Klasa jest bardzo dobrze oświetlona. Z tyłu obok regałów znajduje się zaplecze, w którym magazynowane są zaczarowane manekiny - idealne do ćwiczeń uzdrawiających. Są bardzo cennym nabytkiem profesor Blanc oraz innych nauczycieli magii leczniczej. Są zamknięte na żelazny klucz.
Autor
Wiadomość
Christina Grim
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 152 cm
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Grupa:6 - kolejka II Kostka I:5 Kostka II: 5 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 10 => 7+2 za drugą kostkę = 9 Ilość ciał obcych na drużynę: 26 + 9 = 35 Punkty dla Domu: +5 pkt
Zadanie wcale nie było proste. To, że Russellowi coś nie wyszło, tylko utwierdziło ją w tym przekonaniu, bo w uzdrawianiu to on był lepszy. Skrzywiła się, gdy nadeszła jej kolej. Pewność siebie, która gdzieś tam się w niej zrodziła po pierwszym etapie, wyparowała. Motywowała ją jednak myśl, że jeśli jej się uda, to zdobędzie wiedzę, która umożliwi jej... pewne działania, które planowała w przyszłości. Zebrała się więc w sobie i uniosła różdżkę, by rzucić zaklęcie. - Astral Forcipe! - wypowiedziała zaklęcie, starając się zabrzmieć prawidłowo i stabilnie trzymać różdżkę. Zadział się chyba cud, bo zaklęcie wyszło jej o wiele lepiej niż poprzednio. Nawet nauczycielka to zauważyła, bo Kryśka otrzymała od niej kilka punktów dla Domu.
Grupa:9 - kolejka II Kostka I:6 Kostka II: 5 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 11 => 10 + 5 z pierwszej kostki + 2 z drugiej kostki = 17 Ilość ciał obcych na drużynę: 22 + 17 = 39 Punkty dla Domu: -- [2 przerzuty do wykorzystania]
Drugie zaklęcie prawie wszystkim sprawiało jakieś trudności. Powoli jednak zbierali wyciągnięte z fantoma wykałaczki. Całkiem dobrze szło najmłodszej członkini ich grupy, ale reszta tez radziła sobie nieźle. No a przynajmniej według Scar, bo nauczycielka mogła mieć inne zdanie na ten temat. Zwłaszcza wtedy, gdy zakończyli pierwszą kolejkę i zaczęli następną, już na starcie doprowadzając fantoma do krzyku... Po Ślizgonie do kukły podeszła Craven. Trochę obawiała się tego, że ona również pogorszy stan ich "pacjenta", zmuszając nauczycielkę do interwencji. W końcu nie była zbyt dobra z uzdrawiania. Rzuciła jednak zaklęcie starając się zrobić to jak najlepiej. Tym razem poszło jej o wiele lepiej niż podczas pierwszej próby. Ręka jej nie drgnęła ani trochę, inkantacja zabrzmiała tak, jak powinna. Skutek zaklęcia zdawał się potwierdzać jej opinię, ponieważ wyciągnęła więcej wykałaczek, niż planowała. Z uśmiechem cofnęła się do tyłu, robiąc miejsce przy fantomie dla kolejnej osoby z ich grupy.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Grupa: 3 Tura: 3 Kostka I:3 Kostka II:4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 5 + 2 = 7 Ilość ciał obcych na drużynę: 40 + 7 = 47 Punkty dla Domu:
Szczerze mówiąc, to Max nie do końca nawet wiedział, co się tutaj odpierdala, więc nie był nawet przygotowany na to, że kiedy sam znowu zabrał się do rzucania zaklęć, zaraz po tym, jak podziękował wszystkim zebranym za wielkie zaangażowanie, to już w jego stronę poszybowało coś. Nie trzeba było długo czekać, żeby rzucił całkiem soczystym: o kurwa, a i pewnie innymi uroczymi epitetami, kiedy stwierdził, że jest pod ostrzałem. To chyba nie tak powinno wyglądać i generalnie wyszła jakaś chujnia z grzywną, której nie bardzo chciał oglądać. Chociaż tyle, że kiedy się podnosił, to nie wywalił na siebie całego stołu, czy chuj wie co, a potem był na tyle precyzyjny, że nawet zdołał wydobyć kolejne wykałaczki, co uznał za mały sukces. - Cóż za poświęcenie, moi drodzy. Oto prawdziwa służba lekarska, pod ostrzałem i w środku niebezpieczeństwa! Zasługujemy na pieprzone ordery z ziemniaka - mruknął w stronę pozostałych osób w grupie i nawet mrugnął.
GRUPA 9 TURA II KOLEJKA II Kostka I:5 Kostka II: 1 i 3 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 5-3=2 Ilość ciał obcych na drużynę: 39+2=41 Punkty dla Domu: +5 (w turze drugiej, w pierwszej 20, łącznie 25)
Tym razem Krukonka chciała zrobić wszystko najlepiej jak się da. Przecież umiała, była czarownicą! Mogła wszystko! Nie zamierzała dać się pokonać kolcom, dlatego wbiła się na wyżyny precyzji i rzuciła zaklęcie tak poprawnie, jak tylko się dało. I znów zauważyła ją nauczycielka! I znów ją pochwaliła! To było tak boskie uczucie, Cass czuła się tak, jakby miała pofrunąć z radości. Niestety uwaga nauczycielki okazala sje również zgubą maleństwa. Tak bardzo chciała pokazać się od najlepssej strony, że konoletnie zawaliła wszystko. Fantom zaczął wrzeszczeć, a pani profesor musiała się oderwać od zajęć, żeby uciszać hałas spowodowany jej partactwem. - P-przepraszam - bąknęła cicho Cass i zerknęła przepraszająco na resztę grupy, szczególnie na Lucasa, któremu przytrafiło się to samo. No nawaliła no... Ale może chociaż trochę będzie jej wybaczone?
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Grupa: 9 Kostka I: 6 Kostka II: 4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 7 + 5 + 2 = 14 ? Ilość ciał obcych na drużynę: 41 + 14 = 55 (jak się kopnelam to sorki) Punkty dla Domu: -
Po wystartowaniu drugiej kolejki rozejrzała się po klasie chcą zobaczyć, czy tylko ona miała tak wybitne zdolności z magii leczniczej. Szczęście w nieszczęściu nie, i naprawdę nie chciała się cieszyć z czyichś błędów, które sama też popełniała, ale nie czuła przez to, że kompletnie nie umie nic z tego przedmiotu. Chociaż jakby miała zaufać sobie w nagłej sytuacji, to długo by się zastanawiała. Nie szło im chyba najgorzej, bo na ławce w stosiku leżak już całkiem sporo wykałaczek, ale fantom nadal wyglądał jak tarcza na rzutki. I dosłownie chwilę po tym, jak to pomyślała, ich pacjent wydał z siebie ryk. Nie dało się tego określić inaczej, zaczął wrzeszczeć jak opętany. - Nie przejmuj się, po to tu jesteś, żeby się nauczyć tych zaklęć. - powiedziała, otulając ramieniem młodszą dziewczynę. W poprzedniej turze poszło jej naprawdę świetnie i to był chyba pierwszy raz na tej lekcji, kiedy zaklęcie jej nie wyszło i skutek był aż tak zauważalny i slyszalny. Po raz kolejny na tej lekcji uniosła różdżkę i wypowiedziała zaklęcie w pełnym skupieniu, nie chcąc, żeby fantom znów zaczął krzyczeć. Albo płakać. Pilnowała, żeby jej ręka nie wykonała nawet jednego niepewnego ruchu i chyba jej to wyszło. Obyło się bez ekstra skutków ubocznych, a wyciągnęła więcej wykałaczek niż w ogóle planowała. - Nie wygląda już tak najgorzej, nie sądzicie?
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Kostka I:4 (+5pkt. dla domu) Kostka II: 5 (+2 wykałaczki) Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 9 wykałaczek + 2 = 11 wykałaczek Ilość ciał obcych na drużynę: 20 Punkty dla Domu: +5 dla Gryffindoru
Dżemi najwyraźniej uznał, że takie zabawy były dla pierwszaków, bo on to już na wakacjach, czy feriach leczył urazy wyglądające na ciężkie urazy wojenne, szył urwane głowy, składał połamane kręgosłupy i ogólnie był hogwarckim miszczem w swojej sztuce. Jeżeli jednak tak było, od teraz musiał uznać wyższość Whitehorn, a samego siebie uznać wyłącznie za wice-miszcza. No takie życie, Dunbi. Davies postanowiła go szturchnąć w ramię, aby może jednak wyniósł coś z tej lekcji oprócz słodkiej drzemeczki i zachwytu nad nową panią profesor-doktor. Jej pierwsza lekcja stawiała na przygotowanie na najbardziej podstawowe urazy oraz radzenie sobie z nimi, w dodatku niosła sporo radochy, ale i jakiejś nutki rywalizacji. Morgan, choć raczej obserwowała to z boku, była zachwycona przebiegiem wydarzeń. I nawet Gryffindor nie tracił punktów za bluzgi Brewera! - Astral Forcipe. - wypowiedziała pewnie, celując w poranionego potworną ich ilością fantoma i wyciągając przy tym podobną ilość sztuk, co wcześniej Swansea. Po pierwszej próbie zmierzyła dziewczynę wzrokiem, kompletnie nie wiedząc, jak i czy powinna się do niej odezwać. Ostatecznie posłała jej jedynie ciepły uśmiech - chyba poniosła ją wesoła atmosfera zajęć.
Grupa 5 Kostka I: 5 Wszystko poszło po twojej myśli - Perpetua widząc taki pokaz umiejętności uśmiecha się do Ciebie i otrzymujesz 5pkt dla Domu. Kostka II: 1 1-3: Ręka mocno Ci drży w czasie rzucania zaklęcia, musisz ją opanować, inaczej fantom ucierpi. Rzuć ponownie kostką: Parzysta - Kariera magichirurga czeka za rogiem! Nie można być bardziej precyzyjnym. Perpetua widząc twoje opanowanie jest pod wrażeniem i otrzymujesz dodatkowe 10 punktów dla Domu!
Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 10 Ilość ciał obcych na drużynę: 63 + 5 = 68 Punkty dla Domu: w sumie 30 pkt dla Huffa
Idąc za ciosem i przeświadczeniem, że i tym razem pójdzie jej całkiem dobrze, kiedy Max zapytał kto następny, bez wahania wstała z miejsca. - Spróbuję jeszcze raz - powiedziała, uśmiechając się do chłopaka szeroko, bardzo podekscytowana po ostatnim udanym zaklęciu. Dziewczyna stanęła przed fantomem, wypowiadając bezbłędnie zaklęcie, za co nauczycielka nagrodziła ją punktami dla domu - kolejnymi. I choć początkowo Gabrielle drżała rękę, wzięła kilka głębokich wdechów uspokajając się, po czym wykonała odpowiednie ruchy. W tym momencie spojrzała na nią nauczyciela i chyba była naprawdę pod wrażeniem postępów Puchonki, gdyż po raz kolejny przyznała jej punkty. - Flora, to chyba dzięki tobie idzie mi tak dobrze - powiedziała, przytulając mocno brunetka do siebie, zapewne gdyby nie jej wsparcie, nadal byłaby w czarnej… dziurze.
Grupa 9 Kostka I: 3 Kostka II: 6 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 3+5 ->8 co daje 7 wykałaczek (+2 dodatkowo) = 9 Ilość ciał obcych na drużyne: 55+9= 64 Punkty dla Domu: 5pkt (z poprzedniej kolejki)
Na szczęście dziewczyny radziły sobie lepiej niż on, w wyciąganiu tych przeklętych wykałaczek. Kiedy po chwili Cassandra tak samo jak on kilka minut wcześniej, wywołała krzyk u fantoma, a nauczycielka znowu podeszła aby sprawić za pomocą magii aby zamilkł; chłopak widząc ponurą minę młodszej koleżanki, odezwał się: - Hej, Cass, nie przejmuj sie. Każdemu sie zdarza. Po ich krukonce fantomem zajęła sie Aleksandra, która świetnie poradziła sobie z wyciągniem całej garści wykałaczek. Przyszła kolej ponownie na niego. - Astral Forcipe - wypowiedział formułę zaklęcia, a wtedy jeden z małych i ostrych patyczków, znajdujących sie w ciele fantoma, poruszył sie i zaczął wysuwać z niego, co mogło złudnie prognozować sukces czaru, jednak po chwili wykałaczka urosła i rzuciła się na niego. Osłonił ręką twarz a drugą zaczął machać tak aby odeprzeć atak wściekłej wykałaczki. - Wow, prawie mnie zadźgała... - mruknął, kiedy udało mu się już wygrać walke z kawałkiem patyka. A jeśli chodzi o precyzje, tym razem ślizgon poradził sobie bardzo dobrze. Miał nadzieje, że zła passa opuściła go na dobre.
Lilyanne Scarlett Craven
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Grupa:9 - kolejka III - ostatnia Kostka I:2 = przerzut => 3 Kostka II:3 = przerzut => 4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 7 => 5 + 2 za drugą kostkę = 7 Ilość ciał obcych na drużyne: 64 + 7 = 71 Punkty dla Domu: --
Szło im dobrze, a wiadomo, że jak coś idzie bardzo dobrze, to zaraz musi coś się zepsuć. I tak właśnie było. Najgorzej, że trafiło to w Krukonkę. Najwidoczniej ich fantom lubił sobie pokrzyczeć. Uśmiechnęła się pocieszająco do młodej. Przecież każde z nich dopiero się uczyło, więc nie było sensu kłócić się z powodu nieudanego zaklęcia. Aleksandrze, która rzucała zaklęcie po Krukonce, poszło całkiem dobrze, więc może jednak nie mają takiego pecha? Fantom chyba ich znielubił, bo gdy zaklęcie rzucił Ślizgon, musiał podjąć się walki z wyciąganą wykałaczką, tak jak w pierwszej kolejce sama Scarlett. Przyszła jej kolej, więc rzuciła zaklęcie. Coś jej jednak tym razem nie wyszło, bo jeden ze sztylecików po wyciągnięciu obrał sobie za cel Scarlett. Nie przerwała jednak od razu zaklęcia, lecz kontynuowała je, dzięki czemu wyciągnęła jednak kilka wykałaczek. A chwilę później skupiła się na tej, która ją atakowała. - Moja też była jakaś nawiedzona - powiedziała, gdy już zagrożenie ze strony kawałka drewna minęło.
Wciąż z zaciekawieniem przyglądał się temu, jak dziewczyny sobie dobrze radzą. Czy tylko on miał takiego pecha? Chciałby, by chociaż razu mu coś wyszło lepiej od pozostałych, ale nie, cały czas było coś nie tak. Raz nawet chciał szturchnąć Kryśkę, by jej się nie udało, ale przecież pracowali w grupie i tylko podziałałoby to na jego niekorzyść. Zamiast tego postanowił wziąć się w garść i w końcu zrobić coś dobrze. Myślicie, że to zadziałało? Nie wymagajcie od niego zbyt wiele. Nie poszło po jego myśli i na tym fandom ucierpiał. Westchnął głośno. Czy bo było dla dziewcząt zaskoczenie? On już zaczął się przyzwyczajać.
grupa-6 Kostka I:5 Kostka II:1-> przerzut 3->nieparzysta Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek:7-3 (za 2 kostkę)=4 Ilość ciał obcych na drużynę: 35+4=39 Punkty dla Domu:10 poprzednio +5 teraz
Ofelia Willows
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
grupa 6 - III kolejka Kostka I:5 Kostka II: 2, przerzucona na 6 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek:10 Ilość ciał obcych na drużynę: 39+10 = 49 Punkty dla Domu: +10 dla puchonów
Malymi kroczkami, ale fantom już prawie nie przypominał jeża. Zostało im jeszcze trochę czasu przed następnym etapem, więc Ofelia niezwłocznie przystąpiła do następnej próby. Czas ucieka więc trzeba działać. Willows pewnie siebie złapała za różdżkę i z wielkim staraniem wykonuje gest - Astral Forcipe! - Bez wahania rzuca zaklęcia, poprawnie akcentuje zaklęcie i wyjmuję dużą ilość wykałaczek. Znowu zauważyła to profesor Whitehorn i nagrodziła ją kolejnymi 5 punktami, co daje łącznie 10. Dziewczyna znowu napełniła się dumą i czekała na kolejny ruch drużyny.
C. szczególne : Niski wzrost, chorobliwa bladość, blizny po poparzeniu na lewej stronie ciała, blizny na lewej ręce po nocy z Drejczim. Dziecinny wygląd. Ubrania z motywami mugolskimi.
Grupa:6 - III kolejka - ostatnia Kostka I:3 = przerzut => 6 Kostka II:4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 10 => 7 + 5 za pierwszą kostkę + 2 za drugą kostkę = 14 Ilość ciał obcych na drużynę: 49 + 14 = 63 Punkty dla Domu: --
Gdy Russellowi nie poszło zaklęcie, westchnęła. Co to się z nim ostatnio działo? Chyba miał jakiś problem. Postanowiła, że po zajęciach wypyta go dokładnie o wszystkie szczegóły. W końcu byli przyjaciółmi, więc powinni gadać sobie nawzajem o swoich ewentualnych problemach, prawda? Puchonce poszło lepiej niż im. Podbudowana tym małym, drużynowym sukcesem, Kryśka przystąpiła do czarowania. Uniosła różdżkę i nawet postarała się stanąć stabilnie. - Astral Forcipe! - wypowiedziała inkantację, starając się wszystko dokładnie zaakcentować. Chyba w końcu załapała, jak powinno się to robić, bo zaklęcie wyszło jej całkiem dobrze. Ręką tez w końcu przestała jej drżeć, bo dzięki stabilnemu trzymaniu różdżki wyciągnęła więcej wykałaczek, niż początkowo planowała. Z zadowoleniem cofnęła się od fantoma, robiąc miejsce Alvarezowi. - No dawaj, kochasiu - powiedziała rozbawiona, chcąc nieco go rozweselić.
Grupa: 9 (ostatnia kolejka) Kostka I:1 :< Kostka II: 4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 3 - 3 + 2 = 2 Ilość ciał obcych na drużynę: 71 + 2 = 73 Punkty dla Domu: -
Normalnie pewnie byłaby lekko niepewna po tym, jak wykałaczki, które wyciągał Lucas i Scarlett próbowały z nich zrobić żywy przykład jeżozwierza. Była jednak w tak dobrym humorze, że nawet się tym nie przejęła, tak jak wcześniej szybko minęła jej chwila smutku wywołana łzami fantoma. W końcu był nieżywy, prawda? To, że reagował w pewnym momentach na zaklęcie na znaczyło, że faktycznie coś go bolało. - No chodź, ja Ci nie zrobię krzywdy. Będzie dobrze. - powiedziała, kiedy znowu nadeszła pora na nią. I Merlinie, jak dobrze, że nie dodała na końcu słowa "obiecuję"! Wcale by się nie zdziwiła, gdyby wtedy fantom jakimś sposobem się podniósł, a ona zostałaby przykładem pokazującym "jak szybko zrobić z człowieka tarczę na rzutki". O ile poprzednim razem poszło jej świetnie, tak teraz znowu doprowadziła pacjenta do płaczu. Naprawdę aż tak nie miała wyczucia? - Dobra, przynajmniej nie było zamachu na moje życie. - roześmiała się.
Dziewczynom, ponownie poszło bardzo dobrze. Chłopak aż poczuł się bardzo zakłopotany. Gdyby nie on to pewnie mieliby dużo punktów więcej. Czuł się jak ta kula u nogi. Przynosił im pecha, ale wyglądało na to, że nic na to nie mógł zrobić. Gdyby pogadał z Kryską o tym i owym, na pewno by mu pomogło. Czy zacząłby lepiej czarować? A kto to wie? Być może. Ponoć wyrzucenie z siebie wszystkich zmartwień i myśli pomaga. Russell był typowym błaznem, tylko utrudniało zabawę. Prychnął na słowa przyjaciółki i zabrał się w sobie, by tym razem wszystkiego nie zjebać. Zwłaszcza że w tym etapie był ostatni. Jak mu poszło? Całkiem nieźle. Nawet zdołał dostać dodatkowe punkty. Pokazał przyjaciółce język. - Myślisz, że jestem totalnym przegrywem?
grupa: 6
Kostka I:1 -> przerzut 4 Kostka II:5 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek:7+2 (kostka 2)=9 Ilość ciał obcych na drużynę: 63+9=72 Punkty dla Domu:15 wcześniej +5 teraz
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Grupa: 3 (kolejka III) Kostka I:6 Kostka II:2, parzysta Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 8 (7 + 5 wykałaczek) Ilość ciał obcych na drużynę: 47 + 12 = 59 Punkty dla Domu: +10pkt dod.
Fantom stopniowo łysiał z igieł, co oznaczało, że małymi kroczkami idą do przodu. Oczywiście nie obyło się bez nadprogramowych ekscesów w postaci wrzasków ze strony Pana Jeża czy agresywnych igieł. Na szczęście nikt nie zginął, a gumowy pacjent nie został jeszcze wyrzucony przez okno w skutek buntu personelu medycznego z grupy Bruna. Gdy po raz kolejny nadeszła jego kolej, to formułkę zaklęcia miał już przygotowaną w myślach i tym razem poszło mu zaskakująco dobrze. Nawet się nie zająknął, a język nie ugrzązł mu w otworze gębowym. No i wyszło superancko, jak na niego. Na samym wyciąganiu wykałaczek skupił się jak nigdy, z chirurgiczną precyzją wyciągając igiełki z plastikowego ciała. Zaowocowało to dodatkowymi punktami dla Gryffindoru, co przyjął z wielkim zaskoczeniem, ale i dumą. Będzie miał zapas w przypadku kolejnych szlabanów i kar, które na pewno czekają na niego w niedalekiej przyszłości. Już on znał swoje szczęście.
Grupa: 3, 3 kolejka Kostka I:3 Kostka II: 2 - > nieparzysta jedyneczka Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 3 - 3 = :) Ilość ciał obcych na drużynę: 59 Punkty dla Domu: -
Kiwnął głową słysząc uwagę Freli, bo miało to więcej sensu niż to, że w pierwszej turze cisnęli jak burza, a teraz szło im nie najlepiej. Wróć, to Coltonowi szło tragicznie, bo zarówno Max, jak i Bruno znowu się wykazali i zasilili ich konto o kolejne wykałaczki. Sam nie wiedział czemu podszedł do fantomu taki niezadowolony. Efekt był jeden – ten znowu zaczął drzeć mordę, a w dodatku strzelać igłami w mocno zdezorientowanego lwa. Czy był zaskoczony? Co najwyżej swoją ułomnością. Czy był przerażony? Tylko i wyłącznie faktem, że z niego chuj a nie uzdrowiciel. I tym razem machnął różdżką, żeby pozbyć się latających sztyletów, bardziej z troski o resztę grupy niż o siebie. Kolejny błąd, jaki popełnił, to wciśnięcie w plastikową jeżo-świnię również tych wykałaczek, które wyjął wcześniej. Podliczenie efektów swojej pracy nie zajęło mu dużo czasu, bo było to okrągłe i napawające dumą zero. – No to jednak wzywamy karawan.
Grupa: 5 Kostka I: 2 Kostka II: 1 -> parzysta Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: -2 Ilość ciał obcych na drużynę: 66 Punkty dla Domu: +10pkt
Zdecydowanie to nie był jej dzień. Trzy agonalne krzyki od fantoma były jej cudowną zasługą. Zaklęcia nie wychodziły jej w drugiej turze raz za razem, a kolejne sztuczne łzy uwięzionego w ciele manekina człowieka znaczyły szlak jej porażki. Różdżka drżała jej w dłoni, ale gdy starała się jeszcze coś zdziałać w akcie desperacji. I choć poprawiła nieco swoją precyzję zaklęć to chyba nikt nie było w stanie naprawić teraz szkód jakie wyrządziła. Dlatego też, gdy tylko zdała sobie z tego sprawę usiadła prosto na swoim krześle, składając dłonie na udach i spojrzała przed siebie, w pustą przestrzeń niczym psidwak w płonącym budynku, starający się sobie wmówić, że wszystko jest w porządku.
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Tak moi mili, w ostatecznym rozrachunku ich jeżozwierz dość ładnie wyłysiał, ale zdecydowanie nie była to Frelowa zasługa. O ile z inkantacją nie miała już żadnych problemów i pięknie nauczyła się wymawiać wymagane astral forcipe (język wyćwiczyła podczas nauki angielskiego, aby móc się dość ładnie komunikować z hogwarckimi uczniakami i nauczycielami) to machanie ręką szło jej już zdecydowanie gorzej. Może i udało jej się ruszyć z miejsca nieco więcej wykałaczek niż zakładała, ale znowu trzy z pięciu podskoczyły nieco, aby ostatecznie nie odpaść z gumowego ciałka. Ich martwy pacjent znowu zawył rozsierdzony, ale nikt nie zdawał się już zwracać na to większej uwagi. Nawet profesor Whitehorn bez zbędnego słowa czy zaszczycenia ich spojrzeniem machnęła obojętnie w stronę krzykacza, który natychmiastowo zamilkł. Mimo tych paskudnych aktów i ciągłego pobudzania fantomu do wrzasku, nie mogli powiedzieć, aby poszło im tak tragicznie, jak myśleli że poszło. Honor grupy ratowali tym razem czerwoni zawodnicy, którzy pięknie przebrnęli przez tę bitwę, bo Frela to co najwyżej się nadawała do mieszania manioku i szydełkowania nauszników ochronnych, coby łatwiej im było przejść przez jazgot, którego byli właśnie co świadkami.
Grupa 9, kolejka 3 tura II Kostka I:4 Kostka II:6 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 7 Ilość ciał obcych na drużynę: 73+7=80 Punkty dla Domu: +5 (w turze drugiej łącznie 10, w pierwszej 20, łącznie 30)
Cassandra patrzyła na poczynania towarzyszy z drużyny z coraz większymi oczyma, a gdy do działania przeszła Aleksandra... Och, tu zrobiło się naprawdę poważnie. Tyle kolców za jednym zamachem! Taka skuteczność! O jak wspaniale jej to wyszło! No, Puchonka mogła być z siebie naprawdę dumna. Krukonka aż jej pozazdrościła, ale w bardzo pozytywny sposób. Też chciała tak zabłysnąć! No, i nawet jej się to udało, bo oto kolejny raz rzuciła zaklęcie i znów zerknęła na nią nauczycielka. Znów w idealnym momencie, żeby nagrodzić ją kolejnymi pięcioma punktami dla domu! Ach, zdobędzie ich całą masę! Może Ravenclaw odbije się trochę od dna... No, ale nie ma co dumać nad smuteczkami. Teraz był pacjent, to jest manekin, którym trzeba było się zająć. I pyk! Kolejne siedem kolców poleciało! I wynik drużynowy bardzo elegancko się zaokrąglił.
Grupa: 5 - koniec tury III Kostka I:3 Kostka II:4 Podsumowanie kostek w ilości wykałaczek: 5 +2 =7 Ilość ciał obcych na drużynę: 73 Punkty dla Domu: -
Szło im naprawdę dobrze, wykałaczek na stosie przybywało. Flora z uśmiechem — bo trochę się uspokoiła po wcześniejszych porażkach i krzyku manekina, spoglądała przed siebie, zerkając na niedbale przygotowane notatki z lekcji. Z pewnością będzie musiała to przepisać, gdy wróci do dormitorium lub podczas przesiadywania po południu w skrzydle szpitalnym. Westchnęła, odkładając rzeczy na bok i spojrzała, jak radzi sobie reszta jej drużyny. Z ciekawością przyglądała się ich próbom, kibicując i dodając otuchy. - Po prostu masz talent, tylko musisz popracować nad tym, Gab! Odparła przyjaciółce z uśmiechem, gdy kolejny raz poszło jej tak dobrze. Była z niej dumna, co zresztą pokazywał szeroki uśmiech. Sama znów wstała, zaciskając palce na różdżce i spojrzała na manekin, mając nadzieję, że tym razem pójdzie jej trochę lepiej. Chrząknęła, przechodząc do odpowiedniego ruchu i inkantacji, nakierowując rodzeń różdżki na manekin. Cóż, znów coś przekręciła z wymową, bo jedna z wykałaczek rzuciła się w jej stronę tak, jak wcześniej i teraz miała na szyi zadrapanie w kształcie wielkiego i krzywego "X". Pomimo tego błędu, była dość precyzyjna i wyjęła więcej wykałaczek, które dołożyła do sterty, siadając na miejsce. Poszło im całkiem nieźle.
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Perpetua z nieukrywanym rozbawieniem przyglądała się swoim uczniom próbującym swoich sił przy zaklęciu Astral Forcipe. Absolutnie, nie naśmiewała się z nich! Bardziej cieszyła. Ich zaangażowanie i zainteresowanie lekcją było doprawdy pocieszające i podnoszące na belfrowskim duchu. Małe, atomowe słoneczko kwitło w jej klatce piersiowej - i nawet uciszanie rozwrzeszczanych fantomów, nie mogło zepsuć jej humoru. Była naprawdę, bardzo, bardzo dumna ze swoich podopiecznych. I naprawdę, naprawdę było to widać w jej uśmiechu - a zdawała się uśmiechać nie tylko ustami i oczami, ale całym ciałem, bo dosłownie promieniała. - Wspaniale wam idzie! Nie przejmujcie się tymi krzykami - zaśmiała się perliście, kiedy znów musiała machnąć różdżką na jakiegoś krzykacza, żeby go uciszyć. Wrzeszczące fantomy mogły wydawać się dziwnym urozmaiceniem lekcji - ale dawało to przynajmniej namiastkę "prawdziwego pacjenta". Manekiny jednak nie wpadały w histerię i leżały spokojnie... ale od czegoś trzeba było zacząć. Obojętnie, czy jej uczniowie próbowali opanować zaklęcia by leczyć ludzi - czy zwierzęta, musieli mieć świadomość, że zawsze będą to żywe istoty. A póki były przytomne, to będą reagowały. Nawet nie zorientowała się, że czas leci tak szybko - zdecydowanie za bardzo przeciągnęła drugą turę swojej lekcji, lawirując od ławki do ławki. Choć uczniowie nie zdradzali znamion przemęczenia czy znudzenia - czy mogła być zadowolona ze swojej pierwszej lekcji? - Dobrze kochani, kończymy! Zasiedzieliśmy się trochę! - klasnęła w dłonie, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych. A przynajmniej starając się to zrobić - przeszła też na katedrę nauczycielską, wskakując na biurko, tak jak na początku lekcji. Usiadła wygodnie, zakładając nogę na nogę i rozejrzała się po młodych twarzach. Od uśmiechów na jej policzki wylał się delikatny rumieniec. - W porządku, moje skarby, wspaniale sobie poradziliście! Ostatnie zaklęcie Vulnerra Ferre, będzie głównym tematem waszej pracy domowej. Mam nadzieję, że Ci mniej aktywni - rzuciła wymowne, acz dalej ciepłe spojrzenie na swoje ciche myszki. - Postarają się i nadeślą mi wyczerpujące prace.
_____________________________________
DZIĘKUJĘ ZA LEKCJĘ KOCHANI
Przeciągnęliśmy ją nieco (dobra, ja przesadziłam), więc rezygnujemy z III tury - zamiast tego, trzecie zaklęcie z tej lekcji będzie waszą pracą domową. Akurat ta konkretna praca domowa, będzie dotyczyć tylko tych postaci, które zjawiły się na lekcji fabularnie.
Praca Domowa:
Ostatnie zaklęcie z FAV to Vulnera Ferre - jest to jednocześnie zaklęcie z dość licznej rodziny Vulnera. Bardzo proszę scharakteryzować wszystkie "vulnerowate", szczególną uwagę kładąc na różnice między nimi (i nie chodzi tutaj o drugi człon inkantacji) + podać przykłady ich zastosowania na konkretnych przypadkach. Możecie to zrobić w formie opisowej, tabeli, czy jak tylko sobie to obmyślicie. Pracę proszę podesłać na pocztę Perpetuy do 21 kwietnia.
Dla wyjaśnienia - przeliczyłam wasze kostki raz jeszcze (a właściwie to trzy razy) i wkradło wam się w grupach kilka błędów. W każdym razie, drugie miejsce wędruje do Grupy 6, trzecie miejsce do Grupy 9, a czwarte do Grupy 3. Czwartego miało nie być, aczkolwiek wszyscy byliście megaaktywni, więc grzechem byłoby Was jakoś nie nagrodzić
Nagrody za podium i nie-podium: I miejsce - 20 punktów dla Domu II miejsce - 15 punktów dla Domu III miejsce - 10 punktów dla Domu IV miejsce - 5 punktów dla Domu
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za tę lekcję, za aktywność i w ogóle... Punkty dla Domów i te kuferkowe ogarnę dla Was jeszcze dzisiaj.
Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam na kolejne lekcje!
____________________________
Z tematu - dla wszystkich, którzy chcą się już zmyć
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wieczór, pora niemalże nocna, w międzyczasie udało mu się poniekąd zakraść, poprosić, wyłudzić pewną pomoc naukową ze szkoły, ze skrzydła szpitalnego. Pomoc naukową, wszak, jako że był studentem, mógł na nią liczyć - niemniej jednak wymagało to dość długich wytłumaczeń, ażeby uzyskał zgodę; wreszcie, po długich namowach, udało się. Pielęgniarka, przedstawicielka sfery wyższej, udzieliła komuś tak znikomemu i kompletnie... pozbawionemu jakiejkolwiek przyszłości, klucze do sali służącej do nauki uzdrawiania. Pod jednym warunkiem - jeżeli weźmie te stare, poniszczone, aczkolwiek działające manekiny, a oszczędzi nowe na swoje dziwne wybryki i fanaberie. Nie bez powodu zatem szedł wraz z @Maximilian Felix Solberg, który poprosił go o pomoc. Zaskakujące. Dawno nie rozwinął tak dziwnej relacji do tego stopnia, by chciało mu się komuś pomagać. Podejrzane. Czyżby zachodziły jakieś zmiany w jego działaniu, w jego podejmowaniu jakichkolwiek decyzji? — See no evil, hear no evil, speak no evil. — powiedział sam do siebie, przypominając sobie o tym, że Maximilian nie wie o fakcie zmiany jego pamięci. Weszli razem do sali, do której miał odpowiedni klucz. Włożył go w odpowiednie miejsce, przekręcił, otworzył drzwi. O tej porze, gdy było trochę chłodno i mniej tłocznie, mało kto chciał tak naprawdę spędzać czas poza dormitorium. Tam już leżały trzy manekiny, na których musiał troszeczkę poeksperymentować. Trzy, trochę poniszczone, aczkolwiek działające. — Nie wiedziałem, że interesujesz się uzdrawianiem. — dodał, aczkolwiek potem jeszcze zadał jedno pytanie. — W czym chciałbyś się najbardziej podszkolić?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Po tym, co się ostatnio działo postanowił, że czas w końcu się poduczyć troszkę z uzdrawiania. Poprosił więc najlepszego znanego sobie medyka - Felinusa, aby mu w tym trochę pomógł. Puchon powiedział, że załatwi potrzebne materiały, więc Max zabrał ze sobą tylko różdżkę i udał się do klasy magii leczniczej. Felek już tam na niego czekał w otoczeniu martwo patrzących manekinów. -Dzięki, że zgodziłeś się pomóc. - Powiedział na przywitanie. -Kiedyś myślałem poważnie o karierze uzdrowiciela. Patrząc na to ile mam wypadków, przydałyby mi się jakieś podstawowe zaklęcia sklejające człowieka do jednego kawałka. - Najbardziej narażony był na urazy podczas gry w Quidditcha, ale warząc eliksiry, czy na przykład idąc po schodach, też potrafił sobie coś zrobić. A nie zawsze miał przy sobie apteczkę. -Skąd je wziąłeś? - Zapytał z ciekawości wskazując leżące kukły. Były lekko podniszczone, ale wyglądały na działające.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Lekcje uzdrawiania były lekcjami, które odbywały się - teoretycznie - dość rzadko. Mało kto tak naprawdę przykładał jakąkolwiek wagę do tego przedmiotu. Ot, istnieje. Przyda się? Czasami tak. Ale w większości przypadków nie ma jednak sensu uczyć się go dogłębniej - wystarczy po prostu nauka w postaci... pierwszej pomocy. Przywrócenie tętna, przywrócenie podstawowych czynności życiowych, usztywnienie ran i inne takie. Niemniej jednak, wymagało to znajomości anatomii ludzkiego ciała i tym samym świadomości, jak zachodzą procesy w organizmie. W przeciwnym przypadku... w większości przypadków można zaobserwować rzeczy, które tak naprawdę nie są zbytnio skuteczne. — Luzik. — odpowiedział, czując się trochę swobodniej w towarzystwie znajomego. Ewidentnie, im dłużej zadawał się z Maxem, tym bardziej obniżał mury, jakie wokół siebie postawił. Czy to jest jednak bardzo dobre podejście? Nie wiedział, bo przecież sam jakoś dziwnie zdawał się być... oszukańczy. — W porządku, czyli leczenie ran, oparzeń i innych tego typu. — rzuciwszy w jego stronę, spojrzał na manekiny. Wyglądały na martwe. Jak jego czarna dusza. — Diffindo. — rzucił w stronę jednego z biednych manekinów, zanim zdołał odpowiedzieć na słowa Maximiliana. Na jego skórze pojawiła się niewielka rana cięta, idealna wręcz do potrenowania najprostszych zaklęć. Najprostszych do naprawy ludzkiego ciała. — Pożyczyłem od pielęgniarki. Chyba mnie nie polubiła, ale w sumie nie ma co się dziwić. — wszak nigdy nie był stałym bywalcem i można było uznać jego powód za co najmniej dziwny. — Poćwiczymy Episkey. Proste zaklęcie do prostych rzeczy typu otarcia, zadrapania, drobne rany. Ważny tutaj jest ruch różdżką i wyobrażenie procesu zagojenia. Pozwól, że zademonstruję. — powiedział, spojrzał w stronę manekina, by następnie rzucić Episkey, które usunęło rozcięcie na skórze. Tkanki połączyły się z powrotem, stanowiąc jedną, słuszną całość. — Nie martw się, jeżeli Ci to nie wyjdzie. Za pierwszym razem rzadko kiedy wychodzi. — mruknął w jego stronę, poklepał po ramieniu, niczym dobry przyjaciel (chociaż nim nie był), by następnie sam Max potrenował. Oczywiście wcześniej ponownie rzucił Diffindo.
Kostki Rzuć k6, by przekonać się, jaki efekt wyniosły Twoje starania. Nieparzysta — kompletnie Ci to nie wychodzi, jakoby masz do tego pecha. Jeżeli wylosowałeś 1, zaklęcie niesie ze sobą jakiś, ale znikomy skutek. W innych przypadkach niesie więcej szkody niż pożytku.
Parzysta — niby proste zaklęcie, ale czy aby na pewno? Wykonujesz podobny ruch różdżką, podobnie wymawiasz słowo, ale ostatecznie efekt... o ile jest, o tyle nie do końca udany. Niby rana została zasklepiona, ale po chwili ponownie się otwiera, jakoby proces rzucenia zaklęcia kompletnie się nie udał wewnątrz rany.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max uwielbiał lekcje uzdrawiania właśnie ze względu na ich praktyczność. Ostatnia lekcja z profesor Whitehorn była bardzo interesująca i zainteresowanie Maxa magią leczniczą nie spadło. Po prostu przestał o tym myśleć, jak o jego przyszłej profesji. Jednak nadal chciał wiedzieć, jak leczyć urazy nie tylko te swoje. Na początek jednak taka wiedza była mu najbardziej potrzebna. -Na początek idealnie. Nie jestem mistrzem więc raczej magicznych protez od razu wstawiać nie będę. - Spojrzał, jak Felek bez zbędnego pierdzielenia zaczyna ciąć manekiny. Piękne i przerażające zarazem. -Ważne, że dała nam zabawki i nie musimy ćwiczyć na żywych celach. - Oczywiście zapewne to Max byłby obiektem ich eksperymentów, chociaż o dziwo w tej chwili nie miał żadnej świeżej rany. Oprócz tego gówna na nodze, ale wątpił, żeby podstawowa magia lecznicza tutaj pomogła. -Słyszałem o tym. Mistrz przodem. - Odsunął się, jakby robiąc puchonowi dostęp do manekinu i uważnie obserwował jego ruchy. -Wygląda raczej prosto. - Powiedział i podszedł do pierwszej próby. Manekin znów otrzymał obrażenia, ale tym razem to Max miał być jego wybawcą. Uniósł różdżkę, spróbował powtórzyć gest Felinusa i wypowiedział zaklęcie. Niestety ani gest, ani wymowa nie były poprawne, bo rana tylko się pogłębiła. -Dobra, tylko wygląda. - Zaśmiał się, ale przecież nie będzie się zniechęcał po jednej próbie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Większość lekcji, w mniemaniu Puchona, nie była aż tak przydatna. Ot, kolejne lekcje. Wiadomo, że część informacji z nich wziętych bywała interesująca, a do tego z czasem stawała się możliwa do wykorzystania w życiu codziennym... ale nie we wszystkich przypadkach. Nie bez powodu Felinus poniekąd odnajdował się w uzdrawianiu, ignorowanym, chociaż docenianym w przypadku, gdy zachodzi taka, a nie inna, niekonsekwentna konieczność. Uzdrowiciele nie bez powodu są zarówno szanowani, jak i szykanowani w swojej pracy. I nie bez powodu zamierzał nie brnąć w takie coś. Chciał mieć czas dla siebie. Odetchnąć. Zrobić sobie przerwę. Zapomnieć o problemach życia codziennego. Zwyczajnie... zająć się sobą przez parę dni. — Ja też, także nie ma co nad tym szerzej rozmyślać. — oznajmił, zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno zaklęcie, którego zamierzał nauczyć, jest odpowiednie dla poziomu Maximiliana. — A co, chciałbyś na żywym? — zapytał się, poniekąd drwiąco, ale ostatecznie nie zamierzał pozwalać na to, by ten stał się kimś do eksperymentowania. Ale też - chłopak bardziej woli eliksiry. Felinus natomiast się w nich nie potrafił odnaleźć - niby proste, a jednak znowu, pozbawione jakiegokolwiek... wytłumaczenia. Historia Magii wydawała się być czymś, co mogłoby posiadać ręce i nogi, ale też, nie fascynowały go zbytnio. Najwidoczniej pozostało tylko uzdrawianie. Uleczanie. Pełnienie roli kogoś, kto nie uczestniczy w konflikcie, ale za to zwalcza jego skutki. — Mam nadzieję, że jest równie proste - oczywiście w Twoich rękach. — powiedziawszy, obserwował poczynania znajomego. Doglądał czekoladowymi tęczówkami, zastanawiał się, obmyślał, co może być nie tak. W sumie, nie bez powodu rana na manekinie zdawała się powiększyć. — Vulnus Alere. — wypowiedział, zasklepiając powoli, ale dokładnie ranę u manekina, by następnie rzucić jeszcze raz Diffindo. Biedne manekiny. — Dość sztywny ruch nadgarstkiem, który spowodował, że zaklęcie niezbyt zadziałało. Postaraj się skupić na wymowie. Episkey. E-pi-skey. Z naciskiem na drugą sylabę. — oznajmił, zachęcając go gestem dłoni do kolejnej próby.
Kostki: Rzuć literką, aby dowiedzieć się, jak poszło Maxowi ponownie w zakresie używania zaklęcia Episkey.
A, B, C — zaklęcie może nie zadziałało z wystarczającą mocą, co nie zmienia faktu, iż zaczęło przynosić należyty skutek.
D, E — całkiem nieźle, rana prawie się zasklepiła, niemniej jednak pozostał ślad, delikatne draśnięcie, którego nie mogłeś mimo wszystko i wbrew wszystkiemu naprawić.
F, G — nadal średnio. Znikomy efekt, przypominający brak odpowiedniej mocy, a może chęci? Któż to wie. Nie zmienia to faktu, iż trzeba to wszystko jeszcze raz powtórzyć.
H, I, J — kiepsko. Może nie popełniasz tego samego błędu, co nie zmienia faktu, iż manekin otrzymuje gorszą ranę, niż miał na początku.