Obszerna sala z dosyć przytulnym wnętrzem. Spora część pomieszczenia jest wypełniona dużą ilością regałów i stolików, na których znajdują się najróżniejsze przedmioty do ćwiczenia transmutacji, a także kilka klatek ze służącymi w tym celu ptakami. W biblioteczkach można zaś znaleźć kilka starych książek i podręczników traktujących o zaklęciach i transmutacji. Druga część sali o znacznej ilości wolnej przestrzeni przeznaczona jest do ćwiczeń praktycznych niektórych zaklęć, o czym mogą świadczyć ustawione pod ścianą nieco uszkodzone manekiny.
Sukces zaklęcia Geminio sprawił, że Valerie poczuła się trochę pewniej. Szczególnie że niektórzy starsi uczniowie poradzili sobie trochę gorzej niż ona. Było to dla niej nieco budujące, że nawet tym bardziej doświadczonym czasem nie wychodziło, przez co mniej bała się potencjalnej porażki. Nie planowała jednak spocząć na laurach, więc kiedy prowadzący przedstawił kolejny cel do zrealizowania w czasie spotkania, słuchała w skupieniu instrukcji. Trochę się spięła, kiedy okazało się, że będą transmutować grzyby w kwiaty. Jak dotąd jeszcze nigdy tego nie robiła i odczuwała, że nieco wykracza to poza jej kompetencje. Nie mogła jednak się wycofać. W najgorszym wypadku byli przecież ludzie, których mogła poprosić o pomoc, chociaż za wszelką cenę chciała tego uniknąć. Zgodnie z poleceniem skierowała się do drugiej części sali i wzięła pierwszą z brzegu doniczkę, po czym znowu zajęła miejsce w bezpiecznej odległości od pozostałych uczniów. W przypadku zaklęcia Fungoanimatum istniało realne zagrożenie dla zebranych w sali, a Valerie nie chciała zakończyć swojego pierwszego spotkania uszkodzeniem innych uczniów. Kiedy po raz pierwszy spróbowała rzucić zaklęcie, nie udało jej się. Trudno powiedzieć, czy to dobrze, że nic się nie stało, czy źle. Musiała jednak poprosić kogoś o pomoc, bo nie miała pomysłu, co może być nie tak. Ruch różdżką wykonała przecież zgodnie z instrukcją i akcent też postawiła na odpowiednią sylabę. Tak przynajmniej sądziła. No nic, to był odpowiedni moment, żeby schować dumę do kieszeni i poprosić o radę. Rozejrzała się po sali i wypatrzyła @Drake Lilac. Skupiła na nim spojrzenie, chcąc nawiązać kontakt wzrokowy. - Hej, chyba robię coś nie tak. Mogę Cię prosić o pomoc? - Zapytała go i kiedy wyjaśnił jej wszystko raz jeszcze, powtórzyła podejście i tym razem w doniczce przed nią zakwitł intensywnie niebieski chaber.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Nie spodziewała się aż takich tłumów na pierwszych zajęciach w nowym roku i z każdą kolejną wchodzącą do sali prawilną mordeczką jej uśmiech robił się coraz szerszy. Witała każdego bardzo podekscytowana, podziękowała Nanie za gratulacje w związku z nową funkcją, a następnie obserwowała z zaciekawieniem jak wszyscy sobie radzą. Parsknęła śmiechem, gdy Bogdan zafundował im plagę grzybów, na szczęście Drejk, jak przystało na super prowadzącego, poradził sobie z tym kataklizmem w parę sekund. Chodziła po klasie i kontrolowała czy wszyscy ogarniają, a w razie jakichkolwiek problemów interweniowała albo dawała wskazówki, aby rzucane zaklęcie wyszło jak najlepiej. Gdy nadszedł czas na drugi, już nieco trudniejszy etap zajęć, ponownie stanęła u boku @Drake Lilac tłumaczącego wszystkim jak to powinno wyglądać, a następnie znów zademonstrowała działanie inkantacji, uprzednio pokazując powoli odpowiedni chwyt i ruch nadgarstka. Widząc wołającą ją @Victoria Brandon, pomknęła do niej szpagatami. Prędko wyjaśniła i pomogła Viks zastosować odpowiedni ruch różdżki, a potem upewniła się, że z Krukonką wszystko ok. – Dobrze się czujesz? Wyglądasz trochę niewyraźnie, może idź do skrzydła szpitalnego po zajęciach? – zapytała zatroskana. – Albo mogę cię zaprowadzić już teraz – zaoferowała się.
______________________
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kuferek:19 Próg: I Wynik:43 -> zamieniam grzybka w stokrotkę. Fail:G
Czy widziała żółta mordę Boyda? Jak najbardziej. Czy pytała, co się stało? Otóż nie. Hogwart przepełniony by niewyjaśnionymi przypadłościami i uznała, że Gryfon ma lustro i się w nim widział. Zwracanie się do kogoś w stylu: „Ale masz żółtą mordę, mordo” nie było pierwszą rzeczą, którą się powinno komuś mówić podczas spotkania, tak więc zachowała status quo między nimi i poszła na lekcję ze swoim najwyraźniej nowym chińskim koleżką z Irlandii. Przy okazji chciało jej się trochę śmiać, bo chłopak przypominał Jamesa Bonda w filmie „You only live twice”, ale była na tyle dobrze wychowaną młodą damą, że tego nie zrobiła.
W klasie pojawiały się kolejne osoby, w tym, przede wszystkim August. Zrobiło jej się jakoś głupio, że nie przyszła tu z nim, ale z drugiej strony, nie byłoby jej tu, gdyby nie talenty negocjacyjne Bogdana. No i chłopak umilał na tyle dużo, że mnożenie grzybków nie powinno go zbytnio interesować, bo mógł i potrafił więcej. Takie zajęcia były dla gumochłonów jej pokroju. No i dla zdolnych organizatorów, którzy mieli sprawić, by gumochłonami nie byli.
- Może być, a u Ciebie? – zapytała Augusta ciepło, zanim ten poszedł załatwiać rodzinne interesy. Wieść o ślubie Tadka jej nie zdziwiła, bo już jej kiedyś opowiedział o ich zaręczynach. Zdziwiło ją jednak tempo. Jak widać, czystokrwiści nie zasypywali gruszek w popiele. Potem przyszła jeszcze Lei, której się akurat na zajęciach dodatkowych nie spodziewała. I do tego jeszcze zamartwiała się bez powodu. Musiała mieć jednak czujne oko, skoro dostrzegła, że Julka była jakaś taka wymizerowana od tego eventu w Avalonie.
- O, Lei! Nie pomyliły ci się zajęcia? – Zaczęła, szczerząc się złośliwie, po przyjacielsku rzecz jasna. - Przeziębienie, prawdopodobnie. Nic, o co powinnaś się martwić. Co tam u Darrena? – zmieniła sprytnie temat, żywo zainteresowana tym, jak sobie parka radzi. No i sam Darren, który ostatnio otworzył sklep u Borgina, zaprowadzając nowe rządy. Od Ministerstwa, do czarnomagicznego sklepu. Życie obierało niekiedy niespodziewane ścieżki. Po grzybkowej apokalipsie w wykonaniu Boyda przyszedł czas na zamienianie grzybków w kwiatki. Znając swoje umiejętności, nie zabierała się z motyką na słońce. Poszła po linii najmniejszego oporu i zdecydowała się borowika zmienić w stokrotkę. Poszło jej dobrze… do czasu. Po kilku sekundach piękny kwiatek zajął się ogniem i całe pomieszczenie wypełnił grzybowy odór, który wsiąkł w jej włosy i ubrania, podobnie jak kilku osób dookoła. – Przepraszam. – Rzuciła krótko, dusząc się cuchnącymi oparami. Gdyby mogła, schowałaby ze wstydu głowę w piasek.
Kuferek:9 Próg: I Wynik:15 + ewentualne modyfikatory | napisz w co dokładnie zmieniasz grzyba. Jak chcesz to możesz podlinkować obrazek Fail:H -> nieparzysta
Jeśli kiedykolwiek miała wątpliwości, że transmutacja nie jest jej dziedziną, to te zajęcia potwierdziły ten fakt. Szło jej tragicznie, a przecież był to dopiero początek. -Dziękuję. - Uśmiechnęła się sympatycznie do @Drake Lilac , gdy ten podszedł by pomóc jej opanować mnożące się grzyby. Niestety to był dopiero początek przygód Irvette w krainie transmutacji, a dalej wcale nie miało być nic lepiej. Skoro nie radziła sobie z multiplikacją, zamiana grzyba w cokolwiek innego nie brzmiało jak coś, co miało pójść jej gładko. Nic więc dziwnego, że zaklęcie wyrwało się dziewczynie spod kontroli, a grzyb po prostu zaczął biec przed siebie w panice. Ruda nie potrafiła szczerze powiedzieć, co zrobiła źle, bo przecież naprawdę się starała. Nie zdążyła też zareagować, gdy grzyb już wyskakiwał przez okno, kończąc swoje krótkie i zdecydowanie niezbyt szczęśliwe życie. -Hmmm, Drake? Mogę prosić o kolejnego? - Zapytała gryfona, bo co jak co, ale ona nie miała w zwyczaju się tak łatwo poddawać.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Kuferek:0 Próg: I Wynik:36 Fail:A + parzysta (32), obniżam o 20 pierwszej osobie, która napisze po mnie post
Z transmutacji nigdy nie była jakoś szczególnie mocna, dlatego nawet jej nie zdziwiło, że już na pierwszym etapie spotkanie miała delikatne problemy z poprawnym rzuceniem zaklęcia i grzyby zaczęły się mnożyć jak szalone. Na szczęście sytuację uratował Drake, któremu nie omieszkała podziękować. Dostrzegła jednak, że nie tylko ona miała taki problem i nieco jej ulżyło - nie była jedyną tak beznadziejną osobą w tym gronie! Słuchała uważnie kolejnych instrukcji, bo zmiana grzyba w coś innego to już była wyższa szkoła jazdy. Kilka razy powtórzyła pod nosem formułkę zaklęcia, wykonała odpowiedni ruch nadgarstkiem, oczywiście na sucho, a następnie z determinacją spojrzała na swojego grzyba. Wzięła głęboki oddech i w końcu odważyła się rzucić zaklęcie. Coś jednak znowu poszło nie tak jak powinno. Zamiast zmienić się w pięknego kwiatka, grzyb wyskoczył z donicy i zaczął uciekać ile sił w nogach. Liz aż otworzyła usta zszokowana taką reakcją, ale szybko się otrząsnęła i pomknęła za nim, bo też co miała innego zrobić? - Wracaj tu! - krzyknęła, wymachując przy tym ręką z różdżką i klucząc między pozostałymi uczestnikami spotkania. W jedną z nich nieopatrznie wbiegła i na chwilę straciła równowagę, na szczęście nie wywalając się. - O matko, strasznie przepraszam! To ten grzyb... wszystko przez niego - powiedziała do potrąconej osoby i spojrzała na nią skruszona. Miała tylko nadzieję, że nie przeszkodziła w rzucaniu zaklęcia, bo jeszcze tego by brakowało. Ne stała jednak dłużej w miejscu i zaraz znów rzuciła się w pogoń za uciekinierem, którego w końcu udało jej się złapać.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Spotkanie już trwało jakiś czas i wyglądało na to że wiele uczestniczących w nim osób skończyło już użerać się ze wszystkimi zadaniami, które na dziś z Marlą przygotowali. Niektóre osoby potrzebowały małego wsparcia, którego naturalnie im udzielili. Nie dziwił się za bardzo. W końcu te grzybki nie były łatwe do opanowania jak już się rozbrykały. - No dobrze. Myślę że już będziemy kończyć. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za przyjście i życzę miłego dnia. - Rzucił z delikatnym uśmieszkiem obserwując jak uczniowie i studenci zbierają się do opuszczenia sali. On sam za to zaczął z Marleną sprzątać po dzisiejszych zajęciach. Musiał przyznać że gryfonka spisała się świetnie w swojej roli wiceprzewodniczącej.
zt dla wszystkich
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Od nocy duchów kilka dni już minęło, a wszystkiego po niej nie zużyli. Tak samo po różnych lekcjach zostało kilka śmieci do wyrzucenia, bądź zapomnienia. Nic więc dziwnego że postanowił skorzystać z okazji i zorganizować kółko z wykorzystaniem niektórych przedmiotów. Na początku pobawią się tymi nielicznymi, a na koniec zajmą się tymi których po święcie zostało w zamku najwięcej. Oczywiście te pierwsze z Marlenką zapakowali w pudełka, by reszta miała minimalną niespodziankę. I nie było wykrętek i zamian, jeszcze zanim zobaczą z jakimi rzeczami będą pracować. - Mam nadzieję że nie zrobią za dużo bałaganu. - Rzucił do @Marla O'Donnell pakując ostatnią z niespodzianek. Mieli jeszcze dwie minuty, więc mogli wszystko poustawiać, a on przygotować finalną część dzisiejszej zabawy. O ile ktoś przeżyje pierwszą. Nawet jeśli była niegroźna, to już się nauczył że ludzie z którymi pracował potrafili wypić nawet podejrzane ścieki z dna kociołka. W końcu zaczęli zbierać się ludzie. -No witam. Dziś poćwiczymy coś prostego i pożytecznego. Zaklęcia przywołujące. Na koniec z Marlenką zaplanowaliśmy mały konkurs w oparciu o nie. Ale najpierw jak zwykle rozgrzewka. - Tu wskazał czarne pudła z czerwonymi wstażeczkami. - Niech każdy weźmie sobie pudło i znajdzie miejsce. Kiedy zaczniemy, pudła znikną a waszym zadaniem będzie ściągnąć do siebie ich zawartość. Jakakolwiek by ona nie była. - A było tam kilka nielicznych rzeczy których za nic w świecie nie chciałby świadomie przywoływać. - Jeśli potrzebujecie motywacji, to za najlepsze wyniki w zawodach będą nagrody. - A jakie, to już nie mówił. - W razie czego to służymy pomocą. Nie bać się, nie gryziemy. No, przynajmniej nie Marla. - Mu się raz czy dwa zdażyło, ale nie w kontekście w jakim mogliby się domyślić. Chociaż i tak to zdanie wypowiedział niczym żart. Miał dobry nastrój i o ile nikt nie wjedzie mu do sali na - patrzę na was Mulan i Harmi - na wielbłądzie, to raczej się to nie zmieni. - A i jeszcze jedno. Ograniczcie się tylko do Accio i Carpe Retractum
OK. Mechanika prosta i przyjemna. Rzucacie Literką żeby zobaczyć co kryje się pod waszym pudłem. Następnie k6 żeby zobaczyć jak wam to poszło! Wynik k6 możecie dowolnie zaniżać. Najlepiej do 3
Przysługują wam następujące modyfikatory: + jedno oczko w górę na k6 za każde 15pkt zaklęć + przerzut k6 jeśli zaklęcia to wasza najlepsza statystyka + przerzut k6 dla postaci utworzonych od 1 lipca w górę + jedno oczko za każdorazowe użycie Accio lub Carpe Retractum na fabule. Proszę wtedy o link
- jedno oczko jeśli posiadacie cechę "dwie lewe różdżki: zaklęcia". - jedno oczko jeśli wasza postać jest okropna z zaklęć ! ! ! Jeśli ktoś miał 1 i spadnie mu do 0, może rozpisać dowolnego spektakularnego faila (w granicach rozsądku ofc.)
A - Amortencją pachnący kociołek B - Budyniu czekoladowego wielka micha C - Czyrakobulwa w doniczce rosnąca D - Dynia, już lekko nadgniła E - Edukująca książka o potworach. Na pasek zamknięta, bo gryząca. F - Figa ogromna i w kamień zamieniona G - Guano nietoperza w pojemniku. H - Harmonijka wielka jak piłka I - Irytek. A raczej jego posążek, który śmieje się głośno kiedy tylko go trzymasz. J - Jajka z czekolady i nadzieniem z marmolady.
wynik:
1 - Nic się nie stało. Może coś nie tak z wymową albo ruchem różdżką? Może problemy w skupieniu się? A jeśli doskonale znasz to zaklęcie, to może ktoś cię niechcący popchnął? Tragedii nie ma. Tak samo jak rezultatów. 2 - Zaklęcie zadziałało ale zdecydowanie nie tak jak powinno. Owszem przyciągnęło twój cel, ale w sumie nie tylko jego. Jeśli użyłeś Accio, wszystkie obiekty o tej samej nazwie w pokoju, pomknęły w twoim kierunku. Jeśli Carpe Retractum, złapałeś również stolik na którym przedmiot stał oraz wszystko co było przy nim. Rzuć k100. Wynik powyżej 90 oznacza że złamałeś coś sobie i musisz iść do skrzydła szpitalnego. 3 - Wyszło… Prawie dobrze. Cel nieco poruszył się w twoim kierunku, jednak podczas lotu straciłeś nad nim panowanie. Dorzuć k6. Przy parzystym wyniku oznacz osobę którą uderzył twój przedmiot. Niech zakręci kołem tłuczowej zagłady i zobaczy w co oberwała. Jeśli wyrzucisz 6 i naprawdę nienawidzisz tej osoby, możesz wzbogacić efekt tej kostki o fail z kości 2. 4 - Dobrze! Powoli, ale jednak! Obiekt doleciał do ciebie i nie wyrządził Ci (ani nikomu w pobliżu) żadnej krzywdy! A w końcu liczą się efekty! W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 10 pkt. 5 - Cudo! Cel pomknął w twoim kierunku z poprawną prędkością, a ty jeśli masz zręczne łapki mogłeś pochwalić się jego złapaniem. W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 15 pkt. 6 - Szpaner. Idealnie wykonane zaklęcie to chyba dla ciebie za mało, ponieważ korzystając z niego zacząłeś żonglować przedmiotem w powietrzu beż żadnych trudności. W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 20 pkt.
Czas na odpis upływa 12.11 o 22;00 + czas w którym jeszcze nie dałem II etapu
Przedmiot:G - guano nietoperza w pojemniku Wynik:5 + 1 za kuferek = 6 - W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 20 pkt.
Przyszedł na koło magicznych wyzwań, mając wrażenie, że wieki minęły od ostatniego i nie był pewien, czy zapomniał o jakimś spotkaniu, czy naprawdę dawno nie było organizowane spotkanie. To z kolei sprawiało, że nie wiedział, czego spodziewać się tym razem, ale gorąco liczył na coś z zakresu po prostu zaklęć. Żadnej transmutacji. Nie przepadał za nią i miał wrażenie, że ze wzajemnością. Przywitał się z prowadzącymi prostym cześć i stanął z boku, czekając na pozostałych. Przez cały czas wpatrywał się w czarne pudła ze wstążkami, mając mieszane uczucia co do tego. W końcu Gryfon zaczął tłumaczyć, na czym miała polegać rozgrzewka, a Norwood zastanawiał się, co w takim razie zaplanowali na dalszy ciąg spotkania. W końcu wybrał sobie pudło i skierował się z nim w bardziej ustronne miejsce w sali. Kiedy pudło zniknęło, a on dostrzegł najzwyczajniejsze odchody zebrane do pojemnika, miał ochotę przewrócić oczami. Ostatecznie po prostu wyciągnął różdżkę, aby machnąć w stronę pojemnika, niewerbalnie rzucając carpe retractum i po chwili pojemnik gładko przysunął się do niego, nie rozsypując wokół zawartości. Być może mógłby nim nawet żonglować, gdyby nie niechęć do zbierania guana z każdego miejsca w sali. Ważne, że rozgrzewka wykonana należycie.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przedmiot:Amortencją pachnący kociołek Wynik:5 +1 za kuferek = 6 (w następnym etapie manipuluję wynikiem o 20)
Przyszedł nieco późno, ale nie jego wina, że akurat miał ważne spotkanie na temat nowych rodzajów rumu do Luxa. Alkohol zawsze będzie ważniejszy od nauki, ale nie o tym. Przywitał się radośnie zarówno z Drejkiem jak i Marlenką, a potem skinął głową do Jamiego, ciekaw, co zaraz będą robić. -Akurat o przyciąganiu to nie musicie mnie uczyć. - Skomentował sugestywnie, ale nie marudził. Wyczarował w pierwsze lepsze pudełko i przyciągnął je przy pomocy Accio, bo wymagało mniej słów niż Carpe Retractum. Widząc, że dostał mu się kociołek, zaczął sobie żonglować. Miał jakieś durne szczęście, a może specjalnie podrzucali mu coś związanego z eliksirami, żeby miał jakąkolwiek szansę na sukces.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Przedmiot:F - Figa ogromna i w kamień zamieniona Wynik:1, przerzucam za dla postaci utworzonych od 1 lipca w górę 3 i 5 (nieparzysta)
Właściwie to zastanawia się, czy to jest miejsce dla niego. Tak naprawdę to nie jest członkiem koła magicznych wyzwań, woli spokojny LambMed, chociaż wcale taki spokojny to nie był, kiedy weźmie się pod uwagę, kto prowadził ten klub. Może nie ma co robić i dlatego nogi niosą go pod te drzwi obszernej sali. I tu popełnia błąd. Ściąganie podejrzanej zawartości w swoją stronę? Tylko banda dwóch chorych psychicznie gryffonów mogła wymyślić coś równie głupiego! Wziął jedno z pudeł, mając minę, jakby co najmniej ktoś się zesrał do środka. Nie, nie potrzebował motywacji. Nagrody? Pewnie coś równie idiotycznego, jak te zajęcia. Powinien stąd wyjść, ale jak już wszedł i go widziano... Zawsze mógł powiedzieć, że musi siku czy coś, ale no dobra może nie będzie tak źle. Wyjmuje różdżkę, skupia się na przedmiocie, który okazuje się ogromną figą przypominającą kamień. Magia sprawnie wydobywa się z magicznego patyka, a Gale stara się manewrować przedmiotem tak, aby komuś nie przywalić i sobie guza nie nabić. Na szczęście nikomu nic się nie staje, kiedy ślizgon traci panowanie nad przedmiotem.
Danielle Carlton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Przedmiot:H Wynik:5 - w następnym etapie mogę manipulować swoim wynikiem o 15 pkt.
Jak na fali, to na fali, a dopiero co musiała kąpać się w jeziorze na lekcji OPCM. Na zebranie klubu magicznych wyzwań postanowiła stawić się z tego samego powodu, co na wszystkich innych, które w tym roku zaliczyła - bo czemu nie? Nie miała nic do stracenia. Nawet jeśli by się ośmieszyła, nie wiązały się z tym jakieś specjalne konsekwencje. I tak raczej nikt jej za bardzo nie kojarzył, a jeśli kojarzył, to szybko zapominał o jej istnieniu. Stanęła jak zwykle gdzieś z tyłu, by nikomu nie zawadzać i wszystko dobrze słyszeć. Przywoływanie chyba nie powinno być takie trudne, prawda? Przynajmniej na to liczyła. Podeszła prawie jako ostatnia, by wybrać sobie pudełko, po czym odeszła na bok, znajdując sobie kawałek przestrzeni. Postawiła pudełko na posadzce, a sama odeszła na kilka kroków w tył, by znaleźć się w jakiejś w miarę niedużej odległości, ale też nie za bliskiej, żeby nie oszukiwać. Gdy pudełka zniknęły, jej oczom ukazała się... harmonijka ogromnych rozmiarów. Chyba nigdy nie widziała tak dużej... Spokojnie mogła konkurować z kaflem! Przełknęła ślinę, nieco niepewna. Przywoływała piórka, gałązki i jakieś szklane przedmioty - czy poradzi sobie z czymś na tyle dużym i ciężkim? Nie szkodziło spróbować... - Accio harmonijka - powiedziała pod nosem, a przedmiot posłusznie podniósł się z ziemi i w jednostajnym tempie zbliżyła się do Dee, która z łatwością mogła go schwytać w dłonie. Cóż, nieźle, prawda? Rozejrzała się, by zobaczyć jak reszta radzi sobie ze swoimi przedmiotami. Gdzieś obok przeleciała skamieniała figa.
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Spotkania tego koła miały to do siebie, że miałam pełne pole do popisu, aby pokazać swoje braki w panowaniu nad zaklęciami. Powtarzałam sobie za każdym razem słowa typu "trening czyni mistrza", albo "nie od razu Rzym zbudowano". Niestety nie za wiele mi to dawało, a z każdym kolejnym działaniem, zamiast co raz mądrzejsza, to czułam się co raz głupsza. Czy to był powód mojego dzisiejszego niezbyt przyjemnego incydentu? No bo przecież nie zrobiłam tego specjalnie. Próbując przywołać do siebie dynię przy pomocy accio, początkowo przedmiot był mi posłuszny, jednak dość szybko zaklęcie nabrało swojego własnego życia. Nieco podgniły owoc przyśpieszył i zamiast do mnie, pomknął w kierunku znanej mi krukonki. Wydarzyło się to tak szybko, że nawet nie zdążyłam wyartykułować ostrzeżenia. Zamiast tego wykrzywiłam swoją twarz w niezadowolonym grymasie. No, tego to zdecydowanie nie planowałam.
Cleopatra I. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Egipska uroda | tatuaże | krótkie włosy | złote oczy | biżuteria - naszyjnik ze złotym zniczem
Jakbym była rozsądna niczym Krukoni to może wiedziałabym, że przychodzenie na dodatkowe koło tyczące się zaklęć oraz transmutacji jest bardzo nie dla mnie. Te dwa przedmioty to moje pięty achillesa, jeden do jednej stopy, drugi do drugiej. Od samego początku nie mogłam ich polubić, a wszystkie utrudnienia związane z nauką magii niewerbalnej zamiast tej zwyczajnej oraz niemożnością porozumienia się z różnymi różdżkami (bo próbowałam wielu zgodnie z zaleceniami różdżkarzy) automatycznie sprawiły, że straciłam całą motywację. Od dwóch lat starałam się tylko o to, aby zdać, co i tak szło mi jak po gruzie. Zdarzało się, że płakałam po kolejnym otrzymanym Trollu z rzędu. Być może chciałam pójście na to kółko potraktować jako swego rodzaju korepetycje... Czasami koledzy potrafili lepiej wytłumaczyć pewne zagadnienia niż nauczyciele. Założyłam mundurek Hufflepuffu i sprawdziłam trzy razy czy aby na pewno wzięłam swoją różdżkę z winorośli. Ze wszystkich dotychczasowych ta sprawiała najmniej problemów, ale nadal zdarzyły się różne wypadki, po którym chodziłam z obandażowanymi dłońmi. Po wejściu do sali i stanięciu samotnie w dowolnym kącie zobaczyłam, że przewodniczącymi kółka są dwaj Gryfoni. Marlenę można powiedzieć, że "znałam". Zaczęłam miąć z poddenerwowania rękaw szaty. Niby zadanie przywoływania przedmiotów nie brzmiało aż tak źle, pomijając fakt, że nie wiedziałam co robi "Carpe Retractum", więc od razu z niego zrezygnowałam. Trochę nie rozumiałam o co chodzi ze znikaniem pudeł, ale postąpiłam dokładnie, jak reszta uczniów. Wybrałam jakieś, odeszłam na bok i poczekałam aż zniknie. Wtedy ukazał mi się naprawdę dziwny przedmiot. Coś jak posążek, ale kompletnie nie wiedziałam, co przedstawia. W każdym razie wyciągnęłam dłoń i niewerbalnie pomyślałam Accio posążek, kierując różdżkę na daną rzecz. I jak nagle nie buchnęło jaskrawym światłem. Przerażona aż podskoczyłam, czując od razu ból w lewej dłoni. Nie tylko nie wyszło mi zaklęcie, ale jeszcze się poparzyłam i zwróciłam uwagę prawdopodobnie całej grupy. Skrzywiłam się, zaciskając zęby, a zranioną rękę przytuliłam do piersi. Upuściłam przy okazji rozgrzany patyk na podłogę. W tym momencie to naprawdę miałam go szczerze dosyć i nabrałam ochoty, aby wziąć różdżkę i przełamać ją na kolanie wpół.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Przedmiot:C - czyrakobulwa w doniczce rosnąca Wynik:3, ale przerzucam k6 dla postaci utworzonych od 1 lipca w górę 5 + 1 za kuferek = 6 - w następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 20 pkt
Radość rozpiera jej krukońskie serducho, kiedy okazuje się, że spotkanie klubu zostaje zorganizowane. Skacze sobie przez korytarz niczym kózka jakaś albo łania. Kiedyś chciała być Bambi, ale nie wyszło, bo potem polowali na nią na przerwach w mugolskiej podstawówce. - O, będzie konkurs! Ciekawe jakie nagrody. - Tak sobie papla sama do siebie, idąc po jedno z pudeł, które Drake i Marlenka przygotowali dla wszystkich. Pudło znika, a Hudson ma za zadanie przywołać do siebie doniczkę z czyrakobulwą. - Accio czyrakobulwa. - Macha różdżką niczym sprawny zaklęciomistrz, wypowiada inkantacje głosikiem słodkim i dzieją się czary. To jeszcze nic! Dla takiej zdolnej krukonki nie ma żadnych przeszkód, aby sobie tą roślinką pożonglować. Wszystko pięknie, nawet fajnie a tu łup w dyńkę z dyni, dynia z dyńki... Zgniła dynia leci w stronę marcellowego prawego uda (bo taki szjas wylosowałam), uderza wcale nie tak lekko, bo krukonka przewraca się niczym kręgle na kręgielni. Leży tak, patrząc w sufit dobrze, że czyrakobulwa jej na głowę nie spadła tylko gdzieś tam obok leży; Jamie pewnie nie pochwaliłby, że rzuca roślinami. Ta zgniła dynia ufajdała jej spodnie, pewnie siniak będzie. - Aaaa trafili mnie. - Nie wie kto, bo tak nie wstaje, bo po co, może poleży tak sobie dłużej, co to, komu szkodzi.
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Nie często chodziła na zajęcia związane z rzucaniem zaklęć, ale chyba wypadałoby kiedyś się z tej dziedziny podciągnąć, bo naprawdę kiepska byłaby z niej czarownica, która nie potrafi zbytnio rzucać zaklęciami. Zresztą jakoś ostatnio przywykła do tego, że jednak łazi na różne zajęcia nawet jeśli nie bardzo ją interesowały. Drake wydawał się kimś kompetentnym, kto z pewnością dałby sobie radę z bandą debili i nauczył ich czarować tak, że zdaliby egzaminy na wybitny. Szkoda tylko, że w jej przypadku nie szło to jakoś szczególnie dobrze. Trafiła na jakiś dziwny przedmiot ukryty za kartonem, a jej próby przyciągnięcia go do siebie okazały się być ogromnym fiaskiem. Głównie ze względu na to, że jej Carpe Retractum nie zaczepiło się o wybrany przez nią punkt, a przyciągnęło do siebie cały stół. - Khurwa... - wychrypiała w momencie, gdy mebel wbił jej się nieprzyjemnie w brzuch, a kociołek pachnący amortencją dodatkowo uderzył ją w głowę. No to pięknie. Zdecydowanie się popisała. Warknęła jeszcze raz, gdy tylko rozmasowywała obolałą czaszkę i odsunęła od siebie nieszczęsny stół. Chwilowo raczej wolała nie posługiwać się zaklęciami przy takim przemeblowywaniu.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Przyszedł tutaj tak w sumie z poczucie obowiązku i beznadziei, która kręci się w jego głowie co roku miedzy świętem wszystkich zmarłych a polskim dniem niepodległości. Fajnie jest celebrować swoją siłę i niezależność, ale listopad mimo wszystko wydaje się takim niefajnei zimnym i ponurym miesiącem w roku. Ni to już cieszyć się letnim słońcem, ni to już czas na cieszenie się Świętami grudniowymi. Niemniej! Swój krawat do mundurku Wacław już zawieszał świąteczne akcenty. - Zajebać się z tym można - skomentował jedynie, kiedy na twarz padło mu kilka przedmiotów na literę B jak - dajmy na to - but należący do jakiegoś Ślizgona (@Lockie I. Swansea), który ostatnio przechodził jakiś męski okres (mega żenujące). - Cześć, Śliczny Chłopcze, chyba coś zgubiłeś - pomachał mu z daleka podeszwą, która pobrudziła mu pół twarzy.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Przedmiot:F - Figa ogromna i w kamień zamieniona Wynik:3 dorzut parzysty - @Wacław Wodzirej kręć kołem zagłady
Sięgnął po pudełko, ciekaw co w nim znajdzie - okazało się, że to figa z makiem z pasternakiem zamieniona w kamień. W sumie nieźle, figa to taka jakby piłka, więc może będzie łatwiej niż trudniej? Położył ją na stoliku, po czym odszedł na umówioną odległość, by rzucić na nią zaklęcie. Rozważał chwilę w głowie czy skorzystać z accio czy carpe retractum, a gdy p[odjął decyzję, podniósł rękę z różdżką i powiedział: - Carpe retract... - w tym momencie zerwało mu z nogi buta - ...uuuuuuum! - szarpnął ręką za tę figę, która owszem, oderwała się od stolika, ale lotem koszącym poszybowała w dal, a Lockie upadając, jak na zwolnionym filmie, zdołał jedynie dostrzec Wodzireja, pierdolącego coś o ślicznych chłopcach i machającego jego butem, nim kamienna figa dosięgła go jako swego celu.
Maureen Stern
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 163
C. szczególne : lewa ręka pokryta bliznami, ukrytymi za tatuażem; zmienia kolor włosów i fryzurę zależnie od nastroju
Przedmiot:I - Irytek Wynik:5 - "W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 15 pkt."
Temat spotkania wydawał się dość prosty, bo ile trudności może sprawić zwykłe Accio? Niemniej jednak Mo wiedziała już z doświadczenia, że nawet najprostsze zaklęcia mogą płatać ludziom figle, dlatego wybierając swoje pudełko próbowała nie nastawiać się automatycznie na sukces. Uzbrojona w tajemniczą przesyłkę, rozejrzała się po sali w poszukiwaniu wolnego miejsca i napotkawszy znajome już twarze, posłała w ich kierunku uprzejme uśmiechy. Nie czuła się jeszcze na tyle pewnie i swobodnie, by witać każdego z osobna, ale w ciągu ostatnich dwóch lat zdołała zadomowić się w zamku na tyle, by nie unikać każdej konfrontacji. Zresztą, biorąc pod uwagę liczbę uczniów i studentów na szkolnych korytarzach, byłoby to właściwie niemożliwe… Cofając się do wyznaczonego stanowiska, chyba tylko za sprawą szczęścia zdołała kątem oka wyłapać nadlatujący przedmiot. Dziękując w duchu za liczne treningi na boisku, odruchowo przykucnęła, odprowadzając pocisk wzrokiem. Bardziej jednak niż ostateczna destynacja kamienia (?), zainteresował ją jego punkt startowy, dlatego zaraz obróciła głowę i podchwyciła spojrzenie rozłożonego na kamiennej posadzce Ślizgona (@Lockie I. Swansea). Zmarszczyła brwi i wypuściła z ust przeciągłe westchnienie, rozpoznając w nim jednego z zawodników przeciwnej drużyny. — Hmm — mruknęła, ostrożnie podnosząc się do pionu. Skoro nie był to zamach na jej życie, odczuła wyraźną ulgę i rozluźniła się nieco. — Jeśli tak samo idzie ci na boisku, chyba powinnam zacząć się obawiać — stwierdziła, mimowolnie podrywając kącik ust w niemrawym uśmiechu nim zbliżyła się do studenta i po prostu przeszła nad nim zamiast wyminąć go bokiem, skoro zagradzał jej drogę. Z tego wszystkiego zaklęcie wobec posążka Irytka zastosowała bez szczególnego pomyślunku. Machnięciem różdżki i wyraźną formułką Accio przywołała do siebie przedmiot, by pochwyciwszy go sprawnie, zaraz odstawić na blat. No cóż, miała tylko nadzieję, że tak samo dobrze pójdzie jej w kolejnym etapie zajęć.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Jęczał chwilę z boleści, bo jednak grzmotnięcie w ziemię z powodu bezczelnej kradzieży obuwia było wyjątkowo nieprzyjemne, a nie było również żadnym sekretem jak bardzo Swansea nie lubił niedogodności, nieprzyjemności i ogólnie dyskomfortu. Podniósł wzrok na pałkarkę krukolandu @Maureen Stern i obnażył zęby w uśmiechu. - To nawet nie jest ułamek moich możliwości. - od fikołków na miotle po miotanie zawodnikami, Lockie miał na koncie wiele fauli i dziwnych wybryków na boiisku, na dodatek był swoistym magnesem na tłuczki- Widząc Twój refleks, też czuję, że powinienem uważać. - podniósł ociężale dupę, by pomasować ją z krzywą miną- Nie popisuj się... - burknął, kiedy accio wyszło jej idealnie, ale puścił jej oczko, po czym odwrócił się do Wodzireja, natychmiast tracąc sympatyczny wyraz twarzy. - Poproszę o mojego buta. - powiedział z chłodem w głosie, wyciągając rękę po swoją własność, jakby w ogóle nie zauważył nokautu, który sam na puchonie uczynił swoją skamieniałą figą. @Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Jeśli Loki dalej dąsał się na Puchona przez to, że jeden z nich jest uzależnionym ćpunem to sytuacja zdawała się wielce przykra i po prostu paskudna w swojej wyuzdanej naturze. Chociaż początkowo Polak miał dobre nastawienie do całej sytuacji oraz obecnego tu spotkania. Później dostał figą w prawie ramię przez co zaklną, zaciskając zęby i opuścił na ziemię trzymany but. Troszeczkę dało mu to do myślenia, ale męskie foszki to coś, co przerabiał w ostatnim związku. Także teraz w tej nieskomplikowanej relacji przejmować się tym nie zamierzał. - Zapraszam - powiedział w nutą pretensji w tonie do @Lockie I. Swansea, ale uśmiechnął się radośnie. Nawe podniósł mu z ziemi owe obuwie i podszedł kilka kroków. Nawet miał już mu go oddać, kiedy nagle postanowił zmienić ten niechlubny pantofelek w kwiaty. - Oddam ci go za uśmiech - rzucił figlarnie, sprawdzając na jak dużo może sobie pozwolić zanim ręka odpadnie mu z bólu.
Oczywiste było, że Victoria nie odpuści spotkania tego konkretnego koła. Było dla niej niesamowicie ważne, nic zatem dziwnego, że udała się na nie bez zawahania, nie zamierzając narzekać, czy robić czegoś podobnego, gdy znajdzie się już na miejscu. Prawdę mówiąc, liczyła zapewne na fajerwerki, bo proste rzeczy, choć należało powtarzać, zaczynały ją zwyczajnie nudzić. Znajdowała się na kilka kroków przed tym, w zupełnie innym świecie i chętnie spróbowałaby swoich sił w czymś innym, niż podstawowe zaklęcia. Tak jak w czasie rekonstrukcji bitwy, kiedy sięgnęła po zaklęcia, jakich nie spodziewała się nigdy użyć. Zaklęcia ze zdecydowanie wyższej półki. Uniosła lekko brwi, kiedy dowiedziała się, co mają zrobić, ale jedynie spojrzała w stronę, gdzie znajdowały się przedmioty, by po chwili parsknąć bezgłośnie pod nosem, kiedy dostrzegła figurkę Irytka. Też coś! Rzuciła niewerbalne carpe retractum, pociągając go ku sobie, pozwalając, by ten faktycznie dokonał w powietrzu kilku ewolucji, być może w ten sposób karząc prawdziwego Irytka, który wielokrotnie zachodził jej za skórę. Nie znosiła go, wiedziała, że był bezczelny, że prowokował wiele problemów, jakie miały miejsce w zamku i pewnie właśnie dlatego pewną przyjemność sprawiło jej wywrócenie jego świata do góry nogami.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Gabriel A. Gaughan
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : silny szkocki akcent | czarny sygnet na małym palcu prawej dłoni
Przedmiot:B - Budyniu czekoladowego wielka micha Wynik:5 - W następnym etapie możesz zmanipulować swoim wynikiem o 15 pkt.
Czy się spóźniłem? Być może. Drzwi jednak nie były zaryglowane, więc przemknąłem jak cień, starając się nie rozpraszać nikogo w swoich zaklęciarskich zmaganiach. Rzuciłem tylko ciche, bezgłośne "Sorry za spóźnienie" w kierunku @Drake Lilac, czyli tego lepszego i bardziej ogarniętego Prefekta. Może dla mojego wizerunku lepiej byłoby, gdybym nie wparowywał po czasie do tej sali, ale nie mogłem odpuścić spotkania t e g o koła. No zależało mi, no. Pierwsze zadanie nie było trudne, dzięki czemu sam ogarnąłem, co-jak-gdzie i nie musiałem się pytać ludzi. Chwalmy Merlina za to. A raczej Lilaca i O'Donnell. Wziąłem się za pudełko-niespodziankę, przyszykowałem różdżkę i przeszedłem do zadania, bo przecież nie było skomplikowane. A ja już i tak byłem w plecy z czasem. Odwiązałem czerwoną wstążek, z ciekawością godną reprezentanta Gryfindoru, zaglądając do środka. Miska. Spora. A w środku coś o podejrzanym kolorze i równie podejrzanej konsystencji. Spojrzałem ukradkiem na prowadzącego spotkanie, ale szybko uspokoił mnie mój zmysł węchu, bo pachniało jak... czekoladowy budyń? Zostawiłem miskę i oddaliłem się na kilka większych kroków. — Carpe Retractum! — wycelowałem w budyń, mając nadzieję, że zaklęcie wyjdzie i magiczna lina przyciągnie do mnie całą miskę, a nie tylko jej pół-płynną zawartość. No bo przecież nie będę tutaj rzucał Accio, gdzie byłyby moje ambicje! Na szczęście wszystko poszło gładko, udało mi się nawet pochwycić miskę w locie. Taki jestem szybki, zwinny, powabny. Chodzący ideał. Gdybym się tylko do tego nie spóźniał. I nie był aspołeczny. I jeszcze... Nie, stop, nie otwierajmy tych drzwi. — Hej, mogę to zjeść? — wypaliłem w stronę @Drake Lilac. Budyń może nie wyglądał mega apetycznie, ale pachniał zniewalająco, w końcu był czekoladowy. Niby miał to być z mojej strony taki żart niskiego lotu, ale... mam słabość do słodyczy.
Prawie zapomniał, o tym spotkaniu. Co nie było niczym niezwykłym dla Tima Seavera. Ale zdażył, znim się się na dobre zaczeło. W jego pudełku pojawiła się harmonijka, a może harmonia? W każdym razie byłą mnie ryzykowna niż na przykład Guano, które trafiło się Jamiemu. Tim musiał przyznać, że ślizgon dał popis kontroli nad zaklęciem, do tego rzuconym niewerbalnie. Poczuł miły dreszcz rywalizacji. Ciężko będzie to pobić, ale nie byłby sobą, czyli kochającym zaklęcia gryfonem, gdyby się nie postarał, chociaż wyrównać wyniku. Wyzwanie zrobiło się trudniejsze, kiedy Victoria rzuciła swoje zaklęcie, też niewerbalnie i dodała elementy akrobacji powietrznej. Tim nie chciałby być na miejscu owej figurki, bo prefektka miała niepokojącą minę, znęcając się w pewien sposób nad figurką. Jako że żonglowanie przedmiotem już było, postanowił postawić na mniej efektowną precyzję. Na te decyzje wpłynął też fakt, że Cleo miała dzisiaj większego pecha niż zwykle. Zwyczajnie nie wypadało się popisywać. Zwłaszcza że, jak zauważył, sporo osób poradziło sobie z tym zaklęciem idealnie, więc sensu też nie było. W sumie nic dziwnego to były podstawy. Rzucił niewerbalnie swoje carpe retractum i przyzwał przerośnięty instrument, który wylądował węższym końcem na jego dłoni. Złapał przedmiot z lekkim uśmiechem. A zaraz potem podszedł do @Cleopatra I. Seaver, żeby sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy. - Hej, każdemu może się zdarzyć. Bardzo się zraniłaś? - Zapytał, schylając się po jej różdżkę, jeśli już ostygła, podał ją Cleo. Żałował, że nie uważał na uzdrawianiu, kojarzył, że było jakieś proste zaklęcie na oparzenia, ale go nie zapamiętał.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
– A niech robią – stwierdziła z uśmiechem do @Drake Lilac, absolutnie nie przejmując się ewentualnym chaosem czy bałaganem powstałym w trakcie zajęć. Byli sobie w stanie z tym poradzić za pomocą kilku prostych zaklęć, a zdecydowanie ważniejsze było to, żeby się dobrze bawili i czegoś nauczyli. – Gorsi niż Irytek nie będą – westchnęła i opowiedziała szybko przyjacielowi o jej ostatnim spotkaniu z poltergeistem, który uznał, że świetną zabawą będzie popychanie zbroi na ludzi przechodzących korytarzem, a w międzyczasie pakowała ostatnie przedmioty do pudełek. Na widok wchodzących osób uśmiechała się szeroko i witała ich entuzjastycznie, ostatecznie stając przy Drejku, który zaczął tłumaczyć dzisiejsze spotkanie. Zaśmiała się na wzmiankę o gryzieniu i szturchnęła Gryfona w bok. – W razie czego, macie na tablicy wypisane te inkantacje i rozrysowane odpowiednie ruchy nadgarstka i chwyty różdżki, z zaznaczeniem na którą sylabę powinien paść akcent – dodała jeszcze na koniec, wskazując na tablicę, którą skrupulatnie przygotowała dla uczestników kółka. Nie były to zaklęcia trudne i nie miała wątpliwości, że wszyscy sobie doskonale poradzą, ale na wszelki wypadek zrobiła dla nich elegancką ściągę!
A potem zaczęła przechadzać się po sali, obserwując jak im idzie, gotowa w każdej chwili coś podpowiedzieć albo pomóc. @Jamie Norwood poradził sobie znakomicie i to w dodatku niewerbalnie. – Nieźle! – pochwaliła go i przeszła do @Maximilian Felix Solberg. – Nie jestem w ogóle zdziwiona, że trafił ci się kociołek. A żonglujesz 10/10 – zmierzwiła mu włosy, jednak szybko musiała zareagować, gdy figa od @Gale O. Dear zaczęła szybować niekontrolowanie po klasie. Spacyfikowała ją zaklęciem i posłała w stronę Ślizgona, uśmiechając się do niego. – Hej, fajnie, że przyszedłeś. Następnym razem spróbuj rozluźnić nadgarstek, powinno być lepiej! A gdybyś potrzebował pomocy to śmiało, daj znać – zaproponowała, starając się go zachęcić do podjęcia próby i pokazać, że kółko ma o wiele luźniejszą formę niż jakakolwiek lekcja. @DeeDee Carlton również nie miała problemów z zadaniem. – No i pięknie! Niezły chwyt – klasnęła, zadowolona, że Krukonce poszło świetnie. Widząc kątem oka niepokojący błysk przy @Cleopatra I. Seaver, natychmiast zmaterializowała się u jej boku. – Cleo, prawda? Pokaż mi dłoń, zaraz wszystko ogarniemy – powiedziała ciepłym tonem, a gdy Puchonka jej pozwoliła to wyleczyła jej rękę, upewniając się, że poparzenie nie wymagało wizyty u pielęgniarki. – Nie przejmuj się, niewerbalne rzucanie zaklęć jest znacznie trudniejsze, a tobie jeszcze trafił się posąg Irytka. Przysięgam, on jest chodzącą klątwą, więc uznajmy, że to totalnie jego wina – puściła jej oczko, starając się pocieszyć dziewczynę. – Zerknij sobie na tablicę, na której wszystko rozpisałam, wydaje mi się, że przedstawiłam to trochę bardziej klarownie niż w podręcznikach. A w razie czego, jestem tu z Drejkiem, żeby pomóc – poklepała ją delikatnie w ramię i przeszła do @Marcella Hudson i wyciągnęła dłoń, aby pomóc jej wstać. – Zaklęcie rzucone bezbłędnie, co najwyżej nad refleksem albo obroną powinnaś popracować – zażartowała. – Wszystko okej? – dopytała jeszcze, rzucając niewerbalne zaklęcie czyszczące jej spodnie ze zgniłej dyni. Jej uwagę zwrócił głos @Mina Hawthorne, która oberwała kociołkiem i.. stołem. Z rozbawieniem w oczach podleciała do Ślizgonki. – Żyjesz? – spytała zmartwiona, a gdy zaszła taka potrzeba, rzuciła na dziewczynę kilka zaklęć uzdrawiających, żeby niepotrzebnie nie cierpiała. Hałas w okolicach @Wacław Wodzirej i @Lockie I. Swansea sprawił, że szybcikiem do nich podbiegła, próbując szybko przeanalizować sytuację i ustalić co tam się w ogóle wydarzyło. – Następnym razem skupcie się na tych jednych konkretnych przedmiotach i będzie dosko. A, no i bez rękoczynów już – poprosiła uprzejmie, chichocząc pod nosem na widok buta przemienionego w kwiaty. – Piękny krawat! – skomplementowała jeszcze świąteczny krawacik Wacka i skierowała się ku @Maureen Stern. – Nie mam żadnych zastrzeżeń do twojego accio, bardzo zgrabnie to zrobiłaś – pochwaliła Krukonkę. – Tylko na przyszłość jak widzisz, że ktoś leży na ziemi to po prostu pomóż mu wstać, to luźne spotkanie, na którym ma panować miła atmosfera – dodała, prosząc o względne zachowywanie się względem siebie. Zatrzymała się przy @Victoria Brandon, która klasycznie udowodniła, że wszystko w jej wykonaniu jest perfekcyjne. – Wiem, że poziom ćwiczonych tu rzeczy może być nużący, ale musimy patrzeć na wszystkich. Jak skończymy to koniecznie musisz mi opowiedzieć co wymyśliłaś z tymi pierścieniami – wyszczerzyła się, nawiązując do ich spotkania w różdżkach Fairwynów. @Gabriel A. Gaughan również wykonał zadanie znakomicie. – Możesz, pod warunkiem, że się ze mną podzielisz – wyszczerzyła się do kumpla, odpowiadając na jego pytanie zamiast Drejka. – Mam nadzieję, że masz przygotowaną dobrą wymówkę czemu się spóźniłeś – zrobiła groźną minę, po chwili wybuchając śmiechem. – Żartowałam, to kółko a nie lekcja z Patolem. No chyba że mi powiesz, że byłeś na piwie i to beze mnie to wtedy się pogniewamy – powiedziała na odchodne i ruszyła do @Thomas Seaver sekundę po tym, jak elegancko złapał harmonijkę. – Świetna robota, Tim. Nie myślałeś o dołączeniu do szkolnej drużyny z takim refleksem? – zapytała radośnie. Gdy wszyscy skończyli, wróciła do Drejka. – To co, startujemy z konkursem?
______________________
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Większość radziła sobie przyzwoicie, więc nie spodziewał się że w II etapie miałaby nastąpić jakaś tragedia. Było jednak kilka wpadek. Między innymi Miny, której wypadek mocno rzucił się w oczy. Zabawny, ale również tragiczny. - W razie czego jak będziesz musiała usiąść czy coś, to nie krępuj się. - W końcu mieli tu sporo miejsca do odpoczynku. Mimo wszystko. Marlena za to na szczęście załagodziła nieco sytuację pomiędzy Wacławem i Ślizgonem. W sumie dobrze, bo chcąc czy nie, to Drejk w tym wypadku mógłby być naprawdę stronniczy. -Tak, czas najwyższy. Oby nikogo nie zabili. - Spojrzał raz to na Marlę, raz to na stół który przyciągnęła ślizgonka. Machnął różdżką, a kurtyna opadła. Oczom wszystkich ukazał się tor, a na nim równo ustawione kule. Każda podpisana. - Zadanie proste i przyjemne. Musicie przyciągnąć kule jak najbliżej, uważając żeby nie spadła. Zależnie od tego jak blisko będzie, tyle punktów za nie dostaniecie. Najwyższe wyniki mają zasponsorowaną nagrodę. Oczywiście jeśli będzie wśród nich jakiś remis, robicie dogrywkę. - Rzucił z lekkim uśmiechem. - No to co? W kolejkę i lecimy! - Oby nic złego tym razem się nie stało. Tak na wszelki wypadek przywołał apteczkę.
Zadanie, które na was czeka w rzeczywistości jest dosyć proste. Na ogromnym torze wystawione macie podpisane waszymi imionami ogromne kule, które musicie przyciągnąć jak najbliżej uważając by nie wypadła poza tor. Każda osoba przyciąga trzy kule. W tym celu rzucacie 3k100. Obowiązuje was również rzut na wydarzenie dla każdej z kul na które rzucacie literkami. W zależności od tego jak blisko przyciągniecie kulę, tyle zdobędziecie punktów. Trzy największe wyniki zostaną nagrodzone nagrodami. W przypadku remisu, należy rozegrać dogrywkę.
Punktacja:
!UWAGA! - Manipulacja wynikiem dzięki kościom z poprzedniego etapu dotyczy k100, nie zdobytych punktów.
1-10 0 11-30 +5 31-60 +10 61-80 +20 81-100+ -15
Wydarzenie:
A - nic się nie wydarzyło. B - Trafiłeś w dowolną piłkę osoby piszącej przed tobą. Zajmij jej miejsce, a do k100 piłki tej osoby dodaj +10. Jeśli masz ponad 21 pkt z zaklęć, zamiast tego dodaj +30. Jeśli nie było przed tobą nikogo, przerzuć tę kość. C - nic się nie wydarzyło. D - Coś musiało Cię rozproszyć i zaklęcie wyszło gorzej niż powinno. -20 do k100. Jeśli wejdzie na wynik poniżej 0, twoje zaklęcie zwariowało i wystrzeliło piłkę za okno. Jeśli masz ponad 21pkt z zaklęć, kara wynosi tylko -10. E - nic się nie wydarzyło. F - Znakomicie Ci poszło, ponieważ zaklęcie wyszło Ci bardzo silnie. +25 do wyniku k100. G - Rzuć literką jeszcze raz. H - Umyślnie czy nie, twoja piłka wystrzeliła w powietrze lądując w losowym miejscu na torze... bądź poza nim. Dorzuć k6. Parzysta zmusza cię do przerzutu k100 i zastosowania się do nowego wyniku. Tej piłki nie będą obejmować modyfikatory. Nieparzysta, oznacza że piłka wylądowała w miejscu innej, przez co obydwie wyleciały poza tor. Oznacz osobę i poinformuj ją którą piłkę jej skasowałeś. Jeśli na torze nie ma piłek innych poza twoimi... To właśnie straciłeś dwie piłki. I - nic się nie wydarzyło. J - Aj Karamba. Twoja piłka szaleje i chyba była zaklęta zaklęciem Geminio. Masz jedną piłkę więcej. Dorzuć dla niej k100 i literkę.
Modyfikatory:
-Efekty kostek 4,5,6 z poprzedniego etapu -Swoją pulę pkt z zaklęć możecie rozdysponować dowolnie by zmniejszyć bądź zwiększyć wynik k100 piłki. Pula jest wspólna dla każdej z piłek, więc rozporządzać z głową proszę.
Kod:
<zgss>K100:</zgss> [url=link]piłeczki[/url] <zgss>Literki:</zgss> [url=link]wydarzenia[/url] <zgss>Modyfikatory i efekty wydarzeń:</zgss> <zgss>Wynik:</zgss>
K100:73 53 73 Literki:E B H przerzucam B na E Modyfikatory i efekty wydarzeń: podsumowując zostaje mi jedna piłka Wynik: 20
Podszedł bliżej @Wacław Wodzirej, gotów odebrać swoją własność, kiedy ten bałwan wpadł na genialny pomysł zamieniania jego buta w bukiet. No piękne to i romantyczne, naprawdę, bardzo rycerskie, problem był w tym, że Swansea skończył z bukietem, z którym nie wiedział co zrobić i z jednym butem. Spojrzał na swoją skarpetkę, taką dorosłą, w ketchupy polewające wirujące frytki, potem na bukiet, potem na skarpetkę i westchnął. Znienacka wycelował różdżką w Wacka: - Ufasz mi? - zapytał tonem, wskazującym na to, że sam sobie nie ufał, po czym wycelował w jego obolałe od figowego ataku ramię - Levatur dolor. - wypowiedział wyraźnie, uznając każdą okazję do praktyki zaklęć leczniczych za dobrą, skoro poszukiwał swego powołania. Wyciągał już rękę po kwiaty, siłując się z twarzą, by zrobić jakiś kurde chociaż cień uśmiechu, kiedy Marla wybiła go z nastroju i już, koniec, po wszystkim, chwila minęła. But nigdy nie zostanie odzyskany.
Wysłuchał Drejka i jego wskazówek, po czym ustawił się przed piłkami i spróbował zaklęciami przyciągnąć kule. Pierwsza poszła jeszcze nieźle. Z drugą trochę gorzej, ale no, nie było najgorzej. Chyba niesiony na skrzydłach poczucia sukcesu pociągnął trzecią tak, że uderzyła w drugą i obie wyleciały poza tor. - Nadgorliwość gorsza od gwałtu. - westchnął.