Dość przestrzenna klasa, która ma posłużyć członkom klubu Laboratorium Medycznego jako miejsce spotkań. Zawiera cały asortyment potrzebny do szkolenia się w zakresie uzdrawiania, eliksirów i poniekąd także zielarstwa. Na ławkach przeważnie znajdują się magiczne fantomy lub szkolne kociołki, w komodach uczniowie znajdą potrzebne składniki, do których dostęp ma tylko przewodniczący klubu oraz opiekun, którzy są za nie bezpośrednio odpowiedzialni i służą tylko do użytku na zajęciach pozalekcyjnych. Wielkie regały przepełnione są tematyczną literaturą, potrzebnymi podręcznikami czy też specjalistycznymi czasopismami.
Wrześniowe spotkanie Laboratorium Medycznego
Dość poważnie zastanawiał się nad tym czy przejąć obowiązki Maxa w nowym roku szkolnym. Zajmowanie się organizacją spotkań lab-medu zdawało się być dla Solberga przyjemnością, jednak Lucas nie miał pojęcia czy uda mu się pogodzić obowiązki prefekta naczelnego z funkcją przewodniczącego kółka. Jednak postanowił spróbować, bo wiedział, że wiele osób bardzo lubiło te zajęcia pozalekcyjne i sam też chętnie na nie uczęszczał. Przygotował więc odpowiednio salę, sprawdzając kilka razy czy o niczym nie zapomniał oraz spisawszy sobie kilka zaklęć, na których chciałby się skupić podczas tego spotkania, czekał aż wszyscy chętni zbiorą się w sali. Ubolewał nad tym, że nie będzie na nim Maxa i nadal nie mógł przywyknąć do tego, że nie zobaczy go na szkolnym korytarzu, ale miał nadzieję, że kumpel cieszyłby się z tego, że spotkania kółka są kontynuowane. - Witam wszystkich. Jak się zapewne domyślacie, przejąłem funkcję przewodniczącego lab-medu i postaram się, aby spotkania odbywały się w miarę regularnie i były dla Was przydatne. - zaczął słowem wstępu, kiedy w klasie pojawiła się grupka członków laboratorium. - Dziś zajmiemy się kilkoma przydatnymi zaklęciami, które moim zdaniem powinien znać każdy, kto chciałby pomóc poszkodowanemu w razie potrzeby, a nie stać bezczynnie i czekać na pomoc magimedyczną - podszedł do jednego ze stolików, aby zdjąć ciemny materiał z fantoma, który na nim leżał. Jego kończyny, zarówno dolne jak i górne posiadały niewielkie ranki i otarcia. - Pierwsze, proste zaklęcie bardzo użyteczne, które naprawdę przydaje się w życiu codziennym to Vulnus Alere. Zasklepia małe ranki, skaleczenia i otarcia. - wycelował różdżką w jedną z małych szram, widniejących na skórze manekina i wypowiadając inkantację, zademonstrował odpowiedni ruch, a ranka zagoiła się w mgnieniu oka. - Kolejne - Dispareo Oedema, minimalizujące obrzęk na ciele, nawet ten wywołany w skutek reakcji alergicznej - odkrył kolejnego manekina, a po uważniejszym przyglądnięciu się, można było zauważyć, że miał on spuchnięte obydwa stawy skokowe - ewidentnie skręcone. Wycelował w jedną z kostek, aby po chwili pokazać wszystkim prawidłowe rzucenie czaru zmniejszającego obrzęk - I na koniec Sugervirus, nieco bardziej zaawansowane zaklęcie, które najczęściej wykorzystywane jest kiedy mamy do czynienia z raną po ukąszeniu jadowitego stworzenia. Czar dosłownie wysysa z ciała truciznę, nie pozwalając się jej rozprzestrzenić po ciele poszkodowanego. A więc trzeba działać szybko, jeśli jesteśmy świadkami takiej sytuacji. - machnął w kierunku kolejnego fantomu, a kiedy materiał opadł, podszedł do niego, aby zwrócić uwagę wszystkich na niewielką, charakterystyczną ranę po ukąszeniu jadowitej tentakuli. Podobnie jak przedtem poczekał, aż wszyscy zbiorą się wokół niego i kiedy miał pewność, że obserwują, wypowiedział formułę zaklęcia, wykonując odpowiedni ruch nadgarstka, aby snop magicznego światła wyssał na zewnątrz truciznę z ciała manekina. - Dobrze, myślę, że czas, abyście sami spróbowali. Dobierzcie się w pary, żeby Wam było raźniej. Każdy fantom ma odpowiednią ilość obrażeń dla dwóch osób. I próbujcie do skutku. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy. Jestem do Waszej dyspozycji - oznajmił na koniec, aby zachęcić ich do ćwiczeń. Kiedy próbowali na swoich pacjentach przechodził się między nimi, obserwując jak im to idzie.
Dla osób mających poniżej 11 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Vulnus Alere: - od 1 do 35 - pierwsza próba rzucenia zaklęcia nie wyszła, nic się nie stało. Próbujesz więc jeszcze raz. Znowu bez zmian. Dopiero za trzecim razem otarcie, w które celowałeś zaczyna zanikać, aż za kolejnym wypowiedzeniem formuły czaru, jest całkowicie zagojone. - od 36 - 70 - wypowiadasz inkantację i ledwie widoczna ranka na łydce manekina jak lekko krwawiła, tak dalej sączy się z niej krew. Postanawiasz spróbować kolejny raz i tym razem zaklęcie było rzucone prawidłowo, a ranka zasklepia się na Twoich oczach. Jednak kiedy chcesz powtórzyć swój sukces i ponownie rzucasz Vulnare Alere, nie udaje Ci się zagoić kolejnego otarcia. Cóż, na pewno musisz jeszcze poćwiczyć. Nie poddawaj się! - od 71 do 100 - najwidoczniej nie pierwszy raz używasz tego czaru. Kiedy tylko mierzysz różdżką w małą ranę na ramieniu fantoma, udaje Ci się ją uleczyć za pierwszym podejściem! I każde kolejne wypowiedziane przez Ciebie zaklęcie, leczy kolejną rankę.
Dla osób mających między 11 a 20 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Dispareo Oedema: - od 1 do 25 - powoli zaczynasz myśleć, że te ćwiczenia to strata Twojego czasu. Kilka pierwszych prób zakończyło się kompletną porażką. Kostka jak była spuchnięta, tak dalej taka pozostaje. Musisz poprosić o pomoc Lucasa, albo kogoś, kto ma w kuferku więcej niż 20pkt z uzdrawiania, aby pokazał Ci jeszcze raz jak rzucić to zaklęcie. - od 26 - 50 - mimo, że pierwsze dwie próby rzucenia czaru Ci się nie udały, nie poddajesz się. Kolejny raz powtarzasz inkantację, ale znowu nic. Dopiero za czwartym podejściem, udaje Ci się w nieznacznym stopniu zmniejszyć opuchliznę stawu, a popchnięty tym małym sukcesem, próbujesz jeszcze raz by po chwili zaobserwować jak obrzęk widocznie ustępuje! - od 51 do 75 - niestety za pierwszym razem wypowiadasz źle formułę zaklęcia, na co zwraca Ci uwagę Lucas. Wysłuchawszy jego rady, aby kłaść nacisk nie na pierwszą sylabę, a na drugi człon zaklęcia, ponownie mierzysz różdżką w manekina, aby z zaobserwować wyraźne zmniejszenie się obrzęku kostki. Prefekt uśmiecha się do Ciebie z uznaniem. - od 76 do 100 - to zaklęcie nie jest dla Ciebie najmniejszym problemem. Od razu łapiesz wymowę i ćwicząc wcześniej "na sucho" ruch nadgarstka, jesteś w stanie odwzorować idealnie czar, który przed momentem zaprezentował Wam Ślizgon. Doskonale radzisz sobie ze spuchniętą kostką fantoma, lecząc ją za pierwszym razem!
Dla osób mających powyżej 21 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Sugervirus: - od 1 do 40 - zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z dość trudnym zaklęciem, przez co nieco stresujesz się przed jego rzuceniem. Musiałeś niewystarczająco skupić się na tym co chciałeś zrobić, bo już pierwsza Twoja próba zamiast pomóc fantomowi, sprawiła, że skóra wokół rany po ukąszeniu zaczęła sinieć, co oznaczało, że trucizna rozprzestrzenia się dalej. Pewny, że aby uratować poszkodowanego musisz działać szybko, starasz się nieco nieporadnie ponowić zaklęcie, jednak jesteś zmuszony poprosić Lucasa o pomoc, bo żaden Twój czar nie jest skuteczny. - od 41 do 80 - powoli tracisz cierpliwość. Lucas wspominał, że to nie prosty czar, ale ile można próbować? Kilka dobrych minut zajmują Ci kolejne próby rzucenia zaklęcia, z marnym skutkiem. W końcu jeden z Twoich znajomych (wybierz osobę której zaklęcie się udaje, a jeśli nie ma nikogo takiego, uznaj, że to Lucas) pokazuje Ci w czym tkwi Twój problem i uczy Cię prawidłowego gestu różdżką. Po kilku próbach "na sucho", postanawiasz znowu spróbować i tym razem wiązka światła, skutecznie usuwa truciznę z ciała manekina. Choć nie do końca, bo przez ten czas, kiedy uczyłeś się zaklęcia, toksyna w ciele magicznego fantoma zdążyła się rozprzestrzenić... - od 81 do 100 - mimo iż zaklęcie wydaje się trudne, szybko uczysz się jak prawidłowo je rzucać. Nikt jednak nie powiedział, że musi udać się za pierwszym razem, prawda? Niezrażony, ćwiczysz przez pare minut i w końcu skupiasz się odpowiednio na ratowaniu swojego pacjenta by po kolejnej próbie płomień magicznego światła wyssał jad tentakuli z ciała fantoma.
-Okej, moi drodzy! Jeszcze jedno ogromnie przydatne zaklęcie. Tylko skupcie się, bo od Waszych prób zależy dosłownie życie Waszego pacjenta - oznajmił, zwracając uwagę wszystkich na siebie, aby pokazać im kolejny czar, który powinien potrafić rzucić bezbłędnie dosłownie każdy. Stanął przy jednym z fantomów, wcześniej przygotowanym. - Pierwsza pomoc przy poszkodowanym który nie oddycha i który nie ma tętna. Sprawdzacie to bardzo prosto. Podchodzicie, pochylacie się nad poszkodowanym, przystawiając ucho do twarzy - dokładnie to zrobił - i obserwując ruchy klatki piersiowej i oddech, obijający się o Wasz policzek, jesteście w stanie ocenić pracę płuc. Tętno sprawdzamy, albo na tętnicy szyjnej - wyprostował się i przyłożył dwa palce do szyi manekina, w odpowiednim miejscu, tuż pod żuchwą - lub na tętnicy promieniowej - przeniósł dotyk na przegub ręki fantoma, aby wyczuć pulsowanie, a raczej jego brak u swojego pacjenta - Jeśli nie wyczuwacie ani jednego, ani drugiego, wzywacie pomoc, a potem przystępujecie do przywracania akcji serca, za pomocą zaklęcia An Duca Tuas - wymierzył końcówką różdżki w klatkę piersiową poszkodowanego, aby za moment zaprezentować poprawny ruch nadgarstka i inkantację czaru pierwszej pomocy, tym samym przywracając manekinowi oddech i puls. - I ustawiamy się w kolejce i każdy sobie próbuje. Najpierw sprawdzamy w jakim stanie jest nasz pacjent, a później rzucamy zaklęcie. - rzucił po chwili, wycofując się nieco, aby dać im miejsce na ćwiczenia. Jeśli ktoś miał problemy, pokazał jeszcze raz jak poprawnie użyć czaru.
Sprawdzanie oddechu i tętna:
Rzucacie k6: - parzysa - udało Ci się bez problemu dojść do tego czy Twój pacjent oddycha i czy ma puls - nieparzysta - nie potrafisz wyczuć pulsu poszkodowanego i sprawdzanie tego parametru życiowego zajmuje Ci dużo więcej czasu niż pozostałym
Zaklęcie:
Rzucacie literą: - A, B, C - przywracasz jedynie nikły puls poszkodowanemu - D, E, F - udaje Ci się sprawić, że na dosłownie chwilę Twój pacjent oddycha, jednak za moment znów tracisz jego parametry życiowe i musisz próbować jeszcze raz - G, H, I - rzucasz zaklęcie kilka razy i dopiero po czterech próbach Twój pacjent odzyskuje funkcje życiowe i możesz wyczuć jego bardzo wyraźne tętno - J - poszło Ci doskonale! Za pierwszym razem Twoje zaklęcie przywróciło na stałe oddech i puls poszkodowanego. Utrwalisz sobie kilka razy ten czar i będziesz w stanie uratować nie jedno życie w nagłej sytuacji.
Czas na napisanie: 19.09.2021r. UWAGA! Aby dostać punkt do kuferka musicie napisać min. 2 posty!
@Kate Milburn pamiętała z lekcji Działalności Artystycznej i wspominała ją bardzo dobrze, nawet jeśli ich rozmowa trwała stosunkowo krótko. W tym przypadku pierwsze, dobre wrażenie zrobiło swoje. Z tego też względu, nie powiązała zachowania dziewczyny z jej charakterem. Mimo wszystko, nie była przez to pewna, czy powinna zostawić Gryfonkę w spokoju, czy jednak zagadać. Ostatecznie spróbowała z nią porozmawiać. - Gorszy dzień? - zapytała zmartwiona. Postanowiła wykazać się cierpliwością i jeśli starsza uczennica nie będzie chętna do małej pogawędki, po prostu sobie odpuści, dając jej potrzebną przestrzeń. Choć tej i tak mieli dość sporo, bo trzeba było zajmować się eliksirami. A zadanie zdecydowanie nie należało do łatwych. Nawet z instrukcjami otrzymanymi od Maxa. Praca z nową rośliną, wbrew pozorom była wymagająca. Miała to szczęście, że Benjamin zdołał zwrócić jej uwagę na dość istotne elementy ziół. Mimo wszystko, wciąż potrzebowała cennego doświadczenia. Nie miała takiej wprawy, by móc robić coś na oko. Kiwnęła @Fern A. Young głową, gdy przeczytała napisane przez nią słowa, po czym wróciła do mieszania, dbając o odpowiednią temperaturę i pilnując tego, aby przypadkiem nie uszkodzić pokrzywy i nie zepsuć tym samym swojego eliksiru. Bała się, że przegotuje roślinę, w wyniku czego niepożądane substancje dostaną się do wywaru. Zerknęła na spokojnie do porwanego podręcznika, wyszukując wzrokiem odpowiedni fragment. Postępowała zgodnie z instrukcją, by ponownie dać eliksirowi odrobinę spokoju. Raz jeszcze spojrzała w kierunku @Kate Milburn. - Wszystko dobrze? Nie czujesz się źle? - zapytała z niemałą troską, gdy ujrzała efekt końcowy dziewczyny. Jej pierwsze zetknięcie z eliksirami było na nieszczęsnej lekcji O'Malleya, gdzie duża część uczniów odczuła na sobie efekty źle wykonanego wywaru. W tym ona sama. Wiedziała zatem, że wystarczyły same opary, aby poczuć się nieco gorzej.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Baza: 5 (Nieparzysty) =-10 Składniki: 4 =40 Modyfikacje: 75 Temperatura: 96 -10 (Przekroczyło wynik 36, a więc przegrzanie) Mieszanie: 5 (Nieparzyste) = +10 Modyfikatory: W wyniku pierwszego etapu musisz rzucić dwa razy na etap 2 mechaniki (Składniki) i wybrać gorszy wynik. Wynik końcowy: 105
Wiktor jedynie co to tylko westchnął. Póki co to zabrał się za warzenie eliksiru a ni to łatwy ni to trudny taki jakiś dla Puchona wydawał się całkiem całkiem. Ale to będzie jedna wielka tajemnica jak rudzielcowi coś wyjdzie. Niestety, Krawczyk uczył się przeciętnie nawet lepiej z onms niż z Eliksirów. Przeważnie uwarzenie jakiejś mikstury równoważyło się z wielkim wybuchem. BUM! Chłopak przede wszystkim nie chciał, aby rodzice i rodzeństwo wy buchnęli w domu, tak samo jak jego eliksiry, dlatego też postanowił, że zdecydowanie się za nie weźmie. Od razu zabrał sie za przygotowanie bazy i wypełnił kociołkiem wodą i rozpalił pod nim ogień, to zawsze jest podstawa do jakiego kolwiek eliksiru, jednak chyba coś nie tak wyszło jak chciał. Po czym, przygotował składniki w odpowiedniej kolejności do wrzucenia, ale najpotrzebniejszy bliżej co jest głównym składnikiem. Zamienił RDEST na GŁÓG, co jest dobrym dopasowaniem ale był niestety źle zniwelowany. Przygotował silniejszy składnik jaki był feniks wydawał się być dobrym wyborem ale czy a tak było się okaże pod koniec pracy. Następnie przyszła kolej aby zmienić temperaturę o 18 stopni wyższa co spowodowało u Wiktora przegrzanie eliksiru i porażkę. Niby taka prosta czynność jest niezwykle ważna co z tego że, dokonał sukcesu w tym ostatnim punkcie. Nawet poradził sobie z odpowiednim kierunkiem, prędkością i odpowiednią ilością obrotów. Prosty w wykonaniu Puchona no może nie do końca ma postać płynu o mlecznej barwie i gorzkim, wapiennym smaku.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly odwróciła się w stronę @Lockie I. Swansea , kiedy usłyszała jego odpowiedź, po czym westchnęła cicho i zacmokała, jakby chciała mu powiedzieć, że musi się nieco bardziej postarać. Jego odpowiedź brzmiała oczywiście zabawnie, jak to zazwyczaj miało miejsce, ale w tej chwili nie była do końca pewna, co miał na myśli, a jej uwaga od razu pobiegła w stronę, jaką sama doskonale znała. Wiedziała, że mogła nie mieć przed sobą wiele czasu, wiedziała, że może wkrótce zatańczą na jej grobie, ale nie mówiła tego głośno, a przynajmniej na razie. - Och, Lockie, chcesz stworzyć coś piękniejszego od wywaru żywej śmierci? – zapytała, śmiejąc się cicho, nadążając za nim, nim kot zaczął jej przeszkadzać, a baza okazała się nie do końca taka, jak być powinna, ale nie zamierzała się poddawać. Z tego też powodu przystąpiła do ostrożnego przygotowywania składników, upewniając się, że kwiaty bzu, po jakie sięgała, zostały pozbawione pyłku. Oczyściła je dodatkowo, przyglądając się im z każdej możliwej strony, robiąc wszystko w odpowiedniej kolejności. Ostrożnie i powoli, mając świadomość tego, że jeden błąd może wiele ją kosztować. Nie mieszała ze sobą składników, oczyszczała wszystko oddzielnie, czyszcząc również przybory jakimi się posługiwała, robiąc to spokojnie i metodycznie, bez chwili zawahania, aczkolwiek naprawdę stanowczo.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Baza: 4 (+10) Składniki: 3 (+30) i 4, ale musze wybrać gorszy wynik czyli 3 Modyfikacje: 71 i 6 = 71 - 18 = 53 Temperatura: 39 (+10) Mieszanie: 4 (+10) Modyfikatory: Za uczestnictwo w poprzednim spotkaniu możesz dodać sobie +20 do ogólnego wyniku; +15 skorzystanie z dostępnych materiałów źródłowych (rozpisuje na 3/3 posty) wrazenie eliksiru; + 15 pomoc od Maxa; + 15 pomoc od Scarlett Norwood; Wynik końcowy: 178, sukces!
Zmieniała kierunek co sześć i pół obrotu. Składniki te, które wrzuciła na początku, odpowiednio się łączyły ze sobą, było to widać gołym okiem. Zadowolona przyglądała się, jak jej eliksir po-zatruciowy nabiera bardzo dobrych kolorów. Fern również nie zapomniała, aby wprowadzić modyfikacje zalecane przez Maxa, związane ze składnikami, a z tego co wiedziała to @Scarlett Norwood na ostatnim kole Laboratorium Medycznym, zastępując Solberga, albo ucząc się na jego zastępcę, w tym temacie świetnie sobie radziła. Young pamiętała, jak coś jej nie wyszło i zepsuła swój wywar, dlatego tym razem zamierzała poprosić starszą koleżankę o pomoc. Zwróciła jej uwagę zaklęciem scribio, w tej kwestii nadal komunikacja Fern nic się nie zmieniła. Kiedy wychowanka Helgi Hufflepuff podsunęła jej odpowiednie wskazówki, ślizgonka była niemal przekonana, że teraz jej eliksir w trudnej wersji, jaką przygotował dla niej Solberg, wyjdzie jej idealnie. Przyglądała się bulgotaniu w kociołku, zmniejszyła ogień, zamieszała ostatni raz i oczekując na ocenę przez organizatora kółka, niemal dumnie odgarnęła spuszone włosy z czoła.
Wróciła do ostrożnego mieszania w kociołku, powoli kończąc swoją miksturę. Pozostało jej już tylko pozbyć się niechcianych pozostałości roślin. Najbardziej obawiała się o pokrzywy. I choć zostały one przez nią wcześniej wysuszone, odrobina ostrożności nie zaszkodziła. Wolała nie popsuć efektów swojej ciężkiej pracy, niefortunnym wypadkiem. Dopóki nie pozbyła się tego, co było dla niej najbardziej problematyczne, postępowała z eliksirem bardzo ostrożnie. "Mam to, skończyłam." napisała do @Fern A. Young. Spojrzała także na jej pracę i uśmiechnęła się promiennie. "Tym razem oba nasze eliksiry wyglądają tak, jak powinny. Chyba nam się udało. Myślisz, że eliksir mógłby tak wyglądać, nawet gdyby coś poszło nie tak?" Wypytywała nawet o takie szczegóły. Nigdy wcześniej ją to nie zastanawiało. Teraz z kolei miała kilka pytań dotyczących samych eliksirów. "W sumie to jak rozpoznać, czy dany eliksir jest gotowy do spożycia?" Przyjrzała się swojej małej pracy, zastanawiając nad tym pytaniem. Miała na swoim koncie kilka eliksirów Po-Zatruciowych. Dwa przygotowywała na lekcji, przy czym pierwsze jej podejście zakończyło się zatruciem. Nad trzecim pracowała razem z Benjaminem. Chciała zadbać o to, że nie popełni więcej tego samego błędu. Dziś było jej czwarte podejście, choć z nieznacznie zmienioną formułą.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly właśnie zajmowała się odpowiednim dobraniem temperatury, pilnując, by nie wydarzyło się nic dziwnego, kiedy @Fern A. Young zwróciła na siebie jej uwagę, powodując, że Puchonka zamrugała nieco zdziwiona. Upewniła się, że jej własny eliksir nie wybuchnie, że znajdował się w tej fazie, kiedy po odpowiednim zamieszaniu po raz pierwszy, musiał po prostu grzać się we właściwej temperaturze i wytarłszy ręce, podeszła do młodszej dziewczyny, by zacząć jej wszystko objaśniać i dzielić się z nią swoimi sugestiami. Była zdziwiona tym, że tak łatwo jej to szło, a przy okazji oczywiście sobie żartowała, bo była jaka była i nie mogła się przed tym powstrzymać. - Tylko nie machaj tak energicznie, żeby coś wylać z kociołka i na pewno wszystko będzie dobrze - powiedziała, uśmiechając się do niej lekko, by wrócić do swojej mikstury i upewnić się, że ogień nie zaczął przesadzać. Nieznacznie go zmniejszyła, wykonała odpowiednie czynności i spojrzała na eliksir, wiedząc, że zmierza do końca jego wykonania, bo zostało jej już niewiele możliwości jego poprawy. Miał jednak odpowiednią konsystencję, chociaż Norwood była niemalże pewna, że jego barwa zaczynała się zmieniać i różnić od oryginału.
Zerknęła w kierunku Fern oraz Scarlett, samej chcąc jakoś skorzystać na wiedzy posiadanej przez starszą Puchonkę. Przez chwilę zastanawiała się nad tym, czy znowu do niej nie podejść, ale na to najprawdopodobniej było już za późno. Jej eliksir został ukończony, więc wszelkie poprawki nie wchodziły w grę. Musiała zaakceptować to, co już miała. "Mam nadzieję, że pokrzywa nie wypuściła swojego olejku. Nawet nie wiem, jak to sprawdzić." napisała do Ślizgonki. Przyjrzała się swojemu eliksirowi uważnie. Wyglądał tak, jak powinien. Podczas samego procesu, również nie działo się nic, co mogłoby jakoś zaniepokoić. Praca przebiegła bez żadnego incydentu. Niemniej jednak, nie czuła się pewna swych umiejętności na tyle, aby go próbować. Lub podawać komukolwiek. Zamieszała raz jeszcze w swoim kociołku, obserwując płyn uważnie. Nic nie wchodziło ze sobą w reakcję. Nie zatruła się też oparami i nawet sam zapach świadczył o tym, że wszystko jest w porządku. Postanowiła poszukać odpowiedzi w porwanej wcześniej książce, aby poznać skutki przedostania się olejków do samego eliksiru. Co prawda jej kociołek nie eksplodował, ale na poprzednich zajęciach również obeszło się bez wybuchu, a mimo to, cała jej próba przygotowania eliksiru zakończyła się jednym, wielkim niepowodzeniem.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Scarlett nie wiedziała, że jej młodsza koleżanka rozważała poproszenie o pomoc, bo gdyby tylko wiedziała, pewnie rzuciłaby również jej kilka właściwych wskazówek. Zamiast tego jednak liczyła cicho, ile jeszcze razy musi zamieszać eliksir, nucąc coś pod nosem w międzyczasie, tupiąc sobie do rytmu i zachowując się, jakby zamierzała zaraz zacząć tańczyć. Nie było w tym niczego dziwnego, a przynajmniej dla niej, bo całe życie postępowała właśnie w ten sposób, bawiąc się dosłownie wszystkim, czerpiąc z tego przyjemność, również z tego, co właśnie teraz robiła. To było całkiem przyjemne, musiała to przyznać, całkiem łatwe do wdrożenia, bo życie również było łatwe i... Zamieszała jeszcze trzy razy w lewo, przyglądając się miksturze, by ostatecznie pokiwać do siebie głową i zwyczajnie zakończyć proces warzenia eliksiru. Nie mogła nic tutaj dodać, nie mogła nic tutaj zmienić, ale obserwując to, co udało jej się stworzyć, była pewna, że osiągnęła sukces, którego potrzebowała. To zaś, przynajmniej chwilowo, liczyło się dla niej najbardziej na świecie i aż z zadowoleniem pokiwała nad tym głową, spoglądając w stronę @Maximilian Felix Solberg, jakby chciała dać mu znać, że to był dopiero początek jej wielkiej drogi.
Baza: nieparzysty (1), -10 kary do końcowego wyniku Składniki: 6, +60 do końcowego wyniku Modyfikacje: 68 Temperatura: 98, -10 do ogólnego wyniku Mieszanie: 6, -10 do ogólnego wyniku Modyfikatory: nawet się w to nie bawię, bo nie ma sensu przy takim rozdaniu rzutów Wynik końcowy: 98 / 178, porażka
Źle, źle, wszystko źle. Źle zaczął. Wyczuł, że baza nie była przygotowana w odpowiedni sposób, co miało się później zemścić. Nawet odpowiednie zastąpienie składników nie mogło go uratować pomimo początkowych starań i kiełkującej na dnie serca nadziei. Gdzie utkwił właściwy błąd? Nie był pewny, możliwe że brakowało mu dzisiaj koncentracji, możliwe że opcja zaserwowana mu na spotkaniu okazała się zbyt wymagająca w stosunku do nadal doskonalonych zdolności z dziedziny eliksirów. Nie sądził, że brakowało mu zapału i zacięcia, każda pasja musiała się oszlifować przez trening prób oraz błędów. Dziś musiał popełnić błąd. Modyfikacje, jakie wdrożył, nie były może najgorsze, ale powinien bardziej się postarać. Całą ideę ostatecznie zabiła źle - znowu źle - dobrana temperatura oraz nieodpowiedni sposób wymieszania mikstury. Ostatecznie wiedział że nie-eliksir nadawał się co najwyżej do wylania w bezpiecznym miejscu, nie był w żaden sposób użyteczny, a zamiast łagodzenia zatrucia mógł prędzej je powodować. Musiał pogodzić się z aktualną porażką. Nie miał innego wyjścia.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obserwował każdego z nich bardzo dokładnie. Dzisiejsze spotkanie było niezwykle ważne nie tylko dla niego i Carly, ale miało szansę też pokazać im pewne zależności i przede wszystkim możliwości, które istniały podczas pracy nad kociołkiem. Nie było to absolutnie łatwe, ale dlatego mieli dziś do dyspozycji wszystkie możliwe pomoce naukowe. -Jestem naprawdę pod wrażeniem. Będzie z Ciebie dobry eliksirowar, jak nie stracisz tego zapału. - Odezwał się do młodziutkiej @Aiyana Mitchelson , której eliksir zdawał się być idealną kopią tego, który modyfikowała. Zmiany zostały wprowadzone poprawnie, a zakorkowany wywar miał odpowiednią konsystencję i barwę. Po tak dobrym początku liczył na naprawdę wiele, ale miauknięcie Groma zwróciło uwagę Maxa na to, co wyrabiała @Kate Milburn i humor od razu mu się zjebał. -Milburn co....?! - Ale nie zdążył skończyć, bo jej kociołek już stał pusty, po tym, jak usunęła całą jego zawartość. -Wykończysz mnie kobieto. Czemu to zrobiłaś? Nieważne, co tam Ci się ugotowało, było potrzebne. - Schował twarz w dłoniach, załamując się teatralnie na kilka sekund. Cóż, więcej pracy dla niego, musiał jakoś to ogarnąć i tyle. Na szczęście samopiszące pióro zdążyło zarejestrować poczynania gryfonki i miał na czym się opierać. Grom widocznie stracił zainteresowanie dziewczyną i podszedł do @Scarlett Norwood , patrząc na nią w milczeniu i przechylając głowę, gdy zwróciła się do niego swoim słodkim głosikiem. Właściciel kota uśmiechnął się szczerze do puchonki bo wiedział, że odwali dobrą robotę. Nie zawiódł się ani trochę. Eliksir Carly był jak najbardziej poprawny. -No stary powiem Ci, że jestem pod wrażeniem. Może nie jest zajebiście, ale patrząc po efekcie to widzę jedynie drobne błędy. - Z uznaniem zauważył to, co znalazło się we fiolce należącej do @Lockie I. Swansea . Ślizgon nie lubił eliksirów, ale Max widział, jak ogromne postępy poczynił i jak wiele potrafił, gdy tylko miał odpowiednie warunki do pracy, a wyglądało na to, że za takowe nie można było zaliczać zwykłej, monotonnej lekcji prowadzonej przez któregoś z pedagogów. -Popracujemy nad Tobą. Jak na pierwszą styczność z moimi idiotycznymi pomysłami, to nie jest śmiertelnie, a to już plus. - Poklepał po plecach @Frederick Shercliffe , odbierając i jego fiolkę, która z daleka była po oczach tym, jak niepoprawnie uwarzony eliksir znajduje się w jej wnętrzu. W głębi duszy Max był jednak szczęśliwy, bo nieudane mikstury uczyły więcej niż te, które uwarzono z sukcesem, a przynajmniej tak on uważał. Podszedł do @Fern A. Young , która prosiła go o pomoc i udzielił dziewczynie kilku wskazówek. Myślała dobrze, ale czasem lepiej było zostać nieco nakierowanym. Ostatecznie, po jeszcze jednej konsultacji z Carly, ślizgonka osiągnęła naprawdę godny podziwu sukces. -Już Ci nie będę potrzebny. - Uśmiechnął się do niej, nawiązując do spotkania, które mieli przed tygodniami nad kociołkiem. Wtedy tylko podejrzewał, ale dziś był pewien, że wtedy po prostu zdarzył się wypadek przy pracy, nic więcej. -No nieźle Wiktor. Troszkę więcej skupienia następnym razem. - Praca @Wiktor Krawczyk może nie zakończyła się sukcesem, ale też Maxa nie rozczarowała tak samo, jak efekty osiągnięte przez @Maurice Howells . -Nie bój się sięgać po książki, albo coś poprawiać, jak skopiesz. - Poradził ślizgonowi, którego fiolka była ostatnią do kolekcji. Mając komplet, Max mógł przejść do zamykania spotkania. -Dobrze, moi drodzy. Na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że jeszcze coś wam zostało z szarych komórek. Wiem, że nie było łatwo, ale usiądźcie sobie nad tym na spokojnie. Możliwe, że jednak czegoś się dzisiaj nauczyliście. Wasze eliksiry przechowam bezpiecznie, bo mam dziwne wrażenie, że jeszcze nie było to wasze ostatnie spotkanie. A teraz zmykajcie. - Pożegnał się z nimi wesoło, po czym tak jak powiedział, zabezpieczył szklane fiołki w specjalnie chłodzonej szafce, gdzie miały czekać na swój kolejny moment chwały.
// zt dla wszystkich.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Musiała przyznać, że bycie zastępcą przewodniczącego koła naukowego coraz bardziej jej się podobało i sama nie wiedziała, czy wynikało to z tego, że pracowała z Solbergiem, czy z tego, że zwyczajnie coś podobnego jej się podobało i w pełni jej odpowiadało. Podejrzewała, że mogło chodzić o tę drugą sprawę, chociaż oczywiście nie wykluczała ona zupełnie pierwszej, w końcu mogły być ze sobą naprawdę powiązane. Musiała również przyznać, że mieli z Maxem niesamowitą zabawę, kiedy przygotowując się na to właśnie spotkanie, musieli odtworzyć najróżniejsze wersje eliksirów, żeby osoby, które nie zjawiły się poprzednim razem, miały teraz możliwość skorzystać z zajęć. Wyjątkiem był eliksir, jaki przygotowali specjalnie dla Kate, z którym musieli się naprawdę natrudzić, żeby był dokładnie tak samo straszny, jak ten, który wyszedł dziewczynie. I chociaż proces jego tworzenia był komiczny, Carly ani trochę jej nie zazdrościła i była skłonna w każdej chwili jej pomóc, by była lepsza z eliksirów, jeśli tego potrzebowała. - Dzień dobry bardzo wszystkim - zwróciła się do wszystkich zgromadzonych, kiedy wybiła godzina ich spotkania, a ona uśmiechnęła się niewinnie, spoglądając na zasłonę, za którą znajdowała się druga część sali. Na razie, ale już tylko chwilowo, zasłonięta przed ich pięknymi spojrzeniami. - Przyszła pora na sprawdzenie, jak modyfikowane eliksiry radzą sobie w rzeczywistości. I w starciu z, cóż, bardziej tradycyjnymi metodami. Przed zasłoną czekają na was fiolki z pozatruciowym, każdy z was losuje jedną, a ci którzy byli na poprzednim spotkaniu odbierają fiolki z eliksirami u mnie. Przekonacie się, na ile wasze działania były owocne. Za zasłoną czeka na was niespodzianka - dodała, by machnąć różdżką i odsłonić drugą część sali, gdzie znajdowały się manekiny, wszystkie w niezbyt dobrym stanie zdrowotnym, zupełnie, jakby przyszedł tutaj jakiś duch zatruć i robił im problemy. - Manekiny mogą wypić wasz eliksir, a właściwie powinny, a poza tym znajdziecie tam przygotowane przeze mnie specjały naturalne w postaci bulionu warzywnego, naparu z mięty, kleiku ryżowego z przegotowaną niegazowaną wodą i, uwaga, wodę z cukrem, solą i sokiem z cytryny. Każdy z was musi sporządzić pisemne zestawienie tego, jak jego manekin reaguje na poszczególne sposoby leczenia. Och, a na fiolkach, które wylosujecie, znajdziecie informacje o tym, jakie składniki zostały w nich zamienione, to też bardzo ważne. Za ich działanie z Maxem nie odpowiadamy! - powiedziała, śmiejąc się cicho, a potem zachęciła wszystkich do działania.
Mechanika
Osoby, które nie były na poprzednim spotkaniu koła, na początek rzucają dwie kości sześcienne, których wynik określi, jaki z modyfikowanych eliksirów otrzymacie:
Eliksiry wspaniałe:
5, 8 Pozatruciowy (rdest wymieniony na głóg) 2, 7, 11 Pozatruciowy (mięta wymieniona na głóg) 3, 6, 10 Pozatruciowy (mięta wymieniona na pokrzywę) 4, 9, 12 Pozatruciowy (rdest wymieniony na pokrzywę)
Następnie rzucacie jedną kość literową, która określa, w jakim dokładnie stanie jest eliksir i dzięki temu dowiecie się, czy aby na pewno podziała na manekina, jakim musicie się zajmować:
Pomoce i przeszkadzacze:
A To jest pech i oznacza minus 35 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru B To jest nic i nic się nie dzieje C To jest szczęście niesamowite i oznacza plus 20 punktów do wyniku na skuteczność eliksiru D To jest prawdziwa poprawność i oznacza plus 15 punktów do wyniku na skuteczność eliksiru E To jest pół gwizdka i oznacza minus 5 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru F To jest nic G To jest pech i oznacza minus 35 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru H To jest prawdziwa poprawność i oznacza plus 15 punktów do wyniku na skuteczność eliksiru I To jest pół gwizdka i oznacza minus 5 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru J To jest nic i nic się nie dzieje
Uwaga: osoby, które były na poprzednim spotkaniu koła, otrzymują fiolki z przygotowanymi przez siebie eliksirami. To z nimi będziecie teraz pracować i sprawdzać, jak poszło wam przygotowanie medycznych wywarów. Poniżej znajdziecie informacje, które was dotyczą, więc zapoznajcie się z nimi uważnie.
Kate:
Twój eliksir był spektakularną porażką i chociaż Max razem z Carly musieli go odtworzyć, nie jest wcale lepszy od oryginału. Oznacza to, że przy rzucie na skuteczność eliksiru musisz odjąć aż 35 punktów.
Fern:
Twój eliksir działa jak najbardziej poprawnie, ale modyfikacje są widoczne, trudno więc powiedzieć, czy jest stabilny, czy też nie. Ponieważ jednak jego działanie jest jak najbardziej właściwe, dodajesz do swojego wyniku na skuteczność eliksiru 15 punktów.
Lockie:
Jak to się mówi, coś, co działa na pół gwizdka, nigdy dobre nie będzie, chociaż pewnie coś pociągnie. Byle tylko nie ciebie na dno. Od swojego wyniku musisz odjąć 5 punktów od wyniku rzutu na skuteczność eliksiru.
Frederick:
Eliksir, jaki przygotowałeś, był tak spektakularną porażką, że teraz nic nie jest w stanie ci pomóc i go naprawić. Z tego powodu od wyniku musisz odjąć 35 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru.
Maurice:
Pół gwizdka to pół gwizdka, chociaż jakaś para tam jeszcze jest, chociaż trudno powiedzieć, jaka i czy w ogóle jest sens z niej korzystać. Musisz odjąć 5 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru.
Wiktor:
Sukces był, ale tylko połowiczny, więc trudno powiedzieć, żeby eliksir działał. A może jednak trochę działa? Tak czy inaczej, musisz odjąć 5 punktów od wyniku na skuteczność eliksiru.
Ayiana:
Wszystko jest idealne, dokładnie takie, jak być powinno, a to oznacza, że do wyniku na skuteczność eliksiru dodajesz 20 punktów.
Kiedy już znacie swoje eliksiry i skuteczność ich działania, pozostaje wam dokonanie porównania ze skutecznością działania sposobów naturalnych, domowych, mugolskich, a może i nieco szalonych. Możecie sprawdzić jeden z tych sposobów, a możecie sprawdzić wszystkie, nie macie żadnego ograniczenia. Musicie jedynie na każdy sprawdzany przypadek rzucić jedną kość stuścienną, jaka określi skuteczność jego działania na manekinie.
Waszym głównym zadaniem jest stworzenie planszy opisowej, na której odnotowujecie dane dotyczące tego, jak manekin reaguje na poszczególne sposoby leczenia, czy wszystko z nim dobrze, czy wręcz przeciwnie. Im wyższy wynik, tym lepiej i zdaje się zapominać o bólu, wymiotach, drgawkach i biegunce. Im niższy wynik, tym gorzej, a jego symptomy się nasilają. Za konstant przyjmujemy wynik równy 50, a każde odchylenie od tej normy choroby działa na korzyść albo niekorzyść danej metody leczenia.
Domowymi sposobami leczenia są: napar z liści mięty; domowej roboty elektrolity, czyli woda z domieszką soli, cukru oraz soku z cytryny (mieszanka wybuchowa); bulion warzywny oraz jako ostatni klei ryżowy wraz z przegotowaną wodą niegazowaną.
Kod:
<zgss>Wykorzystywany eliksir:</zgss> <zgss>Skuteczność eliksiru:</zgss> <zgss>Napar z mięty:</zgss> <zgss>Mieszanka wybuchowa:</zgss> <zgss>Bulion warzywny:</zgss> <zgss>Kleik i woda:</zgss>
Termin
Przychodzić i pisać na spotkaniu możecie do 11 listopada, do godziny 18:00. Po tym czasie nastąpi zamknięcie spotkania koła i jego rozliczenie. Bawcie się dobrze!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wykorzystywany eliksir:Po-Zatruciowy (rdest na głóg), brak przeszkadzaczy Skuteczność eliksiru:88 Napar z mięty:84 Mieszanka wybuchowa:99 Bulion warzywny:22 Kleik i woda:85
Miał kiedyś głupie myśli, że gdy weźmie sobie zastępcę na stanowisko przewodniczącego LabMedu, to nieco będzie w stanie odetchnąć. Niestety, a w sumie w tym wypadku to ku radości obydwu zainteresowanych, sprawy miały się wręcz przeciwnie. Spędzali z Carly razem naprawdę wiele czasu, by opracować kolejne spotkania, a w tym wypadku musieli też uwarzyć brakujące mikstury. Nigdy nie byli pewni, jak będzie wyglądała frekwencja, a przecież trzeba było być gotowym na wszystko. Zmęczony, ale i ciekawy tego, co dzisiaj odkryją, pojawił się w sali, uśmiechając się do puchonki. Nie tracił czasu i od razu zabrał się za łapanie pierwszej lepszej fiolki. Próbował zrobić to na oślep, bo mniej więcej po wyglądzie kojarzył, co znajdowało się w danym szkle. -Dogadana z kostnicą? Coś czuję, że wielu nieboszczyków im dzisiaj dostarczymy. - Rzucił radośnie do Carly, po czym bez pierdolenia po prostu wlał swojej dzisiejszej ofierze eliksir do gardła. Modyfikacja zamiany rdestu na głóg była bardzo charakterystyczna i Max wiedział, że może być świadkiem czegoś naprawdę ciekawego. Nic więc dziwnego, że samonotujące pióro kręciło się wokół jego sylwetki, sporządzając bez przerwy dyktowane przez chłopaka notatki.
Wykorzystywany eliksir: moje dzieło Skuteczność eliksiru:79 - 35 = 44 Napar z mięty:73 Mieszanka wybuchowa:31 Bulion warzywny:95 Kleik i woda:29
Po ostatniej porażce, za którą dostała werbalne lanie od Solberga, nie wiedziała, czy w ogóle mogła się pokazać w sali klubowej Labmedu, bo przez abominację, którą był jej eliksir, mogła już mieć wypisany bilet w jedną stronę w pizdu. Zaryzykowała jednak, nie mając po ostatnim wybryku już zbyt wiele do stracenia i przyszła na zajęcia, tylko po to, by dowiedzieć się, że... - Warzyliście go od nowa? - zaśmiała się w głos, ocierając wyimaginowaną łezkę, choć gdyby śmiała się dalej, prawdopodobnie ze dwie zdążyły się zeszklić w jej oczach. - O rany, musieliście bardzo cierpieć przy tym procederze - dodała, odbierając od Carly fiolkę i spoglądając na coś, co było całkiem wierną kopią jej liściastej zupy z ostatnich zajęć. Pośmiała się pod nosem, zajmując miejsce przy którymś z manekinów, niespecjalnie skora do tego, by faszerować go potencjalną trucizną. Tylko tego brakowało, by miała go na sumieniu. Wlała zawartość fiolki w usta manekina, po czym stanęła z boku w pewnej odległości, jakby spodziewała się, że zaraz wybuchnie. Trzymała w jednej dłoni kurczowo notes, w drugiej pióro i... Nie zaobserwowała na razie niczego specjalnego. - Jak długo zajmuje im potencjalne umieranie? - szturchnęła @Maximilian Felix Solberg. - Podałam mu właśnie moje życiowe dzieło - dodała, chcąc wyjaśnić swoje obawy w kwestii wpływu na "stan zdrowia" manekina.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Spojrzał na Carly, gdy Kate ze zdziwieniem przyjęła swój eliksir. Widać nie doceniała ich poświęcenia dla pracy i sztuki. Jeśli wcześniej miała wątpliwości, to teraz mogła być pewna, że z tą dwójką nie ma żartów w kwestii eliksirów. -A to zależy. Są trucizny, które zostawiają ofiarę w męczarniach na dłuuuugie tygodnie. - Odpowiedział gryfonce, a niebezpieczny uśmiech zagościł na jego wargach. Wziął kolejną fiolkę, w której był zwykły napar z mięty i powąchał zawartość. Lubił ten aromat, kojarzył mu się z letnimi lemoniadami Stacey. Nie upił jednak ani kropli, zamiast tego pojąc naparem manekina. -To nie wygląda specjalnie pocieszająco. - Mruknął pod nosem, gdy okazało się, że eliksir, który testował był zaledwie o cień lepszy niż ziołowa herbata. Szczerze miał naprawdę złe przeczucie co do pewnych wniosków, jakie mogli mieć po dzisiejszych zajęciach.
Wykorzystywany eliksir: eliksir po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:83 - 5 = 78 Napar z mięty:24 Mieszanka wybuchowa: w następnych postach Bulion warzywny: w następnych postach Kleik i woda: w następnych postach
Przyszedł na LabMed jak do spowiedzi. Chciał-nie-chciał zawsze przychodził. LabMed był jedynym miejscem, w którym metody wykładania wiedzy docierały do jego czerepa. Gdyby nie LabMed by pewnie nie podołał zdawaniu z roku na rok i choć był okres, kiedy eliksiry były dosłownie jedynym, co trzymało go przy życiu, miał do nich stosunek znacznie gorszy niż ambiwalentny. Stanął nieopodal Maxa, patrząc z pewną podejrzliwością na zasłoniętą część salki, bo niespodzianki nie były czymś, co go mogło radować na tego typu zajęciach, na szczęście Carly swoją słodką buziuchną zawsze rozpromieniała mu dzień. Na widok manekinów mina zrzedła mu całkiem. Kojarzyły mu się tylko z jednym, a na samo wspomnienie poczuł wilgoć, skraplającą się na skroniach. - Dobra Stefan. - podszedł do swojego manekina, klepiąc go lekko i zwracając się do niego cicho, bo byli teraz partnerami niedoli i cierpienia - Musisz golnąć, a ja zmierzę, czy Ci lepiej czy gorzej. - mruknął, podając mu swoją miksturę. Weszła wcale nie najgorzej, co dało mu złudną nadzieję, że może coś z tego będzie, ale kiedy miał zabrać się za następny specyfik, wszelkie nadzieje przeminęły. Napar z liści mięty mógł wydawać się banalny, ale z jego ujemnym talentem do warzelnictwa, spodziewał się co najmniej osmalonego kociołka.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Absolutnie nie wątpiła w zapał do pracy i ambicję tej dwójki! Aczkolwiek uważała, że odtwarzanie jej absurdalnie złej mikstury z ostatnich zajęć nie tylko musiało być dla nich stratą czasu, ale też prawdopodobnie bolało ich serduszka, patrząc na ilość popełnionych przez nią błędów. Pewnych rzeczy chyba już nigdy miała się nie nauczyć, ale od tego może właśnie były te zajęcia - od popełniania błędów. Jeśli tak, czuła się odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu, bo dobre decyzje podejmowane były przez nią zaskakująco rzadko. Spojrzała na Maxa, później na swój manekin, później znów na niego i znów na manekin, który nie wykazywał zwiększonych objawów choroby, ale też nie był specjalnie zdrowszy niż przed wychyleniem jej życiowego dzieła. - Myślę, że to akurat ten przypadek, kiedy będzie trzeba poddać go dłuższej obserwacji - stwierdziła, unosząc lekko brew, gdy tak ironizowała na temat swojego talentu i potencjalnych skutków zakosztowania jego owoców. Wzięła notes i zaczęła sporządzać notatkę na temat własnych obserwacji, a raczej ich braku, bo nadal nie działo się nic nadzwyczajnego. Postanowiła więc zmałpować działania chłopaka i sięgnęła po napar z mięty, który też najpierw powąchała po odkorkowaniu fiolki, wachlując opary w kierunku swojej twarzy jak prawdziwa znawczyni. - Napar z mięty - działa - mruczała pod nosem, zapisując kolejne obserwacje swoich eksperymentów.
Wykorzystywany eliksir: eliksir po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:83 - 5 = 78 Napar z mięty:24 Mieszanka wybuchowa:30 Bulion warzywny: w następnych postach Kleik i woda: w następnych postach
Obserwował chwilę napar z mięty bez większego przekonania. Niby nie sztuką zagotować wodę z garstką ziółek, a jednak zgrzał się przy tym jak na egzaminie transmutacji u Patola. Podszedł z kubkiem naparu i nietęgą miną, patrząc na Stefana, jak też uznał za stosowne nazwać swojego manekina i podparł się jedną ręką pod bok. Z kubkiem w drugiej brakowało mu żonobijki i łapci i wyglądałby jak czyjś stary, stojący w progu i mamroczący pod nosem, że dzisiejsza młodzież to w dupie była i gówno widziała, a kiedyś to były czasy. Poniuchał kubek, zanurzył w nim palec dla oceny temperatury, bo domyślał się, że na pewno nie pomoże swojemu "pacjentowi" jak go napoi wrzątkiem. Miał jakieś flashbacki z Wietnamu, wizje swojej matki, której pomagał pić herbatę, skrzywił się, zamykając oczy, jakby podawanie specyfiku pacjentowi stanowiło dla niego autentyczną, fizyczną trudność, ale przemógł się. Wlał do manekinowego gardła napar i praktycznie odrzucił kubek na blat obok, wzdrygając się dreszczem. Podniósł swoją tabelkę do oceny pacjenta i zaczął mu się przyglądać, robiąc notatki i zauważając, że ten czuł się ewidentnie gorzej, niż po eliksirze i gorzej, niż ustalona średnia samopoczucia manekina. Odwrócił się, unosząc brwi, bo nie musiał być eliksirowym specem, żeby wiedzieć, że wrzątek i suche liście to raczej nie lekarstwo, ale zabrał się za coś, co nosiło wdzięczną nazwę wybuchowej mieszanki.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Fakt, praca nad zepsuciem eliksiru w stopniu, w jakim zrobiła to Kate była męczarnią, ale jednocześnie i dobrą nauką i w jakimś stopniu zabawą. Max uważał to za osiągnięcie większe niż wszystko, co do tej pory chyba zrobił. -Weźmiesz go ze sobą do dorma i będziesz sprawdzać, jak się trzyma? - Zapytał rozbawiony lekko. Faktycznie jej manekin niespecjalnie zdawał się przejmować jakąkolwiek kuracją, jaką na niego zastosowano. W przeciwieństwie do pacjenta Maxa, który jakieś tam reakcje posiadał. Ślizgon chwycił za następny flakon i nim poczęstował jego zawartością manekina, wlał sobie część tego cudnego specyfiku do mordy. Może wiele to nie miało prawa zrobić, ale takie elektroliciki były dla niego teraz jak najbardziej wskazane. -Kurwa, to nie takie złe. - Wykrzywił lekko mordę, ale powstrzymał się przed dalszą konsumpcją, bo jednak mieli dzisiaj na sali bardziej potrzebujących. Obserwował jak mieszanka działa na manekina i ze zdziwieniem przyznał, że ten to odzyskał nawet jakieś kolory na twarzy i wyglądał o niebo lepiej niż jeszcze przed chwilą. -Czy to jakiś przytyk, moja droga? - Zwrócił się do Carly, mając wrażenie, że ta specjalnie dała mu jakiegoś zmęczonego życiem pacjenta. Patrząc po tym, co działało pozytywnie, to raczej nie cierpiał na nic śmiertelnego i pewnie gdyby dać mu pospać, to od razu poczułby się o niebo lepiej.
- Oczywiście, że kostnica jest już załatwiona, za kogo ty mnie właściwie masz? - odpowiedziała @Maximilian Felix Solberg, spoglądając na niego, jakby urwał się z choinki, oczywiście doskonale wiedząc, ze to wszystko było jedynie gadaniem głupot. Nie przejmowała się tym jednak ani trochę, zwyczajnie wychodząc z założenia, że nawet kiedy coś było niepoważne, mogło prowadzić do właściwych rozwiązań, a te, jak łatwo było się domyślić, Carly naprawdę lubiła. Czasami śmianie się, kiedy się uczyło, było najlepszym rozwiązaniem, nawet jeśli w to wszystko wkradał się czarny humor. - Ja cierpiałam katusze wywołane ekscytacją, że komuś wszystko w nim nie wyszło - rzuciła rozbawiona do @Kate Milburn, po czym mrugnęła. - Ale jestem pewna, że biedny pan manekin skona szybciej, niż pomyślisz, że z nim coś nie tak, nie martw się, karawan podjedzie szybko - zapewniła, nim ponownie zerknęła na @Maximilian Felix Solberg, który się do niej zwrócił, a ona zrobiła jedną z tych swoich niewinnych min, z których nigdy nic nie wynikało, ale należało zakładać, że jest wcieleniem nieskończonym niewinności.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Wykorzystywany eliksir: eliksir po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:83 - 5 = 78 Napar z mięty:24 Mieszanka wybuchowa:30 Bulion warzywny:14 Kleik i woda: w następnych postach
Wybuchowa mieszanka zdawała się być produktem podobnym do tego, jak człowiek na kacu sięga po cokolwiek, by tylko wlać w siebie, uzupełnić płyny, cukier i elektrolity. Lockie znał ten stan i nie życzył Stefanowi Manekinowi, by go doświadczał, ale takie było jego zadanie, by wlewać w niego, co popadnie i co pod rękę się nawinie. Podszedłszy do manekina po raz kolejny, wyciągnął rękę, żeby zasłonić mu twarz - choć manekin nie posiadał oczu - i wlał mu do gardła mieszankę, po czym podniósł tabelę i zaczął obserwować efekty, zapisując wyniki w notesie. - No, to też Cię chopie nie uratuje. - mruknął. Kolejny w tabeli był bulion warzywny, w brzuchu mu zaburczało, nie było tajemnicą, że Swansea głównie cierpiał z niedożywienia (widać to było po nim, biedny, malutki, chudziutki chłopiec) niestety, rosołek kojarzył mu się, póki co, jedynie z tym, jak z Maxem walili materiał w Luxie i prawie zdechli u Baxtera na dywaniku. Wprawdzie Honecott nakarmiła ich solidnym rosołkiem, to jednak zapach przywoływał nie najlepsze wspomnienia. Podszedł do bulionu i nabrał go trochę, po czym zaczął ostrożnie podgrzewać różdżką, bo przecież co to za pyszny bulion jak zimny.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy (moje perefkcyje wykonanie z poprzedniego spotkania) Skuteczność eliksiru:47 + 15 = 62 Napar z mięty:27 Mieszanka wybuchowa:38 Bulion warzywny:59 Kleik i woda:15
Polubiła spotkania koła Laboratorium Medycznego. Zwłaszcza że prowadził je Max i Scarlett. Na ostatnich zajęciach bardzo Fern pomogli, dlatego Young była zadowolona ze swojego po-zatruciowego, który wyszedł jej genialnie. Wiedziała, że jak tak dalej pójdzie, będzie mogła nazwać się drugim Richardem Youngiem, chociaż z pewnością nie chciała powielać błędów ojca, które prowadziły na drugą stronę, a z niej się już nie wracało. Oprócz treningów quidditcha, które nieszczególnie jej wychodziły, to przy kociołku czuła się wspaniale. Miała wrażenie, że nad czymś ma kontrole, a na miotle jeszcze się wyrobi, tak twierdził z pewnością Swansea, werbując ją w szeregi drużyny ślizgonów. Przywitała się ze wszystkimi, unosząc rękę mało ekspresyjnie, ale niestety głosem nie witała się, czasami w wyjątkowych sytuacjach, jednak lekcja lambmedu nie należała do takich. Nie chciała innym przeszkadzać, więc skupiła się na transkrypcji pióra, które przekazywało jej co Norwood powiedziała, a następnie zabrała się za testowanie swojego dzieła na manekinie. Uśmiechnęła się do swojego pacjenta, który nie mógł liczyć na jej kojący głos. Fern była ciekawa czy widoczne modyfikacje w jej po-zatruciowym są stabilne, a także jak wpłyną na zastosowanie eliksiru do naparu z mięty. Bo najpierw ten wybrała na test. Wymieszała składniki, podała je manekinowi i obserwowała go uważnie, ale coś ewidentnie było nie tak.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Wykorzystywany eliksir: eliksir po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:83 - 5 = 78 Napar z mięty:24 Mieszanka wybuchowa:30 Bulion warzywny:14 Kleik i woda:79
Po podgrzaniu bulionu i zbadaniu, czy nie jest to napitek szczególnie gorący, powoli zaaplikował go swojemy manekinowi Stefanowi. Stefan nie wyglądał, jakby mu to miało pomóc, co gorsza, wyglądał, jakby mu to w sumie zaszkodziło. Swansea uniósł brwi, biorąc do ręki tabelkę i zaczął odczytywać pomiary z manekina. Z pewnością eliksir pozatruciowy, który przygotował, zadziałał na schorzenia pacjenta lepiej, niż bulion. Może to jakieś wrzody? A jeśli przytruł się czymś jadalnym, to czego to mógł być efekt? Zaznaczył wyniki w tabeli, po czym zabrał się za ostatni z przygotowanych produktów, z którymi miał porównywać swój eliksir: mianowicie - kleik. Jakiś słaby uśmiech zagościł na jegeo ustach, bo kleik kojarzył mu się z okresem ogromnej słabości fizycznej, a to nie był dobry czas. Całe te dzisiejsze zajęcia raz po raz wyrywały mu z pamięci najgorsze wspomnienia i powoli przestawał mieć na to siłę. Przyciągnął stołek i z kamienną twarzą, odpychając wspomnienia swojej słabej matki, zaczął karmić Stefana kleikiem, po czym wziął do ręki notes i zaczął obserwować, by zapisać wszystkie potencjalne zmiany.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przymrużył oczy, posyłając Carly średnio zadowoloną minę, ale wiedział, że za tymi jej słodkimi uśmiechami mogło skrywać się wszystko. Szczerze wątpił, by specjalnie wjebała go w tę sytuację, ale pożartować zawsze sobie mogli. Przeszedł do kolejnej fiolki i gdy tylko poczuł znajomy zapach, mimowolnie lekko się uśmiechnął. Coraz bardziej czuł, że powinien wpaść do Inverness na jakiś weekend i posiedzieć trochę z Kolbergami. Może nawet uda się tak, żeby smroda akurat nie było na chacie. To by był plan idealny.... Nie myśląc więcej o planach na przyszłość, potraktował manekina wywarem z warzyw. Chwilę poczekał, popatrzył, ale dupa się tak naprawdę zadziała. -Czyli pół mojego życia to kłamstwo i karmienie mnie placebo? Świetnie. - Mruknął, lekko rozbawiony, ale został mu jeszcze jeden test do przeprowadzenia i nie miał zamiaru opuszczać tej sali, nim nie sporządzi odpowiednich notatek.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Wykorzystywany eliksir: eliksir po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:83 - 5 = 78 Napar z mięty:24 Mieszanka wybuchowa:30 Bulion warzywny:14 Kleik i woda:79
Może i lubił jedzenie, ale mieszany kleik nie wyglądał mu na absolutnie nic apetycznego. Spojrzał na kręcącego się obok @Maximilian Felix Solberg i podniósł łyżkę z miseczki, przelewając grudkowatego gluta z miną, jakby chciał rzucić jakiś obrzydliwy dowcip z gatunku "Twoja stara jest..." ale z jakiegoś niejasnego szacunku do @Scarlett Norwood się powstrzymał, choć miał przeczucie, że i ona by się śmiała, bo przecież Swansea jest królem komedii. - No Stefan, za tatusia... - zaczął faszerować manekina glutem, ze zdziwieniem widząc, że jego parametry się powoli podnoszą, bo jemu samemu na widok tego gluta robiło się raczej gorzej niż lepiej. Odłożył miseczkę i wziął swoje notatki, by porównać wyniki wszystkich specyfików. - Konkludując. - trudne słowo - Kleik zadziałał właściwie tak samo dobrze, jak eliksir pozatruciowy. Reszta niekoniecznie. - zanotował swoje obserwacje.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Spojrzał na Swansea, który wymownie przelewał glajdę i przewrócił oczami, jakby chcąc mu dać znać, że ten żart co jeszcze go nie powiedział, ale pomyślał, to histerycznie zabawny jest. Zostało mu jeszcze sprawdzić, jak się ma kleik na tle całej reszty. Spojrzał na tę glutowatą masę i na chwilę się zatrzymał, bo obudziły się w nim wspomnienia różne. Najpierw te miłe, ale zaraz w głowie pojawiły się szpitalne obrazy, na co Max od razu poczuł, jak zaczyna go mdlić, a na skronie nachodziła migrena. Wbił paznokcie we własne przedramię, przywracając się na ziemię. Potrzebował sekundy, czy dwóch, by w pełni odzyskać świadomość tego, gdzie jest, a gdy mu się to udało, bez słowa nakarmił manekina kleikiem. -No i super. Czyli te eliksiry to o kant dupy, dobrze wiedzieć. - Mruknął, kiedy kolejna mugolska mieszanka zadziałała lepiej niż to, co wyprodukowali w fiolkach.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy (moje perefkcyje wykonanie z poprzednich zajęć) Skuteczność eliksiru:47 + 15 = 62 Napar z mięty:27 Mieszanka wybuchowa:38 Bulion warzywny:59 Kleik i woda:15
Zapisała wnioski, że jej po-zatruciowy nie sprawdza się z naparem z mięty. To było jasne jak słońce, kiedy pacjent pobladł, chociaż bardziej będąc manekinem, już nie mógł. Zaczął mieć drgawki i właściwie chyba zaraz miał zwymiotować. Fern powąchała wymieszane składniki, mikstura pachniała całkiem dobrze. Nie zamierzała jednak tego testować na sobie. A taka była dumna, kiedy na wcześniejszych zajęciach udało jej się uwarzyć ten po-zatruciowy, w końcu to była trudna wersja. Widocznie to przez te modyfikacje niezbyt dobrze reagował z miętą. Pamiętała, jak zamiast mięty wymieniła składnik na głóg, widocznie coś się gryzło. Uśmiechnęła się do manekina, nie umiała pocieszyć swojego pacjenta, cieszyła się, że nie były to zajęcia z uprzejmości i kwalifikacji na empatycznego uzdrowiciela, a proste, rzeczowe eksperymenty. Miała tylko nadzieje, że jej uśmiech nie wygląda diabolicznie, za nim zabrała się za wymieszanie po-zatruciowego z czymś, co powinno od razu postawić na nogi poszkodowanego. Mieszanka wybuchowa. Podała manekinowi, a gdyby jej rodzina była mugolami pochodzącymi z katolickiej rodziny, pewnie właśnie w tej w chwili by się przeżegnała. Może powinna, bo chociaż manekin reagował odrobinę lepiej. Nie miał już drgawek, to za to dostał wysokiej gorączki, ale na szczęście nie wybuchł. Fern odnotowała obserwacje, powstrzymując się od westchnięcia, którego by nawet nie usłyszała.