Gra trwała zadziwiająco długo - Edgcumbe nie do końca mógł rozgryźć dlaczego, zwłaszcza, że Pingwiniary na początku meczu naprawdę dawały im do wiwatu i praktycznie okupowały przestrzeń powietrzną po ich stronie boiska. Nic dziwnego, że Lowell nie nadążał. Sam Thaddeus przełamał passę Strusi trafiając do pętli - a w ślad za nim poszedł Fitzgerald, z którym solidarnie zbił po powietrznej piątce. Czyżby złapali drugi oddech, czy to były już tylko ich ostatnie podrygi? Będą musieli się przekonać - acz póki kafel w grze, nie ma co dumać o ostatecznym wyniku. Dlatego też widząc okazję - Edgecumbe zgrabnie wytrącił kafla pingwiniej Sinclair, przechwytując go w swoje dłonie. Nie pognał jednak daleko, bo tym razem nie widział dla siebie podejścia pod pętle - przerzucił więc kafla dalej, do jednego ze swych strusich kumpli.
Kuferek 25 Wynik części teoretycznej3 Wynik części praktycznej6 (przygotowania) + 4(pary w pałowaniu) + 1 (za bycie pałkarzem) + 3 (parzyste na kaflu) + 2 (znicz) Łączny wynik i ocena 19 +5 (najwyżej punktowaną dziedziną) +5 (członek drużyny) = 29 (WYBITNY)
Przychodząc do Hogwartu ostatnim, czego spodziewała się Jenna było to, że dziedziną, w którą zaangażuje się najbardziej, będzie latanie na miotle. A jednak szybowanie w przestworzach stało się jej pasją, która dodatkowo spełniała funkcję sportu, który był jej najzwyczajniej w świecie potrzebny do zdrowego funkcjonowania. Rysowanie po prostu tego nie spełniało. Kiedy rozpoczął się egzamin, była tak zdenerwowana, że uwaliła połowę pytań z teorii, ale to nic. Grunt, że praktyka wyszła jej całkiem nieźle, szczególnie część pałkarska, która napawała ją dumą. W końcu to była jej pozycja w drużynie, jej działka, coś, w czym ostatnimi czasy trenowała najintensywniej. I teraz przyniosło to owoce. Najgorzej poradziła sobie z łapaniem czekoladowego znicza, ale ostatecznie w bólach i mękach złapała go, choć odniosła wrażenie, że profesor Walsh był o włos od przerwania egzaminu. Na szczęście wszystko się udało, a ona zeszła z boiska z pięknym, satysfakcjonującym Wybitnym, o którym szczerze marzyła.
Adela zdawała się nie dostrzegać tego, że Max nie wykazywał specjalnego entuzjazmu wobec jej pomysłów – ona była nastawiona na swój cel, a skoro młodszy Gryfon tutaj przyszedł i wykonywaj jej polecenia, to należało sądzić, że wbrew marudzeniu jest jakoś zainteresowany graniem w Quidditcha. Choć Honeycott była dość empatyczną osobą, to mimo wszystko nie starała się nadmiernie interpretować podtekstów w czyimś zachowaniu. W jej ocenie, jeśli Addams wskakiwał na miotłę i latał, oznaczało to, że jest mu z tym w porządku. Gorzej było dalej – gdy lecieli we dwójkę, Adela nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Maximilian nie stara się wystarczająco. Ba, miała wręcz wrażenie, że jedno z ich trzech zderzeń było zamierzone, co wywołało w niej lekką irytację. Oczywiście, trudno było tu mówić o poważnym gniewie, bo przecież dziewczyna bardzo rzadko poważnie się wkurzała. Niemniej, gdy wylądowali na ziemi, demonstracyjnie wymasowała sobie łokieć, mimo iż ich zderzenie nie było na tyle istotne, by faktycznie cokolwiek ją bolało. Skoro miała zaplanowane kolejne ćwiczenia, nie zamierzała zbyt długo narzekać. - Spróbujmy z pętlą – powiedziała z uśmiechem, wskazując na trzy pierścienie – Ja będę rzucać, ty spróbuj obronić. Postaram się dać Tobie fory. Dziewczyna uśmiechnęła się, a potem chwyciwszy kafla, uniosła się do góry, gotowa, by zaatakować pętlę. Zamierzała trochę przetyrać Maxa.
Rzuć 2 k2 – suma oczek oznacza, ile z 12 rzutów Adeli udało Ci się obronić.
Kuferek 25 Wynik części teoretycznej 4 pkt (kuferek) Wynik części praktycznej 6 (przygotowanie miotły) 4 pary (pałka) 3 parzyste + 1 za ścigajke w drużynie kartofli puszków (kafel) 3 (znicz) > 6 (przerzut za cechę gibki jak lunaballa) Łączny wynik i ocena 23 + 5 (członek drużyny) = 28 (wybitny)
Egzamin z gier miotlarskich nie powinien być trudny… prawda? Było to w każdym razie jedno z tych zaliczeń, którymi Terry stresował się najmniej, choć bynajmniej nie dlatego, że nie zależało mu na dobrej ocenie. Darzył profesora Walsha wystarczającym szacunkiem, by przykładać się do prowadzonych przez niego zajęć, a poza tym zwyczajnie lubił sporty, nawet te na latających miotłach. Stawił się więc na boisku w wyjątkowo dobrym jak na sezon egzaminacyjny humorze i przywitawszy profesora szerokim uśmiechem wylosował karteczkę z pytaniem. Wymień pięć najstarszych drużyn quidditcha… Ups! Chłopak przygryzł wewnętrzną stronę policzka, próbując wygrzebać z odmętów pamięci jakiekolwiek strzępki wiedzy na temat historii najpopularniejszego czarodziejskiego sportu. Może i umiał całkiem nieźle utrzymać się na miotle, ale nie miał pamięci do dat i nazwisk, a tego właśnie wymagało od niego pytanie teoretyczne. Zmarszczył brwi i wytężył umysł, próbując przypomnieć sobie cokolwiek na temat profesjonalnych rozgrywek. Tyle razy mimochodem podsłuchał rozmowy, a nawet kłótnie innych chłopców, którzy dyskutowali o tym, który klub jest ich zdaniem najlepszy. Trochę mu to zajęło, ale metodą prób i błędów, udało mu się wymienić trzy z pięciu wymaganych drużyn, a na miejsce pozostałych dwóch wrzucił anegdotkę, którą zapamiętał z lektury Quidditch przez wieki dotyczącą polowań na znikacze. Może nie na temat, ale przynajmniej chęci były dobre! Część praktyczna okazała się zdecydowanie przyjemniejsza; Terry bez najmniejszego problemu przygotował miotłę do lotu (cotygodniowe treningi bezlitośnie wpoiły mu zasady konserwacji mioteł) i już po chwili wzbił się w powietrze, czując na policzkach przyjemny letni wietrzyk. Ściskając w dłoni pałkę ruszył w stronę świetlistych obręczy, rozglądając się uważnie dookoła. Nie musiał długo czekać, pierwszy tłuczek zaatakował go, gdy tylko minął pierwszą obręcz. Chłopak zamachnął się i odbił wściekłą piłkę prosto w jedną z lewitujących tarcz. Udało mu się powtórzyć sztuczkę kilka razy, szybko jednak stało się jasne, dlaczego piętnastolatek nie jest borsuczym pałkarzem. Brakowało mu siły i gdy piąty tłuczek nadleciał w jego stronę, Terry ledwo dał radę się przed nim obronić, nie mówiąc już o trafieniu do celu. Jakimś cudem udało mu się jednak dotrzeć do mety, gdzie czekały już na niego obręcze i imitujący zawodnika manekin z kaflem. Na piegowatej twarzy pojawił się cień uśmiechu – w końcu coś, na czym się co nieco znał! Poradził sobie nie najgorzej, upuszczając tylko jedną piłkę, co było wynikiem całkowicie chłopca satysfakcjonującym. Koniec końców od ostatniego meczu praktycznie nie trenował, mógł wyjść nieco z wprawy!
Pozostało przed nim ostatnie zadanie – złapać złotego znicza przed przeciwnikiem. Po czasie chłopak zastanawiał się, czy profesor nie dał mu forów, spowalniając nieco manekina, bo – ku własnemu zdziwieniu – udało mu się złapać zwinną piłeczkę nadzwyczaj sprawnie. Nie zamierzał jednak narzekać, kiedy opuszczał boisko z szerokim uśmiechem i najwyższą oceną.
/zt
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Kuferek 39 Wynik części teoretycznej 5pkt Wynik części praktycznej6, dwie pary, 5 rzutów, 6 Łączny wynik i ocena 19-5(cecha)=14 (Nędzny)
Miotlarstwa nigdy nie traktowała poważnie, a raczej jako coś, co było dla niej ciekawą odskocznią od lekcji i rozrywką. Dlatego też do egzaminu z tego przedmiotu podchodziła dosyć luźno. Zapewne powinna podchodzić do podobnych rzeczy nieco poważniej, ale na tę chwilę egzamin zdawał się być dla niej po prostu dobrą zabawą. W końcu trudno było jej zupełnie poważnie podejść do latania na miotle. Część teoretyczna zdawała jej się być, co najmniej banalna. Nie miała większego problemu z odpowiedzeniem na przedstawione przez Josha pytania. No może poza jednym, co poskutkowało tym, że nie uzyskała maksymalnej ilości punktów, ale i tak było niezwykle dobrze. Przynajmniej jej zdaniem. Potem przyszła rzecz jasna praktyka, a tutaj mogła już zdecydowanie zaszaleć i się wykazać. Przygotowanie miotły do akcji poszło jej bezbłędnie. Wiedziała doskonale co robi i jak powinna zadbać o swojego dzisiejszego rumaka, aby poniósł ją ku zwycięstwu. Szkoda tylko, że zadanie z tłuczkami okazało się być dla niej dużo bardziej wymagające. Nie była w stanie tak skutecznie obronić się przed nadciągającymi pociskami, a tym bardziej odbić ich w odpowiednim kierunku. Tylko dwa razy udało jej się to osiągnąć, ale zawsze było to coś. Z pewnością o wiele lepiej poszło jej zadanie z kaflem. Poruszała się z lekkością na miotle, chwytając i odrzucając piłkę z należytą gracją. Co prawda może i raz jej to nie wyszło, ale pozostałe podejścia jak najbardziej zasługiwały na pochwałę. Zabłysła raz jeszcze w momencie, gdy przyszła pora na pogoń za zniczem. Chyba tutaj pomogła jej własna spostrzegawczość dzięki której bez większego problemu puściła się w dziki lot, sprawnie manewrując miotłą i dosięgając złotej piłeczki dużo szybciej niż się tego spodziewała. Z pewnością mogła powiedzieć, że był to udany egzamin nawet jeśli ocena nie do końca to odzwierciedlała.
z|t
Maximilian Addams
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Piegi i kolczyki, mieszanina Koreańskiej Krwi
Cała ta sytuacja poniekąd wywołała w nim rozbawienie. Widząc jej lekkie niezadowolenie poniekąd odczuł lekką satysfakcję? W końcu sam ostrzegał. Chociaż tak, z ostatnim to nie był przypadek, chłopak specjalnie na nią wpadł zwyczajnie drocząc się, bo w zasadzie czemu nie? To miała być nauka ale również zabawa, nie prawdaż? Nie traktował więc tego z kijem w dupie, raczej na luźno. - Tak jest pani profesor !- Zaświergotał z rozbawieniem i wsiadając na miotłę skierował się ku pętlom. Nie mając jednak świadomości, że tym razem Adela ma zamiar go przetyrać. Jednak jego wrodzona chęć rywalizacji nie mogła zostać uśpiona. Początkowo chłopak przepuścił jakieś 3 rzuty, dostosowując się do sytuacji, lecz potem, ku jego własnemu zdziwieniu poszło lepiej niż uważał, że byłby w stanie. Obronił 9 z 12 rzutów, co było naprawdę dobrym wynikiem. Tym razem nie próbował żadnych sztuczek czy żartów. Naprawdę skupiał się na tym co robił i na tym aby nie zlecieć z miotły. Tym razem wsiąkł w zadanie całym sobą, ignorując fakt, że prawdopodobnie Gryfonka się na nim odgryza a on nie chce dać za wygraną. Max więc rzucał się w stronę kafla niczym zwierzę, nie mógł pozwolić aby chociaż jeden przeleciał mu nad głową. Odetchnął dopiero gdy złapał ostatniego i obniżył swój lot by znaleźć się przy dziewczynie. - No i co myślisz? - Zapytał poniekąd dumny z siebie, przerzucając kafla z ręki do ręki. Ciekaw też był jakie dziewczyna ma jeszcze zadania w rękawie. W końcu to chyba nie wszystko, prawda? Liczył, że jeszcze czymś go pomęczy i zaskoczy skoro już przyszedł.
Adela, na co dzień ekstremalnie wyluzowana, w tej sytuacji faktycznie zachowywała się jak surowa nauczycielka. Rywalizacja była jednak czymś, co kształtowało postrzeganie świata przez młodą Gryfonkę i diametralnie wpływało na jej zachowanie. Pewnie, gdyby spotkała Maxa w innych okolicznościach, zachowywałaby się zdecydowanie swobodniej, teraz jednak była skupiona na wyznaczonym celu i gotowa na męczenie młodszego kolegi, jeśli miało im to pomóc osiągnąć wymarzony cel. Wymarzony przez nią, rzecz jasna. Adela zaangażowała się w kolejne ćwiczenie z całego serca, wykorzystując swoje umiejętności i doświadczenie w byciu ścigającą tak, by Addams musiał pokazać, że umie cokolwiek obronić. I faktycznie, mimo początkowych problemów, finalnie młodszy Gryfon bronił naprawdę świetnie, szczególnie biorąc pod uwagę, że Honeycott nie była słabą ścigającą. Widząc tak dobry wynik, starsza koleżanka podniosła poprzeczkę wobec młodszego adepta Quidditcha, stosując dodatkowe zwody, które miały go zmylić. Mimo tego, Maximilian wciąż radził sobie świetnie – 9 z 12 obronionych rzutów trudno było zrzucić na szczęście nowicjusza, bo tak dobry wynik był rzadkością nawet wśród bardziej doświadczonych obrońców. - Widzę, że urodzony z ciebie obrońca – odparła, nie ukrywając uśmiechu. Skoro zasłużył, nie zamierzała też szczędzić mu pozytywnych uwag – Będą z ciebie ludzie. Mimo tak świetnego wyniku, Honeycott nie zamierzała skończyć treningu, licząc, że potestuje jeszcze Addamsa na jakiejś innej pozycji. Podleciała do pętli, z uśmiechem wydając kolejne polecenia. - To co, zamianka? – zapytała, wskazując mu, że tym razem to ona będzie bronić. Niespecjalnie przepadała za tą pozycją, ale skoro planowała przećwiczyć z nim różne możliwości, to nie miała wyboru. Skoro on miał rzucać, to raczej nie było tu tłumu do bronienia pętli.
Rzuć kostką literową, gdzie A to 1 trafiony gol, B - 2, C - 3,..., J - 10. Jeśli za pierwszym rzutem wypadnie ci A lub B, to masz prawo do jednego przerzutu.
Cieszył go fakt, że Honeycot nie szczędziła mu wysiłku. Wbrew pozorom nie było tak łatwo tego wszystkiego wybronić. W końcu dziewczyna widząc, że radził sobie dobrze, zwiększała poprzeczkę. Przez co Addams z Każdym rzutem musiał się bardziej napocić. I to było naprawdę dużym plusem. Pierwszy raz od dawna miał okazję się zmęczyć, tak porządnie. Co nie znaczyło, że chciał na tym poprzestać! Zwłaszcza, że został pochwalony co go zachęciło. Może jednak miotły to nie taka zła rzecz? Może nawet da się skusić? Gdy dziewczyna wyjaśniła ochoczo kolejne zadanie chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową. Nie brzmiało tak źle. Chociaż skilem tutaj na pewno jej nie dorówna. Tak czy inaczej wziął kafla i podleciał na pozycję. Poczekał też aż dziewczyna będzie gotowa. Nie miał zamiaru wykorzystywać brudnych zagrywek w tym momencie. Chciał mieć czyste sumienie, o dziwo. Więc gdy tylko mogli zaczął. Oczywiście niekiedy starał się wykonać podpatrzone u dziewczyny sztuczki. No i ostatecznie nie wyszło tak źle. Bo trafił aż 10 razy. Co chyba było w jego wypadku bardzo dobrym wynikiem, no nie? Chociaż tutaj wolał nic nie filozofować i zwyczaj nie czekał na sygnał by zakończyć zadanie. Gdy już znalazł się na zielonej trawce poczekał aż dziewczyna podejdzie i powie co ona myśli. W końcu to ona była jego "trenerką" i jej zdanie się tutaj liczyło. Prawda?
Wydawać, by się mogło, że skoro młodszy Gryfon tak świetnie poradził sobie z rzucaniem do pętli, to pozycja ścigającego będzie w jego przypadku strzałem w dziesiątkę. Wszystko jednak wskazywało na to, że to jeszcze nie koniec popisów, które Max zamierzał pokazać Honeycottównie... Jego strzały do pętli był naprawdę świetne - nie dość, ze celne, to jeszcze rzucone tak jakby nie grał po raz pierwszy. Do pewnego stopnia jego wysoką skuteczność można było zrzucić na fakt, iż Adela na co dzień nie grała na pozycji obrońcy i jednak znacznie lepiej sprawdzała się po drugiej stronie kafla. Z drugiej strony: nie siedziała na miotle po raz pierwszy i na treningach zdarzało jej się zmieniać pozycje, więc trzeba było pogodzić się z własną porażką i przyznać, że jej młody adept miotlarstwa miał naprawdę spory talent. Stuprocentowa skuteczność była rzadka nawet u doświadczonych graczy, więc młody pokazał wielki potencjał. Oczywiście, warto było go przetestować jeszcze przy lepszym obrońcy, żeby w pełni sprawdzić jego umiejętności. Każda kolejna piłka sprawiała na Adeli coraz to lepsze wrażenie, ale i swego rodzaju troskę, bo nie wiedziała, czy Max lepiej sprawdzi się na pozycji obrońcy, czy szukającego. Choć decyzja nie należała do niej, to chciała go wesprzeć, by nie zmarnować potencjału. - Świetna robota - skomentowała, gdy w końcu wylądowali, bo umiała docenić, gdy ktoś robił coś godnego pochwały - Szkoda, ze siebie nie doceniłeś, bo masz naprawdę wielki potencjał, by wesprzeć naszą drużynę. Porozmawiali jeszcze chwilę, a potem Adela spojrzała na zachodzące słońce i zasugerowała, że pora wracać do zamku.
Spotykacie się na Małym Boisku, na którym czeka już gromadka gapiów stojąca w bezpiecznej odległości oraz kilkoro nauczycieli, których zadaniem jest sędziowanie i zapewnianie opieki uczestnikom rozgrywek. W jednej z trzęsących się lekko skrzyń przypięte są zapasowe tłuczki, gotowe, by wkroczyć do gry, kiedy poprzednik rozpryśnie farbą na któregoś nieszczęśnika. Sprzęt szkolny jest gotowy do wypożyczenia, ale nie są to Błyskawice z wyposażenia szkolnych drużyn. Zmiatacze i Komety, które udostępniono, wyraźnie swoje już przeszły i nie będzie ich szkoda, jeśli zarobią kolejne plamy czy uszkodzenia. Tak samo kaski i ochraniacze, choć niewątpliwie wszystko spełnia założone funkcje.
<zg>Trafienia:</zg> <smierc>★ ★ ★ </smierc> (każda gwiazdka oznacza jedno trafienie, przy trzecim postać odpada z gry) <zgss>Cel ataku:</zgss> oznacz atakowaną osobę <zgss>Atak:</zgss> [url=LINK]suma oczek 2k6[/url] <zgss>Obrona:</zgss> [url=LINK]suma oczek 2k6[/url] <zgss>Punkty kuferkowe:</zgss> wpisz punkty z GM (w nawiasie uwzględnij bonusy punktowe) <zgss>Przerzuty:</zgss> X/Y (w pierwszym poście rozpisz za co przysługują ci przerzuty, w pozostałych wystarczy tylko liczba pozostałych do wykorzystania przerzutów)
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Trafienia: - Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:6+6=12 Obrona: - Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 4/5 (3 za kuferek, 2 za pałkarza)
Jenn zapisała się na bludgera z kilku powodów. Po pierwsze, chciała rozładować nagromadzone emocje. Po drugie chciała latać na miotle ile się tylko dało i każdy pretekst był dobry. Po trzecie, to było coś stworzonego dla pałkarzy, a ona właśnie na tej pozycji się zadomowiła. No i po czwarte, zgłosiła się tam z Sasią, którą darzyła ogromnym szacunkiem i sympatią. Nie wiedziała, z kim przypadnie im walczyć, dlatego przygotowała się na najgorsze. Nie szła tam, żeby wygrać, tylko po to, by grać. Jednak kiedy zobaczyła, kogo im dobrano na przeciwników, zawahała się. Bludger był brutalną grą, a pałkarze slytcherinu mieli śmiercionośną siłę w rękach. No ale trzeba było sobie jakoś radzić. Kiwnęła im głową na powitanie, a potem zgarnęła jedną ze szkolnych Komet. Nie zamierzała narażać swojego nowiutkiego Pioruna na zbędne niebezpieczeństwo. Kask na glowe, ochraniacze, gogle na oczy i mogła startować. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Kiedy rozpoczęła się gra, Jenn wystrzeliła przed siebie i jako pierwsza dosięgnęła tłuczka. Zamachnęła się i z całych sił rąbnęła w piłkę, posyłając ją wprost na Lockiego, który stał dokładnie na linii jej strzału. Trzeba było przyznać, że poszło jej to naprawdę świetnie. Niby wiedziała, że poświęciła w wakacje dużo czasu treningom, ale nie spodziewała się aż tak podążających efektów. Teraz pozostawało mieć nadzieję, że tłuczek sięgnie celu, zanim ślizgonowi uda się zmienić pozycję.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia: - Cel ataku: - Atak: - Obrona: - Punkty kuferkowe: 42 Przerzuty: zostały 2/6 uchylenie: e
Jak się dowiedział, że Wang w ostatniej chwili speniała i zamiast pełnoprawnego bludgera, wymyśliła jakiś cyrk z eliksirem neonu, to się zaśmiał w głos bez skrępowania. Już na start roku szkolnego wiedział, że to będzie epickie spierdolenie, chyba na finał jego nauki w tej placówce, ale ucieszył się, bo opcja dokonywania i zażywania przemocy bez żadnej odpowiedzialności zawsze była dla niego atrakcyjna. Okazało się jednak, że takiego wała. Równie dobrze mogliby się okładać poduszkami. Co on jest jakiś hipis, żeby się farbkami polewać? Wyszedł na MałeBoisko w towarzystwie Maxa, który już zdążył po drodze wysłuchać jego gorzkich żali. Po co. Żołądka nie drażni się, kupując małe piwo albo waląc na imprezie jednego szota. Pałkarzy nie drażni się, obiecując bludgera, a dając zabawę kolorowymi piłkami. Szczególnie to się nawet nie obejrzał, na to przeciwko komu latają, bo jego entuzjazm do rozgrywki sflaczał jak po stosunku, taki się czuł wyruchany tymi obiecankami-macankami. Kiedy zawisł w powietrzu jednak, na chwilę zawiesił spojrzenie na dupce @Saskia Larson zauważając, że chyba trochę zdążyła nabrać krągłości, odkąd wyciągał ją z domu przez okno. Tylko gwizdnięcie @Maximilian felix Solberg sprawiło, że w czas się odwrócił i o włos uchylił przed lecącym w niego pseudo-tłuczkem, po czym się wyprostował ze zdziwieniem. To już zaczęliśmy?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:- Cel ataku: podanie do @Lockie I. Swansea Atak:8-2 = 6 Obrona: - Punkty kuferkowe: 101 Przerzuty: 11/11 (10 za kuferek + 2 za bycie pałkarzem -1 "bez czepka urodzony")
Bludger. To hasło działało na Maxa jak Viagra. Był cały gotowy żeby spuścić komuś wpierdol, a tu nagle dupsko i jakieś farby. Nic dziwnego, że chłop podzielał zdanie kumpla, choć nadal co machanie pałami, to machanie pałami. Miał zamiar wycisnąć z tego co się dało i przy okazji poćwiczyć przed nadchodzącym sezonem. Dobrze wiedział, na co stać @Saskia Larson , ale @Jenna Hastings dopiero poznawał na boisku. Niestety ostatnio radziła sobie dość dobrze, więc Max postanowił na nią uważać. I przy okazji wyczaić jej zagrywki, żeby nauczyć się je omijać. -Powodzenia laski. - Rzucił na start, po czym wleciał na szkolnej miotle gdzieś wyżej, ustawiając się na pozycji. -Ja pierdolę. Co za gówno. - Podzielił się z @Lockie I. Swansea przemyśleniami na temat sprzętu, bo już zapomniał, jak tragicznie się na tym latało. Piorun był jednak obecnie w SPA i Max musiał sobie radzić inaczej. Dodatkowo fakt, że pod nimi była jakaś loża złożona ze szkolnej kadry, dodatkowo psuł mu nastrój. Jedyny plus z tego był taki, że miał odpalony pełen bojowy nastrój. Grę zaczęła Jenna, chcąc chyba zabić Locka tą farbą. Przypierdoliła ładnie, ale ślizgon zdążył uskoczyć, ratując swój honor. -Weź się, kurwa, w garść! - Krzyknął do kumpla, przejmując tłuczek i podając Swansea, by mógł naprawić swój błąd i pokazać, na co naprawdę go stać.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:- Cel ataku: podanie do @Maximilian Felix Solberg Atak:3+3 = 6 Obrona: - Punkty kuferkowe: 42 Przerzuty: 2/4
No faktycznie trochę wstyd tak się zagapić i opierdolka od Maxa zadziałała otrzeźwiająco. Był zawiedziony, by nie powiedzieć - sfrustrowany - ale nie na tyle, by kłaść grę takim żałosnym walkowerem. Solberg nie zdążył nawet dokończyć swojej opierdolki, a Swansea, jak ta łabędzica, już nurkował do tradycyjnego ustawienia ich jako pałkarzy, któe pieszczotliwie nazywał ping-pong-set. Przekazywanie tłuczka tak, by nadać mu prędkości i ostatecznie posłać w cel w najmniej oczekiwanym momencie. W rozgrywkach quidditchowych, kiedy gra działa się dyunamicznie, bardzo trudno było zawsze mieć oba tłuczki na oku, więc przekazywanie sobie jednego kilkukrotnie w ośmiu na dziesięć przypadków pozwalało wprowadzić wystarczający mętlik, by dosięgnął odpowiednio celu. I jak się spodziewał, tak też się stało - usłyszał brzęk uderzenia piłki, zahamował gwałtownie (mając ze szkolną miotłą więcej doświadczenia niż Max przyzwyczajony do swojego luksusowego Pioruna) i wykręciwszy w miejscu, odesłał tłuczek do Solberga.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia:- Cel ataku: podanie do @Lockie I. Swansea Atak:6+3 =9 Obrona: - Punkty kuferkowe: 101 Przerzuty: 11/11
Nic tak nie działa jak dobra zjebka i jeszcze lepsza taktyka. Zmylenie przeciwnika to zawsze dobry pomysł, a jak do tego jeszcze znasz partnera i nie potrzeba zbyt wiele słów, by wiedzieć, co planujecie. Posłał więc tłuczka kumplowi, a ten, zgodnie z ich połączeniem mózgowym, oddał piłkę Maxowi. Niestety Solberg nie był na dobrej pozycji by zrobić coś spektakularnego. Musiał więc zamiast ataku powrócić do ping-ponga. A niech sobie dziewczyny jeszcze poczekają. Na takich chłopaków to sama przyjemność. Tak Maxowi matka mówiła. Któraś na pewno. Zamachnął się więc i posłał tłuczek ponownie do Swansea, starając się zrobić to jak najbardziej precyzyjnie. W końcu musieli przypuścić atak, ale ten zawsze smakował bardziej słodko, gdy odpowiednio został wyczekany.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:- Cel ataku: podanie do @Maximilian Felix Solberg Atak:5+3 = 8 Obrona: - Punkty kuferkowe: 42 Przerzuty: 2/4
Matek, rzucających Solbergowi komplementy, to pewnie było wiele i to niekoniecznie były matki samego Solberga. Słyszał niegdyś legendarny podryw Norweżki... czy to była Szwedka? Jakiejś skandynawskiej seniority srającej sztabkami złota w jakimś nędznym podmiejskim pubie. Pewnie gdyby mu to opowiadał ktokolwiek inny, to by Swansea nie uwierzył, ale popatrzcie na tego Solberga. Na ten włos zmierzwiony wiatrem... Kiedy odbił tłuczek w stronę Maxa, od razu wiedział, że ten nie jest w dobrym miejscu, by mieć otwarty strzał, nastąpił więc dość brutalnie na ogon swojej zamiataczki i zadarł jej dziób w górę, próbując wycisnąć z niej wystarczająco dużo prędkości, by samemu się ustawić do odbioru. Po chwili kolejne pignięcie zasygnalizowało uderzenie tłuczka, który zaczynał nabierać prędkości.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia: Cel ataku:@Jenna Hastings Atak:8 + 3 = 11 Obrona:- Punkty kuferkowe: 101 Przerzuty: 11/11
No nie do końca mu to podanie wyszło, taki był fakt. Za to wyglądanie na boisku wychodziło mu zawsze, więc to już jakiś punkt na konto Solberga. Może Fred miał jakąś odrobinę racji co do pychy chłopaka, ale teraz Max nie myślał o animagii, a o tłuczku. Piłka była już nieźle rozgrzana i rozpędzona, gdy odebrał ją od Lockiego. Uznał więc, że nie ma co więcej trzymać pań w niepewności, bo to niegrzeczne. Ustawił się bokiem tak, by nie było do końca wiadomo, gdzie zamierza tłuczek posłać i odbił go. Kula poleciała prosto w stronę Jenny. Skoro na meczu tak dobrze odbierała jego ataki, czas sprawdzić, czy w wakacje nie wyszła z wprawy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Trafienia:★ Cel ataku: - Atak: - Obrona:7 oraz 7, więc 7 Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 4/5
Lockie uniknął tłuczka w sposób, który dla kogoś jego gabarytów powinien być niemożliwy. Panna Hastings z jednej strony się ucieszyła, a z drugiej była zła, że jej widowiskowy atak nie zadziałał. Potem obserwowała dłuższą chwilę, jak ślizgoni pajacują, jak to chłopaki zwykle miały w zwyczaju, aż wreszcie kiedy jej czujność osłabła, Solberg posłał tak silny cios, że Jenn automatycznie przypomniała sobie pęknięty nadgarstek na ostatnim meczu w zeszłym roku. Na szczęście tym razem ucierpiała jedynie jej duma, nie kości, bo farba rozprysnęła się pośrodku jej klatki piersiowej, na moment pozbawiając tchu. Neonowa zieleń bardzo pasowała do ślizgońskiego trafienia i Jenn nic nie mogła na to poradzić, że była obecnie w wężowych barwach. Sędzia wypuścił następny tłuczek, który poszybował gdzieś w okolice Sasi, a Hastings miała nadzieję, że kapitanka krukonów będzie strzelać celniej.
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Trafienia: — Cel ataku: podanie do @Jenna Hastings Atak:5 Obrona: — Punkty kuferkowe: 26 (+6 za miotłę) = 32 Przerzuty: 5/5 (+3 za punkty kuferkowe, +2 za bycie pałkarą, +1 za cechę, -1 za cechę)
Ostatnio grała w buldgera w poprzednim życiu. A przynajmniej tak jej się wydawało, gdy próbowała pozbierać skrawki wspomnień wzajemnego pałowania się z @Maximilian Felix Solberg. Jedyne co pamiętała, to to, że motywowała ją wtedy złość. Teraz? Teraz to była jakaś chora chęć próbowania wszystkiego, co tylko jej życie oferuje. Co prawda na tablicy ogłoszeń widziała też plakat z przesłuchaniem do chóru, jak i zapisy do kółka przyjaciół duchów, ale to szkolna wersja buldgera przyciągnęła jej uwagę — głównie dlatego, że interesowało ją, jak grę w której przetrącenie karku jest równie prawdopodobne, jak nabicie siniaka, kadra nauczycielska przełoży na uczniowskie realia, gdzie ciężko byłoby wytłumaczyć zgon wśród młodzieży. Zabrała Czyżyka — nie po to miała swoją miotłę, by jej nie wykorzystać, a w powietrzu czuła się już tak pewnie, że nie rozważała czy ryzykuje uszkodzeniem sprzętu, ruszając w stronę boiska z @Jenna Hastings. Wydawało jej się to w miarę logiczne, że przeciwnicy dopasowani będą po gabarytach, więc na widok ślizgonów, pokiwała głową w niemym “aha, fajnie”, zanim jej wargi rozciągnęły się w zadziornym uśmiechu. Jak któryś z nich zapierdoli celnie tłuczkiem, to pewnie krukonek będą po drugiej stronie jeziora szukać. Z kolei trafienie w nich zdawało się być o niebo łatwiejsze, skoro oboje wielkością mogli na spokojnie konkurować z mleczuchami na miotłach. — Powodzenia — odkrzyknęła Maxowi, ale to patrząc na Lockiego (@Lockie I. Swansea) poruszyła brwiami, artykułując bezpośrednio do niego “show me what you got”. Żałowała, że ze względu na pewne okoliczności, nie miała okazji zmierzyć się z nim w finałowym meczu, ale to spotkanie niemal miał posmak pocieszenia. Objęła udami trzonek miotły, odbiła się od równej powierzchni boiska, lawirując w powietrzu. Przytuliła się do Czyżyka, co by zmniejszyć opór, gdy umykając z miejsca na miejsca, starała się jednocześnie omijać tłuczek, jak i znaleźć odpowiednie podejście do uderzenia. Jenna była jednak szybsza, uderzając w niego z siłą i perfekcją, o którą ciężko byłoby posądzać typową czternastolatkę. A jednak, tłuczek szarżował w stronę Lockiego, jakby mu ślizgon matkę obraził — i już, niemal w pierwszej minucie, zdawałoby się, że Swansea zaraz na własnych zębach posmakuje zieloną trawkę w dole, ale chłop, jak zawsze, pełen był niespodzianek. Niespodziewane było również to, że przez dłuższy czas razem z Maxem odbijali do siebie na zmianę tłuczek. — Myślisz, że zapomnieli, że grają z nami? — zawołała do Jenny rozbawiona, chociaż nie zaryzykowała spuszczania ich z oczu, bo Merlin jeden wie, co sobie telepatycznie przekazywali w międzyczasie. Raz w trakcie meczu, usłyszała na trybunach, jakoby Max i Lockie potrafili porozumiewać się między sobą w myślach — i chociaż były to bzdury przekazywane przez bardzo podekscytowanego ślizgońskiego trzecioklasistę, coś zdawało się być na rzeczy. Wkrótce potem Jenna została trafiona, a Saskia dała jej kilka sekund na ogarnięcie i zdawkowe zapytanie, czy wszystko w porządku, bo wydawała się trochę zielona, zanim uderzyła pałką w tłuczek, wystawiając go na atak drugiej pałkarki.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Trafienia:★ Cel ataku:@Maximilian Felix Solberg Atak:6+6+3=15, nokaut Obrona: - Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 3/5
Hastings wcale nie była zadowolona z tego, że to ona jako pierwsza oberwała tłuczkiem. Dokładnie przed każdym w tej grupie chciała się wykazać. Każdy tu był w jakimś stopniu autorytetem dla młodej krukonki i to nie tylko na płaszczyźnie miotlarskiej. A tymczasem szło jej najsłabiej, bo nawet jak uderzała z całą dostępną siłą, to i tak nie trafiała. Na szczęście towarzystwo Sasi nie pozwalało jej się poddać, a w dodatku fakt, że kapitanka podała do niej, podbudował jej wiarę we własne zdolności. Skoro studentka zdecydowała się oddać jej tluczka, zamiast atakować, to musiała mieć zaufanie do umiejętności młodszej koleżanki. Larson przecież nie należała do osób, które dają wygrać innym. A ponieważ grały przeciwko pałkarzom przeciwnej drużyny, dochodziła do tego kwestia honoru i osobistych ambicji. Jenn zamachnęła się i posłała piłkę w stronę Maxa z jeszcze większą siłą niż poprzednio w Locka. I choć miała nadzieję, że nie zrobi mu krzywdy, bardzo, ale to bardzo chciała, żeby tłuczek sięgnął celu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Trafienia: Cel ataku: przejmuje @Lockie I. Swansea Atak: Obrona:I Punkty kuferkowe: 101 Przerzuty: 11/11
Bawił się dobrze, partnerując Lockiemu, jak to mieli w zwyczaju. Dziewczyny jednak też nie były w ciemię bite. Widać było, że nastawiły się bojowo i chciały pokazać tym dryblasom, że krukoni nie stracili wcale talentu wraz z odejściem Victorii ze szkoły. Jenna oberwała i Max z wielką satysfakcją oglądał, jak farba rozbryzgała się po jej ubraniach. Jeden na sześć celów zatopiony, teraz tylko nie stracić poziomu. Hastings zaatakowała ponownie, tym razem biorąc Solberga na cel, ale Max nie miał zamiaru się dać. Był niestety ustawiony pod złym kątem, żeby dobrze taką piłkę odbić, więc po prostu zwinnie się jej wywinął, zaraz patrząc na Lockiego, czy ten z równą gracją przejął piłkę, czy jednak spał gdzieś pod chmurką.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:- Cel ataku: podanie do @Maximilian Felix Solberg Atak:7-2 = 5 Obrona: - Punkty kuferkowe: 42 Przerzuty: 2/4
Było to bliskie prawdy, że spał, bo jednak co innego grać w udawanego bludgera w cztery osoby z zabawkowym tłuczkiem, a co innego dynamiczna gra w quidditcha przy pełnych składach, gdzie trzeba pilnować wszystkiego, co dzieje się wokół, zastanawiać, gdzie kierować tłuczka i ustawiać się po całym boisku tak, by z Solbergiem ustawić się pod odpowiednim ułożeniem do, na przykład, obrony bramek. Obserwowanie jak jeden, kolorowy tłuczek lata sobie między czterema osobami było mniej więcej równie porywające, co oglądanie kaczki pływającej po bagnie, więc się chłopina, o dziwo, cud nad kałużą szczyn centaura - ZAMYŚLIŁ. Na szczęście na tyle był przytomny, by dostrzec, jak Solberg robi na miotle fikołka, unikając odbicia małej krukonki, poprawił chwyt i obserwując, gdzie brunet się ustawia, tam odbił mu tłuczka.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No tak, emocje to tutaj były znikome, sam musiał to przyznać. Ciężko było się wczuć, jak zagrożenie nie istniało. Szczególnie, jak obydwoje ślizgoni działali głównie na adrenalinie. Nie oszukujmy się, Jenna i Saskia też nie wyglądały na specjalnie potężne przeciwniczki, choć Max wiedział, do czego są zdolne na boisku. Nie zamierzał dać się im jednak ojebać w żaden sposób. Obserwował poczynania Swansea i idealnie wyczuł, gdzie leci jego podanie. Ustawił się pod nie, przerzucił pałkę do prawej dłoni i ponownie posłał tłuczka w stronę Jenny licząc na to, że kolejna kolorowa plama zabarwi jej odzienie. Chyba podświadomie nie odpalał całej swojej siły, faktycznie bojąc się, że dziewczynkę biedną zajebie na miejscu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Trafienia:★★ Cel ataku: - Atak: - Obrona:10 i 7, zatem 7 Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 3/5
I znów chybiła. Spojrzała na Sasię z desperacją w oczach, niemo przepraszając. Jak to możliwe, że nie trafiała w takie wielkie byki?! Jeszcze większym zaskoczeniem było dla niej, że kolejny atak znów został wyprowadzony właśnie w nią, i że mimo najmniejszych rozmiarów spośród grajacych i tak przeciwnicy nie mieli trudności z tym, żeby ją trafić. Wszystko było totalnie nie tak! Kolejna plama zabarwiła tym razem jej ramię, kiedy nieskutecznie zamachnęła się w obronie przed tłuczkiem. Tym razem puchoński żółty zmieszał się z wcześniejszą zielenią. Pięknie. Ciekawe ile czasu będzie potrzebowała, żeby zmyć z siebie tę farbę. Na pierwszej uczcie w Hogwarcie uraczyła się daniem, przez które cały kolejny dzień zostawiała za sobą neonowe ślady. Ciekawe czy tym razem też tak będzie i czy eliksir neonu będzie wszystkim pokazywał, że poniosła tak sromotną porażkę.
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Trafienia: — Cel ataku: podanie do @Jenna Hastings Atak:5 i 4 = 9 Obrona: — Punkty kuferkowe: 26 (+6 za miotłę) = 32 Przerzuty: 5/5 (+3 za punkty kuferkowe, +2 za bycie pałkarą, +1 za cechę, -1 za cechę)
Na dobrą sprawę, nie interesowało jej czy wygrają. Zwycięstwo zdawało się być dla niej drugorzędną, jak nie trzeciorzędną kwestią — ważniejszym było, że mogła podjąć decyzję, by tu być, czuć, jak mięśnie napinają się i rozluźniają, jak pośladki próbują odnaleźć się w kiedyś znajomych okowach siedziska, jak wiatr muska jej policzki i zachłannie próbuje zajrzeć za koszulkę, wystawiając piegowane lędźwie na widok. Istniała na swoich własnych warunkach, nawet jeśli tylko pozornie, a to było wygraną samą w sobie. A jednak ataki ukierunkowane w Jennę nie wprawiły jej ramion w metaforyczne, obojętne uniesienie. Drużyna krukonów wystarczająco cierpiała na niedobór członków, co było kiepskim początkiem, szczególnie po zdobyciu pucharu kilka miesięcy wcześniej. Tłuczek może i zaczarowany na tyle, by zamiast porządnie ranić, oblewać farbą, to jednak odgłos spotkania z kruchym ciałem czternastolatki, skutecznie zacieśniał uchwyt Saski na trzonku miotły. Pochwyciła przepraszające spojrzenie dziewczęcia, kręcąc głową w odpowiedzi. — Jeszcze raz, świetnie sobie radzisz — zareagowała na to widoczne zwątpienie w siebie Jenny, co właściwie było stwierdzeniem faktu, bo cel i moc jej uderzeń nie pozostawiała nic do życzenia. Ponownie podanie było jak nieme potwierdzenie, że Larson dostrzega te starania i ufa swojej pałkarce na tyle, by ta spróbowała po raz kolejny.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Trafienia:★ ★ Cel ataku:@Lockie I. Swansea Atak:3+2+3=8 Obrona: - Punkty kuferkowe: 30 Przerzuty: 2/5
Cóż, może uderzanie z całej siły nie było w przypadku Jenn najlepszym rozwiązaniem. Sfrustrowana patrzyła na to, jak tłuczek znów leci w jej stronę podany przez Sasię. I co, znów miała spudłować? Ale kapitanka uznała, że dobrze jej idzie. No dobrze, to spróbuje jeszcze raz. Zamachnęła się i uderzyła, tym razem z dużo mniejszą siłą, za to skupiając się na tym, żeby trafić w Lockiego. Miała nadzieję, że precyzyjniejszy rzut będzie skuteczniejszy, no ale wszystko zależało teraz od zwinności i siły pałkarza, który na meczach przecież siał pogrom. - Jak ktoś tak wielki może być taki zwinny?! - rzuciła do Sasi, przelatując bliżej niej. Ależ to było frustrujące! No ale póki była w grze, póty Hastings zamierzała dawać z siebie wszystko, nawet jeśli wyeliminowanie jej było już tylko kwestią czasu, i to nieszczególnie odległego.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Trafienia:★ Cel ataku: - Atak: - Obrona:7 Punkty kuferkowe: 42 Przerzuty: 2
I przyszła kryska na Matyska czy jak to mawiali ludzie na Podlasiu. Może gdyby nie bimbał w obłokach, tylko rzeczywiście śledził lot kolorowej piłeczki, to by coś osiągnął w tym bludgerze, ale nie było co się oszukiwać - sercem nie był w tej grze. Duchem nawet nie był, tylko ciałem na szkolnej miotle. Kiedy Tłuczek uderzył go i rozbryzgnął się farbą po jego szacie, Swansea spojrzał na siebie jak w zwolnionym tempie i skrzywił się, wyglądając, jakby zauważył, że obsrał go ptak. - Fu. - na nic więcej, niż ta skromna odraza, nie było go stać. Strzepnął z ręki ostatnie krople eliksiru i potrząsnął głową w ramach chęci orzeźwienia, szukając spojrzeniem kolorowej piłki, a także i samego Maxa, który się do niej przymierzał. Spodziewał się, że zaraz zarobi pałą w mordę od drugiego pałkarza, za bycie umysłową meduzą na tej rozgrywce, ale lepiej dostać w mordę pałą, niż kolorową piłeczką z farbą. Uśmiechnął się do Solberga i poprawił chwyt na pałce, bo przecież już wiedział, co się szykuje.