Lowell bacznie doglądał kolejnych starań uczniów i studentów, by mieć pewność, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Lawirowanie między dwiema grupkami było nieco problematyczne, niemniej jednak z czasem się w tym wszystkim odnalazł, spoglądając bardziej przychylnie w kierunku tego, że wcale nie szło mu to wszystko aż tak źle. Jedni wykonywali notatki, inni zajmowali się tworzeniem odpowiednich zaleceń lekarskich, bawiąc się w uzdrowicieli (oczywiście tylko pierwszoklasiści), on natomiast miał zadbać o bezpieczeństwo. Snuł się zatem po sali może nie niczym cień - w wolnej chwili, oczywiście - który przesuwa się po ścianie dość dyskretnie, a prędzej niczym osoba, którą można z łatwością zawołać i poprosić o pewne porady. W międzyczasie też dawał kolejne szanse dla innych uczestników, którym jednak ten etap nie poszedł jak najlepiej, jak również zajmował się tymi, co przystąpili do tego małego sprawdzianu umiejętności nieco później. Nie wątpił w to, że Rylan potrzebuje nieco więcej praktyki, w sumie jak każdy z tutaj obecnych - z czasem umiejętności radzenia sobie ze stresem, gdy człowiek znajdzie się poza czynnikami wymagającymi tej umiejętności, zanikają, stając się jedynie subtelnym, znaczącym tyle co nic wspomnieniem. Chcąc prowadzić luźniejsze zajęcia, gdzie umiejętności znajdowały się zależnie z poziomem chęci, nieco trudniej było wystawiać oceny bądź cokolwiek innego. Dodatkowo, jakby nie było, dochodził jeszcze czynnik wcześniejszego zwolnienia, podczas którego może i odpoczął, ale nadal pewne problemy nieco się utrzymywały. - Na spokojne, bez pośpiechu. Może i czas cię dogania, ale to jest tylko praktyka. - uśmiechnął się nieco, zauważając błędy, które wpływały koniec końców na działanie uroku. Po czasie udało mu się jednak doprowadzić zaklęcie do używalnego poziomu, w związku z czym nic dziwnego, że podniesienie kącików ust do góry się powiększyło, a próba została zakończona sukcesem. Lowell przeszedł tym samym do sprawdzenia biednego brata Ziutka, zauważając pewne niedociągnięcia, niemniej jednak wynikające przede wszystkim z konieczności praktyki. - Pod koniec poszło ci dobrze, masz dryg. - pochwalił go, by przejść do diagnozy pacjenta. - Nadal są widoczne lekkie pęknięcia, o tutaj. - wskazał poprzez Surexposition, chcąc zwrócić uwagę na istotę problemu. - Jak chcesz, to możesz jeszcze poćwiczyć na tym manekinie. Co ty na to? - dał mu tym samym wybór, nie chcąc napierać na jakiekolwiek niepotrzebne próby, jeżeli ten nie czuł się na siłach.
Mechanika:
Rylan, w celu sprawdzenia, jak sobie z tym wszystkim radzisz, rzuć kostką k6 - o ile chcesz, oczywiście.
Parzysta - jak się okazuje, wcześniejsze próby nie poszły na marne, ponieważ Episkey działa tym razem jak najbardziej prawidłowo, powodując, że powstałe wcześniej złamanie uległo zasklepieniu. Oczywistym jest, że na samym uroku nie da się w pełni zregenerować tkanki, niemniej jednak sukces został osiągnięty. Możesz przejść do sprawozdania.
Nieparzysta - trochę się męczysz, wykonując początkowo dwie nieudane próby, ale potem, zgodnie z Twoją wolą, kość zostaje naprawiona. Nie musisz się już o nic martwić - zadanie zostało wykonane, a doświadczenie odpowiednio zdobyte. Tym samym możesz teraz przejść do sprawozdania.
Po tym - jak żeby inaczej - ponownie stawiał kroki, pozwalając na to, by ich stukot przechodził nieco dalej, a samemu stał się z powrotem dostępny dla kolejnych śmiałków chcących poćwiczyć własne umiejętności. W sumie nie narzekał - może i było nieco patrzenia dookoła na wszystkich, aczkolwiek wykonywał swoje zadanie w pełni.
Modyfikatory: +1 Hux mi podpowiada, -1 za poprzedni etap Zdarzenie losowe:F Jakoś eliksiru:1 → 6 Straty i zdobycze: +5pkt dla domu
Uśmiechnęła się do @Rocco Swansea, kiedy ten okazał się kochany jak zawsze i pokręciła głową, choć walczyła ze sobą, żeby faktycznie nie wybiec z tej klasy. Była jednak Maguire i gryfonką, a obie te rzeczy sprawiały, że zacisnęła zęby i przymknęła oczy, jednocześnie biorąc głęboki oddech, żeby się uspokoić. Nienawidziła O’Malley’a za to co z nią zrobił, bo przecież wcześniej tak bardzo się starała nawet polubić eliksiry, a teraz nie radziła sobie z najdrobniejszą rzeczą, kiedy tylko przypominała sobie o lekcjach z Casey’em. Spojrzała z niemałą wdzięcznością na profesora Williamsa, dochodząc do wniosku, że gryfoni chyba nie zasługują na tak wspaniałego opiekuna. Teraz jednak zrobiła wszystko, żeby zebrać się w sobie i udowodnić, że nie jest taka beznadziejna we wszystkim co robi. Zabrała się do pracy nad eliksirem, wyrzucając ze swojej głowy wszystkie zbędne i złe myśli, wszystkie okropne wspomnienia z lekcji eliksirów, jedynie skupiając się na bieżącym zadaniu. Przypomniała sobie wszystko czego potrzebuje i stale też sobie przypominała, że właśnie tych eliksirów będzie potrzebować w przyszłości. Chciała dać z siebie wszystko, a dawała chyba dwieście procent, uznając, że sto będzie za mało. Cięła odpowiednio składniki, mieszała w dobrą stronę, kontrolowała płomień. Kiwnęła tez głową, kiedy Huxley dał jej wskazówkę i od razu się do niej zastosowała, nie chcąc spieprzyć kolejnej rzeczy na tej lekcji. Za bardzo jej zależało. Ostatecznie była w szoku, że w ogóle potrafiła tak dobrze cokolwiek uwarzyć. Nie wiedziała czy to samozaparcie, czy może słowa otuchy od nauczyciela, ale jej oczy chyba przypominały wielkością złote galeony, gdy profesor oznajmił, że jej wiggenowy nadaje się do skrzydła szpitalnego. Podziękowała ze szczerą radością za dobrą ocenę, wciąż nie bardzo potrafiąc uwierzyć w to co właśnie zrobiła. Może po prostu wystarczyło, by nikt nie wmawiał jej, że do niczego się nie nadaje.
______________________
without fear there cannot be courage
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Modyfikatory: 1 przerzut Zdarzenie losowe:A -> G Jakoś eliksiru: 4 Straty i zdobycze : tojad, chyba eliksir bo Hux powiedział że on z niego nie skorzysta i możemy sobie go wziąć.
Szczerze to początkowo nie zauważył tego że zabrał trochę za dużo składników. Zauważył to dopiero wtedy kiedy dodawał tojad i uważnie liczył każdą dawkę. Tę pozostałość mógł chyba zabrać, nie? Najlepiej mu nie wyszedł, ale przynajmniej w takim stopniu żeby Williams mu to zaliczył. No i chyba mógł zatrzymać to co uwarzył. Zaliczył więc chyba powinno działać i nie doprowadzić do niczego nieprzyjemnego. Zerknął jeszcze na Wacka i wychodziło na to że poszło im bardzo podobnie. Może poszłoby gryfonowi lepiej gdyby nie to że był nieco osłabiony.
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Modyfikatory: +1 bo najwyższą statystyką Kryśki są eliksiry Zdarzenie losowe:H => C => 6 [-1] Jakoś eliksiru:6 + 1 - 1 = 6 Straty i zdobycze : 5 pkt dla Domu
Pierwsza część zajęć poszła jej już zdecydowanie lepiej niż zadany na pracę domową esej. Wewnętrznie odetchnęła z ulgą. A jednak nie było z nią aż tak tragicznie. Była to pocieszająca myśl. A może by tak zostać uzdrowicielem? W sumie praca nie taka zła… Zaczęła pracować nad eliksirem. Przepis właściwie był dosyć prosty. Ze składnikami też nie miała większego problemu. A przynajmniej tak jej się wydawało. W pewnej chwili uświadomiła sobie, że te listki, które właśnie wrzuciła do kociołka, nie powinny się tam znaleźć. Szybko spróbowała wyłowić nadprogramowy składnik… Udało jej się wygrzebać część listków, ale niestety, nie wszystkie. A do tego uwaliła się swoim eliksirem jak prosiak… Na szczęście te niewielkie ilości listków nie wpłynęły za bardzo na eliksir, bo ostatecznie Williams był zadowolony z mikstury, którą uwarzyła.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Modyfikatory: -3 Zdarzenie losowe:B (+2) Jakość eliksiru:6 (po 2 przerzutach) - 3 + 2 = 5 (PO) Straty i zdobycze : -
Mam wrażenie, że entuzjazm Dorin przygasa w mojej obecności, ale nie łączę tego ze swoim przewinieniem. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że to lekcja uzdrawiania, a to jedyne zajęcia, które w pełni absorbują moją uwagę, do tego stopnia, że nie bardzo starcza jej dla innych. W każdym razie dopóki nie muszę ich wyleczyć. Nie zwlekam, biorę się do pracy, choć do robienia eliksiru akurat ani trochę mi się nie spieszy. To mój ogromny kompleks – to, że mimo ogromnego pragnienia zostania uzdrowicielem, jestem naprawdę kiepskim eliksirowarem i jeszcze gorszym zielarzem. Postanawiam się jednak nie poddawać, w każdym razie nie tak łatwo. Podciągam do góry rękawy swetra i zabieram się do pracy. Udaje mi się nawet znaleźć naprawdę dorodny tojad i chyba tylko dzięki niemu mój eliksir otrzymuje powyżej oczekiwań. Dla mnie jest to chyba jedna z najwyższych ocen, jakie udało mi się otrzymać za zawartość mojego kociołka, więc jestem z siebie naprawdę dumny.
Huxley Williams
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Większość osób tak dużo czasu zmarnowała na pierwszy etap, że nie zdołali znaleźć potem ogarnąć wszystkiego później. Kiedy lekcja zbliżała się ku końcowi, dużo osób nadal warzyło swoje eliksiry, wobec tego ocenić mogłem tylko niektórych. Reszcie zadają to jako zadanie domowe, układam nieskończone kociołki w rzędzie, podpisuję każdy i oznajmiam, że sala będzie otwarta, by mogli zrobić wszystko w późniejszym terminie. - Ci którzy nie zdążyli, muszę zarobić to w tygodniu. Koniecznie. A dla wszystkich - dostajecie jeszcze esej! W ostatnich tygodniach możemy walczyć z wieloma niebezpiecznymi rzeczami. Dlatego stawcie też temu czoła w przypadku waszego zdrowia. Musicie opisać chorobę, która w waszym mniemaniu jest najbardziej przerażająca. Wszystkie jej objawy, leczenie oraz opisać dlaczego uważacie, że ona jest dla was najgroźniejsza. Poza oczywistą obawą przed śmiercią... Możecie też dodać co możecie zrobić, by jej uniknąć! A teraz pakujemy się i lecimy!
Punktacja +5 punktów za I etap +5 punktów za II etapy + dodatkowe z kostek/odpowiedzi
--> Nikt z was nie może wziąć swoich eliksirów. --> Praca domowa: Która choroba was najbardziej przeraża? Opiszcie chorobę oraz jej leczenie, uwzględnijcie dlaczego akurat ta choroba byłaby dla was najgorsza (nie chodzi o oczywiste powody jak bliskość śmierci).
zt
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Nora nie zastanawiała się długo nad tym, co przygotować na te zajęcia. Był to zaledwie początek roku, więc od razu skierowała swoje myśli ku łagodniejszym, prostszym zaklęciom, jakie trudno było spartaczyć nawet komuś wyjątkowo słabemu z tego przedmiotu. Jednocześnie nie chciała stresować uczniów żadnymi kartkówkami, bo wiedziała, że już i tak inni nauczyciele się do tego mocno przykładają. Postawiła na praktyczne zajęcia, gdzie użyte zostaną bardzo przydatne manekiny. W klasie poustawiała wcześniej wszystko tak, aby każda osoba miała swoje indywidualne stanowisko z rozłożonym na noszach pacjentem. Wszystkim oczywiście coś doskwierało, a tematem przewodnim miało być radzenie sobie z ciałami obcymi w tkance podskórnej. Blanc sądziła, że to nie było coś tak drastycznego, aby wywołać gwałtowne reakcje. Nie chciała żadnych omdleń na swoich zajęciach. - Dzień dobry. - przywitała się, gdy wszyscy już przybyli do sali. Wskazywała każdej kolejnej wchodzącej osobie jej stanowisko, gdzie już czekał któryś z manekinów. - Dzisiaj zajmiemy się ciałami obcymi. Na pewno nieraz mówiono wam, aby pod żadnym pozorem nie wyciągać wbitego w ciało przedmiotu, bo może to spowodować dodatkowe uszkodzenia oraz silny krwotok. I potwierdzam, to prawda. Niemniej, ktoś musi w końcu to ciało obce wyciągnąć, prawda? Uzdrowiciele często się tym zajmują. Bez wątpienia wy także mieliście kiedyś problem z wbitym szkłem lub drzazgami, więc sami wiecie, jak łatwo może nam się taki uraz przytrafić. Wcielimy się w rolę magomedyków, którzy będą mieć do czynienia z tego typu przypadkami. - przez kilkanaście minut kontynuowała swój wykład, wspominając o każdym powiązanym z tematem zaklęciem lub eliksirem leczniczym. Chciała uczniom przypomnieć, jak wiele mają możliwości, gdy chodziło o radzenie sobie z tymi ranami. Powtarzała inkantacje oraz zapisywała je na tablicy. Dopiero po wszystkim, klasnęła lekko w dłonie. - Myślę, że na początek zajmiecie się diagnozą waszego indywidualnego przypadku. Ustalcie czym jest ciało obce, jak się tam dostało, jak dawno temu, zbadajcie krwotok, rodzaj uszkodzeń. Zapiszcie później na kartce swoje spostrzeżenia oraz propozycję przeprowadzenia zabiegu z dokładnym wskazaniem zaklęć lub innych sposobów, jakich byście użyli. Zweryfikuję to i zabierzemy się do kolejnej części, czyli faktycznej pomocy naszym pacjentom. Rozdała uczniom pergaminy i czekała aż poradzą sobie z zadaniem.
Manekin:
Pierwszy rzut k6 definiuje w jakim stanie jest Twój manekin.
6 - wbity w mięśnie łydki nieco ponad kostką długi kawałek szkła, który głęboko wbił się w nogę. Z rany płynie krew, jest opuchnięta, na oko zadana trzy godziny temu. Pacjent jest "przytomny" i doskwiera mu silny ból. 2 - wiele drzazg metalowego pochodzenia jest wbitych w obie dłonie manekina. Są to płytkie, drobne rany, które zostały zadane zaledwie pół godziny temu. Pacjent jest "przytomny" i doskwiera mu lekki ból. 3 - duże drewniane drzazgi wbite w spojówkę i powiekę prawego oka manekina. Pacjent jest "nieprzytomny". Rany powstały godzinę temu. 4,1 - wbity w okolicach wątroby nożyk kuchenny. Krwotok jest niewielki. Pacjent jest "przytomny" i doskwiera mu niewielki ból. Rana powstała siedem godzin temu. 5 - stopa manekina została przebita na wylot dużym, zardzewiałym gwoździem. Rana nie krwawi intensywnie i powstała około pięć godzin temu. Pacjent jest "przytomny" i nie doskwiera mu ból.
Diagnoza:
Drugi rzut k100 definiuje, jak trafna jest Twoja diagnoza. Informacje wyżej są tylko dla graczy, a postacie same muszą do wszystkiego dojść.
1-40 - nie potrafisz stwierdzić ani jak długo ciało obce znajduje się w tkance podskórnej ani jak się do tego zabrać. Przede wszystkim robi Ci się od razu niedobrze przez to, co widzisz i zbiera Ci się na wymioty. Źle określasz głębokość rany oraz rozmiar ciała obcego, przez co w trakcie leczenia będzie Ci bardzo trudno używać zaklęć leczniczych poprawnie. Naruszasz ranę, powodując że staje się zabrudzona. Do tego przez Twoje manewry polało się bardzo dużo krwi, która plami Ciebie i podłogę obok. Za Twoją nieuwagę Nora odejmuje 5 punktów od Twojego domu. Nie wiesz co z tym przypadkiem zrobić. Nie podajesz żadnego pomysłu na swojej kartce. 41-70 - zajmuje Ci to dużo czasu, a i tak nie jesteś pewien co do tej rany. Musisz dokładnie ją zbadać, co skutkuje tym, że ją znacznie naruszasz oraz jeszcze bardziej uszkadzasz manekina. Jeśli jest przytomny, z pewnością okazuje Ci swoje niezadowolenie oraz ból, który wywołujesz. Zwiększasz również odrobinę krwotok, który brudzi Ci ręce. Dopiero potem, już po obadaniu stopnia opuchnięć oraz nasilenia ewentualnego krwotoku umiesz określić, jak rana powstała oraz kiedy została zadana. Potrafisz podać jeden pomysł lub jedno zaklęcie lub jeden eliksir, który mógłby pomóc w tej sytuacji. Zapisujesz to na kartce. 71-90 - potrafisz po krótkich oględzinach stwierdzić, jak rana powstała oraz jak bardzo zagraża życiu. Jesteś na tyle uważny, że udaje Ci się nie naruszyć miejsca zranienia. Dodatkowo pamiętasz o zdezynfekowaniu od razu rany. Potrafisz podać dwa pomysły lub dwa zaklęcia lub dwa eliksiry (albo jedno takie, jedno takie), które mogłyby pomóc w tej sytuacji. Zapisujesz to na kartce. 91-100 - doprawdy błyskawicznie oceniasz sytuację. Wiesz, jak poradzić sobie z przedstawioną raną. Od razu zabierasz się za oczyszczenie oraz znieczulenie miejsca, co ma być wstępem do następnej części związanej z zabiegiem. Każde Twoje działanie jest ostrożne oraz dokładne. Nora jest dumna i nagradza Twoją wiedzę 5 punktami dla domu. Podajesz tyle pomysłów i propozycji pomocy na kartce, ile tylko chcesz.
Modyfikatory: +10, jeśli jesteś świeżą postacią (max 2 miesiące istnienia) +10, jeśli uzdrawianie jest ci bliskie, co jest zaznaczone w KP, dzienniku, na fabule, w kuferku, gdzie to najwyższa z Twoich statystyk -10, jeśli kompletnie nie po drodze Ci z uzdrawianiem, co jest zaznaczone w KP, dzienniku, na fabule -10, jeśli jesteś wrażliwą na krew/rany postacią
Proszę o podkreślenie w swoim poście tekstu, jaki postać zapisuje na kartce oddawanej Norze. W razie pytań kierujcie je do @Ariadne W. Wickens. Miłej zabawy! Im więcej aktywności tym więcej punktów dla domu możecie zebrać. Czas na pisanie macie do 05.10.
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Punkty z uzdrawiania:</zg> wpisz <zg>Manekin:</zg> wpisz <zg>Modyfikatory:</zg> wpisz dokładnie, jeśli je masz <zg>Diagnoza:</zg> wpisz wylosowaną kostkę oraz ostateczny wynik po dodaniu modyfikatorów
Ostatnio zmieniony przez Nora Blanc dnia Czw Wrz 29 2022, 14:17, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : kodzik się wywalił)
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z uzdrawiania: 22pkt. Manekin:4 -wbity w okolicach wątroby nożyk kuchenny. Krwotok jest niewielki. Pacjent jest przytomny" i doskwiera mu niewielki ból. Rana powstała siedem godzin temu. Modyfikatory: - Diagnoza:98
Jak sobie obiecała, tak w tym roku nie omijała żadnej okazji do edukacji nawet, jeśli wiedziała, że coś nie będzie jej potrzebne do pracy dyplomowej, która była dla niej najważniejsza. Sumiennie pojawiała się więc na każdej lekcji i starała się przygotowywać jak najlepiej. Wakacje w Avalonie pokazały też dziewczynie, że powinna naprawdę podszkolić się w magii leczniczej, więc tym bardziej z ochotą i ciekawością pojawiła się na organizowanych przez Profesor Blanc zajęciach. Irvette wciąż kulała i niedowidziała, ale miała nadzieję, że dzisiejszego pacjenta, jaki jej przypadnie uda jej się bardziej uratować niż skrzywdzić, choć w tym drugim była zdecydowanie dużo lepsza. Gdy tylko zajęła miejsca i wysłuchała instrukcji, podeszła do manekina, by móc postawić odpowiednią diagnozę. Widziała wbity w tors nożyk kuchenny i tak jak nauczycielka oznajmiła, była świadoma, że wyjmowanie go nie jest najmądrzejszą taktyką. Na szczęście obecnie miała tylko spisać swoje działania na kartce, za co zaraz ochoczo się wzięła, próbując czerpać nie tylko z wiedzy, ale i doświadczenia. Pacjent został ugodzony niewielkim ostrzem w okolicach wątroby. Pacjent nie stracił przytomności, co może świadczyć o niewielkiej utracie krwi, a co za tym idzie, płytszej ranie. Nożyk tkwiący w ranie wydaje się niewielki, ale dla poprawnej diagnozy, na samym początku rzuciłabym zaklęcie Flumine Sanguinis, które pozwoliłoby mi wykryć ewentualny krwotok wewnętrzny i tym samym pokazać, jak głęboka jest faktycznie rana. Dla komfortu pacjenta, znieczuliłabym go Durito. Jeśli pierwsze zaklęcie wykazałoby wewnętrzny krwotok, zatamowałabym go przy pomocy Interior Depletura. Dla pewności, że w organ i tkankę nie wdało się żadne zakażenie, sprawdziłabym stan pacjenta przy pomocy Imago Morbus. Następnie, stosując odpowiedni ucisk na ranie, ostrożnie wyjęłabym ostrze, by następnie zasklepić ranę zaklęciem Vulnera Arcuatum. Na samym końcu oczyściłabym miejsce wokół rany i monitorowała jego funkcje życiowe. Zapisała na kartce wszystko, co przychodziło jej do głowy. Miała nadzieję, że nie popełniła większej gafy. Problem był dość prosty, ale też Ruda zdawała sobie sprawę z tego, że mogła coś przeoczyć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Punkty z uzdrawiania: 63 +8 stale = 71 Manekin:1 Modyfikatory: +10 za związanie z uzdrawianiem Diagnoza:33 + 10 = 43
Teoretycznie, ale jedynie teoretycznie, Max czuł się lepiej. To nie była do końca prawda, bo wciąż miał problem ze wzrokiem, a jego wzmożona agresja w niczym nie pomagała, ale wyglądało na to, że wszystko zmierzało w dobrą stronę. Wciąż jednak miał problemy z magią uzdrawiania, dlatego też szedł na zajęcia z duszą na ramieniu, mając pełną świadomość, że zapewne za chwilę coś odpierdoli. Nie mógł jednak odpuścić sobie czegoś, co było dla niego niesamowicie ważne i warunkowało jego przyszłość. Uznał, że najwyżej po prostu przyzna, że został obłożony klątwą, z jaką nie umiał sobie poradzić i po prostu może zająć się teorią. Wyglądało jednak na to, że został rzucony na głęboką wodę i wylądował przy manekinie, na którym od razu się skupił. Wzrok jednak wciąż płatał mu w kurwę miłe figle i przez chwilę nie widział nożyka, dopiero po chwili dotarło do niego, co się dzieje, ale zdążył go już poruszyć i usmarować łapy krwią. Cóż, przynajmniej manekin najwyraźniej był absolutnie przytomny, a to ułatwiało sprawę i oględziny, jasno wskazując na to, że rana bolała w kurwę i jeszcze trochę. Max niemalże odruchowo chciał wytrzeć dłonie w ubranie, w ostatniej chwili wyzywając się w głowie od skończonych debili i skoncentrował się na tym, co miał zrobić. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, jak najlepiej byłoby poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, upewniając się, że nie widzi nigdzie naprawdę ciemnej krwi, a potem pokiwał do siebie głową. Ostatecznie zanotował zatem, że ranę należało w pierwszej kolejności osłonić czystymi opatrunkami, bez wyjmowania noża, co mogłoby doprowadzić do kolejnego, obfitego krwotoku. Tym zaś należało zająć się w obecności uzdrowicieli i oczywiście w szpitalu, a nie warunkach polowych, więc starał się wskazać na to, jak należy ranę obłożyć opatrunkami, jak usztywnić nożyk, żeby nie doszło do kolejnych problemów, uznając, że to był dobry początek.
______________________
Never love
a wild thing
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Punkty z uzdrawiania: 17 Manekin:4 Modyfikatory: +10, Ruby skupia się tylko i wyłącznie na uzdrawianiu o ONMS, bo chce w przyszłości zostać uzdrowicielem zwierzęcym!! Wielokrotnie o tym pisałam na fabule Diagnoza:50 + 10 = 60
— Archibald!! — zawołała, widząc @Archie N. Darling na korytarzu i podbiegła do niego, nagle dochodząc do wniosku, że nie ma pojęcia jak zagra mecz, skoro jej kondycja leżała i kwiczała najwyraźniej, choć oczywiście zrzucała to na niedawną kontuzję, zupełnie tak, jakby średnio co miesiąc jakiejś nie miała. — PATRZ — powiedziała i podsunęła mu pod nos wizzbookową książkę, w której miała właśnie otwarte zdjęcie wybiegu dla zwierząt — KONIECZNIE MUSIMY TAKIE MIEĆ DLA SCRATA — z czasem przyzwyczajała się do tego, że mieszka z Darlingiem, choć to wszystko wciąż było dziwne, a jednak miała ostatnio tak mało czasu na cokolwiek, lawirując między obowiązkami, wychowywaniem zwierzaków, rozpakowywaniem się, studiami i szukaniem pracy, że jakoś nie znajdowała chwili, by się tym zadręczać, zwyczajnie akceptując stan rzeczy takim, jakim był. Mimo to nadal było jej nieco przykro, że Hope praktycznie w ostatniej chwili wycofała się ze wspólnego mieszkania, a przecież gadały o tym milion razy. Życie chyba faktycznie pisało swoje własne scenariusze. — O i takie dla świnska — pokazała mu kolejną stronę, przypominając sobie, że musieli w końcu go jakoś nazwać i skierowała ich do klasy magii leczniczej, więc jeśli chłopak wcale nie chciał iść na tę lekcję, to już nie miał za bardzo wyboru, bowiem właśnie przekraczali jej próg. Przywitała się z nauczycielką i innymi uczniami i aż się przeraziła, że Nora wcale nie daje im chwili oddechu, tylko od razu zagania do pracy. Ruby starała się skupić, ale w jej głowie wciąż były plany jak dokładnie zabezpieczyć ogród i dom przed zmieniającą wielkość wielkiórką i latającym świnksem, co okazywało się trudniejsze niż z początku sądziła. Spojrzała na swojego manekina z nożem w brzuchu i się skrzywiła. Ten to nie miał najlepszego życia, choć ona mogła się pochwalić utrata kończyny, więc uznawała, że wygrywa tę nieistniejącą konkurencję. Niekoniecznie wiedziała co robić, gdzieś z tyłu głowy jej świtało, że to okolica wątroby, ale bardziej jednak potrafiła wątrobę wskazać u psidwaka niż człowieka. Manekin zaczął marudzić, kiedy lekko poruszyła nożykiem, a ona zmrużyła na niego oczy. — Dobra nie jęcz, mi smok prawie zeżarł rękę i jakoś żyję — mruknęła, niespecjalnie przejmując się niezadowolonym manekinem, w końcu wcale nie czuł bólu, więc co się będzie za bardzo przejmować. W końcu zapisała na kawałku pergaminu, że rana powstała jakieś 6 albo 7h wcześniej, a zaklęcia, których by użyła to astral forcipe, żeby usunąć nóż. Chciała jeszcze dopisać coś o tamowaniu krwotoku, ale nie starczyło jej już czasu.
Punkty z uzdrawiania: 6 Manekin:1 Modyfikatory: brak Diagnoza:4
Uzdrawianie zdecydowanie nie było moją mocną stroną - przynajmniej jeśli chodziło o praktykę. Z teorią radziłam sobie całkiem nieźle dlatego idąc na lekcję modliłam się w duchu żeby i ta była z teorii. Kiedy zobaczyłam leżące manekiny jęknęłam w duchu. Już wiedziałam, że obleję na całej linii. Podeszłam bez żadnej nadziei do manekina, którego wskazała mi profesorka i kiedy rozdała pergaminy wzięłam się do zadania. Manekin miał wbity nóż. Coś tam jęczał więc był przytomny. Tyle widziałam na pierwszy rzut oka. Krew wypływała z niego niewielkim strumyczkiem. Ni diabła nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Bardziej na czuja stwierdziłam, że rana nie jest głęboka i najlepiej będzie nóż wyciągnąć. Efekt był taki, że krew trysnęła z manekina brudząc podłogę i zalewając ranę. Poddałam się bez dalszej walki - oddałam nauczycielce pusty pergamin nawet nie starając się zgadywać co to może być.
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
Punkty z uzdrawiania: 12 pkt Manekin:3 Modyfikatory: +10, jeśli jesteś świeżą postacią (max 2 miesiące istnienia), dwa miesiące będę mieć 08.10.2022; +10, jeśli uzdrawianie jest ci bliskie, co jest zaznaczone w KP, dzienniku, na fabule, w kuferku, gdzie to najwyższa z Twoich statystyk - w karcie mam zaznaczone Diagnoza:19 + 10 + 10 = 39 pkt
Zajęć z uzdrawiania nie mógł przegapić. Zwłaszcza że nieśmiało ku temu zwracał swoją przyszłość. W końcu kto by nie chciał w rodzinie mieć szanowanego medyka? Co prawda Payton nie skupiał się za bardzo na teorii, a praktyce i trzeba było przyznać, że to tu brylował najlepiej. Na lekcje zjawił się o czasie, powiedział ładne "dzień dobry" niskim charakterystycznym dla siebie głosem, mamiącym nie jedną damę pragnącą uciech cielesnych i powędrował do swojego pacjenta, kierując się za wskazówkami profesor Blanc. Przyglądał się manekinowi, nie będąc pewnym co do tej rany. Miał coś wbite w prawe oko. Payton nachylił się bardziej, aby przyjrzeć się ciału obcemu. No i niestety jego zielone oczęta, nie za bardzo mogły zidentyfikować, co to takiego jest, więc postanowił bardziej zbadać swojego pacjenta, przez to tylko pogorszył sprawę. Dobrze, że koleś był nieprzytomny i postanowi nie protestować. Nagle Payowi zaczęło zbierać się na wymioty. Badanie pacjenta na kacu nie było najlepszym pomysłem, ale miętowy olejek, cukierki odświeżające ryj i aspiryna na ból głowy świetnie się sprawdzały. Ba! Kingston oczywiście wyglądał jak zwykle szykownie z klasą i elegancko. Czasami tylko mrużył oczy, jakby resztki kaca przedzierały się do świadomości, sprawiając lekki chaos i pustkę myślową. Nic nie zapisał, walcząc z mdłościami. Oko pacjenta wyglądało, jakby miało się rozlać. Obrzydliwe! Nabałaganił, zanieczyścił ranę, a Nora nie była zadowolona i nawet na piękne ślepia ślizgona nie dała się nabrać. Kurwa mać.
Nora przechadzała się powoli pomiędzy różnymi stanowiskami, raczej w ciszy przyglądając się uczniom diagnozującym manekiny. Wydawało się, że nie wydarzy się na tym etapie nic wielkiego, ale sikająca intensywnie sztuczna krew zaskoczyła pielęgniarkę. I na nią polała się odrobina posoki, kiedy ktoś nieuważnie pogłębił ranę. Kobieta z oburzeniem spojrzała na bałagan, jaki narobiła dwójka uczniów. - Panno Jones! Panie Kingston! - zawołała z niezadowoleniem, kładąc dłonie na biodrach. Ich pacjenci nie wyrażali żadnych dźwięków werbalnie, ale dzięki magii gestykulowały tak, jakby właśnie przysporzono im wielkiego cierpienia. - Kto powiedział, że macie coś przy tych ranach robić? W taki sposób gmerać to możecie sobie Państwo w nosie, a nie w pacjencie. - zdenerwowała się Blanc, odejmując od razu punkty ich domom. Kilka machnięć różdżką i większość rozlanej krwi została posprzątana, choć z ran ich manekinów nadal ciekła krew. Kobieta westchnęła, mając nadzieję, że dopuszczenie tej dwójki do dalszej części zajęć nie będzie z jej strony błędem. Nadszedł czas, aby sprawdzić zmagania innych studentów, więc Nora podchodziła do każdego i czytała zapiski na kartkach. Ostatecznie znowu zmrużyła oczy i spojrzała na Maximiliana, jakby sobie z niej zażartował. A przecież był jednym z pilniejszych studentów, jeśli chodziło o uzdrawianie. - Panie Brewer, proszę nauczyć się słuchać ze zrozumieniem. - powiedziała znużonym tonem, zgniatając jego kartkę i wyrzucając do kosza. - Nie jesteśmy w warunkach polowych, wcielamy się w rolę uzdrowicieli, którzy mają USUNĄĆ ciało obce. To jest Pana zadanie. Wbrew pozorom czuła bardziej zawód niż smutek, jeśli chodziło o Brewera, ale przestała się nad nim znęcać, przechodząc do kolejnych uczniów. Przy Irvette Blanc zatrzymała się na dłużej, czytając dokładnie opisane postępowanie, jakiego dziewczyna by się podjęła. Położyła Ślizgonce dłoń na ramieniu, uśmiechając się do niej ciepło. Z pewnością zrobiłaby karierę na oddziałach szpitalnych. Przydzieliła młodej czarownicy dodatkowe punkty i pochwaliła ją przy klasie. - Bardzo dobrze, jedyne co bym zmieniła to mugolski sposób wyciągnięcia noża. Uzdrowiciele robią to za pomocą zaklęcia, o którym z kolei widzę, że pamiętała panna Maguire. - przyjrzała się krótkiemu zapiskowi na kartce Gryfonki. Było to podstawowe zaklęcie używane do tego typu operacji. Nora była pewna, że każdy tutaj je zna, ale najwyraźniej nie do końca. Powiedziała więc to na głos. -Astral Forcipe to zaklęcie, które usunie ciało obce. Jeśli jest ich więcej niż jedno, musicie rzucić zaklęcie wiele razy. Należy bardzo uważnie kontrolować ruch różdżką, ponieważ od tego będzie zależeć jak delikatnie oraz sprawnie zajmiecie się wyciągnięciem przedmiotu z tkanki podskórnej. Wbrew pozorom, niezwykle łatwo rzucić czar zbyt gwałtownie, mocno lub po prostu niechlujnie, co niesie poważne konsekwencje przy leczeniu delikatnych części ciała, jak na przykład oka. Pamiętajcie, by uniknąć uczynienia większych szkód poprzez naruszenie wrażliwych organów. Przećwiczcie sobie oddzielnie wymowę jak i ruch zaklęcia, dopiero potem próbujcie na manekinach, bo ciężko będzie źle rzucone zaklęcie naprawić. Dodatkowo możecie dopomóc sobie zaklęciem Scalpello, ponieważ często nacina się odrobinę ranę, by łatwiej było bezpiecznie usunąć ciało obce. Teraz będziecie mieć piętnaście minut na przeprowadzenie zabiegu od początku do niemalże końca, proszę jedynie o to, aby nie opatrywać rany. To będzie ostatnia część naszych zajęć i zrobią to tylko osoby, które faktycznie poradzą sobie z poprawnym przeprowadzeniem operacji. Jeśli będziecie potrzebowali więcej czasu, proszę to zgłosić. Oczywiście, bierzcie pod uwagę krwotoki, im więcej krwi straci pacjent tym mniejsze szanse na przeżycie. Starajcie się nie używać mugolskich metod jeśli nie musicie.
DRUGI ETAP
Opiszcie i podkreślcie dokładnie przeprowadzany przez was zabieg, z możliwym uwzględnieniem wszystkich podejmowanych po kolei kroków. Uwzględnijcie w tym wylosowaną kostkę oraz wcześniejsze posty, jeśli zdołaliście już coś zrobić z manekinem, co było napisane w kostce. @Payton Kingston III i @Ivy Jones ze względu na poprzednią kostkę w tej nie możecie wyrzucić 5. Przerzucacie ją za darmo.
Za każde 10pkt w uzdrawianiu możecie wykonać przerzut i wziąć lepszy wynik. Maksymalnie można wykonać 3 przerzuty!
Zabieg:
1,6 - Czy aby na pewno nie chcesz skrócić męki pacjenta i go po prostu dobić? Twoje zaklęcie miało wyciągnąć ciało obce - a nie jeszcze mocniej je wepchnąć z dużą siłą! Tkwi teraz głęboko pod skórą / prawdopodobnie skaleczyłeś właśnie organy wewnętrzne. Następuje gwałtowny krwotok z rozszarpanej rany. Potraktowałeś to tak, że gdyby to był prawdziwy pacjent to zostałby kaleką. 2 - Wymówiłeś zaklęcie poprawnie, ale ruch różdżką był niedokładny i niechcący bardzo wzmocniłeś czar. W wyniku Twojego manewru ciało obce nie tyle co wysunęło się z rany w manekinie - ono dosłownie z niej wystrzeliło. Nie jest to może wielkim problemem, jeśli Twój manekin miał powbijane jedynie drzazgi. Wówczas tylko się od kogoś odbiją. Gorzej, jeśli chodzi o nóż, ponieważ ten trafia w osobę obok Ciebie i poważnie ją rani. Koniecznie oznacz pielęgniarkę i zranioną osobę (osoba, którą wybierzesz albo która napisała poniżej/powyżej, jeśli nie wiesz kogo wybrać). 3 - Nie potrafisz zrobić tego sprawnie i szybko. Dopiero po kilku długich minutach udało się wydostać ciało/ciała obce i to tylko dlatego, że mocno podłubałeś oraz naruszyłeś skórę dookoła rany. Manekin utracił bardzo dużo krwi w tym czasie oraz stracił przytomność. Rzuć ponownie kostką na to, jak uda Ci się zatamować krwotok: parzysta - zaklęcie działa poprawnie, krew przestaje płynąć i możesz oczyścić ranę, nieparzysta - pomimo starań krew dalej gwałtownie płynie oraz wygląda na to, że za jakieś dwie minuty pacjent umrze. 4 - Jakoś to powoli idzie. Szczerze mówiąc, to większość działań wykonujesz poprawnie oraz całkiem dokładnie. Dopiero w którymś momencie być może ze względu na rozproszenie, być może z jakiegoś innego powodu sam się kaleczysz przy przeprowadzaniu zabiegu. Jeśli manekin miał wbite drzazgi to część z nich niechcący sam wbiłeś sobie w dłoń, co na pewno zabolało. Jeśli chodzi o nóż to zaciąłeś się nim. Wygląda na to, że będziesz musiał zająć się nie tylko manekinem, ale również sobą, aczkolwiek nie powinno być to trudniejsze. 5 - Doprawdy ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Twoje ruchy są pewne siebie, wykonujesz zabieg szybko oraz sprawnie. Niebawem manekin ma usunięte ciało obce i możesz zająć się raną. To także skutkuje powodzeniem. Możesz być z siebie dumny.
Czas na pisanie macie do 09.10.
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Punkty z uzdrawiania:</zg> wpisz <zg>Manekin:</zg> wpisz kostkę <zg>Zabieg:</zg> wpisz kostkę
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z uzdrawiania: 22pkt. Manekin: 4 Zabieg:6 -> 6 ->2
Oczywiście, że czuła się dumna, gdy dostała pochwałę, przy całej klasie szczególnie, że nigdy nie uważała uzdrawiania za swoją najmocniejszą stronę. Widać lata pojebanego dzieciństwa na coś się jednak przydały i dziewczyna naprawdę w duchu ucieszyła się ze swojego sukcesu, choć na zewnątrz nie okazywała zbyt wielkiej radości, poza subtelnym uśmiechem, który zagościł na jej twarzy. Miała nadzieję, że jest to tylko zapowiedź czekającej jej dziś dobrej passy, dlatego też, gdy przyszedł czas na praktykę, czuła się naprawdę pewna siebie. Zaczęła postępować dokładnie tak, jak sobie to zaplanowała na papierze. Najpierw rzuciła Flumine Sanguis, które nie wykazało żadnego krwotoku wewnętrznego, co było dużą ulgą dla dziewczyny. Ruda znieczuliła jednak pacjenta przy pomocy Durito, po czym wywarła odpowiedni ucisk na ranie i ponownie uniosła różdżkę, by przy pomocy zaklęcia pozbyć się tkwiącego w tkance ostrza. Przypomniała sobie wszystko, co było konieczne, by poprawnie rzucić Astral Forcipe i rzuciła zaklęcie. Niestety, coś poszło nie tak i nóż wystrzelił z manekina niczym z katapulty, szybując prosto w stronę @Ruby Maguire, poważnie ją raniąc. -Pani Profesor! - Irv krzyknęła w stronę @Nora Blanc, by zwrócić jej uwagę, choć sama doskoczyła do gryfonki, próbując zrobić, co mogła, by pomóc jej przeżyć starcie z ostrzem. Nie wiedziała jednak, czy dziewczyna da jej się w ogóle do siebie zbliżyć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Punkty z uzdrawiania: 17 Manekin: 4 Zabieg:3 (przerzucone na 1, ale wybieram 3) + dorzut: nieparzysta
Aż cała była w skowronkach, kiedy okazało się, że wspomniała o czymś, czego wszystkowiedząca ruda krowa nie napisała. Spojrzała na nią przeciągle, ale zaraz potem wróciła wzrokiem do nauczycielki, kiedy ta zaczęła mówić dalej. Maguire skupiała się na niewielu lekcjach, właściwie nie miała pojęcia jak niby skończyła podstawową edukację i to z całkiem niezłymi ocenami! A jednak uzdrawianie było czymś, na czym szczególnie jej zależało, zaraz obok ONMS, nie bez powodu przecież chciała zostać zwierzęcą uzdrowicielką i naprawdę robiła co w jej mocy, by to marzenie spełnić, nawet na eliksiry chodziła, a to już o czymś świadczyło. Spojrzała krytycznie na swojego manekina i wzmocniła chwyt różdżki, znała zaklęcia, w teorii, praktyka była czymś innym i zdecydowanie bardziej trudnym. Wypowiedziała inkantację astral forcipe, ale szło jej to jak krew z nosa. Bała się zbyt gwałtownych ruchów, jednocześnie uważając, że gdyby to zrobiła szybko, to byłoby lepiej. Jakoś jednak obawiała się, że nóż wypierdoli cholera wie gdzie, przez co rozgrzebała ranę przeokropnie. Zaraz potem ujrzała litry sztucznej, manekinowej krwi, która wypływała z dziury zdecydowanie zbyt szybko. — Andrzej nie rób mi tego!! Haemorrhagia iturus! — próbowała zatamować krwotok, ale zaklęcie wcale nie działało tak jak powinno — Cholera ANDRZEJ ŻYJ — zawołała do swojego manekina, z którego nadal wyciekał szkarłatny płyn. Odwróciła się, szukając nauczycielki i pomocy u niej, bo jakoś średnio chciała mordować Andrzeja. Zanim jednak zdążyła zawołać Norę Blanc, poczuła ból po prawej stronie swojego tułowia. Jakby w zwolnionym tempie, niczym w scenie filmowej spojrzała w dół. Chyba blisko wątroby, o ironio. Zdążyła pomyśleć i nagle panika w niej zebrała, w momencie, kiedy dopadła do niej @Irvette de Guise. — JAPIERDOLE WYJMIJCIE TO ZE MNIE — wiele przeżyła w swoim życiu, ale noża aż po rękojeść w sobie jeszcze nie miała, rozszerzonymi oczami spojrzała na Ślizgonkę — TY GŁUPIA KROWO, ZABIERAJ ODE MNIE ŁAPSKA, WYKURWIAJ — nie do końca, właściwie to wcale, nie panowała nad swoimi słowami, nie kontrolowała też tego co robi, w odruchu chwyciła za nóż i wszelkie zasady pierwszej pomocy, które doskonale znała, odeszły w niepamięć, gdy tylko przyszło jej samej to przeżywać. Wyrwała w przypływie adrenaliny nóż ze swojego brzucha, rzucając go na ziemię i próbując zatamować własnymi dłońmi wypływającą krew. Teraz nie dość, że cała była wysmarowana szkarłatem manekina, to także swoim.
______________________
without fear there cannot be courage
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
Payton pomyślał, że pogmerałby sobie z chęcią w czymś innym dzisiaj, najlepiej należącym do profesor Blanc. Nie zamierzał jednak ogłaszać się w tym wszem i wobec, ponieważ Nora nie tylko wkurwiła się na Kingstona, ale i na krukonke Jones. Trzeba było przyznać, że nauczycielka dzisiaj nie miała łatwo (może to okres), @Maximilian Brewer też zrobił z siebie idiotę, a przecież Payton dobrze wiedział, że chłopak bryluje z uzdrawiania. Widocznie miał gorszy dzień, może też ostatnio chlał. Posłał mu tylko idiotyczny uśmiech z bezgłośnym wypowiedzeniem "frajer", tak żeby profesor Blanc nie zauważyła, bo byłby przypał. Tylko że najgorszym frajerem był tu sam Payton, który dostając szanse wykazania się, ponownie spartaczył. Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien mu powierzyć żadnego pacjenta (zwłaszcza na kacu). Miał nadzieje, że rudowłosa prefekt naczelna nadrobi jego minusowe punkty, bo na tę lekcję ślizgon w ogóle nie powinien przychodzić. Pierwsze co zrobił Kingston, to spierdolił, jego refleks i szybkość, a nawet pewna ręka na nic dzisiaj się zdawały. Zaklęcie Astral Forcipe nawet po przećwiczeniu wymowy i ruchu; rzucenie trwało wieki i ciała obce wyjął dopiero po naruszeniu okolic oka, a także powieki. Pacjent i tak był nieprzytomny, ale po tym, jak zaczął krwawić, to ślizgon zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie uszkodził jakiejś tętnicy.Ale kurwa bałagan. Na chwile odwrócił się w stronę @Nora Blanc, mając nadzieje, że nie widzi tego, co narobił i jakimś cudem to ogranie. Niestety jak pech to po całości. Manekin był nieprzytomny, ale pewnie przy tym bliski śmierci. Żadne zaklęcie mu nie wychodziło, więc zaczął po mugolsku ze szmatą tamować krwotok. - Pani profesor mój pacjent... - Umiera, ale nie dokończył swojego zdania, bo jego uwagę zwróciła de Guise, która rzucała nożami na prawo i lewo, akurat jeden z nich trafił Ruby Maguire. Pay z początku nie wiedział, co się stało, cały ubabrany w krwi swojego pacjenta, starał się zminimalizować krwotok. Krzyków gryffonki jednak nie dało się zignorować. Stał przy manekinie, zastanawiając się, który pacjent ważniejszy Maguire z nożem przy wątrobie czy jego manekin. No ja pierdole co tu się dzieje?
Punkty z uzdrawiania: 6 Manekin: 1 Zabieg:5 -> 6 (obowiązkowy przerzut)
No i tak to już było, że jak coś się nie udawało to sypało się wszystko po całej linii. Starałam się rzucić Scalpello ale nic z tego nie wyszło więc ograniczyłam się do Astral Forcipe. Efekt był taki, że nóż wbił się jeszcze głębiej. Miałam ochotę kopnąć manekina kiedy w sali rozległ się okrzyk Gryfonki. Z tego co zrozumiałam to okazało się, że profilaktyczne spierdolenie Krukonów i Gryfonów do wież przed Ślizgonami, którzy osiedlili się w lochach było prawidłowym krokiem, gdyż jedna ze Ślizgonek (wierzę, że przypadkowo) chlasnęła nożem Ruby. Patrząc na dziewczynę z jednej strony jej żałowałam. Była co prawda z nami specjalistka od uzdrawiania, która nie da dziewczynie umrzeć ale ból, który przeżyła nie da się cofnąć. Z drugiej strony poczułam pewną satysfakcję - w końcu ktoś poradził sobie gorzej ode mnie...
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Punkty z uzdrawiania: 71 Manekin: 1 Zabieg: z kości wynika 2, ale z uwagi na klątwę Max nie rzuci zaklęcia
Max skrzywił się ledwie widocznie, kiedy został upomniany, ale nie zamierzał się kłócić. Przyszedł tutaj, żeby się czegoś nauczyć, a przynajmniej taką miał nadzieję, bo jak na razie nie szło mu zbyt dobrze. Gdyby tego było mało, zdał sobie sprawę z tego, że właściwie nie powinien jednak brać się do niektórych rzeczy, w końcu dalej nie wiedział, jak te mogą się skończyć, klątwa najwyraźniej nadal się go trzymała. Dlatego też westchnął sięgając po różdżkę i przekręcił ją w palcach, spodziewając się, że dosłownie za chwilę coś się zjebie. Nie wiedział, co dokładnie, ale nim zdołał w ogóle coś zrobić, rozpętało się prawdziwe piekło, a on spojrzał zdziwiony w stronę latających noży. Kurwa, co do chuja się tutaj wyprawiało? To, co pół widział, a pół się domyślał, pokazało mu jednak jasno, że nie powinien próbować czarować w takim stanie, tym bardziej że już od początku wszystko zaczął pierdolić i spodziewał, że rzucenie przez niego zaklęcie spowoduje, że noże zaczną faktycznie latać dookoła albo wbiją się jeszcze głębiej w pacjenta. Wpatrywał się przez długą chwilę w manekin, jakby jeszcze bił się z myślami, jakby jeszcze zastanawiał się, czy powinien próbować, ale w końcu potrząsnął głową. Ostatecznie odłożył różdżkę na bok, decydując, że jeśli tylko zostanie zapytany o powód swojej rezygnacji, powie prawdę - o problemach z rzucaniem poprawnych zaklęć. Oraz o tym, że mimo wszystko chciał na razie uczestniczyć w lekcjach, żeby nie zachowywać się jak najbardziej leniwy student na świecie. To było, kurwa, dopiero coś. Ktoś, kto całe życie miał właściwie wyjebane na własną przyszłość, nie mógł teraz i nie chciał sobie odpuścić zajęć z uzdrawiania, wierząc w to, że ostatecznie osiągnie w tej dziedzinie sukces. Śmiechu, kurwa, warte.
Long story short: Nora nigdy nie spodziewała się takiej katastrofy. I to na jej zajęciach! Wiedziała, że nauczanie uzdrawiania nieodłącznie wiązało się z powierzeniem nieodpowiedzialnym, aroganckim uczniakom zbyt wielkiego obowiązku zajęcia się kimś, kto wymagał pomocy. Wiedziała, że często skutkowało to porażkami. Dlatego zazwyczaj wzbraniała się przed ćwiczeniami na "żywych" pacjentach, bo po prostu brak umiejętności uczniów potrafił wywołać istny koszmar. Teraz ćwiczyli na manekinach, a i tak udało im się ten koszmar wywołać. Kobieta zdołała utrzymać opanowany ton głosu tylko przez wieloletnie doświadczenie z działaniem w stresujących sytuacjach. Ruby nie była pierwszą osobą dźgniętą nożem, którą Nora się zajmowała. Toteż zignorowała absolutnie wszystko inne i podbiegła do Gryfonki ze zmartwieniem. - Uspokój się, Ruby. - powiedziała łagodnym, ale bardzo stanowczym głosem, w który bez problemu wplotła swoją umiejętność hipnozy. Magia natychmiast zadziałała na młodą dziewczynę, która jednak zdążyła wyrwać nóż ze swojego brzucha. Jak najbardziej było to zrozumiałe ze względu na stan paniki, w jakim się znajdowała. Prawdopodobnie wszyscy inni również mocno spanikowali. Nora jednak spokojnie złapała za ramię Gryfonki, wyciągając własną różdżkę. Przede wszystkim zatamowała krwotok za pomocą Interior Depletura. Cały czas mówiła do Ruby tym samym głosem. - Proszę się nie martwić, jestem tuż obok i już Pani pomagam. Wszystko będzie dobrze. Pójdziemy razem do Skrzydła Szpitalnego, dobrze? Od razu wiedziała, że będzie musiała zawiesić lekcję przynajmniej na kilkanaście minut. Co jak co, ale bardzo chciała pomóc Ruby, która mocno ucierpiała. Nieważne czy był to wypadek czy nie, czy inni uczniowie mają równie poważne problemy ze swoimi manekinami czy nie. Zniknęła za drzwiami klasy, nie oglądając się na studentów. Pomknęły we dwie do Skrzydła. Nora Blanc na wszelki wypadek cały czas utrzymywała hipnotyczny czar na Gryfonce, aby nie wpadła ponownie w panikę. Na miejscu mogła podać jej do zażycia porcję eliksiru spokoju. Ułożyła ją na jednym z łóżek i zajęła się jej raną. Sprawnie i szybko zadbała o to, aby została możliwie jak najlepiej zaleczona. Oczywiście, kilka dni jeszcze będzie dało się wyczuć ślady po kontuzji, ale powinna wrócić do pełni zdrowia. Pozostała przy Ruby, tłumacząc jej, że żałuje, że do tego doszło oraz gdyby tego potrzebowała to może przy niej zostać i poinformować tylko uczniów, że lekcja jest wcześniej zakończona. O tym, że mogłaby na nią powrócić nie wspominała. Bo oczywiście mogłaby, ale czy w ogóle by chciała? Eliksir spokoju, hipnoza oraz sprawna pomoc medyczna na pewno zniwelowały dużą część strachu, ale Nora nie naciskała. ____________ W międzyczasie po dziesięciu minutach do klasy magii leczniczej wpadł Aden Morris, jeden z nauczycieli. Widocznie akurat był na przerwie. Bez ogródek powiedział, że pani Blanc na ten moment pozostanie w skrzydle z uczennicą oraz prosiła o przekazanie, byście się niczym nie martwili oraz w miarę możliwości skupili na zajęciach. Prędzej czy później do was powróci. Następnie wyszedł.
TRZECI ETAP
WAŻNE INFO. Jako że teraz zapanował dziki chaos, krew, dźganie nożami, krzyki (mogłam się tego spodziewać, skoro pisałam takie kostki hehe ... To nie mogę prowadzić normalnie lekcji tak, jak było to w planach, a muszę znacznie ją zmodyfikować i po prostu tutaj postawić na improwizację. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, jeśli wam tak to przepraszam, ale nie widzę innego logicznego wyjścia z zaistniałej sytuacji. I nie chodzi tu tylko o Irv i Ruby, ale i o resztę, bo każdy spisał się cudownie tragicznie
1. Na początek każdy, za wyjątkiem Ruby i osób, które posiadają Silna psycha (opanowanie), rzuca k6. 1-2 - zrobiło Ci się od razu niedobrze na widok traumatycznego doświadczenia, jakie spotkało Gryfonkę. Co innego widzieć tego typu ranę na plastikowym manekinie, bo wtedy odruchowo wiesz, że to jednak nie jest nic prawdziwego. Tutaj natomiast masz prawdziwy nóż w prawdziwych wnętrznościach w prawdziwej osobie, która chodzi z Tobą na zajęcia. Czujesz suchość w gardle i zawroty głowy. 3 - Tego było za wiele dla Twojego umysłu. Zobaczyłeś bardzo dokładnie, jak Ruby wyciąga nieszczęsny nóż ze swojego brzucha. Fala krwi sprawiła, że od razu pociemniało Ci przed oczami i zemdlałeś na parę minut. Jeśli ktoś Ci pomaga to musi użyć zaklęcia Rennervate. Wtedy możesz dalej kontynuować pisanie postów i np. wzięcie się za dalszą część zajęć. Jeśli nikt Ci nie pomoże to poczekaj na post pielęgniarki. 5-6 - Odjęło Ci mowę i wybałuszyłeś oczy na to, co się działo, ale jakimś trafem udało Ci się zachować zimną krew. Jedynie pobladłeś na twarzy.
2. Następnie podejmujecie decyzję w zgodzie ze swoimi postaciami. Ja nie będę tego weryfikować, a i nie utracicie punktów za nienapisany etap zajęć, ponieważ i tak każdy z was ma już zaklepane 2 z uzdrawiania do kuferka. Jednak fajnie, jak ktoś jeszcze zostanie xD
Wybieracie wzięcie udziału w dalszej części lub odsunięcie się na bok, siedzenie przy ławce i czekanie na koniec zajęć. Osoby, które wybierają opcję drugą mogą pisać posty, ale nie będę już dla was przygotowywać kostek. Zbliża się koniec zajęć, ale jeszcze trochę tu wytrzymajmy.
@Ruby Maguire - w gruncie rzeczy wszystko, co dla Ciebie istotne zostało zawarte w poście.
@Irvette de Guise - jeśli chcesz kontynuować zajęcia to masz przed sobą manekina, którego pozostawiłaś samemu sobie po wyciągnięciu noża. Nie ma sensu próba ratowania go, bo stracił już ponad trzy litry krwi. Możesz stwierdzić zgon pacjenta.
@Payton Kingston III - mugolska próba zatamowania krwotoku niestety nie okazała się wystarczająca. Należało tutaj użyć jednak któregoś z zaklęć, bo szmata po prostu błyskawicznie nasiąkła, a krew z makabrycznie wyglądających teraz pozostałości po oku dalej lała się na podłogę. Wygląda to naprawdę STRASZNIE. Możesz stwierdzić zgon pacjenta.
@Ivy Jones - właściwie to rozorałaś nożem wnętrzności swojego manekina, znacznie uszkadzając wątrobę oraz śledzionę. Pacjent znalazł się w stanie krytycznym, a szansę na przeżycie mogły mu dać tylko skomplikowane, trudne zaklęcia lecznicze, które znacząco wykraczały poza Twoje aktualne zdolności. Jedyne co możesz zrobić to próbować po mugolsku coś zdziałać, ale musiałby wydarzyć się cud, żeby ocalić manekina. Po paru chwilach stwierdzasz zgon pacjenta.
@Maximilian Brewer - niczego ze swoim manekinem nie zrobiłeś, a więc nic nowego się z nim nie stało. Dalej ma wbity nóż w brzuch. Pamiętaj, że możesz próbować zdziałać coś po mugolsku, aczkolwiek możesz dalej pozostać bierny. W przypadku podjęcia akcji rzuć k6: Parzysta - udaje Ci się w mugolski sposób usunąć nóż z rany. Nieparzysta - niestety, ale nie udaje Ci się wyciągnąć noża i znacząco pogłębiasz ranę, następuje mocny krwotok. W każdym wypadku musisz poczekać na kolejny post pielęgniarki. Masz wysokie szanse na uleczenie pacjenta "po mugolsku" ze względu na dużą liczbę punktów w kuferku.
3. Osoby, które mają informację o tym, że ich pacjent zmarł powinny wziąć się za spisywanie aktu zgonu. To nie jest aż tak proste, jak mogłoby się wydawać, a zwłaszcza gdy do czynienia mamy z manekinem zaczarowanym, aby udawał człowieka, a nie prawdziwym człowiekiem. Dlatego rzucacie kostką k100 na to, jak dokładnie uda wam się opisać zgon.
Spisywanie aktu zgonu:
1-40 - ogólnie to nie jesteś pewny czy manekin/pacjent faktycznie umarł czy może po prostu stracił przytomność. Bardzo ciężko Ci znaleźć twarde potwierdzenie. Manekin oddychał, kiedy jeszcze "żył"? Nie pamiętasz. Wpisujesz godzinę zgonu i najprostszą przyczynę, ale poza tym nic więcej. 41-60 - pamiętasz kilka ważnych rzeczy, które należy sprawdzić by mieć pewność, że pacjent utracił funkcje życiowe. Sprawdzasz tętno, ruchy klatki piersiowej. Wszystko wskazuje na to, że tak, nastąpił zgon. Opisujesz to pobieżnie i zapisujesz godzinę. 61-100 - poświęcasz czas, aby bardzo dokładnie i precyzyjnie sprawdzić czy nastąpił zgon. Kiedy już kończysz oględziny zwłok, możesz wziąć się za sporządzenie aktu, gdzie wypisujesz wszystkie wiadome Ci szczegóły na temat przyczyny śmierci oraz godzinę zajścia. Wygląda to całkiem profesjonalnie. Może skoro nie umiesz leczyć to przynajmniej dobrze poradzisz sobie ze stwierdzaniem zgonów, które wywołałeś.
Czas na pisanie macie do 15.10.
Obowiązkowy kod:
Kod:
<zg>Punkty z uzdrawiania:</zg> wpisz <zg>Decyzja:</zg> kontynuujesz zajęcia czy siadasz z boku? <zg>Spisywanie aktu zgonu:</zg> wpisz kostkę
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z uzdrawiania: 22pkt. Decyzja: kontynuujesz zajęcia Spisywanie aktu zgonu:53 Reakcja: 6
Nie spodziewała się takiej reakcji @Ruby Maguire. Na szczęście nauczycielka była w pobliżu i szybko zareagowała. Ruda pobladła na twarzy, co było dla niej dość nietypowe w takich sytuacjach i na chwilę odjęło jej mowę, aż gryfonka nie stanęła z pomocą na nogach, kierując się w stronę skrzydła szpitalnego. -To był wypadek, pani profesor... Przepra... - Nie wiedziała, czy Nora lub Ruby ją słyszały, bo już oddalały się w stronę wyjścia z klasy. Irvette przez chwilę jeszcze stała, patrząc na kałużę krwi, jaką sama spowodowała, a w końcu ocknęła się i powróciła do swojego manekina, by spisać go na straty akt zgonu. Nie potrzebowała wiele dowodów na to, że pacjent nie przeżył, ale mimo to zajęła się sprawdzaniem jego funkcji życiowych, by móc się po prostu czymś zająć i nie myśleć o tym, co teraz będzie. Spisała godzinę zgonu i to, co udało jej się wywnioskować, ale zdecydowanie nie było to tak imponujące jak jej wypowiedź podczas teoretycznej części lekcji. W końcu, gdy uznała, że więcej z siebie nie wydusi, opadła na krzesło czekając, aż profesor Morris zwolni ich z lekcji.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Panika ją oszołomiła, nie czuła nic oprócz niej i bólu w brzuchu. Nie wiedziała co się dzieje, nie panowała nad swoimi słowami ani ruchami, doskonale przecież wiedziała, że ciało obce powinno zostać w ciele, żeby nie pogorszyć krwawienia, ale teraz? Teraz nic już się nie liczyło, żadne zasady, żadna teoria, patrzyła tylko rozszerzonymi oczami na nóż w swoim brzuchu i niemal w zwolnionym tempie obserwowała jak jej własna ręka go wyciąga. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją dotykał, żeby ktokolwiek do niej mówił, a jednocześnie tragicznie chciała, żeby ktoś jej pomógł. Miała wrażenie, że to wszystko do niej wróciło. Uczucie, kiedy spadła z pegaza, łamiąc pięć żeber, uczucie paniki i bezradności, kiedy nie widziała swojej ręki, którą urwały zębiska smoka. Próbowała sobie z tym wszystkim poradzić, przeżyła hardcorowe rzeczy, zawsze z nich wychodziła. Nie sądziła jednak, że kiedykolwiek oberwie nożem! Nie mogła oddychać, dusiła się we własnej panice. Dopiero kiedy Nora się pojawiła obok niej, kiedy przekonała, by się uspokoiła, powoli nabrała powietrza do płuc. Brała kolejne drżące oddechy, a jej wzrok stawał się coraz mniej zamglony. Wszystko będzie dobrze, musiało być dobrze, zawsze w końcu było dobrze. Niespiesznie kiwnęła głową, wpatrując się w nauczycielkę, bo tylko ona mogła ją teraz uratować. Nie sądziła, że dałaby się dotknąć któremukolwiek z uczniów. Nie słyszała słów Irvette, nawet nie chciała ich słyszeć. Umysł Ruby w tym momencie nie akceptował tego, że to był błąd w zaklęciu, zupełny przypadek i wypadek. I choć nie wiedziała jaki Ślizgonka mogła mieć powód, to jej zamroczony bólem i czystym przerażeniem mózg, postanowił uważać, że zrobiła to specjalnie. Z pomocą nauczycielki dotarła do drzwi klasy. — Musi to pani naprawić, niedługo gramy mecz — powiedziała w progu do Blanc, instynktownie przyciskając ranę. Wszystko będzie dobrze, powtarzała sobie całą drogę, a jednak tuż przed skrzydłem szpitalnym zwymiotowała pod siebie, ciesząc się jedynie, że nie na oczach innych uczniów. Nie kazała nauczycielce z nią zostawać, prawdę mówiąc jedyne czego teraz chciała to zasnąć i mieć święty spokój. Na de Guise odegra się innym razem.
|zt
______________________
without fear there cannot be courage
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
Punkty z uzdrawiania: 12 pkt Decyzja: siadam z boku | kostka: 1 Spisywanie aktu zgonu: -
Krew lała się strumieniami z jego pacjenta, a Pay próbował tamować to szmatą, jak skończony imbecyl. Na dodatek spoglądając na scenę, która rozegrała się właśnie na zajęciach, jakoś niedobrze mu się zrobiło. Dodając do tego dzisiejszego kaca, zdecydowanie musiał usiąść. Zawroty głowy ogarnęły go bardzo szybko i nie chciały puścić, a suchość w gardle powodowała, że jakoś tak niedobrze mu się zrobiło. - Chyba puszcze pawia. - Odetchnął, łapiąc powietrza, robiąc się lekko blady na twarzy. Usiadł z boku i postanowił trochę odpocząć. Spisanie aktu zgonu obecnie nie wchodziło w grę, musiał dojść do siebie. Postanowił to przeczekać, naprawdę nie chciał na kolejnej lekcji zasłabnąć. Blanc już dawno wyszła z Ruby, profesor Moriris coś pieprzył o tym, że będzie dobrze, a Kingston siedział tak, zastanawiając się, kto posprząta ten bałagan, bo on nie zamierzał. Wszędzie widział krew, krew i w sumie cały był przyozdobiony czerwoną cieczą niczym rzeźnik, albo postać z horroru. No więc kto następny do Dr. Dead?
Punkty z uzdrawiania: Decyzja: kontynuuje (6) Spisywanie aktu zgonu:10
Po chwili patrzenia na zaistniałą sytuację lekko wzruszyłam ramionami i zabrałam się do dalszej pracy chociaż byłam na twarzy znacznie bledsza niż zazwyczaj. Mimo, że nie chciałam się przyznać do tego nawet sama przed sobą wydarzenie wywarło na mnie mocne wrażenie. Popatrzyłam na rzucającego się w agonii manekina. Nic tutaj nie mogłam już zrobić. Po chwili jednak manekin znieruchomiał. Zemdlał czy nie żył? Nie potrafiłam powiedzieć. Zaryzykowałam i wzięłam akt zgonu. Co najwyżej nauczyciel mnie opieprzy. W końcu jak już się wali to po całej linii. Spojrzałam na zegar i wpisałam godzinę do aktu zgonu. Jako przyczynę podałam wykrwawienie. Potem usiadłam na ziemi obok manekina, głowę wsadziłam między kolana i czekałam na wyrok nauczyciela, który w żadnym wypadku nie mógł być pozytywny.
Nora pozostała z Ruby jeszcze trochę, chcąc dać jej poczucie bezpieczeństwa. W międzyczasie myślała o tym całym zdarzeniu z zajęć. Nie mogła uwierzyć w to, że ktoś mógłby zrobić coś takiego z premedytacją. Po prostu nie trzymało się to kupy. Nawet gdyby Irvette faktycznie chciała skrzywdzić Gryfonkę to po co brać się za to przy tylu świadkach? Chyba że chodziło o dobrą okazję do ukrycia swoich zamiarów jako zwykły wypadek z zaklęciem... Pielęgniarka potrząsnęła głową, czując ogromne zmęczenie. Dalej była wstrząśnięta. Przykryła Ruby białą kołdrą i pogładziła ją po ramieniu opiekuńczo. Wróciła do klasy, kiedy uczniowie względnie się opanowali. Paru nawet dokończyło zadania przy manekinach, choć nie było tu już właściwie nic do roboty. Wyjmowanie ciał obcych zakończyło się istną jatką. Nora stwierdziła, że nikomu nie udało się odpowiednio wszystkim zająć, co sprawiło jej przykrość. - Wiem przynajmniej na co musimy nałożyć w przyszłości nacisk, jeśli chodzi o naukę. - uśmiechnęła się niemrawo, wyraźnie przybita. - Ruby jest już wyleczona i odpoczywa w Skrzydle Szpitalnym. Mam nadzieję, że to wszystko było jedynie bardzo niefortunnym wypadkiem, więc oczywiście proszę również was o wyrozumiałość względem panny de Guise. Na pewno dla Ciebie to też było okropne. - zwróciła się już bezpośrednio do Ślizgonki, podchodząc do niej i łapiąc ją za rękę, aby ścisnąć ją z niemym pocieszeniem. - Przykro mi, że lekcja się tak potoczyła i ostatecznie wszystkie manekiny poległy. Widzę, że niektórzy spisali akty zgonu, bardzo dobrze. Proszę zostawić je na moim biurku, przeczytam je później, ale nie będę wystawiać za to ocen. Przyszedł mi do głowy za to idealny pomysł na temat waszego wypracowania, ale to za chwilę. Trzeba tu posprzątać, ta krew jest chyba wszędzie... Poproszę was o zostanie pięć minut po zajęciach i rzucenie kilku zaklęć czyszczących. Dziękuję za udział. Panie Kingston, trzyma się Pan jakoś? Podeszła do chłopaka, uśmiechając się do niego lekko. Oczywiście, mógł posiedzieć jeszcze trochę, jeśli czuł się bardzo słabo. Następne kilka minut zarówno Nora, jak i uczniowie spędzili na sprzątaniu sali będącej w iście opłakanym stanie. Wszystko lśniło czerwienią, było ślisko i mokro, więc należało uważać, aby się nie poślizgnąć. Potem Blanc zmusiła się do szerokiego uśmiechu. - To tyle na dziś, dziękuję za obecność. Co do wypracowania to prosiłabym, abyście napisali na około dwie rolki pergaminu wszystko, co wiecie o zaklęciach tamujących krwotoki. Ich opisy i podanie przynajmniej jednej przykładowej sytuacji, gdzie czary te znalazłyby zastosowanie. Myślę, że bardzo się ta wiedza przyda, co udowodniły nam dzisiejsze zajęcia. Do widzenia.
CZWARTY ETAP
W swoim poście możecie już dać z/t. Już rozdaję wam punkty.
Jak ktoś chce pomóc w sprzątaniu to kostka k6: 1-2 - przewróciłeś się na mokrej podłodze i obiłeś sobie mocno łokieć lub kolano. W następnym wątku wspomnij o powracającym bólu. 3-4 - sprzątając, zajrzałeś również za niektóre zakurzone szafki, gdzie komuś wpadło wcześniej 20 galeonów. Możesz upomnieć się o nie w odpowiednim temacie. 5-6 - czujesz się zmęczony, ale szybko rzucasz różne zaklęcia sprzątające i niebawem bardzo dobrze wykonujesz zadanie oczyszczenia klasy. JAK KTOŚ JUŻ RZUCI KOSTKĄ TO PROSZĘ NAPISAĆ TEGO POSTA.
Czas na pisanie macie do 19.10.
Praca domowa, której ogłoszenie zaraz wstawię w powiadomieniach o lekcjach: opisz każde znane Ci zaklęcie tamujące krwotoki i podaj po jednej przykładowej sytuacji, gdy znalazłoby one zastosowanie.
Dzięki za udział! <3 Nora zt.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Aż tak źle nie było jej z tym, co się stało Ruby. Nie mogła jednak pokazywać, że już zapomniała o wbitym w gryfonkę ostrzu, dlatego też, gdy Nora złapała ją za rękę, Ruda wykazała się aktorsko i pokornie spuściła wzrok, kiwając lekko głową, jakby faktycznie nie było to dla niej łatwe. Jeśli natomiast miała być szczera, bardziej interesowało ślizgonkę to, jak nauczycielka szybko była w stanie uspokoić Maguire. Tak, taki wpływ mogło mieć na człowieka tylko jedno i Irvette nagle zainteresowała się mocniej uzdrowicielką. Jako prefekt naczelna nie mogła tak po prostu opuścić sali po lekcji. Została więc, by pomóc w sprzątaniu, co niestety nie było jej najmocniejszą stroną. Zaklęcia zwykłe były jej kulą u nogi chyba jeszcze mocniej niż te uzdrawiające. Nic więc dziwnego, że nieco za mocno wyszorowała i nawodniła podłogę, w efekcie czego sama poślizgnęła się na posadzce i wywinęła orła, zbijając sobie przy tym nieźle nogę. Irv powstrzymała cisnące się na usta przekleństwo, po czym wstała i doprowadziła się do porządku nim wróciła do sprzątania. Na szczęście, reszta pracy poszła już bez większych problemów i dziewczyna po kilku minutach mogła opuścić tę tragiczną salę.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Payton Kingston III
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83
C. szczególne : no więc odstające uszy i mina księcia, a także okulary na nosie dla lansu w sensie, żeby mądrzej wyglądać, zawsze pachnie inaczej bo kocha olejki, perfumy i takie rzeczy
Jakoś się trzymał. Chociaż patrząc na Kingstona, nie można było tego o nim powiedzieć. Miał lekkie zawroty głowy, ale siedzenie na dupie i niekontynuowanie zajęć pomagało mu powoli dojść do siebie. Wiedział, że lekcje z uzdrawiania nie zawsze należały do najlżejszych, przyjemniejszych, ale takiego obrotu spraw, się nie spodziewał. Zwłaszcza że jeszcze dobrze kaca nie wyleczył i to był totalnie zły pomysł, aby przyjść na lekcje uzdrawiania, ale przecież był dobrym uczniem, nie chciał niczego zawalić, a tu coś takiego. Nawet myślał o swojej przyszłości, jeśli chodzi o uzdrawianie, jednakże czasami takie zajęcia jak te uświadamiały mu, że więcej ludzi by posłał na cmentarz niż do domów. Nie był przecież socjopatą, psychopatą czy jakimś tam innym odmieńcem po prostu to nie dobrze wyglądałoby w jego społecznym CV. Nora szybko wróciła, nawet Pay nie wiedział kiedy, a gdy zwróciła uwagę na de Guise, on również spojrzał na rudowłosą prefekt naczelną, spodziewając się oznak skłonności morderczych, niebezpiecznego genu M, jak morderca, ale niczego się takiego nie dopatrzył. - Tak jest Pani profesor, ale jeszcze chwile sobie posiedzę. - Uśmiechnął się, całkowicie już dochodząc do siebie, ciesząc się, że ominie go sprzątanie. Jeszcze mógł poudawać, w sumie nie musiał nic udawać, jeszcze bladość nie zeszła mu z pięknej twarzy. - Dwie rolki pergaminu? - Nie mógł uwierzyć, że po takich przeżyciach Nora Blanc zadała im jeszcze jakąś robotę. A jednak miała racje, istna krwawa łaźnia zrobiła się z klasy magii leczniczej. Westchnął, jakby na nowo zrobiło mu się słabo, poczekał, aż inni zajmą się sprzątaniem, a gdy lekcja dobiegła końca, postanowił szybko opuścić to miejsce zbrodni i jak najprędzej przebrać się w czyste ubrania, a także przede wszystkim musiał zrobić ze sobą porządek; spod prysznica nie wyjdzie do kolacji.
|zt
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Wybrane zwierzę: Wilkołak Wygląd: Połączenie człowieka z wilkiem. Małe źrenice i krótki pysk. Hot as fuck Co może mi zrobić?: Rany szarpane od pazurów, dotkliwe ugryzienia (Rany ciężkie do wyleczenia po których zawsze zostają blizny ze względu na ich czarnomagiczną naturę). Potencjalna szansa na utratę kończyny i połamane kości. Zarażenie Likantropią.
Szczerze to na Uzdrawianie u Huxa po prostu nie mógł nie przyjść. Głównie dlatego że zdecydowana większość z nich była przyjemna, a wiedzę z niej dosyć łatwo było wynieść. No i zwłaszcza że temat zapowiadał się być wyjątkowo interesujący. Williams raczej bez powodu nie kazałby im zapoznać się z jakimś niebezpiecznym albo bardzo niebezpiecznym stworzeniem. W drodze do klasy spotkał nikogo innego jak Marlenę, więc skorzystał z okazji żeby zagadać.-Heja. Idziesz do Huxa na uzdro? - To było oczywiście pytanie podstawowe. Wcale nie dlatego ze z jego obserwacji, to właśnie gryfoni byli narażeni na wszelkie uszczerbki na zdrowiu, więc znajomość uzdrawiania mogła być zbawienna. - I tak w ogóle dokończyłem to zaklęcie. - Chociaż były to tylko drobne badania odnośnie używania tego zaklęcia na innych obiektach, ale za to były niezbędne. Z całą pewnością za to mógł wpisać to zaklęcie jako pierwsze do Księgi zaklęć którą miał zamiar napisać. Do klasy wbili o dziwo jeszcze przed innymi, więc nic nie stało na przeszkodzie w zajęciu jednej z pierwszych ławek. - Jakie stworzenie wybrałaś? - Spytał się wykładając swoje rzeczy z torby na blat