Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 25 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Specjalny




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Paź 17 2010, 19:06;

First topic message reminder :




Najczęstsze miejsce spotkań głownie studentów. W owym pomieszczeniu można znaleźć wygodne fotele nieopodal kominków, z których młodzi uwielbiają korzystać zimą. Znajduje się tu również sporych rozmiarów pianino. Wnętrze utrzymane jest w różnych barwach, od granatu, poprzez kremowy i kilka innych barw.
Można tu zarówno prowadzić intymne rozmowy, jak i wpaść na wielką imprezę dla poprawy humoru, czy też jeszcze innego w zasadzie najmniej ważnego powodu. W zwykłych dniach, zwykle to właśnie tutaj studenci uczą się informacji z wykładów.

Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!

Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Gru 05 2018, 00:38;

Jej oburzenie tylko mnie rozbawiło. Odkąd sięgam pamięcią, uwielbiałem wywoływać u niej różne reakcję. Często negatywne, ale jednak jakieś. Nienawidziłem apatii i zastoju. Bezpłciowych relacji, z których nie wynikało absolutnie nic. W moim życiu musiało się coś dziać, a z Lilah... cóż, była godnym przeciwnikiem. Nawet było mi trochę żal, że odchodzi i pozbawia mnie przyjemności darcia z nią kotów.
- Mhhhm, widzę że to dłuższa historia. - Puściłem jej oczko, ale machnąłem ręką na kwestię tego jednego faceta. Jej życie prywatne zupełnie mnie nie interesowało. Tymczasem jej dalsze słowa wzbudziły moje zainteresowanie. Prychnąłem, ale bardziej z rozbawieniem, niż z irytacji i wyciągnąłem przed siebie dłoń, ponownie. - Naprawdę? - Zapytałem, świdrując ją spojrzeniem i nieznacznie rozchylając przy tym usta. Musnąłem palcami jej ramię. - Bez łóżka też możemy się obejść. - Powiedziałem i puściwszy jej oczko, pozwoliłem jej się cofnąć. Tak samo jak zostawiłem jej pole do popisu w kwestii domyślania się czy mówiłem poważnie. Niemniej, buc wcale mnie nie obszedł. Większość takich obelg raczej spływała po mnie jak po kaczce, to nigdy się nie zmieni.
- Nie będę - obiecałem, uśmiechając się właśnie w taki sposób, jakbym już zdołał sobie pomyśleć dokładnie wszystko to, czego nie powinienem. Niemniej, nie brnąłem. Tak samo jak nie komentowałem nazwisk jej ulubionych projektantów. Wsunąłem tę informację na odpowiednią półkę we właściwym miejscu, tuż przy nazwisku Lilah. Sądziłem, że jeszcze może mi się to przydać. - Doprawdy? - Zapytałem, gdy podzieliła się ze mną tą szaloną myślą. Uniosłem jedną z brwi ku górze, patrząc na nią badawczo. Sądziłem, że kpi. - 185, 91, 73, 90. Przekaż swoim kontaktom. Może któryś będzie na tyle profesjonalny, że w pracy odrzuci na bok osobiste animozje.
Czy mogłem coś poradzić na fakt, że atmosfera nieco się... ochłodziła?
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Gru 18 2018, 20:38;

Ona zaś nie bawiła się dobrze, gdy złość wstępowała w jej drobne ciało. Oczywiście, Cassius miał talent do tego, by rujnować jej spojrzenie na świat i codzienność, dlatego też i ten wieczór nie mógł być inny, pomimo że sama poczuła ukłucie zawodu. Wyjazd z Hogwartu mógł być jednak niebywałą szansą dla niej, by rozwinąć skrzydła, by przeniknąć do świata, który pociągał ją najmocniej.
- Tak, zbyt długa, ale każdy jakąś ma, czyż nie? – odpowiedziała z nutą nostalgii w głowie. Przygryzła policzek od środka, jakby planując porzucić wszelkie wspomnienia, a zaraz potem sam Swansea sprowadził ją na ziemię, kiedy to dotknął jej ramię, wypowiadając przy tym słowa o szokującym brzmieniu. Sarnie oczy utkwione były w twarzy ślizgona, zaś ciało zastygło w bezruchu. Wzrok mimowolnie osiadł na smukłych palcach Cassa, a serce załomotało w piersi.
- Myślę, że masz dostatecznie dużo koleżanek, z którymi możesz obchodzić się bez łóżka, sorry not sorry, ale… – zawiesiła głos, po upływie chwili robiąc krok w przód i dotykając się z jego torsem klatką piersiową. - Księżniczki zasługują na godne traktowanie.
I owszem, mogłaby się z nim przekomarzać, dogryzać mu, a także przypominać o wszelakich absurdach ich rozmów, jednak ta bliskość sprawiała, że Lilah nie czuła się niekomfortowo. Bezczelnie – z kolejnymi słowami największego wroga – pozwalała sobie na więcej. Opuszkami palców przesunęła po zarysowaniach biodrowych ślizgona, badając linię swansea’owego ciała. Zatrzymała się dopiero na torsie, wbijając w jego twarz natrętne spojrzenie.
- Moje kontakty nie lubią, gdy ktoś tyje, a nie wiem czy jesteś świadomy, ale w pasie masz 73… W biodrach zaś 92 – wyszeptała wprost w jego usta i dopiero wtedy się odsunęła, całkowicie likwidując sferę bliskości. - Mnie to nie przeszkadza, bo przecież i tak się nienawidzimy, prawda?
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Gru 23 2018, 13:55;

Nie spodziewałem się, że ta rozmowa potoczy się akurat w tym konkretnym kierunku. Wprost przeciwnie, spodziewałem się, że nie minie kilka minut, a zaczniemy obrzucać się stekiem przekleństw, a jednak coś w wyrazie moich oczu się zmieniło. Nie były już ani wyzywające, ani skruszone. Zaskoczenie wpełzło na moją twarz, ale wytrzymałem nie tylko jej spojrzenie, ale i dotyk. Muśnięcie jej biustu rozbudziło we mnie wspomnienie balu i na samą tę myśl zrobiło mi się nieco cieplej. Odruchowo wyciągnąłem ręce, aby przytrzymać ją przy sobie.
- Jesteś pewna, że jesteś akurat tym rodzajem księżniczki, jaki masz na myśli? - Zapytałem szeptem, bo nie było już potrzeby, aby mówić głośniej. Staliśmy tak blisko siebie, że mogłem poczuć zapach jej skóry. Mimowolnie nachyliłem się ku niej, skracając dystans jaki wciąż dzielił od siebie nasze twarze. Ba, nie pozwoliłem jej się odsunąć, gdy zamierzała zrobić krok w tył. Zacisnąwszy palce na jej biodrach, nieomal wsunąłem kolano pomiędzy jej nogi.
- Gówno prawda. - Odpowiedziałem, nieomal muskając jej wargi własnymi. Kiedy się uśmiechnąłem, musiała to poczuć, o ile tylko nie cofnęła głowy, bo jej akurat nie miałem już czym trzymać. - Jestem idealnym modelem, skarbie. Sprawdź jeszcze raz. Tym razem mogę się rozebrać, będzie łatwiej. - Moje jasnoniebieskie oczy wpatrzyły się w jej z intensywnością, jakiej dotąd nie objawiały. - Tak, nie znosimy się. - Wyszeptałem, a potem raptownie ją puściłem, jakby to, co przed momentem rozegrało się między nami było jedynie grą naszej wyobraźni.
Powrót do góry Go down


Lilah Sørensen
Lilah Sørensen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 49
  Liczba postów : 109
https://www.czarodzieje.org/t16046-lilah-aoife-srensen#439030
https://www.czarodzieje.org/t16045-lilah-srensen#439023
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Gru 26 2018, 13:30;

To spotkanie było inne niż zwykle, jak gdyby byli przyzwyczajeni do złośliwości, docinków i chamstwa, jednak… Dzisiaj pokonała ich własna pasja, która wykreowała pomiędzy nimi swoistego rodzaju nić porozumienia, a potem? Potem pojawiła się śmiałość kolejnych słów i poczynań, przez które Islandka czuła się stłamszona, a zarazem cholernie ciekawa.
- Jestem księżniczką, ale nie dla ciebie – powiedziała i pozwoliła na tę bliskość, która odebrała jej trzeźwość umysłu. Serce uderzało szybko, zbyt szybko, a umysł mieszał kilka perspektyw równocześnie, bo jak śmiał się tak zbliżyć, przełamać kolejne bariery? To było złe i tak bardzo nieodpowiednie.
- Cassius… – wyszeptała ledwie słyszalnie, kiedy ich wargi złączyły się w iluzorycznym pocałunku. Tak ulotnym, spokojnym i nie przypominającym czułej pieszczoty. Musiała przerwać ten stan, dlatego cofnęła się, a zaraz potem zastygła w bezruchu, gdy wreszcie oddychała własną piersią.
- Przekonamy się, czy jesteś taki dobry – powiedziała i zostawiła go samego, bo potrzebowała poukładać własne myśli, które rozsypały się niczym puzzle.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPią Maj 31 2019, 20:57;

Morderczy trening dawał się Gabrielle we znaki przy każdej próbie wykonania bardziej złożonego ruchu, jak chociażby uniesie do góry rąk. Niemniej jednak w obecności Matta i Williama nie chciała okazać swoich słabości starając się robić dobrą minę do złej gry, dlatego kiedy w drodze powrotnej zaproponował jej wspólne spędzenie tego popołudnia mimo początkowych oporów zgodziła się. Świadoma była tego, że nie powinna znowu skazywać samej siebie na samotność, która rodziła w umyśle blondynki destrukcyjne myśli, wywoływała ból serca oraz łzy, które jakby nie miały końca.
Wzięła szybki prysznic, przebrała się oraz nieco ogarnęła, dzięki czemu wyglądała znacznie lepiej niż o poranku, kiedy to bardziej przypominała zombie niż człowieka, w żyłach którego płynie krew. Nadal miała pewne wątpliwości, które coraz bardziej dawały o sobie znać z każdym kolejnym krokiem przezeń wykonanym. Miękka podeszła trampek uderzała o kamienną posadzkę nie wydając żadnego dźwięku, sprawiając, że Matt – jeżeli już na nią czekał – nie zdawał sobie sprawy z jej obecności, dopóki nie nacisnęła metalowej, zimnej klamki, która ustępując po naciskiem siły otworzyła przed blondynką drzwi z cichym skrzypnięciem. Najpierw zza nich wyłoniła się twarz Francuzki, a później reszta ciała, kiedy odkryła, że chłopaka jeszcze nie ma.
Komnata wspólna była miejscem często odwiedzanym głównie przez studentów, Gabrielle przez pięć lat swojej nauki w Hogwarcie była tu zaledwie trzy razy, najczęściej wtedy, gdy za oknem szalała zima lub burza, wszakże kominki, w których palił się ogień sprawiały, że miejsce to było niezwykle przytulne i ciepłe. Zajęła jeden z foteli, którego miękki materiał zapadł się nieznacznie pod jej ciężarem, wpatrując się w tańczące języki ognia. Uwagę dziewczyny zwrócił stojące nieopodal pianino w kierunku, którego spojrzała tęsknym spojrzeniem zielonych oczu. Tak dawno nie miała okazji do gry, że teraz zastanawiała się czy jeszcze potrafi to robić. Westchnęła cicho.

kostka: beee beee



@Matthew C. Gallagher
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Cze 01 2019, 13:01;

Mimo że był wysportowany i dbał pieczołowicie o formę, i on odczuwał skutki treningu z Willem. Mięśnie bolały i ciągnęły, ale w gruncie rzeczy było to przyjemne uczucie, bo świadczyło wyłącznie o tym, że przyłożyli się do wszystkich ćwiczeń i starali się wykonywać je jak najlepiej. Nie miał planu na dalszą część dnia, toteż zaproponował Gabrielle spotkanie we wspólnej komnacie, ale oczywiście zanim by do takiego spotkania doszło, oboje musieli wziąć prysznic i przebrać się w jakieś czyste, nieprzepocone ciuchy. Pożegnali się więc na chwilę i każdy udał się do swojego dormitorium. Chłopak wyciągnął z szafy koszulę w czerwono-czarną kratę i szare, przetarte gdzieniegdzie spodnie i tak oto wyruszył na pierwsze piętro. Myślał, że będzie musiał czekać na Puchonkę - w końcu kobietom toaleta zwykle zajmowała więcej czasu – toteż mocno się zdziwił, kiedy dojrzał na końcu pomieszczenia znajomą sylwetkę. Musiał za to przyznać, że dziewczyna wyglądała o niebo lepiej niż na treningu. Uśmiechnął się, udając się w jej kierunku, ale nie byłby sobą, gdyby czegoś po drodze nie odwalił. Minęły już prawie dwa tygodnie od ukąszenia langustnika ladaco i nie oszukujmy się, nie były to najlepsze dwa tygodnie w jego życiu. Miał nadzieję, że niedługo ten nieszczęsny uraz minie, ale póki co nad wyraz często stawał się ofiarą jakichś niefortunnych zdarzeń. Tym razem stanął za blisko kominka, przez co kawałek jego nogawki zajął się ogniem. Mattowi co prawda szybko udało się ogarnąć sytuację, ale wyglądało na to, że spodnie były do wyrzucenia… Po prostu świetnie, akurat je lubił.
- Jak tam… bee, bee, bee, bee? – Zagaił do niej, po czym zdał sobie sprawę z tego, że nie ma kompletnie żadnej kontroli nad swoim głosem. Poczuł jedynie jakieś lekki łaskotanie w okolicach żeber, ale nie miał zielonego pojęcia, co się wydarzyło. Dopiero kiedy rozejrzał się po sali, zobaczył młodszego uczniaka z różdżką w ręku. Czyżby ktoś zdecydował się przećwiczyć na nim jakichś popieprzony urok? Tym razem jednak nie był to chyba efekt ukąszenia langustnika ladaco, tylko fakt, że trafił na jakiegoś szkolnego idiotę. Stwierdził, że później sobie z nim porozmawia, bo jakby nie patrzeć, a raczej nie słyszeć, w tym momencie nic by z tego nie wyszło.
- Bee, beee, beeeee – Próbował znów zagadać do swojej towarzyszki, ale wszelkie próby wypowiedzenia jakichś składnych słów kończyły się fiaskiem, a mina Gallaghera mówiła jedno: „zabiję tego gówniarza”. Ten urok nie mógł chyba jednak trwać wiecznie, prawda? Matt odchrząknął więc głośno.
- Beeeeeee! – Nadal pozostawał owcą, ale może to i lepiej, bo gdyby nie Balvoes, z jego ust wydobyłaby się głośna i siarczysta „kurwa”. Naprawdę miał ostatnio zły okres, a ukąszenie langustnika ladaco mocno dawało mu się we znaki. Nie można było go oszczędzić i walnąć tym cholernym zaklęciem kogoś innego?

Efekt: ukąszenie langustnika ladaco; pech
Kostka: 3
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Cze 03 2019, 17:34;

Schowała niesforny kosmyk blond włosów za ucho, które pachniały truskawkowym szamponem, dzie temu powietrze wokół dziewczyny poza zapachem palonego drewna miało w sobie delikatną woń tych lekko kwaskowatych czerwonych owoców, przywolujących na myśl lenie, lipcowe popołudnie. Z tańczących języków ognia przeniosła spojrzenie zielonych oczu na drzwi, w których sekundę wcześniej pojawił się Matt. Uwadze Gabrielle nie umknął ten moment, kiedy nogawka spodni Ślizgona zajęła się ogniem początkowo wywołując przerażenie na twarzy blondynki, by po chwili zastąpił je uśmiech. Chłopaka wciąż prześladował pech, co dziwniejsze mimo czasu jaki ze sobą spędzili - nie przeszedł jeszcze na nią.
Właśnie otworzyła usta z zamiarem powiedzenia chłopakowi, jak bardzo jest jej przykro z tego powodu,lecz zanim wypowiedziała chociażby słowo poczuła dziwne mrowienie, które oczywiście zignorowała. Blondynce nawet przez myśl nie przeszło, że właśnie stała się ofiarą głupiego żartu jednego z młodszych uczniów, który za cel w pierwszej kolejności obraz sobie młodego Gallaghera, a później ją - tak dla zabawy.
Zmarszczyła nos zaskoczona dziwnym zachowaniem chłopaka. Może zbyt mocno uderzyła do tymi balonami w głowę? Wszakże każdą próbę zebrania przez niego głosu kończyły wydobywające się z pomiędzy jego ust dźwięki przypominające odgłos owcy. Było to jednocześnie niezwykle dziwne i zabawne.
- Wsz… beee - zaczęła chcąc poznać przyczynę jego zachowania, lecz i z pomiędzy jej różowych ust wydobył się ten jakże irytujący już odgłos. Zaskcozona zatkała dłonią usta robiąc wielkie oczy.
- Bee… bee - podjęła kolejną próbę, choć ta również okazała się fiaskiem. Powinna być zdenerwowana, wręcz wkurzona, jednak miast tego zwyczajnie zaczęła się śmiać. Gdyby coś takiego miało miejsce kilka lat wcześniej zapewne spaliłaby się ze wstydu przed Mattem, który swego czasu bardzo się jej podobał. Doskonale pamiętała ten okres, kiedy wręcz nałogowo spędzała czas z jego siostrą również ze względu na niego. Ślizgon wyrósł na przystojnego młodego mężczyznę, jednak "miłość" Gabrielle z czasem się wypaliła. Właściwie nigdy nie sądziła, że Matt spojrzy na nią inaczej niż na koleżankę siostry, być może właśnie dlatego z czasem dopuściła, zyskując dzięki temu dobrego kolegę.
-Bee beee be? - zapytała, chociaż żadne słowa poza beczeniem nie opuściły jej ust. Czyżby miało im tak zostać na zawsze?
Spojrzała pytająco na bruneta.


Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Cze 03 2019, 20:11;

Był całkiem niezłym uczniem z opieki nad magicznymi stworzeniami i mimo że dał się ukąsić pewnemu paskudnemu langustnikowi ladaco, tak wiedział, że swoją przypadłością nie jest w stanie zarazić innych osób, niezależnie od tego, jaką drogą próbowałby to zrobić. W jego obecności faktycznie można było się jednak chwilowo obawiać o swoje zdrowie, bo takie natężenie pecha rzadko kiedy kogoś dotykało. Właściwie szkoda, że nie mógł przenieść swej choroby na kogoś innego, wtedy mógłby przynajmniej wrobić kogoś, kogo niespecjalnie darzył sympatią, a tak? Jego wpadki stanowiły jedynie pośmiewisko dla innych uczniów, a on niestety nie mógł zrobić nic, by temu zapobiec. Na szczęście od spotkania z tym perfidnym zwierzem minęło już trochę czasu, a uraz powinien niedługo przeminąć. Inna sprawa, że we wspólnej komnacie razem z Gabrielle padli ofiarą nie pecha, a głupkowatych pomysłów któregoś z młodszych Hogwarczyków. Poważnie… nie dość, że musiał użerać się z przeróżnymi, niezbyt dla niego samego zabawnymi sytuacjami przez ostatnie bite dwa tygodnie, to jeszcze teraz beczał jak owca, nie mogąc się nijak porozumieć ze swoją towarzyszką. I może był trochę wredny, ale kiedy usłyszał również charakterystyczne dźwięki z ust Francuzki, pocieszyło go to, że przynajmniej sam nie zachowuje się jak kompletny debil. Nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, wskazywał palcem na Puchonkę, mimo że taki gest należałoby uznać za nieelegancki. Oj tam, w tych okolicznościach chyba nie musiał tak ściśle trzymać się etykiety. Poza tym trzeba było przyznać, że to wszystko było wyjątkowe zabawne, a ten moment, kiedy Gabe zakryła usta dłonią… No bajer.
- Próba głosu, próba głosu. – Mruknął po chwili bardziej do siebie niż do swej koleżanki, z uśmiechem na ustach stwierdzając, że wszystko powróciło do normy. To dobrze, bo o ile początkowo było śmiesznie, tak żadne z nich nie znało owczego języka i pewnie po paru minutach zaczęłoby im się mocno nudzić.
- I jak trening z Willem? – Zapytał o to, o co chciał zapytać już po spotkaniu Gabrielle w komnacie, a co wcześniej nie było mu jakoś dane. – Jest trochę oschły, co? Ale zna się na rzeczy, serio. Jest w końcu menadżerem naszej reprezentacji. – Dodał, nie zważając na to, że Puchonka na pewno o tym wie. Jeśli interesowała się quidditchem, z pewnością miała świadomość tego, że Gallagher załatwia wszelkie formalne sprawy dotyczące brytyjskiej reprezentacji tego sportu. Dlaczego więc to powiedział? Hm, może chciał chociaż trochę wytłumaczyć przed nią Willa? Albo pochwalić się osiągnięciami swojej rodziny?
- Ale ćwiczyło się całkiem nieźle. Może wyskoczymy kiedyś razem i pościgamy się na swoich miotłach? Chętnie zorganizowałbym jakiś wyścig, w końcu nie samym quidditchem człowiek żyje. Można by było namówić jeszcze paru znajomych… może Dunbara i Heaven? – Zaproponował nagle, przypominając sobie zadanie z balonikami i slalomem pomiędzy drzewami. On sam usunąłby baloniki, a dodał za to na trasie kilka przeszkód, ale z pewnością pomysł nadawał się do przedyskutowania.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Cze 04 2019, 09:45;

Gabrielle doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pecha prześladującego daną osobę po ugryzieniu przez langustnika ladaco nie da się tak po prostu przenieść na drugą osobę, choć wizja tego po kolejnym dziwnym wypadku była niezwykle kusząca. Zbyt dobrze znała charakterystykę tego stworzenia, była uczniem, który przykładał ogromną uwagę do opieki nad magicznymi stworzeniami, kochała ten przedmiot równie mocno, jak każde stworzenie stąpające po ziemi, poza karaluchami oczywiście. Z jakiegoś powodu nie lubiła tych owadów, wywoływały w niej dziwnego rodzaju obrzydzenie i swego rodzaju strach, którego nie było w stanie w żaden sposób uzasadnić.
Niemniej jednak przyznać musiała, że Matt dobrze radził sobie z owym prześladowcą, właściwie poddając się temu co zsyłał mu los, ona w przeciwieństwie  do Ślizgona zapewne próbowałaby za każdym razem stawiać opór w myślach używając słów, których wypowiadać na głos młodej damie nie wypadało. Była to jedna z wielu różnic jakimi się charakteryzowali,  choć nigdy nie mieli problemu by się dogadać, zwłaszcza gdy Gabrielle już nieco podrosła, a łaskawość upływających lat sprawiała, że wyglądała jak młoda kobieta, nie podlotek ledwo odrastający  od ziemi.
Dziewczyna dopiero po dłuższej chwili zrozumiała co się stało, kiedy do jej uszu dobiegł śmiech młodszego kolegi.
- Beee śmieszne - stwierdziła z wyraźnym sarkazmem w tonie głosu, tym razem zaskoczona faktem odzyskania umiejętności mówienia. Z grobową wręcz miną pogroziła palcem chłopakowi, którego twarz mimochodem zalała się czerwienią. Wróciła spojrzeniem do Matta, który również odzyskał głos, a cała sytuacja mimo delikatnego zdenerwowania jakie u nich wywołała ostatecznie okazała się być sposobem na poprawę humoru i rozluźnienie się.
- Sam beeeczałeś jak owca Gallagher - oznajmiła, kiedy ten ze śmiechem na ustach wskazał ją palcem. Chwyciła go za owy palec delikatnie przyciągając w swoją stronę, zbliżyła swoją twarz do jego.
- Mama nie nauczyła, że palcem się nie pokazuje hm? - zapytała, a kąciki jej ust drgnęły, gdy Ślizgon zrobił zdziwioną minę. Zapewne takie zachowania nie spodziewał się po blondynce, która postanowiła wykorzystać jego niewiedzę. Uśmiechnęła się jeszcze tylko puszczając go, po czym zatopiła się delikatnie w miękkim fotelu, pozwalając zmęczonym mięśniom.  
Panienka Levasseur doskonale zdawała sobie sprawę z tego kim jest i jaką pozycję w świecie Quidditcha zajmuje, lecz to nie zmieniało faktu, że w jej oczach był zadufanym w sobie dupkiem z objawami szaleństwa.
- Oschły to mało powiedziane - skomentowała ograniczając wyrażenie swojej opinii do tego stwierdzenia, zachowując swoje zdanie na temat mężczyzny tylko i wyłącznie dla siebie. Nie chciała zabrzmieć zbyt brutalnie czy też nieprzyjemnie. - Czy on czasem nie ma objaw szaleństwa,kiedy wpada w tryb trenera? - zapytała, by przekonać się czy jej wyobrażenia to prawda czy jednak tylko wyobraźnia płatała jej figle, ponieważ zbyt słabo znała starszego Gallaghera. Zmarszczyła przy tym z zabawny sposób nos, zastanawiając się czy on jest taki również w życiu prywatnym, jeśli tak, to trochę współczuła Mattowi i Carmel. Sama miała starszych "braci", którzy wobec niej nigdy nie zachowywali się w podobny sposób,może poza jednym przypadkiem Nathaniela, którego z resztą sama prowokowała.
- Było całkiem przyjemnie, chociaż moje mięśnie już płaczą - przyznała, zaś jakby na potwierdzenie swoich rozmasowała bolący bark, który zapewne lekko nadwyrężyła rzucaniem baloników.
- Co prawda nie znam za bardzo tych osób, ale jestem za - zgodziła się z uśmiechem.
- On zachowuje się tak zawsze? Jest trochę szorstki w obyciu - przyznała. Była zaskoczona zachowaniem mężczyzny, którego uważała za profesjonalistę.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Cze 04 2019, 18:55;

Czy rzeczywiście poddawał się grzecznie temu, co zsyłał na niego los, a raczej pech po ukąszeniu przez langustnika ladaco? Po prostu nie miał żadnego wyboru, co nie zmienia faktu, że nieraz na usta cisnęły mu się wyrafinowane przekleństwa, a w niektórych sytuacjach, kiedy już naprawdę nic mu nie szło, wygłaszał je nawet na głos. Nie powiedziałby więc wcale, że dobrze radzi sobie ze swoim prześladowcą, chociaż próbował nie przejmować się tym, co przytrafiało mu się przez niemalże ostatnie dwa tygodnie. Tak czy inaczej teraz się cieszył, bo przynajmniej oboje beczeli jak owce. Widział jak Puchonka wygraża palcem małolatowi, który obdarzył ich jakże wspaniałym urokiem. Jego twarz od razu zalała się czerwienią, ale jak dla Matta nie była to wystarczająca kara. Pech, znowu ten pech, chciał, że chłopaczek najwyraźniej domyślając się, że nie jest bezpieczny, szybko opuścił wspólną komnatę.
- Yh, dorwę tego małolata. – Westchnął ciężko, choć w jakimś stopniu cieszył się z takiego przebiegu wydarzeń. Ze swoim pechem, gdyby zaczął gonić za winowajcą tego zamieszania, mógłby się jeszcze bardziej wkopać i zrobić z siebie po raz kolejny jakieś pośmiewisko. Wolał się więc z nim policzyć po tym jak efekt jego urazu minie już bezpowrotnie.
- Ohoho, nawet nie dasz sobie pożartować. – Obruszył się zaraz na uwagi Gabrielle. Tak, wiedział że sam beczał jak owca. I tak, wiedział że nie wolno pokazywać na kogoś palcem. Niespecjalnie go to jednak obchodziło. Zdziwił się natomiast, że dziewczyna tak bardzo się do niego zbliżyła, choć i to nie wprawiło go w jakiś stan zakłopotania. Znali się w końcu nie od dzisiaj, więc taka bliskość czy wzajemne przytyki były raczej czymś, z czym można się zetknąć na porządku dziennym.
- No fakt… ogólnie jest dość nieprzystępny, ale nie no. Na tym naszym treningu to wyjątkowo go coś ugryzło. Wiesz, on ma małą córkę, przypuszczam że po prostu tego dnia dała mu mocno w kość. Zwykle da się z nim jednak dogadać mimo całej jego surowości. – Odpowiedział na pytanie swojej koleżanki, która zdążyła już sobie najwyraźniej wyrobić swoje zdanie o Willu. Wcale jej się nie dziwił, spotkała go po raz pierwszy, a on zachowywał się naprawdę jakby był szalony. Młodszy Gallagher postanowił jednak sprostować wszystko, w jakimś sensie stając w obronie swojego kuzyna. W końcu na co dzień gość nie był aż taki zły jak podczas ich ostatnich ćwiczeń.
- Heaven na pewno kojarzysz, bo rządzi w naszej drużynie, ale jest naprawdę w porządku. A Jeremy… cholera, nie poznałem Cię z nim jeszcze? To naprawdę świetny gość. Mistrz eliksirów i uzdrawiania, a w ostatnim meczu z przypadku zagrał i złapał znicza. – Opisał pokrótce Dunbara, uśmiechając się przy tym szeroko. A co, w końcu był to jeden z jego najlepszych kumpli, więc musiał użyć jakichś superlatywów. – Ale lepiej nie namawiajmy go, by dołączył do drużyny na stałe, bo wtedy będziemy mieli w Gryfonach zbyt silną konkurencję. – Tym razem pozwolił już sobie zażartować, żeby czasem Jeremy nie obrósł gdzieś tam w innej części Hogwartu w piórka. Co za dużo pochwał, to niezdrowo.
- Nie no, jak mówiłem. Chyba na naszym treningu miał totalnie parszywy humor, może jeszcze kiedyś będzie okazja, żeby się za to zrehabilitował. – Mruknął jeszcze a propos Willa, ale stwierdził, że nie po to się spotkali, żeby rozprawiać na temat jego kuzyna. – W ogóle byłaś ostatnio na jakimś fajnym przedstawieniu? Wybrałbym się na coś w wolnej chwili, szczególnie że po Wściekłych Psidwakach miałem sporą przerwę. Właśnie! Widziałaś Wściekłe Psidwaki? Są niesamowite! – Po tym jak jego głos powrócił do normalności już nie beczał jak owca, chyba za bardzo się rozgadał, no ale trudno… skoro Gabe zdecydowała się spędzić z nim popołudnie, musiała to jakoś przeżyć.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Cze 05 2019, 09:27;

Ostatnio Gabrielle również prześladował pech, choć nie przypomniała sobie, żeby padła ofiarą langustnika ladaco. Poza tym, czy niefortunnie ulokowane uczucia mogły być wynikiem pecha czy może bardziej jej naiwności? Nadal nie mogła uwierzyć w to, jak potoczyło się całe to spotkanie z Julianem, że chłopak zachował się jak zwykły tchórz i tylko bukiet niezapominajek oraz liścik podane dziewczynie przez kelnerkę, teraz leżące na dnie puzderka szpargałów świadczyły o jego obecności w knajpie. On poznał jej tożsamość, od tamtego momentu doskonale wiedział kim jest Abeille, ona nadal żyła w irytujące wręcz nieświadomości. Mimochodem przygryzła dolną wargę, wcześniej pogrążona w ogromnym smutku, poddając się destrukcyjnym myślom i uczuciom zupełnie nie przyszło jej do głowy to, że teraz Julian wie kim naprawdę jest dziewczyna z listów, teraz mógł wiedzę tą wykorzystać przeciwko niej. Westchnęła. Była głupia tak bardzo się przed nim otwierając, zdradzając mu tak wiele faktów ze swojego życia, mówiąc mu kim jest i jak wielką tajemnicę skrywa.
Uśmiech blondynki osłabł, usta ułożyły się w naturalny sposób, zaś zieleń oczu jakby nieco przygasła. Widząc pytające spojrzenie Matta szybko otrząsnęła się z tego dziwnego stanu zawieszenia. Chłopak, który postanowił poćwiczyć na nich zaklęcia szybko ulotnił się z komnaty, zupełnie jakby bał się, co może go za chwilę spotkać. O ile Gabrielle podchodziła do wszystkiego z dużym dystansem, a cała sytuacja ją rozbawiła, tak Ślizgon nie zamierzała chyba odpuszczać,czego potwierdzeniem były jego słowa.
- To był tylko głupi i nawet całkiem zabawny żart - stwierdziła dając mu do zrozumienia, aby dał sobie z tym spokoju. Wszakże i on będąc młodszym robił podobne rzeczy, doskonale to pamiętała.
-Już nie pamiętasz, jak sam bawiłeś się w robienie głupich żartów? - zapytała unosząc do góry prawą brew, przy okazji przypominając mu, jakim rozrabiakom był. Zarumieniła się na wspomnienie tego, jak bardzo swego czasu imponowało jej zachowanie starszego kolegi, dziewicze zauroczenie zdecydowanie przyćmiewało u niej wówczas racjonalne myślenie.
- Bee - blondynka zaśmiała się próbując naśladować beczenie owcy, choć wychodziło jej to znacznie gorzej niż kilkanaście minut temu. Uwadze Gabrielle nie uszedł grymas zdziwienia malujący się na twarzy chłopaka, w chwili kiedy się do niego zbliżyła. Nie było to nic nadzwyczajnego, przynajmniej w mniemaniu Levasseur, dlatego spojrzała pytająco na Matta.
- Śmiem wątpić, że była to jednorazowa sytuacja, wyglądało tak, jakby miał takie zachowanie we krwi. - odpowiedziała na próbę wytłumaczenia kuzyna przez bruneta, która z jakiegoś powodu do niej nie trafiała. Will był specyficzną osobą, sam wyraz twarzy mężczyzny wysyłał sygnały "nie zbliżać się, gryzę!", zaś w chwili, gdy otwierał usta jedynie potwierdzał pierwsze nieprzychylne wrażenie jakie sprawiał. Mimo, że była osoba która starała się nie oceniać książki po okładce, to starszy Gallagher nie dawał jej wyboru.
Pokręciła przecząco głową,kiedy wspomniał o niejakim Jeremym. Zupełnie nie miałam pojęcia kim jest owy chłopak, ale Ślizgonkę faktycznie kojarzyła.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona informacją odnośnie ostatniego mecz, w którym z przyczyn prywatnych nie miała siły wziąć udziału.
- Dobrze,że nie należy do stałego składu, a może to było szczęście początkującego? - zapytała. Jej początki w drużynie nie były imponujące, nawet nie dotarła na swój pierwszy mecz, chociaż już podczas kolejnego pokazała nieco klasy. Do tej pory pluła sobie w brodę z powodu swojej niedyspozycji. Niestety pewnych rzeczy ludzie nie są w stanie przewidzieć, jednak najważniejszym jest przecież zrozumienie popełnionych błędów i próba ich naprawy, czyż nie? A jeśli już o błędach była mowa, dla Gabrielle wciąż zagadką pozostawało to, dlaczego Matt został wydalony z drużyny zaraz po tym, gdy łapiąc znicza zapewnił Ślizgonom wygraną.
Blondynka wydęła delikatnie usta wahając się przez chwilę.
- A co z Tobą? Dlaczego wywalili Cię z drużyny? - zapytała nagle, choć ton jej głosu zdradzał niepewność. Zadziwiające bylo to, jak sprawnie Matt przechodził z tematu do tematu, dodatkowo skupiając się na tych,które interesowały dziewczynę. Czy to świadczyło o tym, że mieli podobne zainteresowania? A może po prostu chciał być miły?
- Wściekłe Psidwaki - powtórzyła, choć ze wstydem przyznać musiała, że nawet nie kojarzyła tytułu. - Nie widziałam, kiedy to grali? - zapytała. Czyżby aż tak bardzo była w tyle z repertuarem, który był im prezentowany. Cofnęła się myślami, zaraz po nowym roku tak wiele działo się w jej życiu, że na jakiś czas porzuciła wyprawy do teatru czy czytanie książek. Przed samą sobą przyrzekła, że gdy tylko znajdzie czas to nadrobi wszystko, jednak sekundy wciąż uciekły jej przez palce.



Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySro Cze 05 2019, 22:17;

Zawody miłosne też można było chyba zrzucić na pecha, choć prawdopodobnie mogło w tym tkwić również trochę naiwności. Nie uważał jednak Gabrielle za naiwną, po prostu człowiek zachowywał się nieraz mniej racjonalnie, kiedy odczuwał motylki w brzuchu. Nie znał więc sytuacji dziewczyny, ale niewątpliwie nie miałby śmiałości jej oceniać. On sam przecież narobił wiele głupot, byleby trafić do serca wybranki lub wybranka, to wielu z nich nawet by się teraz nie przyznał. No a też nie powiedziałby przecież, że jest jakimś wyjątkowym pechowcem czy głupcem. Ot, życie pisało nieraz różne scenariusze, i najlepiej było takie porażki tłumaczyć sobie właśnie w taki sposób. Zawsze to lepsze niż beznadziejne pogrążanie się w przeszłości, które z czasem stawało się destrukcyjne, choć oczywiście i jemu zdarzało się samego siebie do takiej autodestrukcji doprowadzić.
- Moje żarty były zdecydowanie bardziej oryginalne i przemyślane. – Odpowiedział jej niby obrażony, zakładając przy tym ręce na piersi, choć po prawdzie wtórował mu już jej rozbawiony nastrój. Fakt faktem, że nieraz zdarzało mu się wykręcić jakiś głupi numer, ale chyba nie było ich aż tak dużo, no i z pewnością nie przemieniał innych uczniów w owce. Z drugiej strony niewiele pamiętał z pierwszych lat w Hogwarcie. Kiedy był już nieco starszy, potrafił nieźle nabroić, jasne, ale to z kolei nie miało nic wspólnego z takimi głupkowatymi żartami. Wówczas można by rzec, że był już małym przedsiębiorcą, który organizował na terenach przyzamkowych nielegalne wyścigi miotlarskie i bludgera, a także pokazał innym uczniom kilka gier hazardowych. Tak czy inaczej nie utrzymał zbyt długo powagi i niewzruszonej pozy, bo kiedy Puchonka zabeczała, parsknął niepohamowanym śmiechem. No dobra, może miała rację, że jednak było to dość zabawne. Dzięki temu smykowi mogli się chociaż rozerwać po ciężkim treningu z niezwykle oschłym i surowym Willem.
- Bez tego uroku nie idzie Ci tak dobrze. – Nie miał oczywiście na myśli jej dziewczęcego uroku, bo tego akurat jej nie brakowało, a raczej zastosowane na nich przez młodego chłopaczka zaklęcie. Pod wpływem Balvoes oboje robili to instynktownie, wydając z siebie dźwięki o znacznie ciekawszym brzmieniu.
- Zapomnijmy o nim. Następnym razem potrenujemy po prostu razem na szkolnym boisku, ok? – Odezwał się zaraz, kiedy Gabe powróciła do tematu jego kuzyna. Tak jak darzył go sympatią, tak musiał przyznać, że nie ma nic na jego obronę. W końcu przekonywanie dziewczyny, że on nie jest taki zawsze, że da się z nim często nawet spoko dogadać, nie miało najmniejszego sensu. Szczególnie zważywszy na fakt, że William dla panny Levasseur nie był żadną rodziną i w gruncie rzeczy nie było wielu okazji, żeby mieli ze sobą styczność. Zdecydowanie bardziej wolał mówić o Dunbarze, który wydawało mu się, że przypadłby Gabrielle do gustu.
- Być może, chociaż ćwiczyłem z nim kilka razy i moim zdaniem ma potencjał. Tylko że wiesz, on chce zostać uzdrowicielem, więc woli zaszyć się gdzieś w klasie i warzyć magiczne mikstury. Nie ma za dużo czasu na treningi, a podobno w ostatnim meczu grał z przypadku. No ale czego by nie powiedzieć, zrobił furorę. – Uśmiechnął się, mając w pamięci trzymanego przez jego kumpla złotego znicza. Szkoda, że nie mógł już zagrać w dogrywce z Gryffindorem. Może udałoby mu się jakoś zmienić wynik tego pojedynku? Niestety Fairwyna chyba nie było w zamku albo po prostu nie miał czasu i nie miał mu kto wydać odpowiedniej zgody na udział w rozgrywkach.
- Muszę Cię z nim poznać. – Zakończył temat swojego kumpla, bo gdyby rozprawiał przed Gabrielle godzinami o osobie, której dziewczyna nawet nie znała, prawdopodobnie zanudziłby ją na śmierć. - A z tym wywaleniem... zrobiłem coś głupiego, ale wolałbym o tym nie mówić. Przynajmniej nie w tym momencie. Potrzebowałbym do tego chyba kilka szklanek Ognistej. - Może nie całkowicie, ale jednak zbył jej pytanie o powód, dla którego wyrzucono go ze szkolnej drużyny. Przez moment pomyślał o zapaleniu papierosa, sięgnął nawet po paczkę, ale ostatecznie zrezygnował. Nie była to niby żadna tajemnica, bo swego czasu plotkowało o tym pół szkoły, ale niespecjalnie chciał się chwalić czymś takim. Wolał więc porozmawiać o czymś innym, zaś temat przedstawień przyszedł mu do głowy, ot tak, nie wiadomo skąd. Nie było w tym jednak żadnego drugiego dna ani ukrytego celu. Matt nie miał bowiem w zwyczaju robić czegoś tylko po to, żeby komuś się przypodobać, no chyba że naprawdę mu na czymś zależało. Podczas takiego towarzyskiego spotkania nie myślał jednak o tym, żeby specjalnie zrobić komuś przyjemność. Po prostu mówił to, na co miał ochotę. Wychodziło więc na to, że rzeczywiście łączyły ich wspólne zainteresowania.
- Oj, chyba jeszcze przed naszym urodzeniem. To stara sztuka. Ale na tyle dobra, że co jakiś czas nadal ją grają. Gdybym kiedyś wypatrzył, to Ci powiem i możemy pójść razem. – Zaproponował w ciemno, bo nie miał zielonego pojęcia, kiedy pojawi się najbliższa okazja, by ponownie zobaczyć Wściekłe Psidwaki. W każdym razie chwilowo zamilknął, zdając sobie sprawę z tego, że być może jednak za bardzo się rozgadał, a przez to nie dawał swojej towarzyszce szans, żeby się jakoś wykazać.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptySob Cze 08 2019, 18:09;

Matt od zawsze był „przystojnym, starszym bratem koleżanki”, trochę nieosiągalnym, przyciągającym niczym magnes, mającym w sobie coś mrocznego, choć nigdy niebudzącego grozy. Był dla Gabrielle niczym zakazany owoc, w którym mając niespełna trzynaście lat chciała zasmakować, co nigdy nie doszło do skutku. Zadziwiające, jak w zupełnie innym kierunku z biegiem lat poszła ich relacja, wspólne zamiłowanie do latania na miotle oraz magicznych stworzeń sprawiło, że z koleżanki siostry, dziewczyna awansowała początkowo na znajomą, z którą można było porozmawiać, a później – na kompana, nie tylko wspólnych treningów. Panienka Levasseur często wolała spędzać czas ze Ślizgonem rozprawiając o ulubionych zespołach czy książkach niż plotkując z przyjaciółkami. Dawne zauroczenie chłopakiem minęło, tak szybko, jak się pojawiło, choć na dnie puzderka szpargałów nadal spoczywał list miłosny zaadresowany do „Matthew C. Gallagher”. Prawdo jest, że życie pisze różnie scenariusze na, co ich relacja była doskonałym przykładem.
Pokręciła głową z niedowierzaniem słysząc słowa, jakby wypowiedziane w geście obronnym przed zarzutami, jakie wysunęła w jego kierunku.
-Tak na pewno.- oznajmiła z sarkazmem, mając w pamięci niektóre z wybryków Matta i jego przyjaciół, które doprowadziły do tego, że lista zakazów rzeczy, których nie można robić w szkole została wydłużona o kilka nowych punktów. Pomysłowość chłopaków często wręcz zaskakiwała Gabrielle, choć i ona mogła przecież pochwalić się niezwykle bujną wyobraźnią. Zawtórowała Ślizgonowi śmiejąc się z własnej, nieudolnej kopii odgłosów owcy. Dźwięczny śmiech blondynki rozniósł się po pomieszczeniu, odbijając się od kamiennych ścian. Była zaskoczona jego brzmieniem, sądząc, iż nie jest już zdolna do prawdziwego, szczerego śmiechu. Matt pozbawiony był świadomości w jak ciężkim okresie życia aktualnie znajdowała się Gabrielle oraz tego, w jaki terapeutyczny sposób jego obecność na nią wpływała. Jeszcze kilka dni temu z wielkim trudem opuszczała swoje łóżku, by półprzytomna brać udział w zajęciach, a następnie ponownie wrócić do objęć ciepłej i miękkiej pościeli. Teraz siedząc w towarzystwie młodego Gallaghera nawet przez myśl jej nie przeszło, aby ponownie poddać się własnym demonom, które zmuszały ją do bierności.
Oczywiście złość na żartownisia szybko z niej uleciała, zaś chęć odegrania się na nim nawet nie pojawiła się w myślach blondynki. Miała nadzieję, że i brunet zaniecha „wymierzania sprawiedliwości”, wszakże już się śmieją z całej tej sytuacji, a będzie ona również zabawną opowiastką dla znajomych. Gabrielle niczym tlenu potrzebowała podobnych, nieszkodliwych wydarzeń w swoich życiu, rozmów o tym, co dzieje się wokoło, konwersacji na temat przeczytanej niedawno książki czy obejrzanego spektaklu, byle by tylko nie myśleć o rozdzierającym serce i duszę zawodzie miłosnym czy dziedzictwie spoczywającym na jej barkach. Przez ułamek sekundy w umyśle dziewczyny pojawiła się myśl… pomysł, by spróbować swoją mocą choć w małym stopniu zniewolić Matta, jednak tak szybko jak się on pojawił, tak szybko się go pozbyła. Jej wewnętrzne demony po raz kolejny wyciągały po nią swoje czarne szpony, wybierając czas, kiedy najbardziej podatna była na ich ciche szepty. Potrząsnęła głową, pojedynczy blond kosmyk opadł na jej twarz, więc czym prędzej schowała go za ucho.
-Przesadzasz, poza tym pozostał mi jeszcze urok osobisty – zaśmiała się posyłając w kierunku chłopaka uroczy uśmiech, puszczając przy tym oczko. Oczywiście oboje doskonale bawili się całą sytuacją oraz umiejętnością żonglowania słowami, dzięki czemu Gabrielle szybko podłapała kluczowe słowo wykorzystując je na swoją korzyść.
-W zupełności jestem za – zgodziła się, nie będąc pewna, kiedy będzie gotowa na kolejny trening z Willem, może i drzemał w niej potencjał, który dostrzec mógł trener, lecz jego nastawienia oraz sposób okazywania „zadowolenia” z ich poczynań skutecznie obrzydził jej kolejne spotkanie z mężczyzną. Być może nie była to odpowiednia pora na starcia z człowiekiem o takim charakterze, lecz z drugiej strony poniekąd dzięki niemu podniosła się z łóżka. Czy powinna być mu wdzięczna? Jęknęła cicho zmieniając pozycję w fotelu, zupełnie zapomniała na chwilę o bolących mięśniach. Zdecydowanie nie powinna być mu wdzięczna. Oparła się na łokciach o oparcia fotela, podnosząc się w nim nieco.
-W sumie to każdy wybiera własną drogę, ja w zasadzie sama jeszcze nie wiem, co chcę robić w życiu. U ciebie to aż nazbyt oczywiste. U mnie… cóż mama jest uzdrowicielką, właściwie bardzo dobrą, tata aurorem. Kiedyś też chciałam nim być, ale teraz sama nie wiem. Od ludzi wolę zwierzęta, od rzucania zaklęć wolę latać na miotle, jednak ponad wszystko kocham śpiewać, i bądź tu mądrym. – pożaliła się. Wciąż nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że wszyscy wokół niej doskonale wiedzieli, co chcą robić w przyszłości, realizowali te plany w odpowiedni sposób, a ona wciąż stała na rozdrożu z niepewną miną, zastanawiając się, którą drogę obrać. –Jeżeli chcesz możemy razem zobaczyć co potrafi i przy okazji przekonać się, czy znicz był tylko szczęściem początkującego – zaproponowała z uśmiechem oraz ogromną chęcią rozegrania małego meczu w starciu dwa na dwa, gotowa błagać Billie, by zechciała jej towarzyszyć. Każda okazja, która pozwalała jej być myślami z dala od Juliana była idealną w mniemaniu Puchonki.
-Dziwi mnie to, że jeszcze go nie znam.- stwierdziła, ilość godzin spędzonych w pobliżu Matta była tak dużo, iż Gabrielle wręcz przekonana była o ty, że zna wszystkich jego dobrych znajomych. Bycie w błędzie było dla niej zaskakujące. Była nieco niepocieszona unikaniem tematu przez chłopaka, lecz odmowę przyjęła z uśmiechem.
-Wybacz Ognistej nie mam- odpowiedziała, oczywiście pomijając fakt, że nigdy nawet nie próbowała tego trunku świadome tego, jak słabą głowę posiada, a podobno zbyt duża dawka alkoholu sprawiała, że człowiek robił głupie rzeczy. Być może to było jednym z powodu przez które z daleka trzymała się od wysokoprocentowych napoi, a wizja zbłaźnienia się w jakikolwiek sposób przed Ślizgonem napawała ją wstydem.
-Czy ty proponujesz mi randkę? – zapytała unosząc do góry prawą brew, oczywiście żartowała, niemniej jednak przed Mattem starała się zachować powagę, chcąc zobaczyć jego reakcje. Zgrywanie się, niewinny flirt był nieodłącznym elementem ich relacji, więc była wręcz pewna, że chłopak szybko zwęszy podstęp, lecz warto było spróbować, chociażby dla faktu samej rozrywki.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Cze 16 2019, 23:17;

Zdawał sobie sprawę z tego, że jest dość przystojny. Wiadomo, nie każdemu podobała się taka uroda, ale z pewnością miał z tego tytułu wiele korzyści. Pewnie parę razy przeszło mu nawet przez myśl, że wpadł w oko i koleżance swojej młodszej siostry, ale poza niewinnym flirtem nigdy nie wdawał się w żadną z nich, w tym i z Gabrielle, w głębszą relacje. Prawdopodobnie z tego względu, że wcześniej różnica wieku była bardziej widoczna i niespecjalnie byłby w stanie się z małolatami porozumieć. Tyle że ta różnica z czasem coraz bardziej przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie. Ot, wystarczyło spojrzeć na to jak rozwinęła się relacje Gallaghera i panny Levasseur. Niegdyś łączyła ich jedynie postać małej Carmel, a teraz dogadywali się naprawdę nieźle i dość często spędzali czas w swoim towarzystwie.
- Czy Ty sobie ze mnie właśnie kpisz? – Zapytał podejrzliwe, chociaż po jego minie widać było, że tak naprawdę sam się śmieje z dawnych czasów. Może nie płatał figli aż tak często jak teraz wydawało się to Puchonce, ale nieraz zdarzało mu się komuś uprzykrzyć życie. Szczególnie, jeśli tego kogoś nieszczególnie darzył sympatią. Sam już niewiele jednak z tych swoich pomysłów pamiętał, więc wolał nie zagłębiać się w temat, by przypadkiem nie wyjść na jakiegoś sklerotyka. To jednak miło, że mógł kogoś rozbawić, pomóc przeżyć ciężki okres w życiu… Właściwie szkoda, że nie miał pojęcia o tym, co doskwiera Gabrielle. Być może wtedy mógłby jeszcze lepiej się jej przysłużyć. Z drugiej strony było to zrozumiałe, że dziewczyna nie rozprawiała o swoim niepowodzeniu na prawo i lewo. W jej sytuacji prawdopodobnie postąpiłby dokładnie tak samo.
- No z tym to rzeczywiście nie mam nawet zamiaru polemizować. – Dodał zaraz na wzmiankę o uroku osobistym, po czym wybuchnął śmiechem. Nie dlatego, że Francuska go nie miała. Po prostu rozbawił go ten kompletny brak skromności. Chyba zbyt dużo czasu spędzała w jego towarzystwie, że zaczęła się tak zachowywać. Chociaż… mimo swojego aniołkowatego wyglądu zawsze miała łeb na karku, więc może jej słowa nie powinny go wcale w żaden sposób zaskoczyć.
- Czasami może lepiej, jeśli coś samo wychodzi? Wiesz, niektórzy tak mocno koncentrują się na jednym, że potem jak się nie uda, łapią doła i w ogóle. To też nie jest chyba zbyt dobre podejście. – Próbował przekonać ją, że nie jest jedyną osobą, która nie ma jeszcze konkretnych planów na przyszłość i że nie ma w tym zupełnie niczego złego. On planował karierę w quidditchu, to prawda, ale nie oszukujmy się – marzenia o tym, by zostać światowej klasy sportowcem czy muzykiem były dość specyficzne. Nie zawsze miało się przecież tyle szczęścia.
- Też nie wiem czy uda mi się dostać do ligi. Jeśli nie, to najwyżej razem otworzymy jakiś biznes. – Zaproponował bardziej żartem niż serio, choć w gruncie rzeczy miło byłoby pracować z taką osobą jak Gabrielle. Była o wiele bardziej ogarnięta niż on, lubił spędzać z nią czas, więc trudno byłoby mu wymarzyć sobie kogoś lepszego do wspólnych interesów. No, może jeszcze Jeremy’ego, ale co do niego nie było żadnych wątpliwości, że i tak wyląduje ostatecznie w szpitalu św. Munga.
- O, ten pomysł mi się podoba. Też chciałbym się dowiedzieć czy był to tylko łut szczęścia czy ostatnio ostro trenował. No i wreszcie się poznacie. – Nie komentował już więcej ani planów dotyczących wspólnego treningu ani też powodu, dla którego został wyrzucony ze szkolnej drużyny. Pierwszy z tematów zdawał się bowiem wyczerpany, a co do drugiego zdecydowanie wolał się wstrzymać. Poza tym nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy jego towarzyszka zapytała czy właśnie zaprasza ją na randkę.
- Czemu nie. Ja zapraszam, Ty płacisz. Brzmi jak idealna randka? – Także pozwolił sobie zażartować, chociaż w sumie mimowolnie zaczął się zastanawiać jakby wyglądała ich prawdziwa randka. Mogłoby być fajnie, tylko nie był pewien czy zdołaliby w ogóle wyjść z ram dobrych przyjaciół i czy przypadkiem taka próba nie zepsułaby naprawdę wspaniałej relacji. Chyba nie chciał po prostu ryzykować.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyCzw Cze 27 2019, 15:23;

W całym tym zauroczeniu starszym bratem koleżanki była jakaś taka dziecinna naiwność, którą jeszcze kilka lat temu charakteryzowała się Gabrielle, marząc, by w przyszłości zostać żoną Matta i mieć z nim gromadkę dzieci. Wspomnienie owych marzeń wywoływało teraz u blondynki jedynie rozbawienie, a niedorzeczność ich ciche prychnięcie. Różnica wieku, wówczas na tyle mocno widoczna całkowicie uniemożliwiała spełnienie owych fantazji, a kiedy w końcu granica między liczbami została zatarta, równie mocno zatarte zostało młodzieńcze zauroczenie. Z czasem Gabrielle zaczęła postrzegać młodego Gallaghera jako dobrego kumpla, z którym nie dość, że dobrze się dogaduje to dodatkowo może potrenować, chcąc podnieść swój poziom. Lubiła spędzać czas w towarzystwie Ślizgona, bo dzięki niemu czuła się zwyczajnie. Nie musiała z nim walczyć, mogła rozmawiać i szczerze się śmiać, nie martwiąc się, że będzie w jakiś sposób przez niego oceniana. Oczywiście fakt, iż znali się prawie połowę swojego życia dałam im swego rodzaju przyzwolenie na kąśliwe uwagi czy niewinne żarty, jednak wszystko zawsze wypowiadane było z dużym wyczuciem smaku oraz dużą dawka rozbawienia.
-Ja?! Gdzież bym śmiała?! – zapytała udając zaskoczoną jego oskarżeniami, nawet teatralnie położyła dłoń w miejscu, gdzie biło jej serce, aby nadać swoim słowom odpowiedniego wydźwięku. Wobec niej samej Matt nigdy nie był w jakiś sposób złośliwy czy też nie płatał jej bardziej wyszukanych figli, czasem zdarzyło się, że była przypadkową ofiarą jego oraz Carmel żartów, lecz nigdy dotkliwie tego nie odczuła. Niemniej jednak legendy wciąż krążyły pośród zimnych murów zamku, co jakiś czas ożywając do tego stopnia, że pojawiali się swego rodzaju naśladowcy, który również pragnęli zrobić coś, co na zawsze zapisze się w kartach historii szkoły.
Panienka Levasseur nie miała w najmniejszy stopniu zamiaru zanudzać Ślizgona swoimi rozterkami sercowymi, gdyż po części wydawało się jej to nie na miejscu. Dodatkowo nie chciała rozmową na nowo rozdrapywać ran, które chwile temu co dopiero zaczęły się zasklepiać, dzięki wzmożonemu wysiłkowi czy też rozmowie o przedstawieniach teatralnych, które skutecznie zajmowały jej myśli.
-Dobrze, że otwarcie to przyznajesz- stwierdziła uśmiechając się do niego uroczo, po czym roześmiała się również. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że może uchodzić za ładną dziewczynę, co wynikało przede wszystkim z faktu, jakiego stworzenia krew płynie w jej żyłach, lecz nigdy nie wykorzystywała tego w relacjach z przedstawicielami płci przeciwnej. Jeżeli w jakiś sposób na nich oddziaływała, to często nieświadomie.
-Pozwolić na to, by to los decydował o naszej przyszłości? – zapytała –Ten mnie bardzo nienawidzi, dlatego wolę mieć jasne plany, do których będę mogła dążyć – dodała nie czekając na odpowiedź chłopaka. Bardzo nie chciała, by to przypadek decydował o jej życiu, zwłaszcza teraz kiedy okazało się, że to co dzieje się z przypadku dla niej nigdy nie kończy się zbyt dobrze, jak chociażby sytuacja z Julianem była tu doskonałym przykładem. Dodatkowo w przyszłości chciała zająć się tym, co będzie jej sprawiało radość, z czego czuć będzie dumę i satysfakcje, a nie popadać w rutynę, która powoli doprowadzać będzie ją do szaleństwa.
Spojrzała na niego z wyraźnym zaintrygowaniem wymalowanym w zielonych tęczówkach, kiedy napomknął o wspólnym biznesie. Nigdy nie brała chociażby pod uwagę, by otworzyć coś własnego, wynikało to zapewne z faktu, że zwyczajnie nie miała pomysłu na biznes, ani środków które mogłaby na niego przeznaczyć.
-Biznes? Masz jakiś konkretny na myśli? – zapytała wyraźnie zainteresowana tym pomysłem, nawet jeżeli propozycja te zawierała w sobie nutę żartu. Matt wydawał się dobrym materiałem na wspólnika, dzięki jego charyzmie oraz jej urokowi osobistemu mogli odnieść sukces.
-W takim razie jesteśmy umówieni, a właściwie masz już plany na wakacje? – zapytała nagle, kiedy do głowy wpadł jej pomysł, aby Matt odwiedził ją we Francji, dodatkowo czekało ją jeszcze przyjęcie z okazji urodzin i dobrze byłoby mieć przy sobie kogoś takiego jak on. Zapewne za niecały miesiąc będzie i tak zmuszona powysyłać zaproszenie na to, jakże ważne wydarzenie, a czuła iż lepiej jeśli Ślizgona zaprosi osobiście.
Roześmiała się w ten charakterystyczny dla siebie sposób, kiedy to perlisty śmiech unosił się w powietrzu ściągając na nich niechciane spojrzenia, zasłoniła dłonią usta, opanowując się trochę.
-Jasne, że idealna- odparła, choć i ona miała wątpliwości czy taka randka w ich wypadku byłaby dobrym pomysłem. Wspólne wyjście - owszem, randka – zdecydowanie nie.
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Lip 01 2019, 14:32;

Miał bardzo podobne odczucia do tej relacji, co i sama Gabrielle. Lubił spędzać czas w towarzystwie Puchonki, bo nie musiał przy niej udawać kogoś, kim nie jest. Nie musiał też się pilnować, by nie powiedzieć czegoś niestosownego. Znali się na tyle długo, że jakikolwiek przytyk czy kąśliwa uwaga była potraktowana przez drugie jako żart, a dzięki temu nikt się na nikogo nie obrażał. Doceniał jej towarzystwo, bo niewiele było takich osób, które miały luźne podejście do życia i nie spinały się o wszystko. Dodatkowym plusem było to, że mieli podobne zainteresowania, jak chociażby gra w quidditcha, a tym samym wydawało się, że tworzą idealnie zgrany duet. Zabawne, bo jeszcze parę lat temu prawdopodobnie nie przeszłoby mu to nawet przez myśl. Nie oszukujmy się, różnica wieku sprawiała, że koleżanki swojej siostry traktował z lekki pobłażaniem, nawet jeśli darzył je sympatią. Teraz jednak, kiedy ta różnica się zatarła, potrafił w pełni czerpać ze wspaniałej przyjaźni, traktując młodą Levasseur na równi ze sobą. Właściwie uważał nawet, że jest od niego mądrzejsza, choć na głos raczej by tego nie przyznał.
- Jakoś Ci nie ufam. – Westchnął ciężko, ale już po chwili na jego twarzy widać było szeroki uśmiech. Bawiły go jej teatralne gesty. Wczuła się w rolę znakomicie, ale miał wrażenie, że dziewczęta o wiele lepiej się właśnie w takich aktorskich podrygach czuły. A czy sobie z niej kiedyś żartował? Nie pamiętał, być może, ale na pewno nigdy nie miał na celu urażenia jej uczuć i miał nadzieję, że nie pozostawił po sobie żadnej traumy. W końcu już dawno wyrósł z tych złośliwości.
- A mam jakieś wyjście? – Tym razem to on pozwolił sobie na małą kąśliwość, mimo że faktycznie uważał Gabrielle za niezwykle piękną dziewczynę; choć chyba nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jaka krew płynie w jej żyłach. Być może kiedyś się o tym dowiedział, ale nawet jeśli, to kompletnie o tym zapomniał. Wyglądało więc na to, że rzeczywiście Francuska wcale nie wykorzystywała celowo swojego daru. Czego by jednak nie powiedzieć, była przekonującą osobą, więc bardzo możliwe, że nieświadomie genetyka wpływała na jej podejście do ludzi.
- Wiesz, to dość ryzykowne, ale nieraz los potrafi też przynieść dobre rozwiązania. Nie sądzę, żeby Cię nienawidził. Spójrz nawet, jesteś ładną, mądrą dziewczyną. Wiele osób nie ma nawet i tego. Myślę, że nie powinnaś się przesadnie przejmować tym, co będzie, a raczej cieszyć się chwilą. – Rozumiał, co czuje, bo taka niewiedza i niezdecydowanie niekiedy potrafiły być wykańczające. Gabe miała jednak takie warunki, o których wielu mogło tylko pomarzyć. Naprawdę więc uważał, że nie ma powodów, żeby się zamartwiać, bo nie znał osoby, o której mógłby z taką pewnością powiedzieć, że poradzi sobie w życiu.
- Ja wiem? W naszym przypadku najrozsądniejsze byłoby chyba otworzenie sklepu ze sprzętem miotlarskim i gadżetami quidditchowymi. W końcu dobrze się na tym znamy. – Odpowiedział na pytanie a propos własnego biznesu. Wcześniej nigdy o tym nie myślał, jeśli już to nie na poważnie. Ale z drugiej strony… jego przyjaciółka była o wiele bardziej ogarnięta od niego i być może nie byłby to wcale taki głupi pomysł. Francuska miałaby wówczas baczenie na sprawy bieżące, a on swym szelmowskim uśmiechem zachęcałby klientów do zakupów. Prawdę powiedziawszy mogłoby się to udać.
- Hmm… w sumie jeszcze o tym nie myślałem, ale dobre pytanie. Najpierw szkolna wycieczka, ale może w sierpniu pogadamy ze znajomymi i wybierzemy gdzieś całą ekipą? Zagadałbym oczywiście do Carmel, Jeremy’ego, Emily, Toma. Ty też mogłabyś oczywiście zaprosić kogo chcesz. – Zaczął intensywnie myśleć nad tym, co byłoby dla nich wszystkich najlepsze. – Musielibyśmy się tylko zastanowić nad terminem i miejscem. Może gdzieś, gdzie są plaże i czyściutka woda? – Dodał zaraz, niestety nie myśląc nawet o jej urodzinach. Było do nich daleko, zapytała o wakacje, więc po prostu nie przyszło mu do głowy, że może coś planować. Na pewno jednak nie ominąłby tak ważnego wydarzenia.
- No to trzeba się umówić. Może niekoniecznie na Wściekłe psidwaki, bo nie wiadomo kiedy będą to grali, ale możemy pójść na jakąś sztukę… albo wiem! Może na pizzę? – To był ten moment, kiedy jego głowa przepełniła się już pomysłami, które wystrzeliwały następnie z jego ust z prędkością karabinu maszynowego. Miało to swoje plusy, bo nie można było się przy nim nudzić, ale nieraz z kolei trudno było ustalić coś konkretnego.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Lip 07 2019, 21:36;

Uśmiechnęła się niewinnie do chłopaka, w odpowiedzi wzruszając jedynie ramionami. Zupełnie jakby próbowała owe słowa owiać cieniem tajemnicy, tak by chłopak mimo wszystko pozostaw nieświadomy jej postawy. Nie było to nad wyraz trudne, jak każda kobieta Gabrielle potrafiła odegrać odpowiednio rolę, chociaż rzadko używała tej umiejętności. Panienka Levasseur należała do osób, które nie lubiły gierek, a już na pewno gardziła kłamstwem, dlatego zawsze starała się być szczera wobec drugiej osoby. Zdawała sobie sprawę z tego, że prawda potrafi ranić, lecz wyznana w odpowiedni sposób potrafi nieść mniej zniszczeń niż najpiękniejsze kłamstwo.
- Obawiam się, że nie - odpowiedziała z wyraźną pewnością w głosie, chociaż mimo wieku nadal do nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak piękną dziewczyną jest. Wielokrotnie miała okazję słyszeć komplementy skierowane właśnie do niej, lecz najczęściej puszczała je mimo uszu lub zwyczajnie obracała w żart. Można powiedzieć ich w relacjach damsko-męskich dopiero zaczynała raczkować, kiedy jej koleżanki miały już pierwsze randki i pocałunki za sobą. Gabrielle wobec chłopców miała pewne wymagania, które właściwie wynikały z romantycznej duszy dziewczyny. Była jeszcze nieco naiwna, nie zdając sobie sprawy, że romanse, w których tak się zaczytywała nie zawsze będą miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
- To prawda, chociaż ostatnio odnoszę nieodparte wrażenie, że ten los to mnie jednak nienawidzi - odpowiedziała śmiejąc się nieco nerwowo, choć właściwie mówiła prawdę. Ostatnimi czasy nic jej nie wychodziło, dlatego mając chwilę wytchnienia u boku Matta czuła się naprawdę dobrze. - Dlatego średnio widzi mi się całkowity brak kontroli. Zwłaszcza, że podobno kobiety w mojej rodzinie lubią wszystko kontrolować - dodała z lekkim rozbawieniem na końcu, aby przypadkiem nie zachwiać lekkiej atmosfery jaka między nimi panowała.
Nie skomentowała jego twierdzenia, że jest ładna, jej policzki zrobiły to za nią, przybierając różowy kolor. Nie potrafiła zapanować na tym odruchem swojego ciała nawet jeśli owe słowa padały z ust dobrego kumpla.
Nadal była sfrustrowana tym, że nie wie co chce robić w przyszłości, jednak miała jeszcze trochę czasu zanim takową decyzję podejmie, a może los w końcu się do niej uśmiechnie?
- Wiesz co? To wcale nie jest taki głupi pomysł, możemy nad tym pomyśleć w najbliższym czasie, choć na chwilę obecną moje finanse są dość ograniczone - przyznała niechętnie, jednocześnie rozważając by podjąć jakąś pracę, która mogłaby podreperować jej budżet, przy okazji pozwalając odłożyć kilka galeonów. Może podjęłaby się występów?
- Kiedyś myślałam o założeniu zespołu, ale ciężko znaleźć jego członków - rzuciła bez większego namysłu, chociaż temat ten poruszała z Holdenem, niestety od jakiegoś czasu nie miała z nim żadnego kontaktu. Fakt ten martwił dziewczynę,lecz zdążyła poznać go na tyle, by wiedzieć iż potrafi on zniknąć na jakiś czas, a później wrócić jakby nigdy nic.
- Też jedziesz na szkolną wycieczkę?! Ale super, myślę że może być naprawdę fajnie. Ostatnio podczas ferii też było super - oznajmiła uśmiechając się szeroko na samo wspomnienie zimowego wyjazdu. W głosie blondynki usłyszeć można było entuzjazm, który był bardzo autentyczny, zaś ona sama aż podskakiwała w swoim fotelu.
- Możemy wybrać się do posiadłości moich dziadków. - zaproponowała - Bo właściwe muszę tam jechać… Nie pytaj nawet - machnęła ręką widząc pytając spojrzenie Matta, wzdychając przy tym głośno. Nadal wisiała nad nią wizja odtańczenia głupiego tańcu, do którego nijak nie potrafiła się zabrać.
- Pizze? - powtórzyła, zaś na samo wspomnienie pysznego ciasta z sosem pomidorowym i mnóstwem sera zaburczało jej w brzuchu, na tyle głośno, że Ślizgon mógł je usłyszeć - To chyba oznacza zgodę - zaśmiała się.


Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyNie Lip 14 2019, 22:45;

Właściwie to, że Gabrielle miała romantyczną duszę i bywała może nieco naiwna wcale nie było żadnym minusem. To prawda, że romansidła nie zawsze wyglądały tak pięknie i idealnie w rzeczywistości, ale dobrze było stawiać pewne wymagania i mieć marzenia, do których się dążyło. Było to z pewnością lepsze podejście niż akceptowanie wszystkiego mimo swej woli czy radowanie się bylejakością. Nieraz trzeba było poczekać trochę dłużej na swoje szczęście, ale czy nie było to warte poświęcenia?
- Myślę, że przesadzasz. Każdy ma nieraz gorszy okres. Mnie ugryzł langustnik ladaco, pamiętasz? – Pozwolił sobie zażartować, próbując tym samym pocieszyć swoją koleżankę. Rozumiał ją. Sam też był wściekły, kiedy coś mu przez dłuższy czas nie wychodziło, ale przecież nie oznaczało to jeszcze, że trzeba się poddać. Wręcz przeciwnie, należało walczyć do ostatniej kropli krwi o lepsze jutro.
- To akurat dobrze. W sensie kontrola jest dobra, ale nieraz trzeba ją na chwilę stracić. Nie przejmuj się, na pewno ją niedługo odzyskasz. Kto inny, jak nie Ty? – Dodał zaraz, uśmiechając się do Puchonki. Oczywiście pech nadal go prześladował, więc kiedy tylko ruszył ręką, boleśnie uderzył się łokciem o drewniany element fotela. Syknął niczym wąż, ale na szczęście po chwili było już po wszystkim.
- Daj spokój, galeony kompletnie się mnie nie trzymają. Nijak nie mogę uzbierać na nową miotłę. – Westchnął, kiedy Francuzka wspomniała o ograniczonych funduszach. Wspólny biznes może i był dobrym planem, ale zdecydowanie musieli z nim poczekać. Póki co chyba nie było jednak sensu się tym przejmować. Mieli przecież przed sobą wakacje, a odpoczynek po ciężkim roku szkolnym też z pewnością im się należał.
- Niedawno zacząłem uczyć się gry na saksofonie, ale chyba nie chciałabyś mnie widzieć w swoim zespole. Topornie to idzie… chociaż kto wie, może do czasu, kiedy go założysz, nadrobię zaległości. – Nie skłamał. Pożyczył mugolski instrument od kolegi, ale wiadomo, że nie była to prosta umiejętność i potrzeba było czasu, żeby nabrał do tego wprawy. O dziwo jednak, miał sporą motywację, więc wierzył, że niedługo będzie już w stanie zagrać cokolwiek składnego.
- No mam nadzieję, że zorganizują nam parę fajnych atrakcji, a odwiedziny u Twoich dziadków też brzmią w porządku. Trzeba skorzystać z wolnego czasu i trochę pozwiedzać. – Miał nadzieję, że faktycznie uda im się podczas wakacji zrealizować te wszystkie ambitne plany. Póki co jednak trzeba było zaspokoić potrzeby niższego rzędu, o których przypomniało im wymowne burczenie w brzuchu Gabe.
- No to chodźmy. – Rzucił więc tylko krótko, wskazując dziewczynie gestem dłoni, aby poszła za nim. Nie miał zielonego pojęcia jaki lokal wybiorą, ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie? W Hogsmeade aż się od nich roiło, więc ostatecznie zaczął kierować się właśnie w stronę tego miasteczka.

zt. x2
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Wrz 09 2019, 23:19;

Caelestine częściej przebywała w Pokoju Wspólnym, gdzie czasem wpadała na innych członków swojej rodziny. Ponieważ żaden z nich nie należał do Hufflepuffu musiała znosić towarzystwo innych osób. Niemniej we Wspólnej Komnacie bywała znacznie rzadziej. Roiło się tu od studentów ze starszych roczników. Pewniej czuła się wśród klas młodszych. Szczególnie pierwszaków i drugoklasistów. Tutaj... miała wrażenie, jakby pakowała się w paszczę Lwa (szczególnie, ze Gryfonów było tu całkiem sporo). Skoro już jednak tu weszła, nie była przekonana, żeby od razu cofać się z powrotem do wyjścia. Takie zachowania budziły niepotrzebne zainteresowanie osób znajdujących się w pomieszczeniu, dlatego przysiadła na wolnostojącym fotelu, wyciągając z torby szkicownik i chociaż nie wiedziała jeszcze co narysować, wzrok utkwiła na kartkach, udając, że jest zajęta. Nie chciała ryzykować, że ewentualnie ktoś postanowi zająć jej czas, jeśli wyglądałaby na nie dość zaabsorbowaną na własnych czynnościach. Nie potrafiła się jednak skoncentrować na rysunku. Cały czas dochodziły ją rozmowy starszoklasistek omawiających ostatnią lekcję Eliksirów. Zagryzła wargę, szukając w sobie energii, żeby zmusić je do milczenia, ale żaden dobry argument, aby uciszyć osoby starsze od siebie, nie przychodził jej do głowy. Dlatego w końcu podniosła torbę i przesiadła się. W pomieszczeniu było dość tłoczno. Nie znała nikogo. Prawie nikogo. @Jeremy Dunbar siedział na jedynej kanapie zajętej tylko w połowie przez niego. Uniknęła go jednak spojrzeniem, chowając się za wyższym Ślizgonem i wspięła się na palce, żeby znaleźć lepsze miejsce do siedzenia. Jerra pamiętała jako najgłośniejszego w klasie i jako prześladowcę Pana Fircyka.
Aby zbliżyła się do jego kanapy, potrzebowała dużej motywacji. Znalazła ją dopiero kiedy starsze Ślizgonki wskazały ją sobie palcami, widocznie szybko podłapując, że Celeste przyszła tu sama. Była łatwą ofiarą do kpin i żartów, dlatego zaczerpnęła głęboko powietrza, chwilę jeszcze wahając się z decyzją, ale w końcu dosiadła się do Dunbara. W milczeniu, mając nadzieję, że w ogóle jej nie zauważy. Pomimo, ze ciężko było nie dostrzec jej rudych pasm włosów, nawet spiętych w luźny warkocz. Ponadto Cassius postarał się, żeby Celeste była bardziej widoczna, sukcesywnie pozbywając ją guzików w koszuli ze szkolnego mundurka, przez co zmuszona była spiąć go pod szyją ozdobną broszką.

Kostka: 6
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Wrz 10 2019, 09:36;

kostka:1

Być może Jeremy Dunbar nie wyglądał na osobę skłonną uczyć się w chwili, kiedy za oknem świeci słońce, a zieleń błoni wabi. Miał dwa okienka między wykładami, a więc uznał, że nie opłaca mu się wracać do Hogsmeade, bo gdy tylko usiądzie i się rozleniwi, to będzie musiał wstawać i się zbierać. Nie chciało mu się, zwyczajnie. Przepchał się zatem wśród tłumu studentów i zajął kanapę, aby nikt go przypadkiem nie uprzedził. Lubił to miejsce i nie zamierzał z niego zrezygnować na rzecz jakichś tam twardych krzeseł. Usadowił się na połowie kanapy, zrzucił ze stóp buty, wyciągnął jakieś trzydzieści luźno rzuconych kartek - notatek zapisanych jego pokracznym pismem - próbował je opanować i ułożyć, kiedy nagle coś go uszczypnęło. Zaklął głośno, na co ścienny portret się mocno oburzył, poderwał się i zobaczył krnąbrną zabawkę. - Zmiataj stąd. Salon dla dzieciaków jest gdzie indziej. - chwycił pluszaka i rzucił go gdzieś nad głowami Ślizgonek. Usiadł z powrotem i odnalazł rozdziały o eliksirach uzdrawiających tworzonych na uniwersalnej bazie wykorzystywanej do przygotowania chociażby tych wzmacniających. Planował wieczorem usiąść w kawalerce i pobawić się w eliksirowara, bo szczerze powiedziawszy, bardzo stęsknił się za zapachem eliksirów. Zabawka po chwili wróciła i przez dobre kilkanaście minut przeszkadzała Jerry'emu w koncentracji, co komentował mamrotanymi bluzgami. Właśnie przymierzał się do rzutu nim, gdy ktoś obok niego usiadł. - Oooo, ja wiem jak masz na imię. Chwila. Spróbuje je wymówić po ludzku. Caelastine? Masz jakiś skrót? Pseudonim? Czy mam wymyślić? - odwrócił się do niej przodem, siadając na swojej stopie. Dzierżąc upierdliwego pluszaka wycelował i rzucił nim w portret. - Oj, celowałem obok! - zawołał robiąc na sekundę skwaszoną minę na myśl jak bardzo dzisiaj wkurzał obrazy. Kartki położył przed sobą, a te oczywiście rozrzuciły się wokół, nawet na dywanie. Chyba dawno nie kupował zwyczajnego zeszytu… a może nigdy takowego nie miał? Bywał zbyt roztrzepany aby o tym pamiętać. W pewnym momencie wsunął dwa palce do ust i zagwizdał, a z jego plecaka rzuconego w przeciwległy kąt salonu, wydostało się napalone samopiszące pióro. Tuż za nim gnał w jego stronę pluszowy kwintoped, co Jeremy skomentował eleganckim facepalmem.
- Chcesz może narwaną i niewyżytą emocjonalnie zabawkę? - zapytał Puchonce i posłał jej rozbrajająco- błagalny uśmiech. Dopiero gdy w końcu popatrzył na nią dłużej niż kilka sekund zauważył śmieszną broszkę przy szyi zamiast normalnego krawata. Uśmiechnął się rozbawiony na kilka sekund widząc nietypowy element stroju, a i zdał sobie sprawę, że kuzynka Elijaha nie jest jeszcze studentką, a tu przyszła siedzieć. Czyżby zdesperowana czy kogoś szukała? Nie przychodziłaby tu z książką. Lekko nachylił się w jej stronę i zniżył głos do szeptu. - To salon studenciaków, szukasz Elijaha? - zapytał i chwycił szarżującego kwintopeda, który chciał zniszczyć lewitujące samopiszące pióro.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Wrz 10 2019, 14:18;

Jej nadzieje, że nie została zauważona spaliły się na niczym, kiedy Jeremy spojrzał wprost w jej kierunku, zanim cisnął zabawką w obraz. Mimochodem podążyła spojrzeniem za tym ruchem, nieco zainteresowana kierunkiem jego lotu. Słowa Dunbara skutecznie skupiły jednak z powrotem jej uwagę na nim. — Caelestine — wtrąciła się, bo źle wymówił jej imię. Specjalnie, albo zupełnym przypadkiem. Była w stanie w ten przypadek uwierzyć, to nie było jedno z najprostszych imion. Najczęściej upraszczano je po prostu do Celestine. Z tego samego powodu większość osób wołało na nią po prostu… — Celeste — powiedziała mu, bo obawiała się zdawać się na jego intuicję. Wyprostowała się, bo zdążyła rozłożyć szkicownik na kolanach, ale nie sądziła, że naprawdę uda jej się coś narysować. Drgnęła wyraźnie, kiedy gwizdnął niespodziewanie, a kiedy w ich kierunku zaczęło mknąć Samopiszące Pióro, docisnęła się plecami do kanapy. Miała pewne nieprzyjemne wspomnienie z tego typu piórami. Jedno z nich prawie wydłubało jej oko, dlatego teraz oddychała niespokojnie, winiąc za to Jeremy’ego. Nic dziwnego, że kiedy w końcu się odezwała, przezwyciężając nagłą suchość w ustach, mruknęła nieprzyjemnie, pomimo, że jej twarz, jak zawsze nie wyrażała nieprzyjemnych emocji:
Nie chcę. Wygląda na to, że trafiłeś na swoją drugą połówkę.
Narwana i niewyżyta… brzmiało zupełnie jakby mówił o samym sobie. Jednak zrobiło jej się trochę głupio, kiedy uśmiechnął się do niej w sposób, który sprawiał, że poczuła, że oceniłą go za szybko i zbyt negatywnie. To wrażenie opuściło ją bardzo szybko, bo już wtedy, kiedy pochylił się w jej kierunku. Odchyliła się do tyłu, nie czując się dobrze, kiedy chłopak znajdował się tak blisko. Uniosła swój szkicownik w górę, odgradzając się nim od niego, a na wspomnienie Elijaha, dłonie jej zadrżały w powietrzu. Zacisnęła palce na twardej oprawie trzymanego zeszytu i… zanim się nad tym zastanowiła uderzyła go nim w pierś.
Odsuń się — nie była jednak pewna, czy teraz bardziej zaniepokoiła ją jego bliskość, czy wspomnienie kuzyna — Dlaczego Elijah? Mówił ci coś?Może, że mnie nie lubi? Spuściła głowę, przytulając szkicownik do swojej piersi. Zaraz jednak zmieniła bieg tej dyskusji, uznając, że zdradzanie niepewności wobec relacji z Elijahem wydaje się zbyt otwarte, a Jerr wydawał się zbyt mało godny zaufania, żeby się z nim takim wahaniem dzielić.
Nie. Tak naprawdę to wspólny salon. Tylko studenci okrzyknęli go własnym, spławiając z niego uczniów. Jesteś jednym z tych studentów?
Patrząc po tym, jak znęcał się nad biednym kwintopedem i jak nasyłał na uczniów Samopiszące Pióra, była w stanie w to uwierzyć...
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Wrz 10 2019, 15:48;

Nie zdawał sobie sprawy, że wypowiedział jej imię niepoprawnie, a zatem był niewinny. Zapisał sobie w pamięci skrót - Celeste - akceptując jego brzmienie od razu. Znacznie łatwiej będzie zwracać się do niej w ten sposób, a więc na potwierdzenie skinął głową. Popatrzył na zabawkę z uniesionymi brwiami. - Czyli według ciebie jestem miękki i trzeba mnie przytulać? Okej, chyba go jednak zatrzymam, jeśli mam być rozpieszczany. - może był to przytyk, jednak Jeremy obrócił go na swoją korzyść - jak większość zaczepek kierowanych w jego stronę. Mógł dzięki temu się wyszczerzyć i posłać Puchonce znaczące spojrzenie. Elijah miał naprawdę ładne kuzynki, to musiał mu przyznać. Siostry również, ale tych chyba bałby się podrywać. To nie tak, że miałby się obawiać czegokolwiek ze strony przyjaciela. Wyznawał zasadę, że siostry najlepszych kumpli są poniekąd nietykalne. Dopiero gdy go uderzyła zeszytem zauważył jak przylepiła się do kanapy, odsuwała się i zasłaniała ilekroć się ruszył. - Przecież nie siedzę blisko, o co chodzi? Z kanapy nie zejdę, ani mi się śni. Byłem tu pierwszy. - na potwierdzenie swoich słów usadowił się wygodniej, a kwintopeda wcisnął między poduszki kanapy. Popiskiwał, wierzgał, jednak szybko został zapomniany przez swojego nieproszonego właściciela. - Dlatego, że to mój kumpel i wszyscy mi się z nim kojarzycie. To jego pierwszego poznałem z całej waszej milionowej rodziny. - zwróciła jego uwagę gdy tak ukrywała spojrzenie, jak drżała ilekroć pokonał te dwa cale odległości w jej kierunku. To chyba oznaczało, że nie jest typem flirciary, a z tego rodzaju spokojnych i cichych, czyli przeciwieństwa Jeremy'ego. Odsunął kartki, a gdy samopiszące pióro dźgnęło go w policzek nakazał mu zrobić szlaczki na kartkach dopóki nie skończy rozmawiać. - Nie, skąd. Jesteś niecodziennym widokiem. - wyrwane z kontekstu było świetnym komplementem, którego był doskonale świadomy. W końcu powiódł wzrokiem do zeszytu, za którym się schowała. Przypomniał sobie, że się z nim nie rozstawała. - To co z tym moim rysunkiem? Czym mam płacić? Kasą czy wolisz inne sposoby? - uśmiechnął się rozbrajając, celowo podsyłając w wypowiedzi różnorakie dna. Ciekaw był czy ma do czynienia z dziewczyną, co się rumieni przy niektórych zaczepkach. Skrzata nie będzie przepraszał, to poniżej jego godności poza tym czuł się pokrzywdzony przez niego. Położył łokieć na oparciu kanapy, a jego ciemne ślepia przyglądały się wesoło Puchonce. Jak to jest, że Elijah ma rudą kuzynkę?
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Wrz 10 2019, 17:57;

Nie to… powiedziałam, chciała skończyć, ale chyba nie było sensu się kłócić, dlatego zamknęła usta, bo chłopak gotów byłby każde jej słowo użyć przeciwko niej. Zamiast tego spojrzała na niego z wyrzutem wypisanych w tęczówkach szaro-zielonych oczu. Tym razem nie zareagowała na jego uśmiech, doszukując się w nim nuty złośliwości. Tiara na pewno się nie pomyliła? Nie chciała go przydzielić do Slytherinu? Nie ujmując Ślizgonom. Swojego brata uważała na przykład za bardzo przyjazną osobę – nie mogła wiedzieć, że nie wobec wszystkich zachowuje się tak samo, jak w stosunku do niej.
W porządku. Bądź rozpieszczany — westchnęła w końcu, bo nie przeszkadzało jej to tak długo, jak długo jej do tego nie mieszał. Jeśli planował żyć w swoim świecie fantazji, nie stała mu na drodze. Nie sądziła, żeby kwintoped mu w tym pomógł, ale jeśli tak uważał… Odetchnęła, bo chociaż twierdził, że nie siedzi blisko, komfortowo czułaby się dopiero wtedy, gdyby w istocie, znalazł sobie inną kanapę. Miał jednak rację, że on zajął ją pierwszy, dlatego posłała mu tylko przelotne spojrzenie i poprawiła się na swoim miejscu, podciągając nogi do góry. Siadła po turecku, jak zawsze, kiedy nie czuła się swobodnie, chowając się za swoją sztuką. Dlatego ostatecznie położyła zeszyt na jednym udzie, wracając do przerwanego szkicu. Kartka jednak była póki co pusta, a jej dłoń zawieszona w powietrzu nad nią.
Wszyscy? — kojarzyła mu się z Elijahem i resztą rodziny? Kącik jej ust drgnął w ledwie dostrzegalnym uśmiechu. Rzadko kiedy dawała jakikolwiek sygnał rozbawienia, więc mógł to uznać za duży sukces, że wywołał chociaż lekkie drgnięcie jej warg. Zaraz jednak zagryzła jej kącik, rzucając w niepamięć ten gest. Co stało się tym prostsze, kiedy nazwał ją… niecodzienną? Miał rację. Była jedną z tych osób, które łatwo czerwieniały na twarzy, wbrew jego założeniu i temu, jak to wyglądało, jej twarz oblał rumieniec nie skrępowania, choć przez łagodne rysy twarzy i brak zdecydowania w spojrzeniu, tak mogło się wydawać. Tak naprawdę poczuła się dotknięta i urażona. Ktoś, kto jak ona całe życie próbuje trzymać się w cieniu, źle znosi nazywanie go niecodziennym. Miała ochotę zaprzeczyć, ale zamiast tego, ku swojemu zdziwieniu, patrząc na niego przelotnie, naszkicowała coś szybko na kartce papieru. Szybki rysunek na kolanie, wręczyła mu niewiele po skończonym przez niego pytaniu.
Według życzenia. Dla ciebie.
Rysunek należał teraz do niego. Skrzyżowała z nim spojrzenie, czego normalnie by nie zrobiła, gdyby właśnie jej nie zezłościł. Ale wyciągając do niego rękę i patrząc na niego twarz, kiedy akurat się TAK uśmiechał, wyglądała no mocno skrępowaną jego towarzystwem. Błąd. Czy mógł ją bardziej zeźlić? Mógł, bo kiedy oparł łokieć na kanapie, zdawał się jeszcze bardziej rozluźniony i jeszcze bardziej dominujący w rozmowie, przez co wyciągnęłą kwintopeda z pomiędzy przerwy w poduszkach i wystawiła mu go przed twarz. Pluszowy stwór Włochatego McBoona objął twarz Dunbara wszystkimi swoimi pięcioma odnogami. Przez odetchnięcie ulgi, że pluszak zasłonił chłopakowi twarz, Celeste wyraziłą sympatię do tego miśka. Oprócz tego jednak, zastanowiła się, jakim cudem może istnieć tak obleśna, paskudna maskotka. Przez swoją wrażliwość na rzeczy piękne, skrzywiła się w duchu, otwarcie jedynie nieco marszcząc nos.
Jakie inne sposoby?
Wbrew założeniu Jerra, Caelestine była zbyt mało spaczona przez brudną rzeczywistość, żeby załapać drugie dno jego wypowiedzi.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyWto Wrz 10 2019, 19:17;

Czuł się obserwowany, a więc uniósł wyżej brodę i przywołał na usta pocieszny uśmiech. Nie zauważył absolutnie, aby miała go o cokolwiek złego podejrzewać. Debatował sam ze sobą na temat urodziwych kuzynek Elijaha, a więc gdzieżby miał się skoncentrować na mimice Celestine? Miał zbyt roztrzepaną naturę, poza tym dbał o nienaganny uśmiech na ustach, jak i o wyczuwalną energię bijącą z każdego jego ruchu. Zdecydowanie wolał pogodne towarzystwo, bowiem jeśli ktoś obok był smutny czy przygnębiony, nieopatrznie zmuszał Jeremy'ego do myślenia o własnych bolączkach, z którymi totalnie sobie nie radził.
- No ba. Widzę jedną z jego kuzynek i od razu pojawia się myśl... - postukał wymownie palcem w skroń - ... że to niemożliwe, by nie miały w sobie krwi wili, bo takie są piękne. Siostry, kuzynki... wy to wszyscy jesteście modele, choć właśnie przed sekundą zastanawiałem się jak to możliwe, że wybiłaś się w tych blondach rudymi włosami. Gen blondu musiał przegrać, co? - szczodrze podzielił się swoimi przemyśleniami, nie mając absolutnie wrażenia, że mógłby niechcący wpędzić ją w zakłopotanie. Nie pojmował czemu siedziała taka zmieszana, bez uśmiechu, chyba była nawet spięta, jeśli dobrze odczytywał sygnały jej ciała. Mieli dobry dzień, wspaniałe towarzystwo, przerywane jedynie obecnością upierdliwego pluszaka, studenci jakoś wysypywali się z pokoju, zapewne idąc do Wielkiej Sali, by się najeść. Widząc rumieniec przyznał sobie w myślach rację. Nie będzie nazywać jej "szarą myszką", bowiem zewnętrznie do nie pasowała do tego określenia. Miała spokojny temperament, a więc nic dziwnego, że wyraźnie odczuwał swój własny, ognisty.
Ucieszony jak nigdy sięgnął po obrazek, a widząc jego treść wybuchnął śmiechem. Takim naturalnym, rozbawionym, a gdy Jeremy śmiał się, to śmiało się całe jego ciało.
- Dzięki! Skopiuję to i porozwieszam na trybunach przed jakimś meczem, zależy komu będę kibicować, to przeciwna drużyna będzie mieć problem z moralami. - i znów się roześmiał, zerkając na ruchomy szkic. Postanowił opublikować go na wizbooku, jak i podzielić się jego istnieniem z połową Hogwartu. Nie dał sobie utrzeć nosa, nie odebrał jej zachowania jako kontrataku za urażenie, którego nie był nawet świadom. Uznał, że Celestine jest poniekąd zabawna, ale w swój własny, oryginalny sposób. Złożył rysunek na pół, z pomocą różdżki zawołał plecak - tak, miał lenia, po co podnosić się i przemieszczać przez te kilka metrów? - i wsunął starannie rysunek w podręcznik od uzdrawiania standardowego. Zajęty suszeniem zębów nie zauważył, że Puchonka coś knuje. Już po chwili z jego gardła wydostał się zduszony jęk, gdy wcisnęła mu pluszaka prosto na twarz. Obiema dłońmi mocował się z nim chwilę i odrywał od twarzy, a gdy już to zrobił popatrzył na dziewczynę z przymrużonymi oczami. Nieładne zagranie. Nie wpasowało się w jego humor, przez co wycelował kraniec różdżki w pluszaka, pociął dwie macki zwyczajnym niemym "Diffindo" i wyrzucił stękającą maskotkę za plecy. Miał już jej dosyć, powinien wcześniej się z nią uporać.
- Raczej nieaktualne, bo ja tu cię próbuję rozerwać, a ty mi odwalasz takie rzeczy. - potrząsnął głowę i wyraźnie spuścił z tonu, bo skoro nie miała humoru na jego towarzystwo, to też nie zamierzał na siłę domagać się jej atencji. Usiadł z powrotem plecami do oparcia, a stopy pozbawione butów położył na drewnianym stoliku. Sięgnął po rozrzucone kartki i kontynuował sortowanie ich. - Czego ty się tam już uczysz drugiego tygodnia września? Toć to jeszcze okres odpoczywania po wakacjach. - zagadał mimo, że na nią nie patrzył, bowiem wzrok miał utkwiony w swoim koślawym piśmie, którego nie umiał rozszyfrować.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPią Wrz 13 2019, 21:47;

Wiele mówił rzeczy, które powinien był zachować dla siebie. Onieśmielała ją jego charyzma. Trochę ją nią przytłaczał. Nie potrafiła nawet patrzeć na niego długo, nie spuszczając po jakimś czasie spojrzenia. Teraz, kiedy zaczął mówić o ich wspaniałych genach. Wyjątkowo… zgadzała się z nim. Wszyscy Swansea byli piękni. W tej rodzinie uroda miała duże znaczenie. Była estetyczna, a większość z nich na tyle wrażliwa, żeby mogli ją docenić. Nie zawsze rozpatrywała siebie w kategorii członka rodziny. Czasami myślała o sobie trochę mniej, skupiając się bardziej na tym, żeby wpasować się ze swoją osobą w ten ród. Dlatego kiedy Jeremy wspominał o jej pięknych kuzynkach, nawet skinęła lekko głową. Wycofując się ze swojej aprobaty dopiero kiedy wspomniał o niej. Uniosła wtedy zaskoczona spojrzenie do jego oczu. Jej oczy były teraz szeroko otworzone, a zielone tęczówki odbijały w sobie to zszokowanie.
O czym ty mówisz?
Nawet nie była pewna jak to skomentować. Zaczesała rude pasma włosów, o których właśnie wspomniał za ucho i kiedy temat zboczył na nie właśnie, cofnęła rękę, opuszczając ją bezradnie na udo.
Moja… matka była irlandką.
Zawahała się przed nazywaniem tej kobiety swoją matką, ale ostatecznie tak skwitowany wątek rodził mniej pytań. Matka to pojęcie bardzo naturalne i przeciętne. Kobieta, która ją urodziła to już coś niecodziennego, o czym rozmowy wolała uniknąć. Irlandczy natomiast słynęli z rudego, dominującego genu, więc… nic dziwnego, stąd jej miedziane włosy. Chociaż zawsze wolała wierzyć, że prócz nich, bliżej jej do taty.
Możemy-możemy zmienić temat? — zająknęła się, bo gdyby dalej kontynuował temat, czułaby się zobligowana, żeby pochwalić w jakiś sposób jego osobę, a choć wydawał jej się atrakcyjny i posiadał niesamowicie łagodne, ciepłe spojrzenie z odważnymi, lśniącymi iskierkami oraz jak się okazuje, bardzo przyjemny śmiech, nie powiedziałaby tego głośno. Nie przyznałaby się co do tego nawet przed samą sobą.
Grasz w Quidditcha? — naprawdę nie wiedziała, ale wspomniał o meczu, a ona z jakiegoś powodu narysowała go na miotle. Nie była pewna, czy zrozumiał, że to była jego karykatura. Może rzeczywiście grał? Nie wiedziałaby, bo większość meczy przesiedziała ze szkicownikiem na kolanach. W przeciwieństwie do większości czarodziei, ona nie znała zasad prawdopodobnie żadnych gier miotlarskich. Dalej nie pytała już o nic. Obserwowała jak łatwo zmienił się jej ton, za sprawą bardzo niewinnej rzeczy. Zamrugała, patrząc na niego z boku, ale nie mogła zbyt długo go obserwować, dlatego ostatecznie spuściła wzrok na jego dłonie. Znacznie większe od jej własnych, co zauważyła w kontekście tego, że dobrze leżałby w nich pędzel… niemniej teraz miał w nich pióro, bo pomiędzy jeog palce wcisnęło się to Samopiszące, któremu najwyraźniej znudziły się szlaczki. Dopominało się jego uwagi. Celeste natomiast drgnęła, osobiście posiadając dużą urazę do Samopiszących Piór, dlatego zapobiegawczo cofnęła się na kraniec kanapy. Nawet stamtąd widziała skonfundowanie na jego twarzy, kiedy przypatrywał się swoim notatkom. Nie odpowiedziała mu od razu. Zajęła się pisaniem własnych zapisków. Podała mu je dopiero kiedy skończyła i dopiero wtedy mogła mu odpowiedzieć.
Dla ciebie — to była bardzo aluzyjna próba przeproszenia za atak pluszowym kwintopedem. Podała mu idealną kopię jego własnych notatek, tych, których nie umiał się doczytać. Te pisane jej pismem były znacznie staranniejsze. Mógł być wdzięczny jej nauczycielom sztuki i dawno zmarłym artystom, za ich szybkie, chaotyczne pisma, dalekie od ładnych, kaligraficznych, jak np. pismo Da Vinci. Potrafiła odczytać praktycznie każde gryzmoły. Te Dunbara wydawały się nawet łatwe w interpretacji.
Anatomii. Jest taka wystawa, do której chciałam się przygotować.
Zerknęła na otwartą książkę obok swojego szkicownika. Strona akurat zawierała opis i ryciny intymnych partii ciała, dlatego przerzuciła kilka kartek, zanim podniosła ją i pokazała ją Gryfonowi, na rozdziale o rysowaniu rąk.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 EmptyPon Wrz 16 2019, 19:08;

Zastanawiał się czy mówi po trytońsku skoro Cealestine miała problem ze zrozumieniem nawału wypowiadanych przez niego słów. Z tego co się orientował, to mówił wciąż po angielsku, czasami niemal jak katarynka. Wychodzi na to, że bardzo szybko formułuje myśli, wciskając je gorliwie w chaotycznie rzucane słowa. Czy o to chodziło - nie wiedział. Pokiwał głową dowiedziawszy się, że w połowie pochodzi z Irlandii słynącej z dominującego genu rudych włosów. Postukał palcami o udo i wzruszył ramionami kiedy szybko uciekła z tematu.
- Luz, nie stresuj się tak, jakbym miał cię zaraz pożreć. Mówisz, masz. - dziwiło go czemu jest taka spięta w jego towarzystwie, jak niemal wciska plecy w oparcie kanapy, którą musieli dzielić. To Elijah uchodził ostatnio za postrach Krukonów, których męczył podczas ostrego treningu - a słyszał o tym co nieco, a więc czemu Caelestine była taka... płochliwa? Temat rodziny pozostawił w spokoju, aby nie wyjść na okrutnego hipokrytę. Gdyby go zaciekawiła to mógłby zasięgnąć języka u Elijaha, ale póki co nie wzbudziła jego zainteresowania na tyle, by mał grozić jej własną ciekawością.
Zarzucił przedramię na kark i odetchnął głęboko. - Za dużo powiedziane. Grywam od czasu do czasu jeśli Franklin zawlecze mnie na boisko. - odpowiedział luźnym tonem odrywając na chwilę wzrok od notatek. Przeniósł ciemne spojrzenie na Puchonkę i przez chwilę przyglądał się jej, jakby miało mu to pomóc zrozumieć czemu wydaje się taka spłoszona. - A ty oprócz szkicowania co robisz w wolnych chwilach? Rzucasz pluszakami w ludzi? Może powinnaś poćwiczyć się jako puchońska pałkarka, bo masz cela. Elijah da ci korki, bo też wywija tą pałką jak szalony. - samopiszące pióro znów domagało się jego uwagi, a więc ruchem różdżki odesłał je z powrotem do plecaka. Skoro rozmawiał, to nie mógł pisać, a więc kombinował jak zrozumieć hieroglify zapisane własną ręką. Zmarszczył czoło i wziął od dziewczyny kartki, na których przeczytał... informacje, które miał zapisane na własnych. Zamiast ucieszyć się, popatrzył na nią podejrzliwie znad kartki. - Dzięki, ale mogłaś powiedzieć, że patrzysz w moje notatki. Niektóre są prywatne. - zwrócił uwagę, ale też nie zamierzał odmawiać, skoro miała tak przejrzyste pismo. Przez chwilę sprawdzał czy wszystko się zgadza, dopisał kilka zdań na marginesie, a nawet i datę z przyszłego tygodnia.
Gdy wspomniała o anatomii, uśmiechnął się nieco głupkowato, bowiem skojarzenie miał jasne i oczywiste. Widząc szkic rąk pokiwał głową, choć cały czas miał na ustach swój uśmieszek. - Anatomii. Okej. Zabierzesz mnie na tę wystawę? Będę grzeczny jak dwudniowy chochlik kornwalijski. - mówił poważnie, choć miał tyle wspólnego z działalnością artystyczną co trolle z baletem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Komnata czterech domów - Page 14 QzgSDG8








Komnata czterech domów - Page 14 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 14 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 25Strona 14 z 25 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 19 ... 25  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Komnata czterech domów - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
pierwsze piętro
-