stuprocentowej winy, wina leżała zarówno po jego i jej... Choć wolał teraz myśleć o tym, że to przede wszystkim z jej przyczyny znaleźli się tutaj.-Ile razy jeszcze musimy przez to przechodzić? Czy to nie powinno być łatwiejsze?-Zadał pytanie, chociaż nie oczekiwał odpowiedzi. Rzucił je w przestrzeń, jakby nurtowało go już od dłuższego czasu. Relacje damsko-męskie to koszmar, a on w jednym się znajdował. O wiele łatwiej radził sobie kiedy w grę nie wchodziły słowa, a czyny.
Pokiwał głową, jakby dał jej znać iż przyjął do wiadomości wszystko co zamierzała mu przekazać. Jednak czy rozumiał? -Mam Ci dziękować? Mam się cieszyć? Skoro nie możesz powiedzieć mi dlaczego, to powiedzieć chociaż jak Twoim zdaniem powinienem zareagować. Jak TY byś chciała abym zareagował...-Wzruszył ramionami, wzdychając ciężko, jakby nagle opatrunek na żebrach stał się uciążliwym balastem, który jedynie przeszkadzał w prawidłowym oddychaniu. Chciał jej wierzyć, naprawdę.
Wstał nagle i pospiesznie wyszedł z ławki. Nie chciał tego słuchać... Jak to, nie wiedziała czy była gotowa. Co kurwa? Spoglądał na nią z niedowierzaniem. To po chuj było to wszystko, te rozmowy, te niezrozumiałe uczucia i cała reszta badziewia. -Zadecydowałaś za nas! Kurwa, Mallory! I jak to nie wiesz... Kiedy ja...-Przeczesał palcami włosy, już nie mogąc ich dłużej trzymać w bluzie. Spojrzał na nią, a choć bardzo nie chciał aby to wyglądał tak jak teraz... Iż stał nad nią i unosił głos. Cóż, był i tak nieźle opanowany jak na siebie.-Powiedz mi o co chodzi... Myślałem... Myślałem, że to przez to co zrobiłem. Wtedy. W Meksyku.-Zmarszczył lekko brwi, jakby nie spodziewał się tego iż te właśnie słowa wypłyną z jego ust.-Jestem popieprzony... Czy coś może mnie zdziwić? Wypróbuj mnie.-Powiedział, jakoś na swój sposób ją zapewniając... Nie zamierzał się odwrócić i spieprzyć. Nie siłował się z nią na spojrzenia, a samo to napięcie, które znajdowała się między nimi doprowadzało go do szału.
Jednak stał i czekał.
Chciał jej wysłuchać.
Chciał jej posłuchać.
Chciał nie czuć tego ucisku w żołądku za każdym razem kiedy podnosiła na niego swoje spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Lis 06 2018, 02:11;

Być może ona wciąż szukała siebie. Szukała tych wad i zalet, z uporem nazywając to "doskonaleniem siebie" i wmawiając sobie samej, iż tak właśnie jest. Była trochę zagubiona, a po wakacjach, na których powinna odpocząć i przemyśleć sobie wszystko na spokojnie, wcale nie było jej łatwiej. Bo nie zaznała tego odpoczynku, którego przecież tak bardzo pragnęła, a co najważniejsze, nie przemyślała sobie tego, co było chyba tu najistotniejsze. Postąpiła jak egoistka i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jednak nawet jakby bardzo chciała, czasu niestety nie cofnie. Teraz może tylko próbować naprawić to, co tak niemal teatralnie popsuła.
-A jak nie mogłam napisać? -Zapytała, patrząc się gdzieś na drewnianą podłogę, jakby to właśnie ona była najbardziej interesującym elementem tego pomieszczenia. Zaśmiała się pod nosem, słysząc jak żałośnie musi brzmieć w jego uszach i ponownie skupiła swój wzrok na Ślizgonie, bojąc się jednak tego, co zobaczy w jego oczach. Gdzieś w środku wciąż miała małą iskierkę nadziei, że kiedyś przynajmniej jakaś cząstka ich relacji powróci na swoje dawne miejsce.
Niejednokrotnie zadawała sobie to pytanie, zastanawiając się, czy relacje damsko-męskie rzeczywiście są takie trudne, czy to tylko oni znajdują się w jakimś beznadziejnym kręgu, z którego tak długo już nie potrafią wyjść. Dawno już doszła do wniosku, że życie to nie bajka, a na większość rzeczy trzeba po prostu zapracować, nie sądziła jednak, że jednym z trudniejszych zadań będzie na pozór łatwe bycie w związku.
-Lennox, to jak chciałabym, abyś zareagował, a jak powinieneś zareagować to dwie różne, bardzo sprzeczne sprawy... -Zaczęła, po czym głośno westchnęła i równie głośno wypuściła powietrze z ust. Poważne rozmowy nigdy nie były jej mocną stroną i najchętniej uciekłaby stąd jak najdalej, wcześniej jednak godząc się ze Ślizgonem. -Wiem, że stawiam Cię w beznadziejnej sytuacji, jednak jedyne co mogę w tej chwili powiedzieć, to to, że nie chce tego kończyć...Nie mów, że to brzmi śmiesznie, bo wiem o tym. A szczególnie śmiesznie to brzmi z moich ust, ale mówię jak jest. A jak się do tego odniesiesz Ty...to już Twoja decyzja. I nie pytaj mnie jak powinieneś zareagować, bo ode mnie nigdy nie dostaniesz obiektywnej odpowiedzi. Nie w stosunku do tego co jest...było, jest? między nami.
Odprowadziła go wzrokiem, obserwując narastającą wściekłość, która coraz bardziej, coraz wyraźniej otaczała jego osobę. Cóż, z całą pewnością nie mogła się temu dziwić, ani tym bardziej złościć, dlatego teraz pozostało jej tylko przyjęcie wszystkiego na klatę i naprawienie całego tego syfu.
Zerwała się z krzesła, kiedy tylko wspomniał o Meksyku, kręcąc jedynie głową, jakby chciała mu tym samym przekazać, że mówi bzdury i stanęła tak blisko, że nie była pewna, czy nie przekroczyła przypadkiem jakiejś niewidzialnej, wyznaczonej przez Ślizgona granicy. Patrzyła mu w oczy tak długo, jak jeszcze nigdy przedtem, chcąc przynajmniej spróbować pokazać mu, że mówi prawdę, nawet jeżeli brzmi najzwyczajniej w świecie żałośnie i wciąż lekko kręcąc przecząco głową, objęła jego twarz. -To co zrobiłeś w Meksyku było najpiękniejszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się przez całe wakacje. -Opuściła ręce, przejeżdżając wcześniej dłońmi po szyi, ramionach, kończąc na klatce piersiowej, na której zatrzymała się nieco dłużej. -To nie ty jesteś popieprzony. -Dodała cicho, zupełnie jakby mówiła do siebie, a nie do niego, naciskając jeszcze mocniej na tors. Wyczuła pod palcami początek bandażu i szybko odskoczyła, wnioskując po jego wyrazie twarzy, że najwidoczniej sprawiła mu tym niemały ból.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Lis 06 2018, 12:02;

Przynajmniej wiedzieli na czym stoją. Para egoistów, którzy nie potrafią porozumieć się z drugą stroną. Chcą jednak nie potrafią funkcjonować jak normalni ludzi, bo zwyczajnie im to nie wychodzi. Z resztą, czy muszą być normalni? Czy ta ogólnie przyjęta definicja ma jakiekolwiek znaczenie? W końcu każdy był specyficzną osobistością, a używanie tego sformułowania jedynie psuło urok. Szczerze nienawidził tego słowa, może dlatego, że było wielokrotnie wykrzykiwane w jego kierunku? Na ilu polach zawiódł, że zasłużył sobie na to wszystko?
Czy jak raz coś spieprzysz, to spada na ciebie jakaś klątwa, która sprawia, że szlag trafia wszystkie następne próby? Zakrzewski chyba doświadczył czegoś podobnego, a przynajmniej tak chciałby myśleć. Iż to wina jakieś nadprzyrodzonej siły, a nie jego własna. Tak byłoby łatwiej. Część winy mógłby z siebie zrzucić i zwalić na coś innego.
Jak to, nie mogła? To wydawało mu się coraz bardziej pokręcone, nie żałosne. Jedyne co przychodziło mu do głowy w tej kwestii, to przetrzymywanie siłą. Lub kompletny brak środków do napisania listu, wyjaśnienia, czegokolwiek. Jednak żyli w świecie czarów, prawda? Tutaj chyba nie było tak trudno o powiadomienie drugiej osoby o tym, że się żyło.
Chyba, że nie chcesz aby ktoś o tym wiedział. To zupełnie inna kwestia.
Nie był księciem na białym rumaku, w lśniącej zbroi. Już prędzej byłby tym łachudrą, który upija się po barach i wykonuje pomniejsze zadania dla tych lepszych i urodzonych w wyższej klasie. Żaden z niego kandydat na chłopaka, męża, partnera... Życie w pojedynkę jak do tej pory wychodziło mu dobrze, dopiero teraz wszystko się troszkę pokomplikowało. A biedak nie wiedział w co włożyć ręce.
I odpowiadało mu to. O dziwo.
Usłyszał wszystko, czego chciała jego egoistyczna, troszkę narcystyczna duszyczka. To było takie proste? Usłyszeć kilka słów o tym, że nie chciała z niego zrezygnować. Z tego, co zaczynało dopiero kiełkować. Czy tak to wszystko powinno jednak wyglądać? Skoro był to dopiero początek, a oni trafiali na kolejne przeszkody... Nie. Wróć. Przecież z Tobą nie ma początków, albo wchodzisz albo nie. A Mallory zadecydowała o tym dawno temu i nijak mu dane jest zmienić tej decyzji. Choćby bardzo chciał i się upierał... Teraz wszystko zależy od niego. I jak niespełna rozumu dzieciak wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Musiało być to powtórzone dwa razy? Naprawdę tak trudno uwierzyć mu, że ktoś faktycznie tego chciał? Był przyzwyczajony do odrzucenia, bardzo często z jego winy, bo nie ukrywajmy, był człowiekiem trudnym i zwyczajnie nikomu nie chciało się z nim bawić. Tutaj było zupełnie inaczej. Jakby te cechy, które były w nich najgorsze, wcale nie przeszkadzały tej drugiej stronie, a jedynie uparcie trzymały przy swoim.
O co się złościł? O kolejne nieodpowiednio wypowiedziane słowa? Nie czuł już napięcia w ramionach, nie zaciskał już dłoni, jak to miał w zwyczaju. Zwyczajnie nie miał pojęcia, co się przed chwilą zadziało i co powinien teraz zrobić. Zbiła go z tropu, a to rzadko kiedy się komukolwiek zdarza.
I ponownie go zaskoczyła. Omal nie przewrócił się o własne nogi, kiedy zbliżyła się na tak blisko. Nie spodziewał się, że jego słowa wywołają taką pewność w jej głosie i spojrzeniu. I naprawdę chciał jej wierzyć. Nie, nie mógł oszukiwać siebie samego. Uwierzył jej już jakiś czas temu, jedynie wrodzona upartość nakazywała milczeć. Jakby cały czas ją próbował, może nawet trochę dręczył brakiem odpowiedzi. Jej dłonie były chłodne, a on kompletnie nie wiedział, co powinien w związku z tym zrobić.
Przymknął oczy, jakby nie mógł znieść tego spojrzenia, które w nim utkwiła. A może to dlatego, że nie chciał aby ona dojrzała to, co z nim robiła? Przełknął ślinę, zdając sobie sprawę, że trudniej będzie mu ponownie spojrzeć jej w oczy. Nie chciał aby przerywała... Nie sprawiła mu nawet bólu kiedy najechała na bandaże, zwyczajnie przygotował się na to, co mogła nadejść kiedy jej dłoń znalazłaby się odrobinę niżej. Jednak ona się przestraszyła i odsunęła. Może przez wyraz jego twarzy? Otworzył oczy i złapał szybko jej dłonie, które ponownie znalazły się na jego klatce piersiowej. Nie mogła od tak teraz odejść. Jakby jeden krok w tył miał oznaczać, że znajdą się w punkcie, z którego przyszli. Zamiast tego, sam zrobił kilka kroków do przodu, jednocześnie nakazując jej ruszenie do tyłu.-Masz na myśli skałę, narażenie Twojego życia, kąpiel czy może to, co zrobiłem później?-Spytał szeptem, pochylając się nad nią. Uśmiechnął się pod nosem.-Dobrze. Obydwoje jesteśmy popieprzeni, pasuje?-Coś się zmieniło. I nie mógł powiedzieć co dokładnie, czy to może powietrze? A może to sam Lennox uległ diametralnej zmianie? Jakiś rodzaj determinacji wkradł się w jego spojrzenie.
W pierwszej kolejności nie powinna do tak dotykać. To zapewne przypieczętowało sprawę.
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyPią Lis 16 2018, 15:45;

A czy rzeczywiście chcą być jak normalni ludzie? Czy bycie normalnym nie jest nudne, mogłoby się nawet rzec - szablonowe? Większość ludzi czuje nieposkromioną potrzebę "inności", jakby nie chcieli się zlewać z tłem; jakby chcieli pokazać światu, że mimo wszystko, rzeczywiście są czegoś warci. Ona czasem chciała stać się niewidzialna, chciała zamknąć się na jakiś czas w swojej własnej bańce, jednak zdecydowanie częściej czuła właśnie tą potrzebę wyróżnienia się, a może nawet chęć wejścia w coś niekoniecznie bezpiecznego i w jakimkolwiek stopniu racjonalnego.
Nikt nie jest idealny, a już zdecydowanie nie ta stojąca na przeciwko siebie dwójka ludzi. Jak każdy człowiek na świcie, oni również mieli wady -mniejsze czy większe, jednak one wciąż w nich siedziały, gdzieś głęboko zakorzenione, były częścią ich samych. Dlaczego więc miałaby oczekiwać, że nagle stanie przed nią ów książę. Czy w ogóle na niego zasługiwała? Nie chciała tego. Nie szukała niczego na siłę, jednak powoli zaczynało ją to męczyć. Potrzebowała odpowiedzi, chciała znać prawdę, a przede wszystkim chciała wiedzieć na czym stoi. Dlatego więc zdecydowała się tak bliską konfrontację ze Ślizgonem. Na rzecz, której wcześniej po prostu nie odważyłaby się zrobić.
Co jednak miała do stracenia?
-Powiedz coś. -Spojrzała na niego, skupiając wzrok na twarzy i próbując coś z niej odczytać. Czasem sprawiało jej to niemałą trudność, zwłaszcza, gdy wmawiała sobie jakieś śmieszne, wyimaginowane rzeczy, jednak teraz nawet ona zauważyła dość widoczną zmianę. Przed chwilą jeszcze ostre rysy, teraz jakby złagodniały, ustępując miejsca lekkiemu uśmiechowi, a w oczach znów zauważyła to, co już kiedyś miała okazję zobaczyć.
I czego jej tak cholernie brakowało.
Uniosła lekko brwi, gdy chwycił jej dłonie i z powrotem położył je tam, skąd przed sekundą sama uciekła. Bała się tego dotyku, jednocześnie tak bardzo go pragnąc. W jednej chwili poczuła się jak mała, zagubiona owca, która nie wie w którą stronę powinna się udać. Jak małe dziecko, które w sklepie gubi rodziców i za wszelką cenę chce ich odnaleźć. Ona też się chciała odnaleźć, nie wiedziała jednak, że jest to aż tak trudne.
Dwa kroki w tył wystarczyły, aby jej plecy napotkały przeszkodę. Zimna ściana skutecznie pozbawiała jej drogi ucieczki, chociaż przecież tym razem wcale nie zamierzała uciekać. -Mam na myśli wszystko. Po  k o l e i. -Czuła się jakby serce miało jej zaraz wyskoczyć z piersi. Raz po raz spoglądała na stojącego przed nią chłopaka, widząc, jak dzielący ich dystans systematycznie się zmniejsza, a po chwili przeniosła swoje dłonie z klatki piersiowej na napięty kark. Nie chciała się ograniczać, nie teraz, kiedy i tak zrobiła ten jeden, znaczący krok i kiedy wreszcie postanowiła przestać uciekać.
Nie myśląc dłużej nad tym co zamierza zrobić i przede wszystkim obawiając się, iż zaraz zmieni zdanie, uniosła lekko głowę, chcąc odnaleźć jego spojrzenie, po czym pocałowała go.
Chciała przestać być tchórzem.
Chciała przestać uciekać.
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyNie Lis 18 2018, 14:58;

Byłoby naprawdę cudownie, gdyby istniało coś takiego. Funkcjonowanie w tym świecie i jednoczesne zamknięcie się na to wszystko. Te dwie rzeczy mogą istnieć, jednak tylko oddzielnie. Sam próbuje tego od lat, jednak jak widać, nie jest to takie proste. Gdyby chciał zamknąć się w tej przysłowiowej bańce, tak bezpiecznej, tak własnej i znanej, zapewne nigdy nie stanęliby na swojej drodze. Nigdy też nie mówił, że chciał być normalny. To zdecydowanie nie dla niego, jak widać.
Zapewne nie miała niczego do stracenia, a może było to wszystko. Wszystko zależy od punktu widzenia i tego, co dla niej było ważne. A musiało być, skoro do niego napisała z chęcią spotkania i wyjaśnienia całej tej chorej sytuacji. Sam fakt, że tutaj przyszła, stanęła przed nim i zaczęła mówić... Było przejawem odwagi, co Lennox musiał jej przyznać i nawet ukłonić się w jej stronę. W końcu był człowiekiem, który charakteryzuje się wybuchowym charakterem. Nigdy nie wiesz, on sam również nie wie, jak się zachowa... Musiała mieć jaja. Może to właśnie było to, co nie pozwalało mu jej puścić?
Pokręcił głową, jakby słowa nie były tutaj potrzebne. Wszystko, co bolesne i trudne zostało już wypowiedziane, rozgrywając swoją walkę gdzieś w tle. W jego głowie. Sam obecny nie potrzebował niczego więcej, aby mieć pewność co do tego, co tutaj robili. I czego chciał. To chyba było jasne od początku, skoro w pierwszej kolejności przyszedł. W końcu nie często chce wysłuchać jakichkolwiek tłumaczeń. Dostrzegł to jednak dopiero kilka chwil temu. Był tylko niesprawnie emocjonalnym chłopakiem, nie wymagajmy od niego za dużo.
Zrobił to z kilku powodów. Z obawy. Przed tym, że była to ostatnie szansa, aby w ogóle to zrobić. Z czystego egoizmu , bo nieistotne było to, czego chciała, wiedział, że postawi na swoim
Z pragnienia. Jak wtedy kiedy coś ściska go od środka i nakazuje działać, bo to w końcu czysty instynkt. Nie będzie się z nim spierał. Nie sprawiała mu bólu, przynajmniej nie ten, który byłby widoczny gołym okiem. Niewiedza co się z nią działo była w jego mniemaniu najgorsza.
I zamierzał to zmienić. Zamierzał jej pomóc przekroczyć tę cienką granicę, która ich jedynie powstrzymywała przed tym, czego zwyczajnie pragnęli.
Objął ją w pasie, niwelując przestrzeń, która była zdecydowanie im niepotrzebna. Jeszcze przed pocałunkiem uśmiechnął się do siebie. A może do niej? Wiadomo tyle, że skutecznie zamknęła mu buzię. A tego trudno dokonać. Żarliwy, niekończący się, zachłanny. Zakrzewski należał do ludzi z pokroju bardzo zaabsorbowanych pięknem. Był z natury artystą, a Mallory była dziełem, którego tajniki chciał zagłębić, niekoniecznie przejmując się powszechnym rozumowaniem. Kosztował ją, nie zwracając uwagi na możliwość niedotlenienia mózgu.
Tęsknił za nią.
Dopiero po chwili odsunął od niej usta, jedynie na moment, aby zaczerpnąć tchu. Oparł czoło o jej, śmiejąc się jak szaleniec do siebie. Odchrząknął, opierając jedną dłoń po prawej stronie jej głowy, jednak nie odsuwając się resztą ciała... Bo zwyczajnie byłby bardzo z tego powodu niezadowolony. Musiał(chociaż nie chciał) się opanować.
Powrót do góry Go down


Mallory Colquhoun
Mallory Colquhoun

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 243
  Liczba postów : 249
https://www.czarodzieje.org/t15706-mallory-colquhoun
https://www.czarodzieje.org/t15725-poczta-poczta#423973
https://www.czarodzieje.org/t15716-mallory-colquhoun
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Gru 13 2018, 01:11;

Czuła się dziwnie.
Czując dotyk Ślizgona na swojej skórze, stojąc w jego objęciach miała nieodparte wrażenie, jakby w jednej sekundzie zamieniła się z kimś ciałem. Nie spodziewała się chyba aż takiej odpowiedzi z jego strony, jednak ta bardzo ją satysfakcjonowała, dlatego stanęła na palcach, jakby nieświadomie chciała przybliżyć się do niego jeszcze bardziej i objęła zimnymi dłońmi szorstkie policzki.
Tak naprawdę trochę się bała. Zdążyła przywiązać się już do niego do tego stopnia, że sama świadomość odrzucenia bardzo ją bolała. I nieważne czy jest to znajomość dobra czy zła. Chociaż zdecydowanie preferuje tą pierwszą, mogłaby go równie dobrze nienawidzić. Byleby był obecny w jej życiu. Może się trochę od niego uzależniła, chcąc coraz bardziej i bardziej brnąć w tą relację, nie było to jednak uzależnienie jakkolwiek szkodliwe. A może tylko jej się tak wydawało? W końcu co wmawiają sobie narkomani? Na pewno nie to, że to co biorą jest ich własną trucizną. Nie wierzą w to.
-Przepraszam, Lenny. -Zamknęła oczy, gdy tylko poczuła jak opiera swoje czoło o jej. Oddychała ciężko, nierówno, a najchętniej usiadłaby na tej stojącej niedaleko nich ławce, bo nie była pewna, czy nie przewróci się, gdy tylko chłopak się od niej odsunie. Zamiast tego otworzyła oczy i widząc śmiejącego się Ślizgona, również się uśmiechnęła, jakby z ulgą i szczęściem jednocześnie. -Ja bym Cię znienawidziła. Zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie.
Nie wiedziała która godzina. Na dworze zdążyło zrobić się całkowicie ciemno, a wnętrze opuszczonej wieży zostało nieśmiało oświetlone przez stojące nieopodal latarnie. Nie widziała jednak jego twarzy tak dobrze, jak chciałaby zobaczyć, chociaż znajdowała się ona zaledwie paręnaście centymetrów od jej własnej. -Chodźmy stąd. -Szepnęła po chwili, mając nadzieje, że on również zechce opuścić ten lokal, po czym zgrabnie przeszła pod opartą o ścianę ręką.

[z/t dla Mall i Lennoxa]
Powrót do góry Go down


Aurora Therrathiel
Aurora Therrathiel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 747
  Liczba postów : 819
https://www.czarodzieje.org/t15543-aurora-therrathiel#417307
https://www.czarodzieje.org/t15571-necessitas#418867
https://www.czarodzieje.org/t15522-aurora-hestia-therrathiel#416768
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyWto Sty 15 2019, 22:23;

Gdyby ktokolwiek z Ministerstwa dowiedział się, że Zastępczyni Szefa jednego z ważniejszych departamentów pracuje przy czymś co Ministerstwo stara się za wszelką cenę ukryć to pewnie wyleciałabym z departamentu na zbity pysk, albo w najlepszym razie dzięki ojcowskiej protekcji zostałabym w Ministerstwie, ale nie miałabym szansy na premię przez najbliższe pół wieku. Gdyby na jaw wyszło, że w celu obróbki praktykowałam czarną magię byłoby jeszcze gorzej, musiałam więc zadbać o maksymalną dyskrecję. Ojciec zawsze uczył mnie, że jedynie rodzinie można ufać w stu procentach, dlatego koncepcja współpracy z Hectorem bardzo mi odpowiadała. Kuzyn, choć wciąż początkujący, wykazywał silne zdolności w aspekcie czarnej magii, więc przy moim prowadzeniu jego pomoc wydawała się nieoceniona.
Dbając o dyskrecję teleportowaliśmy się wprost na miejsce obróbki i niemal natychmiast zabraliśmy się do pracy. Nie mówiliśmy za wiele, tylko raz po raz wymieniając się jakimiś odgrzebanymi z pamięci informacjami, czy dodając słowa otuchy. Sama obróbka nie wymagała od nas zbyt wielkiej wymiany zdań - rodzinne więzi nawet mimo różnic charakteru były na tyle silne, że rozumieliśmy się instynktownie, razem rozpracowując poszczególne klątwy i nakładając nowe. Zaskakujące jak sprawnie nam poszło.

Litera: A
Powrót do góry Go down


Isabelle L. Cortez
Isabelle L. Cortez

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Galeony : 666
  Liczba postów : 725
https://www.czarodzieje.org/t16449-isabelle-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t16500-skrzynka-pocztowa-i-l-c#453646
https://www.czarodzieje.org/t16459-isabelle-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18678-isabelle-luna-cortez#534230
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Sty 17 2019, 12:36;

@Aleksander Cortez

Wyprawa na której była, mając za zadanie odnaleźć magiczny przedmiot okazała się klapą dla ich drużyny. Choroby, przypadkowe zaklęcia, zranienia. Mimo to wspominała ją miło. W końcu trochę zarobiła, znalazła przedmioty magiczne jak i nabyła doświadczenia w tego typu rzeczach. Towarzystwo również było przyjemne. Nikt się nie kłócił. Nikt nie chciał dominować nad resztą. Działali wspólnie. Już dawno nie miała okazji uczestniczyć w czymś podobnym. Była to dla niej miła odmiana. Po powrocie jednak wszystko wróciło na stare tory. Nie miała kontaktu z nikim poza Alkiem. Nawet jej siostra zniknęła ale jakoś jej to nie obchodziło. W końcu była dorosła i równie dobrze mogła rzucić szkołę na rzecz jednego z jej zauroczeń. Isabelle już to nie interesowało. 
Ucieszyła się natomiast, gdy pojawiło się ogłoszenie, w którym to szukali śmiałków do obróbki przedmiotu znalezionego w dżungli. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej napisała do kuzyna aby to on był jej partnerem przy tej pracy. Równie dobrze mogła poprosić o pomoc Scotta czy Thomen jednak przy Alku czuła się swobodniej. 
Dotarcie na miejsce nie zajęło im dużo czasu. W końcu miejsce docelowe ich podróży nie było tak daleko jak dżungla do której ich wysłali. Nie tracąc czasu na zbędne rozmowy w stylu - co u ciebie słychać - zabrali się do pracy. Zadanie okazało się prostsze niż dziewczyna na początku sądziła. Wszystko szło sprawnie i gładko. Wymiana zdań między nimi była płynna co bardzo ją cieszyło. Nawet zdołała nauczyć się czegoś od Alka chodź tego nie planowała. I chodź z poczatku bała się czarnej magii tak teraz uważała ją za sojusznika w boju.

Stopień : III
Litera: A


Ostatnio zmieniony przez Isabelle L. Cortez dnia Czw Sty 17 2019, 20:31, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Sty 17 2019, 17:02;

Pomimo kilku dni które musieli przechorować w dżungli, to był bardzo zadowolony z tej wyprawy. I ku wielkiemu zaskoczeniu wszyscy wrócili cali i zdrowi. A byli w tak niegościnnym miejscu. Warto wspomnieć też o tym, że wrócili nieźle bogaci. Jeszcze by ktoś z organizatorów pomyślał, że ich drużyna wyruszyła tam w zupełnie innym celu, a nie po to by poszukać centrum zakłóceń.
Dobrze się więc przy tym bawił, dlatego gdy tylko się dowiedział o organizacji obróbki tych przedmiotów od razu zgodził się pójść z kuzynką by zbadać dokładniej ten przedmiot.
Spakował do swojej torby kilka czarnomagicznych ksiąg, które mogły im się przydać. Kilka świec, niewielkie pudełko z kredą, oraz parę innych potrzebnych rzeczy.
Po dotarciu na miejsce wziąłem się od razu do pracy, tworząc krąg z kredy i umieszczając na jego kątach świece, które stosuje się też przy wieszczeniach. Następnie umieściliśmy przedmiot w jego centrum i samemu się ustawiając po jego obu stronach. Oczyszczaliśmy go z zaklęć czarnomagicznych postępując zgodnie z tym jak było opisywane w księgach i notatkach. Z Isabellą zawsze mieliśmy świetny kontakt, więc pracowało nam się razem znakomicie. Praca ta pochłonęła nas tak mocno, że nie dostrzegłem nawet tego jak późno się już zrobiło. Lecz po wszystkim mogliśmy udać się na zasłużony posiłek. Bowiem zadanie było wykonane i mogliśmy opuścić już to miejsce.

zt x 2

Stopień: III
Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyNie Sty 27 2019, 23:05;

- Hej, a ty to w ogóle wiesz na co się zapisałeś? - Rzuciłem wreszcie, gdy wraz z Matthewem wspinaliśmy się na szczyt opuszczonej wieży. Z tego co mi się obiło o uszy to Alexander był uzdrowicielem. W całej swojej naiwności najwyraźniej uznałem, że uzdrowiciele nie znają się na tyle na czarnej magii, aby móc za jej pomocą cokolwiek zaklinać… a właściwie… odklinać? Obrabiać, o. Zmarszczyłem brwi, jakbym nie wierzył w to, że poświęcę swój artefakt, aby Matt bezczelnie go zniszczył swoimi nieudolnymi próbami zrobienia tego czegoś, co zamierzał. Chociaż, może owo coś miało okazać się lepsze od moich własnych pomysłów. Prawdę mówiąc, zbyt wiele to ich nie miałem. Dokształcałem się na własną rękę, to prawda, ale czy informacje o hipnozie w jakikolwiek sposób przydadzą mi się podczas ogarniania jakiegoś głupiego przedmiotu? Nie sądzę… chyba, że to coś, co znalazłem na poprzedniej wyprawie w istocie miało zacząć nas hipnotyzować. Kto wie czy nawet tego nie zrobiło. Bo zamiast pracować, my z lubością oddaliśmy się pogawędką nad jakimś głupim kalendarzem.
- Skoro i tak nic z tego nie wyszło to możemy sobie chociaż poczytać cytat dnia, nie? - Mruknąłem, oglądając kalendarzyk i obracając go w różne strony, jakby miał podpowiedzieć mi co powinniśmy zrobić. Problem w tym, że jakoś tak nic nie przychodziło nam do głowy. Nie, żebyśmy jakoś wyjątkowo długo nad tym myśleli.

Litera: G
Stopień: 1
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyNie Sty 27 2019, 23:16;

Bywał,
istniał, potrafił powrócić. Poniekąd jednak - nadal posiadał pewne zastrzeżenia, system pluł kolejnymi błędami, nad którymi mimo wszystko i wbrew wszystkiemu zapanować zwyczajnie nie mógł. Tym razem udał się bez partnera, nie chcąc narażać go na niebezpieczeństwo związane z kolejną obróbką. O ile pierwsza się udała, o tyle jednak druga przyniosła opłakane skutki, nad którymi nie mógł zapanować. Jedynie towarzyszył, deportował ich, pozwolił na to, by szpital zaopiekował się nim, by następnie przejąć jego sprawę. Nie bez powodu zatem postanowił tym razem podejść do faktu zabawy z artefaktem ostrożnie, bez pośpiechu, nie mając zamiaru w żaden sposób ściągnąć na siebie jeszcze większego niebezpieczeństwa, zagrożenia przeszywającego każdą komórkę znajdującą się w umyśle.
Ryzyko
było zwyczajnie za duże.
Począł zatem obserwować otoczenie przy pomocy zmysłu wzroku; przedzierając się przez odmęty zakurzonego pomieszczenia, zwrócił uwagę na rozstawione ławki, od czasu do czasu pozostawione przez pozostałych materiały. Artefakt wymagał odpowiedniej obróbki - a jego wiedza dotycząca czarnej magii była jedynie złudzeniem optycznym, nad którym nie potrafił zapanować. Miał jednak nadzieję, był przez nią kierowany, kiedy to znalazł kogoś innego, innego partnera do wykonania zadania.
- Poniekąd - wiem. - odpowiedział. Nie był głupi, potrafił czytać umowy, nie dawał się nabierać na darmowe usługi, regulaminy czytał. Dostosowywał się do zasad, choć jego wiedza na temat czarnej magii była znikoma. Coś wiedział. Jakieś zaklęcia niewybaczalne, poniekąd klątwy, z którymi to pacjenci trafiali na pozostałe oddziały, ale nic poza tym - wszystko rozmywało się w atmosferze eteru i braku ku temu odpowiednich zdolności. Nie pchało go nigdy do rzeczy nielegalnych, wiedział o tym doskonale.
Niestety, mimo burzy mózgów, nie udało im się osiągnąć zamierzonego efektu; w pewnym momencie coś zwyczajnie przeszkodziło im bardziej, niż mogli się tego spodziewać. Z natury ciekawska, aczkolwiek pozbawiona narzucania się natura uzdrowiciela, postanowiła rozejrzeć się po otoczeniu. Zielonkawe tęczówki skierował w stronę pozostawionych przez kogoś przedmiotów; rozglądając się z większą dokładnością, zdołał przy pomocy dłoni chwycić za kalendarzyki - drobne, całkiem nowe, jakby nie było, nowy rok niedawno rozpoczął oddychanie, by następnie, po dwunastu miesiącach, ponownie otrzymać łopatą w głowę.
- Jacy sprzymierzeńcy, taka przegrana. Wyjątkowo złośliwy ten kalendarz. - mruknął, zgodnie ze słowami artysty, zanim opuścili szczyt wieży - poniekąd szczyt ich dzisiejszej porażki. Choć nie było aż tak źle - mogło być jednak gorzej.

zt

Stopień: I
Kostka: 2 - https://www.czarodzieje.org/t16830p250-kosci-glowne-eventy-fabuly-2018#475581
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Sty 31 2019, 12:41;

Czarnomagiczna obróbka… co ja tutaj robiłem? Mogła usprawiedliwiać mnie jedynie przeogromna ciekawość i chęć pomocy. Oraz może nieogarnięta umysłem ignorancja wynikająca z nieznajomości tematu. Przecież o czarnej magii miałem pojęcie równe zerowemu. Ratowała mnie jedynie znajomość magii ochronnej, która być może miała mi się przydać tego dnia. Nie byłem przekonany czy będzie to działało właśnie w ten sposób, lecz czy istniało jakieś inne rozwiązanie, aby nabrać pewności? Wraz z Aaronem zjawiliśmy się na szczycie opuszczonej wieży, najwyraźniej równie niepewni własnego powodzenia. Dobrani w parę z przypadku, jeszcze niepozbawieni pogody ducha, która warunkowała żywienie nadziei na pozytywne rozwiązanie problemu. Nie minęło kilka minut, a okazało się, że doskonale się zgrywamy. Tego dnia oboje mieliśmy wyjątkowo bystre umysły i odnalezienie odpowiedniego sposobu na odczarowanie artefaktu wydało nam się niezwykle banalne. Cholera, czemu nikt wcześniej na to nie wpadł? Kilka zaklęć ochronnych przełamało barierę niedostępności, jaką otulił się przedmiot i kiedy chciałem delikatnie wzmocnić działanie naszych wspólnych czarów, wydarzył się wypadek. Zaklęcie zadziałało, a i owszem, a czarnomagiczna moc, jaka je spowijała rozpłynęła się w powietrzu. Niemniej, dość znacząco ucierpieliśmy w tym starciu. Czar postanowił zwrócić się przeciwko nam. W przedziwny sposób odbił się od artefaktu i pomknął przez komnatę z zabójczą prędkością. Odbiwszy się od sklepienia, ugodził mnie w ramię i pomknął dalej, aby dosięgnąć kolana Aarona. Zawyłem z bólu, gdy siła czaru złamała mi bark i posłała na ziemię.
- Cholera… na Merlina, żyje pan? - Oddychałem urywanie, starając się poradzić sobie z oszałamiającym zmysły cierpieniem towarzyszącym mi ilekroć spróbowałem poruszyć lewą stroną ciała. Pomogłem O’Connorowi wstać, ale nie mogłem zaoferować mu własnego ramienia w obawie, że w ten sposób oboje sturlamy się z samego szczytu wieży. - Teleportujmy się do Munga. Proszę chwycić mnie za rękę. - Chyba nie było innej możliwości na opuszczenie wieży, jeżeli chcieliśmy pozostać w jednym kawałku.

B, stopień I | zt
Powrót do góry Go down


Aaron O'Connor
Aaron O'Connor

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
Galeony : 234
  Liczba postów : 335
https://www.czarodzieje.org/t16695-aaron-o-connor
https://www.czarodzieje.org/t16712-poczta-aarona-o-connora#463062
https://www.czarodzieje.org/t16696-aaron-o-connor
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyCzw Sty 31 2019, 15:33;

Czysta głupota - tak można było stwierdzić nastawienie z drugiej osoby, jeżeli spojrzeć by chociaż raz na nauczyciela działalności artystycznej.
Niestety bardzo często była ona mylona z odwagą - i nie inaczej w tym przypadku, myślał, że coś potrafił, uważał, że posiada ku temu kwalifikacje, a tak naprawdę był żądnym przygód profesorkiem bez konkretnych kwalifikacji. Gratulacje dyrekcji za przyjęcie największego idioty na świecie, a przede wszystkim za dopuszczenie go do obróbki artefaktu. Osobiście czarna magia nie była jego konikiem, nie potrafił jej zrozumieć, choć kiedyś uczył się o zaklęciach niewybaczalnych, jakichś klątwach - i na tym jego wiedza z tej dziedziny się kończy. W tym momencie, na tej linii, na tej granicy. Niemniej jednak przystanął na propozycję poddania się zrządzeniu losu - jakby nie było, uczestniczył w tejże ekscytującej wyprawie, ale kompletnie zapomniał, gdzie jest jego miejsce. Zgubił się, odłączył od grupy, ostatecznie został zmuszony do użycia świstoklika - i na tym jego rola się skończyła. Nawet nie wiedział, jak przydatne byłoby jego towarzystwo w obliczu wydobywania artefaktu; ten smaczek przeleciał mu wręcz przed oczami.
Niemniej jednak miał możliwość odpokutowania własnych, niepokalanych czynów - nie bez powodu zatem ruszył z całkowitego przypadku wraz z Rileyem, z którym rzadko kiedy miał do czynienia, a i tak postanowił mu potowarzyszyć. Towarzyszył mu dobry humor - i zapewne towarzyszyłby przez dłuższy czas, gdyby nie fakt tego, co się stało po zastosowaniu paru zabiegów. Owszem, udało im się osiągnąć zamierzony efekt, odczarować artefakt przypominający biżuterię, aczkolwiek nie bez większych strat. Pierwsze iskra z różdżki dotknęła Krukona, uderzając go w głowę oraz bark, następnie ruszyła w jego, robiąc prawie to samo - niemniej jednak z kolanem. Krótka, aczkolwiek intensywna fala bólu zmusiła go do chwilowego krzyku; jakby nie było, musiał utrzymywać swoją sylwetkę w pionie. Oparł się o stół, o cokolwiek, byleby sobie ulżyć w bólu; odciążył uszkodzoną kończynę, mając tym samym nadzieję na to, że wszystko jest w porządku. Tak naprawdę to upadł, starając się oddychać głęboko.
Nie było w porządku.
- Kur... - powiedział, chciał powiedzieć, aczkolwiek ugryzł się ostatecznie w język, by następnie usłyszeć słowa należące do Fairwyna. - ...wa. - pytanie zadane przez młodzieńca było zaskakująco głupie. Żył, ale jakoś tak średnio z chodzeniem. Czy nie widać, że na jego twarzy maluje się najprawdziwsze cierpienie? Chyba słabo oddawał dramat tejże sytuacji, ale przynajmniej nie odcięło mu kończyny. - Tak średnio... ale tak, lepiej chyba będzie, jak się rzeczywiście teleportujemy. - stwierdził ostatecznie, chwytając młodzieńca za dłoń, gdy ten wcześniej pomógł mu wstać.
Los z nich zakpił.

| zt

Stopień: I
Dziedzina: Czarna Magia
Kostka: 5 - https://www.czarodzieje.org/t16830p275-kosci-glowne-eventy-fabuly-2018#475811
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 EmptyPią Lut 01 2019, 20:21;

Podobał mu ostatni raz z Nessą; choć nieświadomie wciągnięty został w pracę nad znalezionym artefaktem i to w dziedzinie nieszczególnie mu bliskiej, wspólny wysiłek zaowocował nie tylko satysfakcjonującym sukcesem, ale i dobrą zabawą. Szkoła, choć nie można jej było odebrać miana wyjątkowego obciążnika intelektualnego, nie angażowała, nie stawiała przed uczniami wyzwań tego rodzaju. Przy obróbce liczyła się inteligencja niewymierna książkami i kreatywność w szukaniu rozwiązania - przy stole nie wystałby zbyt długo ktoś pozbawiony cierpliwości.
Ezra nie był pewny, dlaczego zgłosił się na ochotnika przy pomocy obróbki czarnomagicznej. Być może poniekąd chciał się sprawdzić, być może wygrała ciekawość i potencjalna okazja do poszerzenia swojej wiedzy w danym kierunku. W końcu obcowanie z takimi przedmiotami nie należało do codziennych, tym bardziej dla Clarke'a, który swojego zainteresowania starał się zbyt jawnie nie okazywać. Skutkiem jego wzrastającej popularności w kręgach artystycznych było ustawiczne spoglądanie mu na ręce. Dlatego właśnie pilnował się, aby pozostawały jak najczystsze, przynajmniej na powierzchni.
Z tego też powodu Ezra nie dobrał sobie żadnego partnera do pracy, choć niewątpliwie mogłoby to wyeliminować ewentualne nieporozumienia w kwestii metodyki. Ezra myślał o zaangażowaniu w pomysł Fire - co prawda krótko, a jednak sam poczuł się wstrząśnięty tym, że brał pod uwagę być może kilkugodzinną współpracę z rudowłosą. Do tego jednak nie miało dojść. Zaufał przypadkowi. I czy można było powiedzieć, że spodziewał się widoku @Cassius Swansea po przybyciu do opuszczonej wieży? Raczej nie. Ale czy jednocześnie było to dla niego wstrząsające? Cóż... nie. Najwyraźniej nawet ludzi, których trudno było posądzić o wiedzę w jakimkolwiek temacie poza ich hobby, ciągnęło do czarnej magii - przynależność do domu zobowiązywała, prawda?
- Cassie, myślałem, że nie zdarza się, żebyś hańbił się wysiłkiem umysłowym... -  zagaił z nutką przyjacielskiej złośliwości, pozytywnie jednak oceniając swojego partnera. Współpraca z Nessą udowodniła mu, że przy takich projektach połączenie zdolności cenionych przez Rowenę i Salazara stanowiło broń wielkiego kalibru. - Co my tu mamy... - mruknął raczej do samego siebie, podchodząc do artefaktu i kiwając do Ślizgona, aby i on się zbliżył. Clarke zaczął od dokładnego obejrzenia przedmiotu, chcąc poznać dokładniej jego budowę przed przystąpieniem do konkretniejszych działań. Wszystkie swoje spostrzeżenia wypowiadał na głos, licząc jednocześnie na Cassiusa i jego wnioski, dopełniające pierwsze pomysły. Ezra był do tego wszystkiego nastawiony bardzo pozytywnie - miał wrażenie, że jego głowa przepełniona była możliwościami i nawet, gdy coś okazywało się ślepą uliczką, któryś z nich szybko ten błąd naprawiał, dzięki czemu bez pośpiechu, ale metodycznie zmierzali do celu.
Kto by pomyślał, że Cassius Swansea w istocie może okazać się przydatny? Bo nie Ezra, przynajmniej do tej pory.

Litera: B
Stopień: II
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 QzgSDG8








Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty


PisanieSzczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty Re: Szczyt opuszczonej wieży  Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt opuszczonej wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 22Strona 16 z 22 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 22  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt opuszczonej wieży - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Opuszczona wieza
-