W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Spoiler:
Wszystkie rozważania o magii przerwał dźwięk tłuczonego szkła w witrażu, który posypał się barwnymi, migoczącymi kolorami. Coś wpadło do pomieszczenia, zatrzepotało ogromnymi skrzydłami. Upierzenie ciała białe z szaroniebieskim nalotem, srebrne pokrywy skrzydeł. Lotki pierwszorzędowe czarne, drugorzędowe szare. Linia upierzenia na czole prosta. Na głowie i szyi nastroszony czub. Dziób długi i potężny, żółty. Odnalazł nieporadnie odbiorcę wiadomości @Alistair Keane. Był ranny, z tułowia sączyła się krew, która tworzyła plamki na posadzce. Wystawił łapę z niewielkim liścikiem, ona też krwawiła.
Professor ordinarius incantationibus et defensio adversus artium obscurorum, carminibus praevaricator, Alistair Keane
Szanowny stryju, zwracam się z prośbą o natychmiastowe pojawienie się w mojej prywatnej posiadłości. Sam wiesz gdzie, sam wiesz jak. Wybacz mi lakoniczność, ale to sprawa delikatna i niecierpiąca zwłoki.
P.S. Zabierz ze sobą Ruth Wittenberg
Minister magia, Nolan T. Kaene
pierwsza sala zaklęć
Autor
Wiadomość
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Wpatrywał się w drzwi od sali, jakby miał doznać przed nimi cudu. Jeszcze nie było zbyt późno, aby uciec przed zajęciami. Wręcz nawet ta opcja kusiła swoją diabelską słodyczą. Żadnych światków, żadnych wymówek, po prostu szybki bieg do dormitorium zanim ktoś złapie go za fraki i wciągnie do sali. To już było przewrażliwienie albo szczerze Wacław dopatrywał się nad wejściem do pomieszczenia napisu: lasciate ogni speranza, voi ch’entrate. Dante. Niepokojące. Chociaż chłop opisał drogę do zbliżenia się ku chrześcijańskiemu Bogu. Puchon miał swoich słowiański. Tylko plusy i minusy. Zaś niezdecydowanie było w tym najgorsze. Wszedł do sali i przywitał się z panią profesor. Po czym zobaczył brudne naczynia i się uśmiechnął. Podszedł do nich nieśmiało. Po czym ogarnął, że przecież w sali nie ma zlewu. Trochę wyskoczył mu błąd poznawczy. W końcu to był prosty chłop: widział brudne naczynia to je mył. Lubi to. Relaksowało go to. Tylko nie sztućce, te względem zmywania otwarcie dyskryminował. - A to też będzie jakiś poczęstunek? - Zapytał niepewnie, licząc, że skoro naczynia są brudne to w sumie wcześniej było jedzone, a to już nasuwa wniosek: powinno być gdzieś jedzenie.
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Na zaklęcia Kryśka szła z o wiele mniejszym entuzjazmem niż na zielarstwo. Nie żeby nie lubiła czarować; po prostu wolała magiczne roślinki i eliksiry. A jeszcze bardziej połączenie magicznych roślinek o ciekawych właściwościach z równie ciekawymi eliksirami. Ale ostatecznie zaklęcia też były przydatne, więc po dłuższym namyśle postanowiła się na nie wybrać. Może nauczy się czegoś przydatnego? A na pewno będzie to jakieś zajęcie, którym będzie mogła wypełnić czas. Tak, to też było teraz ważne. W sali pojawiła się przed czasem. Zwróciła uwagę na nietypowe ustawienie ławek, ale póki co wolała o nic nie pytać. Po prostu przywitała się z nauczycielką i kiwnęła głową na przywitanie Wackowi, a potem usiadła gdzieś w rogu na jednej z ławek, czekając na początek zajęć.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Poparzone ręce i lekcja zaklęć? Czemu by nie! Kto powiedział, że coś takiego będzie przeszkodą w używaniu różdżki? Ano... Każdy normalny człowiek. Tori jednak nie należała do kategorii normalnych dlatego też po ubraniu swojego tradycyjnego stroju – a zatem ciemnych spodni ikoszulki z napisem „Podaruj życiu trochę magii” dodała jeszcze do outfitu rękawiczki bez palców, takie z udawanej skóry. Zasłaniały sporą część jej dłoni dzięki czemu te bardziej uwrażliwione miejsca pozostawały niewidoczne. Gotowa do boju pojawiła się sali idąc w stronę... O. Ławki. Nie ma. Zamrugała kilkukrotnie zastanawiając się jaki jest plan na dziś skoro pozostawiono im aż tyle przestrzeni na czarowanie. Zajęcia defensywne i ofensywne? Czy to nie raczej na OPCM? No cóż. Bez zbędnych pytań przywitała się z nauczycielką i podeszła do dziewczyny, którą kojarzyła tylko z tego, że jest gryfonką. - W skali od 1 do 10, jeśli będziemy pracować w parach... Jak bardzo zależy Ci na wysokiej ocenie? – Spytała uśmiechając się szeroko i dając tym samem dziewczynie do zrozumienia, że orłem z zaklęć to ona nie jest. Więc bycie w parze z kimś wyjątkowo ambitnym zdecydowanie nie wchodziło w grę. Przy okazji jak zwykle badała temat pt. „Znamy się czy nie?”
Zajęcia z zaklęć brzmiały fajnie. Na tyle fajnie, że Wendy postanowiła się na nie wybrać. No i też dlatego, że lubiła zaklęcia prawie tak samo jak miotły, i chciała umieć ładnie czarować. Tak ładnie jak starsi czarodzieje. A chociaż samodzielne uczenie się z książek było dobre, to jednak fajnie było pouczyć się na zajęciach razem z innymi. To było w jakimś stopniu motywujące. Widzieć jak inni sobie radzą i czy idzie im lepiej. W sali pojawiła się sporo przed czasem. A raczej zatrzymała się gwałtownie zaraz po wejściu do klasy. Nietypowe rozstawienie ławek od razu rzucało się w oczy. Zamrugała, przywitała się z kręcącą się po sali nauczycielką, i stanęła przy jednej z ławek, które stały pod ścianami. Póki co zajęcia zapowiadały się interesująco. Chociaż Thea zaczęła się zastanawiać, czy podoła ich poziomowi, skoro póki co obecni byli jedynie studenci...
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Choć na lekcje u Bennet nie chodziła tak chętnie jak do Kruyczego Ojca, to jednak zaklęcia lubiła na tyle, by i tak się pojawić. Zwłaszcza że miała nauczycielkę za hardą, fajną babkę, która wie, co robi i czego oczekuje. Zero pierdzielenia i pierdzielenia się, jak tu tego nie szanować? A więc odprasowała mundurek, zawiązała porządnie krawat, uczesała się perfekcyjnie i z odpicowaną po feriach różdżką w kieszeni, ruszyła w kierunku Sali. Weszła do środka i od razu zobaczyła armię Gryfonów z @Vittoria Sorrento na czele. Puściła dziewczynie zaczepne oczko, ale nie chcąc jej przeszkadzać w konwersacji, skierowała się na tyły klasy. Po drodze podeszła jeszcze do drobnej Krukonki.
- Fajna grzywka. Pasuje Ci – stwierdziła, uśmiechając się szeroko do @Wednesday Thea Fairwyn, zanim to usiadła w ostatniej ławce. Z plecaka wyjęła jeszcze długopis i krzyżówkę, której to rozwiązywaniem postanowiła zabić czas pozostały do początku lekcji.
Zajęcia z zaklęć co prawda nie były moim ulubionym przedmiotem jednak zdecydowanie znajdowały się w czołówce zajęć dydaktycznych, na które chodziłam nie z przymusu ale z chęci. Pamiętając o celu, który chciałam osiągnąć - czyli zostanie opiekunem magicznych zwierząt w rezerwacie Shercliffów zdawałam sobie sprawę, że zarówno zaklęcia jak i transmutacja będą przedmiotami, które będę musiała opanować bardzo dobrze jeśli w przyszłości rzeczywiście planuję odpowiedzialnie wypełniać swoje zadania. Kiedy przyszłam na zajęcia okazało się, że stoły są poustawiane pod ściany. No cóż - najwidoczniej czeka nas lekcja praktyczna. I bardzo dobrze! Im więcej nauczę się na zajęciach tym mniej zostanie mi do nauki w domu. Oprócz mnie obecnych było jeszcze dwoje Krukonów, a dokładniej dwie Krukonki. Mniejsza z nich dziewczynka zapewne pierwszoroczna wyglądała na nieco niepewną swoich zdolności magicznych. Dało się ją zrozumieć, gdyż oprócz niej w sali byli obecnie chyba tylko studenci. Druga Krukonka była to starsza ode mnie o rok Julia. Kiwnęłam jednej i drugiej na powitanie głową (mimo, że Julia siedziała obecnie z nosem w krzyżówce) i siadłam na brzegu jednej z licznych ławek.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
To co stało się na Meladiwach, dało jej jasno do zrozumienia, że jest absolutnie beznadziejna w zaklęcia i OPCM. Prawdę mówiąc, gdyby nie Drake, to pewnie by już nie żyła i co prawda przynajmniej nie musiałaby już nigdy przyjść na eliksiry, ale mimo wszystko na razie wolała nie umierać. Jej myśli wciąż krążyły wokół wydarzeń na feriach, nie mogła skupić uwagi na niczym innym, stale wracając do tego co się stało, chociaż przez to było jej niedobrze. Szła z torbą przewieszoną przez ramię, choć stawiała kroki tak wolno, że zaraz mogła zacząć się cofać. Zaciągnęła rękawy szaty na pobliźnione dłonie, do których jeszcze się nie przyzwyczaiła. Może kiedyś nastąpi taki moment, kiedy przestanie zwracać na to uwagę, teraz jednak blizny były świeże i widoczne, a ona miała wrażenie, że jasno wszystkim pokazują jaką ofermą się okazała. Było jej tak cholernie głupio i nie mogła przestać wyrzucać sobie każdego błędu, który tam popełniła, bo chyba nic nie zrobiła dobrze. Obracała w palcach różdżkę i zawiesiła spojrzenie na tej owijce, którą dostała od smoka. Cóż, przynajmniej wyglądało bardzo fancy. Może jednak powinna po prostu być szczęśliwa, że wróciła względnie cała? Oprócz potłuczonej psychiki, ale miała nadzieję, że i to w końcu minie. Zamyślona i wciąż wpatrując się w smoczą łuskę, oplatającą jej różdżkę, wyszła zza zakrętu i zderzyła się z czymś, albo raczej kimś. — Thaddeus! — zawołała zaskoczona, zaczynając się zastanawiać jakim cudem znowu na niego wpadła, Puchon był przecież wielki, szczególnie przy jej marnym metr sześćdziesiąt — Idziesz na zaklęcia? — zapytała, ale już kierowała się w stronę klasy, uznając, że jak coś to po prostu pójdzie za nią. Weszła do sali i uniosła brew, a kiedy się okazało, że Edgcumbe faktycznie stoi obok niej, wbiła mu zaczepnie łokieć w bok, bo do żeber raczej nie sięgała — Patrz, będziemy uczyć się sprzątać, przebierzesz się w strój pokojówki? — rzuciła i mrugnęła do niego jednym okiem, poczym podeszła do odsuniętych pod ścianę ławek i usiadła na jednej, rzucając torbę na ziemię i nie przejmując się, że coś w niej niepokojąco stuknęło.
Zabawnie było obserwować tyle opalonych mordek, od kiedy skończyły się ferie zimowe - i duża część Hogwartu wróciła do szkoły z uroda latynosa. Pierwszy raz od dawna "wakacyjny" wyjazd zorganizowany został gdzieś, gdzie nie wiało chłodem. Thaddeus z jednej strony się cieszył, że nie pojechał - załatwił w końcu trochę swoich prywatnych spraw i miał w końcu względnie poukładane w życiu, a i po Arabii miał dość ciepłych klimatów; ale z drugiej strony czuł się jeszcze bardziej odcięty od szkolnej rzeczywistości i znajomości. Cóż, pozostawało mu jedynie postanowienie, że na kolejny hogwarcki wyjazd po prostu pojedzie - jeśli będzie miał taką możliwość. Ledwo zbliżył się do skrzyżowania w szkolnym korytarzu, a zza zakrętu, prosto w jego pierś wlazła znajoma - a jakże, opalona również - twarz. — Ruby — odparł na jej własne zawołanie, spoglądając na nią z góry - z wyraźnym rozbawieniem. Miał niedoparte wrażenie, że Maguire nieustannie chodzi z głową w chmurach, choć kiedy już się odzywała, to tak jakby twardo stała na ziemi. A może to tylko kwestia irlandzkiego akcentu. — Może... — powinienem - miał zamiar dokończyć, ale Gryfonka już skierowała się do klasy. Wzruszył ramionami, podążając za nią - w sumie po coś w tej szkole jeszcze był, nie powinien kłaść laby na wszystkie zajęcia. Z łapami w kieszeniach, stanął w progu sali tuż obok Maguire - rozglądając się po klasie. Parsknął cicho na zaczepne pytanie Ruby, uśmiechając się z pobłażaniem. — Znajdź mi tylko odpowiedni rozmiar — podjął rękawicę, rozmasowując bok, w który dziewczyna wbiła swój kościsty łokieć. — Cholera, czy ja w ogóle wziąłem różdżkę? — przypomniał sobie nagle, macając się po kieszeniach - nieco koślawo dalej podążając za Gryfonką. Szczęśliwie odnalazł swój magiczny patyk w kieszeni szaty. — Hej Brooksie! — zawołał jeszcze, szczerząc się do @Julia Brooks, chociaż na moment chcąc ją oderwać od krzyżówki. Szybko wrócił spojrzeniem do Maguire, która usadowiła się na ławce. — Ruby, pieniądze Ci spieprzą, jak tak będziesz torbą rzucać — wypalił prawidło stare jak świat, którym nie raz częstowała go jego babka. — W najlepszym przypadku coś stłuczesz... — Uniósł brew, spoglądając podejrzliwie na gryfoński, szkolny bagaż, jakby miała się tam znajdować tykająca łajnobomba.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
O jak jej się kurwitnie nie chciało. Całą drogę z dormitorium do klasy zaklęć próbowała przekonać samą siebie, że musi, że przecież poszła na studia z własnej woli i że jeśli chce kiedykolwiek zostać animagiem to bez wprawnego rzucania zaklęć tego nie osiągnie. Nie czuła się ani trochę zmotywowana do nauki, dlatego bez większego entuzjazmu pokonywała kolejne piętra, przeklinając pod nosem swój ciężki żywot, w którym było zdecydowanie zbyt mało okazji do rozrywki i spędzania czasu tak jakby tego chciała. Gdy tylko weszła do środka (a raczej wpadła z impetem, od progu mówiąc DOBEREK do nauczycielki), od razu zauważyła @Ruby Maguire i @Thaddeus H. Edgcumbe, do których podbiegła żwawymi szpagatami, już z daleka szczerząc się szeroko. - Rubs! - krzyknęła podekscytowana i w ramach powitania pocałowała przyjaciółkę w policzek, a następnie siadła tuż obok, uprzednio jeszcze trącając kumpla w ramię z jakże uroczym okrzykiem cześć, cymbale. - Widzę, że sobie wziąłeś do serca moje słowa, że masz zostać w szkole do końca roku - zerknęła na Puchona, kompletnie odzwyczajona od jego obecności na jakiejkolwiek lekcji. - Ty w ogóle pamiętasz jak się używa różdżki? - parsknęła, drocząc się z nim. - Ale dobrze, że przyszedłeś, bo przyda ci się przypomnienie tak prostych zaklęć jak Chłoszczyść i może w końcu ogarniesz swoje mieszkanie, bo to bardzo nieeleganckie, że zapraszasz mnie do takiej speluny - dodała, z typową pewnością siebie paplając o byle czym. - O właśnie, Ruby, jak będziesz w Hogsmeade to koniecznie idź do Tadka na Aleję Amortencji siedemnaście przez trzy to zrobi ci takiego dobrego drinka, po którym będziesz widziała świętego Patryka. To przez niego dzisiaj ledwo patrzę na oczy - zachichotała, teatralnie wskazując na swoje przekrwione białka - ewidentny dowód swojej wczorajszej niezbyt odpowiedzialnej popijawy w mieszkaniu Thaddeusa. - Jeśli słyszałaś w okolicach dwudziestej drugiej jakieś hałasy w dormitorium to byłam ja, także sorry. Niczego nie żałuję - posłała uśmiech w stronę Gryfonki, opierając głowę o jej ramię.
______________________
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Czuł się cholernie zmęczony. Powód raczej trywialny – zarwał noc, zasiedziawszy się nad planami treningowymi na najbliższy miesiąc i nawet kubek mocnej kawy nie był w stanie za bardzo postawić go na nogi. Jakby nie to, że w perspektywie były zajęcia z zaklęć, to dawno już wróciłby do Londynu, żeby odespać te godziny, ale tych lekcji przynajmniej starał się w miarę możliwości nie pomijać – po coś w końcu chodził na te studia, a i tak już ze sporej części przedmiotów zrezygnował (z niektórych wręcz z ulgą, temu nie miał zamiaru zaprzeczać), bo czasami miewał tak napięty grafik, że zwyczajnie brakowało mu czasu. Ostatnia myśl o odpuszczeniu pojawiła się w chwili, gdy stanął przed drzwiami do klasy, ale zdusił ją w zarodku i ledwie dając radę pohamować ziewnięcie pchnął je, by wejść do środka. Obrzucił wnętrze pomieszczenia nieco niemrawym spojrzeniem, ledwie zwracając uwagę na jego dość nietypowy wystrój, leniwym salutem pozdrowił te co bardziej znajome twarze, by następnie – bez zaczepiania nikogo bardziej – przystanąć gdzieś na uboczu i tam poczekać na rozpoczęcie lekcji, mając przy tym nadzieję, że kofeina w końcu zaskoczy i choć trochę bardziej zdoła się rozbudzić. Marną, bo marną, ale mimo wszystko. „Rekwizyty” sugerowały raczej, że nie będą robić niczego wymagającego szybkiego czasu reakcji czy dobrego refleksu, ale no.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Lekcja zaklęć jaka by nie była zawsze była dla niego powodem żeby zjeść drugie śniadanie w biegu byleby tylko się nie spóźnić. Nawet jeśli przez to był sporo przed czasem. Zwłaszcza że jeśli serio planował zostać po szkole nauczycielem zaklęć, to powinien chłonąć wiedzę na ten temat we wręcz niemożliwych ilościach. Dlatego też widok regałów z brudnymi naczyniami i jeszcze bardziej brudnych chust sprawiły że jego radość została bestialsko przytemperowana, bo wszystko wskazywało na zaklęcia sprątające. Albo na ćwiczenie bombardy na brudnej zastawie stołowej i incendio na chustach. Jednak życie tak różowe nie było i wiedział o tym każdy kto chociaż raz był u Patusa na lekcji. Całe szczęście że Profesor Bennett jest dużo bardziej znośna niż tamten stary pierdolec. Niemal odruchowo ruszył do @Ruby Maguire@Marla O'Donnell i @Thaddeus H. Edgcumbe. Julce za to machnął ręką na przywitanie nie chcąc jej przerywać w krzyżówce. -Cześć, co u was? Jak tam Ferie? - No i po chwili całkowicie przeniósł wzrok na Ruby, która na wyspach konkretnie oberwała. Z resztą nie ona jedyna, bo sam został ładnie sponiewierany przez te kamienno-lodowe kreatury. - Ruby, lepiej się już czujesz? - Odruchowo też spojrzał na jej ręce które oberwały wtedy dosyć wysoką temperaturą. Dwukrotnie z resztą.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Ostatnimi czasy nie działo się wokół niej zbyt wiele, a sama Davies zdecydowanie nie szukała sobie zbyt wielu aktywności, czy socjalizowania się, co chyba nie do końca do niej pasowało. Choć z perspektywy trwającego roku szkolnego nie było niestety niczym nowym. Wślizgnęła się do sali w dużej mierze na ostatnią chwilę, korzystając nie tylko z tego, że Bennett nie rozpoczęła jeszcze zajęć, ale i ciesząc się na myśl o tym, że zaraz się zacznie i będzie mogła się skupić tylko na swoich czarodziejskich porażkach. Niezależnie od tego, jak je odbierała, stanowiły jakąkolwiek odskocznię od kiepsko znoszonego kontaktu z własnymi myślami. I w tym kontekście zapowiedziane na lekcję wiosenne porządki bardzo by się jej przydały.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Nowy semestr, stare zajęcia. Darren wparował do środka jako jedna z ostatnich osób wchodzących do klasy, stając gdzieś z tyłu - ławek nie było, za to sala wyglądała jak graciarnia, której nikt nie odwiedzał od co najmniej kilku lat. Zakurzone naczynia, poplamione sztućce, brudne prześcieradła i obrusy - wszystko to wyglądało tak, jakby Bennett wygrała na loterii jakąś starą kamienicę pod Londynem i postanowiła posłużyć się teraz uczniami do pomocy w porządkach. Krukon poprawił nieco torbę zawieszoną na ramieniu i, korzystając z niedawnych doświadczeń w Dolinie Godryka, ukradkiem rzucił Impervius na swój nos. Znając charakter hogwarckich lekcji, mógł się spodziewać wielkiej chmury kurzu unoszącej się zaraz wewnątrz klasy, a tego miał już aż nadto podczas godzin spędzanych w bibliotece.
Ursulla jak to miała w zwyczaju śmigała już na trzeciej porcji kawy tego dnia upewniając się że wszystkie przygotowania do lekcji udało się jej wykonać idealnie. To znaczy że regałów z naczyniami oraz chust wystarczy na każdego kto przyjdzie na lekcję dać z siebie więcej niż wszystko, bo w końcu "wszystko" to o wiele za mało. - Obawiam się że nie tym razem Panie Wodzirej. - Odpowiedziała Puchońskiemu Studentowi, kiedy ten zadał pytanie odnośnie poczęstunku. Naturalnie na resztę przywitań uczniów i studentów również odpowiedziała, a kiedy dzwonek oznajmił rozpoczęcie lekcji, stanęła przy podeście i zaczęła mówić. - Witam was wszystkich po feriach! Mam nadzieję że wypoczęliście, bo dziś czeka was naprawdę sporo pracy. Jak wiecie wiosna nadchodzi wielkimi krokami, a wraz z nią wiosenne porządki. Dlatego dziś czeka was mały sprawdzian z zaklęć gospodarskich! Oczywiście po studentach i starszych uczniach oczekuję pozytywnych rezultatów. - Zadowolona klasnęła w dłonie i wskazała regały. - Na początek niech każdy sobie wybierze regał i odpowiednim zaklęciem wyczyści i uporządkuje na nim naczynia. Proszę żebyście się między sobą nie konsultowali. Praca ma być samodzielna. - I w sumie to było na tyle jeśli chodzi o informacje. Zaczęła więc się przechadzać między uczniami obserwując ich postępy.
Tak jak powiedziała Urszulka, pierwszym etapem będzie wyczyszczenie i uporządkowanie naczyń na półkach za pomocą jednego zaklęcia. Dla tych którzy się nie domyślili powiem że chodzi o "Chłoszczyść". Rzucacie sobie k100. Do wyniku dodajecie swoją ilość punktów z zaklęć/OPCM oraz wypisane niżej modyfikatory, jeśli te was obowiązują. Dodatkowo możecie rzucić literką na wydarzenie jeśli chcecie.
→ Nowe postacie, czyli te stworzone w tym roku +10 do wyniku.
→ Postacie które mają w karcie bądź na fabule wspomniane że lubią sprzątać bądź dobrze sobie radzą z zaklęciami gospodarskimi ALBO ich różdżka ma rdzeń bądź drewno sprzyjające rzucaniu takich zaklęć +10 do wyniku. O właściwościach drewna i rdzeni możecie przeczytać w tym temacie.
→Postacie które mają w karcie wspomniane że nie lubią sprzątać bądź kiepsko sobie radzą z zaklęciami gospodarskimi ALBO ich różdżka ma rdzeń bądź drewno które mają trudności w rzucaniu takich zaklęć -10 do wyniku. O właściwościach drewna i rdzeni możecie przeczytać w tym temacie.
→ Studenci mogą dodać +5 do wyniku
→ Jeśli postać ma kłopoty ze skupieniem się bądź ogólnie ma trudności z rzucaniem zaklęć możecie śmiało odjąć od wyniku 10 pkt
→ Można się spóźnić, ale wtedy od wyniku k100 należy odjąć 10pkt ze względu na mniejszą ilość czasu
K100:
wartość ujemna - wysadzacie całą zastawę stołową w powietrze, wypalacie w niej dziury, uszkadzacie w inny sposób bądź w ogóle nie pamiętaliście jakiego zaklęcia użyć. Nie dostajecie żadnych punktów za tę część sprawdzianu.
0-20 - Mimo usilnych prób jedyne co twoje zaklęcie sprawiło to powolne układanie się naczyń na półkach. Niestety te pozostały zakurzone i poplamione. Mimo wszystko Ursulla przyznaje Ci 2 pkt za tę część zadania.
21-40 - Nie wyszło to okropnie, ale cudem też nie dało się tego nazwać, bo wyglądało to dosyć nędznie. Część zastawy stołowej nadal była brudna a całość została poukładana nierówno i chaotycznie. Za tę część zadania należą Ci się 4 pkt.
41-60 - Nie dało się tego nazwać perfekcją, ale mimo wszystko zaklęcie wyszło na tyle dobrze żeby Profesor Bennett wydawała się być w miarę zadowolona tym wynikiem. Na talerzach pozostały nieznaczne niedoskonałości, a poukładane zostały nieco krzywo. Tak czy siak za tę część zadania otrzymałeś 6 pkt
61-80 - Zaklęcie wyszło bardzo ładnie. Naczynia były czyste, równiutko poukładane i tak naprawdę nie było się do czego przyczepić. Za tak dobrą robotę Ursulla przyznaje Ci 8 pkt za ten etap.
81-100+ - Mistrzowska robota. Naczynia były poukładane równiutko co do milimetra, a wyczyszczone do tego stopnia że wydawały się odbijać światło. Ponad to zaklęcie wpłynęło też na sam mebel i go wyczyściło. Profesor Bennett z dumą za ten etap przyznaje ci 10 pkt
Literka na wydarzenie:
A, J - Regał na którym znajdują się naczynia które masz wyczyścić jest nieco uszkodzony i wygląda jakby miał zaraz się rozlecieć. Możesz spróbować go naprawić za pomocą Reparo. Rzucasz wtedy k6. Parzysty wynik oznacza sukces, a Pani profesor widząc do nagradza cię dodatkowymi 5 punktami dla domu. Nieparzysty wynik oznacza że zaklęcie nie odniosło skutku, ale Ursulla na szczęście tego nie widziała. Za każde 10 pkt zaklęć możesz przerzucić k6.
C, H - Drzwiczki twojego regału wydają się być nieco uchylone. Kiedy je otwierasz uderza cię niemiłosierny fetor, który sprawia że zaczyna Cię delikatnie mdlić. Na dobrą sprawę w środku dostrzegasz 10 galeonów. Jeśli je weźmiesz, należą do ciebie i będziesz mógł się po nie upomnieć w odpowiednim temacie ALE podczas tej lekcji i w następnym wątku twoje ręka którą wyciągnąłeś monety cuchnie odorem który wydobywał się z szafy.
E, F - Zaklęcie zostało rzucone chyba zbyt energicznie, bo naczynia zaczęły się układać dosyć szybko. Za szybko. W efekcie tego dostajesz jednym z nich w twarz. Troszkę boli ale za to możesz dodać do wyniku k100 dodatkowe 10 pkt.
G, D - Coś się wydaje łomotać w szufladzie. Kiedy ją otwierasz wylatuje z niej nietoperz który rozpaczliwie zaczął lecieć w kierunku otwartego okna. Stało się to tak szybko że przez przypadek wlazłeś na inną osobę. Oznacz ją.
I, B - Pech. Chyba tak to można nazwać, bo w wyniku rzuconego przez ciebie zaklęcia w jednym z talerzy została wypalona gigantyczna dziura na którą Reparo nie działa. Nie wygląda to najlepiej i z pewnością będzie rzutować na ocenę zadania przez profesorkę. Od swojego wyniku k100 odejmujesz 10 pkt.
Kodzik:
Wklejcie to na początku posta:
Kod:
<zgss>Ilość punktów w kuferku:</zgss> [url=LINK]ilość[/url] <zgss>Wynik Etapu I:</zgss> [url=LINK]k100[/url] + modyfikatory = <zgss>Zdobyte pkt do oceny:</zgss> wpiszcie ilość zdobytych pkt za wykonanie zadania <zgss>Zdarzenie Losowe:</zgss> [url=LINK]literka(opcjonalne)[/url]
Ilość punktów w kuferku: 0 :)) Wynik Etapu I:88 - 10 za spóźnienie = 78 Zdobyte pkt do oceny: wpiszcie ilość zdobytych pkt za wykonanie zadania Zdarzenie Losowe:J
- James to Twoja wina... Chodź szybciej - krzyczę do przyjaciela truchtając w pośpiechu tak, że moje długie, idealnie ułożone loki podskakiwały zgodnie w tym samym rytmie, złączone magicznym lakierem do włosów. - Co będzie jak Ci zabiorą odznakę! - dodaję jeszcze z zaniepokojeniem, ciągnąć go za rękę. Co prawda kiedy ja prawie biegnę, on prawdopodobnie robi jedynie większe kroki i z pewnością nie jest tak przejęty ewentualnym spóźnieniem tak jak ja. Wpadamy do klasy praktycznie w momencie gdy Urszula zaczynała lekcje. Mimo to nie odpuściłam sobie pociągnięcia Farrisa w miejsce gdzie stały moje ziomki z Gryffindoru. - Co się stało Ruby? - pytam kiedy wychwytuje ostatnie słowa @Drake Lilac, wychylając się w kierunku przyjaciół. Zerkam na @Ruby Maguire, by sprawdzić jak się czuje, próbuję wyszukać w niej jakichkolwiek oznak jakiejś śmiertelnej choroby, ale nic nie widzę. - James został prefektem! - oznajmiam wszystkim mniej lub bardziej zainteresowanym (na pewno bardziej i cieszą się ze mną szczęściem przyjaciela, szczególnie bliska mi Marla); wskazuję na błyszczącą odznakę przyjaciela. Urszulka coś tam gada, a ja zamiast słuchać nauczycielki zwracam uwagę na @Thaddeus H. Edgcumbe. Uśmiecham się tak uroczo jak tylko potrafię, trzepoczę pomalowanymi rzęsami, poprawiam złote loki. - Hej, Tadek - mówię słodko, nawet nachylając się ku przystojnemu graczowi. Czy mam strategicznie rozpięte kilka górnych guzików? Mam nadzieję, głupio mi teraz sprawdzać. - Dobrze wyglądasz - dodaję pośpiesznie, ale w tym momencie już muszę iść wykonywać zadanie. - To jedyne zaklęcia, które w miarę lubię - dodaję, chcąc dać do zrozumienia, że mogę mu pomóc jeśli chce. Bo mam takie dobre serce. Nie proponuję tego, bo jest tylko seksowny, oczywiście. Do tego faktycznie, całe zadanie idzie idzie mi to schludnie i starannie. Co prawda próbowałam pomóc innym i naprawić szafkę, ale z bardzo marnym skutkiem, którego na szczęście nikt nie widział (chyba).
Ostatnio zmieniony przez Mererid Tew dnia Pią Mar 11 2022, 13:42, w całości zmieniany 1 raz
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Ilość punktów w kuferku:5 Wynik Etapu I:47 + 5 za ilość punktów + 5 jako studente = 57 Zdobyte pkt do oceny: 6 Zdarzenie Losowe: nie rzucam
Z bezmyślnego patrzenie się w sufit wyrwało Kryśkę pytanie, które rozbrzmiało na tyle blisko, że musiało być skierowane do niej. Zamrugała i przeniosła wzrok na dziewczynę , która stanęła obok. Kojarzyła ją, bo należały do tego samego Domu, ale nie przypominała sobie, by kiedykolwiek wcześniej jakoś dłużej rozmawiały. Zastanowiła się jednak nad pytaniem. - Powiedziałabym, że tak pewnie między 0 a 1. Nie jestem mocna z zaklęć, więc nie oczekuję cudów, i na Wybitnym też mi nie zależy jakoś bardzo – odpowiedziała po namyśle, przenosząc spojrzenie na dziewczynę. No cóż. Nie będzie przecież udawać kujona, skoro nim nie była. Liczyła na to, że pozna jakieś przydatne zaklęcie. Nie oczekiwała nic ponad to. – Christina – dodała, przedstawiając się. W końcu wypadałoby się poznać, jeśli naprawdę przyjdzie im współpracować. Uczniów przybywało. Zaklęcia cieszyły się wśród społeczności uczniowskiej większym powodzeniem niż zielarstwo. A przynajmniej taka myśl przemknęła przez głowę Kryśki, gdy tłumek uczniów i studentów się powiększał. Gdy nauczycielka zaczęła wyjaśniać czym się zajmą na lekcji, Grimowa spojrzała na regały. Właściwie przeczuwała, że będą to wszystko sprzątać. - Chyba jednak nici ze współpracy – rzuciła do dziewczyny, z którą rozmawiała. A potem ruszyła wybrać sobie regał. - Chłoszczyść– rzuciła zaklęcie. I właściwie była zaskoczona, że jej wyszło. No nie było idealnie, ale jak na umiejętności Kryśki – całkiem przyzwoicie. I nawet nic nie zbiła! Była z siebie całkiem zadowolona.
Ilość punktów w kuferku:2 Wynik Etapu I:38 + 2 z kufra = 40 Zdobyte pkt do oceny: 4pkt Zdarzenie Losowe:D
— Jestem pewna, że znajdziemy kogoś, kto ci transmutuje ubrania w ładny fartuszek — wyszczerzyła się do Tadka, sama jednak nie mogła pochwalić się znajomością transmutacyjnych zaklęć i dzięki Merlinowi już nie musiała na ten okropny przedmiot chodzić. Siedziała na ławce, machając nogami, które raczej mniej niż bardziej sięgały ziemi i parsknęła śmiechem na słowa Edgcumbe, kręcą głową. Nie miała pojęcia kiedy ostatnio całkowicie wypakowała swoją torbę, ale chyba jeszcze przed feriami, więc właściwie to nie miała pojęcia co jest w środku – na pewno nie podręczniki, ale pozory należało zachować. — Thaddeus, żeby coś mi spierdoliło, najpierw muszę to mieć — odparła i machnęła ręką, bo co jak co, ale jej akurat galeon się nie trzymał. Prawda była też taka, że nie zarabiała, więc żyła od miesiąca do miesiąca z ojcem, który twierdził, że szkoła zapewnia jej wszystkie, czego trzeba, więc dodatkowe galeony na głupoty nie są jej potrzebne. Dobrze, że miała jeszcze braci, których bez żadnych skrupułów mogła wykorzystywać. Pomachała do @Marla O'Donnell, wchodzącej do klasy i dziarsko zmierzającej w ich kierunku. Zaśmiała się na jej komentarz o syfie, który Puchon ma w mieszkaniu i przeniosła na niego swoje spojrzenie. — To tam gdzie rozwaliłam ci motor? — dopytała @Thaddeus H. Edgcumbe, wspominając to wspaniałe popołudnie, kiedy pozwolił jej się bawić w mechanika, chociaż nie miała pojęcia co robi. Już chciała go zapytać czy ostatecznie naprawił pojazd, kiedy do ich szczęśliwej gryfońskiej grupy dołączył @Drake Lilac. Uśmiechnęła się do niego i pokiwała głową, unosząc też w górę swoje dłonie – które dotychczas zasłaniała przydługimi rękawami szaty, teraz blizny już były dla wszystkich widoczne. Cóż, musiała się do nich przyzwyczaić. — Lepiej niż gorzej, jak u ciebie? — zapytała, wierząc, że ten wspólny wypad na Malediwach sprawił, że stali teraz na bliższej przyjacielskiej stopie, w końcu nie na co dzień się prawie umierało na magicznych wyspach. — Poparzyłam się trochę — rzuciła do @Mererid Tew, ale machnęła ręką, bo nie chciała, żeby ktokolwiek zaczął się nad nią użalać. Było, minęło, musiała żyć dalej i dlatego też od razu chciała zmienić temat: — Moje kondolencje — zażartowała więc do @James Farris, sama nie wyobrażała sobie za bardzo zostać prefektką, Merlinie, ona nawet w jednym procencie się do tego nie nadawała! Chwilę później profesor Bennett już pojawiła się w klasie, więc Ruby skupiła swoją uwagę na nauczycielce, a przynajmniej część uwagi, bo skupienie na czymkolwiek nie wychodziło jej ostatnio najlepiej. Uniosła lekko brew, kiedy dostrzegła wdzięczącą się do Puchona Mer i wbiła Marli łokieć w żebra, żeby i ta zobaczyła. Przypomniała sobie jednak, że jest na lekcji i wypadało chociaż trochę się wykazać. Całe szczęście zaklęcia gospodarskie nie były takie złe. Podeszła do jednego z regałów i uświadomiła sobie, że właściwie, to sprzątała jedynie w ostateczności. Zabrała się jednak do pracy i chyba nawet nie najgorzej jej szło. Usłyszała tylko jakiś łomot w szufladzie, więc bez namysłu ją otworzyła. Spodziewała się wszystkiego, nawet bogina, ale nie nietoperza, który wyleciał prosto na nią. — O W DUPĘ MERLINA — nie zapanowała nad tym co mówi, kiedy cofnęła się w przypadkowym kierunku i wlazła na kogoś innego, zupełnie tracąc równowagę i lecąc ku twardej ziemi. Parsknęła jednak śmiechem, kiedy zorientowała się, że to znowu był @Thaddeus H. Edgcumbe, bo ile razy mogła wpadać na tą samą osobę?
______________________
without fear there cannot be courage
Wednesday Thea Fairwyn
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 132 cm
C. szczególne : Niska i blada. Długie, proste włosy. Przedstawia się zazwyczaj drugim imieniem.
Ilość punktów w kuferku:3 Wynik Etapu I:68 + 3 za ilość punktów + 10 jako świeżak = 81 Zdobyte pkt do oceny: 10 Zdarzenie Losowe: nie rzucam
Zaraz po niej w sali pojawiła się starsza Krukonka, którą Thea kojarzyła głównie dlatego, że grała ona w quidditcha. I to nie tylko w szkole, ale też poza nią! To czyniło z niej w oczach Wendy kogoś w rodzaju.. idolki? Tak, chyba tak było. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na pochwałę pod adresem jej grzywki. A potem, w oczekiwaniu na rozpoczęcie się lekcji, wyjęła ze swojej torby podręcznik zaklęć i zaczęła czytać kolejny rozdział. W tej sytuacji nie miała zbyt wiele innych zajęć do wyboru. Gdy zaczęła się lekcja, odłożyła książkę i zaczęła słuchać nauczycielki. Chłoszczyść. Zaklęcie znała, choć próbowała je rzucić zaledwie kilka razy. Z różnym skutkiem. Teraz jednak najpierw przyjrzała się rzucającym je starszym uczniom. Obserwowała ruchy ich rąk, słuchała akcentu. A potem wybrała regał dla siebie i również spróbowała rzucić zaklęcie. I poszło jej naprawdę dobrze! Zaklęcie wyczyściło nie tylko talerze, ale nawet cały regał! Thea przyglądała się temu procesowi z nieukrywaną ciekawością i fascynacją. Talerze ustawiły się tak równo, że nawet nie było co poprawiać. Z zadowoleniem pokiwała głową.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Ilość punktów w kuferku:9 Wynik Etapu I:73 + 5 (za studenta) - 10 (bo dupa, nie zaklęciarz) - 10 (zdarzenie losowe) + 9 (kufer) = 67 Zdobyte pkt do oceny: 8pkt Zdarzenie Losowe:B
Parsknął cichym śmiechem, gdy @Ruby Maguire stwierdziła, że znajdzie się ktoś, kto załatwi mu fartucha. Cóż, właściwie to znał doskonale jedną osobę, która mogłaby to zrobić... — Tylko nie mów tego przy Ma... — O wilku mowa. Ledwo co ulokowali się w rogu sali, a do klasy wpadł gryfoński huragan @Marla O'Donnell, od wejścia siejąc pozytywny rozpierdol i chaos. Na przywitanie jakie mu zafundowała uśmiechnął się pobłażliwie, kręcąc z rozbawieniem głową. Szybko jednak ów rozbawienie przeszło w lekkie zażenowanie, kiedy przyjaciółka zaczęła komentować jego lokum. Chrząkał co chwila chcąc zatrzymać ten słowotok, ale Marlena, jak to Marlena, ani myślała przestać - a on zaraz wyjdzie na gruźlika. — Pamiętam jak się używa różdżki i wiem jak się sprząta — odburknął, czując jak rumieniec zażenowania wspina mu się na szeroki kark. — Kompromituj mnie dalej, a mogę Ci obiecać, że świętego Patryka już nie zobaczysz — pogroził przyjaciółce, częstując ją pstryczkiem w odsłonięte czoło. — A wiesz, że z gęby dupy nie robię! — Wyszczerzył się, zaraz to wędrując spojrzeniem do Ruby, która zadała mu pytanie. Przytaknął. — Tak, dokładnie tam. Do tej pory zbieram spod kamienicy złom. — Ciągle nie tracił uśmiechu, mrugając zaczepnie do Maguire. Absolutnie nie miał jej tego incydentu za złe. Właściwie to sam się o niego prosił. Kiedy podbił do ich wesołej gromadki @Drake Lilac zbił z nim mocny uścisk dłoni, mrucząc powitanie - i o ile przed chwilą był całkowicie wyluzowany, tak teraz spiął się, pozerkując uważnie na Ruby. — Ja zostałem w UK... — odpowiedział jeszcze na pytanie Gryfona, gdy Maguire odsłoniła swoje blizny na dłoniach. Nie syknął, nie skomentował tego w żaden sposób - ale zielone oczy mimowolnie nabrały zmartwionego wyrazu. — Cokolwiek się stało, dobrze, że wyszłaś z tego cało — stwierdził, z lekkim, pokrzepiającym uśmiechem. — No, względnie — sprostował, pocierając szorstki policzek. Ich kółeczko wzajemnej adoracji powiększało się - mimo rozpoczęcia lekcji przez Bennett, na której nie skupił się w sumie nikt, łącznie z samym Thaddeusem. Zamiast od razu wziąć się do roboty - przywitał @James Farris skinięciem głową, gratulując mu (współczując?) nowej posady; szybko jednak jego uwaga została pochłonięta przez @Mererid Tew, na której powitanie automatycznie uchylił niewidzialnego kapelusza. — Hej Mer. — Nie musiała się ku niemu nachylać. Dzieliło ich niemal pół metra i Edgcumbe doskonale wszystko widział z tej wysokości. Błyskawicznie się jednak zreflektował, wbijając spojrzenie w jej brązowe, przywodzące na myśl koraliki, oczy. Rumieniec z karku zaczął powolną wędrówkę na szyję. Mózg zaliczył mu błąd krytyczny. — Eee- mimiło — wypalił jak debil, krygując się kolejnym chrząknięciem. — Ja z kolei we wszystkich zaklęciach jestem beznadziejny — dodał, odzyskując już język w gębie. — Głupotę i beztalencie nadrabiam wyglądem. — Próbował zamienić swoje niedorzeczne zachowanie w żart - jednak nie chcąc ostatecznie się skompromitować (za późno?), po prostu chwycił za różdżkę i w milczeniu wziął się za polecenia nauczycielki. Rychło w czas. Tak jak mówił z resztą - miał dwie lewe ręce do zaklęć, nawet gospodarskich. O dziwo jednak, kiedy już zajął się robotą to wcale nie poszło mu tragicznie. Raczej solidnie... No, prawie idealnie. Talerze poukładał w żołnierskim szyku i błyszczały nowością. Co prawda nie wiedział jakim cholernym cudem, ale jedno z jego Chłoszczyść wypaliło dziurę w talerzu. Szybko jednak przykrył go jednym z całych pobratymców. Akurat w czas, żeby potrącony przez @Ruby Maguire nie zamienić talerzy w drobny mak - i jeszcze bardziej w czas, żeby uchwycić dziewczynę, ratując od bliskiego spotkania z posadzką. — No Ruby, widocznie dzisiaj na mnie lecisz — zaśmiał się - dopiero po chwili orientując się co tak naprawdę wypalił. Zgorszony samym sobą ustawił Gryfonkę do pionu. — Potraktuj mnie Jęzlepem, bo mi żenometr poza skalę wypierdala — mruknął, uśmiechając się speszony. — Wszystko okej?
Ilość punktów w kuferku:7 Wynik Etapu I:83 + 5 + 7 = 95 Zdobyte pkt do oceny: 10 Zdarzenie Losowe:H
Kiedy komenda została rozdysponowana przez nauczycielkę zwróciłam się w kierunku najbliższego regału. Dobrze wiedziałam jakie zaklęcie należy użyć. Otworzyłam drzwiczki i wtedy... smród jaki wydobył się z środka był tak okropny, że musiałam zatkać nos szatą, by nie zwymiotować. Jednak to nie koniec niespodzianek. W środku coś błyszczało. 10 galeonów! W moich oczach zaświeciła się chciwość - w końcu po zakończeniu nauki nie będę się miała gdzie udać. Nie posiadałam rodziców. Jednak nauczono mnie, by nigdy nie wyciągać ręki po cudze rzeczy i tego też się trzymałam. Ponownie skupiłam się na zaklęciach. Rzuciłam Chłoszczyść i obserwowałam efekty. Zarówno naczynia jak i nawet sam mebel już po chwili świecił czystością. Przyjrzałam się regałowi nieco podejrzliwie. Wyglądało na to, że nic nie wysadziłam w powietrze. Po moich ostatnich popisach było to dosyć niespodziewane. Niemniej jednak wykonałam zadanie i spojrzałam z ciekawością na efekty pracy pozostałych dwóch Krukonek. Julia była za daleko, bym dostrzegła efekty jej pracy jednak stojąca w pobliżu pierwszoroczna wyczyściła swój regał równie dobrze jak ja. Uśmiechnęłam się do niej. -Brawo młoda. Pierwszorzędne zaklęcie jak na prawdziwą Krukonkę przystało!
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Ilość punktów w kuferku:9 Wynik Etapu I:81 + 5 (TS3 Studenckie życie) = 86 Zdobyte pkt do oceny: 10 Zdarzenie Losowe: -
To była krótka piłka, bo skoro nie było niczego do jedzenia to Wacław równie dobrze mógłby opuścić zajęcia, ale tak już nie wypadało. Szczególnie, kiedy ludzie zaczęli się schodzić. Poza tym Puchon powinien przemyśleć swoją rolę w tej szkole, bo ostatnio częściej myślał o uciekaniu z zajęć niżeli faktycznym byciu na nich. Student podrapał się różdżką po czaszce, rozważając czy nie wybuchnie jak zacznie czarować. Może jednak lepiej było pozmywać to ręcznie? Tak mugolsko? W końcu to pierwsza rzecz, do której Wodzirej brał się po domówce. Wtedy, kiedy nie wiedział, gdzie jest jego różdżka i chciał udawać coś więcej niżeli zwłoki. - To jest jakby luksusowo - powiedział widząc efekt swojego zaklęcia, gdyż ostatecznie zdecydował się czarować. Pomijając fakt, że nie było tutaj zlewu i trudno o alternatywę. Jednak wniosek był prosty: skoro było dobrze wręcz zbyt dobrze to niedługo coś wybuchnie. Czy da się wybuchnąć przy sprzątaniu? Przy odpowiednich umiejętnościach raczej tak.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ilość punktów w kuferku:68 + 3 za itemek = 71 Wynik Etapu I:33 - 10 za różdżkę + 71 = 94 Zdobyte pkt do oceny: 10 pkt Zdarzenie Losowe:J, 5 -> 2
Nabawiłem się kilku siniaków, ale to wszystko. Na szczęście brzytwówka mnie ominęła. - Widocznie na tamtej wyspie nawet pasożyty nie chciały egzystować. I dobrze bo za bardzo nie chciał żadnej choroby przechodzić. Wilkołactwo szczerze mu już wystarczy na resztę życia i za bardzo nie ma ochoty przechodzić przez coś jeszcze. No i na szczęście w ogóle przeżyli tamtą przygodę. Nie zmieniało to faktu że rączki Ruby porządnie oberwały. Zerknął na Jamesa kiedy Mer wspomniała o tym że ten też został prefektem. Widocznie Dyrektor Wang postanowiła wymienić pół składu prefektury. Nie żeby narzekał, bo i on dostał odznakę. Było to nieco upierdliwe pilnować swoich, ale chyba póki co dawali z Hope radę. Jeszcze nikt nie umarł ani nie wyleciał ze szkoły. -No to witamy w zespole. - Do pilnowania żeby pierwszoklasiści nie łazili po nocy tam gdzie nie potrzeba. Na dobrą sprawę drugi semestr się dopiero zaczyna, ale nie zmieniało to faktu że wie jak postrzelone pomysły mogą mieć uczniowie. I tylko połowę z nich aprobował. Niedługo później lekcja się zaczęła, a zadanie które dostali szczerze nie było aż tak wymagające. No w teorii przynajmniej bo różdżka Drake'a i zaklęcia gospodarcze naprawdę nie przypadały sobie do gustu. Czasem działały wyjątkowo dobrze i bez zarzutów, a innym razem potrafiły zwariować i na przykład lewitować talerze po całym pomieszczeniu. Zanim w ogóle zabrał się do czyszczenia zerknął na regał jaki otrzymał. Toż to się ledwo trzymało na nogach... Rzucił niewerbalne Reparo żeby go naprawić i udało się. Nawet profesorka zauważyła. -Chłoszczyść. - Zaklęcie wyszło idealnie i to do tego stopnia że nawet naprawiony regał wyczyściło. Odetchnął z ulgą, a chwilę później odwrócił się w stronę okrzyku jaki wydała Ruby. Nie upomniał jej bo szczerze... nie było to aż tak siarczyste przekleństwo i chyba każdy by tak zareagował na nietoperza który nagle wyleciał z szuflady.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Ilość punktów w kuferku: 25 Wynik Etapu I:32 + 25 -10 (wydarzenie) + 5 (studentowanie) - 10 (skupienie) = 42 Zdobyte pkt do oceny: 6 Zdarzenie Losowe: I, -10
- Hej, co to za bieganie po sali. Bałaganu wystarczy dla wszystkich. - upomniała bez emocji wysokiego Krukona, który pojawił się w sali tuż po niej i na którego nieświadomie wlazła, kiedy snuła się powoli na tył klasy a sam upomniany zmierzał tam tylko odrobinę szybciej. Choć w związku z zaczepką na jej ustach wykwitł blady uśmiech, całokształt jej postawy nie sugerował szczególnego zainteresowania ani zajęciami ani otoczeniem. Być może miało się to choć trochę zmienić za sprawą słownych przepychanek z Shawem? Warto było chociaż spróbować. - Ch- - urwała, bo była zdecydowanie zbyt dumną czarownicą na werbalne stosowanie zaklęć dla pierwszaków. I bardzo szybko się to na niej zemściło, bo w talerzu, w który bezpośrednio wycelowała pojawiła się wypalona dziura wielkości pięści. Skwitowała to nieznacznym skrzywieniem się i kilkoma głębokimi oddechami zanim wzięła się za dalsze magiczne poczynania. Rezultaty były mierne, ale być może głównie przez to, że do kolejnych zabrudzeń i na układanie wyczyszczonych gratów nie przykładała większej uwagi.
Ilość punktów w kuferku:50 + 8 (różdżka) = 58 Wynik Etapu I:18 + 10 (bo pedantka) + 5 (bo studentka) + 58 (bo kuferek) = 91 Zdobyte pkt do oceny: 10 Zdarzenie Losowe:H - Drzwiczki twojego regału wydają się być nieco uchylone. Kiedy je otwierasz uderza cię niemiłosierny fetor, który sprawia że zaczyna Cię delikatnie mdlić. Na dobrą sprawę w środku dostrzegasz 10 galeonów. Jeśli je weźmiesz, należą do ciebie i będziesz mógł się po nie upomnieć w odpowiednim temacie ALE podczas tej lekcji i w następnym wątku twoje ręka którą wyciągnąłeś monety cuchnie odorem który wydobywał się z szafy.
Usłyszawszy szkocki akcent Tadzika i swoje nazwisko, przeniosła spojrzenie na rosłego obrońcę. Uśmiechnęła się do niego, zasalutowała niedbale w geście przywitania, puściła zadziorne oczko i wróciła do książeczki, rozgrzewając swój krukoński umysł. Sudoku ostatnio jej się znudziło, podobnie jak czarodziejskie krzyżówki, tak więc tym razem postawiła na te mugolskie. I o ironio, szło jej ciężko niż z czarodziejskimi, co jej dobitnie pokazało, że o ile kiedyś mogła mieć jeszcze wątpliwości, to teraz była już bardziej wiedźmą niż mugolaczką. Krzyżówka ponownie wylądowała w plecaku, kiedy to pojawiła się Pani wicedyrektor. Krukonka z uśmiechem na twarzy podeszła do powierzonego im zadania. Właściwie, to trudno było to nazwać lekcją, skoro miała robić to, co i tak lubiła, czyli porządki! Nie była jednak przygotowana na aż takie przeżycia. Gdy tylko otworzyła szafkę, w nozdrza uderzył ją okropny fetor. Oczy jej się zaszkliły, w ustach poczuła zbierającą się ślinę, zwiastującą torsje.
- Ughhh… coś tam umarło, profesor – powiedziała do nauczycielki, zakrywając usta rękawem i odchodząc jak najdalej od tego felernego mebelka. Walcząc o oddech, wpadła w końcu na rozsądny pomysł. Rzuciła na siebie zaklęcie bąblogłowy i dopiero tak zabezpieczona, mogła podejść do regału i zacząć go czyścić. A jak już się za coś brała, to na sto procent, tak więc mebel nie tylko przestał trącać na kilometr, ale jeszcze zaczął lśnić, i to dosłownie, czystością.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Wto Mar 15 2022, 20:28, w całości zmieniany 1 raz
Penny Szilágyi
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : piegi | zapach wrzosów | zaplątane we włosy liście i gałązki | silny węgierski akcent
Ilość punktów w kuferku:0 Wynik Etapu I:31 + 10 (nowa postać) - 10 (spóźnienie) - 10 (nigdy nie sprzątała) = 21 Zdobyte pkt do oceny: 4 Zdarzenie Losowe:C
Kolejne spóźnienie odhaczone. Tym razem byłam pewna, że zmierzam na zajęcia prowadzone przez samą dyrektorkę Hogwartu, więc złapał mnie lekki stres w drodze do klasy. Jak do tej pory spotykałam wyłącznie ciętych nauczycieli. Może ta szkoła była bardziej surowa. Mimo wszystko towarzyszył mi całkiem dobry humor, bo zjadłam wybitnie dobre naleśniki z dżemem i bitą śmietaną na śniadanie. Czułam się napchana i przez to szłam wolniej na zajęcia. - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziałam, wchodząc do sali i widząc wysoką blondynkę, która musiała być profesor Bennett. Nie chciałam skupiać na sobie więcej jej uwagi, więc przysiadłam na najbliższe wolne miejsce. Co my tu mieliśmy zrobić? Zaklęcia gospodarskie? A to nie było to od czego miało się skrzaty w domach? U mnie nigdy nie musiałam za nic się samodzielnie zabierać. Rano łóżko ścieliła mi chyba Poziomka, później siadałam do śniadania przygotowanego przez Igłę (tak sądzę) i nawet buty miałam naszykowane do wyjścia i wypastowane - tym pewnie zajął się Harold... Właściwie to nie wiedziałam co który skrzat dokładnie robił. To dość straszne i dopiero do mnie dotarło. Nawet średnio umiem sobie wyobrazić jak to jest, kiedy sam musisz rzucać wszystkie zaklęcia. Jak można nadążyć z czyszczeniem okien, wycieraniem kurzy, myciem naczyń i prasowaniem ubrań? Bez sensu. Zdecydowanie lepiej mieć skrzata. Ja dosłownie nie znałam żadnego zaklęcia czyszczącego! Nie to żebym wiedziała jak mugole się czymś takim zajmują, bo też nigdy nie słyszałam o ich metodach sprzątania. Czy mugole w ogóle sprzątali? Przez chwilę siedziałam w zamyśleniu. Dopiero podglądanie wysiłków innych pozwoliło mi przypomnieć sobie o Chłoszczyść. - Chłoszczyść! - rzuciłam, ale z różdżki początkowo nic się nie wydobyło. Zakurzony, dziwne pachnący regał dalej pozostawał tak samo ohydnie brudny. - ChłoSZCZyść! - wymówiłam wyraźniej trudne zbitki spółgłosek. Machnęłam jeszcze kilka razy różdżką, powtarzając zaklęcie w różnych intonacjach. Bo poprawnego akcentu w ogóle nie pamiętałam. Ale któreś musiało być dobre, prawda? Przy jednym z podejść naczynia zaczęły się przemieszczać i układać w dość nierówne rzędy. Bardzo powoli się czyściły i westchnęłam ze zniecierpliwienia. Wyglądało to średnio, a nauczycielka na pewno wymagała znacznie więcej. Zbliżyłam się do regału gotowa zbadać ten nieprzyjemny zapach wydobywający się z wewnątrz. - Ugh... Fuj - zatkałam dłonią nos, natychmiast się odsuwając po otworzeniu drzwiczek. - Cuchnie jak skarpety Merlina. - wymamrotałam, zginając się wpół i stając obok swojego stanowiska, żeby uspokoić narastającą w żołądku chęć puszczenia pawia.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ilość punktów w kuferku:90 Wynik Etapu I:93 + 15 (10 za znajomość zaklęć gospodarskich (remont domu), 5 za studenta) + 90 = 198 Zdobyte pkt do oceny: 10 Zdarzenie Losowe: -
- Tia - mruknął Krukon, z nieco zdegustowaną miną patrząc na stosy naczyń i zakurzone meble, z których jeden przypadł w udziale właśnie Darrenowi - przysadzisty kredens z oszklonymi drzwiczkami i wypełniony tanią, chińską zastawą, która co chwilę kichała z powodu zbyt dużej ilości wszechobecnych pyłków - Minus dwieście dla Ravenclawu - dodał beznamiętnym tonem, wyciągając zza pasa równie znudzoną perspektywą treningu zaklęć gospodarskich co Morgan różdżkę. W końcu jednak profesor Bennett przestała tłumaczyć co ich miało dzisiaj czekać, a na jej znak Shaw zaczął drobnymi ruchami Mizerykordii ściągać kurz, szorować wszelkie zabrudzenia po zastałym brudzie i niewielkimi urokami reperować jakieś stare zadrapania. Efekt był typowy, jeśli chodzi o rzucanie zaklęć przez Krukona - a więc znakomity.