Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Czas było przekierować trochę uwagi na szukających, zwłaszcza, kiedy dostrzegłam kątem oka, że Morgan radzi sobie całkiem nieźle. Na chwilę straciła środek rozgrywki z oczu i kiedy miała tłuczek do dyspozycji, zamiast celować w obrońce czy ścigającego, skierowała go prosto w gryfonkę. Z zaskoczeniem przyjęła fakt, że znowu trafiła. Widocznie w ciąży, mimo dużo mniejszej sprawności też dawała sobie nieźle radę. Widziała, że przerwała jej w najgorszym możliwym momencie i bardzo ją to uciszyło. Kiedy doszła do wniosku, że kupiła sobie trochę cennego czasu, znowu wróciłam spojrzeniem na rozgrywającego kafla. Musieli wziąć się w garść, bo z bramkami z ich strony było różnie.
Oto jego pierwszy mecz. Czuł w żyłach adrenalinę i coś w rodzaju stresu. Max miał rację. Stresował się i to jeszcze jak! Myślał, że będzie tak samo jak na treningu, ale wcale tak nie było. Ludzie na trybunach go rozpraszali. Treningi ostatnie? Nie szło mu za dobrze. A jak prezentowała się dzisiaj pogoda? Była tak bardzo chujowa, że ledwie na oczy widział, ale na szczęście miał gogle, które znacznie ułatwiały sprawę. Rzecz jasna wolałby grać w lepszych warunkach, ale kto by się tego spodziewał? Wkrótce gra się rozpoczęła. Zaczęli gryfoni, a właściwie to Hem, z którą ostatnio nieźle trenował, potem drużyna przeciwna odebrała kafel. Pro obronił i niespodziewanie kafel znalazł się w jego dłoniach, to było takie niespodziewane, że prawie go opuścił! Na szczęście w posiadaniu jego wzroku znalazła się Hem, do której podał. Sam był ciekawy kto pierwszy zaliczy gola.
Kości / Litery / Przerzuty:5, przerzut 2 Kuferek: 13 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Miotła +6, Gogle +1, Para rękawic + 1 Łączna liczba punktów: 21 Pozostałe przerzuty: 1/2
Hemah E. L. Peril
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Gra zaczynała się ostro oraz wyrównanie. Trzeba przyznać, że Rav ostatnio trenował i to było widać - stanowili pewne wyzwanie dla Gryfonów, szczególnie jeszcze w czasie ulewy. Mokre ubranie niejako ograniczało ruchy, a deszcz ograniczał widoczność. Ale nie nastawiała się pomimo to negatywnie. Lubiła wyzwania. Trzymała się na w miarę strategicznych pozycjach, acz dla zabawy zasalutowała w stronę @Elijah J. Swansea, zanim odleciała, by pilnować kafla. Jeszcze się zobaczą. Acz raczej nie prędko, bowiem kiedy Russel podał piłkę, Hem nie mogła jej dobrze uchwycić. Ciężko rzec, czy to kwestia wiatru, niewprawnego podania, czy złej oceny odległości w ulewie. Koniec końców jednak kafel wyleciał jej z rąk pomimo starań. - Fuck me... - Mruknęła, czując smak deszczówki na języku. Oby szybko odzyskali piłkę.
Kości: 5 > 3 > 5 Kuferek: 107 Własny sprzęt: Nimbusy 2015, kask quidditchowy, para rękawic z cielęcej skórki, para gogli, koszulka quidditchowa, kompas miotlarski. Wykorzystany sprzęt drużyny: Nie biorę. Łączna liczba punktów: 119 Pozostałe przerzuty: 9/11
Kości / Litery / Przerzuty:G Kuferek:24 Własny sprzęt: kompas miotlarski (+1 GM), sportowe rękawice ochronne (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6 GM), gogle (+1 GM) Łączna liczba punktów: 33 Pozostałe przerzuty: 3/3
Odwrotu już nie było. Czuła, jak mocno bije jej serce, jak to wszystko ją przeraża i jeśli ktoś coś do niej mówił - nie słyszała tego. Jej głowa mimowolnie układała najgorsze scenariusze, a pogoda nie zachęcała do tego, by faktycznie wychodzić na boisko, ale co miała na to poradzić? Nie miała jak zmienić aury, nic z tego, mogła więc jedynie osłonić się, na ile to było możliwe. Nasunęła gogle na oczy, poprawiła rękawice i zerknęła na kompas, a potem wzięła głęboki oddech, aczkolwiek nadal nie wiedziała, czy to coś daje. Krew szumiała jej w uszach, nie była pewna, co mówi komentator, nie była w ogóle pewna, gdzie się znajduje, jej żołądek rościł sobie prawo do tego, by wywrócić się na drugą stronę, a ona nie mogła go w żaden sposób zatrzymać. Zamknęła na moment oczy, mając nadzieję, że nie zbłaźni się aż tak bardzo, a później zaczęło się. Chłód, pęd powietrza, to wszystko z miejsca ją ożywiło. Zamrugała, starając się skoncentrować się na tym, co się dzieje. Im dalej była od trybun, im dalej była od reszty drużyny, która polegała na niej, tym bardziej się wyciszała. Wrzawa, okrzyki, nawoływania, wszystko, co się tam działo, przestawało mieć znaczenie, nie miało sensu się na tym skupiać. Jej dzisiejszym jedynym celem było znalezienie znicza, nic zatem dziwnego, że po prostu zaczęła go wypatrywać, odsuwając od siebie uporczywy ból brzucha, niepewność, wszystko, co ją blokowało. Teraz gdy była w powietrzu, gdy nie było już odwrotu, mogła jedynie działać i się nie poddawać, aż do ostatniej minuty meczu. Najwyżej przemarznie, przewiana.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Pogoda sprawiała, że musiała wziąć pewną poprawkę na swoją grę i na wszelki wypadek nie bujać się zbyt często w okolicach pętli. Martwiła się przy tym o losy obrońców, bo ci narażeni byli chyba najbardziej na ewentualne zbliżenia na pioruny. Klasnęła w dłonie, siebie i innych wytrącając w szatni z dotychczasowych nastrojów i wypowiedziała w zasadzie dwa słowa. - Gogle. I zapieprzamy. - nie potrzebowali motywacji, czy mowy przedmeczowej. Wiedzieli, gdzie było ich miejsce, znali swoją wartość. Zostało im jedno zadanie - zdeklasować Ravenclaw. Na boisko uścisnęła dłoń kapitanowi Krukonów bez słowa, bez głupich uśmiechów, bez wymiany uprzejmości. Dopiero, kiedy odwróciła się, pokręciła głową i nie mogła ukryć rozbawienia. Ale się zapowiadało. Moc.
Kości / Litery / Przerzuty:A Kuferek: 81 Własny sprzęt: mam komplet (gogle też) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 93 Pozostałe przerzuty: 9/9
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kości/Litery :5 > 3 > 4 Kuferek:26 Własny sprzęt: Nimbus (+6), koszulka (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: gogle (+1) Łączna liczba punktów: 34 Pozostałe przerzuty: 1/3
Prywatnie nie miała nic do Krukonów, ale teraz wolałaby, żeby ich nie było. Nie miało znaczenia, że Darren był pałkarzem, Victoria szukającą. Mając okazję, celowałaby w nich tłuczkami bez skrupułów. Finalny mecz, który musieli wygrać. Nie byłoby problemu, gdyby nie pozwolili Puchonom wygrać w poprzednim spotkaniu. Przez moment znów odczuwała gorycz, związaną z przegraną, ale szybko ją zdusiła. Nie było sensu znowu pogrążać się w mało przyjemnych wspomnieniach, gdy ważniejszy mecz był przed nimi. - Zakład dalej obowiązuje? Kto więcej razy odbije tłuczka - rzuciła w stronę @Boyd Callahan, trącając go lekko łokciem, gdy wychodzili na boisko. Na miejscu uśmiechnęła się znajomych z przeciwnej drużny, aż w końcu nadeszła pora na rozpoczęcie. Nasunęła gogle na oczy, poprawiła syrenią spinkę we włosach i wzbiła się w powietrze. Obserwowała, jak kafel przelatuje z rąk do rąk, kontrolując tłuczki, aby nie utrudniały Gryfonom akcji. W końcu wyczuła odpowiedni moment i pognała w stronę tłuczka, aby odbić go w kierunku Krukonów, celując w ścigającego z kaflem. Nie ma tak łatwo!
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kości / Litery / Przerzuty:2 Kuferek:22 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus 2015, ochraniacze, gogle (+8 ) Łączna liczba punktów: 30 Pozostałe przerzuty: 3/3
Finał. Darren wyszedł na boisko z miotłą w garści. Co prawda nie był to jego pierwszy mecz, ale wydawało mu się że jeszcze nigdy nie widział na trybunach tyle osób. Spodziewał się, że mogło znaleźć się tutaj także parę gości - absolwentów Hogwartu czy osób, które po prostu chciały wpaść na mecz by zobaczyć swoje młodsze rodzeństwo czy potomstwo. Sam Shaw nie miał serca by ściągać tu specjalnie ojca z Indii - a może z Jukatanu? - czy odrywać matki od jej pracy. Nie przeszkadzało mu to jednak. Darren westchnął ciężko, poprawiając ochraniacze. Wyglądało na to, że dzisiejszy dzień będzie mógł określić wieloma przymiotnikami, ale na pewno nie będzie należeć do nich "spokojny" ani "cichy". Krukon codziennie starał się kłaść się do łóżka o tej samej porze po dwudziestu minutach prostych ćwiczeń rozciągających i szklance ciepłego mleka. Dzięki temu nie miał problemów ze wstawaniem i budził się świeży jak dziecko. Ostatecznie też nie przejmował się takimi rzeczami jak "przegrana" i "zwycięstwo" - dzisiejszy finał jutro będzie wydarzeniem, które pozostanie wczoraj. Rozpamiętywanie porażek i zwycięstw zaś mogłoby przynieść mu jedynie brak snu w nocy. Jednakże, jeśli Darren Shaw już miał grać w barwach domu Roweny, wiedział że da z siebie wszystko. Krukon kiwnął głową po kolei każdemu z graczy Gryfonów, po czym wsiadł na miotłę, trzymając w prawej dłoni pałkę. W oczekiwaniu na gwizdek sędziego rozpoczynający mecz obejrzał trybuny jeszcze raz, więcej czasu poświęcając oczywiście widowni przybranej w kolor niebieski. Chłopak uśmiechnął się lekko i uniósł brwi, gdy zauważył @Jessica Smith. Akurat jej nie spodziewał się tu zauważyć - musiał też zmarszczyć czoło, by zauważyć z tej odległości jej zaczarowane policzki. Po chwili dopiero zorientował się, że przez ruchomą część stroju kibica wgapia się w nią dobre dwie sekundy za długo, więc szybko zreflektował się i pomachał jej, jednak zaraz potem jego uwagę odwróciła zaczepka @Ferdinand Emerson. - Panie Ferdku, a zasadził panu ktoś kiedyś tłuczka tam, gdzie słońce nie dochodzi? - spytał, szczerząc zęby i czując, jak kilka kropel ulewnego deszczu wpada mu do ust. Poprawił gogle, spoglądając na zachmurzone niebo z którego deszcz lał jak z cebra. Otarł z nich wodę, po czym złapał mocniej za miotłę, spojrzał jeszcze raz na Walsha i... ruszyli. Ścigający obu drużyn śmigali od jednych pętli do drugich, Darren tymczasem latał po boisku prawie jak szukający, wypatrując pozycji tłuczka oraz odpowiedniego kąta do przyłożenia jednemu z zawodników przeciwnej drużyny. Prędko zauważył jednak, że w obserwacji piłki lepsza była od niego Lou, która uderzyła w kierunku Fayette, ścigającej Ravenclawu. Shaw pochylił się na miotle i śmignął w kierunku Krukonki, robiąc dla rozgrzewki dwa młyńce pałką, po czym zamachnął się i bez większych problemów odbił czarną kulę gdzieś daleko tak mocno, że ta zniknęła z jego oczu w ulewnym deszczu.
Fayette Richerlieu
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Kości / Litery / Przerzuty:#2 Kuferek: 14 pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: 1/5 Nimbusów 2015 (+6), 3/4 kaski quidditchowych (+1), 2/4 zestawy ochraniaczy (+1), 3/4 koszulki quidditchowe (+1), 2/7 par gogli (+1), 2/4 pary rękwic z cielęcej skórki (+1) i 2/4 kompasy miotlarskie (+1). Łączna liczba punktów: 14 pkt + 12 pkt = 26 pkt Pozostałe przerzuty: 2/2
Burzliwa pogoda idealnie odwzorowywała nastawienie i humor fFayette w ten jakże wesoły i ekscytujący dzień dla reszty Krukonów. Ona jednak była naburmuszona i pochmurna, zupełnie jak niebo. Nie czuła tego samego co jej towarzysze, była przybita wręcz i czuła się bardziej wyalienowana. Głównie przez to, że zapomniano o niej. Nikt jej nie powiedział o kolejnych treningach Ravenclawu, ani nie zaprosił na prywatne sparingi. Gdy się dowiedziała grubo po czasie, że takowe się odbywają poczuła się urażona. Prawie jak po tłuczku, który śmignął jej koło ucha. Oprzytomniała wiedząc, że jest w trakcie meczu. Skupiła się na silnym ogniwie Gryfów - @Hemah E. L. Peril wyczekując okazji, która zaraz się pojawiła. Oczyszczając umysł z rasowym uśmieszkiem chochlika wystrzeliła do przodu wychwytując od niej kafla. - DZIĘKI ZA PRZESYŁKĘ! DOBRZE SIĘ NIĄ ZAJMĘ~! - Rzuciła zdążając jeszcze figlarnie puścić jej całusa z dłoni i pomknęła między resztę zawodników. Faya przejęła kafla, Lou próbowała ją powstrzymać tłuczkiem, ale gibkoćc Richerlieu i głowa na karku Darrena uniemożliwyły wyczyn. Podała wnet do Rasmusa.
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: 11 Własny sprzęt: -- Wykorzystany sprzęt drużyny: Miotła +6, Gogle +1, Para rękawic + 1, Kompas Miotlarski +1 = 9Pk5 Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 1/2
To było jak bardziej impuls, kiedy Faye podała do niego piłkę. Nie wiedział co się działo, wymijał każdego kto chciał jakkolwiek zadać mu obrażenia. Pobliźniona, zakryta cielęcą skórą ręka złapała mocno za szyję miotły i czym prędzej chciała wykonać rzut w kierunku bramki Gryfów. Rasmus nie zamierzał się poddać, nie teraz, gdy mieli tak ważne wydarzenie przy sobie. Chciał to wygrać. Chciał zdać sobie sprawę, że jest godzien zasiadania w tej drużynie. Prosił tylko o jedno. O to, aby ten cholerny kafel wylądował w bramce Gryfów i zdobył pierwsze punkty dla swojego domu.
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Kości / Litery / Przerzuty:3 na 6 Kuferek: 19 Własny sprzęt: koszulka, kask, ochraniacze, rękawiczki, gogle Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6) Łączna liczba punktów: 31 Pozostałe przerzuty: 2/3
Miała oszczędzać zdrowie po ledwo pokonanej chorobie, ale gdy zabrakło pałkarza do zmiany to nie wahała się nawet przez chwilę. Lał deszcz, widoczność była beznadziejna i to była jedyna zaleta, że nie była dzisiaj szukającą. Wzbiła się w powietrze na Nimbusie i nawet nie zastanawiała się, że zostanie srogo opieprzona przez Elijaha jak odkryje, że zmieniła pałkarza, a miała być cały czas na rezerwie. Miała co robić. Choć było przeraźliwie zimno to nachyliła się nad trzonkiem nowiutkiej miotły i śmignęła, aby z całej siły uderzyć pałką w tłuczek wprost w obrońcę Gryfonów. Sama siebie zaskoczyła, że go porządnie trafiła! - O Merlinie, PRZEPRASZAM PRO ALE MUSIAŁAM! - krzyknęła na cały głos (oj nazajutrz będzie charczeć), ale nie podlatywała do niego tylko od razu cofnęła się, aby zająć dogodne miejsce w powietrzu. Walnęła go prosto w udo i współczuła, że go boli choć nie żałowała, że oczyściła drogą ścigającym na strzelenie pierwszego gola dla Krukonów. Finał, a więc wszystko odczuwalne było intensywniej. Nie chciała zawieść, a więc beztrosko narażała swoje zdrowie.
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Pełne skupienie pomagało mu zachować spokój. Czyżby wreszcie udało mu się pozbyć tego stresu, który męczył go przez całe ten sezon? Jakby nie patrzeć była na to najwyższa pora, gdyż tego meczu zdecydowanie nie chciał przegrać. Oczywiście była to tylko gra, ale jednocześnie aż. Cieszył się, że puchonom udało się nieco odrobić stracony wizerunek, ale mimo wszystko szczerze wierzył, że Gryfonom uda się zdobyć ten puchar. Nie chciał, aby byli fundacją charytatywną, która ma sprawiać szczęście wszystkim wokół. To był sport, a w nim liczyły się wyniki. Szczególnie w finale. Niestety tym razem nie dane mu było obronić z racji na tłuczek, który uderzył go boleśnie w lewe udo, skutecznie zaburzając balans, co skończyło się stratą gola. Było to dla niego lekkim zaskoczeniem i szokiem, który jednak nie równał się z tym, który odczuł, gdy odkrył, kto go zaatakował. Okey, Elaine zdecydowanie się tutaj nie spodziewał. Nie było jednak czasu na dalsze zastanawianie się. Zamiast tego chwycił kafla w dłonie i podał go do Ferdka.
Stało się, drużyna Szczawika zdobyła pierwszego gola, a miało być tak pięknie, przecież pierwszy oddawał strzał. Najwyraźniej nie miało być tak łatwo jak sądził, a picie piwa z tegorocznego pucharu im powoli uciekało. To wszystko pewnie z powodu nowej granej przez niego pozycji, albo deszczu, innego wytłumaczenia nie było. Na dodatek nie odebrał gały Krukonowi na czas, za co ku jego zdziwieniu się obwiniał. Normalnie takie zachowanie było do niego niepodobne, to pewnie klimat finału tak na niego wpłynął. Po stracie punktów kafel powędrował do niego, a on ruszył w stronę pętli rywali. Nie lubił brać na siebie odpowiedzialności, szukał kogoś, komu mógł podać, ale jak na złość nikt się nie pojawiał. No kurwa - pomyślał, niemal dając się komuś złapać. Było już za późno na zastanawianie się, musiał rzucać.
Kości / Litery / Przerzuty: 6 Kuferek: 39 Własny sprzęt: Nimbusy 2015, kask quidditchowy, para rękawic z cielęcej skórki, para gogli, koszulka quidditchowa, kompas miotlarski Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus 2015, kask, rękawice, google, koszulka, kompas Łączna liczba punktów: Pozostałe przerzuty: 5/5
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Krążyła z dala od obręczy, z dala od zgiełku, właściwie to w tym deszczu mogłoby się wydawać, że wszystkich zniknęła z oczu pomimo jebitnie czerwonych barw quidditchowego stroju. Gogle pomagały widzieć cokolwiek, ale złapanie znicza w tych warunkach nie zapowiadało się na spacerek po parku. Kątem oka ujrzała nerwowe ruchy Brandon i zajrzała w tamtym kierunku, samej nie mogąc póki co dostrzec pożądanych skrzydełek. Tym razem nie miała zamiaru pozwolić im się wymknąć, czy wpaść w cudze łapy. Piłeczka miała być jej, niezależnie od tego, czy chodziło o mecz na podwórku, czy spotkanie na szczycie, jakikolwiek by ten szczyt nie był. Morgan miała go zdobyć.
Kości / Litery / Przerzuty:H Kuferek: 81 Własny sprzęt: mam komplet (gogle też) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 93 Pozostałe przerzuty: 9/9[/quote]
Kości / Litery / Przerzuty:B Kuferek:24 Własny sprzęt: kompas miotlarski (+1 GM), sportowe rękawice ochronne (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6 GM), gogle (+1 GM) Łączna liczba punktów: 33 Pozostałe przerzuty: 3/3
Pogoda robiła się coraz mniej ciekawa i Victoria zastanawiała się, czy w ogóle cokolwiek wypatrzy. Wiatr był jej głównym przeciwnikiem, ale przynajmniej ciasno związała włosy, była więc pewna, że jakoś sobie poradzi i nie będzie tak tragicznie. Wzniosła się jeszcze wyżej, by spróbować w ten sposób przeszukać uważnym wejrzeniem boisko, w poszukiwaniu jakiegokolwiek złocistego błysku. W jej uszach zawodził wiatr, łącząc się z hukiem krwi, która płynęła prędko w jej żyłach i napędzała serce do mocnego bicia. Przechyliła się nieco w lewo, swobodnie opadając i szukając czegoś, co mogłoby być dla niej pomocne, musiała jednak przyznać, że pogoda ani trochę jej nie rozpieszczała. To był skok na głęboką wodę, musiała to przyznać i nie bardzo wiedziała, czy jest z tego powodu szczęśliwa. Jakaś część szeptała jej, że jeśli przegra, to może powiedzieć sobie, że grała w naprawdę trudnych warunkach. Na razie nic jeszcze nie widziała i nie była pewna, czy cokolwiek dostrzeże przy tym wietrze, ale na pewno nie zamierzała się poddawać, w końcu była Brandonem, a nie jakimś ignorantem. Poza tym zamierzała walczyć do końca dla swojego domu.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Wyszczerzył się do @Hemah E. L. Peril i zasalutował w odpowiedzi; ich boiskowe spotkania były już małą tradycją – całkiem uroczą, jeśli miał być szczery. Już prawie nie pamiętał jak bardzo chciał ją kiedyś zabić za to, jak zwróciła się do Billie. Obaj obrońcy byli dzisiaj w formie, jak pokazał Procrastination, broniąc ładnego kafla Violetty. Był dumny, tak z nich, jak i z siebie, bo widział jak gładko Rasmus podał piłkę dziewczynie i dostrzegł w tym zasługę częstych treningów. Cieszył się, ze profesor Voralberg ostatecznie pozwolił dziewczynie grać w meczu, bez niej byłoby tu dziś okropnie pusto. Po drobnych zawirowaniach z kaflem i piękną obroną Darrena (jasna avada, grali dziś naprawdę pięknie!) Rasmus mógł w końcu polecieć prosto na bramkę i, Merlinie, jak pięknie zgrał się z Elaine. Nie był zachwycony, że siostra po długiej chorobie gra w taką pogodę, ale nie potrafił nie uśmiechnąć się kiedy widział ją znów z drewnianą pałką w ręce. Tęsknił za czasami kiedy we dwójkę uganiali się za tłuczkiem. Nie miał jednak czasu na nostalgię, sytuacja szybko się odwróciła, kafla przejął szukający Gryfonów, ten sam, który wcześniej oddał rzut na pętlę. Jak on się nazywał? Cholera, znów wypadło mu z głowy. Fryderyk? Chyba tak. No więc Fryderyk pomknął w jego stronę, nie zważając na deszcz i silne podmuchy wiatru, licząc chyba, że tym razem mu się uda. Ale się pomylił.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Psidwakowa mać, obronił jebaniec. Przynajmniej tak krótko mogła opisać to, co się stało po jej rzucie. Nie było jednak czasu na to, by się zatrzymywać. Akcja trwała dalej. Gryfoni przejęli kafla, ale nie na długo. Tłuczki poszły w ruch, a wraz z nimi do pracy przystąpili poszczególni pałkarze, którzy cudownie wywiązali się ze swoich obowiązków. Zwłaszcza Darren, któremu udało się obronić posiadającą obecnie kafla Fay. Szczęście jednak trzymało się Krukonów i już po chwili Ramus mógł po podaniu zdobyć pierwsze punkty dla drużyny. A wszystko dzięki tłuczkowi Elaine. Istna po-kurwa-ezja w jego wykonaniu. Oby tylko dalej im to tak szło. Kontratak Gryfonów również niewiele dał, bo Swansea was on fire. Niezawodny obrońca. Chwycił rzuconego na pętlę kafla i posłał go w jej kierunku. Violetta chwyciła piłkę i przylgnęła do trzonka miotły, chcąc w pełni wykorzystać przyspieszenie swojej miotły i wyminąć czyhających na nią wrogich ścigających oraz latające swobodnie tłuczki. Po raz kolejny rzuciła wprost na jedną z pętli, gdy tylko znalazła się w dogodnej odległości i liczyła na to, że efekt będzie zadowalający.
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Chłopak czuł lekką irytację z racji bramki, którą stracili. Niby nic wielkiego, ale bał się, że mogłoby to nieco zmniejszyć ich morale. Oczywiście była Moe, która by do tego nie dopuściła, ale w tej chwili lepiej było dla nich, żeby skupiała się na znalezieniu i złapaniu znicza. Musieli to wygrać, a to właśnie ona była największym składnikiem, który miał do tego doprowadzić. Cała reszta miała bronić i atakować, dając jej jak najwięcej czasu. W tej chwili zawiódł on, ale na całe szczęście szybko zyskał okazję do rehabilitacji, gdy kolejny już raz w tym meczu kafel poleciał w stronę ich obręczy. Tym razem, bez żadnego pałkarza na ogonie, poleciał szybko w tamtą stronę i pewnym chwytem złapał piłkę, zaraz po tym rzucając ją do Russela.
Hem niestety straciła kafla nad czy bardzo ubolewał. Liczył, że zaraz to trafi do pętli i zdobędą pierwszego goloa. Jednak prawda okazała się bardziej okrutna, niż myślał. Drużyna przeciwna, a dokładnie krukoni przejęli kafla. Westchnął cicho, ale był w pogotowiu w razie gdyby miał możliwość przejęcia piłki. Jednak wyglądało na to, że kafla przywłaszczyli sobie na dobre, ponieważ podanie dotyczyło kolejnej osoby. Zaczął więc latać z jednego końca boiska do drugiego. Nie przejmował się tym i nie tracił nadziei. W końcu gra się dopiero rozpoczynała na dobre! Pałkarze z tego co zauważył, nieźle się rozkręcali. Na, tyle że wkrótce krukoni zyskali gola. Zagadka się rozwiązała. Miał tylko nadzieję, że nie wygrają meczu. Potem Fer rzucił do bramki krukonów, ale ją obronili. Vic rzuciła do bramki, ale Pro obronił i tak oto kafel ponownie znalazł się w jego posiadaniu. Skoro inni mogą to on też! Rzucił do pętli. Był ciekaw co z tego będzie. Przecież ktoś w końcu musiał zaliczyć.
Kości / Litery / Przerzuty:1 Kuferek: 13 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Miotła +6, Gogle +1, Para rękawic + 1 Łączna liczba punktów: 21 Pozostałe przerzuty: 1/2
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 72 Własny sprzęt: google, kask, kompas, koszulka, miotła, razem +10 Wykorzystany sprzęt drużyny: mam swoje, stać mnie Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 8/8
"Gogle. I zapieprzamy" wypowiedziane przez Morgan były wszystkim, czego potrzebowali przed tym decydującym starciem; motywacji przecież im nie brakowało, woli walki i pewności co do zwycięstwa też nie. Nie było sensu strzępić języka na jakieś pierdolenie. - Tak jest! I tym razem go przegrasz - odparł do Lou, gdy ta przypomniała mu o ich zakładzie, stanowiącym dodatkową motywację do ostrego pałowania, a potem wszedł na boisko razem z resztą drużyny, czując w żołądku ścisk, a w ręce trzymajacej pałkę żądzę mordu, tak jak zazwyczaj, ale znacznie intensywniej, w końcu to był najważniejszy, decydujący mecz. Finał finałów. Warunki były takie, że Avgust pewnie chętnie by przeprowadził teraz lekcję, co zapowiadało walkę jeszcze bardziej zaciętą niż normalnie, mieli w końcu dwóch przeciwników: Krukonów i niekorzystną pogodę, strugi deszczu w oczach i dmący mocno wiatr, który nie sprzyjał precyzyjnym manewrom. Nie przejmował się tym jednak zbyt długo, a gdy Walsh wyrzucił kafla i mecz się rozpoczął, to zrobił dokładnie tak, jak kazała pani kapitan: założył gogle i zapieprzał. Gdy Rusty, wschodząca gwiazda ich drużyny, ruszył z kaflem na pętlę Krukonów, pomknął w tamtą stronę, zaciskając dłonie na pale i w odpowiednim momencie zamachnął się mocno, posyłając tłuczek w stronę Elijah, by rozkwasić mu ryj i przy okazji uniemożliwić skuteczną obronę. Starał się z całych sił, w końcu musiał zadbać o to, by Fillin ze swoim imponującym transparentem nazywającym go najlepszą pałą nie był gołosłowny.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kolejna okazja do działania przytrafiła się niedługo później. Dzięki pięknemu zagraniu Elaine zdobyli dwadzieścia punktów - z racji zajmowanej pozycji Darren naturalnie doceniał bardziej pałkarzy niż ścigających - jednak kontratak Gryfonów nie zwlekał i po kilku chwilach Elijah znajdował się w krzyżowym ogniu, pomiędzy kaflem i tłuczkiem. Shaw wiedział jednak co robić - w tym meczu najwyraźniej obowiązki pałkarzy podzieliły się na ofensywną Elaine i defensywnego Darrena, a samemu Krukonowi niezbyt to przeszkadzało - chociaż przy odbijaniu tłuczka z dala od obrońcy Ravenclawu, gdzieś hen ku burzowym chmurom, niewiele o tym myślał.
Kości / Litery / Przerzuty:D, 5, 3 - przerzucone 3 na 2 przerzucone na 6 Kuferek:24 Własny sprzęt: kompas miotlarski (+1 GM), sportowe rękawice ochronne (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6 GM), gogle (+1 GM) Łączna liczba punktów: 33 Pozostałe przerzuty: 3/3
Pojawił się. Była pewna, że dostrzegła złoty błysk w pobliżu trybun, nic zatem dziwnego, że zanurkowała gwałtownie, by tam dolecieć, jak najszybciej. Nie przeszkadzał jej wiatr, ani deszcz, brała to wszystko na siebie, bo taka była konieczność. Nie mogła teraz zacząć marudzić, zejść z miotły i uznać, że nie gra dalej. Była od tej pory szukającą, ma Merlina, niezależnie od tego, co się działo! Złapała głęboki oddech, gdy wściekle pikowała w dół i gdy była już blisko trybun, złoty błysk zniknął, ginąć gdzieś w strugach deszczu. Wykonała gwałtowny zwrot, przelatując przed zebranymi kibicami, starając się dogonić krnąbrnego znicza, ale jedyne co jej pozostało, to aż zakląć pod nosem, bo przepadł jej na dłuższą chwilę i nie miała pojęcia, dokąd mógł się udać. O ile, rzecz jasna, to w ogóle był on, bo tego też taka stuprocentowo nie mogła być pewna. Poprawiła wściekle gogle, odbiła od trybun i spróbowała pozostać na tej wysokości, poszukując piłki, która nie chciała się dać złapać! Jakby w tej pogodzie naprawdę miała jeszcze ochotę na jakieś wściekłe pościgi.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Zrobiło się gorąco, zrobiło się stresowo. Ten deszcz przestał już mieć znaczenie, liczyły się tylko skrzydełka w dłoni. Śmignęła przez sam środek boiska, nie zważając na to, gdzie działy się główne wydarzenia. Całe szczęście byli akurat pod bramką Krukonów, próbując zrewanżować się za utraconego gola. Jak to wszystko miało się skończyć? Davies już miała w głowie swoją wersję, co więcej - była przekonana, że ta wersja miała się ziścić tego wieczora. Prędzej? Później? Oby nie w krukońskiej wersji kolorystycznej. Skup się, Moe, ten przeklęty błyskotek będzie Twój. Jak już go znajdziesz, bo aktualnie to był fałszywy alarm.
Kości / Litery / Przerzuty:1,3, E Kuferek: 81 Własny sprzęt: mam komplet (gogle też) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 93 Pozostałe przerzuty: 7/9
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Próbował odszukać wzrokiem Victorię, ale w tej cholernej ulewie trudno było mu dostrzec to co najważniejsze (czyli w jego przypadku kafel w rękach przeciwników), a co dopiero goniących za złotą piłeczką graczy. Morgan wolał nie wypatrywać, starał się nie myśleć, ze któreś z nich poniesie dzisiaj klęskę, nawet jeśli wcześniej obstawał przy tym, że nie robi to na nim żadnego wrażenia. Sytuacja na boisku stała się nagle bardzo dynamiczna, ścigający latali od pętli do pętli, w ogóle nie przerzucając. Byli wyraźnie zdeterminowani. Po obronie Pro przyszedł czas i na niego. Widząc Boyda, przygotował się, że albo będzie musiał zrobić gwałtowny unik, tak trudny w panujących warunkach pogodowych, albo oberwie i to dość boleśnie. Na szczęście z odsieczą przyszedł mu Darren, który odbił tłuczka w siną dał. — Dzięki, stary — zawołał do swojego pałkarza tuż po tym kiedy złapał kafla. Podał go do Fayette.
Kość: 2 Przerzuty: 6/6
Fayette Richerlieu
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Kości / Litery / Przerzuty:#1 Kuferek: 14 pkt Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: 1/5 Nimbusów 2015 (+6), 3/4 kaski quidditchowych (+1), 2/4 zestawy ochraniaczy (+1), 3/4 koszulki quidditchowe (+1), 2/7 par gogli (+1), 2/4 pary rękwic z cielęcej skórki (+1) i 2/4 kompasy miotlarskie (+1). Łączna liczba punktów: 14 pkt + 12 pkt = 26 pkt Pozostałe przerzuty: 2/2
Gra toczyła się niesłychanie... dziwnie i nudno jak dla Fayette. Kompletnie nie miała serca w tym meczu, ani nawet woli walki. Cicho kibicowała Gryfonom, aby coś w końcu zrobili bo wygrana w statystyce X : 0 była kompletną katastrofą i zerową frajdą dla niej, szczególnie na ostatni mecz w jej karierze. Nie spodziewała się, że będzie on dla niej tak dołujący i nawet chwilowe zrywy entuzjazmu i zabawy z kaflem nie potrafiły w pełni odpędzić burzowych chmur, które w głowie jak i nad nią sępiły ostrym deszczem. BŁYSK kolejnego pioruna i przeciągający się grzmot sprowadził Richelrieu na ziemię. Elijah podał do niej kafla, więc nie pozostało jej nic innego jak ruszyć do boju. Do boju, który odziwo zwyciężyła i znalazła się pod pętlą przeciwników. - Merde... - Rzuciła z całej siły kafla.
Elaine J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Kości / Litery / Przerzuty: 3, 3, 1, podanie do Darena Kuferek: 19 Własny sprzęt: koszulka, kask, ochraniacze, rękawiczki, gogle Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+6) Łączna liczba punktów: 31 Pozostałe przerzuty: 0/3
Trzęsła się z zimna, przemoczona szata kleiła się do jej ciała, a i musiała co chwila przecierać rękawem gogle. To nic, że szczękała zębami, bo trwał finał i od tego zależało czy zdobędą puchar. Choć warunki były tragiczne to jednak nie poddawała się zwłaszcza, gdy widziała radość na twarzach Krukonów, gdy udało się zdobyć im gola, a chwilę później okrzyk zachwytu, gdy Darren ochronił Eliego przed pewną kontuzją. Latała nad boiskiem, aby rozgrzać się i czuwać, obserwowała nieustannie co się dzieje na boisku, aby w razie czego odpowiednio szybko zareagować. A potem Krukoni strzelili kolejnego gola i zapanował chaos na którym nie mogła się skoncentrować bowiem musiała spełnić się doskonale w swojej roli. Pałkarką była wiele lat, a więc miała niektóre odruchy wyuczone. Odbiła tłuczka prosto do Darrena i z zapartym tchem spoglądała czy uda mu się uniemożliwić Pro obronę. Niestety nie udało się, ale nie zraziła się. Mają szansę zwyciężyć!
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ulewny deszcz uderzał o gogle i strój Darrena psując widoczność. Pałkarz starał się jednak trzymać się na baczności - i tylko dzięki temu podanie Elaine nie trafiło go w głowę. Shaw musiał zrobić pół pętli żeby nie tylko uniknąć czarnej kuli, ale także przygotować się odpowiednio do wystrzelenia tłuczkiem w kierunku obrońcy Gryffindoru. Sapnął, odbijając piłkę. Pałka była nie tylko mokra od deszczu, ale sama piłka także stawała się coraz bardziej śliska. Uderzenie nie było więc idealne - było tylko poprawne i mogło być obronione przez pałkarza przeciwnej drużyny z jedynie odrobiną wysiłku.
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kości/Litery :5> 2 Kuferek:26 Własny sprzęt: Nimbus (+6), koszulka (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: gogle (+1) Łączna liczba punktów: 34 Pozostałe przerzuty: 0/3
Przeklęła siarczyście po francusku, gdy Darren odbił tłuczka. Skubany był dobry, nie mogła tego nie przyznać. Uspokoiła oddech i zaczęła znów obserwować sytuację. Chwała goglom za odbijanie kropel deszczu, ale wciąż brakowało światła. Dobrze też, że miała spinkę, przynajmniej mokre włosy nie kleiły się do twarzy, utrudniając tym samym grę. Nie podobało jej się, że nie była w stanie w żaden sposób pomóc swoim, gdy Krukoni zdobywali kolejnego gola. Nawet nie zdążyła dolecieć do Pro, gdy został zaatakowany przez Elaine. To tylko napędzało jej wściekłość, sprawiając, że miała coraz większą ochotę uderzyć w kogoś tłuczkiem. W końcu dostrzegła nadarzającą się okazję, którą chciała wykorzystać, ale Elaine była szybsza. O nie, już raz go trafiliście, pomyślała, po czym pomknęła w stronę Pro, aby bronić go przed tłuczkiem. Niech się zajmie obroną kafla, aby Gryfoni mogli zdobyć gola. Obserwowała tłuczek, który szybował do Darrena, a następnie odczekała, aby w końcu odesłać piłkę w drugą stronę, broniąc McGregora. - Tak co złapiesz kafla - krzyknęła do niego ze śmiechem, odlatując dalej. Dalej tłuczki, pomóżcie lwom.