Sześciopokojwy, spory dom. Przed plagą akromantul już należał do rodziców Liama, dlatego zaraz po zdobyciu informacji o dostępności Doliny rzucili się, aby odzyskać swoją posesję. Niestety, zamieszkał w niej złośliwy poltergeist i profesor trudził się przez pięć dni, aby odzyskać prywatność. Teraz towarzystwa dotrzymuje mu jedynie skrzatka domowa, Tickle.
Sypialnia Liama
Znajduje się na piętrze, stąd pochyły sufit. Jest to dość duże pomieszczenie, utrzymane w drewnianym stylu podobnie jak reszta domu. Jedna ściana stylizowana jest na ścianę jaskini. To przy niej stoi nieduże biurko i właśnie tam zbiera się największy bałagan - jest to miejsce najbardziej odsunięte od drzwi i przy okazji zasłaniane przez stojące po środku pokoju łóżko. Jest ono z kolei nieco łagodniejsze, miękkie i niskie - właściwie, wygląda jak sam materac. Naprzeciwko niego widnieje ogromne okno z pięknym widokiem na Dolinę. W sypialni Liam ma również mały kominek, jakiś fotel i sporo drobiazgów dodających charakteru. Stary obraz, jeszcze należący do państwa Dearów, jakimś cudem dalej wisi na ścianie nad łóżkiem, a gramofon odpoczywa sobie w kącie. Prawie zawsze leci z niego muzyka.
Sypialnia Fire
Pokój Fire położony jest na poddaszu, podobnie jak ten Liama. Właściwie to sąsiadują ze sobą. Pomieszczenie, w którym dziewczyna spędza całkiem sporo czasu, jeśli nie tkwi w swoim dormitorium, niemal zawsze jest zabałaganione. Panuje tu istny chaos, ale Blaithin świetnie się w nim odnajduje. Trzy ściany noszą biały kolor, a czwarta krwistoczerwony. Jako iż pokój do największych nie należy, można spodziewać się tylko dużego, wygodnego łóżka i biurka, przy którym stoi futerał na skrzypce. W całym pokoju czuć dym papierosowy zmieniony tak, żeby przypominał czekoladę. Nawet nie stara się uporządkować jakoś setki płyt porozwalanych po całym pokoju. Najczęściej którąś właśnie puszcza, żeby rozbrzmiewała bardzo głośno w całym domu. Rzadko rusza się rzucić zaklęcie wyciszające pokój. Często ćwiczy tu zaklęcie, więc nic dziwnego, że w pewnym miejscach obsypał się tynk ze ścian, a okno zacina się tak, że trzeba szarpać za klamkę. Rzuciła czar na drzwi i wie wcześniej, jeśli ktoś zamierza wejść do pokoju. Cały pokój jest przystosowany do osoby Fire, a ona nie lubi, gdy ktokolwiek choćby tu zagląda. Dlatego lepiej nie próbować usiąść na łóżku, bo może magicznie zgiąć się wpół i cię przytrzasnąć. A skrzypce najprawdopodobniej uderzą cię smyczkiem po dłoni. Boleśnie.
Pusty pokój
Coś tu kiedyś będzie. Jak narazie jest to jedyne pomieszczenie, które nie zostało przywrócone do dawnej świetności. Może kolejna sypialnia, a może druga łazienka? Czas pokaże...
Pokój gościnny
Zwykła sypialnia, niezbyt ozdobna. Chwilami służy za składzik niepotrzebnych gratów... W rzeczywistości jednak był to pokój państwa Dearów. Nie przyjeżdżają tu oni zbyt często, dlatego zyskał miano gościnnego.
Łazienka
Duża, przestrzenna łazienka znajduje się na piętrze, pomiędzy sypialnią Liama a Fire. Na samym środku stoi jasna wanna, a w głębi znajduje się szeroki blat z dwiema misami umywalek. Toaleta jest nieco bardziej we wnęce. W kącie znajdują się drzwi prowadzące na nieduży taras, na którym można na spokojne rozwiesić pranie. Łazienka jest pomieszczeniem doskonale oświetlonym, bo poza kilkoma lampkami może poszczycić się wielkimi oknami wychodzącymi przez taras na panoramę Doliny. Na szczęście wiszą tam kotary, które z zewnątrz są zupełnie nieprzezroczyste i chronią prywatność mieszkańców. Z wewnątrz jednak możesz dalej podziwiać widoki!
Salon
Wchodzisz i od razu czujesz się komfortowo. Jest to pomieszczenie niesamowite przytulne, ale przy tym nie takie małe. Wysoki sufit i pokryta oknami ściana sprawiają wrażenie bardzo eleganckich i wytwornych, ale ogromny kominek i ciasno zbite kanapy zasypane poduszkami dodają ciepła. Dużo lamp i świec, dużo pamiątek rodzinnych porozstawianych po stoliczkach... Krótko mówiąc, wszystko co dobre. Idealne miejsce na wypicie porannej kawy, ale również na ogrzanie się w zimowe wieczory przy kubku gorącej czekolady.
Czytelnia
Pomieszczenie na parterze, obok salonu. Również ma wysoki sufit i dlatego przedzielone jest tak, że tworzy dwa pięterka. Oba zastawione są regałami pełnymi książek o najprzeróżniejszej tematyce. Od ukochanych tomiszczy transmutacyjnych Liama, przez historyczne lektury państwa Dearów, do dziecięcych bajek. Każdy znalazłby tu coś dla siebie... Gdyby nie to, że ciężko samemu zorientować się pomiędzy półkami. Łatwo da się "zabłądzić" i zmęczyć pomiędzy regałami, dlatego lepiej poprosić o pomoc skrzati domowej. Ona bez problemu odnajduje książki skryte pod pajęczynami. Dolne pięterko dodatkowo oferuje miękkie kanapy i fotele, gdzie można sobie usiąść i poczytać. Na stoliku zawsze znajdzie się karafka skrzaciego wina, albo innego wytwornego trunku.
Kuchnia
Kuchnia, jak kuchnia. Pełna kolorowych kubków, misek i talerzy. Skrzatka domowa, oczywiście, stara się zapanować nad bałaganem - a jednak zawsze coś znajdzie się na wierzchu. Na długim stole, przy którym ustawiono sześć krzeseł, zawsze stoi talerzyk ze świeżym, pachnącym ciastem. To właśnie w tym pomieszczeniu można zdobyć pyszną gorącą czekoladę i kawy jak z profesjonalnych kawiarenek.
Ogród
Piękny, pewnie zielony i kolorowy. Ciąg dalszy opisu nastąpi. Jak narazie to ważne jest, że można wejść do ogrodu przez salon, albo z boku domu.
Ostatnio zmieniony przez Liam S. Dear dnia Pią Sty 13 2017, 23:03, w całości zmieniany 2 razy
Autor
Wiadomość
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Casper słyszał sporo o Dearach. Ploteczki chodziły najprzeróżniejsze, zwykle po prostu wiążąc czystokrwisty ród rozsiany po Wielkiej Brytanii ze wszystkim, co istotne w Ministerstwie Magii. Cas nigdy się tym za bardzo nie interesował, ale swoje wiedział. Swojego czasu zrobiło się głośno o jednym paniczu, który postanowił uczyć w Hogwarcie. O ile Casprowi nic się nie pomieszało, chodziło o kuzyna Fire... Z którym dziewczyna chyba miała dość dobre kontakty. W końcu sama pochodziła ze Szkocji, tak? Tutaj zatrzymywać musiała się u kuzynostwa... Nigdy nie sądził, że pojawi się w posiadłości rodziny o takim rodowodzie, że Tease najprawdopodobniej w ogóle by go nie zapamiętał. A jednak krok miał pewny, gdy rytmicznie stawiał kroki z ulicy, na którą się teleportował. Dolina Godryka była jego zdaniem idealnym miejscem dla wesołych, czarodziejskich rodzinek z gromadką dzieci, które poganiają za psidwakiem i przepłoszą wszystkie kuguchary. Starał się nie zwiedzać tego miejsca zbyt dokładnie, ale miasteczko wydawało się być prawdziwą oazą dla tych, którzy po prostu chcieli wieść proste i przyjemne życie. Zdaniem mężczyzny było to wszystko dość sztuczne. Odruchowo zastukał kilkakrotnie w drzwi domu, rozglądając się z niejakim zaciekawieniem. Zaraz potem przypomniał sobie, że Fire w liście wspomniała o otwartych drzwiach - więc wszedł do środka, mając nadzieję, że nikt nie postanowi oskarżyć go o włamywanie się. Ciężko było mu powstrzymać się od gapienia na wszystko, bo ten dom był tak... domowy, że Casprowi zrobiło się niedobrze. Wsunął ręce w kieszenie spodni i zacisnął lewą dłoń na zegarku. - Blassie? - Rzucił, przechodząc majestatycznym krokiem nieco dalej. Salon był pomieszczeniem ogromnym i przytulnym. Tease prychnął z niedowierzaniem, zastanawiając się, ile galeonów wydano na udekorowanie tego pomieszczenia. Nagle zapomniał w zupełności o Oasis i poczuł się jak nastolatek, który próbował rozdysponować ostatnie knuty tak, żeby mieć co zjeść.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire powinna chociaż pobieżnie ogarnąć swój pokój przed przyjściem Caspra. Posprzątać zaklęciami te porozwalane płyty, poukładać książki albo chociaż pozbyć się kurzu. Tymczasem leżała na łóżku, z nogami opartymi o ścianę i słuchała Felix Felicis z miną pełną samozadowolenia. W jednej dłoni trzymała niewielką fiolkę, bawiąc się nią od czasu do czasu. Lubiła ten dom i to, że w ogóle nie przypominał posiadłości w Szkocji. Tam wszystko było przeraźliwie czyste, uporządkowane tak, żeby nawet największy pedant poczuł się usatysfakcjonowany. Każdy mebel zaś kosztował fortunę. Blaithin czuła się jak w muzeum w otoczeniu starych portretów i rzeźb. Dlatego kiedy mogła, zaglądała do Liama. Dzięki zaklęciu wyczuła obecność przed swoimi drzwiami i ściszyła rockową muzykę na tyle, że nie drżały od niej ściany. Otworzyła drzwi zaklęciem, a za nimi dostrzegła skrzatkę. Tickle poinformowała uprzejmie, że przyszedł ten młodzieniec, o którym wspominała dziewczyna. Zeskoczyła z łóżka, narzucając na ramiona w pośpiechu skórzaną kurtkę i zbiegła po schodach na dół. Zatrzymała się na którymś stopniu, widząc Caspra oglądającego salon. Sama uważała to pomieszczenie za drugie najlepsze, zaraz po jej własnym pokoju. - Liam wydał na to wszystko tyle pieniędzy, że chyba nadal spłaca kredyty. - rzuciła zamiast normalnego przywitania, ale uśmiechnęła się. Dawno nie widziała Tease'a i właściwie to cieszyła się, że wysłał list w Dzień Kobiet. Poprawiła nieco swój kucyk, przepuszczając na schodach skrzatkę. - Zrobić wam coś do jedzenia? Fire spojrzała pytająco na Caspra, bo sama aż tak głodna nie była. Miała uknuty już plan i teraz powróciło to podekscytowanie które czuła, gdy go układała. Co prawda, może i miał sporo luk, ale kto by się przejmował? Liczyła na łut szczęścia i może drobną współpracę chłopaka. - Chcesz zobaczyć mój pokój czy może zostać w salonie...? - dziwacznie jej było o to pytać, bo w sumie nigdy nikogo nie gościła. Liam zamordowałby ją za urządzanie jakichkolwiek imprez, więc nie nadużywała jego cierpliwości. Z przyjaciółmi spotykała się raczej na zewnątrz. Odnalezienie się jako gospodyni było trudne dla dziewczyny. Zresztą im dłużej patrzyła na ciemnowłosego tym w ogóle trudniej jej było zrozumieć, czemu jakiś mężczyzna, który nie jest jej rodziną, znajduje się w tym domu sam na sam z nią, jeśli nie liczyć Tickle. Ale kolejnych głupot robić już nie zamierzała, bo ich ostatnie wyczyny przechodziły najśmielsze wyobrażenia Szkotki.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
To było wyjątkowo niezręczne. Casper z kpiącym uśmiechem patrzył na powieszone na ścianach obrazy, aby zaraz zerknąć na wielkie okno. Gdyby postanowił przyjść w ciągu dnia, najprawdopodobniej to pomieszczenie doprowadziłoby go do szału. Na szczęście słońce już niemal zniknęło za horyzontem, pozostawiając na niebie jedynie parę różowych smug. Niesamowite widoki Doliny Godryka sprawiały, że salon zdawał się być jeszcze bardziej magiczny. Tease oparł się o framugę. Ciekawe, za ile możnaby sprzedać tę figurkę... Wyrwał się z zamyślenia, gdy zjawiła się jego gospodyni - a wraz z nią skrzatka domowa. Oczywiście, że Dearowie mają skrzata domowego. Jakim cudem Casper nie wziął tego pod uwagę? Powinien spodziewać się całej armii służących, gotowych umilić czas swoim czystokrwistym panom. - Co kto lubi... - Nie chciał wypowiadać się dokładniej w kwestii jego opinii na temat wystroju wnętrz. Mężczyzna sam zdziwił się, że jego myśli były aż tak przepełnione dziwnego rodzaju rozgoryczeniem. - Dziękuję - mruknął, potrząsając głową. Nie miał zbyt dobrego humoru i zapewne było to po nim widać... Ale przyszedł tutaj wręczyć Fire prezent, toteż powinien się nieco ogarnąć. Wziął głęboki wdech i nieco wymusił uśmiech. - Prowadź - odparł, mając nadzieję, że pokój dziewczyny będzie mniej... bogaty. Królewski. Władczy. - Mam wrażenie, że serio długo się nie widzieliśmy. - Przekrzywił lekko głowę, zbliżając się do schodów, na których stała rudowłosa. Jego myśli na chwilę uciekły do tamtego pamiętnego Balu Walentynkowego, który zakończył się w jego mieszkaniu. Same ferie nie utkwiły mu w pamięci tak, jak jeden pijacki wieczór. Nie wiedząc co zrobić z dłońmi, przeczesał palcami jeden ręki włosy, które były teraz nieco dłuższe niż zazwyczaj. W ogóle sam Tease nie wyglądał tak dobrze, jak czasem mu się udawało. Zarost nie był delikatny, ale wyraźny. Sińców pod oczami nie dało się pominąć, a sylwetka mężczyzny zdawała się drobniejsza, gdy garbił się lekko w zmęczonej pozie. Przynajmniej jego uśmiech zyskał nieco więcej wiarygodności, gdy spojrzenie złotawych tęczówek spoczęło na Blaithin.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Ciekawiło ją, jakie pierwsze wrażenie wywarł ten dom na Casprze. Jeśli Fire miała decydować to zdecydowanie wolała niewielkie mieszkanko mężczyzny niż taką posiadłość. Spodziewała się, że Tease nie będzie się tu czuł zbyt swobodnie, zwłaszcza że jeszcze skrzat plątał się ciągle pod nogami. Nigdy dokładnie nie wypytywała go o przeszłość, o to jak było w sierocińcu, a także w kolejnych rodzinach zastępczych. - W porządku? - spytała najzwyklejszym tonem w świecie, przyglądając mu się uważniej. Co prawda, bywało że wyglądał gorzej, ale nieraz także lepiej. Miała nadzieję, że to nie przez to, że ciągle nie sypia. Blaithin nie uświadamiała sobie tego, ale coraz częściej przyłapywała się na martwieniu, jeśli chodzi o osobę Caspra. A przecież nie przywykła do takiego dbania o innych. - Całe czterdzieści trzy dni, dziesięć godzin, dwadzieścia pięć minut i sześć sekund. - odparła, bo miała ochotę pożartować, a przy tym rozweselić także Tease'a. - Zdążyłeś się stęsknić? Sama wyparła z głowy myśli o okolicznościach w jakich widzieli się ostatnio. To zdecydowanie były najbardziej szalone Walentynki w życiu rudowłosej. Kiedy już doprowadziła się do porządku, przypominała sobie różne szczegóły. Spojrzeniem przemknęła na krótko po ustach Caspra, odnotowując ze zdziwieniem, że nadal pamięta ich smak. Odchrząknęła i skierowała po schodach w górę, na poddasze. - Zapuściłeś się. - skomentowała, otwierając na oścież drzwi do jej pokoju i wchodząc pierwsza. Sama Fire ścinała niedawno włosy, chociaż różnica nadal pozostawała niewielka. - Pomyślałam, że jak nie posprzątam, będziesz czuł się bardziej jak we własnym domu. - chciała się z nim trochę podroczyć, trochę podrażnić. Zadziwiająco dobry humor dopisywał Gryfonce. Włączyła jedną z płyt jej ulubionego zespołu i już po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiała piosenka. Klapnęła na łóżko, podkładając sobie ręce pod głowę i pozwalając Casprowi na krótkie rozejrzenie się po pokoju. Sama zawsze musiała wszystko obejrzeć w nowym otoczeniu. - Tylko niczego nie dotykaj bez pozwolenia, bo dosłownie może cię ugryźć. - ostrzegła. W ostatniej chwili zorientowała się, że zapomniała schować gdzieś fiolkę z veritaserum, więc mając nadzieję, że Cassie patrzy akurat gdzieś indziej sięgnęła po nią dłonią i wcisnęła pod poduszkę.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Nie było to miejsce, w którym Casper mógł się odnaleźć. Z całą pewnością patrzył na to wszystko po prostu inaczej, przez pryzmat swoich przeżyć. Niemal szukał plakietek z cenami na tych przedmiotach, które możnaby sprzedać i błyskawicznie się wzbogacić. Raczej nie było to zdrowe myślenie podczas odwiedzania czyjegoś domu... - Ciężko stwierdzić. - Machnął lekceważąco ręką na pytanie dziewczyny. Zarejestrował przy tym, że nie było to klasyczne dla niej zachowanie, ale nie miał nastroju na wypominanie jej tego. Miał nadzieję, że Gryfonka pomoże mu się trochę odprężyć. - A żebyś wiedziała. To była wyjątkowo bolesna rozłąka - westchnął teatralnie. Podążył za dziewczyną na górę, rozglądając się dalej z zaciekawieniem po posiadłości. Dla niego czasem ta klitka, którą nazywał mieszkankiem, była za duża i obca. Jakim cudem ktokolwiek mógłby odnajdywać się w tego typu miejscu? Casprowi przemknęło przez głowę, czy profesorek mieszka tutaj sam, i przygarnia kuzynkę. Budynek wyglądał na taki, co mógł spokojnie pomieścić całe pokolenia. - A ty jesteś czarująca, jak zwykle - przewrócił oczami z niejakim rozbawieniem. Wyjątkowo miał całkiem niezły powód na usprawiedliwienie swojego żałosnego stanu, ale nie zamierzał się tym dzielić. Na pewno nie tak na wstępie! Zresztą, zaraz rozproszyła go sypialnia Fire. Tease znany był ze swojej chęci rozeznania się w otoczeniu, toteż nawet nie próbował ukryć ciekawskiego spojrzenia. Faktycznie, było tutaj o wiele lepiej. Pomieszczenie pasowało do Dearówny. - Wierzę na słowo - zgodził się, zatrzymując spojrzenie na chwilę na ustawionych w kącie skrzypcach. Kątem oka zauważył specyficzny ruch dziewczyny i chwilę zastanawiał się, czy w ogóle powinien zwrócić na nią uwagę. - Powinienem pytać? - Zainteresował się, bowiem był prawie pewien, że rudowłosa ukrywała jakąś fiolkę.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Mimo wszystko zapraszając Caspra tutaj, dawała mu jakiś kredyt zaufania. W końcu doskonale wiedziała, że to człowiek podobny do tych, których łatwiej spotkać na Nokturnie niż gdziekolwiek indziej. Żadna zdrowo myśląca dziewczyna nie wplątywała się w taką znajomość. Tylko, że ich połączyło już zdecydowanie zbyt wiele, żeby dało się jakoś wycofać. Fire robiła się chyba coraz bardziej wścibska, bo poczuła wręcz potrzebę wyciągnięcia z mężczyzny czegoś więcej. W końcu wyglądał, jakby coś poważnie go wymęczyło przez ostatnie dni (a może tygodnie?). Blaithin stwierdziła jednak, że na to przyjdzie czas później. Starała się zachowywać jak najbardziej niewinnie i spokojnie, żeby się nie zdradzić. Parsknęła krótko śmiechem, kiedy ją "skomplementował". - Jeszcze nawet nie dotknęłam różdżki! - odparła, a w błękitnych oczach Szkotki zaskrzyła się wesołość. Sama nie wiedziała, że może być aż tak radosna i czy zaraz nie zacznie tym irytować Tease'a. Spodziewała się jakiegoś komentarza, oceny na temat pokoju, który tak skrupulatnie zaplanowała. Teraz rozumiała, jak musiał się czuć ciemnowłosy, kiedy nie mówiła niemalże nic o jego muzyce albo pocałunku, którym obdarzył ją w jaskini. - Nie. Powinieneś usiąść i przejść w końcu do tego prezentu... Nie widzisz, jaka jestem już zniecierpliwiona? - prychnęła cicho, podciągając pod siebie nogi i siadając po turecku. Mógł usiąść gdzie chciał, chociaż wybór miał niewielki - krzesło przy biurku albo obok na łóżku z miękką kołdrą i paroma poduszkami. - Że też muszę cię jeszcze instruować, Tease. - pozwoliła sobie na zaczepne mrugnięcie. W tej chwili znikąd na łóżko wskoczyła Avada, wpatrując się w gościa z ciekawością. - Oho... To też gryzie. - żeby to udowodnić pokazała Casprowi prawą dłoń z zabandażowanymi dwoma palcami. Smok rozpostarł czerwone skrzydełka i wypuścił parę z nozdrzy. Tak łatwo dało się zapomnieć, że to nie są prawdziwe stworzenia, a jedynie figurki. Fire wyciągnęła rękę, żeby pogłaskać łebek smoka. Salamandra pewnie grzała się przy kominku w salonie. - Tamten bukiet też nie skończył szczęśliwie. - westchnęła, miziając Avadę pod szyją. Wyjaśniła czemu nigdzie nie ma tych róż, które kupił Cassie. A naprawdę podobały się Fire. Ciekawiło ją, czy rzeczywiście wpadli na identyczny pomysł co do prezentu. Nie byłoby to takie trudne, bo rozmawiali o tym już kiedyś.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Nie mógł obiecać, że opuści ten dom bez powciskanych w kieszenie drogocennych świeczników, albo drobnych pamiątek rodowych. Całe to miejsce przypominało jeden wielki skarbiec. Casper cieszył się, że nie jest kleptomanem - i tak miał problem z tym, aby nie dotykać tych wszystkich drobiazgów. Ograniczał się po prostu do rozglądania. - Masz zaskakująco dobry humor. - Podsumował, spoglądając na nią uważnie. Nie zdradziła mu, co tak mało dyskretnie próbowała ukryć, ale nie zamierzał dociekać. W końcu to był jej pokój, mogła po prostu chcieć zgarnąć parę rzeczy z pierwszego planu. Jego przewrażliwienie dawało się we znaki. Tease usiadł obok dziewczyny na łóżku, wyjmując różdżkę i unosząc lekko kącik ust. Celowo nie wyrażał swojej opinii co do sypialni Fire. Ona wiele razy wzbudzała w nim niepewność i dręczyła go, odwlekając niektóre wypowiedzi. Casper był raczej mściwy, więc nie zamierzał przegapić takiej okazji, aby choć odrobinkę się z Fire podroczyć. - Każdy mężczyzna lubi, jak kobieta czasem się rządzi... - Pocieszył ją. Chciał zacząć już dokładniej temat prezentu, gdy na łóżku pojawiła się ta mała wredna figurka smoka. - Całe zamieszanie... O takiego malucha? - Zerknął z niedowierzaniem na Blaithin. "Zabawka" wyglądała raczej przyjaźnie. Casper machnął różdżką, mrucząc ledwie słyszalnie "Orchideus" i wyczarowując tym samym niewielki bukiet kwiatów. Podsunął go smokowi, a potem pozwolił sobie na zwyczajne pogłaskanie go. - Wracając do prezentu... Tatuaż. - Zatarł dłonie, chcąc wykrzesać z siebie trochę więcej entuzjazmu. Nie był pewien, czy Gryfonka myślała o tym samym, ale uważał ten pomysł za całkiem niezły. Ich spotkanie się przesunęło w czasie i zdążył przygotować mnóstwo propozycji, a co najważniejsze - wprawić się w niektórych z nich. Nie był w końcu wcale jakimś mistrzem...
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Ten dom rzeczywiście był skarbcem i niejeden złodziej poczułby się tu jak w raju. Tylko, że Fire nie zamierzała narażać się na gniew kuzyna. Liam i tak nie miał pojęcia, że zaprosiła kogoś do nich. Wszystko miało przebiec spokojnie bez żadnych nieprzewidzianych zwrotów akcji. - Nie mogę ciągle być złośliwą jędzą. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Czasami miała naprawdę dobre samopoczucie, chociaż wtedy zazwyczaj nikt tego nie zauważał. Ale uśmiechnięta i pełna energii była o wiele częściej, tylko że wtedy jedynie grała rolę całkiem normalnej dziewczyny. To, że nic w jej życiu nie było takie, jakie być powinno to inna sprawa. Już się z tym pogodziła, że nigdy nie odnajdzie się w zwyczajnym, prostym życiu. Przyjrzała się Tease'owi ze zmarszczonymi brwiami, kiedy wyciągnął różdżkę. Dopiero teraz dostrzegła, że jest zrobiona z cisu, a długością przypomina jej własną. - Dobrze wiedzieć. - przewróciła oczami, przesuwając się nieco na kołdrze, żeby nie siedzieli zbyt blisko. Nie wiedziała, czy znów potrafi akceptować jego bliskość po tym wszystkim. Tymczasem kolejna piosenka Felix Felicis rozbrzmiała w pomieszczeniu, a Fire obserwowała ruchy Caspra. - Hej, to że jest mały wcale nie znaczy, że traci swoją grozę. Skrzyżowała ramiona, nieco urażona niedowierzaniem Tease'a. Sama cierpiała często przez swój bardzo niski, w jej mniemaniu i większości ludzi, wzrost. Ludzie często nie doceniali umiejętności Szkotki, a wtedy z jeszcze większą satysfakcją udowadniała na ile ją stać. - Powinieneś właśnie stracić palec. - wymamrotała, dziwiąc się Avadzie. Poprzednie kwiaty traktowała jako własne zabawki i szybko je zniszczyła albo podpalała. Teraz natomiast wcale nie zareagowała wrogo. Wręcz przeciwnie. Zmrużyła nieco gadzie oczka i przymiliła się wręcz do mężczyzny, kiedy ją pogłaskał. - Robi mi na złość! - zarzuciła Gryfonka. Nie skupiała się już aż tak na smoku, który wyjątkowo grzecznie wciąż obserwował Caspra. - Tatuaż. - powtórzyła, kiwając głową w zamyśle. To nawet lepiej, że nie przynosił ze sobą niczego, bo tatuaż wydawał się świetnym pomysłem. Co prawda, Blaithin nie zastanawiała się mocno nad tym, jaki chce wzór. Wiedziała jednak, że na początek zrobi sobie tatuaż na łopatce. Bo tego, że będzie ich więcej, nie dało się podważyć. Nawet specjalnie wyszukiwała informacji na temat tego, jak dokładnie robi się je w sposób magiczny. Okazało się to prostsze niż myślała. Dla kogoś, kto umiał rysować właściwie bezproblemowe. - Więc jednak czytamy sobie w myślach lepiej niż niejedni legilimenci. Sposób w jaki to oznajmił sugerował chyba, że chce dać jej ten prezent tu i teraz. Właściwie Fire nie miała nic przeciwko, bo już ekscytowała się na myśl, że przyozdobi swoje ciało w taki sposób.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Gdyby wiedział, że jest tu bez wiedzy prawowitego właściciela, samo spotkanie nabrałoby pikanterii. Casper nie był pewien, czy Fire podzieliła się z kuzynem jakimiś informacjami dotyczącymi odwiedzin... Właściciela klubu w Hogsmeade? Typka znającego Nokturna jak własną kieszeń? Tease'a można było z całą pewnością barwnie opisać. Niestety, prawdopodobnie większość tych opisów byłaby nieodpowiednia do zdradzenia profesorowi Hogwartu. Ani, tak właściwie, komukolwiek starszemu i "rozsądniejszemu". - Nie? - Spytał, udając zaskoczenie. Wiedział, że Blaithin potrafi być całkiem miłą osóbką. Była intrygująca, a w dodatku piękna - zresztą, Cas nawet ironiczne komentarze lubił. Chociaż tym nie zamierzał otwarcie dzielić się ze swoją towarzyszką. Przecież o tym wiedziała... Droczyli się ze sobą od pierwszego spotkania, choć prawdziwe rozmowy toczyli dopiero od... Od Wigilii? Tamten pamięty wieczór z całą pewnością był swego rodzaju przełomem w ich znajomości. - Racja. Ale no, w tym przypadku... - Zaśmiał się z niedowierzaniem, ponieważ smoczek stał się o wiele słodszy, kiedy można było go trochę pomiziać. A Casper myślał, że będzie musiał wkupywać się w jego łaski jakimiś milionami bukietów! Avada przymilała się uroczo. Mężczyźnie nawet przez głowę nie przemknęło, że jego drobniutka rozmówczyni mogła wzmiankę o rozmiarach jakoś przenieść na siebie. - Mhm, jasne... - Nie nazwałby siebie osobą z jakimś niezwykłym podejściem do zwierząt. Radził sobie z ludźmi, będąc dobrym krętaczem i jeszcze lepszym manipulatorem. Zwierzaki jednak najwyraźniej wyczuwały jego pokręcone intencje i Tease starał się od nich trzymać na odległość. Dobrze, że figurka smoka nic do niego nie miała. - Cudownie. Czyli masz jakiś pomysł? - Nie chciał tak od razu zdradzać, że sam od dłuższego czasu zastanawiał się, co mogłoby dobrze wyglądać na rudowłosej.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Blaithin kiedy chciała rzeczywiście potrafiła spuścić trochę z tonu i nawet dało się ją wtedy spokojnie znieść. Co prawda, takie momenty należało do rzadkości. Musiała być albo pijana albo naćpana albo w wyjątkowo dobrym humorze. Casper miał ten dar poprawiania dziewczynie samopoczucia, a ona sama nie wiedziała, jak to się dzieje. Przy nim w czasie jednego wieczoru śmiała się więcej niż przy potencjalnym znajomym w ciągu roku. I nawet nie chodzi o ten drwiący śmiech! Tylko taki naprawdę szczery. Uroczy. I za każdym razem, kiedy to Caspra zdołała rozbawić, w jakiś sposób rozpierała ją duma. Zwłaszcza, kiedy wydawał się na początku spotkania ponury albo niechętny do jakichkolwiek interakcji, a później już bezproblemowo mogli razem przekomarzać się ile dusza zapragnie. - Nie. - odparła stanowczo, pewna tego, że czasami ma prawo być tą weselszą wersją siebie. Rzuciła Avadzie spojrzenie mówiące, że zamorduje ją, jak tylko Tease opuści ten dom. Poczuła się wręcz zdradzona, kiedy smok bez żadnego oporu pozwolił się miziać mężczyźnie, a ją samą rzadko do tego dopuszczał. Przeszedł na jego stronę w mgnieniu oka i Gryfonka gestem przejechania palcem po szyi pokazała co gada za to czeka. - Czemu sam nie masz żadnego zwierzątka? - spytała nagle, bo w mieszkaniu Caspra nigdy nie widziała śladów bytności jakiegokolwiek stworzenia. Samej ciężko byłoby jej się obyć bez chociażby Ignis, którą miała tak często przy sobie, nawet na lekcjach. Poza tym chyba coraz lepiej wychodziło jej zadawanie bezpośrednich, teoretycznie prostych pytań niż kręcenia, żeby wydobyć informacje. Wzięła w dwa palce najczerwieńszą z róż i przysunęła do twarzy, żeby poczuć jej zapach. Przymrużyła powieki, żeby zaraz przez przypadek ukłuć się kolcem. - Ałć. - mruknęła, widząc małą kropelkę krwi na opuszce. Nie było to nic wielkiego, więc po prostu zassała palec, żeby skupić swoją uwagę w końcu na tatuażu. - Tak, mam. Właściwie to myślałam nad czymś prostym. Żadnej wielkiej symboliki, chociaż teraz niemalże wszystko stało się alegorią czegoś innego... Konkretnie mam na myśli tygrysa. Mój patronus przybiera taką formę. A jeśli chodzi o miejsca to może lewa łopatka. Nie była do końca przekonana co do swoich decyzji, więc wolała, żeby Cassie też wyraził opinię. Może sam też miał pomysł i chciał coś zaproponować? Była otwarta na rady jak nigdy.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Lubił, gdy Fire pozwalała sobie na chwile radości. Wyglądała wtedy o wiele bardziej prawdziwie, niż kiedykolwiek. Miała przepiękny uśmiech, którym zarazić potrafiła każdego. Poza tym taka impulsywna energia radości bardzo do niej pasowała. Casper uwielbiał świadomość, że parę minut przy tak płomiennej osobie, natychmiast poprawi mi humor. Potrzebował tego, więc bardzo uważnie obserwował każdą iskierkę połyskującą w oczach Blaithin. Zaśmiał się (no, proszę, akurat o tym była mowa...), gdy dziewczyna zaczęła grozić swojej figurce. Teraz jak tak o tym myślał, to Avada faktycznie powinna stanąć bardziej po stronie swojej właścicielki. Cóż, najwyraźniej nie tylko on w życiu Fire lubił droczenie się! Ciekawe, jak wiele cech ukrywał w sobie zwierzak, który nawet nie był prawdziwym zwierzakiem. - Mam skłonności do koncentrowania się tylko, na przykład, na pracy. Po co mi zwierzak? Sam ze sobą ledwo sobie radzę - odparł, pół-żartem i pół-serio. Był akurat idealnym przykładem na to, że zwykle nie przykładał zbyt wielkiej wagi do samego siebie. Jasne, w jego pracę wliczały się kontakty międzyludzkie. Tylko dlatego Tease nie pozwolił sobie na kompletne zapuszczenie... Ożywił się dopiero w chwili, gdy dziewczyna zarzuciła propozycję dotyczącą tatuażu. Wyjął z kieszeni pomniejszony czarami notes i przywrócił go do jego normalnej postaci. - Myślałem o tygrysie, pasuje ci. W każdym razie, mam parę różnych opcji, i... No tak, feniksa też brałem pod uwagę - przyznał, pokazując dziewczynie szkice, które udało mu się ostatnio wykonać w wolnych chwilach. - Ten mógłby płonąć... Swoją drogą, na żebrach też tatuaż wyglądałby świetnie. - Na chwilę zamilkł, wpatrując się w swoje rysunki. Dopiero po parunastu sekundach przypomniał sobie, że Fire wspomniała o tygrysie, poszedł więc w tamtą stronę. - Tygrys mógłby być taki, więc nieco bardziej zwykły. Moim zdaniem jednak najlepszy jest... Ten! - Stuknął lekko w kartkę papieru. W jego głosie słychać było pewnego rodzaju ekscytację i szczere zainteresowanie, bo właśnie to Tease'owi sprawiało przyjemność. Poza tym, miał czym zająć swoje myśli. Skoncentrowany jedynie na tej jednej sprawie nie martwił się o nic innego. - Poruszałby się, a przy tym można pobawić się trochę kolorami, dodać taką grę światła...
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
I nawet patrzenie w te wyjątkowo oryginalne oczy Tease'a nie stanowiło już takiego problemu. Może Gryfonka doszła do wniosku, że nie ma już przed nim aż tyle tajemnic, żeby obawiać się, że ją przejrzy swoim przenikliwym spojrzeniem. W końcu musiała przyznać, że to właśnie na tym polegało zaufanie i nawet jeśli nadal jej się to niezbyt podobało - ona komuś zaufała. Czas pokaże, czy to nie był z jej strony kolosalny błąd. - Twoja praca kiedyś cię wykończy. - wyraziła swoją opinię, wymownie przyglądając się raz jeszcze zarostowi na jego policzkach i workom pod oczami. Blaithin uważała, że Cassie zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęca dbaniu o klub, ale z drugiej strony czy miał coś oprócz tego? Avada przesmyknęła się pod łokciem Tease'a na jego kolanach, ostrymi pazurkami zahaczając o materiał jego spodni. Najwyraźniej naprawdę go polubiła, ale Fire nie chciała się o to tak bardzo złościć. W końcu i tak nijak na to wpłynąć nie mogła. Może chociaż Ignis znielubi Caspra! - Poza tym musisz się czuć nieco... - na chwilę urwała, nie wiedząc czy w ogóle powinna kończyć rozpoczęte zdanie. Mimo to stwierdziła, że etap niedomówień mają już za sobą. Więc zerknęła na Caspra niepewnie, co już w ogóle rzadko zdarzało się tej pewnej siebie, aroganckiej Szkotce. - samotnie? Często widywała Caspra w otoczeniu różnych ludzi, kiedy jeszcze pracowała w Oasis. Tyle, że to byli jedynie klienci, osoby z którymi łączyły go głównie interesy. Nigdy nie myślała nad tym, czy czarnowłosy ma jakichś przyjaciół. Czy ma na kim polegać, skoro nawet o swojej rodzinie nic nie wiedział. Nie współczuła mu. Rozumiała, a przynajmniej wydawało jej się, że rozumie. Zresztą tego wieczora dużo rzeczy miało zostać wyjaśnionych raz na zawsze. Jeśli wszystko pójdzie z misternym planem Fire, którego ciemnowłosy był nieświadomy. - Zawsze mogę zrobić sobie więcej niż jeden tatuaż. - odparła, z ciekawością przyglądając się przygotowanym przez niego szkicom. Wydawały się naprawdę profesjonalnie dopracowane, nie przypominały jakichś bazgrołów. Chociaż Gryfonka nie znała się aż tak na sztuce. - Ale ładnie rysujesz. - wymsknął jej się komplement, a kiedy popatrzyła na ostatniego tygrysa na bladych ustach Fire pojawił się uśmiech. - Chyba naprawdę znasz się na moim guście. Biorę. Z tego co wiem do zrobienia takiego tatuażu nie potrzeba wiele... Tylko zaklęcie, prawda? Dałbyś radę zrobić to teraz? Dopiero teraz zaczęła myśleć, o tym co rodzice powiedzą. W sumie i tak te relacje były tak napięte, że mało brakowało do wydziedziczenia rudowłosej, a ona sama przecież planowała zamordowanie ojca... Więc na razie chyba nie powinna się na tym skupiać.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
- Więc umrę szczęśliwy - puścił dziewczynie oczko. Z Oasis wiązał właściwie same pozytywne emocje. Nie przeszkadzało mu, że to właśnie tam spędzał większość dni i nocy, ani że izolowało go to chwilami od innych ludzi. Niewiele osób w wieku 23 lat posiadało własny biznes, w szczególności nie tak dobrze prosperujący, jak ten klub. Casper nie sądził, że ma na co narzekać, skoro przytrafiło mu się aż tak wiele sukcesów. Znaczy, w innych sferach życia, to miał sporo do narzekania. Zawsze mógł porozwodzić się nad swoją przeszłością, albo po prostu przyczepić się do jakichś drobiazgów, które mu nie wyszły. Koniec końców jednak wszystko sprowadzało się do tego, że Oasis wywoływało na jego ustach uśmiech. Coś w tym niepewnym spojrzeniu go zirytowało. Był zdecydowanie bardziej drażliwy, niż zazwyczaj - Fire mogła przekonać się o jego dziwacznych humorkach tego wieczoru. Casper odebrał jej wypowiedź zdecydowanie bardziej negatywnie, niż powinien. Miał wrażenie, że rudowłosa sugeruje, że to może być trudne albo dziwne. Że powinien zrobić coś ze swoją samotnością, albo że sobie z nią nie radzi, albo... - Da się przyzwyczaić. - Mruknął głosem wypranym z emocji. Przetarł dłonią twarz, wziął głęboki oddech i uniósł kącik ust, spoglądając na dziewczynę. Nie, nie zamierzał psuć jej przypadkiem humoru. - Jestem właścicielem klubu nocnego, słoneczko. Nie narzekam na brak towarzystwa. - Dodał, chociaż nie mówili wcale o takiej bliskości. - Dobrze, że ci się podoba. Skoro mam zrobić ci tatuaż... To przynajmniej doceń moje umiejętności - pokręcił głową z rozbawieniem. Obrócił parokrotnie różdżkę w palcach, nie odrywając wzroku od swoich rysunków. - Jasne. Jeśli jesteś pewna, to możemy zaczynać. - Nie był tutaj od tego, żeby wypytywać Gryfonkę, czy jest pewna swojej decyzji. Wierzył, że jest w stanie myśleć i nie działa jakoś tragicznie pochopnie. A nawet jeśli... to nie powinna być jego sprawa.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Nie chciała wchodzić w debaty na temat szczęścia, bo wtedy zdecydowanie odpuszczała sobie myślenie o tym, co mogłoby wprowadzić ją w posępny nastrój. Już i tak miała na głowie Tease'a, który rozsiewał wokół siebie aurę mogącą najbardziej jaskrawego promyczka zwyczajnie zgasić. Ale nie Fire. Przypomniała sobie, że kiedyś uważała Caspra za ideał, za kogoś komu należało zazdrościć tego, jak bardzo ustawione życie prowadził. Tylko, że wtedy Blaithin praktycznie w ogóle go nie znała. Zbyt stereotypowo podchodziła do człowieka, który krył w sobie o wiele, wiele więcej. I zdawał się kryć jeszcze trochę. Potarła zraniony palec, próbując nie tracić swojego rezonu. Zabawne, że kiedy już Fire zachowywała się przyjaźniej to ludzie od razu bardziej do niej lgnęli i nie bali się sparzyć aż tak mocno. Doceniali te momenty, natomiast w tamtej chwili Cassie robił odwrotnie. Gdyby była mniej odporna na wszelkie oznaki złego humoru Tease'a mogłaby się poczuć urażona. A tak jedynie odparła, naśladując jego beznamiętny ton: - Nie wątpię. Chociaż nie uważam, żeby to było dobrym wyjściem. - uniosła jednak dłonie w obronnym geście, bo niczego narzucać mężczyźnie nie chciała. Był starszy, był rozsądniejszy i wiedział, że decyzje podejmuje samodzielnie. Blaithin podobało się to, że ją traktuje podobnie, pozwalając na decydowanie o sobie. - No tak, towarzystwo zawsze się jakieś znajdzie. Puściła mimo uszu pieszczotliwy zwrot, jakiego już dawno nie słyszała z ust Caspra. Przesunęła bukiet na stolik obok łóżka, a zaraz po tym zabrała również Avadę, która nie protestowała zbytnio. W końcu pakując się na kolana Tease'a mogła go jedynie rozproszyć, a co dopiero jakby podczas robienia tatuażu postanowiła wskoczyć na plecy rudowłosej. Mogła doprowadzić do katastrofy, więc lepiej jeśli siedziała na podłodze albo pod łóżkiem. - Doceniam. Nie żebym mogła pójść do jakiegokolwiek innego tatuażysty, których w Hogsmeade jest co najmniej kilku. - przewróciła oczami rozbawiona. Uświadamiała mu, że wcale nie jest jej ostatnią deską ratunku, a sama miała spory wybór. Nie musiał wiedzieć, że do żadnego innego by nie poszła. - Okej. - stwierdziła, chociaż na myśl, że ma zdjąć koszulkę zrobiło jej się odrobinę cieplej. Chociaż nie miało dojść do tego samego co w jego mieszkaniu. O tym nie mogło być mowy. Starała się skupić na myśli, że to po prostu po to, żeby mógł bez problemu zrobić ten tatuaż. Siadła do niego tyłem i ściągnęła górą materiał swojego ubrania. Pod spodem miała jedynie czerwony biustonosz. Objęła się ramionami, wyjątkowo zadowolona z faktu, że nie mógł zobaczyć jej twarzy, pokrywającej się rumieńcem. - Będzie boleć? - spytała, chociaż wcale się nie bała.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Casper nie był wcale aż taką duszą towarzystwa, za jaką Fire mogła go uważać. Miał wrażenie, że widać po nim, jak bardzo potrafi być zamknięty. Miał jako takie podejście do ludzi - całkiem nieźle ich namawiał do różnych rzeczy, a poza tym myślał rozsądnie i potrafił wiele wynieść nawet z krótkich rozmów. Imprezy lubił, bo lubił się napić, zapalić i nie martwić przynajmniej przez chwilę. Blaithin jednak czasem sprawiała wrażenie, jakby uważała, że Cas każdą noc spędza z kimś innym, a chwile poza Oasis spędza na dzikich imprezach. W rzeczywistości jednak mężczyzna większość wolnego czasu spędzał wycieńczony, balansując pomiędzy jawą a snem i wyniszczając swój organizm do takiego stopnia, że wstyd było mu o tym myśleć. Ostatnio wpadł w jakiś gorszy okres i sam nie pamiętał, kiedy ostatnio był na tak cudownie beztroskiej imprezie, na której zapomniał jak się nazywa. - Nie poszłabyś do nikogo innego - zauważył, dziwnie łagodnie. Nie chodziło mu tutaj o jakieś wielkie podważanie zdania dziewczyny, ani nic takiego. Po prostu stwierdzał fakt, który powinien sformułować jako pytanie... Ale tutaj nie było nad czym się zastanawiać. Fire dopiero co nie pozwalała się dotknąć, a teraz? Zdejmowała przed nim koszulkę. Ha. - Kiedy robię tatuaż w takim miejscu jak łopatka, albo po prostu plecy... Zastanawiam się co by było, gdybym postanowił sobie zażartować i narysować coś innego. No bo zobacz - zorientowałabyś się dopiero po fakcie. - Nie były to raczej zbyt pokrzepiające słowa, które powinno się mówić przed tego typu zabiegami. Casper jednak potrzebował czegoś, co pomogłoby mu zabić czas. Czas, który aktualnie spędzał na gapieniu się na plecy Blassie i wspominaniu ich wspólnie spędzonej nocy. - Nie, nie boli. To takie dziwne uczucie... Zresztą, zobaczysz. Ja tam to lubię. - Wzruszył ramionami, chociaż Dearówna i tak nie mogła tego widzieć. Przysunął się bliżej dziewczyny i zacisnął palce mocniej na różdżce. Po raz ostatni zerknął na szkic, a następnie zabrał się za robotę.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire zdążyła milion razy zmieniać swoją opinię o Casprze. Teraz uważała, że na początku bardzo się myliła. Co prawda, dalej sądziła, że Tease z pewnością umie dogadywać się z ludźmi. Miała mnóstwo okazji do zaobserwowania tego, ba! Nawet kiedy chciała się podszyć pod kogoś na Nokturnie, wybrała akurat Caspra ze względu na to, ile miał kontaktów. Ale nawet jeśli żartem wspominała o panienkach, nie sądziła, że rzeczywiście tak lgnie do ludzi. W końcu widziała, że również ciężko mu się przemóc, żeby pozwolić komuś na jakąkolwiek bliższą relację. - Oczywiście, że bym poszła. - odparła, zaskoczona tym, że ją rozgryzł. Poczuła wręcz potrzebę zaprzeczenia, tak jak dawniej. Nie miała pojęcia, kiedy pozwoliła ciemnowłosemu poznać siebie tak dobrze - a może po prostu nie doceniała tego, jak spostrzegawczy i inteligentny jest? Nawet teraz czuła się nieswojo, a co dopiero, gdyby to nieznajomy mężczyzna miał ją tknąć. Chciała coś dodać, powiedzieć więcej na swoją obronę, ale jedynie westchnęła krótko i zacisnęła dłoń w piąstkę, mając nadzieję, że nie potrwa to długo. - Powiem ci, co by było. W ciągu paru następnych dni mój kuzyn odkryłby, że w naszym ogródku jest zakopane ciało. - miała ochotę odwrócić głowę, żeby posłać mu dość ironiczny uśmieszek. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że Cassie mógłby cokolwiek zepsuć. Jakoś tak przeczuwała, że będzie zadowolona z efektu. Sama wizja posiadania tatuażu podobała się Fire bardzo. Nie wiedziała, czy Tease woli rozmawiać przy wykonywaniu tej pracy, czy może lepsze będzie milczenie, żeby mógł się skupić. - Więc może nie będę piszczeć jak mała dziewczynka... - odparła cicho, zgarniając kucyk naprzód. Co prawda, dotknięcie różdżki nie wywołało fali bólu, a jedynie delikatnego ciepła. Odrobinę uspokoiło to Fire - wiedziała, że już i tak się nie wycofa, więc pozostało pozwolić działać Casprowi. - Wiele razy to robiłeś? - spytała, bo chociaż słuchanie muzyki, która grała w pomieszczeniu cały czas było przyjemne, to chyba wolała zająć swoje myśli słuchaniem głosu Tease'a. - Powiedz mi, jeśli mam się zamknąć. - dodała jeszcze na wszelki wypadek.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
- Zaprzeczasz dla samego zaprzeczenia? - Rzucił niewinnym tonem, w którym można było odkryć nutkę rozbawienia. Casper szybko zauważył, jak buntownicza potrafiła być Fire. Starała się na każdym kroku udowodnić swoją niezależność i odpowiedzialność, a jego zwyczajnie bawił fakt, jak ważne to dla niej było. Nie uważał, że rudowłosa ma co wykazywać. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie jest osobą, z którą można sobie pogrywać. Blaithin miała w sobie siłę, którą widać było w każdym jej spojrzeniu i geście. Nie musiała wcale tego popierać słowami, czy poszczególnymi zachowaniami. - Wierzę. - To nie była najprzyjemniejsza wizja śmierci, jaką można było wymyślić. Casper już tego nie komentował - miał jakiś mało waleczny nastrój, najwyraźniej. Zresztą i tak wiadomo było, że oboje sobie teoretyzowali. Nie planował przecież zasabotażować tatuażu Gryfonki! Tease miał zwykle umysł przepełniony myślami. Sam nie wiedział, jak to się działo - w jednej chwili wpadał mu pomysł na nowego drinka, przypominał sobie o ważnym spotkaniu, liczył rachunki, wspominał coś z przeszłości, a także przekładał jakąś sentencję na inny język. W międzyczasie, oczywiście, rejestrował co dzieje się dookoła niego i zwykle prowadził jakąś rozmowę. Jeśli ktokolwiek na tym świecie miał być wielozadaniowy - to był Casper. Od tego chaosu panującego w jego głowie najprostszą ucieczką były środki odurzające, od których wcale nie trzymał się na dystans. Każda chwila przynosząca spokój warta była, jego zdaniem, fortunę. Dlatego tak bardzo lubił spędzać czas z Blaithin. Jej osoba potrafiła zaabsorbować całą jego uwagę do tego stopnia, że większość innych myśli traciła na ważności. - A ile to jest "wiele"? Jeśli tyle, żeby się za szczególnie nie stresować, to tak. W większości przypadków chodzi jednak o moje własne tatuaże. - Przyznał otwarcie. Rozmawianie w trakcie rysowania w ogóle mu nie przeszkadzało. - Zrobienie tatuażu jest banalne, znalezienie tatuażysty to żaden problem. Jakoś do mnie w tych sprawach nikt za bardzo nie lgnął, więc... Obskoczyłem raptem parę osób. Za późno na wątpliwości - dodał. Szło mu dość powoli, ale przykładał się jak tylko mógł do każdej pojedynczej kreski. To nie miał być dobry tatuaż. On miał być perfekcyjny. - Och, akurat teraz wcale nie musisz się zamykać... Ale pozwolę sobie zachować to pozwolenie na jakąś inną okazję - jego twarz rozświetlił szczery, niczym niezmącony uśmiech... Którego rudowłosa i tak nie widziała, ale to może i lepiej. Jeszcze popadłaby w samozachwyt nad tym, jak to potrafi rozweselić Caspra w nawet najbardziej ponurych dla niego chwilach. - Lepiej ci, jak mówię? - Zainteresował się. Sam proces robienia tatuażu nie był bolesny, ale miał w sobie coś działającego dziwnie na umysł. Nie dziwiło go, że Fire chciała czegoś, co odsunie jej myśli od tego, co właśnie robi. Dodatkowym czynnikiem rozpraszającym był jej skąpy ubiór i ich wspólna historia... Miał nadzieję, że jego pytanie nakieruje dziewczynę w odpowiednią stronę - jak chce, żeby zabawiał ją rozmową, to musiała podrzucić mu jakiś solidny temat.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
- Może. - odparła, niezadowolona ze swojego własnego zachowania. Jedyne co udowadniała to swoją bezsensowną upartość. Dziwne, że to jeszcze nie nudziło albo irytowało Tease'a. Brnąć w zaparte nie zamierzała. Najwyraźniej też nie miała wyjątkowo walecznego nastroju, bo i tak ciągle myślami powracała do ukrytego pod poduszką veritaserum. Nadal nie wiedziała, czy w ogóle Casper to wypije, ale już planowała jakieś pytania. Mniej lub bardziej ogólne. Sama również potrafiła przeskakiwać ze swoją uwagą od jednej rzeczy do drugiej. Teraz na przykład jednocześnie myślała o tym, że jednak mogła trochę sprzątnąć, bo parę książek autorstwa Edgara Fairwyna leżało dosłownie rozwalonych na podłodze, o tym, że chciała już zobaczyć tego magicznie wytatuowanego tygrysa, że przydałoby się zmienić płytę, że różdżka zaczynała trochę drażnić skórę Gryfonki, chociaż nie nazwałaby tego drażnieniem irytującym. Sam Casper mógł zapoznać się z umysłem dziewczyny w czasie ferii. Oboje lubili zabijać nieprzyjemny zamęt w głowie używkami. Oboje słabo radzili sobie z ich odstawianiem. - A stresujesz się w ogóle? Wiesz, jeśli wyjdzie kiepsko, to naprawdę zakopię cię w ogródku - zażartowała, bo wyczuwała jak spokojnie trzyma różdżkę. Może i zazwyczaj ręce bardzo mu drżały i ciągle nie mógł ich utrzymać w miejscu, ale teraz raczej świetnie sobie radził. - Właściwie to byłoby niezłe źródło dodatkowego zarobku. Ale i tak sporo osób już się tym zajmuje. - wyraziła na głos swoje myśli. Gdyby sama umiała rysować, pewnie chętnie zabrałaby się za coś takiego. Jednak jedyne czym Fire mogła się pochwalić to umiejętność gry na skrzypcach, ale to zostawiała dla siebie. Popatrzyła na skrzypce postawione w kącie, zamknięte w futerale, ale czekające na to aż Gryfonka znów przesunie po nich dłońmi i zagra jakąś melodię. Blaithin wydawało się, że milion lat już nic nie grała. - Och, wiem, że długo byś nie wytrzymał bez słuchania mojego głosu. Wyobrażam sobie to niezwykłe cierpienie, jakiego doznałeś podczas rozłąki... - zaśmiała się cicho, a na jego kolejne pytanie o mały włos nie wzruszyła ramionami. Pewnie wszystko by zepsuła, więc całe szczęście, że zapanowała nad tym odruchem. - Chyba tak. - pomyślała o tym, że mimo wszystko czuje też pewnego rodzaju odprężenie, jakie wywoływało działanie zaklęcia. Dlatego westchnęła. - Merlinie, tak bardzo nie chcę wracać do domu. - stwierdziła trochę tęsknie zerkając w stronę okna, w połowie zakrytego zasłonami, za którym widziała już tylko ciemność. Skąd mogła wiedzieć, że podjęła najgorszy z możliwych tematów? Nadal nic nie wiedziała o przepowiedni. A termin zaplanowanego wyjazdu na weekend do Szkocji zbliżał się nieubłaganie. Fire coraz częściej myślała na konkretnym planem, coraz częściej w zamyśleniu obracała fiolkę z trucizną w dłoni, coraz częściej bywała bardzo nerwowa.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Casper to człowiek pełen sprzeczności. Rozdygotany, wiecznie przerażony i usilnie walczący z samym sobą, przepełniony emocjami, które próbowały nad nim przejąć kontrolę. Jednocześnie jednak miał w sobie coś nieprzeniknionego, co pomagało mu to wszystko ukryć. Nigdy nie było wiadomo, co tym razem wyprowadzi go z równowagi. Sam gubił się w swoim własnym umyśle. - Teraz trochę tak - stwierdził. - Taaak, pewnie tak... Ale jakoś sobie radzę i bez tego. Rysowanie zawsze było dla mnie raczej hobby, a i nawet niezbyt poważnym. - Skoro rozmowa jej sprawiała przyjemność, nie zamierzał się sprzeciwiać. Tygrys zaczynał wyglądać coraz lepiej, a precyzję Caspra można było bez problemu dostrzec. Mężczyzna przerwał na chwilę, aby przyjrzeć się swojej aktualnej pracy. No, wydawało mu się, że za coś takiego nie wyląduje w ogródku... - Prawdziwe męczarnie, Blassie. Najokrutniejsze klątwy nijak się nie równały do tego co czułem spędzając każdą sekundę bez niebiańskiego dźwięku, jakim jest twój głos. - Bardziej ironicznie się już chyba nie dało... Tease z dumą uznał, że jeszcze dwa pociągnięcia różdżką i tatuaż będzie gotowy. Miał już informować o tym swoją towarzyszkę, gdy ta wspomniała o wyjeździe. - Do domu? - Powtórzył tępo, czując się tak, jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody. W jednej chwili przypomniała mu się jego rozmowa z Andreą na balu, jej przepowiednia... Nawet nie poczuł, gdy różdżka wymsknęła mu się spomiędzy palców i wylądowała na podłodze. Casper miał bardzo nieobecne spojrzenie, a jego serce chyba na chwilę faktycznie się zatrzymało - ale przynajmniej tatuaż był gotowy, a ostatnie zgapienie mężczyzny nijak na niego nie wpłynęło.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Podobnie miała Blaithin, bo jej życie przepełnione było głównie kłamstwem. Udawała całkiem normalną dziewczynę, podczas gdy przez wmawianie jej ciągle, że jest słaba i bezużyteczna, odczuwała do siebie odrazę wraz z każdym popełnionym błędem. Rzadko wybaczała też błędy innym ludziom. - Musisz mi kiedyś pokazać jakieś inne twoje rysunki. - napomknęła, bo przecież tyle razy bywała w jego klitce, a jakoś nie pokazał jej ani jednego dzieła. Chociaż i tak wolała, kiedy grał. Żałowała, że nie ma tutaj fortepiana, bo może znów zaprezentowałby jakiś utwór. Ale najwyraźniej tego wieczora popisywać miała się sama Blaithin. Skrzypce czekały. - Bez przesady. - odparła, powstrzymując śmiech, bo nie chciała mu przeszkadzać w pracy. Już i tak ciężko było się powstrzymać od drżenia. Nie ze względu na temperaturę, bo w pokoju było umiarkowanie ciepło. Po prostu nadal dziwnie się czuła tak blisko Tease'a, a jego wzrok zdawał się dosłownie zostawiać jakiś ślad na skórze Gryfonki. Właściwie to już nie mogła się doczekać aż zobaczy tygrysa - poruszającego się i mieniącego kolorami. Kolejne "zwierzątko" do kolekcji. Nie wiedziała, co miało znaczyć to wypadnięcie różdżki. Wymsknęła mu się? Zepsuł przez to tatuaż? Odwróciła się, powstrzymując od dotknięcia swoich pleców. Coś tu nie grało. - No do Szkocji. Mojej rodzinnej posiadłości. - powiedziała powoli, mierząc go badawczym spojrzeniem. Nie miała bladego pojęcia, czemu Casper zareagował w taki sposób, jakby powiedziała coś naprawdę strasznego. W końcu nawet na wiadomość o tym, że chce kogoś zamordować nie wywołała na mężczyźnie takiego wrażenia. Zastanowiła się, co mogła powiedzieć nie tak. Jakieś nagłe wspomnienie dopadło Tease'a? - Źle się czujesz? - spytała, a przez dość rzeczowy ton Blaithin przebiła się nutka niepokoju. Pomyślała o dniu w Oasis, kiedy Cassie zasłabł i potrzebował pomocy. Może działo się z nim coś podobnego? Mógł cierpieć z powodu braku snu... Nawet Avada najwyraźniej się zmartwiła, bo wydała z siebie pisk i zbliżyła do mężczyzny.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Słowa dziewczyny na chwilę wybiły go z rytmu. Inne rysunki? Ostatnio ledwo co trzymał ołówek w ręku. Wszystkie jego większe, dokładniejsze prace były jeszcze sprzed czasów świetności Oasis, a to... Cóż, to oznaczało, że zapewne były bardzo mało optymistyczne i radosne. Bez słowa podał dziewczynie szkicownik, pamiętając parę starych prac, które powinny się tam znaleźć. Zdecydowanie bardziej wolał wyrażać swoje emocje poprzez muzykę - ponieważ grając i śpiewając jakoś łatwiej było mu odnaleźć nieco pozytywnych emocji. Rysunki i wszelakie malowidła miał za to przesiąknięte negatywną energią, jak gdyby spod pędzla czy ołówka nie potrafił wydobyć żywego koloru. - Te rysunki są raczej stare - wyjaśnił, nagle czując się dziwnie z tym, że dziewczyna przeglądała ten notes. Chyba były tam też pomysły na logo Oasis... Nie był pewien, czy dygocze, czy tylko mu się wydaje. Z całą pewnością jego dłonie powróciły do swojego naturalnego stanu, a więc latały jak szalone. To byłoby na tyle w kwestii koncentracji... Cas podniósł różdżkę, przymykając na chwilę powieki. Zaraz poczuł na sobie zaniepokojone spojrzenie Fire, posłał jej więc jeden z najbardziej nieszczerych uśmiechów, jaki tylko dał radę z siebie wydusić. - Tak, jasne, Szkocja. Przepraszam - machnął lekceważąco ręką. Kręciło mu się w głowie do tego stopnia, że gdyby wstał, to najprawdopodobniej wylądowałby zaraz na podłodze. Po Walentynkach starał się odsunąć od siebie myśl o przepowiedni jak najdalej, mając nadzieję, że w ten sposób cała sprawa odejdzie w zapomnienie. Zamiast tego niepokój uderzył w niego ze zdwojoną siłą. - To ta myśl o kolejnym rozstaniu... No wiesz, nie możesz mi tak robić. - Zaśmiał się nerwowo. Gdyby jej powiedział, co usłyszał od Andrei... - Muszę przemyśleć całą tę sprawę ze zwierzakiem. - Pogłaskał Avadę, mając nadzieję, że Fire nie widzi, jak bardzo ucieka wzrokiem od jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. - Swoją drogą, tatuaż jest gotowy. I nic nie zepsułem!
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Przeglądała szkicownik ciekawa tego, jak wyglądały rysunki. Casper był chyba artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Ciekawe, że to właśnie artyści najczęściej byli jakimiś szaleńcami. Na niektórych pracach zatrzymywała wzrok na dłużej, inne delikatnie muskała palcami, myśląc o tym, co wtedy czuł. Co próbował przez nie przekazać? Jedne wydawały się Blaithin smutne, inne pełne gniewu. Zamknęła w końcu szkicownik i odłożyła na bok, kolejny raz nie wiedząc jak skomentować. Zbyt często wyrażanie opinii na temat tego, co pokazywał Tease, wydawało się za trudne. Odchrząknęła. - Wyjątkowo mroczne. W pewnym sensie do ciebie pasują. - powiedziała, ale szczerze to rozumiała. Jeśli chodzi o skrzypce, Fire raczej również skupiała się na wyrzuceniu z siebie uczuć, tych głęboko skrywanych. Nienawiści, złości, tęsknoty, żalu, goryczy. Tego czego w niej było najwięcej. Dzięki temu mogła poczuć pustkę, a pustkę mogła wypełnić chociażby papierosami. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo zniszczone ma wnętrze. Blaithin nie była głupia i zdawała sobie sprawę z tego, że wyjątkowo wybitnie wytrąciła Caspra z równowagi. Teraz musiała tylko zdecydować co z tym zrobić. Jako że nie należała do osób, które naciskają i wypytują o wszystko, wolała, żeby mężczyzna sam wytłumaczył sytuację. - Nie musisz przepraszać. - zaprzeczyła, uczulona na to słowo. Wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie. - Accio lusterko. Jakoś tak myśli o tatuażu nie były już tak ekscytujące, kiedy widziała, że z Tease'm jest coś nie tak. Mimo to zerknęła dzięki lusterku na swoją łopatkę. Uśmiechnęła się odruchowo, widząc tygrysa również wpatrzonego w Blaithin. Powoli poruszył ogonem, a następnie przeciągnął się, rozdziawiając paszczę. Dziewczyna musiała przyznać, że efekt wydawał się świetny i z pewnością Casprowi należały się pochwały. - Wspaniały. - przez chwilę jeszcze patrzyła na tatuaż, a później odłożyła lusterko. - Mogę ci ją oddać za parę galeonów. - wskazała na figurkę smoka, ale z lekkiego tonu mógł domyślić się, że jedynie żartuje. Kochała tego potworka. Sięgnęła po koszulkę i wciągnęła ją na siebie z ulgą. Później będzie mogła dłużej delektować się pierwszym tatuażem. - Czemu nie mogę ci tak robić? - spytała z pozoru całkiem niewinnie. - Zresztą i tak nie mam na to wpływu. Za kilka dni na chwilę zniknę. - wzruszyła ramionami. - Mówię, żebyś wiedział, że raczej nie będzie wtedy ze mną kontaktu.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Przynajmniej nie było w tym szkicowniku niczego upokarzającego, albo zbyt jawnego. Fire prawdopodobnie po przejrzeniu jedynie paru stron mogła zostać przytłoczona całą tą szarością i smutkiem, niemalże wylewającym się z kartek. Casper zanotował w myślach, że jego kolejny rysunek, jakikolwiek by nie był, zakrawać będzie o niepoprawny optymizm. Od razu poczuł, jak wszelka wena go opuszcza. - To komplement? - Nie oczekiwał za bardzo odpowiedzi na to pytanie. Blaithin nie wiedziała zbyt wiele o jego przeszłości, chociaż miała sporo naprowadzających ją wskazówek. Wiedziała, że nigdy nie posiadał prawdziwej rodziny, a zamiast tego świetnie odnajduje się w świecie przekrętów i nielegalnych spraw. Nie powinna mieć problemów ze złożeniem tych informacji w coś bardziej sensownego... - Jestem teraz na takim trochę, hmf, odwyku. Staram się wytrzymać trochę bez eliksirów pobudzających. - Dobrze, że wcześniej o tym nie wspominał, ponieważ prawda okazała się być cudowną wymówką dla jego dziwnego zachowania. - Co chyba sporo wyjaśnia - uśmiechnął się krzywo. W końcu Gryfonka sama zauważyła, że wygląda wyjątkowo słabo, nawet jak na siebie. Tatuaż wyglądał zjawiskowo. Kolorystyka wpasowywała się idealnie, w dodatku tygrys ożył po prostu bajkowo. Całość wyglądała dokładnie tak, jak powinna. Casper uznał, że chyba jeszcze nigdy aż tak nie był pozytywnie zaskoczony jakimkolwiek swoim dziełem. - Przeżyję jakoś - uciął. Bardzo nie chciał teraz zaprzątać sobie głowy tamtą przepowiednią. Jednocześnie to mogła być jego ostatnia okazja na danie Fire jakiegoś ostrzeżenia... Które zapewne i tak niewiele by dało. - Mogę zapalić? - Spytał, choć i tak już odpalał różdżką Volde-Morta. Robił sobie przerwę od eliksirów, nie od papierosów...
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire kiedyś ciężej było poradzić sobie z cierpieniem, jakie odczuwała. Może dlatego częściej bywały momenty, w których była załamana, a nawet jeden wyjątkowo przełomowy. Na kimś, kto próbował odebrać sobie życie i nawet odrobinkę żałował, że się nie udało, szkicownik Caspra nie robił wyjątkowo piorunującego wrażenia. Po prostu Fire wiedziała, że każdy ma mroczniejszą część siebie. - Tak. - przyznała bez ironii, nawet jeśli to było pytanie retoryczne. Domyślała się, że literki PAST na knykciach ciemnowłosego miały o wiele większe znaczenie niż się mogło wydawać. Czasami chciała się dowiedzieć konkretów, wiedzieć co było przed Oasis oprócz sierocińca. Nie wiedziała, czy gdyby umiała zaglądać w czyjeś myśli i wspomnienia, nie wykorzystałaby tego na Casprze. Czasami ciekawość bywała niebezpieczna. Dlatego miała to przeklęte veritaserum. - Mhm. - odparła, równie rozmowna jak Tease. Nie do końca wierzyła, że to wyłącznie dlatego. To, jak nagle upuścił różdżkę, a jego spojrzenie stało się nieobecne raczej nie przypominało mikrosnu... Podejrzliwość nie opuszczała Gryfonki. - Powodzenia. - mruknęła i oparła się ostrożnie o ścianę, podkładając sobie poduszkę pod tył. Może powinni wybrać inny czas na spotkanie się, skoro Cassie był aż tak zmęczony. Z drugiej strony jakoś tak każda chwila spędzona z ciemnowłosym kusiła Fire na tyle, że raczej nie umiałaby jej sobie odmówić. - Jakoś. - powtórzyła. Musiała przygryźć sobie język, żeby nie powiedzieć na ten temat czegoś więcej. Po prostu Tease zachowywał się dziwacznie i wytrącał tym z równowagi Blaithin. - Oczywiście. Nie krępuj się. I tak śmierdzi tu Wizz-Wizzami. Różdżką otworzyła jednak okno, pozwalając żeby świeże nocne powietrze wypełniło ciasne pomieszczenie. Na dworze panowała niemalże idealna cisza, przerywana jedynie cykaniem świerszczy. Wieczór zapadł bardzo szybko. Fire nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Może chwila ciszy potrzebna była Casprowi. Dłoń wsunęła pod białą poduszkę i natrafiła na zimne szkło fiolki. Wyciągnęła veritaserum i zaczęła powoli obracać w palcach. Patrzyła, jak bezbarwna ciecz przelewa się w ampułce. Była doskonale świadoma tego, jak wielką kryje moc i jak bardzo zakazana jest. Westchnęła cicho, zerkając na Caspra. Była pewna, że i tak szybko rozpoznał eliksir. Tyle, że teraz nie wiedziała, czy w ogóle ma dalej ochotę wprowadzać swój plan w życie.
Casper Angel Tease
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Casper nie chciałby wejść do swojej głowy. To jest, miał do niej nieustanny dostęp - i bardzo tego żałował. Gdyby jednak był kimkolwiek innym i spotkałby takiego Tease'a, z całą pewnością nie chciałby dowiadywać się, co skrywa ten chory umysł. Nie życzyłby nikomu przeżywania tego, co spotykało go na codzień. Miał po prostu zbyt wiele problemów, a większość z nich dotykało go niemal każdej chwili. Bywał u psychologów, magopsychiatrów i w różnych innych miejscach, gdzie oferowano pomoc. Nigdy jednak nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie jakkolwiek umilić życie tak skomplikowanego pacjenta. Cas miał świadomość, że sam się pogrąża i dokłada sobie problemów - uzależnianie się od miliarda różnych substancji nie pomagało, a tylko bardziej osłabiało jego umysł i resztę ciała. Fobie, przytłaczające wspomnienia - nie mógł się tego pozbyć i tyle. Fire pozwoliła mu zerknąć do swojego umysłu, gdy byli w igloo. Caspra dalej dziwiła jej decyzja w tym temacie. O ile na jej pytania nie miał problemu z odpowiadaniem, o tyle dzielenie się rzeczywistymi myślami, z całym bagażem chaosu i emocji, było dla niego abstrakcją. - Nigdy mi to nie wychodzi, ale co jakiś czas i tak próbuję. - Wzruszył ramionami. Nie był śpiący - nie do tego stopnia, żeby zacząć tu przysypiać. Brak odpowiednich eliksirów sprawiał, że czuł się nieco bardziej pogubiony we własnych czynach... I wyglądał słabo. Miał wrażenie, że mimo wszystko nie jest tak źle. Potrzebował po prostu czegoś, na czym mógł się skoncentrować - jak praca w Oasis, albo robienie tatuażu... - Lubię ich zapach - przyznał, ponieważ woń czekoladowych Wizz-Wizzów przyjemnie mu się kojarzyła. Dzielił z Fire kilka naprawdę dobrych wspomnień i dopiero niedawno to do niego dotarło. Nawet tamten koszmarny incydent z lunatykowaniem... Mimo wszystko spał, tak? Poza tym dziewczyna miała dar do odciągania go od pracy, dzięki czemu przynajmniej trochę odpoczywał. Mógł zaprzeczać ile tylko chciał, ale obecność Blaithin dobrze na niego działała. Zapach Volde-Mortów był o wiele bardziej charakterystyczny i dziwny, ale Casper nie miał nic przeciwko temu. Kwestia przyzwyczajenia... Cisza wcale mu nie przeszkadzała. Patrzył w otwarte okno, bawiąc się z Avadą i licząc się z tym, że w każdej chwili może stracić palca. Smok chyba jednak miał dobry humor, albo po prostu chciał podroczyć się ze swoją właścicielką... Uwagę Caspra przyciągnęła fiolka, którą bawiła się jego gospodyni. Zmarszczył brwi, starając się jak najlepiej zanalizować eliksir. - Veritaserum? - Zaryzykował w końcu. Mogło to być coś innego - w końcu nie mógł sprawdzić, czy ciecz jest bezwonna. Mimo wszystko miał wrażenie, że właśnie ten eliksir mógł jakoś odnaleźć swoją drogę do rączek Fire. - Powinienem się martwić?
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Podsumowując, Fire i Casper mieli poważne problemy z radzeniem sobie w tej szarej egzystencji, zwanej dla żartu życiem. Nieodłącznie towarzyszył im strach, powracające wspomnienia dręczące w koszmarach, uzależniali się od papierosów, alkoholu, przeróżnych środków mających na celu poprawić ich stan... A mimo to potrafili znaleźć chwilę tylko dla siebie nawzajem. Pomagali sobie samym towarzystwem. Dla Fire to było zaskakujące, że ktoś może na tym świecie mieć równie przejebane jak ona. - Przynajmniej próbujesz, podziwiam. - odparła bez przekonania. Sama chyba tylko raz w życiu próbowała rzucić palenie, a od reszty nawet nie chciała się odcinać. Wiedziała, że prowadzi to do wyniszczenia, ale od czego była magia? Szkoda tylko, że Gryfonka nie zwracała uwagi na to, że czary nie naprawią wszystkiego. - Czekolada? Jedna z najlepszych słodkości - uśmiechnęła się nieco. Szkotka uwielbiała czekoladę i dlatego najchętniej paliła właśnie takie papierosy. Z zapachem Volde-Mortów zdecydowanie kojarzył jej się tylko Cassie. Nie dość, że ogólnie często ciemnowłosy pojawiał się w myślach Fire to jeszcze zwykłe papierosy też przypisał swojej osobie na stałe. Podobnie jak fortepian, złoty zegarek czy też kolczyk w wardze. Kiedy Gryfonka widziała lub słyszała coś z tym związanego nie mogła powstrzymać choć krótkiej myśli o Casprze. - Tylko jeśli coś ukrywasz. - puściła mu oczko, ale zorientowała się, że jakoś tak ucieka spojrzeniem i nie utrzymuje z nią kontaktu wzrokowego. Zazwyczaj to ona tak robiła, więc tym bardziej zaskoczyło to Fire. Co ciekawe, nieprawidłowości od razu zaczęła szukać we własnym zachowaniu i sposobie bycia, zamiast zwrócić na uwagę, że to z Tease'm naprawdę coś się dzieje i wypadałoby zainteresować się bardziej. Pewnie jestem przewrażliwiona. Przez chwilę biła się z myślami, chociaż twarz dalej miała przykryta maską spokoju i obojętności. Tylko błękitne oczy lśniły niebezpiecznie. Blaithin ogarnęła taka fala niepewności, że aż musiała się z niej otrząsnąć. To nie był odpowiedni wieczór na jakiekolwiek wątpliwości. Rozterkami mogła się zadręczać w chwilach samotności - nie teraz. - Myślisz, że możesz mi w pełni zaufać? - spytała w końcu z powagą, wyciągając fiolkę w stronę mężczyzny. Nie dawała mu zbyt wiele czasu do namysłu. Veritaserum było czymś zupełnie innym niż poznaniem myśli - te można zawsze było przekierować na coś innego, w pewien sposób zablokować. Eliksir zmuszał do wyrzucenia z siebie wszystkiego, całej prawdy. Dla Gryfonki nawet Amortencja się do niego nie umywała pod względem niebezpieczeństwa.