Salon został przemeblowany - a dokładniej Shawn wszystko z niego wyrzucił na rzecz jednego krzesła przy oknie, które działało jak lustro weneckie - z tej strony wszystko było widać, z zewnątrz losowe mieszkanie, które w niczym nie przypominało prawdziwego wnętrza poddasza X.
Łazienka
Poddasze objęte jest ochronnymi zaklęciami. Z ulic Śmiertelnego Nokturnu nie widać okien, ani żadnych oznak, że takowy strych istnieje. Teleportować się do tego mieszkania mogły tylko osoby wyznaczone przez właściciela X.
Ostatnio zmieniony przez Shawn E. Reed dnia Pon Kwi 01 2019, 00:44, w całości zmieniany 2 razy
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Shawn, pisząc list na biurku, nie zastanawiał się zbytnio czy przesadził czy nie. Napisał go, złożył w kopertę, zapieczętował woskiem, jak w dawnych czasach, hehe i dał swojemu czarnemu krukowi, by ten przekazał wiadomość Padmie.
Ponieważ najpewniej krukonka będzie odwiedzać Shawna, ten chciał w jakimś stopniu ogarnąć poddasze, które było zagracone rupieciami, najczęściej o tematyce czarno magicznej, tak samo książkami z tej samej dziedziny. Było ich wiele, naprawdę wiele i nawet poświęcając cały dzień nie zdążyłby ogarnąć całego tego burdelu, dlatego zostawił to w chuj i poszedł się wymyć do łazienki. Nie spodziewał się nawet, że Padma może być na niego wkurwiona za to, że tak się wyraził w liście. Chuj, Shawn miał dziś straszny dzień. Do sklepu przybyli jacyś jebani absolwenci, którzy uważali się za chuj kogo, profesjonalistów w dziedzinie czarnej magii. Zaczęli mu wytykać błędy, czego brakuje w tym sklepie. Wkurwił się na tyle, że uciekli ze sklepu z krzykiem, kiedy wyciągnął różdżkę i zagroził kilkoma ostrzegawczymi zaklęciami, wystrzelanymi obok dzieciaków. Musiał sobie załatwić sprzedawcę, nie miał cierpliwości do takich spierdoleń umysłowych. Po gorącym prysznicu, lekko się ochłonął, emocje opadły, a on sam ubrał się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy z szafy, byleby tylko do siebie pasowały. Na koniec rzucił jakieś zaklęcia, które umożliwiały jedynie Padmie teleportację do jego milutkiego strychu. I czekał tak na panią Naberrie, nawet przygotował jakieś wino na stoliczku, wow, jaki dżentelmen z niego i w ogóle, fantastyczny gość, perfekcyjny materiał na męża. Ha. Ha.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Kiedy po paru dniach dostała list, domyślała się od kogo. Zadowolona ze swojej taktyki chwyciła kawałek pergaminu z uśmiechem na ustach, który w miarę czytania kolejnych wyrazów słabnął, słabnął... i w końcu zniknął. Księżniczko? Olewasz? I to przekleństwo, które zraniło jej kobiecą dumę. Chyba pomylił sobie nadawcę, bo Padma na pewno nie była jego własnością, by ją tak traktować. I z reguły chodzące usposobienie spokoju, ciepła i dobrego serca w tym momencie wyglądało jak nie zaszczepione na wściekliznę stworzenie. Zirytował ją mocno swoją impertynencją, która jak widać pojawiała się wtedy, kiedy nie było jej w pobliżu. Chciał ją spotkać? Proszę bardzo. Postanowiła urządzić mu taką niespodziankę, po której dostanie zawału serca. Domyślała się, że sklep o tej godzinie będzie zamknięty a jego szczęśliwy posiadacz będzie przebywać w swoim mieszkaniu na poddaszu, dlatego pierwszym celem był Borgin&Burkes. Jej umiejętność teleportacji na całe szczęście była już na całkiem niezłym poziomie, więc nie obawiała się wypadku przy "lądowaniu" - gdy znalazła się w sklepie zrobiła małe zamieszane, niegroźne, ale na tyle głośne, by Shawn pofatygował się ze swojej pustelni na dół. Wtem ona przemieściła się na poddasze. Przystanęła w najciemniejszym kącie pokoju, opierając się bokiem o ścianę a potem czekała, aż chłopak wróci na górę. Niespełna trzy minuty później pojawił się z powrotem, nie zauważając jej najprawdopodobniej. - No to, kurwa, jestem - powiedziała, gdy tylko przeczytała list na głos. Potem zmięła pergamin w kulkę i rzuciła nią prosto w stojącego niedaleko Shawna. - Nie radzę ci się w ten sposób do mnie odzywać - wyglądała dość śmiesznie, kiedy mu groziła a jednak nie wyglądała tak, jakby zaraz miała się szeroko uśmiechnąć i rzucić mu w ramiona.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Słysząc jakieś hałasy na dole, wkurwił się już na tyle, że jak spotka te małe bachorki, a jak się okaże, że były to te same, to je wszystkie pozabija. Rzucił książkę na kanapę i szybko poszedł na dół z różdżką w dłoni, rzucając jakieś przekleństwa po drodze. I nikogo kurwa nie było. Przeczesał cały sklep, jedynie porozrzucane jakieś śmieci. Jedno machnięcie różdżki sprawiło, że przedmioty wróciły na swoje miejsce. A on już podkurwiony do reszty, sprawdził zaklęciem obecność ludzką w tym pokoju. W sklepie nikogo nie było… a jedynie na strychu. Wszedł schodami na górę, domyślając się już kto zaszczycił go swoją obecnością. Padma Padmą, ale takich jaj to niech mu kurwa nie robi. -Czyś ty kurwa oszalała?! Już myślałem, że jebane bachory przyszły porobić psikusy. – Spojrzał na nią, jego złość lekko opadała. Obrywając jego listem, przypomniał sobie jego treść. Wtedy nie myślał, że Padma może się tak wkurwi. No dobra, może trochę przesadził, ale miał dziś apokaliptyczny dzień. Zaklęciem podniósł list i spalił go. Słuchając następnych słów krukonki, jego kąciki ust lekko się podniosły i Shawn przybrał minę pełną skruchy, ale też uśmiechał się do dziewczyny. -Dobrze proszę pani, ale następnym razem nie wkurwiaj mnie tak z tym, co zrobiłaś tam niżej. – Spojrzał na nią, zmieniając minę na srogą – nawet nie wiedziałaś co mogłaś tam rozjebać. To nie sklep z zabawkami Padma. Spojrzał w jej oczy i przybliżył się lekko do niej. Była niższa od niego o jakieś pięć centymetrów. -No cóż, pierwszy raz mnie tu odwiedzasz. Widzisz już gdzie mieszkam, jakie mam warunki… rozgość się Pando. – Pokazał jej całe pomieszczenie. - Tam jest łazienka, tu kanapa, tu biurko, stół, książki, mnóstwo książek, kanapa jest rozkładana, jak będziesz potrzebować więcej miejsca… Kuchni nie mam, nie należę do wyśmienitych kucharzy. Dlatego nie mogę cię poczęstować, jak ty to zrobiłaś ostatnim razem… A to pianino, to tak sobie stoi – uśmiechnął się, nikomu jeszcze nie mówił, że gra na tym instrumencie, tak samo jak nikt przedtem go tu nie odwiedził. Obraz na ścianie jest jego autorstwa, ale Shawn nie lubi się chwalić, co będzie jej opowiadać o tym. Kiedy skończył wymieniać jej to wszystko, popatrzył w jej oczka głęboko i zapytał się: -Dalej jesteś na mnie zła? – Sam był jeszcze wkurwiony, zaskoczony takim wejściem Pandy, wszystkim. Wkurwiony nie na Pandę, tylko na… cały dzień. Może chociaż wieczór będzie udany, w towarzystwie Pandy.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Miał ją za kretynkę? Doskonale wiedziała w jakim sklepie się znajduje i co może znaleźć na półkach, dlatego też wiedziała, że najmniej szkodliwe będą najzwyczajniejsze śmieci składające się z najzwyczajniejszych starych gazet. Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek przypominając sobie, jak jakieś dwa tygodnie temu w jej myślach kopał sobie grób i zastanawiała się jak blisko jest granica, by wrócili do tamtej wizji. - Pocałuj mnie w tyłek - powiedziała, dopiero w ostatniej chwili przyłapując się na tym, że przez jego osobę stała się wyjątkowo ordynarna. Mimo wszystko wciąż wyglądała jak panda ze wścieklizną, a na kolejne słowa Shawna niemal postukała się palcem po czole. - Chyba nie sądzisz, że zostanę u ciebie - chciał ją zobaczyć, to zobaczył, dlatego mogła wrócić do domu. Może przesadziła reagując tak a nie inaczej, ale nikt nigdy nie zwracał się do niej w ten sposób. Stąd też na chamstwo i bycie po prostu niemiłym reagowała tak, jakby faktycznie była księżniczką z dużą dozą brytyjskiego taktu. Skrzyżowała ręce na płaszczu pod biustem, marszcząc czoło. Jeszcze się pytał, czy była zła? Do jasnej anielki, to chyba było oczywiste! Wiedziała jednak, że Shawn do tej pory najprawdopodobniej nie interesował się ludzkimi reakcjami, zwłaszcza reakcjami kobiet, dlatego w odpowiedzi przewróciła oczami i westchnęła ciężko. Typowo. - Jako prawdziwa księżniczka właśnie wychodzę - dodała a potem jakby nigdy nic wyminęła chłopaka, kierując się do drzwi. Teleportuje się z korytarza, teraz chyba chciała sprawdzić jak zareaguje.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Wulgarne odzywki Padmy, wraz z jej wyglądam i jej charakterem brzmiały dość komicznie, tak samo wyglądała wymawiając je. Shawn uśmiechał się w duchu widząc ją, nie śmiał pokazać Padmie jak bardzo go w środku jej postawa rozbawia. Panda ze wścieklizną, czekał aż się na niego rzuci. Dawno się z nią nie widział, jednak dwa tygodnie, a kiedy już ją polubił, naprawdę polubił, często o niej myślał. Jak grał na pianinie, nawet ostatnio coś bazgrząc na płótnie, podświadomość sprawiła, że narysował jej portret. Miał nadzieję, że ten obraz nie jest nigdzie na wierzchu, nie chciał by krukonka się o tym dowiedziała. Kiedy Padma oznajmiła, że nie zostanie u niego ani minuty dłużej, Shawn zasmucił się. Nie chciał, żeby już go opuszczała, chciał spędzić z nią odrobinkę czasu. Długo jej nie widział, dwa tygodnie na Nokturnie wydłużały się niemiłosiernie. Mimo tego, nie żałował, że pracuje tutaj a nie nigdzie indziej. Praca na ogół go uspokajała i miał czas na własne rzeczy. Czarna magia to była jego dziedzina, więc pasował do tego miejsca. Tak samo jego charakter nie jest dość znośny dla zwykłych pracowników, na przykład Ministerstwa Magii. Raczej by go tak nie znosili, a tutaj natomiast były tylko ludzie jego typu. Gdy Padma skierowała się w kierunku drzwi, nie chciał po prostu nie chciał by wychodziła. Czuł się teraz jak małe dziecko, które rozpacza nad zepsutą zabawką. A jednak Shawn nie mógł po prostu się nad sobą użalać, coś mu w głowie zaiskrzyło, że mogło być to tylko dość dobre zagranie Padmy. Dlatego nie myślał już, po prostu, gdy go wymijała, złapał ją za dłoń, obrócił delikatnie i przyłożył swoje usta do jej oddając pocałunek. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie nie odrywając ust. Dopiero po dłuższej chwili odsunął swoje wargi i popatrzył głęboko w jej oczy. -Zostaniesz? Przepraszam no. Nawet zrobię coś dla ciebie, co sobie zażyczysz – uśmiechnął się do niej po czym dodał: - Cokolwiek zechcesz, a spróbuje to dla ciebie zrobić. Oczywiście nie proś mnie o głowę ministra magii, dobrze? – Uśmiechnął się do niej, całując ją w czółko i puścił ją. Miał nadzieję, że nie będzie już na niego taka zła. Oczywiście, zrobi to o co poprosi. Byleby nie poprosiła o zagranie, byleby nie poprosiła o zagranie, byleby…
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Padma nie rozglądała się po pomieszczeniu, dopiero kiedy ją zatrzymał zdążyła wyłapać wszystkie szczegóły, o których mówił. W ten deszczowy wieczór pomieszczenie było dość ciemne, nawet jak na zapalone światło a słońce prawdopodobnie nigdy tu nie zaglądało. Zresztą, salon, choć duży i wysoki, wydzielał lekką woń kościelną; oblany był z każdej strony ciemnymi barwami, które optycznie go pomniejszały i "ochładzały" - w porównaniu z jej bielami i szarościami czuła się tu odrobinę jak w grobowcu, ale nie spodziewała się niczego innego po Reedzie. Z drugiej strony lampy i świeczniki sprawiały, że miejsce to nabierało klimatu w połączeniu z masywnymi i prostymi meblami. W kącie naprzeciwko fotela, kwadratowego i dość topornego, pokrytego sztywną tkaniną faktycznie stało pianino, które wyraźnie ją zaskoczyło. Nie pochwalił się, że ma duszę artysty, jednak opakowanie farb i brudny pędzel chyba zaskoczył ją bardziej - na razie jednak nie chciała pytać, czy też nakrzyczeć na niego, że nie pochwalił się swoimi zajęciami poza czarną magią. Na razie jednak nie miała czasu o tym myśleć, bo reakcja Shawna ją osłupiła, ale mniej więcej o to jej chodziło. Widząc jaką miał minę, ujęła chłodną dłonią policzek chłopaka, składając na nim kolejny pocałunek. - Skoro tak ci zależy to może znajdę chwilę... - rzuciła, niby od niechcenia, przez chwilkę lustrując jego twarz wielkimi, sarnimi oczętami. Potem szybko się przytuliła, układając głowę w zgłębieniu jego szyi a ramienia, biorąc głębszy oddech. Skoro chciał zrobić wszystko, to musiała przecież mądrze wybrać, prawda? Poproszenie o zagranie jej czegoś zostawiła na deser, poza tym byłoby to takie oczywiste... - Możesz zrobić striptiz - odzywając się nagle, spojrzała z udawaną powagą na Shawna. Nie pogardziłaby, z drugiej strony musiała się powstrzymywać od nierozsądnych zagrywek. W ostatnim czasie już zbyt wiele razy nie myślała racjonalnie, przez co potem chodziła z miną cierpiętnicy następne kilka dni. Najwidoczniej jej mózg powoli zmieniał się w cukierek. Padma widząc skonsternowaną minę Shawna, uśmiechnęła się rozbawiona. - Żartowałam. Po prostu następnym razem przyjedź. Wiesz gdzie mieszkam i pracuję - powiedziała, po czym zdjęła buty i płaszcz a następnie podciągając rękawy popielatego swetra zaczęła zwiedzanie salonu. - Mówiłeś, że mieszkasz w sklepie. Wyjątkowo ekskluzywny ten sklep - z zaciekawieniem zerknęła na leżący na ziemi stos książek.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Jej oczy. Wywoływały w nim takie pozytywne emocje, że miał ochotę patrzeć się w nie godzinami, bez przerwy. Kontrastujące z jej twarzą, z jej włosami. Złota dziewczyna, z jeszcze bardziej złocistym środkiem. Przytulił ją, trzymając ją czule i mocno, jakby się bał, że dalej może uciec, zniknąć. Jego wcześniejsze zdenerwowanie zniknęło, zastąpione uczuciem błogości i szczęścia, w towarzystwie Padmy. Nikomu jeszcze się nie chwalił (a może żalił), że rysuje, a nawet gra na pianinie. Nie wiedzą o tym nawet jego ukochani rodzice, których kocha całym serduszkiem (ha ha), ale jakoś nie było okazji by ich powiadomić. Trzymając jej dłoń na swoim policzku, uśmiechnął się do niej całując ją w nosek, kiedy dziewczyna zastanawiała się, co Shawn mógłby zrobić dla niej. Słysząc o striptizie, jego mina trochę zrzedła. Emm, Shawn i striptiz? To nie było najlepsze połączenie. Mógłby się porozbierać, cokolwiek, ale jeszcze przy tym tańczyć, robiąc prowokacyjne pozy? Już woli przynieść głowę Ministra Magii, od tego makabrycznego czegoś. Uspokoił się po następnych słowach dziewczyny, uśmiechnął się i pocałował ją w szyję lekko zaciskając zębami jej skórę. Nie powinno to ją boleć, starał się, żeby było to konkretne, ale delikatne, czułe, namiętne. Rzeczywiście, wiedział gdzie mieszka, gdzie pracuje, zawsze mógł się u niej pojawić, nawet niespodziewanie, po prostu w jej domu. A jednak, był na tyle ograniczony umysłowo, że nie wpadł na to, praca zjadła cały jego umysł, nie myślał. -Przyjdę do ciebie Padma. Nawet niedługo. Tak, że nie będziesz się spodziewała mojego przybycia – mówił jej ledwo słyszalnym szeptem do ucha. Po jej komplemencie dotyczącym jego mieszkania uśmiechnął się szeroko. -Cóż, będąc właścicielem sklepu, nie mając na co wydawać, wydaje na aranżację wnętrz. Takie hobby skarbie – nie wspomniał, że jego prawdziwym hobby było malowanie, rysowanie, szkicowanie, granie na pianinie. Pewnie po leżącym w kącie instrumencie, Padma się domyśliła, że nie leży na wystawę, ale może nie wiedziała o jego talencie artystycznym. Złapał Padmę za rękę i usiedli razem na kanapie. Shawn spojrzał na nią pytającym wzrokiem. -Masz ochotę na wino? Czy na coś innego? – Spoglądnął w jej oczy, z poważnym wyrazem twarzy.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Nie zdążyła przyglądnąć się bliżej opasłym tomiskom, leżącym na ziemi, bo kiedy Shawn chwycił ją za dłoń mimowolnie usiadła obok niego na kanapie. Wyłapała też tę powagę w jego oczach. Co, zamierzał się oświadczać, czy miał może coś do ukrycia, skoro nie pozwolił jej swobodnie pooglądać co posiadał na półkach? Karcąc się w głowie za głupie myśli, która zawładnęły jej umysłem, poprawiła się na sztywnym materiale kanapy. - W porządku. Tylko wiesz, czasami chodzę po mieszkaniu nago, dlatego zjawianie się tam bez uprzedzenia może skończyć się moim zawałem serca - powiedziała z uśmiechem. Jej mieszkanie nie było chronione żadnymi zaklęciami, bo po pierwsze aż takiej władzy nie posiadała a po drugie wątpiła, że ktokolwiek nieproszony mógłby odwiedzić jej przytulne lokum bez powodu. Była tylko zwykłą studentką, sprzedającą ciastka, nic mniej nic więcej. A jednak to spowodowało, że dopiero teraz zaczęła zastanawiać się dlaczego właściwie dostała się tutaj bez większego problemu. O ile kojarzyła na Nokturnie mieszkania bywały chronione (w końcu takie miejsce). Łącząc wszystkie fakty w całość, zmarszczyła czoło w pytającym geście. - Dlaczego twoje mieszkanie nie jest obrzucone setką dziwnych zaklęć ochronnych? - nie spodziewała się jednak, że umożliwił tylko i wyłącznie jej swobodną teleportację tutaj. Nie zaprosił jej na żadną randkę a już umożliwiał jej wejście do swojej pustelni. Nim zdążyła zamyślić się nad tym i dojść do wniosku, że chyba wszystko idzie o wiele za szybko, usłyszała kolejne pytanie. Podziękowała za picie, bo na razie próbowała przyzwyczaić się do ciemnych ścian i nieco zasłoniętych okien. Oparła policzek o dłoń, przekrzywiając lekko głowę. - Co cię pogryzło? - spytała w końcu, mając na myśli oczywiście co u niego słychać i dlaczego był tak wściekły kiedy się tutaj pojawiła. O liście zapomniała, jak na razie, a jednak prawdopodobnie wytknie mu to w najmniej odpowiednim momencie o najmniej odpowiedniej porze.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Powinna wiedzieć, że mężczyznom nie przeszkadza, jak kobieta chodzi nago, jednakże niezbyt Shawnowi podobała się wizja zawału dziewczyny. -W razie czego uratuje cię, potrafię Czarną Magię, ale uzdrowiciel ze mnie też nie taki zły. Coś tam pamiętam. – Po wyższym wykształceniu z Hogwartu, wiedział jak sobie poradzić z kimś nieprzytomnym, umierającym z powodu jakiś ran, czy też właśnie zawału. Przybliżył się jeszcze bardziej do Padmy, słuchając jej oddechu, jej słów. Jego mieszkanie było bardzo dobrze chronione, tylko Padma i Shawn wiedzieli o jego istnieniu, nikt więcej. Nie było one widoczne dla przechodniów Śmiertelnego Nokturnu, tak samo, nawet jeśliby ktoś wiedział, że na pewno coś tu jest, nie dostanie się do środka. Teleportacja nie działała, Shawn pozwolił teleportować się jedynie Padmię, by nie miała żadnych trudności, a wiedział, że dla takiej niewinnej niewiasty, Nokturn to nie najlepsze miejsce. Aż sobie przypomniał, kiedy spotkał ją po raz pierwszy. Przestraszona studentka w jego sklepie, szukająca pomocy. Od niego. A jednak pomógł. Zamyślony, o ich poprzednich spotkaniach (było ich dwa, rzeczywiście dużo do przemyślenia), przez pierwsze kilka sekund nawet nie zauważył, że się go zapytała o te zabezpieczenia. Uśmiechnął się do niej i powiedział: -Jest chroniony tysiącami zaklęć. Specjalnie wymyśliłem tak, żebyś w razie czego… mogła mnie odwiedzić. – Pocałował ją w uszko, przypominając sobie o jej słabości. Przejechał paluszkami delikatnie po brzuchu dziewczyny, wywołując u niej łaskotki. Sam spoglądając wokół nich, wreszcie zobaczył obraz, który sam namalował, a tak bardzo chciał by nie został zauważony przez Padmę, przecież sama na nim była. Był za stosem książek, miał nikłą nadzieję, że krukonka nie zainteresuje się nimi. Nadzieja matką głupich, ale cóż. Dlaczego był tak zdenerwowany przedtem? Cały dzisiejszy dzień miał fatalny, zaczynając od rana, do popołudnia, a teraz był wieczór, który uważał za całkowicie udany, gdyż był w towarzystwie jedynie mu zaufanej osoby, jaką znał. -Cały dzień był lekko chujowy. Zaczęło się od jakiś studentów, absolwentów, nie wiem, ale były to jeszcze dzieci, w twoim wieku. Zaczęły mnie pouczać, wykrzykiwać coś, nie obchodziło mnie to jakoś. Wkurwiłem się jednak jak zaczęli robić mi burdel w sklepie. Ledwo się powstrzymałem, by nie skręcić im wszystkim karków. Ale skończyło się na tym, że uciekli… – tu zrobił przerwę, kilkusekundową –dlatego się tak zdenerwowałem, gdy usłyszałem jakieś dźwięki na dole. Myślałem, że bachory wróciły. – Spojrzał na nią czule, i pochylił się by pocałować ją namiętnie i delikatnie, czując zapach jej perfum, smak jej warg.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Oczywiście nie przeszkadzały jej wszystkie te buziaki, w końcu miała skłonności mocno hedonistyczne, więc i to sprawiało jej cholerną przyjemność, a jednak w pewnym momencie odezwały się w niej resztki moralności. Dlatego z uśmiechem na ustach chwyciła dłoń Shawna, splatając swoje palce z jego, po czym przysunęła się bliżej, całując lekko wierzch jego dłoni. Nie powiedziała mimo wszystko nic, bo doszła do wniosku, że pewnie jeszcze nie raz tego wieczoru nadarzy się okazja do wyjaśnienia kilku spraw, ale też miała cichą nadzieję, że i sam Reed trochę ochłonie. Słowa chłopaka początkowo nieco ją zaskoczyły, chociaż po głębszym namyśle uznała, że odczytał jej wątpliwości sprzed kilku dni - w końcu nie mogłaby sobie pozwolić na swobodną wycieczkę w piękny jesienny wieczór na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Prędzej albo by ją ktoś napadł albo wyrzucił na zbity pysk tam, skąd przyszła. Nieco uspokojona wysłuchała jego słów. Faktycznie, jego dzień nie należał do najlepszych a jednak Padma - która bezsprzecznie była kobietą, a kobiety czasami czepiają się bzdur, bo tak - poczuła się urażona. Drugi błąd w przeciągu tak krótkiego czasu. Pocałowała go lekko w usta odwzajemniając pocałunek, następnie zaś odsunęła się szybko do tyłu. - Nie chciałabym być niegrzeczna, ale właśnie zasugerowałeś, że jestem dzieckiem - powiedziała bardziej pochłonięta tą kwestią niż obrazem, który zauważyła. Dziewczę zacisnęło palce na jego dłoni, którą wciąż zresztą trzymała i ku ogólnemu zdziwieniu zrobiła to stosunkowo mocno jak na tak chude rączki. Pozory jak widać mylą; wyrobiła sobie siłę od noszenia blaszek i produktów w cukierni. - W takim razie nie rozumiem dlaczego spotykasz się z dziećmi. Dziecko, księżniczka, no nie wiem, co jeszcze ciekawego usłyszę? Zaczyna się robić coraz ciekawiej - zacisnęła zęby, uwydatniając tym samym podkreślone lekko różem kości policzkowe. Sama Padma nie miała pojęcia co w nią dzisiaj wstąpiło i dlaczego reagowała w taki sposób, na niektóre rzeczy. Było jednak coś, co intrygowało ją w chłopaku i najprawdopodobniej było to zderzenie się dwóch różnych światów, z których pochodzili. Wygląd też ją intrygował, nie mogła powiedzieć, że się jej nie podobał - miała najzwyklejszą ludzką ochotę ściągnąć z niego to ubranie, ale nie nie. Moralność, rozsądek i czas. Czas, który pokaże jej, czy Shawn nie jest jak wszyscy inni. Słowa czasami nie wystarczały.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Zdarzało mu się za dużo mówić, za mało myśleć. Nawet nie wpadłoby mu do głowy, że mogłoby takie stwierdzenie urazić Padmę. Czując mocniejszy uścisk dłoni, zastanawiał się czy zaraz nie skończy się to jego śmiercią. Nigdy by się nie spodziewał, że takie malutkie, chudziutkie dłonie mogą mieć tyle werwy i siły. No, kolejna rzecz, która zaskakuje Shawna w Padmie. Nie chodziło mu o to przecież, że Padma jest dzieckiem. Była młodsza od niego, fakt, ale intelektualnie była niczym dorosła osoba, jej osobowość, Shawn był tak nią zaintrygowany, nigdy nie spotkał kobiety o tylu charakterach, tak inteligentnej i nie uważająca Reeda za kogoś szalonego, kogoś kogo można się tylko bać, głównie ze względu jego zainteresowań. Mu chodziło bardziej, że tamte osoby były dziećmi filozoficznie, koncepcyjnie, swoim zachowaniem sprawiały wrażenie, jakby ledwo piętnaście lat skończyły. -Padma, wiesz że nie o to mi chodziło. – Powiedział, spoglądając w głąb jej oczu. Kiedy Padma coraz to bardziej się denerwowała, Shawn nie wiedział czy wychodził ze sfery bezpieczeństwa, udając się na podróż w nieznane, próbując ujarzmić emocje krukonki. -Proszę cię nie nakręcaj się tak. Chodziło mi, że intelektualnie są dziećmi, kurwa. Padma, nie jesteś dzieckiem… – Wystarczyło na nią spojrzeć. Brunatno-złociste oczy, jej proste wchodzące pod ciemny brąz, włosy, jej rysy twarzy, cała sylwetka, wszystko to wskazywało na to, że jest już dorosłą kobietą. I Shawn nie uważał jej za dziecko. Nigdy w życiu, uważał ją za bardzo inteligentną kobietę. I powinna to wiedzieć. Spojrzał na nią z ukosa, zastanawiając się, czy dotarło do dziewczyny to, co on powiedział. -Padma… – zaczął – co mógłbym dla ciebie zrobić, byś się wyluzowała? Kurwa, naprawdę nie uważam cię za żadne dziecko. Nie musisz się tak denerwować. A teraz mów, co by pozwoliło ci na chwilę zapomnieć o problemach…. Okej? – Uśmiechnął się już do Pandy, żeby rozluźnić atmosferę i żeby wróciła między nimi strefa komfortu i przyjemności spędzania wspólnego czasu. Cały czas bał się o ten obraz, był widoczny, kurde felek (masz mniej przekleństw, hehe). Z całego serca, Shawn pragnął by krukonka go nie zauważyła, przecież co ona sobie o nim pomyśli? -A jak tam u ciebie? – Zapytał, wracając do tematu o ich pracach, jak się im żyło bez siebie w ciągu tych dwóch tygodni.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Mawiano, że człowiek, który dużo przeklina jest godny zaufania, jednak od tej ilości przekleństw więdły jej uszy. Na każde kolejne brzydkie słowo krzywiła się coraz bardziej a jej organizm reagował alergicznie - szybkim mruganiem, jak podczas kichania. Było to dość zauważalne, chociaż ona sama nieszczególnie wcześniej na to zwracała uwagę. Tak samo teraz nie wyłapała momentu, w którym za mocno zacisnęła palce na dłoni Shawna. Dopiero kiedy poczuła, że powoli chyba nie dopływa jej krew do koniuszków poluzowała uścisk, spoglądając kątem oka na czerwoną i lekko ścierpniętą dłoń. Bolało. Złotymi oczami wodziła wzdłuż ścian, przez stertę książek, aż po sufit, gdy w końcu jej spojrzenie natrafiło na twarz chłopaka. Panda, ogarnij się. - Nie przeklinaj tyle przy mnie, proszę - wyszeptała najpierw, po czym obróciła się tyłem, opierając plecami o Shawna. Zaskakiwała swoim zachowaniem samą siebie, zastanawiając się czy nie zbliżały się najgorsze w miesiącu dni dla kobiety, czy też tak bardzo frustrował ją własny upór i fakt, że tylko i wyłącznie na własne życzenie jeszcze nie zdjęła z niego ubrań. A może los jej coś podpowiadał? Nie, wróć, nie wierzyła w los. - W porządku, jak zwykle. Praca, studia, dom, bez wielkich zmian i fajerwerków - taaa... prawie. - odpowiedziała, chowając obolałą dłoń w rękaw swetra. W końcu jej wzrok zatrzymał się na obrazie ukrytym za książkami. Wskazując głową w tamą stronę spytała co ciekawego tam chowa.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Przekleństwa były tak jakby nieodzownym elementem prawie każdej rozmowy Shawna. Zawsze je stosował, by podkreślić daną myśl, by ją określić w bardziej dosadny sposób. Lecz skoro, Padma tego od niego oczekiwała powstrzymanie się, prosiła go o zaprzestanie, musiał i chciał uszanować prośbę krukonki. Uśmiechnął się do niej, patrząc w jej oczy, które przy każdym ruchu zmieniały kolor, na skutek nikłego źródła światła. -Dobrze, dla ciebie się opanuje, skoro ci to przeszkadza – zawsze ich używał, ale nic mu się nie stanie, jeśli przy pannie Naberrie nie będzie używać ordynarnych słów. Uśmiechnął się, słysząc jej grafik dnia. Prawie taki sam jak jego, prócz dzisiejszego dnia. Jedynie szkoła się nie zgadzała, on miał samą pracę, która wciąż pochłaniała mu więcej czasu niż jej nauka w Hogwarcie. Przy jej dość nietypowym pytaniu, tak jakby mu coś podskoczyło w gardle. Co chował tam ciekawego? No, wiele rzeczy, ale akurat tam Shanowi zależało by dziewczyna nie patrzyła, by nie zobaczyła tego czego nie musi. A jednak wszystko układa się przeciwko Reedowi. Świetnie. -Tam? Książki, a za nimi jeszcze więcej książek, istna biblioteka, w której, większość to księgi o czarnej magii, ale jakieś inne też się tu znajdą. Może nawet jakieś nie czysto naukowe, a również jakieś fabularne? Nie przeczytałem tego wszystkiego – uśmiechnął się do niej, modląc się, żeby nie pofatygowała się, by zaglądnąć za książki. Nic ciekawego, niccccc. W tym mieszkanku zawsze panowała cisza, co mu się niezmiernie podobała, czasem zdarzało się, że jego kruk trochę wariował i krakał i krakał. Ale była to rzadkość, do tego teraz go nie było, był tylko Shawn i Padma. W troszkę mrocznym pokoju, lecz nie wydawało mu się, żeby Padma się przestraszyła, wręcz przeciwnie, jakby się czegoś takiego spodziewała. Mimo tego, że był bogaty, matka nigdy nie wysyłała mu łapówek, kieszonkowych, czy jakichkolwiek funduszy, by coś opłacić. Nic, czuł się jakby był sierotą, bez prawdziwego domu i rodziny. Malowanie pomagało mu w odpędzanie od siebie złych myśli, poprzez ukazywanie ich na płótnie, malując je, nadaje im kształt, kolor, przez co mógłby się dzielić tymi emocjami, gdyby miał z kim. Teraz miał Padmę, ale czy chciał, żeby dziewczyna słuchała jego żali o rodzinie? Nie. Tak więc, co było natchnieniem Shawna, by narysować dziewczynę? Nie wiedział, po prostu nagle, malując, uświadomił sobie, że drobne maźnięcia pędzlem, razem tworzyły jej rysy, jej piękne oczy, jej twarz. Czy można było powiedzieć, że się… wstydził okazywania swoich emocji poprzez malarstwo? Nie, po prostu nie czuł potrzeby dzielenia się nimi.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Cieszyła się, że chłopak uszanował jej prośbę, w związku z czym posłała mu urokliwy uśmiech. Przekleństwa kłóciły się w jej wizją świata, która w tym momencie powoli się zmieniała - jeszcze nie była pewna na jaką, ale jak na razie ściskało ją od środka, kiedy wychodziła poza swoją strefę komfortu. Mówili, że dobrze poza nią wyjść a ona jako wielka i inteligentna Krukonka nie powinna się tego bać. Sęk w tym, że czuła się nieźle w swoim świecie i obawiała się konsekwencji zmian. Być może i to był częściowy powód, dla którego reagowała tak dziwnie na obecność Shawna - do tej pory spotykała zupełnie innych ludzi, którzy niewiele mieli wspólnego z ciemniejszą stroną ich magicznego półświatka. Tymczasem przestała myśleć, z uporem maniaka przyglądając się stercie książek i kawałkowi wystającego płótna. Widziała farby i pędzel, dlatego wiedziała, że gdzieś na pewno kryje się i obraz. Mieszkanie nie było duże, dlatego obstawiała, że właśnie tam jest ukryty. Ewentualnie w sklepie, ale to akurat najmniej pasowało. Podniosła się z kanapy podchodząc do książek, które w kilku ruchach poprzesuwała a gdy ujrzała siebie na płótnie, zamilkła na dłuższy moment. Obraz był ładny, choć zawierał kilka mankamentów - nie miała zamiaru oczywiście mu ich wytykać, bo sama ledwie umiała narysować ładne i symetryczne serce, o bardziej skomplikowanych rzeczach nie wspominając. - Dlaczego wcześniej nie mówiłeś, że malujesz i grasz? - spytała w końcu. Jeszcze chwilę przyglądała się swojemu wizerunkowi, podchodząc z powrotem do Shawna. Tym razem jednak nie usiadła. - Ładnie malujesz, Shawn. Widocznie coś jeszcze jest w twoim serduszku poza magią - powiedziała, uśmiechając się dwuznacznie pod nosem. Wcale mu nie zasugerowała, że to właśnie ona siedzi w jego serduszku, gdzieżby tam! - Ciekawi mnie jak grasz. Bo grasz, prawda? Bez powodu chyba nie stałoby tutaj pianino - spojrzała nań z góry, wystawiając w jego stronę obolałą dłoń. Właśnie tak zasugerowała, że nadszedł moment, w którym prosi go o koncert.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Wszystko stało się tak szybko, że Shawn nie zdążył zareagować. Nim jakkolwiek zainterweniował, Padma już wpatrywała się w jego obraz. Trochę mu się głupio zrobiło. Wiedział, że jego malunek nie był najwyższych lotów, ale też bał się, że Padma pomyśli, że może mu chodzić o coś więcej… a chodziło? Nie mówił nigdy, że gra, nie mówił nikomu, że maluje. Tak, było to spowodowane jego zamknięciem się wobec innych ludzi, nie zdarzało mu się nikomu zaufać w takim stopniu, w jakim zaufał kobiecie. -Nie było to ważne… zresztą, najpierw trzeba umieć coś robić, potem się chwalić. Nie na odwrót, bo traci wszystko wtedy sens – spojrzał na nią poważnie. Nigdy nie uważał się za malarza, tym bardziej za pianistę. Tak naprawdę, znalazł nuty do jednego utworu i nigdy się nie pofatygował, żeby zdobyć inne. Dlatego zawsze ćwiczył na jednym utworze, który można byłoby powiedzieć, że ma opanowany do perfekcji, gdyby nie był to Shawn, który jest zwykłym beztalencie, które nie potrafi zagrać niczego więcej. Było wiele rzeczy w jego serduszku, poza magią. Najczęściej był to gniew, wściekłość, nienawiść skierowana do jego matki i ojca. A jednak największą część jego serduszka zajmowała magia, a obok rodził się kolejny pierwiastek, siedzący w jego serduszku. Czy to była Padma? Nikogo innego nie poznał, odpowiedź nasuwa się sama. Za to osłupiał, widząc wystawioną w jego kierunku dłoń, po propozycji zagrania jej na pianinie. Nie był perfekcjonistą, tak samo jak stresowałby się w towarzystwie kogokolwiek, kiedy by grał. Pod tym względem, Shawn był wybredny i za żadne skarby nie dawał się przekonać. A jednak dłoń Padmy była cenniejsza za każdego skarbu, dłoń, która zaprowadziła go pod pianino. Padma wskazała mu by usiadł na taborecie przed pianinem i… czekała, aż chłopak się przełamię. Strzelił palcami, trochę teatralnie, jakby udawał, jakiegoś Mozarta czy kogoś. Dotknął klawiszy, nie wydając jeszcze żadnego dźwięku. Zamknął oczy, ostatni wdech i… zaczął grać. Nie grał żadnej znanej wszystkim melodii, znalazł kiedyś skrawek papieru, na którym napisane były te nuty, dlatego od ponad piętnastu lat gra sobie na pianinie, wciąż tą samą melodię. Grał tak z dwadzieścia minut, muzyka raz stawała się spokojna, przeskakując nagłym zwrotem na szybką i dynamiczną, lecz wszystko ze sobą się komponowało. Shawn zawsze grał z zamkniętymi oczami. Łatwiej mu było tak skupić się na granej muzyce, ogólnie skoncentrować się. Kiedy skończył, wstał z taboretu, zrobił bardzo poważną, „elegancką” minę i ukłonił się nisko przed Padmą. Dopiero po chwili na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. -Jak się podobało?
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Usiadła obok Shawna na krzesełku a kiedy zaczął grać przyglądała mu się z zaciekawieniem. Dopiero teraz mogła wyłapać każdy, nawet minimalny, szczegół na jego twarzy pomimo panującego w pomieszczeniu półmroku. Blada cera, gładka skóra, w której gdzieniegdzie pokazywały się niewielkie rowki na czole - w końcu starość nie radość a młodość nie wieczność. Oparła się delikatnie o jego ramię, paznokciami przesuwając po skórze chłopaka, obserwując jak ciało oblewa subtelna gęsia skórka. Był uroczy, kiedy się tak skupiał a ona mogła zrobić wtedy wszystko na co miała ochotę. Kiedy skończył grać, westchnęła cicho uwieszona na jego ramieniu. - Sam się uczyłeś? - spytała nareszcie. Podobało jej się jak grał i naprawdę nie wiedziała dlaczego chował swoją duszę wrażliwego artysty, ale nie była żadnym znawcą w tej dziedzinie. Pewnie pojawiały się tam błędy, czy niedociągnięcia, a jednak dla ucha melodia była przyjemna, momentami nawet hipnotyzująca. - Wrażliwy z ciebie chłopiec - oświadczyła szczerząc śnieżnobiałe i proste ząbki. Nie chciała być złośliwa a jedynie planowała się podroczyć. Po chwili w paru średnio skoordynowanych ruchach okrakiem usiadła Shawnowi na kolanach, będąc zwrócona do niego przodem. W tej chwili jedynym co mogła mu zarzucić, było zarzucenie rąk na szyję. - Jesteś chodzącą zagadką, Shawn - powiedziała, przerywając, z gorączkową ciekawością w oczach. Te ogniki przeważnie nie wskazywały nic dobrego, jak wiercenie dziury w brzuchu. - Widzę w twojej twarzy, że ktoś cię wcześniej mocno zranił - nie znała w całości jego historii, a jednak domyślała się, że nie miał zbyt dobrych wspomnień.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Bliska obecność Padmy dodawała mu takiej pewności siebie, odwagi do grania, dzięki czemu skupiając całą uwagę na zagraniu melodii, nie pomylił się ani razu. Uśmiechnął się do siebie w duchu. Skończywszy grać uśmiechnął się do Padmy i gdy ta zawiesiła się na nim, uśmiechnął się i złapał ją za rękę. -Sam, przez 15 lat tą samą melodię, dzień w dzień. Cieszę się, że Ci się podobało, ale jak usłyszę, że komuś powiedziałaś, że gram to…- – wyglądał, jakby zastanawiał się które czarno magiczne zaklęcie wybrać, a tak naprawdę to się droczył – wyłaskotam cię na śmierć Padma. Umowa stoi? – Wyszczerzył się w jej kierunku. Wrażliwy chłopiec, gdy usłyszał to z ust dziewczyny, wybuchnął śmiechem i spojrzał w oczy dziewczyny – A z ciebie charyzmatyczna wojowniczka, istna nemezis – wysłał jej oczko z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna z każdą sekundą intrygowała go coraz bardziej, dziwiąc go. Nigdy nie spodziewał się spotkać tak dziwnej, ale wyjątkowej dziewczyny. Raz była niewinną pandą, a raz rozwścieczonym gorylem (nie zabij mnie za to porównanie, plis). Podobało mu się to. Gdy usiadła na jego kolanach, poczuł nieopisane szczęście, przyjemność bycia tak blisko Padmy, czuł zapach jej włosów, jej perfum. Gdy Padma zarzuciła mu ręce na szyje, on swoje położył na talii dziewczyny, zbliżając się i całując ją czuło w policzek. Jesteś prawdziwą zagadką, Shawn… Tak, był istną zagadką, trudną do zgłębienia. Sam w pewnych momentach się nie rozumiał, nie ogarniał czasem własnego życia. Wszystko za sprawą starych wydarzeń, które ukształtowały go w egocentrycznego dupka, introwertyka. Poznawanie ludzi nie było dla niego szczególnie przyjemne, częściej ich ranił, niż się z nimi zaprzyjaźniał. Był surowy i chłodny. Miał to chyba we krwi. Po następnych słowach dziewczyny, pierwsza myśl jaka wpadła mu do głowy to „Jacqueline”. Oh, tak, zraniła go. Mocniej niż jego rodzice, niż każdy, kogo poznał w swoim życiu. Był gotów zrobić dla niej wszystko, a skończyło się to tragicznie. Dla niego. Miał nadzieję, że dla niej też, że zdycha w tym Azkabanie. -Zraniła – poprawił dziewczynę, z poważnym wyrazem twarzy. Było to dobre kilka lat temu, a wciąż myśl o niej sprawiała, że bolało go tam w środku. Spoglądając natomiast na twarz dziewczyny… nie potrafił wyczytać, czy w jej życiu zdarzały się równie przykre wypadki, jak jemu. Był dobry w wyczytywaniu emocji, tak Padmę nie potrafił wyczytać. Na początku uważał ją za zagubioną krukonkę, lecz teraz uważał ją za dziewczynę z milionem różnych charakterów. Raz była niewinna, raz odważna, raz zagubiona, a jeszcze kiedy indziej charyzmatyczna, stanowcza i asertywna. Sam, na miejscu Tiary Przydziału, nie wiedziałby co zrobić, Padma nadawała się do każdego domu, była wyjątkowa. Spojrzał na jej twarz i uśmiechnął się. -Nie umiem grać niczego innego. A co do tego obrazu to… – nawet nie wiedział co powiedzieć –mogłem wykonać go lepiej.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Udała przerażoną, kiedy zagroził jej atakiem łaskotek a potem uśmiechnęła się szeroko. Może miał rację i była małą nemezis, ale nie uważała się za mitologiczną boginię zemsty. Po prostu twardo stąpała po ziemi i w jakiś sposób musiała bronić swoją delikatną i wrażliwą kobiecą stronę. Przytuliła się do Shawna, a kiedy ją poprawił, nieco odchyliła się do tyłu, spoglądając nań spod przymrużonych powiek. - Chcesz mi o niej opowiedzieć? - spytała, chociaż doszła do wniosku, że chyba nie interesuje ją co chciał. Była ciekawa i w jakiś sposób musiała sobie poukładać charakter Reeda w głowie. Na razie był dla niej chodzącą sprzecznością; raz impertynencki, raz tak uroczy, że nic, tylko siedzieć i wzdychać z zachwytu... potem wrażliwy, żeby na koniec znowu nią potrząsnąć, by się opanowała. Chyba tym jej imponował, poza tym I ze wszystkich niedopowiedzeń między nimi rodzi się zainteresowanie. Padma lubiła stanowczych chłopców, innemu wlazłaby na głowę bez problemu. - Ach, utwór masz opanowany do perfekcji - machnęła ręką. - A obraz jest naprawdę ładny. Nie wymyślaj już - zmierzwiła dłonią swoje włosy, po czym chwyciła w dwa palce podbródek Shawna. - Ja poza gotowaniem jeszcze piszę. Nie umiem ani śpiewać, ani malować, ani tym bardziej grać na pianinie. Co najwyżej może umiem trochę tańczyć - powiedziała spokojnie, przesuwając palcami wzdłuż kości żuchwy. - Nie dość, że wrażliwy, to jeszcze taki przystojny... Istny skarb - uśmiechnęła się do Reeda, zabierając dłonie i kładąc je na swoich udach.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Czy pragnął opowiadać o Jacqueline? Same myśli sprawiały mu ból w sercu, nie wiedział jakby to było ze słowami. Nie, nie był jeszcze na to gotowy. -Nie – powiedział krótko, może zbyt surowo. W każdym koszmarze Shawna znajdowała się białowłosa dziewczyna, po tym ojciec, torturowany przez nią. Czarna strona Reeda cieszyła się, widząc w takim stanie ojca, lecz nawet on, w głębi, bardzo głęboko, czuł więź z ojcem. W końcu nie wyrzucił go na ulicę, a wychował go, obojętnie w jaki sposób. -Na chwilę obecną… za trudne to dla mnie. Kiedyś ci o niej opowiem. Ale nie dziś. – Spojrzał poważnie w oczy Padmy, zbliżając się do niej, musnął ostami jej nosek, uśmiechając się przy tym. Odsunął się, słysząc o zdolnościach tanecznych Naberrie. -Umiesz tańczyć? – Uśmiechnął się. Shawn zawsze był niemotą jeśli chodzi o taniec, nawet najprostszy taniec w parach sprawiał mu problemy, dochodził do tego jeszcze jego introwertyzm. Będąc dość często na imprezach, rzadko zdarzało mu się tańczyć na parkiecie. Raczej stał przy barze, z kieliszkiem dość mocnego alkoholu. -A masz już napisaną książkę? Bo wiesz, przed sobą masz już pierwszego chętnego do kupna – wyszczerzył ostre ząbki w jej kierunku. Przejechał dłonią po talii dziewczyny, z góry na dół, kończąc na udzie. Przejechał paluszkami po nim, lekko łaskocząc Padmę. No cóż, siły boskie nie poskąpiły mu urody. Był dość przystojny, sam tak uważał. Nigdy nie był skromny. Było wystarczająco dużo osób, które będą mu źle życzyć i mówić, po co sam miał mieć o sobie złe zdanie? Za to, Padma również nie należała do nieatrakcyjnych kobiet. Jej rysy twarzy, długie, czarne rzęsy, złociste oczy. Proste włosy o barwie ciemnej czekolady. Długie nogi, okrągłości w pewnych kobiecych miejscach. -Pierwsza rzecz, w której się nie różnimy skarbie? – wyszczerzył się i położył dłoń na jej policzku i zbliżył swoje wargi do jej ust, oddając długi, namiętny pocałunek. Tak samo jak Padma, u chłopaka zaczynały się objawiać skłonności hedonistyczne, ale chyba tylko w przypadku Naberrie, do żadnej dziewczyny nie czuł jeszcze takiego… nieokreślonego uczucia, natomiast na pewno pozytywnego! Nawet do Jacqueline…
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
- Minimalnie, w każdym razie nie zdepczę nikomu stóp - odparła, puszczając temat Jacqueline mimo uszu. Cóż, musiała uzbroić się w cierpliwość i poczekać. Niekoniecznie było jej to na rękę, ale nie dała po sobie nic poznać. Na kwestię książki wzruszyła bezwładnie ramionami. Miała kilka stron, ale takich, które się jej nie podobały. Blokada kreatywna trzymała się jej od dłuższego czasu. A może to pogoda jej nie sprzyjała? Była przemęczona w niektóre dni tak, że jedynym co robiła po powrocie do domu było położenie się do łóżka i zaśnięcie. - Jestem w trakcie. Ale nie zdradzę ci o czym piszę. To musi być zaskoczenie - wybrnęła z opałów i konieczności mówienia o czym pisała. Na razie sama próbowała do tego dojść, wykluwając sobie w głowie wizję książki. Chwyciła jego dłoń, kiedy znalazła się na udzie przytrzymując ją w jednym miejscu. - Podobno przeciwieństwa się przyciągają - wyszeptała uśmiechając się zaczepnie. Odwzajemniła pocałunek, rozkoszując się dłuższą chwilę miękkością jego ust. W końcu złapała dolną wargę ostrożnie zębami, przesuwając po niej koniuszkiem języka a wciąż spoczywającą na jej udzie dłoń przycisnęła trochę mocniej. - Shawn, jaką mam pewność... że kiedy prześpimy się ze sobą nie olejesz mnie jak wszystkich dziewczyn, które pewnie przewijały się przez to mieszkanie? - spytała nagle szeptem, jakby w obawie, że ktoś poza nim może to usłyszeć. W myślach niejednokrotnie ściągała z niego ubranie dziwiąc się swojemu uporowi i wytrzymałości.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
-Ja bym zdeptał, gdybym miał tańczyć – uśmiechnął się szeroko. Jeśli chodzi o taniec, jego nogi były jak kłody, pozabijałby każdego kto miałby okazję ruszyć z nim na parkiet. Wracając do książki, która wzbudziła w nim ciekawość, pomyślał, że przy następnej jego wizycie w jej domu może poszukałby tak sekretnie jej dzieła. -Zaskoczeniem? Jakieś chaotyczne zwroty akcji… a może ja się w niej pojawiam – wyszczerzył się do dziewczyny. Przeciwieństwa się przyciągają, miała całkowitą rację. Tak samo jak w fizyce (mugolskie przedmioty), plusy przyciągają minusy, ładunki różnoimienne. Czując dotyk jej ust, po jego ciele przeszedł przyjemny dreszczyk. Czując jak Padma ściska jego dłoń coraz mocniej, Shawn uśmiechnął się, drugą rękę kładąc na jej drugim udzie, całując ją w szyję, zaciskając lekko zębami skórę. Czuł się w jej towarzystwie tak błogo, tak… wspaniale. Nad jej wątpliwościami dłużej się zastanowił. Rozmyślał jak ubrać w słowa swoje emocje. On wiedział, że tego nie zrobi. Ale jak powiedzieć to dziewczynie, by mu zaufała? -Po pierwsze… jesteś pierwszą osobą, która mnie tu odwiedziła… nie było tu żadnej inne kobiety Padma… -mówił tak samo ledwo słyszalnym szeptem jak ona – i nie zrobiłbym ci tego… co zrobili mi. Jesteś wyjątkowa Padma. I nie dam ci tak cierpieć, jak ja to robiłem… – mówiąc to, cały czas myślał o tym co zrobiła mu Jacqueline. Nigdy nie sprawiłby takiego samego bólu Padmię… była tak intrygującą dla niego osobą, że nie dałby rady ją tak skrzywdzić… już łatwiejsze było rzucić na kogoś jakieś czarno magiczne zaklęcie, niż zranić krukonkę. Tak jakby… w ciągu tych dwóch tygodni stała się jego oczkiem w głowie. On sam miał różne, bardzo… ubogie w ubrania myśli, związane z Pandą. Sam jednak nie chciał by wyglądało to jak z każdą dziewczyną, z którą miał romans w swoim życiu. Padma była dla nim kimś więcej, kimś incydentalnym i dlatego, jeśli doszłoby między nimi do miłości, chciał by była ona prawdziwa, nie jednorazowa. -Padma mam pytanie do ciebie… – zaczął –dlaczego mi zaufałaś? Wiesz, że nie jestem aniołkiem, bardziej diabłem… miałaś kiedyś wrażenie jakbyś… się mnie bała? – Nie wiedział czemu nagle wpadło mu coś takiego do głowy, ale chciał wiedzieć. Wielu się go bało, ale nie Padma. Dziewczyna spędzała z nim coraz to więcej czasu. Cieszył się jej towarzystwem, bał się jednak, że… mogłaby się od niego odwrócić. Nie wytrzymałby już kolejnego zawodu.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Cisza, która zapadła po zadaniu dość niezręcznego pytania spowodowała, że zapał Padme nieco ostygł. Długo zastanawiał się nad odpowiedzią, więc ona przekładając sobie to na swój kobiecy język doszła do wniosku, że albo nie podniecała go do tego stopnia, by od razu zrywał z niej ubranie albo po prostu w ogóle nie zastanawiał się nad tą kwestią. To i to jej się nie podobało. Jej świat przeważnie był uporządkowany i przemyślany, tak jak i teraz chciała uporządkować kolejne jego parcele. Gdy Shawn nareszcie przemówił, spoglądnęła na niego zaciekawiona. Nie było tu żadnych kobiet? Słyszała chyba inną opowieść ostatnim razem. Albo to nie był on... opowieści o kobietach w przypadku mężczyzn, których znała, wyglądały bardzo podobnie, dlatego powoli plątała się w zeznaniach. Tymczasem postanowiła go sprowokować, przesuwając złączone dłonie po jej udzie nieco w górę. Padma kryła w sobie wiele tajemnic a niektóre zachowania skrywała skrupulatnie pod maską grzecznej dziewczynki, która piecze ciastka. Uśmiechając się kokieteryjnie, spojrzała wymownie na jego usta, jednak pytanie, które zadał chwilowo zbiło ją z pantałyku. - Nie wiem - odparła bez namysłu, ale z powalającą szczerością. Nie wiedziała czemu mu zaufała, ale prościej byłoby zapytać czy jest ktoś, komu nie ufa na tym świecie. Bywała naiwna, bywała nierozsądna zbliżając się do ludzi, którzy potencjalnie mogą zrobić jej krzywdę. Dawała każdemu kredyt zaufania, a zresztą... - Ja niestety niczego się nie boję, Shawn - dodała szybko. Nawet wtedy, kiedy ktoś gonił ją po Nokrutnie odczuwała dziwnie satysfakcjonującą adrenalinę, niż strach. Zamiast się jednak wymądrzać wolała udawać zagubioną, żeby Reed pomógł jej się stąd wydostać. Kobieta o kilku charakterach, trafne podsumowanie. - Inaczej bym cię do siebie nie zaprosiła, tylko uciekła z parku albo poszła do baru, w którym pracuje mój sąsiad, żeby w razie czego mnie uratował - wzruszyła ramieniem, ujmując policzek chłopaka wolną dłonią. Zbliżywszy się do jego ucha, musnęła je koniuszkiem nosa. - Tak bardzo chciałabym się z tobą kochać. Ale trzymam się zasady pięciu spotkań - wyjawiła szeptem największy na świecie sekret, po czym wbrew temu co mówiła przykleiła się do szyi Shawna, przenosząc rękę z policzka pod jego koszulkę. Wodziła nią blisko krawędzi jeansów, zresztą druga wciąż znajdowała się na jej udzie.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Shawna rozpierało od środka, zabiegi Pandy z powodzeniem działały na chłopaka, wzbudzając jego „apetyt”. Nie pokazywał tego po sobie, jego mina nie pokazywała jego chęci hedonistycznych, na wszystko mięli czas. Przesuwając jego dłoń coraz to wyżej, Shawn w tym czasie całował dziewczynę po szyi, kierując się coraz wyżej, kończąc na ustach. Chłopakowi zrobiło się ciaśniej w spodniach, na skutek miłosnych zabiegów jego i Padmy. I kwestią zaufania też się różnili. Jak Padma ufała każdemu, co było czasem nierozsądne, tak on ufał nielicznym, jedynie grono najbliższych mu osób mogło sobie pozwolić na taki przywilej… a w tym gronie na chwilę obecną znajdowała się jedynie panna Naberrie. Shawn bał się, nie było dużo rzeczy, które wzbudzały w nim to uczucie, ale nie mógł powiedzieć, że nigdy go nie czuje. Czuł lęk, kiedy myślał, że Padma może go odrzucić, może się jej coś stać. Że przez to, jakim on był człowiekiem, czym się zajmował, kobieta mogła mieć problemy. Nie kochali go ani w szkole, ani poza nią. Wielu wiedziało co go szczególnie interesowało, dlatego bali się go. Ale nie Padma. -Lęk przed czymś nie jest zły, czasem trzeba nawet go poczuć… ale zależy też jak z nim będzie się walczyć… – Spojrzał w jej piękne oczy – Jest kilka powodów, dzięki którym się boje. Ale to chyba nie rozmowa na dziś – powiedział zaciskając mocniej dłoń na jej powyżej jej uda, nie za mocno, by jej to nie bolało. Umiejętność zadawania bólu miał opanowaną prawie do perfekcji, a zadając ból, wie się też gdzie jest granica, do której ból się nie pojawia. Jej słowa wywołały dziwne, ale bardzo przyjemnie mrowienie, które przeleciało po całych jego plecach. Przekaz dziewczyny wywołał u niego dziwną euforię, nie czuł się tak jeszcze nigdy przedtem. Kiedy jej ręka krążyła po jego brzuchu, on zbliżył się i pocałował ją namiętnie w usta, rozkoszując się każdą chwilą. -Oh, Padma tak bardzo chciałbym się z Tobą kochać… ale zasady są niezmienne… prawda? – wydał ciche westchnienie, kiedy jej dłoń wkraczała coraz to wyżej, masując jego tors skrywany pod ubraniem. Shawn drugą rękę przeniósł na talie dziewczyny, powoli lecz subtelnie wchodząc pod koszulkę dziewczyny. Robił to z pewną stanowczością, ale także i delikatnością, w tym samym czasie lekko przegryzając wargę dziewczyny w kolejnym pocałunku. Nie myślał teraz o niczym innym. Była tylko ona. Serce Shawna biło tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć, Padma podniecała Reeda każdym swoim ruchem. - Jesteś niezwykła Padma… – masował ręką udo dziewczyny, sprawiając przy tym przyjemność sobie i, miał nadzieję, że również i dziewczynie.
Padme A. Zakrzewski
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : liczne pieprzyki i lekko widoczne piegi na policzkach
Oczywiście mogła nagiąć swoje zasady, ale po co miała to robić? Zawsze była zdania, że wyczekane lepiej smakuje, dlatego w cierpieniach chyba postanowiła wyczekać piątego spotkania. Doszła jednak do wniosku, że pewnie teraz spotkania pójdą im szybciej, niż dotychczasowa dwutygodniowa przerwa bez ani jednego słowa odzewu z obu stron. Wydęła usta i kręcąc głową dała mu do zrozumienia, że nie i że wytrzyma, a następnie wsunęła dłoń w jego spodnie. Prowokowała i robiła to z pełną premedytacją, ale widać było, że sama jeszcze jest jak Nike, która się waha, zastanawiając się czy może nie olać zasady pięciu spotkań. Szybko odnalazła swój cel, z przyklejonym uśmiechem wpijając się z powrotem w wargi Shawna. Miała nieodpartą potrzebę dotykania jego ciała i kontaktu z jego skórą, nie śpiesząc się nigdzie. Przesuwała palcami wolnej dłoni po jego torsie, bokach i plecach, jakby chciała nauczyć się na pamięć każdego centymetra jego skóry. Z kolei ta druga dłoń znalazła swoje miejsce, którego nie planowała zmieniać. Była dużą dziewczynką, która wiedziała co robi. I być może zachowywała się nierozsądnie, być może nie powinna go prowokować, ale kto by słuchał rozumu w takiej sytuacji? W pewnym momencie chwyciła dłoń Shawna, układając ją sobie na piersi - jednak w porównaniu z nim była dziwnie spokojna. Jej usta, roznamiętnione i wyschłe, jeszcze raz musnęły jego policzek, by zaraz po tym skierować się na jego tors. Nie było jej zbyt wygodnie, zwłaszcza kiedy jedną ręką musiała przytrzymać koszulkę i wtedy, kiedy musiała się pochylić w nienaturalnej pozycji, ale nie powiedziała ani słowa, zajmując się sprawianiem przyjemności i sobie, i jemu.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Zasady często były niepodważalne, lecz w niektórych wypadkach można było je nagiąć. Czy to był właśnie taki wyjątek? Możliwe, lecz zaprzestał o tym myśleć, widząc zaprzeczenie na twarzy Padmy. Niczego na siłę, zasada pięciu sekund, zasada pięciu spotkań. Tak jest skarbie, poczekam. Przy dotyku Padmy, jego męskość stała się twarda, a Shawn uśmiechnął się pod nosem, gryząc lekko ucho dziewczyny. Wiedziała jak go sprowokować, dziewczyna znała się na tym. Lecz Shawn nie uginał się jej zabiegom, ale napędzały go do sprawiania kolejnych przyjemności Krukonce, jak i sobie. Jej dotyk sprawiał mu ogromną przyjemność, odprężał go i podniecał jednocześnie. Czując się jak w siódmym niebie, całował jej szyję, zaznaczając ją gdzie niegdzie, gryząc ją namiętnie. Kiedy Padma poprowadziła jego dłoń na swoją pierś miał ochotę zacząć ją masować, pieścić, ściągnąć z niej stanik. Shawn pocałował ją w usta masując lekko jej piersi. Kiedy Padma schyliła się, od razu widział, że jest jej nie wygodnie, komu by było, będąc w takiej pozycji, na jego kolanach. Dlatego Shawn spojrzał w jej oczy, chwycił za pod uda i podniósł. W takiej pozycji, zanim położył ją na kanapie, pocałował jej obojczyki. Położywszy ją na kanapie, sam, ułożył się nad nią, podpierając się rękoma i pozwolił dziewczynie ściągnąć z siebie koszulkę. Pocałował ją w czoło i szybko, jednym zaklęciem, rozłożył kanapę, dzięki czemu było też miejsce dla niego. Położył się obok Padmy, wkładając swoją rękę pod jej bluzkę, a jej pozwolił włożyć ponownie swoją dłoń do jego spodni. Zastanawiał się, czy dziewczyna miałaby coś przeciwko, gdyby on ściągnął jej koszulkę, lecz na chwilę obecną powstrzymał się, nie robiąc tego. Drugą ręką gładził z gracją twarz dziewczyny, muskając ustami jej uszy, nos. Zanurzył dłoń w jej włosy i przeczesał je palcami, uwalniając woń ich zapachu. Kiedy Panda leżała, Shawn ledwo powstrzymywał się od ściągnięcia z niej partii ubrań, którymi były przykryte jej krągłości. Dłoń, którą miał schowaną pod koszulką Padmy, muskał piersi dziewczyny, masując je delikatnie, powstrzymując myśli o zdjęciu stanika z biustu kobiety. Pocałował ją ponownie w pobliżu obojczyków, oddając się przyjemności, gdy dziewczyna chwyciła go za jego męskość. Westchnął prawie nie słyszalnie, uśmiechając się do dziewczyny. Znów go zaskakiwała. Niby niewinna dziewczynka, a w sytuacjach łóżkowych doskonale wiedziała co robić, była bardziej zorientowana niż Shawn. Rzadko mu się zdarzała taka sytuacja, a nigdy przedtem nie czuł takiej przyjemności z kobietą.