Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zapomniana świątynia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Administrator




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySro Cze 18 2014, 14:29;


Zapomniana świątynia

Miejsce od wieków przez nikogo nie odwiedzane. Dawna świątynia była poświęcona bogom czczony przez jeden z odłamów wiary praktykowanych na tym terenie. Odkąd potomkowie tamtych ludzi wymarli, świątynia została nietknięta. Mawia się, że miejsce to jest nawiedzane przez zmarłych. Mało kto jednak jest na tyle odważny, by zapuścić się do wnętrza i sprawdzić tą legendę.

Powrót do góry Go down


Connor Scoot Sullivian
Connor Scoot Sullivian

Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 32
  Liczba postów : 21
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8982-connor-scoot-sullivian
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8990-sowa-connora#251923
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8992-connor-scoot-sullivian#251928
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Lip 12 2014, 20:29;

Trzecie zadanie zapowiadało się ciekawie, jednakże na pewno nie należało do łatwych. Kiedy dostał książkę, czuł się szczęśliwy. Miał nadzieje, że będzie sobie mógł długo posiedzieć przy tym tomisku. Tłumaczył każdą stronę dokładnie. Siedział nad tą księgą dobre kilka godzin, nie jadł, nie pił, nawet nie wychodził do łazienki. Jednak udało mu się przetłumaczyć tylko pięć stron. Wyczerpany zostawił to wszystko, mając nadzieje, że w następnym dniu pójdzie mu lepiej. Scoot najwidoczniej szczęścia nie miał do run. W tym dniu ewidentnie mu nie szło. Był załamany. W końcu od pracy oderwała go dobra duszyczka? Raczej nie, właściwie nie wiedział czy to dobrze, czy źle. W końcu poszedł sobie odpocząć, ale nie skończył pracy. Usiadł i myślał, jak się z tym zadaniem uporać. Miał tydzień, a właściwie nawet mniej... Westchnął, wyjął merlinową strzałę i zapalił. Rozluźnił się nieco. Nic z tego więcej nie będzie. Wziął książkę i postanowił oddać kolejnemu uczestnikowi. Oby mu poszło gorzej niż mnie. Pomyślał i napisał krótki liścik do Xaviera, po czym stawił się w wyznaczone miejsce na przekazanie książki.

Kostki: 2 i 5
Bonus: Nie
Przekazanie księgi: Xavier Y. Zoellis
Powrót do góry Go down


Xavier Y. Zoellis
Xavier Y. Zoellis

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 319
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8082-xavier-yuri-zoellis#225133
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8083-pamietam-kazdy-list#225135
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8149-xavier-yuri-zoellis
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Lip 12 2014, 20:58;

Gdy do Xavierowych uszu dobiegło to, iż ma wykonywać teraz jakieś zadanie, bo coś znów się ruszyło... To nawet nie poczuł tego zbyt szczególnie. Dlaczego? Nie przejmował się bowiem tym wszystkim jak Ci co mieli brać w tym udział. Choć zżerała go ciekawość o tym, jak szło jego siostrze w Sfinksie to nie pytał. Nie pytał, bo wiedział że jakiekolwiek bliższe znajomości z tą dziewczyną sprawią, że znów zrodzą się same kłopoty. Każda rozmowa z nią stanowiła oddzielną puszkę pandory. Idąc tym tropem zgniótł otrzymany list i podpalił go końcem różdżki wrzucając do wody. Zaraz po tym ruszył w stronę zapomnianej świątyni gdzie odebrał od Connora księgę nie zadając zbyt wiele zbędnych pytań. Dlaczego? Bo zaprawdę nie obchodziło go co w środku na niego czeka. Miał zadanie. Wykona je. Jak? O tym za chwilę się przekonamy.
Gdy znalazł się w swojej samotni przystąpił do tłumaczenia. Tłumaczenia, które przez pierwsze dziewięć stron wydawało się tak proste, że nawet roześmiał się... Nie spodziewał się, że jego pamięć absolutna sprawi, że znów wszystko okaże się żałośnie łatwe. Może za to powinien podziękować przyszywanym rodzicom? Zniszczyli mu psychikę, ale podarowali diabelczy talent, którego nikt nie znał oprócz kilku bliskich osób. Na pozór bliskich, wszak poza kumplem Malakiasem, Zilyą czy nawet Blanką, niewiele osób kojarzyło jego imię. Szczególnie tu, poza Ardealem, gdzie nikt nie patrzył na niego jak na zabójcę. Jednak po tych dziewięciu stronach tłumaczenia Xavier umknął ku księgom prawdawnym, które miały go przekonać o jednej kwestii w książkach. Z tym problem niemały był, gdyż Indira to zakazany teren był, nauczyciel zatem go złapał pytając o powód podróży, a widząc to co dzierżył Xavier pod ręką od razu chciał punkty Slytherinowi ujmować. Jako że jednak wakacje trwały, a zieloni wyzerowany licznik mieli to wszystko zakończyło się na: "niech cię więcej tu nie spotkam". I smutnym było to, że XYZ mruknął: "pierdol się", a potem ruszył do dalszej pracy.
Co ciekawe XYZ spotykał myśli, że książka jest zaczarowana, będzie sprawiała problem. Ale żadnego nie było. Magia jakby cicha była i mało się odzywała tym razem, co dziwne było, a nawet zawiodło Xaviera. W drodze tłumaczeń nawet podręczny gramofon znalazł... Nie wiedział czemu postanowił go komuś podarować. Czyżby jego serce z czarnego przechodziło w ludzkie?
Zadanie ukończone. Zadanie zaliczone.

Kostki: 4,3
Bonus: Nie
Przekazanie księgi: William Henderson
Powrót do góry Go down


William Henderson
William Henderson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 130
  Liczba postów : 79
https://www.czarodzieje.org/t8984-william-henderson
https://www.czarodzieje.org/t8994-ptak-willa#251958
https://www.czarodzieje.org/t8986-will-henderson
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPon Lip 14 2014, 14:07;

Kiepsko mi idzie. Z tą myślą w głowie, ale z cieniem uśmiechu na ustach Will przyszedł do świątyni by odebrać księgę. Znał mniej więcej poczynania rywali z grupy i w porównaniu z nimi wypadał dość blado. Tłumaczenie run nie było może pasjonującym zajęciem dla przeciętnego Hogwartczyka, ale chłopak czół lekki dreszczy na myśl o interesujących tajemnicach jakie musiała skrywać. Minimum do wyrobienia stanowiło siedem stron, ale czytanie runicznego pisma pochłonęło Williama do tego stopnia, że zanim się zorientował miał gotowych dziewięć. Postanowił zając się jeszcze jedną by zakończyć okrągłą liczbą. Fakt, że tłumaczenie zaciekawiło go tak bardzo miał też negatywny skutek. Przesiedział w bibliotece wiele godzin więc zniósł tam sporo swoich rzeczy by nie musieć po nic wracać do sypialni. Nierozważnie zostawiał je bez opieki gdy wybierał się gdzieś dalej w poszukiwaniu pomocy naukowych. Przez to dał szansę młodej Gryfonce na drobną kradzież. W ten sposób pozbył się kilku galeonów. To nie była jednak jego jedyna przygoda w bibliotece. Nocą, zbierając się już do wyjścia po przetłumaczeniu dziesięciu stron postanowił zajrzeć do Działu Ksiąg Zakazanych. Przez kilka chwil bił się z myślami, ale ostatecznie ciekawości wzięła górę. Ileż niezwykłych informacji musi zawierać to miejsce. Są na tyle niezwykłe, że dyrektor zabrania z nich korzystać. Wiedza zawarta w dziale poświęconym starożytnym runom nie pomogła Williamowi w poszukiwaniach. Znaki były zbyt trudne jak na jego poziom zaawansowania. Udało mu się przetłumaczyć zaledwie kilka, do tego całkiem nieprzydatnych. Opuszczając bibliotekę cudem uniknął złapania przez nauczyciela, który miał dyżur. Ten zrzucił kilka książek przez nieuwagę co dało Williamowi szansę na ucieczkę. Uniknięcie kary tylko zachęciło chłopaka do ponownej próby w przyszłości. Przetłumaczyłem spory fragment księgi. Byłem w Dziale Ksiąg Zakazanych. Uciekłem nauczycielowi. Szkoda tylko tych galeonów.

Kostki: 4->6 i 2(powiedzmy, że zabrała mi kilka galeonów bo ekwipunek mam pusty)
Bonus: Nie
Przekazanie księgi: Utopia Blythe
Powrót do góry Go down


Utopia Blythe
Utopia Blythe

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : najmłodsza Blythe, klon Psyche
Galeony : 1231
  Liczba postów : 1084
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8678-utopia-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8682-utopia
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8681-utopia-blythe
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPon Lip 14 2014, 22:30;

Jeśli Will sądził, że kiepsko mu szło, nie widział jeszcze moich wyników . Z niechęcią odebrałam mu księgę, obawiając się kolejnej porażki. Nie potrafiłam skupić się na tym, co działo się wokół mnie, a już zwłaszcza w Indiach. Z góry przeczuwałam, że nie nadrobię już tych punktów, które zdobyłam. I słusznie.
Starałam się jak mogłam, by przetłumaczyć runy, z pomocą przyjaciół odnalazłam w miasteczku bibliotekę… A to wszystko tylko po to, by księga wciągnęła mnie w swoją bezkresną otchłań i zabawiła się mną, jak kolejną marionetką wpatrującą się w jej karty. Zniknęłam na całą dobę, starając się odszyfrować tajemne znaki, a gdy się ocknęłam, byłam głodna i przemęczona, ledwie poruszająca się w indyjskim upale. Nie chciałabym wracać do tego wspomnienia, ale prześladuje mnie cały czas, wciąż przypominając, jak łatwo dałam się omamić. Zmusiłam się do dwudniowej przerwy. Nie czułam już tej presji czasu, jako że byłam ostatnia z naszej grupy. Najgorsza z Austri, wielka reprezentantka Hogwartu. Chyba już nic gorszego mnie nie spotka.
Pełna oporów zabrałam się za tłumaczenie, z trudem opierając się księdze. Zamykałam ją za każdym razem, gdy zaczynałam czuć, że działo się coś złego i wzięłam ze sobą Archemiaua, by w razie czego wybudzał mnie z transu swoim miałczeniem czy błazenadą. Ostatecznie skończyłam z siedmioma przetłumaczonymi stronami i miałam dosyć. Gdybym zabrała się za więcej, to i tak niczego by nie zmieniło.

Kostki: 5 i 5 >2
Bonus: Tak
Przekazanie księgi: jestem ostatnia
Powrót do góry Go down


Gittan Svensson
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 783
  Liczba postów : 589
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8353-gittan-svensson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8360-gittan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8361-gittan-svensson
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySro Lip 16 2014, 14:25;

Kostki: 5 -> 2, 2
Bonus: nie wiem :<
Przekazanie księgi: Freya Vacheron

Svensson bardzo obawiała się kolejnego etapu Projektu Sfinks. Była na wakacjach, gdzie w głowie wirowała jej hinduska muzyka, niesamowicie piękne krajobrazy. Gdyby potrafiła malować, na pewno siedziałaby przy wodospadach, ogrodach z płótnem, zatracając się w olśniewającym widoku. Gittan jedyne, co potrafiła tak naprawdę, to tańczyć. Jednak balet był tajemnicą, o której nie mówiła byle komu. Nie mogła więc stanąć na plaży, rozpoczynając małe jezioro łabędzi. Słysząc o podchwytliwym trzecim etapie ze Sfinksa, aż włos się zjeżył na głowie. Nie wiedziała, czego tym razem mogą oczekiwać od niej organizatorzy. Bała się,że zawali i będzie musiała święcić oczami przed matką i przyznać się do wielkiego błędu: porzucenia baletu dla magii.
Aż serce mnie boli przez zawirowania z punktacjami, bo Utopia na pewno przekazała Gittan księgę, życząc jej powodzenia. Chciała zapewne spytać, jak poszło, czy wszystko w porządku, w końcu łączyła ich przyjaźń, ale ciężar książki sprawił, że po prostu zaniemówiła. Ona miała ją przetłumaczyć? W tydzień? Wiedziała, że zatraci się w niej całkowicie, będąc ciekawą, co będzie dalej. Siedem stron to za mało, za szybko jej pójdzie, kiedy będzie mogła się delektować? Przez to roztrząsanie się nad ciekawymi stronicami straciła doprawdy zbyt wiele czasu. Nie spała i nie jadła, a to spowodowało, że przez kolejne dwa dni musiała wypocząć i nawet nie zajrzała do księgi. Zaczęła ją tłumaczyć, wmawiając sobie, że zdąży. Mieli tydzień, siedem dni, sto sześćdziesiąt osiem godzin nie dało się zmarnować. A Svensson dokonała właśnie cudu. Ledwo przetłumaczyła pięć stron, a już musiała oddać księgę i zanieść ją do Zapomnianej Świątyni. Widząc Freyę przed gmaszyskiem, położyła opasłe tomisko na jakiś murku, przytuliła ją i życzyła powodzenia. To nie było łatwe zadanie. Zarówno Freya jak i Gittan wiedziały, jakie negatywne skutki mają runy. Człowiek potrafi się w nich całkowicie zatracić, przestając zauważać mijających godzin. Żałowała, że nie ma aparatu, chociażby mugolskiego, który pozwoliłby uwiecznić strony tak rzadkiej księgi. Za bardzo ją wciągnęła, jak każda pasja!
Powrót do góry Go down


Freya Vacheron
Freya Vacheron

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1056
  Liczba postów : 410
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8405-freya-lethe-vacheron#237837
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8407-poczta-frejki#237861
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8406-freya-vacheron#237859
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPią Lip 18 2014, 14:06;

Dzień jak co dzień. Od jakiegoś czasu Vacheron praktycznie nie myślała o Złotym Sfinksie, dając się porwać bez reszty wakacyjnym przygodom i beztrosce, ale bynajmniej nie zamierzała wariować, kiedy w końcu dojdzie do następnego etapu projektu. Może trochę za bardzo sobie odpuściła, za co w głębi serca ganiła samą siebie, jednak w krótkim czasie stwierdziła, że jeśli ma odpaść, to odpadnie i już nic tego nie zmieni. Zresztą nawet nie wiedziała jak daleko zajdzie w tym projekcie, może akurat następnego dnia utopi się w jakimś szalonym zbiorniku wodnym, w którym ratownik strzela zaklęciami, jeśli się nie ucałuje jakiegoś słonia? Tak czy inaczej, list otrzymany od Gittan lekko ją zestresował. W końcu poprzednie zadania poszły jej łatwo i nie spodziewała się komplikacji, a tutaj Szwedka używała swoich rodzimych przekleństw, by określić diabelskość jakiejś księgi, z którą miała pracować blondynka. Niemniej jednak Freya nie zamierzała wymiękać i o wyznaczonej porze stawiła się we wskazanym miejscu, by odebrać księgę i jeszcze z troską spytać, czy Svensson na pewno dobrze się czuje, bo nie wydawała się być w najlepszej formie. Krótko porozmawiały, a następnie Szwajcarka zabrała się do pracy nad przekładem run tak starych i tak cudownych, że aż serce biło jej szybciej, gdy na nie patrzyła. Udała się do miejscowej biblioteczki, przeklinając świat na czym stoi za to, że nie były to zbiory nawet w połowie tak obszerne, jak te w szkole, ale za to spotkała ją miła niespodzianka, kiedy podczas poszukiwań odpowiedniego woluminu znalazła podręczny gramofon, a zaraz po wyjściu z biblioteki w ręce dosłownie wpadł jej przecudowny zabawkowy kwintoped! Usiadła w jakimś zacisznym miejscu, z dala od hałaśliwych wakacjuszy i puściwszy jakąś uroczą muzyczkę ze swojej nowej zdobyczy, zabrała się do tłumaczenia, które... nie sprawiało jej najmniejszych problemów! Frejka zupełnie nie rozumiała przed czym ostrzegała ją Gittan, stara księga nie dość, że nie wywierała na niej żadnego złego wpływu, była tak interesująca i przepiękna, że Vacheron najchętniej nigdy by się z nią nie rozstawała! Oczywiście trochę czasu nad sią spędziła, ale bardziej wynikało to z zaangażowania niż obowiązku, bo oto po przetłumaczeniu wymaganych siedmiu stron, z rozpędu przetłumaczyła następne trzy, kończąc pracę dopiero, kiedy uświadomiła sobie, że za kilka minut jej łódka odbije od brzegu i musi szybko wracać na przystań. Zebrała wszystkie rzeczy, łącznie z gramofonem i kwintopedem i popędziła do zatoki, zadowolona z efektów, jakie odniosła w następnym etapie Sfinksa.

Kostki: 6 ->3 i 3
Bonus: nie wiem
Przekazanie księgi: jestem ostatnia
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyWto Lip 22 2014, 02:36;

Czekała na niego przy schodach, obracając pióro od kapelusza w dłoni. Podejrzany, perfidny, bezczelny typ. Że też wcześniej nie wpadła na to, ze coś kombinował. Splotła ręce na piersi, przez chwilę wyglądając naprawdę podejrzanie w tej pozycji. Dopiero później puściła ręce luźno wzdłuż ciała, odchylając głowę do tyłu, jakby chciała spojrzeć wymownie w niebo. Zamiast tego przeciągnęła się i stanęła rozluźniona w tej bezpiecznej pozycji oczekując Archibalda. Powitała go lekkim uśmiechem, typowym dla niej, kiedy w końcu dostrzegła go w oddali. Na szczęście miała już swój plan odwetu, którego nie mogło nic popsuć. Prawie nic. Oprócz niej samej. Zamachała Blythe, jakby miał problem ze znalezieniem jej. Czekała aż do niej podejdzie i kiedy znalazł się w odpowiedniej odległości rzuciła.
— O, tu jesteś — bo faktycznie dość późno go zauważyła zza tych krzaków. Zaraz potem padła cała serenada innych: „O”. „O, szlag”, kiedy potknęła się chcąc do niego podskoczyć w jednym kroku: „O, mamo”, kiedy przygotowane na ich spotkanie kajdanki wpięła zamiast na obu jego rękach, na jednym swoim przegubie, a drugim jego, następnie „O, mogłam jednak kupić te kajdanki bez antywłamania magicznego”, ostatnie „O” z kolei odnosiło się tylko i wyłącznie do widoku zachodzącego słońca, bo jak się okazało nastała mroczna pora.
— Ściemnia się — oznajmiła szarpiąc lekko nadgarstkiem — Kurcze, nie tak to miało wyglądać. Miałam Cię tylko skuć i nie uwolnić, póki nie oddasz mi różdżki. Więc… różdżka? — zasugerowała patrząc mu w tęczówki oczu z uwagą. — Archibald… to sprawiedliwa wymiana. — szarpnęła znów kajdankami , ściskając bransoletkę na jego nadgarstku — nie puszczę Cię, póki tego nie załatwimy.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyCzw Lip 24 2014, 17:51;

Gdyby podejrzany, perfidny, bezczelny typ miał okazję zobaczyć, jak Ira wierci się w miejscu, szukając swobodnej pozy, pewnie zdążyłby rozpracować genialny plan i dostrzec szalone kajdanki. Był jednak w specyficznie dobrym nastroju i, wyjątkowo, wyciszył nieco swój tryb wiecznego obserwatora, więc to, co aktualnie działo się wokół, nie wzbudzało jego zainteresowania. Podobno nazywało się to odpoczynkiem. W każdym razie, dotarł do zapomnianej świątyni, nawet nie mając większego problemu ze zlokalizowaniem jej, a po drodze zdążył usłyszeć, że to miejsce jest nawiedzane i mało kto znajduje wystarczająco wiele odwagi, aby się tam zapuszczać. Uśmiechnął się wtedy nieznacznie, nie potrafiąc sobie wyobrazić jak Magyar odmawia wstępu.
Skinął głową na powitanie, przerzucając wzrok z oczu Iry na znajome pióro, aby chwilę później zaszczycić ją rozbawionym spojrzeniem. Nie byłaby sobą, gdyby dała mu czas na jakikolwiek komentarz - ledwo otworzył usta, chcąc zapytać gdzie podziała się jej różdżka, a już musiał skupić się na kolejnym, iście rycerskim wyczynie. Złapał ją tak niefortunnie, że umożliwił manewr z kajdankami. I to z antywłamaniem magicznym. Uniósł brwi, prawdziwie zaskoczony, a na odgonienie paskudnie prymitywnych myśli musiał poświęcić nieco więcej niż ułamek sekundy. Zlustrował Węgierkę uważnym spojrzeniem, budząc się dopiero, gdy szarpnęła kajdankami drugi raz.
- Oww, sprawiedliwa - potwierdził, choć ton jego głosu wskazywał na to, że wcale się z tym nie zgadza. Uśmiechnął się uprzejmie, przymrużył oczy i uniósł nieco rękę. Teraz to on pociągał za kajdanki. Od kamiennej ściany dzielił ich dystans nie większy niż dwa kroki, pokonał je więc sprawnie i bez większych komplikacji (czytaj: nie potknął się!), co usprawniło proces przyparcia Iry do muru. Wolną ręką sięgnął po czarne pióro, które wciąż trzymała w dłoni i wyplątał je ze szczupłych palców. Pokierował nim, delikatnie muskając gładką skórę - zaczynając na ramieniu, a kończąc przy uchu. Pochylił się nieco. Prawie stykali się nosami.
- W takim razie nie puścisz - stwierdził, wpatrując się w nią uważnie. Powrót do bezczelności? Na moment, bo zaraz odsunął się, aby przebiec wzrokiem po otoczeniu. W ostatnich promieniach słońca musiało wyglądać ciekawiej niż za dnia. - Całkiem tu ładnie. Idziemy zwiedzać? - zapytał, zupełnie ignorując kajdanki. No, prawie, bo wypieranie myśli było w tych okolicznościach zadziwiająco utrudnionym zadaniem.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 03 2014, 02:27;

Jego ratunek przyjęła tak naturalnie, jakby właśnie do tego stworzył go Bóg, czy zrodziła magia, cholera go wie. Kiedy złapał ją w pasie, zaaferowana swoimi kajdankami najpewniej w ogóle tego nie poczuła. Jak było powszechnie wiadomo, Ira ciężko dzieliła uwagę pomiędzy kilka rzeczy na raz. A priorytetem nie był teraz jego przyjemny zapach wdzierający się do nozdrzy. Go skutecznie wypierała. Zamiast tego, umysł zajęty był skutecznym manewrem wiążącym jego ruchy. Uśmiechnęła się do Blythe z satysfakcją, nie zauważając w tym pewnej ironii. To Blythe zdawał się czerpać więcej profitów z tego nowego położenia. O ile ona w pierwszym momencie miała nadzieję na odzyskanie różdżki, o tyle już w następnej chwili straciła na to nadzieję. Oparła się wygodnie o mur, do którego ją przyparł i przechyliła głowę lekko na bok. Jeśli uciekała od bliskości jego twarzy do swojej to tylko instynktownie. Jej mimika nie wyrażała żadnego skrępowania. Chociaż podświadomie ściszyła ton do zalotnego szeptu.
Znalazłeś sobie zabawę, Archie? Może pchniemy ją… — w miarę swoich słów, wcisnęła kolano, a zaraz potem udo pomiędzy jego nogi, popychając do tyłu. Tylko… — trochę… — położyła dłoń na jego piersi i wspomogła się ręką — na wyższy… — zawiesiła ton. Albo naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, jak perwersyjnie brzmiała, albo była aż tak dobrą aktorką. Z Irą trudno było stwierdzić. Bujała się niebezpiecznie pomiędzy uroczą nieświadomością, a perfidną bezczelnością. — … poziom?— zakończyła w końcu i miała idealną pozycję, żeby się uwolnić z pod jego naporu, ale zobaczyła coś za jego plecami. W swoim rozkojarzeniu cofnęła całkowicie nogę i spróbowała zwykłego kroku, ale zamiast naprzeć na niego uwalniając się z jego uścisku, wpadła prosto na jego pierś, obejmując go za kark dla zapewnienia sobie pełnej stabilności.
Widziałeś to? — nagle straciła zainteresowanie i tą pozycją i jego osobą. Do tego stopnia, że nawet się nie odsunęła, mimo, że patrzyła mu w oczy z odległości kilku centymetrów, ciepłym powietrzem owiewając jego usta.— Coś tam się poruszyło — zauważyła w bardzo charakterystycznym instynktownym ruchu znajdując lukę w jego postawie. Zadziwiająco łatwo, jak zawsze kiedy nie myślała co robić, tylko po prostu to robiła, zajmując sobie głowę czymś innym. Wyminęła go zgrabnie, ale zawiesiła się na swoim przegubie, ciągnąc rękę Archibalda za sobą. Jakby tego było mało, feralnie kajdanki zaczepiła na tym samym nadgarstku co jego, co wcześniej nie stanowiło problemu, kiedy stała przodem do niego, ale w momencie, w którym oboje obrócili się w swoją stronę.
Czekaj, to niewygodne — zauważyła nagle, postanawiając, że w obecnej sytuacji jest gotowa do poświęcenia swoich planów — zaraz nas odepnę — sięgnęła wolną dłonią do kieszeni spodni przeszukując je wszystkie po kolei — Oj… — to „oj” w jej ustach powinno zabrzmieć ostrzegawczo — gdzie mój kluczyk, Arch? Zabrałeś go? — wpatrywała się w jego twarz, odczytując w niej negującą odpowiedź — Nie? No nic, trudno. Zrób tak… — okręciła się w taki sposób, że obejmował ją w talii, a ich nadgarstki znajdowały się po jednej stronie jej boku — To co? Idziemy po przygodę?
Uśmiechnęła się do niego sugestywnie i zaraz zerknęła na ich skute razem dłonie.
Znaczy wiesz… tą historyczną przygodę, odbierającą dech w piersiach — zastanowiła się nad tym co mówi i przygodny seks z seks-dodatkami w sumie brzmiał nawet podobnie z opisu. Zmarszczyła brwi — Po prostu chodźmy do tej świątyni.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPon Sie 04 2014, 23:13;

W tym nowym położeniu ilość profitów zdawała się rosnąć z każdą mijającą chwilą, a Archibald widział je bardzo dokładnie. Jakby tego było mało, niespodziewana reakcja Iriny oraz jej uśmiech (zmieszany z satysfakcją), stwarzały zbyt wiele możliwości. Jak otumaniony wahał się przy decyzji, czy może te możliwości wykorzystać - bez zbędnego zdradzania się z tym, bo jego sugestywny uśmieszek nijak odkrywał myśli. Nie był człowiekiem, który przejmowałby się ogólnie pojętą poprawnością - chciał? Mógł. Egoizm połączony z innymi cechami nie dawał innych opcji. Jedynie mentalność błądziła gdzieś z tyłu, wymachując gwałtownie rękoma i sugerując, że to zachowanie godne siedemnastolatków w składzikach na miotły. Nie ignorował jej całkowicie, ale pamiętał. Dziwnym trafem głowę przechyliła idealnie - mógłby teraz przerwać (przerwać względnie, w praktyce tylko kontynuować!) cudowną intrygę i rzeczywiście wyruszyć na wspomniany przez nią wyższy poziom. Zamiast tego przejechał czubkiem nosa po gładkim policzku i odgarnął palcami wolnej ręki kosmyki włosów, żeby móc przygryźć delikatnie płatek jej ucha, w ten sposób formując odpowiedź, bo słowa nie lubiły być nadużywane. Ręka szybko znalazła miejsce na idealnej krzywiźnie talii Magyar, ale nie zdążył skomentować jawnych sugestii. Mrugnął szybko dwa razy, kiedy tak nagle się wyrwała. Zmarszczył brwi, niezadowolony ze zmiany wygodnej sytuacji, ale kiedy kręcił głową, przekazując że nic nie widział, nie mógł powstrzymać się przed uśmieszkiem. W jej towarzystwie uśmiechał się zbyt często, co właśnie zauważył. Nie miał ochoty sprawdzać, co się poruszyło, kiedy była tak blisko, ale umożliwił jej wyminięcie i unosząc lekko rękę do góry, już wiedząc, że zaraz będzie musiała się zatrzymać. Kontaktował nadzwyczaj dobrze, a kiedy wyswobodził się z nuty amortencji w perfumach Iry - jeszcze lepiej. Chociaż zalotny szept okropnie mu się spodobał. Widział w nim bardzo przyjemne rzeczy, synestezja sprawdziła się bardzo poprawnie.
- Absolutnie - zaprzeczył. Jemu było bardzo wygodnie. Na pytanie nawet zaczął odpowiadać. - Nie, ale... - w tym miejscu musiał przerwać, bo Ira wcielała nowy plan w życie. - ... ale zawsze możesz mnie przeszukać - dokończył. - Chociaż tak też jest całkiem dobrze.
- Naprawdę jestem zdumiony, że nie wybrałaś dziś łodzi - dorzucił jeszcze, przesuwając dłoń po podbrzuszu Iry, zaszczycając ją podobnie zalotnym szeptem, który już zdążył utkwić mu w głowie. - Bardzo ładne się bawisz. Idźmy.
Kilka kroków wystarczyło, aby dotrzeć do wejścia, jednak samo przekroczenie progu nie było tak proste. Najpierw Ira musiała rozszyfrować znaki z wrót, nieco zatarte i niewyraźne. Dopiero wtedy Blythe mógł pomęczyć się nad formułą zaklęcia, które otworzyło wejście. Tak jak się spodziewał - w środku nie było ani czysto, ani jasno. Złowieszczy dźwięk zamykających się, kamiennych wrót także nie zabrzmiał zbyt przyjemnie. Ciemność rozlała się wokół, nie pozwalając dostrzec absolutnie nic.
- Lumos sphaera - mruknął krótko pod nosem, zawieszając w powietrzu kulę światła*. Praktyczne rozwiązanie, skoro jedną rękę miał zajętą. Rozejrzenie się po świątyni dało im dwie opcje - mogli iść schodami w górę albo w dół. - Nie wiem czy to grobowiec, ale gdybym miał obstawiać, to na dole trupy, na górze świątynia. Wybieraj drogę.

*jutro dodam zaklęcie do spisu xdd
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySro Sie 06 2014, 17:26;

Śmieszne było jak łatwo Ira ignorowała jawne, seksualne zagrywki Archibalda. Z dziecinną łatwością je wypierało. Wystarczyło, ze skupiła uwagę na czymś zupełnie nieistotnym, a problem dorosłości, nie był w rzeczywistości dłużej problemem. Magyar miała to do siebie, że w relacjach damsko-męskich, zachowywała całkowity dystans. Potrafiła się nimi bawić, dosłownie jak dziecko, bez podtekstów, wbrew temu, jak to wyglądało, bo miała do tego zbyt czyste myśli. Była mistrzem oszukiwania własnych potrzeb. Bo mogła teraz brać faceta, tu, w tym jakże romantycznym, choć równie strasznym miejscu, nie żałując tego wcale, gdyby tak chociaż na chwilę założyła fakt, że tego chciała. A podświadomie chciała na pewno. Tymczasem ona zaaferowana wejściem do świątyni, aż puściła jego zbereźną uwagę mimo uszu. Chociaż normalnie pewnie padłaby po niej jakaś ironiczna wstawka.
Dlaczego? A na łodzi była jakaś szansa na przygodę? Ja myślę… że Hampson pozbył się wszelkich możliwych tajemnic, jakich można było tam szukać. Gdzie w tym zabawa?
Nie wyczuła nutki prowokacji, albo nie chciała wyczuć, bo już wpadła w swój trans, odczytując runy z portalu nad wejściem. — Przecież to… oj… naprawdę? Niemożliwe. Nie widziałam tego od czasu studiów. Jak to dokładnie… Aha! — mruczała do siebie w trakcie, nieświadomie gładząc jego dłoń, którą przez chwilę trzymał na jej podbrzuszu, a którą zdążyła pochwycić w swoją. Puściła ją dopiero po odczytaniu wszystkich znaków, nie bardzo zresztą wiedząc dlaczego ją trzymała.
Archibald! — ponagliła go, przebierając nogami, kiedy gramolił się z tym zaklęciem. A kiedy drzwi się w końcu otwarły, podobnie jak rozchyliły się jej wargi, od razu poczuła przepływ nagłej energii. Pchnęła Archibalda do przodu, wchodząc w całkowite czeluści. Ku ogólnemu zdziwieniu entuzjazm w niej wcale nie opadł, a wręcz wzrósł. Stanęła w tej ciemności, a jej szyja dostała chyba skrętu, kiedy zaczęła ogarniać wnętrze świątyni. Nawet trzask zamykanych drzwi nie odebrał jej rezonu.
Trupy, świątynia… — powtórzyła za nim jakby naprawdę zastanawiała się nad tymi dwoma opcjami, choć każda inna kobieta na jej miejscu trupy pewnie odrzuciłaby od razu. — Nie no, co ty. Co z Twoją kalkulacją, profesorze? Świątynia. Trupów jest tylko jedno piętro — rzuciła to, jakby to było oczywiste, a ona wybierała pomiędzy długą, a krótką trasą wycieczkową.
Czuję, że to będzie idealny wieczór — mruknęła zadowolona. Widać takie wędrówki działały na nią bardziej pobudzająco, niż cokolwiek innego. Przynajmniej mężczyźni nie mieliby problemu, żeby rozwiązać problem nietrafionej randki. Wystarczyloby zabrać ją do jakiegoś im starszego, tym lepszego miejsca i wszystkie takie przeciwności zostałyby rozwiązane za machnięciem magicznej różdżki… No, w przypadku Archibalda. Bo poziom podniecenia Iry gwałtownie wzrósł po użyciu zaklęcia otwierającego wrota do jej fenomenalnej przygody.
Tylko trochę tu zimno… co? — mruknęła, bo rzeczywiście było trochę chłodno. Oplotłaby się ramionami, ale była szczepiona z nim dłońmi, więc tylko naciągnęła na dłonie rękawy swojej koszuli.



Kostki dla Archa:
  • parzyste — spotykacie pierwszego ducha i robi się naprawdę miło
  • nieparzyste — nie wpadacie na ducha i nie wiesz co tracisz
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Sie 09 2014, 03:13;

Arch wcale nie odczuwał, że odpierała je tak bardzo i w tak naturalny sposób. Sam czuł się niebywale pewnie i lekko, lawirując wśród słów i niejednoznacznych gestów, którymi sama go raczyła. Bawił się komentarzami, próbując sprowokować ją w jakikolwiek sposób, ale kiedy sądził, że owszem, poddała się i sama przyjęła taktykę zbliżoną do jego działań - zmieniała ruchy i robiła gwałtowny zwrot, stawiając przed nim ścianę, w którą mógł swobodnie przywalić. Nie żeby było w tym coś złego. Wręcz przeciwnie, bo im więcej swojej nieświadomości, nieświadomie zresztą ukrytej, oferowała, tym więcej było zabawy. a ścianę udawało się omijać. Teraz nie mógł zaprzeczyć, że miała w sobie coś, co go do niej ciągnęło, choć zdefiniowanie było niebywale trudne. Z kobietami zazwyczaj nie miał problemu, ale żadna, nawet w minimalnym stopniu, podobna do Magyar nie przewinęła się w jego życiu. Uświadamianie traktował jako świetną zabawę. Kiedyś w końcu musiała ulec - albo sytuacji, albo komentarzowi, który padnie z jego ust. Prędzej czy później. A ego wciąż pozwalało mu sądzić, że uległaby bardzo chętnie, gdyby tylko zyskała nieco owej świadomości. Choć jakby nie patrzeć - już ulegała, nie broniąc się przed tym, co sam jej sugerował.
- Zapytaj naszych cudownych uczniów - odpowiedział tylko, ale nie był pewien czy zarejestrowała te słowa, pochłonięta odczytywaniem niezrozumiałych dla niego znaków znad wejścia. Sam średnio się nimi interesował, pożytkując czas na wpatrywaniu się w kobietę ze znaczącym uśmieszkiem, kiedy gładziła jego dłoń. Na nic, bo i tak nie zauważyła. Pokręcił głową, niemalże rozbawiony, ale zajął się zaklęciem, uciszając Irę i jej ponaglanie krótkim szarpnięciem za kajdanki. We wnętrzu, przynajmniej na tym etapie, nie znalazł nic ciekawego, więc nie rozglądał się tak namiętnie.
- Za to w grobowcach jest mnóstwo ciekawych rzeczy - ocenił, zastanawiając się co właściwie mogli trzymać w takich świątyniach. - Chociaż nie mam pojęcia jak to wygląda w Indiach. Mniejsza o to, chodźmy składać ofiary, trupy odwiedzimy później - uznał, bo dolne piętro wydawało mu się bardziej interesujące. Choć na wyższych miał zdecydowanie lepsze warunki do uświadamiania. Przypadkowe muśnięcie ustami szyi Iry w towarzystwie trupów jakoś średnio mu leżało.
- Na pewno. Ale zależy, gdzie się skończy - gdyby jeszcze Ira podniosła poziom podniecenia Archibalda, na pewno byłby idealny, ale i tak zapowiadał się nieźle. Wystarczająco, aby uśmiechnął się lekko na jej słowa.
- Obawiam się, że moje sposoby na ciepło wychodzą poza zakres dopuszczalny w świątyniach albo ograniczają zdolność poruszania się, więc wrócimy do nich później, a teraz... - zatrzymał się na chwilę, bo akurat kończyły im się schody. Tym razem był o krok do przodu, bo nie zdążyli dotrzeć na piętro, które na pewno odciągnęłoby jej uwagę na tyle, że zapomniałaby o chłodzie. Nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał sytuacji przed zaprzepaszczeniem jej. Przybliżył się nieco, zgrabnie wplatając swoje palce w dłonie Magyar i opierając ją lekko o ścianę, która z pewnością była chłodna. Nie przejął się tym zbytnio, zamiast tego pochylił się lekko i oparł czołem o mur, żeby móc owiać lekko jej szyję ciepłym oddechem, gdy wypowiadał formułę zaklęcia. - Fovere.
Bardzo sprytnie, bo dzięki swoim, ach, jakże wybitnym zdolnościom, nie potrzebował różdżki. Zamiast tego rozgrzał delikatnie swoje dłonie, które teraz bardzo zręcznie radziły sobie z ogrzewaniem ramion Węgierki. Jedynym minusem był fakt, że musiał skupić się na zaklęciu, żeby przypadkiem nie podnieść temperatury zbyt mocno, więc wyłączył swój tryb uświadamiania na czas procesów mających zapewnić ciepło. Dopiero na koniec musnął jej obojczyk ustami. Ot, przyzwyczaił się!
- Jeśli dalej zimno, będziemy próbować w inny sposób - zapowiedział, już kierując się w stronę pierwszego piętra.

Kostki:
Na pierwszym piętrze świątyni czeka już duszek, ale nie wiemy jaki. Dowiedzmy się!
1, 3 - dziwnie spokojny i przymulony, ale bardzo niecierpliwy - przy nieodpowiednim ruchu może wpaść w furię.
2, 6 - szalony i głośny, nie dający spokoju już od wejścia.
4, 5 - prawdziwie nawiedzony i podejrzany typ.
Reszta do dowolnej interpretacji!

Archie rzucał dwa razy, bo chciał poprawić brzydką kostkę o trzech oczkach, ale znów wypadły trzy :<
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyCzw Sie 28 2014, 17:43;

Oczywiście, że jest — przyznała mu rację z przekonaniem, co pozwalało sądzić, że nie mówiła tylko teoretycznie, zasłyszaną formułkę, a coś w tonie jej głosu wskazywało na to, że kierowała te słowa raczej z własnego doświadczenia — równie dużo interesujących rzeczy co obrzydliwych… – i tym razem brakowało w tym „obrzydliwym” trochę przestrachu. Więcej było w tym fascynacji. Cała Magyar. Podstawić jej flaki pod nos, dostrzeże w nich ułożenie na wzór runicznych znaków. Tak samo jak teraz, w sugestywnych komentarzach kolegi, dostrzegała wyłącznie uwagi o ich odkrywczej naturze tej wycieczki. Uśmiechnęła się równie pruderyjnie co on, chociaż sama w odniesieniu do nauki. Bo ją traktowała jak swojego rodzaju namiętność.
Właśnie, gdzie? — zadała sobie to samo pytanie co on, chociaż wątpiła, żeby myślał w rzeczywistości o tym samym. Albo udała, że nie słyszała w tym podtekstu do łóżka, albo zbyt mocno przywiązała się do własnego pytania, które miało jej tylko odpowiedzieć na pytanie, jakie historyczne wrota się przed nimi otworzą. Bo te do łóżka otwiera się z dziecinną łatwością. Gdzie w tym ta nutka adrenaliny? Czasami Irina była tak samo naiwna, jak szajbnięta na punkcie swoich zainteresowań, do tego stopnia, że zapominała, ze oprócz nich można też doświadczać innych przyjemności.
Teraz? — zdążyła spytać nim uderzyła łopatkami o ścianę za sobą. W starciu z chłodnym murem nie miała żadnych szans. Dreszcz przeszedł jej po ciele, kiedy on dla kontrastu z mrożącymi ją od tyłu kamieniami, owiewał ciepłym oddechem jej szyję. Spojrzała na swoje uwięzione ręce, czując że nawet one marzną jej od powierzchni za nią. Sam pomysł na rozgrzanie jej może przynosił jakiś efekt, ale gdyby nie mur za nimi, byłby on bardziej odczuwalny. Tymczasem mięśnie lekko jej drżały od różnicy temperatur i kilku innych czynników, które próbowała wyłapać. Przez chwilę zdawało jej się, ze zaklęcie działa i ciepło przejmuje jej ciało, ale kiedy Archibald się odsunął, okazało się, że było to tylko złudne wrażenie. Widocznie przekazał jej tyle samo ciepła, co i zimna, bo nie czuła żadnej zmiany. Stała niby osłupiała w miejscu. Można było odnieść wrażenie, że odebrał jej mowę swoim niespodziewanym aktem miłosierdzia. W trakcie kiedy on ruszył się z miejsca, ona nawet nie drgnęła, analizując wszystko co właśnie się stało. Dla zmyłki, ktoś mógłby pomyśleć, że tak działał na nią Blythe, jak tylko otwierała się na jego jawne flirty. Kiedy jednak Archibald wróciłby na nią spojrzeniem, dostrzegłby jej wzrok utkwiony na przeciwległej ścianie. Jeśli nawet działał na nią jakoś szczególnie, nie miał szans tego zweryfikować, skoro jedyne co zaraz potem widział, to iście zafascynowaną panią archeolog. Powoli podeszła nie do schodów, a właśnie tam, do sciany, przeciągając opuszkami palców po zimnej nawierzchni. Szeptała coś pod nosem, kierując się za napisami w górę, do szczytu schodów.
Tutaj jest napisane coś o jakichś strażnikach… żeby? Szukać? Nie… Dostrzegać... przestrzegać, USTRZEGAĆ się. — poprawiła się z przekonaniem i satysfakcją, ze udało jej się przeczytać napis. Z niegasnącym zapałem, czytała dalej, w całej swojej ekscytacji mijając po drodze hałaśliwego ducha, który huczał i buczał i dmuchał i chuchał teraz Archibaldowi w twarz. Prychał i mroził go zimnym powiewem, niezadowolony, że jakiś człowiek przeszedł obok niego obojętnie. Zaraz potem okrążył ich jęcząc i smęcąc, rzucając w nich prawdziwym ostrzem, wycelowanym w kobietę. Ira w tym momencie przeszła kawałek dalej, przechylając głowę, żeby przeczytać jakiś napis. Ostrze wbiło się w mur.
Nie rozumiem — mruknęła do siebie już posępnie i cofnęła się do treści wcześniej, dostrzegając tam wbity metal — to tu było? – zdziwiła się, zwracając szczególną uwagę na napis w który wbił się sztylet — O, już łapię!
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPią Sie 29 2014, 18:48;

Archibald we flakach nie doszukiwał się runicznych (ani żadnych innych) znaków, ale nie zdziwił się też reakcją Iriny, przyjmując ją dosyć naturalnie. Być może przez swoje dziwne przyzwyczajenia - praca w Ministerstwie dała mu wystarczająco wiele okazji do oswojenia się z różnymi paskudztwami, a już szczególnie tymi z Departamentu Tajemnic. Do fascynacji było mu daleko, a w grobowcach interesowały go bardziej magiczne artefakty niż zwłoki. Przeczucie mówiło mu jednak, że gdzie jak gdzie, ale tutaj było ich mnóstwo. Pomiędzy skupianiem się na osobie Magyar i rozpracowywaniu zaklęć otwierających wrota, próbował sprecyzować owe przeczucie. Nie doszedł jednak do żadnego konkretnego wniosku - jedynie, że aura tego miejsca była bardzo łatwo odczuwalna.
- Oby nie w grobie - odpowiedział na wpół żartobliwie, na wpół ze zrezygnowaniem. W tym momencie uznał, że jest zbyt niewinna (albo zbyt dobrze udaje) na jego gierki i podteksty, ale nie szkodziło wykorzystać ich później, w bardziej bezpośredniej konfrontacji. Czytaj: zapał nie został ostudzony.
Może nie znał jej zbyt dobrze, ale wystarczająco, aby wyłapać, że nie znieruchomiała przez jego niebywały urok osobisty i całą resztę czynników, które powinny podnieść jej libido, a przez zupełnie inne bodźce. Do takich wniosków dochodziło się w dziecinnie prosty sposób. Im więcej było w niej czegoś na kształt erotyzmu (bo czy dało się cokolwiek ubrać w miano nieświadomego erotyzmu? Archibald pewnie wykluczyłby takie sprzeczności!), tym bardziej się wierciła. Zanim jednak zdążył zauważyć, że nie ruszyła się z miejsca, zatrzymały go kajdanki. Dopiero wtedy, jakże posłusznie, podążył za nią w kierunku owej fascynującej ściany. Obejrzał się jeszcze za siebie, żeby upewnić się, że na przeciwległej także widnieją jakieś znaki. Domyślił się, że tamte należy odczytywać kierując się w dół, do grobowców. Zapatrzył się odrobinę za długo na zafascynowaną panią archeolog, kroki na schodach stawiając zupełnie machinalnie, więc nie dziw, że drgnął lekko, kiedy duch zmroził go swoim towarzystwem, wrzaskiem i, rzecz jasna, chłodem. Już miał rzucić w niego jakimś zaklęciem, tylko po to, aby na chwilę przestał zawodzić, kiedy usłyszał coś o ustrzeganiu. W tych warunkach wyłapanie dokładnych słów było trochę utrudnione, a i na odpowiedź nie dostał wystarczająco wiele czasu. Uniósł różdżkę i machnął nią krótko, wykrzywiając nieco tor lotu sztyletu, który znalazł się jeszcze dalej od głowy Magyar. Jakim cudem przeżyła tyle lat, szwendając się po świątyniach? Tym razem Blythe puścił jej słowa mimo uszu, skupiając się na innej, równie zastanawiającej co znaki, kwestii. W tej chwili Ira miała wystarczająco dużo czasu, żeby zauważyć nowego towarzysza podróży.
- Jakim cudem to się tu... - mruknął, zerkając na ducha, który wyjątkowo pragnął ich uwagi. - wbiło? - dokończył, opuszkami palców przejeżdżając po rękojeści ostrza. Powinno odbić się od twardego muru i spaść z brzdękiem na posadzkę, a nie utkwić w skałach. - Czarna magia - stwierdził po chwili, nie próbując nawet wyciągać sztyletu, za to odwracając się w stronę ducha, już planującego kolejną napaść. - Świetnie - burknął pod nosem, kiedy czarne świece, jak na komendę, zaczęły płonąć zielonym ogniem. - Fianto Duri - nie miał pojęcia, czy to zaklęcie, mimo że potężne, działa na duchy. Niestety do czynienia miał tylko z tymi typowymi i nieszkodliwymi. Świetna okazja do sprawdzenia się, nie ma co. Momentalnie wyjaśniło się, czemu świątynia była opuszczona i nikt się tu nie zapuszczał.
- Czytaj dalej!

parzysta - zaklęcie działa na ducha, który na kilka sekund daje spokój
nieparzysta - trzeba kombinować inaczej, bo duch nie poddaje się zaklęciu
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Sie 30 2014, 12:42;

— Archiee… o co robisz tyle hałasu? — obróciła się w jego stronę, chcąc go zganić za ten rumor, ale zamiast dostrzec Blythe, pojawił się bezpośrednio przed nią wspomniany duch. Zawodząc jej prosto w twarz. Zamarła. Nie tylko dlatego, że zaraz potem duch przeniknął ją na wskroś, znikając na chwilę w ścianie i pojawiając się po przeciwległej stronie pomieszczenia z drugiego muru. Latał jak rozwścieczona mucha, tyle tylko, że wyglądał przy tym groźniej. Zresztą nie tylko wyglądał. Był groźniejszy. Ira wpatrywała się w zmarłego już dawno strażnika nieprzytomnie, nie potrafiąc zebrać myśli. Hogwarckie duchy były straszne, ale ten był przerażający. Złapała Archibalda za ramię, zaciskając palce na jego koszuli.
— Nie chcę. Ty czytaj. Ja wolę nie spuszczać go z oczu — mruknęła wszczynając bunt, nie biorąc nawet pod uwagę, że ktoś mógłby nie znać tego starego, już dawno chyba wymarłego języka na ścianie, który dla normalnych obserwatorów nie był nawet prosty do określenia z jakiej epoki pochodził.
— Chodźmy stąd… — przymknęła na moment oczy, próbując opanować zszargane nerwy, bo przez efekt zaskoczenia czuła jeszcze większą panikę niż powinna — Zrób coś — zaczęła w końcu logicznie myśleć, bo przecież oczywiste było, że nie ona była tu mistrzem magii. Jakby jednak taka wiedza mu nie starczyła dodała prowokująco: — Ty tu jesteś facetem.
Ale zaklęcie nie zadziałało. Patrzyła jak duch na chwilę się zatrzymał zdziwiony, że ktokolwiek w ogóle zakłóca mu jego szalone zagrywki bezwartościowym zaklęciem, a potem machnął ręką. Machnął ręką na nich, co nie mogło zwiastować niczego dobrego.


Kostki dla Archibala:
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Sie 30 2014, 18:56;

Do Archibalda, bardziej niż sam duch, przemawiał fakt, że znaleźli się w siedlisku czarnej magii. Jakby tego było mało, pomieszczenie z sekundy na sekundę zdawało się absorbować jej coraz więcej - począwszy od samego ducha, a kończąc na podejrzanych świecach, których dym unosił się nisko, tworząc spirale, a potem rozprzestrzeniał w powietrzu, utrudniając dostrzeżenie drugiego końca sali. Był gęsty i nienaturalny, a do tego śmierdział spalenizną. Blythe nie miał pojęcia, czy świece w jakikolwiek sposób wpływają na ducha, ale zdążył wywnioskować, że jest dużym zagrożeniem. W jego przypuszczeniach był przesiąknięty złą magią, ale co właściwie mógł powiedzieć, kiedy nie znał się na duchach i legendach? Może byłoby prościej, gdyby wyczytali, z kim mają do czynienia.
Zamurowało go, gdy duch przeniknął przez Irę, żeby pomknąć w ścianę i, jak gdyby nigdy nic, wyłonić się po drugiej stronie. Zainteresowanie strażnikiem wyparowało w jednej chwili, zastąpione czymś pomiędzy przerażeniem a oczekiwaniem. Zapewne gdyby duch chciał, mógłby jakoś wpłynąć na kobietę, a tego bardzo nie chcieli. Najwyraźniej testowanie kolejnych zaklęć nie było zbyt dobrym pomysłem. Trudno się więc dziwić, że Archibald przymknął z ulgą oczy, kiedy Magyar odezwała się i chwyciła jego ramię.
- Ira, nie dam rady, nie znam tego cholernego języka - rzucił z naciskiem, ale przysunął się do niej, unosząc przy okazji rękę z różdżką. - Nic ci się nie... - zaczął w tym samym momencie, kiedy Ira postanowiła udzielać mu dobrych rad. Urwał swoją kwestię i nie odpowiedział na nic, dopóki nie trafiła w samo sedno ich relacji. I przy okazji w męską dumę, którą tak lubił gardzić. - O, zauważyłaś - mruknął. Na szczęście miał podzielną uwagę i nie zdekoncentrował się, wciąż pilnując ducha.
- Protego Horriblis - tak silne zaklęcie musiało zadziałać i nie było mowy o żadnych porażkach. Postarał się oczywiście przerobić je odpowiednio do warunków - po pierwsze zmniejszył obszar, na jaki było przeznaczone i otoczył magiczną barierą jedynie najbliższe otoczenie; dodatkowo utrzymał je, żeby mogli się poruszać. Nie było to idealne rozwiązanie, bo utrzymanie czaru stanowiło spory problem, ale na chwilę mieli spokój. Na bardzo krótką.
Machnięcie ręką poskutkowało odbiciem się czaru ducha od bariery. Niedługo potem mogli usłyszeć niepokojące chrobotanie, szuranie i całą serię dziwnych dźwięków, które nie mogły zwiastować nic dobrego. Archibald nie zachował się jak bohaterowie mugolskich filmów - nie spojrzał wolno w górę żeby upewnić się, że sufit zaraz runie. Przykre, że magia ducha właśnie miała zsyłać im masę gruzu na głowy.
- Biegnij! - ryknął tylko, nie tracąc czasu na niepotrzebne przekleństwa. Sam zerwał się z miejsca, przerywając działanie zaklęcia i zdążając jeszcze chwycić Irinę za rękę. Nie robiło im to większej różnicy, skoro i tak byli skuci kajdankami, ale gest był tak odruchowy, że nawet nie zwrócił na niego uwagi. Pociągnął ją w stronę jakiegoś ogromnego pomnika, aby minąć go, pędząc pod przeciwległą ścianę, na której majaczyły niewyraźne znaki. Niestety oddalili się w ten sposób od wyjścia, ale chwilę potem nie było nawet czego żałować. Część kolejnego piętra świątyni zagrodziła drogę powrotną, zwalając się dokładnie tam, gdzie przed chwilą stali. Niektóre kawałki sufitu dotarły nawet na drugi koniec komnaty, roztrzaskując się im pod stopami i uderzając w ścianę obok. Coś mu się wydawało, że nieprzyjazny duszek musiał nimi sterować. W każdym razie Archibald pociągnął Irę w dół, przez co musiała kucnąć, a on w tym czasie, nawet niespecjalnie zdając sobie z tego sprawę, objął ją i wyprostował rękę z różdżką.
- Protego Horriblis - kolejny raz wypowiedział formułę, tym razem wykonując zaklęcie tak, jak było do tego przeznaczone. Bariera powinna uchronić ich na chwilę przed duchem. - To jak, poczytasz? - zapytał, nie spuszczając wzroku ze strażnika.

kostki wiedzą, że Arch jest dobry z zaklęć, a jaa
niemampomysłunakostki:c
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Sie 30 2014, 21:36;

Teraz to dopiero było jej zimno i gorąco na zmianę. Lodowato, kiedy duch przeniknął przez jej ciałko, a piekielnie wręcz gorąco, jak zauważyła wszystkie te opary w powietrzu o bardzo niepokojącej barwie. Skupiona na nich, nie do końca pamiętała o duchu, który w każdej chwili mógł jej zrobić krzywdę. Na szczęście Archibald czuwał nad ich obojgiem. Podwójnie szczęśliwie, bo właśnie dostrzegła po przeciwległej stronie kontynuację wcześniej czytanych napisów. Można to uznać za bezgraniczne zaufanie do Archibalda w kwestii czarów i obrony, bo na moment całkowicie się wyłączyła, wyłapując z otoczenia tylko te znaczki, które zdawały się kumulować w jej głowie i automatycznie w pamięci tłumaczyć na język zdatny do czytania. Co jakiś czas marszczyła brwi, próbując poprawić okulary na nosie, których tam nie miała. Bo była to wyprawa w teren. Ale był to już odruch. Jakie więc było jej zdziwienie, kiedy nagle szarpnięta przez Blythe, ruszyła we wskazanym przez niego kierunku w akompaniamencie jego desperackiego: „Biegnij”. Nie wiedziała dlaczego, ale zrobiła co chciał, głównie dlatego, że byli skuci, a jego stalowy uścisk na jej palcach zaciskał się tak mocno, że nawet gdyby kajdanki pękły, ten splot w ogóle by nie zelżał. Kiedy poczuła nagły wzbijający się wokół kurz, poczuła ulgę. Nie dlatego, że właśnie odkryła, ze Archibald uratował jej życie. Rozpoznała znajomy zapach kurzu i starości, a dopiero kiedy odkaszlnęła kilka razy, pozbywając się pyłu z płuc, zdała sobie sprawy, że nie był to jednak kurz, tak bardzo przez nią lubiany przy każdym rzucaniu grubego, opasłego, archaicznego tomiska na mosiężne biurko w jej gabinecie. To gruz roztrzaskał się na małe drobinki tuż za ich plecami, a ona cała opulona i okurzona opadła na kolana przy szarpnięciu dłoni. Mimochodem schowała twarz w koszuli Archibalda łapiąc dech, bo najzwyczajniej w świecie się dławiła. Zacisnęła palce na jego koszuli, stwierdzając, że wypady do świątyń z grupami archeologów i kilkoma osobami odpowiedzialnymi za zdejmowanie klątw i uroków zdawały się być o wiele bardziej bezpieczne. Nawet nie założyła, że ta wycieczka mogła się tak skończyć. Wyprostowała się i spojrzała w tęczówki oczu Archibalda, praktycznie widząc w nich odbicie ducha za jej plecami, albo działo się to tylko w sferze jej wyobraźni. W każdym razie cieszyła się w tym momencie niezmiernie, że była z Archem skuta kajdankami. Uznała to za najlepszy pomysł dzisiejszego dnia. Przynajmniej miała pewność, że mężczyzna nigdzie jej się nie zgubi, nie pozostawiając jej na pastwę tegoż duszka. Duszka, który z uporem wiecznie żyjącej duszy starał się przebić przez barierę. Magyar kiwnęła więc tylko głową i zmarszczyła brwi, próbując coś wyczytać zza wzbijających się w powietrzu tumanów kurzu.
Nie mogę… Bo mi tu stoi. Musi trochę opaść — powiedziała całkiem bezsensownie, dziwiąc się, że w ogóle w takich momentach po wypowiedzeniu tych słów zdała sobie sprawę jak zbereźnie to zabrzmiało. Nie mogła uwierzyć, ze podświadomość podpowiedziała jej takie właśnie komentarze. Odsunęła się od Archibalda, odnajdując w tym jego winę. Musiał ją zarazić swoim dziecięcym entuzjazmem wobec tematu seksu.
Ten dym… — mruknęła dla wyjaśnienia, dla przerzucenia uwagi, doczytując się w końcu kilku zdań:

Jest zgubą męża,
Mistrzem oręża,
A uklęknąć tylko raz może,
Przed tym co bije o jednej porze.
Temu tylko pokłon złoży,
Który równą siłę przyłoży.


Boże… piekielne, czarodziejskie zagadki! Wszędzie gdzie są jakieś zagadki, Egipt, Grecja, Rzym! We wszystkim maczali palce czarodzieje. Sorry za niezdarność rymów. Tłumaczę na bieżąco. W oryginale brzmi to lepiej.
Jakby teraz poprawność językowa jej tłumaczenia miała znaczenie. Widocznie czuła się winna, że nie mogła tego przestudiować dłużej, musząc się dzielić ze światem wersją niepoprawioną translacji. Jednak i to przestało być problemem, kiedy krzyknęła krótko, widząc, że duch przedostał się przez barierę.

Kostki Archa:

Kostki Archibalda i Iry:
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptySob Sie 30 2014, 23:11;

Nie tylko Archibald miał tu swoje zasługi. Gdyby wybrał się do świątyni sam, albo co gorsza z Utopią (gdyby teraz miał na to czas i warunki, dziękowałby sobie, że jej tu nie zabrał, bo taka wyprawa mogłaby się skończyć zbyt tragicznie), nie miałby szans na odczytanie starego języka. Być może przemęczyłby się z duchem, pokonując go w końcu magią, jednak jakby nie patrzeć - była to magia stara i nie dało się jej ująć w kanony teraźniejszej. Na pewno nie byłaby to prosta walka. Poza tym teraz mógł pobawić się w rycerza na białym koniu. Nigdy nie widział siebie w tej roli - teraz też nie ulegał żadnemu wrażeniu bohaterskości, nic z tych rzeczy. Instynkt ćwiczył latami, dlatego teraz działał bez zarzutu, pozwalając równocześnie działać i nie tracić koncentracji, co z kolei ułatwiało rzucanie zaklęć. Bez tego nie opanowałby umiejętności zaklęć bezróżdżkowych, które w takich momentach bywały nieocenione.
Poziom adrenaliny skoczył jeszcze bardziej, kiedy pilnował bariery, słabnącej z każdą chwilą. Przeklął cicho pod nosem, chwilę przed usłyszeniem komentarza, który wyjątkowo zbił go z tropu. Zmarszczył nieco brwi, próbując zrozumieć co Magyar ma na myśli i już miał zerknąć na swoje spodnie (przy okazji mierząc kobietę nieufnym wzrokiem), kiedy dodała wyjaśnienie. Nie byłby sobą, gdyby w tym momencie nie uniósł kącików ust w uśmiechu, który towarzyszył mu aż do momentu, w którym przestała czytać zagadkę. Dopiero wtedy porzucił go, starając się wymyślić sensowne rozwiązanie.
- Na Merlina, nie wiem - burknął niezadowolony, wpatrując się chwilę w niezrozumiałe znaki, jak gdyby miało w nich być coś ułatwiającego rozwiązanie. Właśnie miał prosić, aby czytała dalej i szukała wskazówek, kiedy krzyknęła. I wtedy zorientował się, że spuścił ducha z oczu na zbyt długo, a moc bariery zdążyła się w tym czasie wyczerpać. Jedna, paskudna, sekunda. Nie musiał się nawet odwracać, wystarczyło unieść różdżkę i rzucić kolejne zaklęcie, ale duch był szybszy. Brzęk łańcuchów zaskoczył Blythe, a jeszcze większą niespodzianką był ich chłód, który drażnił rozgrzane ciało.
- Kurwa - warknął, mając pretensje wyłącznie do siebie. Łańcuchy skrępowały ich oboje, czego jedynym plusem była bliskość Iry. Tylko co mu po tym było, kiedy nie bardzo było jak się poruszać? Kajdanki zaginęły gdzieś w tłumie ogniw. Nie mając innego wyboru wypuścił z dłoni różdżkę, szarpiąc się chwilę z mocnymi łańcuchami, żeby przesunąć rękę i móc rzucić przeciwzaklęcie. Po tym manewrze było jeszcze gorzej niż poprzednio, ale przynajmniej mógł poruszać palcami. Pomruczał chwilę pod nosem, ignorując ducha, który właśnie zionął na nich przeraźliwym chłodem (palce prawie mu zdrętwiały, ale mogło to być spowodowane faktem, że krew nie dopływała prawidłowo przez te cholerne łańcuchy!) i w końcu wykombinował sprytny czar, który najpierw zmierzył się z czarnomagicznym zaklęciem, a potem sprawił, że łańcuch pękł w kilku miejscach, opadając na ziemię z brzdękiem.
- Prawie jak sala tortur - mruknął, strzepując rękę i wysyłając w ducha pierwszy lepszy czar obronny, który przyszedł mu na myśl, żeby zyskać chwilę na znalezienie różdżki. Nie znalazł.
- Potrzebujemy wskazówek - zarządził. - I to szybko.


Kostki dla Iry:
1-3 - różdżka Archibalda niestety nie przeżyła starcia. O ile upadła na posadzkę i nic jej się nie stało, tak później łańcuch przygniótł ją i skończyła w drzazgach.
2-5 - Ira, jakimś cudem, znajduje różdżkę Archibalda, całą i zdrową. Epic win, gratulujemy wyczynu dnia!
4 - Ira znajduje różdżkę Archa, ale duch nie pozwala na oddanie jej właścicielowi - w tajemniczych okolicznościach różdżka zostaje przełamana na pół, a duch, będący blisko kobiety, szykuje się do ataku.
6 - różdżka jest cała, jednak ani Ira, ani Arch nie mogą jej znaleźć. Widzi ją jednak duch, który najwyraźniej sądzi, że zdobycie jej pomoże w ocaleniu świątyni przed intruzami. Na nieszczęście naszej dwójki, udaje mu się ją przechwycić. Ups.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 00:27;

Wszystko działo się na tyle szybko, że dłoń Iry wygięta została pod dziwnym kątem. Zanim się zorientowała, że łańcuchy zaciskają się ciasno, zdążyła zwichnąć sobie nadgarstek, a metal zwężający się i coraz mocniej zaciskający na ich skórze tylko pogorszył sytuację. Syknęła, oddychając ciężej, bo ból rozrywał jej przegub.
Arghh — jęknęła bezradnie próbując zmienić pozycję na wygodniejszą, ale jedyna, w której nie czuła oporu na ręce to ta, w której trzymała dłoń na jego karku. Dłoń drżała jej, trochę z bólu, a trochę z nerwów, więc muskała nieznośnie jego skórę z ulgą przyjmując zmianę sytuacji. Kiedy łańcuchy opadły na ziemię, chciała przyłożyć zdrową rękę do swojego nadgarstka, ale tą miała skutą z dłonią Archibalda, więc skrzywiła się tylko znacząco, zaciskając palce w bólu i syknęła znów, kiedy Archibald wstrząsnął ręką, a ona aż poczuła wibracje na całym ciele, przy okazji na tej zwichniętej ręce.
Twoja różdżka — wskazała głową na podłogę, gdzie znajdowały się drzazgi, które po dłuższych oględzinach kiedyś mogły przypominać przedmiot magiczny. — Jak powiesz, że potrzebujesz czegoś na szybko to nie znaczy, ze wszystko się nagle przed Tobą zmaterializuje, nie wszystko da się załatwić zaklęciami, mądralo — prychnęła trochę rozdrażniona bólem, ale zaraz się zreflektowała — Bicie… chodzi o jakieś równomierne bicie. Bicie o jakieś konkretnej porze. Codziennie, rytualnie. Z ogromną siłą. — mruczała pod nosem, szybko przerzucając wzrok z jednego napisu do drugiego. — Dzwon? — spytała albo własnych myśli, albo Archibalda, albo po prostu właśnie dostrzegła w rogu sali mosiężny dzwon, co było najpewniejsze, bo właśnie tam utkwiła spojrzenie. Wirując nim wszędzie tylko oby nie patrzeć na ducha.
Archieeeee, gong! — mimo całej swojej inteligencji, akurat rozwiązanie zagadki okazało się czystym przypadkiem. Pociągnęła go za rękaw próbując zwrócić na niego swoją uwagę, bo gapił się cały czas jak sroka w gnat w tego ducha, zapominając o jej obecności. To był zły ruch co zrobiła, bo szarpnęła go ręką, która zarwała ją niemiłosiernie. Cofnęła ją powoli, sztywno wracając ją do swojego boku.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 02:14;

Najwyraźniej miał dzisiaj nieco więcej szczęścia, skoro wykręcając dłoń pod naciskiem metalowych ogniw nie zranił się w żaden poważny sposób. Obtarł jedynie nadgarstek pordzewiałymi łańcuchami, które pozostawiły kilka rozcięć. Nic więcej. Na początku nie zwrócił uwagi na to, że Ira ucierpiała, zaabsorbowany duchem, zagadką, oparami, czarną magią i wszystkim, co uparło się na utrudnianie życia, gdy skuto ich łańcuchami.
Spojrzał we wskazanym kierunku, nie poświęcając różdżce zbyt wiele uwagi, bo wcale nie miał ochoty patrzeć na drzazgi, które po niej pozostały. Jej strata nie była najgorszą, jaka spotkała go w życiu, ale mógłby nawet posunąć się do stwierdzenia, że blisko jej było do śmierci rodziców. Zaskoczyła go tak samo. Ani do nich, ani do różdżki nie był przywiązany bezgranicznie, ale utarły się przyzwyczajenia, znał już ten kawałek drewna i na samą myśl, że potrzebuje nowej... Odwrócił głowę w drugą stronę, krzywiąc się lekko. Była ogromną częścią jego życia.
Już miał zacząć udzielać się w dyskusji na temat natychmiastowego znajdywania wskazówek, z zamiarem wytłumaczenia, że absolutnie nie mają czasu, kiedy zorientował się, że to zupełnie bez sensu. Milczał więc, wpatrując się w Magyar chwilę, w oczekiwaniu na jakiekolwiek działania z jej strony. Kiedy zmagała się z kolejnymi linijkami tekstu, on odpierał ataki ducha pojedynczymi zaklęciami. Akurat kończyły mu się pomysły i używał ostatniego, nieco silniejszego niż poprzednie, gdy Ira rozwiązała zagadkę. Duch zamilkł na chwilę, sparaliżowany zaklęciem, a Arch chwycił pierwszy z brzegu odłam z zawalonego sufitu i cisnął nim w stronę dzwonu. Niestety chybił o kilka centymetrów.
- Szlag - burknął niezadowolony, kolejny odłam podnosząc zaklęciem. Skupił się na celu, skoncentrował na zaklęciu, starając się nadać kamieniowi wystarczająco dużo pędu, aby uderzył w dzwon i zmusił go do wydania dźwięku. Świetny trening umiejętności, dawno nie miał okazji żeby używać zaklęć bezróżdżkowych w takiej sytuacji. Było to dosyć męczące i po jakimś czasie okropnie rozpraszało, ale póki co był w stanie pokierować kamieniem według swojej woli. Trzepnął dzwon, który zabrzmiał dźwięcznie. W samą porę, bo duch przebudził się z otępienia i akurat wisiał na Iriną, gdy dźwięk gongu sprawił, że momentalnie rozpłynął się w powietrzu, a świece zgasły, pogrążając ich w kompletnej ciemności. I tyle. Odwrócił się w stronę kobiety, chcąc odnaleźć ją wzrokiem, ale było na to za ciemno. Trzeba się było posłużyć innymi zmysłami. Wiedział jedynie, że siedziała na ziemi, bo ostatnie czytane przez nią linijki znajdowały się dosyć nisko. Kucnął więc i wolną dłoń poprowadził do przodu, trafiając palcami prosto na udo Iry. Dziesięć punktów dla Gryffindoru?
- Trzymasz się jeszcze? - zapytał cicho, przesuwając dłoń w górę i zatrzymując ją na talii, i choć wyszło mu to zgrabnie, trącił jej zranioną rękę, przez co syknęła alarmująco. Oho. - Czyli żyjesz - powiedział miękko do jej ucha, dopiero teraz orientując się, że rzeczywiście do niego mówi.
- Lumos sphaera - mruknął pod nosem, unosząc rękę do góry i posyłając kulę światła gdzieś nad ich głowy. Oczka pewnie ślicznie zalśniły im w tym świetle. Usiadł obok, zginając nogę w kolanie za jej plecami, tak że mogła się o nią swobodnie oprzeć. - Pokaż - poprosił, zapominając o kajdankach i pociągając skutą rękę do góry, aby miała na czym podeprzeć zranioną. Pochylił się, chcąc oprzeć głowę na jej ramieniu, żeby ułatwić sobie zadanie. - Asinta mulaf* - zaczął, nie mając nawet pewności, czy zaklęcie zadziałało. Dopiero kiedy oplótł palce wokół nadgarstka wszystko się wyjaśniło, albo poczuła ból, albo nie. Teraz przypatrzył się dokładnie przegubowi, uspokajając oddech i koncentrując na zaklęciu. Trochę słabo by było, gdyby teraz spieprzył! Miał być rycerzem. - Episkey - dodał, prawie niesłyszalnie, zamykając oczy. Kula światła, wyczarowana wcześniej, zgasła, ale na chwilę oświetliło ich zaklęcie.

* 1, 3, 6 - zaklęcie się udało i uśmierza ból;
2, 4, 5 - zaklęcie nieudane.
a episkey niech wyjdzie, chyba że chcesz rzucać, wtedy parzysta - udane!
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 16:52;

Nie zwracała już uwagi na ducha. Siedziała na swojej ziemi, bo swoją część zadania już wykonała. Więcej pomóc nie mogła. Zamknęła oczy wsłuchując się tylko w to, co się działo. Nie było to najinteligentniejsze, ale nie ukrywała wcale, że jej zdrowy rozsądek przyćmiewał trochę paraliżujący strach przed niepokojącym duchem. Do tych w Hogwarcie przywykła, ale one, była pewna, że nie stwarzają zagrożenia. Z tym było inaczej. Dlatego właśnie uchyliła powieki dopiero na dźwięk dzwonu. Chcąc sprawdzić, czy jej przypuszczenia zadziałały. Odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że duch ulotnił się w powietrzu. Wszystko zaraz potem zgasło. Nie widziała nic. Drgnęła niespokojnie, czując jego dłoń na swoim udzie i wciągnęła ze świstem powietrze w płuca, spodziewając się przejmującego chłodu i ataku kreatury. Zamiast tego, zdała sobie sprawę, ze dotyk był ciepły i powoli przesuwał się w kierunku jej talii. To tylko Arch… Nie byłby pewnie zadowolony, gdyby słyszał jej myśli, w których powinna traktować jego dotyk jak dar boży, a zamiast tego, uspokoiła tylko myśli krążące wokół umarłego, który rozpłynął się w nicość. Syknęła boleśnie, nie spodziewając się, ze i ze strony Blythe doświadczy bólu — Nie dzięki Tobie — mruknęła, już spokojnie reagując, nawet na jego ton wypowiedziany prosto do jej ucha. Miała tylko jedną swoją fobię, a ona już znikła. Odetchnęła próbując jednocześnie odłączyć świadomość od bólu promieniującego od ręki — Mógłbyś w niego ciskać tymi czarami do jutra, wiesz? Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że chciałeś mi zaimponować tym magicznym rach-ciach bez różdżki — zażartowała, co znaczyło, ze humor jej wrócił, kiedy poczuła się bezpieczniej. Jednakowoż jednak jęknęła, czując poruszenie swojej kontuzjowanej ręki — Eh… — ufając jego magii, nie wyrwała się, albo po prostu stwierdziła, że szarpanie ręką przyniesie jej więcej bólu. Chociaż teraz też nie było najlepiej. Zacisnęła usta i zagryzła zęby, bo każdy najmniejszy ruch rwał jej stawami. — Archibald, wydaje mi się, że to nie dzia… Aaaaarrrghh!
Jakkolwiek delikatny nie próbował być, ogromny ból przeszył jej ciało, promieniując od nadgarstka aż po spojenie ramienia z barkiem. To, co powinien zrobić na znieczuleniu, zrobił na żywca, a ona zagryzła wargę, czując, że łzy stanęły jej w oczach. Wzięła jednak kilka wdechów, bardzo powoli cofając rękę do siebie. Nic w tym dziwnego, że nie chciała już, żeby cokolwiek więcej z nią robił.
W łóżku jesteś też taki delikatny? — zironizowała trochę, chcąc rozładować atmosferę bólu, która teraz przejęła jakoś jej umysł. Wstała do klęczek. Cisza i ciemność panująca w otoczeniu budziła grozę, ale też trochę spokoju. Słyszała tylko swój nierówny oddech i niemalże słyszała bicie swojego serca, a czuła je tak, jakby biły dwa, a nie jeden organ. Dopiero potem zdała sobie sprawę, że podnosząc się i obracając w kierunku drobnego światełka prześwitującego przez jakąś szparę w kamieniu, bezpośrednio naparła na pierś Archibalda, kucającego przy niej, Pochyliła się nad jego uchem, choć nic nie widziała, więc w rzeczywistości owiała oddechem jego usta, szepcząc.
Nie ruszaj się. — A dla wyjaśnienia, dodała: — Mam wrażenie, ze podłoga się pod nami trzęsie.


Kostki:
  • 1, 2 – z sufitu spada odłamek kamienia, zderzając się z bolącym nadgarstkiem Iry, przez co, poruszyła się gwałtownie, a zaraz potem tracąc równowagę, oboje z Archibaldem wylądowali na kamieniu obok, który okazał się tym feralnym, filmowym kafelkiem powodującym załamanie podłogi pod ciałem.
  • 3, 4 – Archibald nie posłuchał, oparł się za sobą, uruchamiając ten sam, powyższy mechanizm.
  • 5, 6 – Archibald grzecznie siedzi w miejscu, w trochę niezręcznej sytuacji, wymyślaj kostki dalej. xD
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 18:22;

Zauważył jej poprawę humoru, ale nie odpowiadał na "rach-ciach bez różdżki", woląc skupić się na znieczuleniu. Bez dodatkowej pomocy, która nieszczęśliwie skończyła w drzazgach (w tej chwili różdżka Iry, choć raz, okazałaby się nieoceniona) ciężko było kontrolować każdy, pojedynczy czar. Nie był Zachariaszem, który tym zranieniem zająłby się w kilka chwil. Zaklęcia były tylko częścią całego procesu, a pech chciał, że to jedno postanowiło nie wyjść. Nie chciał próbować ponownie, obawiając się nieco o to, co może spotkać ich dalej. Z różdżką wszystko byłoby łatwiejsze, bez niej musiał się oszczędzać, bo wbrew pozorom nie posiadał niewyczerpanej mocy. Zdążył więc użyć Episkey zanim dokończyła zdanie. Świetny sposób, przynajmniej w jego odczuciu, bo w innym wypadku mogłaby zabrać swoją zranioną rękę i straciliby trochę czasu na droczenie się. Drgnął, kiedy krzyknęła, ale nie przerwał zaklęcia. Czuł, jak oddycha w innym rytmie, ale głowę z jej ramienia podniósł dopiero, gdy odsunęła rękę. Miał zamiar przeprosić albo obiecać, że jakoś jej ten ból wynagrodzi, ale wyprzedziła go w komentarzu.
- A ty taka głośna? - dorzucił, a przeprosiny jakoś wyleciały mu z głowy. Początkowo też wydawało mu się, że coś jest nie w porządku, ale ostatecznie przyjął, że Ira drży. Tym bardziej, kiedy oparła się na nim odniósł takie wrażenie.  
- Podłoga? - zapytał, chwytając wolną ręką łokieć Magyar. - Myślałem że... - zaczął, ale w tym momencie musiała poruszyć się minimalnie, przez co stracił równowagę i drugą ręką, skutą kajdankami, szarpnął do tyłu, machinalnie podpierając się o podłogę. - ...drżysz - zakończył w międzyczasie. Dokładnie wtedy, kiedy niestabilny kafelek osunął się spod nich, rozpadając na mniejsze części. Potem poszło już gładko. Kolejne elementy posadzki zaczęły odpadać kolejno, nie dając Archibaldowi czasu na przyzwoitą reakcję. Spadali. Okropne uczucie przeszyło całe ciało, spinając mięśnie w dziwnym odruchu, który znało się tylko ze snu.
- Arresto Mom... - zaczął najszybciej jak tylko mógł, ale nie miał szans na całkowite wypowiedzenie tak długiego zaklęcia. I tak był to akt desperacji, bo w takich warunkach za nic nie spowolniłby spadku. Razem z gruzem, sypiącym się wokół nich, zatrzymali się na niższym piętrze. Jeśli upadek z takiej wysokości w ogóle mógł kwalifikować się pod zatrzymanie, bo w praktyce łupnęli nieźle, ale tym razem Irina miała więcej szczęścia. Poprzednia pozycja i fakt, że to Arch podparł się na niestabilnym gruncie, sprawiły, że to on wylądował na kamieniach i szczątkach sufitu. Jeśli uczucie spadania było okropne, bo czuło się coś na miarę pustki, tak upadek został w ten sposób mianowany jeszcze gorszym przeżyciem. Teraz czuł absolutnie wszystko. Nie był zbyt rosły, jakby się uprzeć - dało się go podciągnąć nawet pod chucherko, więc trochę pogruchotał sobie kości. Nie zwrócił nawet uwagi na kapelusz, który wylądował kilka metrów od nich. Ból promieniował zewsząd i na chwilę przyćmił absolutnie cały świat. Dopiero po chwili Blythe otworzył oczy. Tu ciemno nie było - na ścianach lśniły pochodnie, rozświetlające wszystko blaskiem ognia. Tym razem zwyczajnego, co przyjął z ulgą. Niestety nic więcej nie widział - zarówno przez kurz, jak i fakt, że nad sobą miał jedynie zerwany sufit. Jakby tego było mało, mosiężny żyrandol z piętra wyżej chybotał się jakoś niebezpiecznie.
To, że kurczowo zaciska dłoń na łokciu Magyar zarejestrował jeszcze później.
- Ira? - odezwał się, nie poznając swojego zbolałego głosu. Świetnie się załatwili. - Mówiłem Ci już, że łódka to świetna alternatywa takich wypadów?

Kostki
1, 4 - lądowanie kończy się na samym dole - grobowiec
2, 6 - spadają piętro niżej, trafiając do niedużego pomieszczenia, w którym nie widać żadnych wrót, korytarza, ani innego wyjścia (gdzieś tam jest, ale ukryte), może to skarbiec?
3, 5 - spadają piętro niżej, a to, co Archibaldowi wydaje się pochodniami, jest tak naprawdę unoszącymi się w powietrzu świecami. W tym pomieszczeniu jest mnóstwo starych ksiąg.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 19:53;

Głośniejsza. Może weźmiesz mnie na próbę, jeśli tak bardzo chcesz się przekonać? — zironizowała masując sobie z namaszczeniem swój przegub dłoni, bo ręka pulsowała jej mimo zaleczenia. Zajęta tym, po czasie zerknęła na swój łokieć i chciała coś na ten temat powiedzieć, rzucając też ironiczny komentarz o swoim domniemanym drżeniu, ale zdążyła rzucić tylko jedno słowo.
Nie… — i dalej już nic, bo lecieli ku dołowi. Z zaskoczenia ani nie krzyczała, ani nie do końca wiedziała co się teraz dzieje. Zacisnęła zęby i tylko poczuła łupnięcie, kiedy uderzyli o posadzkę. A zaraz potem bardziej niż to ból od nadgarstka, który aż zgiął ją w pół. Sam opór powietrza powodował niemiłosierne rwanie, ale to… Ułożyła się na plecach, patrząc w sufit i odetchnęła ciężko wyraźnie zrezygnowana. Wszystko ją teraz bolało, a najbardziej ręka, przez co nie mogła nawet myśleć o kości ogonowej, nad którą mogła poużalać się później.
Impedimento — rzuciła słabo, cicho — następnym razem rzucaj Impedimento — sam fakt, ze przewidywała jakiś następny raz był już wyczynem. A że zakładała następny raz z nim to oznaka bezgranicznego zaufania jakim darzyła go jako czarodzieja. W końcu to on wyciągnął ich z największych opałów, a zaraz potem wpakował w kolejne, ale kto by się tam rozdrabniał. Fakt. Może czuła się bardziej wycieńczona niż po ostrym seksie, ale przynajmniej gdzieś w jej podmóżdżku czaiło się zadowolenie, że odkrywała nowe tajemnice tego miejsca. Na przykład… zimne rybie oczy patrzyły się na nią z góry. Widziała je zaraz obok dziury, którą tu wlecieli. Zaraz… ZIMNE, RYBIE OCZY?! Przechyliła głowę lekko na bok, zadając Archibaldowi poważną zagadkę. Kolejną dzisiejszego dnia.
Co ma duże, rybio niebieskie ślepia i wodnistą, przybrudzoną formę? Nie Duch.
Podniosła się lekko na rękach, ze spokojem wpatrując się w oczy inferiusa tuż nad nią.
Archibaldzie… zasugeruję, ze to nie jest dobry czas na rozmowę o seksie.
Nie pytajcie, dlaczego Magyar Blythowe spędzanie czasu w łódce skojarzyła z seksem. Nie musicie. To był Archibald. On wszystko sprowadzał do tematu łóżka. Ira znała go zbyt długo by tego nie zauważyć. Jeśli nie miała pojęcia o czym mówił, zwykle stosował jakieś zawiłe przenośnie dla zamaskowania swojej natury erotomana.

Kostki:
Archibaldowi udaje się rzucić zaklęcie obronne:
1, 2 — Lacarnum Inflamarae i oszołomić inferiusa
3, 4 — Incendio i ogrodzić inferiusa od Iry ścianą ognia
5, 6 — Relashio i odepchnąć inferiusa od jej osoby
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyNie Sie 31 2014, 21:01;

- Magyar, proponujesz mi seks? Bardzo chętnie się przekonam, ale tutaj Cię nie wezmę - odpowiedział bezpośrednio, dodając do wypowiedzi trochę ironii, ale jakby nie patrzeć, wszystko było zgodne z prawdą. Ironię wstawił chyba z przyzwyczajenia, albo po prostu pod wpływem jej komentarza.
Archibald jakoś nie miał ochoty się użalać. Aktualnie jedynym, na co miał ochotę było zaklęcie łagodzące ból, ale w ich towarzystwie nie było nikogo, kto mógłby zaspokoić jego potrzebę. Akurat w tej kwestii Magyar była niezbyt dobrym wyjściem. Pomijając w ogóle fakt, że nie miała różdżki. Za to dalej była w stanie udzielać rad.
- Dzięki za radę - rzucił, próbując się roześmiać, ale nie wyszło. Syknął tylko krótko, mając wrażenie, że żebra skończyły podobnie do różdżki. - Arresto Momentum ma szerszy zakres działania - dodał tylko, żeby mogła to zapamiętać na przyszłość. Z Impedimento wcale nie było tak łatwo, ale dalsze tłumaczenia zachował dla siebie. Odłożył je od razu na później, próbując się poruszyć. Chyba z przyzwyczajenia podniósł prawą rękę, wywołując tym samym nieprzyjemny ból. W tych okolicznościach zaczął obawiać się o swój kręgosłup i już miał sprawdzić, czy w ogóle da radę podeprzeć się i zmienić pozycję, kiedy dostał zagadkę. Prychnął zirytowany, wykręcając szyję, aby móc zobaczyć inferiusa, nachylającego się nad Iriną. Kolejna fala bólu sprawiła, że oczy zaszły mu łzami.
- Lacarnum Inflamarae - zaklęcie zaskoczyło samego Archibalda, mknąc prosto w kreaturę. Zapalił się i odszedł krok do tyłu, cierpiąc dalej od nich. Skoro dał radę czarować, nie było jeszcze tak źle...
- Masz jakieś nieczyste myśli. To ten duch? Na pewno - mruknął, jakby inferius był tylko marną muchą, latającą gdzieś w pobliżu. W porównaniu do ducha i spadających sufitów... Pominął też fakt, że każdy czas był dobry na rozmowy o seksie, co udowadniała sama Ira.
Nie mogli tak leżeć w nieskończoność, skoro inferiusy czaiły się wokół. Blythe, z niemałym trudem, podparł się na prawej ręce, czując jak ta ugina się bardziej niż powinna. Dopiero teraz zauważył, że przy łokciu boli najbardziej. Chwilę potem obserwował już, jak ciepła krew spływa swobodnie na dłoń, na której się opierał.
- Szlag - warknął, odpychając się i krzywiąc z bólu. Dał radę kucać, więc i stać da radę. - Dzień dobry, dobrze się spało? - tym razem on ironizował, odciągając się od paskudnego bólu.

Kostki:
1, 2, 6 - Ira i Arch zdążyli się podnieść, ale rozejrzeć niekoniecznie - utrudnił im to kolejny inferius, atakujący od tyłu (Irka, wykaż się <3)
3, 4, 5 - akurat gdy podnosili się z posadzki nad głowami świsnął im świecznik. Chwilę potem wszędzie słychać świst lewitujących przedmiotów.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Zapomniana świątynia  QzgSDG8




Gracz




Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  EmptyPon Wrz 01 2014, 22:02;

A wyciągniesz nas stąd szybciej jeśli proponuję Ci seks? — podłapała temat, obracając jego zbereźności na dobry tor. Bo w zasadzie nie obiecywała mu tekstu. Teoretycznie tak tylko spytała, czy by się pośpieszył z tym swoim rycerskim ratunkiem, gdyby miał zostać za to sowicie wynagrodzony. Bo, że nie dostanie tej nagrody od ręki, to sam wiedział. Może chociaż działanie na niezależne potrzeby Archa posłuży jako motywacja do działania. Bo na razie im więcej czasu spędzili w tej świątyni, tym więcej kontuzji się nabawiali. Magyar czuła, że drętwieje jej już całe cialo. Nie wiedziała, jakim cudem stoi na nogach. Może takim, że nie wiedząc kiedy, oparła się o ścianę, w niej odnajdując trochę stabilizacji. Pokręciła lekko głową, szczypując z włosów gruz. Jeden z kawałków wyleciał jej z rękawa na dłoń. Spojrzała na niego, a potem objęła wzrokiem pomieszczenie. Zanim przynajmniej świeczniki zaczęły latać im wokół głów. Ułożyła wokół siebie pochodnie, przysłaniając potylicę jedną ręką. — Kryj mnie, Arch. — nie chodziło o to, żeby ją pokrył. Do tego tematu mieli wrócić później. Potrzebowała na moment swojej tarczy. Nie mogła być tak bezużyteczna cały czas. Kawałkiem kredowego gruzu rozrysowała wokół siebie krąg, z jednej strony kręgu ustawiła czubek pochodni, z drugiej kawałek gruzu, do kolejnej strony użyła swojego naszyjnika z piór żmijoptaka. Zabrakło jej tylko ostatniego atrybutu… Szarpnęła za nadgarstek Archibalda, zaczesując włosy do tyłu, przez co zgięła go bardziej w pół i uderzyła czołem o jego ramię, a zaraz potem kolejny świecznik przemknął im nad głowami. Co w sumie nie było głupie. Jeden z nich uderzył Magyar w kręgosłup, doginając ją do piersi Blythe. Niezrażona tym faktem, wyciągnęła z niego cztery świece, rozstawiając je wokół okręgu, mimo, ze aż strzelało jej teraz od całego tego poturbowania w kręgosłupie. Szczęśliwie i moment później znalazł się ostatni przedmiot potrzebny do przywołania Strażnika, opiekuna. Ukradła Archowi artefakt, który kiedyś sama mu wręczyła, a zaraz potem, szepcząc pod nosem kilka słów, przywołała ducha ognia. Tego niebezpiecznego, który miał rozstawić inferiusy po kątach. Magyar nie miała pojęcia czy tak się stało. Ledwie błysnęło światłem, a zaraz potem widziała już tylko ciemność. Poczuła pustkę. Pustę w głowie, pustkę w żołądku. Nawet jej uścisk na ramionach Archibalda był jakiś taki bez wyrazu. Zacisnęła palce na jego koszuli, a zaraz potem rozluźniła je i osunęła się w całkowitą bezgraniczną ciemność. Zemdlała.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zapomniana świątynia  QzgSDG8








Zapomniana świątynia  Empty


PisanieZapomniana świątynia  Empty Re: Zapomniana świątynia   Zapomniana świątynia  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zapomniana świątynia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zapomniana świątynia  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
 :: 
ogrody lotosu
-