Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Lubił młodsze dziewczyny, oczywiście nie za młode. Zazwyczaj rozmawiał z młodszymi od siebie. Jednak ważniejsze jest jaka dziewczyna jest na prawdę, jak się zachowuję, a nie ile ma lat. Uniósł kąciki ust ku górze, nie chciał w oczach kolejnej dziewczyny wychodzić na smutasa. Może był to mały gest, ale dla niego dość znaczący. Nie był to za szczery uśmiech, ale wyglądał przekonująco. A nawet bardzo. Gdy chciał, Roger potrafił dobrze ukryć swoje prawdziwe emocje. Może i to ie było zbytnio potrzebne w tej sytuacji, ale zawsze jest czas by potrenować szczegóły. - Z siódmej, ale wiek to tylko liczba. - Powiedział to, by Kayla wiedziała, że nie obchodzi go ile ma lat. Przybliżył się do dziewczyny, głównie by sprawdzić czy nie ucieknie gdy jest za blisko. W końcu z takim zachowaniem niedawno się spotkał. Przybliżył się na tyle, by móc czuć jej zapach.
- Też tak sądzę. - powiedziała spokojnie, powoli i cicho. Kiedy zaczynał się do niej przybliżać pomyślała: To najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Przybliżyła się do niego również i pocałowała go. Był to pocałunek Najpierw tylko delikatnie, przelotnie, później wpiła się ustami w jego usta, tak, jakby już nigdy więcej mieli się nie zobaczyć, jakby to był ich ostatni raz. Była niesamowita w tych sprawach.
Rogera przeszył dobrze znany mu dreszcz. Często właśnie tak reagował na pocałunki. Kayla była już drugą dziewczyną, która całowała go ówcześnie dobrze go nie znając. Kiedyś może i by mu to nie przeszkadzało, ale teraz trochę się zmienił. Można powiedzieć, że spodobała mu się pewna dziewczyna. Nie tylko z wyglądu jak Kayla, ale też z całej reszty. Może Gryfonka miałaby u niego wielkie szanse, ale kiedyś. Teraz nie chciał już całować się ot tak. Musiał dobrze znać dziewczynę, by sprawiało mu to wielką przyjemność. Chciał wszystko to wytłumaczyć dziewczynie, jednak tylko odsuną się od jej twarzy na jakąś odległość i milczał marszcząc przy tym brwi.
I ten piękny dzień właśnie się skończył... No nic, show must go on. Wiedziała, że popełniła błąd. Nie chciała nic więcej mówić, ani słyszeć. Czuła się źle, jak szmata. Pocałowała dopiero poznanego chłopaka. Żałowała tego co zrobiła. Wstała, zasunęła za sobą krzesło i wyszła z sali. Po policzku poleciała jej łza. Negra wyszła za nią gniewnie fukając i sycząc. Another heartache - another failed romance. śpiewała sobie w myślach starając się nie myśleć, o tym co przed chwilą zaszło.
- Czekaj! - Krzyknął, jednak było już za późno. Czy on miał jakiś talent odstraszania dziewczyn, że już druga od niego ucieka? Chociaż poprzednio to była tylko i wyłącznie jego wina, może i podrywał Angie ale bardzo delikatnie, a poza tym nie wiedział, że właśnie tak zareaguje. JSiedział sam w klasie i próbował to wszystko sobie jakoś poukładać. Jednak to było trudniejsze, niż na początku mu się zdawało. Zdecydował, że lepiej będzie poszwendać się po zamku, więc wstał i po prostu wyszedł z sali.
Wszedł do klasy sprężystym krokiem. Pod pachą niósł kilka książek do przedmiotu, którego uczył. Oczywiście jeszcze nikogo... - Pomyślał lekko zdenerwowany. Podszedł do swojego biurka i wygodnie rozsiadł się na krześle, kładąc nogi na jego blat, ręce założył za głowę i wpatrywał się w drzwi z nadzieją, że ktoś może jednak dzisiaj go odwiedzi.
Weszła, a właściwie wpadła z właściwą sobie gracją do klasy, potykając się o próg i przy okazji prawie upuszczając kałamarz pełny atramentu. Zaklęła pod nosem i w pośpiechu usiadła w pierwszej lepszej ławce, uśmiechając się promiennie do nauczyciela i próbując zatrzeć raczej kiepskie pierwsze wrażenie, jednocześnie wypakowaując małą rolkę papieru (nienawidziła pergaminu), pióro i podręcznik. -Dzień dobry-cholera jasna, głupi akcent-widzę, że przybyłam pierwsza?
- Dzieeń dooobry! - wszedł do klasy, szeroko uśmiechnięty. Nienawidził starożytnych run... Były tak strasznie nudne, i nic z tych znaczków nie rozumiał, ale... Nauczyciel... oh, to już inna sprawa. Namida przychodził tu tylko dla niego chociaż nie był pewien, czy on to w ogóle zauważa... Usiadł w pierwszej ławce, podpierając się łokciem o blat- oparł policzek o dłoń, wpatrując się, nadal z uśmiechem, choć teraz nieco mniej szaleńczym, w Profesora.
Na twarzy Aksela zagościł uśmiech, kiedy zobaczył wpadającą bez gracji do klasy dziewczynę. - Witam serdecznie. - Powiedziała i podszedł do ławki, w której siedziała uczennica. - Tak, jesteś pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia. - Mrugnął do niej porozumiewawczo. - Zechcesz mi się przedstawić? - Rzekł, starając się używać przyjaznego głosu.
Do klasy wpadł drugi uczeń. Wyglądał na szczęśliwego. - Dzień dobry. - Powiedział z uśmiechem, opuszczając dziewczynę, a podchodząc do pierwszej ławki. - Jesteś drugi. - Powiedział do niego z szerokim uśmiechem.
Jeju! Jak ona dawno dawno dawno dawno i tak jeszcze na dwadzieścia linijek, nie była na lekcjach. Jest tyle ciekawszych rzeczy przecież niż przesiadywanie razem z...Ugh, nauczycielami. Ale cóż, dzisiaj tak dla odmiany nie miała syndromu samotności, za to zebrało jej się na mentalność tłumu. Dlatego też wybrała się na starożytne runy. Po prostu nienormalna sytuacja. Weszła do klasy z trzaskiem drzwi, jak zwykle rozsiewając wokół siebie aurę zła. W ręce miała różdżkę na wypadek, gdyby nagle wpadła tutaj Ver lub Hanna, albo inne idiotki z tej żałosnej elity. Nawet się nie rozejrzała. Podążyła do miejsca w ostatniej ławce, najbardziej przy ścianie. Tutaj mogła się oprzeć i zapomnieć, że wyszła z lochów. Rzuciła torbę na stół, którą zdobiła naklejka w kształcie trupiej reki oraz metalowe kółka, nawet znalazła się czaszka z czerwonymi oczami ze sztucznych kryształów. Wyjęła podręcznik żeby poudawać, że jednak coś robi i przymknęła oczy bez słowa. Dajcie jej w spokoju pospać.
-Aniela-powiedziała, starając się mówić wyraźnie. Akcent bardzo jej przeszkadzał, na szczęście pojawiał się tylko, kiedy się czymś stresowała- Ale proszę mi mówić An.-Do sali zaczęli wchodzić inni uczniowie i nauczyciel przeszedł do witania się z nimi. Wyglądał całkiem sympatycznie. Odetchnęła z ulgą. Tak, zdecydowanie powinna się nauczyć zawierać znajomości. W nowej szkole ta umiejętność mogła się jej bardzo przydać. Rzuciła torbę na sąsiednie krzesło, bez zbytniej nadziei , że ktoś zechce się do niej przysiąść i zaczęła kartkować podręcznik, próbując porównać reprezentowany przez niego poziom do jej starego ppodręcznika z Beauxbatons
Nami westchnął... Wolałby być pierwszym... No, ale cóż, nie zawsze tak można. Ale to nic, bo Aksel się tak cuuudooownie do niego uśmiechnął... Miał tylko szczerą nadzieje, że nie zostanie o nic zapytany... Nie chciał wyjść na idiotę... Kątem oka zauważył, ze do sali weszła Connie, jednak kompletnie ją zignorował. Miał ciekawsze rzeczy do roboty, jak na przykład podziwianie nauczyciela... Taki dojrzały, męski, dobrze zbudowany i... Wróć! Jest lekcja, nie powinien myśleć o takich rzeczach, co to, to nie! Musiał się skupić... Eh, tylko jak, kiedy taki przystojniak stał tuż obok...?!
Cóż, Connie nawet nie zauważyła, że Nami też tu jest. W końcu wiedziała, że chłopak nie przepada za dziwacznymi znaczkami, a o tym, że kręci go nauczyciel nie miała pojęcia. I dobrze, czasem dziwnie się czuła przy nim, kiedy to on równie jak ona mógł się zachwycać chłopakiem. No, ale zdążyła się już przyzwyczaić. Rozejrzała się po jakiś pięciu minutach. No więc w klasie jest Namida - co wywołało u niej reakcję przypominającą emotikonę "O_O" oraz jakaś puchonka, której nie znała i zdecydowanie nie chciała poznać. W końcu to jedna z tych, która niczego nie umie i nigdzie indziej nie pasuje. Właściwie, widziała ją już gdzieś. Ciekawe... Ale Connie zawsze miała fatalną pamięć do twarzy.
Postanowił zacząć uczyć się Starożytnych Runów, gdyż przydadzą się one w zawodzie jaki chce w przyszłości wykonywać. Zabrał się więc z dormitorium i poszedł do klasy. Po kilkunastu minutach doszedł do celu i wkroczył do pomieszczenia. - Dzień Dobry Panie profesorze. Powitał nauczyciela, i siadł w ławce razem z Connie. - Hej. Mam nadzieję, że się nie obrazisz jak z tobą usiądę. Powiedział z lekkim uśmiechem.
No i któż to jej ZNOWU zabrał oazę spokoju? Odwróciła się z wzrokiem zapowiadającym chęć mordu. Maxym? To on jeszcze żyje? - Jeśli musisz już siedzieć, to siedzieć - Mruknęła okazując swoje niezadowolenie z tego, ze nie ma już całej ławki dla siebie. Zdjęła torbę żeby zrobić chłopakowi trochę miejsca. Co to się ostatnio działo jak rozmawiała z Maxymem? A no tak, Brian prawie go zabił, bo ją pocałował. No cóż. - Kopę lat - Uśmiechnęła się delikatnie, ale od razu zrzuciła z twarzy ową radość. Ziewnęła. Nudzi jej się troszkę. Niech rozpoczną lekcję, albo wynosi się na czekoladę i trochę bitej śmietany na ciastku z orzechami. Słodyczo żarłoki rządzą! Założy klub anonimowych czekoladocholików. Ale to kiedy indziej.
Westchnęła. Nie, ta lekcja z pewnością nie będzie miła i przyjemna. Laska siedząca kilka krzeseł od niej patrzyła na nią z niechęcią, a w podręczniku jedyny nieprzerabiany przez nią temat był na samym końcu. Zresztą, jak dotąd była ich trójka w klasie, więc nauczyciel prawdopodobnie odwoła lekcje, a w każdym razie będą czekali na resztę dobrą godzinę. Tłumiąc ziewnięcie oparła nogi o krawędź krzesła przed nią i przyglądała się z rozbawieniem, jak ten ślizgon, który wszedł drugi do klasy, patrzy na nauczyciela maślanym spojrzeniem. Niebawem jednak i ta czynność ją znudziła, więc wyciągnęła "bleach" i pozwoliła mandze się wziągnąć
Aaaa! Ludzie, ludzie, ludzie! Spóźniła się! Kolejny raz, na kolejną lekcję. I to jeszcze do kogo? Do jej wujaszka! Aksel będzie niezadowolony. Zawiodła go, no. Nie ma co owijać w bawełnę. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - Wysapała wpadając do sali i uśmiechając się przepraszająco do nauczyciela. - To się już więcej nie powtórzy! Obiecuję. Usiadła sobie przy pierwszej z brzegu ławce, żeby nie robić zamieszania. I omiotła wzrokiem pomieszczenie. Dużo uczniów. Jak na lekcję oczywiście.
Kurcze! Żeby nie powtarzać słowa ,,spóźniłam się" może użyć określenia takiego jak ,,zaspałam", czy ,,zasiedziałam się w wielkiej sali". Hmm...te dylematy zawsze były okropne i będą do końca życia dla Ingrid. Wszak dziewczyna była kurkonką, to raczej takich problemów nie powinna mieć. Czasem jej się zdaje, że nie trafiła do odpowiedniego domu. Wiele osób mówiło jej i dalej mówić mówić będą, że Ing powinna być Puchonem. Eh...znów dylematy, trzeba z nimi skończyć. Zaczęła się ulubiona lekcja Ingrid i powinna zapomnieć o wszystkim i skupić się na jednym - starożytnych runach. Wślizgnęła się szybciutko do klasy niczym gazela Thomsona i stanęła przy ścianie. -Dzień dobry - przywitała się głośno po czym zajęła pierwszą lepszą ławkę. Ale zanim zajęła rozejrzała się po klasie. Była Elliott - ekstra. Nie ma to jak dobra znajoma na lekcji. Była także Aniela, nie znała dziewczyny, ale słyszała, że przyjaźni się z Francescą. Jeżeli Ing też się przyjaźni z Fran to czemu nie przyjaźnić się z ową puchonką. Była jeszcze.....o nie....o nie. Tak to ona! To Koni!!! Dziewczyna pobladła na widok ślizgonki i szybko schowała swój szanowny łeb to książek, które miała przy sobie. Usadziła się wygodnie tak żeby nauczyciel ją widział oraz nie widziała jej Koni. Ach! Mieć wrogów jest baaardzo ciężko. A szczególnie gdy kto ciebie dręczy psychicznie. Hyhy.
W zasadzie wcale nie zwrócił uwagi na Ślizgonkę, która bez słowa weszła do klasy i walnęła się do ostatniej ławki. Tak, inaczej tego opisać się nie dało. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Przemknęło mu przez myśl i odwrócił wzrok od naburmuszonej dziewczyny. Machnął ręką do kolejnego ucznia wchodzącego do klasy. - Dobry. - Powiedział dość głośno. Zaraz za chłopakiem wbiegła zadyszana Elliott. Tylko się do niej uśmiechnął, żeby wcale nie przejmowała się tym, że spóźniła się kilka minut, Nie ona jedna. Wrócił do swojego biurka. Usiadł. - Witam. - Powiedział spokojnie do spóźnionej Ingrid. Oparł się wygodniej na krześle. - Myślę, że poczekamy jeszcze może kilka minut i zaczniemy lekcję. - Powiedział spokojnie, ale dobitnie. Chciał, żeby uczniowie czuli do niego respekt, ale z drugiej strony nie zniechęcali się do nauki, ani nie tracili sympatii do profesora od Starożytnych Run. To będzie twardy orzech do zgryzienia.
Bell bardzo bardzo bardzo lubiła Runy, więc niedopuszczalnym by było gdyby się na lekcji nie pojawiła. No a spóźniła się dlatego, że w ogóle późno się o tym dowiedziała, nawet nie miała pojęcia, że jest jakiś nauczyciel płci męskiej! A pomyśleć, że ostatnio o tym gadała... Nie, chwila, Ell jej chyba coś wspominała o jakimś nowym facecie. Oczywiście, to nie zmieniało sprawy, że jeszcze go na oczy nie widziała. Kiedy wreszcie wlazła do klasy sporo spóźniona, jak nie wiem czy już wspomniałam do uśmiechnęła się do faceta szeroko, a w jej mądrej główce pojawił się wspaniały, diabelski pomysł. Ale to będzie musiało poczekać. - Dzień dobry, panie profesorze - powiedziała i usiadła w pierwszej (a jak!) ławce, sama, spojrzawszy uprzednio którego ostatnio zostawiła pod cukiernią... wyglądał dobrze. Uśmiechnęła się jeszcze do Elliott i Ingrid, po czym wywaliła z torby na ławkę cały bałagan.
Tak, był mile zaskoczony uczennicą, która dopiero co weszła. Odwzajemnił jakże szeroki uśmiech. - Witaj. - Powiedział spokojnie, nie ruszając się z miejsca. Jeszcze chwila i zaczynamy. Niemiłosiernie się stresował. To miała być jego pierwsza lekcja, a on nawet nie wiedział jakie wywarł pierwsze wrażenie. Będzie musiał później wszystkiego dowiedzieć się od Elliott.
Uff! Ingrid się upiekło. Choć trochę była zdziwiona zachowaniem nauczyciela. Zamiast krzyczeć ,,Znowu się spóźniłaś" odpowiedział i usiadł na krześle. Dochodząc do wniosku; jeżeli na nią nie nakrzyczał, to musi być z niego równy gość. Uśmiechnęła się do nauczyciela i szybko schowała się za książki. Boże! Ona siedziała nie daleko Connie! Ingrid nie wiedział co zrobić. Jedynie panikować, ale nie powinna. No dziewczyno! Weź się w garść. Ing jest krukonką i nie powinna popadać w histerię. Ale zaraz, zaraz. Do kasy weszła Bell. Jej ulubiona znajoma. Na twarzy Ingrid pojawił się znów uśmiech (eh! Co ona z tym uśmiechem) i rugnęła do niej okiem. Weszła dość energicznie. Miała całkiem ładną torbę. Aż by się chciało zamienić. Może porozmawia po lekcji? Nie no żart. Ale mniejsza o to. Siedziała blisko Koni. Hmmm...co by tu zrobić, żeby ją nie zauważyła. Chciała się przesiąść, ale nie chciała robić zamieszania. Ah! przydałaby się peleryna niewidka. A może Koni ją nie zauważy? Zgarnęła włosy i zrobiła z nich ,,zasłonę" tak aby Koni nie zauważyła jej twarzy. Ciekawe czy to zadziała oby. Żeby nie myśleć o wrogu, Ingrid otworzyła książkę i zaczęła czytać. Tyle, że był problem nie rozumiała co czyta. Tak! Stresowała się. Pierwszy raz na lekcji. Przez kogo? Przez Koni!
"No"warknęła w duchu " nie odgrażaj się, tylko zaczynaj!" Gość zachowywał się stanowczo zbyt pobłażliwie. Przecierz najprawdopodobniej już nikt nie wejdzie."Halo! Czas zaczynać!" próbowałam mu powiedzieć w myślach. Ile można czekać?! Właśnie skończyła czytać mangę, nie miała nic innego do roboty i zaczęła liczyć sęki na ławie. Czy ten facet miał zamiar kiedykolwiek zacząć lekcje?
Wstał z krzesła. - Dobrze... A więc witam. Tak, jeszcze raz. - Nie za bardzo wiedział o czym mówić na początku. Nie chciał prowadzić takiej typowej lekcji. Nie od razu. - Myślę, że jesteście tutaj bo lubicie Starożytne Runy. - Przechadzał się wzdłuż klasy. - Wiecie, że to moja pierwsza lekcja i nie ukrywam, że chciałbym was bliżej poznać... - Powiedział spokojnie. - Myślę, że jesteście na tyle zdolni, że materiał nadrobimy bez problemu. - Wrócił do biurka. - Nie wiem czy każdy z was będzie chciał opowiedzieć o sobie, ale chciałbym, żeby każdy z was chociaż ładnie i grzecznie się przedstawił. Zacznę od siebie. - Odchrząknął. - Jestem Aksel Gimle. W zasadzie jestem niewiele starszy od was, więc jeśli wam to nie będzie przeszkadzać to możecie bez problemu mówić mi po imieniu, ale tylko wtedy, kiedy nie ma w pobliżu innego nauczyciela, rozumiecie. Nie mam jakichś specjalnych zainteresowań oprócz Starożytnych Run oczywiście. Od urodzenia mieszkam w Dolinie Godryka, jestem czystej krwi czarodziejem i nie gardzę mugolami. - Zamyślił się. - No to tak zupełnie ogólnie. Teraz słucham was. - Usiadł wygodniej, rozglądając się po twarzach uczniów.
Namida, jako oczywiście najpilniejszy uczeń, wstał pierwszy... Co prawda, i mały włos a roześmiałby się, kiedy Aksel wspomniał o tym, jacy to oni są zdolni... Cóż, oni może tak, ale Namiś jest tu nie dla Run, a dla nauczyciela. Modlił się tylko, żeby nie zrobić z siebie idioty. - Nazywam się Namida Kirei, VI rok, Slytherin. Nie jestem mistrzem w czytaniu Run, ale mam nadzieję, że wszystko ładnie nadrobię... Bardzo miło mi Pana... to znaczy, Ciebie poznać. - dodał, rzucając do mężczyzny jeden ze swoich typowych uśmiechów, którym obdarzał każdy swój obiekt westchnień. Zajął z powrotem miejsce, nie spuszczając ani na moment wzroku z nauczyciela.
No proszę, nie była ostatnia! I bałdzo dobrze. Uśmiechnęła się do nowoprzybyłych, ale zaraz po tym geście całą uwagę skupiła na Akselu. Nieźle sobie radził na pierwszej lekcji. Spojrzała po minach pozostałych uczniów i choć dojrzała u jednej czy dwóch osób zniecierpliwienie, to i tak zdania nie zmieniła. Chciała wstać pierwsza, ale uprzedził ją Namida. Wszystko byłoby pięknie, fajnie, gdyby nie to, że robił maślane oczka do nauczyciela. Zaśmiała się pod nosem i spojrzała na chłopaka z ukosa. Po chwili jednak potrząsnęła tylko główką i wstała. - Elliott Redbird, klasa VI i jak widać na załączonym obrazku - wskazała na herb Gryffingoru umieszczony na jej ramieniu - jestem z Domu Lwa. Z Run nie jestem może jakimś asem, ale najgorzej też mi nie idzie. Chciała dodać, że Aksel przecież o tym wie, ale się powstrzymała. - Strasznie się cieszę, że uczysz w Hogwarcie wu... - ugryzła się w język - Akselu. Uśmiechnęła się szeroko i klapnęła z powrotem na swoje miejsce.