Pokój snów jest znanym, choć niezbyt często odwiedzanym pomieszczeniem. Wymiarami różni się nieco od klas, gdyż jest mniejszy, co tylko dodaje mu przytulności. Poza tym jednym szczegółem, ściany wyglądają jak w zwyczajnej sali lekcyjnej. Całą lewą stronę zajmuje naścienne lustro. Jego odbicie wydaje się trochę przyćmione, jakby znajdowało się za chmurami. I rzeczywiście, unoszą się tu małe obłoczki, z których wydobywają się szepty, słyszalne, jeśli osoba przebywająca w pomieszczeniu ma odpowiedni nastrój. Skupiając się na jednym z szeptów - snów, można usłyszeć, o czym opowiada.
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!
1 - Jeden ze szeptów wyjątkowo Cię zaintrygował; skupiwszy uwagę właśnie na nim, dowiedziałeś się o historii jednego z uczniów, który uczęszczał do Hogwartu niemalże... sto lat temu! Zyskujesz z niej wiele ciekawych informacji, w wyniku czego udaje Ci się zdobyć jeden punkt do kuferka z Historii Magii i Runy. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie.
2 - Niestety; sny bywają wyjątkowo kapryśne i najwidoczniej nie mają zamiaru w żaden szczególny sposób Cię zaczepić. A kiedy w końcu zaczynasz słyszeć szept płynący z jednego obłoczka okazuje się... że opowiada on TWÓJ SEN! W dodatku taki, z którego raczej nie jesteś dumny. Obyś tylko Ty się na nim skupiał!
3 - Sny potrafią być różne, a ten najwidoczniej nie należał do najszczęśliwszych. Smutna historia o nieszczęśliwie zakochanym studencie mogła Cię wzruszyć, lecz spływające po twoich policzkach krople nie były łzami! Przynajmniej nie twoimi... Ów obłoczek postanowił dość dosłownie wylać na Ciebie wszystkie swoje żale i przez trzy następne posty nie znika znad twojej głowy, znacząc Ci ubranie coraz to większymi kroplami.
4 - Jeden z obłoczków zaczepia Cię, tym samym opowiadając o dość nietypowej rzeczy, która wydarzyła się w Hogwarcie. Zaczynasz się śmiać, a co najgorsze - nie możesz tego w żaden sposób kontrolować! Wypowiedziana przez szepty historyjka najwidoczniej powoduje u Ciebie niespodziewany wybuch śmiechu, w związku z czym przez trzy następne posty będziesz wyjątkowo rozbawiony.
5 - W spokoju przechadzasz się po pomieszczeniu, zastanawiając się, czy szepty rzeczywiście istnieją oraz czy mówią najprawdziwsze sny. Udaje Ci się usłyszeć jeden, potem drugi, następnie dwa naraz, trzy... Obłoczki stopniowo zaczynają Cię otaczać, a ich szepty narastają z każdą kolejną spędzoną w pokoju minutą. Jeden nawet będzie próbował wleźć Ci do ucha! Obyś przez nie nie zwariował...
6 - Spoglądając w lustro przez dłuższą chwilę, oglądany obraz wydaje Ci się wyostrzać, jakby obłoczki przerzedzały się. Zamiast nich w odbiciu dostrzegasz przebiegające po przeciwległej ścianie wydłużone cienie, które znikną, jeśli tylko spróbujesz się odwrócić. Czyżby przeleciał Cię dreszcz?
Oj była zdenerwowana. Zachowanie Lockiego bardzo ją wkurzyło i nie zamierzała tego w żaden sposób ukrywać. Bo o ile była w stanie zrozumieć, że chęć obejrzenia jej snu, szczególnie że ten był dość wulgarny, była naprawdę silna, tak podnoszenia jej spódniczki w ocenie Imogen, nic nie mogło usprawiedliwić. Dlatego zareagowała w taki, a nie inny sposób, czyli prosto mówiąc agresją. Złość się z niej wylewała i nie potrafiła tego okiełznać, choć z ręką na sercu musiałaby przyznać, że nawet nie próbowała. Dawno nie poczuła się tak bardzo upokorzona, jak właśnie w tym momencie i przez to nie potrafiła racjonalnie myśleć o tym, w jaki sposób powinna się zachować, a co było niedopuszczalne. Dlatego właśnie poderwała chłopaka do góry i następne smagnięcie różdżką sprawiło, że ten padł jak długi na podłogę. Nie, ale mam nadzieję, że w końcu ty coś sobie wbijesz do tej głowy! - pluła jadem, kompletnie nie przejmując się tym, co sobie o niej pomyśli. Nie musiała patrzeć w lustro, aby wiedzieć, że metamorfomagia rozszalała się w jej ciele na dobre. Znała siebie na tyle, by pamiętać, że bardzo silne emocje wywoływały takie niekontrolowane zmiany. Oddychała bardzo szybko, przyglądając się Lockiemu z czymś na kształt mściwej satysfakcji do momentu, kiedy nie zauważyła, że chłopakowi aż poleciała krew z nosa. Wtedy się nieco zreflektowała, bo może jednak nieco przegięła ze swoim zachowaniem, jednak kiedy Ślizgon postanowił zabrać jej własną różdżkę, to krew zagotowała się ponownie w tych Gryfońskich żyłach na nowo. A potem nagle zabrał jej zdolność widzenia. - Zdejmij to ze mnie! - krzyknęła, wkurzona jak cholera. Jakim prawem robił jej coś takiego? Dla Imogen było to przekroczenie jakichś granic. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić, bo gdzieś tam do jej mózgu dotarł komunikat, że chyba w ten sposób tego problemu nie rozwiążą. - Zdejmij mi tą opaskę - powtórzyła, zaciskając dłonie w pięści, choć jej ton był już zdecydowanie delikatniejszy. Sam fakt, że nie krzyczała, o czymś świadczył. - Serio uznałeś podnoszenie mi spódniczki za fajną zabawę? - nie wytrzymała i wypaliła w jego stronę, zaraz po tym, kiedy zadał jej takie pytanie. Może to i lepiej, że miała tą opaskę na oczach, bo przynajmniej nie mogła zabić go wzrokiem niczym bazyliszek.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Widząc jak gryfonka się piekli przeszło mu przez myśl, czy na pewno była pełnoletnia, bo taka reakcja nie współgrała mu z wizją wyzwolonej, dojrzałej dziewczyny, ale swoje przemyślenia zachował dla siebie. Dopiero wziąwszy w rękę jej różdżkę, zatrzymał się na chwilę, oglądając na to, jak próbowała uspokoić nerwy. Dlaczego postrzegali tę samą sytuację w dwóch tak skrajnych perspektywach? Zatrzymując się na chwile przy lustrze, wytarł mordę z zaschniętej resztki krwi z rozkwaszonego nosa, po czym wrócił do swoich notatek. - Nie. - proszę, jaka z niego złośliwa pizda. Zawsze taki wesoły, koleżeński, uczynny chłopak, co zawsze dzień dobry na klatce mówił, a wystarczy piętę mu zadrapać, nawet nie nadepnąć. Nikt nigdy nie twierdził, że Swansea działa logicznie, nikt też nie uważał, że jego kompas moralny jest zrównoważony między tym, co on uważał za krzywdę czynioną innym, a gdzie uważał, że jest granica krzywdy robionej jemu samemu. Spojrzał na nią z jakimś zdziwieniem, kiedy zadała mu to pytanie, jakby się sam zdziwił, że pytała właśnie o to, jakby wcale tego nie zrobił, a przecież zrobił. - Naprawdę myślisz, że skrawek odsłoniętego uda jest dla mnie ekscytujący? - uniósł brwi - Czy może nie nosisz majtek i w tym rzecz. - zaczął zbierać swoje notatki, bo teraz to już mu się zupełnie odechciało uczyć czegokolwiek - Może nie pamiętasz, ale widziałem Cię nagą. I ta udawana pruderia teraz, jest według mnie żenująca. - po tym jak kąpali się w rzece na Podlasiu, wydawało mu się, że odsłonięcie kawałka uda nie było czynem współmiernym do reakcji. Ale jak już zdążyliśmy ustalić, być może to Swansea miał skopany system wartości. Popakował swoje papiery w torbę, jeszcze bardziej przeciągając czas, w którym zostawił gryfonkę w więzieniu zupełnych ciemności. Rozejrzał się jeszcze, szukając dobrego miejsca na nowy dom dla jej różdżki, ale nawet korzystanie z przywilejów wzrostu nie miało tu sensu, bo była metamorfomagiem i mogła być równie wysoka, jak i nie wyższa niż on. Ostatecznie podszedł do niej bliżej i zatrzymał się przed nią. - Od kiedy jesteś wstydliwa? - zapytał cicho, wyciągając rękę i chwytając kosmyk jej czerwonych włosów - Dobrze Ci w rudym, muszę Cię wkurwiać częściej. - dodał, bardziej chyba do siebie niż do niej.
Może i zachowywała się jak wyzwolona dziewczyna, jednak Lockie zapominał o jednym, w odczuciu Imogen bardzo ważnym szczególe, a mianowicie o tym, że na Podlasiu była pijana. Co prawda wypiła zaledwie dwie butelki piwa, ale to i tak wystarczyło, aby się porządnie tym piwem podchmieliła. W innym wypadku na pewno nie zgodziłaby się tak łatwo na to, aby pływać z nim nago w rzece. Teraz, kiedy znajdowali się w szkole, w zupełnie normalnej sytuacji, takie zachowanie były dla niej co najmniej skandaliczne, szczególnie, że nie miała ochoty świecić przed nim majtkami i nie czuła się komfortowo nawet z samą myślą, że miałaby to robić. Nie ma co, wszystko się bardzo mocno, bardzo niepotrzebnie zagmatwało. Kompletnie nie potrafiła zrozumieć jego zachowania a i jej własna frustracja wcale w tym procederze nie pomagała. Była wkurwiona jak sto smoków i miała ochotę porządnie strzelić chłopakowi w zęby i prawdopodobnie by to zrobiła, gdyby nie fakt, że miała tę cholerną opaskę na oczach i nie widziała, gdzie ten stał. A ten bezczelny ślizgon jeszcze dodatkowo ją podjudzał tak głupimi tekstami, jak właśnie ten, że w sumie to gówno mu dała szybka lekcja, której Imogen mu udzieliła. Dobrze, że metamorfomadzy nie byli zdolni do samoistnej transmutacji w zwierzęta, bo w tym momencie prawdopodobnie Imogen zaczęłaby parskać na niego ogniem niczym smok. Wzięła głęboki oddech, aby nie zacząć wrzeszczeć na niego w bezsilnej frustracji, która ją ogarniała. Pominęła całkowicie fakt, że opaska dalej zdobiła jej oczy i nie widziała Lockiego, ale słysząc absurdy, jakie opuszczały jego słowa zastanawiała się nad tym, jakim cudem jeszcze nikt nie uciął mu języka. - A pomyślałeś o tym, że może ja nie chcę abyś bez pytania oglądał moją dupę? - uniosła jedną brew ku górze skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej. Musiało to wyglądać komicznie, skoro miała zakryte oczy, ale nie przejmowała się tą małą niedogodnością - Jakbyś zapomniał, to przypominam, że byłam wtedy pijana i coś, co wtedy wydawało mi się naturalne, teraz niekoniecznie takim musi być. I zdejmij mi do cholery tę opaskę! - przy ostatnich słowach aż tupnęła nogą z bezsilnej złości, że nie mogła go widzieć i musiała się użerać z tą ciemnością. Nie wspominając o tym, że świadomość, że ten posiadał różdżkę, a ona stała przed nim bezbronna i z zasłoniętymi oczami, napawała ją lekkim niepokojem. Nie spodziewała się, że podejdzie tak blisko niej. Mimowolnie wzięła głęboki oddech, kiedy usłyszała go tak blisko siebie i na jej twarzy musiało odmalować się zaskoczenie, choć może nie do końca widoczne przez wciąż zasłonięte oczy. Zadrżała, gdy wziął kosmyk jej włosów między swoje palce, kompletnie nie wiedząc, co powinna teraz zrobić, czy powiedzieć. Jej mózg odmówił współpracy. - A kto powiedział, że nie jestem? Może wcześniej udawałam? - nie wiedziała, co nią kierowało, aby wypowiedzieć takie słowa w jego kierunku. Nie miała najmniejszego pojęcia, dlaczego w ogóle poruszali ten temat. Jak do cholery doszło do tego, że rozmawiali o tym, czy Imogen jest wstydliwa, czy nie?! Merlinie, to się porobiło... Imogen poczuła ogromną suchość w ustach, choć zupełnie nie wiedziała czemu. A świadomość, że Lockie jest tak blisko niej, wcale nie pomagała.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dla niego kwestia nagości nie była jakaś wybitnie krepująca. Odkąd wrócił z Kolumbii i okazało się, że nie zdechnie pod koniec wakacji, został niejako zmuszony do tego, by zaakceptować swoje ciało takim, jakie jest, nawet mimo tego, że nie było miłe dla oka. Ważniejszym dla niego, w całej rzecznej eskapadzie, i znacznie bardziej intymnym, było podzielenie się z Imogen swoją wizją świata, tym, jak patrzył na rzeczy, jak słuchał tego, czego nie widział, co czuł, jak był sam. To, że miał przy tym pytę na wierzchu nie robiło mu absolutnie żadnej różnicy, skoro dotyk zimnej wody dawał mu wspomnienia, które mógł pielęgnować w głowie na następnych wiele lat. Może to właśnie dlatego tak się zirytował? Może to właśnie go tak obraziło? Że zn tego wszystkiego akurat kwestia nagości była dla niej tak istotna, że warto było się o to pieklić? Jakby w ogóle zapomniała, jak piękna to była noc. A może dla niej nigdy ta noc nie była piękna, a on był po prostu idiotą, który wmówił sobie za dużo względem tego, co dziewczyna mogła mieć w głowie. - Rozumiem, że następnym razem mam zapytać. - prychnął rozbawiony - Słuchaj, pijana czy trzeźwa, byłaś wtedy naga i Cię nago widziałem. Twoje udo nie robi już na mnie takiego wrażenia, jakie mogłabyś się spodziewać, że zrobi. - uniósł brwi, czego widzieć przecież nie mogła, bo dalej miała zasłonięte oczy. Milczał, pocierając między palcami kosmyk jej włosów. Co za cudowna umiejętność ta metamorfomagia. Ucieleśnienie mocy magicznych, wizualne i fizyczne zobrazowanie kwintesencji transmutacji. Byłby skłonny zachwycić się nad tym cudownym spektaklem, sztuką czystej natury, transformacją obrazującą czystą emocję. Czerwień powoli bladła, przechodząc z miedzi w złote odcienie blondu, co mógł jedynie interpretować jako jakiś aspekt uspokajania się gryfonki. Na zadane pytania uśmiechnął się, puszczając jej włosy i wsuwając palec pod opaskę. Machnął ręką, zakańczając zaklęcie i zdejmując jej z oczu osłonę, która po chwili rozpłynęła się w powietrzu. Wciąż stał za blisko, ale przyglądał się z zupełnie inną uwagą, badając skrawek po skrawku jej skórę, śledząc spojrzeniem kwitnące w bladości piegi, które chyba rozmyły się pod wpływem emocji. A może wcale nie? Może one tak pojawiały się znikąd zawsze? - Niebywałe... - powiedział bardziej do siebie, niż do niej, co w ogóle nie było odpowiedzią na zadane przez nią pytania. Zorientował się w tym dopiero po chwili - Dobrze udawałaś. - szybko schował w sobie tę fascynację, wciskając jakąkolwiek wrażliwość na jej widok głęboko w swój pusty łeb, a na mordę przyklejając swój charakterystyczny psi uśmiech kretyna. Wzruszył ramionami, sięgając po swoją torbę i rzucił różdżkę należącą do dziewczyny w jej kierunku - Zdaje się, że iryt przestał broić. - poinformował o oczywistym, otwierając drzwi, pierdolony dżentelmen, by przepuścić ją przodem i popatrzeć na ten tyłek, którego przecież bez pytania nie wolno było oglądać. +
Nie wiedziała, czy Lockie zdawał sobie z tego sprawę, jednak dla niej tamte wydarzenia na Podlasiu, były naprawdę wyjątkowymi. Doświadczać zmysłami w taki sposób nie zdarzało jej się nazbyt często i faktycznie wtedy czerpała z tego całymi garściami. Jednak sytuacja była zupełnie inna. Tam zadziałała magia chwili, urok tego konkretnego miejsca, podchmielona piwem Imogen również była bardziej skora do tego typu zachować. A tutaj? To zadziałało inaczej. Nie było możliwości, aby w warunkach Hogwartu odtworzyć magię tamtego dnia i tamtego spotkania. Wybijał jej wszystkie argumenty, jakie miała na podorędziu i zostawiał z jednym wielkim niedowierzaniem. Nie potrafiła zrozumieć, jakim cudem miał tak odmienne spojrzenie na coś takiego, jak prywatność i przestrzeń osobista. Nie potrafiła tego zrozumieć i widziała, że jakiekolwiek próby dyskutowania na ten temat, kompletnie nie miały sensu, bo przecież Lockie, przekonany w swojej opinii, nie zamierzał jej zmienić. Jaki więc sens miało podejmowanie dyskusji, która z góry była przegrana? Nie była pewna, czemu nie mogła się ruszyć. Miała wrażenie, że cokolwiek się teraz działo, jej jakiekolwiek poczynania mogłyby to wszystko zniszczyć. Trwała tak, niepewna następnych kroków i tego, co Lockie zamierzał uczynić. Nie wiedziała, że metamorfomagia powoli uspokajała się w jej ciele, przywracając je do naturalnego stanu, który niekoniecznie był zgodny ze stanem faktycznym. Kiedy opaska nagle zniknęła z jej oczu, Imogen zmarszczyła nieco powieki, ponieważ nagłe światło, które dostało się pod nie, podrażniło jej źrenice. Może to i lepiej, bo dzięki temu zyskała kilka chwil, aby niereagować na to, co działo się tuż obok. Dopiero po sekundzie czy dwóch dostrzegła, co odmalowało się na twarzy Lockiego. Nigdy nie widziała go w taki sposób. Mimowolnie rozchyliła nieco wargi, zafascynowana tym. Jej dłoń już wędrowała w stronę jego policzka, jakby samymi tylko opuszkami palców chciała zbadać tę inność, tak bardzo intrygującą. Jakby w ten sposób mogła odkryć, co ją wywołało. Jednak nim jej dłoń sięgnęła do celu, Ślizgon na powrót stał się głupkowatą wersją siebie, a ręka Imogen bezwładnie opadła w dół i klapnęła o jej własne udo. Jakakolwiek magia towarzyszyła tamtej chwili, uleciała nagle i niekontrolowanie. - Cieszę się, że Ci się podobało - stwierdziła, pozornie luźnym tonem, choć wprawne ucho mogłoby usłyszeć, że ton ten był o pół kwarty wyższy niż zazwyczaj. Odchrząknęła i ujęła w dłoń oferowaną przez niego różdżkę. Poprawiła swoje włosy nie bardzo przejmując się tym, czy w ogóle tego potrzebowały. - Tak, to chyba czas się zbierać - rzuciła tylko i faktycznie ruszyła w stronę drzwi. Skinieniem głowy podziękowała Lockiemu za przepuszczeni przodem i kiedy już wyszła, nie omieszkała obrócić się nieco w jego kierunku. Uśmiechnęła się do niego, zadziornie, jednym tylko kącikiem ust i ruszyła w swoją stronę do wieży Gryffindoru.