Jeśli tylko tu zapukasz to w Twoje nozdrza od razu uderzy zapach letniej łąki pomieszanej z egzotycznymi owocami. To henna, którą zdolne kobiety pokrywają widoczne partie ciała chętnych osób w tym też turystów. Obejmują one pędzlami najróżniejsze wzory układające się czasem nawet w opowieści. Oczywiście to magiczna henna, którą zdjąć możesz tylko zaklęciem "Akhir", którego nauczysz się zaraz po wyjściu z budki. Na razie jednak rozsiądź się wygodnie i wskaż czy to ręce czy nogi, a może to i to na raz, ma zostać pokryte magicznymi wzorami? Na pewno powinieneś poczuć przyjemne łaskotanie, jednak nie ruszaj się zanadto, bo wszystko popsujesz. Cały zabieg trwa dość długo, jednak jeśli przyjdziesz tu z przyjacielem to powinniście to jakoś razem wytrzymać, poza tym wzory wymalowywane na ciele są niezwykle fascynujące, więc nie da się tu zasnąć... Choć wiesz... Nawet jeśli miałbyś zamiar spać, to nie śpij bo Cię okradną!
Profesor Howard Forester aż trząsł się z radości. Naprawdę, nie trudno było wprawić go w zadowolenie i szeroki uśmiech na jego twarzy. Wiedział, że na razie są to tylko rysunki na kartce papieru, jednak jego wyobraźnia podpowiadała mu co innego. Jego zdaniem siedzieli tutaj ludzie, którzy naprawdę chcieli stworzyć coś fajnego, uroczego i kreatywnego. Mimo że niektórzy wybrali jego zdaniem złe miejsce albo złe znaki, nie mógł odmówić ich szkicom tatuażu czegoś, co miało w sobie pełno uroku, pasji i zaangażowania. Szanował ich zdanie i fakt, że potrafili bronić swoich przekonań. Wiedział jednak, że ma rację i pewnie prędzej czy później mu ją przyznają. Nie wywyższając się, jakby nie patrzeć, żył od nich o jakieś kilka (dziesiąt) lat dłużej, więc miał odrobinę większe doświadczenie życiowe. Obserwował ich starania, dorzucając od czasu do czasu swoje uwagi i uśmiechając się przy tym lekko. Dopiero za jakieś kilka minut zacznie dziać się coś naprawdę magicznego. Przelewanie tego wszystkiego na skórę jest cudowne, odpręża i daje pewność siebie. Gdy wszyscy pokazali mu już swoje rysunki, profesor Forester leniwie wstał i klasnął w dłonie, żeby zwrócić na siebie uwagę. - Moi kochani – zaczął mówić, powoli, dając im czas na dokonanie ostatniej korekty. Podkreślał każde słowo, starając się brzmieć jak najbardziej optymistycznie. – Teraz dopiero przyszedł czas na prawdziwą zabawę. Rysowanie na kartkach, tworzenie henny, to wszystko było niczym w porównaniu z tym, co teraz będziecie musieli zrobić. Przeniesienie Waszych rysunków na kartkach bądź stworzenie całkiem nowych wzorów powinno być niezłą zabawą. Mam nadzieję, że każdy z Was czuje się na siłach, żeby namalować na osobie siedzącej obok Was jakiś ciekawy wzór, który ta będzie musiała nosić przez dwa tygodnie. Pamiętajcie, że powinny to być takie rzeczy, które nie obrażają Waszych „królików doświadczalnych”, że tak się brzydko wyrażę. Dla najlepszych wzorów czekają u mnie małe upominki – urwał, zerkając na nich z nieukrywaną radością. Naprawdę lubił nauczać, było to jego pasją. Jeśli uczniom podobało się, to co mówił i robił, dlaczego miałby przestać mimo swego dość sędziwego wieku? – Do dzieła! Pamiętajcie o tym, że możecie używać zaklęcia Khadi, żeby ożywić rysunek! – rzucił jeszcze, uśmiechając się ciepło i gestem zachęcając ich, aby podeszli do swojego partnera lub też partnerki. Sam krążył między młodymi osóbkami i od czasu do czasu wydawał jakąś opinię na temat tworzącego się wzoru.
Kostki:
Mając na myśli osobę z boku, chodzi mi o osobę, która napisała post przed Wami. Pierwsza osoba tworzy wzór na ciele profesora Howarda, na ciele ostatniej osoby maluje profesor Forester. Będziemy rzucać dwoma kostkami. Pierwsza odpowiadać będzie za to, jak poszło Ci zrobienie tatuażu, druga zaś za to, jak ocenił to profesor Forester. UWAGA! Do lekcji można dołączać przez cały czas trwania wakacji w Indiach, wszystko należy jednak zawrzeć wtedy w jednym poście. Wtedy też zostaną rozdane wszelkie punkty i przedmioty zdobyte na tej lekcji do Waszych kuferków. Po tym poście możecie już zrobić „zt”.
Pierwsza kostka: 1, 2 – wszystko idzie świetnie. Profesor Howard nie musi nic mówić, jego zdanie nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia. Rysunek podoba Ci się tak bardzo, że to co powie i tak tego nie zmieni. Wszystko wychodzi tak, jak to sobie zaplanowałeś i jesteś w siódmym niebie. Zdolności artystyczne, być może dotąd głęboko w Tobie skrywane, ujawniły się w najmniej oczekiwanym momencie, więc Twój tatuaż jest nienaganny pod względem wyglądu. Czy spodoba się jednak Howardowi i zostanie wyróżniony drobnym upominkiem? 3, 4 – kompletna katastrofa. Rysunek kompletnie nie przypomina tego, który udało Ci się stworzyć w Twojej głowie. Może ma to jakieś podobne kształty, jednak linie są krzywe, nierówne i przypomina to bardziej przypadkowe kreski niż jakikolwiek tatuaż. Rysowanie na skórze okazało się o wiele trudniejsze niż na samym papierze, a Twój partner będzie musiał oglądać Twój niewypał przez całe dwa tygodnie. Cóż za pech! Wiedział jednak na co się pisze, oby na Twoim ciele powstało coś ładniejszego. 5, 6 – wszystko wydaje się iść świetnie, trzymasz zdecydowanie pędzel w dłoni, a hennę rozprowadza się po skórze o wiele łatwiej niż po papieże, ale.. w pewnym momencie drży Ci lekko ręka i cały rysunek staje się jedną wielką paćką. Nie da się go w żaden sposób uratować, jednak jesteś na tyle sprytny, że zamieniasz go w zwykłe, małe słoneczko, które mruga do Ciebie wesoło oczkiem (o ile uda Ci się poprawnie rzucić zaklęcie Khadi). Całe szczęście, że masz w głowie tyle rozsądku! Twój partner zamiast okropnego rysunku ma słodkie słoneczko.
Druga kostka: 1, 3, 6 – to chyba Twój szczęśliwy dzień, ponieważ zaklęcie Khadi nie stanowi dla Ciebie najmniejszego wyzwania. Za pierwszym razem udaje Ci się ożywić swój tatuaż, który porusza się teraz dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałeś. Gratulację, zdobywasz nową umiejętność, która może kiedyś naprawdę Ci się przyda? Nikt nie wie, co przyniesie w przyszłości zmienny los. 2, 4, 5 – kompletnie nie wiesz jak zabrać się za rzucenie zaklęcia. Mimo wcześniejszych prób, teraz nie możesz się skoncentrować i wreszcie, po kilku razach poddajesz się i stwierdzasz, że Twój tatuaż równie ładnie wygląda nieożywiony. Po co miałby się ruszać, skoro tak jest dobrze? Profesor Howard patrzy na Ciebie z dezaprobatą, ale Ty nic sobie z tego nie robisz i czekasz z wytęsknieniem na koniec kursu.
Trzecia kostka: Parzysta – profesor Forester jest zachwycony Twoją pomysłowością i przy całej grupie głośno komentuje Twój rysunek. Opowiada o nim ze szczegółami, a na koniec klaszcze zadowolony w ręce i wręcza Ci pojemniczek z henną, starczającą na trzy wątki. Udało Ci się oczarować go swoim pomysłem. Poprzednio rozdawał same składniki, jednak Ty dostałeś hennę, możesz czuć się wyróżniony! Nieparzysta – rysunek ma swój urok, jednak profesorowi Howardowi czegoś w nim brak. Delikatnie sugeruje Ci, że nie jest to może zajęcie, które powinieneś wykonywać na co dzień. Brak Ci jego zdaniem polotu, pomysłowości i odrobiny talentu artystycznego. Na Twoje policzki wpływa odrobina rumieńca, a Ty sam, ze spuszczoną głową, opuszczasz kurs henny tuż po jego zakończeniu, nie odzywając się do nikogo.
Kod:
<retroinfo>Link do tatuazu, ktory zdecydowala sie narysowac wasza postac:</retroinfo> WPISZ <retroinfo>Jak Ci poszlo?:</retroinfo>: WPISZ <retroinfo>Zaklecie Khadi:</retroinfo>: WPISZ <retroinfo>Opinia profesora:</retroinfo> WPISZ
To było dziwne. Naprawdę. Jakoś tak w tym wszystkim wyszło, że miał malować coś na ręce samego profesora i fakt ten nie do końca przyjął się w jego świadomości. Prawdę mówiąc, Jasper był przerażony i nie wiedział czy to wyróżnienie, czy jakaś kara. Niemniej jednak nie zamierzał stać bezczynnie. Szybko zdobył odpowiednie materiały, podszedł do profesora i wyraźnie speszony poprosił, by wyciągnął rękę. Trzymając pędzel pewnym chwytem, umoczył czubek w miseczce pełnej henny i zaczął rysować pierwsze linie. Miał w głowie coś, co nie powinno urazić profesora. Co najwyżej mógłby spojrzeć na niego jak w bardziej dziecinny sposób, ale nikt przecież nie mówił, że to źle. Najwyżej nauczycielowi zostanie pamiątka z wakacji, którą będzie mógł się pochwalić przed resztą grona pedagogicznego. Albo schować pod rękawem szaty, dlatego celowo wybrał przedramię mężczyzny, nie chcąc sprawić mu niepotrzebnych kłopotów w trakcie jakiegoś ważnego spotkania. Nauczyciele ciągle takie mieli, nieprawdaż? Wymyślona w głowie sowa powoli nabierała kształtu, toteż zaczął dokładać większe ilości czarnej papki, lecz coś zaczynało być nie tak, jak zamierzył. Henna rozpłynęła się delikatnie, niszcząc to, co już zrobił. Pozostawienie czarnego kleksa na skórze nie wchodziło w grę, więc Jasper z jeszcze większą ostrożnością zaczął ścierać niepotrzebne plamki, przekształcając całość w słoneczko. Rzucił jeszcze speszone spojrzenie profesorowi Foresterowi i odłożywszy pędzel, wyciągnął różdżkę. Kilka razy próbował rzucić to przeklęte zaklęcie, ale nie działało. Za bardzo się denerwował całą sytuacją. Zdecydowanie. Jednak w końcu musiał uznać, że tak czy siak tatuaż nie wyglądał źle bez ożywienia. Był co najwyżej odrobinę martwy. - Gotowe, profesorze - mruknął cicho, pozwalając na obejrzenie jego dzieła. Na twarzy mężczyzny dostrzegł lekki uśmiech - pewnie pełen pobłażliwości - i naprawdę był zaskoczony, kiedy został pochwalony. Mimo wszystko było to coś prostego, więc dlaczego nie powinien dostać jakiejś nagrody. Problem tylko w tym, że skupiał na sobie uwagę i wyraźnie zażenowany odebrał od profesora drobny upominek, wrzucając go do torby. Podziękował jeszcze za lekcję, po czym odwrócił się do osoby, która miała wykonać tatuaż dla niego. To będzie ciekawe przeżycie. Oby tylko ten ktoś miał choć odrobinę więcej zdolności niż on. A gdy całość została skończona, ledwie obejrzał dzieło i jak najszybciej wrócił na łódkę. Nadmierne bycie na językach zdecydowanie nie było mu na rękę. [zt] Link do tatuażu, który zdecydowała się narysować wasza postać: KLIK Jak Ci poszło?:: 5 Zaklęcie Khadi:: 2 Opinia profesora: 6
Nie mógł opuścić zajęć gdzie mógł wykazać się swoimi umiejętnościami, a zarazem robić też to co kochał. Dlatego podekscytowany pojawił się na zajęciach i postępował zgodnie z poleceniami nauczyciela. W ogóle lubił zajęcia z tym profesorem, o ile to nie były tylko zajęcia z gotowania. Co zresztą było bardzo ciekawe, bo przecież one wcale dużo nie różniły się z eliksirami, a jednak w jeśli w tych nie był aż taki zły, tak w gotowaniu zawsze ponosił klęskę. Zawsze coś przepalał, coś źle doprawił. Zawsze coś! To pewnie była wina niedokładnego przepisu, który każdy mógł dowolnie zmieniać według własnych upodobań, gustów. To nie było jak w przypadku zrobienia eliskiru, gdzie przepis był dokładny, a każde drobne uchylenie od niego czasami kończyło się w bardzo nieprzyjemny sposób. Był w pewnym sensie perfekcjonistą, więc i rysunek wykonywał bardzo dokładnie, jak i też dłużej. Zaskoczyło go to co powiedział profesor. Jego tatuaż miał przyozdobić ciało sąsiada. Zaśmiał się cicho i od razu zerknął na swojego królika doświadczalnego którym był Jasper, a także i na to co go będzie czekać. Oby tylko ktoś się postarał. Uspokoił jakoś Jaspera mówiąc, że już ma to zaklęcie opracowane i też, że już kiedyś to robił. Oczywiście to było kłamstwo, no ale on o tym nie musiał wiedzieć. A widać było, że ten pomysł mu się nie spodobał, więc jakoś musiał uspokoić chłopaka. No i wyciągnął różdżkę, no i rzucił zaklęcie. No i udało się za pierwszym razem. Wręcz idealnie tak jak to sobie wyobraził. - A nie mówiłem, że mam to już opanowane? - Powiedział obserwując swoje dzieło zadowolony i poczekał na opinię profesora, który to wpierw krytycznie spojrzał na to co wymyślił Brandon, ale w końcu ocenił to bardzo pozytywnie i nawet dostał nagrodę. Miło, tylko czy i on będzie miło obdarowany?
Link do tatuażu, który zdecydowała się narysować wasza postać: klik Jak Ci poszło?:: 2 oczka Zaklęcie Khadi:: 1 oczko Opinia profesora: 6 oczek
Świetnie, a już zaczynałem się nudzić. Czy wszyscy w tym dziwnym świecie muszą zawsze potrzebować mojej pomocy? Nienawidzę pomagać ludziom, ale przecież jeśli już ktoś mnie poprosi, to nie mogę odmówić, prawda? Lekko zrezygnowany i zniechęcony chłopak spojrzał pytająco na dziewczynę, która pociągnęła go za rękaw. Chyba kojarzył ją z jakichś zajęć? Nieistotne. Wyglądało na to, że nie potrafiła sobie poradzić z cytryną, którą należało wcisnąć do miseczki, a nie do swoich oczu. Oh, jakie te wszystkie dziewczyny potrafią być nieznośne, upierdliwe i niezaradne! Dobrze, że Freya nie słyszała jego myśli, bo z pewnością dostałby w twarz. - E, jasne, mogę Ci jakoś pomóc - bąknął, mamrocząc pod nosem jakieś zaklęcie, które powinno przepłukać oczy dziewczyny z soku z cytryny. Uśmiechnął się, widząc, że jego zaklęcie powoli zaczęło działać. Cudownie! Dziewczyna powinna być mu teraz wdzięczna do końca życia. Uśmiechnął się złośliwie, zastanawiając się, co by sobie zażyczył za taki gest życzliwości jeszcze jakiś czas temu? - Następnym razem powinnaś celować do miseczki, a nie do swoich oczu, nie sądzisz? - spytał złośliwie i już, już miał coś jeszcze dodać, gdy przerwał mu profesor Howard, rozpoczynając następny etap kursu. Uśmiechnął się niechętnie i słuchał, co ten poczciwy staruszek ma do powiedzenia. Gdy usłyszał, co mają zrobić, na jego twarzy od razu zagościło zniechęcenie. Miał nadzieję, że od razu przejdą do malowania na skórze, a nie będą próbować swoich sił na jakiejś dziwnej kartce. Zrezygnowany rozglądał się przez moment po otoczeniu, szukając inspiracji. Przypomniało mu się jednak, że zawsze marzył o narysowaniu chińskich znaczków na swoim ciele i od razu zabrał się do ich szkicowania. Gdy skończył, pokazał je profesorowi Howardowi, co ten skwitował lekkim kiwaniem głowy. Nie był zadowolony, jednak Chapman zdecydowanie się tym nie przejmował. Nie znał znaczenia tego, co udało mu się stworzyć, ale zdecydowanie mu się to podobało, po co miałby więc cokolwiek zmieniać? Przyszedł jednak czas na ożywienie znaczków. Tanner wyobraził sobie, że tańczą one wesoło, trzymając się za ręce. Skoncentrował się mocno i wypowiedział zaklęcie, przymykając lekko oczy. - Khadi! - tadam! Nagle na jego kartce zapanował ruch, który bardzo ucieszył Tanner'a. Zaklęcie udało mu się za pierwszym razem. Co prawda nie było to dla niego nic nowego, w końcu zawsze wszystko robił najlepiej, jednak ucieszył się przez moment jak małe dziecko. Tanner uśmiechnął się wesoło do Brandona, którego kojarzył jeszcze z Pokoju Wspólnego. - Dawaj nadgarstek - powiedział władczym tonem i uśmiechnął się do chłopaka lekko, próbując namalować to, co sobie wymyślił. Wszystko szło gładko a henną malowało mu się o wiele lepiej, jednak w pewnym momencie ręka mu zadrżała i cały jego misterny plan szlag trafił. Westchnął ciężko, próbując zrobić coś, żeby nadgarstek jego kolegi nie wyglądał na zepsuty. Wyszło mu z tego słoneczko. Zaśmiał się cicho, zerkając na minę Ślizgona. - Wybacz stary, nie miałem zamiaru tak tego oszpecić - powiedział, nie mogąc powstrzymać cichego chichotu. Kilka razy próbował rzucić zaklęcie ożywiające rysunek, ale chyba z tego niekontrolowanego śmiechu nie udało mu się to ani trochę. Profesor spojrzał na niego z dezaprobatą, ale na chłopaku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. miał dobry humor i nic nie mogło mu go zepsuć. Profesor zasugerował mu, że rysunek jest do kitu i więcej nie powinien bawić się henną. Tanner przyznał mu całkowitą rację, uśmiechając się szeroko. Zaraz po skończonym kursie wrócił do łodzi, coby nacieszyć się ostatnimi chwilami wakacji.
Rysunek - kostki: 1 Khadi - kostki: 1
Link do tatuazu, ktory zdecydowala sie narysowac wasza postac: o tutaj Jak Ci poszlo?:: 6 Zaklecie Khadi:: 5 Opinia profesora: 5
Podał swoją rękę koledze z domu obserwując spokojnie to co robił Tanner, jak na razie szło mu całkiem nieźle, do momentu aż coś mu nie poszło i widocznie stracił tą wcześniejszą pewność. Wpierw coś co przypominało piorko stało się dziwacznym słońcem. A słysząc jego śmiech sam uniósł końcówki warg. - Hmm, spoko. Zawsze mogło być gorzej i co najważniejsze to słońce, a nie jakieś męskie genitalia czy inne cholerstwo - odpowiedział, mówiąc tak ładnie tylko dlatego, że blisko nich stał profesor, więc musiał uważać na słownictwo. Na tracenie punktów przyjdzie pora, a teraz musiał pilnować swych słów. Poczekał jeszcze aż profesor sprawdzi pracę kolegi i już mógł stąd spadać. Zerknął, widział? Tyle musiało mu starczyć. Zabrał swoje rzeczy i wybył kierując się w stronę swojej łodzi.
Amelia uśmiechnęła się lekko do profesora, który wyglądał na nieco za bardzo zadowolonego ze swojej roli. Wiedziała, że jest on bardzo podekscytowany i że z pewnością cieszy się na widok tylu uśmiechniętych twarzy, ale nie była w stanie pojąć, dlaczego dalej chce mu się prowadzić różnego rodzaju lekcje i kursy, które swoją drogą były świetne, szczególnie te z gotowania. Przecież wyglądał już na tak bardzo zmęczonego.. westchnęła cicho i przeszła do malowania komuś na skórze cudownego tatuażu. Padło na Chapmana, za którym oczywiście niespecjalnie przepadała, jak za każdym Ślizgonem ostatnio. Niby stereotypowe myślenie, ale właśnie tak się składa, że Ślizgoni uosabiają to, czego panna Wotery nienawidzi w drugim człowieku. Sama ma kilka cech tego domu, jednak cieszy się teraz, ze tiara przydziału zdecydowała inaczej. Cudownie! - Chapman, ściągaj koszulkę, zrobimy Ci krzywdę - burknęła cicho, kierując chłopakiem jak ma usiąść, żeby było jej najwygodniej oszpecić jego cudowną skórę. To znaczy, nie chciała tego zrobić, ale wiedziała, że jej zdolności artystyczne.. cóż, raczej nie uda jej się wykonać jakiegoś cudownego rysunku. Mimo wszystkich swoich sił i całego zaangażowania, jakie poświęciła rysunkowi zamiast łap wyszło jej coś całkiem innego, o niezidentyfikowanym kształcie. Wzruszyła lekko ramionami, mając nadzieję, że Chapman nie dopadnie jej gdzieś w jakimś ciemnym zaułku i nie pobije na kwaśne jabłko. Czasami zapominała o tym, że jest wilkołakiem i mogłaby odwdzięczyć mu się w o wiele, wiele gorszy sposób. Kilka razy próbowała rzucić zaklęcie ożywiające tatuaż, jednak kompletnie jej ono nie wyszło. Nie wiedziała jak się ma za nie zabrać i co gorsza, po kilku próbach odechciało jej się nawet próbować. Howard patrzył na nią z dezaprobatą, jednak panna Wotery nic sobie z tego nie robiła. W końcu dlaczego miałaby przejmować się jego opinią? Wywróciła lekko oczami i czekała na to, co powie o jej rysunku. Oczywiście mu się nie spodobał. Westchnęła ciężko, kiwając głową i po skończonym kursie od razu oddaliła się od budki Mehndi, chcąc jak najkrócej przebywać w towarzystwie jej "ofiary".
Link do tatuazu, ktory zdecydowala sie narysowac wasza postac: klik Jak Ci poszlo?: 4 Zaklecie Khadi: 4 Opinia profesora: 3
Wreszcie zadanie, które bardzo odpowiadało Tanner'owi, nareszcie coś związanego z eliksirami! Uśmiechnął się szeroko, gdy dostał list od swojego kolegi z grupy, który informował go o tym, że nadeszła jego kolej. Podobno wszyscy członkowie mieli przekazywać sobie po tygodniu eliksir Fiksacji. Tanner był mocno zafascynowany, ponieważ nigdy wcześniej nie miał z nią do czynienia. Gdy odebrał eliksir z wyznaczonego miejsca, szybko udało mu się ocenić, jaki jest jego stan i jaki składnik powinien teraz dodać Chapman, żeby eliksir doskonale się prezentował. Z szerokim uśmiechem na twarzy zabrał się za szukanie składników i przygotowywanie całego eliksiru, co było dla niego szczerą ucieczką od nudy kilku ostatnich dni. Z wyższością pomyślał, że gdyby nie on, to eliksir z pewnością by nie przetrwał - składnik, który dodał, powinien trafić do kociołka już wcześniej, jednak nie to było najważniejsze. Tanner uratował całe zadanie Sfinksa! Cudownie. Szukając składników, trafił na coś bardzo dziwnego, co początkowo wzbudziło jego obawy. Okazało się jednak, że nie jest to nic innego, jak zabawkowa Śmierciotula. Tanner uśmiechnął się szeroko na jej widok i zabrał ze sobą, chowając na pamiątkę tego cudownego zadania. Nadszedł czas oddania eliksiru i Tanner spokojnie zostawił go przy budce Mehndi, pisząc list do jakiegoś Silasa, że teraz on ma zaopiekować się ich małym dzieciątkiem.
Kostki: 4 i 3 -> 4! Bonus: Tak Przekazanie eliksiru: Silas Clarck
Melody była nieco zaskoczona, kiedy dowiedziała się, że tatuaż wykonywała będzie na ciele swojej sąsiadki. Wzruszyła ramionami przez chwilę spoglądając na Amelię i zastanawiając się nad rysunkiem. nie chciała przesadzić, więc koniec końców zdecydowała się na coś prostego, ale ciekawego. - Jakbyś mogła zdjąć koszulkę, proszę? - zapytała zamyślonym głosem. Nie znała tej dziewczyny, wiec nie chciała przypadkiem oszpecić jej ciała. Pewną dłonią złapała pędzelek i zaczęła delikatnymi ruchami sunąć po skórze Ślizgonki. Prawie skończyła swoje małe "dzieło", kiedy ręka lekko jej zadrżała, a całość przemieniła się w jedną, wielką paćkę. - To chyba jakieś żarty. Tylko nie to... - jęknęła ze zgrozą. Przyjrzała się temu, a jej szare komórki działały na najszybszych obrotach. Mel zagryzła wargę, a w jej umyśle pojawił się nagle pomysł, jak naprawić szkodę. Szybko namalowała słoneczko, które tym razem wyszło jej po prostu uroczo. - Na prawdę przepraszam. Miało to być coś nieco efektowniejszego, ale... cóż. Z nieco przygasłym zapałem wzięła się za ożywianie tatuażu. Próbowała raz, drugi, trzeci i nic. Prawdopodobnie wpłynęła na to jej wcześniejsza porażka. Wypuściła z irytacją powietrze i stwierdziła, że rysunek i tak jest bardzo ładny, za co otrzymała nieprzychylne spojrzenie od profesora. Przewróciła oczami i pokazała tatuaż do oceny, która o dziwo... była bardzo pozytywna. Nie była pewna, co tak bardzo mu się w nim podobało, w końcu to było tylko zwykłe słoneczko, ale nie zamierzała narzekać, tym bardziej, że otrzymała nagrodę. Uśmiechnęła się wesoło i po skończonym kursie, poszła na przechadzkę.
Link do tatuazu, ktory zdecydowala sie narysowac wasza postac: TU Jak Ci poszlo?:: 6 Zaklecie Khadi:: 4 Opinia profesora: 4
Czekał na swoją kolejkę już wystarczająco długo. Był ciekawy co będzie musiał zrobić podczas kolejnego zadania. W dodatku tutaj zaczynało mu się strasznie nudzić, więc coś co wymagało od niego nieco więcej uwagi niż przez kilka minut było wręcz wskazane. Trochę się zmartwił kiedy to nie dostał żadnego listu od nikogo, że teraz jego kolej. No ale już wcześniej się dopytał gdzie jest miejsce odbioru przesyłki. Po tym jak minął ostatni już tydzień oczekiwań pognał na wskazane miejsce i zaczął szukać skrzynki. No i w końcu znalazł. Zajrzał do środka sprawdzając, czy to właśnie tego szukał. Po czym zabrał i zniknął podekscytowany. z/t z skrzyneczką
Maszerował z dwoma walizkami, a także z zadaniem które miał tutaj zostawić. Nie miał zamiaru tutaj zostawać dłużej, niby nie było tak źle. No ale mimo wszystko znudziło mu się tutaj, ta temperatura też już zaczynała być uciążliwa, przyzwyczaił się za bardzo do klimatu Wielkiej Brytanii i zaczął za nim tęsknić. Wcześniej jeszcze tylko napisał list do Gabriela Chaismore by powiadomić go o tym, że teraz jego kolej jest wykonać zadanie z Złotego Sfinksa. Przy okazji poznał drugiego uczestnika z jego grupy. To trochę zabawne, że nie wiedział kto tak na prawdę uczestniczy jeszcze w tej zabawie, ilu ma "przeciwników". No ale czy to ma jakieś znaczenie? On i tak robi to co do niego należy i jak na razie idzie mu całkiem dobrze, wpierw zadania z astronomii, teraz z eliksirów, więc jeszcze z wróżbiarstwa. Tego właśnie najbardziej się obawiał. Nie rozumiał tej dziedziny i jakoś tak za bardzo go nie interesowała. Tak bardzo się różniła od jego specjalizacji. Trudno i tak się nie spodziewa tego, że wygra. Wziął w tym udział tylko dlatego by się sprawdzić, a nie za wszelką cenę wygrać. Więc nie przyszło mu ani na moment do głowy to by oszukiwać w zadaniach. Zwłaszcza jeśli na razie nieźle sobie radził sam. Odstawił skrzyneczkę tam gdzie sam ją znalazł i ruszył w stronę pociągu który miał go zabrać do Londynu. Odpowiedni moment by się przyszykować do powrotu do szkoły, więc i było trzeba przygotować odpowiednią ilość trunków. Bo zdecydowanie przyda się bimber na otwarcie nowego roku szkolnego. Najbardziej żałował tego, że nie mógł zachować tej aparatury której wykorzystywał do zrobienia tego eliksiru. Z/t Kostki: 4 i 3 Bonus: Chyba tak Przekazanie eliksiru: Gabriel I. Chaismore