Christopher był zmęczony. Oczywiście, że rytuał odcisnął na nim swoje piętno, ale trzeba przyznać, że było w tym jeszcze coś, coś, o czym powinien porozmawiać z Joshem, co powinien w jakiś sposób wyjaśnić i miał chyba nawet taki zamiar, kiedy się obudził, ale wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jego współlokatora nie ma. Nie zamierzał go szukać, czy gonić w jakikolwiek sposób, w końcu nie mieli powodów do tego, by spowiadać się sobie ze swoich planów, ale mimo wszystko mężczyzna czuł, że z każdą mijającą godziną coraz bardziej zamyka się w sobie, coraz mniej ma ochotę wracać do tego, co było, że po prostu od tego ucieka. Nic zatem dziwnego, że późnym wieczorem, kiedy Josha nadal nie było, w końcu sarknął jedynie pod nosem, by ostatecznie po prostu uznać, że to najwyższa pora położyć się spać i pozostawić wszystko całkowicie niedopowiedzianym. Skoro Walsh nie czuł potrzeby, by faktycznie porozmawiać, a wolał zniknąć, zająć się czymś, co przyszło mu do głowy, Christopher nie zamierzał tego w żaden sposób zmieniać. Dlatego też nie zareagował w żaden sposób na pojawienie się mężczyzny, po prostu spokojnie kończąc czytać książkę i pozwalając na to, by Wrzos spacerowała sobie po nim, jakby był najlepszą na świecie poduszką, co zostało ostatecznie przerwane przez nagłe wtargnięcie do domku patronusa. Gajowy zmarszczył lekko brwi, bo zupełnie go nie kojarzył, a kiedy usłyszał głos dziewczyny, zdziwił się jeszcze bardziej.
Zmarszczył lekko brwi, bo nie podobało mu się to wszystko i chociaż może nie powinien się wtrącać, uznał, że być może jednak powinien chociaż pójść z Joshem i przekonać się, czy wszystko jest już w porządku. Nie czuł jednak potrzeby rozmawiania z Joshem, był na niego zły, w którego sposób nawet nie rozumiał i chyba nie chciał tak do końca zrozumieć, a kiedy w końcu się na nim na moment skoncentrował, zdał sobie sprawę z tego, że na ciele mężczyzny pojawiły się jakiś świeże rany, zadrapania, czy cokolwiek to było. Poczuł, że serce mocniej mu uderza i zdał sobie sprawę z tego, że z wielką przyjemnością po prostu by na niego wrzasnął, by ustawić go w pionie. Zamiast tego skierował się do wyjścia z pokoju za Walshem, zaciskając bardzo mocno zęby, bo chwilowo liczyło się coś zupełnie innego i zdał sobie sprawę, że Wrzos podąża za nim, być może obrażona na to, że śmiał ją zostawić. Nie zabraniał jej tego, więc wraz z kocicą u boku ruszył w stronę ogniska, nie spiesząc się jednak aż tak bardzo, jak Josh, w końcu to nie o niego tutaj chodziło i nie wiedział nawet, czy dziewczyna aby na pewno potrzebuje jego wsparcia, czy wszystko to było po prostu pomyłką, a on powinien jak najszybciej się stąd zbierać. Wrzos jednak wiedziała swoje i wyprzedziła go, tak samo jak Walsha, by z zaciekawieniem podejść do dziewczyny, do której się kierowali i zacząć wąchać jej nogę, bo tak właśnie jej się podobało, co Chris uznał za nieco irytujące w zaistniałej sytuacji.
-
Przyniosę wam coś ciepłego do picia - rzucił cicho, by cofnąć się i faktycznie skierować do stołówki, by móc przyszykować im herbaty, które zamierzał przynieść jak najszybciej. Wydawało mu się, że jego obecność w tym miejscu jest zdecydowanie niepożądana, tym bardziej że sam odczuwał jedynie coś na kształt gniewu, irytacji, a może nawet poniżenia, którego nie był w stanie zrozumieć.
@Bonnie Webber @Joshua Walsh