Studio ma długą listę oczekiwania, ponieważ jest profesjonalne... Jednak za dodatkową opłatą (20G) przyjmą Cię od ręki. Tatuaże tu zrobione są oczywiście magiczne.
Ceny tatuażu: - Tatuaż zwykły 25 G - Tatuaż zmieniający kolor (trzy kolory) 40 G - Tatuaż poruszający się w miejscu (jak zdjęcie) 50 G - Tatuaż poruszający się po całym ciele 70 G - Tatuaż zmieniający kolor w zależności od nastroju 100 G Jeśli chcesz np. tatuaż zmieniający kolor i poruszający się w miejscu płacisz 90 G, czyli sumujesz odpowiednie kwoty.
Ostatnio zmieniony przez Tori Lacroix dnia Sob 23 Lip - 19:24, w całości zmieniany 1 raz
- Ano mam - stwierdziła tylko, zapijaczonym tonem, kiedy Trevor wspomniał o jej ojcu, który to wypożyczał miotły na prawo i lewo. Faktycznie, zapomniała o tym na chwilę a teraz, gdy Trevor coś wspomniał na ten temat, musiała przyznać, że to dodatkowo przemawiało za pomysłem stworzenia takiego, a nie innego tatuażu na jej ciele. No to postanowione, już dokładnie wiedziała, że żaden inny wzór tatuażu w ogóle nie wchodził w rachubę. Będzie ten, albo żaden inny. Potem ochoczo, choć bardzo chwiejnie, usiadła na wskazanym przez tatuatora krześle. Uśmiechała się głupkowato pod nosem, nie do końca pewna dlaczego w zasadzie to robi. Przestać jednak nie mogła i nie zamierzała. Miała wyśmienity humor. Wzrok ją oszukiwał, zakrzywiając w nieodpowiedni sposób wszystkie przedmioty w pomieszczeniu. Nawet Trevor wydawał jej się jakiś taki o wiele bardziej przystojny niż zazwyczaj. Imogen zmarszczyła brwi, przekrzywiła głowę, przyglądając się chłopakowi z uwagą, która w tym momencie zakrawała wręcz o absurdalnie beznadziejną. - A ty - znów czknęła przez co tatuator zaklął siarczyście. Imogen spojrzała na swoje przedramię, jakby chcąc się upewnić, że tatuaż nie został przez to uszkodzony. Niestety wzrok dalej ją mamił - A chuj tam. Ale ty - znów spojrzała na Trevora, szczerząc przy tym zęby - W tym świetle to ty nawet pszystojny esteś - skomplementowała w końcu Krukona tak, jak zamierzała to zrobić. Poza tym próbowała grzecznie siedzieć na fotelu i nie kręcić się w każdą stronę. Nie było to łatwym zadaniem, bo przecież miała owsiki w dupie i powoli chciało jej się siku. Wypiła tyle piwa i innych alkoholi, że jej pęcherz coraz bardziej o sobie przypominał. - Noooo… w sumie to mogę. Ale chce mieć go na sobie a nie na takiej "jakby" sobie? A może nie na sobie? - sama powoli przestawała ogarniać tę dziwaczną logikę. Zaczęła w łowie kontemplować nad tym, czy teraz robiła tatuaż samej sobie, czy może tej metamorfomagicznej wersji? I jak to w zasadzie będzie wyglądać jak nagle coś się zmieni w jej ciele. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi... Na szczęście za chwilę tatuażysta obwieścił, że już koniec i pozostało mu tylko rzucić zaklęcie "uruchamiające" tatuaż. To oderwało myśli Imogen od dziwnej zależności pomiędzy metamorfomagią a jej własnym ciałem. Skupiła się na swoim przedramieniu i... chwilę później kot zaczął biegać po nim, wokół miotły. Imogen wyszczerzyła się jak małe dziecko. - Patrz jak zapierdala! - ucieszyła się i praktycznie podsunęła swoje przedramię Trevorowi pod sam nos. Coby na pewno zobaczył i nie ominął go! Przecież to oczywiste. - No, to teraz Twoja kolej! - wstała z fotela i zachwiała się na tyle, że gdyby nie Krukon, to pewnie upadłaby epicko na ziemię. Na szczęście okazał się jej rycerzem w niebieskiej zbroi, dzięki któremu nie rozbiła sobie nosa. - Ups? Ben będzie zazdrosny - wymownie poruszyła kilka razy brwiami, jakby właśnie powiedziała najśmieszniejszy żart świata.
Trevor Collins
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Gdyby nie krzesło to świat chwiałby się w posadach. Skoro potrafił rozmawiać - mimo napotykanych trudności językowych - to znaczy, że nie był aż tak pijany. Reagował znacznie wolniej, przyswajanie otrzymywanych informacji przychodziło z trudem i łatwo się dekoncentrował, czy to czknięciem różdżki tatuażysty czy to wiatrem uderzającym w szyby. Gdyby mógł to by tu zasnął ale Imogen nawijała. Była skuteczniejsza w utrzymywaniu jego oczu w stanie otwarcia niż chociażby zapałki. - No przecie wiadomo. - prychnął ale wypiął dumnie pierś bo łechtała mu ego. - Szemu nie masz chłopaka? - zapytał jakże błyskotliwie, zapominając na głos przedstawić całego wstępu związanego z jego niestabilnymi myślami - była wygadana, bystra, ładna, uzdolniona a tu ni widu ni słychu aby ktoś ją poderwał i oczarował. Zanim zainteresował się Benjaminem to jego uwaga przez jakiś czas utrzymywała się wokół osoby Imogen. Niestety ale nie dawał rady tak intensywnie myśleć kiedy głowa była przyćmiona stężeniem alkoholu. - Przecież mówisz, że nie robisz metatychcholernych sztuczek na sobie. To będzie to zawsze na tobie? - pytał ale nie był pewien czy czeka na odpowiedź. Chyba oko mu opadło i kimnął się na minutę bo dopiero szurnięcie krzesła tatuażysty poderwało go do ocknięcia się. Głos dziewczyny wydawał się brzmieć niczym dzwon przy jego uchu. - Te, jakby ktoś mu w dupę wcisnął Depulso. - zarechotał, chwytając jej nadgarstek i oglądając sobie uciekający malunek, który w dodatku potrafił skakać po miotle. Wyglądało to całkiem fajnie... o ile to kot! Nad ranem upewnią się czy to przypadkiem nie jakaś czyrakowa wiedźma. Dostał kością obojczykową Imogen prosto w kant żuchwy kiedy postanowiła się na niego przewrócić. Zarechotał orientując się, że przez chwilę twarz ma na jej dekolcie. Byłby idiotą gdyby kłamał, że mu to nie odpowiadało. - No weź mi cyckami nie atakuj no. Ja chyba zajęty jestem. Nie wiem. - podniósł się kiedy okazało się, że to on teraz ma się wyłożyć. Ba, zdjął z siebie kurtkę, bluzę (tu mu trochę głowa utknęła) i nawet koszulkę a wszystko po to, aby pokazać, że tatuaż chce mieć na lewej łopatce. Położył się na brzuchu, rozpłaszczając policzek na zwiniętej w kulkę koszulce. - No gadaj do mnie bo zasnę. - nie zrobiło na nim wrażenia ukłucie czaru, nawet nie drgnął.