Ta droga prowadzi od Hogsemade aż do hogwarckiej bramy. Jest dość szeroka, by z łatwością zmieściły się powozy przywożące uczniów ze stacji kolejowej. Na jej powierzchni widać lekkie wgniecenia od kół, zapewne z okresów gdy już we wrześniu psuła się pogoda i nowy rok rozpoczynał się wyjątkowo deszczowo, przekształcając drogę w wielką rzekę błota. Uczniowie chodzą tędy zawsze do wioski, co zajmuje im około dwudziestu minut.
Podczas podróży przez ścieżkę masz możliwość natknięcia się na uczniów pobierających przede wszystkim galeony od pozostałych uczestników życia w czarodziejskiej szkole. Nikt nie wie, kiedy dokładnie pełnią swoją wartę, niemniej jednak jest to zależne przede wszystkim od Twojego szczęścia. Zaleca się zatem trzymania w minimum trzyosobowej grupie, aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, by iść samemu - jeżeli posiada się odpowiednie ku temu umiejętności.
Aby dowiedzieć się, czy na Twojej drodze stanęli skorzy do bijatyki uczniowie, rzuć kostką.
Spoiler:
1, 2, 3, 5 - całe szczęście, tego dnia podróż wzdłuż ścieżki nie przyniosła Ci żadnych przykrych sytuacji. Pech postanowił Cię odpuścić - na jak długo - niestety nie byłeś w stanie stwierdzić. 4, 6 - swobodna przechadzka? Skądże - na Twojej drodze stają właśnie oni - wymagający pieniędzy, byś mógł w spokoju odejść. Jeżeli nie chcesz wdawać się w żadną bójkę, możesz zapłacić odpowiednią kwotę - zależną od ich humoru. Wówczas musisz rzucić jeszcze raz literką; A oznacza liczbę 1, B oznacza liczbę 2 - i tak po kolei. Następnie mnożysz liczbę przez pięć, odnotowując stratę w odpowiednim temacie. Jeżeli jednak nie możesz zapłacić wymaganej kwoty (przykładowo posiadając mniejszą ilość galeonów), musisz przejść do opcji walki.
Zasady
1. Walka opiera się z początku na wylosowaniu zaklęcia, z którego będziesz korzystać. Odruch ten jest normalny, naturalny, w związku z czym postanowiłeś użyć pierwszego czaru, który przyszedł Ci do głowy, by móc się obronić, gdy próba przekonania uczniów w żaden sposób nie zadziałała.
Spoiler:
A - Acusdolor (zaklęcie żądlące - 0 pkt z OPCM) B - Bombarda (zaklęcie niszczące powierzchnie - 0 pkt z OPCM) C - Conjunctivis (zaklęcie oślepiające ofiarę - 5 pkt z OPCM) D - Drętwota (zaklęcie oszałamiające przeciwnika - 0 pkt z OPCM) E - Expelliarmus (zaklęcie rozbrajające przeciwnika - 0 pkt z OPCM) F - Furnunculus (zaklęcie powodujące pojawienie się białych krost oraz piekących bąbli - 0 pkt z OPCM) G - Rictumsempra (zaklęcie powodujące nagły skurcz mięśni - 0 pkt z OPCM) H - Obscuro (zaklęcie powoduje pojawienie się u przeciwnika czarnej opaski - 3 pkt z OPCM) I - Relashio (zaklęcie powodujące wypłynięcie z różdżki strumienia ognia - 0 pkt z OPCM) J - Jęzlep (zaklęcie powodujące przyklejenie się języka do podniebienia ofiary - 0 pkt z OPCM)
2. Następnie rzucasz trzema kostkami odpowiadającymi za technikę użycia zaklęcia. Ważne współczynniki odgrywają tutaj przede wszystkim wymowa, ruch nadgarstkiem oraz szczęście. Sumując wynik, możesz dowiedzieć się, jak dokładnie podziałało Twoje zaklęcie i czy odniosło jakikolwiek skutek.
Spoiler:
3 - 7 - kompletna porażka, podczas której zaklęcie odbiło się rykoszetem w Twoją stronę pod wpływem Protego. W zależności od wylosowanego wcześniej czaru, zmagasz się z poszczególnym efektem aż do następnego posta; obrażenia natomiast są stałe i prędzej czy później będą wymagały uleczenia przez pielęgniarkę. 8 - 13 - po części dobrze go użyłeś, po części jednak zmagałeś się głównie ze swoim brakiem szczęścia lub odpowiedniej techniki - rzuć jeszcze raz kostką, by dowiedzieć się o ostatecznym wyniku działania zaklęcia. Parzysta - gratulacje, udaje Ci się prawidłowo zastosować czar na jednym z uczniów, odnosząc tym samym częściowe zwycięstwo; to jednak nie jest koniec Twoich działań. Nieparzysta - niestety, zaklęcie to nie jest ewidentnie Twoją mocną stroną, w związku z czym trafia rykoszetem prosto w Twoją stronę. Na szczęście jest osłabione, w związku z czym nie zmagasz się aż nadto ze skutkami tejże nieprzyjemnej sytuacji. 14 - 18 - udaje Ci się bez problemu wyprowadzić czar, w wyniku czego trafiasz jednego z uczniów i powodujesz u niego poszczególny efekt.
3. Wygrana wymaga dziewięciu prawidłowych trafień w stronę przeciwnika. Każdy z uczestników pojedynku posiada po trzy życia, o których informuje w podanym poniżej kodzie. Utrata wszystkich z nich powoduje jednocześnie wyłączenie z walki w postaci nadmiernej ilości obrażeń lub utraty przytomności. Nie można na niej zastosować Rennervate ani pozostałych zaklęć uzdrawiających, tak samo na pozostałych uczestnikach pojedynku - dodatkowo jest zobowiązana do napisania jednego posta w gabinecie pielęgniarki.
4. Każde dziesięć punktów z Zaklęć i OPCM uprawnia do przerzutu jednej z trzech kostek, w zależności od własnego wyboru. Przerzuty obowiązują podczas całej rozgrywki oraz nie resetują się wraz z kolejną kolejką.
5. Mistrz Gry oraz nauczyciele mają prawo do ingerencji w wątek w zależności od własnych preferencji oraz zastosowania odpowiednich kar za udział w pojedynku.
6. Pod koniec swojego posta należy zamieścić stosowny kod.
Spoiler:
Życia:٭ ٭ ٭ Rzucone zaklęcie: [url=Nazwa zakl%C4%99cia]Nazwa zaklęcia[/url] Statystyka z Zaklęć: Liczba punktów w kuferku Wykorzystane przerzuty: Wykorzystane przerzuty Wymowa, ruch nadgarstka, szczęście: [url=kostka, kostka, kostka]kostka, kostka, kostka[/url] Obrażenia: Tutaj wpisz Życia przeciwników:٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭
Kod:
<og>Życia:</og> [size=18]٭ ٭ ٭[/size] <og>Rzucone zaklęcie:</og> [url=]Nazwa zaklęcia[/url] <og>Statystyka z Zaklęć:</og> Liczba punktów w kuferku <og>Wykorzystane przerzuty:</og> Wykorzystane przerzuty <og>Wymowa, ruch nadgarstka, szczęście:</og> [url=]kostka, kostka, kostka[/url] <og>Obrażenia:</og> Tutaj wpisz <og>Życia przeciwników:</og> [size=18]٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭ ٭[/size]
7. W przypadku wygranej otrzymujecie nagrodę w postaci 150g (do podziału) oraz losowy przedmiot z poniższej listy - należy rzucić literką.
Spoiler:
A - Magiczny Flet B - Kompas Miotlarski C - Amulet Uroborosa D - Rozmach Grubej Damy E - Fałszoskop F - Jedno użycie Felix Felicis G - Światełko Dźwiękowe H - Smocza Zapalniczka I - Model Smoka J - Kryształowa Kula
8. W przypadku przegranej tracicie po 150g do podziału od każdej z osób.
- Och, zaczynasz zdanie i go nie kończysz - powiedziała zawiedziona, zerkając na Marka - Widzisz, Syd, tak to jest z facetami - mówiła smutnym głosem - Chodźmy zamoczyć dzioby w piwie kremowym. - dodała wesołym głosem - A Ty się nam tak szybko nie wywniesz, Mark.
Założył bluzę, poniważ zrobiło mu się zimno, i gestem zawołał Cassie. Gdy była już blisko, powiedział: -Najpierw pójdziemy do jego gabinetu, sprawdzić czy tam jest, dobrze? Ponieważ wydaje mi się że tak długo by tam nie leżał. Chociaż nic nie wiadomo.
- Skoczył z mostu i uważasz, że wrócił szybko do normy? Rozumiem magia jako cud, ale to tak chyba nie działa - rzekła smutnym głosem, zapinając powoli guziki granatowego swetra. Uniosła kaskadę ciemnych rzęs i spojrzała na towarzysza - Miejmy nadzieję.
Lustrowała swoim wzrokiem wszystko co napotkała począwszy od wielkich, dębowych drzew, a zakańczając na malutkich, czarnych pajączkach błądzących po cemencie. Szturchała każdy napotkany pod jej stopami kamień, przez co kilka z nich wpadło albo do jakichś dziur, albo przynajmniej znikało w niewyjaśnionych okolicznościach. W pewnym momencie kopnęła za mocno, przez co jeden z tych większych ułamków leśnego chodniczka trafił w kogoś, lub coś. Nie miała zamiaru przepraszać, a zamiast tego zaczęła się w głos śmiać, ale mogła przynajmniej zobaczyć kogoś też trafiła. Podchodząc bliżej dostrzegła osobę, płci przeciwnej najwyraźniej z kimś rozmawiającego, albo żegnającego. Nie zwracając na nich uwagi szła dalej.
-Ała - Powiedział cicho po czym zmierzył lodowatym spojrzeniem Ślizgonkę. Następnie zignorował ją i odpowiedział Cassie: -Tak, możemy mieć tylko nadzieję. Ale cuda się zdarzają.
Zdziwiła się zachowaniem ślizgonki. Nie wyglądała wcale jak małe dziecko, więc skąd takie zachowanie? Westchnęła cicho. - To chodźmy może najpierw do Skrzydła, jest na niższym piętrze. Jak go tam nie będzie, pójdziemy wyżej. Mniej latania po szkole - nie wierzyła, że to powiedziała. Przecież dla niej ruch był zbawienny.
-Dobrze, jak sobie życzysz - Powiedział Mark. Go też zdziwiło zachowanie Ślizgonki. Jak tak można? Ale to w końcu Ślizgoni... W końcu zauważyli, że są już bardzo blisko zamku. Mark poszedł szybszym krokiem, i chcąc aby zrobiła to Cassie, z przyzwyczajenia złapał ją za rękę. Zaraz natychmiast ją puścił, i się zarumienił.
Elianna postanowiła powędrować sobie spokojnie po zamku. Miała czas na zwiedzanie, a jeszcze tego i owego nie znała. Odziana w tunikę czarną, jeansy ulubione oraz szatę nosiła za sobą książki pożyczone z biblioteki, które pomogą jej w odrobieniu zadania domowego z zaklęć. Nosiła także ze sobą dużą, grubą, potężną torbę szkolną. Jak zawsze - taki potrzebny ekwipunek, który Eli wręcz uwielbiała. - Kurcze! Znowu! - syknęła, kiedy doszła do korytarza, bo znienacka wysypały jej się wszystkie książki, a na dodatek kwadratowe okulary lekko zesunęły się z nosa, co tylko pogorszyło sytuację. Dziewczę co o mało się nie przewróciło i, by rozbiło głowę. - Jestem ofiarą losu - syknęła Elianna i postanowiła zbierać już książki. Miała nadzieję, że po drodze żadnej nie zgubiła, bo by bibliotekarka byłaby na nią wściekła. Bardzo wściekła. Jeszcze przeklęła kilka razy. Pozbierała wszystkie zwoje oraz książki. Wsadziła do torby, a potem rozglądnęła się po korytarzu, jakby szukała pomocy...
Mark znudzony jak zwykle chodził po Hogwardzie i okolicach, szukając jakiegoś dość ciekawego zajęcia. Na sobie miał torbę z przyborami, choć ta przeszkadzała mu w spacerze. W oddali zauważył jakąś Puchonkę, która rozglądała się po okolicy, jakby szukała pomocy. Przyśpieszył krok. Po drodze zauważył rolkę, pergaminu. Podniósł ją, i gdy był już dostatecznie blisko Puchonki, zapytał: -Cześć. Czy to może nie twoje? - Powiedział, po czym wyciągnął z kieszeni znalezioną rolkę pergaminu.
- Tak. To moje, dziękuję - odpowiedziała grzecznie Eli i wziąwszy od chłopaka rolkę zwoju, spakowała natychmiast do torby. Na tym zwoju było napisane ważne zaklęcie, które było jej potrzebne do zadania. Dopiero po kilku minutach Elianna zorientowała się, że chłopak cały czas na nią spogląda dziwnie. - Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - spytała i podniosła prawą brązową brew do góry. Zamyśliła się przez chwilę.
Mark nie patrzył na nią świadomie. Z dziwnej przyczyny nie mógł odciągnąć od niej wzroku. Gdy tylko dziewczyna, mu o tym przypomniała, oderwał wzrok. -Przepraszam - Powiedział kompletnie zawstydzony. Ale wtopa. - A tak w ogóle to jestem Mark White. - Powiedział, po czym wyciągnął do niej rękę
Żwawym krokiem razem z Apple doszli na drogę, na szczęście nosił w kieszeni spodni kilka monet na takie zupełnie nieplanowane wypady. - Zajdziemy po jakieś łakocie, po kremowe piwo i może usiądziemy na końcu wioski przy Wrzeszczącej Chacie? Bo widzisz siedzenie w Trzech Miotłach jak jest śliczna pogoda mija się z celem. Oby Apple podzielała jego zdanie, ale zawsze był otwarty na pomysły innych.
Apple uśmiechnęła się szeroko. Przypadła jej do gustu propozycja chłopaka. - Jestem jak najbardziej za. Zrobimy sobie mały piknik. - stwierdziła z zadowoleniem. - W Trzech Miotłach zawsze jest strasznie duszno, a jedzenie i tak najlepiej smakuje na świeżym powietrzu.
Przytaknął kilkakrotnie głową, przekonywał się coraz bardziej, że jest całkiem miło kiedy ktoś podziela jego zdanie i się zgadza z nim. - To w takim razie kierunek Miodowe Królestwo. Uśmiechnął się na myśl o słodkościach które niebawem przyjdzie mu wybierać. Już od ostatniej wizyty w tym sklepie zdążył zapomnieć jak smakują Kwachy czy inne wszelakie słodycze. Musi nadrobić zaległości i to jak najszybciej. Zamyślił się na chwilę po czym powiedział: - Myślisz, ze kogoś spotkamy przy Chacie? Dawno nie widział Christy, chyba nawet od czasu malowania pokoju wspólnego. A tak był ciekawy co u niej, czy ma jakieś plany na wakacje. Musi pamiętać, żeby wysłać jej sowę, bo ciągle się, ku jego niezadowoleniu się mijają.
Słońce zaczęło trochę dokuczać Apple. Dlatego tęsknym wzrokiem zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu cienia, ale niestety jej poszukiwania okazały się porażką. Westchnęła cicho i spojrzała na chłopaka. - Może być Miodowe Królestwo. Ale potem błagam, do cienia! - uśmiechnęła się lekko. - Możliwe, że kogoś spotkamy. Niewykluczone.
No jak można było tak otwarcie narzekać na słońce. Przecież ono było najfajniejszym aspektem spaceru, a wiadomo powszechnie, że w ruchu szybciej się opala niż leżąc bezczynnie. - Pod Chatą będzie go pod dostatkiem. Nawet znajdą miejsce które będzie odpowiadało i jej i jemu. Rolvsson preferował siedzenie na słońcu, ale pogodzić się da obie rzeczy. - O prawie jesteśmy, zaraz się schłodzisz. Pchnął drzwi i kulturalnie przepuścił ją pierwszą do Miodowego Królestwa. - Masz na coś szczególnego ochotę?
- Nie ma za co - mruknęła dziewczyna, odciskając mu rękę. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, ale i uśmiechnęła się do chłopaka z przymusem. - Dzięki, że oddałeś mi rolkę. Potrzebna mi jest bardzo - wytłumaczyła i poprawiła torbę na ramieniu, a następnie włosy. Wpatrywała się w twarz mężczyzny jeszcze i stwierdziła, że jest zwykłym Gryfonem. Od tak. Po prostu zwykły Gryfon. I tyle. Nic nie wyróżniający się w tłumie. Znienacka lekko okulary ześlizgnęły się jej z noska prostego, ale tylko odrobinę. - Chyba się zgubiłeś, Mark- zauważyła Eli i znów się do niego uśmiechnęła. Oparła się o ścianę, aby było jej wygodnie.
Uśmichnął się na jej słowa. Rzeczywiście, można by pomyśleć że naprawdę się zgubił, ponieważ chodził po tym Hogwarcie, szukająć czegoś. A tym czymś było ciekawe zajęcie. -Nie wcale się nie zgubiłem. Po prostu bardzo mi się nudzi i chciałem się przejść. Przyjrzał sjej się bliżej. Była od niego o jakieś 30 centymentrów niższa. -A ty co robisz? - Zapytał Mark, także się uśmiechając.
Panna Bryant westchnęła. Co ona właściwie tu robila? Powinna się udać do biblioteki i odrobić pracę domową, lub po prostu do dormitorium, bo chociaż tam można przemyśleć parę spraw, a w bibliotece niezbyt, gdyż cały czas ktoś się tam kręci. - Ja? Właśnie miałam iść do biblioteki, lub do dormitorium. Zastanawiałam się po drodze co jest lepsze, ale z tego wszystkiego to chyba pogubiłam się. Mam mętlik na dodatek w głowie i mam ochotę na gorącą czekoladę - wyznała z smutkiem w głosie. - O matko, ale marudzę - zauważyła sama Eli. Znów westchnęła i wpatrywała się teraz w sufit. Gryfon mógł dostrzec, że na szyi Puchonki wisi śliczny łańcuszek w kształcie ryby.
Rzeczywiście zauważył ten naszyjnik. Był pięknie wyrzeźbiony, i bardzo przypominał rybę. -Ładny naszyjnik - Powiedział. Zastanowił się nad jej słowami. Po chwili uświadomił sobie chyba, że chyba zatrzymuje Puchonkę. -Skoro musisz iść, nie będe cię zatrzymywał - Powiedział, i także oparł się o ścianę, stawiając torbę na ziemię.
- Wiesz, Mark. Mogę z Tobą zostać, w sumie co mi szkodzi. Przecież nie gryziesz - wyznała panna Bryant i uśmiechnęła się zalotnie, a dzięki wymalowanym rzęsom, puściła mu oczko, dając mu do zrozumienia, że jednak posiada dla niego czas. W końcu biblioteka może jednak poczekać. - Biblioteka może poczekać - powiedziała po czym znów się uśmiechnęła.
Mark uśmiechnął się faktem że znajdzie dla niego czas. Przyjrzał jej się bliżej, próbując odgadnąć jej wiek. Wolał się jednak upewnić. -Ile masz lat? - Zapytał uśmiechając się - Ja chodzę do szóstej klasy, i mam 17 lat. - Wyjaśnił krótko, czekając na odpowiedź Puchonki.
- Prawie piętnaście, ale dobrze, że wyglądam na starszą dziewczynkę - zaśmiała się Eli, poprawiając okulary. Oczywiście pozytywnie wszystko wyszło. Nagle przypomniało się Eli, że jej kuzynka, która mieszka w Paryżu również posiada chłopaka, co ma nawet osiemnaście lat. Szczęściara z niej. Może i jej się przytrafi? - Moja kuzynka ma starszego od siebie chłopaka. I jakoś żyją normalnie, chociaż trzeba z tym uważać - zaśmiała się Puchonka. Eli otuliła się szczelniej szatą szkolną, gdyż nagle powiało nieprzyjemnym chłodem. Zrobiło się nieprzyjemnie. I to bardzo. Poza tym jeśli człowiek im starszy to nie zawsze musi być mądrzejszy.
Mark zaśmiał się cicho. Pzemyśłał jej wypowiedź, i odpowiedział. - Rzeczywiście, że różnica wieku nie ma wielkiego wpływu na związek. Uważam nawet, że jeśli chłopak jest kilka lat starszy, to lepiej, bo jeśli są w takim samym wieku, to dziewczyna jest od niego dojrzalsza. - Odpowiedział, i na końcu się uśmiechnął. Mark poprawił sobie włosy z przyzwyczajenia, i także zrobiło mu się zimno. -Tak się składa, że dziewczyna mojego chłopaka jest od niego o rok starsza. Dobrze im się układa. Niedługo planują ślub.
Eli spojrzała na niego dziwnie. - Wiek się nie liczy, lecz prawdziwe uczucia. - powiedziała szczerze i uśmiechnęła się sama do siebie. Uroczo wyglądała z tymi okularami. - Mi tam się do ślubu jeszcze nie spieszy, a zwłaszcza do pieluch - westchnęła i poprawiła torbę na ramieniu, aby troszkę było jej wygodniej. Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę, a potem znów spojrzała na chłopaka. - No i co powiesz mi dalej coś ciekawego? Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje? - zaciekawiła się Eli.
-Mi także się nie śpieszy - Powiedział, po czym się uśmiechnął. Następnie z dwóch powodów zdjął skórzaną kórtkę. Pierwszy, to że było mu gorąco, a drugi że ładniej było mu w krótkim rękawku. -Bardzo chciałbym pojechać do Japoni. Co roku jakoś się nie udawało. A ty? - Zapytał także ciekawy.