Turyści poprzedniego roku namówili zarządcę na zbudowanie na terenie pensjonatu niedużego basenu. Znajduje się on nieco na uboczu. Woda jest zawsze czysta (nałożono na nią zaklęcie odpychające jakikolwiek brud) jednak zimna... Jeśli chcesz pływać w cieplejszej to musisz sobie ją nagrzać. Współpracując z innymi jesteś w stanie nagrzać ją w przeciągu piętnastu minut. Brakuje tu ławek, parasoli, krzeseł, leżaków. Do dyspozycji sam basen na środku zielonej trawy.
Fenrir Skarsgard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Poszukiwał. Dla siebie przystani, spokojnego schronienia. Odpoczynku i regeneracji. Jego emocje były delikatnie wzburzone niczym morskie fale rozbijające się o piaszczysty brzeg. Przyjazne, choć mogły być zgubne. Czuł się lekko rozerwany i oszołomiony. Duch nie odpuszczał go na chwilę. Chyba go bardzo polubił, więc Fenrir poprosił o chwile samotności. Myślał, że Zack wcale go nie słucha, ale ten tylko uśmiechnął się i znikł, a w uszach Fenrirowi nadal brzmiała końcówka serenady: "Tak bardzo ją kochałem...". Skarsgard zastanawiał się, czy lepsza była miłość poznana, ale bolesna czy niepoznana i nadal nieznana. Należał i do jednych i do drugich. Znał miłość dziadka, nie znał miłości rodziców. Nie wiedział, ile tak naprawdę stracił i czy cokolwiek stracił. Wszyscy mówili mu, że tak. Machali współczująco głową, nie wiedząc co powiedzieć, więc wypowiadali puste słowa "przykro mi". Nie rozumiał, czemu tym ludziom było przykro. Po co to mówili? Uważali, że są dzięki temu grzeczni i mili? Tyle razy tego wysłuchiwał, aż słowa przestały mieć znaczenie i zapadło milczenie. Już nie należał do ich świata. Nie miał rodziny i znajomych. Musiał znowu zmienić miejsce. Chyba było mu przykro albo smuto, a może jedno i drugie. Nie potrafił zidentyfikować swoich uczuć, więc tego nie robił. Frustrowało go to. Zdjął koszulkę, spodnie i wszedł w samych spodenkach. Woda była zimna. Przeszedł go przyjemny dreszcz. Jego skóra również chłodna współgrała z zimną wodą. Oparł się nogami o dno, aby następnie kucnąć i zanurzyć się w zimnej otchłani lodowatego basenu.
Nie mogła się doczekać wakacji. Były to jej pierwsze wakacje i chciała je spędzić najlepiej jak tylko potrafiła. Cieszyła się bardzo z tego, że dzieliła domek z Olivią, bo jednak na tym jej bardzo zależało, żeby jednak mieć doborowych mieszkańców, ale również cieszyła się z tego że to Max wylądował też w tej samej lokalizacji. I jak ona miała ukryć to przez Oli skoro teraz tak naprawdę wszystko wyjdzie na jaw. Ehh. Jednakże wchodząc pierwszy raz do swojego domku pewien duch ukazał się jej. Słyszała te pogłoski i szczerze powiedziawszy trochę się tego obawiała, ale jednak uznała, że może to być naprawdę bardzo fajna zabawa. Tym bardziej, że jej duch zwany John była kobietą która kochała muzykować. I czego chcieć więcej? Przecież Mia również uwielbiała bardzo muzykę, śpiewać, grała również na fortepianie czego zawsze jej brakowało jak tylko wylądowała w szkole magii. Od samego początku chciała zwiedzić te miejsca, dlatego też nie czekając nawet na Olivię postanowiła iść przed siebie. Jednakże sama nie chciała się nigdzie wybierac poza pensjonat dlatego postanowiła zwiedzić miejsce, które będzie na co dzień oglądać z wielką fascynacją. Ruszyła w kierunku basenu, co prawda nie miała zamiaru się moczyć, ale jednak może się namyśli? Gdy tylko doszła na miejsce zauważyła, że już ktoś wpadł na taki sam pomysł jak ona. Był to młody krukon, którego znała jedynie z widzenia. Ściągnęła z nóg swoje sandałki i siadła na brzegu, by chociaż zamoczyć sobie nogi w ciepłej wodzie. Przyglądała się krukonowi do którego od czasu do czasu się uśmiechała jak tylko ich spojrzenia się ze sobą schodziły. - Widzę, że nie marnujesz czasu... - rzuciła, aby zacząć jakikolwiek temat. Była przekonana, że przez te wakacje jeszcze bardziej pogłębi swoje relacje z innymi uczniami, bądź całkowicie zapozna nowe osoby, które w szkole jedynie mijała na korytarzach.
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Zimna otchłań. Zacisnął z całych sił powieki i wydobył z płuc resztki powietrza, które zmieniły się w bańki, wyrywając się na zewnątrz tafli — pękając bezgłośnie. Wynurzył się, a woda już nie powodowała dreszczy, ale miała w sobie przyjemny dotyk, który otulał go znanym bezpieczeństwem. Nie spodziewał się tu nikogo. Zanurzenie w zimnej wodzie, w basenie wśród traw wydawało mu się intymnym doświadczeniem. Wyrażał w ten sposób swoje emocje, które zazwyczaj nie były wyrażane. A ona tu siedziała i uśmiechała się swoimi ciemnymi hipnotyzującymi oczami. Jego szare spojrzenie uciekało na moment, jakby właściciel tych bezbarwnych oczu chciał coś ukryć. Nic nie powiedział, kiedy pochwycił wzrok ciemnoskórej dziewczyny. Zazwyczaj to inni ludzie zaczynali rozmowę, jakby nie mogli znieść za długo ciszy, przestrzeni, która jest między nimi. Fenrirowi nie przeszkadzało to. Dlatego pływał sobie, czasami tylko spoglądając na Marcello, upewniając się, czy nadal tam siedzi. Nie czuł się obserwowany, ale też nie odczuwał komfortu. No i ona się odezwała. Miała miły, przyjemny głos, który zdecydowanie pasował do jej egzotycznego, ślicznego wyglądu. - To prawda. - Przytaknął na słowa gryffonki, którą zapewne widział gdzieś na hogwarckich korytarzach, ale nie był całkowicie pewien. Wydawało się, że nie powie już nic, że ich rozmowa zostanie przerwana i znowu nastąpi ta cisza. - Zapewne wolisz cieplejszą wodę? Ta jest bardzo zimna. - Jego słowa wydobyły się nijako z jego ust, przesycone obojętnością, ale może właśnie nadały tej rozmowie jakiś kierunek.
Mia Marcello
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165
C. szczególne : Czarna skóra, oraz długie czarne, gęste włosy.
Tak z pewnością Marcello taka była, że nie usiedziałaby cicho siedząc tak sobie po prostu. Prędzej czy później mógł się spodziewać konwersacji z nią. Tym bardziej, że chłopaka nie znała, a przecież wakacje to czas integrowania się z innymi uczniami. Chłopak wydawał się być całkiem nie groźny wręcz przeciwnie. Wyglądał bardzo przychylnie w jej oczach. Jednakże dobrze zdawała sobie sprawę, że pozory bardzo często mylą. Z pewnością nie należała do osób skromnych i wstydliwych więc patrzenie się na krukona nie uważała za coś niestosownego mimo iż tak naprawdę był w samych kąpielówkach, ale co z tego? Uśmiechnęła się jedynie na słowa krukona, no pewnie że tak również uważała, żeby korzystać z każdej chwili przebywania tutaj. Jednakże ona nie miała zamiaru się zamoczyć przynajmniej nawet taka myśl nie przeszła jej przez głowę. Poza tym nie miała stosownego do tego ubioru. - Serio zimna? - zapytała bo ona wcale nie odczuwała chłodu wody, być może dlatego że zamoczyła jedynie nogi, a nie całe ciało. - Ale najwidoczniej nie jest aż tak źle skoro cały czas tam siedzisz... - dodała widząc, że chłopak jakoś nie spieprzył z wody, a gdyby ta była nie do wytrzymania pewnie by z niej wyszedł, tak jej się przynajmniej zdawało. - Jestem Mia, jak mniemam przyjechałeś z Hogwartem? - zapytała chociaż tak naprawdę była tego pewna tylko się chciała upewnić czy na sto procent. Ale dałaby sobie głowę uciąć, że właśnie stamtąd przyjechał. Z uczniami z Ravenclaw miała bardzo słaby kontakt, mało kogo tak naprawdę znała, a uważała ich za zwykłych kujonów dla których najważniejsza była jedynie nauka nic poza tym, ale pewnie wiele osób z tego domu by temu zaprzeczyło.
Fenrir Skarsgard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Był bladym, kruchym chłopcem. Nie wyglądał najgorzej ani najlepiej. Nie oceniał innych ani siebie. Obserwował. Wydawał się nieśmiały, ale nic bardziej mylnego, on po prostu za wiele nie mówił. Reagował wolniej i spokojniej. Nie wybuchał złością, ani też entuzjazmem. Czasami wychodził na gbura, a tylko dlatego, że nigdy nie pozwalał sobie na uśmiech przy obcych, a nawet znajomych; tylko najbliżsi jego sercu zasługiwali na zobaczenie go w pełnej całości. Nie często dzielił się swoimi uczuciami, czy zdaniem, które nie zawsze miał, ponieważ świat wydawał się być dla niego całością, a nie bielą i czernią, jak to rozumowali inni. Zastanawiał się przez krótką chwilę czy dziewczyna przyszła tu popływać, jednak nie wchodziła do wody. Obserwowała go. Ktoś go obserwował — to tak czują się obserwowani przez Fenrira. - No nie jest. - Odpowiedział, nie poruszając kwestii, że lubi zimną wodę i morsowanie. Bo właściwie, po co miałby dzielić się tym z nieznajomą? - Tak. - Nie wiedział, co ma jeszcze powiedzieć dziewczynie, która przedstawiła się jako Mia. - Jestem Fenrir. - Również podał swoje imię i nieco odpłynął, ale nie za daleko. Gryffonka wyglądała na ciekawską i na pewno rozmowną, ostatnio spotykał takie dziewczyny; pełne życia, całkowite przeciwieństwo Skarsgarda. Co ciągło je do takiego typa jak on?
Mia Marcello
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165
C. szczególne : Czarna skóra, oraz długie czarne, gęste włosy.
Czy lubiła osoby nieśmiałe? Z pewnością wtedy wyglądali dość uroczo, ale osobiście ją trochę irytowali, bo jednak nie dało się z imi tak naprawdę porozmawiać, bo zamykają się w sobie. Jednakże wiele osób mimo iż są nieśmiali dość szybko otwierają się na innych, być może krukon również taki był. Co prawda był jeszcze młodzieńcem i mógł być wstydliwy i bać się cokolwiek odważniejszego zrobić. Ona nigdy się takich rzeczy nie bała, ale była przecież gryfonką i oddawała cały charakter Godryka, więc trudno powiedzieć, żeby siadła i siedziała nieruchomo. Lubiła gdy coś się w okół niej ciekawego działo, nie zawsze tak jest, ale jednak nie pozwala na to, żeby w jej życie wpadła rutyna i nuda. Mia zawsze była otwarta na ludzi na nowe znajomości, dlatego postanowiła poznać krukona bliżej być może to ona zadba o to, żeby chłopak czuł się pewniej i nie obawiał się niczego. Nie odczuwała chłodu wody być może dlatego, że pulsowała w niej adrenalina związana z wakacjami wtedy człowiek robi o wiele więcej niż mógłby czy powinien. Wydawało się, że chciałaby podbić Luizjane, to miejsce wydawało jej się być wyjątkowe. Z pewnością już mogła zaliczyć te wakacje do najbardziej udanych. Co prawda wyjazdy z rodzicami też bardzo lubiła. Mugolskie miejsca też były bardzo piękne, a że należała do rodziny zamężnych to mogli sobie pozwolić na wszelakie wyjazdy za granicę gdzie widoki były przecudowne, ale zawsze wtedy brakowało jej magii. Zabierała ze sobą różdżkę ale był to wielki ból kiedy nie mogła jej w żaden sposób użyć. To tak jakby nie miała ręki. - Miło mi Cię poznać Fenrir. - uśmiechnęła się do niego. - Podoba Ci się tutaj czy jednak liczyłeś na jakieś inne miejsce? - zapytała z ciekawości jaką miał opinię na temat tego miejsca i tych wakacji. Pewnie na ten moment nie ma osoby, która by była niezachwycona, bo przecież nie po to tutaj przyjechali, żeby teraz siedzieć naburmuszonym.
Fenrir Skarsgard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Woda już nie miała w sobie kontrastu w parze z jego skórą. To tylko chwila, kiedy wchodził do basenu. Teraz nie chciało mu się wychodzić, czuł się tu bezpiecznie. Jakby jego sekrety i tajemnice nie miały zachłysnąć się powietrzem. Tak naprawdę nie było czego ukrywać. Wszyscy i tak wiedzieli lub mogliby się dowiedzieć, jeśliby chcieli — zapytali. Wilkołactwo było dobrym straszakiem na niechciane towarzystwo, jak bardzo się dziwił, kiedy niektórzy nie uciekali. Jak mogli się bać piętnastoletniego chłopca? Wyszedł z basenu, a jego ciało zostało pokryte kroplami wody, wpierw spadających niczym kaskada. Podszedł do ubrań i nim zdążył założyć szarą koszulkę, która przemokła, jego ciało ujawniło blizny. Przechodziły przez brzuch i wydawały się nie kończyć na plecach, tworzyły coś w rodzaju szczęki. Nieświadomy mugol zapewne pomyślałby, że ten chłopak został ugryziony przez rekina. Fenrir nie znał Mii Marcello, a ona właśnie poznała jakąś część jego. Nie było to tajemnicą. Nie ukrywał tego. Największe sekrety skrywał w swojej głowie — jak każdy. Nie założył spodni. Czekał, aż kąpielówki nieco wyschną. Przysiadł jakieś kilka kamieni dalej od gryffonki, aby nie zaburzać jej prywatnej przestrzeni, a może bardziej swojego osobistego terytorium. Nie odpowiedział, że mu również miło ją poznać. Chyba nie było takiej potrzeby. - Nie wiem. - Odpowiedział szczerze. Ostatnio te dwa słowa towarzyszyły w jego życiu, jakby mówiły, że nie wie, czego ma się spodziewać, że czeka na coś nieuniknionego. - Nigdzie nie byłem, więc... nie mam porównania. - Zastanawiał się, czy teraz on powinien zadać jakieś pytanie. Nie przeszkadzało mu siedzenie w ciszy, ale Mia zapewne nie usiedziałaby w tym stanie za długo. Zresztą skoro rozmowa im się jakoś kleiła, dziwnie byłoby, gdyby nagle nastała cisza. - A Ci się tu podoba? - Zapytał, całkowicie chyba się nie wysilając, jeśli chodzi o kreatywne pytania.
Mia Marcello
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165
C. szczególne : Czarna skóra, oraz długie czarne, gęste włosy.
Mia bardzo lubiła pływać, jako mała dziewczynka dość często była gościem tego rodzaju rozrywki. W mugolskiej szkole również miała basen gdzie ćwiczyła z innymi dziećmi więc doskonale potrafiła pływać. Znała wiele stylów, ale już dawno tego nie robiła. Chociaż na ostatnich wakacjach ku zdziwieniu samej siebie bardzo dobrze jej szło, najwyraźniej tego się nie zapomina. I doskonale zdawała sobie sprawę, że najgorzej jest wejść do wody nawet jak będzie ona bardzo zimna, bo za chwilę ciało przyzwyczaja się do panującej tam temperatury i wszystko jest w porządku. Poza tym ona była odporna na zimno, nigdy jakoś specjalnie na to nie narzekała. Ona nie znała historii chłopaka i nie miała pojęcia, że jest wilkołakiem, ale gdyby wiedziała wystraszyłaby się? Chyba nie. Kiedyś dość często czytała o tego typu czarodziejach i tracą zmysły, ale tylko po zachodzie słońca. Także teraz nic jej nie powinno grozić, przynajmniej miała taką nadzieję. Przyglądała się chłopakowi z zaciekawieniem gdy ten opuszczał basen. Miał bliznę która wydawała się być trochę podejrzana, ale czy miała zamiar go o nią pytać? Raczej nie. To jest tylko i wyłącznie jego prywatna sprawa, będzie chciał to pewnie sam jej o tym powie. A po co miała się interesować tym co nie dotyczy jej samej? Co prawda była wścibską osobą, ale chłopaka praktycznie nie znała i nie pasowało jej tak po prostu zapytać się jakby nigdy nic. - Ano ja z Hogwartem również pierwszy raz wyjechałam na wakacje. Co prawda mam tam jakieś, ale pochodzę z rodziny mugoli i jedynie mugolskie miejsca podziwiałam. A tutaj to miejsce aż kipi magią. - przyznała. Czuła to i pewnie każdy to czuł. To miejsce miało wiele tajemnic i tego nie dało się ukryć. Zważywszy na te duchy, które również były bardzo podejrzane, ale jakoś specjalnie nie czuła zagrożenia z ich strony. - Wiesz no trudno to powiedzieć po kilku godzinach, ale tak chyba mi się podoba. Nie byłam jeszcze nigdzie poza pensjonatem, ale na pewno się gdzieś wybiorę. Jednakże nie sama wolałabym nie wpakować się w coś co jest dla mnie naturalną sprawą. - zaśmiała się do chłopaka. Ona wiecznie miała kłopoty. Już kilkanaście szlabanów za nią, a jeszcze najbardziej burzliwe lata przed nią więc czuła w kościach, że nie będzie u niej spokojnie. Zresztą nawet by tego nie chciała.
Fenrir Skarsgard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Bezpośredniość była dobra, naturalna i szczera. Nie każdy jednak się na to zdobywał. Bywało, że bezpośredniość była niegrzeczna. Nie lubił, kiedy ktoś poruszał temat jego blizn, likantropii nim sam tego nie zrobił. Chciał mieć jakąś tam złudną kontrolę, której właściwie nigdy nie miał. Mia wyglądała na sympatyczną i grzeczną. Nie zapytała, ale może nie chciała wiedzieć. Nie znosił, kiedy ludzie nie wiedzieli, czy zapytać, ale jeszcze bardziej nie przepadał za ich wścibstwem i ocenianiem. - Jak to jest? - Fenrira zaciekawiło, wspomnienie Marcello o jej mugolskiej rodzinie. Nie wiedział właściwie, co ma powiedzieć dalej. Jak to jest mieć rodziców mugoli albo jakichkolwiek rodziców? Nie miał za bardzo do czynienia z niemagicznymi, mimo że jego ojciec był mugolem — nie poznał go, nie pamiętał. Nie wiedział, jak wyglądał ich dom. Wspomnienia obrazów zamazały się, ale odczuwał zapachy; bardziej intensywnie i to one kierowały jego pamięcią, tworząc nowe znajome, a jednocześnie obce wrażenia węchowe. - Jakie są mugolskie miejsca? - Poprawił się, chyba nie mając zamiaru wchodzić na temat rodziny. Na pewno nie czuć było w nich magii. To już wiedział. Skarsgard był półkrwi i właściwie za bardzo nie wiedział, czy czystość krwi miała jakieś znaczenie w takich miejscach, możliwe, że tak, bo i on odczuwał coś niezwykłego w Luizjanie w jej tajemniczych miejscach lub po brzegi wypełnione niczego nieświadomymi mugolami. Dziwne, że tego nie odczuwali, a może... Mia pochodziła z mugolskiej rodziny, jak powiedziała, ale miała swój magiczny gen, który pozwalał jej na bycie uczennicą Hogwartu i po prostu bycie tu, dostrzeganie czego inni nie potrafią zobaczyć. Na pewno ucieszyło ją, to kiedy była małą dziewczynką. Fenrir nie wiedział. Fenrir lubił spekulować. - Słyszałem od Zacka o wesołym miasteczku. - Właściwie jego duch za bardzo nie opowiadał na takie tematy, ale trafił się taki moment, że przestał mówić o miłości i zaczął sypać konkretami, wtedy młody wilk pomyślał, że polubiłby tego ducha, gdyby nie jego romantyczna dusza, nieszczęśliwego kochanka. - Mojego ducha. - Dodał, wiedząc, że każdy tu takiego ma jako przewodnika, ale dla innych są one niewidoczne. - Może wybierzemy się tam razem? Jeśli chcesz. - Spróbował się uśmiechnąć, a to był nie lada wyczyn, bo nie chciał się zmuszać do tak naturalnej dla niektórych fałszywej czynności.
Mia Marcello
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165
C. szczególne : Czarna skóra, oraz długie czarne, gęste włosy.
Pewnie jeżeli spotkają się jeszcze kilka razy co może być bardzo realne to w końcu Mia nie wytrzyma i się go o to wypyta. Co prawda na ten moment ją to kompletnie nie obchodziło, bo niby dlaczego miałoby? Nie znała go, a wychowana jednak była i nigdy nie wypytuje się inne osoby o takie intymne sprawy, bo jednak to jest jego intymna sprawa i tylko od niego zależało komu powierzyłby tę tajemnicę. Była wścibska to prawda, ale jednak potrafiła to w jakimś tam stopniu kontrolować. Gdyby to chodziło o jakąś jej bliższą osobę pewnie nie dałaby za wygraną. - Z czym? Z wakacjami z rodzicami? Co roku gdzieś wyjeżdżaliśmy no w tym mają zamiar jechać sami beze mnie skoro wybrałam te wakacje. - powiedziała do niego. Mogła się jedynie domyślać o tym jaka jest jego sytuacja rodzinna. Pewnie gdy będzie chciał to sam jej o tym powie, ale ona nie miała zamiaru poruszać tego tematu, bo czuła, że to nie jest historia usłana różami jak u niej. Widziała jego minę i zauważyła, że coś jest nie tak. Doskonale zdawała sobie sprawę, że co człowiek to inna sytuacja, wiele ludzi było bardzo dotkniętych przez los i najwidoczniej Fenrir właśnie do tych osób należał. - Mugolskie miejsca są takie same jak to. Niczym praktycznie się nie różni tylko tym, że to Ty masz większą władzę nad sobą będąc czarodziejem. - oznajmiła. No co mu miała powiedzieć? Przecież niczym się praktycznie nie różniły, jedynie tym, że teraz nikt nie będzie miał nad nią kontroli prawdę mówiąc, bo mogła robić o wiele więcej niż przy rodzicach. Owszem opiekunowie byli, ale dobrze wiedziała, że nie dadzą rady każdego skontrolować, bo to było coś niewykonalnego. - No z tymi duchami to jest trochę podejrzana sprawa, nie uważasz? - zapytała. Jej trafiła się wokalistka co bardzo ją cieszyło i naprawdę potrafiła się z nią dogadać. Była miła. Można powiedzieć, że Mia zaczęła powoli przejmować jej cechy co ją trochę przerażało, bo tak naprawdę zaczynała nieco inaczej patrzeć na facetów. - Jasne, jak tylko będziesz chciał to ja nie widzę żadnych przeciw skazań. - powiedziała do niego i uśmiechnęła się. Mia bardzo cieszyła się, że poznała Fenrira, był naprawdę bardzo fajnym chłopakiem przynajmniej na ten moment. Czuła, że chłopak mimo wszystko potrzebował jakieś wsparcia, jakieś bratniej duszy i może to właśnie Mia nią będzie? Nie chciała na pewno napierać na krukona, ale skoro zaproponował jej kolejne spotkanie to może jednak coś z tego będzie.
Fenrir Skarsgard
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Przypominała mu kogoś. Też taką jedną gadatliwą gryffonke. To nie tak, że nie lubił osób, które były entuzjastyczne i ekspresywne. Miały w sobie właśnie to coś, co tak bardzo sobie cenił, mając takich znajomych czy przyjaciół w swoim otoczeniu — to byli dobrzy ludzie, pełni niespotykanej energii, której można było im zazdrościć, albo ich za to nienawidzić. Istniała jeszcze trzecia ścieżka — podziw. Fenrir podziwiał ich, w głębi duszy zastanawiając się, jakby to byłoby, gdyby on taki był. Bardziej gadatliwy, wesoły, ekspresywny, uśmiechający się, czy inni lubiliby go bardziej? To nie tak, że nie był lubiany, po prostu sprawiał złe pierwsze wrażenie. Co wcale nie ułatwiało mu życia, a tym bardziej nawiązywanie znajomości. Dobrze mu było, jak było, ale z drugiej strony jednak mu czegoś brakowało w tym jego życiu ponuraka. Słuchał uważnie Mii. Zastanawiał się, gdzie wcześniej jeździła z rodzicami i jak spędzała czas. Nie należał do wścibskich osób, jeśli chodzi o interesowanie się innymi ludźmi. Po prostu uwielbiał wyobrażać sobie ich szczęśliwe życia, jakby sam nie mógł stworzyć w swojej głowie czegoś podobnego, co odzwierciedlałoby jego życie. Nie widział siebie w tych idyllach. Miał ochotę zadawać dużo pytań przy niej, bo widział, że zdecydowanie woli odpowiadać niż siedzieć w ciszy, ale nic dziwnego, niewiele osób wytrzymywało głuchą, niepokojącą i wstydliwą ciszę. On sam czasami nie mógł tego znieść. - Trochę tak. Zwłaszcza że nie zawsze ich towarzystwo jest przyjemne. - Odparł na temat swojego Zacka, który i może był przydatny, ale strasznie męczący. Lubił śpiewać serenady o pięknej, a jednocześnie kruchej miłości. Skarsgard nie za bardzo to rozumiał, te całą miłość. Wstał. Ubrał spodnie na kąpielówki, które zdecydowanie już nie były takie mokre jak wcześniej. Nie wiedział, czy chciał i czy dobrze zrobił, wspominając o tym wesołym miasteczku. Może to jednak dobry pomysł. - To widzimy się niedługo... - Rzucił i za nim całkowicie odszedł, postanowił, że nie będzie jakimś gburem. - To do zobaczenia Mia. - Pożegnał się ładnie i odszedł.
Nie wiedziała dokąd ją zabrać. Wzięłaby ją po prostu do siebie, ale tam mogli być inni współlokatorzy, znając swoje szczęście trafiłaby na Bruna. Lepiej było wybrać bezpieczniejszy teren. Zrobiło się już całkiem późno, więc nikt nie kręcił się po ośrodku, a to była okazja do znalezienia dobrego miejsca w którym mogły pobyć same. Szła przed siebie, zupełnie jakby wiedziała dokąd zmierza, ale tak naprawdę improwizowała. Trzeba przyznać, że ta improwizacja wyszła jej na dobre, bo w końcu dostrzegła kątem oka basen, który był wystarczająco daleko od wszelkich domków i możliwości napotkania potencjalnie ciekawskich spojrzeń. - Chętna na kąpiel? - uśmiechnęła się i zrzuciła swoją koszulkę, a potem także krótkie spodenki, zostawiając je gdzieś luźno na ziemi. Zawahała się przez chwilę, czy nie rozebrać się całkiem - w końcu halo, nocne kąpiele rządziły się swoim prawem. Mimo wszystko, nie chciała wykonać zbyt pewnego kroku, po którym trudno będzie sprowadzić Yuuko na właściwe tory. Lepiej było stąpać ostrożnie. Wskoczyła do wody, robiąc spory plusk i zalewając tym samym dziewczynę, która wciąż była na brzegu. Spojrzała na nią wyczekująco. - Wiesz, że albo tu wejdziesz, albo cię wciągnę. Wolny wybór - zapewniła podpływając do niej i opierając się wygodnie rękami o brzeg.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Zdecydowanie ten krótki spacer był tym, czego Puchonka potrzebowała, by nieco ochłonąć. I nieco otrzeźwieć choć wciąż alkohol w pewnym stopniu się jej trzymał. Nawet nie wnikała w to, gdzie Heaven ją prowadzi, bo szczerze powiedziawszy zbytnio jej to nie interesowało dopóki wciąż była ze Ślizgonką, której dłoni nie zamierzała puszczać w najbliższym czasie. Zdecydowanie nieco się ośmieliła pod wpływem kilku wypitych wcześniej drinków i nie miała większych problemów z bliskością dziewczyny... chociaż co do tego czy jednak istniały jakieś granice zapewne jeszcze się okaże. Nie odpowiedziała na pierwsze pytanie odnośnie kąpieli w basenie. Po prostu w jej mózgu doszło do delikatnego zwarcia, które nie pozwoliło w pełni przetworzyć mu pytania Heaven. Głównie przez to, że cała jego moc obliczeniowa została skierowana do ośrodka wzroku, który skrupulatnie śledził ruch materiału odsłaniającego kolejne skrawki ciała Dearówny. Lesbian.exe has stopped working. Z tego całego odrętwienia wyrwał ją dopiero głośny plusk i rozbryzg wody, który ochlapał ją po tym jak studentka wskoczyła do basenu. Japonka wzdrygnęła się jedynie po tym jak przemoczone zimną wodą ubrania przylgnęły do jej skóry. - W to nie wątpię - odpowiedziała, gdy tylko dostała naprawdę hojny wybór. I chyba o wiele bardziej przypadła jej do gustu opcja dobrowolnego wejścia do basenu. Z niewielkim ociąganiem sięgnęła do skraju swojej koszulki, by ściągnąć ją przez głowę, nagle stając się o wiele bardziej świadomą tego, że prawdopodobnie daje Dear całkiem ciekawe show. Nic dziwnego, że nagle jej policzki pokryły się rumieńcem. W sumie rozważała również opcję wskoczenia do basenu w ubraniach, ale te raczej nie były przystosowane do kąpieli, a poza tym może jednak zdążą nieco przeschnąć nim wyjdą z wody. Zdecydowanie to była mądrzejsza opcja. Starała się nie myśleć zanadto o obserwującej ją Ślizgonce, kiedy rozpinała swoje szorty, by te również dołączyły na trawie do wcześniej zrzuconej bluzki po czym zostawszy w samym komplecie bielizny usiadła na brzegu basenu, by zsunąć się z niego do wody. Która była wręcz lodowata. Oby tylko tego nie pożałowała.
Widziała to uważne spojrzenie, którym obdarzyła ją puchonka. Co prawda kątem oka i nie dała wcale tego po sobie poznać - ale oh, doskonale widziała. Uśmiechnęła się nawet pod nosem tuż przed wskoczeniem do wody, a kiedy zimna woda orzeźwiła trochę panią prefekt, Heaven wlepiła spojrzenie i w nią. No i oczywiście, Heaven jak to Heaven, nie próbowała być nawet subtelna. Kiedy Yuuko zdecydowała się na wejście po dobroci i zaczęła się przed nią rozbierać, ślizgonka nie odrywała od niej spojrzenia, mierząc ją od stóp do głów, zupełnie jakby spojrzeniem pomagała się pozbyć kolejnych warstwa ubrań. Gdyby jej wzrok faktycznie mógł rozbierać, zdecydowanie Yuuko nie poprzestałaby na zsunięciu szortów. Kiedy tylko dziewczyna wsunęła się do wody znacznie ostrożniej, niż zrobiła to Heav, ta zatrzymała ją przy murku, samej opierając się o niego dłonią i nie pozwalając dziewczynie odpłynąć za daleko. - Nie wstydź się, masz świetne ciało - stwierdziła, widząc rumieńce, które odznaczały się na twarzy dziewczyny. Oczywiście doskonale zdawała sobie sprawę, że ten komentarz nie pomoże - wręcz przeciwnie, może czerwień na jej policzkach nabierze intensywniejszego odcienia? Woda była orzeźwiająca i przyjemna, ale Dear nie miała ochoty pływać. Zamiast tego przyparła ją do murku praktycznie tak samo, jak wcześniej do ściany i znowu odgarnęła kosmyk jej włosów za ucho, patrząc jej prosto w oczy. Ta pozycja w chwili, kiedy były w samej bieliźnie mogła być znacznie bardziej niezręczna, niż poprzednio. - To co? Dalej chcesz się ze mną podrażnić? - zapytała spokojnie, nachylając się nad jej uchem.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Raczej niespecjalnie kryła się ze swoim spojrzeniem, które wędrowało po ciele Ślizgonki. Sam akt obserwacji za bardzo ją pochłonął, by miała się z tym ukrywać. Chyba po prostu nie była jakoś zbytnio wielozadaniowa i rozpraszała się zbyt łatwo. Przynajmniej w obecnym stanie. Jeśli jednak działało to już w drugą stronę to oczywiście, że czuła się nieco skrępowana, ale całe szczęście nie na tyle, by wycofać się z tego wszystkiego. Mimo wszystko naprawdę ciągnęło ją do Dear i nie chciała kończyć za wcześnie tego wieczoru. - A widziałaś siebie? - odpowiedziała nieco bezmyślnie i dopiero po chwili uświadomiła sobie jak oklepany i beznadziejny tekst to jest. Zdecydowanie jej mózg doznał zbyt wielkiego przeciążenia w momencie, gdy zarejestrował bliskość półnagiej Heaven, która przyparła ją do kamiennego brzegu basenu. Nie wiedziała kompletnie czemu, ale teraz wszystko wydawało jej się być bardziej... intensywne. Być może to właśnie przez fakt, że znajdowały się w podobnej pozycji bez kilku warstw zbędnych ubrań, a może po prostu zmysły Yuuko nie były już na tyle przytępione alkoholem, by nie mogła skupić się na każdym aspekcie bliskości dziewczyny, która właśnie się nad nią pochylała. - Tak... - ledwo wypowiedziała to słowo, nie przywiązując zbyt wielkiej wagi do tego jak brzmiało dokładnie pytanie. Wiedziała jedynie tyle, że z chęcią zgodzi się na wszystko jeśli tylko miało to oznaczać bliskość Ślizgonki, na której biodrach ułożyła dłonie, by powoli przesunąć nimi w górę wzdłuż jej boków, rozkoszując się dotykiem nagiego ciała pod palcami, które wędrowały po żebrach Dear zupełnie jakby były one klawiszami fortepianu, na których chciałaby wygrać jakąś melodię. I zdecydowanie nie chciała, by ta skończyła się za szybko.
Doszła do wniosku, że chyba nie doceniała Yuuko tak, jak powinna. W końcu na swoich urodzinach była taka płochliwa, była pewna, że ta nieśmiałość jej towarzyszy zawsze. A dzisiaj? Może nie była tak śmiała jak Heaven, ale kto był. Działała dużo odważniej, niż ślizgonka mogła przypuszczać, ale to z całą pewnością było pozytywne zaskoczenie. Dzięki temu Dear mogła działać trochę pewniej, bez obawy, że przypadkiem przesadzi i przekroczy granice, której nie powinna. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na jej komplement, który być może był sztampowy, ale powiedziany tak spontanicznie, że trudno było nie uwierzyć w jego szczerość. Pokręciła głową po usłyszeniu nieprzytomnej odpowiedzi na swoje pytanie i z zaskoczeniem przyjęła to, że to dłonie Yuuko zaczęły błądzić po jej ciele pierwsze. Mruknęła cicho i nie czekała długo, sama złapała jej talię i pocałowała ją w tym samym momencie, a jej dłonie zaczęły przesuwać się po brzuchu, talii, biodrach i udach dziewczyny. Powoli przesunęła je na pośladki, delikatnie pstrykając gumką od jej bielizny. Przerwała pocałunek i zaczęła muskać jej szyję powoli, zjeżdżając na tę część dekoltu, która nie była zasłonięta wodą. - Zła odpowiedź - wyszeptała prosto w jej skórę i dość niespodziewanie przegryzła ją lekko, a potem possała na tyle intensywnie, że na ciele dziewczyny w dość widocznym miejscu powstała wyraźna malinka. Dłonie oparła o jej plecy, przyciągając ją do siebie mocniej tak, żeby tylko łopatkami opierała się o murek basenu.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Sama dokładnie nie wiedziała czemu się tak zachowywała przy Ślizgonce, ale przynajmniej chwilowo pewne odruchy przychodziły jej o wiele łatwiej i bez większego zastanowienia. W końcu chyba na to dziewczyna liczyła, cały czas zachęcając ją do bardziej spontanicznego działania. Oby tylko nie żałowała tego wszystkiego następnego dnia... Kogo w sumie oszukiwała. Jasne, że będzie miała wyrzuty sumienia, ale chwilowo nie zamierzała się tym przejmować zbytnio skupiona na bliskości półnagiej studentki. Sama zamruczała jedynie, gdy po raz kolejny mogła zasmakować ust Dear choć tym razem nie wyczuwała na nich subtelnego smaku wcześniej wypitego alkoholu. Co nie znaczyło jednak, że było to choćby odrobinę mniej ekscytujące doświadczenie. Tym bardziej, że dłonie Heaven swobodnie zaczęły badać jej ciało, sprawiając, że Puchonka zdecydowanie przestała odczuwać chłód wody, w której się obecnie znajdowały. Wcześniej przesuwające się po żebrach Ślizgonki dłonie spoczęły w końcu na jej karku, gdy Yuuko objęła ją wokół szyi, chcąc zatrzymać ją na tyle blisko siebie, by wciąż mogła się cieszyć dotykiem jej warg na swoim ciele, co spotkało się oczywiście z jej cichą aprobatą wyrażoną w kolejnym pomruku przyjemności i kilku westchnieniom, które pani prefekt wydała z siebie, gdy tylko poczuła jak usta Dear znalazły się na jej szyi, by następnie przenieść się jeszcze niżej. - Heav... - jęknęła mimowolnie, gdy tylko została zaskoczona delikatnym ugryzieniem na swojej skórze, a palce jednej z dłoni wplotły się we włosy na potylicy dziewczyny, by przytrzymać ją blisko siebie. Jej ciało działało instynktownie, poddając się każdemu najdrobniejszemu dotykowi Heaven. Plecy wyginęły się w delikatny łyk, gdy tylko studentka przyciągnęła ją do siebie, a jedna z nóg Puchonki otarła się delikatnie o tę należącą do Dear, gdy Japonka zastanawiała się czy nie założyć jej na biodro Ślizgonki.