Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 15

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next
AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 3 Lip 2020 - 0:07;

First topic message reminder :


Newport Road 6/15



Dom


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.



Salon


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.



Kuchnia


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Łazienka


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Pokój Lydii


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.




Pokój Felinusa


Tutaj umieść opis lokacji. Zwykle kilka zdań, czy wyjaśnień.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 12 Lis 2020 - 15:19;

Zastanawiał się nad tym, co może, ale nie musi Solberg robić po nocach. Może zakuwać na egzaminy, może poddawać się istnym, tak charakterystycznym dla ludzkiego gatunku refleksjom, a właśnie... może też spać. Zamiast biegać dziko po Zakazanym Lesie, ile sił w nogach posiadał, mógł tak naprawdę spędzić noc po prostu na odpoczynku i regeneracji własnego organizmu. Tym bardziej go to śmieszyło, bo wydawało się to być sytuacją absurdalną, aby niczego nie kombinował, wszak obydwoje znali się na tyle dobrze, iż wiedzieli, że statyczny tryb życia im nie odpowiada. Spojrzenie pognało raz to na pustą ścianę, na której to powinien coś wywiesić, innym razem powędrowało na szafę zawaloną najróżniejszymi ubraniami w środku. O tyle dobrze, że przynajmniej z zewnątrz pomieszczenie wygląda schludnie, bo naprawdę by się ktoś zdziwił, gdyby postanowił poprzeglądać zawartość niektórych schowków na rzeczy. O ile o porządek starał się dbać, Lowell czasami nie posiadał siły, by własnoręcznie posegregować rzeczy wedle przydatności i czasami niektóre z nich zalegały po kątach, czekając na odpowiednią dozę uwagi oraz atencji.
O ty mała cholerko, już snułem jakieś podstępy, wizje, nie wiadomo co, a ty mówisz mi, że śpisz jak suseł. Zawiodłeś mnie.wyszczerzył się równie podobnie do kumpla, kiedy to siedział na własnym łóżku, zastanawiając się nad tym, czy to tylko i wyłącznie zasługa podesłanego przez Julię pluszaka. On sam posiadał dementora, który, o dziwo, był nawiązaniem do wydarzenia poniekąd, które to miało miejsce w Halloween, w związku z czym podchodził do niego sceptycznie, ale spokojnie. Może jakąś dozę ostrożności stosował, ale koniec końców czuł się po prostu dobrze. Podejrzewał jednak, że jechanie na eliksirach spokoju prędzej czy później odbije się jakoś na zdrowiu przyjaciela, dlatego liczył, że i bez niego da sobie rady trzymać nerwy na wodzy. — Tak, tak, wielce szanowany zawód. Standardowy schemat - jak jesteś ślepy, to zostajesz jasnowidzem. — mruknął w jego stronę, machając własną łapą w ramach dezaprobaty co do tego pomysłu. Życie jako jasnowidz było dla niego wystarczająco nudne, a sam zamierzał poddawać się w pełni myśli, że było jeszcze nudniejsze, kiedy to połączyć tak naprawdę z byciem ślepym. O ile rozumiał stabilność takiego zawodu oraz brak problemów, o tyle jednak... zastanawiało go to.
Zastanawiał się dość długo nad odpowiedzią, ale postanowił koniec końców odbić piłeczkę przysłowiową i tym samym spojrzeć na Maximiliana, zadając mu pytanie dotyczące tego, co mu się podobało w zakresie działania samej panny Greenwood. Sama przecież stanowiła część jego żmudnego, aczkolwiek za to dynamicznego i niebezpiecznego życia, które nie zahaczało koniec końców o rutynę. Czekał nie bez powodu na słowa, jakie mógł wypowiedzieć Max, zastanawiając się nad tym, co tak naprawdę go pchnęło do rozpoczęcia tejże rozmowy. Kupując sobie czas, odliczał powoli sekundy, jakoby czując, że rozmowa, która ich czeka, będzie dość nietypowa.
Powiedzmy sobie szczerze, że miałem zapewnioną anonimowość. Wyobraź sobie, jakby to wyglądało, gdybym był starym, poczciwym Felinusem. — zaśmiał się pod nosem, wszak w tej postaci wolał ukrywać większość emocji. Sam jakoś nie zważał zbytnio na to uwagi, iż jego relacja ze Solbergiem, dla osób postronnych, może wyglądać co najmniej dwuznacznie, ale nie zamierzał nigdy dawać powodów do tego, by społeczność hogwarcka postanowiła zacząć jednogłośnie powiadać, że tak naprawdę chodzi o więcej. Nawet jeżeli nic między nimi nie było takiego. — No tak, bo tobie oczywiście chodzi o dupę. Czego ja się spodziewałem. —  pokręcił głową, by następnie prychnąć, choć, nawiązując do drugiej części wypowiedzi, połączonej za pomocą prostego "i", na chwilę się zatrzymał, zastanawiając się nad tym, czy to jest komplement, czy jednak obraza. To znaczy się, nie miał nic przeciwko, ale nadal, jakby nie było, to całował we własnym imieniu, na własne żądanie, więc w sumie, gdyby nie był w ciele kobiety, mogło to być co najmniej dziwne. Nie bez powodu na chwilę powędrował wzrokiem w stronę wspomnienia po napoju kakaowym, by tym samym pomyśleć, jak ma na to zareagować. Poczuł delikatny wstyd z tego powodu, bo sam nie posiadał w tym wszystkim doświadczenia, a w sumie nigdy jakoś nie preferował żadnych zbliżeń. Czy to w postaci złączenia ust w pocałunku, czy to w postaci czegoś więcej. — Ha! Czyli... ja źle całuję, wiedziałem. — dodał, z delikatnym przerywnikiem, nawet nie zauważając, jak minimalny rumieniec nastąpił na jego twarzy, kolorując ją w dziwny, aczkolwiek miły sposób. Rozmowy na ten temat zawsze były dla niego niezbyt komfortowe, tym bardziej że Max go znał i wiedział raczej, że Lowell nie utrzymuje żadnych kontaktów ani związków. — Ale powiem, że miło to wspominam. — napomknął.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 12 Lis 2020 - 16:21;

Sam pewnie nie uwierzyłby sobie, gdyby usłyszał, że sypia jak zabity, ale wyjątkowo była to szczera prawda. Całe szczęście miał wielkie, rozmarzone oczy lunaballi do towarzystwa, bo inaczej to nie byłoby takie łatwe. Z pracą starał się przystopować, ale nie było to takie łatwe. Teraz, gdy nauczył się już Vertebra Verto, mógł się trochę bardziej wyluzować, ale nie zmieniało to faktu, że gdy tylko mógł czytał o teorii transmutacji i jej zastosowaniu w najbardziej popularnych eliksirach transformujących.
-Wybacz. Obiecuję się poprawić i zacząć znowu kombinować pod osłoną nocy. - Zażartował, bo nawet nie do końca miał na to teraz ochotę. Jego organizm naprawdę był mu wdzięczny za to, że ślizgon postanowił o siebie zadbać. Może i eliksir spokoju był na dłuższą metę ryzykowny, ale dopóki brał dawkę zalecaną przez Beatrcie, jakoś mniej się obawiał.
-Wiesz, jedna przepowiednia już Ci się sprawdziła, może minąłeś się z przeznaczeniem. - Ciężko było nie pamiętać o ich wyjątkowych zaręczynach, po których jakaś biedna duszyczka musiała potem sprzątać rozwalone wszędzie chochlicze flaki.
Rozpoczął rozmowę przez czysty przypadek. Po prostu wspomnienia, które pojawiły się w jego głowie, pchnęły Maxa do wylania z siebie tych słów.
-To akurat prawda, ale nie trzeba się ukrywać żeby być szczęśliwym. - Wiedział mniej więcej, co puchon miał na myśli. Oczami wyobraźni widział już te wszystkie spojrzenia i co gorsza plotki, rodzące się na korytarzach. I tak już ściągali na siebie zbyt dużo uwagi. Ze względu na przyjaciela, Solberg nie chciał mu jeszcze bardziej dokładać.
-Zawsze i wszędzie. Przecież nie zadawałbym się z kimś dla osobowości. Tfu... - Zażartował, po czym powoli wstał podchodząc do kociołka, który powinien już być gotowy na przyjęcie kolejnej porcji składników. Zdjął magiczną barierę i skontrolował kolor wywaru. Był malinowo różowy, dokładnie jak w przepisie.
Podwinął rękawy, biorąc się dalej do pracy, jednocześnie nie ignorując Felinusa.
-Tego nie powiedziałem! - Żachnął się, bo teraz to już naprawdę był szczery, a skoro już wleźli na ten temat... -Po prostu jako Blake to wszystko wyglądało trochę inaczej. Bardziej... odważnie? - Nie był do końca pewien doboru swoich słów, gdy siekał liście szałwii, raz po raz patrząc na siedzącego naprzeciw niego puchona.
-Ja też. Dobrze się bawiłem, chociaż ten martwy jednorożec był nieco creepy, nie uważasz? - Widok leżącego bez życia zwierzęcia zaskoczył go wtedy i Max był pewien, że nie chciałby ponownie oglądać tego widoku. Było w nim coś bardzo niepokojącego.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 12 Lis 2020 - 17:12;

Lowell może nie miał uroczego, puchatego stworzenia, zazwyczaj również wysoce wstydliwego, bo jemu trafił się dementor. I w sumie zbytnio nie narzekał, bo jego pocałunki naprawdę przywoływały jedno, miłe wspomnienie. Czy to wspólne zabijanie chochlików, czy to masakra różdżką bombardową podczas wręczenia pierścionka zaręczynowego przez Felinusa... niezależnie od tego, jak irracjonalnie mogą brzmieć te słowa i jak irracjonalnie mogło to wyglądać w towarzystwie pozostałych osób, które przyglądały się na początku zaręczynom ze wzruszeniem, a potem uciekały tam, gdzie pieprz rośnie, przedstawiciel Hufflepuffu uważał to ostatecznie za dobre wspomnienia. Za wspomnienia, których może nie powinien mówić na głoś, wszak szkoda, by osąd ludzki działał jeszcze mocniej, niż już tak naprawdę funkcjonuje, a kolce wbijają się niemiłosiernie w skórę, ale był z nich dumny. Nawet jeżeli ktoś z zewnątrz kazałby mu się leczyć, iść do jakiegoś magipsychologa czy coś w ten deseń, te sytuacje i wydarzenia stanowiły fundament, którego nie zamierzał się wyzbywać. Nawet jeżeli miałby otrzymać łatkę pojebańca.
No i od razu widać, że oryginalny Solberg, a nie jakiś podrabianiec. — uśmiechnął się na żart o kombinowaniu pod osłoną nocy, bo mimo że nie uważał, iż uczeń Slytherinu co chwilę coś kombinuje, o tyle jednak wiedział, że każdy ma coś za uszami i naprawdę czasami trzeba po prostu spuścić z pary. Okresy buntu u Lowella rozpoczęły się wyjątkowo późno, ale za to jak spektakularnie; od razu czuł się bardziej beztrosko, kiedy to wiedział, że może sobie pozwolić na więcej. A nie tylko siedzieć, ogrzewać krzesełko lub podpierać ścianę, by ta nie spadła i nie zawaliła się z hukiem na osoby przebywające w sali. I mimo że nie chciał zwracać na siebie uwagi, to jednak znajomość z eliksirowarem powodowała, iż co chwilę znajdował się w jej centrum; czy tego chciał, czy też i nie. Wiedział, po słowach Williamsa, że powinni się ogarnąć, więc w sumie ostatnio spotykali się równie często, ale mniej im pomysłów do głowy przychodziło. A przynajmniej takich, które mogły się wydostać na światło dzienne i zostać zauważone przez profesorów. — Taaa, znasz mój stosunek do wróżbiarstwa. — prychnął rozbawiony, bo przecież nie widział siebie jako wróżbity. Ani jasnowidza. Ani niczego innego.
W tym wszystkim, co go prowadziło na dno, chodziło o to, jaką więź budował wówczas z Maximilianem. Zapominając o wszelkich troskach, być może nawet sam przyjaciel nie wiedział, jak to dobrze wpływało koniec końców na jego zdrowie psychiczne, kiedy to siedzieli razem w pokoju. Był mu naprawdę wdzięczny - naprawdę, bo przecież nie przeczuwał, żeby prosta znajomość, spowodowana poprzez słabą ocenę z Zielarstwa, przyczyniła się tak naprawdę do zaowocowania czegoś tak potężnego. I tak nietypowego. — Powiem ci, że nie lubię wykładać własnego serca na dłoni. Jak to robi większość osób z mojego domu. — westchnął, bo go to naprawdę denerwowało, gdy wielu uważało, że Puchoni są tacy mili, naiwni i głupi. On nie był. On dostosowywał się odpowiednio do każdego człowieka, ale dopiero przed Solbergiem pokazał swoje prawdziwe oblicze. Zniszczone, zepsute, ale jeszcze możliwe do naprawienia. — Hufflepuff to dom naprawdę naiwnych ludzi. Wiele osób się zastanawia, dlaczego do niego przynależę; głównie dlatego, bo wiem, co zrobić, by nie zostać zranionym. — wziął głębszy wdech, być może zabrzmiało to trochę melancholijnie, ale wiedział, że pokazywanie uczuć wszystkim osobom to po prostu słabość. Otwartość umysłu też. Niektóre rzeczy powinny pozostać w obrębie posiadanych emocji, a nie, wydobyte na zewnątrz, pokazując to, jak człowiek jest wyjątkowo łamliwą istotą. I chociaż charakterem, gdzieś pod tą skorupą spokoju i braku uczuć pasuje do Domu Borsuka, większość nie potrafi zrozumieć, dlaczego akurat tam trafił.
On wiedział.
Tfu, osobowość? Kto o tym słyszał. Dzisiaj liczą się seks, dziwki i pieniądze. — zażartował również, bo o ile nie korzystał z proponowanych ofert prostytutek, o tyle go ta myśl delikatnie rozbawiała. Seks za pieniądze. Towar. Większy popyt na kobiety, aniżeli ani na mężczyzn. Monopol w większości płci pięknej. Aż trudno uwierzyć, że to w większości przypadków piramida finansowa, ale kto im ostatecznie zabroni? Jedna noc, kilkadziesiąt galeonów w kieszeni. Może, gdyby był kobietą, by się nad tym wcześniej zastanowił, ale los go potraktował byciem mężczyzną, a do tego teraz nie posiadał jąder, więc nie spotkałoby się to ze zbytnią akceptacją ze strony kogokolwiek.
A miałeś na myśli? — pstryknął palcami i pokazał w jego stronę palcem wskazującym, by tym samym pozwolić na spokojne pokazanie własnego uśmiechu. Po odzyskaniu wzroku czuł dziwny spokój, dzięki któremu do mózgu napływała prędzej euforia. — W mojej oryginalnej postaci wolę, by niektórzy nie wiedzieli, na co mnie stać. — dodał trochę poważniej, wiedząc dokładnie, iż im ktoś mniej wie na jego temat, tym może się mniejszej ilości rzeczy spodziewać w pełnym, stuprocentowym zrozumieniu. Wolał trzymać większość rzeczy dla siebie, aniżeli pozwalać sobie na pokazywanie i odsłanianie posiadanej talii kart. Gdyby pokazywał własne umiejętności na każdym kroku, to miałby okazję także do spektakularnego wyjebania się na pysk. A wolałby tego uniknąć.
Ostatnio spotkałem z Darrenem kolejnego. Ale tym razem żywego. — powiedział, przypominając sobie spotkanie ze Shawem na polanie przy cmentarzu... było to dość dziwne, ale koniec końców wyszedł z tego zwycięsko.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 12 Lis 2020 - 18:42;

Pewnie ich obydwu najchętniej zamknęliby na jakimś oddziale, żeby Hogwart mógł mieć w końcu chwilę spokoju. Na szczęście pojawiała się nadzieja, bo zarówno Max, jak i puchon właśnie kończyli pewien etap edukacji i była szansa, że na zawsze pożegnają się z murami szkoły. A przynajmniej na pewno wiele osób na to liczyło.
-Proszę Cię, mnie się nie da podrobić. - Przewrócił oczami, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Zdecydowanie trzeba było mieć praktycznie zero granic, żeby idealnie odwzorować Solberga. Raczej nie znał wielu osób, które miałyby ochotę się tego podjąć.
-Jest tak samo wspaniały jak mój. Najważniejsza dziedzina magii, bez której ten świat dawno by upadł. - Nie potrafił poważnie podejść do tego tematu. Może i niektórzy faktycznie posiadali dar, ale żeby robić z tego wielkie halo i brać na poważnie każdą historyjkę, jaką się usłyszy, to jakoś do ślizgona nie przemawiało.
Wysłuchał spokojnie tego, co Felek uważał o puszkach i musiał przyznać, że częściowo się z tym zgadzał. Ale zdecydowanie nie w całości.
-Można się chronić, ale jednocześnie trochę poluzować. Jako Blake chyba Ci to wychodziło? - Nie był oczywiście pewien, co działo się w głowie dziewczyny, ale mieli czas, mogli pogadać. -W sensie wiesz... Uśmiech to nic złego, to nie oznaka słabości czy coś. - Sam nie był najbardziej otwartym człowiekiem i przez lata wypracował sobie pewne mechanizmy obronne, które gorzej lub lepiej, ale działały. Nie rozumiał jednak sensu w ukrywaniu radości. A może po prostu nie do końca rozumiał przesłanie puchona.
-Popieram! W końcu dziwki to towar luksusowy według niektórych. Myślisz, że powinniśmy sobie jakąś kupić? Tak wiesz, dla pozorów. - Wszystko pozostawało w strefie żartów, bo mimo, że Max miał bardzo luźne podejście do cielesności, to jakoś nigdy nie ciągnęło go do ludzi lekkich obyczajów. Prędzej sam by kimś takim został niż skorzystał z podobnych usług.
Powoli wyciskał sok z figi abisyńskiej, by jako kolejna wylądowała w kociołku. Kilka kropel i zamieszać, a następnie powtórzyć siedem razy, co chwilę w innym kierunku. Żmudna praca, ale konieczna do uzyskania odpowiedniego efektu.
-Nie miałem. - Wyszczerzył się, a potem dorzucił jeszcze kilka żądeł żądlibąka. -Wiadomo. Chociaż nie zmienia to faktu, że obydwoje wiedzieliśmy, co się odpierdala. - Wyłożył kolejną prawdę na stół, która mogła rodzić w ich głowach mnóstwo pytań. Na szczęście Solberg musiał skupić się na eliksirze i nie miał czasu zbytnio analizować tamtego dnia.
-Z Shawem? Wow! Co tam u niego? Słyszałem, że załapał się na staż do MM. Skąd on bierze na to czas. Prefekt, stażysta i jeszcze łowca jednorożców? - Jedyne co przeszło Maxowi przez myśl to: "typowy krukon". Sam nie wiedział, czy udałoby mu się pogodzić tyle obowiązków, ale podziwiał Darrena, że bierze sprawy w swoje ręce.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Czw 12 Lis 2020 - 20:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 12 Lis 2020 - 20:25;

Jeżeli ktoś uważał, że Lowell zniknie raz na zawsze i nigdy się nie pojawi, to się grubo myli, bo sam zamierzał jednak zostać trochę tym asystentem nauczyciela. Nie wypali? Trudno, mówi się i idzie dalej, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie chciał spróbować się jakoś na tej płaszczyźnie wykazać. Przygotowywane przez niego spotkanie Laboratorium Medycznego dobitnie pokazywało, że podchodził do tego wszystkiego całkiem poważnie. Nie bawił się. Wykazywał profesjonalizm, który był jego cechą charakterystyczną, gdy mu naprawdę na czymś zależało; nie bez powodu ciche westchnięcie mogłoby się wydostać na myśl, że prefekci mogliby być z tego tytułu niezadowoleni. Wiedział o tym. Wiedział, iż może być tak naprawdę niechciany, ale nie zamierzał zrażać się na samym starcie do tego wszystkiego. Gdyby tak robił, to na pewno nie stałby tam, gdzie teraz stoi - a raczej siedzi. Obranie własnej ścieżki i trzymanie się jej jest jednym z najważniejszych planów, jaki pojawił się w jego życiu. Nie zamierzał pozwolić na to, by ktoś złamał go - czy to psychicznie, czy to fizycznie - kradnąc resztki nadziei na lepsze jutro.
Made in China. — uśmiechnął się, kładąc kubek z napojem na blacie własnego biurka, by tym samym spojrzeć na Ivarę, która najwidoczniej szukała powoli atencji. Nie bez powodu chwycił ją we własne objęcia, by tym samym powitać ją falą pieszczotliwych słów, kiedy to głaskał ją czule i zatapiał dłonie w jej miękkie, zadbane futerko. Kotka, mimo wielu lat na karku, wykazywała się zrozumieniem - nawet jeżeli nie poruszała się zbyt często i coraz mniej bawiła, to jednak jakąś aktywność utrzymywała. Na kolejne słowa, które dotyczyły ironicznego podejścia do wróżbiarstwa, pozwolił na to, by kąciki ust wygięły się w widocznym uśmiechu. — Wiadomka, co byśmy bez niego zrobili, to ja nie wiem. — rzucił równie ironicznie, bo skoro mogli sobie pożartować i nikt ich nie słyszał, to również i podejście do sprawy było całkiem inne.
Sam Felinus nie był zbyt specyficznie nastawiony do własnych pobratymców. Owszem, rozumie, że to są wartości, które wyznają, ale... nie poczuwał się do bycia tacy jak oni. Nie chciał chwalić się fałszywością, prędzej przechodząc w coś w rodzaju odosobnienia, w którym czuł się całkiem dobrze. Zawsze wolał się wycofywać, działać jako cichy strażnik, aniżeli wychodzić na pierwszy plan jako najlepszy kumpel. Wolał ograniczać tę rolę do specyficznych jednostek, które zasłużyły na bycie tak traktowanymi. Im więcej relacji, im więcej znajomości polegających na zrozumieniu drugiego człowieka, tym więcej kłopotów i zmartwień. Wolał się od tego uciec; poza tym, w większości przypadków wiązałoby się to z odkrywaniem powoli faktów na temat jego życia, a tego zwyczajnie nie chciał. — Wiem, ale też, niektóre osoby są tak denerwujące, ze nawet uśmiech wyszedłby sztucznie. Też, nie należę do jednostek wylewnych, co wynika po prostu z charakteru i przyzwyczajenia. Im ktoś mniej wie na twój temat, tym jest lepiej, prawda? — wziął głębszy wdech, zastanawiając się nad tym, kto jeszcze mógłby wiedzieć. Na razie tylko oni, do tego opiekunowie domu, no i profesor od uzdrawiania. Tak to nikt poza tym obrębem, choć zmartwienie przeszywało jego membrany umysłu na myśl o tym, jak perfidnie lubią o tym niektórzy żartować. — Za niedługo przyjdzie mi się pewnie zmierzyć z tym, że powiedziałem o braku jąder innym osobom. Niestety. — westchnąwszy, nie chciał zbytnio o tym myśleć. Wolał ewidentnie zapomnieć, a nawet jeżeli psychicznie przygotowywał się do ciekawskich spojrzeń i pytań, w praniu zawsze musiało wszystko wychodzić inaczej. Do tego przypuszczał, po dłuższym spojrzeniu Schuestera na wychowanka Slytherinu, że ten ponownie, jak to ma zawsze w zwyczaju, zacznie węszyć. Niczym jakiś pies myśliwski, który nie ma niczego innego do roboty. Wkurwiała go ta kwestia i o ile dusił to wszystko w sobie, o tyle jednak buntu pod kopułą czaszki nie mógł powalić.
A stać cię na to? Jak myślisz, ile taka kosztuje? — uśmiechnął się po krótszym stanie melancholii do Solberga, nie zamierzając zbytnio dać po sobie poznać, że naprawdę przejmował się wieloma tematami. Tym razem cena dziwek go nie obchodziła; bardziej intrygował go wcześniej zainicjowany temat, kiedy to oparł się łokciem o wystające w stronę łóżka biurko i tym samym obserwował poczynania przyjaciela z zakresu eliksirów. Sam go podziwiał pod tym względem; mając sporo problemów z nawet najprostszymi wywarami, co mu się czasami zdarzało, wiedział, iż z tej dziedziny Ślizgon jest dobry i wiedzie prym.
Co się odpierdoliło, to się odpierdoliło. — rzucił, machając dłonią. Chciał podejść do tego na luzie, choć lekkie zakłopotanie było widać po jego mimice twarzy, kiedy dłoń przyłożył do własnej twarzy, badając opuszkami palców strukturę policzków. No tak, nie mógł przejść obok tego całkowicie obojętnie. Nie mógł spowodować, by temat całkowicie wyparował, co nie zmienia faktu, iż uśmiechnął się gdzieś pod nosem. — Jeżeli żałujesz, to możesz zawsze poprosić amnezjatora o wyczyszczenie pamięci. Ja... nie żałuję. — dodał pogodnie, kiedy to podejrzewał, że mogło to brzmieć dziwnie, ale ostatecznie się tym nie zamartwiał. Wcześniej pocałował LaVey i się tym zbytnio nie przejmował. Dlaczego teraz miał się zastanawiać, czy to, co zrobił, było słuszne? Zamierzał z tego starcia wyjść zwycięsko, nawet jeżeli czasami słowa ucinał, zastanawiając się nad ich sensem. Niezależnie od tego, czy to była Blake, czy to był on; niezależnie od wszystkiego, nie miał się czego wstydzić. Nawet jeżeli to była to osoba tej samej płci, co mogło być jeszcze bardziej dziwne.
No cóż, zdarza się.
Pracuje rzeczywiście w Ministerstwie Magii, miał jakieś zeznania chyba zbierać... — wzruszył ramionami, bo nie pytał studenta o to, czym się tak naprawdę zajmował, co nie zmienia faktu, iż koniec końców świetnie się bawił. Początkowe podniesienie różdżki? Zaliczone! Chęć wypowiedzenia, że na trzecim miejscu w rankingu domów jest Ravenclaw? Niezaspokojona. I o ile rzuciłby to w ramach czystej złośliwości, o tyle jednak się od tego powstrzymał. Znajdowanie się na celowniku nie zawsze jest miłym odczuciem. Prędzej chyba wolał pustniki i przegryzanie rąk. — Jednorożec spierdzielił, ale Darren zdołał zyskać od niego kępkę włosów. — zaśmiał się. — Ogólnie śmiesznie, bo poszedłem poszukać kwiatków. Zamiast tego przyszło mi z nim rozmawiać. Chyba jedyny prefekt, który nie jest do mnie źle nastawiony. — i chyba głównie ze względu na to zaczął odczuwać do niego sympatię, bo Królowa Lodu oczywiście była chłodna i szukała każdego występku, a Schuester uważnie spoglądał na koniec sali i wysłuchiwał jakichś ciekawych informacji.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 13 Lis 2020 - 0:49;

No tak, Max jeszcze nie znał poważniejszych planów przyjaciela na przyszłość. Co prawda uważał, że Felek spełnił by się bardzo dobrze w roli dydaktyka, ale nie wiedział, że puchon rozważa tę karierę. Za bardzo nie rozmawiali o swojej przyszłości. Ani przeszłości.
Ivara znów musiała zadowolić się towarzystwem swojego właściciela, bo Max miał ręce zajęte albo kubkiem z kakao albo czymś, co zaraz miało wylądować w kociołku, a zdecydowanie nie pamiętał, by kocia sierść była składnikiem eliksiru euforii.
Max znał tylko dwie osoby, które miały ponoć dar jasnowidzenia i obydwie darzył sympatią. Nie oznaczało to jednak, że zmieniał podejście do samego wróżbiarstwa. Wolał sam sobie być kowalem losu niż zdawać się na to, co mu powiedział jakiś typek na haju. Fredka przynajmniej mówiła wprost, że za wiele z jej przepowiedni nie będzie.
-A to nie mówię, żeby udawać. Wiadomo, że obok niektórych ciężko przejść z uśmiechniętą mordą. Nie o tym mówię. - Sam nie był fanem sztucznych uśmiechów, chociaż czasem, głównie w obronie własnej, podobne stosował. Przy Felku już mu się to raczej nie zdarzało.
-Mówisz, że ta para debili się wygada? - Nie ufał im, ale miał nadzieję, że wykażą się chociaż trochę rozsądkiem i uszanują coś tak prywatnego. Max nie miał zamiaru nikomu wygadać, ale zawsze był w stanie wyjebać tamtej dwójce, jakby język im się coś za mocno rozwiązał.
-Stary, ja wiem, że nie jestem idealny, ale nie wiem ile płaci się za kurwy. Szczególnie te magiczne. - Powiedział poniekąd rozbawiony tym pytaniem. Zamiast jednak usiąść i pomyśleć nad zagadnieniem zabrał się za ostatnią fazę przygotowań.
Wziął kilka liści pokrzywy i odłupał kawałek bezoaru, by następnie dorzucić je do kociołka i drastycznie ochłodzić całą mieszankę.
-Jakbym żałował, to byś o tym wiedział, więc się nie przejmuj. - Powiedział patrząc puchonowi w oczy. Nie wiedział, czemu miałby zapomnieć o tamtym dniu. Dobrze się bawili i nabawili się wielu miłych wspomnień. Czemu więc miałby z tego rezygnować?
-Zeznania? Brzmi jak odpowiedzialna robota. - Powiedział z podziwem w głosie. Przynajmniej krukon wiedział, co chce robić, a przynajmniej tak się mogło wydawać.
-Merlinie, jak ja wam zazdroszczę. Sprzedałbym nerkę i kawałek płuca za świeże włosy z ogona tego bydlaka. - Już w głowie planował wycieczkę, po ten niesamowity składnik. Skoro jednorożec był widziany w tamtych stronach, to na pewno powróci.
-Na pewno nie jedyny, ale tak. Darren to dobry ziomek. Odznaka zdecydowanie mu się należała. - Co prawda obydwoje naczelni krzywo na nich patrzyli, ale Max wątpił, żeby reszta prefektów, co do jednego, była źle nastawiona do Felka. To, że czasem byli uważni, było ich pracą i musieli mieć się na baczności.
W końcu eliksir był gotowy i Max mógł przelać go do czystych fiolek. Wyglądał, jakby wszystko wyszło poprawnie, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy ślizgona. Każdy taki sukces ogromnie go cieszył.
-No! To koniec pracy na dzisiaj. - Zakomunikował, gdy ostatnie naczynie zostało szczelnie zakorkowane.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 13 Lis 2020 - 11:04;

Felinus niestety musiał myśleć nad własną przyszłością. Kiedy wreszcie osiągnął cel polegający na zakupieniu własnego domu, pozostawało jedynie obrać prawidłową drogę. Mimo swojej smykałki do uzdrawiania, tak naprawdę nie widział sensu stania się pełnoprawnym magimedykiem - jakby to po prostu nie wchodziło w grę. Wiedział, jak wszystko z perspektywy uzdrowicieli wygląda, a zawód ten nie jest tak czy siak zbyt... szanowany? Bardziej chyba polega na tym, że nie zawsze uleczenie idzie w parze z wdzięcznością. I o ile był to w stanie uszanować, to jednak na dłuższą metę doprowadzałoby go to, mimo zdystansowania, do białej gorączki. Wolał ewidentnie leczyć tych, na których mu zależało; nie bez powodu przypadkowo tych znanych przez samych siebie, nie zamierzając męczyć ani samego siebie, ani dawać satysfakcji, że dał się nabrać. Wiedział, że jeżeli ktoś nie jest w stanie poszanować jego pracy, to nie ma sensu wpychać się na siłę tam, gdzie nie jest potrzebny. Być może dlatego, w większości, działał sam i wolał pracę indywidualną, mogąc skupić się w pełni na własnych działaniach.
Trudno u niego z zaufaniem. Nawet samego siebie sprawdza parę razy, gdy rzeczywiście zajdzie taka odgórna potrzeba.
Lowell znał w sumie imiennika, Brewera, który również interesował się uzdrawianiem. Pamiętał doskonale rozmowę z nim na temat kagonotropii i o ile nie znał faktycznych pobudek ze strony Gryfona, o tyle jednak jego dar mógł się naprawdę przydać. O ile nie okaże się, że są to wróżby warte tyle, co przysłowiowe nic. Sam nie pochodził z jakąś radością do momentów, gdzie musiał zapoznawać się z przyszłością, a wolał być koniec końców kowalem własnego losu.
Nadal te słowa gryzły się z jego przekonaniami i poglądami. Wolał chyba, aby nie pokazywać nadal emocji. Uwarunkowanie zapewne wydobyte z przeszłości, kiedy to musiał się ukrywać z faktycznym stanem własnego ja. Teraz i tak nie było najlepiej, ale nadal, jego poczucie własnej wartości i siły po prostu się poprawiały. Mógł to zauważyć u samego siebie gołym okiem, kiedy to waga skoczyła do minimalnej, dobrej wartości, a sam kolor skóry stał się mniej blady - przynajmniej nie przypominał przysłowiowej, znanej kredy. Tym mógł się pochwalić na przestrzeni paru tygodni, kiedy zaczął normalnie jeść, chociaż od czasu do czasu chciał uderzyć z powrotem w stare zwyczaje, ponownie stać się chodzącym widmem.
Raczej tak. Przynajmniej podejrzewam, że jeden z nich. — miał na myśli Fillina, ale to była tylko dziwna, cicha podświadomość, której nie mógł się tak naprawdę pozbyć. Ciche westchnięcie wydobyło się spomiędzy jego ust, ale i tak czy siak nie zamierzał się załamywać. Ot, dzieje się, a sam o tym zadecydował. Nie zamierzał obijać żadnych mord, a w sumie i tak czy siak nie wpływało to ostatecznie na jego ocenę. Owszem, może traciłby poniekąd na atrakcyjności, może stanowiłby jakieś zwierzę w klatce, do którego należy podchodzić z przeświadczeniem, że każdy żart może zaboleć, ale... nie odczuwał tego aż tak. Sam chętnie żartował o tym, gdy znajdował się w towarzystwie ze Solbergiem.
Dawaj na Noktrun, może sprawdzimy, ile należy zapłacić. — trącił kumpla prawie ramieniem, choć zrobił to prędzej w powietrzu, nie zamierzając w żaden sposób rozpraszać go podczas robienia eliksiru. Wiedział, że takie czynności mogą zepsuć działanie wywaru, gdyby wkroczył w najgorszym momencie, dlatego nie bez powodu zachowywał należytą dozę ostrożności, kiedy czekoladowe tęczówki przyglądały się barwie cieczy znajdującej się w kociołku. Sam jakoś nie interesował się kosztem divy, w związku z czym koniec końców machnął dłonią na ten temat i przeszedł dość prosto do następnego. — Podejrzewam. — uśmiechnął się, bo sam nie zamierzał wymazywać tychże wspomnień z własnej głowy. Dla niego liczyło się to, że spędzili całkiem nieźle czas, a nie jakieś przeświadczenia i inne tego typu, które mogłyby wpłynąć na cokolwiek. Jego postrzeganie kumpla nie zmieniło się i to było najważniejsze. Czasami niektóre sytuacje człowiek wymazałby z pamięci, ale czy to nie one powodują wzrost świadomości i unikanie popełniania ponownych, tych samych błędów, zważywszy na straty, jakie ze sobą niosą?
Ano, pewnie jest odpowiedzialną robotą. — przyznał, przytaknął, spoglądając oczami wyobraźni ponownie na polanę niedaleko cmentarza, na której to, wraz ze Shawem, spotkał właśnie jednorożca. I o ile pozwolił właśnie pracownikowi Ministerstwa Magii na zabranie włosów jednorożca do kieszeni, o tyle jednak nie zależało mu aż nadto na tych składnikach. Prędzej i tak czy siak to on skonfrontował się z magicznym stworzeniem, dlatego nie widział sensu, by odbierać połowę nagrody. — Uwierz mi, za te organy byś dostał sporo pieniędzy. Kupiłbyś wiele takich świeżych włosów. — chociaż wiedział, że tak naprawdę najlepiej jest się udać do Zakazanego Lasu lub Doliny Godryka, to jednak za tyle wnętrzności dostałby parę sakiewek z galeonami. Wbrew pozorom czarny rynek oferuje takie rzeczy za dość pokaźne kwoty.
Nie wiem, głównie Lucas ma na to wyjebane, Yuuko też się uspokoiła, ale Brandon? Brandon co chwilę wydaje się mnie obserwować, tak samo Schuester. — westchnął ciężko, zanim nie obserwował tak naprawdę działalności w zakresie tworzenia eliksirów. Nie bez powodu. Miał już trochę dość tychże postaci w zakresie ciągłego pilnowania, przeszkadzania, obserwowania, szpiegowania, prowadzenia śledztw i wbijania do jego domu. Jeden występek wystarczył, by tak naprawdę obudzić całe towarzystwo w postaci pozbawionej trochę skrupułów moralnych. Trudno było mu się nie zgodzić z tym, że odznaka Krukonowi się po prostu należała. Może nie znał zbytnio studenta, ale dawał właśnie takie wrażenie... a może po prostu się mylił?
No i prawidłowo. — uśmiechnął się szczerzej, bo mimo wcześniejszych rozmów, nie chciał dać po sobie poznać, że niektóre rzeczy pogorszyły jego humor. Wolał jednak się z tym nie obnosić, kiedy to widział, jak fiolki napełniły się powoli eliksirem euforii. — Daj znać, jak znajdziesz czas, to powrócimy do tematu nauki. — powiedział już całkiem poważnie, bo pamiętał, jak oferował swoją pomoc z zakresu czarnej magii. Czekał jedynie na informację.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyNie 15 Lis 2020 - 22:56;

Puchon miał zdecydowanie mniej czasu na decyzję co do własnej przyszłości i Max nie zazdrościł mu ani trochę. Mało kto potrafił z pewnością powiedzieć, czym chce się do końca życia zajmować i Solberg wiedział, że sam będzie miał ciężki orzech do zgryzienia w tym temacie.
Brewer był medykiem, jasnowidzem, co brzmiało jak dość ciekawe połączenie. Sam nigdy od swojego imiennika żadnej wróżby nie otrzymał, ale pamiętał, że gryfon kiedyś mu to obiecał i był ciekaw, co może mu powiedzieć. Musiał się o to upomnieć.
-Zawsze można się upewnić, że tego nie zrobią. - Wyszczerzył się podejrzanie, chociaż tak naprawdę nie mógł przecież zrobić tym debilom nic poważnego. Przynajmniej nie na terenie szkoły i przy świadkach, a zazwyczaj w takich okolicznościach właśnie się widywali.
-Na Nokturn chętnie, ale nie koniecznie w tym celu. Stary, Ty wiesz ile syfu można załapać od dziwek?A łażenie i spisywanie cen będzie wyglądać co najmniej podejrzanie. - Zaśmiał się na tę wizję, bo jakoś robienie Nokturnowego katalogu pań lekkich obyczajów nigdy mu do głowy wcześniej nie przyszło.
Lekko niewygodny temat był już za nimi, tak samo jak skończony był eliksir dla Brooks, który spokojnie pływał sobie w fiolkach.
-Odpowiedzialną i zapewne niezbyt bezpieczną. - Aurorzy nie mieli raczej łatwego życia i Max zdawał sobie z tego sprawę. Sam chętnie by się takiej roboty podjął gdyby nie to, że nie umie rzucać zaklęć. Przynajmniej celnie.
-Chuj tam, kupić. ZDOBYĆ! O to tutaj chodzi. - Kupować potrafił każdy, a zdobycie takiego świeżego jadu akromantuli prosto ze źródła było już zdecydowanie ciekawszym zadaniem. I utrata płuca była przy tym wielce prawdopodobna.
-Czekaj na list! Muszę jeszcze ogarnąć z Lucasem kilka pojęć z transmutacji, ale jak tylko będziemy mieć to z głowy, wbijam do Ciebie. - Przyznał, szczerze nie mogąc się doczekać. Był ciekaw, jak ta cała nauka na niego wpłynie i czego ciekawego się dowie.
Dzisiaj jednak nie było już czasu na dyskusje. Max posprzątał o sobie, spakował fiolki i wyszedł, by zdążyć przekazać Brooks eliksir przed nadchodzącą imprezą.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 20:36;

Śmieszki śmieszkami, ale skoro Felek potrzebował wsparcia i towarzystwa, to kim byłby Max, jakby mu tego odmówił. Postanowił więc rzucić wszystko co robił i wybrać się do kumpla, by znów wywołać uśmiech na jego puchońskiej twarzy. Czy coś.
Jak zawsze wszedł do domu, jak do siebie i od razu skierował się tam, gdzie spodziewał się zastać Lowella, czyli do jego pokoju.
-Pan wzywa, Solberg przybywa! - Przywitał się z nim i od razu zamknął w ciepłym uścisku, którego przyjaciel potrzebował. Rozmowa na wizzie wywołała w nich milion różnych emocji i prawie każdy by się w tym pogubił.
-Lydia w domu? - Zapytał, dla zorientowania się w sytuacji. -Może zejdziemy na dół, zrobię nam po kakao? Idealnie pójdzie w parze z kociołkowymi pieguskami, które zwinąłem z kuchni. Jeszcze ciepłe! - Zaproponował, po czym wyciągnął z torby zapakowane słodkości i złożył na ręce gospodarza domu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 20:56;

Czuł się źle, wyglądał źle, ostatecznie natomiast był cholernie rozbity i nawet w liście do Williamsa nakreślił i przekreślił tyle literek układających się w pełne słowa, że aż sam nie wierzył, iż naprawdę się tak zdenerwował. Może rzeczywiście wizja posiadania informacji na temat jego braku jąder naprawdę na niego wpłynęła? A może kumulacja wszystkich nieszczęść z ostatnich kilku dni postanowiła rozrosnąć się do takich rozmiarów, iż po prostu uciskały jego krtań, a on, no cóż, nie mógł wziąć głębszego wdechu? Nie wiedział. Nie zmienia to faktu, iż wszystko zdawało się obecnie posiadać chęć do wydostania się z jego iście osłabionego ciała, w związku z czym czuł się cholernie źle.
Zbyt źle.
I sam nawet nie wiedział, czy tylko żartował z powrotem do Blake, czy jednak czegoś oczekiwał. Zapewne pojawił się w nim odruch, że jak dobre chwile, to tylko wtedy, gdy spędza je z Maxem i trafia w karuzelę beztroskości. Chciałby jeszcze raz o wszystkim zapomnieć, a na twarzy przybrać uśmiech Blake - tak charakterystyczny, tak o niezwykle malinowych wargach. Sukienkę lub bez niej, niezależnie - gdyby miał się bawić dobrze, nie zwracałby nawet na to żadnej uwagi. Najwyżej znowu by podrąbał koszulkę od kumpla, a w sumie jedną i tak miał do zwrotu, plątając się gdzieś w szafce i będąc Impostorem.
Oh c'mon, aż takim panem to ja nie jestem. — powiedział, kiedy to zakończył jakieś kolejne machlojki, przyglądając się bladym licem w jego stronę. Wyglądał marniej. Znacznie marniej. Jakby wydarzyło się coś więcej, niż tylko dwa dni ciężkiej pracy. Nie powiedział na razie nic pod tym względem, kiedy to jadł wystygnięte już tosty, choć został porwany do uścisku, na który zareagował wypuszczeniem powietrza z płuc oraz rzeczywistym kontaktem cielesnym. Ostatnimi czasy potrzebował tego. Nadal przed oczami miał spotkanie z legilimentą, z boginem, ze śmiercioplaga, zaklęcie duszące, a następnie klątwę powodującą stratę zmysłów i logiki. Całe szczęście, że znalazła go wtedy Strauss. — Nie, nie ma jej. W robocie. — napomknął, kiedy to przytaknął na propozycję Solberga. — Chyba na dole jest bardziej wesoło, a poza tym, bliżej do lodówki. — powiedziawszy, przyjął kociołkowe pieguski, które to rzadko jadł, niemniej jednak, czując się obecnie wyjątkowo źle, bez problemu je wszamał. Najpierw jednak sięgnął po Regenerujący, który to został stworzony przez Maximiliana z okazji jego urodzin. Nadal czuł się źle. — O ty kradziejko, już przynajmniej wiem, kto kradnie rzeczy z kuchni należącej do Hufflepuffu. — powiedział, biorąc cięższy wdech, by następnie przymrużyć podkrążone oczy i tym samym udać się na dół, pomagając w robieniu kakao. — Nadal jestem wkurwiony, nadal jestem zły, wystosowałem list do Huxa, no i aghr... no, nie będe się z tym ukrywał, po prostu mi smutno. — powiedział, kiedy to usiadł na kanapie, rozsiadając się niesamowicie, by tym samym pogłaskać Ivarę po jej grzbiecie.
Słodycze obecnie wpierdalał jak pojebany.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 21:32;

Wiedział, że Felinus nie wygląda najlepiej. Zauważył to wcześniej, podczas lekcji starożytnych run. Wtedy jednak nie miał zamiaru o to pytać. Dzisiaj także nie chciał poruszać tematu, a przynajmniej nie narazie. Podejrzewał, że miało to związek z rzekomym wyjazdem służbowym puchona i musiało przez te dwa dni dziać się dużo więcej, niż Felek mu mówił.
-No i właśnie o to mi chodziło. Idziemy! - Zawyrokował, gdy już pieguski zniknęły w dłoniach i ustach przyjaciela.
Na dole, przy lodówce, jak zwykle siedziała Ivara, która przyszła się połasić, gdy ujrzała Maxa. Ślizgon zgarnął ją na ręce i podszedł do szafki, w której Lowell trzymał kakao, a następnie zabrał się za szykownie napoju dla ich obojga.
-Chcielibyście, żeby należała do was. Należy do skrzatów, a z nimi mam zajebiste układy. - Wyszczerzył się, bo po tylu wizytach to już naprawdę znano tam jego imię. Co prawda istoty pewnie miały go za cukrzyka-alkoholika, ale jakoś nie miał zamiaru narzekać.
-List do Huxa? Nadal myślisz, że może mieć z tym coś wspólnego? - Zapytał przelewając gorący płyn do kubków.
-Proszę, mam nadzieję, że trochę pomoże. - Podał Puchonowi wywar, składając szybkiego buziaka na jego policzku i rozsiadł się obok niego na kanapie, głaszcząc kotkę, która od razu wskoczyła mu na kolana.
-Prędzej uwierzę, że Ci idioci coś wyśpiewali niż on. - Dodał, jeszcze wywalając irytację na wiadomych jegomości, bo ta jak zawsze była w szczytowej formie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 21:53;

Wiedział, że nie wygląda jak najlepiej.
A przynajmniej nie dzisiaj, nie wczoraj i nie wcześniej. Dziękował pannie Strauss za uratowanie jego czterech liter, ale nadal, zastanawiał się nad tym, czy ta cała oklumencja ma jakikolwiek sens. Owszem, wybronił się, ale to nie da mu gwarancji tego, że ktoś nie rzuci w niego zaklęciem powodującym opętanie. Ciche westchnięcie od razu wydobyło się z jego ust, kiedy to analizował połączenia i trwające wymiany informacji między sercem a umysłem. Ostatnimi czasy, w szczególności teraz, znajomość ta przeszła ewolucję, której to nie mógł powstrzymać. A raczej rewolucję, zważywszy uwagę na bardzo krótki okres czasu, dzięki czemu mógł zakwalifikować zmiany zachodzące w jego umyśle do bardzo szybkich, gwałtownych wręcz. Coraz mniej unikał chowania się za maską spokoju, pozwalając na wydobycie z głębi własnej duszy paru emocji więcej, niż tylko i wyłącznie melancholii. Być może go to cieszyło, być może nie, ale cieszył się, że przynajmniej przy Maximilianie nie musiał zachowywać się tak, jakby ten miał mu zaszkodzić.
I nie bez powodu nie chciał go zamartwiać, kiedy to wiedział, że za dużo się dzieje, by dokładać jeszcze komukolwiek dodatkowych trosk oraz zmartwień.
W pewnym zażenowaniem w oczach, oczywiście do samego siebie, zjadał pieguski i udawał się do kuchni, by tym samym, po stworzeniu napoju bogów numer dwa, ciepłego kakao, ucieszyć się jego aromatem przy dotyku dłoni ciepłej porcelany, w której znajdował się napój. Zastanawiał się nad wieloma rzeczami, naprawdę wieloma.
Ha, to ja nie mam żadnych wtyków. — uśmiechnął się słabo, bo przecież aż tak do kuchni nie podróżował, a i tak jadł bardziej w domu, nie ufając czarodziejskim potrawom. No cóż, nie każdemu jest dane posiadać dozę zaufania, nawet do przygotowanego wcześniej jedzenia. Czasami wolałby, by magia nie istniała i nie wprowadzała zamętu w jego życie, ale nadal, wniosła ona znacznie więcej, niż wyrządziła szkód.
To znaczy się, może nie mieć niczego wspólnego, ale też, Whitehorn ostatnio nie odpisuje, a on, jako jeden z nielicznych, miał okazję badać moją sprawę, więc... — wzruszył ramionami, kiedy to naprawdę zastanawiał się, czy Hux może mieć z tym coś wspólnego, niemniej jednak nie był wcale taki pewien. — Wiesz, jako były uzdrowiciel podejrzewam, że działa wedle zasady tajemnicy lekarskiej. I wie, że nie powinno się mówić o tym na lewo i prawo, a jako że nie mam lepszych układów z nauczycielami, może coś usłyszał, nie wiem, gdzieś w szkole, ki chuj. A to jeden nauczyciel drugiemu powiedział, a to na lekcji coś, wiesz, typowe plotki w kadrze. Może to mnie naprowadzi do czegoś. — westchnął ciężko, przyglądając się powoli własnemu płynowi, gdy poczuł na własnym policzku pocałunek, który spowodował, że delikatnie się uśmiechnął gdzieś pod nosem. Delikatnie, niezbyt widocznie, ale po oczach było widać, że powracał wspomnieniami do panny Greenwood, która do tej sytuacji podeszłaby raczej beztrosko. I uśmiechnęłaby się szeroko, pokazując stos białych zębów. — Dziękuję. — powiedział zaskakująco szczerze, nie odczuwając żadnego wstydu. Było to po prostu miłe. Tak samo miłe, jak wtedy, gdy był kobietą i mógł porzucić troski gdzieś na najdalszy plan.
On... on tak nie potrafił.
Nie odważyliby się. — mruknął, patrząc w stronę kumpla całkowicie poważnie. — Może są idiotami, niemniej jednak mieliby przejebane, gdyby to akurat od nich wypłynęło. A wychodzi na to, że wie o tym Hufflepuff, o dziwo mój dom. W kartotekach nie ma wzmianki o braku jąder, wszystkie rzeczy załatwiałem w cztery oczy, a, jak wspominałem wcześniej, nakładane były zaklęcia wyciszające. — wziął głębszy wdech, przenosząc spojrzenie czekoladowych obrączek źrenic wprost na kakao, z którego to pociągnął jeden, góra dwa łyki. Zatopienie warg w słodkim napoju było obecnie silniejsze, niż kiedykolwiek by siebie o to osądzał. Postanowił jednak zmienić temat rozmowy i nakierować go na rozmowę o syrenach. — Uwierz mi czy też i nie, ale z Brooks spotkałem ranne syreny, którym mógłbym upuścić trochę krwi. — wziął głębszy wdech, wpychając kolejne słodycze do swojej gęby, by popić je równie słodkim, mlecznym wspomnieniem.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 23:02;

Na szczęście u Maxa panował teraz względny spokój. Względny, bo martwił się o ludzi wokół, którzy też nie mieli najłatwiejszych dni ostatnimi czasy. Lucas zrósł się z krzesłem w bibliotece, Brooks zniknęła, Felek wyglądał jak cień, Olivia ze skręconą kostką... Dużo tego było. Zdecydowanie więcej niż zazwyczaj działo się w taki krótkim czasie.
-O czym tak ciężko myślisz? - Zapytał słysząc charakterystyczne westchnienie puchona, które zazwyczaj połączone było z jakąś wyjątkową rozkminą dziejącą się pod kopułą jego kudłatej czaszki.
-I dlatego wpierdalasz same tosty! - Zażartował, bo akurat ten przysmak od puchona to uwielbiał. -Wiesz przecież, że w tym zamku mam wtyki wszędzie. - Dodał jeszcze nawiązując do jednej z ich poprzednich rozmów, bo prawdą było, że potrafił naprawdę wiele załatwić bo znał odpowiednich ludzi.
-No tak, tajemnica zawodowa. - Pokiwał głową, bo domyślał się, że jak ktoś pracował jako uzdrowiciel, to brał podobne rzeczy na poważnie.
-Za Dear ręczę osobiście. Nie zrobiłaby tego. - Powiedział nieco mocniej niż zamierzał, ale prawdą było, że darzyli się z kobietą zaufaniem i Max miał ogromną nadzieję, że tak jak on stara się nie zawieźć jej, tak ona zgłupiej chęci poplotkowania nie zrobiłaby czegoś podobnego. Szczególnie wiedząc, jak Felek jest bliski ślizgonowi.
-Daj spokój. - Powiedział, jakby chciał machnąć na to ręką. Nie miał problemu z okazywaniem drobnych czułości osobom, na którym mu zależało, a skoro miało to jakkolwiek podnieść Felka na duchu, to przecież było warto. Tę granicę i tak już dawno przekroczyli.
-Prawda. Nie wepchnęliby się sami w pułapkę. A szkoda. - Zastanawiał się nad tym wszystkim, bo kwestia tego, skąd Skyler wiedział o tej sprawie była niesamowicie nurtująca.
-I mówisz mi to TERAZ? Czy Ty nie wiesz, że takie cuda się dla mnie kolekcjonuje? - Pokręcił głową, po czym szeroko uśmiechnął się do Felka. -Skoro Tobie się udało, to na pewno też dam radę. Brzmi jak łatwa robota. - Oczywiście jeżeli te syreny były przychylniejsze niż te z Luizjany. Zastanawiał się, czy to wszystko w ogóle będzie warte takiej wyprawy. Przecież mógł się mylić, a badania znalezione przez Lucasa mogły być fałszywym tropem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptySro 18 Lis 2020 - 23:31;

Chciałby względny spokój.
Zamiast tego sprawił kłopot nie tylko sobie, lecz także Violi, jak również wielu innym osobom dookoła. Zamartwiał się tym wszystkim, kiedy to czekoladowe tęczówki spoglądały za okno, jakoby starając się dostrzec właśnie tam sens własnego istnienia. Jakby chłodne powietrze, które mogłoby pomuskać jego twarz, miało go postawić do pionu i pozwolić chociaż na chwilę zapomnieć o nurtujących go problemach. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu Wielka Brytania okryła się wyjątkowo bladymi oraz chłodnymi barwami, co przyczyniało się do tego, iż Felinus czuł się tak, jakby z powrotem był na Noktrunie. Dręczyło go to niemiłosiernie. Wpływało, wgryzało się we wnętrze własnej psychiki, kiedy to przypominał sobie napór na jego barierę, tudzież tarczę, którą wystosował za pomocą pradawnej magii. Cieszył się z własnych efektów, ale też, zauważał u siebie następujące powoli zwątpienie, któremu to nie dawał obecnie za wygraną. Ciemniejsza strona Londynu... była w stanie spowodować spory uszczerbek na zdrowiu. I o ile wcześniejsze rany zaleczył doskonale, o tyle jednak zastanawiał się nad tym wszystkim, jakoby miał znaleźć w swych rozważaniach jakąś odpowiedź.
Klucz do rozwiązania całej zagadki.
Nad wszystkim. Jak zawsze, zresztą. — nikły uśmiech przeniknął przez struktury jego mięśni, kiedy to odpowiedział na pytanie, skrywając w nich tak naprawdę własną tajemnicę. Próbę penetrowania własnego umysłu uważał za gwałt prywatności, ale też, udało mu się ją przezwyciężyć. Klątwa odcisnęła w tym wszystkim największe piętno, kiedy to zdał sobie sprawę, jak jego poczynania nie miały sensu, a ludzkie serce, bijące pod sklepieniem żeber, jest tak naprawdę wrażliwe na niektóre, czarnomagiczne zaklęcia.
Odcinanie się od emocji miał już opanowane, ale tym razem nie chciał w sobie tego wszystkiego dusić. Owszem, w normalnych, codziennych sytuacjach to się przydaje, jak również w tych zagrażających życiu ludzkiemu, ale spuszczenie pary też pomaga. Wbrew pozorom człowiek jest jednostką, która musi żyć w stadzie i musi się podzielić czasami swoimi problemami. Nie bez powodu zatem pokładał nadzieje w Maximilianie.
Masz coś do moich tostów? — zapytał się w typowy, dresiarski sposób, jakby miał jakiś problem i czy nie chciałby za niego wpierdolu, nie zamierzając jednak podnosić ani ręki, ani ukierunkować pięści w stronę kumpla. Jeszcze tego by mu brakowało - uwolnienie własnego gniewu za pomocą tak prowizorycznych metod nigdy nie jest dobrą drogą. Czasami konieczną, ale wtedy wówczas lepiej jest skupić się na materii nieożywionej - a przynajmniej tak sądził, spoglądając na czarną kotkę, która zajęła subtelnie miejsce na kolanach Solberga. — Tak, wiem, wiem, jestem tego w pełni świadom. — pokręcił głową w żartobliwym geście, gdy blade lico wyróżniło się na tle zachodzącego powoli słońca, które to, jak żeby inaczej, musiało wystarczająco szybko zaniknąć. Ledwo co było popołudnie, może godziny niezbyt późne, co nie zmienia faktu, iż w obliczu zbliżającej się zimy... wystarczające do tego, by półmrok powoli zaczął przejmować kontrolę nad krajobrazem znajdującym się na zewnątrz.
Wierzę ci. Sama Dear nie wygląda na plotkującą na lewo i prawo kobietę. — przyznawszy zaskakująco szczerze, bo o ile jej nie znał osobiście, o tyle jednak wierzył, że tak musi być. Sama nie wyglądała na kogoś, kto byłby gotów z tego cisnąć śmiechy oraz cichy, a także plotkować, w związku z czym odrzucił ją z zaskakującą łatwością z kręgu podejrzanych osób.
Na kolejne słowa kiwnął ramionami, bo w sumie powiedział to jedno magiczne słowo szczerze, ale też, nie wymagał jakichś oklasków za to. Ani nie kierował ich w niezręczny sposób w stronę Ślizgona. On też już był świadom, że własne bariery dawno temu zdołali przekroczyć, w związku z czym podchodził do tego wszystkiego naturalniej, a przede wszystkim bardziej dojrzale. Mając w głębokim poważaniu to, jak mogło to wyglądać z boku, wiedział, że nikt ich nie obserwuje. Są u niego, bez żadnych szpiegów i wysłanników, w związku z czym przekraczanie niektórych granic było znacznie łatwiejsze. No i też, doza prywatności została zachowana, w związku z czym żaden z nich nie miał powodu do wstydu.
Miło byłoby oglądać Boyda i Fillina zgarniających wpierdol za własną głupotę? — zapytał się, kiedy to spojrzenie ciemnych tęczówek skierował w stronę kakao, które to popijał w międzyczasie, a opuszki palców zaciskał na ciepłej powierzchni posiadanego kubka. Ciągle myślał, ciągle umysłem był na tej cholernej uliczce na Śmiertelnym Noktrunie, kiedy to wiedział, że mimo wszystko i wbrew wszystkiemu należy brnąć dalej. Nie poddawać się, mimo widocznych przeciwności losu, jakie to dla niego się szykują. No i dalej, zastanawiał się nad tym, skąd zrodziła się ta plotka. Musiał wiedzieć; tym bardziej, że o sytuacji z testosteronem dowiedział się plotkarz naczelny.
Przepraszam, przepraszam! — powiedział, podnosząc ręce w geście obronnym, poddania się tudzież, o mało co nie zapominając o tym, że ma w dłoniach kakao. Niewielka ilość cieczy poczęła pokrywać swoim mlecznym, brązowym odcieniem brzeg kubka, w związku z czym Lowell chwycił za różdżkę i bez zbędnego gadania rzucił Chłoszczyć. Szkoda kanapy, nie ma co. — Ogólnie... zależy. Bo były ranne, jedna rozjuszona, druga, leczona przez Brooks, straciła przytomność. — powiedział, zastanawiając się nad tym, czy nie powinien wybić tego pomysłu z głowy Solberga, ale przecież to właśnie takie sytuacje sprawiały, że mieli o czym gadać. Niebezpieczne, przepełnione adrenaliną. Czy to poprzez zęby pustników, wgryzające się w jego tkanki, czy to poprzez nóż wbijający się w mięśnie jak w masło. — Zamierzasz zdobyć tę krew jako pamiątkę... czy masz wobec niej jakieś plany? — zapytawszy się, Faolán skierował spojrzenie czekoladowych tęczówek w stronę towarzysza.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 0:31;

Warzenie eliksiru

Musiał się wziąć do roboty.
Nie mógł z tą dziecięcą łatwością, kiedy to czuł się gorzej, niż zazwyczaj, zwyczajnie ignorować swojego stanu. Nie bez powodu palce zacisnęły się początkowo na strukturze pergaminu, na którym to zapisał parę istotnych słów, dotyczących zamówienia, zanim to nie zadecydował, że musi się skupić i tym samym poczekać trochę czasu na otrzymanie należytych składników. Czuł się tak, jakby jedynie pełzał pod własną skórą, aniżeli rzeczywiście był czymś lub kimś. Jakby jego świadomość powoli odpływała, spowodowane wszystkim schematy przechodziły w nicość, a on sam - zanurzał się w ciemności, której to nie chciał musnąć własnymi palcami. Chciał czuć się bezpiecznie - wiedzieć, że nikt przenigdy nie zdobędzie się z powrotem do tego stopnia, iż myśli będą widoczne niczym otwarte karty, w które to nie zamierzał grać. Zamierzał je rozdawać; nie bez powodu, gdy kruk dotarł ze składnikami, Lowell wstał z własnego łóżka, wygrzebał się z niego, by tym samym przystąpić do pracy.
Doskonale pamiętał procedurę przygotowywania eliksiru wiggenowego - nie bez powodu jednak miał przed sobą otwarty kawałek pergaminu, by niczego nie przepsioczyć. Kociołek od Solberga samomieszający, został napełniony cieczą, zaś pod garnkiem pojawił się sporej wielkości ogień, który to następnie uregulował. Typowy dla eliksirów zapach począł unosić się w powietrzu, kiedy to wiedział, że za niedługo ciecz osiągnie odpowiednią temperaturę. Sok z chorbotka wymieszał z krwią salamandry spokojnymi ruchami narzędzia, kiedy to starał się przyczynić do gładkiego połączenia tychże dwóch składników. Kolor pomarańczowy przeszył ciecz, a kiedy dodał kolejne składniki, mikstura przybrała kolor żółty. Wyodrębniwszy odpowiednio kręgosłupy skorpeny, dodał je do całej mieszanki, by tym samym z należytym spokojem obserwować przebieg utworzenia eliksiru wiggenowego. Oczy dokładnie spoglądały na wpływ poszczególnych składników, a kiedy to dodał dwie krople śluzu gumochłona, barwa eliksiru stała się iście fioletowa, przypominającą poniekąd jeden z kamieni szlachetnych. Zastanawiające, aczkolwiek prawdziwe - przynajmniej w tej kwestii Lowell nie miał lewej ręki do eliksirów.
Wystarczy postępować wedle poradnika... i samoodmierzających fiolek, które to niesamowicie mu się przydawały.
Niedługo po tym, dodane płachty kory drzewa wiggen, cierpliwość oraz pozostałe części, z których to składa się wywar, poczęły pokazywać w pełni okazałość w zakresie posiadanych właściwości. Pod koniec warzenia, kiedy mieszanina została wzbogacona liściem mięty, a całość podgrzana z powrotem do odpowiedniej temperatury, całość przybrała czerwony kolor. Zostawienie do ostudzenia oraz machnięcie różdżką było niezwykłe proste; niedługo po tym, wywar został rozdzielony do odpowiednich flakoników w ilości sztuk trzech.
I pierwszą od razu zażył; nie zamierzał szczędzić na własnym zdrowiu, wiedząc doskonale o tym, jak wygląda i jak samego siebie wcześniej uszkodził. Mogło to chociaż częściowo pomoc w powrocie do pełnej sprawności, której to potrzebował; kotka jedynie miauknęła w kącie, by następnie zejść i otrzeć się o kostkę właściciela.
Pierdolony legilimenta.

[zt]
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 2:01;

Jak zawsze dawał Felinusowi swobodę w temacie tego, co chce mu wyjawić. Mimo to zawsze wolał usłyszeć, że coś nie jest jego sprawą niż zostać okłamanym. Niektóre mury budowało się zdecydowanie szybciej niż burzyło. Teraz jednak nie chciał go ciągnąć za język. Może było zbyt wcześnie, a może po prostu znów się zaniedbał. Max miał zamiar czuwać jednak, by stan puchona się nie pogorszył.
-No tak, naczelny myślicielu Hogwartu. - Sprzedał mu lekkiego kuksańca w bok, nim na chwilę zwiększył dystans między przyjacielem, by zająć się przygotowaniem napoju. Felek często poddawał się melancholii i wszelkim rozmyślaniom. Max zdążył się już do tego przyzwyczaić i czasem nawet lubił wdawać się z nim w dyskusje na ten temat.
-Tak mam! Dawno ich nie jadłem i strasznie tęsknię. - Zaczął agresywnie, po czym przybrał smutną minkę, jakby brak tostów był tym, co łamie mu serce każdego dnia.
Podrapał Ivarę pod brodą słysząc, jak ta mruczy cichutko z zadowolenia. Jej czarne futerko znów będzie pokrywało jego ubrania przez długie tygodnie, mimo prania. Jednak Maxowi nigdy to nie przeszkadzało.
-Prędzej na taką, która za podobne akcje wyrwie Ci język i zrobi sobie z nich naszyjnik? - Nie mógł się powstrzymać przed powtórzeniem jakiejś kolejnej absurdalnej plotki, która krążyła na temat wężowej mamusi. Może na pierwszy rzut oka dziewczyna wyglądała na przytłaczającą, ale przy bliższym poznaniu nie była taka okrutna.
-Jeszcze milej byłoby im go osobiście wymierzyć. - Rozmarzył się powoli, widząc rozkwaszoną twarz Callahana oczami wyobraźni. Wiedział jednak, że nie mogą już dawać się tak łatwo złapać na bójkach. Musieli być albo ostrożniejsi albo zaprzestać mordobicia, z czego pierwsza opcja wydawała się dużo łatwiejsza.
Parsknął w swoje kakao, gdy Felek praktycznie rozlał swoje, próbując go niby przeprosić
-To nie brzmi jak coś bardzo przyjemnego. - Przyznał, bo wiedział już do czego zdolne są te istoty. -Trudno je było znaleźć? Dogadać się z nimi? Walczyć? - Tyle pytań miał w głowie. Chciał się przygotować na to, co może go spotkać.
-Słyszałem, że kilka kropel dodanych do jadu bazyliszka zwiększa szansę na słoty strzał o dwieście procent. - Powiedział niesamowicie sarkastycznie, a w jego głosie można było wyczuć nutę złości. Szybko się jednak opamiętał.
-Wybacz. Zaczyna mnie już męczyć to, że jak tylko dotknę jakiegoś liścia, wszyscy od razu zakładają, że chcę z nim zrobić coś niecnego... - Zanurzył wzrok, a następnie usta w kakao, by chwilę ochłonąć. Bycie tybetańskim mnichem średnio mu wychodziło. -Pracuję z Lucasem nad jednym projektem i może to być kluczowy składnik. - Przyznał ocierając resztki mleka z kącików ust.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 10:48;

Trochę go okłamał.
Nawet bardzo, ale na razie starał się tym nie przejmować. Prędzej starał się na razie zaakceptować sytuację taką, jaka jest, aniżeli tłumaczyć się z własnych problemów, które były dla niego wysoce niekomfortowe. Jakby nie było, ciche westchnięcia nie były wcale spowodowane tym razem rozmyślaniami we własnej, widocznej melancholii - były prędzej próbą zachowania spokoju i uniknięcia wybuchu emocji, które to kotłowały się w jego duszy przez dłuższy czas, niż mógłby się spodziewać. Świadczyła o tym nie tylko aparycja, lecz także bardziej ostrożne ruchy, jakby spodziewał się poniekąd, że rzeczywiście ktoś lub coś może go z powrotem zaatakować. Starał się tego nie pokazywać, ale było to dość trudne; koniec końców jednak ruchy miał zrównoważone w należytych granicach, natomiast nieme spojrzenie, kiedy to ukrywał w sobie wiele rzeczy, nawet mimo rozmowy, było bardziej rozbite.
Ja i myśliciel? Skądże. — uśmiechnął się pod nosem w sposób prosty, pozbawiony jakiegoś większego skomplikowania. To było oczywiste - wyróżniał się pod tym względem podczas przebywania w Hogwarcie, że unikał bliższych kontaktów, ale jak już je tworzył, to wtedy stawał się stabilnym oparciem, oczywiście o ile nie zostanie w jakiś sposób zdradzony. Zamartwiał się - ufał oczywiście Solbergowi i nie wierzył, że to on mógł rozpowiedzieć o tym, dlatego naturalnie starał się znaleźć innych winowajców plotki. Nadal się jednak oddawał rozmyślaniom; nie mógł odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytanie, znajdujące się gdzieś pod kopułą czaszki, którego prawidłowo uformować nadal nie potrafił.
I chyba coś w nim pękło trochę, bo nawet jeżeli wiedział, że Maximilian nie zrobi mu krzywdy, to duchem pojawił się z powrotem do miejsca, gdzie był duszony, obnażany, a przede wszystkim - pozbawiany własnej prywatności, a przynajmniej doszło pod koniec tylko i wyłącznie do prób, kiedy to przemierzał przez uliczki Noktrunu. Na chwilę wlepił własne spojrzenie, spinając większość mięśni, by potem je zwyczajnie rozluźnić i skierować wzrok w podłogę; nie było mu łatwo poddać się własnemu spokojowi, kiedy to opuszczał niektóre bariery, w szczególności w towarzystwie Ślizgona. — Przepraszam, nie przejmuj się. — wziął głębszy wdech, zaciskając dłonie na własnym kubku, by tym samym przejść do następnej części konwersacji, nie odpowiadając jednak na informację dotyczącą tostów. Gdzieś mu to umknęło; mózg uznał to za tak nieistotne, że po prostu nie miał prawa o tym wiedzieć.
Wiem, jakie plotki o niej chodzą, ale... zauważyłem, że jeżeli nie zwracasz na siebie uwagi w negatywny sposób, to jest w stanie pochwalić. I nie zrobi naszyjnika z żadnej części ciała. — uśmiechnął się, bo jednak nie chciał być cudzą biżuterią, a poza tym chciał jeszcze trochę pożyć. — Widziałeś jej bransoletkę, tą złotą? Ona... nie wygląda na normalną. Jakby była czymś więcej, niż tylko ozdobą. — zauważył tylko, bo trochę wiedzy czarnomagicznej posiadał i podejrzewał, że dzierżony przez nią przedmiot nie jest tylko i wyłącznie zwykłą ozdobą. Intrygowało go to; owszem, nie miał prawa dotknąć złocistych elementów tejże części jej garderoby, co nie zmienia faktu, iż podejrzewał, że poczułby wtedy przepływ ciemnej magii. Nie słyszał nic o nim, ale intrygował. Mógł się owszem mylić, ale chodząc po Śmiertelnym Noktrunie, zauważał plotki, słyszał powoli o niektórych artefaktach, ale nadal, nic o tym nie wiedział.
Wiem, ale raczej nie warto. A przynajmniej na razie. — wziął głębszy wdech, uspokajając się na chwilę, by tym samym przypomnieć sobie, jak Fillin rozciachał jego twarz w akcie przepływu alkoholu we własnej krwi. Wiedział, że procenty mogą buzować przyjemnie w głowie, ale nie zamierzał reagować w żaden sposób agresywnie. Nawet dałby sobie wpierdolić, byleby udowodnić, że wcale nie jest taki szkodliwy, jak się wszystkim może wydawać; trudno jest jednak odzyskać opinię w akcie jej rozszarpania. Nawet proste Reparo nie działało.
Nie no, nie walczyliśmy... — westchnął, bo przecież, mimo własnych odchyleń, nikomu nie życzył tak naprawdę źle. Cicho i niemo spojrzał w stronę przyjaciela czekoladowymi tęczówkami, jakoby zastanawiając się nad tym, jak najlepiej uformować własną odpowiedź. Owszem, spotkanie z nimi było prawie bezproblemowe, chociaż i tak czy siak opierało się głównie na pomocy. — Jak potrafisz w trytoński, to bez problemu się dogadasz. Znaleźć to znaleźliśmy je przypadkiem, bo były nieopodal oczka wodnego, więc nie było to trudne... — powiedział, zastanawiając się nad uformowaniem odpowiedzi, chociaż i tak czy siak nie było to jakoś logiczne. Przekazanie informacji na ten temat było jeszcze trudniejsze, bo za syrenami nie przepadał, gdyż to właśnie dzięki spotkaniu z nimi utracił własne jądra.
Hę? — zapytał się, chociaż wiedział, że jest to sarkastycznie powiedziane. Zastanawiał się, czy coś musiało być na rzeczy, niemniej jednak podejrzewał, że musi. Dopiero po krótszej chwili, trwającej zaledwie kilka sekund, otrzymał należytą odpowiedź; Ivara spojrzała na Maximiliana i otarła się policzkiem o jego koszulkę. — Wiesz, ja nie mówiłem, że chcesz ją wykorzystać do czegoś złego. Po prostu temat mnie zainteresował, bo składniki zdobywa się zazwyczaj w jakimś celu. — wytłumaczył się na spokojnie, kiedy to już się ogarnął z kakao, a sam dopijał własną resztę. Gadanie i picie napoju łączyło się ze sobą w jedną, odpowiednią całość. — Z Lucasem? Oho, widzę, że coś niezłego się szykuje. — powiedział, niemniej jednak nie dopytywał.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 21:01;

Mimo, że dawał Felkowi swobodę, to w umyśle zakodował kolejną sytuację, gdy ten próbował coś ukryć. Miał nadzieję, że nie jest to wynikiem czegoś poważnego, ale tak naprawdę nie siedział przecież w umyśle puchona i nie mógł mieć pewności.
Ślizgon prędzej by umarł i to z przyjemnością, niż wkopał przyjaciela i zdradził jego tajemnicę. Wbrew temu, co ludzie myśleli, miał swoje zasady i nawet kilka granic, których nie przekraczał, a to było jedną z nich.
-Na pewno wszystko okej? - Zapytał dla pewności, bo nie umknęła jego uwagi ta krótka chwila, gdy przyjaciel się spiął. Najpierw Julka, która prosi go o eliksiry po kryjomu, teraz Felek... Czyżby znowu działo się coś, co dotykało jego bliskich, a on był tylko biernym obserwatorem? Na to wyglądało.
Pokiwał głową na pierwsze słowa puchona dotyczące Beatrice. Kobieta nie miała w zwyczaju maltretować studentów dla własnej przyjemności, a nawet tych bardziej problematycznych nie traktowała tak, jak by się można było spodziewać.
-Hmmm? - Zapytał z ustami pełnymi kakao. -No ciężko jej nie zauważyć. Wszędzie z nią łazi. Myślisz, że to jakieś magiczne urządzenie? Że coś ukrywa? - Sam myślał, że to może być po prostu ozdoba, ale w świetle tego, czego ostatnio się o kobiecie dowiedział, zaczął myśleć, czy bransoletka nie pełni też innej funkcji.
On sam nie czuł potrzeby uspokajania się na widok Filina i jego przyjaciela, chociaż też ostatnio jakoś mniej wkurwiał się na samo wspomnienie o nich. Już fakt, że przy Oliv powstrzymał się przed jakimś komentarzem był wyczynem godnym świętego. O tak, Max zdecydowanie czekał na order za ten wysiłek.
-Ehh to dupa. Nie ukończyłem tamtego kursu, pamiętasz? - Westchnął ciężko, bo plany mu się trochę popierdoliły w tym momencie. Ale już chwilę później odzyskał nadzieję, gdy jego spojrzenie padło na Felka. -Ej, ale przecież Tobie się udało, co nie? Nie chciałbyś mi pomóc? - Zapytał, spodziewając się tak naprawdę każdej odpowiedzi.
Nigdy, nawet w swoim najgorszym momencie nie sięgnął jeszcze po coś tak niszczącego jak jad bazyliszka. Wiedział bardzo dobrze, że wtedy zabawa może skończyć się szybciej, niż się tak naprawdę zaczęła. Nie był aż tak głupi i trochę zawsze myślał nad swoimi czynami. Chociaż ciekawość czasem sprawiała, że zastanawiał się, jakby to było spróbować.
-Tak, wiem, wiem. Wybacz. Wpadliśmy z Lucasem na pomysł jednego eliksiru, ale rzuciliśmy się trochę na głęboką wodę i teraz musimy kombinować. - Powiedział, ponownie zabierając się za głaskanie Ivary, która domagała się uwagi. Zastanawiał się, gdzie dzisiaj jest Equinox. Czy lata gdzieś i szpieguje, a może dostarcza Felkowe paczki... Kurwa...
-Ymmm.. Felek? Zrobiłem coś głupiego. - Kompletnie zapomniał o tym, co zrobił niedawno i teraz to spłynęło na niego jak oświecenie. -Pamiętasz, jak miałeś nadzieję, że nie zamówię Ci do chaty jakiegoś gówna z AliExpress? No więc trochę mnie poniosło na Patonaliach i no porobiłem się w chuj... - Wziął głęboki oddech, bo nie wiedział, czy powinien się roześmiać z całej sytuacji, która była dość groteskowa. -No więc, za jakiś czas powinna tu przyjść paczka z dwoma śpiworami w kształcie metapoda. - Jednak nie wytrzymał i zaczął się śmiać, bo sam nie wierzył, gdy dzień po imprezie zobaczył u siebie rachunek potwierdzający zamówienie tego wspaniałego prezentu.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 22:26;

Pieśń rozbrzmiewa, ćwierk ptaków znika,
odmętem w beztroskiej otchłani, zwanej potocznie melancholiczną apatią.

Umysł nadal pamiętał, nie zapominał, a przede wszystkim nie był w stanie pozbawić samego siebie myśli dotyczących sytuacji, z którą miał czynienia. Prywatność, zdzierana niczym jakieś ledwo co wytrzymałe szmaty, obnażenie, a przede wszystkim nagość własnych przemyśleń, jakie to reprezentował, powodowały, że nie czuł się komfortowo, wyczekując jakiegokolwiek możliwego zagrożenia. Do tego, jakby nie było, zachowywał się niepoczytalnie w stosunku do samej Strauss, w związku z czym nie był w stanie jakoś normalnie do tego podejść, kiedy to potrzebował teraz wsparcia. Czuł się słaby, czuł się pozbawiony tej wcześniejszej pewności siebie, a jako dosłownie każdy człowiek miał po prostu gorsze dni. Nie bez powodu, zresztą. Był słaby. Może powstrzymał atak legilimenty, co nie zmienia faktu, iż nie był w stanie obronić się przed zaklęciem czarnomagicznym. Stał się problemem nie tylko dla samego siebie, lecz także dla kogoś innego; nie bez powodu dłonie zacisnął trochę mocniej, a palce wbił w materiał kanapy, jakoby spoglądając potem na samego Maximiliana, zadając nieme pytanie. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to zbliżył się trochę bardziej, nie odpowiadając na pytanie. Zamiast tego, niczym pies, położył ostrożnie głowę na obojczyku Solberga, zastanawiając się nad naprawdę wieloma rzeczami. Cisza ta mogła być poniekąd niewidzialną, subtelną odpowiedzią na problemy, które go trapią. Może o nich kumpel nie wiedział, ale rzeczywiście coś skrywał; coś, czym na razie nie chciał się pochwalić, czym nie można było się pochwalić - czymś, co powodowało, że po prostu oddał się na chwilę poczuciu bezpieczeństwa, którego obecnie potrzebował.
Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to powrócił do rozmowy, pozostając w tej pozycji, jakoby nie tłumacząc się na razie z niczego. Czuł się źle, że okłamał przyjaciela, a teraz próbował zgrywać jakiegoś bohatera, który to miał się stać obrońcą uciśnionych. Było mu cholernie wstyd, że dawał tak łatwo ponieść się temu, że nikt nie powinien się o niektórych rzeczach dowiedzieć. Mruknąwszy parę razy, zastanawiał się - nadal, jakoby w tychże przemyśleniach miała znaleźć się należyta odpowiedź - nad naprawdę wieloma rzeczami. Głębsze wdechy parę razy wydobyły się spomiędzy jego ust, będąc sygnałem, że to jest coś więcej, niż tylko i wyłącznie powierzchownych problemów.
Możliwe. — odpowiedział krótko, zwięźle i na temat. Nie wiedział zbyt wielu rzeczy w związku z posiadaną przez nią biżuterią, co nie zmienia faktu, że i tak czy siak powinien na razie nie wpychać swojego nosa tam, gdzie nie trzeba. Ivara mruknęła cicho pod własnym, różowym noskiem, rozciągając się wygodnie na kolanach przyjaciela. Ciągnięcie niektórych rzeczy może być pierwszym stopniem do piekła; sam, kiedy to zamykał czekoladowe tęczówki, nie myślał już zbyt wiele. Odstawiwszy wcześniej kubek z dopitym kakao, chciał po prostu poddać się czemuś w rodzaju utraty pamięci. Czegokolwiek, co spowodowałoby, że poczułby się znacznie lepiej; na drugie słowa kiwnął tylko i wyłącznie głową w akcie zgody, jakoby to właśnie chciał mu pomóc. Zawsze lepiej, jeżeli obydwoje się tym zajmą, aniżeli Maximilian bez jego pomocy; ostatnimi czasy sam Lowell nauczył się nawet zaklęcia Vulnera Sanentur, w związku z czym był jedną z tych osób, które mogły poskładać nawet te najcięższe przypadki. — Kombinować? — zapytał się, kiedy to na chwilę odsunął głowę i spojrzał pytającym wzrokiem w stronę kumpla, jakoby starając się odkryć jakąkolwiek jego reakcję. W pewnym stopniu ogarnęło go zmęczenie, gdy próbował naprawdę ukrywać wiele rzeczy, w związku z czym, nie bez powodu, z powrotem powrócił do swojego standardowego oparcia; zawsze było to lepsze, niż siedzenie samemu albo w większej odległości.
Metapoda? Czy ty...? — wziął głębszy wdech, zastanawiając się, co popchnęło tak naprawdę Solberga do kupienia takich rzeczy, co nie zmienia faktu, że prychnął w pozytywnym tego słowa znaczeniu, kiedy to sam zauważył reakcję Maximiliana. Czuł się trochę jak jebany rollercoaster, a po krótszej chwili zdał sobie sprawę, że zapomniał zażyć jeszcze przy okazji testosteronu. Jedna dawka to niby nic, ale jednak, w natłoku tego wszystkiego akurat o tym najbardziej zapomniał. Nie podejrzewał, by to wpływało na jego zachowanie, w związku z czym odgonił tę myśl na krótki moment, by tym samym położyć się wygodniej na ramieniu; starał się zazwyczaj nie okazywać własnych słabości, a teraz to robił. Cholerny on. Na pewno fakt tego, że znał Maximiliana, jakby ten był jego bratem, wcale nie pomagał. — Chyba dobrze, że mnie na tych Patonaliach jednak nie było. — powiedział pod nosem, by potem, po krótszym momencie ciszy, oddać się w ramiona Morfeusza i tym samym marzeń sennych, które to mogły czyhać na niego z niebezpieczeństwem, jak i czymś, co mogłoby go przez chwilę uspokoić.
Chciał zapomnieć, rzucić na siebie Obiviliate, a najlepiej to wyrzucić swój mózg do kosza - im więcej wiedział, tym bardziej go to wszystko denerwowało oraz bolało.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 23:33;

Nie miał serca budzić puchona. Felinus wyglądał jakby właśnie tego teraz potrzebował i dlatego Max dał mu pospać na swoim ramieniu. Ivara też była widocznie zmęczona, bo zaczęła cicho pochrapywać na jego kolanach i tylko ślizgon zostawał w tym towarzystwie przytomny. Nie był w stanie zasnąć. Zbyt wiele myśli kłębiło się teraz w jego głowie.
Dla zabicia czasu wyjął różdżkę i wolną, lewą ręką zaczął ćwiczyć zaklęcia transmutacyjne. Skoro miał chwilę czasu, mógł wykorzystać ją w jakiś pożyteczny sposób. Najpierw jednak przywołał zaklęciem leżący nieopodal koc i opatulił nim Felka.
Zamieniając kubek, w którym jeszcze przed chwilą było kakao w nowe przedmioty, rozmyślał o tym wszystkim co działo się w przeciągu ostatnich dni i co takiego mogło przydarzyć się puchonowi, że ten tak bardzo chciał ukryć przed Solbergiem fakt, że coś jest nie tak. W głowie miał naprawdę wiele scenariuszy, ale z rozmyślenia wyrwał go ruch Lowella.
-Jak tam się spało? - Zapytał przerywając czar i uśmiechając się do kumpla. -Padłeś jak kłoda. - Odłożył różdżkę na bok i w wyprostował się na kanapie. Co prawda miał lekko zesztywniały bark, ale nie dawał tego po sobie poznać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyCzw 19 Lis 2020 - 23:54;

Powoli, spokojnie, bez większego zastanowienia, oddał się w marzenia senne, na początku oddychając tak, jakby był częściowo świadomy - dopiero późniejsze, charakterystyczne drgnięcie oraz zmiana ilości wdechów i wydechów dały poznać po Lowellu, że ten odpoczywał w iście odpowiednim tego słowa znaczeniu. Był cholernie zmęczony, rozbity, a do tego dochodziły najróżniejsze rzeczy, na które nie był w stanie znaleźć jednolitej odpowiedzi; nie bez powodu ucieczka w ramiona Morfeusza (a raczej ramię Maxa) wydawała się być obecnie najkorzystniejszą opcją, kiedy powieki samoistnie opadły, a on sam mógł wreszcie jakoś odpocząć. Nawet nie zauważył tego, kiedy dokładnie przestał komunikować z rzeczywistością, a zamiast tego znalazł się kompletnie gdzieś indziej - w krainie odetchnięcia od tego wszystkiego, kiedy to leżał spokojnie, okryty następnie kocem przywołanym za pomocą zaklęcia.
Niestety, nawet i podczas tej krótkiej drzemki sny nie były dla niego zbyt przychylne. Wyjątkowo szybko się budził, w szczególności na początku, kiedy z łatwością kilkuletniego dziecka z powrotem powracał na ulice bladego, pozbawionego życia, Śmiertelnego Noktrunu. Tam, gdzie rozpętało się to całe piekło, a sam musiał się nadwyrężyć, by jakkolwiek się wybronić. Znowu widział tę tajemniczą postać - lodowy głos, uśmiech zapędzający swoją zdobycz w pułapkę, a także różdżkę, która celnym ruchem wywołała niemożność oddychania, a następnie brak poczytalności. Strauss, która musiała się nim zająć, a bardziej zrobiła to z własnych pobudek, miała naprawdę sporo wtedy na głowie. I czuł się z tym źle, kiedy to częściowo pamiętał, co się stało, a częściowo... nie miał żadnej świadomości. I chyba nie chciał tak naprawdę niczego wiedzieć.
Ostatnia drzemka była jedną z lepszych - przed sobą widział tylko i wyłącznie ciemność. Żadnego snu, żadnego niczego; podkuliwszy w prostym odruchu nogi pod własne cztery litery, wydawało się, że na te kilkanaście minut naprawdę był odprężony. Długo to jednak nie potrwało, kiedy wreszcie oddał się w ramiona odpoczynku, jakoby zaznając świętego, błogiego wręcz spokoju. Otworzenie czekoladowych tęczówek, kiedy to opierał się na barku kumpla, było momentalne; tak samo ruszanie kończynami, zaciśnięcie palców w materiale... kocyka? Tak, to musiał być kocyk, kiedy zapoznał się opuszkami ze strukturą materiału.
C...co? — zapytał, chwytając się za obolałą głowę i rozciągniętą nienaturalnie szyję, która to obecnie bolała go w cholerę. Próbował ją sobie rozmasować, ale bez skutku, kiedy to się wyprostował na krótki moment, pozwalając odsapnąć części ciała Maximiliana od ciągłego bycia oparciem. — Weź, nawet nie pamiętam, kiedy zasnąłem. — przymknął na chwilę oczy, zauważając mroczki przed nimi, by tym samym prostym skinięciem głowy wskazać na dzierżony wcześniej przez Ślizgona przedmiot. Wiedział, że zbyt długo nie pozostanie pod względem własnych problemów anonimowy, ale chciał ciągnąć, dla własnej wygody, inne tematy jak najdłużej, kiedy to oparł się z mniejszym naciskiem na kończynę kumpla. — Co tam ćwiczyłeś? — zapytał się, kierując czekoladowe tęczówki w stronę drewnianego patyczka, kiedy to przetarł wory pod własnymi oczyma.
Głowa go niemiłosiernie bolała od natłoku informacji.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 20 Lis 2020 - 3:41;

Widział i przede wszystkim czuł niespokojny sen puchona na własnym ramieniu. Oczywiście przyczyniło się to do powstania jeszcze większej ilości myśli, które zaczęły nieznośnie dawać o sobie znać. Dlatego też musiał się czymś zająć. Czymkolwiek, byle tylko nie dać się wciągnąć w nieznośne analizowanie sytuacji.
W końcu jednak Felek obudził się na dobre i musiał spać dość solidnie podczas ostatnich minut, bo chwilę mu zaszło ogarnięcie sytuacji wokół niego.
-Nie chciałem żebyś zmarzł. - Powiedział lekko, na pytanie które założył tyczyło się nagłego pojawienia się koca na ciele puchona. -I dobrze. Trochę lepiej wyglądasz przynajmniej. - Dorzucił szczerze, bo sen naprawdę mu służył, chociaż Max domyślał się, że nie tylko to będzie jego kumplowi potrzebne. Może większe dawki eliksirów? A może Felek znów się zaniedbał i przestał je brać... Sam nie wiedział i dałby wiele, żeby oczyścić teraz umysł. Odruchowo ręka poruszyła się w kierunku skroni ślizgona, ale na szczęście zdołał ją powstrzymać.
-Hmm? - Tym razem on miał problem z połączeniem wątków, ale szybko się zorientował, że chodziło o trzymany w dłoniach śrubokręt. -A to... Kilka prostych zaklęć transmutacyjnych dla wprawy. - Machnął różdżką i przywrócił kubkowi jego oryginalny wygląd.
Ponownie poczuł ciężar Felkowego ciała na swoim ramieniu.
-Widzę, że awansowałem na osobistą poduszkę. Czy wiąże się to z jakimiś nowymi przywilejami, czy tylko czysty zaszczyt? - Zaśmiał się lekko, uważając jednak, by nie ruszać zbyt mocno barkami.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 20 Lis 2020 - 9:38;

Zastanawiał się, czy to on jest słaby, czy po prostu bagaż rzeczy, który miał obecnie na sobie, jest przyczyną rzeczywistych problemów z utrzymaniem tejże tajemnicy. Zazwyczaj nie miał z tym żadnych problemów, w szczególności wtedy, gdy jego ojczym stał się pewnego rodzaju tyranem, przedmiotem, od którego należy się odciąć - ciężarem pozbawionym większego sensu, polegającym przede wszystkim na widocznych problemach. Wiedział, że pytania mogą nadejść, ale wolałby ich na razie uniknąć. Sam nie wiedział, z czego to wynika - może pokładał w Maximilianie jakieś nieokreślone jednostki zaufania, a sam go oszukiwał, by nie wzbudzać podejrzeń. A raczej po to, by potem to wszystko rozwaliło się w pył, a kurz po bitwie opadł. Trochę się wkurzał, że ostatnio wymiękał przy nawet najprostszych rzeczach, w związku czuł złość, wbijającą się w jego umysł niczym toksyczne igły. Chciał kłamać, chciał zachować prywatność przy kumplu, ale zwyczajnie nie potrafił. Organizm sam przestawał stosować jakiekolwiek potężniejsze bariery; w szkole nie miałby z tym problemów, jak, zresztą, pokazał. Dopiero prywatnie, gdy nie musiał udawać, że spokojnym, bezemocjonalnym przedstawicielem rodziny Lowell, większość murów ochronnych była po prostu opuszczana.
Dziękuję. — wziął głębszy wdech, opatulając się bardziej materiałem, z którego został wykonany koc, by tym samym wsłuchać się w jego następne słowa, kiedy to spojrzenie czekoladowych oczu wylądowało na krótki moment na różdżce. Ciche westchnięcie wydobyło się spomiędzy jego ust, kiedy to odsunął się na chwilę, zastanawiając się nad tym, jak przywołać samego siebie do porządku. Nie potrafił. A przynajmniej nie na razie, gdy przeczuwał, że zaniedbał samego siebie - nie tylko pod względem fizycznym, lecz także pod względem psychicznym. Gdzieś pod kopułą czaszki znajdowało się wiele pytań, na które nie znalazł jeszcze pytania. — Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. — powiedział, kiedy to wiedział, że wiele pytań mogło się rodzić pod kopułą czaszki przyjaciela, w związku z czym nie chciał na razie dokładać większego cierpienia.
Zbyt wiele problemów.
Za wiele, kiedy to wsłuchał się w to, czym tak naprawdę się zajął Maximilian podczas jego snu. — Aż tak ci się lekcje z Patolem spodobały? — zaśmiał się ostrożnie, delikatnie, a przede wszystkim zaciekawienie w stronę przemienionego z powrotem, do pierwotnego kształtu, kubka. Zastanawiał się, gdy wspomnienie po ciepłym napoju, który to ściskał za pomocą własnych palców, nad wcześniejszą rozmową, ale nie zamierzał na razie do niej powracać. Zamiast tego skorzystał z możliwości i powrócił w lżejszy sposób do poprzedniej pozycji, ale nie zamierzał być tak naprawdę kimś w rodzaju przeszkody. Nie naciskał na bark tak mocno, jakby jego ciało było bezwładne; sam Solberg mógł sobie rozciągnąć bardziej tę część ciała.
A to już sam możesz wybrać. Albo czysty zaszczyt, albo nowe przywileje. — uśmiechnął, się, kiedy to sobie siedział, okryty kocem. Uczucie niepokoju powoli, gdy czuł się bezpiecznie, przenikało w eter zapomnienia, przykryte pierzyną bardziej pozytywnych uczuć, a on sam zdawał się mieć trochę więcej energii niż wcześniej. Było mu trochę wstyd za to, że musi prosić o taką pomoc w taki sposób, niemniej jednak był wdzięczny niemiłosiernie za to, iż Maximilian w ogóle go nie odrzucił, a prędzej oferował ciche wsparcie, bez zbędnych pytań. Naprawdę tego potrzebował. Naprawdę chciał poczuć ciepło, dlatego opierał się, inicjował jakikolwiek kontakt. — Aż mi się przypomniały metapody... naprawdę je zamówiłeś czy tylko mi się śniło? — podrapał się po brodzie ze zastanowienia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 20 Lis 2020 - 12:33;

Był ciekaw. Oczywiście, że chciał wiedzieć, co przyczyniło się do tego nagłego spadku formy u przyjaciela, ale wypytywanie mogło nie przynieść nic dobrego. Dobrze pamiętał ostatni raz, gdy próbował naruszać prywatność przyjaciela i nie uśmiechało mu się jakoś zbytnio powtarzać tamtej sytuacji. Wiedział już, że Felek jeżeli potrzebuje to potrafi się przed nim otworzyć, co udowodnił na poddaszu, opowiadając mu swoją historię.
-Weź przestań, u siebie jesteś. - Kompletnie nie widział problemu w tym wszystkim. Sam nie raz korzystał z wygód i gościnności tego domu i jakoś za bardzo nie przepraszał, więc nie widział, czemu Felek powinien.
Był świadom, jak niewiele wie, jak mało informacji dociera do jego uszu. Zazwyczaj mu to nie przeszkadzało. Wychodził z założenia, że im mniej się wie, tym lepiej śpi. Były jednak osoby, o które naprawdę się troszczył i wkurwiało go, gdy nie mógł nic zrobić. Na szczęście wiedział, jak tego nie okazywać i cierpliwie zajmować się własnym życiem.
-No ba! Dla imprez po nich to mogę się z nim widywać nawet codziennie. - Zaśmiał się, bo Patonalia naprawdę były przeżyciem jedynym w swoim rodzaju, czego kompletnie się nie spodziewał idąc tam samemu.
-To ja chcę przywileje. Dawaj mnie jakieś! - Wybór oczywiście był prosty. Skoro można było na tym skorzystać, to czemu miał sobie odmówić. Może akurat w tych przywilejach będzie coś ciekawego.
Nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem na wspomnienie o metapodach. W życiu by nie podejrzewał, że coś takiego odpierdoli, a jednak!
-No zamówiłem. Trochę mi teleportacja nie wyszła i zamiast do Hoga poleciałem do rodzinnego miasta i tak jakoś... - Co tu dużo mówić, najebał się na patonaliach za wszystkie czasy. Nawet po metrze szotów z Brooks aż tak go nie jebło, jak wtedy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyPią 20 Lis 2020 - 12:57;

Musiał się ogarnąć.
Przecież nie ma powodu, żeby zwracać na siebie uwagi. Jego spojrzenie, gdy oklumencja wpływała mocno na własne zachowanie, zdawał się zmienić na bardziej obojętny, a sam rozluźnił i tak długo już spięte mięśnie, odczuwając jakiś bliżej nieokreślony, fałszywy spokój. Chciał chociaż raz zapomnieć o tej pamiętnej sytuacji, o wgryzieniu się w dłoń Strauss, o byciu duszonym, o wszystkim. Serce, bijące pod sklepieniem jego klatki piersiowej, zdawało się na początku bić i walić niemiłosiernie, lecz z każdą chwilą, od momentu obudzenia się, pod kopułą czaszki pojawiał się spokój, dzięki któremu mógł jakoś przetrwał. Wkurzało go to, że nie teleportował się od razu, zamierzając sprawdzić, z kim tak naprawdę miał do czynienia; przeczesując palcami własne, trochę nieogarnięte i tłuste włosy, ogarnął parę kosmyków, jakoby chcąc tym samym oddać się ponownym refleksjom. Na szczęście do niczego takiego nie doszło, a zamiast tego wziął głębszy wdech, przekrzywiając głowę na słowa Maximiliana.
Lowell widział w tym wszystkim problem, kiedy to pokręcił głową na słowa kumpla. Widział, bo pukał z własnymi problemami, wystarczająco już wiedząc na temat tych, z którymi Solberg ma do czynienia we własnym życiu prywatnym. Wkurzało go to, ale nie mógł z tym nic zrobić; brakowało mu wsparcia, w szczególności teraz. I o ile mogło to być dziwne z jego strony, łaknął teraz możliwości zapomnienia i po prostu oddania się w ciało Greenwood, by tym samym przyjąć maskę beztroski... choć podejrzewał, że i tak czy siak nie zdołałby w pełni zapomnieć o problemach powiązanych z własnym życiem. Kręcące się dalej wokół niego demony przeszłości, wymagały większej ilości krwi, a on czuł, jak te się w jego wbijają, odbierając większość chęci do podejmowania się jakichkolwiek możliwych aktywności.
Wszystko rozjebane.
Poprawiwszy się, starał się przekierować wszystko na rozmowę z Maximilianem, kiedy to powstrzymał się prostym drgnięciem od syknięcia. Całe szczęście, że był pod kocem, a jego prawa dłoń po kompletnie innej stronie, w związku z czym pozostał w tej kwestii całkiem nieźle dyskretny. Ból fantomowy postanowił się również teraz odezwać, a sam Felinus, nie mając siły na walkę z nim, po prostu zignorował go, czując cholerne sygnały rozlewające się po całym organizmie, jakoby doszło do przepływu prądu przez tkanki. No tak, nie brał jeszcze leków - całkowicie o nich zapomniał. — Tak jak mieliśmy tę karykaturę zdjąć? — przypomniał sobie Irytka, któremu złożyłby serdeczne gratulacje za taki pomysł, niemniej jednak i tak czy siak zostali zmuszeni do zdjęcia tego plakatu. A szkoda, bo gdyby dłużej tam wisiał, to nic by się nie stało tak naprawdę. No, poza zszarpaną już godnością nauczyciela transmutacji.
Lowell prychnął, zastanawiając się nad tym, jakie przywileje mógłby przyznać Maximilianowi. Sam nie wiedział, co mogłoby wynikać z tytułu bycia prywatną poduszką, w związku z czym, koniec końców, gdy się rozluźnił, wzruszył ramionami. Nic mu nie przychodziło do głowy, a przynajmniej nic zabawnego, bo cały umysł przypominał trochę zburzoną świątynię, którą to powoli naprawiał. — Nie wiem. Masz jakieś szczególne życzenia? — zapytał się uprzejmie, bo nie wiedział, co można robić z poduszką. Można na niej leżeć, ale chyba trochę nie wyobrażał sobie na chwilę obecną leżenia plackiem na Solbergu. Można się do niej przytulać, ale na razie nie widział żadnej większej potrzeby. Można ją traktować jako dekorację łóżka, ale wtedy wówczas Ślizgon nieźle by się marnował; tak naprawdę nie wiedział. Można z nią spać między nogami, ale to byłoby co najmniej dwuznaczne - nawet jeżeli sam tak robił czasami, to chyba wolał, by ta myśl nie wydostała się na zewnątrz, ze względu na jej wielowymiarowość. Można na niej siedzieć, ale szkoda, żeby swoim kościstym dupskiem zgniótł w jakikolwiek sposób kumpla.
Kupowanie rzeczy po pijaku z AliExpress, nie ma co. — uśmiechnął się łagodnie, lecz nadal ostrożnie, pod własnym nosem. Sam nigdy nie miał takiej potrzeby, by zamawiać coś innego, ale przecież nigdy się jakoś nie opił szczególnie. Zastanowił się przez chwilę, — I tak, te śpiwory metapodów są chyba jedną z lepszych opcji. — dodał po krótkim momencie. — Zawsze mogłeś zamówić seksowny kostium Eeveelucji bądź jakiegokolwiek innego pokemona, więc w sumie... — wzruszył ramionami, kiedy to przypomniał sobie, ze przecież nigdy mu metapoda nie wysyłał, w związku z czym mieli chyba szczęście, że będą to użyteczne rzeczy. Tym bardziej, że on by tego jakoś nie wykorzystał.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5402
  Liczba postów : 13174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 EmptyNie 22 Lis 2020 - 18:52;

Wsparcie kumpla nigdy nie było czymś, co uważał za ciężar, czy inny problem. Niezależnie od tego, czy była to Brooks, Sinclair, czy właśnie Lowell, Max gotów był być dla nich i zrobić co w jego mocy, by pomóc poczuć się lepiej. Może nie zawsze mu to dobrze wychodziło, ale przynajmniej się starał.
Zaśmiał się na wspomnienie karykatury, bo nie dość, że rysunek był cudowny, to jeszcze tamten dzień obfitował w naprawdę przedziwne wydarzenia. I do tego Max miał okazję zobaczyć Felka na miotle, a to było dopiero coś!
-Dokładnie tak! Ciekawe, czy Patol zjebał Irytka za tę akcję... - Potrafił wyobrazić sobie słowa, jakie mogły paść z ust profesora, gdyby ten dorwał się do poltergeista i szczerze duszkowi współczuł. Chyba po raz pierwszy w życiu.
-Będziesz mnie wszędzie ze sobą nosił i napełniał pierzem? - Zaproponował, bo sam jakoś lepszych przywilejów nie mógł wymyślić. Poduszka to jednak średnio ciekawy zawód.
-Jakbym wiedział, co robię to może bym się powstrzymał. - Wyciągnął do niego język, by znów roześmiać się na słowa puchona.
-Ty weź... To nie jest takie do końca debilne! - Zażartował, chociaż był pewien, że co najmniej jedna znana mu osoba chętnie by z takiego kostiumu skorzystała. -Następnym razem wejdę w tę stronę zakupów internetowych. - Obiecał bardziej sobie niż Lowellowi, który to będzie głównym poszkodowanym ze względu na kręcących się pod jego domem kurierów. Tego akurat zdecydowanie mu nie zazdrościł.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 15 - Page 9 QzgSDG8








Dom nr 15 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 15 - Page 9 Empty Re: Dom nr 15  Dom nr 15 - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 15

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 14Strona 9 z 14 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 15 - Page 9 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
londynskie mieszkania
-