Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia 20/9/2010, 01:06, w całości zmieniany 3 razy
Autor
Wiadomość
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Z wyjątkiem podpisu, list napisany z użyciem samopiszącego pióra
Londyn, 31.08.2020r.
Szanowny Panie Dyrektorze,
z przykrością zawiadamiam, że ze względów zdrowotnych jestem zmuszony zrezygnować z pracy na stanowisku asystenta profesor Sanford – nie jestem w stanie wykonywać żadnego z wiążących się z tym zawodem obowiązków. Nie wiem niestety jak długo to potrwa i czy kiedykolwiek ustąpi, wobec czego bardzo proszę, by potraktował Pan ten list jako pełnoprawne wypowiedzenie. Obiecuję skontaktować się również z profesor Sanford.
Z wyrazami szacunku
Nathaniel Gaspard Bloodworth
Talia L. Vries
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Wisiorek z wiecznie kwitnącym, pachnącym asfodelusem.
Zwracam się do Pana z dosyć nietypową prośbą - chciałabym zapytać, a jednocześnie poprosić o możliwość skorzystania ze szkolnej biblioteki. Pozycje, które mnie interesują i są niezbędne mi do zdobycia konkretnych informacji, znajdują się jedynie na terenie Hogwartu. Bardzo ceniłabym sobie możliwość osobistego przyjrzenia się zbiorom. Wystarczyłoby mi kilka godzin.
Oczywiście jesteś świadoma procedur bezpieczeństwa obowiązujących na terenie szkoły i czuję się w obowiązku zapewnić, iż jako auror nie cenię sobie niczego bardziej od przestrzegania zasad.
Zawsze do Pana dyspozycji, Talia Louise Vries
Caine Shercliffe
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
czuję się w obowiązku poinformować Pana o nawiązanym związku partnerskim pomiędzy mną, a Profesor Whitehorn. Związek ten, choć nie ma wpływu na wykonywane przez Nas obowiązki, może być powodem spekulacji uczniów. Chociaż relacje pomiędzy nauczycielami nie są określone żadna normą czy regulaminem, chcę mieć pewnosc, że nie zostanie Pan zaskoczony żadna plotką, Profesorze Hampson. Jeśli takowe już Pana doszły, nie były prawdziwe.
Z wyrazami szacunku Profesor Caine Vergil Shercliffe
Gunnar Ragnarsson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
w związku z nagłą zmiana w zakwaterowaniu mieszkańców Domu Salazara Slytherina do innych Domów, chciałbym się zwrócić do Pana z pewną propozycją.
W kronikach Hogwartu znalazłem informację o powstałych Ukrytych Dormitoriach, w celu ugoszczenia przyjezdnych gości z Salem. Z uwagi na zaistniałe okoliczności i dostępne warunki, czy istniałaby możliwość udostępnienia podopiecznym Domu Węża tychże dormitoriów w tym roku do Naszego użytku?
Wydaje mi się to kwestią organizacyjnie przemyślaną i ułatwiającą komunikacje pomiędzy mieszkańcami Naszego Domu.
Pozdrawiam serdecznie, Gunnar Ragnarsson prefekt Domu Salazara Slytherina
Talia L. Vries
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Wisiorek z wiecznie kwitnącym, pachnącym asfodelusem.
Dziękuję za tak szybką odpowiedź. Nie spodziewałam się zobaczyć szkolnej pieczęci tak prędko. Głównie zależy mi na dostępnie do działu ksiąg zakazanych, w którym chciałabym odnaleźć informacje o pewnej dosyć specyficznej i zagadkowej roślinie - Glasya-Labolas*, o której nie ma nawet wzmianki w klasycznych księgach do zielarstwa czy ziołolecznictwa.
Wyczerpałam inne źródła, gdyby nie nadzieja na to, że szkolna biblioteka jest ostatnim miejscem, w którym mogę znaleźć informacje na temat właściwości i pochodzenia tej rośliny, nie zawracałabym Panu głowy.
Zawsze do dyspozycji, Talia Louise Vries
*samonauka i odnalezienie informacji jest mi potrzebne by zakończyć temat, który rozpoczełam w retro, w którym liście od bibliotekarza z Nowego Orleanu podkreśliłam, jak niezwykle trudno jest czegokolwiek się o niej dowiedzieć - jako, że roślina nie jest w spisie, fabularnie nie zamierzam nic z nią zrobić, a jedynie zadowolić się szczątkowymi danymi odnalezionymi w Dziale Ksiąg Zakazanych i... ruszyć żyć dalej, zamykając ten etap życia ciekawskiej aurorki. I tyle. XD
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Wpierw chciałabym poinformować, że nie miałam świadomości odnośnie zajścia tego wydarzenia. Niestety, nikt nie poinformował mnie w odpowiednim momencie. Wyrażam głęboką nadzieję, że uczeń, Boyd Callahan, ma szansę powrotu do zdrowia i jednocześnie głęboki żal, jakoby mój podopieczny się do tego przyczynił.
Rozumiem podjęte przez pana, stanowcze kroki, niemniej osobiście sądzę, że kara ta jest nad wyraz surowa. Dlatego serdecznie proszę o przemyślenie jej jeszcze raz; Maximilian Solberg to człowiek czynu, co niestety, przynosi mu więcej powodów do zmartwień, niż korzyści. Niemniej, jestem wręcz przekonana, że stagnacja, w którą na pewno popadnie, w skutek zabrania mu jakichkolwiek możliwości rozwojowych, będzie jeszcze większym problemem. Pozbawiony jakiegokolwiek sensu przebywania w murach szkolnych, może nabawić się poważnych problemów psychicznych i śmiem twierdzić, że może tego nie udźwignąć. Już w tym momencie spędza bardzo dużo czasu na niekorzystnym dla niego myśleniu i wiem, że później ten stan będzie się tylko pogłębiał.
Dlatego bardzo proszę, o zezwolenie na to, aby Maximilian mógł w dalszym ciągu uczęszczać na lekcje szkolne. Jak najbardziej popieram oraz szanuję zakaz uczęszczania w jakichkolwiek dodatkowych zajęciach, oraz zakaz wychodzenia z zamku, jednak, jak wspomniałam wcześniej, mam przeczucie, że w przypadku całkowitego odcięcia od wydarzeń związanych z życiem szkolnych, może spowodować to u niego przykre konsekwencje natury psychicznej. Maximilian Solberg jest uczniem bardzo zdolnym, jednak gdzieś po drodze zagubił się we własnych problemach.
Niejednokrotnie miałam sposobność rozmawiania z tym uczniem. Wiem, że jest on niezwykle zagubiony i ma wiele problemów, z którymi nie umie sobie poradzić. Podczas naszych spotkań i rozmów, poczyniliśmy pewien progres, jednak, jak niestety widać, niewystarczający. Wiem również, że potrzebuje on w swoim otoczeniu osób, które zrozumieją go i pomogą mu wyjść na prostą, a niestety z tego, co mi wiadomo, takich obecnie nie posiada. Szczególną uwagę pragnę zwrócić tutaj na podmiot jakim są opiekunowie prawni chłopaka; z dobrze poinformowanego źródła wiem, że nie mają oni kompletnie świadomości odnośnie tego, jak zagubiony jest ich podopieczny. Jakiekolwiek wiadomości wysyłane czy to przez dyrekcję szkoły, czy przez poszczególnych członków kadry nauczycielskiej, nigdy nie trafiała do adresatów, bądź ci, nie wyrażają najmniejszej chęci pomocy chłopakowi. Ponadto, ci ludzie są dla niego jedynie rodziną zastępczą, prawnie nigdy nie stali się jego adopcyjnymi rodzicami.
Wiem, że prawo przewiduje możliwość zmiany opiekuna prawnego, nawet w przypadku kiedy podopieczny jest już w świetle prawa, dorosłym czarodziejem. Jednak do czasu, kiedy wciąż się on kształci, to właśnie opiekun prawny ponosi za niego pełną odpowiedzialność. Zastanawiałam się nad tym, czy ci ludzie, którzy obecnie powinni być dla niego podporą, odpowiednio wywiązują się z powierzonych im zadań. I szczerze mówiąc, nie jestem o tym przekonana.
Z poważaniem, Profesor Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dotychczas nikt, ale to dosłownie nikt nie wyraził jakiejkolwiek chęci udzielenia pomocy temu uczniowi, prócz mnie i jestem poruszona faktem, do jakiej tragedii musiało dość, aby chłopak w końcu zwrócił na siebie uwagę ludzi. Pan śmie twierdzić, że inni pedagodzy czy odpowiedni psycholog wyrażą chęć udzielenia mu wsparcia? Gdzie oni wszyscy byli dotychczas, kiedy chłopak oddawał się w ręce kolejnych używek, żebrząc o pomoc?! Jak śmie Pan napisać w pierwszym liście do mnie, że może "tym razem mi się uda", skoro nie ma Pan pojęcia ile już prób podejmowałam? Pragnę przypomnieć, że poza uczniem Solbergiem, w szkole są również inny ślizgoni którzy potrzebują mojego wsparcia oraz uwagi. I nie tylko oni bo uczniowie nie będący bezpośrednio moimi podopiecznymi również do mnie zwracają się z prośbą o pomoc. Pragnę przypomnieć również, że jestem w tej szkole nauczycielem, gdzie obowiązek edukowania młodzieży powinnam stawiać na pierwszym miejscu. Jednak nie zamierzam pozostawić nikogo w potrzebie i zawsze udzielę im odpowiednie wsparcie, bo zwyczajnie nie wyobrażam sobie, abym mogła postąpić inaczej.
Może nie jestem najlepsza w tym, co robię, jednak bez wątpienia wkładam w to całe serce. I nie zamierzam przestać ponieważ widzę, że moje działania odnoszą mniejszy bądź większy sukces. Robię coś, czego nie można powiedzieć o każdym, a mianowicie rozmawiam z uczniami, nie boję się podjąć z nimi polemiki. Ci młodzi ludzie mi ufają, nie wiem czemu, ale jestem z tego powodu dumna. Mówią mi o swoich problemach i nie boją się, że od razu spotka ich krytyka. Wiem, co jest dla nich najlepsze, dlatego ponownie, proszę o rozważenie zmiany kary, jaką zdecydował się Pan zastosować względem Maximiliana Solberga.
Z listu, jaki pan do mnie posłał można wywnioskować iż uważa pan, że nie można gloryfikować notorycznego łamania regulaminu szkolnego i należy ukarać oboje uczniów. W pełni się zgadzam z pana słowami, lecz proszę wziąć pod uwagę jeden, bardzo ważny aspekt. Czy jednak fakt, że byli oni świadkami tak tragicznego w skutkach wydarzenia nie jest zarówno dla Boyda Callahana jak i Maximiliana Solberga wystarczającą karą? Niestety, nie w moich obowiązkach leży proszenie o podjęcie innych kroków względem poszkodowanego ucznia, jednak mogę i jednocześnie jestem zmuszona prosić o zmianę kary zastosowanej względem mojego podopiecznego. Wiem, że już teraz ma problemy z którymi nie może sobie poradzić. Wiem również, że jeśli wiadomość o tym incydencie rozejdzie się po szkole (a z pewnością tak się właśnie stanie w najbliższych dniach), będzie on szykanowany przez wszystkich. Nie proszę o zdjęcie z niego wszystkich nałożonych obostrzeń, jednak sądzę, że powinien mieć on możliwość uczestniczenia w zajęciach szkolnych. Może nie otrzymywać za to adekwatnego wynagrodzenia w postaci punktów domu, jednak śmiem twierdzić, że stagnacja to najgorsze, co teraz można względem niego zrobić.
Jako kolejne potwierdzenie słuszności składanej przeze mnie prośby, zamieszczam kopie listów wysłanych do mnie przez uczniów Hogwartu, którzy są bliżej związani z chłopakiem i wyrażają obawę, jakoby takie ograniczenia miały przynieść same negatywne skutki. Sądzę, że jeśli zechciał by Pan ich zapytać, z pewnością potwierdzą autentyczność tych listów. Nie wiedzieli oni o mojej konwersacji z panem. Nie spodziewałam się otrzymać od nich tych listów. Jednak uważam, że są warte uwagi i dlatego postanowiłam się nimi z panem podzielić.
Z poważaniem, Profesor Beatrice L. O. O. Dear
Profesor Dear,
Piszę do Pani w sprawie czysto formalnej, powiązanej przede wszystkim z sytuacją, która miała miejsce w Zakazanym Lesie. Trudno jest, należąc do społeczności Hogwartu, uniknąć wielu plotek, które roznoszą się echem po korytarzach. Wiele osób jest świadom tego, co się wydarzyło, niemniej jednak, obserwując stan nie tylko Callahana, który został trwałego uszczerbku na zdrowiu, tracąc perspektywę wobec możliwości wykonywania większości zawodów czarodziejskich, poszkodowanym pozostał także Maximilian Felix Solberg. Może nie na ciele, lecz bardziej na duchu. W liście, który do Pani piszę, chcę poruszyć jego kwestię - nie w kwestii wybielenia jego imienia, a po prostu z troski, jako przyjaciel, którą chcę przejawić, jako że niepokoi mnie to wszystko, w jakim kierunku potrafi brnąć.
Wie Pani doskonale, że los bywa przekorny i uwielbia wykorzystywać największe słabości ludzkie. Jestem świadom tego, iż Maximilian to przypadek szczególny, tak samo jak ja, aczkolwiek, Solberg, koniec końców, mimo popełnianych błędów, jest człowiekiem. Istotą ludzką, niedoskonałą, ale za to czującą. Przejawiającą emocje, jak każdy z nas, zresztą. Skrywającą je w większości dla siebie, ale nadal, czującą, wymagającą dozy zrozumienia oraz opieki. Mimo osiągniętego przez niego wieku, wymaga, w szczególności w ostatnim czasie, sporego wsparcia emocjonalnego, zważywszy uwagę na to, z czym dokładnie miał do czynienia. Może Boyd nie należy do osób specjalnie przez niego lubianych, co nie zmienia faktu, iż wydarzenia te wstrząsnęły Ślizgonem do tego stopnia, iż ten obwinia się za wszystko, co miało miejsce w Zakazanym Lesie.
Obwinia się mocno za utratę kończyny. Widział doskonale, jak jego rówieśnik traci rękę, poprzez zgłodniałego, działającego pod wpływem instynktu, pustnika. To nie jest coś, co można zapomnieć z dnia na dzień; to nie jest coś, do czego powinno podchodzić się lekką ręką. Jednocześnie Max, pozostał poniekąd bez wsparcia bliskich osób - oczywiście, jako że sam w sobie stanowi dla mnie kogoś bliskiego, staram się poświęcić mu sporo czasu, by powrócił do pełni swoich sił. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Mam jednak wrażenie, że sytuacja, która miała miejsce, tak naprawdę wpłynęła na niego za mocno. Na tyle przycisnęła go do muru, że zaczynam się o niego poważnie martwić, a natychmiastowe zawieszenie w prawach ucznia uważam za mocno niesprawiedliwe i podjęte bez jakiejkolwiek próby zrozumienia sytuacji, w jakiej się znalazł. Rozumiem, że chodzenie po miejscach niedozwolonych nie powinno być nagradzane, niemniej jednak zauważyłem, iż decyzja została podjęta za szybko, bez rozmowy i bez odpowiedniego wywiadu. Odebranie możliwości odciągnięcia myśli od przeszłości, która odcisnęła na Solbergu widoczne piętno, może koniec końców na niego źle wpłynąć. Stało się to poniekąd gwoździem do trumny w miejscu, w jakim się obecnie znalazł. Wiem, że chłopak powinien ponieść odpowiedzialność za złamanie zasad, za złamanie regulaminu, ale... po prostu, uważam to za zbyt surowe podejście. Nastawione na tryb zero-jedynkowy. Albo dobrze, albo źle. Zbyt przepełnione brakiem empatii, której obecnie potrzebuje.
Piszę te słowa przede wszystkim jako przyjaciel, który naprawdę się o niego martwi. Prokrastynacja, w której się poniekąd znajdzie, może sprowadzić go w stronę znacznie większych problemów, chociażby tych natury psychicznej. Mówię to z doświadczenia nie tylko uzdrowicielskiego, wszak podejmuję się z pełną odpowiedzialnością tego przedmiotu. Odebranie mu możliwości zdobywania wiedzy, odebranie mu w większości możliwości samorealizacji w zakresie przedmiotów szkolnych i interesujących go tematów, poprzez niemożność uczestnictwa na lekcjach, może być tak naprawdę zgubne, przepełni go beznadziejnością, a wszystko będzie starał się ukryć. Spadnie jednocześnie jego samoocena. Byleby nie zwrócić na siebie żadnej dozy uwagi, będzie starał się to wszystko przemycać, udawać, że nic mu nie jest, a przede wszystkim oszukiwać samego siebie. Wbrew pozorom każdy udaje, że wszystko jest w porządku, nie zamierzając dzielić się problemami, które przecież stanowią naturalną kolej rzeczy. Nie tylko on; każdy człowiek.
Może nie mam zdolności magicznych, by cofnąć wszystko, co się stało. Mimo że chciałbym mieć, mimo że zrobiłbym naprawdę wiele, to jednak nie zdołam oszukać w żaden sposób upływającego czasu. Zamiast jednak szukać winnych, na początku... skupiłbym się na samopoczuciu wszystkich, którzy w tym procederze ucierpieli. Naprawdę martwię się o Maximiliana. I mi zależy na tym, by czuł się komfortowo, a nie był wytykany palcami, poprzez wydarzenia, które wcześniej naznaczyły taką, a nie inną pozycję w jego przypadku. Wbrew pozorom trudno będzie mu w takiej sytuacji, skoro nie ucierpiał fizycznie w Zakazanym Lesie, ostracyzmu społecznego.
Wiem, że samym listem zbyt wiele nie zdziałam, ale chcę, by znała Pani moje stanowisko w tym przypadku. Uważam, że kara, która została wymierzona w stronę Maximiliana, została podjęta bez próby zrozumienia problemu i sytuacji, w której znalazł się chłopak. Tym samym, zamiast przynieść odpowiedni skutek, może wiązać się tak naprawdę z pogorszeniem jego stanu psychicznego, który obecnie znajduje się jednak pod znakiem zapytania. Chciałbym, aby dyrektor Hampson Gareth jeszcze raz przeanalizował sytuację, w której znaleźli się wszyscy, nie tylko ci, który mieli bezpośrednio styczność z magicznym stworzeniem w Zakazanym Lesie. By wysłuchał, a przede wszystkim - by osąd, który wyda, nie był wyrokiem stanowiącym dla Maximiliana, przeżywającego to wszystko bardzo mocno, dodatkowe uderzenie i poczucie beznadziejności wobec losu, który obecnie się z niego śmieje. I wcale nie zamierza tak łatwo odpuścić.
Dziękuję za odczytanie wiadomości.
Z wyrazami szacunku,
Felinus Faolán Lowell
Szanowna Profesor Dear,
nie ukrywam, że sytuacja, która miała miejsce niedawno w Zakazanym Lesie, a w której brali udział Maximilian Solberg oraz Boyd Callahan, ogromnie mną wstrząsnęła i chyba jak wszyscy ubolewam nad tym, że miała ona miejsce. Jednakże bardzo martwi mnie, w tym momencie stan psychiczny, w jakim znajduje się Maximilian Solberg. Kieruję do Pani te słowa wyjątkowo nie jako prefekt Slytherinu, ale jako przyjaciel, który bez wątpienia chciałby pomóc, lecz nie wie w jaki sposób. Zapewne w tym przypadku niewiele jestem w stanie zrobić dla niego bezpośrednio, ale uważam - jest to tylko moja subiektywna opinia - że całkowite zawieszenie go w prawach ucznia może przynieść zupełnie odwrotny efekt do zamierzonego. Jestem świadom, że taka decyzja, podjęta przez władze szkoły zapadła w oparciu o to co się stało, zwłaszcza, że ucierpiał bardzo poważnie inny uczeń, jednakże nie jest to bezpośrednio wina Maxa. Owszem, jego zachowania są bardzo często nieodpowiedzialne i dzieją się bez przewidzenia przez niego konsekwencji - które zazwyczaj nie trudno sobie wyobrazić - aczkolwiek nie znam żadnej osoby, posiadającej większe ambicje niż on. Obawiam się, że odebranie mu możliwości uczestniczenia udziału w lekcjach spowoduje u niego jeszcze większe załamanie, co z pewnością, odbije się na jego przyszłości. Dlatego chciałbym skierować się do Pani z prośbą, aby rozważyła Pani możliwość rozmowy z dyrektorem Hampsonem na temat sytuacji Maximiliana. Mam niezłomną nadzieję, że zna Pani Maxa na tyle, aby móc stwierdzić, że jest on wart wstawienia się w jego imieniu i wskutek czego nie zostanie on potraktowany rutynowo, a zostaną wzięte pod uwagę specjalne okoliczności.
zapewne wie pan w jakiej sprawie adresuje do pana ten list. Moja córka Odeya Worthington w tej chwili przebywa w klinice św. Munga na oddziale urazów magizoologicznych, po użądleniu niebezpiecznego stworzenia, którego otrzymała w przesyłce, kiedy przebywała w Hogwarcie. Wierzę jednak, że pan, jako dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa wie doskonale co się dzieje w murach zamku i śledzi stan zdrowia uczennicy, która ucierpiała w tymże incydencie. Muszę szczerze przyznać, że w tej chwili z żoną zastanawiamy się czy Odeya po leczeniu powinna wrócić do Hogwartu. Taka sytuacja jak ta, nie powinna nigdy się wydarzyć. To pan jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo wszystkich uczniów, przebywających w zamku. Nie wyobrażam sobie, aby w tych czasach, kiedy powoli rozpętuje się polityczne piekło nie zwiększyć środków ostrożności w takim miejscu jakim jest szkoła czarodziejów. Jako długoletni, doświadczony auror wiem, że utrzymanie bezpieczeństwa nie należy do najłatwiejszych zadań i potrzeba wielu starań, aby go w pełni zapewnić, jednak - piszę to jako rodzic - powierzono panu opiekę nad naszymi dziećmi z nadzieją, że zrobi pan wszystko, aby żadne takie zdarzenie jakie spotkało Odeyę nie miało miejsca. To pan powinien po tym incydencie podjąć odpowiednie kroki, aby nie dopuścić w przyszłości do tego typu sytuacji. Sam jestem w trakcie składania raportu do Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, w związku z tymże atakiem na moją córkę. Informuję pana o tym z tego względu, że będzie pan miał przez to także podstawy do domagania się pomocy od Ministerstwa. Proponuję złożyć wniosek o kontrolę przez aurorów wszystkich przesyłek, kierowanych do zamku, w celu sprawdzenia ich zawartości, jako podstawowy środek ostrożności po tym co się wydarzyło niedawno. Pomoże to panu nie tylko spać spokojniej w tych czasach, ale także odzyska pan nieco zaufania od rodziców dzieci uczących się w Hogwarcie.
z polecenia mojego uzdrowiciela ze św. Munga - Sterlinga Whitlowa, chciałabym się zgłosić z uprzejmą prośbą o udzielenie mi zgody na towarzyszenie mi psa terapeutycznego w szkole. Z powodu ostatnich wydarzeń, jakie miały miejsce w murach Hogwartu. Wraz z listem dołączam oficjalny dokument zalecający ze Szpitala Świętego Mungusa oraz zgodę podpisaną przez Panią Whitehorn, Opiekun Hufflepuffu.
Z wyrazami szacunku, Caelestine Swansea
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
O ile jestem w stanie zrozumieć wszelkie argumenty, które przemawiają za nałożoną na mnie karą, a także zgadzam się z tym, że takie zachowanie nie przystoi uczniowi tej szkoły, to chciałabym się jednak dowiedzieć, czy podjęta przez Dyrektora decyzja, została podjęta na podstawie poszlak i pogłosek, czy też ma Dyrektor pełen obraz sytuacji? Pytam, ponieważ od tego wydarzenia minęło już 8 dni, a nikt z kadry nauczycielskiej przez ten okres nie kontaktował się ze mną i innymi uczestnikami zajścia, ani nie pytał, co też się wydarzyło tego feralnego dnia. Uważam więc, że osiągnięcie pełnego obrazu sytuacji jest w zaistniałej sytuacji niemożliwe.
Julia Brooks
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia 14/3/2021, 15:12, w całości zmieniany 1 raz
zdaję sobie sprawę z tego, że akcje, które podjąłem pod wpływem skrajnie negatywnych emocji nie przystają uczniowi Hogwartu ani tym bardziej zawodnikowi Quidditcha, w końcu sport ten ma łączyć graczy i kibiców oraz sprawiać radość. Szczerze żałuję swojego zachowania, jednak pragnę zaznaczyć, że wszystko to, z wyjątkiem ostatnich chwil całego zajścia, kiedy to pchnąłem lekko Callahana, podjąłem w dobrej wierze, by uniemożliwić dalszej eskalacji przemocy w stosunku do mojej koleżanki z drużyny. Nie oczekuję od Pana, że cofnie Pan odjęcie punktów, ale apeluję chociaż o złagodzenie kary, poprzez odjęcie od niej zakazu na treningi albo chociażby skrócenie czasu, w którym nie mogę uczestniczyć w przygotowaniach kadry Ravenclawu do następnego meczu.
Z poważaniem, Julius Rauch
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Piszę do Pana w sprawie pomeczowej bójki pomiędzy czterema osobami w tym dwoma moimi wychowankami w postaci panny Brooks i pana Raucha. Oczywiście jestem całkowicie wzburzony ich zachowaniem, niemniej o ile uważam, że kara punktowa jest słuszna, tak nie do końca chciałbym się zgodzić wobec wymierzonych quidditchowych sankcji w kierunku moich uczniów. Szczególnie pana Raucha i faktu, że jest to pierwszy tego typu jego wybryk (dodatkowo w obronie koleżanki). Chciałbym więc przejmie prosić o złagodzenie ich w postaci całkowitego odwołania. Uważam, że odjęte punkty wystarczająco ostudzą ich zapędy. Dodatkowo nie będę ukrywał, że mam tu na myśli dobro całej drużyny, a nie jestem zwolennikiem kar, które miałyby być również sankcją dla innych jej członków. W tej sytuacji niczym nie zawinili, a utrata dwóch dobrych zawodników w ciężkim czasie braku chętnych do gry zdecydowanie będzie zbyt dużą karą dla nich wszystkich. Oczywiście jestem w stanie zastąpić wyznaczone quidditchowe kary innymi, które nie będą miały wpływu na innych. Proszę mieć to na względzie, kiedy będzie rozważał pan decyzję nad moją wiadomością.
W przypadku wątpliwości służę pomocą.
pozdrawiam, Alexander D. Voralberg opiekun domu Ravenclaw
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Nie chcę, aby całkowicie anulował Pan karę "ponieważ są dobrymi graczami i brakuje ludzi", gdyż nie robię tego dla nich, a dla niewinnej w tej sytuacji reszty drużyny. Moją myślą było zamienienie jej na inną, być może równie adekwatną. Będąc całkowicie szczerym nie podoba mi się fakt, że panna Brooks została zawieszona za bójkę do następnego meczu Quidditcha włącznie, pan Rauch w treningach na miesiąc, natomiast panna Moses i pan Callahan otrzymali zakaz uczestnictwa w kółku zainteresowań na ten sam okres (choć to nie pierwszy tego typu wybryk Callahana czego byłem świadkiem na własnej lekcji, jeśli już chcemy punktować wstecz, a panna Moses należy do drużyny Puchonów). Nie uważa pan, że są to całkowicie niewspółmierne do siebie kary, zważywszy na oddziaływanie na innych uczestników danego domu i całokształt sytuacji? Chcąc tylko nakreślić obraz sytuacji, zdecydowanie nie będę prosił o zmiany na gorsze dla dwójki pozostałych uczniów, ponieważ uważam, że w tym przypadku również dodatkowa kara poza odjęciem punktów powinna zostać dla nich zniesiona, a odjęte punkty w zupełności wystarczą. Nie leży to jednak w mojej jurysdykcji i powinni zająć się tym opiekunowie ich domów we własnym sumieniu. Wymagam jednak konsekwencji. Proszę mi wierzyć, że nie jest moim zamiarem puszczanie płazem wybryków własnych wychowanków i myślę, że zna mnie pan na tyle, że wie pan, że reagowałem za każdym razem upomnieniami bądź karami i wywiązuję się z własnych obowiązków na ile potrafię. Nie wiem jak to się stało, że tym razem nie doszła do mnie wiadomość o przewinieniach panny Brooks i pana Raucha z ostatniego meczu, ale proszę mi wierzyć, że jeśli bym wiedział to kara zostałaby nałożona dużo wcześniej. Jednakże nawet ja - znając swoich uczniów uważam, że jest zbyt surowa. Ponowię prośbę, tym razem prosząc o to, aby panu Rauchowi skrócić karę do połowy miesiąca, a pannie Brooks do miesiąca zawieszenia w treningach. Dodatkowo zwracam się o pozwolenie na jej udział w meczu o ile oboje wezmą się do pracy i wraz z panem Rauchem odrobią do meczu, choć połowę utraconych punktów, gdzie większość będzie musiała zostać nadrobiona przez Julię.
Nie będę komentował aktualnego zachowania i przesłania do pana listów ze strony uczniów, jednakże wydaje mi się, że mogli popełnić błąd we własnym wzburzeniu informacją o karze. Nie będę jednak negował szlabanu, ponieważ nie znam i nie chcę poznać treści tych listów, skoro uznał pan, że szlaban będzie w tym wypadku stosowny.
pozdrawiam, Alexander D. Voralberg opiekun domu Ravenclaw
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
jak Pan doskonale wie, Gryffindor był dla mnie niesamowicie ważny od pierwszego dnia, który spędziłem w murach Hogwartu. Dalej czuję się niezwykle zaszczycony możliwością pełnienia funkcji Prefekta tego domu, a późniejsze objęcie posady Opiekuna stanowiło prawdziwe spełnienie marzeń. Niestety, to właśnie dlatego muszę złożyć moją rezygnację z obejmowanej funkcji - nie chcę narażać moich podopiecznych na niewystarczającą opiekę i jakiekolwiek zaniedbanie. Ze względu na sprawy rodzinne, potrzebuję więcej możliwości wyjazdowych, by odwiedzać bliskich w Meksyku. Moje częstsze nieobecności w Hogwarcie na pewno nie wpłynęłyby dobrze na Gryfonów, a to oni są przecież najważniejsi. Chciałbym raz jeszcze podziękować za zaufanie, którym mnie Pan obdarzył przy powierzaniu mi funkcji Opiekuna Gryffindoru. Do czasu znalezienia odpowiedniego stałego zastępstwa, moje obowiązki jest gotów przejąć, jak zawsze, profesor Forester. Z wyrazami szacunku,
Leonardo O. Vin-Eurico
Caine Shercliffe
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
chciałbym poinformować Pana, że w związku z ostatnimi wydarzeniami, jakie miały miejsce w Hogwarcie, kilku rodziców (niepowiązanych z poszkodowanymi uczniami) złożyło skargi na Dyrekcję, które wpłynęły do Wizengamotu.
W związku z bieżącym przedmiotem omawiania, jako członka Rady Wizengamotu i kadry nauczycielskiej Hogwartu, powołano mnie do roli inspektora i wydania opinii na temat ostatnich wydarzeń.
Dołożę wszelkich starań aby sporządzony raport był rzetelny i przejawiał obiektywny charakter, pozbawiony wpływów moich osobistych opinii, jako rodzic. Niemniej, z przykrością chciałbym Pana poinformować, że obiektywizm, niestety, nie wpłynie pozytywnie na treść wyżej wspomnianego raportu.
Z poważaniem, Caine V. Shercliffe
Caine Shercliffe
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Gareth Hampson
Szanowny Panie Hampson, z żalem informujemy, że Hanna Clearwater zmarła wskutek wylewu dnia 26.03 br. Czarownica była prawnym opiekunem jednego z uczniów, niejakiego Edwarda Clearwatera, co powoduje, że niepełnoletni czarodziej został bez opieki prawnej. Zostanie wszczęte postępowanie Ministerstwa Magii jeszcze przed zakończeniem bieżącego roku szkolnego i dołożymy wszelkich starań, by Edward Clearwater został umieszczony w odpowiednim ośrodku, do ukończenia lat siedemnastu i tym samym osiągnięcia pełnoletności.
Pozdrawiam, starszy podsekretarz Magicznego Urzędu Stanu Cywilnego Ministerstwa Magii Augustus MacFarlan
______________________
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Niezmiernie przykro mi słyszeć podobne wieści. Proszę mi wierzyć, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc zarówno Lucasowi jak i Edwardowi przejść przez ten trudny okres w ich życiu.
Ponadto, pragnę zapytać; w jaki sposób odbywa się przydzielenie opiekuna prawnego dla młodocianego czarodzieja? Zapewne dla Edwarda zostanie przydzielony ktoś, kogo ten nawet nie zna i nie ma najmniejszego pojęcia, jak wiele problemy posiada chłopak (mam oczywiście na myśli jego genetyczne zdolności oraz fakt bycia półwilem). Czy jest to sprawa całkowicie poza zasięgiem szkoły i tylko Ministerstwo Magii ma możliwość decydowania o dalszym losie chłopaka?
Z wyrazami szacunku, profesor Beatrice L. O. O. Dear
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Dziękuję za Pańską sowę. Ze swojej strony obiecuję dołożyć wszelkich starań, by mimo wszystko ukończyć podstawową edukację i nie sprawiać więcej problemów. Obiecuję też, że nie przystąpię do wyższej edukacji nie będąc pewnym, że sprawy poszły w lepszym kierunku.
Z poważaniem,
Maximilian Felix Solberg
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Alexander D. Voralberg
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
W związku z tym, że minęło już parę miesięcy od sytuacji pomeczowej z udziałem mojej podopiecznej, zwracam się do pana z prośbą o złagodzenie kary dla panny Brooks i w związku z nadchodzącym meczem pozwolenie jej na udział w nim jako aktywny gracz. Panna Brooks po dyscyplinującej rozmowie ze mną przez kilka miesięcy pracowała nad swoim zachowaniem, unikając kłopotów i nie robiąc żadnych problemów wychowawczych. Aktywnie zajmowała się również nadrobieniem punktów domu, które straciła, aktualnie od tamtej sytuacji mając ich na koncie już ponad 200 i wciąż zwiekszając tę liczbę. Osobiście uważam, że należałoby dać jej szansę, której jeśli nie wykorzysta znów wracając do nagannego zachowania, to zostanie osobiście przeze mnie zawieszona na połowę lub całość przyszłego sezonu Quidditcha. Wyrażam nadzieję, że podzieli pan moją opinię i pozytywnie rozpatrzy moją prośbę zważywszy na zauważalną poprawę w zachowaniu uczennicy.
pozdrawiam Alexander D. Voralberg opiekun Ravenclawu
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Zgodnie z decyzją z dnia czwartego kwietnia odbyłem obowiązkowe zawieszenie w prawach studenta, które zostało zarządzone w wyniku działań, jakich to się podjąłem w nieodpowiedni i nieodpowiedzialny sposób w stosunku do uczennicy - Camelii Robbins - z domu, który reprezentuję.
Ten miesiąc namysłu, do którego musiałem się przyzwyczaić i przystosować, pozwolił mi na zauważenie wielu błędów, jakich to się dopuściłem w ostatnim czasie. Chcę Panu oznajmić, że, zgodnie z własnym przeczuciem, stanowiskiem i logiką, jaką to staram się kierować, tudzież zauważeniu wielu nieprawidłowości we własnym zachowaniu, zamierzam ukończyć edukację w okolicznościach temu sprzyjających, bez konieczności powtarzania roku, bądź, co gorsze, wydalenia ze szkoły. Jednocześnie dołożę ku temu wszelkich starań, unikając łamania regulaminu szkolnego oraz kodeksu praw ucznia i studenta.
Ze swojej strony obiecuję wzorowe zachowanie i godne reprezentowanie domu Helgi Hufflepuff, do którego przynależę, jak również odpowiedzialność nie tylko za kolegów, lecz także za samego siebie - a przede wszystkim bycie świadomym konsekwencji, do których to moja niesubordynacja może doprowadzić.
Z poważaniem,
Felinus Faolán Lowell
Na list nie trzeba odpisywać, jest tylko dopełnieniem fabularnym!
Perpetua Whitehorn
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Na wstępie chciałam serdecznie podziękować Panu za życzenia - i prezent! - z okazji ślubu. Absolutnie się tego nie spodziewałam! Niemniej było mi naprawdę przemiło czytać Pana dobre słowa.
Tym bardziej czuję się w obowiązku przekazać Panu - przynajmniej listownie - moją rezygnację z pracy i stanowiska Opiekuna Hufflepuffu. Kierujące mną motywy są wyłącznie czysto prywatne - jak już wiadome wszem i wobec, spodziewam się dziecka i nie jestem w stanie należycie sprawować funkcji pedagoga w Hogwarcie. Dla siebie zatrzymam ewentualne wątpliwości, które mną targały.
Chciałam serdecznie podziękować za szansę - i za dotychczasową wspólną pracę. Zdecydowanie było to dla mnie szczególnie cenne doświadczenie, nauczanie w Hogwarcie magii leczniczej.