Uczniowie zakwaterowani są w najlepszym przybytku – magicznych igloo, które są prawdziwą chlubą miasteczka. Pokoje są dwuosobowe i jedynie w łazience jest opcja weneckiego lustra. Całą resztę widać jest jak na dłoni, by zbyt duże łóżka i samotność nie zachęcały do harców. Oraz oczywiście kwestei bezpieczeństwa. Są wykonane ze specjalnego szkła – iglaa świecą w ciemności, dzięki czemu rozjaśniają ciemne noce, ale równocześnie będąc wewnątrz igla nie widać, by budynki obok się żarzyły, co nie przeszkadza w spaniu. Dzięki temu zabiegowi możemy oglądać zorzę polarną całą noc, bądź piękne gwiazdy na niebie.
Uwaga. Ciche demony w nocy krążą często nad kopułami i czasem ich wpływ mogą odczuwać osoby, przy których się pojawiają. Możesz przed każdym wątkiem rzucić kostką k100 jak spało Ci się tej nocy. Nie jest to jednak obowiązkowe
Spoiler:
0 - 20 - Całą noc nie męczyły waszego igloo kompletnie żadne demony. Żadnego nieprzyjemnego uczucia. Tylko ciepłe igloo, wy, zorza i gwiazdy nad waszymi głowami.
21-50 - Przez maksymalnie godzinę mogliście czuć wpływ demonów krążących nad kopułami przez co mogliście mieć problemy z zaśnięciem bądź obudziliście się odrobinę wcześniej niż zakładaliście, jednak nie mogło zepsuć to waszego snu jakoś szczególnie.
51 - 70 - Mogło być gorzej, jednak chociaż nie trwało to długo, aż dwa demony krążyły nad wami przez godzinę, przez co czuliście się podwójnie zdołowani. Na szczęście dość szybko zostały przegonione, ale jednak na jakiś czas czuliście to nieszczęście i smutek nad wami, ze wzmożoną siłą.
71 - 90 - Nie była to dobra noc. Zimno jakby przenikało przez zwykle ciepłe ściany igloo. Trudno było skupić się na spaniu, dopóki jakiś pracownik nie przyszedł w środku nocy, zauważając krążącego nad wami demona. Mimo to pozostaje jakiś strach przez kolejne uczucie, że demon może wrócić? Albo po prostu zasnęliście jak kłody kiedy tylko poczuliście się z powrotem bezpiecznie. Jednak pół nocy zmarnowane.
91 lub więcej - Chłód i niepokój odczuwaliście niemalże całą noc. Trudno było zasnąć i ruszyć się z miejsca. Jedynie kołdra wydawała się być bezpieczną przystanią, a osoba obok mogła być waszym jedynym wsparciem. Demony męczyły wasz sen nieprzyjemnymi koszmarami kiedy tylko na chwilę udało wam się zamknąć oczy na dłużej. Wasze najgorsze obawy i rozterki były jedyne o czym mogliście myśleć w nocy. Może jednak pójdziecie na dzienną drzemkę...
Zasady barona:
Zasady
Wszystkich graczy proszę o zapoznanie się z poniższymi wytycznymi przed przystąpieniem do gry.
#1 Każdy uczestnik zabawy ma ze sobą/na sobie określoną ilość sztuk odzieży: bieliznę, komplet skarpetek (liczone jako jedna sztuka), coś na tyłek, coś na klatę oraz dodatkową, dowolnie wybraną część garderoby. (Panowie wybierają dwie, zważywszy na to, że nie używają biustonoszy... Mam nadzieję.) Oczywiście, na własną odpowiedzialność można ubrać postać bardziej skąpo. Po wejściu do igloo wszyscy zdejmują z siebie buty, kurtki, czapki, szaliki, rękawiczki itd. Gumki do włosów, akcesoria czy inne ozdobniki nie będą traktowane jako liczące się sztuki odzieży.
#2 Jeśli jakikolwiek gracz odmówi pozbycia się elementu garderoby lub wykonania efektu kart czy kostek, jest to równoznaczne z jego rezygnacją z zabawy. Może jednak zostać i kibicować pozostałym, jeśli tylko ma na to ochotę.
#3 Miejsca dla postaci zostały dobrane za pomocą generatora grup losowych i proszę, by nie zmieniać ich w trakcie gry chyba, że kostki stanowią inaczej. Linie łączące poszczególne miejsca wskazują postaci, które siedzą mniej-więcej na przeciwko siebie.
MIEJSCA:
Talia kart, która zostanie tego wieczoru użyta, została podobno pobłogosławiona przez samego Frejra - boga płodności i urodzaju, ale ile w tym prawdy i jaki będzie miała wpływ na wasze postaci... Sami musicie się o tym przekonać. Za wszelkie szkody i uszczerbki na ciele, dumie bądź też umyśle nie odpowiadam.
ROZBIERANY BARON:
#1 Na wejściu każdy z graczy rzuca kością k100. Grę rozpoczyna postać z najwyższym wynikiem. Jest to jednorazowy rzut, gdyż kolejne osoby wyznaczane są zgodnie z ruchem wskazówek zegara. #2 Następnie każdy rzuca trzema kostkami k6, które odpowiadają trzem pierwszym rozdanym fabularnie przez rozpoczynającego kartom oraz jedną literką na efekt dodatkowy. #3 Na potrzeby zabawy wysokość stawki zostaje ograniczona do 5G bez możliwości podbijania (pozwoli to upłynnić rozgrywkę). Przy swojej kolejce, na podstawie otrzymanych od rozgrywającego kart, postaci decydują czy wchodzą do gry, czy też może pasują, licząc się z konsekwencjami takiej decyzji. #4 Gdy wszyscy się określą, rzucamy ponownie dwiema kostkami k6 i weryfikujemy zwycięzcę rundy na podstawie pięciu kostek, które każdy gracz zebrał w aktualnej rundzie (fabularnie postaci po prostu odkrywają swoje karty i rozgrywają efekty układów z Barona). Wygrywa osoba z najwyższą kombinacją.
DODATKOWO: #5 Pomijając efekty dodatkowe, przy zakończeniu każdej rundy, cztery postaci z najsłabszą kombinacją oddają dowolnie wybrany element garderoby. #6 Istnieje możliwość dodatkowego podbicia stawki, przysługuje ona jednak zawsze graczowi rozpoczynającemu daną rundę. Polega to na tym, że postać zgłasza chęć takiego podbicia przy pierwszym rozdaniu, a pozostali decydują czy wchodzą, czy też pasują. W przypadku, kiedy rozpoczynający wygra turę, w której podbił stawkę - wszystkie postaci, które zgodziły się wejść do gry tracą element garderoby (nie obowiązuje wtedy zasada numer 5, po prostu wszyscy poza zwycięzcą oddają fant). Jeśli jednak rozgrywającemu nie uda się wygrać - jest jedyną osobą, która traci część garderoby (pomijając efekty dodatkowe). #7 Postać, która wygrywa rundę nie tylko zgarnia wyłożone galeony, ale przysługuje jej również prawo do rezygnacji z negatywnych efektów kombinacji kart. #8 Efekty kostek i kart utrzymują się przez jedną kolejkę, chyba, że ich treść stanowi inaczej.
EFEKTY BARONA OBOWIĄZUJĄCE W TRAKCIE ZABAWY:
Pas - rezygnacja z gry w danej turze, zaraz po pierwszym rozdaniu; → tracisz wybrany element garderoby i przez resztę tury czujesz się dosłownie całkiem nagi/naga; wydaje Ci się, że inni mogą podejrzeć Cię przez ubranie.
Wisielec - nic; → karty wpływają na Ciebie silniej, niż mogłoby ci się wydawać, zmuszając Cię do wyjawienia wszystkim jakiegoś krępującego sekretu lub skrywanej głęboko fantazji.
para - dwie jednakowe kostki; → z jakiegoś powodu nie potrafisz oderwać oczu od postaci siedzącej na przeciwko. W końcu nie wytrzymujesz i posyłasz jej soczystego buziaka: rzuć kostką k6, by dowiedzieć się, kto padł Twoją ofiarą. Wynik parzysty - postać bardziej po lewej; wynik nieparzysty - postać bardziej po prawej.
dwie pary - dwa razy dwie jednakowe kostki; → nie potrafisz się powstrzymać i co chwilę zerkasz na biust losowej osoby, bez względu na to czy jest to facet czy dziewczyna (co więcej, do momentu rozdania masz okropną ochotę go dotknąć). Nawet jeśli obiekt Twojego zainteresowania przyłapie Cie na tym, nie potrafisz przestać się gapić. Rzuć kością k6, by przekonać się, czyj biust tak Cię zauroczył; otrzymany wynik odlicz w prawo od miejsca, w którym siedzisz.
Zgredek - trzy jednakowe kostki; → nie potrafisz wyjaśnić dlaczego cudza wygrana tak na Ciebie wpływa, ale z radością oddajesz kolejne 5G zwycięzcy tej rundy, z czułością gładząc przy tym jego/jej dłoń. Jakby tego było mało, zwracasz się do niego/niej per mój panie/moja pani. Co jest z Tobą nie tak?
Irytek - trzy jednakowe i dwie jednakowe kostki; → być może to przez wzgląd na nazwę kombinacji odczuwasz nagle silną potrzebę spłatania komuś psikusa. Niestety, nie masz zbyt wielu opcji do wyboru, więc po prostu wymieniasz jedną część własnej garderoby na cudzą, losowo wyciągniętą z kupki straconych fantów. Rzuć kostką k6, by przekonać się, kto padł ofiarą tego psikusa; otrzymany wynik odlicz w lewo od miejsca, w którym siedzisz.
Bezgłowy Nick - cztery kolejno wylosowane kostki, czyli 1,2,3,4 lub 2,3,4,5 lub 3,4,5,6 (nie musiały zostać wylosowane w tej kolejności). Moc Bezgłowego Nicka: 1,2,3,4 < 2,3,4,5 < 3,4,5,6; → może to przez dobrą zabawę, a może ze względu na ekscytację nie możesz opanować odruchu i wtulasz się w ramię osoby po twojej prawej lub lewej. Rzuć literką, aby zadecydować: samogłoska - osoba po lewej; spółgłoska - osoba po prawej.
Gruby Mnich - pięć kostek w kolejności, czyli 1,2,3,4,5 lub 2,3,4,5,6 (nie muszą być w idealnej kolejności). Moc Grubego Mnicha: 1,2,3,4,5 < 2,3,4,5,6; → jeśli Moc Grubego Mnicha w Twojej kombinacji to 1,2,3,4,5 - pozostali gracze muszą sprawić Ci jakiś niecodzienny komplement, a jeśli to 2,3,4,5,6 - musisz wyznać wybranej osobie całkowicie szczere, gorące uczucie. Niekoniecznie miłość.
Szara Dama - cztery jednakowe kostki; → zyskujesz niewyjaśnioną władzę nad osobą, siedzącą na przeciwko Ciebie. Możesz jej wskazać, której konkretnie części garderoby powinna pozbyć się w kolejnej turze, jeśli znajdzie się w najgorszej czwórce. Nie musisz rzucać kością, by wybrać, masz wolną rękę.
Krwawy Baron - pięć jednakowych kostek. → Twoi współgracze zaczynają krwawić z oczu przez nagłą wizję dzikiej, grupowej orgii, która - na szczęście - Ciebie jedynego ominęła.
literki - efekt dodatkowy:
A — gratulacje! Przy drugim rozdaniu możesz przerzucić jedną, niesprzyjającą kostkę. B — jedna z kart, których dotknąłeś sprawiła, że zacząłeś odczuwać trudny do opanowania pociąg fizyczny do losowej osoby. Rzuć kostką k6, by przekonać się, o kim dokładnie mowa. Otrzymany wynik odlicz w lewo od miejsca, w którym siedzisz. C — w całym tym zamieszaniu gubisz 5G. D — z jakiegoś powodu masz ochotę odprawić taniec radości. Kto wie? Być może to wizja tylu półnagich ciał tak uderzyła Ci do głowy. Tak czy inaczej - pozwalasz ponieść się znanej tylko sobie melodii i podrygujesz dziko do jej rytmu. E — masz szczęście, jeśli utraciłeś w poprzedniej turze jakiś element garderoby, możesz go teraz odzyskać. F — miłość rośnie wokół Was, a dokładniej mówiąc wokół Ciebie i postaci po Twojej lewej. Oboje rzucacie literką i jeśli wylosujecie samogłoskę - musicie się pocałować. Każdy inny wynik oznacza, że zdołaliście się opanować. G — możesz zignorować dowolny efekt w tej lub następnej turze. H — pod wpływem chwili postanawiasz oddać jedną część garderoby osobie z najgorszą kombinacją. Jeśli kilka osób posiada to samo ułożenie, musisz wybrać jedną z nich. I — nie wiesz dlaczego, ale uznajesz, że ktoś w towarzystwie ma na sobie zbyt wiele, więc bez namysłu wyciągasz różdżkę i rzucasz dowolne (nieszkodliwe) zaklęcie na element cudzej garderoby, niszcząc ją lub modyfikując tak, by nie nadawała się już do noszenia. Po wszystkim odzyskujesz świadomość i gorąco, wylewnie ją przepraszasz. J — zamieniasz się miejscem z losową osobą. Rzuć kostką k6 i przekonaj się, kim będzie ten nieszczęśnik; otrzymany wynik odlicz w prawo od miejsca, w którym siedzisz.
Na początku każdego posta proszę umieszczać następujący kod:
Kod:
<zg>Co postać ma na sobie:</zg> wypisać w czym przyszła i skreślać kolejno to, czego w trakcie gry się pozbywa <zg>Karty:</zg> linki do rzutów w danej turze <zg>Kombinacja:</zg> efekt kombinacji, obowiązujący postać w danej turze <zg>Dodatkowy efekt:</zg> literka <zg>Inne:</zg> to, co postać utraciła lub zyskała ([strike]utracona godność się nie liczy[/strike])
Ostatnio zmieniony przez Fillin Ó Cealláchain dnia Nie Lut 21 2021, 15:55, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Co postać ma na sobie: granatowe skarpetki w srebrne kruczki, czarne majtaski i biustonosz, przetarte jeansy, t-shirt z logo Abraxanu, czarna bluza Srok z Montrose Karty:3, 5, 4 Kombinacja: zobaczym Dodatkowy efekt: F D na dorzucie, ale i tak kissu kissu Fillinu Inne: przesiadam się między Fillina i Keyirę
Zerknęła jedynie na Maxa, gdy ten jedynie stwierdził, że przeszczep raczej się udał. No jak słychać tak, a efekty były iście anielskie jak zauważył Ó Caellachain. Idealnie nadawała się do śpiewania kołysanek dla dzieci. Najlepiej jeszcze po niemiecku. Albo łacinie. To zdecydowanie byłby niezwykle ciekawy efekt. - Danke schön, Junge - podziękowała jeszcze Irlandczykowi, który podał jej drineczka. Może powinna częściej używać niemieckiego. Tak ładnie się komponował z tonem i brzmieniem jej głosu. Ludzie z pewnością to docenią. Chwilowo skupiła się jedynie na siorbnięciu alkoholowej bomby i dorzuceniu do stosika swoich galeonów. Kiedy przyszła pora na to, by zmienić się z Darkiem na miejsca, jedynie skinęła mu głową i usadowiła się między Fillinem, a Keyirą. - Jeśli chcesz to możemy spróbować. Chociaż nie wiem jaki będzie efekt - odpowiedziała na propozycję zabawy transmutacją. Akurat Fillinowi ufała na tyle, by pozwolić mu na podobny zabieg. No i jakby coś poszło nie tak to można takie coś łatwo odkręcić odpowiednim zaklęciem. Wszystko tylko po to, by po chwili zrzucić z siebie bluzę, bo jak się okazało dobrane karty jednak nie bardzo chciały z nią współpracować. Za to jednak komuś innemu przypasowały one zdecydowanie za bardzo. Zerknęła jedynie na Fillina, który oparł o nią swoją głowę i uśmiechnęła się na ten widok. - Poszczęściło ci się, co? - spytała jedynie i odwracając nieco własną głowę, aby złożyć krótki pocałunek na włosach Ślizgona. Sama nie wiedziała czemu to zawdzięczała, ale od nowego rozdania kart coś wyraźnie ciągnęło ją do bruneta. Czy ten cholernik dolał jej amortencji do drinka? Nie miała pojęcia, ale z pewnością coś to było. Zresztą nie było czasu by się nad tym zastanawiać, bo cały czas coś się działo. Podziwiała jedynie jak pięknie Dareczek przytula się do Boyda za co dostaje w mordę, Julka rzuciła sucharem, a Keyira w całej swej uprzejmości rzuciła Accio na przyniesiony popcorn. Na chwilę pochyliła się bardziej w stronę Ślizgonki, gdy ta postanowiła jej coś przekazać konspiracyjnym szeptem. I naprawdę nie wiedziała o co chodzi. Była zbyt czystokrwista, by wyłapać nawiązanie do słynnej serii mugolskich filmów, z którymi miała naprawdę niewielką styczność. -Wybacz Key, ale raczej średnio mnie jara daddy kink - odpowiedziała jej ściszonym szeptem po czym dodała równie cicho - Chociaż… Przygryzła dolną wargę, postanawiając jednak zamilknąć. Nope. Shercliffe zdecydowanie nie musiała wiedzieć o tym, że jej osobisty ojciec był jedną z osób, do których bezwstydnie mogłaby się zwrócić per daddy. Tak jak tego gdzie umieściłaby go w rozgrywce Fuck Marry Kill. To byłoby po prostu niezręczne.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Co postać ma na sobie: czarne rurki, koszulka, czarny golf, skarpetki, bokserki; Karty:1,4,5 Kombinacja: bezgłowy nick Dodatkowy efekt:G Inne: możesz zignorować dowolny efekt w tej lub następnej turze.
Uśmiecham się miło do Violi, która najwyraźniej była tak zachwycona faktem, że zrobiłem jej drinka, że aż zamieniła się miejscami z Darkiem, żeby być bliżej mnie. - Dobra, to po tej turze sprawdzimy - mówię o zaklęciu, bo póki co łapię swoje karty. Ku swojemu zdziwieniu - wygrywam i zgarniam z radością całą pulę. - Przerzucam się z qudditcha na barona - oznajmiam chociaż ledwo jedno rozdanie minęło. Nie wiem co mnie tchnęło, ale z radości aż kładę głowę na ramieniu Violi obok. Co jeszcze bardziej mnie dziwi, ta zamiast zdegustowanego spojrzenia, całuje mnie po moich elegancko ułożonych włosach. Podnoszę głowę, by z rozbawiony uśmiechnąć się do Krukonki. - No, świetna ze mnie partia - mówię wesoło. Podczas tego rozdania stwierdzam też, że przesiadka wynikła z tego, że chyba Shaw również chciał być po porostu bliżej mojego ziomka; ponieważ wcześniej byłem dość mocno skupiony na kartach, nie byłem do końca świadomy co robią inne osoby i nie zwróciłem uwagi na dziwny wzrok Krukona w kierunku Boyda, dopóki nie słyszę zadanego przez Darrena pytania. Ze zdziwieniem podnoszę wzrok na chłopaka, który momentalnie dostaje od Boyda za swoje zachowanie. Prycham rozbawiony, popijając drineczka, a mój przyjaciel w znacznie lepszym nastroju niż ostatnio nawet nie pogniewał się specjalnie na te zaloty. Podsuwam też swoją szklankę, żeby i mi dolał drinka, skoro już tam tak hojnie rozlewał. - Dobra, bo twoje mamrotanie nie jest takie ciche jak ci się wydaje. Dajesz spróbujemy, póki nie wypiłem za wiele - mówię z powrotem do Strauss i wyciągam różdżkę. W sumie jestem całkiem przekonany, że eksperyment się uda. - Diversis Voce- wypowiadam zaklęcie, dołączając do tego odpowiedni ruch, wpatrzony w Krukonkę. - I jak? Powiedz coś - mówię równocześnie ciągnąć karty, które dostałem i automatycznie rzucając pieniądze do puli, nie przejmując się tym co mam na ręce.
Druga tura: 5,6,1 i F i ignoruję literkę F od razu mówię, bo mogę z poprzedniej tury! :)))
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co postać ma na sobie: tradycyjnie bielizna (gatki, skarpety), ciemne dżinsy, T-shirt Karty 2 tura:1,2,3 Kombinacja:Dwie pary - Patrzą komuś w cycki, ale przez efekt literki to ignoruję Dodatkowy efekt:A - Mogę przerzucić jedną kostkę
Inne: -
Gra rozpoczęła się dokładnie tak, jak się tego spodziewał. Już na wstępie musiał oddać swoją koszulkę, co mógł przewidzieć, jak tylko dostał swoje karty. Z tamtego układu ciężko było wyczarować cokolwiek lepszego niż te dwie pary, które uzyskał. W czasie, gdy inni zajmowali się wpatrywaniem w cudze dekolty, Max siedział przyssany do butelki Ognistej i dyskretnie słuchał wymiany zdań między Violą i Filinem. Musiał się zgodzić, że przyciemnione igloo mogło wzbudzać podejrzenia, choć zastanawiał się ile tak naprawdę osób łazi i zagląda ludziom do wnętrz. Szczególnie, że ferie jednak już trochę trwały. Przyjął kolejne rozdanie, spoglądając na otrzymaną kombinację. No ta zapowiadała się już dużo lepiej, co Solberg musiał przyznać w duchu, nim beznamiętnie zakrył karty przed sobą.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Co postać ma na sobie: gacie skarpety koszulka dresik bluza Karty:2 3 5 4 6 Kombinacja: mam grubego mnicha Dodatkowy efekt: E Inne: odzyskuję bluzę
W tej rundzie wyjątkowo mu się poszczęściło, czy to obmacanie przez Darka sprawiło, że jego karciany los się odmienił, czy może fakt, że to właśnie zakochany w nim po uszy kolega losował kolejne karty i sprytnie wyjął akurat takie, by zapewnić Bodziowi zwycięstwo? Nie wiadomo jaka była przyczyna, ale ważne że udało mu się uzyskać bardzo lukratywną kombinację. - Mam Grubego Mnicha - oświadczył zadowolony, zgarniając przy okazji nie tylko ogromną pulę galeonów, ale i swoją bluzę utraconą w poprzedniej rundzie, bo dzięki kartom otrzymał taki przywilej i zamierzał z niego skorzystać, póki mógł. Oprócz tego nagle poczuł przemożną ochotę wyznania komuś swoich uczuć, no po prostu nie mógł się powstrzymać, zresztą, nie miał zamiaru. - Kurwa, Fillin, kocham cię jak brata i nie mógłbym żyć bez ciebie - oznajmił, nagle bardzo wzruszony, z przejęciem obejmując i klepiąc ziomka po plecach. - Oddam ci całą moją wygraną w tej grze. Znaczy i tak bym ci oddał, bo ci wiszę jakiś gruby hajs, ale zrobiłbym to i bez przymusu, tylko z miłości - zadeklarował na koniec, spojrzał na Fillina z gorącym, acz platonicznym uczuciem w oczach i odsunął się wreszcie na swoje miejsce, gotów na dalszą grę.
Co postać ma na sobie: Skarpy, gacie, biustonosz, biały t-shirt Ramones, czarne legginsy, za duża hoodie Harpii Karty:4,4,5 (trzecia runda) Kombinacja: bezgłowy nick (poprzednia runda) Dodatkowy efekt:C Tracę 5G Inne: -
Ramię Solberga, w przeciwieństwie do tego Boydowego, zdawało się najmiększą rzeczą na świecie, zaraz po serduszku puchona i własnym łóżku po tygodniu spędzonym za domem. Kiedy więc tylko zmroczyło ją zmęczenie i gorąc panujący w igloo, chcąc ni echcąc, oparła się ponownie o Ślizgona. Odetchnęła głęboko, z ulgą, jakby szykując się do snu i obserwowała wydarzenia, coraz dziwniejsze i dziwniejsze. Boyd szybko stracił zainteresowanie jej dekoltem na rzecz twarzy Darrena, któremu to elegancko wyjebał prosto w nos. Wąskie oczy Krukonki rozszerzyły się momentalnie, a usta otworzyła w niemym zdziwieniu. Powinna zareagować? A może nie? Na szczęście sam Bodzio ogarnął się w miarę szybko i zakopał, a właściwie zatopił topór wojenny szklanką ognistej. Choć karty na ręce miała przyzwoite i nawet udało jej się uzyskać ten układ, co ostatnio, tym razem szczęścia miała nieco mniej i okazało się, że bezgłowy nick nie uchronił jej przed utratą garderoby. Zdjęła więc koszulkę, ale szybko zamieniła ją na bluzę Harpii, którą oddała jej Keyka. Wciąż była więc względnie ubrana, co ją wyjątkowo cieszyło. Pech chciał, że przy zakładaniu hoodie, wyleciało jej z kieszeni pięć galeonów, ale był to jej najmniejszy problem. Większym było gastro, które ją dopadło.
- Przepraszam na chwilę – rzuciła krótko, po czym poszła po plecak i wygrzebała z niego dużą paczkę chipsów, do których się dorwała jak Solberg do pierwszej lepszej gryfonki.
Kiedy już wszyscy przegrani pozbyli się części garderoby, mogła w końcu wcielić się w krupierkę. Całkiem płynnie i szybko potasowała talię i rozdała karty uczestnikom zabawy. Miała nadzieję, że w tej rundzie będzie miała nieco więcej szczęścia.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co postać ma na sobie: tradycyjnie bielizna (gatki, skarpety), ciemne dżinsy, T-shirt Karty tura 3:3,5,1 Kombinacja tura 2: Nick Dodatkowy efekt: tura 3:I - Rozbieram kogoś zaklęciem Inne:Tulam się do Brooks
Widać druga runda była dużo lepsza dla ślizgona, bo nie tylko zdołał zachować część garderoby, ale i dostał najaraną Brooks na swoje ramię. Z automatu dał jej przyjacielskiego buziaka w czubek głowy, po czym sam oparł się na niej. Czuł, jak dość spora dawka alkoholu, dość szybko przyjęta przez jego organizm, zaczyna dawać o sobie znać. Wsłuchał się w Boydowe wyznanie w kierunku Filina, nie mogąc powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. To duo było chyba naprawdę nierozerwalne i choć Max raczej nie do końca mógł powiedzieć, że ich kocha, to potrafił zrozumieć relację, jaka ich łączyła. Z zaciekawieniem czekał na efekty zaklęcia, wystosowanego na struny głosowe Violi. Może starszemu ślizgonowi udałoby się znieść choć na chwilę ten przecudowny efekt wokalisty death metalu. Na ten moment jednak wszyscy pozostawali dość poubierani, co nie umknęło jego uwadze. Zamiast tego leciały miłosne wyznania, których to Solberg na pewno się nie spodziewał. Uśmiechnął się pod nosem, po czym bez pytania poczęstował się zgarniętymi przez Brooks przekąskami. Pierwsze niezdrowe żarcie od miesięcy wyglądało jak miniaturowy sukces, czego nie mógł powiedzieć o kolejnych kartach, które trafiły do jego rąk.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Co postać ma na sobie: skarpetki; gacie; biustonosz; czarne jeansy; luźna koszulka; oversizowy kardigan Karty:4 3 2 Kombinacja: para Dodatkowy efekt:E — odzyskuję element garderoby. Inne: tracę 5G
Zawahanie w głosie Strauss rozbawiło ją tylko jeszcze mocniej, choć postanowiła częściowo ukryć grymas za pomocą kolejnej garści popcornu. Wrzuciła je sobie do ust, oblizała palce i kiwając głową podchwyciła spojrzenie Krukonki. Ostatecznie posłała jej jednak znaczący uśmieszek, decydując się skupić na przypadkowo poruszonym temacie, zamiast na faktycznym znaczeniu propozycji, której Viola po prostu nie załapała. Shercliffe nie oczekiwała jednak, że tak się stanie. — Powiedzmy, że ci wierzę, bo nie znamy się na tyle, żebym mogła bezwstydnie pociągnąć cię za język — mruknęła, odkładając paczkę na bok. Zamiast niej chwyciła kubek i upiła drobny łyk, mrugając do dziewczyny zaczepnie. Zaraz potem uwagę Keyiry przykuły gorące wyznania Boyda, który zdawał się tego wieczoru bawić całkiem nieźle. Zresztą, nie tylko on... Spora część towarzystwa, nawet biorąc pod uwagę dzikie incydenty, zdawała się być w dobrym nastroju, który ostatecznie udzielił się także jej. Nawet jeśli karty nieszczególnie jej sprzyjały, dublując kombinację z poprzedniej tury, a tym samym zapewniając jej miejsce w najgorszej czwórce. Na szczęście, dzięki przychylności losu, nie musiała zdejmować z siebie nic więcej. Dało jej to maleńką nadzieję na to, że może w następnym rozdaniu pójdzie jej lepiej. Zerknęła na swoje karty i dorzuciła kolejne pięć galeonów do puli, bo mimo wszystko miała szansę na jakiś lepszy wynik, a nawet jeśli nie... Walić to. — Chyba przynosisz mi dziś pecha — mruknęła, utkwiwszy rozbawione spojrzenie w Darrenie i posłała mu kolejnego buziaka. Czy miała szansę przekupić w ten sposób los?
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Co postać ma na sobie: granatowe skarpetki w srebrne kruczki, czarne majtaski i biustonosz, przetarte jeansy, t-shirt z logo Abraxanu, czarna bluza Srok z Montrose Karty:3, 5, 4 Kombinacja: chwilowo para Dodatkowy efekt: F C na dorzucie, ale i tak będzie *klik* Inne: wtul w Fillina i buziaczek posłany Julce, bo mi Key nie zabroni c:
No jak mogłaby się oprzeć takiej partii? Tego jednak już nie powiedziała a jedynie uśmiechnęła się do Ślizgona, który najwyraźniej był niezwykle zadowolony z tego wszystkiego. Uroczy. Choć zapewne wcześniej by tego o nim nie pomyślała. Najwyraźniej drink ją za mocno sieknął czy coś w tym stylu. Wszystko było możliwe w czarodziejskim świecie. - Uwierz, że nie miałabym nic przeciwko ciągnięciu za język... Ale to może po kilku drinkach - odparła równie zaczepnie na słowa siedzącej po jej drugiej stronie dziewczyny, wykradając jej jeszcze jedną garść popcornu, która idealnie się komponowała ze smakiem alkoholu. A jak prawdziwe gastro wejdzie to pewnie już to będzie dla niej uczta na miarę pięciogwiazdkowej francuskiej kuchni. Zaraz jednak ponownie wróciła spojrzeniem do Fillina, który postanowił użyć na niej obiecanego wcześniej zaklęcia. Zdecydowanie nie było to przyjemne uczucie. Bawiła się transmutacją niezliczoną ilość razy, ale ten był wyjątkowo nieprzyjemny. W końcu jednak odchrząknęła i na wyraźną prośbę Irlandczyka postanowiła coś powiedzieć. - Hit me baby one more time? - linijka tekstu z piosenki Britney Bitsch była pierwszą rzeczą, która przyszła jej na myśl. Zaraz jednak ściągnęła brwi w wyraźnie konsternacji, słysząc, że może i jej głos brzmiał jakby był nieco wyższy, ale wciąż nie wyzbył się pewnej chrypki, która była w nim obecna. - Chyba po prostu chwilowo struny głosowe nie wykształciły się tak dobrze, by móc je swobodnie przemieniać w dowolny sposób. Bo zapewne wyolbrzymienie pierwotnego efektu byłoby możliwe, ale w drugą stronę to już nie bardzo. Nie chciała jednak wdawać się w dysputy edukacyjne, bo zamiast tego miała przed sobą karty, które może i dawały jej bardzo dobry układ, ale zdecydowanie nie były tak dobre jak te Bodzia, który zgarnął wszystkie galeońce. I dobrze. W sumie nie było jej żal. Najważniejsze, że nie musiała niczego z siebie zrzucać, co miało świadczyć o jej sukcesie. W całej tej ekscytacji tym razem to ona oparła swoją głowę o ramię Fillina z rozanielonym uśmiechem i sięgając po nowo rozdane karty, spojrzała jeszcze w stronę siedzącej naprzeciwko niej Julii, która pozbyła się już części swojego ubrania. - Hej Brooks - zawołała do niej po czym, przyłożywszy szybko otwartą dłoń do ust, posłała jej w powietrzu soczystego buziaczka. - Masz na szczęście.
Co postać ma na sobie: czarne rurki, koszulka, czarny golf, skarpetki, bokserki; Karty: 5,6,1 Kombinacja: 2 dwojki Dodatkowy efekt: ignoruje z poprzedniej rundy Inne: gapię się na "cycki" Maxia
Krzywię się lekko kiedy widzę, że moje zaklęcie nie poskutkowało perfekcyjnie i kiwam głową na usprawiedliwienie Violetty, chociaż w duchu sobie myślę, że gdybym był jeszcze lepszy z transmutacji, na pewno by zadziałało. Po chwili następuje jednak kolejne zagranie, w trakcie którego spektakularnie przegrywam i ściągam z siebie golifk. W międzyczasie teraz ja nie mogę oderwać wzrok od Maxa. Całe szczęście, że patrzę na jego klatę a nie na twarz, bo wprowadziłoby to nas obydwu w jeszcze większe zakłopotanie, niż kiedy po prostu gapię się na jego koszulkę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie mogę oderwać od niego wzroku. Dopiero kiedy kończy się runda, a Boyd wygrywa udaje mi się tego zaprzestać. Turę wygrał Boyd (więc prawie jakbym to był ja i tak płacę ostatnio większość jego wydatków), a ten jest najwyraźniej tak szczęśliwy, że aż musi mi wyznać swoją nieustającą miłość do mnie. Z lekkim zaskoczeniem patrzę na przyjaciela, że wybrał sobie taki moment. Jednak mimo to klepię go po ramieniu i kiwam głową. - Dzięki mordo, też cię kocham - odpowiadam nadal zdziwiony, szczerze odpowiadając na braterską miłość wyrażoną od przyjaciela. Dziewczyny bezsensownie wymieniają się ubraniami, a Brooks rozdaje kolejne karty. Mam wrażenie, że coś pomieszała, bo mam dokładnie takie same karty, ale nie zamierzam nic mówić, jedynie rzucając do puli swoje galeony. W międzyczasie teraz nagle Viola kładzie się na mnie z uśmiechem, a ja muszę przyznać, że nie wiem czy to kwestia kart czy drinków, czy może po prostu wcześniej byłem ślepy na jej niesamowity seksapil, ale z każdą minutą spędzoną na tej grze, wydaje mi się być coraz bardziej atrakcyjna. Na tyle, że zarzucam rękę na dziewczynę, by obejmować ją niefrasobliwie. Odwracam się w kierunku leżącej na mnie Krukonki. - Szybko, musisz mnie pocałować na szczęście, żebym znowu wygrał - oznajmiam jakby od tego zależało moje życie i pochylam się by lekko cmoknąć usta Violki; po prostu nie mogłem powstrzymać tego gestu, kiedy dziewczyna tak ponętnie leżała sobie na mnie.
Co postać ma na sobie: gacie skarpety koszulka dresik bluza Karty:1 6 4 Kombinacja: Dodatkowy efekt: B Inne: kocham Julkę cz.2
Zerknął nieco niepewnie na Julkę, gdy ta skończyła wpierdalać czipsy i zabrała się za tasowanie i ponowne rozdawanie kart, bo wszystko wskazywało na to, że jest zbyt spizgana żeby policzyć do trzech - okazało się jednak, że poradziła sobie naprawdę spektakularnie, nawet jeśli na wstępie dzięki jej rozdaniu trafiły mu się karty nie wskazujące na to, że będzie z nich jakaś kombinacja; nie zastanawiał się jednak długo i nie miał zamiaru pasować, więc zaraz dorzucił galeony na kupkę, to znaczy szturchnął Fillina, by ten zrobił to za niego. A kiedy ponownie jakoś spojrzał na Julkę, to jakby zobaczył jej oblicze na nowo i nagle odkrył, że o kurwa, jaka ona zajebista, jednak strasznie mu się podoba i totalnie bez sensu nagadał Fredce, że wcale nie ma zamiaru jej wyrywać. Co za rollercoaster emocji, co za nagły poryw serca... albo niekoniecznie serca! Szkoda tylko, że siedziała tak daleko, może jakby siedziała bliżej, to by ją jakoś zaczepił subtelnie, dwuznacznie, żeby okazać zainteresowanie jej towarzystwem tej nocy? Naprawdę nie mógł się powstrzymać, nawet próbował wyciągać rękę, ale nie sięgał. Szturchnął więc w istnej desperacji Darka i poprosił dyskretnie: - E, ej, weź tam zalotnie smyrnij Julkę po kolanku, co? Tak w moim imieniu, okej?
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Co postać ma na sobie: majtasy, skarpety, spodnie, bluza, podkoszulek Karty:2 5 4 Kombinacja: Dodatkowy efekt: A Inne: coś tam coś tam przerzut
Darren nie wiedział co zabolało bardziej - obolały nos, siniak między łopatkami czy serce, złamane na tysiąc kawałków przy pomocy sztaby metalu. I choć Callahan odwrócił się tak gwałtownie - według własnych słów - jedynie przypadkiem i zaoferował mu dolewkę whisky - którą Krukon też skwapliwie przyjął - to skutecznie ugasił i rozbił również rozbuchane nadzieje Shawa. Ale Solberg z drugiej strony... Najpierw jednak Darren pozbyć się musiał bluzy, którą bezceremonialnie rozłożył sobie od razu pod tyłkiem, i przyjął od Brooks nowe karty. Uśmiechnął się lekko znad swojej trójki do Keyiry, która najwyraźniej postanowiła zaradzić nieco jego złamanemu przez Boyda sercu, jednak wzrok Krukona i tak uciekał non stop w stronę przymilającego się do Brooks Ślizgona, który - omamale! - nie miał do tego założonej koszulki. Shaw przełknął śłinę... kiedy akurat kontemplację przerwał mu jego poprzedni sugarboy. Podniósł szklankę whisky do ust i pociągnął z niej spory łyk. - I może jeszcze ci załatwić hodowlę jedwabników, e? - westchnął, czując wciąż bolesne pozostałości po protezie - ale i po słowach - Boyda - Suwaj się jak chcesz - dodał, wskazując mu swoje miejsce i wycofując się nieco do tyłu. Szczerze mówiąc, nie miał ochoty smyrać zalotnie nikogo w imieniu Callahana - szczególnie że nie miał pojęcia, czy nie oznaczało to przy okazji złamanie kolana tego kogoś.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kolejne chipsy szybko znikały w ustach Brooks, które w tym momencie pracowały, jak zgniatarka śmieci w Gwieździe Śmierci. A że nie wyglądała przy tym najładniej? Kto by się tym przejmował. Gdy to pałaszowania dołączył jeszcze Max, to zawartość opakowania zniknęła, nim ktokolwiek zdołał chociaż pomyśleć, żeby się poczęstować. Gra trwała w najlepsze i wśród zgromadzonych zdawały się nawiązywać ciche, romantyczne sojusze. Tak jak między Darrenem i Bodziem, który to znów szturchał biednego prefekta swoją tytanową łapą, szepcząc mu coś czule do uszka. Krukonka odłożyła pustą paczkę gdzieś z boku i wciąż wtulona w pijaniutkiego Solberga, chwyciła talię kart i dołożyła dwie ostatnie karty. Szczęście je tym razem dopisało. I choć zgredek nie był najsilniejszym z możliwych układów, to cała reszta miała tak gówniane karty, że cała pula trafiła w jej chytre łapki. Za taki sukces postanowiła nagrodzić pięcioma galeonami zwyciężczynię tego rozdania, czyli samą siebie.
- Gratuluję, moja pani – powiedziała do siebie cicho, gładząc się przy tym po dłoni, a potem dodała, dużo niższym tonem – A dziękuję, złotko. Nie tylko do tasowania mam szybkie paluszki, if you know what i mean.
Cóż, zjarana Brooks to była najwyraźniej inna rzeczywistość, bowiem wydawało się, że równie dobrze bawi się w swoim własnym towarzystwie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co postać ma na sobie: bielizna (gatki, skarpety), ciemne dżinsy, T-shirt Karty tura 4:2,6,2 Kombinacja: para Dodatkowy efekt:F (następna tura) Inne:
Nie sposób było nie zauważyć wzroku Darrena uciekającego w jego stronę. Najebany Max zrobił więc to, co i trzeźwy by uczynił, czyli puścił do Krukona oczko wraz z krótkim Buziakiem w powietrzu. Humor zdecydowanie mu się poprawił i był ciekaw, co zdarzy się dalej. Zauważył jednak jedną jawną niesprawiedliwość. - Ej, Callahan, to jest rozbierwny baron, nie ubierany! -Walnął pijackim tonem, po czym wziął od Brooks różdżkę i prostym Diffindo pozbawił Boyda bluzy, by szanse nieco się wyrównały. Nieco, bo już chwilę później Max znów musiał oddać część garderoby. Zdjął więc dżinsy, odrzucając je gdzieś na bok i przejął pałeczkę krupiera w tej rundzie. Szybko potasowa talię po czym rozdał każdemu odpowiednią ilość kart, by mogli kontynuować grę. Ze smutkiem zauważył jednak, że jego butelka Ognistej zaczęła świecić pustkami. Uniósł więc Brooksowy patyczek po raz kolejny i przywołał z wanny nową flaszkę, którą od razu otworzył i pociągnął łyka. -Ktoś spragnion? - Wyciągnął szkło do pozostałych graczy, jak na kulturalnego ślizgona przystało.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw Lut 25 2021, 23:30, w całości zmieniany 1 raz
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Co postać ma na sobie: skarpetki; gacie; biustonosz; czarne jeansy; luźna koszulka; oversizowy kardigan Karty w trzeciej turze:1 2 6 1 4 Kombinacja: para Dodatkowy efekt:B — lecę na Violę. Inne: tracę 5G
Postanowiła, że będzie trzymać Violę za słowo. Biorąc pod uwagę, jak żałosne wypadały jej kombinacje, skupienie się na pogawędce wydawało jej się o wiele ciekawszym zajęciem niż rozbudzanie w sobie kolejnych nadziei na wygraną. Nie miała pojęcia dlaczego tak ją to bawi, ale posłała Darrenowi kolejnego buziaka tuż po tym, jak zamienił się miejscami z Boydem. Wyglądał na przybitego i zrezygnowanego rozwojem sytuacji. Niech chłopak ma coś z życia... - przemknęło jej przez myśl. Zaraz potem zerknęła jednak z powrotem na Violę, która wydała jej się nagle o wiele bardziej pociągająca niż jeszcze kilka minut wcześniej. Dopiła alkohol z kubka, czując jak zaschło jej w gardle i zgniotła go gwałtownie w dłoni, obserwując niechętnie, jak Fillin przykleja się do Krukonki. O wiele większym rozczarowaniem, które wzięło się chuj wie skąd, okazała się aprobata Strauss. Shercliffe poderwała się gwałtownie do pionu. W związku z przegraną, zdjęła z siebie jeansy i udała się na krótki spacer do łazienki, by wydobyć z wanny butelkę jabola. Ostatnimi czasy smakował lepiej niż niejedna ognista. Zamiast jednak wrócić na swoje miejsce, zgarnęła rozdane na nowo karty, przemaszerowała półnaga przez igloo i stanęła za Darrenem. Tatuaż węża owinął się wokół jej lewej nogi, a gadzi łeb spoczął na jej udzie, kiedy kucała, by oprzeć łokcie na barkach Krukona. — Zamień się ze mną miejscem, ptaszyno — mruknęła, podchwytując jego spojrzenie. Skro tak kiepsko szło mu romansowanie z Boydziną, pomyślała, że przy okazji uwolni go od tego przykrego doświadczenia. Nie miało to oczywiście absolutnie nic wspólnego z tym, że nie chciała siedzieć koło Violetty, skoro tak chętnie łasiła się do kogoś innego.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Co postać ma na sobie:granatowe skarpetki w srebrne kruczki, czarne majtaski i biustonosz, przetarte jeansy, t-shirt z logo Abraxanu, czarna bluza Srok z Montrose Karty:4, 2, 5 Kombinacja: huh Dodatkowy efekt: E Inne: no co ja mogę na tego Fillina, no
Była świadoma tego, że niestety, ale jej struny głosowe tak szybko nie wydobrzeją po tym jak właściwie musiały przejść cały proces rekonstrukcji. Z pewnością nie były przez to tak podatne na wszelkie myki transmutacyjne. A w zasadzie szkoda. W momencie, kiedy Fillin objął ją ramieniem, przylgnęła jedynie bardziej do chłopaka tym razem pełnoprawnie się w niego wtulając i będąc całkowicie nieświadomą faktu, że jej nagłe ciągoty do Ślizgona działają jedynie siedzącej obok Shercliffe na nerwy. Parsknęła jedynie śmiechem w momencie, gdy usłyszała komentarz Ó Cealláchaina na temat zapewnienia mu wygranej. Przymknęła oczy, czując jak Irlandczyk niweluje istniejący między nimi dystans jedynie po to, by złączyć ze sobą ich wargi, co spotkało się jedynie z pomrukiem aprobaty ze strony Strauss, która wplotła palce lewej dłoni we włosy chłopaka, by przyciągnąć go do jeszcze jednego pocałunku. - Na szczęście - szepnęła jeszcze nim wpiła się w jego usta i to wcale nie tak niewinnie. Przygryzła delikatnie dolną wargę Fillina, chcąc aby ten pozwolił jej na pogłębienie pocałunku, jednocześnie wolną ręką sięgając pod własną koszulkę, aby rozpiąć znajdujący się pod nią stanik. W końcu przegrała tę rundę i musiała coś zdjąć. Czemu więc nie pozbyć się biustonosza starą dobrze znaną metodą? Chwilę to trwało, ale kiedy w końcu udało jej się za ramiączko wyciągnąć ową część garderoby przez rękaw koszulki, rzuciła go gdzieś na bok nie bardzo się tym przejmując. Dopiero po krótkiej chwili zorientowała się, że wylądował on na kolanach Keyiry, która zmieniła się miejscami z Darkiem. Uśmiechnęła się jedynie do niej po czym posłała jej w powietrzu całusa. W końcu czemu nie? Odsunęła się na chwilę od Fillina po to, by wziąć karty, gdy tylko rozpoczęło się kolejne rozdanie. Naprawdę liczyła na to, że po raz kolejny uśmiechnie się do niej szczęście i nie będzie musiała pozbywać się kolejnej porcji odzieży. Już gdzieś zaginęły jej skarpetki, których nie mogła nigdzie zlokalizować!
Co postać ma na sobie: czarne rurki, koszulka, czarny golf, skarpetki, bokserki; Karty: 5,6,1 Kombinacja: 2 dwojki Dodatkowy efekt: B-->6 Inne: kocham Viole no
Szczerze mówiąc, przez te magiczne karty (kombinacje? alkohol? nie jestem pewny co tutaj miesza nam w mózgach), nie mogę się specjalnie skupić na samej grze, bo jestem teraz już kompletnie zainteresowany siedzącą obok mnie Violettą, wciąż nie mogąc się nadziwić, jak mogłem nie zauważać wcześniej jej niesamowitego powabu. I czuję aż mi serce rośnie, kiedy orientuję się, że ona również nie jest obojętna wobec moich gorących uczuć! Bo w końcu kiedy tylko muskam jej wargi, ta łapie mnie za włosy by przybliżyć do siebie (nawet nie jęczę nad moją fryzurą) i mruczy słodkie słowa w moje usta, by pogłębić pocałunek. Z zaangażowaniem godnym największego kochanka, oddaję go, również podnosząc rękę, by wpleść palce w jej niesamowite, ciemne włosy. Co tam publiczność wokół nas! Cóż za cudowna gra! Kto by przypuszczał, że znajdę tutaj miłość. I że to będzie Strauss. Aż myślę o miesiącach zmarnowanych z Victorią, kiedy jej koleżanka z drużyn była moją jedyną! Tak ślepy! W międzyczasie Viola bardzo niefrasobliwie zdejmuje stanik, odrzucając go gdzieś i aż zdziwiony odrywam się (z gigantycznym trudem) od jej ust. - Trzeba było mówić, ja z przyjemnością bym ci pomógł - stwierdzam lekko przygnębiony, że nie zdążyłem uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. W moim ferworze nie walki i gry, a miłości do Violki, oczywiście znowu przegrywam; a pijany Max zachowuje się tak, że na chwilę cały zamieram patrząc na Ślizgona, który śmiał podnieść różdżkę na Boyda. Tylko obecność Violi sprawia, że z trudem odrywam wzrok od Solberga, szukam kolanka Strauss, by położyć na nim rękę, kiedy sięgam po drugie rozdanie kart.
CO POSTAĆ MA NA SOBIE: gacie skarpety koszulka dresik bluza KARTY: 1 6 4 1 4 KOMBINACJA: 2 PARY DODATKOWY EFEKT: B INNE: kocham Julkę wciąż? i gapię się na cyce Fillina
- A na chuj mnie te jedwabniki - burknął do Darka, który poniekąd był dla niego bardzo niemiły i nie pomógł w wyrywaniu Julki, ale jednocześnie uprzejmie zaproponował zamianę miejsc, chociaż wcale nikt go do tego nie zmuszał, no naprawdę, to był dobry ziomek chociaż trochę nieokrzesany momentami! - Dzięki, kurwa, ty to jesteś! - zawołał entuzjastycznie, klepiąc go w ramach podziękowania w ramię i ochoczo przesunął się na miejsce krukońskiego kolegi i chociaż miał ochotę od razu zacząć dobierać się do Julki, to najpierw postanowił jednak coś nonszalancko zagadać. - Hej, też tu grasz w barona? - rzucił do niej, choć wyglądało na to, że dziewczyna jest bardziej zaabsorbowana własnym towarzystwem i zabawianiem się galeonami. Zaaferowany zamianą miejsc i zbliżaniem się do najgorętszej (i wcale nie z powodu zjarania) laski na świecie, nawet nie zauważył, że Solberg kieruje na niego różdżkę, i bardzo dobrze, bo mogłoby wtedy dojść do kolejnych złamań. Po prostu nagle się zorientował, że jego bluza została rozdarta na strzępy. - Kurwa, Solberg, wystarczyło powiedzieć "Alex idzie" to bym sam z gaci wyskoczył, a ty Diffindo mi tu napierdalasz - odpowiedział, udając tylko wielkie oburzenie, bo choć bluza była fajna, to whisky której sobie nie skąpił znieczulała na tyle, że nie przejął się jakoś mocno jej utratą. Po chwili doszło do sprawdzania kart i okazało się, że trafiły mu się dwie pary. Nie tak dobrze, żeby wygrać, ale też nie musiał się już dalej rozbierać, bo nie znalazł się w grupie najgorszych; po rozdaniu nowych kart sięgnął jeszcze po flaszkę oferowaną przez Maxa, żeby sobie łyknąć i kątem oka zahaczył o postać Fillina, aktualnie obściskującego się z Violą (i otarł mentalną łezkę wzruszenia i dumy, że ziomkowi tak szybko się poszczęściło) i po prostu nie mógł oderwać wzroku od jego pięknej sylwetki. Wow, chyba ćwiczył coś na klatę po kryjomu, bo efekty były naprawdę spektakularne, nie chciał jednak przeszkadzać mu w romansach z dziewczyną, więc po prostu podziwiał go w milczeniu.
Co postać ma na sobie: majtasy, skarpety, spodnie, bluza, podkoszulek Karty:6 1 1 Kombinacja: dwie pary, jeden w prawo Dodatkowy efekt: A Inne: -
Po zamianie miejscami ze Strauss na początku gry i ofercie przesiadki Boyda - który z typowo gryfońskim sprytem spytał Brooks czy gra w barona - przyszedł czas na Keyirę, która najwyraźniej postanowiła wszystkie (całe trzy!) posłane Darrenowi całusy spieniężyć w postaci zamiany miejsc. Na propozycję Ślizgonki Shaw przystał z wielką ochotą, bo oznaczało to że mógł usiąść koło swojej obecnie najulubieńszej osoby w igloo - i był to Solberg nie tylko dlatego, gdyż oferował on kolejną dolewkę whisky (i to zapewne bez masażu protezą, jak w przypadku prezentu od Boyda), ale też z powodu kontynuacji bezkoszulkowego stanu na torsie Maxa. - Lej, Adonisie - powiedział Shaw, podstawiając mu swoją napełnioną tylko do połowy szklankę i kładąc jego trójkę zakrytych kart przed sobą.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Co postać ma na sobie: Skarpy, gacie, biustonosz, biały t-shirt Ramones, czarne legginsy, za duża hoodie Harpii Karty:2,6,6 Kombinacja: - Dodatkowy efekt:I Pozbawiam kogoś części garderoby Inne: -
Bycie zjaranym na imprezie z rozbieranym pokerem w tle, miało same plusy. Po trawie pomysł pozbawiania się kolejnych części garderoby wydawał się super zabawnym. Gówniane przekąski w postaci smażonych chipsów, smakowały jak wykwintne danie z restauracji posiadającej trzy gwiazki Michelin. Kiepska muzyka punkowa, sącząca się z głośnika, zamieniała się w prawdziwą symfonię, a własne towarzystwo stawało się tym najwłaściwszym. Julia Brooks była właśnie w trakcie gratulowania Bulii Jrooks, kiedy gdzieś z tyłu głowy zabrzęczał jej dobrze znany irlandzki akcent, należący do pewnego Irlandczyka, ex-szwagra Solberga.
Hej, też tu grasz w barona?
- Nie, prowadzę kolumnę sportową w Proroku i będę pisała felieton o kartach – odpowiedziała kompletnie bez sensu, po czym sprzedała Bodziowi przyjacielskiego kuksańca. Pech chciał, że zapomniała o jego nowej łapce, przez co rozwaliła sobie knykcie. – Boże, jaki jesteś twardy. Masz tytanową protezę, czy po prostu cieszysz się na mój widok? – zapytała i nim zdążyła usłyszeć jakąkolwiek odpowiedź, zaczęła śmiać się z własnego żartu. Chwilę wcześniej Solberg przytulił sobie jej różdżkę i pozbawił Gryfona części garderoby za pomocą zaklęcia rozcinającego.
- Kurwa, Solberg! – obruszyła się, zirytowana, co było ciężkie do wyobrażenia, bo do tego momentu była najszczęśliwszą osobą w Skandynawii. – Co ci kiedyś mówiłam? Nigdy nie ruszaj moich trzech rzeczy: miotły, różdżki i szczotki do włosów – upomniała przyjaciela i zabrała mu magiczny patyczek. – A jak już sobie przywłaszczasz czyjąś różdżkę, to chociaż wykaż się kreatywnością, a nie rzucasz jakieś prostackie diffindo. Patrz, jak to się robi.
Drewniany patyczek został skierowany w kierunku Fillina i już po chwili Krukonka kręciła nadgarstkiem, inkantując: - Colovaria Caeruleum! – Bujna czupryna Ślizgona zmieniła kolor na krukońskie indygo, co wywołało u pałkarki kolejny wybuch śmiechu. – Cholera, przepraszam. Pojebały mi się zaklęcia. Incendio! – Czarne rurki chłopaka zajęły się ogniem, zmuszając go do ich zdjęcia. A właściwie do zdjęcia tego, co z nich zostało. Było to głupie i niebezpieczne, ale hej! Czego się spodziewać po spalonej nastolatce z różdżką w dłoni?
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co postać ma na sobie: bielizna (gatki, skarpety), ciemne dżinsy, T-shirt Karty tura 5:6,2,1 Kombinacja: Obecnie dwie pary chyba Dodatkowy efekt: E (tura 5) Inne: Lecę cmokać Dareczka
Dotknięcie różdżki Julki okazało się być tak niebezpieczne jak i przydatne. Krukonka ze stanu kompletnego odlotu w krainę gastro, nagle znalazła wiele sił, by zjebać Solberga (klasycznie) za tykanie jej magicznego kijka. -No już, już przepraszam! Nie moja wina, że nie wziąłem swojej. Znaczy moja, ale no wiesz... - Machnął ręką wiedząc, a przynajmniej mając nadzieję, że Julka wybaczy mu ten jawny brak szacunku dla jej własności i chwycił Ognistą. Okazało się, że chętnych na więcej alkoholu się kilku znalazło. -Następnym razem obiecuję tak zrobić! - Położył rękę na sercu, jakby składał wielką przysięgę Boydowi, po czym polał mu alkoholu. Nim się zorientował, a to nie Keyira siedziała obok niego a Darren, który tak intensywnie wpatrywał się w jego klatkę piersiową jeszcze kilka chwil temu. -Adonis? Prędzej Mister Intensywnej Terapii św. Munga. - Zaśmiał się, bo choć zazwyczaj w formie był, to jednak blizny robiły swoje, a większość z nich, wraz z ogromnym siniakiem, którego nabawił się podczas poszukiwań zaklętej strzały, znajdowały się właśnie gdzieś w okolicach jego brzucha. W końcu wyłożył wspólne karty na stół i z lekkim prychnięciem zauważył, że nie jest mu dane siedzieć nawet w skarpetkach. Został więc w samych gaciach i już miał pytać o coś Darka, gdy nagle coś się w nim zmieniło. Usta krukona zdawały się kusić Maxa tak mocno, że ten nie był w stanie się im oprzeć. Szybko więc zbliżył się do prefekta, składając na jego wargach miękki pocałunek, by zaspokoić jakoś to ogromne pragnienie. Pulsujący w jego głowie alkohol dawał o sobie znać i choć niezmiernie chciał kontynuować rozgrywkę, używka była od niego silniejsza. Z każdą minutą oczy Maxa stawały się coraz cięższe, aż w końcu ten dał się porwać w objęcia Morfeusza odpadając z gry w dość debilny sposób.
//zt
+
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees