Każdy mugol zna to miejsce i doskonale wie, że wolny czas najlepiej spędzać w murach kina, które może dostarczyć niesamowitej rozrywki. Wiadomo, czasami ciekawscy czarodzieje również zapuszczają się w takie miejsca, ale najważniejsze jest to, by każdy wyszedł stąd zadowolony! Pasjonaci wszelkich filmów znajdą tu z pewnością coś dla siebie, wszak oferta jest niezwykle szeroka i może zostać dopasowana do każdego; zarówno do młodego jak i starszego widza.
WAŻNE Warto pamiętać, że w mugolskim świecie płacimy funtami, ale tu macie przełożenie na galeony! Jednak jeśli ktoś się decyduje na wejście do kina, musi pamiętać, że nie posługuje się czarodziejską walutą!
Atrakcja
Spoiler:
Maszyna z fantami Rzucasz 4 kostkami, by przekonać się, co zostanie twoją nagrodą z maszyny pełnej misiów i innych niespodzianek, które mogą cię trochę zaskoczyć! Każda gra kosztuje 5 galeonów
4-6 - pluszowy miś 7-9 - kulka, w której ukryte jest 15 galeonów 10-12 - srebrny pierścionek 13-15 - świecąca piłeczka kauczukowa 16-18 - breloczek "multitool" 19-21 - kulka, w której ukryte jest 30 galeonów 22-23 - zabawkowa różdżka, której końcówka rozgrzewa się przy dotyku 24 - bilety na kolejny seans do kina dla dwóch osób - nieograniczona ilość przekąsek gratis!
Każdą opłatę ureguluj w tym temacie. Po swoje nagrody również zgłoś się w odpowiednim miejscu.
Odkąd tylko otworzyła kopertę, którą wylosowała w klasie mugoloznawstwa, Agnes nie mogła doczekać się wtorkowego wieczoru, kiedy to razem z resztą klasy dane jej będzie zakosztować sztuki i kultury niemagów. Co prawda zderzenie z kinem nie było dla niej doświadczeniem nowym, wszak dziewczyna wychowywała się tym świecie i nie raz nie dwa zdarzyło jej się spędzić cały dzień na oglądaniu dzieł filmowych czy to najnowszych, czy też odkopanych z archiwów, nagranych jeszcze na taśmach światłoczułych. Uwielbiała towarzyszące każdemu pokazowi emocje oraz atmosferę podekscytowania panującą na sali, dlatego tym bardziej cieszyła się, że inni uczniowie będą mieli możliwość poczuć to wszystko na własnej skórze, w wielu przypadkach zapewne po raz pierwszy. Przygotowania do wyjścia nie zajęły jej długo, w końcu w jej szafie dominowały ubrania mugolskie, w przeciwieństwie do zaledwie kilku szat czarodziejów - szerokie i niekształtne, zdecydowanie nie wyglądały dobrze na drobnej Puchonce, która zdawała się w nich tonąć. Co więcej przez ich nieludzką wręcz długość szatynce nie raz zdarzyło się potknąć o sięgający ziemi materiał, co zazwyczaj kończyło się na posadzce z kilkoma dorodnymi siniakami na jej bladej skórze. Tym razem wystarczył jeden rzut okiem na szafę i już po chwili dziewczę stało przed lustrem, zawiązując błękitną wstążkę na końcu zaplecionego niedbale warkocza, z którego i tak większość kosmyków uciekła, opadając zawadiacko na jej niezadowolone z tego faktu czoło. Dziewiętnastolatka postawiła na wygodę, zakładając klasyczne jeansy i czarny podkoszulek, na który jedynie zarzuciła granatową, flanelową koszulę - w końcu kto wie, o której wrócą? Po raz ostatni zmierzyła wzrokiem swoje odbicie i najwidoczniej uznała, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, bowiem chwilę później przemierzała szkolne korytarze, kierując się na miejsce zbiórki. Może to głupie z jej strony, ale nie zabrała ze sobą różdżki - po pierwsze na cóż jej ona w kinie, a po drugie nauczyciel wyraźnie im tego zabronił; Lumière nie widziała powodu, by sprzeciwiać się tej restrykcji, zresztą co mogło ich spotkać przez te kilka godzin spędzonych poza szkołą? Gdy wreszcie znalazła się na miejscu, Agnes nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu na twarzy; pewnym krokiem przekroczyła próg niedużego, podmiejskiego kina, czując jak podekscytowanie maluje się na jej policzkach w postaci dwóch dorodnych rumieńców. Dziewczę uwielbiało takie miejsca - pełne ludzi i aż kipiące od emocji. Przebywając w nich pozwalała porwać się tej niemalże magicznej atmosferze, popadając we wspaniały, radosny nastój pełen ciekawości i zniecierpliwienia. W wakacje często wybierali się ze znajomymi na całe maratony filmowe, lub też organizowali własne seanse na kanapie przed telewizorem, zagłębiając się w niewątpliwą sztukę, jaką była kinematografia. Można więc powiedzieć, że Puchonka była na bieżąco z wszystkimi premierami, bowiem te, które ją ominęły podczas roku szkolnego, spokojnie nadrabiała w zaciszu własnego salonu lub w kinach studenckich. Coco, który to film wylosowała na dzisiejszy wieczór, również widziała pod koniec tegorocznych wakacji, kiedy po powrocie z Meksyku pozostało jej kilka dni swobody i odpoczynku. Pamiętała, jak rozczulona i wzruszona wyszła, czując się jak dziecko, które właśnie obejrzało przepiękną bajkę - cóż, może w gruncie rzeczy dziewiętnastolatka nadal była takim naiwnym dzieckiem? Rozejrzała się dookoła, zastanawiając się, co właściwie może ze sobą zrobić, bowiem do rozpoczęcia jej seansu pozostało jeszcze nieco ponad godzina; reszta Hogwartczyków oblegała maszyny z popcornem, kasy kinowe lub gabloty z plakatami, najwidoczniej nie mogąc nadziwić się mugolskim wynalazkom. Ona sama nie czuła potrzeby zajmowania miejsca w kolejce, w końcu doskonale wiedziała, jak działa na przykład automat rozmieniający pieniądze, dlatego zakupiwszy kubełek popcornu, by mieć czym się zajadać w trakcie animacji, stanęła na uboczu, w pobliżu automatu z napojami obserwując z ukrycia, jak reszta klasy próbuje zrozumieć, w jakiej kolejności należy wcisnąć guziczki, by plastikowy kubeczek napełnił się kolorowym płynem, przy okazji nie rozlewając połowy dookoła.
Koperta niebieska Kostka4 (nie losowałam dalej, także feel free, by zaczepiać...o ile jeszcze jest czas xd) FilmCoco
ZAKRĘCIŁAM SIĘ W AKCJI!! Czas jest do jutra 26.09, jak coś!!
Marceline pamiętała dzień, w którym była tutaj po raz pierwszy. Obserwowała zatem z hedonistyczną przyjemnością potyczki niektórych kolegów ze szkoły, jak gdyby sprawiało jej to niebywałą frajdę. Sama w końcu się ośmieszyła, kiedy nie umiała w żaden logiczny sposób zrozumieć działania tych wszystkich ustrojstw. Z zaciekawieniem jednak podeszła do machiny, która niewątpliwie przykuwała wzrok i ostatnim razem pozwoliła dziewczęciu zgarnąć kilka fantów, tym razem – nie miała tyle szczęścia. Szczęście natomiast mogła mieć Ariadne, której głos doleciał do uszu rudowłosej. Francuzka mimowolnie zmarszczyła brwi, po czym ruszyła w stronę koleżanki, jak gdyby pragnąć zaoferować jej chociaż odrobinę wsparcia i zniwelować poziom nieoczekiwanego faux pas. - Oj, Ari… – jęknęła cicho i złapała ślizgonkę za ramię. Sama i tak musiała czekać na seans, toteż lepiej było reagować jak najszybciej. - Droczysz się z panem, a przecież pamiętasz jak byłyśmy tu ostatnim razem, tak? – zapytała ze swobodą w głosie i obdarzyła dziewczynę serdecznym uśmiechem. Z drugiej strony – przypomniała sobie także jak to Daniel musiał zapanować nad jej niefortunnym zachowaniem. - Mówiłam ci, że koniec żartów, więc daj temu miłemu panu funty i pójdziemy już do sali, dobrze? – zaproponowała i wierzyła, że Fairwyn zrozumie aluzję. Całe szczęście, że udało im się wybrnąć z tej podbramkowej sytuacji jak najszybciej, przez co Holmes mogła już na uboczu zwrócić się do Ariadne. - Wiem, że funkcjonowanie wśród mugoli jest inne, ale musisz na siebie uważać, w porządku? – poprosiła jeszcze ledwie słyszalnym szeptem, a zaraz potem starała się wyłapać profesora Harringtona, wszak czas na filmy zbliżał się nieubłaganie. A może sam zapętlił się w ferworze wszystkich możliwych niespodzianek kina? Kto tam wiedział tych dorosłych…
Kolor: różowy Kostki: 3, 6 - przerzucam na te atrakcje z pierwszych kolorów, ale wylosowałam 5, ech
| Nie zostałem otagowany, więc Charlie przemierza tuż obok wielkiego tłumu - można zaczepiać!
Kino. Oj, jak dawno tutaj nie był. Dzieciństwo wręcz walało się właśnie od ciekawych plakatów, chęci pójścia na seans, a ostatecznie wymuszeniu tego, bo takim złym i niedobrym dzieciakiem był. Nie zmienia to faktu, że nie było go tutaj wyjątkowo dawno; o ile pamiętał o zmienionej walucie, nieodpowiadającej standardom czarodziejskiej społeczności, o tyle nie mógł się doczekać obejrzenia nowego filmu, który, sic!, akcja osadzona jest w kolorowym Meksyku. O ironio, gdyby Charlie mógł, to by owsików dostał, no ale nie chciał na to chorować, więc ostatecznie podekscytowany dostał się do budynku wraz z nauczycielem, zmieszany w tłumie na tyle, iż praktycznie niewidoczny; kurdupel cieszył się zarówno brakiem, jak i posiadaniem względnej prywatności. Nikt nie mógł go podpatrzeć, nikt nie mógł go zaczepić, co nie zmienia faktu, iż w całym zgiełku uczniów z Hogwartu był na tyle niski, iż bez problemu większość lub mniejszość osób z magicznego świata potykało się o niego, niefortunnie przybijało łokieć z okularami, a do tego jeszcze kompletnie nie zwracali na niego uwagi. Idealnie. Szczęście, że nie wziął ze sobą swojej różdżki; nie chciałby ponownie otrzymać jakiegokolwiek szlabanu; grzecznie więc wędrował wokół machin serwujących napoje. Doskonale wiedział, jak one smakują, co nie zmienia faktu, że chciałby raz jeszcze zaznać ich niezwykłego aromatu i konserwantów. No właśnie, zrobiłby to, sięgnąłby palcami po kubeczek i zapłacił, gdyby nie fakt tego, że substancja w Pepsi potrafi odrdzewiać materiał, rozpuszczać kości oraz inne takie - nie, nie i jeszcze raz nie. Lepiej nie ryzykować własnych zębów, tym bardziej że nie wie, które z nich to jeszcze mleczaki są. Całe szczęście, że przyglądanie się całokształtowi nie sprawiło żadnego problemu i mógł bez problemu udać się dalej.
Kostka: 6 Film: Coco Koperta: Czarna
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Na całe szczęście ich prefekt też szła do mugolskiego kina i z tego co się dopytał to na ten sam film co on. Nie czuł się z tego powodu jeszcze bardziej wyalienowany w niemagicznym świecie. Przez parę dni studiował mugolską modę uznając, że jedyny styl jaki w niej mu się podoba, to garnitur. Ubrany więc w jasnobeżowe spodnie od garnituru, biały bezrękawnik, a na niego bordowy golf z wysokim kołnierzem, kończąc na marynarce tego samego koloru co spodnie. Tak ubrany spokojnie mógł w każdej chwili zdjąć marynarkę, kiedy zrobiłoby mu się za gorąco, a i podczas chłodu nie musiał się o nic martwić, bo zapewniała mu ciepło. Czarne włosy miał zaczesane do tyłu i spięte szpilami w taki sposób by wyglądały na eleganckie i krótkie. Profesor wręczył im dziwne pieniądze, które oglądał dokładnie. I przez to zapomniał zapytać jak je się powinno rozmieniać na inne kwoty. No trudno, najwyżej da się oszukać lub zdradzi cały magiczny świat tylko dlatego, że nie wiedział jak przeliczać tych funtów. Wyszli na miasto, a on zatopił się w tych wszystkich kolorach, oczy czarodziei były bardziej wyczulone, musząc wyłapywać niekiedy malutkie stworzonka, na które mugol nawet nie zwracał najmniejszej uwagi. Więc przez długi czas szedł z przymrużonymi oczami nie mogąc się przyzwyczaić do tych kolorów, blasków i neonowych świateł. W uszach ciągle mu buczało, ich wehikuły, lampy, budynki, podłoga. Tam wszędzie czuł dziwną przepływającą energię, która wydzielała jakiś impuls od którego włoski stawały mu dęba na rękach i ramionach. Przyśpieszył chcąc jak najszybciej dostać się do tego kina. W środku jednak nie było lepiej. Wszystko tam było utrzymywane w ciemnych barwach, a ruchome obrazy, świecące jeszcze bardziej niż wszystko inne na zewnątrz były podkreślane przez otaczające je ciemne kolory. To jacyś sadyści, że sobie to robią - Pomyślał i wykrzywił usta w niesmaku. Od czasu do czasu na niektórych obrazach pokazywał się obraz z filmem na który miał iść. Więc wtedy przezwyciężał wstręt i zmuszał swoje biedne oczęta do męczarni i wpatrywał się w te szybko zmieniające się obrazy. Miał już jednak dość. Jego wzrok powędrował do mugoli tam pracujących, a następnie na maszynę z białym czymś co podskakiwało od czasu do czasu. Jedzą żywe istoty? - Przeszło mu przez myśl z obrzydzeniem do tych istot. Ale kiedy podszedł bliżej z czystej ciekawości dostrzegł, że zawartość maszyny jest martwa, a to co strzela to ziarenka. Zapragnął tego spróbować więc podszedł do kasy i zamówił zaraz po @Ariadne T. Fairwyn. - Dla mnie to samo co dla tej pani. - powiedział i nawet zmusił się do przyjaznego uśmiechu w stronę mugola. Wyciągnął galeony i również je pokazał sprzedawcy. - To prawdziwe monety, proszę bardzo też takie posiadam.- powiedział chcąc poprzeć koleżankę z domu, by wredni mugole dali jej to białe coś. I wtedy go olśniło. - No ale dobrze, dobrze jeśli tych nie przyjmujecie mam też funty.- rzekł chowając galeony do kieszeni i wyciągnął mugolską gotówkę. - Za panienkę też zapłacę- uśmiechnął się miło do Ślizgonki i posłał kasjerowi porozumiewawcze oczko. W końcu mugole też byli ludźmi i choć ich kultury różniły się strasznie mocno. To pewne gesty musieli mieć wspólne i chyba nie stoczyli się aż tak bardzo by dziwić się takiemu zachowaniu. - Ależ, nalegam. Ja płacę- Powiedział twardo gdy zapewne doszło do tego, że Ariadne zrozumiała, że ma też odpowiednią walutę i chciała naprawić swój błąd. A on powstrzymując gestem ręki chęć przez nią zapłacenia, dalej grał w tej komicznej scence dżentelmena. Wręczył w końcu pieniądze i podnosząc pudełko z popcornem podał jedno dziewczynie i później sam złapał za swoje. Odebrał resztę, którą schował do kieszeni i rzucił w stronę sprzedawcy. - Gracias... Dziękuję- powiedział i poprawił się po angielsku. Najłatwiej, jeśli ktoś nie rozumiał "swojej" kultury wmówić komuś, że jest się za granicy i nie ogarnia się zupełnie niczego. Odszedł na sporą odległość i westchnął ciężko posyłając Ślizgonce rozbawione spojrzenie. - Było blisko, prawie doprowadziliśmy do ujawnienia naszego świata- rzekł konspiracyjnie do @Ariadne T. Fairwyn i niepewnie złapał za popcorn i wrzucił jedną kuleczkę do buzi. Ciumkając i badając strukturę, oraz smak. - Słone... Ale w sumie dobre - rzekł i teraz pewniej wrzucił większą ilość do uchylonych ust.
Kolor Czerwony Kostka 6 i nieparzysta
Hemah E. L. Peril
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
W roku szkolnym nie miała wiele okazji na nadrabianie mugolskiej kultury, zatem skorzystała z okazji na darmowy wypad do kina. Galeony warto zachować na poważniejsze wypadki, chociaż pewnie po pierwszej wypłacie zacznie dziewczynę korcić, aby spożytkować ją na głupoty. Niemniej miała jasno sprecyzowany cel, jakim była miotła. I choćby miała żyć o jednej koszuli, postanowiła, że zachowa kasę nieruszoną. Lubiła przechadzać się między mugolami. Ich ulice i życie jest tak odmienne od magicznego. Na swój sposób wręcz przewidywalne. Nikt nie aportuje się nagle bez ostrzeżenia, nikt nie strzela zaklęciami, nikt nie prowadzi jakiegoś magicznego stworzenia na smyczy. Można naprawdę odpocząć od wariactw czarodziejów. Na sobie miała proste jeansy, podkoszulek i bluzę. Nie ubierała się jakoś wyjątkowo. Pierwsze jesienne chłody chwytały, a jak to w Anglii bywa, deszcz zacinał coraz mocniej. Ten kraj chyba nie umiał przechodzić żadnej pory roku godnie i malowniczo. Nasunęła kaptur na głowę, idąc z rękoma w kieszeniach. Tylko jej jasne włosy, wystające spod bluzy, zdradzały, że to ona. W kinie wysłuchała wprowadzenia profesora, zanim odeszła, zwracając uwagę na napoje. Może i wieki nie korzystała z tego typu maszyny, ale od czego są instrukcje na niej? Krótka lektura wystarczyła, aby poradziła sobie z nabyciem napitku bez najmniejszych problemów. Usiadła po tym na jednej z kanap przed wejściem.
Film: Kraina Lodu Koperta: Zielona Kostki: 5, 4 Można zaczepiać!
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Wyjście do owego kina nie brzmiało aż tak źle, jakby mogło. Dodatkowo trafił mu się niezgorszy film, Czarnoksiężnik z Krainy Oz. Co prawda nie widział jeszcze jego wersji filmowej, ale miał okazję przebrnąć przez książkę, a więc miał pewne pojęcie o tym, co miało czekać zarówno jego jak i resztę klasy. Co prawda wszystko to oznaczało wybycie ze szkoły, ale z drugiej wiązało się z wizytą w świecie mugoli, co napawało go pewną dozą ekscytacji. Oto grupa uczniów oraz studentów pod wodzą ich nauczyciel miała niepostrzeżenie udać się na kilka różnych seansów, a następnie powrócić do Hogwartu, najlepiej bez większych kłopotów. Większość z ludzi z pewnością nie będzie miała z tym problemu, ale był przekonany, że znajdzie się kilka osób, które totalnie nie będą wiedziały, jak powinny się zachować, co z kolei wywoła zamieszanie, którego zdecydowanie powinni uniknąć. Pro nie chciał oczywiście ujawnienia się ich świata, ale ta niewielka doza niebezpieczeństwa i ryzyka, jeśli można to tak nazwać, sprawiała, że czuł mimowolne podekscytowanie. Dodatkowo musieli ubrać się w mugolskie ciuchy, co pasowało mu już całkowicie. Zdecydowanie przedkładał je nad niewygodne i zdecydowanie zbyt obszerne szaty czarodziejów oraz koszule i krawaty, które musieli nosić na zajęciach. Korzystając z tej chwili wolności założył na siebie luźne jeansy, koszulkę, a porozciąganą bluzę oraz trampki, czyli ulubiony zestaw, którego używał przebywając w domu i był gotowy na wyjście do Londynu. Już na miejscu ocenił, że przyszło ich całkiem sporo, a w tym znajome twarze. Kiwnął do kilku osób głowom, a do @Holden A. Thatcher II wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. Chciał nawet do niego podejść, ale dostrzegł, że miał już towarzystwo, a więc uznał, że nie będzie mu przeszkadzał. Nie był w końcu jedynym z jego przyjaciół, którzy postanowili się tutaj zjawić. Gdy w końcu znaleźli się we wnętrzu budynku rozejrzał się z lekkim zaciekawieniem, ale jego matka już dawno dopilnowała, aby zapoznał się z tym, jakże istotnym, elementem mugolskiej kultury, a więc wnętrze nie zrobiło na nim aż takiego wrażenia, jakie mogło wywrzeć. Zamiast podziwiać tajemnicze i jakże różnokolorowe reklamy filmów skorzystał z wolności, jaką w końcu ofiarował im Harrington rozejrzał się raz jeszcze po wszystkich i wychwycił w tłumie @Agnes Lumière, do której bez większego zastanowienia ruszył. Stała samotnie, a więc nie musiał przejmować się tym, że wbije się jej w jakąś rozmowę. Nie ukrywając całkiem ucieszyła go wizja jej ewentualnego towarzystwa, które po prostu lubił. - No hej, Piegusku. Mam nadzieję, że nie wyrwałem Cię z jakichś szczególnie ważnych rozmyśleń? - rzucił, posyłając jej ciepły, przyjazny uśmiech - Ładnie wyglądasz. Pasują Ci takie ubrania. - dodał jeszcze, a następnie przyłączył się do niej w inwigilacji pozostałych uczestników wycieczki i obserwowania ich, niekiedy komicznego zachowania podczas prób użycia mugolskich urządzeń. -Jaki film Ci się trafił? Ja mam iść na Czarnoksiężnikach z Krainy Oz. Czytałem już kiedyś książkę, ale ciekawi mnie, jak będą wyglądały sceny magii z tego filmu w wykonaniu ich technologii - mruknął cicho, lustrując ją lekkim spojrzeniem. Tak, zdecydowanie było jej w tym ładnie.
Kostka: nie rzucam, podłączam się pod Agnes Film: Czarnoksiężnik z Krainy Oz Koperta: Niebieska
Prawie zapomniałaby o tej wycieczce do kina. W dniu kiedy wybierali filmy była tak rozkojarzona, że nawet nie przeczytała na jaki film ma iść, później też jakoś wypadło jej z głowy. Przypomniała sobie o wszystkim dopiero tego samego dnia, przez co wyskoczyła z zamku jak torpeda i ruszyła na seans. Nie przeszkadzało jej to, że poszłaby tam sama, w końcu podczas oglądania i tak nie wypadało rozmawiać, poza tym czasem wolała spędzić czas w samotności. No, o ile samotnością było przebywanie chociażby ze znajomymi ze szkoły. Na dodatek cieszyła się z możliwości nie ubierania się w szaty, zresztą to było logiczne, mogła sobie wyobrazić spojrzenia mugoli widzących ludzi w szatach. Udało jej się nie spóźnić, tak więc mogła wysłuchać instrukcji nauczyciela i otrzymać pieniądze i ruszyć do boju. Mugolski świat nie był jej obcy, nie patrzyła się ze zdziwieniem na funty, w przeciwieństwie do Rileya, którego udało jej się spotkać na miejscu - No pewnie - odpowiedziała, a po chwili zaczęła zastanawiać się co by było, gdyby nauczyciel dał im karty płatnicze, oj, to dopiero byłaby historia - Tak, dla mnie to nic dziwnego, szczerze mówiąc bliższy mi jest mugolski świat - wyjaśniła, poniekąd zdradzając swoją czystość krwi, teraz mógł się domyślać, że jest raczej niska. Nie ciężkie do wywnioskowania było to, że kolega był jej przeciwnością. Nie zareagowała na jego zdziwienie, nie rozmawiali jeszcze na takie tematy, więc mógł mieć o niej inne wyobrażenie. Już chciała ruszyć do sali, kiedy Fairwyn zaciągnął ją do maszyn z jedzeniem, rozbawiła ją jego reakcja na maszynę z popcornem na tyle, że zaśmiała się krótko. Dla niej to wszystko było zupełnie normalne, a konieczność tłumaczenia zachowania kukurydzy... cóż, nie mogła tego nazwać codziennością. Zachowanie kolegi sprawiło, że czuła się jakby tłumaczyła działanie świata małemu dziecku, oczywiście musiała poradzić sobie również z mugolami, którzy, czemu w ogóle się nie dziwiła, zwracali na nich uwagę - Kolega lubi popcorn - wyjaśniła sprzedawcy, odciągając Krukona na bok - Działa to mniej więcej tak - zaczęła półgłosem, lekko nachylając się w jego stronę, czuła się jakby zaraz miała dyktować komuś mało ogarniętemu przepis na naleśniki - Masz ziarna kukurydzy, wsadzasz je do takiej maszyny, w której mogą się nagrzać na tyle, żeby pęknąć i wtedy powstaje popcorn, tak to mniej więcej działa - wyjaśniła mu na tyle na ile mogła, mając nadzieję, że ta odpowiedź go usatysfakcjonuje. Nie musiała czekać długo, aby móc znów poczuć się jak nauczycielka, szybko pojawiła się inna machina, która tak zachwyciła Rileya, że ten nie mógł się od niej oderwać, a była to - maszyna z napojami. Westchnęła, choć raczej z rozbawienia niż poirytowania - Nie mów mi, że nie miałeś okazji wypić napoju gazowanego - czy czarodzieje z wyższą czystością krwi naprawdę mieli tak mało do czynienia z takimi rzeczami? Może powinna zainteresować się asystowaniem w zajęciach z mugoloznawstwa? Musiała się jeszcze zastanowić nad tą kwestią - Kupię ci coś, wybierz co chcesz - wzięła pieniądze, którymi zaczął wymachiwać przejmując już całkowicie rolę osoby ogarniającej życie - A potem idziemy na film, jeśli będziesz chciał to rozejrzymy się jeszcze po seansie - dała mu do zrozumienia, że mogą się spóźnić, a przynajmniej miała nadzieję, że Riley zrozumie przekaz. Niestety chwilę później, kiedy to już z kubełkami kierowali się w stronę sali, tuż przed nimi pojawił się jegomość, któremu najwyraźniej gdzieś się śpieszyło. Zaskoczona nagłym pojawieniem się mężczyzny nie zdążyła cofnąć ręki z napojem, który na jej wielkie nieszczęście wylał się na nieznajomego - Cholera - wyrwało jej się, sama nie wiedziała już kogo to była wina - Przepraszam - już chciała zaproponować magiczny sposób na mokre ubrania, jednak powstrzymała się, szybko przypominając sobie w jakim byli miejscu. Co teraz? Jakoś w tym małym zamieszaniu wypadł jej z głowy sposób na poradzenie sobie ze wściekłym gościem.
Pomarańczowe: 3 Niebieskie: 2, 3
Neirin Vaughn
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Ekscytacja Nessy była zrozumiała. Nie podzielana, ale zrozumiała. Tak samo wszak na wszelkie przejawy kultury mugolskiej reagował Liam. To chyba po prostu charakterystyka magów o czystszej krwi, że nagle czują się, jakby odwiedzali zoo, jak tylko opuszczą przesycone czarami ulice. I to takie wspaniałe zoo, w którym mogą wejść na każdy wybieg oraz nawiązać kontakt z prezentowanymi tam zwierzątkami. Kto by nie cieszył się niczym dziecko na taką atrakcję? Musieli jednak po pierwsze nie zdradzić się, po drugie nie zgubić. Zerknąwszy zatem po tłumach w kinie, zdecydował się wyciągnąć rękę w stronę Nessy. Dziewczyna już co prawda kurczowo trzymała go za ubranie, jednak nie uważał tego za wystarczające zabezpieczenie przed rozdzieleniem w tłumie. Wobec tego objął ją w pasie, przyciągając do siebie i przytulając do boku. Teraz wyglądali dość przekonująco. Nessa nie jara się z powodu wizyty w byle kinie. Jest taka rozanielona, bo wydają się być parą na randce. Nie powinni przyciągać zbyt wiele spojrzeń, a jeśli już, to najwyżej starszych osób, jakie w myślach życzą im jak najlepiej. Przebranie poziom 100, Nei. - Możemy kiedyś jeszcze iść, jeśli dzisiaj ci się spodoba. I zabrać Liama, on też uwielbia mugoli. Chociaż... Nie jestem pewny, czy poradzę sobie z dwoma nakofeinowanymi szczeniaczkami na raz - przez ton można było nie odebrać tego, acz to było droczenie się w stronę Lanceyówny, jaka obecnie w swoim entuzjazmie niemalże dorównywała prefektowi Hufflepuffu. Prawie, bo jednak Rivaia ciężko przebić pod względem wesołości i optymizmu. Zerknął po ekranach na ścianach, zanim jej odpowiedział. - To coś jak wasze zdjęcia. Też się ruszają, ale nie przez magię a przez prąd. Są tam malutkie światełka, które palą się w różnych kolorach. Taka mozaika z kolorowych lampek. I kiedy palą się, pokazują obrazek, a potem bardzo szybko zmieniają kolory. Nie widzisz tej zmiany samej w sobie, jest ich tak dużo i tak szybko, że sprawia iluzję ruchu - wytłumaczył działanie ekranu komputerowego, zanim podeszli pod maszynę do popcornu. Obserwował poczynania Nessy pozwalając rudej odsunąć się od siebie i nie obejmując jej już. Niech się pobawi i spróbuje mugolskiej technologii. Kiedy maszyna się zacięła, Walijczyk rozejrzał się, czy przypadkiem pracownik nie jest podejrzanie blisko, zanim uderzył barkiem o jej bok. Najwyraźniej technika zgłupiała, dostając monetę większą od funta i pieniążek utknął gdzieś w trybach. Po potrząśnięciu maszyną, odblokował się. Galeon błysnął, złapany sprawnie przez palce Puchona. Obkręcił go między paliczkami, przelotnie pokazując Lanceley, zanim wrzucił sobie do kieszonki. Całość nie trwała dłużej niż kilka sekund, a jedynym, co wskazywało, iż to jest magiczna moneta, był błysk złotego koloru. - Nie myl walut, Ness. Ten elf zna tylko funty - podał jej odliczoną ilość na popcorn, a potem pokazał, co trzeba zrobić, aby go zamówić. Wkrótce mogli odejść od maszyny z pachnącym kubełkiem kukurydzy. - Tak przy okazji, to się nazywa popcorn. Spróbuj, jest dobre - zachęcił rudą, podsuwając jej zakupioną przekąskę.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Była niesamowicie podekscytowana, ale też trochę przestraszona, a fakt, że nie miała różdżki tylko potęgował wrażenie osaczenia. Brakowało jej kogoś, to kogo mogła by się przycisnąć, złapać za łokieć i trochę osłonić się od bombardujących z każdej kolorów i dźwięków. Początkowo trzymała się trochę z boku, kurczowo zaciskając łonie na bilecie, po chwili jednak przyzwyczaiła się trochę do panującego w kinie zamieszania i nieśmiało poszła za innymi w stronę rozstawionych we foyer. W gruncie rzeczy szła za stadem, bo nie miała pojęcia jak niby miałaby obsłużyć maszyny. Liczyła jednak na to, że stojąc w kolejce coś podpatrzy. Nim doszła do automatu zdążyła się nawet trochę nakręcić, wtedy jednak rozpoczął się seans i musiała zrezygnować z gier na rzecz "Czarnoksiężnika z Krainy Oz".
Kostka: 6 Nie czytajcie - jest tragiczne :_;
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Czuł się nieco dziwnie, idąc do kina wraz z grupą ludzi z Hogwartu; widział ich podekscytowane miny, słyszał zadawane po cichu pytania dotyczące mugolskich sprzętów, a sam czuł się zupełnie... normalnie. Podzielał może zadowolenie - chodzenie na filmy w ramach zajęć? Całkowicie się pisał - ale daleko mu było do stanu podekscytowania. Chyba dodatkowo dlatego, że nie miał głowy podpytać znajomych, czy może przyszło im wybierać się na ten sam film. Nie był fanem samotnego oglądania, być może dlatego, że potrzebował od czasu do czasu rzucić jakimś zabawnym komentarzem lub wciąć się z głupim tekstem. A do tego potrzebował słuchacza... Zgodnie z prośbą, nie brał ze sobą różdżki. W przeciwieństwie do magicznego świata, tutaj nic nie mogło na niego nagle wyskoczyć. Zresztą, gdyby Ezra spróbował użyć jakiegoś zaklęcia, to zapewne urządzenia mugoli by powariowały - a przecież nikt nie chciał zepsuć projektora. Ezra przez chwilę wahał się, czy ma ochotę na popcorn, ale kolejka z każdą chwilą się powiększała i Clarke tym razem postanowił spasować. Zrobił krok do tyłu i w tym momencie dało o sobie znać okropne wyczucie czasu Krukona, bo wpadł centralnie na kobietę z kartonikiem. Popcorn rozsypał się po całej podłodze, robiąc niezły bałagan... Ezra nie zamierzał jednak odkupywać jej smakołyku, choćby ze względu na kolejkę. Mógł za to oddać jej pieniądze, jeśli miało to jakoś pomóc. Jakby nie patrzeć, to on staranował kobietę i poza przepraszam coś jej się należało, pomimo całej zrzędliwości...
przepraszam za słaby post, dziękuję za wyrozumiałość z terminem <3 kostka: 2,5 kolor: czerwony
Ludzkie zachowania zawsze należały do ciekawych obiektów obserwacji, nawet jeśli Agnes nie analizowała ich dokładnie, zastanawiając się, czym są one spowodowane czy też jakie super-skomplikowane nazwy noszą owe zjawiska. Dziewczyna przyjmowała świat takim, jaki był, ciesząc się nim i w najmniejszej drobnostce znajdując coś wspaniałego. I tak na przykład teraz, pewnego ciepłego wrześniowego, wieczoru z radością obserwowała podekscytowanie i ciekawość malujące się na twarzach jej kolegów i koleżanek, które przez chwilę na powrót stały się dziecięce, jak gdyby w większości dorośli już ludzie odkrywali wszystko po raz pierwszy - szczerze mówiąc trochę tak było, w końcu część z nich nigdy w życiu nie przebywała w mugolskiej dzielnicy dłużej niż zaledwie kilkanaście minut, o ile w ogóle kiedykolwiek znaleźli się w rzeczywistości pozbawionej czarów. Jej uwagę właśnie przykuła dwójka ślizgonów zmagająca się z obcą walutą przy kasie, ku wyraźnemu zdziwieniu niewiele starszego od niej chłopaka z obsługi, kiedy kasztanowe tęczówki wyłapały odznaczającą się w tłumie rudą czuprynę, wywołującą szeroki uśmiech na jej drobnej twarzyczce. -@Procrastination McGregor...wyjątkowo punktualnie- zaśmiała się ciepło, jednocześnie robiąc mu miejsce obok siebie. W sumie mogła się spodziewać, że dla Gryfona dzisiejsze wyjście nie będzie aż tak ekscytujące, w końcu matka chłopaka nie była czarownicą i w mniejszym bądź większym stopniu zaznajomiła syna z kulturą własnego świata, w którym co prawda nie machano różdżką na prawo i lewo, a jednak Agnes wciąż uważała, że mugole ujarzmili czary w inny sposób - jak na przykład poprzez kino; emocje i wydarzenia zaklęte w obrazie, w filmie, pozwalające współprzeżywać wszystkim obecnym na sali lub też po prostu zabierające widza w podróż, opowiadające baśń bardziej lub mniej fantastyczną. -Ależ skąd! Właśnie zastanawiałam się, czy nie powinnam podejść i pomóc tamtej dwójce... - zaczęła z uśmiechem, wykonując ruch głową w kierunku kasjera, jednak nagle zatrzymała się w pół słowa, bowiem para nastolatków, na których wcześniej zwróciła uwagę zniknęła już gdzieś w tłumie, a ona sama pozostała dość niezręcznej sytuacji z delikatnym rumieńcem, powoli wpełzającym na jej policzki. -...No to chyba samo się rozwiązało. - uśmiechnęła się lekko zakłopotana, jednak równie szybko zapomniała o całej tej sytuacji, bowiem do jej nozdrzy dotarł zapach świeżego popcornu, wydobywającego się z pobliskiej maszyny; dziewczę mimowolnie oblizało wargi, a w jej oczach pojawiły się iskierki dziecięcej wręcz radości. Przewróciła oczami, słysząc kolejne słowa Pro, które zapewne miałyby być komplementem, jednak wydały się Puchonce niezwykle zabawne, zważając na fakt, że przecież na co dzień również chodziła w mugolskich ubraniach. -Nie przesadzaj...przecież nie chodzę w mundurku szkolnym dwadzieścia cztery godziny na dobę. A jeśli chodzi o film, to wylosowałam Coco. To taka animacja Disney'a albo Pixar'a, w sumie nie wiem, czym to się różni. - wzruszyła ramionami, posyłając mu szeroki uśmiech -Opowiada o chłopcu, którego pasją jest muzyka i on tak bardzo chciałby się temu poświęcić, ale bliscy mu tego zabraniają przez starą, rodzinna klątwę czy też przesąd, no i on ich porzuca, a potem... - zaczęła opowiadać bez ładu i składu, a cała jej żywa gestykulacja jedynie potwierdzała, jak ogromne wrażenie film wywarł na dziewiętnastolatce, która jednak w końcu zdała sobie sprawę, że trochę się rozgadała, przez co jej twarz przybrała kolor jeszcze dorodniejszego buraka. -Przepraszam, w końcu nie chcę zdradzać Ci całej fabuły...ale bajka sama w sobie jest magiczna.- powiedziała wreszcie, uśmiechając się szeroko. Doskonale zdawała sobie sprawę, że kiedy rozmowa schodziła na temat, który w jakiś sposób był jej bliski, lub który ją zwyczajnie interesował, szatynka potrafiła zapomnieć o Bożym świecie, chcąc przekazać drugiej osobie wszystkie targające nią emocje i odczucia względem - w tym przypadku - filmu. Kiedy z ust Gryfona pał tytuł seansu, na który on sam się wybierał, Agnes prześliznęła wzrokiem po ścianach w poszukiwaniu odpowiedniego plakatu, jednak nie znalazłszy go powróciła do niebieskawych w tym świetle tęczówek rudzielca. -Nie widziałam go jeszcze, a to oznacza, że albo to jakaś super nowa premiera, albo Thomas uznał, że mi się nie spodoba...Więc koniecznie mi o nim opowiesz! Nawet nie próbuj spać na projekcji. - spojrzała na niego groźnie, chociaż zaledwie chwilę później jej oblicze ponownie rozjaśnił szeroki uśmiech -Nie wiem, jak Ty, ale ja nie wyobrażam sobie wizyty w kinie bez popcornu... - po czym z konspiracyjnym uśmieszkiem chwyciła go za rękę i pociągnęła w kierunku automatu.
Obserwował jak uczniowie dają sobie rade, nieustannie zastanawiając się czy to był dobry pomysł, wszak większość nie miała pojęcia o prawidłowym postępowaniu w świecie mugoli. Owszem, musiał zaznajomić ich z polityką świata nieczarodziejskiego, przez co czas wydłużający się do seansów sprawiał, że sam Edwin zaczynał odczuwać dyskomfort. Mimowolnie wzrok powędrował na Ariadne, zaraz potem na Nessę, by ostatecznie skupić się na pozostałych uczniach. Czekał przy kasach na odpowiednie uderzenie wskazówek zegara, by następnie zwrócić się do zgromadzonych: - Skupcie się teraz! – głos rozbrzmiał w najbliższym otoczeniu, a zaraz potem przeszedł do rozdania kolejno biletów. - Wchodzicie na sale w określonych grupach, a co za tym idzie – nie radzę wam się gubić. Każde siedzenie ma odpowiedni numer, który znajdziecie na tych wejściówkach, to są wasze rezerwacje – miał nadzieję, że jest to jasne. - Nie rozmawiacie w trakcie filmu, a także zachowujecie się stosownie. Pamiętajcie, że z tych zajęć musicie wysłać referaty na moją pocztę, w których uwzględnicie aspekty zawarte w seansie, co wam się podobało, a także wasze przemyślenia na tematy mugolskiego kina. Zrozumiano? – zagaił jeszcze, po czym od razu udał się za jedną z grup, by pilnować ich i nie dawać im szansy na jakiekolwiek rozrabianie. Po filmie, każdy rozchodzi się w swoją stronę, toteż na spokojnie uczniowie i studenci mogą wrócić do Hogwartu lub własnych mieszkań.
zasady:
Rzucacie dwiema kostkami. Pierwsza sugeruje co się dzieje w trakcie filmu, zaś druga odpowiada za to, do której sali wszedł Edwin. Jeżeli ktoś wyrzuci „5” – zaznacza to i następne osoby nie muszą już rzucać, wszak zapewne profesor zajął już swoje miejsce. Warto kontrolować choćby kody pozostałych graczy, by wiedzieć, gdzie wasz nauczyciel zasiada!
1,6 jeśli na twoim filmie jest Edwin – uznajesz tę kostkę, jeśli nie – seans przebiegł spokojnie; zasiadasz na swoim miejsce, gdybyś posiadał przekąsi – zajadasz je spokojnie, aż w końcu mocniejsze, wręcz gwałtowne efekty specjalne sprawiają, że kobieta przed tobą wzdryga się, a jej cola i popcorn lądują prosto na twojej głowie, za ubraniem i niestety, ale nie wyglądasz najlepiej. Z magii skorzystać nie możesz – nie posiadasz różdżki, którą byłeś zobowiązany zostawić, toteż musisz wytrzymać do końca lub możesz spróbować oczyścić się w toalecie; dorzuć kostką: parzysta – udaje ci się doprowadzić do względnego porządku, nieparzysta – odpuszczasz sobie i wolisz pozostać na swoim mokrym miejscu. 2 idziesz schodkami, by dotrzeć do odpowiedniego siedziska. Udaje ci się to dopiero po chwili, ale zasiadasz pomiędzy dwiema, mugolskimi parami, które bardzo głośno rozmawiają na różne tematy. Ewidentnie rozpraszają cię podczas seansu, a miarka przebiera się prawdopodobnie w chwili, gdy jeden z nieznajomych chłopaków zasypia i zaczyna głośno chrapać. Ostatecznie nie jesteś w stanie skupić się na filmie, przez co nie wynosisz zbyt wiele z ów pokazu. 3 wydajesz się zafascynowany filmem, dlatego też od samego początku pogrążasz się w fabule filmu, która ewidentnie cię ciekawi, ale czy na tyle by ją zrozumieć? Po opuszczeniu sali kinowej musisz zajrzeć do mugolskich artykułów, żeby spisać najważniejsze elementy fabularne, które uwzględnisz w referacie (wspomnij o tym w wypracowaniu lub poście). 4 prawdopodobnie nie jest to tematyka filmów, które mogłyby ci się przypodobać na dłużej. Starasz się wysiedzieć, ale odczuwasz lekkie znużenie, które spowodowane jest głównie aspektami poruszanymi w scenariuszu skonstruowany w jakiś bardziej niezrozumiały sposób. Być może nie pamiętasz niczego, a może wręcz przeciwnie – pamiętasz jakieś szczątkowe informacje. Musisz zweryfikować własną wiedzę ze wzmiankami na temat filmu w mugolskich artykułach, które możesz nabyć w kasie. 5 siedzisz zafascynowany kolejnymi slajdami, wlepiasz wzrok w powierzchnię ekranu, coraz bardziej angażując się w fabułę. Nie chcesz nawalić, choć niewątpliwie wiele rzeczy mogłoby cię zdekoncentrować, jak chociażby mlaszcząca dziewczyna obok ciebie i siorbiący przez słomkę chłopak za tobą. Nie przejmujesz się tym zbytnio, nieustannie przyswajając sobie kolejne informacje z fabuły, o której będzie musiał napisać referat.
Kod:
<zg>Tytuł filmu:</zg> <zg>Kostka:</zg> <zg>Kostka druga:</zg> <zg>Czy Edwin jest z tobą w sali?:</zg> tak/nie
Czas na post do 6 października, zaś czas na referat do 10. Możecie spodziewać się jeszcze wykładu, ale to na pewno nie od razu, więc jeśli ktoś chce może wykorzystać ów lekcję do prywatnych gier, uwzględniając wydarzenia z kina. Dodatkowo – każdy wystawia dla siebie „zt”.
Dziękuję za lekcję!
/zt Edwin
Ostatnio zmieniony przez Edwin Harrington dnia Sro Paź 10 2018, 10:31, w całości zmieniany 1 raz
Mugolskie kino. Pełne mniej lub bardziej znanych, wydawało się być w oczach Winter Rieux tylko i wyłącznie kolejną atrakcją dla osób, które znajdowały się pod bezpiecznym kloszem magicznych rodzin. Kto w dzisiejszych czasach nie wiedział, jak wygląda najzwyklejszy seans filmowy? Śmieszyło ją to w duchu, ale ostatecznie na zewnątrz panował błogi spokój oraz wyrozumiałość wynikająca ze społecznie przyjętych zasad. Nie mogła w jakikolwiek sposób wyjść poza bezpieczną ramkę, postawić niefortunny krok polegający na porażce podczas lawirowania między poszczególnymi maskami; żadna z nich nie mogła opaść z hukiem, tudzież dziewczyna bez problemu udała się do środka, zajmując bezpiecznie miejsce, mając na wszelki wypadek ze sobą różdżkę. Być może nie zastosowała się do poleceń nauczyciela, co nie zmienia faktu, że nie mogła sobie pozwolić na brak szansy na obronę oraz atak podczas bycia ofiarą wracania z treningów. Nie. Nie i jeszcze raz nie. Raz zapłaciła za to porządnie; drugi nie zamierzała, bo wiedziała, że stawka tym razem będzie o wiele większa. "Szeregowiec Ryan" wydawał się być nietypowym filmem. Może nie budził aż tak mieszanych uczuć, co nie zmienia faktu, iż dotyczył dość wrażliwej tematyki drugiej wojny światowej - i chociaż temat zaintrygował dziewczynę na tyle, że bez problemu obejrzała całokształt posiadającego prawie dwie dekady filmu, o tyle również oglądanie nie należało do najprzyjemniejszych. Nadal dotyczyło to tych samych rzeczy, które spotykały ją w życiu codziennym; nieustanna walka o lepsze jutro, próba ocalenia resztek samego siebie. Czy była w stanie? Nie wiedziała, kiedy to ostatecznie opowieść się zakończyła, zaś światła ponownie zawitały w kinie, rozświetlając umysły osób, które postanowiły również skorzystać z działania cudów techniki. Znanej, zresztą.
| zt
Tytuł filmu: Szeregowiec Ryan Kostka: 1 Kostka druga: 1 Czy Edwin jest z tobą w sali?: niet
Dobrze, że Neirin rozumiał. Nic dziwnego jednak, że jego twarz nie podzielała tej ekscytacji, która widniała na buźce Nessy. Dla niego było to codziennością, znał tradycje i zwyczaje osób niemagicznych, miał do czynienia z ich wynalazkami. Ruda natomiast odnajdowała w tym wszystkim ten rodzaj magii, którego nie mieli w Hogwarcie. Pudełka na ścianach były kolorowe i żywe, tkwiący w nich obraz ciągle się zmieniał, a poza tym płynęły z nich zabawne dialogi i melodie. Każdy mugol miał również małe, prostokątne urządzenie, które przykładał do ucha, mówił do niego i jeszcze musiało mieć inne funkcje, ponieważ część z nich tkwiła w dłoniach właścicieli, a palce sunęły po ich szybce. Zaangażowała obserwowaniem jakieś dziewczynki w kitkach, która miała w rękach obiekt niezidentyfikowany, po którym skakały małe potworki — nawet nie zauważyła puchona, który zgrabnym ruchem przyciągnął ją do siebie i objął w pasie. Zadarła do góry głowę, posyłając mu z początku nieco pytające, rozkojarzone spojrzenie, aby zaraz wrócić umysłem do otaczającej ich rzeczywistości i zrobić to samo, aby faktycznie w tłumie się nie zgubić. Chociaż w tym przypadku on miał znacznie gorzej, bo Nessa była malutka i łatwo można było stracić ją z oczu, podczas gdy rudzielec przypominał raczej dąb. Patrzyła na niego z dołu, powstrzymując się od zadawania miliona pytań, które mogłyby wzbudzić podejrzenia osób znajdujących się dookoła. - A zniesiesz moje podekscytowanie raz jeszcze? I tak się poświęcasz, złotko. Liam i ja to może być zabójczy duet.- zauważyła z cichym westchnięciem, wzruszając delikatnie ramionami. Poczucie bezpłciowej dżdżownicy towarzyszyło jej zawsze, ale wizja spędzenia czasu z dwójką puchonów, których uwielbiała, była w stanie sprawić, że nawet poczuła się bardziej jak ich kumpel, na równi. Na znak radości i entuzjazmu na ten pomysł, objęła go na chwilę mocniej i kiwnęła głową, zaraz jednak odwracając głowę w drugą stronę, gdy jakieś dziecko krzyknęło o kubkach z jednorożcem.- Dlaczego? Jak to z jednorożcem? Zapytała cicho, wspinając się na palce i starając się dojrzeć, bo chłopczyk miał w rękach. Bezskutecznie, bo tulił napój do siebie i w gruncie rzeczy żadnego magicznego stworzenia nie widziała. To zaskakujące, że mieli jednorożce! Skupiła się jednak na tłumaczeniu chłopaka, który znów nawiązał do prądu i piorunów, a przynajmniej tak to wspominała. - To kilka zaklęć w jednym? Ile potrzeba piorunów, aby taki ekran chodził i kolorowa mozaika ze światełek działała? Czy one się przepalają? Czy każdy ma inny kolor? Zasypała go pytaniami i czekała chwilę na odpowiedź, chociaż usiedzenie w miejscu dla niej wydawało się obecnie rzeczą niemożliwą. Zauważyła maszynę do popcornu, a zapach ziaren kukurydzy uderzył w jej nozdrza i sprawił, że wciąż ciągnąć go za rękaw poszli w tamtą stronę, a dopiero gdy miała bezpośrednio dostęp do urządzenia, odważyła się swojego przewodnika puścić. Przyglądała się guzikom badawczo, wciskała kilka z nich i marudziła coś pod nosem, palcami stukając w szkiełko. Może elf miał przerwę? A potem rozegrał się prawdziwy dramat, a oczy rudzielca niemalże się zaszkliły, gdy sądziła, że pracownik maszyny przez nią umarł i już tworzyła w głowie mowę przepraszającą dla jego rodziny. Jak zwykle jednak Vaughn był bohaterem i sprawił, że galeon wyleciał, coś zaskrzypiało i światełko zapraszające do zakupów znów płonęło. Niemalże podskoczyła w miejscu, łapiąc go pod rękę i kiwając głową z uznaniem. - Nie ma co, znasz się na elfach! Dobrze, że go nie zabiło! Myślisz, że galeony mu nie smakują i woli te mniejsze, śmieszne pieniążki? Masz dużo elfich znajomych w takich urządzeniach? Mają tam dobrze?-pytała cichutko, wspinając się na palce co chwilę i wspinając ku górze, aby być bliżej jego ucha tak, aby nikt inny nie słyszał. Zgarnęła kosmyk włosów za ucho, a następnie wzięła od niego monety i zaangażowaniem na twarzy, zaczęła wrzucać w maszynę. I znów nieśmiało wcisnęła guzik, czekając na jakiś znak ze strony malucha niczym na zbawienie. Skrzypiało, coś szeleściło i z dołu wysunął się kolorowy kubeczek pełen białych, mających słonawy zapach kulek. Chyba była zbyt zszokowana całym tym procesem, bo Nei wziął popcoron i odciągnął ją na bok, bo widocznie robiła kolejkę. - Popcorn? Dlaczego tak? Ładnie pachnie! Czemu wygląda jak małe obłoczki ze złotą wstawką, które powinny być słodkie, a tak naprawdę pachnie, jak hmm... no nie słodko. - zaczęła, biorąc do dłoni puszyste ziarenko. Badała je palcami, ściskając i sprawdzając konsystencję, po czym wsunęła do ust, przyjemnie zaskoczona, co z łatwością dostrzec można było na jej buzi. - Ojej! Jakie fajne i smaczne! Tez lubisz ten pop? Coś się chyba zaczęło dziać, bo zanim zdążył jej odpowiedzieć, zaczęli poganiać ich w stronę ciemnych drzwi i rozdzielać na grupy po sprawdzeniu biletów. Złapała więc puchona za rękę i grzecznie szła obok, raz jeszcze rozglądając się za jednorożcem i wsypując sobie kolejne ziarenko do ust. Stwierdziła nawet w myślach, że Neirin ma duże i ciepłe dłonie, całkiem przyjemne. Inaczej je pamiętała z czasów biblioteki. Weszli do jednej z sal, mijając profesora, który życzył im miłego seansu, więc Nessa zrobiła to samo. Zajęła swój fotel, rozglądając się dookoła niczym małe dziecko. Było dużo miejsc, ustawionych w dziwny sposób, pnących się w górę. Przed nimi zaś rozpościerał się biały, olbrzymi.. Materiał? Przekręciła głowę w bok, marszcząc brwi i nos. - To będzie wyszywane? - szepnęła w stronę towarzysza, nachylając się nieco w jego stronę. Nie chciała nikomu przeszkadzać, a trzeba przyznać, że ludzi było naprawdę sporo. Założyła więc nogę na nogę i co rusz sięgała po kolejne, słone kulki. Światła zgasły nagle, sprawiając, że podskoczyła w miejscu nieco spłoszona, łapiąc opuszkami palców za koszulkę puchona i posyłając mu pytające spojrzenie. Takie rzeczy nigdy nie zwiastowały niczego dobrego, jednak tym razem było inaczej. Seans się zaczął, a na ekranie zaczęli wyświetlać film, którego dialogi rozbrzmiewały echem ze ścian. Nie była pewna, czy to kwestia filmu, czy tego, że pierwszy raz była w kinie, jednak oglądanie przychodziło jej naprawdę ciężko. Wyłapywała poszczególne momenty produkcji, jednak jej ślepia uciekały na boki i obserwowały z zaciekawieniem wszystko dookoła z Neirinem na czele. Nie odzywała się jednak, nie chcąc przeszkadzać. Znała nawet melodię, która ni stąd, ni zowąd zaczęła płynąć w pomieszczeniu. -Lubisz ten film? Jakie są inne? Dlaczego ten był mało kolorowy?- zapytała w końcu, mogąc się odezwać, gdy wyświetliły się napisy końcowe i zapaliły się światła, które znów zaskoczyły Lanceleyównę i sprawiły, że podskoczyły w miejscu.
Tytuł filmu: Czarnoksiężnik z krainy Oz. Kostka: 4 Kostka druga:5 xD Czy Edwin jest z tobą w sali?: tak
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Cała ta wizyta w kinie to chyba nie był dobry pomysł. Głowa nieustannie obracała mi się na karku. Wokół było tak wiele dziwacznych przedmiotów i ludzi, syczących maszyn i nieruchomych plakatów, że czułem się co najmniej onieśmielony. Prawdę mówiąc, byłem bliski popadnięcia w stan zawieszenia, wynikający z nadmiaru napływających do mnie bodźców. Demetria wyczuła pismo nosem. Odsunęła mnie od popcornu, w który wpatrzyłem się jak zaczarowany i zaczęła mi po krótce tłumaczyć o co chodzi z tym strzelaniem i białą falą słonej przekąski uciekającej z maszyny. - Więc ona grzeje? Jak to się dzieje? - Drążyłem, nie mogąc sobie wyobrazić jak to się dzieje, że coś tak małego jest w stanie ogrzać tak szybko taką ilość pomarańczowych kuleczek. - To działa prawie tak jak incendio! Tylko wiesz, bez palenia popcornu. - Zamachałem rękoma, aby nadać swojej wypowiedzi odpowiedniego dramatyzmu. Na szczęście (lub raczej nie) wkrótce znaleźliśmy się bliżej innej maszyny. Jeszcze dziwniejszej i mniej zrozumiałej od poprzedniej. Ściągnąłem brwi, słysząc jej słowa. - Nie żartuj sobie. - Spojrzałem na nią z lekkim politowaniem. - A w McMagic to co sprzedają? - No cóż, nawet członek rodziny różdżkarzy czasami potrzebuje podwójnego cheeseburgera i dużej coli. - Tylko wiesz, tam wszystko wygląda inaczej. Nie ma tam tych dziwnych… guzików, syczenia i węży. Wszystko odbywa się szybciej i bez zbędnego kręcenia się w miejscu. Wydaje mi się, że chcąc wszystko ulepszyć, tylko jeszcze bardziej spowolnili cały proces. - Wyraziłem swoje zdanie, zupełnie nie mając racji. Maszyna do wydawania napoi wciąż pozostawała dla mnie zagadką, nawet jak już podszedłem na tyle blisko niej, że prawie mogłem jej dotknąć. - Może być to pomarańczowe. - Zgodziłem się na zamówienie napoju, z ulgą powierzając to zadanie jedynej mądrej w naszej dwuosobowej drużynie. Ciśnienie (ze stresu) skoczyło mi już tak bardzo, że niemalże czułem jak pulsuje mi pod czaszką, więc może to byłą moja wina, że wpadliśmy na tego faceta? Nasze napoje się rozlały, lądując na przechodzącym mugolu, ale nie dałem mu okazji do kontrataku. - Chodź, bo zaraz się spóźnimy - pociągnąłem Demetrię za rękę, znikając wewnątrz kina, aby tylko uciec jak najdalej i najszybciej. Udało nam się nawet trafić na tę samą salę, ale nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zamienienie kolejnych uwag. Seans właśnie się zaczynał, co poznałem po migających światełkach. Edwin miał rację. Wszędzie wokół panował straszny rozgardiasz. Niektórzy ludzie wciąż rozmawiali, a jaskrawe błyski wkrótce doprowadziły mnie niemalże do mdłości. W pewnym momencie już nawet nie śledziłem wzrokiem ekranu, woląc wpatrywać się w siedzącą obok Travers. W nawiązaniu kontaktu przeszkadzał mi jedynie ryk, jaki wydobywał się z głośników za każdym razem, gdy przed nami zaczynało robić się efektowniej. Przy jednej z takich scen wróciła do mnie karma. Oberwałem napojem i latającym, prażonym popcornem. Zakląłem cicho, wydłubując sobie słoną przekąskę z włosów, ale wkrótce musiałem pogodzić się z porażką. Nie pozbędę się tego, zwłaszcza, że słodki napój już zaczynał się do mnie kleić. Przeprosiłem Demetrię i opuściłem salę w poszukiwaniu toalety. Nie było szans, abym siedział na wilgotnym fotelu ani minuty dłużej, nic już nie wspominając o kilkudziesięciu minutach, jakie jeszcze musiałbym na nim spędzić, gdybym nie opuścił sali.
Tytuł filmu: Czarnoksiężnik z Krainy Oz Kostka: 6, potem 6 Kostka druga: 1, ale to już nieważne Czy Edwin jest z tobą w sali?: tak! Nessa uratowała mój nudny scenariusz XD
Czekanie na rozpoczęcie seansów zaczynało Franklina potwornie nudzić i sam już nie wiedział, co miał ze sobą zrobić, wobec czego przykleił twarz do maszyny z zabawkami rozważając w myślach, która z leżących w niej zabawek była najbardziej atrakcyjna. Rozglądał się i widział wiele znajomych twarzy, ale także dużo nieznajomych i obawiał się zagadywać - bo co jeśli to mugolka? Miał bardzo zafrasowany wyraz twarzy, ile jeszcze?! Na szczęście jego męki zostały ukrócone i Harrington przywołał wszystkich do siebie rozpoczynając od rozdawania wejściówek. Franklin przyjrzał się dokładnie swojej, odnajdując wzrokiem rząd oraz miejsce, które miał zająć, a następnie podążył w kierunku sali, gdzie miał się odbyć seans. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać, wobec czego na luzaku zasiadł w czerwonym fotelu, opierając ręce na podłokietnikach i patrząc na wystrój. Hm, dziwnie. A potem zaczął się film - Franek nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Przepływające przed oczami obrazy i kolejne klatki sprawiały, że coraz bardziej otwierał usta. Nie omieszkał głośno skomentować niektórych scen - okrzykiem, westchnięciem, pomrukiem złości czy też śmiechem. Ogólnie był zainteresowany fabułą, lecz chyba bardziej dlatego, że nigdy w kinie nie był i było to dla niego zderzenie z niesamowitym zjawiskiem, niż dlatego, że rozumiał wydarzenia z ekranu i jakoś się z nimi identyfikował. Ostatecznie jednak wyszedł z kina zadowolony, choć współtowarzysze niekoniecznie musieli pałać do niego wielką sympatią, bo zachowywał się dość niesubordynowanie. Zwalmy to jednak na nadmiar ekscytacji.
Carson udało się wyjść cało z potyczek z oblanym przez nią biznesmenem - mężczyzna najwyraźniej nie miał czasu na sprzeczanie i opieprzanie młodszej dziewczyny i szybko zniknął z kina, prawdopodobnie zmierzając do sklepu po świeżą koszulę. Krukonka odetchnęła z ulgą, lecz do samego końca postanowiła tkwić przy postaci nauczyciela, jedynie obserwując to, co działo się dookoła. A pić też się jej odechciało, resztę kolorowego napoju wrzuciła do śmietnika razem z kubkiem, który był powodem wszystkich jej zmartwień w tamtej chwili. Odebrała swoją wejściówkę i zajęła odpowiednie miejsce przypisane na jej bilecie. Fotel był wygodny i nieco się w nim zapadła, ale nie przeszkadzało jej to. Z uwagą obserwowała to, co działo się na ekranie - film niekoniecznie wpasował się w jej gust, w wielu momentach odwracała spojrzenie lub patrzyła na swoje paznokcie, może ze dwa razy ziewnęła - w innych prawie gryzła paznokcie ze stresu. Jeszcze przed napisami końcowymi zastanawiała się, jakim cudem uda jej się przelać wszystkie te odczucia i ogólne wrażenie na referat...
Nie sądziłam, abym już kiedykolwiek zdołała przywołać kłopot z n o w u. Wydałam się znakomicie wyczerpać limit tych nieścisłości, tych gotujących krew w żyłach starszych i poważniejszych ludzi, niespodziewanych wydarzeń właśnie w dziecięcym wieku. Przeistoczyłam się - z buntowniczki bez najmniejszego powodu buntu prosto w bezkonfliktową, opanowaną osobę. Cóż - przynajmniej - utrzymywałam się w tej opinii, zdaje się - dość stabilnej; wyraz mojej mimiki w ciągu ostatnich lat nie wykrzywiał się w nieodpartym przypływie - niespodziewanych uczuć. W środowisku mugolskim wkraczam, niemniej w swoją dawną rolę, zużytą skórę zrzuconą dawno w procesach nieuniknienia wzrostu. Sieję - drobny - lecz sieję zamęt. - Dzięki - odpowiadam więc Marceline Holmes, która to miała wiedzę o wiele większą w temacie ściśle wyzbytych z magii zakupów. Inna waluta. Zaczęłam nawet się zastanawiać - czy aby istniała którakolwiek dziedzina, w jakiej obrębie Marceline Holmes nie mogła się doskonale odnaleźć, w jakiej błądziła niczym strudzony, smagany deszczem wędrowiec. Nie rozważałam tej kwestii w ramach banalnej zazdrości - nie zazdrościłam - byłam zaś najzwyczajniej ciekawa; chciałam ją lepiej poznać. Niedługo później - profesor Harrington przyznał nam aktualne zadania. Miałam ogromną nadzieję, aby ten cały film - wartował oczekujących w przyszłości słów, zawartych przy referacie. Zgodnie z zaleceniami, usiadłam oraz w spokoju oddałam się widokowi rozświetlanemu w bliżej nieokreślony sposób. Baśniowa kreacja świata zdołała mnie w pewien sposób rzeczywiście zachwycić - choć z fascynacją nie postąpiło w parze też zrozumienie. Wychodząc z kina - byłam już pewna - będę musiała nieco wzbogacić swą wiedzę, poprosić kogoś o pomoc. Skoro już przyszłam, powinnam oddać referat.
To nie był dzień Marceline. Chciała spędzić czas na zgłębianiu wiedzy dotyczącej mugoli, a jedyne co wyniosła to... Irytacje na wszelkie możliwe atrakcje. Na szczęście udało jej się niewątpliwie pomóc Ariadne, dzięki czemu na salę kinową weszła w lepszym nastroju. Mina jednak zeszła z twarzy Francuzki, gdy dostrzegła dwie pary, a te jak na złość zaczęły niezwykle głośno rozmawiać. Niemniej, próbowała skupić się na filmie, co finalnie skończyło się jedynie zapamiętaniem irytującej melodii i rozkosznego bałwanka, wszak pozostałą scenerią zdawała się być dysputa niemagicznych i głośne chrapanie. Była wściekła, jednak - niekażda lekcja niesie za sobą perspektywę stricte edukacyjną, czyż nie? Pozostało już tylko napisać referat.
Kostka: 2 Film: Kraina Lodu
Zt
Neirin Vaughn
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Pilnował dziewczyny dość uważnie, chociaż mogłoby wydawać się, że jest inaczej. Starczyło jednak, że pilnie odpowiadał na zadawane pytania, aby utwierdzić się w przekonaniu, iż słucha słów rudowłosej. Nawet pomimo wzroku skaczącego po otoczeniu. - To nie zaklęcia. W środku każdej lampki jest... Wiesz, może ci to potem narysuję, bo to będzie nieco skomplikowane - on sam musi sobie przypomnieć, jak wygląda led wewnątrz. - Kiedyś w bibliotece usiądziemy - dodał po tym, uznając, że tutaj niezbyt jest sens. - Może nawet tej mugoskiej, jeśli chciałabyś taką zobaczyć - w zasadzie czemu nie? Nie są daleko, a to świetne miejsce, aby zaznajomić się z mugolską kulturą. - Możesz uznać, że ten elf wie tylko, co zrobić, jak widzi funty. Nie zna algorytmu postępowania w sytuacji, kiedy dostanie galeona. Sprawiłaś, że dostał napadu paniki, bo stało się dlań coś dziwnego - najwyraźniej metafora z elfem się przyjęła. Jeśli Nessa zechce, kiedyś wyjaśni jej działanie mechanizmu dokładniej. Na razie zeszli na sprawy językowe. - Well, English isn't particularly complicated in some cases. I think that's an american word? Which makes it even You know... It's a corn that pops... Hence popcorn - wyjaśnił, nim nie weszli do sali. Miał jedno z gorszych miejsc. W zasadzie klimatycznie się wpasowali, bo też wyglądali jak para, ale nie potrafił się skupić na niczym przez to gadanie z obu stron. - Wyszywane? To by zajęło za długo. Na tym płótnie będą kolorowe światła, które ułożą obraz. Jest białe, aby najlepiej było je widać. Widzisz? - Zaczęły się reklamy. Przez film nie rozmawiali wiele, ale i tak Neirin nie mógł się skupić. Pary obok ciągle gadały, odciągając jego uwagę. W efekcie nie wyniósł wiele z seansu, o ile cokolwiek. - To stary film. Kiedyś mugole nie potrafili robić kolorowych nagrań. Czasem te czarno białe malowali ręcznie. Jak się podobał? - Zagadnął, po czym oboje skierowali się do wyjścia.
Tytuł filmu: Czarnoksiężnik z krainy Oz Kostka: 2 Czy Edwin jest z tobą w sali?: tak
zt x 2
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Patrząc na Agnes uśmiechał się lekko pod nosem i czekał na jej reakcję, zastanawiając się przy okazji, jaki dokładnie będzie film, na który się wybierał. Książkę darzył pewną dozą sentymentu, ale nie był pewien, czy film będzie tak samo dobry jak jego pierwowzór. Oczywiście zaraz miał się o tym wszystkim przekonać na własne oczy, ale niespecjalnie mu się do tego śpieszyło. Co prawda już niejednokrotnie bywał w kinie, ale zawsze lubił te odmiany, jakimi było wyjście do całkowicie mugoslkiego świata. Wszystko było tutaj takie inne, w pewien sposób naprawdę magiczne i urokliwe. Oczywiście, że punktualnie! Co jak co, ale takiego widowiska nie mógłbym sobie odpuścić. Natomiast co do stroju, widocznie powinnaś tak chodzić zdecydowanie częściej! - Po tych słowach posłał jej lekki uśmiech, a następnie podążył wzrokiem za nią, patrząc na dwójkę nastolatków, która próbowała poradzić sobie przy kasie, ale na całe szczęście udało im się chyba rozwiązać ich kłopot. Nie mógł się też powstrzymać od lekkiego uśmiechu, gdy zobaczył, jak nagle zaczęła się rumienić. W niektórych momentach bywała tak bardzo urocza, że aż trudno było mu w to uwierzyć. Szybko jednak oderwała jego wzrok od jej policzków. Gdy zaczęła opowiadać mu o filmie, na który miała iść przeniósł swoje spojrzenie na jej twarz, słuchając z zaciekawieniem tego, co miała mu do powiedzenia. Nigdy nie był na tym filmie, a i teraz przecież nie miał takiego zamiaru, a więc nie miał nic przeciwko temu. Nie był jakimś wielkim fanem kina, a więc wątpił, żeby miał szybko obejrzeć ową animację Disneya. Mimo wszystko całość wydawała mu się naprawdę ciekawa. W dodatku Agnes zdawała się naprawdę przeżywać to wszystko, a więc może faktycznie warto zorganizować się jakoś i to obejrzeć. - Nie no, nic się nie stało! - rzucił i wybuchnął lekkim śmiechem, gdy nagle zorientowała się, co robi i lekko się zmieszała. No naprawę. Piegusek był chyba najbardziej uroczą osobą jaką znał - Poza tym nie wiem, czy i kiedy w ogóle miałbym okazję to obejrzeć, a więc nic się nie stało. Będziesz po prostu musiała mi opowiedzieć resztę fabuły, gdy już wrócimy do szkoły. W zamian za to ja opowiem Ci o moim seansie, umowa stoi? - rzucił lekko, a następnie, słysząc jej sugestię co do popcornu ruszył w stronę maszyny, z której kupił pudełko, które podał przyjaciółce. No cóż, czasem nawet on mógł być dżentelmenem! Poza tym i tak podebrał jej go całkiem sporo, nim w końcu rozeszli się do sal kinowych. Ku jego satysfakcji film okazał się całkiem ciekawy. Śmiało można powiedzieć, że naprawdę go pochłonął, a dodatkowo całość obyła się bez jakichś przykrych incydentów. Co prawda kilka osób zachowywało się w co najmniej niekulturalny sposób, ale zamiast skupiać się na nich po prostu skupił swoje spojrzenie na ekranie i w taki oto sposób dotarł w końcu do końca filmu.
Tytuł filmu: Czarnoksiężnik z krainy Oz Kostka:5 Czy Edwin jest z tobą w sali?: tak.
z/t
Hemah E. L. Peril
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Nikt wyjątkowo do niej nie zagadał. Co też się dziwić, wszyscy zajęci byli seansem. Skupieni, rozemocjonowani albo zestresowani, że nie poradzą sobie z mugolską kulturą. A ci co bardziej zaznajomieni ze światem niemagicznym z kolei pomagali kolegom o większej czystości krwi. Mogła sama zgarnąć sobie jakiegoś stuprocentowego nieogara do niańczenia na ten wieczór. Upiła nieco swojego napoju, zanim ludzie jęli tłumnie przekraczać granice sali filmowej. Ona została na końcu, nie spiesząc się. Wiedziała, że jeszcze reklamy, jeszcze ile przed reklamami... Niech się wszyscy usadowią. Bez problemu odnalazła swoje miejsce. Trochę musiała przepraszać ludzi, aby się doń dostać, na szczęście nie robili problemów. A gdy usiadła, sam seans przebiegał spokojnie. Animacja była przyjemna, piosenki naprawdę chwytliwe. Trochę żałowała, że nie mogła na ten film wybrać się ze znajomymi. Brakowało jej głupich docinków czy odnoszenia się do głównej bohaterki. Mimo to, animację uznała za naprawdę fajną. Jeszcze kiedyś wybierze się na nią z kimś. A "Mam tę moc" nie pozbędzie się z głowy jeszcze długo.
Tytuł filmu: Kraina Lodu Kostka: 6 Czy Edwin jest z tobą w sali?: nie
/zt
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Odwróciła się w stronę Holdena, witając go krótkim, ale pozbawionym chłodnego tonu "Thatcher". Wydawało jej się, że chłopak odnajdzie się w kinie bezproblemowo. W końcu pochodził z rodziny mugolskiej, a przynajmniej tak kojarzyła. Mimo wszystko nie chciała dać poznać w żaden sposób, że sama na wielu rzeczach się nie zna. - To jest o Meksyku? - dopytała. Chyba za mało uwagi przykładała do kultury tego kraju w wakacje, a zbyt wiele do dobrych drinków i wygody na plażach... - Trochę nudy, wolałabym coś nowego. Nie otrzymała jednak możliwości wyboru, więc tylko ponarzekała trochę Gryfonowi, rozmawiając z nim przez moment. Wkrótce musieli rozejść się do sal, więc pożegnała chłopaka, życząc mu sarkastycznie świetnego seansu. Nie liczyła na taki. Usiadła w sali kinowej samotnie, podpierając głowę o rękę i zaczęła oglądać. Trzeba było przyznać, że już na starcie pojawiły się komplikacje. Mugole wszędzie się pchali, jak bydło, a przecież film nie mógł im uciec. Rozpychając się brutalnie łokciami dotarła do swojego miejsca, ale już po kilku minutach czuła się mocno rozdrażniona. Dwie parki obok Fire zaciekle komentowały film także gdy już się zaczął. Chłodnym tonem powiedziała, że powinni być ciszej, co na jakiś czas ich uspokoiło, ale dalej ciągle szeptali. Powoli rosnąca irytację spotęgowała fala popcornu. Posłała winowajczyni ostre spojrzenie, zaciskając wargi w niemym wyrażaniu tego, jak bardzo nie znosi tej małej kretynki. Najchętniej wepchnęłaby jej siłą wszystkie te kukurydziane kuleczki do gardła. - Czujesz się pewnie dobrze wśród tego czegoś? - zakpiła cicho, na myśli mając mugoli. Naturalnie nie uważała ich za o wiele gorszych, ale wiedziała, że Lumiere ma tym punkcie bzika. Zaraz potem kolejne fantastyczne wydarzenie - facet niedaleko Gryfonki zasnął i chrapał donośne w najlepsze. Bez ceregieli kopnęła go w nogę i poczekała aż jego tępy, mugolski móżdżek zrozumie, że chce mu coś przekazać. - Jeśli jeszcze raz chrapniesz wyrwę ci struny głosowe i zagram na nich Czajkowskiego. - szepnęła, obdarzając go lekkim uśmiechem, po czym oparła się wygodniej w swoim fotelu i wypuściła powietrze z płuc. Trzeba przyznać, że nie wiedziała co myśleć, kiedy pojawiły się napisy końcowe. Była trochę pod wrażeniem tego, jak wyglądały animacje. Nadal nie wiedziała jak osiągnęli takie efekty mugole, nadal wolała też realność, ale nie była mocno zawiedziona. Miała zamiar jeszcze dopytać Thatchera, jak podobał mu się jego własny film, ale ostatecznie postanowiła pochodzić po Londynie i pozwiedzać, skoro już tu byli.
Tytuł filmu:Coco Kostka:2 Kostka druga:1 Czy Edwin jest z tobą w sali?: nie
Dopiero zasiadając w fotelu Agnes zdała sobie sprawę, jak bardzo tęskno jej było do świata mugoli; uwielbiała wspólne wypady do kina ze znajomymi, zwykłe przedmioty szkolne, no i oczywiście gry na konsole, w które zazwyczaj przegrywała. I choć nauka magii była równie interesującym zajęciem, to czasem brakowało jej godzin spędzanych na normalnych, codziennych czynnościach. Nie dane jej było jednak na długo pogrążyć się w nostalgii, bowiem ledwo zajęła swoje miejsce w ostatnim rzędzie, tuż przy ścianie, a na ekranie zaczęły wyświetlać się reklamy, które pochłonęły uwagę dziewiętnastolatki. Tak, panna Lumière była jedną z tych osób, które uwielbiały półgodzinny blok reklamowy przed każdym seansem - o iluż premierach można było dowiedzieć się w ten sposób! Gdy wreszcie - ku uciesze większości widowni - na ekranie pojawiły się napisy początkowe, zwiastujące początek animacji, do głowy nastolatki zawitał pewien pomysł, który jak się miało za chwilę okazać był początkiem małej serii katastrof. Otóż Puchonka postanowiła zmienić miejsce, korzystając z faktu, że na sali i tak nie było wiele ludzi; wstała i ruszyła w kierunku niższego rzędu, w którym poczęła przepychać się delikatnie pomiędzy nogami siedzących tam mugoli, gdy nagle potknęła się i wymachując rozpaczliwie ramionami wysypała popcorn...wprost na głowę @Blaithin ''Fire'' A. Dear, która raczej nie była z tego faktu zadowolona. Nie chcąc wdawać się w kłótnie z Gryfonką, Agnes zajęła jak najdalsze od dziewczyny miejsce, a zaraz po zakończeniu seansu czmychnęła z zasięgu wzroku Dearówny.
Tytuł filmu: Coco Kostka:6 Czy Edwin jest z tobą w sali?: nie
Wiem, że po czasie, ale nie bijcie...
Jeremy Dunbar
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
W końcu nadszedł ten dzień, a raczej wieczór, podczas którego mógł zabrać Emily do mugolskiej dzielnicy Londynu. Nie przepadał za tym miejscem mimo, że wszak był mugolakiem z krwi i kości. Powrót do ruchliwych ulic, miliona migających bilbordów, hałasu i nieczystego powietrza nie był zbyt miły dla człowieka, który nie przepada za mugolami. Mimo wszystko dla Emily przyszedł tu i nawet się uśmiechał ilekroć spoglądał na jej jasną i oczarowaną tym światem twarz. Właśnie wysiadali z tramwaju, gdzie pokazywał jej jak się kasuje bilet i jak za pomocą przycisku otworzyć sobie drzwi. Z początku planował zamówić taksówkę, jednak uznał, że skoro w jego towarzystwie jest czystokrwista czarodziejka łaknąca nowych doświadczeń to wybrał komunikację miejską. - I mamy kino. - odezwał się, gdy już podeszli do wielkiego budynku z bardzo dużym szyldem "Everyman". - Zarezerwowałem nam miejsca albo na horror albo na komedię, bo nie wiedziałem co wolisz. Horror zacznie się za dwadzieścia cztery minuty a komedia za trzydzieści siedem, ale to możemy poczekać już w środku. - otworzył przed nią drzwi, trzymając jedną dłoń za jej plecami, ale też jej nie dotykając. Emily sprawiała, że się zwyczajnie cieszył. Gdyby nie ona to nie miałby tak dobrego humoru będąc w tej okolicy. Gdy weszli, odebrał od niej wierzchnie okrycie i posłał jej pogodny uśmiech. Wyglądała olśniewająco, o czym jej wspomniał, gdy tylko się spotkali zeszłej godziny. Na ten wieczór założył też dłuższe rękawy koszuli nie tylko z faktu, że tak wypada, ale też by ukryć ruchome tatuaże. - I jak emocje? - popatrzył prosto w jej oczy. - Masz ochotę po kinie przejść się do całkowicie mugolskiej restauracji? Nieopodal jest fajna, ma dobre recenzje. - sięgnął po broszurki z listą aktualnie wydawanych filmów i podsunął dziewczynie, by się z nią zapoznała. - Wiesz, że nie byłem w kinie od... jakichś siedmiu lat? Rzadko bywam już w tej dzielnicy. - zagaił i przy okazji faktycznie odkrył, że całkowicie odcinał się już od mugoli. To jakiś psikus losu, skoro spotkały się dwie osoby z różnych światów - mugolak, który nie lubi mugoli i czystokrwista, która za nimi przepada. Dyskretnie wodził wzrokiem po ludziach, ale nie spotkał nikogo interesującego ani tym bardziej żadnej znajomej twarzy.
Nie rozumiała jak ktokolwiek może gardzić tym światem. Paradoksalnie - był najbardziej magiczną rzeczą, jaką widziała w życiu. W tramwaju musieli patrzeć na nią jakby była stuknięta, kiedy z zachwytem obserwowała wszystkie te mechanizmy - kasowanie biletu, otwieranie drzwi przyciskiem, tablica z wyświetlającymi się przystankami. Ciągle dopytywała Jeremy'ego jak to wszystko działa bez magii, ale nawet wytłumaczenia na niewiele się zdawały, w jej głowie to pozostawało zagadką. To co jeszcze rozczuliło ją na mugolskich ulicach i w samym kinie, to kolorowe lampki świąteczne. W ich świecie również nie brakowało tego typu dekoracji, ale to co się święciło to były na ogół świeczki, a tutaj w grę wchodził prąd i wrażenia były zupełnie inne. Sam budynek kina też budził jej podziw. Był ogromny, a w środku znowu było pełno ekraników, na których wyświetlały się przeróżne napisy. Nawet nie próbowała się w tym odnaleźć, zdając się na Jeremy'ego. Martwiło ją tylko to, że kupił już bilety. Specjalnie wymieniła galeony na funkty, żeby móc za siebie zapłacić, a domyślała się, że zwrotów nie przyjmie. Nie to, żeby nie traktowała tego wyjścia jak randki, wręcz przeciwnie. Po prostu w tej kwestii była dość zasadnicza. - Masz już bilety? Okej, to ja stawiam jakieś jedzenie... tam coś chyba jest, tak? - zapytała niepewnie, wskazując na bar z popcornem i nachosami. - A co do filmu, to w sumie wszystko jedno, ale może horror? - uśmiechnęła się, nie chcąc wychodzić na jakiegoś tchórza. Zresztą to co mieli oglądać było jej naprawdę obojętne. Chciała zobaczyć prawdziwy film na mugolskim ekranie kinowym i to było dla niej rozrywką samą w sobie. - Merlinie, ale wszystko się świeci... - zauważyła z fascynacją, nie odrywając wzroku od ekranu z reklamami. Nawet to robiło na niej wrażenie. Oddała mu beżowy płaszcz. Pod spodem miała fioletową koszulę wpuszczoną w ołówkową, brązową spódnice i lakierki. Klasyczna Emily, a więc i usta były pomalowane na czerwono. Swoim stylem wpasowywała się raczej w mugolskie standardy, aczkolwiek jak na kino to był dość oficjalny strój. Chłopak też miał koszulę, więc nie uznała jednak tego za niewłaściwe. - O, jasne, bardzo chętnie. Czym się różni mugolska restauracja od zwyczajnej? - zapytała zainteresowana i spojrzała na niego zaskoczona po kolejnym wyznaniu. Jak mógł sobie tego odmawiać? Przecież to miejsce było szalenie interesujące jeszcze przed przekroczeniem progu sali kinowej, a on tak po prostu, mimo że o tym wiedział - nie bywał tu? Ludzie chyba nigdy nie mieli przestać jej zaskakiwać. - No coś ty? Dlaczego? Nie lubisz kina? - powiedziała to takim tonem, jakby mieściło się to absolutnie poza jej wyobraźnią.