Od kiedy Dolina Godryka przestała być zamieszkana przez mugoli, czarodzieje postanowili zmienić jej wygląd pomnika wojennego. Monument miał przedstawiać jedynie rodzinę Potterów, bez mugolskiej przykrywki. Niestety, okazało się, że pomnik objęty jest niesamowitymi czarami, rzuconymi prawdopodobnie przez dawnego zwolennika Czarnego Pana, bądź... drugiej wojny światowej. Kapryśny pomnik wytwarza teraz wokół siebie charakterystyczną energię i większość czarodziei automatycznie go omija. Dziwne rzeczy działy się przecież, gdy go dotykano! Raz dobrych raz złych... zależy który pomnik ukaże się Twoim oczom, gdy podejdziesz!
Uwaga! Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy. Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.
1 - Jakaś siła ciągnie Cię w stronę tego miejsca. Nie możesz nic na to poradzić. Po prostu suniesz ku pomnikowi, nie przejmując się niczym dookoła. Kładziesz dłoń na gładkim kamieniu i uśmiechasz się lekko nieprzytomnie. Po chwili orientujesz się co robisz i zdziwiony swoim zachowaniem, wracasz do domu. Nie masz pojęcia, że właśnie zachorowałeś na Skrofungulus, chociaż masz wrażenie, że dłonie zaczynają Cię odrobinę swędzić.
Spoiler:
Przy każdym poście musisz codziennie rzucać kostką w odpowiednim temacie. Dopóki nie wyrzucisz 5 albo 6, Twoja postać wciąż nie wyleczyła się z nieznanej większości choroby. Przy wyrzuceniu 4, powinieneś uwzględnić, że zaraziłeś osobę, która prowadziła z Tobą wątek, współlokatora, bądź inną postać, z którą mogłeś mieć kontakt po wydarzeniu. Musi ona wtedy również rzucać kostkami według zamieszczonych tu informacji.
Uwaga! Jeśli posiadasz co najmniej 20 punktów z eliksirów, bądź uzdrawiania, a przy trzecim rzucie, wciąż nie trafiłeś na 5, ani 6, w kolejnym poście możesz założyć, że samodzielnie się wyleczyłeś.
2 - Znasz historię Potterów jak każdy i jesteś zdeterminowany, by w końcu zobaczyć ich rodzinę, a nie mugolski pomnik wojenny. Podchodzisz do niego pewnym krokiem. Cokolwiek w nim siedzi, musiało wykryć Twoją odwagę. Wydaje Ci się, że postać Lilly Potter uśmiecha się do Ciebie i faktycznie! Pomnik kobiety zaczyna mówić i już po chwili dowiadujesz się zaklęć o jakich nie słyszałeś, historie, których nie znałeś. Kiedy się oddalasz wszystko wydaje się być niesamowicie normalne. Nie masz pojęcia, czy to wszystko było prawdą, czy tylko złudzeniem.
Spoiler:
Otrzymujesz 1pkt z Zaklęć i 1pkt z Historii Magii do kuferka.
3 - Uważnie obserwujesz cały pomnik. Dotykasz go z każdej strony i próbujesz za wszelką cenę wyciągnąć z niego tą niesamowitą magię. W pewnym momencie dziwnie obejmujesz pomnik, który chyba nie jest zadowolony z Twojego myszkowania wokół niego. Niewidzialna siła odrzuca Cię mocno do tyłu, a ty wstajesz otępiały i jakiś... bardziej pusty w sobie.
Spoiler:
Przez następne trzy wątki musisz zakładać, że Twoja postać straciła pamięć związaną z konkretną osobą / miejscem. W każdym wątku może być to coś innego (łącznie trzy wspomnienia) lub wciąż jedno i to samo. Objawy amnezji ustąpią samoistnie po zakończeniu ostatniej gry (lub już po jednym wątku, jeśli postanowisz wyleczyć się w szpitalu). Jeśli nie rozegrasz utraty pamięci, Mistrz Gry może odpowiednio zainterweniować w Twoje wątki.
4 - Zza pomnika coś chyba wygląda. Zaskoczony podchodzisz bliżej i widzisz Lunaballę, która patrzy wprost na Ciebie. Wygląda na to, że zyskałeś nowego, bardzo unikalnego towarzysza! Lunaballa najwyraźniej pokochała Cię i lgnie do Twojej nogi, tuląc ją mocno.
Spoiler:
Pomimo, że zwykle wychodzi jedynie w nocy, to stworzenie zdecydowanie nie ma zamiaru Cię opuszczać. A jak pięknie tańczy, gdy tylko widzi księżyc! Miło będziesz jak weźmiesz ją do domu jako Twoje nowe zwierzę domowe. Jeśli to zrobisz i wspomnisz o niej w co najmniej trzech wątkach, możesz upomnieć się o 1 punkt z dowolnej dziedziny, do Twojego kuferka.
5 - Próbujesz wszystkiego. Obchodzisz go, mówisz coś. W pewnym momencie dotykasz pomnik różdżką i ku Twojemu olbrzymiemu zdumieniu... fragment kamienia eksploduje! Odłamki boleśnie wbijają Ci się w rękę, zupełnie odbierając jej sprawność, a pomnik zyskuje nową wyrwę tuż obok podstawy. Sąsiedzi na pewno nie będą zadowoleni, kiedy dowiedzą się kto go zniszczył, ale Ty w tym czasie na pewno będziesz w szpitalu.
Spoiler:
Musisz rozegrać fabularną wizytę w Szpitalu Świętego Munga lub przez następne 3 wątki wspominać o bezwładności jednej z dłoni.
6 - Może magia opuściła to miejsce? Przechadzasz się głupio wokół pomnika i kompletnie nic nie widzisz. To tylko uśmiechnięta rodzina Potterów. Kiedy zawracasz, zrezygnowany, widzisz coś mieniącego się na ziemi. Widzisz co to? 50 galeonów! Chyba jednak nie jest to zwyczajne miejsce!
Autor
Wiadomość
Noah I. Keaton
Rok Nauki : V
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182
C. szczególne : jasnoniebieskie oczy,dwie blizny: jedna biegnąca ukośnie w poprzek brzucha, a druga po skosie pleców, mugolski lużny styl, deuteranopię- daltonizm.
- Polubiła Cię Lunaballa możemy pobiegać gdzieś w parku czy na brzegu rzeki jeziora czy coś. Po chwili jednak wrócił do kuzyna, spoglądając na niego swoimi jasnoniebieskimi tęczówkami. - Więc widzimy się później... dziękuję za miły początek pobytu spaceru. Uśmiechnął się do Hawk, lekko skłonił głowę w geście podziękowania i wyminął go lekko, powędrował w sobie tylko znanym kierunku. z/t @Hawk A. Keaton
sorry że kródko ale wyjad mam z kilka godzin
Hawk A. Keaton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : miodowe końcówki włosów, blada twarz, blizna na prawym przedramieniu po szponach sokoła, blizny na lewej dłoni i ręce po kugucharze, nosi mugolskie ciuchy
Spoglądam na lunaballę i częściowo mam poczucie, iż zwierzęta naprawdę mnie lubią. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, jak ten bieg jest skrajną odpowiedzialnością, za którą trzeba podwinąć rękawy i stawić odpowiednio czoła. Oblicze puchatego stworzenia magicznego stawia mnie w myśli, że ciężko odmówić chodzenia za mną poprzez te urocze, specyficzne oczy, jak i samo nietypowe lgnięcie. Nie przypominam sobie, żeby normalnie tego typu przedstawiciele magicznej fauny byli tak mocno zżyci za pierwszym spojrzeniem w stronę cudzego kolana. - Tak, chyba tak- - potwierdzam, głaszcząc lekko i ostrożnie nadal magiczne stworzenie. Nawet jeżeli jest przyjazne, nie chcę naruszać cudzej przestrzeni - czy to ludzkiej, czy to tej zwierzęcej. Czułbym się tak, jakby opuszki palców muskały to, czego nie winny w ogóle dotykać; czułbym się tak, jakbym samemu odbierał tlen do życia i powodował przekształcenie oblicza w mniej przyjazne. Nie chcę. Zamiast tego działam rozważnie - nawet jak na mnie - ciesząc się z obecności lunaballi. Spacer nie trwa długo, ale też - jest na swój sposób rekompensujący. Nie zawsze mam okazję do pogadania dużej z kuzynostwem, a spotkanie Noaha stanowi pewnego rodzaju odskocznię od problemów. Chwilową, ale odczuwalną na tyle, że jestem jakoś spokojniejszy. Przynajmniej na razie; dopóki nie muszę się zastanowić nad tym, co zrobić z nowym towarzyszem. - Jasne... nie ma problemu. Gdybyś czegoś potrzebował, to wal śmiało. - odpowiedź przejawia się poprzez kolejną chwilę, a gdy to wszystko mija - niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - powracam to myślenia nad tym, co zrobić z lunaballą. Miejsce w domu jest, ale kwestia pozostaje kompletnie inna. Stukot kroków uderza mnie jeszcze bardziej. Bo nie należą one tylko do mnie, ale też i do zwierzęcia magicznego, które tym samym przypomina o swojej obecności. Niczym cień sunie się z tyłu umysłu, domagając odpowiedniej ilości uwagi. Powracam - mój pobyt tutaj nigdy nie będzie wieczny.