Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom państwa Whitelight

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyWto Gru 26 2017, 17:58;

First topic message reminder :


Dom Beatrice i Camaela


Dom Beatrice i Camaela został zaczarowany w taki sposób, że tylko osoba, która już w nim była, lub bezpośrednio od Beatrice bądź Camaela dowiedziała się o jego położeniu geograficznym, mogła go odnaleźć. W innym wypadku nie było to możliwe. Ten zabieg pozwalał na pozbycie się ewentualnych niechcianych gości.


Front domu


Dom znajduje się w mocno zalesionym miejscu, z dala od wzroku ludzkiego i centrum miasteczka, na delikatnym wzniesieniu. Z jego werandy rozpościera się przepiękny widok na Dolinę Godryka co zdecydowanie zachęca do spędzania wieczorów w tym miejscu. Drewniane ściany i kamienne murki idealnie się ze sobą komponują tworząc bardzo enigmatyczne wrażenie.



Ogród cz.1




Ogród cz.2


Ogród jest mocno zadrzewiony i może sprawiać wrażenie mocno zdziczałego. Jednak w całym tym rozgardiaszu jest jakiś urok, który sprawia, że to miejsce jest jeszcze bardziej magiczne


Parter:
Piętro:




Ostatnio zmieniony przez Beatrice L. O. Whitelight dnia Czw Lut 17 2022, 10:35, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 06:47;

Tak, wiem. - Odpowiedział Robin, kiedy ta tylko skomentowała jego stan. Wolał nie mówić że bywało gorzej, bo jeszcze niektórzy nie wiadomo co by sobie wyobrazili. Uśmiechnął się i w łapki wziął szklankę z trunkiem -Jestem Drake. Miło poznać.- No i od razu wziął małego łyka z nadzieją że alkohol faktycznie mu nieco pomoże. Nie pił często więc był nieprzyzwyczajony do tego smaku i ostrości, ale zdecydowanie ognistej mógł przyznać jedno. Porządnie rozgrzewała.
W milczeniu i co jakiś czas pijąc whisky i ciamkając lizaka, obserwował jak Olivia robi wieżę z ciastek, a Hunter recytuje poemat. - Całkiem niezły mu wyszedł. - No... Przynajmniej jego zdaniem. Wilkołak miał w sobie nie za wiele artysty, więc pewnie lepszego by im tu nie ułożył. Kiedy przyszła kolej na Doireann i usłyszał co ma zrobić, aż oczy mu się szerzej otworzyły. Rosnący uśmieszek przysłonił szklanką z której się napił. Kurwa... Dobre to nawet.
No nie najgorzej. Jeśli Doire zacznie przez to mdleć, to przynajmniej półwil ją przytrzyma dzięki czemu puchonka nie zaliczy gleby. - Eskil, dbaj o nią tam. - No i widocznie karma wracała, bo Dori spojrzała się na niego jak wkurwiona Atena, przez co dreszcz mu po plecach przeszedł. -Pytanie poproszę. - A kiedy ono padło, w końcu pojawiła się okazja. Miał już niby i jej, i Eskilowi powiedzieć o tym w Arabi, ale nie było okazji. Więc skoro pojawiła się teraz... Powinien skorzystać. Zwłaszcza że lekkie zmęczenie w połączeniu z alkoholem dawało mu nieco więcej odwagi żeby to zrobić.- A... Podczas pełni obrastam futerkiem i jakoś mnie tak nachodzi żeby drzeć się po psiemu na księżyc i biegać po łąkach przez większość nocy z ozorem na wierzchu.- Powiedział to mniej więcej tak, jakby chodziło o komentowanie pogody. Złapał ze stosu babeczkę i zaczął powoli jeść. Cukier może też mu da kopa.- I potem nazajutrz jestem wykończony. Eskil. Pytanie czy wyzwanie? - Spytał się, uprzednio informując dlaczego wygląda jak no zarwanej nocy. Bo faktycznie tak było. A jak przyjaciel zapraszał na siedemnastkę, to choćby się waliło i paliło, trzeba przyjść. Zastanowił się krótko nad pytaniem dla wila, ale przez to że nie miał zbyt wielu pomysłów... Poszedł na łatwiznę.-Gdybyś miał się przespać z jedną, dowolną osobą... Kto by to był? - Spytał się badając przy okazji wzrokiem czy Doire od jego wyznania faktycznie nie straciła przytomności.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 07:01;

Okazało się, że ta zabawa była świetnym pomysłem. Oczywiście, jak to wszyscy przewidzieli, siłą spojrzenia próbował zburzyć wieżę z ciastek. Machnął zbywająco ręką w kierunku Huntera bowiem pierwsze zadania mają prawo być pozbawione szaleństwa. Wydał z siebie entuzjastyczny okrzyk kiedy wieża się rozsypała. Wziął sobie jedno z tych ciastek, które pochłonął w dwóch kęsach i popił jednym łykiem płynnego ognia. Gardło paliło, krzywił się przy każdym choćby najmniejszym łyku, ale pił. Chciał. Bardzo uważnie śledził czy aby Olivia nie oszukuje, ale ku jego uciesze grzecznie wypiła swój przydział. Rechotał nie głośniej niż Robin kiedy nakazała Hunterowi układać wierszyki miłosne. A wybuchał coraz to większym śmiechem kiedy usłyszał jego wypociny.
- Jesteś urodzonym poetą.- chichrał się, odchylając się w tył i bardzo dokładnie zapamiętując ten zryw romantyzmu w jego wykonaniu. Przeniósł zaskoczony wzrok na Doir kiedy wybrała wyzwanie. Otwierał usta, aby ją uprzedzić, że Hunter może podsunąć coś niekoniecznie mądrego, ale podjęła już decyzję, wypiła (!) i usłyszeli treść wyzwania. Momentalnie na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech. Zwinął palce w pięść i pochylił się w stronę @Hunter O. L. Dear, aby przybić mu żółwika za ten genialny pomysł. Bardzo ciężko było mu nic nie mówić kiedy to @Doireann Sheenani prosiła. Musiał ugryźć się w język, ale od razu wyciągnął rękę w jej kierunku i nie wytrzymał: - Ciesz się, że nie na kolanach Huntera.- momentalnie oplótł ją rękoma na wysokości pasa, a brodę ulokował na jej ramieniu. Znali go na tyle, aby wiedzieć, że nie wybierze wyzwania przez dłuższy czas. Odpowiadała mu taka forma przytulania i dzięki temu nie łypał spode łba na pozostałych Ślizgonów za identyczną pozę. Przeniósł leniwie wzrok na Drake'a kiedy ten otrzymał pytanie. Ciekawe był odpowiedzi, ale nie spodziewał się takiej. Momentalnie z jego trzewi wyrwało się wielkie "Wooooooo!", które bądź co bądź nie miało żadnego negatywnego wydźwięku. Wybałuszył oczy i mocniej przytulił do siebie Doir, zakrywając przy okazji jej dłoń swoimi palcami. Zaczął się trochę śmiać.
- Nic nie mówiłeś, stary hipogryfie?! Tyle lat?! No wiesz ty co. Za karę masz wypić dodatkową kolejkę! No dalej!- mówił głośno, dosadnie. - Liv, nalejesz mu obficie? Trzymam Doir, aby nie zemdlała.- a jego ślepia były wesołe, spojrzeniem zaś dawał mu do zrozumienia, że poza żalem nie miał względem niego żadnych obaw. Miał mu trochę to za złe, a z drugiej strony przynajmniej wiedział już czemu ten bywał chronicznie zmęczony jakiś czas w miesiącu. Machnął ręką, że chce pytania bo nie miał ochoty puszczać Doireann, którą przysunął sobie na uda. Parsknął śmiechem przy jej uchu.
- Tylko jedna? No wiesz ty co! - trząsł się ze śmiechu bo ciężko było go zawstydzić. Oparł polik o rami Puchonki i patrząc prosto w oczy Drake'a (i tylko w jego) odpowiedział bez wahania. - Niemal z każdym z was. Nie wiem z kim najbardziej. - odparł i nie wyglądał jakby kłamał. Trudno byłoby mu wyłowić zwycięzcę. Nie sugerował też tylko jednej płci.. gotów był wypić kolejkę jeśli uznają, że to nie jest wystarczająca odpowiedź. To był też grząski grunt więc nie zerkał na żadne ze Ślizgonów. Mimo wszystko nadeszła jego kolej… przeniósł wzrok na Robin. Miał bardzo zachwycone ślepia.
- Pytanie czy wyzwanie, Robin?- sama musiała określić na co ma odwagę i czego mniej się obawia. Wyszczerzył się słysząc wybór. Powiódł wzrokiem po salonie odnajdując w nim kilka kotów. Przydadzą się idealnie do tego zadania!
- Wybierz jednego kota i ubierz go w jakąś część garderoby, którą masz na sobie. Nie mogą to być biżuteria ani buty. - nieco schował się za kurtyną włosów Doireann jakby obawiał się, że Robin zabije go wzrokiem.
- No dobra, może to być część garderoby któregoś z nas, którą osobiście zdejmiesz… oprócz Huntera bo to będzie za łatwe. Jeśli kot ci ucieknie, pijesz dwie kolejki. Jeśli ci się uda… ja piję jedną. - puścił jej oczko i sięgnął po garść żelków, zjadając je w identyczny sposób co Liv.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 09:17;

Nie ma co, impreza rozwijała się szybko i w najlepsze. Robin jedynie zdążyła pocałować ponownie Huntera, kiedy to Eskil już szykował swoje bomby w postaci “ZERO OBŚCISKIWANIA SIĘ NA MOICH OCZACH!” i celnie wymierzał je w nią oraz w Huntera. W kompletnie odruchowym i złośliwym odruchu, przylgnęła do Deara jeszcze mocniej a Eskilowi zademonstrowała jak wspaniały manicure miała na środkowym paznokciu prawej dłoni, o mało przy tym nie wybuchając śmiechem. Weszli w głąb pomieszczenia, gdzie Robin chwilę przyglądała się wnętrzu, zaraz jednak wmuszała w Drake’a alkohol a po chwili półwil zarządził grę w pytanie czy wyzwanie. Oczywiście nie miała nic przeciwko! No bo jakże by to tak… Odmawiać solenizantowi? Nie wypadało..
Nim się obejrzała, Hunter pociągnął ją na swoje kolana, a ona mogła tylko usadowić się na nich wygodniej. Jako że pierwsze zadanie otrzymała do wykonania Olivia, a Robin wciąż dzierżyła w swojej dłoni różdżkę, postanowiła nieco dziewczynie pomóc w osiągnięciu odpowiednich rezultatów. Odpowiednich w opinii Robin oczywiście. Tak więc wycelowała skrupulatnie różdżką w stół na którym budowała wieżę, tak aby nikt inny tego nie widział, po czym niewerbalnie rzuciła zaklęcie. Stolik zatrząsł się nieco, co oczywiście zburzyło misterną budowlę. Akompaniamentem do tego wydarzenia był śmiech wszystkich wokół, włączając w to samą Robin i żądania wypicia kolejki whisky.
Przyszła pora na Callahan, która dała wyzwanie Hunterowi. Kiedy Robin je usłyszała, od razu przeniosła wzrok na twarz swojego chłopaka, niezmiernie ciekawa, jak się to potoczy.
- To dajesz, kochanie - i czekała na jego cudowne poematy. Pewnie z równie wielką niecierpliwością, jak cała reszta zgromadzonego tutaj towarzystwa. Upiła nieco whisky z dzierżonej w dłoni szklanki, chcąc czymś zająć ręce, kiedy to oczekiwała w napięciu na to, co miało nastąpić.
Najpierw parsknęła lekkim śmiechem, ale chwilę później zaczęła się śmiać tak głośno i serdecznie, że aż się skuliła na tych jego kolanach, nieomal wylewając niego z trunku który miała w dłoni. O Słodka Morgano! Śmiała się jeszcze jakiś czas, po czym, gdy się wyprostowała ze łzami w oczach, jedną dłonią złapała podbródek swojego chłopaka, by przyciągnąć jego usta do siebie.
- Oh, możesz mnie tak wkurzać choćby i zaraz - powiedziała patrząc na niego z czułością, choć w ogólnym rozgardiaszu po pięknym poemacie, który zapanował w pomieszczeniu, prawdopodobnie tylko Hunter był w stanie to dosłyszeć. A nawet jeśli ktoś inny usłyszał te słowa, to miała to głęboko w nosie, bo po chwili pocałowała Huntera i to było dla niej najważniejsze.
Hunter postanowił dać wyzwanie Doireann, a Robin miała ochotę złapać się za głowę. Spojrzała na niego jak na debila, bo nawet ona wiedziała, że zadanie dla dziewczyny było wbrew pozorom ciężkie. Już wcześniej każdy mógł zaobserwować, jak bardzo była skrępowana tym wszystkim, a ten postanowił tylko dowalić do pieca.
- Dori, nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz i nikt nie będzie miał pretensji - powiedziała jeszcze, ale puchonka najwyraźniej coś sobie postanowiła i zamierzała zrealizować zadanie. To naprawdę było godne podziwu. Chwilę później, razem z Hunterem usadowili się na kanapie, bo czemu by nie skorzystać, skoro zrobiło się na niej nieco miejsca?
Zaintrygowana przeniosła spojrzenie na Drake’a, gdy ten wyznał, co robi po nocach. No proszę, jak widać, niektórym zajęło lata, aby poznać tę prawdę, a ona widziała chłopaka po raz pierwszy a już się dowiedziała że ten jest wilkołakiem, bo jakoś kompletnie nie przychodziło jej inne wyjaśnienie dla tego wszystkiego.
Drake zadał pytanie Eskilowi a ten, jak to miał w zwyczaju, odpowiedział w taki sposób, aby nie odpowiadać wcale. Robin od razu ten fakt oburzył, więc zaczęła głośno buczeć w ramach protestu.
- Eskil, pijesz 3 kolejki za tak paskudne niedopowiedzenie! - zawyrokowała od razu, bo przecież w sumie to nie odpowiedział na zadane mu przez Drake’a pytanie. A to jest nieładne zachowanie…
Głupia by była, gdyby sądziła, że jakimś cudem ją ominą, a kiedy zobaczyła wzrok Eskila… Wiedziała, że może spodziewać się najgorszego. Momentalnie uśmiech zszedł z jej ust, a w oczach zagościła czysta nienawiść względem półwila.
- Wiesz, że to jest znęcanie się nad zwierzętami, prawda? - zapytała bardzo chłodnym tonem, po czym powoli wstała z kolan Huntera, dalej patrząc wprost na Eskila. - A żeby cię hipogryf w ten głupi łeb kopnął…
Westchnęła głośno, upijając jeszcze alkoholu, jakby chciała w ten sposób dodać sobie odwagi. Sama nie zamierzała się rozbierać z jednego prostego względu; nie będzie siedzieć w samych majtkach przy nich wszystkich, a przecież bluzki nie zdejmie, bo nic pod spodem nie miala… Więc decyzję podjęła bardzo szybko.
- No to panie wilkołak, rączki do góry! - uśmiechnęła się złośliwie, podchodząc do niego. To była wojna, a na wojnie nie było żadnej litości! Poczekała, aż chłopak podniesie swoje ręce, po czym złapała brzeg jego koszulki. Skoro miała go rozebrać, to zamierzała zrobić to dobrze. - Przy okazji zobaczymy czy jesteś tak owłosiony, jak na wilkołaka przystało - mruknęła, zbliżając usta do jego ucha tylko po to, aby wyglądało to lepiej dla innych. Oj nie zamierzała bawić się w półśrodki!
Kiedy koszulka znajdował się już w jej rękach, pozostawało znaleźć ofiarę. Wcześniej nie dostrzegła jasnego kota (@Camael Whitelight) jednak teraz wydawał się on idealnym wyborem.
-Cześć sierściuszku! - przywitała się grzecznie, łapiąc zwierzaka w pół. Był naprawdę śliczny, musiała to przyznać! - Mam nadzieję, że wybaczysz mi głupotę tego dupka - skomentowała jeszcze, kiedy włożyła koszulkę Drake’a przez głowę kota, po czym obserwowała swoje dzieło. - Jeszcze tylko łapki…- te przecisnęła przez rękawy, co wyglądało kuriozalnie, bo kot niemalże utopił się w koszulce.
- No, to teraz wyzwanie czy pytanie dla Drake’a? - kiedy ten odpowiedział, skupiła na nim swoje spojrzenie, uśmiechając się przy tym nieco złośliwie. Zamierzała coś sprawdzić, choć oczywiście nie powiedziała o tym głośno, bo nikt nie mógł wiedzieć o delikatnej pomocy, jakiej użyczyła samej sobie. Wpatrywała się w chłopaka, skupiając się na tyle, by jej wszystkie zbędne myśli uleciały w eter. - Zrób dwa kółka wokół domu, wyjąc do księżyca jak na wilkołaka przystało - nie pytała, czy to zrobi. Rozkazywała, jednocześnie używając przy tym delikatnego nacisku hipnozy. Uśmiechnęła się słodko, w głowie wizualizując to, co Drake miał zrobić z nadzieją, że ta delikatna sugestia zadziała zdecydowanie mocniej, niż się ktokolwiek spodziewał. I że nikt nie wyłapie czym posiłkowała się przy dawaniu tego zadania.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Moderator




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 14:40;

Nigdy w życiu nie sądził, że kiedykolwiek będzie szedł do domu Beatrice z zamieram skontrolowania – czy w ogóle stoi. Niemniej, nie potrafił jej odmówić, kiedy patrzyła na niego tymi czarnymi oczami, kiedy mówiła, że samej jej głupio, a on może łatwo ukryć swoją tożsamość. Kręcił jedynie głową z niedowierzaniem, wychodząc z domu, uświadamiając sobie, że naprawdę szedł szpiegować. Westchnął cicho, teleportując się z Hogsmeade do Doliny, szybko znajdując się w odpowiedniej odległości od domu Trice. Nie spiesząc się za bardzo – odpalił Lordka, zaciągając się nikotyną i parskając pod nosem, myśląc o tym co zamierzał właśnie zrobić. Powolnie stawiał kroki, kierując się w odpowiednią stronę, przechodząc przez zaklęcia maskujące i zerkając niebieskimi tęczówkami na dom, który już z zewnątrz tętnił życiem. Dopalił papierosa, zamieniając niedopałek w mały guzik i odruchowo chowając go do kieszeni, kiedy jedną myślą zmienił się w jasnego kota, a jego wszystkie myśli stały się znajomo proste do rozszyfrowania. Nigdy wcześniej nie sądził, że będzie wykorzystywać swoją umiejętność do takiego celu, a jednak wchodził do domu swojej narzeczonej ze zdecydowanie innej perspektywy. Cóż, wchodził było zbyt mocnym stwierdzeniem, kiedy ujrzał zamknięte drzwi. Westchnął w duchu, kierując się na najbliższy parapet, w poszukiwaniu uchylonego okna, przysięgając sobie w duchu, że odegra się Trice za ten pomysł. Znalazł odpowiednie miejsce i wślizgnął się do kuchni, nieco przeciągając się na blacie i otrzepując, bowiem chodzenie po mokrej trawie pod postacią kota, nie było jego ulubioną rzeczą. Wyczyścił swój umysł, starając się nie zachowywać zbyt dziwnie jak na kota, zbyt ludzko, ciesząc się, że opanował tę umiejętność na tyle, by nie sprawiało mu to większego problemu. Wyostrzony słuch pozwolił mu łatwo zlokalizować centrum zabawy i już miał się kierować w tamtą stroną, ot zobaczyć czy wszyscy żyją, kiedy usłyszał lekkie powarkiwanie ze strony innego kota. Zastygł z bezruchu, całkiem ludzko mrużąc oczy na Felix Felicis i prychając pod nosem na fakt, że nadal się do niego nie przyzwyczaiła. Przekazał jej tylko, że przychodzi w pokojowym nastawieniu, omijając ciemnego kota szerokim łukiem i wchodząc do salonu. Widząc, że nic wielkiego się nie dzieje, pomijając rzecz jasna to czego właściwie się spodziewał – Puchonka na kolanach Eskila, studentka rozbierająca Gryfona – chciał się powoli wycofać, kiedy został przechwycony przez Robin. Zesztywniał w ułamku sekundy, choć przypominając sobie, że miał się zachowywać jak kot, odrobinę się rozluźnił, walcząc ze sobą, by nie zmienić postaci tu i teraz, przyprawiając wszystkich o zawał. Zignorował fakt, nazwania sierściuchem, wymyślając coraz to nowe sytuacje, w których Trice będzie mu się za to odwdzięczać, gdy bez żadnej delikatności (!) została mu wciągnięta koszulka na głowę. Słodki Merlinie, na co on się zgodził? Miał też wrażenie, że Felix się z niego nabija i przeklinał zdolność porozumiewania się z innymi kotami. To już podchodziło pod znęcanie się nad zwierzętami, pomyślał, dosłownie topiąc się w koszulce Drake’a.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 17:41;

Nie mogła powstrzymać nieco złośliwego uśmieszku, który mimowolnie wkradł się na malinowe usta, kiedy wypowiadała wyzwanie, jakiemu sprostać miał Hunter. Ten nie wydawał się z tego powodu zbytnio zadowolony, niemniej efekt jaki osiągnął chyba spodobał się wszystkim, bo po chwili pomieszczenie wypełniła głośny śmiech. I choć wierzyła w przyjaciela, to szczerze przyznać musiałam, że przez ułamek sekundy miała poważne wątpliwości. Podobne nawiedziły umysł brunetki, co do tego czy posiada jeszcze jakieś szare komórki w mózgu, gdy jego wybór padł na Doireann, a ta podjęła się wyzwania...dość osobliwego. Nikomu prawdopodobnie nie umknął fakt, że Puchonka wciąż czuła się skrępowana, nawet tym, że Eskil poświęca jej odrobinę więcej uwagę, a teraz przez głupią zabawę - albo ściślej rzecz ujmując przez idiotyzm Huntera - zmuszona była usiąść blondynowi na kolanach. 
- Zdecydowanie, nie musisz Doir - zgodziła się z Robin, posyłając przyjaciółce pełne współczucia spojrzenie, bo wiedziała, co dziewczyna w tym momencie zapewne przeżywa, natomiast na Huntera spojrzała jakby z mordem w oczach w duchu przysięgając, że się na nim za to odegra. Oby był tego świadom. 
Niestety nie mogła więcej myśli poświęcić na planowaniu zemsty, bo padająca z ust odpowiedź na pytanie, jakie Sheenani zadała Drake'owi sprawiała, że mimowolnie wszystkie myśli opuściły jej umysł, który skupiał się na ogarniającej ją panice. Poruszyła się odrobinę nerwowo, zakładając kosmyk włosów za ucho, by jednak po namyślę, ponownie przesłonić nim twarz. Policzki Gryfonki nabrały żywszego odcienia, który na pewno nie był wywołany wypitym alkoholem, chociaż ten dodatkowo potęgował gorąc jaki poczuła, odkrywając coś, czego wolała być nieświadoma. 
Dlatego kiedy Eskil poprosił by polała Gryfonowi, bez słowa, zaciskając przy tym wargi w cienką linię, pokręciła przecząco głową. - Przepraszam, muszę skorzystać z łazienki - oznajmiła, przeciskając się między stolikiem a kanapką. Rzuciła się do pierwszego pomieszczenia z drzwiami, zamykając je za sobą nieco głośniej niż powinna. Tu, gdzie nie musiała przejmować się ciekawskimi spojrzeniami oparła się o ścianę, próbując unormować oddech, który stał się płytszy i szybszy. Wyciągając przed siebie dłonie dostrzegła jak drżą, a serce w jej piersi biło tak szybko, jakby właśnie ukończyła maraton. - Cholera - jęknęła. Panika zaczynała brać nad nią górę, chociaż starała się zapanować nad reakcją własnego ciała. - Callahan, ogarnij dupę! - pouczyła sama siebie i choć w teorii wydawało się to łatwe, to w praktyce ciężko było jej osiągnąć stan spokoju; czuła łzy wzbierające w jasnych talerzach oczu. Może gdyby potrafiła wyczarować patronusa byłoby prościej? Prychnęła do własnych myśli, bo jak mogłaby przy pomocy patronusa stawić czoła najprawdziwszemu wilkołakowi?! Drake jest wilkołakiem. Cholera! Nerwowo przeczesała dłonią włosy odrzucając je do tyłu, co zrobiła tak niefortunnie, że okulary które osadzone były na jej nosie upadły na podłogę, po prostu się łamiąc. Klęknęła, chwytając je w dłonie. - Poważnie? - rzuciła w eter i chociaż nie widziała zbyt dobrze, bo obraz lekko się jej zamazywał dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tak naprawdę weszła do pokoju, w dodatku nie byle jakiego, a eskilowego.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 18:25;

Uśmiechnął się i zgodnie z wolą solenizanta wypił dodatkową kolejkę, którą nalał sobie sam, bo Olivia widocznie musiała się nagle udać za potrzebą. Może ją nieco po tym alkoholu zemdliło? Istniała taka możliwość. W końcu niektóre osoby miały dosyć delikatne żołądki, a Olivia nie wydawała mu się być zaprawioną w piciu. Wyzwanie które rzucił do Robin Eskil sprawiło że nieco podniósł brwi do góry. Niezbyt mu się podobał w tym udział kota, bo te niespecjalnie z tego co wiedział lubiły przebieranki. Kiedy zaś ślizgonka stanęła przed nim, już domyślał tego co się stanie zanim jeszcze zaczęła mówić. Posłusznie podniósł rączki do góry żeby mogła z niego zdjąć koszulkę. I tak oto pokazał swoją umięśnioną i nieco owłosioną klatę, a na dodatek na lewym barku miał jebitną bliznę po ugryzieniu wilkołaka, którą ciężko było przegapić. Wychodziło na to że nawet gdyby nie powiedział, to mogliby się po samej bliźnie domyślić bo co jak co, ale na psa by tego nie zrzucił. Westchnął lekko i obserwował jak Doppler dorywa kota i ubiera go w koszulkę chłopaka na której na 100% zostało trochę wilkołaczej sierści mimo tego że starał się ją z niej wyczyścić przed wyjściem. No i jeszcze jak na ironię... Teraz była jego kolej. Dla odmiany postanowił wybrać... - Wyzwanie. - Był też ciekaw co każe mu zrobić. Długo nie czekał bo dostał od niej wyraźny rozkaz, który ciężko było zignorować. Jego odporność na hipnozę była osłabiona przez zmęczenie i alkohol, więc nie oponował. Szkoda że po drodze do drzwi się potknął i wywalił się na podłogę. Ostatecznie nic mu się niestało poza tym że się zbłaźnił i dostał delikatnego wstrząsu. - Nie śmiej się. - Rzucił do Eskila wychodząc. Zaczął robić kółka wokół domu i posiłkując się doświadczeniem, wyjąc tak bardzo realistycznie jak tylko mógł. Po skończonym zadaniu wrócił do środka... Niezbyt zadowolony z tego co zrobił. I tak miał dostatecznie zmęczone gardło po wczorajszym wyciu. Usiadł i spojrzał na Huntera.- Pytanie czy wyzwanie? - Po tym jak Dear wybrał, Drake musiał się przez chwilę namyśleć. Jak męczyć innych, to męczyć. Hmm... Zaśpiewaj najbardziej obciachową piosenkę jaką znasz. - Rzucił z uśmiechem mając już różdżkę gotową do zmiany muzyki w pomieszczeniu na adekwatną do piosenki, którą będzie im Hunt śpiewać.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 20:45;

Musiał przyznać, że nawet dobrze się bawił wymyślając rymowankę dla Robin, a i całe towarzystwo się ożywiło, przez co nie potrzeba im było jeszcze większej dawki alkoholu, żeby być w dobrych humorach. Pal licho, że teraz wszyscy wiedzieli, że żaden z niego Mickiewicz czy inny Wołodyjowski. Przynajmniej się pośmiali, a on dostał buziaka.
Wiedział doskonale, że samemu Eskilowi spodoba się wyzwanie, które wymyślił Dori, a kiedy Robin i Oli siadły na niego, od razu zapewniając Puchonkę, że wcale nie musi tego robić, jego spojrzenie wpatrzone nadal uważnie w Sheenani mówiło wyraźne: "musisz, musisz, takie są zasady. Był dupkiem. Ale przynajmniej teraz dupkiem-kupidynem!
- Noo, ciesz się, że nie padło na moje, bo są kościste i idealnie pasują tylko do zgrabnego tyłka Robin - obwieścił na temat swoich kolan, po czym cmoknął przelotnie Ślizgonkę w usta. Uwielbiał jej dogryzać i już miał na końcu języka, żeby dodać, że ma równie kościsty tyłek, ale nie chciał zarobić strzała w morde. Lepiej, żeby tego wieczoru jej nie denerwował zbytnio.
Siedząc już wygodnie na kanapie i słuchając odpowiedzi na pytanie Drake'a zaczął lekko podszczypywać Robin, korzystając z faktu, że ciągle jego ramiona oplatały jej biodra. Już czuł niewielki wpływ procentów - w końcu co chwilę nielegalnie popijał poza zabawą, a więc tylko czekać, aż mniej subtelnie zacznie drażnić swoją dziewczynę. Kiedy do jego uszu dotarło pytanie Gryfona odnośnie tego z kim Eskil chciałby się przespać, od razu się podniósł głowę znad sylwetki Doppler, zainteresowany odpowiedzią Ślizgona.
- Racja! Co to za takie ogólniki! Nie umiesz sypnąć imionami? Nawet ja mogę zgadnąć na kogo z tutaj obecnych masz ochotę... - jęczał, oczywiście już na tyle wstawiony, że nie przejmował się tym, że Eskil może rozpętać tą odpowiedzią kolejną burzę w ich przyjacielskim trójkącie. - Buuu, pij karnego! - odezwał się po chwili, sięgając po butelkę, żeby dolać mu do szklanki. Solenizant? I jeszcze praktycznie trzeźwy? Skandal!
A potem Robin zaczęła rozbierać Drake'a, na co Hunt patrzył z zainteresowaniem i rozbawieniem jednocześnie, a dopiero kiedy zaczęła ubierać jasnego kota w tę koszulkę, parsknął śmiechem i tym razem to on zainicjował żółwika, zbitego z Eskilem. Może i zadanie na poziomie przedszkolaka, ale hiperzabawne. Potem Lilac poznał siłę przekonywania Robin, co Hunter zauważył po niewczasie, kiedy zobaczył zadowoloną z siebie minę dziewczyny i domyślił się, że wykorzystała tę okazję do ćwiczeń zdolności hipnozy. Dear parsknął śmiechem, kiedy ich wilku pokazowo potknął się przy wyjściu, a opiernicz z jego strony dostał Eskil, na co starszy Ślizgon wyszczerzył zęby. Oli na moment wybyła do łazienki, a kiedy Drake wrócił, kontynuowali zabawę padło na niego. Oczywiście wybrał wyzwanie i szybko tego pożałował.
- Czy Wy postawiliście sobie za cel kompletnie mnie skompromitować dzisiaj? - wypalił od razu, jak tylko dotarło do niego, że ma śpiewać. - Nie mam kurwa zielonego pojęcia co jest najbardziej przypałową piosenką, ale pamiętam jedną przyśpiewkę z bajki na dobranoc... - jak siara to siara - powiedział sobie w myślach, po czym odchrząknął i próbował przypomnieć sobie melodię, którą za dzieciaka wyśpiewywała mu mama.
-"A Wiluś Siusialik przytulił mocno garnuszek, wycałował jego złoty brzuszek i przyrzekł mu, że odtąd zawsze pomagać laleczkom i już nigdy nie stanie się starym gburowatym zrzędą" - wyrecytował nucąc niedbale spokojną melodię, bo dla niego był to powrót do dzieciństwa, ale zapewne nie każdemu z tu zebranych mama wymyślała rymowanki do bajek...
- Clearwater, pytanie, no nie? - rzucił w stronę Eskila, posyłając mu znaczące spojrzenie i przelotnie spoglądając na siedzącą mu nadal na kolanach Doireann. - Okej, to... Czysto teoretycznie, gdybyś miał możliwość, to którego z nauczycieli chciałbyś zawilować, ale w celu uniknięcia szlabanu, ani uzyskania lepszej oceny? Tak po prostu, żeby mieć z tego frajde. - był ciekawy co kumpel wymyśli. Jakoś tak po tych kilku szklankach ognistej przyszły mu na myśl takie głupie rozkminy.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 22:10;

Bądź co bądź reakcja Robin i Olivii zmazały na moment uśmiech z jego twarzy. Popatrzył na dziewczyny z powątpiewaniem, bowiem zabrzmiały jakby siedzenie mu na kolanach było przestępstwem. Bardzo chętnie obejmował Doireann, orientując się, że strasznie długo tego nie robił. Tak bardzo wziął sobie do serca jej gorliwe "zwolnij", że teraz czuł się z tym źle. Potem postanowił wykonać unik słowny przed podawaniem imion bowiem to mogłoby rozpętać nie tyle co burzę, a apokalipsę. Wywrócił oczami przy zbulwersowaniu Robin i posłał jej srogie spojrzenie, jakby próbując przypomnieć jej jak bardzo jest to niewskazane tutaj pytanie. Nie do niego, na Merlina. Nalał sobie whiskey i wypił dwie kolejki, bo trzeciej nie dał rady. Momentalnie jego policzki, szyja i uszy zapłonęły czerwienią, oczy zaszkliły, a z gardła wydostał kaszel, tłumiony ramieniem Doireann. Od tego wszystkiego szumiało mu już w głowie, myśli stały się zdecydowanie powolniejsze. Przegryzł alkohol przekąskami, aby odzyskać zdolność mówienia. Whiskey wypaliła mu chyba gardło! Od teraz przemawiał głosem zniekształconym przez chrypkę. Kark, dłonie, szyja, skronie płonęły od zwiększonej temperatury ciała, co mogła odczuć głównie Doireann. Nawet nie zdołał oburzyć się za te jawne macanie Ślizgonów. Wiedział, że cały czas próbują go do tego przyzwyczaić.

Podał więc takie wyzwanie dla Robin, które ich od siebie na moment oderwało.
- Ej, skąd ten kot? On tu nie mieszka? - wybałuszył oczy na widok jasnego kocura, którego przysiągłby, nie było tutaj od rana. - Jak znam życie Morderca Beci sprowadził sobie jakąś kicię. - wskazał na trzymanego przez Robin zwierza, który to zaraz potulnie utonął w koszuli. Gołą klatę Drake'a komentował gwizdem, śmiejąc się, że udało się do tego doprowadzić. Omiótł wzrokiem obszerną bliznę, prawdopodobnie po ugryzieniu i wzdrygnął się. Gdzieś tam wewnątrz siebie czuł do niego żal o trzymanie wszystkiego w tajemnicy. Przecież znają się od lat, naprawdę uważał, że Eskil zmieni swoje zachowanie kiedy pozna sekret wilkołactwa? Cóż, z reguły to, co straszne, Clearwatera przyciągało (jak na przykład Robin). Przybił żółwika z Hunterem, chichrając się tak głośno jak on. Śmiech ten został przerwany przez Olivię, która wystrzeliła jak z procy... po schodach.
- Ej, Liv, ale skąd wiesz, że tam jest łazienka?! - zmarszczył brwi, zdziwiony jej zachowaniem, bo przecież nigdy jej po domu nie oprowadzał. - Zostaaań. - zatrzymał przy sobie Doireann i ucałował jej ramię jeden raz, potem drugi ale już przy samym uchu. Tak długo "zwolnił tempo", że teraz nie chciał jej tak łatwo puszczać więc oplótł ją w pasie bardziej stanowczo i sporadycznie się do niej kleił. Alkohol przyćmił jego zmysły więc całkowicie umknął mu fakt, że Hunter tu się wygłupiał.

- Ej, kot się drze, uciszcie... eeee... to był Dear. - wybuchnął śmiechem kiedy zorientował się, że był to pokaz śpiewny Huntera. Trząsł się z radości i te drgania musiały przepływać na Doireann. Zaraz to usłyszał swoje imię w jego ustach więc uśmiechnął się tak szeroko, leniwie, szczęśliwie. Rzucił "pytanie", bo nie chciał oddawać Doireann.
- Whitelight! - rzucił bez pomyślunku. - Albo nie... Dear! Ale wtedy gratis to nagrobek w Dolinie Godryka... - wywoływało u niego to niesamowitą wesołość. - Zawilowałbym to ja ciebie, Hunter. - wyszczerzył się od ucha do ucha, opierając brodę tuż przy szyi dziewczyny, jakby bez niej nie mógł teraz skupić myśli. Ach, jak się wierciła, no do licha! Coś tam mu mówiła i zrozumiał jedynie "Liv", przez co bardzo głęboko westchnął i zabrał z niej ręce.
- No dobra idź, ale no, masz wrócić zaraz, co nie? - był bardzo niepocieszony jej odejściem, ale nie zamierzał trzymać jej na siłę. Po chwili został samiuteńki, a więc sięgnął po butelkę whiskey i polał pozostałej czwórce kolejną porcję.

- Dear! - wybrał sobie go na ofiarę, celowo dręcząc go wyzwaniami, które wybierał.
- Tańcz na stole! Z Drake'm! Głośniej muza! - zawyrokował i niedbałym zamachnięciem rąk z rzucił ze stołu tackę z babeczkami, wyduszając z siebie "ojej, spadły", robiąc miejsce dwóm zainteresowanym. Doczłapał do Robin, obejmując ją po chwili ramieniem.  
- No i co tam, kocurku? Moje zdrowie? - stuknął kieliszkiem o brzeg jej kieliszka i chciał upić, ale okazało się, że nie było w nim już nic. Przechylił naczynie do górny nogami i popatrzył smutno na Robin. - Nie ma. - ta podkówka na ustach miała pokazać jak bardzo mu z tego powodu przykro.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Sie 26 2021, 23:45;

.  Było jej… jakoś tak lepiej, że obie dziewczyny stały po stronie jej nie muszenia. I chociaż chętnie by ich posłuchała, tak chodziło jednak o coś więcej, niż zwykłą zabawę. Chciała się jakoś pokazać i udowodnić, że nie jest pruderyjna i nudna, nawet jeśli miała być o krok od spalenia się ze wstydu.
  Siedziała więc bardzo spięta na eskilowych kolanach, starając się z całych sił ignorować, jak mocno dudniło jej serce. Kontrolnie spojrzała po zebranych, jakby upewniając się, że nikt poza nią nie jest w stanie tego usłyszeć. Zwłaszcza, że kiedy bardzo zrelaksowany właściciel nóg bezceremonialnie objął ją i robiąc z jej ramienia podpórkę na brodę. I nawet jeśli podobna bliskość nie przeszkadzałaby jej tak bardzo, gdyby tylko półwil zadbał o odpowiedni nastrój i prywatność, jednak publiczne obściskiwanie się wykraczało bardzo mocno poza strefę komfortu Puchonki.
  I tak jakoś… No, rzuciła się z tym niezbyt przemyślanym pytaniem na Drake’a.
  Spodziewała się usłyszeć, że Gryfon (@Drake Lilac) ma dziewczynę, do której czasami się zakrada. Albo historię o tym, jak raz z miesiącu wybywa na głośne, narkotyczne przyjęcia (za to brzydząca się przemocą Doireann była gotowa go skopać). Wilkołactwo za to ani razu nie przeszło jej przez myśl. Musiałaby analizować jego zniknięcia razem z fazami księżyca - a kto wpadły na podobny pomysł? Ostatecznie wyjawienie sekretu przez chłopaka wcale nie wprawiło jej w zachwyt, chociaż też - wyjątkowo - nie panikowała aż tak bardzo. Patrzyła na niego jedynie tak, jakby chciała przeprosić go za te wszystkie lata, kiedy nie wiedziała i nie mogła go wspierać. - Bogowie, Drake. - Głos miała cichy i zmartwiony, wbrew wszechobecnej wesołości. Chciała dopytać się, kiedy to się stało, jak i gdzie. Upewnić się, że pomimo żartobliwego opisu całej przypadłości chłopak czuje się dobrze, nic go nie boli, a potem, podtrzymując tradycje związane z ich przyjaźnią, upiec mu maślane bułeczki. Nie zrobiła jednak tego, zdając sobie sprawę z tego, że nie był to ani czas, ani miejsce na okazywanie tej nadmiernej, matczynej troski.
  Zaraz potem przypomniała sobie jednak o pewnej sprawie związanej z przyjaciółką (@Olivia Callahan). Przecież Liv bała się wilkołaków - i to tak mocno, że te zasługiwały na miano jej bogina. Przypatrywała się jej chwilę, zastanawiając się, jak w tej sytuacji do niej dotrzeć. Może powinna zabrać ją na moment do ogrodu? Upewnienie jej, że to przecież Drake, najspokojniejszy człowiek na świecie, który w życiu nie skrzywdził muchy mogłoby chociaż trochę pomóc złagodzić jej nerwy. Zanim jednak zdążyła zrobić cokolwiek, ta wstała i uciekła. Przez to wszystko pytanie zadane Eskilowi (@Eskil Clearwater) całkowicie jej umknęło. Zorientowała się, że coś miało miejsce, jedynie przez głośne protesty ze strony Ślizgonów. - Eskil, może lepiej do niej pójdę, dobrze? - Obróciła się w stronę chłopaka. - Widziałeś, jak zbladła… - Mówiąc to chciała się poderwać i ruszyć za Callahanówną, jednak w tym momencie półwil zacisnął swoje ramiona, skutecznie ją powstrzymując. Przecież… no, nie będzie się z nim szarpać. Byli cywilizowani, wszystko można było przegadać. A przynajmniej można by było, gdyby usta Clearwatera zajęłyby się gadaniem, zamiast wędrować wzdłuż jej ramienia.
  Ukryła twarz w dłoniach, nie mając najmniejszego pojęcia, co ma zrobić. Półnagi Drake biegał i wył, @Robin Doppler ubierała jakiegoś bezpańskiego kota, który zakradł się do domu, @Hunter O. L. Dear śpiewał, a sam Eskil… To gdzieś ją całował, to mocniej ściskał, innym razem śmiał się tak, że trzęsło i jej drobnym ciałkiem. Bogowie, jeden półwil sprawiał, że była bliska utraty przytomności. Gdyby nie przekonanie, że Olivia płacze gdzieś kompletnie przerażona, to pewnie pozazdrościłaby jej tej ucieczki. - Eskil, no… - Jęknęła cicho i poklepał go po dłoniach. - No już, już. Naprawdę muszę iść do Olivii. - Nie poddawała się. Mijały kolejne minuty, podczas których Gryfonka nie wracała, a to jedynie potęgowało niepokój Sheenani.
  Niepojęte było jej szczęście, gdy Ślizgon ustąpił. Nie ryzykowała, że zmieni zdanie - poderwała się momentalnie, w akcie wdzięczności łapiąc (na jakąś mikrosekundę!) jego dłoń. - Wrócę. A jak nie, to wiesz, jak mnie znaleźć. - Dość szybkim - jak na nią - krokiem zaczęła zmierzać w stronę schodów. Zanim jednak postawiła krok na pierwszym schodku zawróciła, podeszła do kota w drakeowej koszulce i przejęła go. - Wybacz kotku, ja sama mogę sobie nie dać z rady. - Szepnęła, trzymając w ramionach NAUCZYCIELA TRANSMUTACJI, kiedy już razem z nim wspinała się na piętro.

  Niekoniecznie wiedziała, gdzie szukać łazienki, a nie chciała też naciskać wszystkich klamek. To byłoby przecież szczytem braku wychowania - a wielu z dobrych manier lubiła przestrzegać nie tylko ze względu na rodzinny przymus. Przemierzała więc niewielki korytarz, zatrzymując się na moment przy przy każdych drzwiach i nasłuchując. Olivia, chociaż starała się być cicho, nie była wcale tak trudna do usłyszenia. - Olivio? - Powiedziała trochę głośniej, niż miała w zwyczaju mówić, starając się upewnić, że dziewczyna ją usłyszy. W końcu nie mogła zapukać, kiedy jej dłonie zajmował @Camael Whitelight (którego, swoją drogą, po drodze postanowiła pozbawić koszulki). - Wszystko dobrze? Mogę wejść? - Spytała, a w jej głosie słychać było autentyczną troskę. - Przyniosłam ci kota. - Dodała, sugerując, że nawet jeśli Gryfonka nie ma ochoty na jej towarzystwo, to nie oznacza to, że musi siedzieć tam sama.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Sie 27 2021, 20:05;

Czego on na tej imprezie nie robił. Spodziewał się, że będzie wiele przypałowych momentów, ale na Merlina, dopiero się zaczęło, a ludzie jakby uwzięli się na niego. Jakoś między sobą potrafili sobie wymyślać normalne wyzwania, a kiedy przyszło do niego, to oczywiście musiało to być coś, przez co musiał się zbłaźnić. Na szczęście, był już na tyle pochmielony, że było mu już wszystko jedno, a dzierżąc w dłoni kolejną pełną szklankę whisky, nie mógł się doczekać, aż impra się rozkręci. W końcu, powoli zaczynały się coraz ciekawsze zadania - jak na przykład ubieranie kota - a więc tylko czekać, aż znajomi staną się bardziej kreatywni.
Jednak atmosfera zaczęła się nieco sypać, kiedy Olivia nagle wyleciała (dosłownie!) z towarzystwa, znikając, a kilka minut później Dori wybyła za nią. Można było powiedzieć, że dziewczyny przerosła ta gra, ale przecież nawet nic takiego się nie działo! Co, Drake bez koszulki to taki bulwersujący widok? Okej, jego blizna po ugryzieniu wilkołaka nie należała do najpiękniejszych, ale co je tak naprawdę ugryzło? Dearowi jednak coraz bardziej szumiało w głowie, przez co praktycznie położył się cały na plecach Robin po tym jak wyjęczał swoją pioseneczkę z dzieciństwa. Była taka mięciutka i cieplutka, że z łatwością mógłby na niej zasnąć, ale to nie czas na to! Musiał wymyślić pytanie dla Eskila, co po chwili zrobił.
- Ej, bardzo chętnie! Serio, chce! - ożywił się na odpowiedź młodszego Ślizgona, wcześniej śmiejąc się z perspektywy zawilowania Trice. To byłoby ciekawe. - Musisz kiedyś spróbować. - dorzucił jeszcze po chwili, po raz kolejny przystawiając szklankę do ust.
Za chwilę jednak zawołany przez półwila, od razu oznajmił, że chce wyzwanie.
-Dawaj, wilczku. Wstajemy - rzucił do Drake'a, zanim sam niezbyt zgrabnie zrzucił z siebie na siedzisko Robin i lekko zachwiawszy się w pierwszej chwili, kiedy stanął na nogi, przytrzymał się ramienia siedzącego nieopodal Eskila. Zaraz jednak wyprostował się i kiedy ten zrobił im miejsce na stole, bez większych problemów wskoczył na blat. - Gdzie ten dj?! Dawać muzykę głośniej! - krzyknął podekscytowany, a zanim jeszcze zaczął wywijać w sobie znanym rytmie, zobaczył Eskila oplatającego ramieniem Doppler i wyrwało mu się głośne "ejejejejej!". Pochylił się ku niemu, nadal stojąc na stole, by pociągnąć go za rękę.
- Stary, nie pomyliły Ci się laski? Dawaj do nas. Pokażmy dziewczynom, że mamy klasę i... klatę! - praktycznie wyciągnął go na ten blat, aby mógł razem z nimi zaprezentować swoje kocie ruchy. Zaczął się wyginać w rytm muzyki, poruszać falująco długaśnymi rękami, drepcząc przez chwilę w miejscu bo jednak stolik był za mały na ich trzech. Zarejestrował to, mimo, że był już dobrze wstawiony i właśnie ten stan sprawił, że w pewnym momencie pieprznął głową o coś i głośno jęknął, przeklinając i odwracając się. - O kurwa, huśtawka! - palnął, widząc potężny żyrandol, po czym szturchnął Eskila. - Chodź, pohuśtamy się - rzucił do niego, łapiąc za rogi z jednej strony i śmiejąc się jak głupek, czekał, aż Clearwater pochwyci drugi koniec.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptySob Sie 28 2021, 12:50;

Panujący w pomieszczeniu półmrok sprawiał, że dostrzegała jedynie zarys mebli. Kiedy na dworze zrobiło się tak ciemno? przeszło dziewczynie przez myśl, a wraz z nią spomiędzy warg wydobył się krzyk, gdy dostrzegła lustrzane ślepia, które wpatrywały się w nią z nieukrywaną niechęcią, by ostatecznie ją zwyczajnie zignorować. Instynktownie przytknęła dłonie do ust, choć przechodzą obok drzwi Doir na pewno ją usłyszała. 
Dlatego kiedy Puchonka (@Doireann Sheenani) mamiona dźwiękami otworzyła delikatnie drzwi Olivia i tak podskoczyła, wstrzymując oddech. Powietrze z płuc wypuściła dopiero, gdy zdała sobie sprawę z kim mam do czynienia. 
- Doireann, on… Drake jest wilkołakiem - z tymi słowami wypowiedzianymi lekko spanikowanym i płaczliwym tonem, chwyciła przyjaciółkę w ramiona, przypadkowo przygniatając kota (@Camael Whitelight), którego ta trzymała w dłoniach, oczywiście prawie od razu od niej odskoczyła, słysząc pełne niezadowolenia miałknięcie. 
- To taki terapeutyczny kot? - zapytała, lekko się przy tym uśmiechając, bo gdy jej uwaga skierowana była gdzieś indziej, umysłu nie zaprzątały myśli o Gryfonie-wilkołaku. 
Wzięła zwierzaka w dłonie, zatapiając smukłe palce w jego długiej sierści, był taki przyjemnie miękki. Sunąc dłonią od jego głowy przemknęła przez tułów aż po ogon. - Jest śliczny i znaczenie milszy niż ten co siedzi na łóżku - przyznała, z czułością całując go w łepek, by zaraz kontynuować pieszczoty. - To chyba pokój Eskila - oznajmiła, wyrażając swoje wątpliwości, które jednak miała. Może z Beatrice mieszkał ktoś jeszcze poza Ślizgonem? Nauczycielka eliksirów nie była raczej zbyt wylewną jeśli chodziło o życie prywatne.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPon Sie 30 2021, 01:23;

Poczuł się lekko zaniepokojony, kiedy Doireann wręcz wystrzeliła za Olivią na górę kiedy tylko mogła. Zwłaszcza że co jak co, ale jeśli chodziło o sprawy związane z uczuciami to puchonka wykazywała się nadludzką wręcz intuicją. Zwłaszcza że do tego porwała bliżej niezidentyfikowanego kota ze sobą zostawiając go tu na pastwę losu. Poza tym... Czuł że będzie miał o jego przypadłości naprawdę długą pogadankę przy najbliższej okazji. I czemu miał też przeczucie że Dori wraz z Eskilem zaciągną go do jednego przedziału w pociągu żeby go przesłuchać? Nie pił póki co więcej, bo nie chciał się napruć w trzy dupy. Nie chciał przecież rzygnąć na podłogę. Mimo to nieco go zatkało kiedy usłyszał co Dear miał zrobić. Nie lubił tańczyć, bo nie szło mu to najlepiej. Zwłaszcza że był już nieco wstawiony i wolał nie wystawiać swojej zdolności do zachowania równowagi na próbę. Mimo wszystko i tak wlazł na ten stół i zaczął się gibać razem z Huntem i Eskilem. Przynajmniej do momentu w którym Dear zaliczył spotkanie z żyrandolem. Wtedy gryfon dyskretnie zlazł robiąc im więcej miejsca, czego pożałował po tym jak usłyszał co im strzeliło do głowy.-Jesteście pewni że chcecie się huśtać na żyrandolu? - Tak... Widział już po nich że było to tylko pytanie retoryczne. Odsunął się jeszcze kawałek i przygotował swój magiczny patyk żeby jakoś zabezpieczyć ich przed poważnym skrzywdzeniem się jak już się spierdolą razem ze swoją "huśtawką". Zwłaszcza że trzeba będzie to naprawić, bo inaczej będzie pewny że będą powtarzać rok przez eliksiry... A tego wolałby nie robić.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPon Sie 30 2021, 07:54;

Nie ulegał wątpliwościom fakt, że impreza rozwijała się w najlepsze. Tutaj Olivia nagle wybiegała, tutaj Doireann podążała za nią, po tym jak chwilę wcześniej Hunter uraczył ich wyjątkowym utworem. Sama Robin nie piła nazbyt wiele, świadoma tego, co chłopakom może strzelić do głowy. Ot, sączyła sobie spokojnie drinka, przekonana, że alkohol nie zawsze jest jej koniecznie niezbędnym do dobrej zabawy. Nie wykluczała, że w dalszym czasie sięgnie po więcej, ale póki co nie było jej to potrzebne. W zasadzie wychodziło na to, że nie myliła się ze swoimi myślami. Parsknęła głośnym śmiechem, kiedy to padła propozycja tańczenia na stole i pokręciła z niedowierzaniem głową. Zaraz to Hunter zrzucił ją ze swoich kolan ku jej bardzo głośnemu i niezadowolonemu “EJ!” Uśmiech zszedł z jej ust, kiedy próbowała usiąść na powrót normalnie. Nie ma co, zapowiadało się bardzo ciekawie.
Zerknęła na Eskila, mimo wszystko z uśmiechem, kiedy wtoczył się na kanapę obok niej i zarzucił ramię na jej bark. Oh, doskonale widziała, że ten jest już nieźle porobiony. Owszem, zawsze był beztroski, ale nigdy aż tak.
- W takim razie trzeba uzupełnić! - stwierdziła, po czym wychyliła się do stolika obok by sięgnąć butelkę z whisky i szczodrze polać trunku solenizantowi. Uzupełniła od razu swoje szkło, żeby chłopak nie czuł się samotny. Nie zdążyła zbyt wiele z nim porozmawiać, bo po chwili czujne oko Huntera dostrzegło obcą rękę na jej barku. - A co, zazdrosny? - zapytała od razu swojego chłopaka, nie omieszkając pokazać mu przy tym język. Po chwili i półwil i Hunter i Drake tańczyli radośnie na stole, o mało z niego nie spadając. Robin zaśmiała się głośno w odpowiedzi na ten widok i znów upiła nieco ze swojego drinka. - Ej, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł! - zgodziła się z Drakiem, kiedy dwóch wyjątkowo głupich Ślizgonów uznało żyrandol za idealną huśtawkę. Nie, to nie mogło się skończyć dobrze i Robin czuła, jak przerażenie łapało ją za kark. Przecież ich nauczycielka, która użyczyła Eskilowi tego domu ich zabije...
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPon Sie 30 2021, 13:49;

.  Nie miała najmniejszego pojęcia, dlaczego Callahanówna (@Olivia Callahan) wydała z siebie ten krótki krzyk, dopóki ona sama nie zarejestrowała tych błyszczących się w półmroku oczu. Wzdrygnęła się, wydając z siebie ciche, stłumione przez przyciśniętego do piersi szanownego profesora transmutacji Camaela Whitelighta kota (@Camael Whitelight) "bogowie-co-on-tutaj-trzyma". Chociaż doskwierał jej brak wyraźnego oświetlenia i świecące, wrogie oczy, tak starała się jednak nie poświęcać swojemu dyskomfortowi zbyt wiele uwagi. Tylko tego brakowało, żeby i Drake musiał zwalać się do pokoju, żeby najpierw uspokoić ją - a przecież wilkołacza obecność była czymś, przed czym jej przyjaciółka uciekła. Trzeba było więc wziąć się w garść na tyle, na ile potrafiła i zaopiekować Gryfonką.
  - Też nie miałam o tym pojęcia. - Przyznała, kiedy jedną ręką przytrzymywała zwierzaka, a drugą obejmowała przyjaciółkę. - Olivio, ale on jest przede wszystkim Drakem. Ten człowiek przeprasza muchy, które wlecą mu do oka. Nigdy nawet nie podniósł przy mnie głosu i jestem pewna, że przy wszystkich jest taki spokojny. - Oderwała rękę od pleców dziewczyny i zadarła ją wyżej, żeby pocieszycielsko pogłaskać ją po głowie. Od bólu ręki zapewne jedynie ratował ją fakt, że Callahan pochylała się. - Wiem, że wciąż się boisz, ale obiecuję, że Drake nie jest w ogóle straszny. - Była naprawdę pewna tego, co mówi. Lilac był wielkim, łagodnym olbrzymem o ogromnym sercu. Głęboko wierzyła, że jest ostatnim człowiekiem na świecie, którego ktoś powinien się obawiać. Jednocześnie rozumiała lęk przyjaciółki - to nie był zwykły strach, a fobia. Racjonalność odchodziła w takich wypadkach na bok. - Wiesz, on się pewnie zmienia w jakiegoś pudelka, czy innego yorka i można go sobie na kolanach sadzać. - Dodała, kiedy to szanowny profesor kot najwyraźniej uznał, że uduszenie się pomiędzy nastolatkami nie jest sposobem, w który chciałby umrzeć.
  - Mhm. - Przytaknęła z uśmiechem, bez słowa sprzeciwu pozwalając Liv odebrać od niej Camaela. - Wzięłam go na wypadek, gdybyś potrzebowała coś wyściskać. - Chciała dopowiedzieć, że Eskil zdążył już wycisnąć z niej wszystkie chęci, żeby się obściskiwać, jednak w ostatniej chwili uznała, że chyba jednak nie. Zacisnęła mocno usta, zażenowana sama sobą, ostatecznie uznając, że lepiej będzie, jeśli nie będzie wypowiadać się na ten temat. Zamiast tego podeszła do okna (nie mając śmiałości poprosić przyjaciółkę, by zapaliła światło, bo robi się jej tak trochę niekomfortowo), kierując głowę w stronę parapetu. - To zdecydowanie pokój Eskila. - Uznała, biorąc w dłonie jedną z doniczek. Sama jej waga wskazywała, że roślina nie była podlewana od wieków. Aparycja mówiła zaś jasno - błagała o dobicie. - Nie obrażą się pewnie, jeśli troszkę tutaj posiedzimy. Wyjdziemy, jak tylko będziesz gotowa, dobrze?
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptySro Wrz 01 2021, 17:09;

Twarz Eskila rozjaśniła się w wielkim uśmiechu, który ledwo się zmieścił na jego twarzy. Można nawet podejrzewać, że przez chwilę skóra jego policzków zamigotała nienaturalnym blaskiem, ale równie dobrze mogła to być gra świateł. - OKAY! ZAWILUJĘ CIĘ! - rechotał w najlepsze, planując, że kiedyś go dopadnie i zacznie hipnotyzować, mimo że od paru miesięcy w ogóle się za to nie brał, nie ćwiczył i nie ogarniał. Mimo wszystko miło wiedzieć, że ktoś będzie tym zainteresowany (i wyjątkowo nie jest to Robin).
Obejmował sobie ramieniem Robin i uśmiechał się błogo kiedy dolewała mu alkoholu. Chichrał się z oburzenia Huntera, ale nawet na niego nie spojrzał tylko popatrzył w te ciemne oczy blondynki i spoważniał.
- No ja ci mówię... no wiesz, ale cśśś, nikomu nie mów... - przyłożył palec do ust i nachylił się w jej stronę, aby zdradzić jej największy sekret świata. - ... no ale ja mam chyba dziewczynę więc no, sorry, ale nie będę cię odbijać. - ułożył usta w podkówkę, poklepał ją współczująco po ramieniu i westchnął nad jej zapewne niespełnionych marzeniach o byciu razem. Sekundę później zapomniał w ogóle o czym rozmawiali, bo Hunter zawołał do tańca. Wpakował się na stolik (strącając nieumyślnie trzy puste szklanki, z których jedna rozbiła się na trzy większe kawałki. Tańczył ze śmiechem, wywijając kończynami i trzymając rękę na Hunterze i Drake'a ramionach. Wywijali jak stado małpiszonów kiedy Hunter dostał objawienia geniuszu.
- NIE NO, DEAR. Ja cię chyba kocham za tę huśtawkę. - nie słyszał protestów i głosu rozsądku ani Robin ani Drake'a tylko stanął na palcach, wyciągnął długie ręce nad głowę i złapał za drewniane elementy żyrandola.
- Na trzy... raz... dwa... trzy... do przoduuuuuu! - zawył z radości kiedy wprawili żyrandol w ruch. - Yeeeeeeeey... ahahahahahhaa.... - rechotał w najlepsze i huśtali się nad stołem dobre dwie minuty. Żaden dźwięk nie zwiastował tragedii. W jednej chwili z wielkim hukiem żyrandol oderwał się od sufitu i zleciał wprost na chłopaków, a chłopcy połową ciała na stół, a drugą na podłogę. Gdzieś w tym huku rozbrzmiał jego zdziwiony krzyk. Stęknął i leżał nogami na stoliku, a plecami i głową na podłodze. Na czole miał całkiem ładne i imponujące rozcięcie, z którego wesoło spływała krew na oko i skroń, gdzieś chyba miał nieładną rysę na wierzchu dłoni, a poobijany był za wszystkie czasy. Na obu chłopakach leżał połamany na kilka części żyrandol.
- Au... - wydusił z siebie i otworzył jedno oko patrząc na dziurę w belce przy suficie. - Becia mnie zabije. - zaczął się śmiać, ale zaraz przerwał kiedy odkrył, że obił się gdzieś w okolicach tułowia. Nie podnosił się, leżał, bo było mu całkiem wygodnie. Przecież zaraz ktoś go odkopie, prawda?
Chcę jeszcze raz. - dodał i zakrył dłonią oczy. Auć. Bolało. I to jak!
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptySro Wrz 01 2021, 18:31;

Mocno wstawiony Hunter zdecydowanie nie myślał już w tamtej chwili ani o wcześniejszych wyzwaniach, które przyszło mu wykonać, ani o Eskilu przystawiającym się do Robin, kiedy to wskoczył na stolik, aby razem z pozostałymi dżentelmenami zaprezentować Doppler ich autorski taniec-wygibaniec. I kij z tym, że stolik niebezpiecznie trzeszczał pod nimi, z każdym ich ruchem, że raz po raz stąpali zaledwie niewielką częścią stopy po krawędzi mebla - najważniejsze było to, że mieli świadomość, że są królami tego mini parkietu.
Do czasu, aż durna łepetyna Deara nie spotkała się dość boleśnie z drewnianym żyrandolem, który zatrząsł się złowieszczo, a wtedy Ślizgon wpadł na genialny pomysł wypróbowania go w roli huśtawki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Eskil mu zawtórował i już za moment obaj zawiśli ramionami na ozdobnym świeczniku i wrzeszcząc z podekscytowania jak przedszkolaki rozbujali go do tego stopnia, że rzeczywiście wyglądali jakby kołysali się na swoistej huśtawce.  
- ESKIL, MORDO TY MOO....JAAAAA! - darł się jak głupi, aby na koniec, kiedy odczuł nagłe pojawienie się grawitacji, ściągającego go do podłoża RAZEM Z ŻYRANDOLEM, wrzasnąć jeszcze głośniej. Rzeczywiście cały upadek odbył się w akompaniamencie nie tylko wielkiego huku zderzenia drewnianego i ostro zakończonego elementu wystroju o podłogę, ale także oni sami z Eskilem, opadając bezwładnie częściowo na stolik a częściowo na dywan, znajdujący się na twardej posadzce narobili jeszcze większego łomotu. Ale Hunter był na tyle znieczulony, że w pierwszej chwili nawet nie poczuł przemieszczenia się jego kości w stawie ramiennym a tym bardziej przygnieciony przez większe części tego co pozostało z żyrandola, nie zdawał sobie sprawy z krwawiącej rany na kolanie. W dodatku jego nogawka spodni, nie dość, że rozszarpana, prawdopodobnie od któregoś z drewnianych rogów, to jeszcze zajęła się ogniem z jednej ze świeczek, co zauważył z opóźnieniem dopiero w momencie, kiedy Eskil zaczął jęczeć, że Trice go zabije. - KURWA, PALE SIĘ - oznajmił z lekkim przerażeniem, próbując znowu wygrzebać się z tego całego ustrojstwa, ale nie było to proste, kiedy jedna jego ręka odmawiała posłuszeństwa i nie mógł się na niej podeprzeć. Zaczął się wierzgać pod stertą drewnianych elementów, próbując ocierać nogawką o dywan, ale to chyba nie był dobry pomysł. - CLEARWATER, KURWA NIE ŚMIEJ SIĘ TYLKO MI POMÓŻ DO JASNEJ CHOLERY! - rzucił w końcu nieco otrzeźwiony do młodszego Ślizgona i jęcząc od obolałych pleców, które z każdym ruchem, dawały mu o sobie znać coraz bardziej, próbował powstrzymać zajęcie się ogniem jego ubrania. Niestety jednocześnie przenosząc płomienie na dywan...
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Moderator




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyCzw Wrz 02 2021, 00:19;

Niespecjalnie potrafił wyjaśnić jak znalazł się w tej sytuacji, która z sekundy na sekundę stawała się jeszcze bardziej groteskowa. Panika zawitała w jego oczach, gdy ni stąd, ni zowąd znalazł się w rękach Puchonki, zupełnie tak jakby miała jakiekolwiek prawo do brania go na ręce. Szybko sobie jednak przypomniał, że żadne z nich nie miało pojęcia o animagii Camaela, tak więc westchnął jedynie w duchu, modląc się do wszystkich znanych sobie bogów, by nagle nie znaleźć się w jeszcze bardziej patowej sytuacji. Co miał niby zrobić? Przemienić się z powrotem w siebie w samym środku imprezy, jakby nigdy nic? Merlinie, miał jeszcze jakąś godność, choć ta nieubłaganie zmierzała ku byciu utraconą, kiedy to bezsilnie oparł łapy o ramię Doireann, niemożliwie wręcz uważając, by wszystkie jego pazury pozostawały schowane. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy, nawet przypadkiem, jedynie w myślach przeklinał chwilę, w której się na to wszystko zgodził i powoli dochodził do wniosku, że jego miłość do Trice naprawdę musiała być nieskończona, skoro pozwalał na położenie go w takiej sytuacji. Mógł być jedynie wdzięczny Doireann, że zlitowała się, zdejmując mu koszulkę Drake’a. Nie do końca rozumiał co się właściwie stało i dlaczego Olivia była gdzieś indziej, wkrótce jednak miał się o tym przekonać, kiedy wraz z Puchonką – a raczej zupełnie za jej sprawą – przekroczył próg pokoju Eskila.
Usłyszał słowa Gryfonki i gdyby tylko mógł, uniósłby brew. Powoli wszystkie części tej niezrozumiałej układanki składały się w jedną całość. Szybko jednak uskoczył przed zgnieceniem i – przypominając sobie, że powinien zachowywać się jak kot – miauknął ostrzegawczo, po raz kolejny tego wieczora, zastanawiając się jak w ogóle do tego wszystkiego doszło. Cóż, ich znakomity plan miał najwyraźniej dziury, których Camael nie zapomni wypominać narzeczonej do końca życia. Prychnął pod nosem, choć w przypadku kota nie było to zbyt efektowne, gdy został nazwany terapeutycznym. Mimo to, pozwolił wziąć się na ręce, widząc jak roztrzęsiona była Gryfonka. Może tym razem powinien ukryć własną dumę? Jedynie pomyślał, żeby jednak wedle słów Doireann nie próbowała go „wyściskać”.
Chwilę potem usłyszał huk, a jego wyczulony zmysł doskonale usłyszał także słowa następujące po nim. „Palę się”, po tych słowach – nie bardzo już myśląc o tym, by na pewno schować wszystkie pazury, choć bynajmniej nie wyciągając ich specjalnie – wyrwał się z rąk Olivii i pędem pobiegł do kuchni, jedynie przeklinając w myślach fakt, że pod tą postacią nie mógł się teleportować. Ominął poszkodowanych, a widząc zwalony żyrandol i tlący się dywan, przebiegło mu przez myśl zawiadomienie Trice. Chwilę potem, gdy już wymykał się z domu oknem – uznając za najlepszą opcję, by wejść do domu po prostu drzwiami już w swojej ludzkiej postaci – doszedł do wniosku, że ta zamorduje ich z zimną krwią i nawet Camael w tej sytuacji już im nie pomoże. Merlinie, może jednak dobrze, że tutaj był? Przemienił się w siebie pod drzwiami wejściowymi i otwierając je z hukiem – prawdopodobnie pomagając sobie zaklęciami, tudzież kluczami od narzeczonej – wparował do środka.
CZY WAS MERLIN DO RESZTY OPUŚCIŁ? — zapytał, stając już w progu salonu, z zamiarem udawania, że znalazł się po prostu w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, gdy musiał wziąć tylko bardzo ważną rzecz, której przypadkiem zapomniał. No przecież niczego mu nie udowodnią, nie mógł też ich zostawić w tej sytuacji. Jeśli sami się nie pozabijają do tego czasu, to Trice się na pewno o to postara.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 03 2021, 03:27;

Czy wiedział że jeśli zaczną się bujać, to się spierdolą razem z żyrandolem? Tak, domyślał się. Tak samo tego że jeśli nie uda im się jakoś naprawić tych szkód, to prawdopodobnie nie dożyją jutra. Żadne z nich. Patrzył na to co ślizgoni wyprawiają z lekkim niesmakiem.-Naprawdę powinniście przestać - Rzucił tymi słowami jak o ścianę, bo wiadomo że te do nich nie dotarły. Westchnął tylko, stanął pod ścianą i obserwował ich wyczyny. Po chwili spojrzał na schody.-Dziewczyny długo nie wracają. - Stwierdził przenosząc wzrok na Robin. Wtedy stało się. Żyrandol pierdolnął razem z Eskilem i Hunterem, co Drake szybko podsumował krótkim- O chuj... - I tak oto pierdolnęli z hukiem godnym tym, które powstawały kiedy ćwiczył Bombardę Maximę z Felinusem. -Wiedziałem że tak będzie.- Trzeba było ich wcześniej zdjąć jakimś zaklęciem.-Podniosę żyrandol. Zajmij się ogniem i tymi dwoma dzbanami, dobra? - Zakomunikował i poprosił szybko nową koleżankę rzucając już zaklęcie naprawcze, które zaczęło powoli unosić kawałki żyrandola, które w powietrzu wolno się składały w całość i wracały na miejsce. Starał się to reparo rzucać bardzo powoli, żeby przypadkiem żadnemu z nich nie przypierdolić jakimś jego kawałkiem. Już dostatecznie mocno się obili.
Spartańskie wbicie psora od transmutacji sprawiło że kawałki w powietrzu niebezpiecznie się zachwiały, ale całe szczęście nic poza tym. Starając się zachować koncentrację, która już i tak była cholernie utrudniona przez niedawny powrót z Arabii, wczorajszą pełnię i wypite procenty przywitał się tylko skinieniem głową i kontynuował składanie popsutego obiektu. Jeśli Doireann tu zejdzie, to z pewnością zejdzie na zawał po tym co tu ujrzy, a dodatkowych poszkodowanych im nie trzeba.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 03 2021, 09:24;

Fakt, że Doireann również nieświadoma była przypadłości swojego przyjaciela wcale nie pocieszał Olivii. Maltretując dolną wargę wpatrywała się w przyjaciółkę sarnimi oczami, nie kontrolując lśniących w nich łez. Wilkołaki naprawdę ją przerażały, bo nawet jeśli nigdy żadnego nie spotkała, to samo wyobrażenie o nich - wpajane przez rodziców latami - sprawiło, że bogin Callahan przybierał postać przerośniętego wilka, który stał na dwóch łapach i wył do księżyca. 
Mało kto wiedział o fobii dziewczyny, którą zwyczajnie się nie chwaliła, bo większość pewnie uznałaby to za głupie. Cieszyła się, że Puchonka podeszła do tego w taki a nie inny sposób, bo jej bliskość nieco uspokoiła brunetkę, chociaż kot, którego przyniosła również miał w tym swój udział. 
- Może jako człowiek jest potulny, ale przecież zmienia się w BESTIĘ i przestaje mieć kontrolę - nie uległo wątpliwości, że właśnie w taki sposób przedstawiane były wilkołaki - jako zwierzęta pozbawione ludzkich emocji i odruchów, przepełnione żądzą krwi. Wzdrygnęła się znaczenie na samą myśl, a w jej umyśle od razu pojawiła się wizja w której Gryfon zmienia się i rozszarpuje wszystkich obecnych na imprezie. Niemniej zdrowy rozsądek, którym Oliv się charakteryzowała dopuszczał scenariusz, w którym ktoś po prostu go obezwładnia. Była ich piątka, każde posiadało różdżkę i było w stanie rzucić dość silne zaklęcie; świadomość tego sprawiła, że poczuła się odrobinę pewniej. 
Później nie miała nawet czasu rozmyślać o swoim strachu, bo do jej uszu doszedł straszny huk. Kot jakby wystraszony wyskoczył z dłoni Olivii, która zdezorientowana spojrzała na Doir. - Też to słyszałaś? - zapytała, ściągając brwi. Szybkim  Reparo naprawiła swoje okulary, zakładając je na nos. Oczywiście zaczęła działać instynktownie, chwyciła Sheenani za dłoń, ciągnąc w dół. A kiedy stanęły na ostatnim stopniu ich oczom ukazał się widok, który sprawił, że Liv otworzyła szeroko usta, a widząc w drzwiach postać profesora Whitelight wydała z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk. 
- Czy wy oszaleliście?! Przecież profesor Dear zabije Eskila, zabije nas! Cholera, zostawić was na chwilę! - krzyknęła patrząc po rozbawionych twarzach,chociaż w jej opinii sytuacja była poważna.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 03 2021, 13:09;

Doskonale wiedziała, że pomysłu Huntera oraz Eskila, nigdy nie kończyły się dobrze. Niemniej, jakaś głupia nadzieja pozwalała jej wierzyć, że tym razem i w tych okolicznościach! nieco się opamiętają! Pokiwała głową, słysząc słowa Drake'a, kiedy ten ponownie ich upraszał o to, by jednak przestali, wyczuwając, że to wszystko skończy się katastrofą w domu nie dość, że ich nauczycielki, to jeszcze opiekunki! Dlaczego te debile nie mogły bawić się w normalny, kulturalny sposób, tylko jak zawsze musieli wymyślić coś, co wszystko popsuje?! Oh, Robin definitywnie była porządnie zirytowana ich debilizmem... I serdecznie żałowała dnia, gdy tych dwóch, za jej sprawą, się poznało. Od tamtego momentu potrafili wspólnie wszystko koncertowo wręcz spierdolić!
- Uspokójcie się, bo to serio nie skończy się - nie zdążyła powiedzieć, jak to się skończy. Zamiast tego wrzasnęła głośno, odruchowo osłaniając głowę, kiedy żyrandol razem z dwoma Ślizgonami spierdolił się na podłogę. Po chwili była już na równych nogach, a w jej oczach było widać prawdziwą panikę. - WY DEBILE SKRETYNIALI! - oh, uniosła nieco głos. W momencie ciskała piorunami z oczu to w jednego, to w drugiego z chłopaków. - PRZECIEŻ MOGLIŚCIE SIĘ NAWET ZABIĆ! - dalej krzyczała, kompletnie już tego nie kontrolując.
Drake martwił się tym, aby wydostać ich spod żyrandola, ale dla Robin ważniejsze było, by jej chłopak PRZESTAŁ SIĘ PALIĆ! Bez zastanowienia wycelowała weń różdżką. - Aquamenti! - z jej końca wystrzelił strumień wody, który najpierw ugasił nogę chłopaka, a następnie skierowała go na tlący się coraz mocniej dywan. Robin miała w oczach łzy wściekłości, których nie była w stanie w żaden sposób kontrolować. Przecież oni tego nie przeżyją, nie było takich szans! Ich nauczycielka ich zabije za to, co miało tutaj miejsce, tego była pewna! Pokiwała tylko głową, słysząc słowa Drake'a i czekała, aż ten usunie większość żyrandola. Kiedy to już zrobił, niewerbalnie rzuciła zaklęcie, dzięki któremu wydostała Huntera spod gruzów. Niestety, jej chłopak jebnął z wysokości około pół metra, kiedy dziewczyna nagle przerwała czar. Wcale tego nie planowała, ale to nie była jej wina! Bo oto nagle do pomieszczenia wpadł ICH NAUCZYCIEL TRANSMUTACJI, co dosyć mocno wytrąciło ją z równowagi. O kurwa... O kurwa, o kurwa, O KURWA!
- To nie tak, jak pan myśli - zaczęła nieśmiało, choć było dokładnie tak jak myślał. Jakby problemów było za mało, to do pomieszczenia wpadła nagle Olivia, ciągnąc za sobą Doireann. Słysząc jej słowa, Robin zagotowała się na nowo. I prawdopodobnie tylko przez wzgląd na obecność nauczyciela, nieco się powstrzymała.
- No tak, bo przecież ciebie na bank by posłuchali bez zająknięcia. Tak by się wystraszyli! - wysyczała w jej kierunku, kompletnie się nie kontrolując. Merlin jeden raczył wiedzieć, jak bardzo mieli przejebane...
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 03 2021, 16:13;

.  Słowa Liv odrobinę zabolały, jednak Sheenani nie dała tego po sobie poznać. Zmienianie się w bestię dotyczyło nie tylko Drake’a, ale też Eskila; a oboje byli dla niej niesamowicie ważni. Nie chciała myśleć o nich w kategoriach “czegoś, co traci kontrolę i staje się niebezpieczne”. Dla Doireann byli to głównie siedemnastoletni chłopcy, od których otrzymała naprawdę sporo troski, uwagi i przy których wcale nie czuła się na zagrożoną. Lubiła tę dwójkę na tyle, by posadzić ich naprawdę wysoko w hierarchii ważnych dla niej ludzi. Była jednak świadoma, że strach Callahan nie patrzył na to, czy Puchonka kogoś lubi, czy nie. On był i atakował bez względu na wszystko. Nie mogła więc winić przyjaciółki za użycie podobnych słów. Mogła za to spróbować sprawić, by Gryfonka chociaż trochę oswoiła się Drakem-wilkołakiem. Bo przecież za każdego innego człowieka dotkniętego likantropią nie mogła (ani nie chciała) ręczyć. - Przecież Drake musi pić ten eliksir. Nie ma mowy o tym, by tracił kontrolę. Gdyby był zagrożeniem, to nikt nie pozwoliłby być mu z nami w szkole. - Mówiła głosem przepełnionym pewnością. No rękę dałaby sobie za tego chłopaka uciąć.
  Nie miała jednak szansy powiedzieć czegoś jeszcze. Nie dość, że usłyszała ten przeraźliwy hałas, który skutecznie zagłuszył jej próby przedstawiania przyjaciela jako osoby absolutnie i bezsprzecznie dobrej, to jeszcze miała wrażenie, że całym domem zatrzęsło. Kiwnęła głową na pytanie Liv, po czym bez najmniejszych protestów zbiegła z nią po schodach. Bogowie, nie miała pojęcia, co się stało, ani przede wszystkim JAK DO TEGO DOSZŁO. Jedyne, co widziała, to Hunter i Eskil przygnieceni żyrandolem, Drake starający się jakoś im pomóc, zdemolowany stolik i Robin stojąca w konfrontacji do… Whitelighta. Działo się dużo, zdecydowanie za dużo i Puchonka czuła, jak cały jej stres zaczyna objawiać się całościowym rozdygotaniem i traceniem kolorów z twarzy. Nie mogła rozmawiać z profesorem, sprzątać, ogarniać Ślizgonów, reagować jakoś na te niezbyt miłe odzywki Robin i tłumaczyć Liv, że Lilaca nie trzeba się bać jednocześnie. Musiała wybrać jedno, albo skończy na podłodze, obok poszkodowanych, z atakiem paniki - a tego problemu nikt teraz nie potrzebował.
  - P-Profesorze. - Dygnęła bardzo uprzejmie, witając się z kimś, kogo nie powinno teraz tutaj być, starając się ze wszystkich sił ignorować coś, co brała za malujące się na twarzy Camael’a wkurwienie. Zaraz potem , niewiele myśląc, wyminęła Gryfonkę i pobiegła wprost do Clearwatera. - Bogowie, pozabijaliście się. Coś cię… Gdzie cię boli? - Pisnęła z przejęciem. Nie było w niej za grosz chęci, by zwyzywać ich od idiotów, nie przejmowała się też na razie potencjalną karą. Jedyne, co skupiało jej uwagę, to strumyk krwi wytyczający szlak na eskilowej twarzy, którą to podtrzymywała obecnie swoją dłonią. W przeciwieństwie do pozostałych, nie brakowało jej jedynie umiejętności uzdrowicielskich, ale i różdżki. Kto normalny posądzałby Sheenani o noszenie jej przy sobie? Nie mogła pomóc chłopakowi za pomocą magii, ale wiedziała, jak opatrzyć go na tyle, by więcej nie bryzgał nigdzie krwią. - Nie podnoś się tylko gwałtownie. Tak bardzo pomalutku, dobrze? I weź się mnie złap. - Wydawała polecenia z nadzieją, że półwil się jej posłucha. Bała się, że chłopak się połamał, dostał wstrząśnienia mózgu, albo że jakaś ostrzejsza, drewniana część konstrukcji wbiła mu się w brzuch.
  Starała się asekurować wszelkie poczynania chłopaka, jednocześnie obracając głowę w stronę Camael’a. - Ja to zaraz wszystko posprzątam. Na błysk posprzątam. Tylko trzeba go opatrzyć. - Doireann może i była blada, roztrzęsiona i zapłakana, ale obecnie też bardzo zdeterminowana, żeby naprawić, cokolwiek miało tutaj miejsce.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyNie Wrz 05 2021, 18:58;

Huk rozniósł się echem po całym mieszkaniu. Wydawało mu się, że na moment świat wstrzymał oddech, a tylko grająca w powietrzu fantastyczna muzyka lekceważyła całkowicie to, co się właśnie wydarzyło. Przez nuty przedarł się nagle wrzask - jeden wielki krzyk, kilka głosów naraz, gdzie parokrotnie słyszał swoje imię... a może to tylko krzyk Huntera wrył mu się głęboko w mózg i sprawiał, że zaczynał trzeźwieć wbrew swoim pierwotnym planom. Nie był odpowiednią osobą do ratowania kogokolwiek skoro ledwie radził sobie sam ze sobą, a więc nie dał rady nawet zasugerować Hunterowi, że zamiast wrzasku trzeba wsadzić go pod prysznic i ugasić. Zamrugał, ale ściekająca na oko strużka krwi tylko szczypała w gałkę oczną. Ktoś (tj Drake) użył magii, aby ich odkopać, obok usłyszał chlust wody (przynieśli prysznic do Huntera? Kto taki zdolny? - tak, Eskil miał jeszcze nieco pijane myśli). Podniósł się na łokciu i niezbyt ogarniętym wzrokiem rozejrzał się po rozmazanych sylwetkach. Hunter był biały jak ściana, Robin miała kurwiki i łzy w oczach, Doireann przerażona jakby spotkała inferiusa i ... profesor? Nie, to niemożliwe. Zamrugał, potarł oko i przyjrzał mu się ogłupiały. - O żesz kurwa. - wymknęło mu się. - Mam omamy. Facet Beci tu stoi? - popatrzył na Doireann niezbyt ogarniętym wzrokiem i usiadł jak kazała, choć absolutnie nie opierał o nią ciężaru. Rozumu miał na tyle, aby wiedzieć, że by ją złamał. Wydusił z siebie przekleństwo kiedy przy prostowaniu się poczuł ukłucie w boku. Zerknął na stos połamanego żyrandola. - Ojacie. - chyba zaczynał ogarniać ile mają "szczęścia", że w ogóle żyją. Zrobiło mu się słabo. Wrócił spojrzeniem do Robin, przełknął głośno ślinę na widok emocji wymalowanych na jej twarzy i potem skierował wzrok na Huntera.
- Ej ziomek, no weź, nie wyglądaj gorzej ode mnie. - mówił do niego pełnym przejęcia głosem i aż zatrząsł się z zimna na myśl, że to Hunter jest w gorszym stanie. -  Robin się boi. - to powiedział ciszej, mając nadzieję, że tylko Hunter to usłyszy, a nie sama zainteresowana. Zerknął na Drake'a i bladą Olivię, a potem znów na Camaela.
- To... to wypadek, psze pana. Serio, to wypadek, przecież nie zrzuciliśmy żyrandola dla zabawy. - bronił się, widząc w nim teraz realne zagrożenie, co nie było zbyt dobrym zjawiskiem dla jego psychiki. Serce podeszło mu do gardła na myśl jak bardzo wszyscy teraz się wkurwili na niego za to, że chciał być pijany. Jakoś tak humor mu przepadł. Zerknął z ukosa na Doireann i ścisnął lekko jej dłoń, siadając już prosto acz w akompaniamencie jęku. Ból głowy, gdzieś tułowia i ręki. Nie było źle, gorzej z Hunterem.
- Psor umie wyleczyć, Robin. - te słowa skierował do przerażonej przyjaciółki. Miał świadomość, że jej gniew to strach, a więc podsuwał jej najlepsze rozwiązanie - skorzystanie z obecności nauczyciela, mimo, że odbierał od niego potencjalne zagrożenie.
- Usiądę dalej. - mruknął do Doireann, nie będąc w stanie jej teraz pocieszyć. Zawołał do siebie Drake'a, aby pomógł mu podnieść się i przetransportować na fotel. Usiadłszy już, zakrył twarz ręką. Chyba wypili o dwa kieliszki za dużo.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPon Wrz 06 2021, 19:57;

Niewiele szczegółów zarejestrował jego pijany umysł, zanim to nie zobaczył ognia na swoich spodniach. W tym momencie dość szybko wytrzeźwiał, bo na Merlina już czuł na skórze żywe płomienie. Oczywiście, przesadzał, bo zanim nogawka zajęła się bardziej, jego dziewczyna prędko zareagowała, gasząc ją. Sam Dear nie był w stanie sam podnieść się z podłogi, nawet jeśli Drake zdjął już z nich resztki żyrandola. Nie był w stanie poruszyć ręką, a kiedy próbował czuł przeszywający ból w stawie. A w dodatku Robin ciskała w niego piorunami, choć u niej w tym przypadku była to oznaka zmartwienia. Od razu pożałował huśtania się...
- Mogłabyś... c-coś zrobić z moim barkiem? Znieczulić czy coś... Cholernie boli i nie mogę nim... ruszać - zwrócił się do niej, już praktycznie podstawiony pod ścianą, bo ból nasilał się z każdą chwilą i wątpił, że to samo przestanie. Jednak zanim Doppler zdążyła choćby otworzyć usta, do salonu wparował nie kto inny jak narzeczony Trice. A ich nauczyciel transmutacji...
- Spokojnie, w-wszystko... mamy pod k-kontrolą... - odezwał się, jako jedyny nie panikując na widok mężczyzny i próbując po raz kolejny się podnieść, raz po raz pojękując z bólu, wspomógł się ramieniem Robin, korzystając z jej pomocy, aby usiąść na kanapie. Wszystko było w najlepszym porządku. - Weź, nic mi nie jest, stary... Jedno zaklęcie i... z-za chwilę będę tą ręką machał.... Prawda, kotek? - odpowiedział na słowa Eskila, jednocześnie pod koniec zwracając się do swojej dziewczyny, która ciągle przy nim była. Naiwnie wierzył, że jego uraz ręki to nic takiego i da się to uleczyć jakimś banalnym zaklęciem.
- O nie, nie! N-nie będziesz mnie leczył. - palnął, kiedy pojawiła się opcja aby Camael nastawił mu bark. Zwyczajnie honor mu na to nie pozwalał. Posłał więc w kierunku Whitelight'a spojrzenie mówiące: "nie ma szans, koleś", aby po chwili dodać: - Trice nie może się o tym d-dowiedzieć. Będzie tylko niepotrzebnie się denerwować. My wszystko posprzątamy. S-słowo.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Moderator




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptySro Wrz 08 2021, 20:28;

Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że zastanie doszczętnie zniszczony żyrandol i nadpalony – wciąż nieco tlący się dywan. Pomijając rzecz jasna kuzyna swojej narzeczonej i jej podopiecznego, którzy wyglądali jak siedem nieszczęść. Szybko omiótł też spojrzeniem całą resztę, tłumiąc westchnienie, a kiedy się okazało, że to dwójka Ślizgonów wyglądała najgorzej – nawet nie był specjalnie zaskoczony. Jak to się działo, że za każdym razem gdy widział te dwójkę wspólnie, byli w stanie zupełnie wskazującym? Mógł jedynie czuć niemałą ulgę, że reszta wydawała się być w lepszym stanie, a już na pewno alkohol nie wyrządzał szkód w ich jasnym myśleniu tak jak u tej dwójki chłopaków.
Nie, nie masz zwidów Eskil, skoro nie potrafisz pić, nie pij wcale. — odparł do Clearwatera, ostatnie słowa mówiąc twardo i dobitnie w nawiązaniu nie tylko do tej sytuacji. Z ulgą przyjął też fakt, że obaj już w miarę kontaktowali i powstrzymał się od poirytowanego wyrzucenia rąk w górę, gdy z ust kolejnych uczniów zaczęły wysypywać się słowa wyjaśnień i zapewnień, że to nie tak jak myślał. Sęk w tym, że on nawet nie chciał myśleć jak do tego doszło, nie chciał wiedzieć, że to nie było niefortunne rzucenie przypadkowego zaklęcia, że to nie była awaria różdżki któregoś z nich, a zwyczajnie byli tak głupi, że postanowili na lampie się pohuśtać, jak kompletni idioci.
Przestańcie mi tu profesorować teraz i ratujcie tę sytuację, zanim będzie jeszcze gorzej. — powiedział rozdrażniony, już chwytając za różdżkę i kilkoma niewerbalnymi zaklęciami – także z pomocą Gryfona – naprawił żyrandol tak, że ten wisiał już na swoim miejscu, choć żadna ze świec, która się na nim znajdowała, już się nie paliła. Przynajmniej ryzyko, że którekolwiek z nastolatków nadzieje się na jego ostry koniec i wszystko skończy się na wzywaniu uzdrowicieli, minęło. — Drake, byłbym wdzięczny jakbyś z łaski swojej ubrał koszulkę, nie chcę wiedzieć co tu się działo. Nie próbuj mnie uspokajać, Hunter. — rzucił, darując sobie wszelkie formalności i już rozpalając jasne lumos z końca swojej różdżki, by rozjaśnić półmrok i skierował światło najpierw na Eskila, względnie oceniając jego stan, a następnie na Huntera. Merlinie, za jakie grzechy?
Przejechał dłonią po swojej twarzy, walcząc z samym sobą i własnymi nerwami, by tylko nie zadziałać impulsywnie i wyciszyć swoje wszystkie emocje. Miał ogromną ochotę ich wszystkich tutaj zostawić, skoro tak gorliwie go zapewniali, że wszystko było w najlepszym porządku. Jakaś jego część chciała posłać patronusa do Trice, inna za wszelką cenę im pomóc, a to co pozostało – wszystko olać. Jednak mimo tych wszystkich negatywnych emocji, które momentalnie się w nim pojawiło, westchnął i przeniósł wzrok na Deara, który nie chciał od niego pomocy. Dobrze więc.
Świetnie, w takim razie zajmij się sam sobą, skoro jesteś w tak dobrej kondycji, może przy okazji zrób kilka pompek, Hunter. — odparł ironicznie, Camael nie cierpiał tej ogromnej dumy, która aż wylewała się ze Ślizgona i którą Whitelight znał aż za dobrze. Podszedł za to po swoich słowach do Eskila, kręcąc nieco głową, gdy dokładniej przyjrzał się strużce krwi, sączącej się z jego czoła. Nie uszło też jego uwadze napięcie Puchonki, siedzącej obok. — Doireann, możesz przynieść wodę? Potrzebuję też, żeby mi ktoś bardziej poświecił, zanim Eskil oślepnie od swojej krwi. — powiedział i kiedy już ktoś poświecił na twarz Ślizgona, zajął się nim najpierw rzucając haemorrhagia iturus, tamując krwotok — Nie wiem jak macie zamiar wytłumaczyć mojej narzeczonej spalony dywan, na waszym miejscu już bym wymyślał wymówki. — powiedział, a potem całkiem zasklepił ranę, krótkim episkey.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1195
  Liczba postów : 2094
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 10 2021, 03:53;

Zdecydowanie działo się tu za dużo jak na imprezę urodzinową. Z drugiej strony jakby o tym nie pomyśleć była to impreza Eskila, więc dało się to logicznie wytłumaczyć. Była tu też aż dwójka gryfonów, którzy jak wiadomo ściągali pecha. Żyrandol wraz z pomocą nauczyciela udało się im jakoś ogarnąć i teraz nawet nie wyglądało na to że ten przed chwilą spadł roztrzaskując się na kawałki. Pozostały jeszcze rany i tlący się dywanik, który jakoś trzeba było ogarnąć. Profesor Whitelight mu przypomniał o tym że właściwie stał tu półnago. -Dobrze. - Rzucił krótko i machnął różdżką rzucając zaklęcie przywołujące. Koszulka sama przyleciała i przywaliła mu w twarz. Niewiele myśląc od razu ją założył przez co nieliczna ilość futra w środku go łaskotała.- - Już daję światło. - I nawet przez myśl mu nie przeszło spróbowanie ogarnięcia żeby zaświecić żyrandol. Po tym co się stało wolał postawić na stare dobre lumos w wersji pozwalającej mu wisieć w powietrzu. Rzucił niewerbalne Lumos Maxima zawieszając kulę światła nad Clearwaterem. Zerknął jeszcze na wszystkich przelotnie. W tym na Olivię, która wydawała się być już w nieco lepszym stanie po tym  jak wybiegła na górę. Tak czy siak... Trzeba było wymyślić jak naprawić dywan albo podmienić go na identyczny. Istniała jeszcze opcja pozbycia się go i wciśnięcie nauczycielce eliksirów kitu że nigdy nie posiadała dywanu. A zaczynało się tak niewinnie...
+

/zt


Ostatnio zmieniony przez Drake Lilac dnia Wto Mar 22 2022, 02:22, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8




Gracz




dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 EmptyPią Wrz 17 2021, 19:00;

.  Doireann, mimo że była zapłakana i wystraszona, tak nie oczekiwała żadnego pocieszenia - a tym bardziej tego, że ktoś się nią zajmie. Były to normalne emocje, nad którymi mogła zapanować. I chociaż wyglądała, jak wystraszony szczeniak, tak adrenalina nie pozwalała jej popadać w panikę. Poza tym… Jakby nie było, należała prawdopodobnie do najtrzeźwiejszych osób w pokoju. Te dwa łyki (łyczki?) whisky, pomimo tego, że spaliły jej gardło, nie mogły przecież jej upić. Czuła się więc teraz bardzo odpowiedzialna i potrzeba. Nawet kiedy Eskil wstał, by usiąść dalej, ruszyła zaraz za nim, jakby bojąc się, że pomimo pomocy Drake’a chłopak w każdej chwili mógłby zemdleć, wywrócić się, uderzyć w głowę i umrzeć. Z jakiegoś powodu była przekonana, że jej plątanie się pod jego nogami zapobiegnie katastrofie. Po drodze jedynie przetarła twarz dłonią, próbując jakoś doprowadzić się do względnego porządku.
  A potem, ze spuszczoną głową, słuchała tego, co mówił Camael. Wciąż jednak stała za oparcie fotelu, na wypadek, gdyby poobijany jubilat potrzebował jej pomocy. W normalnych okolicznościach pewnie… zrobiłaby wszystko, żeby zwiać z pola widzenia profesora transmutacji. Teraz jednak poczucie obowiązku skutecznie uciszyło jej wewnętrznego tchórza. Czuła się jednak winna - bo nawet jeśli nie było jej w pokoju, kiedy… stało się to, co sprawiło, że dwójka młodzieńców skończyła trochę na stole, trochę na podłodze, a przede wszystkim bardzo pod żyrandolem, tak wciąż, może gdyby była, ta tajemnicza rzecz nie miałaby miejsca?
  Z parosekundowym opóźnieniem podniosła głowę, kiedy zorientowała się, że Camael zwraca się bezpośrednio do niej. - Oczywiście. - pisnęła bez zaciśnięte ze stresu gardło, po czym ruszyła do kuchni, jedynie raz, na moment, obracając się w stronę półwila. Bogowie, okropnie wyglądał zalany krwią.
  Pozwoliła sobie na małe przeszukiwanie szafek, w poszukiwaniu miski, po czym, kiedy już jedną znalazła, niezwłocznie napełniła ją wodą. Pośpiesznie zawróciła do salonu, przystając zaraz obok Drake’a - jednocześnie tak, żeby nie przysłaniać światła bijącego od różdżki. Wolała nie kłaść miski na stole, nie będąc do końca pewną, czy ten nie został w żaden sposób uszkodzony. Jakby nie było, dwójka niemałych nastolatków musiała w pewnym momencie na niego runąć.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 QzgSDG8








dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty


Pisaniedom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty Re: Dom państwa Whitelight  dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom państwa Whitelight

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 10Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: dom bea* - Dom państwa Whitelight - Page 7 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
-