Stary młyn znajduje się za polami, na niewielkim wzniesieniu. Pociemniałe deski i wyszczerbione belki wiatraka wyglądają dosyć upiornie nawet w świetle dziennym, nie mówiąc już o atmosferze, która panuje tu w nocy. Z reguły nikt nie zapuszcza się w te okolice, a część zwiedzająca te tereny zgodnie twierdzi, że jest to podejrzane miejsce. Chodzą pogłoski, że budowla jest nawiedzana przez duchy i w gruncie rzeczy nie są one dalekie od prawdy. Konkretniej przez jednego ducha - młynarza. Młynarz był kiedyś czarodziejem, jednak niespodziewanie, na skutek dużego szoku (jest mnóstwo wersji, co ten szok spowodowało - od gnomów, przez eliksiry, aż po wile) wyrzekł się swojego pochodzenia i uparcie obstawał za tym, że z magią nie ma nic wspólnego. Nie dopuszczał do siebie myśli, że jest połączony ze światem czarodziejów, dlatego postanowił zostać młynarzem. Na nic zdały się prośby i przekonywania jego rodziny i przyjaciół. Na zawsze pozostał mugolem, dzielnie broniącym swoich, w pogardzie mając tych drugich. Nawet, gdy został na tym świecie jako duch, nie zmienił swoich przekonań. Dzielnie broni młyna przed czarodziejami.
Uwaga! Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy. Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.
1 - Postanawiasz odwiedzić stary młyn nie zważając na ostrzeżenia o duchu młynarza. Wchodzisz do środka z różdżką w ręku. Chwile błądzisz po wnętrzu starego młynu. Niczego jednak nie odnajdujesz. Jedynie stary pamiętnik leżący na ziemi przy wyjściu.
Spoiler:
Dzięki historii poznanej w pamiętniku otrzymujesz +2pkt do kuferka z Historii Magii.
2 - Przy wejściu zaczynasz podejrzewać, że coś jest nie tak. Naturalnie wyjmujesz różdżkę i kroczysz ostrożnie w głąb młynu. Wokół jest ciemno i okropnie brudno. Młyn ze względu na swoją wiekowość, rozpada sie z dnia na dzien. Musisz byc bardzo ostrożny. Nie spotykasz jednak nigdzie młynarza. Wydaje Ci się, że wszystko jest w porządku.
Spoiler:
Po jakimś czasie zauważasz u siebie niepokojące objawy. Okazuje się, że zachorowałeś na titik. Aby pozbyć się choroby musisz rozegrać jeden wątek w szpitalu oraz w co najmniej dwóch wątkach (nie licząc tego w szpitalu) wspomnieć o przyjmowaniu eliksiru leczącego.
3 - Jak tylko wchodzisz do środka pojawia sie przed Tobą duch młynarza. Wyglada przerażajaco. Dobrze wiesz, jaki ma on stosunek do czarodziejów, wiec Twoja różdżka jest głęboko schowana. Młynarz zagaduje do Ciebie podejrzliwie. Rzuć jeszcze raz kostka.
Spoiler:
Parzysta - udaje Ci sie przekonać młynarza, ze nie masz nic wspólnego ze światem czarodziejów. Zyskujesz jego zaufanie. Zdradza Ci, że wszystkie swoje magiczne przedmioty, które posiadał, schował w szufladzie z kluczem. Możesz sobie wybrać przedmiot, który zdobywasz: 2 fiołki eliksiru euforii, porcja proszku z chochlików kornwaliskich lub jeden metamorfoamuler. Nieparzysta - niestety młynarz nie daje się przekonać, dobrze wie, że jesteś czarodziejem. Zaczynasz jak najszybciej uciekać z młynu, efektem potykasz się i łamiesz nogę. Jeśli masz 10pkt z magii leczniczej możesz sam sobie ją uleczyć. Jeśli nie, czeka Cię wizyta w szpitalu i w następnym swoim wątku musisz wspomnieć o urazie - tzn. nie możesz się za bardzo ruszać/tańczyć/biegać itp.
4 - Rozglądasz się po okolicy. Nie masz zamiaru wejść do środka. Wolisz nie igrać z duchami. Obchodzisz młyn dookoła i odnajdujesz starą szopę. Nie wiesz, co znajdziesz w środku. Wchodzisz i Twoim oczom ukazuje się dawno nieużywany turnov!
Spoiler:
Jeśli jesteś posiadaczem magicznego prawa jazdy, możesz zbarać turnova ze sobą i odnowić go u Szujskich za opłatą 100 galeonów.
5 - Wchodzisz do środka starego młynu. Wyglada jakby nikt od dawna tam nie zaglądał. Wnętrze jest całe zakurzone i rozpadające się. Nagle drzwi zamykają się za Tobą. Próbujesz się od razu aportować, ale okazuje się, że nie jest to możliwe. Szukasz wyjścia. Czujesz jakby ktoś za Tobą szedł.
Spoiler:
Rzuć kostką jeszcze raz. Jeśli wyrzuciłeś 1 lub 2 - Udaje Ci się wydostać zanim spotkałeś starego młynarza. Użyłeś do tego czarów. Otrzymujesz +2pkt do kuferka z zaklęć. Jeśli wyrzuciłeś 3 lub 4 - Stary młynarz zauważył Twoja obecność. Nie wiesz, co masz zrobic, zeby mu uciec. Młynarz nie ma dobrych zamiarów. Jesteś w pułapce. Aby sie wydostać, musisz napisać list do znajomego, zeby przyszedł i Cię uratował. On także musi rzucić kostka i sprawdzić, co go czeka w młynie. Jeśli wyrzuciłeś 5 lub 6 - Okazuje się, że drzwi zostały zamknięte przez kogoś z Ministerstwa Magii, kogo wysłano, by wybadał ów miejsce. Stajesz z nim oko w oko. Zostajesz obciążony karą pieniężna w wysokości 50 galeonów za wkroczenie ba teren objęty nadzorem Ministerstwa bez odpowiedniej przepustki.
6 - Przeszukujesz młyn w nadziei na znalezienie czegoś użytecznego. Jednak nie ma tu za wiele ciekawych miejsc. Wszystko to jedynie kurz i pełno myszy. Młynarza także nigdzie nie widać.
Spoiler:
Rzuć kostką jeszcze raz. Jeśli wyrzuciłeś 1, 2, 4 lub 5 - Trafiasz na młodego kuguchara. Jeśli Twoja kostka to 1 lub 5 kuguchar jest niegroźny i możesz go przygarnąć, odgrywając 2 sesje, kiedy starasz sie go udomowić. Jeśli Twoja kostka to 2 lub 4 kuguchar jest bardzo agresywny i rzuca się na Ciebie z pazurami. Musisz rozegrać wątek w szpitalu, kiedy ktoś opatruje Twoje zadrapania albo samemu przygotować odpowiednia maść, jeśli masz co najmniej 15pkt z eliksirów lub uzdrawiania. Jeśli wyrzuciłeś 3 lub 6 - Odnajdujesz cylinder zniknięć!
Autor
Wiadomość
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
To już chyba była jakaś nowa tradycja, że Max musiał wiecznie ją dopytywać o zdrowie i samopoczucie. Wpierw przez to wszystko z herpevirusem, a teraz przez męczące ją od jakiegoś czasu migreny. Czasami miała wrażenie, że to nigdy się nie skończy i zawsze będzie jakiś powód medyczny, dla którego Brewer będzie mógł się o nią martwić. Takie było już jej parszywe szczęście, że zawsze musiało się do niej coś przypałętać. Najwyraźniej po prostu towarzyszył jej podobny pech albo też organizm wciąż pozostawał niezwykle osłabiony po tym jak wirus siał w niej spustoszenie. Podobno była już zdrowa, ale najwyraźniej nie oznaczało to pełnej regeneracji. - Nie, ale jeśli chcesz takiej atrakcji to mogę ci ją zapewnić. Po prostu żył tu kiedyś gość, który chociaż był czarodziejem to niezwykle mocno nienawidził magii i postanowił żyć jak mugol i mielić mąkę. Podobno teraz nawiedza ten młyn - wytłumaczyła pokrótce, bo właśnie podobną historię słyszała za dzieciaka tysiące razy. W dodatku każdy posiadał swoją własną wersję, która różniła się w takich szczegółach jak to dlaczego czarodziej zdobył się na podobny krok a także podawały różne przyczyny jego przedwczesnej i nagłej śmierci. Sama nie wnikała w to nigdy jakoś szczególnie i nie próbowała zbadać tego czy faktycznie istniały jakieś fakty i przesłanki związane z całą tą swoistą legendą lokalną. - W takim razie następnym razem przyniosę ci eliksir na sraczkę - skomentowała jakże górnolotnie, uśmiechając się tylko na całą tę górnolotną wymianę zdań, która jednocześnie była niezwykle w ich stylu. Oboje zachowywali się w tym momencie jak dwoje niezwykle pewnych siebie debili, którymi nawiasem mówiąc naprawdę byli. Zupełnie jakby sami dopraszali się o to, aby jakieś nieszczęście ich spotkało. - Powiem ci, że błotoryje są całkiem urocze. Chętnie przygarnęłabym jedne... O, kurwa! - przerwała swoje przemówienie, gdy tylko odwróciła głowę i spotkała się ze wzrokiem ducha zdecydowanie niezbyt urodziwego truchła. Gdyby nie nagłe pojawienie się młynarza mogłaby bez problemu dalej mówić o tym, że błotoryje wydawały jej się cudownymi zwierzętami oraz mówić o całej wyprawie do Avalonu jeśli tylko Max chciał poruszyć ten temat. Nie zamierzała udawać, że nic tam się nie stało i najwyżej ominęłaby jedynie te nieprzyjemne szczegóły, ale zamiast tego skupiła się na wpółprzezroczystej twarzy znajdującej się niecałe centymetry od jej własnej. Twarzy kogoś kto zmarł śmiercią tragiczną, a teraz pociągał nosem zupełnie jakby mógł wyczuć ich zapach niczym jakiś drapieżnik polujący na swoje ofiary.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
- Założę się, że ktoś rzucił w niego takim zaklęciem, że mu się po prostu do końca życia nim odbijało. Pewnie uznał, że jak będzie udawał, że nie ma pojęcia o magii, to będzie mu się łatwiej żyło – stwierdził, parsknąwszy z rozbawieniem, bo mimo wszystko wydawało mu się to nieco dziwne. Sam żył w dwóch światach, całkiem różnych, ale musiał przyznać, że tak naprawdę to właśnie tutaj czuł się lepiej, zupełnie, jakby tutaj pasował, jakoś tak zwyczajnie. Nie mówiąc o tym, że mimo wszystko mógł tutaj zdecydowanie więcej, a przynajmniej takie odnosił wrażenie i to mu w gruncie rzeczy wystarczyło. Nie musiał dodatkowo robić nie wiadomo czego, po prostu będąc sobą, dokładnie tak, jak w tej chwili, kiedy jak idiota pchał się tam, gdzie nie powinien. Ale widać to właśnie było tym, czym chciał i powinien się zajmować. - Ale wyjaśnijmy sobie podstawową kwestię – zaczął, kiedy tak odważnie postanowili wepchać się do młyna, zupełnie, jakby nie spodziewali się tego, co może ich tam czekać. W końcu legenda nie wzięła się znikąd, o tym mogli być przekonani, ale najwyraźniej takie rzeczy w ogóle nie były czymś, co powinno ich kłopotać. – To ma być eliksir na jej powstrzymanie, czy wywołanie? Max uniósł lekko brwi, pokazując jej tym samym, jak niesamowicie była istotna odpowiedź na to pytanie, a później uśmiechnął się do niej na znak, że faktycznie oczekiwał na jakieś szersze wyjaśnienia. Mógł oczywiście poczekać na nie, aż dowie się, o co dokładnie chodziło z błotoryjami, ich adopcją, czy czymś podobnym, ale wszystko wskazywało na to, że nigdy nie dowie się, co wydarzyło się na Avalonie, ani o co chodziło z miksturą. Bo mieli się dowidzieć, o co chodziło z młynarzem. - Ty, duch – powiedział niesamowicie inteligentnie, po tym jak już zobaczył to, na co patrzyła albo raczej tego, na kogo patrzyła. I musiał przyznać, że zgadzał się z jej komentarzem, bo faktycznie to nie było najciekawsze na świecie spotkanie, a przynajmniej dokładnie takie odnosił teraz wrażenie. – To już na pewno wiemy, że umarł. I to niezbyt miło. Mam nadzieję, że pana ciało dawno pochowano – dodał, zwracając się i do Mulan i do ducha, zastanawiając się, czy powinni już brać nogi za pas, czy jeszcze nie.
______________________
Never love
a wild thing
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Prychnęła śmiechem, gdy tylko usłyszała komentarz Brewera. W zasadzie podobny scenariusz wcale nie był taki niemożliwy. W końcu nie wyobrażała sobie, aby w przeszłości życie mugola było jakoś szczególnie atrakcyjne i porywające. Teraz mieli te wszystkie swoje sprzęty i technologie, które im ułatwiały życie i zapewniały rozrywkę, ale kiedyś? Trzeba było być nienormalnym, aby ot tak zrezygnować z czarodziejskiego świata. - Normalnie w bajkach pewnie zrobiłby to dla jakiejś laski, w której się zabujał, ale nie przypominam sobie żadnej takiej wzmianki. Bo czy właśnie nie tak działały wszystkie te baśnie? Wspaniały czarodziej lub piękna czarownica zakochiwali się w kimś z mugolskiego świata, a że nie mogli ujawnić przed tą osobą swoich zdolności magicznych to postanawiali raz na zawsze wyrzec się swojego pochodzenia i zdolności, aby móc żyć szczęśliwie w ramionach ukochanego czy wybranki. Znany motyw chociaż dla niej niezwykle nieprawdopodobny, bo nie potrafiłaby czegoś takiego zrobić. [b]- Chyba opcje opcje zadziałają. Jak wcześniej wszystko wysrasz to potem nie będziesz miał czym - powiedziała w końcu, znajdując niezwykle ambitne i jej zdaniem wprost idealne rozwiązanie dla problemu. Zapewne, gdyby nie to, że w rozmowie przeszkodził im duch młynarza to mogliby faktycznie porozmawiać sobie o wiele rozleglej zarówno o różnych dzikich stworzeniach, które Mulan chętnie by przygarnęła, a także o Avalonie, ale niestety zamiast tego mieli przed sobą wkurwioną zjawę. Młynarz pociągnął jeszcze nosem kilka razy niczym piekielny ogar, a potem obnażył zęby, unosząc postrzępioną górną wargę, aby wychrypieć nieprzyjemnie brzmiące słowo czarodzieje. To był mniej więcej ten moment, w którym instynkty przetrwania Huang dały o sobie znać po raz pierwszy od naprawdę dawna. - Spierdalamy. Teraz! - zarządziła, widząc jak duch, który najwyraźniej był poltergeistem przywołał do swojej dłoni groźnie wyglądające choć już pordzewiałe widły. Wyglądało na to, że tym razem poważnie wpakowali się w kłopoty i oby tylko dali radę z nich wyjść względnie bez szwanku.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
- Założę się, że jeśli już, to zrobił to z powodu złamanego serca, coś ty. Pewnie próbował zrobić jakąś amortencję albo coś podobnego i wiesz, co mu z tego wyszło. Jedno wielkie śmierdzące gówno i się panna albo kawaler wystraszyli - uznał, ciągnąc ten idiotyczny temat, chociaż oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo był niepoważny i jak bardzo do niczego nie prowadził. Nie wyjaśniał powodu, dla którego właśnie w tym miejscu stał sobie młyn, nie wyjaśniał właściwie niczego, ale był na tyle durny i prowadził do tylu możliwych zaczepek, że Max zwyczajnie nie mógł sobie go odpuścić. Skoro już robili głupoty, to mogli o nich również gadać, być może w ten sposób pokazując, że wcale tak bardzo się nie bali. W końcu byli Gryfonami, a ci chodzili po wysypiskach śmieci i cmentarzach w środku nocy, kpiąc sobie z niebezpieczeństwa. - No, żebyś się nie zdziwiła przypadkiem - stwierdził, jakby to była najlepsza argumentacja na świecie, ale już wkrótce musiał w ogóle o niej zapomnieć. Prawdę powiedziawszy, nie miała żadnego znaczenia w obliczu ducha, który sprawiał wrażenie, jakby zwietrzył zapach zwierzyny łownej i wszystko wskazywało na to, że choćby skały srały, nie mogli nic z tym zrobić. Tak samo, jak z tymi jego widłami, które wyglądały, jakby mogły człowiekowi zrobić poważną krzywdę, w co Max w ogóle nie wątpił. - Ty, a może on się nadział na te widły? - rzucił, kiedy faktycznie skoczyli do ucieczki, uznając, że trzeba jak najszybciej wydostać się z tego przeklętego miejsca. Teleportacja jakoś najwyraźniej nie przyszła im do głowy, pokazując, że tacy byli z nich właśnie czarodzieje, jak z wściekłego ducha, który zachowywał się, jak prosto wyjęty z horroru klasy Z. Zresztą, oni nie byli lepsi w tej swojej ucieczce na łeb na szyję i nie wpadli na to, że właściwie mogli zamienić te widły w kwiatki albo zrobić coś równie błyskotliwego, chociaż Max oczywiście stwierdził, że mogą wepchnąć te widły w dupę ducha.
______________________
Never love
a wild thing
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Prychnęła śmiechem na podobny koncept. No, ale być może Max miał rację? Trudno było jej stwierdzić, bo w zasadzie wszystko mogło się zdarzyć. Sama nie widziała większego sensu w podobnym toku zdarzeń, ale nie dało się zaprzeczyć temu, że jednak nie wszystkie czerepy działały w ten sam sposób i młynarzowi faktycznie mogła nie wyjść amortencja i ze wstydu poszedł po mugolskiemu robić mąkę, bo nie miał innego pomysłu na to jak wyjść z tej chujowej sytuacji. Rozmowy o sraniu pewnie mogły przerodzić się niedługo w czyn biorąc pod uwagę to, że znaleźli się nagle przed niezwykle mało przyjaznym duchem, który tak różnił się od tych, które mieli okazję podziwiać w Hogwarcie. Zapewne jeszcze będą mieli okazję, aby się poważnie doigrać. - Chyba stało mu się coś gorszego. Widziałeś ten pysk? - odkrzyknęła mu, pędząc na złamanie karku przez młyn. Nawet nie podejrzewała, że to określenie przynajmniej po części będzie mogło być uznawane za słuszne. Duch gonił ich w zasadzie po większej części młyna, wymachując widłami, które kilkukrotnie znalazły się zdecydowanie zbyt blisko Huang niż, by sobie tego życzyła. Dopiero po chwili udało jej się pokonać całą trasę wokół młyna i wyskoczyć przez stare drzwi, co... nie było najlepszym pomysłem. Głównie dlatego, że wypadając w takim pośpiechu upadła i złamała nogę na schodku za progiem. Poczuła jedynie przejmujący ból w lewym piszczelu oraz to jak kość ustępuje pod wpływem impetu i nienaturalnej pozycji, w której się znalazła podczas tego feralnego potknięcia. - KURWA! - zakrzyknęła, starając się jeszcze jakoś zamaskować ból, ale nie było to takie proste, gdy co chwila zza zaciśniętych zębów dobywał się jakiś cierpiętniczy syk.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max czasami miał dobre pomysły i uważał, że ten konkretny nie był wcale taki głupi. Właściwie, jakby się nad tym poważnie zastanowić, to było w nim coś całkiem prawdopodobnego, ostatecznie bowiem młynarz musiał mieć jakiś powód, dla którego przestał być czarodziejem, a został właśnie tym szaleńcem, który zamieniał zboże w coś, co dało się zjeść. Szkoda jedynie, że nie mieli okazji dalej o tym dyskutować, bo sytuacja wymagała od nich tego, żeby po prostu brali nogi za pas i uciekali, gdzie pieprz rośnie. Jeśli tylko chcieli to przeżyć, musieli jakoś się za siebie wziąć, bo nic innego nie wchodziło tutaj w rachubę. Pokonanie zaklęciami ducha było równie możliwe, co zabicie go za pomocą okolicznych zniszczonych mebli albo tych wideł, które ściskał w dłoni. - Pewnie wykrzywiło mu pysk, bo zobaczył swoje odbicie – stwierdził Max niesamowicie wręcz elokwentnie, nie mając nawet świadomości tego, że takim zachowaniem na pewno sobie nie pomagał. Widły śmigały gdzieś w okolicy jego głowy, w miarę, jak wygłaszał takie idiotyzmy, ale z jakiegoś powodu to właściwie go bawiło. Najwyraźniej naprawdę nie miał instynktu samozachowawczego, a może po prostu był zwyczajnie skończonym idiotą, wszystko było tak naprawdę możliwe i musiał o tym pamiętać. Szkoda tylko, że nie pamiętał, że powinien unosić nogi nad progiem. Kiedy tylko wypadli z młyna jak wściekli, potknął się o Mulan i poszybował ponad nią, żeby rąbnąć o ziemię mniej więcej wtedy kiedy dziewczyna zaczęła się drzeć. Przekręcił się prędko na bok, by zatrzasnąć drzwi przed nosem w ducha, parsknąwszy, kiedy widły wyraźnie wbiły się w drewno. Duch jednak nie wychynął za nimi, zupełnie, jakby uznał, że przegnał intruzów, których sobie tutaj nie życzył. I zapewne tak właśnie było. Max wywrócił oczami na tę myśl, a potem usiadł na ziemi i przesunął się do Huang. - Pokaż, zaraz ci to nastawię, ale musisz przestać machać łapami, bo sama jesteś jak wiatrak – stwierdził, nie tylko odpowiednio dziewczynę układając, ale również rzucając zaklęcie nastawiające kość, kiedy już upewnił się, jak ta wyglądała. Nie chcieli żadnych wewnętrznych krwotoków.
______________________
Never love
a wild thing
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Można było dojść do wniosku, że to nie sam plan był idiotyczny, a po prostu jego wykonanie. W końcu nawet za samo zwiedzanie młyna mogli zabrać się zupełnie inaczej. Przede wszystkim mogli też bardziej zainteresować się historią młyna i młynarza, aby wiedzieć czego się spodziewać. Tak to po prostu pchali się na ślepo w nie wiadomo co, ryzykując utratą swojego cholernego zdrowia. Nawet nie wiedziała, co powinna odkrzyknąć Brewerowi na podobne stwierdzenie. Głównie dlatego, że nie potrzebowało w jej opinii zbytnio jakiegokolwiek dodatku, a także dlatego, że była bardziej skupiona nad tym, aby jednak uciekać przed wściekłym poltergeistem, który chciał z niej zrobić kolejnego Geralta z Rivii i przedziurawić widłami. Nie była to zbyt szlachetna śmierć i ogólnie nie było jej spieszno do grobu i dlatego też starała się umykać duchowi, skacząc po całym młynie nim w końcu z niego wypadła niczym pocisk. Przynajmniej na zewnątrz zdawali się być bezpieczni chociaż na pewno nie wyszli z tego wszystkiego cało. Zacisnęła jedynie mocniej zęby w momencie, gdy Max podszedł do niej i zaczął oglądać złamanie. Zawsze mogło być gorzej. Przynajmniej nie widziała kości przebijającej skórę pod dziwnym kątem. Wszystko było w środku, a tak powinno być. - Dobra, dokończ dzieła, doktorze Brewer - poleciła mu jeszcze, aby finalnie Max rzucił na nią zaklęcie zrastające.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
- A i owszem, jeszcze jak - mruknął na jej uwagę, siadając przy niej, żeby faktycznie się tym zająć. Sam miał tylko parę siniaków, nie był w jakimś strasznym stanie, a przynajmniej nic takiego nie czuł, więc nie widział potrzeby zajmowania się swoją osobą. Stłuczenia były czymś, co samo się naprawiało, a przynajmniej w większości przypadków, jeśli nie doszło do niewidocznego, wewnętrznego obrzęku, czy czegoś podobnego. Zakładał, że nic podobnego nie miało miejsca, więc spokojnie skoncentrował się na kości Mulan, nie mając pojęcia, że on również nie wyszedł z tego spotkania bez szwanku. Gdzieś tam biegając po tym młynie, udało mu się zapewne zranić albo w inny sposób wejść w kontakt z chorobą, która dopiero wkrótce miała o sobie dać znać, która dopiero wkrótce miała powiedzieć, że wcale taki bezpieczny w tym młynie nie był. - Obiecuję, że następnym razem lepiej się przygotuję i odrobię pracę domową, zanim wejdę do jakiegoś starego młyna. Jest tu jeszcze coś podobnego? Bo jak tak, to chyba powinniśmy opracować bardzo sprytny plan, jak się tam dostać - powiedział, kiedy skończył rzucać zaklęcia, uznając, że Mulan zapewne przyda się jeszcze jakiś eliksir na wzmocnienie, żeby na pewno sprawy się nie skomplikowały. To było jego zalecenie, ale widać było, że bardziej koncentrował się tak naprawdę na zaplanowaniu kolejnej, szalonej wycieczki, z której mogli nie wrócić cało. Nie zamierzał ich oczywiście zabijać, bo nie było w tym niczego fajnego, ale mimo wszystko nie sądził, żeby siedzenie na dupie było dokładnie tym, co im odpowiadało. Oboje musieli być w ruchu, musieli coś robić, musieli się czymś zajmować, bo inaczej ich życie robiło się niesamowicie nudne. - Chyba że następnym razem naprawdę nauczysz mnie czegoś więcej o nieśmiałkach, wiesz, tak w ramach obiecania sobie, że nie jesteśmy aż tak pojebani - dodał, wyraźnie rozbawiony tą myślą, choć oczywiście faktycznie chciał wiedzieć nieco więcej o magicznych stworzeniach. Nie tylko z uwagi na to, jakie zostawiały po sobie ślady, bo to było jedno. Wolał wiedzieć, jak ich unikać, żeby móc, a jakże, pouczać swoich pacjentów.
+
______________________
Never love
a wild thing
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Brewer dnia Pon Lis 20 2023, 18:48, w całości zmieniany 1 raz
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Zawsze mogła liczyć na swojego prywatnego uzdrowiciela, który faktycznie zawsze brał się do roboty i potrafił ją wyciągnąć z większości kłopotów zdrowotnych. Naprawdę dobrze, że chociaż jakiś pojeb interesował się podobnymi dziedzinami jak uzdrawianie. Przynajmniej dzięki temu miała zwykle przy sobie kogoś kto mógłby na bieżąco ją ogarniać w razie niespodziewanych wypadków. Chociaż może lepiej byłoby jakby w ogóle nie pchała się w podobne rzeczy i starała się być mimo wszystko grzeczną dziewczynką. Chociaż to na pewno do niej nie pasowało i kłóciło się z jej naturą. Zacisnęła mocniej zęby, czując jeszcze jak Brewer nastawia jej kość i rzuca na nią zaklęcie zrastające. Nie było to w żaden sposób przyjemne, ale z pewnością potrzebne. Przynajmniej dzięki temu mogła opuścić wizytę w Mungu i po chwili odsiadki na ziemi podniosła się o własnych siłach, niepewnie z początku opierając ciężar ciała na uprzednio złamanej nodze nim finalnie poczuła się na niej pewnie. - Dzięki. I chyba faktycznie powinniśmy się jakoś lepiej przygotować. No, ale widzę, że jesteś chętny na dalsze poznawanie Doliny Godryka. To dobrze... - mruknęła jeszcze na sam koniec, bo rzeczywiście miała w głowie jeszcze kilka miejsc, w które z chęcią pokazałaby Maxowi. Musiała jednak wpierw zastanowić się nad tym, które jej zdaniem wydawało jej się najbardziej interesujące. Może powinna przystopować nieco z poziomem hardkorowości i wybrać coś bezpieczniejszego? Z drugiej strony to po co skoro chcieli coś przeżyć? - Jestem królową multitaskingu. Możemy robić pojebane rzeczy i uczyć się o nieśmiałkach. A teraz... zgłodniałeś? Skrzaty miały dziś przygotować coś wyjątkowego także zapraszam - powiedziała, zapraszając przyjaciela na posiłek w swoim domu rodzinnym, w którego kierunku zaczęła powoli maszerować.
Pierwszy raz do Starego Młyna Louise trafiła jako dziecko, a po spotkaniu z duchem młynarza skończyła ze złamaną nogą. Być może powinna się bać, że kolejny raz na niego trafi i skończy z kontuzją, a mimo to pewien rodzaj ciekawości ciągnął ją w to miejsce ponownie, by odkryć jego tajemnice. Tym razem weszła do środka, nerwowo ściskając różdżkę w ręku, tak by tym razem młynarz jej nie zaskoczył. Przez dłuższą chwilę rozglądała się po pomieszczeniu, jakby szukając ducha, ale na niego nie trafiła. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, w celu odszukania czegoś godnego uwagi. Nie znalazła jednak żadnych ciekawych przedmiotów, a jedynie stary, nic nieznaczący pamiętnik. Przynajmniej początkowo jej się tak wydawało, bo gdy zajrzała do środka, odnalazła tam historię życia młynarza - poczynając od jego magicznego życia i dawnych historii z tamtych lat, przez "nawrócenie" na bycie mugolem, aż po koniec życia. To była naprawdę ciekawa opowieść, z której nawet osoba tak zaznajomiona z dziejami magii jak Louise, była w stanie wyciągnąć nowe informacje.