Może nie powinna tego robić, w końcu obiecała sobie samej, że w tym roku żadnych romansów, żadnych sytuacji, których miałaby później żałować. Ale jednak coś ciągnęło ją by spotkać się z Thomasem. Wiedziała doskonale gdzie on mieszka. Jednak nigdy jeszcze u niego nie zagościła. Może to ten czas? No możliwe. Udała się więc do Hogsmeade. Nie miała dzisiaj zbyt wielu zajęć więc mogła pozwolić sobie na małe odwiedziny. Gdy znalazła się przy Aleji amortencji wzięła głęboki wdech i weszła do jednego z pobliskich domów. Szukała dzielnie tabliczki z napisem 66. Po krótkim czasie ową znalazła. Stała przed drzwiami osłupiała i ciekawa czy jest teraz właśnie w domu. Wzięła głęboki wdech i delikatnie zapukała w drewniane drzwi. W głębi duszy miała nadzieję, że nie ma nikogo w środku, bo przecież nie miała ochoty tłumaczyć się dlaczego tutaj jes.
Wstał, pierwsza noc w nowym mieszkaniu nie była tragiczna. Co prawda musiał się przyzwyczaić do nowego mieszkania i tego że będzie musiał już co ranek sam sobie gotować ale hej! Dorosłość, ma swoje prawa i obowiązki. Był niezależny a od niedawna nie musiał już pomieszkiwać u rodziców. Był blisko znajomych i w końcu zbliżał się moment w którym będzie musiał zrobić parapetówę nie? Ale co to za parapetówa w urządzonym mieszkaniu? Kolejno zaliczył Łazienkę i kuchnie w swoich ulubionych śpiochobokserkach i racząc się herbatą rozsiadł się w swoim salonie. Dobrze że wczoraj kupił parę gazet. Będzie miał co robić podczas tego nudnego poranka. Pierwszy łyk, drugi łyk, trzeci łyk i gazeta przeczytana. Miał już iść pod prysznic gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi -Kurwa, kogo niesie o tej godzinie co?- Rzucił cicho w próżnie swego mieszkania i udał się w samych bokserkach do drzwi. Nie spodziewał się nikogo specjalnego wiec nie widział potrzeby narzucania czegokolwiek na siebie. Po pierwsze nie wstydził się swojego ciała, a nawet był z niego dumny! Po drugie miał zamiar otworzyć drzwi, zbyć petenta i nimi strzelić. Szybka robota. A w drzwiach stanęła ona! -Eeee Cześć?- Zamurowało go gdy zobaczył kobietę przed drzwiami. Poznał ją na festiwalu. Tak szybko jak zawróciła mu w głowie, tak szybko zniknęła mu z oczu. Chwile nawet po niej chorował nie mając ochoty na żadne głębsze relacje z kobietami ale teraz mu chyba przeszło. -yyy chcesz wejść?- Spytał patrząc na nią. Tak, była zdecydowanie tak ładna jak zapamiętał.
Przez chwile nikt nie otwierał drzwi. Ale gdy delikatnie obróciła się na pięcie w tył usłyszała otwieranie zamka. Wzięła głęboki wdech i ponownie odwróciła się w stronę wejścia. Jej oczom pojawił się Thomas.. Omm.. No właśnie on w samych bokserkach. Zmierzyła go od góry w dół. Nie ukrywając facet miał dość ciekawe ciało. Nicol jedyne co mogła zrobić podgryzła lekko wargę, a na jej ciele pojawiły się dreszcze. Czyżby podniecenia? Pewnie tak. Ale nie chciała tego tak do końca pokazać po sobie. -Jeżeli przeszkadzam to ja sobie pójdę - wymamrotała i chciała się oddalić. Ale coś jednak nie chciało zostawić tej sytuacji, a dokładniej tego czarodzieja w samych slipkach. -Chociaż wejdę o ile nie będę sprawiać problemu - powiedziała po czym Wolnym krokiem weszła do środka. Oczywiście nie mogła oprzeć się by nie otrzeć swego ciała o nagie i dobrze urzeźbione ciało Thomasa. Gdy znalazła się w środku jej oczom ukazał się salon. Cały w bieli. Jedynie szafa i sofa były innego koloru. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i dosyć szybkim ale zgrabnym krokiem znalazła się przy kanapie, na której po chwili już siedziała.. - Przyszłam by Cię przeprosić... - spojrzała na niego swymi niebieskimi oczyma i czekała aż zbliży nieco bliżej by móc zacząć rozmowę.
Nicol Mikaelson… Kto by się spodziewał. Wpuścił ją tak jakoś odruchowo, chyba miał jakąś do niej jeszcze małą słabość. W końcu była pierwszą z którą się całował prawda? Takie coś zawsze zostawia pewien sentyment w sercu faceta. Nawet teraz jeszcze pamiętał smak jej ust pod tym drzewem. Definitywnie jeden z najlepszych pocałunków w jego życiu. Tylko dlaczego się o niego otarła? Dalej był ślepy na delikatne kobiece gesty. Ten typ już tak ma, niereformowalny -Żadnego problemu mi nie robisz. Tylko jak mnie znalazłaś?-Powiedział po czym wprowadził ją do salonu. I w sumie co by tu zrobić? Ubrać się? Zaproponować jej coś do picia? Nie wiedział co zrobić. Była pierwszym gościem w jego skromnych progach więc logicznym było że nie miał pojęcia co zrobić. Odruchowo wrócił i zamknął drzwi na zamek -Daj mi sekundę, zaraz wracam. Tam jest kuchnia, rozgość się- Rzucił gdy wszedł do swojej sypialni w poszukiwaniu choćby czegoś co może na siebie narzucić. Nie wypadało tak przy damie w samych gaciach. Szybko narzucił swój ulubiony domowy dres i luźny bezrękawnik. Gdy wrócił Nicol już rozpoczynała swoje przeprosiny więc rozsiadł się obok niej i spojrzał w jej stronę kładąc nogi na pufie obok stolika -No nie było to najmilsze z twojej strony. Trochę się wtedy wkręciłem wiesz?- Spojrzał na nią już bez najmniejszej oznaki skrępowania. Wściekłość na nią już dawno mu przeszła. Chciała się zabawić to się nim zabawiła. Nauczyło go jedynie to że kobiety są złe, a pomimo tego że się na niej sparzył tak beztrosko wpuścił ją do siebie.
Przez chwilę zastanawiała się czy dobrze zrobiła przychodząc w to miejsce. Miała małe wątpliwości. Wiesz, przyszłam tu by się po bzykać. Nie, nie tak. Nie mogła tak zacząć zdania. Najpierw musiała go jakoś udobruchać. Chociaż... Nie! W końcu nie przyszła tu po to. Chciała tylko z nim po rozmawiać jak na dorosłych ludzi przystało. -Kobieta zawsze znajdzie swoją ofiarę - zaśmiała się. W końcu nic trudnego znaleźć takiego mężczyznę jak on. Popytała kilka osób no i o to jest. Gdy mężczyzna oznajmił, że idzie się ubrać ona skinęła jedynie głową, a następnie rozejrzała się ponownie po mieszkaniu. Było przytulne i dość czyste jak na faceta. Uśmiechnęła się w duszy i czekała aż Thomas wróci już ubrany. A gdy tak się stało posłał jej spojrzenie niczym: zraniłaś mnie, bolało mnie. Uśmiechnęła się jedynie w środku i spojrzała na niego czule. -Wybacz. Po prostu sprawy rodzinne. Ciężko jest gdy rodzice się rozwodzą, a ty jesteś najmłodszym z rodzeństwa. -westchnęła - Więc zabrali mnie wcześniej ze szkoły jak i całe wakacje podróżowałam, a to z matką, a to z ojcem. -swoją głowę skierowała w dół, a wzrok przerzuciła na swoje dłonie, które nerwowo się dotykały -Więc przepraszam, że Cię tak zostawiłam bez słowa. Naprawdę.. -spojrzała na niego -Naprawdę myślałam, że poznamy się lepiej i może coś by za iskrzyło -przegryzła delikatnie wargę.
Thomas nie był jakoś specjalnie pocieszony jej wizytą. Nie dość że skońćzył mu się dzień siedzenia w samych gaciach to dziewczyna mu się podobała. Choć nie wiadomo jak do końca mogło mu to psuć humor. Tak, od dawna Tom nie uganiał się za spódniczkami. W sumie nigdy taki nie był. Sentyment jaki czuł do tej damy to było jednak coś specjalnego. Pierwsze zauroczenie to nie w kij dmuchał. Ciągle wracał myślami do smaku jej ust tamtego dnia. Zniewoliła i porzuciła. Totalnie nic przyjemnego nawet dla kogoś tak zimnego jak on. Pierwszy raz pozwolił kobiecie owinąć się w okół palca i bardzo źle na tym wyszedł. Teraz bogatszy w doświadczenia przystępował do rozmowy z nią w troche inny sposób. -Nie mam zamiaru być znów ofiarą Nicol-Spojrzał na nią i z przekonaniem powiedział te słowa. Tak, w jego myślach póki co nie kwitł już żaden niecny plan jak kiedyś. Teraz Thomas już nie mógł. - I co z tego? Nie wylatywałaś na inną planetę.-burknął niezadowolony ogólnym tonem wypowiedzi. -Sowy istniały, wystarczyło napisać słowo to bym chwilę na ciebie poczekał- Powiedział wbijając swój spokojny wzrok w jej zniewalające oczy. W duchu powtarzał sobie tylko żeby się pilnować i nie spoglądać na jej usta. Pamiętał że wyznał jej jak na niego to działało -Mi się wydawało że jednak wtedy już coś iskrzyło- Nagle po wypowiedzeniu tych słów posmutniał. Tak, wtedy między tą dwójką mocno zaiskrzyło. Przynajmniej według niego. Nie fajnie było pośrednio usłyszeć że tamten buziak był dla dziewczyny niczym ale takie życie. Trzeba robić swoje dalej i się nie smucić. Jednak ta kobieta miała coś w sobie co sprawiało że mięknął w środku gdy ją widział. Delikatnym ruchem pogłaskał jej włosy -No dobra, postawisz piwo i będziemy kwita-rzucił delikatnie się do niej uśmiechając
Ofiarą? Jaką do cholery ofiarą. Nie miała pojęcia o co mu chodzi. Przecież nie chciała go zranić. W końcu jego dłonie, usta działały na nią jak nikogo innego. A on mówi, że jest ofiarą? Owszem może źle postąpiła.Ale co miała zrobić. Miała mętlik w głowie. Rodzice, bracia i Thomas. Przecież wiadomo było, że w tym momencie będzie dla niej najważniejsza rodzina. Chciała po porostu dobrze. Chciała by rodzice byli razem. Nie chciała by jej życie wyglądało tak jak w te wakacje. Ale widać brak zrozumienia i brak doświadczenia w takich chwilach. Wzięła głęboki wdech i zaczęła się z lekka tłumaczyć mężczyźnie. Chociaż to nie było w jej stylu. -Nigdy nie byłeś ofiarą. A jeżeli się tak czułeś to przepraszam Cię bardzo - spojrzała mu czule w oczy -Sowy? Owszem były. Ale nie miałam do tego głowy. Chciałam tylko by decyzja rodziców o ich odejściu od siebie się zmieniła. Ale wyszło jak wyszło - spuściła głowę w dół i uroniła parę łez. -A co do nas. Owszem iskrzyło. Inaczej bym się nie fatygowała by pojawić się u Ciebie w mieszkaniu -uśmiechnęła się lekko pod nosem i ponownie spojrzała mu w jego wielkie ciemne oczy. A gdy mężczyzna pogłaskał jej blond czuprynę rozpłynęła się. Przybliżyła się lekko do niego -Postawić mogłabym co innego - powiedziała żartobliwym tonem. Ale coś jednak ciągnęło ją do chłopaka i delikatnym muśnięciem pocałowała jego uta. Następnie złapała jego głowę swymi dłońmi i przysunęła się całym ciałem do jego torsu. Mając nadzieję, że czarodziej jej nie odrzuci.
Sama stwierdziła że kobieta zawsze znajduje swoją ofiarą. Już raz Thomas padł jej ofiarą, drugi raz nie miał zamiaru wchodzić do tej samej rzeki. Chłopak może i bywał bezduszny ale na pewno nie był taki dla Nicol. Domyślał się jak wielką tragedią dla kobiety musi być rozwód ukochanych rodziców. Dlatego miał zamiar skończyć wszystko na słownej reprymendzie -Poczułem się przez ciebie wyrzucony jak stara zabawka. To zabolało- Odburnkął ocierając jej łzy. Zawsze miał dobre serce dla kobiet. Ich płacz to największa ujma na honorze prawdziwego mężczyzny a za takiego się uważał. Było to powodem dla którego tak spoufalał się znów z dziewczyną. Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał że mogła by wpaść na coś takiego. Tak szatański plan. Całkowicie zaskoczony chłopak nie miał nawet czasu na chwilę reakcji. Odruchowo odwzajemnił pocałunek dziewczyny aby po chwili spojrzeć na dziewczynę zaskoczonymi oczami. To takie coś dzieje się naprawdę? Takie historie to ponoć tylko w mugolskich filmach. -Serio?-Spytał jakby oczekiwał prostego potwierdzenia ze strony dziewczyny. Zwykłe "tak, pocałowałam Cię" pewnie by wystarczyło ale bez przesady. Kto odpowiada na pytania retoryczne. No cóż, co się stalo to się nie odstanie. W jednej sekundzie opanowały go dwa sprzeczne uczucia. Jedno mające swoje epicentrum w sercu. a drugie... trochę niżej. Pierwsze było poczuciem winy, ekstremalnym poczuciem winy w stosunku do Urane, a drugie zwykłym pożądaniem -Ja nie powinienem, chyba już kogoś mam- Powiedział jej smutnym głosem nadal czule głaszcząc jej delikatne włosy. Pożądał jej, nawet jeśli chciał to coś nie pozwalało mu tego ukryć. Jego ciało pragneło jej dotyku i dobitnie to pokazywało. Jednak prawdziwy facet musi mieć silną wole. Nie może tak o, poddawać się pokusom kobiet. Dlatego pozwolił jej się przytulić jednak buziakiem na buziaka nie odpowiedział. Szkoda tylko że pewna cześć ciała się jej domagała. -Pragnę Cię, ale nie mogę...
Nie umiała sama się wytłumaczyć sobie, a co dopiero chłopakowi. Chciała go? Owszem chciała go mieć w każdej okazałości tylko dla siebie. Chciała z nim przeżyć coś szczególnego, a on? Widać już tego nie czuł. W sumie co się dziwić w końcu ponad dwa miesiące ze sobą nie rozmawiali ani się nie widzieli. Wiedziała, że zawaliła równo. Ale chciała to naprawić, prawda? -Wybacz. Jest to silniejsze ode mnie - powiedziała po czym osunęła się na drugi koniec kanapy skulając swoje nogi do klatki piersiowej. Nie zwracając uwagi na to, że będzie widać jej koronkowe majtki jak i pośladki. Chciała po prostu w tym momencie zapaść się pod ziemię i nie wychodzić. W końcu nie zawsze zdarza się jej, że mężczyzna odmawia jej ciała. Ale widać straciła swój urok. -Mówisz, że kogoś masz.. A jednak mnie pragniesz - spojrzała na niego z nad kolan -Nie uważasz, ze to jest dziwne? Gdybyś ją kochał byś jednak nie chciał... Nie chciał... W tym momencie mnie.. - wzięła głęboki wdech i chciała wykonać swój niecny plan, który właśnie pojawił się w jej głowie. -Uważasz, że jesteś z nią szczery? - zapytała. Po czym wstała z kanapy i podeszła do niego. Ustała tuż przed jego nogami. -Myślisz, że ona jest szczera wobec Ciebie? - zadała kolejne pytanie, a jej dłonie powędrowały na jego ramiona, a następnie delikatnie musnęły jego klatkę piersiową. Zeszły niżej i jeszcze niżej. W końcu znalazły się na sznureczkach od dresu -Jesteś pewny, że nie chcesz mnie?- zapytała z lekkim uśmiechem na twarzy, bo doskonale czuła i widziała co dzieje się pod jego spodniami -Umysł możesz oszukać, ale ciało zawsze pokaże więcej niż Ci się wydaje -puściła mu oczko i po chwili znalazła się okrakiem na nim.
Tortury. Istne tortury. Dziewczyna uderzała w każde najczulsze miejsce. Po sytuacji w Kolumbii nie był pewny tego co jest między nim a Urane. Pożarli się o tych nieszczęsnych typów z którymi ona się trzyma. Nie podoba mu się to i już, jednak ostatnio po weselu sytuacja zdawała się już powoli wracać do normy. Jego uczucia należały do niej, jednak ciało swoje chciało. Silna wola była kluczem do sukcesu. -Spokojnie, nic się nie stało- Powiedział gdy dziewczyna skuliła się po drugiej stronie kanapy. Gdy spojrzał w jej stronę zauważył dosłownie wszystko. Nie miał pojęcia że zerkając w jej stronę coraz bardziej zanurza się w jej małej grze. Odrzucił ją, to fakt. Mimo że jego ciało czuło potrzebę zepsucia jej nie chciał sobie na to pozwolić. Jest lepszy, nie zrani Urane tak jak ona zraniła go. -To nie takie proste, kocham Urane. To nie ulega wątpliwości. Jednak ciało również ma swoje potrzeby które niezaspokajane biorą górę nad facetem- Powiedział wygodnie rozsiadając się w swojej kanapie i odchylając głowę do tyłu. Nawet nie zauważył gdy dziewczyna znalazła się przed nim i zaczęła zadawać bardzo niewygodne pytania -Powiem jej o tym pocałunku- powiedział poważnie. Nie zamierzał przed nią niczego ukrywać. Nie chciał jej ranić ale jeśli coś takiego się stało to nie zamierzał tego zatajać. Wiedział że to zniszczy jego związek z nią ale trzeba ponosić karę za chwile słabości. Z resztą ich rachunki się wyrównają. -Mam taką nadzieje- Powiedział gdy dziewczyna zwiedzała dłońmi jego ciało. Coś nie pozwalało mu przerwać tego pożądliwego tańca. Chciał żeby zdarła z niego te spodnie, chciał się na nią rzucić. Ale ktoś nadal pojawiał się przed jego oczami i skutecznie chłodził jego zapędu. Gdy dziewczyna usiadła na nim okrakiem szybkim ruchem dłoni złapał ją i do siebie przytulił za nim zdążyła coś zrobić -Chce cię. To nie ulega wątpliwości. Ale jej nie zdradzę. Gdybyś choć napisała sowę, albo dała mi znak że mam zaczekać... Zaczekałbym. Ale teraz jestem innej. I nie chce tego zmieniać. Kocham Ją.- Powiedział głaszcząc delikatnie włosy dziewczyny
Powie jej o pocałunku? To było dziwne. W sumie nie powinno. Ale Nicol nigdy nie spotkała się z takim podejściem. Może to właśnie ciągnęło ją coraz bardziej do mężczyzny? W sumie wszystko możliwe. -Gdybyś ją kochał byś właśnie nie rozmawiał ze mną w taki sposób - uśmiechnęła się w głębi duszy. Doskonale wiedziała, że jest atrakcyjna i prędzej czy później czarodziej odda się pożądaniu. Gdy ją do siebie przytulił zaciągnęła się jego zapachem. To było to co zapamiętała tuż przed zakończeniem roku szkolnego. To było to co chodziło cały czas za nią. W końcu wiedziała skąd znała ten zapach. Był to po prostu Thomas. -Może powiesz, że za mną nie tęskniłeś - wyszeptała całując delikatnie jego szyje. Czuła doskonale jak na swoim ciele pojawiają się ciarki, a jej dół płonął. Pożądał tego mężczyznę. Tym bardziej, że czuła jego atuty. Po mimo, że trzymał ją w objęciach by nie mogła się ruszyć miała nadal wolne biodra, które delikatnie zaczęły się poruszać. Wiedząc doskonale, że podnieci to jeszcze bardziej mężczyznę. -Bo ja tęskniłam bardzo -szepnęła jeszcze ciszej. A jej usta powędrowały na jego ucho, które delikatnie possała.
Tego było już za wiele. Czuł jak zaczyna mu się to coraz bardziej podobać. Fale ciepła schodziły od czubków włosów po same końcówki stóp. Każdy jej pocałunek był niczym afrodyzjak który przyciągał go do niej. Już był na krawędzi, już się poddawał. Na szczęście silna wola go nie opuściła. Gdy dziewczyna zaczęła delikatnie zajmować się jego uchem zawahał się. Jego dłonie zmierzały powoli na jej pośladki. Głupie zboczenie... W ostatniej chwili jednak poskromił żądze i zatrzymał dłonie -Na początku- Burknął zimno po czym złapał dziewczynę pod pachy i wstał z nią. -Zaraz wracam.-Rzucił kładąc ją na kanape w miejscu w którym siedział. I co teraz? Odwrócił się do niej na pięcie i udał się do łazienki. Potrzebował ochłonąć. Zabezpieczył drzwi od łazienki zaklęciem i odkręcił zimną wodę pod prysznicem. Zrzuciwszy koszulkę usiadł po turecku w strumieniu zimnej wody. Wiedział ze to nad wyraz teatralny gest ale zawsze pomagało mu się to skupić. Chwile to zajęło ale zaczynał odzyskiwać kontrole nad sobą. Nie mógł tak pozwolić omotać się w okół palca tej dziewczynie. Za bardzo zależało mu na Urane. Co to za facet który nie potrafi się oprzeć kobiecie, pewnie pantofel. Nie dało się ukryć że ciało było nie zaspokojone. Jednak jego serce potrafiło mu przetłumaczyć że pożądanie nie jest prawdziwym uczuciem. Jest chwilowe, a to w jaki sposób myślał o Urane było czymś całkowicie odmiennym. -Nosz kurwa mać- krzyknął bijąc w szybę od kabiny. Ta roztrzaskując się w drobny mak pocieła mu dość poważnie dłoń. Bardzo rozważne, inteligentne i na poziomie Thomasie. Ledwo kupiłeś mieszkanie a już je demolujesz.
Uśmiechała się sama do siebie w duchu. Wiedziała, że za chwile jej się odda. W sumie była tego pewna W końcu żaden mężczyzna jeszcze się jej nie oparł. Chociaż...W tej chwili była w szoku. Dłonie, które delikatne zjeżdżały po jej plecach w dół zatrzymały się w miejscu. Co do cholery?! Nagle stała na swych nogach. A mężczyzna? Zniknął w jednym z pomieszczeń. Patrzyła jedynie jak drzwi zamykają się za nim. To było.. Było dla niej dość dziwne, a w swym sercu poczuła ból. Czyżby rozczarowanie? Chyba tak. Ale za tym też krył się smutek i nienawiść do samej siebie. Doskonale wiedziała, że mężczyzna ma ukochaną, a ona próbowała mu odebrać jego szczęście. Zachowała się jak jedna z mugolskich szlauf. Nie chciała by tak mężczyzna się czuł. Nie chciała by ona sama miała w sobie takie uczucie. Usiadła na chwile na kanapie. Zakryła twarz swymi dłońmi i zaczęła płakać. Nie była przyzwyczajona do takich reakcji z własnej strony. Jednak jedyne co teraz było w jej głowie to przeprosić czarodzieja. Jednak w pewnej chwili usłyszała krzyk i tł uczące się szkło. Otarła szybko łzy i podbiegła do drzwi od łazienki. -Thomas! Wszystko w porządku? - zapytała nerwowym głosem. Pociągnęła za klamkę, jednak ona ani rusz. -Thomas! Otwórz drzwi! - krzyknęła zmartwiona. -Proszę! Ja przepraszam. Bardzo przepraszam! -powiedziała, a jej kolana zaczęły się uginać i w pewnym momencie znalazła się na nich tuż przed zamkniętym pomieszczeniem, a z jej oczu leciała masa łez. -Jestem idiotką. Przepraszam za wszystko - jej dłonie znów powędrowały na twarz.
Inteligentne zachowanie chłopaka nie zostało bez konsekwencji. Szybkim zaklęciem zamknął wodę i wysuszył ciuchy mokre od tego nieprzewidzianego prysznica. Teraz mógł zająć się szybą i dłonią. Kolejne zaklęcie i szyba wróciła na swoje miejsce. Magia to piękna sprawa. Wszystko załatwia. Naprawia problemy, remontuje pomieszczenia i nawet krawaty wiąże. Szkoda że nie działało na uczucia i pewne partie męskiego ciała. Może udało by się jakoś uniknąć takich sytuacji jak ta. Delikatnie za pomocą pęsety usunął kawałki szkła z dłoni, zdezynfekował ranę i opatrzył dokładnie. Niby można to załatwić inaczej ale będzie mu to przypominało że jest skończonym debilem. Dopiero po całej tej niesamowicie skomplikowanej operacji usłyszał szlochanie zza drzwi. No, nie postąpił z nią zbyt grzecznie. Ale jak to miał inaczej załatwić? Gdyby nie zareagował tak gwałtownie już leżała by pod nim w wiadomo jakim celu. Skoro kryzys został zażegnany to można się zająć małą szlochającą puchonką przed drzwiami łazienki -Już wychodzę, wszystko okej- powiedział wychodząc bez koszulki z łazienki. Był w końcu u siebie w domu. A że Thomas nigdy nagości się nie wstydził to nie widział potrzeby w ponownym zakładaniu jej. Nie zakrwawioną dłonią delikatnie pogłaskał ją po głowie.-Wyluzuj, już dobrze.- Powiedział próbując ją podnieść tą jedną dłonią na równe nogi. Wziął ją pod pachę i przeniósł na łóżko. W czasie gdy się mazgaiła on załatwił chusteczki, czekoladę i wino z kuchni. Przecież nie mógł puścić jej tak zapłakanej do domu prawda? -No przestań już, każdemu zdarza się chwila słabości nie?- Powiedział delikatnie ocierając jej łzy z policzków –Stało się to się nie odstanie, musimy sobie z tym jakoś poradzić Nicol- uśmiechnął się do niej. No cóż, znalazł się w ogromnym gównie. Najważniejsze to się nie załamywać i wszystko jakoś się ułoży. –Wyluzuj się, nie ma naprawdę się czym martwić- Powiedział starając się nie rozlać wina po całym stoliku, co ze względu na pociętą dłoń było nie lada wyzwaniem.
Wiedziała doskonale, że zachowała się jak skończona idiotka. Jak kobieta może się tak poniżyć? No widocznie może i właśnie to zrobiła. Miło było gdy mężczyzna "pomógł" jej wstać i usiadł z nią na sofie. Jednak ku jej zdziwieniu nawet przyniósł trunek jak i chusteczki, które od razu chwyciła i otarła swe oczy jak i policzki. Jednak bardziej jej wzrok przykula dłoń Thomasa. -Coś ty sobie zrobił? - Zapytała przerażona.Podniosła się szybko z kanapy i pobiegła do łazienki i zabrała małą apteczkę -Może i to przemywałeś ale kobieca dłoń się przyda - ściągnęła mu delikatnie opatrunek i przemyła sama dokładnie ranę. Gdy z lekka wyschła wzięła gazę i owinęła ją bandażem. -Mam nadzieję, że żadne zakażenie Ci się w dłoń nie wda -powiedziała troskliwym głosem i chwyciła kieliszek, który był już pełen. Wzięła duży łyk wina -Jeszcze raz Cię przepraszam za swoje zachowanie -powiedziała spuszczając wzrok w dół -Po prostu.. Byłam głupia i miałam nadzieję, że uda mi się odbudować to.. Zacząć to co zaczęliśmy, bo brakuje mi twego dotyku -przyznała się nie pewnie. -Chociaż skończmy mówić o mnie. -uśmiechnęła się -W jaki sposób poznaliście się? -zapytała zaciekawiona.
Thomas wcale nie uważał że Nicol się poniżała. Oboje mieli chwilę słabości i stąd to co się stało. Takie życie. Tym bardziej że ładunek emocjonalny między nimi był taki a nie inny. W końcu wszystkim ciężko się jest wyzbyć uczuć do osób które w pewnym sensie były pierwszymi w ich życiu. -Nic takiego, małe otrzeźwienie. Dziękuje- Powiedział obserwując jak dziewczyna sprawnie poprawiała opatrunek na jego dłoni. Trzeba przyznać że serce mu przeskoczyło gdy dziewczyna okazała mu tyle troski. Dobra z niej dziewczyna, nie tylko zabójczo piękna ale i porządna –Spokojnie, po takiej ilości opieki na bank nic mi się nie stanie- Uśmiechnął się do niej ciepło upijając łyk wina ze swojego kieliszka –Nic się nie stało, naprawdę. Nie jesteś głupia. Gdyby nie twój wyjazd pewnie była byś na jej miejscu- Rzucił cicho, dłonią głaszcząc jej cudowne blond włosy. Nie wiedział czy wino było dobrym dodatkiem do tego wszystkiego ale wydawało się takie… w sam raz? Nie wiem czy to dobre określenie ale pasowało idealnie do zaistniałej sytuacji. Chciał ją pocieszyć a nic tak nie działa na kobietę jak wino. –Słuchaj, długo po tobie chorowałem. Potrzebowałem Cię, a ciebie nie było- szeptał przytulając już niczego nie rozumiejącą Nicol. Po czym dodał – Wyłowiłem ją z jeziora- Puszczając oczko.
Spacer w ramionach Thomasa był oczywiście bardzo przyjemny. Chłopak otoczył ich tym samym zaklęciem co wcześniej siebie samego, dzięki czemu nie zmokła ponownie. Zamiast tego trochę się rozgrzała, niestety na ubraniu jej towarzysza zostały wilgotne plamy. Po kilkunastu minutach marszu weszli do jednej z kamienic, po czym Tomcio wniósł ją na... któreś tam piętro i postawił przed drzwiami mieszkania nr. 66. -Od dawna tu mieszkasz?- spytała zanim jeszcze chłopak otworzył drzwi. Po wejściu do środka od razu rzuciła jej się w oczy jasność tego mieszkania. Trochę ja to zaskoczyło, ale sama w sumie nie wiedziała czego się spodziewała. przecież właściwie nie zna Thomasa, a jej zdaniem mieszkanie zawsze w jakiś sposób określa właściciela. Od razu ściągnęła buty na których błoto już zaschło, nie chcą nabrudzić w dalszej części mieszkania. Sama zawsze tego nie lubiła, jak w Meksyku kumple jej opiekuna kręcili sie po mieszkaniu w brudnych butach. Oczywiście jej skarpetki też były całe przemoczone, wiec je również ściągnęła i upchnęła zawiniątko w jednym z butów. -To co z tym winem- spytała patrząc na Thomasa z uśmiechem.
Nareszcie w domu! Gdy mieszkanie otworzyło wrota nie spodziewał się że aż tak radośnie do niego wróci dziś. Kto by się spodziewał że coś takiego się stanie. Na pewno nie on, przecież miał wyjść tylko na niezobowiązującego browarka w ładnym otoczeniu! No cóż, życie czasem płata figle prawda? -Niedawno się wprowadziłem. Nic specjalnego, co prawda nie mogę się jeszcze przyzwyczaić do mieszkania samemu.- Pośpiesznie wprowadził Karin na swoje włości. W sumie była drugą osobą która go odwiedziła! Nawet rodziców jeszcze tu nie zaprosił, jak to wszystko szybko idzie. Westchnął w duchu po szybkich oględzinach czy nie ma gdzieś burdelu. Niby nie należał do bałaganiarzy ale nigdy nic nie wiadomo. Pedantem nigdy nie był więc tu i ówdzie zdarzało mu się nie posprzątać od razu. Zobaczywszy że dziewczyna zamierza biegać po jego mieszkaniu nago…. To znaczy boso… szybko rzucił jej parę kapci- Patrz jak dbam o ciebie. Jak na upolowaną masz całkiem nieźle.- powiedział pokazując salon dziewczynie –Spokojnie, idź pod prysznic najpierw. Ja w tym czasie ogarnę wino.- dodał wskazując palcem kierunek łazienki. Powinny być tam dodatkowe ręczniki. Jak będzie potrzebować to na pewno skorzysta z koszulek które tam zostawił. Ufał że dziewczyna poradzi sobie z tym wszystkim. Co prawda nie miał by nic przeciwko temu aby zaciągnęła go pod ten prysznic, ale na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Na jego barkach spoczywało na razie przygotowanie wina i kieliszków. Chwila baletu w kuchni i wszystko było już w jego ogromnych dłoniach. Zalety małej kuchni i dużych rozmiarów- wszystko pod ręką. Rozłożył kieliszki w salonie, rozlał do nich po trochę czerwonego wina i wygodnie rozsiadł się na sofie w oczekiwaniu na damę wieczoru.
-Mam się czuć zaszczycona?- spytała z rozbawieniem biorąc od niego kapcie. Oczywiście za duże. Prawda jest taka, ze Karin uwielbia biegać boso po mieszkaniu, nie ważne akurat po czyim. No, ale skoro gospodarz nalega, to nie wypada odmawiać. Jeszcze ją wyprosi za niesubordynację, czy coś... Lepiej się nie narażać. Spojrzała w kierunku, gdzie według Thomasa mieści się łazienka. Ucieszyło ją to, bo miała juz dość tych przemoczonych ciuchów. No bo ile można, bez przesady. -To ja niedługo wrócę.- powiedziała rozpinając już bluzę. Ona również nie wzgardziłaby wspólnym prysznicem, ale zdawała sobie sprawę z faktu, ze wtedy zapewne obyłoby się bez wina. I cukierków. I innych ciekawych rzeczy, które mogą się wydarzyć. Weszła więc do łazienki i od razu się rozebrała. Nie wiedziała co zrobić z ubraniami, więc ułożyła je w kostkę i położyła obok umywalek. Już nich nie kapało, ale nadal były mokre. Skorzystała z toalety i przejrzała szafki w poszukiwaniu ręczników. Znalazła również ładnie pachnące owocami mydło. Wzięła je, domyślając się, ze pod prysznicem znajdzie tylko coś o typowo męskim zapachu. Oczywiście lubiła jak facet dobrze pachniał, ale nie znaczy to, że sama lubi pachnieć w ten sposób. Jest kobietą więc lubi kobiece pachnidełka. Gdy już sobie wszystko naszykowała ostrożnie odkręciła wodę nastawiając odpowiednia temperaturę. Gdy już ją znalazła weszła cała do kabiny i zaczęła delektować się ciepłymi strumieniami wody rozgrzewającymi rozkosznie jej zmarznięte ciało. Zmoczyła włosy i twarz, czując jak krążenie w policzkach przyspiesza. Po kilku minutach podkręciła trochę temperaturę i sięgnęła po mydło. Jezu, jak dobrze, że miała manię na punkcie depilowania się i golenia nóg. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi się taka okazja jak ta, więc zawsze lepiej być przygotowaną. Po około 20-30 minutach, gdy w kabinie już prawie nie było czym oddychać Karin w końcu poczuła, że jest totalnie rozgrzana i może wyjść. Wykręciła włosy, przetarła je ręcznikiem, wytarła sobie twarz, ręce i na końcu nogi, a resztę ciała owinęła w drugi gigantyczny ręcznik sięgający jej do kolan. Uchyliła jeszcze okno, żeby para wywietrzała i wyszła z łazienki. Thomasa zastała siedzącego w salonie, a przed nim na stole stały 2 napełnione w 1/3 lampki czerwonego wina. -Widzę, ze już wszystko przygotowałeś.- powiedziała siadając obok niego i sięgając po kieliszek.-To za co pijemy?- spytała spoglądając na niego.
Oczywiście że powinna czuć się zaszczycona! Jest jedną z niewielu osób które Thomas zdecydował się wpuścić do swego królestwa! To chyba powinno wynagrodzić dziewczynie za duże kapcie, brak kobiecej piżamy czy inne niedogodności. Oczywiście, tak taktowny gość jak on nie mógł jej tak wprost tego powiedzieć. Po prostu uśmiechnął się do niej ciepło i skierował swoje kroki w kierunku kuchni. Jak wiadomo tam zaskakująco szybko mu poszło. Gdy tak usiadł na kanapie nie spodziewał się że przyjdzie mu czekać prawie półgodziny na tą tajemniczą damę. Dlatego nic dziwnego nie było w tym że chłopak sobie przysnął! W jego snach Karin wychodziła z łazienki w jego ciuchach, wypijają tą butelkę i przenoszą się do sypialni. Oj, bujną wyobraźnie ma chłopak. Widocznie był dość zmęczony dzisiejszym dniem skoro tak beztrosko sobie przysnął. Dopiero dźwięk otwieranych drzwi wyrwał go z tego małego snu. Szybko się ogarnął a jego oczom ukazała się ona! Karin- Kobieta o cudnym ciele schowanym w ręczniku. Och, gdyby wiedziała jak wiele ciekawych myśli miał w tym momencie na jej temat chłopak to czym prędzej uciekła by z tego mieszkania. W tych myślach dziewczyna nie należała do grzecznych. Ale spokojnie, wziął dwa głębokie oddechy i wrócił do świata żywych -Mogłaś powiedzieć, w takim czasie coś jeszcze bym ugotował.- Ziewnął dla pokazu po czym podniósł swój kieliszek, zamieszał winem kilkukrotnie i spojrzał w jej kierunku i zaproponował –Za nietypowe spotkanie. Tak, to dobry pomysł- Po czym spojrzał na towarzyszkę. Tak naprawdę to nie wiedział o niej nic oprócz tego jak się nazywa. Nie było to ważne. Kobiety zawsze lubią zachować sobie pewną dozę tajemniczości. Ponoć uważają że faceci preferują odkrywać wszystko sami. Jeśli chciała grać w ten sposób z Thomasem to grubo się przejedzie. On nie będzie wnikał, tyle informacji ile miał mu wystarczyło. Może jeśli zasłuży sobie na zaszczyt drugiego spotkania to wtedy spyta. Teraz Karin była towarzyszką wieczoru a różne pytania detektywistyczne mogły by tylko zaburzyć ten delikatny, intymny nastrój jaki wprowadzi wino między nich. A przynajmniej tak chłopak sądził. Nie siedział jej w głowie aby znać odpowiedź na to pytanie. Delikatnie stuknął swoim kieliszek o jej i zaczekał aż pierwsza się napije aby wziąć swój łyk.
Oczywiście Karin zauważyła lekko zaspane spojrzenie chłopaka, ale taktownie nie dała ego po sobie poznać. -Przepraszam, że musiałeś tyle czekać.- Powiedziała nie podając żadnej wymówki. No bo i po co? To chyba jasne, ze musiała rozgrzać wszystkie mięśnie, żeby być w odpowiedniej formie na resztę wieczoru. -Szczerze mówiąc nie lubię jak ktoś dla mnie gotuje, sama wolę to robić.- Dodała z tajemniczym uśmiechem. Powodów dla których uwielbia siedzieć w kuchni może być wiele. Na przykład dodanie jakiejś trucizny kiepskiemu kochankowi do jajecznicy. Nie no, żartuję. Karin po prostu uwielbia gotować i na prawdę dobrze jej to wychodzi. Ale nie chce się tym chwalić, jak będzie trzeba Thomas przekona sie o tym na własnych kubkach smakowych. Gdy wznieśli toast Karin zastanawiała się co powiedzieć. Właściwie to nic o nim nie wiedziała. Może i nie lubi zbut dużo mówić o sobie, za to lubi wiedzieć z kim ma do czynienia. Np. żeby później nie wychodziły z tego jakieś nieporozumienia. -Powiesz mi coś o sobie?- Spytała od niechcenia- Puki co wiem tylko tyle, ze lubisz polować na niewinne i niczego nie świadome studentki w środku lasu.- powiedziała uśmiechając sie i upiła kolejny łyk wina. Oczywiście nie oczekiwała sie całej autobiografii, nie spodziewała sie nawet jakichś konkretnych szczegółów. Czekając na odpowiedź dziewczyna powoli interpretowała smak wina. Słodkie, z wyraźna nutą rodzynek, lawendy i czegoś czego nie potrafiła rozpoznać. Wiedziała, ze na ten smak, już go kiedyś czuła, ale nie mogła sobie przypomnieć kiedy, ani co to było. To ja nawet trochę zaintrygowało.
Gdy tylko specyficzny smak wytrawnego wina zalał jego wrażliwe kubki smakowe chłopak podniósł się do góry. Aż dziw bierze że jeden łyk tego trunku tak go obudził! Wiedział że to co zrobił Karin było nie do końca miłe ale już taki był. Poza tym był u siebie w domu. Co prawda, ogólnie to go to nie usprawiedliwia, jednakże Thomas był wyjątkowo gruboskórny. Gdy powąchał zawartość kieliszka w jego nozdrza uderzył specyficzny aromat starych ksiąg przez który czasem przenikał specyficzny zapach Wiecznego miasta. Nic nie pachnie jak ono. Może nie był to najzdrowszy zapach na świecie, ale do domu zawsze człowiek ma sentyment. -Nic się nie stało. Wybacz moje zachowanie- Uśmiechnął się do niej miło po czym upił kolejny łyk.-Serio? Mam nadzieje że spróbuje twojej kuchni kiedyś. To może być ciekawe- mówił cały czas wbijając swój wzrok w jej oczy. Niekulturalnym z jego strony było by aby wzrok gdzieś wędrował. Uważał że utrzymując kontakt wzrokowy okazuje jej szacunek i uwagę. Nie spodziewał się po tej nocy niczego spektakularnego. To znaczy podobała mu się ale nie planował jakoś specjalnie namawiania jej do złego. Good Guy Thomas, porwie kobietę, upije ale nie wykorzysta. Medal za męstwo dla niego jak nic się należał! - No jak już wiesz, na co dzień zajmuje się uprowadzaniem młodych kobiet z tarasu. W wolnych chwilach staram się o posadę nauczyciela w Hogwarcie. Chyba, bo jeszcze się do końca nie zdecydowałem.- rzucił po czym upił kolejny łyk. Zadziwiająco szybko mu to wino wchodziło. Powoli przeczuwał że coś może być z nim nie tak, ale jakoś nie specjalnie się tym przejmował. -A ty moja droga? Czym się zajmujesz oprócz uwodzenia mężczyzn na tarasach i odbieraniu im piwa podstępem?- Uśmiechnął się otaczając ją delikatnie ramieniem. Miał nadzieje że dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko. Ale w razie potrzeby był gotów od razu uciec żeby nie wprowadzać nerwowej atmosfery.
Uśmiechnęła się gdy chłopak wyraził zainteresowanie jej zdolnościami kulinarnymi. -Jak będziesz grzeczny to może zasłużysz.- powiedziała znad kieliszka opróżniając go. Bez krępacji sięgnęła po butelkę i sama sobie dolała. Thomas przez cały czas patrzył jej w oczy. Było to miłe, bo miała uczucie, że na prawdę interesuje go jako osoba, a nie tylko potencjalny obiekt seksualny, ale musiała przyznać sama przed sobą, ze czuła się z tym troszkę niezręcznie. Rzadko jej się zdarzało, żeby mężczyzna nie przesuwał wzroku po jej ciele, szczególnie, gdy siedziała przed nim w takim stroju. Nie żeby jej tego brakowało. Po prostu była to dla niej niecodzienna sytuacja. No chyba, ze Thomas po prostu bał się patrzeć gdzie indziej, np. żeby zapobiec reakcji jego samczych instynktów. Z trudem powstrzymała uśmiech na samą myśl o tym. Zamiast tego skupiła się na tym, co mówił jej towarzysz. -Jako profesor? A czego byś chciał nauczać?-- spytała z wyraźnym zainteresowaniem. Teraz to Tomcio opróżnił swój kieliszek, natomiast Karin powoli sączyła swój trunek. -Hm, czujesz się już uwiedziony? No popatrz, a nawet nie zaczęłam się jeszcze starać. - zachichotała chowając twarz za kieliszkiem. Trzeba było przyznać, że wino było bardzo dobre i łatwo wchodziło, szczególnie w tak miłej atmosferze. Chłopak delikatnie objął ja ramieniem, a ona w odpowiedzi na ten gest podciągnęła nogi do góry w taki sposób, ze niby to przypadkiem się do niego przysunęła bliżej. Ciekawe, czy chłopak zauważył, ze nie udzieliła odpowiedzi na jego pytanie?
Co?! Thomas grzeczny? Przecież on prawie zawsze jest wzorem cnót wszelakich. Słowo klucz w tym zdaniu to Prawie. Czasem mu się zdarza być nie kulturalnym, ale tylko u siebie w domu. Jak Karin mogła w to wątpić, przecież ugościł ją takim dobrym i rozgrzewającym winem. No hej, to nie było na miejscu. Thomas to jednak łaskawy gospodarz. Przejdzie mu jak się przytuli -JA, moja droga, zawsze jestem grzeczny i kulturalny. –Odburknął obejmując dziewczynę trochę bardziej stanowczo. Nie umknęło mu jak dziewczyna przysunęła się do niego. Co jak co ale obserwatorem zawsze był przednim, nawet alkohol z jakąś domieszką czegoś dziwnego nie zaburzał jego myślenia. –Na razie będę celował w asystenta od zaklęć. Myślę że nadaje się na tą posadę. W czasie nauki był to mój ulubiony przedmiot i musze nadmienić iż wydaje mi się że jestem w tym ponadprzeciętny. Ale wiesz, ja mam milion pomysłów na minutę. Drugim wyjściem jest podróż do okoła świata. Wiesz takie zbieranie doświadczeń. Ja, plecak i droga.- Thomas trochę się rozgadał, nie jego wina że gdy ktoś wchodzi na temat jego ambicji zawodowych albo życiowych to puszczają mu hamulce. Wszystko to jednak miało też ukryty cel! Skoro Karin przejęła operowanie butelką ze szlachetnym trunkiem to musiał jakoś wymyślić sposób żeby odzyskać przewagę w tym małym romansiku. Z każdą chwilą starał się delikatnie zmniejszyć dystans dzielący ich ciała, z różnym skutkiem ale przynajmniej próbował. -Ja? Uwiedziony? Karin, czy ty masz mnie za półgłówka?- Zadał pytanie i się zaśmiał- Ja nadal nad sobą panuje, uwiedzeni przecież tracą kontrolę a ja pamiętam że nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Czym się trudnisz?- Rzucił uśmiechając się do niej szczerze. Żałował w duchu że dziewczyna nie ma rozpuszczonych włosów. Uwielbiał się bawić kobiecymi włosami.
-Oj nie obrażaj się. Ja też zawsze jestem grzeczna. Tylko raz bardziej, a raz mniej.- powiedziała i pościła mu oczko. Chłopak robił się co raz bardziej zdecydowany. Oczywiście zauważyła, ze stara się przysunąć do niej bliżej. Ale trochę zabierał się do tego jak pies do jeża. Karin postanowiła mu nie pomagać, przynajmniej na razie. Chciała zobaczyć, kiedy go to znudzi i przejdzie od razu do rzeczy. Lubiła patrzeć jak mężczyźni powoli tracą nad sobą kontrolę w jej obecności. Ale oczywiście wszystko w granicach rozsądku. -Podróż dookoła świata? Polecam Meksyk, a w szczególności Mexico City w czasie święta zmarłych. Wierz mi, ze nie ma wtedy piękniejszego miejsca na ziemi. To jak tamtejsza ludność oddaje cześć swoim zmarłym bliskim i przodkom... Nigdzie indziej nie znajdziesz tak wyjątkowego podejścia do śmierci.- powiedziała i widać było, ze wie co mówi. Tak na prawdę żałobę po rodzicach zakończyła dopiero tam, gdy wraz z sąsiadami udała się na groby ich bliskich i zobaczyła z jakim spokojem i radością odwiedzają utraconych bliskich. Sama tedy złożyła podarki dla swoich rodziców na symbolicznym grobie upamiętniającym tych, których ciała są daleko. -Stan uwiedzenia może się objawiać na różne sposoby.-odparła bawiąc się nitką wystająca z wewnętrznego szwa jego spodni jakieś 10-15 cm od krocza. -Na przykład żalem, który niewątpliwie byś odczuł gdybym teraz wyszła.- dodała patrząc mu w oczy w ten charakterystyczny, hipnotyzujący sposób, w który potrafią patrzeć tylko kobiety.