Retrospekcja

Była wściekła na babkę za to, że wysłała ją na ten pieprzony statek. Wolałaby spędzić wakacje tak jak zawsze, imprezując we wszystkich znanych i mniej znanych klubach Aberdeen. W tym roku miała zamiar wkręcić się do jakiegoś klubu dla lesbijek i poderwać jakąś dziewczynę. Jeszcze nie była w homoseksualnym związku, więc miało to być dla niej coś nowego i nawet się cieszyła pod koniec roku. Ale nie, jej plany musiały zostać doszczętnie zniszczone przez tą wredną, pokręconą staruchę. Nie lubiła morza, ale jeśli już miałaby się wybierać w jakiś rejs, wybrałaby luksusowy wycieczkowiec a nie jakąś szkolną łajbę. Zdecydowanie bardziej wolałaby wyjazd w góry, przynajmniej mogłaby się porządnie zmęczyć, dzięki czemu spokojnie by zasnęła.
Przed wejściem na pokład nauczyciele sprawdzali znajomość zaklęcia Bąblogłowy. Scarlett od niechcenia machnęła różdżką nie skupiając się zbytnio na swoim zadaniu, jednak udało jej się stworzyć całkiem ładny bąbel wokół nosa i ust. Uznała, że to zwykły przypadek i tym razem jej się poszczęściło, a gdyby przypadkiem wpadła do wody zapewne od razu wpadłaby w panikę i poszła na dno.
Była głodna, więc postanowiła znaleźć miejsce, w którym mogłaby coś zjeść.

[zt]

Wyrzucona kostka i jej efekt: 4
Link do tematu z losowaniami: here

Jaka była tego dnia? Wkurwiona. Niewyobrażalnie, niezaprzeczalnie wkurwiona. Nawrzeszczała więc na jakiegoś przyjezdnego typka, który postanowił na nią wpaść i odczuwając nawrót swoich ślizgońskich instynktów, do których nigdy się nie przyznawała, postanowiła także powiedzieć kilka słów na temat przyjazdu salemowiczów do Hogwartu. Było to tym bardziej ironiczne, że jeszcze zaledwie chwilę temu sama była przyjezdna. Pierwszego dnia wyjazdu nie miało to jednak najmniejszego znaczenia. Po prostu kipiała z frustracji, a ta, jak to zwykle bywało, szukała ujścia. Nashword nie miała pewności, do kogo w ogóle mogłaby się udać, żeby ogarnąć z grubsza buzującą w niej furię. Chociaż przez dłuższy czas była skłonna nazywać Felixa kimś bliższym od większości jej przelotnych znajomości, teraz miał swoje własne problemy. Poza tym nie była kimś, kto się żalił. Chciała tylko... walnąć w coś albo kogoś. Była wściekła na siebie, że kiedykolwiek pozwoliła sobie na chwilę rezygnacji z czujności i tak nieskończenie durną naiwność. Pewnie rzucałaby się dłużej, gdyby nie to, że ktoś już wymagał od niej wyciągania różdżki i udowadniania, iż nie utopi się w pierwszej sprzyjającej temu chwili. Bez trudu rzuciła zaklęcie bąblogłowy i spojrzała krzywo na tego, kto ją testował, a potem powoli udała się na poszukiwanie swojej kajuty. Gdyby tylko wiedziała, co będzie dalej, z pewnością nigdy nie pojechałaby na te przeklęte wakacje!

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 2, udane zaklęcie
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p180-kostki#305716

Był podekscytowany wyjazdem na wakacje. Uśmiechnięty od ucha do ucha wyczekiwał tego dnia wystarczająco długo, skoro mógł sobie pozwolić na odrobinę luzu. Zakończenie Sfinksa dawało L'owi masę wolnego czasu oraz nieziemskie wytchnienie od ślęczenia całymi nocami w książkach, byle tylko nie dać się zaskoczyć. Jednakże nie mógł zapomnieć o swojej prawdziwej pasji i to na niej skupiał się, kiedy nie poświęcał godzin na rozwiązywanie kolejnych runicznych zagadek. Ba, nawet znajdywał chwilę na dokształcanie się w innych dziedzinach magii, choć doskonale wiedział, że nie osiągnie w nich żadnych fenomenalnych wyników. Jednakże to właśnie te wszystkie niuanse stały się przyczyną jego sukcesu. Mały (wcale, że nie), ciekawski Krukon.
Dotarłszy do miejsca spotkania, nie mógł napatrzeć się na statek, którym najwyraźniej mieli płynąć. Ledwie mógł uwierzyć, że Hogwart zorganizował coś tak ekskluzywnego. Naprawdę nie spodziewał się czegoś takiego! I w tym wszystkim był tak zachwycony, że z wrażenia pozapominał zaklęć, toteż jego Bąblogłowy wcale nie wyszedł. Został nawet poinstruowany, gdzie powinien zakupić stosowny przedmiot, który mu to ułatwi, ale nie byłby sobą, gdyby się poddał. Dwa kolejne machnięcia różdżką, która nieszczególnie z nim współpracowała ostatnimi czasy, dokonał częściowej, nieszczególnie bezpiecznej, transmutacji swojej głowy. Przypominała trochę Rekina i to tylko dlatego, że w ostatniej chwili pomyślał o swoich korepetycjach. Tak więc ostatecznie miał skrzela pozwalające na przepłynięcie.

Wejście na pokład - retrospekcja

Pogadanka na temat nieba rozpoczęta. Rasheed nie spodziewał się, że na statku będzie organizowane coś takiego, co najpewniej można uznać za przejaw paraliżującej ignorancji. Zwyczajnie nigdy wcześniej nie obserwował nieba, znajdując się na środku morza czy to już / jeszcze oceanu? Zawsze słabo radził sobie z dokładnym określaniem położenia, więc tę ignorancję też trzeba mu wybaczyć. Nie trzeba tego robić jedynie w kwestii tego, że chociaż się pojawił. Pierwszy raz od wieków postanowił być aktywnym społecznie Rekinem i oto wybrał się na główny pokład, aby korzystając z czarodziejskiego sekstantu odczytać mapę nieba zaserwowaną im przez Goldentootha. Mogłoby się wydawać, że nie pójdzie mu jakoś szczególnie dobrze i nie byłoby to nic dziwnego - zwyczajnie nie był mistrzem z astronomii. Okazało się jednak, że w jakiś dziwny i bliżej nieokreślony sposób, Sharker odkrył w sobie jakieś nowo odkryte pokłady wiedzy w tym zakresie. Mapa nieba była banalnie prosta do rozgryzienia - nawet duch go pochwalił! Nosz koniec świata. Otrzymał nawet upominek, z którego oczywiście nie potrafił skorzystać, dlatego dobrze byłoby dopaść kogoś, kto by mu to łopatologicznie przetłumaczył. Po przeżyciu zachwytów kapitana pozostawało już tylko zawinąć manatki, także zrobił to bez zbędnych ceregieli.

[zt]

Zdobyte punkty: 44 (She mówi, że za gwiazdozbiory maks, bo je wstawiałam)
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 8
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: w profilu

Astronomia nie była nigdy mocną stroną Benja. Przynajmniej tak mu się wydawało. Nie zafascynował się dotąd gwiazdozbiorami na tyle, by przeglądać je częściej niż raz na semestr. Jednak odkąd wypłynęli w rejs zaczął zmieniać to podejście. Może to przez słoną wodę, która cały czas ich otaczała, ale Benj odkrył drugie oblicze nieba, które zaczęło go fascynować.
Dlatego czytanie gwiazdozbiorów z Goldentoothem było dla niego bardzo interesującym zajęciem. Dowiedział się o nim przypadkiem i prawie w ogóle się na nim nie pojawił. Jednak coś go przekonało, że tym razen ba głównym pokładzie może dziać się coś interesującego. I nie pomylił się.
Tym razem gwiazdozbiory naprawde okazały się interesujące. Nie spodziewał się, że małe kropki na niebie mogą go tak zainspirować. Przypomniał sobie wszystko, co do tej pory wiedział o astronomii i wykorzystał wiedzę do tego, by rozpoznać praktycznie wszystkie wskazane przez kapitana zbiory gwiazd. To było całkiem przyjemne. Mieć wiedzę na tematy, które dotąd wydawały się obce. Poza tym nagła fascynacja tym przedmiotem okazała się bardzo przyjemna. Może skusi się na większą aktywnosć w roku szkolnym na lekcjach astronomii?
Benj nigdy nie sądził, że jeden wyjazd może mu tyle dać. Nawet pod względem czysto szkolnym. Tym bardziej było to przyjemne uczucie, gdyż został pochwalony przez samego kapitana Goldentootha, co nie zdarza się zbyt często i nie każdy może tego doświadczyć.

Zdobyte punkty: 48 (BAAAAAANG)
Czarodziejski Sekstant: NIE (chyba)
Punkty Astronomii (kuferek): 0
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"[/color]

Dla Raphaela odczytywanie mapy nieba okazało się dziecinną igraszką. Zawsze uwielbiał wpatrywać się w niebo, wymyślać nowe historie, czerpać inspirację. Z zaciekawieniem słuchał kapitana Goldentootha, który miał nieprawdopodobną wiedzę na temat astronomii. Raphael był zafascynowany tym wszystkim, chwilami nawet myślał, że może mógłby żyć na morzu...
... Nie, jednak nie. Za bardzo kochał Paryż, suchy ląd i wszystko, co się z tym łączyło. Szkoda tylko, że niewiele było miejsc na stałym lądzie, gdzie tak dobrze było widać gwiazdy.
Był zdumiony i mile połechtany pochwałą kapitana, który wręczył mu XIX-wieczny zestaw do nawigacji. Oczy de Neversa błysnęły radością i mimo że jego francuski akcent najwyraźniej nie spodobał się kapitanowi, który zaczął coś mamrotać na temat żabojadów, nie popsuło to chłopakowi nastroju. Nie był pewien, do czego przydadzą mu się te przyrządy, ale przecież nigdy nie należał do osób, które zastanawiały się nad praktyczną stroną czegokolwiek.

z/t


Zdobyte punkty: 42
Czarodziejski Sekstant:  NIE
Punkty Astronomii (kuferek): 10
Link do losowania: *klik*
Link do kuferka: *klik*

Kurde! Przez to poszukiwanie diamentów prawie całkiem zapomniał o szukaniu gwiazd na nocnym niebie! A niech to! Zdążył niemalże w ostatniej chwili i na szczęście miał przy sobie Czarodziejski Sekstant, którego postanowił użyć podczas patrzenia w niebo no i miał nadzieję, że w czymś to pomoże. Uważnie słuchał kapitana i starał się skupić na gwiazdach, jednak trochę mu to nie wychodziło, ciągle był na siebie wściekły. W wyniku tego kapitan nieźle się na niego wściekł i nawet go opluł. Haeil cieszył się tylko, że Goldentooth jest duchem, inaczej musiałby brać prysznic i się przebierać. Zamiast tego ciało Haeila przeszył tylko dość nieprzyjemny, chłodny dreszcz na co tylko się wzdrygnął, szczerząc zęby w grymasie na pewno nie będącym uśmiechem.

[zt]

Zdobyte punkty: 2+5+3+3=13 + 10 za Sekstant = 23
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 4
Link do losowania: here
Link do kuferka: here

Nocami lubiłem patrzeć w niebo, i choć poruszanie się ścieżkami granatowego nieboskłonu było dla mnie dziecinnie proste, dzisiaj chyba nie miałem szczęścia. A może po prostu nie powinienem był pozwalać na pracę mojego umysłu na trzeźwo? Oplucie przez ducha kapitana statku z pewnością nie należało do przyjemnych, ale jedyne, co zrobiłem w odwecie, to wzruszyłem ramionami i udałem się gdzieś, gdzie znajdowały się wrota do innego wymiaru.

Zdobyte punkty: 26
Czarodziejski Sekstant: NIE
Punkty Astronomii (kuferek): 5
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"

[zt]

Nie przepadała jakoś super za astronomią, ale wzięła udział w zabawie wypatrywania gwiazdozbiorów. Podczas szukania czaszek kupiła nawet ten sekstant, który rzeczywiście okazał się całkiem pomocny, chociaż kiedy zdobyła kolekcję czterech marmurowych czaszek, jej zapał do wpatrywania się w niebo nieco zmalał. Pomyślała jednak, że pofatyguje się na wieczorek gapienia się w gwiazdy razem z kapitanem. Głównie chyba dlatego, że lubiła się na niego gapić jak robił wszystkie te śmieszne rzeczy i zarządzał statkiem chociaż przecież był duchem. Wzięła nawet ze sobą sekstant, żeby pokazywać wszystkim jaki to jest niby zapalonym poszukiwaczek gwiazd.
Usiadła sobie gdzieś w cieniu, żeby nie zwracać na siebie jego uwagi, chociaż i tak niezbyt jej to wyszło. Kapitan jakimś cudem i tak ją zauważył, ale ponieważ Daisy coś tam wydukała, nawet ją (prawie) pochwalił. Przyjęła ten komplement z uśmiechem, chociaż z zazdrością patrzyła na co poniektórych, którzy dostawali nagrodę za wiedzę czy tam wpatrywanie gwiazdozbiorów. Nie miała pojęcia co to za prezenty, jednak również bardzo chciałaby coś dostać. Troszkę zawiedziona wróciła do kajuty.

zt

Zdobyte punkty: 2 + 1 + 4 + 2 + (6*2) + 10 = 31
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 0
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"

Omicron był bardziej niż zadowolony, uznając, że świeżo zakupiony sekstant działa jak należy. Jego radość podsycał dodatkowo fakt, że nie tylko wiedział, co robi, ale i miał pewność, że pójdzie mu to wprost fantastycznie. Od zawsze był kimś, kto co prawda nie radził sobie niemal wcale w sytuacjach towarzyskich, ale wszelkie możliwe zadania wykonywał na dwieście procent. Nikogo nie mógł więc dziwić fakt, iż gdy tylko pojawił się na miejscu, rozłożył się ze swoim sprzętem, umieszczając go w odpowiednich miejscach z należną mu czcią, po czym od razu wziął się za swoje zadanie. Wyglądał przy tym jak... cóż, ryba w wodzie. Jakiś mocno pracowity gatunek. Praktycznie nie zwracał uwagi na innych. W końcu to nie kontakt z nimi był jego celem, a rozproszony mógłby jeszcze utracić swoje bezpieczne miejsce za sterami. Ignorował nawet samego Goldentootha, nie chcąc się dekoncentrować. Był tylko Omicron i gwiazdy. Jeden gwiazdozbiór za drugim, odnajdywane z najwyższą precyzją, na jaką tylko było stać nastolatka. Co prawda gdy w końcu zgłosił się z wynikami do kapitana, ten nie do końca rozumiał jego oburzenie w kwestii nazywania Omicrona dziewczyną, ale przynajmniej zyskał pochwałę. Cel osiągnięty.

zt

Zdobyte punkty: 20 + (9 x 2) = 38 + 10 (sekstant) = 48
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 0
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"

Rok szkolny zakończony szeregiem porażek to zdecydowanie zbyt mało - trzeba było dowalić do tego rejs. Rejs donikąd, bo przecież Hogwart nie byłby Hogwartem, gdyby ktoś raczył poinformować Yishai'a o celu wyprawy. Stał jak wryty, wpatrując się z niedowierzaniem w wielki statek, na który chcieli ich wszystkich wcisnąć. Grymas niezadowolenia na jego twarzy musiał tłumaczyć wiele. Szok nie pozwolił Krukonowi zauważyć, że tłum wepchnął go praktycznie pod samo wejście, gdzie usłyszał kolejne instrukcje. Bąblogłowa. Za pierwszym razem nie załapał, skupiając się na wodzie. Dokładnie na tej samej, na której unosił się statek. Przeniósł niezbyt przytomny wzrok z fal na profesora, rzucając mu krótkie 'słucham?' i tym razem dopuszczając do siebie, że testują, czy będzie potrafił oddychać pod wodą.
Ja nie potrafię?
Zirytowany uniósł różdżkę i sprawnie poradził sobie z zaklęciem Bąblogłowy, wmaszerowując na pokład bez cienia uśmiechu. Oddychać. Pod. Wodą. Nawet nie wyobrażał sobie oddychać na statku, a co dopiero pod wodą na otwartym morzu.

Wyrzucona kostka i jej efekt: 2, DZIAŁA
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p480-kostki#306699

Casey nigdy nie był, i wychodziło również na to, że nigdy nie będzie, jakimś wielkim mistrzem astronomii. Cóż, zawsze uważał całą tą sztukę podziwiania gwiazd za jeden, wielki pic na wodę i sposób na marnowanie czasu młodych czarodziejów, którzy byli zmuszeni do uczęszczania na odpowiednie lekcje... co go w takim razie skłoniło do udziału w gapieniu się na niebo w poszukiwaniu czegoś, o czym na dobrą sprawę nie miał bladego pojęcia? Powiedzmy, że Arterbury był dość skomplikowaną osobowością, która przede wszystkim nie lubiła się nudzić. W efekcie zmarnował trochę czasu i nie osiągnął niczego szczególnego, a na dodatek musiał użerać się z upierdliwym duchem, który wcale nie poprawił jego humoru. Mówi się trudno, żyje się dalej, prawda?

{ z/t }

Zdobyte punkty: 17 + 2x2 = 21
Czarodziejski Sekstant: NIE
Punkty Astronomii (kuferek): 0
Link do losowania: here
Link do kuferka: here

Retrospekcja

Lilou nie wiedziała czego oczekiwać od tych wakacji. Targały nią sprzeczne emocje. Myślała, że jak co roku, spędzi je razem z mamą u dziadków, we Francji. Lubiła to, przyzwyczaiła się. Uwielbiała dni, kiedy wszyscy razem wybierali się na kilka tygodni do domku, z którego rozciągał się widok na Kanał La Machne. Dni miały leniwie, spokojnie, przewidywalnie. Nie przeszkadzało jej to, była w tym pewna błogość. Jednak w tym roku dziadkowie wybrali się na miesięczną wycieczkę dla emerytów po stolicach Europy. Kiedy Lil o tym usłyszała wybuchnęła śmiechem, a przestała dopiero wtedy, gdy po minie matki zorientowała się, że ta nie żartuje. Początkowo chciała zostać w domu, pomóc mamie w restauracji, jednak jej rodzicielka uparła się, że to nie są wakacje dla młodej dziewczyny i namówiła ją na ten wyjazd. Tak więc postanowione. Po przemyśleniu całkiem się cieszyła z takiego obrotu spraw, była przekonana, że na wyjeździe będzie się działo, a to akurat Lilka lubi.
Kiedy dotarli do portu, osoby stojące blisko Lilou mogły dostrzec małe iskierki w jej oczach, była zachwycona. Choć w jej przypadku to w sumie nic wielkiego, patrząc na częstotliwość jej zachwytów, ale mniejsza o to. Tak więc Panienka Petit stała jak zaczarowana i przyglądała się kolosowi stojącemu przed nią. Nawet nie zorientowała się kiedy nadeszła jej kolej na "test sprawdzający" spojrzała z szeroko otwartymi oczyma nie bardzo wiedząc o co chodzi. "Bąblogłowa" ktoś szepną i już Lil wiedziała co począć. Nawet nie zdążyła podziękować za pomoc bo już ją ponaglali. Gdzie się im tak spieszy? Nie miała większych problemów z tym zaklęciem, właściwie to żadnych, w końcu nie bez przyczyny jest się kujonem, nie? Wchodząc na pokład rozglądała się na wszystkie strony starając się zarejestrować wszystko co tylko się da. Była trochę jak małe dziecko wpuszczone do sklepu z zabawkami. Uśmiechnęła się do siebie. Wiedziała, że to będą udane wakacje.

/zt

Wyrzucona kostka i jej efekt: 4, zostaje przepuszczona przez nauczyciela
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p510-kostki#306952

nie udało się, potem napiszę posta

Cherisee przygotowała się dobrze do zajęć. Zanim wszła na pokład, na którym trwały warsztaty z kapitnem Goldentoothem, przeprowadziła rzeczywiste poszukiwania gwiazdozbiorów, żeby zorientować się na Mapie Nieba nad nimi. Rozpoczęła te badania już podczas pierwszego spotkania z Remym, gdzie miała okazję, przy pomocy naprawdę dobrych urządzeń przebadać nieboskłon. Tak samo gotowa do astronawigacji, zgarnęła ze sobą zakupiony wcześniej sekstant. nawet nie na potrzeby zajęć, a po prostu... bo cena wydawała się jej dobra. Gdzie indziej w tak promocyjnych, symbolicznych kwotach można byłoby zakupić tk zaawansowane przyrządy do badania odległości między gwiazdami a ziemią? Tak odpowiednio nastawiona do pracy, zachwyciła efektami swojej wyuczonej pasji nawet kapitana. Nie sądziła, ze jest to możliwe, ale było. Stało się takie już w momencie, w którym ktoś uprzedził jej poczynania. Ślizgon, który jako pierwszy otrzymał pochwałę od profesora. Wsparła się na ręce, przyglądając się mu krótko w zainteresowaniu, w gruncie rzeczy i tak dostrzegając większy entuzjazm i ogień w oczach Goldentootha, kiedy chwalił ją, a nie nieznajomego studenta. Co się dziwić. Rzadko kiedy duch gościł pewnie na swoim statku wile. Z tego powodu zdawał się być nawet przez ułamki sekundy bardziej żywy i mniej niematerialny, niż przez cały przebieg rejsu.

Zdobyte punkty: 46
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 20
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"

zt

Nie było nic przyjemnego w tym, jak Goldentooth wyzywał ją od półgłówkó, kiedy w końcu zajęła się studiowaniem nieboskłonu nad nimi. Próbowała jakoś wykazać się wiedzą astronawigacji, ale to co nauczył ją Hogwart na lekcji Astronomii w żadnym stopniu nie imało się z tym, na co chciał prygotować ich Goldentooth. Może jednak trzeba było wcześniej podjąć się jakichś przygotowań. Pochodić po statku, poszukać gwiazdozbiorów. Ogarnąć przyrządy nawigacyjne. W ten sposób uniknęłaby przykrego wydarzenia jakie miało miejsce podczas nauki. Skrzywiła się nieznacznie. Włos jeżył się na skórze od bliskości ducha, rzucającego w Ciebie chłodem.Dobrze chociaż, żę wzięła ze sobą sekstant. Miała wrażenie, ze w jakiś sposób, chociaż nie było tego widać, posiadanie tego przedmiotu pomogło jej... nie skompromitować się bardziej.

Zdobyte punkty: 26
Czarodziejski Sekstant: TAK
Punkty Astronomii (kuferek): 2
Link do losowania: *klik"
Link do kuferka: *klik"

zt

Retrospekcja

Na dobrą sprawę sama nie wiedziała co robi na pokładzie tego statku. Nie miała zbyt wielu koleżanek, z którymi chciała się wybrać na przygodę życia, ani jakiś niespełnionych fantazji, które mogła zrealizować jedynie na pokładzie brudnego statku w towarzystwie nauczycieli i uczniów, których widywała z reguły na co dzień. Oczywiście tylko wtedy kiedy zachodziła taka potrzeba, ale to było i tak o dużo razów za dużo. Ostatnio dostała zielone światło od pana Laurenta, który stwierdził, że jeśli Jack zaangażuje się w życie szkoły i mu to udowodni - on znowu będzie łożył na nią gigantyczne pokłady pieniędzy. Obecnie jednak mierzyła się z wyrokiem na swoje życie i zakręconym kurkiem od strumienia galeonów.
Smętnie patrzyła się w szarozieloną taflę wody, kiedy kapitan gadał jakieś powitalne bzdury, które nawet do niej nie docierały. Ledwo w ogóle zrozumiała, że ma w ogóle rzucić jakiekolwiek zaklęcie. Podczas wakacji nie zaprzątała sobie głowy praktykowaniem zaklęć. Generalnie to nienawidziła transmutacji, a zamienianie swojej głowy w cokolwiek... Ohyda!
Zamachnęła się różdżką, burcząc coś pod nosem, ale to chyba nie było wystarczające, bo miała widoczny problem z wykonaniem prostego zaklęcia, a im mocniej próbowała, tym większa irytacja w niej narastała, tym samym sprawiając że zaklęcie totalnie nie chciało jej wyjść. Koniec końców została odesłana do pokładowego sklepiku, gdzie miała sprzeniewierzyć resztki swoich pieniędzy na jakieś durne zielsko. Dramat!

Wyrzucona kostka i jej efekt: 1, kupione skrzeloziele
Link do tematu z losowaniami: tu

Wyrzucona kostka i jej efekt: 3 na pokładzie i  6 dla bąblogłowego
Link do tematu z losowaniami: klik i klik

Jaka była Eiv?
Szalona i nierozważna, a odkąd zmieniło się w jej życiu parę rzeczy, a przede wszystkim priorytety, to nie miała skrupułów, by się nie rozerwać. Potrzebowała odpoczynku i powrotu do chwil, kiedy była wolnym duchem przemieszczającym się z miejsca na miejsce. Uwielbiała moment, w którym mogła odetchnąć pełną piersią w Szwecji, a zaraz potem zwiedzać piękne miejsca w Finlandii. Dla niej podróże były ucieczką i wolnością, a przecież jeszcze kilka miesięcy temu tę wolność utraciła. Teraz zdawała się odrodzić na nowo; niczym feniks z popiołów, którego nie da się schwytać w klatkę, bo ze swojej… Już dawno uciekła.
Atlantyda była zatem idealną odskocznią od kurwidołka jakim był Londyn i przecież nie trzeba było pragnąć niczego bardziej, jak tego, by zatrząść tym miejscem i przypomnieć o tym, że Eiv nie jest żądną popierdółką, a jedynie miała gorszy okres w swoim życiu, który definitywnie zakończyła, a przynajmniej w to wierzyła. Wiedziała, że przeszłość prędzej czy później wróci, ale tym razem była kimś nowym, a może wcale nie? Dawna Evelyn Cara Henley wróciła i to się liczyło. Milcząca, niestała i zbyt nieprzewidywalna, a to czyniło ją silniejszą i jeszcze bardziej pociągającą w swej skomplikowanej, a jednak prostej naturze.
Nie zwracała uwagi na typa, który zaczął się wydzierać i sprawiać wrażenie totalnego idioty. Może gdyby się nie potknęła o pierwszoroczniaka, który stał na jej drodze, to byłaby w stanie utrzymać równowagę, a tak? Wsunęła jedynie palec wskazujący do ust, co mogło imitować jakże wymowny gest, gdy zgrabnie poruszyło kilkukrotnie buzią, a następnie wysunęła go spomiędzy spierzchniętych warg i uśmiechnęła się Roszkowie. Nie czekała na to, aż po raz kolejny mężczyzna zacznie krzyczeć, toteż podeszła do nauczyciela i musiała wyczarować bąblogłowe zaklęcia. Nie chciałaby się przecież zmieniać w rekina, right? Mimo, że była najlepszą studentką w Hogwarcie z transmutacji, to jakąś linię przyzwoitości i honoru miała. Bez problemu udało jej się machnąć różdżką, a zaraz potem mogła podziwiać Atlantydę z tej najlepszej perspektywy.

/zt

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6 na pokładzie, ugryzienie przez małpę i 5, kupienie ziela
Link do tematu z losowaniami: Hop i hop

Naprawdę nie wiedziała co robi na pokładzie tego statku. Chciała się trochę rozerwać? A może po prostu uciec od problemów, które czekałyby na nią po powrocie do domu? Jak to w życiu bywa, jej mamusia zapewne nie wiedziała co ma robić i po prostu siedziała z jej młodszym braciszkiem, prawiąc mu morały na temat zachowania.
Dla niej ta wyprawa statkiem była dobrym sposobem na relaks. Uwielbiała statki, były po prostu cudowne. Zdecydowanie najlepszy transport jaki ktoś mógłby wymyślić. Nie robiło jej się niedobrze na myśl, że statek kołysał się na boki. Nie przeszkadzały jej również fale rozbijające się o statek. Dla niej to było cudowne, mogłaby spędzić całe życie na statku.
Zdziwiła się, gdy nagle usłyszała krzyk jakiejś osoby, narzekającej na to, że ją małpa okradła. Do pewnej chwili nie zdawała sobie sprawy o jaką małpę chodzi. Zauważyła, jak przebiega obok niej i myślała, że po prostu sobie pójdzie. Okazało się, że zwierzątko ma inne plany i postanowiło, że ją dziabnie. Nie lubiła małp, były cholernie irytujące. Syknęła, gdy poczuła ugryzienie, a chwilę później zauważyła krew, która powoli sączyła się z ugryzienia. Tak się zajęła ową małpą, ze nawet nie słyszała kapitana, który kazał im rzucić jakieś zaklęcie transmutacji. Oczywiście, dopiero później się zorientowała, że musi coś zrobić. Zamachnęła się różdżką i wyszeptała zaklęcie, ale pech chciał, żeby jej się to nie udało. Ostatecznie została wysłana do sklepiku, by kupić jakieś ziele.