Klasa jest bardzo dobrze oświetlona. Z tyłu obok regałów znajduje się zaplecze, w którym magazynowane są zaczarowane manekiny - idealne do ćwiczeń uzdrawiających. Są bardzo cennym nabytkiem profesor Blanc oraz innych nauczycieli magii leczniczej. Są zamknięte na żelazny klucz.
Autor
Wiadomość
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Grupa: Sylisowa Zielara Literka:C Przerzuty: - Punkty ujemne: - Dodatkowe: kora wierzbowa i +5 dla Gryfonów
Prezentacja ze zbierania niezbędnych do eliksirów ziółek? To nie powinno stanowić większego problemu, bo przecież dotąd wiedziała, co robiła. Tylko dlaczego w momencie, w którym otworzyła usta wszystko brzmiało jakoś tak... na siłę? Ba, nie kontrolowała tego na tyle, że nawet gdy miała zamiar pominąć wszelkie prztyczki w stronę gryfońskiego przyjaciela to i tak udało jej się poruszyć wszelkie niewygodne tematy w jednej wypowiedzi... - Tojad, złotowłos, kora z drzewa wiggen, Sam sobie odpowiedz, kto temu jest winien. Kora z drzewa wiggen, złotowłos i tojad Niech to Cię oduczy stylu życia gnoja - Mandragory korzeń, kość taranda w proszku, Do tego aloes i poprawi się troszku! Imbir, pokrzywa... gumochłon, o popatrz! Wedle przepisu sam uleczy się chłopak! - Paskudne te ropnie, wysypka, kurzajki Więc przyjmij przestrogę zmartwionej zielarki Choć doktor mógł pomóc i zniknie opryszczka, Na przyszłość unikaj ślizgońskiego pyszczka. - zakończyła dumnie swoją część opisywania procesów twórczych i wszystkiego, co spotkało ich w drodze ku wyleczeniu Tarly'ego, decydując się już tylko czekać na ocenę profesora.
Hope U. Griffin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Zależało jej na tym, by w oczach Williamsa wypadać jak najlepiej, a więc przykładała się jak mogła do bazgrolenia notatek. Gdyby tylko nie pozwalała się rozpraszać co kilka kroków, na pewno poszłoby jej wspaniale, pozostawała jednak sobą – tą roztrzepaną, zdekoncentrowaną sobą, której bez przerwy umykały jakieś fakty. Pozostawało chyba liczyć na to, że profesor doceni dobre chęci, które objawiały się skupioną miną, ilekroć otrzymywała polecenie. Kiedy lekcja przeszła do etapu prezentacji, odetchnęła z ulgą, bo kiedy nie musiała już spacerować po sali, znacznie łatwiej było jej utrzymać skupienie i zainteresowanie tym, co mówili jej koledzy i koleżanki. — Na PO zasłużyli, bo tak pięknie dziś mówili. Krew błękitna rzecz zaszczytna, fioletowa – ...obciachowa? — powiedziała niezbyt głośno do profesora Williamsa, patrząc na niego pytająco. Chciała zanotować ocenę, z którą się zgadzał, nie taką, którą sama sobie wymyśliła, dlatego czekała na wyraźne potwierdzenie. Bawiło ją to całe mówienie rymami, nawet jeśli brzmiało się wtedy jak skończony debil. — Bons mamrocze, reszta nudzi – wybitnego nie wyłudzi. Eliksir pachnący, lecz wynik zaledwie zadowalający. — naskrobała parę uwag na kartce papieru i z zainteresowaniem wyczekiwała kolejnej prezentacji. Może powinna przemyśleć zostanie nauczycielem? Całkiem podobała jej się perspektywa, z jakiej mógł oglądać ich wszystkich Williams. — Wielki chaos tu panuje, Brewer w najlepsze rymuje, dziewczyny Tailora śpiewają, na chorobie za nic się nie znają. Nędzny chyba się należy, choć widać, że grupie zależy. Może punkty podarować, by ich trochę podbudować? — uśmiechnęła się do profesora niewinnie, udając, że wcale nie zasugerowała mu nagrody za kreatywność. Zresztą znając go, to i tak miał coś takiego w planach, prawda? Uwielbiała tę luźną atmosferę, która bynajmniej nie wpływała negatywnie na ilość zdobywanej przez nich na zajęciach wiedzy. — Morgan pięknie rymuje, na nagrodę zasługuje. Ostatnia grupa wypadła mocarnie, liczę, że Wybitny zgarnie.
Percival d'Este
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Grupa: Nitinina, Uzdrowiciel Kostki za pierwszy etap:4 +98 Literka:C Przerzuty: brak Punkty ujemne: -5 pkt od Robin -20 punktów od Bonnie -5pkt ode mnie za spanie -30pkt ode mnie za pierwszy etap +10 ode mnie za rymowankę = w sumie -50pkt Dodatkowe:
Kiedy już udało mi się posprzątać całą salę, nareszcie znalazło się miejsce dla mnie w jednej z grup. Jako uzdrowiciel miałem za zadanie pobrać jakieś próbki i musiałem zrobić to w szybszym tempie od innych, którzy nie dość, że zaczęli wcześniej, bo ja zamiatałem podłogę, to jeszcze znali się na temacie lepiej ode mnie, ciężko być gorszym niż ja. Zero praktyki w łapach i udowodniłem to już przy pierwszej próbie, gdzie w błyskawicznym tempie sam zarażam się chorobą i to niemal na całej ręce. No kurwa wspaniale, dobrze, że to Felek chciał się spełniać w tym zawodzie, a nie ja, bo bym umarł przy pierwszej lepszej okazji. Gdy przeszliśmy dalej i mieliśmy teraz wygłosić jakieś mowy o naszej pracy pomyślałem, że gorzej być już nie może. Nie dość, że się tak wyjebałem już na starcie to teraz jeszcze miałem o tym opowiadać. Łapa mi jebała, bąble wcale się nie rzucały w oczy i nie dość, że nie przyswoiłem tego materiału za dobrze, przysypiając przy czytaniu o tym, to żeby jeszcze było weselej to wszystko co wiedziałem to koleżanka z grupy powiedziała w swojej części. Świetnie. Wziąłem głęboki wdech i gwałtownie kaszlnąłem, coś mi na dodatek wlazło do nosa, jakieś merlińskie opary. Nie miałem ochoty dzisiaj się dzisiaj naćpać, ale widocznie to było mi pisane. Może i nie widziałem żadnych jednorożców i nagiego Huxleya, acz coś czułem, że normalnie też nie jest. Kiedy przyszła moja kolej na przedstawianie tematu, odchrząknąłem i zacząłem mówić, uznając, że gorzej już być nie mogło: - Eeee, a więc bąble wymaga się potraktować zaklęciami, z pewnością nie aforyzmami, odkazić je trzeba, bo pacjent nie ameba, a człowiek przecie i zdrowyś być musi. – Wypowiedziałem na jednym tchu, nie mając pojęcia nawet co ja pierdole i czemu w takiej formie. Popatrzyłem nieco rozbawiony, ale i zmieszany na nauczyciela, mając nadzieje, że nie myśli on, że robię sobie jakieś żarty, sam nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Rozsiadam się wygodnie na miejscu z moją gryfońską sekretarką, by robić prędki przegląd wszystkich grup, komentując na boku z Hope, pięknie rymującą wszystkie swoje oceny. Felinusowi poszło oczywiście doskonale, za co nagradzam go punktami. Jednak byłem ciekawy czy pracowała cała grupa czy tylko Lowell. Okazuje się, że Irvette wcale nie wiedziała tak dużo jak powinna, chociaż przecież poszło im doskonale, pan Krawczyk nie powiedział ani słowa o swojej chorobie i nawet pani Brandon się zacięła. Unoszę na to delikatnie brwi. - Obciachowa? - pytam cicho o rym Hope, zerkając na nią z rozbawieniem. Po chwili jednak na scenę wchodzi Nitinia, której Percy niespecjalnie się przysłużył na początku, potem próbując nadrobić rymami. Grupa ta była podzielona, bo o ile pannie Brooks i Doppler poszło elegancko to oprócz niewielkiej pomocy Percivala, Bonnie rzeczywiście o mało nie ululała całej klasy, więc w milczeniu tylko kiwam głową na poetyckie słowa mojej podopiecznej. Nie byłem wręcz gotowy na kolejną grupę. W szczerym zdumieniu patrzę na rymującego Brewera, śpiewające Puchonki i mamroczącego coś Larkina. Aż z ciekawości zadaję kilka pytań Williamowi, by upewnić się, że mają jakiekolwiek pojęcie co tutaj robią. Muszę jednak przyznać, nie byli asami uzdrawiania, ale nigdy nie widziałem takiego samozaparcia, by dostać jakąkolwiek lepszą ocenę. Nawet za zakrytymi dłonią ustami, zapewne widać moje szczere rozbawienie. Tuż po kompletnej porażce grupy Zapaleniowej na koniec wychodzi Sylis, którzy najwyraźniej naprawdę świetnie poradzili sobie z zadaniem, pracując razem. Chwilę notuję coś na papierze wstaję z miejsca, rozglądając się po klasie. - No dobrze. Muszę pogratulować grupie Sylisowej, doskonała robota. I jeszcze grupie Ockney'a. Nigdy nie widziałem tak dużych prób uratowania tonącego statku. Szczerze próbowaliście i każdy z was dostaje dodatkowe pięć punktów. Mam nadzieję, że z tej lekcji wynieśliście cokolwiek z uzdrawiania, bo póki co nie jestem przekonany co do waszej wiedzy... Bardzo dziękuję wszystkim! Przepiszcie pracę domową i możecie się zbierać - mówię rzucając zaklęcie na tablicy gdzie pojawia się informacja: Napisz 10 wersowy wierszyk o temacie aktualnej lekcji. Nie możecie pisać o swojej chorobie, tylko o tej, która dotyczyła innej grupy. Możecie odnieść się do całości lekcji, eliksirów, ziół, przygotowania poprzedniej grupy. * Zamiast wierszyka możecie napisać zwykły tekst. Jednak wtedy ma być on śpiewany, więc musicie potrafić patronusa.
Podsumowanie
Dziękuję bardzo za udział w lekcji, doceniam zaangażowanie, piękne wierszyki i śpiewy W powiadomieniach pojawi się praca domowa zadana przez Huxa, w rytmie tej lekcji!
Punkty i oceny:
Każdy dostaje +10 pkt za sam udział w dwóch etapach, +5 za udział w jednym
Lowell starał się ostatnio jakoś zagospodarować swój własny czas. Ledwo co wrócił do szkoły, a liczne próby zaangażowania się w społeczność nie szły na marne. Uczęszczał w wielu aktywnościach. No ba - nie minęło zbyt sporo czasu, zanim nie zapytał o to, co jest potrzebne w tym miesiącu dla Klubu Magicznych Wyzwań, który dotyczył przede wszystkim zdolności pod względem czarowania. Z lewą ręką było już lepiej, upadek i roztrzaskanie powoli przemijały, ale nadal - bolała, więc i w tym przypadku nie mógł nią zbytnio się przemęczać. Na całe szczęście to właśnie prawa dłoń pozostawała tą magiczną, muśniętą poprzez zdolność wyprowadzania poszczególnych czarów, dlatego nie bez powodu chłopak czuł się na siłach w celu podjęcia się jakiejkolwiek aktywności. Obiecał, więc nie potrafił przejść obojętnie. Starał się na siebie nie napierać, ale liczne wydarzenia, które miały ostatnio miejsce, nie pozwalały na żadną dozę stagnacji. Szedł zatem spokojnym krokiem do Klasy Magii Leczniczej, która to wymagała ewidentnie renowacji już od tamtego roku szkolnego, od kiedy to właśnie z Maximilianem miał okazję przyczynić się do bezpośredniego udowodnienia, jak źle użyte Anapneo może zamienić manekina w ziejącego ogniem smoka. Problem z Klasą Magii Leczniczej był taki, że głównie nie samo wnętrze, a prędzej kantorek, no cóż, wymagał odpowiedniego wyczyszczenia. Ale nie tylko - stosowane rzeczy, materiały, cokolwiek, ubrudzone krwią od magicznych fantomów, zdawały się znajdować w konieczności podjęcia się jakiejkolwiek akcji, która przywróciłaby to wszystko to prawidłowego porządku. Nie bez powodu zatem Lowell starał się usunąć początkowo kurz przy pomocy najprostszych zaklęć. Chłoszczyść raz po raz zebrało odpowiednie kupki pajęczyn i śmieci z parapetów, z ziemi zebrało papierki, ze ścian natomiast - usunęło w potencjalnych szczelinach niepotrzebny kurz. Uniwersalne, pozwalające uporządkować w jednym, prostym ruchu wszelkie niepożądane drobinki, zdawało się przejmować główną rolę nad zarządzonym przez Lowella sprzątaniem. Ze ścian usunął także potencjalne plamy po wcześniejszych eksperymentach z kukłami; krew i plamy po dłuższym czasie zaczęły zanikać, w tym również, jak się przyglądał bliżej drewnianym deskom, z podłogi. Locomotor pozwoliło przemieścić ławki do oczyszczonej strefy sali, w tym krzesła, z których to usunął niepotrzebne napisy. Sala zaczynała wyglądać lepiej i to było w tym wszystkim najważniejsze - za pomocą Reparo był w stanie naprawić większość pęknięć w umeblowaniu, co miało istotny wpływ na potencjalne bezpieczeństwo osób przebywających w klasie. Gdy zaczęło się ściemniać, Felinus skorzystał także z zaklęcia Lumos Sphaera, które dawało możliwość dokładniejszego posprzątania poszczególnych miejsc bez konieczności rezygnowania z funkcjonalności własnej różdżki, kiedy przy pomocy Reneveo starał się odnowić poszczególne przedmioty. Od czasu do czasu, za pomocą dodatkowego czaru, przetrzymywał kulę w danym miejscu, by potem pozwolić jej na ponowne sunięcie się po powierzchni klasy służącej do nauki magii leczniczej. Ostatnie szlify student mógł zakończyć w dość ładny sposób. Ściana przestała wyglądać blado, ławki pozostawały wyczyszczone, natomiast siedzenia - odpowiednio naprawione. Liczne kłębki kurzu zniknęły, a okna - zgodnie z własnym widzimisię - zostały wyczyszczone. Zależało mu na tej sali ze względu na własne zamiłowanie do uzdrawiania. W miejscu, które lepiej wygląda, znacznie lepiej się pracuje - a kto wie, może się uda dostać na wymarzone miejsce. A przynajmniej miał taką nadzieję.
[ zt ]
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Laboratorium Medyczne - znajdujące się pod skrzydłami Felinusa i Maximiliana - wymagało tym samym podzielenia się rzeczami dotykającymi ludzi najbardziej w wieku produkcyjnym. Seks, nie oszukując się, niesie ze sobą tak naprawdę bardzo wiele zagrożeń, o których to samemu wiedział. Skupiając się w głównej mierze na uzdrawianiu, trudno było zapomnieć o dziale chorób wenerycznych, a tym samym o lekcji, którą wcześniej przeprowadził w tej sali Williams. Ta na szczęście była wyczyszczona - w wyniku działania na rzecz Klubu Magicznych Wyzwań, wystrój zdawał się być bardziej zadbany, a na szafkach nie znajdowały się ani kłębki starego, zapomnianego kurzu. Ogólnie pomieszczenie zyskało na urokliwości, czego sam był doskonale świadom. Długo nie musiał czekać na przybycie pierwszych gości; nie zwracał na nich jednak większej uwagi, wypatrując tak naprawdę dziewczyny, z którą to miał przedstawić co nieco na temat sfery łóżkowej, potencjalnych niebezpieczeństwach i tego, że stosunek przerywany wcale nie jest skuteczną formą antykoncepcji. Na szczęście, ażeby nie zatracić się we własnych myślach, Felinus przygotował odpowiednie arkusze ze stosownymi krokami i informacjami, które to należało przedstawić. Znajdujące się na biurku dla nauczyciela, samemu siedział własnymi czterema literami na tejże miejscówce (byleby się nikt nie dowiedział z kadry, bo będzie przypau) i... czekał. Westchnięcie wydobyło się z jego ust, gdy w klasie zaczęło pojawiać się więcej uczniów, co oznaczało prawdopodobnie więcej kłopotów. Tym samym dostrzegł wchodzącą przez próg klasy pannę Huang, by tym samym klepnąć na mebel, na którym to urzędował, zachęcając do podejścia. - Hej! - przywitał się na dobry początek. - Trochę rzeczy przygotowałem, więc powinno pójść w porządku. Poczekajmy chwilę i zobaczymy koniec końców, ilu zainteresowanych przybędzie. - przekazując te informacje, samemu przeglądał zapisane przez siebie rzeczy, by uznać, że pewne z nich nie były przydatne lub znajdowały się w nadmiarze. Wszystko wskazywało na to, że przyjdzie im pracować w gronie, który śmiało mógłby ich staranować, gdyby tylko zaszła taka potrzeba.
Kostki:
Mulan, rzuć kostką k6 na początkową wrzawę uczestników spotkania przeznaczonego dla członków Laboratorium Medycznego. W tym etapie nie obowiązują żadne przerzuty. Jednocześnie to losowanie będzie wpływało na przebieg całej fabuły w ramach zadania z kółka.
K6:
1 - uczniowie początkowo siedzą znudzeni, jakby wiedzieli dosłownie wszystko. Chyba zostali tutaj z przymusu, ażeby nikt im nie dudnił na temat antykoncepcji znacznie później, a też, może nie chcieli potencjalnego ochrzanu? Przyczyny nie znacie, ale też, przynajmniej lekcja jest prowadzona w spokojny sposób. Mówicie, mało kto się zgłasza (o ile się zgłasza), robicie to, co macie robić.
2, 3 - znajdujące się w klasie osoby zainteresowane są tematem w normalny, ludzki sposób. Nie zdają się być przynudzone i zmuszone do uczestnictwa, więc możecie oczekiwać tym samym odpowiedzi, jeżeli oczywiście zadacie poszczególne pytania.
4, 5 - grono znajdujących się tutaj osób jest ciut... podekscytowane. Na pewno, zwróciwszy uwagę na ich twarze, można dostrzec charakterystyczną nutkę rozbawienia, nietypowe miny, tuptanie nogami pod ławką. Trudno nie jest zauważyć, że może być całkiem zabawnie. Czasami będziecie musieli zwrócić uwagę, ale będzie to proste i pozbawione większych niuansów. Chyba.
6 - no, trafiła Wam się klasa, co śmieje się na widok intymnych części na stronie 69 od podręcznika do anatomii ludzkiej. Czeka Was sporo pracy, uciszania i tym samym powstrzymywania jakichś głupich pomysłów. Co jakiś czas lecą dziwne komentarze, następują wojenki między dziewczynami i chłopakami. Dowiadujecie się o wielu intymnych sprawach. Ogólnie informacje, które docierają do Waszych uszu, wskazują na... no cóż. Sami musicie to określić. Niestosowne?
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Czemu właściwie brała udział w tym kółku medycznym to nie wiedziała. Niemniej jednak skoro Nora powiedziała to tak musiało być. Nie potrzebowała kolejnego szlabanu na karku, bo po co jej to. Zamiast tego po prostu ładnie się przygotują i jakoś to będzie. Może nawet sypną się jakieś dodatnie punkty, które zapewne podziałałyby tylko na jej korzyść i spodobałyby się Huxowi, który był zażenowany poziomem Gryfonów. Na miejsce akcji przybyła może i przed czasem, ale i tak zdążył się już w środku zebrać całkiem spory tłumek. No to chyba będą mieli naprawdę ciekawą pogadankę. Naprawdę nie sądziła czemu to akurat ona miała być odpowiednią osobą do tego, by przeprowadzać podobne rozmowy wychowawcze, ale okay. - Hej - przywitała się z obecnym już w sali Felinusem, który zająć profesorskie krzesło. Skoro tak to stwierdziła, że sama przysiądzie sobie na nauczycielskim biurku, bo w sumie czemu by nie mogła skoro tylko oni (i tłum uczniaków) tu byli? - Na pewno sobie jakoś poradzimy. Nie może być tak źle, nie? Wszyscy wydawali się być tak... no średnio zainteresowani, co w tym przypadku chyba jednak dobrze wróżyło. Znaczy, że nie będą przeszkadzać tylko wysiedzą, żeby to jakoś odbębnić i potem każdy rozejdzie się zadowolony w swoją stronę. Przynajmniej na to liczyła. Odczekała jeszcze chwilę, aby zyskać pewność, że ten co chciał pojawił się już w sali. No to chyba show czas zacząć. Westchnęła ciężko i zsunęła się z biurka, aby zwrócić się do kwiatu hogwarckiej młodzieży. - Cześć. Mam na imię Mulan, a tam siedzi Felinus - tutaj wskazała na starszego Puchona, uznając, że najlepiej będzie zacząć od przedstawienia się. - Jak zapewne wiecie jesteśmy tutaj po to, żeby porozmawiać z wami o bezpiecznym seksie i o tym, żebyście nie robili tego z byle kim gdzie popadnie, a jak już to chociaż się jakoś zabezpieczyli... No to tyle słowem wstępu. Nie krępujcie się jeśli macie jakieś pytanie. Felinus? - zerknęła wymownie w kierunku Lowella, licząc na to, że doda też coś od siebie i zaczną na dobre ten jakże porywający wykład.
Spełnienie posady zastępcy przewodniczącego kółka było poniekąd tym, co chciałby utrzymać jak najdłuższej. Zorganizowanie lekcji, po tylu spotkaniach koła, nie bez powodu zdawało się wpisywać w repertuar codziennych czynności Puchona. Część rzeczy wrodziła się w nim jako te mechaniczne, pozbawione jakichkolwiek błędów. Nauczał się ich, zdobywał doświadczenie, a jeżeli chciał się zająć zawodem nauczyciela na poważnie, a nie tylko i wyłącznie poprzez działania Laboratorium Medycznego, musiał wziąć się w garść. Nie bez powodu powrót do szkoły zdawał się być tym, co obecnie nim kierowało; chęć nadrobienia punktów i odzyskania dawnej, lepszej opinii, zdawała się mieć kluczowe znaczenie. Dawno go w tych murach nie było, ale to wcale nie znaczyło, iż zapomniał o wielu rzeczach. Wręcz przeciwnie - przygotował się, w związku z czym nie miał problemów z nadrobieniem zaległości, mogąc połączyć wszystko w jedną, odpowiednią całość. No, prawie, bo ponownie przekonywał się do nadmiaru kawy i energetyków, co było jednak konieczne w celu popchania w jakiś lepszy sposób Hufflepuffu do przodu. Wraz z utratą punktów utracona została jakakolwiek wiara w zdobycie Pucharu Domu i chociaż Lowellowi zbytnio na nim nie zależało, o tyle posiadał w sobie jakieś chęci wypełnienia tej samotnej, pustej gablotki jednym, unikatowym przedmiotem. Zachowywał się zatem w porządku, nie odwalał, no ba - nawet do psychologa chodził. Co kiedyś wydawało się być absurdem w jego przypadku. - Nie no, raczej nie będzie... - spojrzawszy na tłum, poprawił własną koszulę oraz bluzę, by tym samym skierować prawą dłoń na krawat, który reprezentował jego przynależność do poszczególnego domu. Lewa ręka nadal pozostawała trochę wyłączona z użytku, ale do przeprowadzenia lekcji... no cóż, wcale jej aż tak nie potrzebował. Wszelkie pozostałe siniaki bądź stłuczenia skrywał skrzętnie pod materiałem ubrań. Nawet jeżeli już było znacznie cieplej, to i tak preferował dodatkowe warstwy ochrony. Uczniowie zbierali się, a i z czasem mogli przejść do głównego tematu. Na stole znajdowały się notatki, jakieś zadania, które przygotował, ażeby dzieciakom się nie nudziło. Ot, standardowy proces skupiania uwagi. Po wypowiedzi Mulan poprzez zastosowanie odpowiedniego zaklęcia, na stole każdego uczestnika pojawiały się niewielkie kawałki pergaminu. Nie było ich zbyt dużo, ale pozwoliłyby tym samym na poznanie tematu, z jakim dzieciaki najbardziej chciałyby się zapoznać. - Pierwsze zaczniemy od zebrania z waszej strony opinii. O czym chcielibyście najbardziej porozmawiać? Temat jest rozległy jak rzeka - spojrzawszy na przygotowane kałamarze, na tablicy zapisał parę istotnych rzeczy, jak również przykładowe strefy, o których to mogli śmiało podjąć się potrzebnej nauki - więc zapiszcie na kartkach, co was najbardziej interesuje pod tym względem. Po krótkiej chwili zostaną one zebrane i naprędce przeanalizowane, jako że nie ma was od groma. - zgrabnie poruszał się po klasie, by monitorować, czy wszystko jest w porządku. Uczniowie zachowywali się normalnie, co było także częściową ulgą na jego własnej duszy. Bo mogło się to przerodzić w coś znacznie... gorszego. - Antykoncepcja, bezpieczny seks, współżycie, choroby weneryczne. Określcie swój poziom i zadecydujcie, w którym z tematów potrzebujecie dodatkowych informacji. - dokończył jeszcze, by następnie przeczekać parę minut, zbierając również prostym machnięciem różdżki poszczególne kartki. Kilkanaście, więc łatwo było przeanalizować, co się w nich znajdowało. By przyspieszyć proces, Lowell podzielił tę kupkę na pół i wraz z Mulan zaczął analizować najczęściej występujące tematy.
Kostki:
Fabularnie uznajemy, że w klasie jest czternaście osób, więc każda z postaci otrzymuje dziesięć kartek (ktoś dodatkowo dorzucił więcej). Na każde dziesięć kartek konieczne jest rzucenie literką, by dowiedzieć się, co się w niej znajdowało.
Literki:
A - antykoncepcja.
B - pusta kartka bez kontekstu. Najwidoczniej ktoś nie jest zainteresowany.
C - choroby weneryczne - Purpura, Zapalenie Ockney'a.
D - duży, uśmiechnięty penis na kartce.
E - erekcja. Kogoś to słowo ewidentnie musi śmieszyć.
F - związki, ich powstawanie.
G - zabezpieczenia przed zarażeniem, bezpieczne współżycie.
H - kolejny penis, ale trochę mniejszy i chyba bardziej opadły.
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Jakoś szczególnie nie zależało jej na tym, żeby szerzyć wiedzę. Zdobywać to ją mogła, ale w sumie też nie było tylu dziedzin, które jakoś szczególnie by ją ciekawiły. Akurat zajęcia z uzdrawiania mogły być przydatne, bo jednak wypadało wiedzieć co i jak w przypadkach, gdy doznało się jakiegoś delikatnego urazu i niepotrzebnie nie zawracać głowy magomedykom. Oprócz tego zadbanie, by populacja bombelków znacząco się nie zwiększyła również było czymś niezwykle istotnym. Po co mają sobie życie przejebać fundując sobie dzieciaka jeszcze w szkole, nie? Obserwowała uważnie Lowella w czasie, gdy ten wytłumaczył od czego właściwie zaczną. Zbieranie karteczek nie było głupim pomysłem i przez chwilę Mulan przyglądała się jedynie temu jak uczniowie zaczynają coś na nich zapisywać, mając nadzieję, że nie otrzymają na samym wstępie wysypu karnych kutasów. W końcu jednak anonimowe opinie wróciły do nich. Huang zmarszczyła nieco brwi widząc pierwszą kartę, która była całkowicie pusta. Potem zaczęła przebierać przez resztę, przyglądając się też temu, co interesowało ich podopiecznych. 'Związki'? Chyba zawodowe. Cóż... Prawdziwe shitshow dopiero miało się zacząć. - Naprawdę doceniamy te wszystkie penisy. Widać, że niektórzy z was są zaznajomieni z anatomią - skomentowała, odkładając te dorodne i uśmiechnięte na osobną kupkę po czym pokazała całej klasie jeden rysunek nieco smutnego i oklapłego penisa. - Nagrobek kusiowi, autor nieznany 2021. Grafit na pergaminie - wstęp normalnie jakby ukończyła historię sztuki. - Wnioskuję z tego, że ktoś tutaj ma niemiłe doświadczenia związane z zaburzeniami erekcji. I nie. Wbrew nazwie zaklęcia nie rozwiążecie tego przy pomocy Erecto. Zalecam wizytę u magomedyka, który przypisze stosowne eliksiry. A tak, bo może jednak komuś się ta wiedza przyda. Następnie zauważyła jak wiele pytań odnosiło się do chorób wenerycznych, a także coś o antykoncepcji. Może by to jakoś wykorzystać jako wstęp czy coś takiego. - Wielu z was ciekawi kwestia chorób przenoszonych drogą płciową. Jednak były też pytania o antykoncepcję także zacznę od tego. Chyba najpopularniejszymi metodami są eliksir antykoncepcyjny, który należy regularnie zażywać oraz prezerwatywy, które dodatkowo chronią przed transmisją chorób. Te należy odpowiednio przechowywać i uważać przy ich zakładaniu, co by przypadkiem nie pękły i nie skończyło się na gówn... na stworzeniu bombelka... Naprawdę czemu musiała o tym opowiadać? To było naprawdę dziwne tak wykładać rzeczy, które chyba dla ludzi w tym wieku powinny być oczywiste. I jak miała ich tym zainteresować?
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Szerzenie wiedzy mogło mieć znaczący wpływ w cieniu ostatnich wydarzeń, jakie to miały miejsce. Ludzie dość często zapominali nawet o najprostszych zabezpieczeniach, w związku z czym kończyło się to zapoczątkowaniem fali problemów, z którą to nastolatkowie nie mieli szans stoczyć równomiernej, prawidłowej bitwy. Nie bez powodu zatem rozumiał zadanie wynikające z działalności kółka, ale, na litość merlinowską, podejrzewał, że dzieciaki raczej nie były głupie i nie uważały, że plemniki nocą śpią, więc w sumie to nie trzeba się zabezpieczać. Chciałoby się ponarzekać, ale nie mógł, przypominając sobie o tym, by te dodatkowe warsztaty z wychowania do życia w rodzinie nie przemieniły się w skupisko patologii rodem z WDŻ prowadzonego w ramach fuzji trzech nauczycielskich dusz. Otrzymywane kartki w sumie były poniekąd istotnym elementem całego wykładu. Ot, możliwość zapoznania się z tym, o czym uczniowie najbardziej chcieliby się dowiedzieć. Też, pozwoliło to uniknąć podpisywania się własnym imieniem i nazwiskiem, w związku z czym Felinus spodziewał się otrzymania potencjalnej tony karnych armatek z dwoma kulami. Ale też, pozwoliło to na wydobycie, od tych bardziej odpowiedzialnych uczniów, tematów, które zdawały się ich najbardziej interesować. No, i jak się okazało, pierwszą karteczką była ta z napisem dotyczącym erekcji, na co chłopak machnął dłonią. Następna? Całkowicie pusta. Oho, szykuje się ciekawa lekcja. Związki były ciekawym tematem, na który to mógłby się trochę rozgadać zgodnie z wiedzą teoretyczną, bo praktycznej w ogóle nie miał. Postępowanie w przypadku zajścia w ciążę? W sumie, pytanie logiczne, dzieciaki boją się odpowiedzialności. Tych karteczek były dwie, coś jeszcze na temat rozprzestrzeniania się chorób w zależności od orientacji, no i ponowna erekcja. Puste kartki i... bingo. Dwa uśmiechnięte penisy wielkości arbuza. - Piękne autografy, takie niebieskie, takie uśmiechnięte, takie duże... doceniam wysiłek. - odpowiedziawszy, prychnął poniekąd, by tym samym się poprawić, kładąc te piękne arcydzieła tuż na własnej ławce; bliskie rzędy mogły dostrzec rysunki, by tym samym określić ich doskonałość bądź perfekcyjność. Grunt, że były radosne, bo smuty, oklapnięty penis ze strony karteczek Mulan zdawał się przejmować prym smutnych twarzy. - Dla waszej ciekawości, średnia długość członka we wzwodzie wynosi od dwunastu do szesnastu centymetrów, więc te rysunki, no cóż, jeżeli pochodzą z autopsji, to można pozazdrościć kolegom wyposażenia. - dodał jeszcze, by tym samym przejść do kolejnego tematu, pierwsze dając się wypowiedzieć na ten temat koleżance o azjatyckich korzeniach. - Wyróżniamy również inne metody antykoncepcji, która polega na określeniu dni płodnych kobiety. Istnieje metoda termiczna, ale wymaga sporego wysiłku, pozwalając określić poszczególne fazy cyklu poprzez temperaturę ciała. Jest także śluzowa, polegająca na obserwacji ilości śluzu i jego konsystencji w zależności od fazy cyklu. Istnieją także liczne kalkulatory, które ułatwiają prowadzenie takich zapisków. Obserwacja własnego ciała i poszczególnych objawów pozwala potencjalnie uniknąć zajścia w ciążę poprzez unikanie aktywności seksualnej, gdy istnieje największe prawdopodobieństwo zapłodnienia komórki jajowej. - kobietą nie był, ale, jako że znał się na medycynie pod wieloma względami, łatwo mówił o tego typu rzeczach, by dopełnić to, że nie zawsze trzeba polegać tylko i wyłącznie na eliksirach bądź kondomach. - Pamiętajcie, że żadna z tych metod nie daje stu procent gwarancji. Tak samo stosunek przerywany ma niską skuteczność i obarczony jest dużym ryzykiem zajścia w ciążę. - oczywiście musiał ich poinstruować. Najlepszą metodą antykoncepcji było ucięcie jąder, jak w jego przypadku, a bycie gejem to już w ogóle. Swoich preferencji jednak nie wybierał w procesie tworzenia postaci. - Co do chorób przenoszonych drogą płciową... znacie jakieś szczególne? Śmiało, można podnosić dłoń. - zachęciwszy, usiadł na biurku, czekając tym samym na potencjalne informacje ze strony jakże licznego tłumu.
Kostki:
Mulan, rzuć kostką k6, by dowiedzieć się co nieco o reakcji tłumu słuchającego Waszego wykładu.
k6:
1, 2 - chyba nie wiedzą nic albo nie są zainteresowani, bo trzeba ciągnąć ich za języki, samemu kontynuując zadany przez Lowella temat. No cóż, najwidoczniej uzdrawianie nie jest ich mocną stroną.
3, 4 - pytania się pojawią - owszem, najróżniejsze choroby również, do których to możecie się bez problemu odwołać. Raz po raz jakaś rączka idzie do góry, więc nie jest źle. Jeżeli wyrzuciłaś 3 - nic się nie dzieje, lekcja przebiega normalnie, wszystko jest w porządku. Jeżeli wyrzuciłaś 4 - uczniaki potajemnie podsyłają sobie karteczkę z wierszykiem, który był dokańczany przez następnego czytelnika. Co z tym fantem zrobicie?
5, 6 - nim się obejrzeliście, a w klasie zapanowała wrzawa. Ale nie, nie ta dotycząca chorób genetycznych, bo wszystko wskazywało na to, iż chłopcy i dziewczęta podzielili się na dwa obozy, które musieliście zacząć uspokajać. Jeżeli wyrzuciłaś 5 - po krótkim czasie wszystko powraca do porządku i możecie normalnie prowadzić lekcję. Jeżeli wyrzuciłaś 6 - w powietrzu poleciała od jakiegoś typiarza łajnobomba w stronę dziewczyn. Jak się okazuje, ta trafiła ją celnie w fryzurę. Powstrzymajcie tę wrzawę, bo robi się nieciekawie!
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Miała wrażenie, że ci, którzy byli zainteresowani tematem to już dawno wiedzieli o tym, co robić i jakie mają opcje, a ci którzy mieli to gdzieś to i tak nie zastosują się w przyszłości do tego, co teraz mówili i bombelki będą się mnożyły jak szalone. No niestety tak to już było, ale chyba tego nie przeskoczą. Nieważne ile prelekcji zaczęliby robić i jak się na nich starać. Przy czym Mulan jakoś ciężko było się w to wkręcić. Nie była stworzona do podobnych rzeczy. Uśmiechnęła się jedynie, obserwując reakcje Felinusa na widok tych wszystkich ogromnych i roześmianych penisów. Naprawdę wspaniale się to wszystko zapowiadało. Nic tylko czekać, aż im następni wielcy artyści w tej szkole wyrosną. Może jeszcze w runach wyryją na ścianach napisy typu 'Marcus, przeleciałem ci matkę'? To byłoby naprawdę wielkie osiągnięcie. Całe szczęście, że byli jeszcze jako tako komunikatywni i jakoś się udzielali, gdy przychodziła na to pora. Chociaż nie jakoś bardzo tłumnie i chętnie. Jednak jakoś im się to wszystko udawało. Kiedy przyszła pora na wymienienie jakiejś dowolnej choroby wenerycznej. - Zgadza się, Purpura - chociaż ktoś wymienił Dobrze szło. - Panowie wtedy będą mogli się naprawdę pochwalić sporym przyrodzeniem, które napuchnie im do sporych rozmiarów pod wpływem tej choroby. No, ale oprócz tego pojawią się także wycieki z cewki moczowej, ból i pieczenie przy oddawaniu moczu oraz tym podobne. Paniom to nie grozi. Co najwyżej jakieś nieprzyjemne upławy, lekkie pieczenie i obfity okres... Aha. Zarazić się możenie nie tylko przez seks bez zabezpieczenia, ale chociażby używanie tego samego ręcznika i tym podobne. Dlatego dbajcie o higienę - krótko i na temat. Nie wiedziała nad czym jeszcze mogłaby się tu rozwodzić. Najważniejsze, że przekaz był zrozumiały.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Na szczęście państwo jakoś zdawało się nieść pomoc dla takich osób, więc w sumie nie mieli nic do stracenia. Oprócz młodości, z której to mogliby pokorzystać, czasami można spotkać się z dziwnym określeniem, że lepiej jest mieć dzieciaka wcześniej, aniżeli wcale. No i ktoś rzeczywiście miał rację, bo swoich genów Lowell już na pewno nie zdoła przekazać. Jakoś nie narzekał osobiście, choć i tak początkowo miał problem z odnalezieniem się w sytuacji, w którą to samego siebie wpędził. Życie raz po raz dawało mu z liścia w twarz, ale się już do tego przyzwyczaił. Musiał, skoro zdołał tyle przejść. Ten rok zdawał się rosnąć w coraz to większe problemy, z którymi by sobie nie poradził, gdyby nie pomoc, jaką to zdołał w miarę odpowiednim tempie uzyskać. Pomijając narysowane, uśmiechnięte penisy, Lowell podchodził do tej lekcji całkowicie normalnie. Ot, prosty temat, przyjemny, pożyteczny, być może młodsi zdołają się czegoś nauczyć. Jakby nie było, kiedyś sami stanowili odsetek tych uczniów, co śmiali się z rysunku penisa w książce do anatomii ludzkiej. Faolán wykazywał się pod tym względem zrozumieniem - zarówno jako kolega, jak i potencjalnie przyszły nauczyciel. O ile uda mu się dostać na to stanowisko po ostatnich zdarzeniach, w co trochę powątpiewał, ale... może nie będzie tak źle? Zawsze by sobie coś innego znalazł do roboty, ale jakoś nie czuł się na siłach z rozstawaniem z tym kurwidołkiem. Bo nawet jeżeli to był kurwidołek, to był też jego dom. Pozwalał zatem, wraz z Mulan, wspominać nazwy chorób przenoszonych drogą płciową, o których to większość powinna być świadoma. Wsłuchując się w słowa koleżanki, nie przerywał jej w żaden sposób. Samemu pamiętał, jak musiał diagnozować Wiktora na lekcji u Williamsa, tudzież jedynie miał do dodania jedną, dość ważną rzecz pod tym względem. Czekoladowe tęczówki uważnie badały zgromadzonych, by tym samym wysunąć parę wniosków - klasa zachowywała się wyjątkowo spokojnie i to wcale nie był dobry znak. - Nazwa tej choroby pochodzi od barwy, jaką to przybiera krew. Stosunkowo łatwo jest ją zatem zdiagnozować za pomocą zaklęcia Collection. - dodawszy, przepłukał usta wodą z butelki, którą to miał we własnej torbie. Po tym, gdy połknął ciecz, wziął głębszy wdech, spoglądając na zaciekawionych (mniej lub bardziej) uczniów, słysząc następną chorobę. - Nitinia natomiast jest z początku bezobjawowa, rozwijając się dopiero po dwóch tygodniach po zarażeniu. To jest główny powód, dla którego seks z zabezpieczeniami jest ważny, gdyż nosiciel może nie być świadom tego, iż niesie ze sobą chorobę. Na szczęście Nitinia wyróżnia się naroślą z pomarańczową ropą, którą to jest trudno pomylić z czymkolwiek innym, więc można, po pojawieniu się objawów, wdrożyć od razu należyte leczenie. - opowiedziawszy co nieco na temat tejże choroby, przedstawił jeszcze parę istotnych rzeczy na tablicy, ażeby ktoś mógł sobie je potencjalnie zanotować... chyba. Parę rzeczy dopowiedział, parę rzeczy wytłumaczył... no, było dobrze i nie narzekał osobiście.
Kostki:
Mulan, rzuć kostką k6 na zdarzenie losowe w sali. Masz możliwość jednorazowego przerzutu wyniku.
k6:
1 - naprawdę, nic się ponownie nie dzieje. Dzieciaki siedzą cicho na tyłku, słuchając tego, co mają im do powiedzenia starsi koledzy. Może to i lepiej?
2 - uwaga...! W jednego z Was wlatuje piękna, przygotowana łajnobomba. Rzezimieszka nie widzicie, byliście odwróceni, być może ktoś z Was coś pisał, drugi coś czytał, nieważne. Dorzućcie kostką na czas reakcji (k6). Wyższy wynik oznacza gorszy refleks i otrzymanie tymże pięknym prezentem prosto w twarz.
3 - wierszyk, wierszyki, zauważacie wędrującą po sali kartkę z całkiem niezłą treścią dotyczącą prowadzonego tutaj wykładu. Może zebrani nie wyglądają na artystów, tudzież pisarzy, niemniej jednak okazuje się, że z taką wyobraźnią mogliby napisać powieść erotyczną.
4 - wrzawa z tyłu, ludzie się biją! Na pięknie prowadzonych notatkach, gdy pióro jednego chłopaka spadło, pojawia się kolejny, uśmiechnięty penis. Najwidoczniej to wkurzyło właściciela... powstrzymajcie to wszystko, zanim rozpocznie się coś znacznie gorszego.
5 - dzieciaki notują i słuchają, więc koniec końców nic się nie dzieje. Grupa jest spokojna, nie sprawiając żadnych widocznych problemów. Ktoś raz się uśmiechnie, ktoś się pośmieje, ale nic poza tym.
6 - jeden typ pod ławką wyciągnął różdżkę, machając nim rysunek pięknego, magicznego penisa. Wszystko widzicie - co do najmniejszego ruchu drewnianym patyczkiem. Jak postanawiacie podejść do delikwenta?
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Lepiej wcześniej niż później to chyba tylko dla tych, którzy mieli jakieś problemy zdrowotne i potem mogliby tego wszystkiego nie przetrzymać. Z reguły jednak ludzie woleli się wstrzymać, aby mieć pewność, że zapewnią dziecku odpowiednie warunki. Przynajmniej dla Mulan to miało sens. Przysłuchiwała się temu jak Lowell o wiele bardziej profesjonalnie podchodzi do tematu. Zresztą to on miał w tej kwestii dużo większe doświadczenie, wiedzę i w ogóle. Ona jakoś nieszczególnie interesowała się medycyną. W zasadzie jedynie, gdy zachodziła taka potrzeba zaglądała do podręczników, bo szykował się jakiś sprawdzian lub coś podobnego. Lub jeśli musieli przygotować prezentację. - Ogólnie rzecz biorąc większość chorób może pozostać ukryta przez pewien czas nim pojawią się jakieś ich widoczne objawy. Mogą być także przenoszone jeszcze jakiś czas po tym jak dana osoba podda się leczeniu także lepiej uważajcie, bo nawet jeśli wszystko wygląda w porządku to nie znaczy, że tak jest... - słowa mądrości, które płynęły z jej ust z pewnością przydadzą się tym młodym w przyszłym życiu. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze nad tym, co jeszcze mogłaby dodać. A chuj, pomyślała przygryzając dolną wargę nim w końcu się odezwała. - Pamiętajcie też, że zawsze może dojść do różnych infekcji przez powstałe w czasie stosunki zranienia. Także nigdy nie wchodźcie na sucho oraz przycinajcie paznokcie jeśli chcecie używać palców. Kolejna złota wskazówka, którą musiała się podzielić. Nie przystało, żeby takie sekrety wychowania do życia w rodzinie trzymała w sekrecie przed nimi. Jeszcze im się to przyda... i nie powtórzą pewnych błędów, które znała z autopsji. Podziękują jej później czy coś... Już najlepiej przeszłaby do kolejnego tematu, ale wtem zauważyła pewne poruszenie z tyłu. Ojej, kolejna fala zadowolonych penisów. I szykująca się bójka. Zajebiście. - Hej! Jak macie jakiś problem to wytłumaczcie go sobie po zajęciach na błoniach! - zawołała w ich kierunku, przechodząc na tył klasy i chwytając jednego z nich za szmaty, aby usadzić z powrotem na krześle. - Chwilowo grzecznie wysiedzicie do końca i posłuchacie Felinusa. Cholerna gówniarzeria... Kiwnęła jeszcze Puchonowi krótko głową na znak, że może kontynuować, a sama przysiadła na jednej z ławek z tyłu, aby w razie czego monitorować sytuację w dalszych rzędach.
Czasami jednak wchodziły do głowy dość idiotyczne pomysły, czego był doskonale świadom. Sytuacja z wróżeniem sobie ciąży - no ba, pamiętał to tak, jakby miał z tym do czynienia wczoraj - jakoby z fusów, jakoby z ciasteczka z wróżbą, utkwiła na stale w jego pamięci. Człowiek pod wpływem stresu potrafi zapomnieć o racjonalnym podejściu do sytuacji i zacząć szukać informacji na własną rękę, nawet jeżeli wcześniej należałoby się upewnić, czy aby na pewno doszło do tego, do czego doszło - do zakwalifikowania się do odebrania karty rodem madki Polki, jednak tym razem w wersji brytyjskiej. Totalnie, wystarczy sobie wyobrazić te wszystkie profity. A nie, czekaj, mieli przyczynić się do zmniejszenia wzrostu naturalnego w tymże kraju, więc musieli skupić się w pełni na własnej misji. Na misji podzielenia się swoją wiedzą oraz doświadczeniem, w tym to drugie, u Felinusa, no cóż, znajdowało się prawdopodobnie na minusie. Student wsłuchiwał się w słowa Mulan, przeczekując trochę w ciszy, trochę w spokoju, jej spokojną przemowę. Ot, przekazywali to, czego powinny być dzieciaki świadome, bo o ile seks jest przyjemną rzeczą, o tyle jest również odpowiedzialną i wymagającą prawidłowego podejścia. Wbrew pozorom plemniki w nocy nie śpią, seks uprawiany do góry nogami nie zapewnia immunitetu, a stosunek przerywany niesie ze sobą dość wysokie ryzyko zajścia w ciążę. Niestety, zdesperowane dzieciaki wierzyły w takie rzeczy, ażeby zapewnić sobie komfort psychiczny. To tak nie działa, czego był doskonale świadom - nawet jeżeli nigdy nie pojawił się w podobnej sytuacji. Przytaknął tym samym na poradę dotyczącą używania palców, bo mimo wszystko i wbrew wszystkiemu jest to wysoce ważne, a zranienia mogą przyczynić się do powstania znacznie poważniejszych stanów chorobowych. Jak się okazało, na końcu sali pojawiła się dość widoczna wrzawa. Lowell nie podszedł, ale popatrzył sobie, jak ta chwyciła jednego z nich za ubrania, usadawiając z powrotem na krześle. No, za to by go ewidentnie wyjebali ze stanowiska nauczyciela, na co uśmiechnął się zestresowany gdzieś we własnym wnętrzu składającym się z czterech ścian. - Słuchajcie, na tym samym piętrze, tuż nieopodal, jest gabinet profesora Williamsa, który nie dość, że wytłumaczy wam ten temat znacznie precyzyjniej - westchnął ciężko - to jeszcze wlepi ujemne punkty za takie zachowanie. - był niczym postaci ze Shreka, które posiadały smoka i nie wahały się go użyć, a siłą rzeczy tym smokiem był opiekun Gryffindoru. Wysłanie delikwenta na rozmowę mogło zostać rozegrane błyskawicznie, a raczej większość wiedziała, w jakich warunkach przeprowadzany był ostatni etap lekcji wychowania do życia w rodzinie pod jego nadzorem. Felinus, spojrzawszy na Huang, wziął głębszy wdech, kończąc zapisywanie łacińskich sentencji na tablicy i chorób, które mogły być przenoszone poprzez drogę płciową. Wytłumaczył część z nazw chorób znajdujących się na tablicy, ażeby przedstawić w pełni wymiar zagrożenia, z jakim potencjalnie ludzie znajdujący się w sali będą się zmagać podczas uprawiania seksu. Proste rzeczy, które były dla niego znacznie prostsze od innych przedmiotów, zdawały się utkwić na stale w pamięci studenta. - No i pod koniec, jeżeli podejrzewacie, że wasz partner bądź partnerka jest potencjalnie zarażony, możecie sprawdzić źródła infekcji za pomocą zaklęcia Imago Morbus. Wymaga ono jednak odpowiedniej wiedzy uzdrowicielskiej. - dopowiedział, spoglądając na zegar, który wybijał coraz to szybciej koniec spotkania. Westchnąwszy, Faolán odłożył papierek, spoglądając jeszcze raz na uśmiechnięte, niebieskie penisy na kartkach pergaminowych. Przynajmniej były uśmiechnięte, hej! - Jakieś pytania? - spojrzał, rozejrzał się po sali, ale najwidoczniej nikt nie miał odwagi, w związku z czym raczej mogli się zbierać. Raczej.
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
To już nie jej sprawa, co zrobią z tą wiedzą i czy z niej w życiu skorzystają. W tym momencie Mulan obchodziło jedynie doprowadzenie tego wszystkiego do końca bez wszczynania awantur i niepotrzebnego zamieszania. I prawie im się to udało. Szkoda tylko, że jakiś dwóch zjebów musiało to zepsuć prawie na sam koniec. Ludzie naprawdę nie mieli wyczucia. Przytaknęła jeszcze na słowa Felinusa, bo Williams z pewnością niektórych by u siebie ugościł, ale zamiast wygłaszać podobne komentarze po prostu siedziała cicho, pozwalając na to, aby ich krótki wykład toczył się dalej, bo powoli zmierzał już on ku końcowi. Całe szczęście, bo nie wiedziała czy byłaby w stanie jakoś to dalej ciągnąć. - Ja jeszcze od siebie dodam jedynie, że w przypadku zajścia w ciążę wszystko zależy od was jak postąpicie. Możecie zdecydować się na to, żeby jednak urodzić dziecko lub bezpiecznie do trzeciego miesiąca zażyć eliksir poronny. Wiem, że są także pojedyncze zioła, które dają podobny efekt, ale eliksir jest najbardziej sprawdzony i bezpieczny - dodała w ramach zakończenia, a następnie po upewnieniu się, że nie ma już żadnych pytań, opuściła salę razem z Felinusem. Udało się. Nailed it. Teraz mogli już wrócić do swoich normalnych zajęć, bo gawiedź się rozeszła i nie było nic innego do roboty.
z|t x2
Huxley Williams
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Ponieważ piękna Perpetua przestała być nauczycielką, to Hux został głównym nauczycielem Uzdrawiania i to opiekun Gryfon obserwował dziś całość. Cały egzamin był kwintesencją tego co robili cały rok, w dużej mierze na lekcjach u Butchera, ale nie tylko.
Część teoretyczna
Część teoretyczna to kilka pytań dotyczących spraw, które uczyliście się w tym roku. Hux daje 30 minut na odpowiedzi i przechadza się wokół studentów. Rzucacie na każde pytanie 2 kostkami k6. Potrzebujecie 2 kostek parzystych by zdobyć 2 pełne punkty. Za jedną kostkę parzystą macie 1 pkt. Jeśli odrobiliście podaną w spoilerze poniżej pracę domową, bądź byliście na lekcji, automatycznie macie 1 pkt. W takim wypadku rzucacie tylko jedną kostką (czyli przy pytaniu na którego lekcji/pracy domowej braliście udział), jeśli wyrzucicie ją parzystą, macie drugi punkt. Nie musicie odpisywać swoich odpowiedzi.
Pytania:
Pytania są bardziej szczegółowe, to tylko ogólny jego zarys, możecie sami założyć jaki macie wypadek, zatrucie czy zaklęcie do opisania. 1. Opisz poniższy przykład zatrucia pokarmowego i sposoby na zapobieganie go. 2. Trzy zaklęcia opatrujące. 3. Opisz 3 eliksiry lecznicze. 4. Każdy ma inną sytuację, wypadek, z którym musi sobie poradzić np. złamanie, oberwanie tłuczkiem. 5. Opisz rany i leczenie zadane przez podane zwierzę (macie druzgotka, langustnika bądź szczuroszczeta).
Zapewniony 1 punkt:
Do każdego pytania macie punkt z danego pytania jeśli wykonaliście poniższą rzecz: 1. Magia Lecznicza – prof. Nora Blanc: Napisz co wasze postacie by zrobiły, gdyby u ich kolegi/koleżanki wystąpiły objawy zatrucia pokarmowego. 2. Magia Lecznicza - prof. Perpetua Whitehorn, pr dom (uzdrowicielski labirynt słów) 3. Magia Lecznicza - prof. Perpetua Whitehorn, pr dom (uzdrowicielski labirynt słów v2) 4. Magia Lecznicza - prof. Perpetua Whitehorn, lekcja (zaklęcia i eliksiry lecznicze dostosowane do poziomu poszczególnych grup) 5. - Uzdrawianie – prof. Huxley Williams, lekcja (rany po druzgotku, langustniku i szczuroszczecie)
Z egzaminu pisemnego można dostać max 10 pkt.
Ściąganie
Rzut na ściągę:
Najpierw należy rzucić kością k100, by dowiedzieć się, jak obszerna była Wasza ściąga. UWAGA: nie można tego punktu pominąć natomiast za napisanie posta o wcześniejszym przygotowaniu ściągi na 1 tys. znaków – możecie dodać do kości +10, posta na 2 tys. znaków – możecie dodać do kości +20.
1-10 – Jesteś pewien, że to ściąga z dobrego przedmiotu? Może jednak się pomyliłeś? Kompletnie nic Ci nie daje i jeszcze próba zrozumienia, o co tutaj chodzi, zabiera Ci czas. Skonsultuj z nauczycielem prowadzącym egzamin, jakie są tego konsekwencje – masz maksymalnie 1 punkt za każde pytanie w egzaminie pisemnym. 11-50 – Ta ściąga chyba była pisana na kolanie, pięć minut przed egzaminem – połowy nie możesz doczytać, druga połowa wydaje się nieco bez sensu, ale zawsze mogło być gorzej. Niemniej – ta ściąga absolutnie nic Ci nie daje. 51-70 – Nie jest najgorzej, problem jednak tkwi w tym, że chyba nie do końca rozumiesz ten przedmiot i na skrawku pergaminu nie masz wszystkiego, czego potrzebujesz. Nie można jednak powiedzieć, że ściąga jest kompletnie zbędna. W zależności od mechaniki egzaminu możesz dodać sobie do +1 pkt do jednego z pytań. 71-90 – Jest dobrze! Nic jednak nie trwa wiecznie i mimo że Twoja ściąga jest ładna i rzeczowa, to zegarek tyka! Możesz wykonać dodatkowy przerzut na egzaminie. 91-100 – Masz tam dosłownie wszystko. Może powinieneś dawać korki z tego jak zmieścić tak wiele ważnych informacji na tak małym kawałku pergaminu? Przysługuje Ci dodatkowy przerzut i dodanie bonusu - masz automatycznie dodany 1 pkt do jednego z pytań.
Rzut na stres:
Warto zaznaczyć, że to żadna nieważna wejściówka, a egzamin. Z tego względu nawet największego śmiałka dotyka stres z tym związany. By przekonać się, jak bardzo Wam przeszkadza, rzućcie kością k6. UWAGA: cecha eventowa silna psycha (opanowanie) upoważnia do wykonania jednego przerzutu tej kostki – liczy się jednak ostatni rzut LUB dodania do kostki +1 1 – Tragedia, widać po Tobie absolutnie wszystko, dodatkowo chyba jesteś nawet zielony na twarzy. Dałeś się pożreć stresowi tracisz 1 pkt z egzaminu pisemnego. 2 – No stresujesz się i to widać. Niemniej, nie widać, że to przez ściągane, ale postaraj się coś z tym zrobić. Tracisz 1 pkt z egzaminu pisemnego. 4, 3 – Okej, stresik jest, ale czym jest życie bez odrobiny ryzyka? Mogło być zdecydowanie gorzej, skup się lepiej, żeby nauczyciel nie zobaczył tej całej Twojej egzaminowej ściągi, jakakolwiek by ona nie była. 5, 6 – Luzik, prawda? Co Ty się będziesz stresować jakimś egzaminem, skoro masz ściągę i w sumie to wszystko jedno, przecież jakoś to będzie. Masz dodatkowy przerzut w części teoretycznej.
Rzut na powodzenie:
Przygotowanie, stres – to nie wszystko, nic nie oznacza jeszcze, że Ci się powiodło. Rzuć literką i sprawdź, co przygotował dla Ciebie los. Pamiętajcie, by wziąć pod uwagę poprzednie kostki. UWAGA: cecha eventowa bez czepka urodzony ZMUSZA do ponownego rzucenia kostką, by przekonać się, czy na pewno szczęście Ci dopisuje.
B, J – Co Ci w ogóle strzeliło do łba, żeby ściągać na egzaminie. Chyba nie mija nawet jedna minuta, kiedy zostajesz przyłapany. Lepiej módl się, żeby żaden nauczyciel nie wziął sobie do serca tych wszystkich metod karania, o których czasem mówi Craine w pokoju nauczycielskim. F, D – Nie potrafisz ściągać, albo masz zły dzień i nauczyciel jak na złość stanął akurat przy Tobie na długi, zdecydowanie zbyt długi, czas – nie jesteś w stanie ściągnąć na 4 pkt. G, C – No jakoś to idzie, niby nauczyciel patrzy, ale nie do końca, w efekcie udaje Ci się ściągnąć na 6 pkt. H, A – Mogło być gorzej, co prawda na sam koniec nauczyciel stanął przy Tobie i myślałeś, że wyzioniesz ducha, ale ostatecznie ładnie ściągnąłeś na 8 pkt. I, E – Lepiej być nie mogło, nikt na Ciebie nie patrzy, nikt przy Tobie nie staje przez cały egzamin, a Ty na totalnym luzie ściągasz na 10 pkt!
Część praktyczna
W części praktycznej macie fantoma u którego widać chorobę skóry oraz weneryczną. Musicie wyleczyć obydwie rzeczy, by zdobyć maksymalną ilość punktów. Jeśli byliście na lekcjach, dostajecie 3 pkt za każdą: - Uzdrawianie – prof. Huxley Williams, lekcja (choroby skórne) - Uzdrawianie – prof. Huxley Williams, lekcja (choroby weneryczne)
Dodajecie 2 punkty do literki z lekcji na której byliście. Nie możecie dodać 3 pkt z lekcji o chorobach skóry do lekcji o chorobach wenerycznych. Jeśli napisaliście wierszyk o chorobach wenerycznych macie do kostki z tej lekcji dodatkowo 1 pkt. Rzucacie dwiema literkami na obydwie rzeczy.
Literki:
A - Czy cokolwiek się zmieniło? Chyba nie... w macie 1 pkt za część praktyczną. B, C - Cóż... coś tam udało wam się wyleczyć. B- 2pkt, C - 3pkt za część praktyczną. D, E, F - No, ewidentnie popełniliście kilka sporych błędów, które sprawiły, że wasz fantom nie wyzdrowiał do końca. D - 4pkt, E - 5pkt, F - 6pkt za część praktyczną. G, H - Niestety widać jeszcze oznaki choroby. F - 7 pkt, G - 8pkt za część praktyczną. I - Prawie idealnie! Macie w sobie coś z uzdrowiciela; dostajecie 9 pkt. J- Nie widać żadnych oznak choroby. Wszystko jest perfekcyjnie u waszych pacjentów. Za część teoretyczną macie pełne 10 pkt! Gratulacje.
Za część praktyczną można dostać 20 pkt.
Dodatkowo obowiązkowo rzucacie dwoma kostkami k6. Jedną na wydarzenia, drugą na interakcję z Huxem.
Wydarzenia:
1 - Byliście nieostrożni z chorobą skóry, cokolwiek to nie było, właśnie na was weszła i macie ją na kolejny wątek. Jest widoczna, ale nie macie jej objawów, tylko nie wyglądacie zbyt elegancko... Macie - 3 pkt. 2 - Jakkolwiek wam nie poszło, zrobiliście wielki bałagan i sami wyglądacie okropnie. Może jakiś eliksir wam wybuchł, może coś rozlaliście... W każdym razie Hux zwraca mocno uwagę na ten burdel i trudno mu nie zareagować. - 1 punkt 3 - Wpadliście na kolegę obok i niestety Hux musiał interweniować, pomagać drugiej osobie i was obarczył nieostrożnością, zagrożeniu życia pacjenta. - 2 pkt 4 - Odrobinę wpadła na was choroba skóry. Rzućcie jeszcze raz kostką. Parzysta - Hux to zaważa i macie - 1 punkt. Nieparzysta - Hux nic nie widzi i sprytnie to ukryliście. Cokolwiek nie macie, znika to następnego dnia. 5 - Nawet nie wiecie, że niechcący zaraziliście się chorobą weneryczną przez nieostrożność. Nie widać tego po was, ale niestety, zachorowaliście. Musicie napisać 1 posta jak idziecie do Skrzydła Szpitalnego, bądź leczycie się z choroby. 6 - Żadnych wypadków, wszystko poszło idealnie!
Huxowe!:
1 - Uch, złapały was straszne nudności. Całe szczęście Hux przybiegł z wiaderkiem, widząc was! Rzućcie literką: spółgłoska - zdążył do was dobiec, samogłoska - zarzygaliście się. 2 - Jeśli kiedykolwiek podpadliście Huxowi ten co jakiś czas rzuca na was smutne spojrzenia. Rzućcie literką: spółgłoska - nie rozprasza was jakiś tam nauczyciel, samogłoska - dekoncentrujecie się i macie - 1 pkt. Jeśli nie podpadliście, ignorujecie tę kostkę. 3 - Jeśli kiedykolwiek pogadaliście wesoło z Huxem ten wyraźnie uśmiecha się do was co jakiś czas. Rzućcie literką: parzysta - pouśmiechaliście się do siebie i fajnie, nieparzysta - Hux uprzedza was delikatnie tuż przed popełnieniem błędu macie +1 pkt. Jeśli nie wymieniliście nigdy słowa z Huxem, ignorujecie tę kostkę. 4 - Coś trochę nabroiliście (wylaliście? nabałaganiliście?) tuż pod okiem Huxa. Jeśli jesteście z Gryffindoru, nauczyciel rzuca jakimś żartem. Jeśli nie, też rzuca żartem i każe wam po lekcji posprzątać klasę. 5 - Hux znienacka zadaje wam pytanie! Co on od was chce, kurde, już była teoria... Okazuje się, że to podpucha i to głupie pytanie, bo musicie umieć działać po presją. Parzysta - skapnęliście się, że coś jest nie tak, macie + 1 pkt, Nieparzysta - daliście się wrobić Huxowi i obśmiał się z was. 6 - Zrobiliście coś niesamowicie i Hux mówi, że powinniście lepiej się poznać, bo macie czasem dryg do niektórych rzeczy! Może warto napisać przyjacielski list do nauczyciela. Macie + 2 pkt.
Modyfikatory i inne
Przerzuty: Za każde 10pkt w kuferku z Magii Leczniczej przysługuje jeden przerzut w części teoretycznej lub praktycznej. Jeśli wykorzystałeś przerzut w teorii, nie możesz go użyć w praktyce. Dodatkowo: - 1 punkt za uczestnictwo w co najmniej 2 zajęciach Laboratorium Medycznego - 1 punkt za 3 wypełnione zadania miesięczne Laboratorium Medycznego - 2 punkt za zorganizowanie co najmniej jednego spotkania Laboratorium medycznego - 1 punkt postać młodszą niż 3 miesiące - 1 punkt za 3 przedmioty dodające do Maglii Leczniczej w kuferku
W poście należy umieścić odpowiednio wypełniony poniższy kod:
Kod:
<zg> Punkty w kuferku:</zg> Wpiszcie ile macie punktów w kuferku i ilość przerzutów
<zg>Część teoretyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowany wynik[/url] [b]Ściąganie:[/b] [url=LINK]wylosowane kostki[/url] → w przypadku gdy postać nie korzystała z tego modyfikatora, może tę rubrykę usunąć. [b]Ilość uzyskanych punktów:[/b] wpisać ilość punktów uzyskaną w części teoretycznej [b]Prace domowe i obecności:[/b] [url=LINK] podlinkowanie obecności na lekcji (które się da)[/url]
<zg>Część praktyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowane literki[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) [url=LINK]wylosowana kostka na wydarzenia [/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) [url=LINK]wylosowana kostka Huxowa[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) [b]Dodatkowe punkty:[/b] [url=LINK](proszę o podlinkowanie obecności na lekcji i innych modyfikatorów[/url] [b]Ilość uzyskanych punktów:[/b] wpisać ilość punktów uzyskaną w części praktycznej
<zg>Wynik:</zg> wpisać sumę punktów zdobytych w obu częściach egzaminu i przypisaną im ocenę
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wynik: 10 [ teoria ] + 17 [ praktyka ] + 2 [ spotkanie LabMedu (szukanie manekinów) ] + 1 [ uczestnictwo z LabMedzie (warzenie amortencji i afrodisi / spotkanie na początku roku szkolnego) ] + 1 (trzy zadania LabMedu - doradzanie w jednopostowce, uświadamianie o wenerach w wątku, zbieranie składników zwierzęcych) + 1 [ 3 przedmioty (Koc sygnalizujący, Magiczny fantom, Okulary Diagnostyczne) ] = 32pkt (W)
Uzdrawianie było tym, na czym mu najbardziej w tej szkole zależało. Owszem, być może inne przedmioty powinny być równie ważne, ale to właśnie z tą dziedziną wiązał swoją przyszłość i nie zamierzał skupiać się na niczym innym tak mocno, jak było to w tym przypadku. Egzamin był trochę inny i skupiał się przede wszystkim na tym, co Huxley postanowił przygotować, aczkolwiek Lowell nie wątpił w swoje zdolności i wiedział, że niezależnie od tego, co będzie - pójdzie mu co najmniej dobrze. A raczej powinno, bo z tym mogło być naprawdę różnie. Mimo to pozostawał człowiekiem dobrej wiary, dlatego, kiedy wreszcie mógł wejść do sali i zasiąść na jednym z miejsc, nie bez powodu chwycił za pióro, zapoznając się z arkuszem. I, jak się okazało, profesor Williams był jedną z tych osób, które nie wpierdzielały na egzaminy tego, co pozostawało poza przerabianym w danym roku materiałem. Nie bez powodu zatem pytania były dla Lowella całkiem proste i przyjemne. Pióro szło w ruch raz po raz, powodując powstawanie kolejnych liter - z zatruciem pokarmowym miał przecież do czynienia w pracy domowej skierowanej do profesor Blanc, zaklęcia opatrujące znajdowały się w zakresie umiejętności praktycznych, eliksiry warzył na potęgę i gdyby się tylko postarał, mógłby wrzucić w odpowiedzi swój nowy wynalazek (nad którym nadal jednak pracował), wypadki i leczenie ran po druzgotku, langustniku i szczuroszczecie... Doskonale pamiętał tę lekcję, gdzie sobie doszczętnie rozwalił kolano. Zdania zatem formowały się w prawidłowe odpowiedzi, z którymi nie miał najmniejszego problemu. Ot, jakby miał do czynienia z pracą domową zadaną przez jednego z nauczycieli. Z leczeniem chorób miał trochę więcej problemów, bo ich próba usunięcia - oczywiście podczas części praktycznej - wiązała się z pewnymi niedogodnościami, z którymi nie mógł sobie trochę poradzić. Zwalał to zatem na gorszy dzień, kiedy manekin nie chciał dać się uzdrowić ani po chorobie wenerycznej, ani po chorobie skórnej. Mimo to efekt był minimalny, więc koniec końców nie narzekał. No, przynajmniej się nie zaraził i to było najważniejsze, gdy obcował z tymi pacjentami, podając raz po raz odpowiednie eliksiry. Jak się okazało, czas ten profesor postanowił wykorzystać na zadanie dziwnego pytania, które od razu zaświeciło się pod kopułą czaszki Felinusa jako czysta podpucha. Ot, drobny stres nie zaważył na tym, iż student zmienił jakoś podejście samego siebie do bardziej racjonalnych odpowiedzi. No, głupi na pewno nie był. Chyba, bo czasami mu się jednak zdarzało palnąć coś kompletnie z czterech liter, ale przynajmniej nie tutaj. A gdy wszystko skończył - mógł wreszcie wyjść i zakończyć ten etap zdawania przedmiotu za zakończony i sukcesywny. Przynajmniej tyle dobrego, bo się świetnie przy tym ubawił, bawiąc się w lekarza dla magicznych fantomów Ziutków.
[ zt ]
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia 17.06.21 6:39, w całości zmieniany 1 raz
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Po dość niefortunnym początku egzaminów (jeżeli tak można nazwać totalną klapę podczas próby u Voralberga) Rudej przyszło zmierzyć się z uzdrawianiem. Nigdy nie była wybitna z tego przedmiotu, choć postanowiła włączyć go do swojego studenckiego planu zajęć. Magia Lecznicza była czymś, co według francuzki każdy czarodziej znać chociażby w stopniu podstawowym powinien. Przystąpiła więc do egzaminu, który tradycyjnie rozpoczął się od części teoretycznej. Widniejące na egzaminie pięć pytań napawało optymizmem, lecz ten dość szybko uciekł z organizmu dziewczyny, gdy okazało się, że pierwsze pytanie sprawia jej nie mały problem. Przeszła więc dalej, z nieco większą ulgą zauważając, że najtrudniejszy faktycznie musiał być ten pierwszy krok. Dużo pamiętała z lekcji, w których brała udział i prac, jakie nadsyłała profesorom, więc większość pytań coś jej mówiła i potrafiła udzielić na nie jakiejkolwiek odpowiedzi. Idealnie nie było, ale zdecydowanie mogło być gorzej. Kończąc z teorią przeszła do praktyki i tutaj miało spotkać ją niemałe zdziwienie. Choć zaklęcia, jakie stosowała w kierunku manekinów nie lądowały idealnie, wręcz minimalne błędy łatwo dało się zauważyć gołym okiem, większość z nich czyniła więcej pożytku niż szkody, co u Rudej nie było wcale takie oczywiste. Dziewczyna robiła co mogła, by nie posłać pacjentów na tamten świat i właśnie skupiała się na biednej ofierze nieuważnego kontaktu seksualnego, gdy jak creep zza krzaka pojawił się za nią Wiliams zadając jakieś podchwytliwe pytanie. Dziewczyna nie dała się zbić jednak z tropu i gładko oraz poprawnie podała odpowiedź, za co widocznie zaplusowała u profesora, gdy ten nagrodził ją punktem. Wróciwszy do swojego manekina jeszcze jakiś czas próbowała polepszyć jego stan, ale w końcu musiała przyznać, że więcej niestety nie osiągnie i oddać go w ręce profesjonalisty, by tym samym opuścić salę i uznać ten egzamin za zakończony.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Część teoretyczna: Kości: 4, 3 3, 3 2, 6 3, 5 5>3, 2 Ściąganie: [url=LINK]79, 1, D[/url] Ilość uzyskanych punktów: 4 + 4 - 1 = 7 Prace domowe i obecności: -
Część praktyczna: Kości:A, B 3 4 Dodatkowe punkty: +1 (za postać młodszą niż 3 miesiące) Ilość uzyskanych punktów: 3 + 1 - 2 = 2
Wynik: 7 + 2 = 9 | Okropny
Jak źle ogarnąłem działanie ściągi, to przepraszam. Pierwszy raz ściągam XD
Jak na ironię, to czuł się nieco kiepsko, kiedy przyszedł na egzamin z uzdrawiania. Nieco kręciło mu się w głowie, a ze stresu czuł jak wszystkie informacje uciekają mu z głowy. O tyle dobrze że nie zbiera mu się na pawia. Mimo tego że stara się unikać ściągania tak bardzo jak może, to czasem nie ma wyboru. Wcześniej przygotował sobie ściągawkę ze wszystkich tematów jakie w tym roku przerabiali na zajęciach z uzdrawiania. Po wejściu do klasy usiadł więc zielony prawie tak bardzo jak barwy ślizgonów. No dobra, może nie aż tak bardzo ale jednak coś było na rzeczy. Szkoda że też nie miał jak za bardzo skorzystać z tej ściągi, bo Huxley stał niedaleko niego zapewne gotów skoczyć do niego z wiadrem, gdyby jednak Lilacowi zebrało się na rzyga z tego stresu. Zdołał ściągnąć odrobinkę na pytania do których odpowiedzi albo nie pamiętał, albo nie do końca był w stanie odpowiedzieć w całości. Kiedy przeszli do części praktycznej było tylko gorzej. Nie dość że niezbyt udało mu się wyleczyć cokolwiek, to jeszcze się poślizgnął i wywrócił się na kolegę obok, za co dostał ochrzan od Williamsa. Kiedy zaś wstawał, łokciem potrącił fiolkę, która się przewróciła na inną i tak powstało domino zbitego szkła i różnych cieczy na blacie i podłodze. Albo zaraził się od Hope niezdarnością albo to zdecydowanie nie był jego dzień. Po zakończonym egzaminie z dosyć ferelnym wynikiem, ruszył w kierunku skrzydła szpitalnego z nadzieją że Pani Blanc da mu coś na uspokojenie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wynik: 8pkt(teoria) + 3pkt za lekcję o chorobach skórnych + 3pkt (praktyka 1) + 10pkt (praktyka 2) + 1pkt (zdarzenie Huxowe)Zorganizowanie Labmedu (+2pkt) , Wypełnione zadania na labmed: Uno , Dos, Tres (+1pkt) = 28pkt (W)
Widać w miarę przystępowania do kolejnych egzaminów szło mu coraz lepiej. Pierwszy zdał ledwo, drugi dość dobrze, choć nie wystarczająco na swoje standardy i miał nadzieję, że trzeci egzamin pójdzie mu jeszcze lepiej. Uzdrawianie nigdy specjalnie nie było jego mocną stroną choć teraz, gdy był w trakcie tworzenia bransoletki dość mocno się z tego przedmiotu podciągnął. Zestresowany wchodził do sali, w której odbyć się miał sprawdzian wiedzy. Spojrzał na leżący przed nim pergamin z zestawem pytań. Niby nie było tego wiele, a jednak Max poczuł, jak powoli stres zaczyna na niego nachodzić. Potrzebował chwilę, by oczyścić umysł nim był w stanie napisać jakąkolwiek odpowiedź. Ostatecznie nie poszło mu wcale tak źle. Większość pytań dostała swoją odpowiedź i to w odczuciu ślizgona poprawną. Nieco spokojniej przeszedł więc do praktyki, która okazała się być nieco trudniejsza. Z pierwszym z zadań praktycznie wcale sobie nie poradził. Fantom jak wyglądał na chorego, tak skończył bez wyraźnej poprawy. Może drobne zmiany zostały poczynione, ale nie na tyle znaczne, by Huxley skakał z wrażenia nad zdolnościami Maxa. Przez chwilę pogadał z nauczycielem, który podszedł do niego po tej pięknej porażce i ślizgon chyba miał szczęście, bo gdy zaczął brać się za drugie zadanie, Hux dyskretnie ostrzegł go przed błędem i Solberg mógł się poprawić, a w wyniku tego przypomnieć też sobie poprawne działanie i uzyskać z tego etapu maksymalną liczbę punktów! Mimo drobnych błędów ostatecznie uzyskał nawet tego Wybitnego i z lżejszym sercem mógł opuścić salę egzaminacyjną.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Część praktyczna: Kości:G i H 2 przerzut na 5 4 przerzucone na 1 dorzut E Dodatkowe punkty:lekcja o chorobach skórnych, Ilość uzyskanych punktów: 15pkt za praktyka +3 za lekcje, +4 za modyfikatory
Wynik: 9pkt z teorii +15pkt praktyka +3 za lekcje o chorobach skórnych, + 1 za przedmioty w kuferku, +1 za uczestnictwo w 2 spotkaniach lab-medu ( no 1 | no 2), +2 za zorganizowanie lab-medu - tutaj -> razem 31pkt - W
Nie można było ukryć, że czekał z niecierpliwością na dzień egzaminu z uzdrawiania. Sprawdzenie swojej wiedzy z zakresu magii leczniczej, zawsze było dla niego ekscytujące, a więc i tym razem stawił się na miejscu, w klasie aby przejść egzamin przygotowany w tym roku przez Huxley'a. Zaledwie kilka pytań otwartych, związanych z materiałem, jaki przerobili w tym roku, jednak niektóre z nich były dość rozbudowane, przez co Lucasowi pół godziny wydawało się zbyt krótkim czasem, aby opisać całość. Może dlatego, rozpisał się na pierwsze pytania na tyle, że nie zdążył dać odpowiedzi na ostatnie z nich. Zawiedziony oddał kartkę, by podejść do części praktycznej egzaminu. Drugi etap polegał na wyleczeniu fantomu i nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że niemal od razu jak podszedł do magicznego manekina poczuł mdłości. Nie mógł powstrzymać tego uczucia, a nudności pogłębiały się z każdą minutą. Nie skupił się więc na zaklęciu, które miało uleczyć jego pacjenta, któremu ostatecznie objawy nie do końca ustąpiły. A kiedy profesor zobaczył jak Sinclair blednie, podbiegł do niego, jednak było już za późno. zwymiotował. Nie wiedział czy zjadł coś nieświeżego, czy to przez stres - w każdym razie, nie było to najlepsze zakończenie egzaminu. Nie zauważył też, że lecząc fantoma nie zachował odpowiedniej ostrożności i zaraził się jedną z chorób wenerycznych. Zapewne po kilku dniach dowie się o tym, po objawach i będzie musiał coś z tym zrobić...
|zt|
Ostatnio zmieniony przez Lucas Sinclair dnia 01.07.21 18:26, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : edit uzgodniony z Huxem (brak jednego rzutu kostką))
Doireann Sheenani
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Część praktyczna: Kości:H/H 2 4 Dodatkowe punkty: +1 (za postać młodszą niż 3 miesiące) / - 1 punkt za wydarzenie Ilość uzyskanych punktów: W rozpisce jest chyba błąd: "G, H - Niestety widać jeszcze oznaki choroby. F - 7 pkt, G - 8pkt za część praktyczną.". Analogicznie, H powinno odpowiadać 8 punktom, więc chyba 16.
Wynik: 5 + 16 = 21 - Zadowalający
Oto Doireann miała przed sobą możliwie ostatni egzamin w tym roku. Zajmując swoje miejsce, jeszcze przed otrzymaniem testu, rozejrzała się po sali, by następnie przyjrzeć się nauczycielowi. Nie miała pojęcia, dlaczego tak właściwie zgłosiła się na egzamin z uzdrawiania. Nie czuła się w żaden sposób związana z tym tematem, jednak... Stało się. Podjęła decyzję i w chwili obecnej było zdecydowanie za późno, by móc z niej zrezygnować. Nie było więc szczególnym zaskoczeniem dla samej Puchonki, że poszło jej zdecydowanie przeciętnie. Jednak samymi pytaniami jeszcze się nie stresowała. Koszmar miał nadejść w chwili egzaminu praktycznego. I nie chodziło nawet o to, że Sheenani nie miała wystarczających umiejętności, by wyleczyć nieszczęsnego manekina. Cokolwiek z nim zrobiła, wyglądał, jakby wystarczająco mocno ulżyła mu w cierpieniach, by owy egzamin zaliczyć. Dużo gorzej od resztek choroby, zarówno tej wenerycznej, jak i dermatologicznej, wyglądało bowiem miejsce jej pracy. Doireann zazwyczaj działała... spokojnie i metodycznie. Nie miała w zwyczaju być niezdarną i chaotyczną, a przestrzeń dookoła niej zazwyczaj pozostawała w nienaruszonym porządku. Trudno było jej zrozumieć, w jaki sposób doprowadziła do tego... burdelu. Za to z łatwością pojęła reakcję profesora. Z pokorą przyjęła wiadomość o utracie jednego punktu oraz informację, że na jej barkach spocznie wysprzątanie całej sali. Żart, który Williams rzucił, najprawdopodobniej dla rozładowania sytuacji, dziewczyna skwitowała jedynie uprzejmym uśmiechem; bo chociaż była gotowa ponieść konsekwencje swoich czynów, to zbytnia wrażliwość podpowiadała jej, że profesor mógł powstrzymać się od komentarzy. Poczekała więc, aż sala opustoszeje, by potem zabrać się za sprzątanie. I... poczuła narastające rozgoryczenie, kiedy odkryła, że niektóre stanowiska zajmowane przez Gryfonów również nie należały do najczystszych. Raz jeszcze przeklęła w duchu podziały na dom, po czym wróciła do pracy.
//zt
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Wynik: 3 [teoria] + 14 [praktyka] + 1 [udział w 2x zajęciach LabMedu - I, II] = 18 | Z
Nie był do końca pewien czy podchodzenie do egzaminu z uzdrawiania w jego przypadku było takim najlepszym pomysłem – dopiero w tym roku szkolnym zaczął trochę bardziej nad tą dziedziną magii pracować, ale nie poczynił jakichś zatrważających postępów. Tak mu się przynajmniej wydawało, ale mimo tego po przemyśleniu sprawy zdecydował się podjąć egzaminu z tego przedmiotu, żeby tak faktycznie się o tym przekonać. Zaserwowana im na dzień dobry teoria już mu dała solidnego plaskacza w pysk, dając jasno do zrozumienia, że może lepiej było w tym roku sobie jednak odpuścić i podejść w przyszłym, kiedy jeszcze trochę bardziej się podciągnie. Ale jak już się powiedziało A… Z pięciu postawionych pytań odpowiedział na dwa, z czego jedno tylko połowicznie. A trzeba było sobie jakąś ściągę przygotować i próbować w tym swojego znikomego szczęścia, ale o tym jakoś nie pomyślał, uznając, że przecież na pewno nie będzie tak źle, to w końcu nie transmutacja… Nie ma co, zajebisty początek. Cała nadzieja pozostawała w tym, że tą marność w części teoretycznej jakoś nadrobi praktyką i ostatecznie opuści tą klasę z twarzą. Pochylił się nad fantomem, którego miał za zadanie wyleczyć z dwóch chorób – widocznej skórnej oraz wenerycznej. Pamiętał, że na lekcji dotyczącej tych pierwszych mu nie poszło tak w ogóle i właściwie to samo powtórzyło się teraz; niby coś zrobił, ale ostatecznie nie było widać żadnych większych zmian w stanie manekina. Mało tego – przypadkiem jeszcze na kogoś wleciał i to tak niefortunnie, że wymagana była interwencja nauczyciela, żeby zapobiec jakiejś większej tragedii, za co dostał ujemne punkty, cóż. Troszkę lepiej poradził sobie z drugą z chorób, choć zastosowana przez niego metoda bardziej złagodziła objawy niż faktycznie ją wyleczyła, ale to zawsze coś, prawda? Nie dał się też nabrać na zadane znienacka pytanie-podpuchę ze strony Huxleya, który chyba chciał sprawdzić jego czujność czy coś. Właściwie od razu wychwycił, że coś jest nie tak i dzięki temu odrobinę nadrobił stracone wcześniej punkty. Trzeba przyznać, że to nie popisał się zanadto, ale mimo wszystko był dobrej myśli, że chociaż na jakąś pozytywną ocenę uda mu się to wyciągnąć. Jedno było jednak pewne – nad swoimi umiejętnościami uzdrowicielskimi musiał jeszcze mocniej popracować.
| z/t
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Część praktyczna: Kości:E (5pkt), G (8pkt), wydarzenie nr 5, Hux na 6! (+2pkt) Dodatkowe punkty: 1pkt za młodą postać Ilość uzyskanych punktów: wpisać ilość punktów uzyskaną w części praktycznej Wynik: 6pkt+15pkt+1pkt=22pkt (Zadowalający)
Nie było mowy o tym, aby przegapiła egzamin organizowany przez opiekuna jej domu. Huxa trzeba było kochać i szanować, bo to dobry profesor był i na to zasługiwał. Prawdopodobnie również i na to, aby lepiej się przyłożyć do jego przedmiotu, ale to już był szczerze mówiąc taki szczegół. Na lekcjach mniej więcej uważała, książki coś przejrzała... pobieżnie, ale zawsze. Musiało być dobrze. Może nie popisała się w części teoretycznej, ale nie była asem medycyny. W każdym razie źle też nie było i mogła na spokojnie przejść do części praktycznej. Choroby skóry i wenery... czyli to, co gryfonki lubią najbardziej. Czemu nie wpadła na to, żeby jeszcze lepiej doszkolić się akurat w tych zagadnieniach? Tego to już na pewno nie wiedziała, ale w gruncie rzeczy nie poszło jej chyba tak źle. Zamotała się nieco przy dobieraniu odpowiednich eliksirów do tego, aby finalnie pozbyć się problemów skórnych, ale tragedii wielkiej nie było. Czy zaskoczeniem wielkim będzie fakt, że z wenerycznymi poszło jej o wiele lepiej? Wiedziała, co robi, ale mogłaby być nieco bardziej ostrożna, bo w czasie, gdy wykonywała swoje zadanie i radośnie zagadywała swojego opiekuna domu, z którym wdała się w jakąś ciekawą dyskusję, nawet nie pomyślałaby o tym, że będzie mogła się zarazić wenerą od swojego pacjenta. Zobaczymy jak za jakiś czas będzie wspominała ten egzamin, który w gruncie rzeczy nie poszedł jej źle... I nawet wyniosła z niego pamiątkę!
Mój plan podciągnięcia się z uzdrawiania w tym roku udaje się tylko po części. Umiem niby jakieś tam podstawy, ale wciąż ciężko mi do takich umiejętności, gdzie moim pierwszym odruchem przy zagrożeniu życia innego czarodzieja nie było wzywanie na pomoc kogoś bardziej doświadczonego. Wydaje mi się, że dużo lepiej idzie mi teoria - opowiedzenie po kolei jak coś powinno się zrobić, niż rzeczywista realizacja tych kroków. Nic więc dziwnego, że egzamin pisemny z uzdrawiania idzie mi całkiem nieźle. Udaje mi się odpowiedzieć właściwie na każde pytanie, chociaż z dwoma mam lekki problem, ale coś tam udaje mi się wymyślić, tak że moim zdaniem całość jest w miarę zadowalająca. Za to już same objaśnienie na czym ma polegać zadania praktyczne nieco mnie paraliżuje. Nie za bardzo mam ochotę zajmować się takimi rzeczami jak choroby skóry albo weneryczne. Jeszcze przez przypadek się zarażę i co wtedy? Zdecydowanie wolałabym jakiś złamania czy oparzenia, szczególnie, że byłam na lekcjach na których się takimi rzeczami zajmowaliśmy i doskonale pamiętam jakich zaklęć powinnam użyć. Być może właśnie takie negatywne myślenie przynosi mi pecha, bo coś źle dotykam i na mojej ręce pojawiają się obrzydliwe kropki. Krzywię się mocno i próbuję to szybko ukryć, żeby nie pokazać jaka ze mnie mało profesjonalna uzdrowicielka, ale nauczyciel i tak to zauważa. Ostatecznie z chorobą skóry radze sobie jako-tako, chociaż pewnie tak zaleczony pacjent po chwili wróciłby skarżąc się, że dalej jest chory, z chorobą weneryczną też nie jest źle, pewnie dlatego, że super o wszystko wypytuję i Williams nawet mnie chwali, że mi tak dobrze idzie. Cały egzamin idzie mi w miarę i wychodzi całkiem Zadowalająco.
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
W tym roku nieco pewniej podchodził do egzaminu z magii leczniczej niż przez ostatnie lata. Praktyka w szpitalu sprawiła, że doskonale znał swoje możliwości i wiedział, że na poziomie szkolnym niewiele rzeczy jest w stanie go zaskoczyć. Nie zmieniało to jednak faktu, iż się stresował - dzisiaj miał mieć do czynienia z Williamsem, u którego na lekcjach zazwyczaj wykazywał się, ale wybitnym kasztaniarstwem. Wyposażony w różdżkę, w elegancko wyprasowanej szacie pomknął do swojej ulubionej w Hogwarcie klasy, powtarzając sobie w myślach, że bez problemu da radę. I tak też było przy części teoretycznej - skrobał piórem po pergaminie, dosyć szczegółowo odpowiadając na każde pytanie. Trochę się zajebał przy tym odnośnie ran zadanych przez szczuroszczeta, bo ONMS nigdy nie było jego mocną stroną, ale miał wrażenie, że i tak jakoś wybrnął, z trudem przypominając sobie te pamiętne zajęcia nad jeziorem, kiedy skacowany i obolały (jak Fredka jebnie z bara to nie ma chuja we wsi) przenosił stworzenia do wody. Zbliżając się do manekina, zachował szczególną ostrożność, nie mając ochoty na złapanie jakiejś wenery na koniec swojej edukacji. Dokładnie ocenił z czym ma do czynienia i zabrał się za leczenie, po drodze popełniając kilka drobnych błędów, bo tu upuścił fiolkę z eliksirem, tu rozjebał stetoskop, tam rozciął sobie skalpelem rękaw, w efekcie tworząc w pomieszczeniu istny sajgon, co zwróciło uwagę Huxleya. Gdy nauczyciel podszedł i zbeształ go za ten bałagan, przy okazji zadał jakieś durne pytanie i w pierwszej chwili Aslan chciał odpowiedzieć, mocno zaaferowany swoim pacjentem i egzaminem, ale dotarło do niego, że to zwykła podpucha i próba zdekoncentrowania. Nie z nim te numery! Kiedy uznał, że wszystko co miał zrobić zrobił to posprzątał i dał znać Butcherowi i omal nie zemdlał ze szczęścia, bo mężczyzna ocenił go na Wybitny. Takiego finału się nie spodziewał, ale wynik ten dodał mu +100 do pewności siebie i przywrócił nadzieję, że może faktycznie za kilka miesięcy będzie fantastycznym uzdrowicielem, pełnym pasji i zaangażowania.