Weszła na pokład, nie rozglądając się na nim długo. Nikogo nie szukała spojrzeniem, nie zawracała sobie głowy. Miała już cel na dzisiaj. Dotaszczyć się ze swoimi tobołami do kajuty i dopiero wtedy, na spokojnie już poszukać pewnej oczekiwanej twarzy. Zatrzymał ją jedynie jeden z nauczycieli, domagając się udowodnienia, czy potrafi wyczarować poprawnie zaklęcie Bąblogowy. Tyle o ile pamiętała o nim z jednych z zajęć kadry Hogwartu, szczęśliwie udało jej się je wykonać. A może zmotywował ją jej przyszły cel, który nie przewidywał bawienia się jeszcze w szukanie sklepu pokładowego. To tylko mogło ją oddalić od jej priorytetów. Bądź co bądź, zadowolona, ze nikt nie zajmował jej dłużej czasu, ruszyła w kierunku kajut, obiecując sobie częściej mijać nauczycieli szerokim łukiem na tej wycieczce.

4, Bąblogowy udany
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p600-kostki

zt

Nie wiedział czego się może po takim wypadzie spodziewać. Nigdy nie był oraz nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się na jednej z wycieczek szkolnych. Z jednej strony cieszył się z możliwości spędzenia wakacji poza domem, bo jakoś nie widziało mu się to aby zostawać tam te kilka miesięcy. Zaledwie dwa ale to i tak za dużo. Nie miał ochoty mijać się z matką i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ignorancja i obojętność nic tutaj nie zdziałają.
A teraz.
Ruszył za innymi uczniami, trzymając się gdzieś z boku. Najważniejsze to znaleźć się na miejscu i po sprawie. Poszukać burzy rudych włosów i mieć gdzieś całą resztę. Tak. To był jego drugi powód, dla którego w ogóle przez głowę przeszła mu myśl o tych wakacjach. Wielka niewiadoma z kolejną wielką niewiadomą.
Z bardzo sceptycznym nastawieniem wszedł na statek i czekał na swoją kolej w próbie oddychania pod wodą. Zaklęcie Bąblogłowy nie było trudne, dlatego też poszło im bardzo szybko i mógł udać się dalej na pokład aby wysłać przemowy kapitana.

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt:4, udane
Link do tematu z losowaniami: klik

Laura była dośc sceptycznie nastawiona do pomysłu spędzenia wakacji z uczniami Hogwartu, z którymi jednak nie do końca się jeszcze potrafiła dogadać. Różnice kulturowe robiły swoje a było je widać już na pierwszy rzut oka. W międzyczasie zastanawiała się czy Daisy też postanowiła wybrać się na wakacje i już po chwili stwierdziła, że wypadałoby chyba do niej napisać. W końcu starały się teraz odzyskać stracony we wczesnym (bardzo wczesnym) dzieciństwie kontakt, a już dość długi czas nie rozmawiały.
Jednak ona postanowiła wziąć udział w organizowanych przez szkołę wakacjach. Co prawda wizja spędzenia niewiadomo jakiego czasu na statku nie napawała ją szczęściem, ale to i tak lesze rozwiązanie niż siedzenie całe dwa miesiące w domu z cierpiącą na depresję matką i ojcem, który obecny był tylko duchem, chociaż i tak nawet to nie jest potwierdzone. Równie dobrze mógł postanowić, ze już nie wróci do domu. Wszak ludzie są dziwną i dość nieobliczalną rasą.
Wchodząc na statek zauważyła, że wszyscy uczniowie poddawani się próbie oddychania pod wodą, a w związku w tym, że z zaklęciami nigdy pronlemu nie miała, również Bąblogłowy poszedł jej gładko i już po chwili stała na pokładzie statku.

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6, udane
Link do tematu z losowaniami: o tu

A więc...  Jak się czuła Ludmila, widząc statek, którym miała płynąć na te fascynujące wakacje razem z idiotami, których nienawidzi i gardzi nimi gorzej niż własną matką? A no czuła się jak jednorożec pośród padalców. Kto normalny w ogóle organizuje takie wyjazdy? Czy ci głupi nauczyciele naprawdę nie mają co robić ze swoim własnym życiem? Najwidoczniej do końca sfiksowali. Te coroczne wyjazdy były nie do zniesienia!
- Zabiję cię, jak stąd wrócę, ty babko nieznośna! - warknęła sama do siebie. Co z tego, że ktoś mógł ją usłyszeć? Przecież ją to kompletnie nie obchodziło. W tej chwili była wściekła na swoją babkę, która wysłała ją na ten statek! Co ona sobie myślała, że Ludmila jest jakąś syrenką czy co? Takie wypady to tylko strata jej cennego czasu. Na ile pożytecznych rzeczy mogłaby go wykorzystać? W końcu miałaby okazję, aby urwać łeb temu głupiemu Gumpowi, który ukradł jej gacie. I nareszcie spotkałaby Walentinę! Już od dwóch miesięcy szykowała na nią eliksir, dzięki któremu wreszcie zatkałaby tą jej spuchniętą mordkę. A teraz co? Wszystkie plany wzięły w łeb. Po paru chwilach zaczęła się zastanawiać, co ten zboczony skrzat robi z jej gaciami? Aż jej się niedobrze zrobiło. Weszła na pokład, dumnie wypinając pierś do przodu. Spojrzała kątem oka na ludzi, z którymi miała spędzić kilka następnych dni. Na miejscu szlag ją trafił! Jak zobaczyła tę mądralę Shenae to dostała skrętu kiszek. A potem kogo jej piękne oczy ujrzały? Wszystkich tych, na których widok robi jej się niedobrze. Nawet ta szurnięta dziewucha Willow wyciągnęła swoje macki i przypełzała na ten cholerny pokład. Już czuła, jak ciśnienie jej rośnie na widok tych wszystkich osłów. A jak się dowiedziała, że będzie poddawana jakiemuś głupiemu testowi, to myślała, że zaraz wyrzuci kogoś za burtę.
- Jeszcze czego... - mruknęła, pełna nabrzmiewającej w niej frustracji. Zaklęcie Bąblogłowy było jej teraz tak potrzebne, jak dziurawe majtki na tyłku. No ale co miała zrobić? Toż nie miała innego wyjścia! I jak wyszło? No, jak zwykle miało być fajnie, a wyszła figa z makiem! Przeklęła w tej chwili swoją różdżkę i walnęła nią wściekle o kadłub statku.
- I ty przeciwko mnie, zdrajczyni?! - wrzasnęła. Tak naprawdę nie chciała tego robić, ale po prostu już nie wytrzymywała. Przeklinając całą tą nieznośną sytuację, ruszyła do sklepu po skrzeloziele, którego nawet na oczy nie chciała widzieć.

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 1, figa z makiem
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p615-kostki#302035

Tegoroczny wyjazd wakacyjny miał być swego rodzaju przełomem w życiu Ślizgona. Nie dlatego, że rekiny wypłynęły wreszcie na otwarte morze, ani dlatego, że wielki zapas okularów przeciwsłonecznych na coś się przyda. To miały być ostatnie wolne wakacje Rasheeda, a on zamierzał spędzić je na statku nazywającym się „Brudny Korsarz”. Naprawdę wspaniale. Nie rozumiał jak to się stało, że wykrzesanie z siebie chociaż odrobiny entuzjazmu okazało się w tym wszystkim najtrudniejsze. Kryzys motywacji, życie takie bezsensu i inne takie tam. Knucie złych planów takie trudne, kiedy nauczyciele trują Ci cztery litery o koniecznością udowodnienia, że nie jesteś debilem i nie utopisz się w kałuży. Otóż może nie okazało się, że Sharker idiotą nie jest, ale z całą pewnością nie utopi się podczas deszczu. Bąblogłowy nie było wcale trudne, zwłaszcza, jeśli pamiętamy, że Ramirez przecież powtarzał z nimi to zaklęcie praktycznie tuż przed końcem roku. Od tłumów ściągających do sklepiku i kręcących się w okolicy rozbolała go głowa, więc postanowił się wynieść i odnaleźć jakieś spokojniejsze miejsce. Najlepiej takie, gdzie nie będzie śmierdziało rybą i zielskiem.

[zt]

Piękne słoneczne popołudnie przyprawiało Hargreavesa o mdłości. Nie żeby nie lubił pięknych i słonecznych popołudniów, oj nie. Bardzo lubił je obserwować z wieży Ravenclawu, a także zza okien kawiarni, w której mógłby napić się mrożonej herbaty. Inaczej sprawa miała się, gdy chodziło o mierzenie się ze słońcem zażarcie atakującym jego jasnoniebieskie oczęta oraz jasną skórę. Rience nie chciał się opalać. Po co więc pojechał na tę wakacje? O to trzeba zapytać jedynie autora tego mało ambitnego króciaczka, a on pewnie będzie zmotywowany do odszukania wystarczająco zmyślnej wymówki, bo na ten moment zwyczajnie mu jej brakuje. Wejście na statek wiązało się nie tylko z koniecznością stawienia czołu słońcu i innym takim tam. Półwila bardziej frapowała kwestia zaklęcia bąblogłowy. To, że udało mu się je poprawnie rzucić na ostatniej lekcji zaklęć, uważał za wyjątkowy przejaw fartu początkującego i zwyczajnie nie był przygotowany na kolejny sukces, ale… sam siebie zaskoczył. Po udowodnieniu swojej sprawności w dziedzinie wyczarowywania bąbli z powietrzem, mógł już stoczyć się pod pokład. Nawet nie łudźcie się, że nie skorzysta.

[zt]

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6, bąbel na twarzy aktywowany
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p615-kostki#302053

Cholera, cholera, cholera.
Czemu te wakacje musiały zacząć się w ten sposób?
Nashword liczyła na przyjemne warunki w jakimś ciepłym, piaszczystym miejscu. Otrzymała marną namiastkę w postaci brudnej łajby i śmierdzących rybami marynarzy… oraz innych uczniów. Miała nadzieję, że rybie aromaty nie przenoszą się drogą kropelkową, bo jak nic odpali sobie różdżką w głowę. Nie przewidziała jednego. Skoro wszyscy uczniowie zostali stłoczeni na jednym statku, coś musiało ich zabezpieczać. Szkoda, że organizatorzy nie pomyśleli o jakimś polu siłowym, co by sobie jakiś idiota nie postanowił głowy poza burtę wychylać, a zmuszali po kolei każdego z nich do udowodniania swojej świetności. Szkoda tylko, że w dziedzinie zupełnie niepotrzebnej i z całą pewnością w złym zaklęciu. Bąblogłowy prześladowało ją od chwili, w której udało jej się jakimś cudem wejść na raka, także tym razem nawet nie próbowała go rzucić. Zwyczajnie wydęła usta w uśmiechu pełnym samokrytyki i od razu skierowała się w stronę sklepiku, aby zakupić skrzeloziele.

[zt]

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, bąblogłowy ją prześladuje -> sklepik
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p615-kostki#302058

Wszedł na pokład, prawdopodobnie wciskając się w kolejkę osób, które chciały kadrze nauczycielskiej zaprezentować swoje zdolności magiczne w zakresie czarowania. Dochodząc do nauczycieli, został puszczony wolno jeszcze zanim faktycznie się wykazał. W sumie nic w tym dziwnego, w końcu był już studentem trzeciej klasy, w dodatku całkiem niezłym z zaklęć. Nie było nic zaskakującego w tym, że kadra nauczycielska nie potrzebowała potwierdzenia, że Greengrass poradzi sobie ze względnie prostym zaklęciem z poziomu szóstej czy siódmej klasy. Kończąc pierwszy stopień szkoły powinno się już nabyć pewne kompetencje. Po drodze minął gdzieś Cordelię, której skinął głową, zanim udał się w swoją stronę. Gdzieś tam śmignęła mu blond czupryna Kateriny, więc ruszył za nią. Chociaż chyba nieszczególnie się temu poświęcając, skoro zgubił ją już kilka kroków później, jednocześnie uznając, że ktoś o nazwisku Greengrass nie będzie się na siłę za nikim uganiał. W efekcie, obrał jakąkolwiek stronę na statku, każda wydawała mu się tak samo mało zajmująca i zniknął gdzieś w tłumie, przeciskając się przez uczniaków, którzy jeszcze nie przeszli testu zdolnościowego. Ostatnio w Hogwarcie robiło się naprawdę tłoczno. Starzy przejezdni jeszcze nie zdążyli wrócić do domu, a już gromadzili się nowi, amerykanie, o nieznośnie parszywym akcencie, który powodował, że Arcellus miał ochotę zgnieść każdego z nich na miazgę i użyć w jakimś wywarze na… usunięcie opryszczek, czy coś. Dla tych, którzy oczywiście mieli taki problem. W tym miejscu pomyślał sobie o wszystkich lasencjach, które rozwierały nogi przez Ambroge Fridayem. W końcu, która o zdrowych zmysłach kobieta oddałaby się krukonowi? Artyście w dodatku. Szargającego swoim jestestwem czystą krew, jakby tego było mało.

zt

21 pkt z Zaklęć, bąblogłowe udane

Cóż, jakoś trzeba się było na ten wyjazd przygotować. Ona miała ze sobą swoją walizkę(kufer) w którym mogła zawsze schować wszystkie swoje rzeczy, ciuchy oraz kosmetyki i inne specyfiki. Dodatkowo miała przy sobie torebkę, która była nierozłacznym elementem każdej kobiety. Włosy rozpuściła i rozczesała tuż przed wyjazdem, makijaż był delikatny ledwo dostrzegalny. Na oczy nałożyła swoje ukochane okulary przeciwsłoneczne. Bluzka była na 3/4 rękawka, a szorty były z jasnego prawie białego jeansu. Na jej twarzy w pewnym sensie gościł uśmiech chociaż podchodziła do statku niepewnie. Dziś strojąc się przed lustrem doszła do wniosku że wygląda świetnie.. Miała jednak obawy co do tego wyjazdu. Gdy byli na feriach to pociąg się wykoleił. Teraz miała nadzieję, że ten cały "KORSARZ" nie pójdzie na dno jak ten mugolski Titanic. Rozglądała się nerwowo wokół. Sprawdzali też czy znają zaklęcie bąblogłowy. W jakim celu? Gdyby statek zatonął? To jeszcze bardziej spowodowało u niej pewne obawy. Otwarte szerokie morze i oni sami zdani na łaskę boga mórz i oceanów. Wyciągnęła różdżkę i wykonała poprawnie zaklęcie. Zrobiła to bezbłędnie, znała je doskonale. Po tym od razu została wpuszczona na pokład statku więc mogła udać się dalej w poszukiwaniu swojej kajuty.

12pkt z zaklęć osiągnięte więc potrafię rzucać zaklęcie BĄBLOGŁOWY :)

Cóż za ironia losu. Lethe podróżująca na pokładzie pirackiego statku. Zdaje się, że opiekunowie wycieczki postanowili doprowadzić do tragedii w kolejnej szkole, gdyż wpuszczanie nieletniej hazardzistki na tak podatny i zacny grunt okazało się wyjątkowo nieodpowiedzialne, ale… to dobrze. Wspaniale, że jeszcze nie mieli okazji ku temu, aby ją rozpracować i odsunąć od potencjalnych fundatorów następnej sukienki. Koń trojański wciąż działa i namiętnie spełnia swoje zachcianki. Tym razem taką zachciewajką okazała się podróż w nieznane, a chociaż Nevaeh względnie nie miała o tym pojęcia, okazało się, że przynajmniej z jednym nie będzie miała kłopotu, chociaż się go spodziewała. Kiedy okazała się swoją małą, prywatną mistrzynią w rzucaniu zaklęcia bąblogłowy? To pytanie nie zazna odpowiedzi jeszcze przez długi czas, bo nawet sama zainteresowana nie potrafiłaby jej udzielić nawet po głębszym zastanowieniu. Czy już można uważać ją za naturalny talent? Lepiej, żeby tak. O ile Allie nie przeszkadzały ani tłumy ani upały, tak dziewczyna wreszcie również udała się pod pokład. Kierunek kajuta, albo może i inny, kto ją tam wie. Lethe, jak i kot, chadza własnymi ścieżkami.

[zt]

Wyrzucona kostka i jej efekt: 4, wygrała życie i nie buli hajsu
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p630-kostki#302067

Crystal radośnie weszła do portu. Była bardzo podekscytowana tymi wakacjami, tym bardziej, że nigdy nie płynęła statkiem. Na wejściu było sprawdzane zaklęcie Bąblogłowy, czym dziewczyna się zupełnie nie przejmowała. Z zaklęć nie była najgorsza. Ba! Była jedną z lepszych! Jednak dzisiaj to nie był jej dzień. Nie to słowo, a może nie ten ruch? Co za różnica? Przecież są wakacje! Po nieudanej próbie została natychmiastowo odesłana do sklepiku pokładowego.

Wyrzucona kostka i jej efekt: 1, idziemy na zakupy
Link do tematu z losowaniami: klik

[zt]

RETROSPEKCJA

Jules postanowił wyruszyć na szkolne wakacje w ostatniej chwili. Dosłownie. Mówił "nie, nie, nie" - być może dla zmyłki, być może ma zwyczajnie niezwykle ostre wahania nastrojów. Póki co nikt nie wie. Zapakował wszystkie potrzebne rzeczy (czyt. wszystko) włożył na oczy okulary przeciwsłoneczne. Kiedy tylko pojawił się na zbiórce w Hogsmeade szybkim ruchem przesunął je sobie na czubek głowy, w duchu mając nadzieję, że nie jadą na Antarktydę czy Grenlandię. Ale to jest Hogwart, tego nie zrozumiesz. Z pewnością nie był jedyną osobą na Ziemi, która zauważyła, że racjonalny Hogwart to oksymoron. Było w tej tajemniczości zdecydowanie coś zarówno pociągającego jak i irytującego. Obrzucił wzrokiem stojących na progu nauczycieli, lustrując każdego z nich osobno. Część miał już okazję zauważyć czy też usłyszeć na lekcji, ale kilku zupełnie nie znał. Gdy wszyscy już zgromadzili się w wyznaczonym miejscu, Archibald przemówił. Wytłumaczył pokrótce co i jak, a O'Shea słuchał tego - może nie jakoś zafascynowany, ale dość uważnie. Przełknął to co właśnie usłyszał, inaczej mówiąc miał chwilę czasu aby się nad tym zastanowić. Jednak nie był to zbyt długi okres czasu, gdyż już po chwili wylądował gdzieś w Hawkenleigh za pomocą świstoklika. Urocze, bardzo. Cudowny sposób transportu, doprawdy. Tuż przed nim wyrosła ogromna fregata, rodem z XVIII wieku. Kontrola oddychania pod wodą przeszła bez zarzutu, w końcu Julek od zawsze specjalizował się w zaklęciach. Bąblogłowy to dla niego pestka, nic więcej. No, może dwie pestki. Typowym dla siebie, ekstrawaganckim krokiem wpadł na pokład. Uwielbiał statki od najmłodszych lat - kiedyś chciał nawet zostać piratem. Uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie. Zły humor minął mu momentalnie, kiedy wiatr rozwiał mu włosy, kiedy poczuł dotknięcie chłodu morskiej bryzy, a pod nogami znajome kołysanie fal. Był też niezwykle oczarowany pojawieniem się kapitana-ducha, którego wysłuchał niezwykle pilnie. Takie rzeczy nie zdarzają się w końcu codziennie. Zazwyczaj jedynie raz w miesiącu. Po swojego rodzaju "apelu" ruszył w swoją stronę, kierując kroki ku kajutom. Ciekawe kto będzie miał (nie)szczęście mieszkać razem z nim. Miejmy nadzieję, że mają okulary, bo inaczej jego epickość może ich nieco oślepić.

z.t
Wyrzucona kostka i jej efekt: brak, 12 punktów w Zaklęciach
Link do tematu z losowaniami: -

Urane tak bardzo cieszyła się na kolejne, organizowane przez szkołę wakacje, że przez ostatni tydzień dosłownie nie potrafiła usiąść na miejscu na czas dłuższy niż 7 minut. Pomijając oczywiście spanie, chociaż i tak to trwało trzy razy krócej niż zazwyczaj. Nie dziwcie się jednak, toć to dziecko od zawsze cierpiało na nadpobudliwość, a teraz już nawet nie próbuje się z tym kryć. Dlatego, gdy znaczna większość zebranych grzecznie i spokojnie stała przed statkiem, Leightonówna próbowała zagadać do każdej znajdującej się obok niej osoby, chociaż i tak znała już dość sporo osób z zamku. Jednak bardzo chciała poznać kogoś z Salem, bo wierzcie lub nie, jeszcze nie miała takiej okazji. A jest ich całkiem sporo, nie powiem.
Do testu podeszła bardzo pozytywnie nastawiona. Jak zresztą do wszystkich innych czynności, które wykonuje na codzień. Podchodząc do nauczyciela, uśmiechnęła się słodko i perfekcyjnie wykonała zaklęcie. Bądąc szczerym nie mam pojęcia jak to zrobiła, gdyż z zaklęć wybitnie uzdolniona nigdy nie była, ale cóż. Cieszmy się i radujmy, może właśnie nastąpił przełomowy moment w życiu Gryfonki, a wy jesteście tego świadkami! Cóż, nieważne...

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6
Link do tematu z losowaniami: klik

RETROSPEKCJA

Sfinks się skończył, a znajomi porozjeżdżali do własnych szkół. Nawet jej starszy brat postanowił wrócić w rodzinne strony, więc czemu ona została? Tutaj wszystko wydawało się prostsze, bez zbędnych i niezręcznych sytuacji typu Moira, pamiętasz mnie? Racja, słyszałam o twoim wypadku wybacz... wiesz my kiedyś... W Hogwarcie jeśli czyjaś twarz wydawała się dziewczynie nieznajoma, to taka zazwyczaj była. W dodatku jej nowa przyjaciółka została u Angoli, więc znalazł się kolejny powód by nie wyjeżdżać. Przyjazd Amerykanów nie wywarł na niej jakiś większych emocji i nie zamierzała też wybierać strony po której stanie. Pewnie znajdą się tacy, którzy będą równie irytujący jak poniektórzy Angole. Pierwszy miesiąc wakacji spędziła na argentyńskich plażach, poznając nowych ludzi i tańcząc przy ogniskach z butelką czegoś mocniejszego. Noce poświęcała na oglądaniu nieba i gwiazd, które jak zawsze lśniły równie pięknie. Na miejsce zbiórki dotarła prawie spóźniona i przez to przegapiła początek przemowy nauczyciela. Posłusznie przeniosła się świstoklikami w nieznane miejsce, mając nadzieję na coś choć trochę ciekawego. Widok portu odrobinę ją zaskoczył, ale o dziwo nie negatywnie. Przyglądała się machającej im załodze i niezbyt nowej łajbie z uwagą. To na pewno nie pójdzie na dno przy jakiejś większej fali? Nieprzyjemne myśli odgoniła tylko wzruszeniem ramion, bo w końcu nie z takich rzeczy się już wyłaziło cało. Kapitan Duch o śmiesznym nazwisku też zabrał za przemowę, która oczywiście nie zdradziła celu ich podróży. Same tajemnice u tych Angoli! Po bezproblemowym przejściu przez test na zaklęcie bąblogłowy, mogła już ruszyć na poszukiwanie swojej kajuty.

zt

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6, zaklęcie udane
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p615-kostki#301986

RETROSPEKCJA

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, zaklęcie nie wyszło
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p615-kostki#301991

To nie był twój szczęśliwy dzień.
Zawsze budziłaś się na czas. Twój organizm był biologicznie przyzwyczajony do niewielkiej ilości snu i wstawania o porach wczesnych, ale dzień wczorajszy chyba przysporzył ci za wiele wrażeń. Zabrałaś ze sobą Julka na Mavericki, po czym zgubiłaś go w otchłani oceanu. Spanikowałaś i nie byłaś w stanie wywołać żadnego zaklęcia. Oczywiście brat poradził sobie bez ciebie, jak mogłoby być inaczej – nie zmieniało to faktu, że przez prawie pół godziny nie wiedziałaś nawet, czy żyje.
Ta myśl zawsze cię paraliżowała.
W waszym mieszkaniu w Santa Monica spędziłaś cały wieczór siedząc w milczeniu na tarasie, okryta kocem, starając się wyrzucić z głowy myśli, które kąsały cię jak jadowite gady. Nawet nie zarejestrowałaś chwili, w której myślami odpłynęłaś prosto w objęcia Morfeusza, zerwana ze snu dopiero rano, przez krzątającego się po mieszkaniu brata.
Niespakowana, niegotowa, zdezorientowana. Takie sytuacje zdarzały ci się rzadko i zazwyczaj nad nimi panowałaś, ale tego dnia pojawiłaś się w Hogsmeade na ostatnią chwilę. Byłaś zła. Na siebie. Na Julka. Nie podobało ci się też to, że ostatecznie okazało się, iż wyruszacie gdzieś z północnej części Szkocji, gdyż podprogowo sugerowało to rejs w rejony północne, których starałaś się raczej unikać.
Wszystko to złożyło się na pełną dekoncentrację podczas rzucania zaklęcia, które ostatecznie ci się nie udało. Chciałaś poprosić Julesa o pomoc, ale zanim udało ci się doprowadzić do skutku niewielki przekręt, zostałaś skierowana po zakup skrzeloziela.

zt

RETROSPEKCJA

Wyrzucona kostka i jej efekt: 3, hajsy
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p660-kostki#302514

Niech żyje bal!
Od zakończenia roku szkolnego minęły dwa tygodnie, a ja nie miałem jeszcze okazji spędzić wieczoru, który niebyłby okraszony hektolitrami alkoholu – stan ten zapewne nie miał ulec zmianie przez następne dni, a może i tygodnie? Było mi to zupełnie obojętnie. Bal musiał trwać, a ja chciałem tańczyć na jego zgliszczach, oddychać odorem spoconych ciał, spoglądać w oczy, które świeciły pustostanami i prowadzić bełkotliwe dysputy o bezsensowności bytu.
Czego nie chciałem na pewno, to rzucać na siebie zaklęć o tak niedorzecznej porze, nadal będąc w stanie lekkiego upojenia alkoholowego. Nie oczekiwałem cudów, dlatego nie zdziwiła mnie szczególnie konieczność odbycia wycieczki po skrzeloziele. Nie było mi łatwo poruszać się po pokładzie – poza kufrem z rzeczami, zabrałem wiolonczelę, z którą nie mogłem się przecież rozstać, a rzucanie na nią zaklęcia pomniejszającego uznawałem za świętokradztwo, które mogłoby naruszyć jej idealne brzmienie. Równie ciężko przyszło mi pozostawienie Cade oraz Iago pod opieką rodziców. Nie wątpiłem w ich umiejętności zapanowania nad dwójką seterów, po prostu wolałbym, aby moi chłopcy mi towarzyszyli, co niestety okazało się niemożliwe. Choć może nie powinno mnie to dziwić. Podobno był to statek wycieczkowy, nie Arka Noego.

zt

RETROSPEKCJA

Nie wiedząc jeszcze jak będą wyglądały szkolne wakacje niespecjalnie na nie czekał. Jeśli chodziło o wyjazd do jakiegoś innego kraju równie dobrze mógł to zrobić sam. Bez nauczycieli i z kimś kogo sobie wybierze, będąc w poprzedniej zawsze wybierał się w miejsce które wybrał sobie sam, tak więc nie wiedział jak to wszystko będzie wyglądało teraz. Uczniowie i studenci wszystkich domów na wielkim spędzie... gdzie? No, to trochę go zaskoczyło, statek. Nieźle jak na pierwszy raz, w sumie był już ciekawy tego gdzie pojadą na następne wakacje, bliżej były też ferie więc. Możliwość obczajenia każdego zakamarka statku naprawdę go ucieszyła, może nawet porozmawia z kapitanem i podsunie mu jakieś pomysły na usprawnienie paru rzeczy? Tyle atrakcji, a na pewno szykowało się coś jeszcze, przecież musieli się też gdzieś zatrzymać. Razem z innymi wysłuchał monologów starszych i trochę zdenerwował się tym, że zanim wyruszą w podróż będą musieli coś zrobić. Przecież potrafił pływać... ech, no niech będzie.
Niestety jak na złość rzucenie zaklęcia było dziś poza zasięgiem jego możliwości, tak więc musiał wyruszyć w wyprawę życia - do sklepu.

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, do sklepu
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p660-kostki#302593

RETROSPEKCJA

Jest i ona! No, w końcu postanowiła się zainteresować wakacjami, na które się zapisała. Prawie całkowicie olała przecież poprzednie, nie mówiąc już o feriach. Nie do końca było też tak, że robiła to specjalnie, w końcu w jej życiu tyle się działo, najczęściej nie miała czasu lub chęci się tam wybrać. Na szczęście ochłonęła już nieco po ostatnich wydarzeniach i po udanym zakończeniu roku postanowiła nieco odpocząć. Wyjątkowo udanym, bo przecież na poziomie wybitnym, aż dziwne. Mimo tego w ogóle nie była zadowolona z tego, że jest już w trzeciej klasie, ale dobra co tu rozkminiać mamy wolne i to na statku. Ci którzy ją znali doskonale wiedzieli jak na to zareagowała, przecież to jej marzenie. Całkiem niedawno myślała o tym, aby zamieszkać na łodzi, a tu proszę bardzo rejs wielkim statkiem. Woda, potem woda i jeszcze woda, tak poproszę. Stojąc z innymi wysłuchała wywodu nauczycieli, czy kto to tam jeszcze coś mówił i nie bardzo zmartwiła się tym, że będą musieli rzucać zaklęcie lub latać po sklepach, aby kupić skrzeloziele. Cóż była cziterem, który poradził sobie z Bąblogłowym, dziękuję do widzenia. W końcu musiała gdzieś zostawić swoje rzeczy, a potem robta co chceta.

z/t
Wyrzucona kostka i jej efekt: nie dotyczy (pkty w kuferku)
Link do tematu z losowaniami: -

Casey i zaklęcie bąblogłowy chyba nigdy nie mieli mieć wspólnej przyszłości. Najpierw lekcja, teraz początek wakacji... cóż, jedno jest pewne, Ślizgon wcale nie był zachwycony, kiedy już na wstępie miał to wspaniałe szczęście zawalić test. Tyle tylko dobrze, że podjął go jako jeden z ostatnich i wcale nie był jedynym, który zawalił.
W każdym bądź razie, nie ma co się przejmować. Owszem, został zmuszony by wydać te kilka galeonów, ale to też nie była równowartość całego jego majątku, więc nie zacznie wydziwiać z powodu kilku galeonów. Bardziej złościł się sam na siebie, że po raz kolejny nie potrafił poradzić sobie z czarem, który teoretycznie potrafił już znać. No przepraszam bardzo! Potrafił chodzić po wodzie, ale wyczarowanie durnowatej bańki sprawiało mu kłopot? To naprawdę skończony idiotyzm i paradoks jakich mało. Niestety, nie miał na to najmniejszego wpływu, bo nikt nie zamierzał pozwolić mu podejść do testu drugi raz... Dobra, nie ważne. Miał to już za sobą i mógł spokojnie korzystać ze wszystkich atrakcji przewidzianych na czas wycieczki. Na tym poprzestańmy.

{ z/t }

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, zaklęcie nieudane.
Link do tematu z losowaniami

Retrospekcja
Strumień jej życia płyną zadziwiająco szybko. Jeszcze niedawno pamiętała jak jako młoda płotka wpływała w niego, by dać się porwać otaczającej ją rzeczywistości. Wtedy nic nie zależało od niej, prąd stwarzał tylko niezliczoną ilość przypadków wśród których trzeba się było odnaleźć. A teraz? Pewna siebie z nosem zadartym do góry wchodziła na pokład. To była jej decyzja wyjechać z rodzinnej Francji po raz drugi i wrócić w te przeklęte progi. Tu, gdzie wszystko pachnie fałszem, gdzie każdy człowiek wydaje jej się wrogiem, a ona musi zasłaniać to co najciemniejsze mgłą ludzkiej głupoty. Dlaczego? To osobna bajka, inna płynąca woda, którą by poznać należałoby wypijać butelkami. Ona nie zamierzała już nic więcej chłonąć. Nie dla niej przypadkowe historie w których wszystko kończy się fiaskiem. Ma przecież cel - odzyskać wszystko co utraciła przez wyjazd. Znajomych, opinie, a co najważniejsze siostrę. Trzeba poprzeczkę stawiać wysoko, nie?
Wśród tłumów ludzi niczym nie wyróżniała się jasnowłosa blondynka, więc wręcz niepostrzeżenie przemknęła na pokład. Trzeba było jeszcze teścik, ale na szczęście i tym razem poradziła sobie całkiem dobrze. Jakby poziom nauczania we Francji był wyższy...  Spojrzała na rufę, by zgiełk ciał i form przeszył ją do głębi. Duch? Świetnie, na pewno wygodnie trzyma mu się ster w dłoniach...
Tak pocieszona rzeczywistością, szybko się stamtąd ulotniła. Jeszcze będzie mieć czas na pokazanie się od atrakcyjniejszej strony.

z/t
Wyrzucona kostka i jej efekt:6
Link do tematu z losowaniami:✔

retrospekcja

Dla Ethny wyjazdy szkolne nigdy nie kończyły się pomyślnie, czego przykładem mogła być choćby ostatnia, zimowa wycieczka na Syberię. Nie dość, że pociąg zepsuł się w połowie drogi, to jeszcze w małej, drewnianej szopie dała ponieść się emocjom w towarzystwie pięknej Rains. Stop, Rains... tak długo o niej nie myślała, że prawie zapomniała, jak wygląda ta Ślizgonka. Od ostatniego czasu kontakt jakimś niezbyt przyjemnym cudem zerwał się z dnia na dzień, a nieświadoma Gryfonka postanowiła nie obsypywać Nashword listami. Ostatecznie miała chociaż nadzieję na spotkanie z nią na statku, aczkolwiek nie przewidziała, że w tłumie tak wielu czarodziejskich twarzy nie odnajdzie jej ciemnej czupryny.
Po tym jak niezbyt zgrabnie wpełzła na pokład za chmarą nieprzyjemnych Salemczyków, od razu przystąpiła do próby oddychania. Miała nadzieję, że wszystko się uda i nie będzie musiała wydawać kasy na jakieś żałosne skrzeloziele, jednak niefortunnie tak się nie stało, więc ostatecznie będzie musiała pofatygować się później po magiczną roślinę. W duchu wmówiła sobie, że to przecież i tak nie ma sensu, ale postanowiła nie robić z tym większych problemów.

z/t

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, niestety się nie udało
Link do tematu z losowaniami: klik

Wyrzucona kostka i jej efekt: nie rzucam,
Link do tematu z losowaniami: bo Chi totalnie o tym zapomniał.

RETROSPEKCJA

Jest i on! Są i wakacje! Pierwsze z Hogwartem! W sumie, bardzo miłe, bo bez rodziców. Strasznie – po prawdzie – chciał wrócić do domu, do Stanów, do rodziców. Dawno nie widział mamy, a nawet za marudzeniem ojca się stęsknił. Dziwne, prawda? No właśnie, jednakże prawdziwe. Matko, on naprawdę za nimi tęsknił. Zwłaszcza, że teraz tak serio potrzebował rodziców. Mamy na przykład. Bo.. no. Akcja z Cole’m o czymś świadczy. Znaczy, kochał go. Chyba (?). Znaczy.. był bardzo ciekawy, czy chłopak jednak mówił prawdę, czy nie kłamał i w ogóle te sprawy. Ostatecznie, nie mógł być pewien niczego. Zwłaszcza w jego wypadku. Nie pierwszy raz już wodził go za nos. No cóż, no cóż. Ale matko. Ej! Ten statek! Merlinie, ale był ładny! O mateczko kochana! Super, naprawdę super! I na nim spędzi jakieś kilka następnych tygodni. Nic tylko się cieszy. Ciekawe tylko, czy Cole też zamierzał wziąć udział w tym organizowanym przez Hogwart wyjeździe? W sumie, nie miał też dawno kontaktu z innymi. Z Aisleigh na przykład. Czy ona w ogóle była w Hogu? Czy ona w ogóle przyjechała do tej szkockiej placówki? A może ruszyła tam na kontynent? Kto wie kto wie. Nie zastanawiał się nad tym jednak zbytnio, bo to co stało się w Salem, zostało w Salem, choć aktualnie bardziej w jego ruinach #hehe. I tak oto, zbytnio zaaferowany całym światem i wszechświatem przy okazji, Chi wszedł na statek, totalnie zapomniał o tym, co do niego mówiono. Nie rzucił zaklęcia Bąblogłowy, a ni nie kupił skrzeloziela, co poskutkowało późniejszym incydentem z Robertsonem.


z/t

//Początek

RETROSPEKCJA

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5, trza kupić skrzeloziele.
Link do tematu z losowaniami: klik

Zamiast być w Rumunii i zachwycać się nad cudnymi okazami smoków w rezerwacie, to wylądowała tutaj. Co ją podkusiło, aby wybrać taką formę wakacji? Morska bryza, lekkie bujanie i silne wiatry, a na sam koniec nabawi się tylko choroby morskiej i zarzyga połowę pokładu.
Przy wejściu na "Brudnego Korsarza", stojąc w kolejce, usłyszała pogłoski, że czeka ich jakiś test, który jest niezbędny, aby postawić stopę na pokładowych deskach. Crystal pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Przecież są wakacje, do diabła... - mruknęła pod nosem i oparła się ze znudzeniem o barierkę. Zanim nadeszła jej kolej, już wiedziała jakie zaklęcie będzie musiała wykonać, aby bez przeszkód przejść przez nauczycielską bramkę. Była przekonana, że da sobie z tym radę, przecież kiedyś jej się udawało. Nie tym razem. Nauczyciele od razu poinformowali młodą Upwood, że w takim wypadku, jest zmuszona zakupić gdzieś na pokładzie skrzelozielę. Zdzierstwo! Ona, która ciągle cierpi na deficyt galeonów i ma kupić jakąś pieprzoną roślinkę, aby przypadkiem się nie utopić. Szatynka wymruczała parę soczystych przekleństw pod adresem całej tej wycieczki i jej organizatorów, a następnie skierowała się do pokładowego sklepiku.

//zt

RETROSPEKCJA

Tuna cieszyła się strasznie na te wakacje. Dawno nie przytafiło jej się coś tak ekscytującego jak podróż statkiem. Właściwie nigdy, to był jej pierwszy raz w życiu na morzu! Szaleństwo. Tuna jak narwana latała po pokładzie z każdej strony wychylając się za burtę. To z lewej strony to z prawej. Inni już dawno przestali z nią biegać. I wtedy ni stąd ni zowąd otworzyła się kalpa. Oczywiście, że Tuna musiała tam zejść. Ciekawość zwyciężyła. Klapa za nią zatrzasnęła się z hukiem i dostrzegając minę minę dziewczyny zrozumiała, że utknęła. Czekały chyba z pół godziny, zanim ktoś popełni ten sam błąd. Na całe szczęście dwie godziny później znalazły łom, dzięki któremu się wydostały.
Pierwszy dzień jak najbardziej udany.

zt

Wyrzucona kostka i jej efekt: 5
Link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p705-kostki#303084

retrospekcja

Wstąpiłem na pokład i wysłuchawszy tego dziwnego ducha, jakim był kapitan Goldentooth, natychmiast przystąpiłem do testu oddychania pod wodą. Nie był on trudny, dlatego bez większych problemów udowodniłem nauczycielom, że jestem na tyle duży, iż poradzę sobie na morzu. Chociaż udało mi się ukryć fakt, że z każdym kolejnym ruchem statku, coraz bardziej chciało mi się wymiotować. No nic, może ktoś zna zaklęcie przeciw chorobie morskiej. Postanowiłem jak najszybciej uciec z miejsca, w którym znajdował się taki tłok, więc jak najszybciej zszedłem pod pokład. Wcześniej nabazgrałem list do Tuny, więc może uda mi się ją znaleźć... Może.

/zt

Wyrzucona kostka i jej efekt: 6, udany test
link do tematu z losowaniami: http://czarodzieje.forumpolish.com/t10446p705-kostki#303112