Wspaniale rozgałęzione drzewo rzucające przyjemny cień na znajdujące się pod nim osoby. Dzięki licznym gałęziom idealne do wspinania i przesiadywania na grubych konarach, rozmawiania z przyjaciółmi lub po prostu odpoczywania po mniej lub bardziej ciężkim dniu. Można znaleźć pod nimi duże żołędzie, idealne do prac plastycznych bądź rzucania w innych. Na jesień mieni się wspaniałą czerwienią i brązem, wiosną zaś można nacieszyć oko soczystą zielenią.
Nie chciało mu się nic. Nawet rano nie miał motywacji by wstać z łóżka, co jest rzadkością. Leżenie brzuchem do góry pod kołdrą uważał za zupełną stratę czasu, już wolał chodzić z kąta w kąt, byle tylko nie kłaść się na wyrku. Ten poranek jednak był inny. Tradycyjnie obudził się o siódmej trzydzieści, przetarł oczy i zamiast szybko wskoczyć w coś w miarę nie pogniecionego to leżał przecierając oczy i ziewając głośno. Przysnął, przebudził się, znów przysnął. Dopiero po dziesiątej zmusił się do zwleczenia swego ciała z posłania. Naciągnął na dupsko spodnie, potem jakiś przygłupi T-shitrt i zszedł na śniadanie. Ledwo wyszedł na korytarz, a już zauważył jak ktoś na niego biegnie. Stanął jak wryty i dopiero kiedy owa jednostka sie do niego przytuliła, poznał w niej Lailę. Ścisnął ją mocno, coby poczuła nieco miłości od słodkiego Czarusia. Nie nagadali się wielce, głównie dowiedział sie, że obowiązkowo musi poświęcić jej swój dzień. Nie protestował, ba, nawet na to się ucieszył. Tylko pierw musi coś zjeść... Po śniadaniu wrócił do siebie, znalazł kocyk, który mama kupiła mu na zimowe noce. Uwielbiał go, więc panna niech doceni, iż pozwoli jej usiąść swym seksownym zadku na tak ważnym dla niego kawałku szmaty. Miał jeszcze nieco czasu, więc chwycił swój notatnik, w którym rysował jakieś ludki, które wyglądały zawsze na przyćpane, choćby nie wiadomo jak się starał. Talentu to on miał za grosz. Tym razem było jeszcze gorzej, zamiast myśleć co narysować, był podekscytowany tym, że nie spędzi nudnego popłudnia sam w czterech ścianach. W zasadzie teraz Laila była jego wybawicielką, ale jej przecież tego nie powie, bo poczuje się za fajna. No nic, wziął koc pod pachę, paczkę fajek i ruszył w umówione miejsce. W drodze zatrzymał się na fajeczkę. Już kończył palić, kiedy ktoś go zagadał. Wymienił parę zdań z kolegą, trochę się pośmiał. Kiedy spojrzał na zegarek uświadomił sobie, ze panna Howett od jakiegoś czasu na niego czeka. Cóż,zagadał się. Jak kocha to poczeka, zaśmiał się pod nosem. Był blisko Wielkiego Dębu, juz widział ją z lodami w łapie. -LAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAILA!- krzyknął głośno i teraz to on zaczął mknąć w jej stronę. Rzucił się na nią może nieco przyduszając ją do ziemi. -Rewanż za poranek- powiedział. Jak dobrze, ze nie stała, lub nie miała lodów w łapie. Tak to pewnie mieliby całą przekąskę na ubraniach. Chwilę tak leżał w końcu pozwolił jej odetchnąć i wstał. Rozłożył kocyk, ależ z niego dzentelmen! -Proszę bardzo, zajmij dowolne miejsce!- powiedział, poczekał az sie usadowi i dopiero wtedy sam spoczął.
Ale kiedy ona serio była bardzo fajna i wcale nie poczułaby się za fajna. Wszystko z nią okej! Z powodzeniem mógłby ją dowartościować! O proszę jak się dobrali! Chyba obojgu brakowało towarzystwa, więc wszystko na plus! Faktycznie powinna go lepiej sobie wychować, żeby nie zatrzymywał się na pogaduszki, kiedy już się zdecydował jej towarzyszyć. W sumie zmusiła go do tego, ale trzeba wybaczyć i ogarnąć tyłek, aby przybyć na spotkanie. Z takiego założenia wychodziła i już. No dobrze. Ale jak widać nie zignorował jej zaproszenia, które nie zniosłoby odmowy. Tak. Zdecydował się ją zaatakować i przygnieść do trawy na co zareagowała śmiechem, bo nie da się ukryć, ze dziewczyna niestety ma łaskotki i co nieco ją ruszyło, ale tego zdradzać nie będziemy! Oj nie! Jeszcze będzie chciał to wykorzystać, a ona przecież też by wtedy musiała znaleźć na niego jakiś haczyk, co pewnie doprowadziłoby do małej wojny domowej. Ot co. I obserwowała go czekając, aż rozłoży ten kocyk, a potem rzeczywiście pacnęła na wolnej części materiału zastanawiając się nad kształtem chmury, która teraz wpadła jej w oko... Wolną ręką przyciągnęła pudełko z lodami i postawiła je na kocyku. - Wzięłam waniliowe, bo nie byłam pewna na punkcie jakiego smaku szalejesz. - Uśmiechnęła się lekko przypominając sobie, że kiedy w tym momencie mogłaby wykorzystać jeden z tekstów swojej ciotki: "laila, kiedy ostatnio Cię widziałam byłaś taką małą dziewczynką!". Tak. Te same argumenty mogłaby wyciągnąć do Czarka, bo chyba się przed nią chował w zamku! Ale jak widać tropiciel Howett świetnie sobie poradziła z zadaniem. Szacunek. - Więc opowiedz mi co słychać w wielkim świecie, czemu Cię nie widzę i dlaczego tamta chmura wygląda, jak głowa psa, albo smoka ziejącego... ogniem. - Powiedziała kierując swój wzrok ku górze, bo rzeczywiście kolejne skojarzenia sypały się, jak z rękawa. Już nawet dostrzegła baletnicę, której nadgryziono kawałek spódniczki... Oh. Rzeczywiście urzekająca historia, ale w końcu była Puchonką i rozmyślanie o drobnostkach to była jedna z nielicznych cech, która kwalifikowała ją do tego domku. Trzeba było pielęgnować takie drobnostki. - O. Pociąg! W sumie pociągu są fajne. Express Hogwart już niedługo skończy moje męki! - Westchnęła teatralnie, jakby rzeczywiście Hogwart kwalifikował się pod obóz wykorzystywania cudownej młodzieży!
Dowartościować? Że co proszę? On jakaś instytucja charytatywna rozdająca miłe słowa? No doooobra, Czaruś to miły chłopiec i lubi innym poprawiać nastrój, ale pierw musi nieco dziewczynę podroczyć, by potem stać się miłym i kochanym. I ej, bez takich, tego pana nie można sobie wychować, on sam sobie jest nauczycielem i mentorem i w ogóle wszystkim. A to, że lekko się zagadał to nie jest już żadna tragedia. Po prostu jego charakter nie pozwala mu przejść obojętnie obok znajomego nie wymieniwszy z nim paru zdań. Laila musi zaakceptować jego charakter, ot co. Przecież przyszedł, to się liczy! Najwyżej w przeprosiny wyczaruje jej jakiegoś badyla, zwanego kwiatem. Położył się wygodnie. Niebo było wyjątkowo ładne, słoneczko grzało. Idealna pogoda na wszelkiego rodzaju lenistwo na świeżym powietrzu. -Waniliowe? Mooooooogą być- jęknął jakby za bardzo mu ten smak nie odpowiadał, mimo iż uwielbiał ten smak. Chwycił łyżeczkę, nabrał dużą porcję i wepchnął ją do buzi. Mniam. I Czaruś wcale się nie chował! To Laila mało się starała na niego wpadać, o! -W wielkim świecie dużo się nie dzieje, bo większość chowa się w książkach, by zaliczyć jakieś głupie egzaminy! Sam mam nieciekawą sytuację z ocenami, ale co tam, najwyżej nie zaliczę roku, bede powtarzać, przez co będziesz mogła się jarać moim towarzystwem o rok dłużej! Nie mam z kim wkurzać jednorożców i innych stworów w Zakazanym Lesie. A co do chmury... hm.- pomyślał chwilę nad jakąś szaloną teorią- Wiesz, dusza ludzka, psia, kwiatów i wszystkiego... no po prostu wszystkei dusze rzeczy, które są na ziemi po śmierci przeistaczają się w chmury, by cieszyć nasze oczy, gdy patrzymy na błękitne niebo. To mógł być kiedyś pies, mógł się nazywać Puszek, Reks, lub inny Rozbój, mógł to być też smok. Widzisz? Ty też kiedyś będziesz taką chmura!- rzucił egzystencjalną gadkę w stylu Bodeliera z poważnym tonem w głosie. Chwilę później śmiał się sam z siebie i z żałosności historyjki, którą wymyślił. -Jak to męki?! Jakie męki?! Rozstaniesz się ze mną na długo i to Cię tak cieszy? Jaaaasne, przecież wiem, że w głebi duszy rozpaczasz, iż nie będziesz mnie widywać na korytarzach i nie będziesz mogła mnie taranować.- W sumie on sam cieszył się na zbliżający koniec roku. Nauka jest dla słabych i tych, co nie mają innych zajęć w życiu.
Badyl zwany kwiatem? Myślał, że to polepszy jego sytuację? Hehs, no chyba nie dziś! Laili nie dało się przekupić byle badylem! Nie żeby była jakaś szalenie wymagająca, coby musiał ją na przeprosiny zabrać w podróż dokoła świata. Absolutnie nie! Ona po prostu nie była zwolenniczką wręczania sobie drobiazgów na odczepnego. Masz urodziny? Świetnie. Dam Ci czekoladę. Masz coś tam? Świetnie. Kupię Ci figurkę, która będzie świetnie zbierać kurz! Niestety! L. lubiła praktyczne prezenty stąd często wymyślała, że zamiast prezentu żąda np. jakieś wycieczki rowerowej, która na pewno nie skończy się po jednej alejce w parku. Czas spędzany aktywnie nie jest przecież czasem straconym! Także badyl panie Czarusiu proszę zachować na inne okazje. No chyba, że to będzie bukiet stu pięćdziesięciu róż i opowiesz znaczenie każdej. - Tak. Jaranie się Twoim towarzystwem przez kolejny, dodatkowy rok... To moje najskrytsze marzenie, które wypowiadam cicho do nieba każdego wieczoru. - Powiedziała używając przesadnie poetyckiego tonu i zaraz potem roześmiała się dźwięcznie również układając się wygodnie na kocyku kładąc obie ręce pod głową. - Myślę, że śmiało mógłbyś stworzyć nowy nurty wiary, coś w stylu: "nieboizm, chmuroizm". Chociaż nie widzę Cię w roli kapłana. Choć to miły obrazek, kiedy mówiłbyś do wiernych: "jaki jesteś za życia, taką chmurą będziesz." - tu musiała trochę go przedrzeźniać, ale nooo zdarza się! A dlaczego Laikowa cieszyła się wakacjami? Poza zwykłymi powodami, które mogłaby wyliczyć, jako zwykły uczeń to cieszyła ją głównie myśl o wyjeździe. O zmianie wizerunku na jakiś czas, ponowne podawanie nie swojego imienia nieznajomym, by przez dzień być Melanie, a potem Charlie. W sumie imię "Charlie" pasowało do niej. Było takie niezwykłe w swojej prostocie. Ale skoro rodzicie rzucili już hasło: "Laila" to nie wypadało się sprzeczać. W końcu zyskała świadomość kilka lat później, czyli odrobinę za późno by wszcząć kłótnię. - Hm. Myślę, że z nad dwojga to Ty będziesz płakał w poduszkę przytulając moje zdjęcie. Poza tym... "Jak kocha, to poczeka" aż wrócę. - Powiedziała cicho, acz na tyle głośno by ją usłyszał. Dopiero wtedy powróciła do pozycji siedzącej by odnaleźć łyżeczkę i zanurzyć ją w kubku lodów... Jaj... Cóż za przyjemność. A słońce na taki piknik to idealny prezent. Uf.
Nie pasuje jej pięknie wyczarowany bukiet stokrotek od Czarusia?! Jak te baby narzekają, o matko, próbujesz dogodzić a tym jeszcze źle. No nic, swoją różdżkę będzie trzymał w spodniach i nie będzie się wysilał z czarowaniem najsłodszych kwiatków, jakie kiedykolwiek mogłaby dostać, niech żałuje. A jeśli chce coś praktycznego to zawsze moze zajść do Hogsmade po zestaw naczyń. Nawet mógłby na tym sam Grisham skorzystać wpraszając jej się dzień w dzień na obiady. W zasadzie to nie był taki zly pomysl, będzie musiał wyciągnąć nieco galeonów z banku i przejść się po sklepach w poszukiwaniu patelni teflonowej, coby Laila każdego poranka robiła mu smakowitą jajecznicę. -O Boże, Ty mnie kochasz! AAAAAAAAA! Nie, mamo, ja nie chcę! Dołączyć możesz do mojego funclubu, możesz mnie wielbić i myśleć o mnie przed snem, ale błagam, nie mów mi o tym, bo nie będę mógł znosić tych słów! Mogę Ci nawet dac super koszulkę, którą będziesz czcić, byle być któregoś dnia na mój widok nie wytrzymała i chciała zerwać ze mnie ciuchy.- udał wielce przerażonego. Chłopak lubił sobie i innym wmawiać, ze ma stado dzikich fanek, które piszczą na jego widok. W rzeczywistości tylko dziewczynki nie mające jeszcze miesiączki na niego lecą. Nie wiedzieć czemu, gdy Czarek pojawia się wśród zdecydowanie młodszych dziewczynek, te natychmiast się do niego przymilają. To go nieco przeraża. -Ej, to świetny pomysł! Stworzę ten szalony kierunek, zbiorę wiernych, będą mi dawać datki na budowę świątyń, którą wpłacę sobie do banku i będę wydawać na podróże dookoła świata i koks! Byłbym świetnym kapłanem! Świetnie wyglądam w szatach!- krzyknął z wielkim entuzjazmem. W sumie czemu by nie? A, tak, bo Grisham szanuje ludzi i nie umiałby być tak podłym wyłudzaczem pieniędzy. Choć wizja przebywania na plaży z ognistą w łapie była niczego sobie. -Kurde, rozgryzłaś mnie. Będę przy Tobie myślami i codziennie wysyłał ci sowę.- zaśmiał się. W zasadzie nawet za Lailą będzie tęsknić. Za wszystkimi, nawet za ludzmi, których na ogól nie znosi. Lubił być w tej szkole ze względu na towarzystwo. Zawsze może z kimś porozmawiać, pośmiać się. We Freetown nie ma az tylu rówieśników. Wziął kolejną łyżkę lodów, lecz ta wylądowała na jego koszulkę zamiast do jego buzi. Przeklął po polsku pod nosem i zabrał się za oczyszczenie T-shirtu. -To Ty zaczarowałaś moją łyżeczkę, nie?- oczywiście musi na kogoś zwalić winę, a jak!
Oh, jaki on romantyczny! Kupi jej patelnię i w ogóle! Może jeszcze przyniesie ziemniaki na obiad?! No ona już normalnie pobiegła do kuchni przyrządzić obiad jego marzeń! Już ona tam jest! Zakłada fartuszek i w ogóle... NO CHYBA JEJ NIEDOCZEKANIE! Ale najwidoczniej później go uświadomi, że kariera kury domowej czeka na niego i cicho prosi, aby szybciej się za nią wziął. Bo Laila będzie robić karierę w wielkim świecie, jako ważna celebrytka, która będzie słynęła głównie z tego, że jest cudowna i miła! Hehs! Oh, jaka ona skromna! Ale dobrze. Już dosyć tego chwalenia jej przy każdej możliwej okazji, bo rzeczywiście jej jedynym partnerem zostanie odbicie w lustrze. Co prawda zajebista osobowość z tego Odbicia, ale to ściągara, bo zawsze robi to samo, co Laila. Za grosz bycia oryginalną! Takich to do więzienia powinni wsadzać! Tak! Trzynastolatki lecące na Czarusia? Jasne, że to zauważyła. Jednej nawet raz Laila zapłaciła, żeby rzuciła się na czarującego Czarka, podczas rozmowy z kumplem. A co! Trochę przypału może mu narobiła, ale jak dotąd nikt się o tym nie dowiedział. Poza tym Czaruś na pewno nie będzie zły na taka osóbkę, jak ona. Przecież ona chciała dobrze. I wcale nie nakręcała tych dziewczynek, więc gdzie indziej powinien szukać przyczyny swojego powodzenia. Może on zachęcał te dzieciaki słuchaniem zespołu Misie Bure, albo Misie Kochane? Już sobie wyobrażała Czarka, jak siedzi z tymi wszystkimi nastolatkami i ogląda ich ulubione seriale, a równo o dziewiętnastej utula je do snu, ponieważ młode damy muszą rano wstać. Czarek niania, idealny ojciec i chłopak w jednym? No mówiłam państwu, że kura domowa z niego będzie świetna! - O tak! No kocham Cię! Nie czujesz tego! - I właściwie miała zacząć go ciągać za koszulkę, aby wyrazić swoje głębokie uczucie, który żywi do niego od dnia swoich narodzin, ale w tym samym czasie on postanowił pokazać, jak bardzo jest zdolny i uchlapał się lodami! - Oh. Widzę, że towarzystwo dzieciaków Ci się udziela. Kupię Ci śliniaczek. - Roześmiała się, a potem słysząc oskarżenie o zaczarowanej łyżeczce spoważniała i otworzyła szerzej oczy, coby udać obrażoną: - JA CI ZACZAROWAŁAM ŁYŻECZKĘ? NO CHYBA KPISZ. PATRZ JAKA MOJA JEST SZALONA! - Powiedziała apropos łyżeczki i nabrała na nią sporą porcję lodów, aby usmarować twarz Czarka. - Ta to chyba odbyła wizytę u Czarnoksiężnika! - Powiedziała, aby po chwili na jej twarz wkradł się uśmiech z powodu śmiesznie ubrudzonej twarzy Czarka.
Bez przesady, ziemniaki do tego? Wiesz jakie drogie są dobre garnki? Niech się cieszy, że jest taki hojny względem niej, a nie jeszcze marzy o ziemniakach. Ceny żywności idą w górę, niech sama się w nią zaopatrzy. Znów potwierdza się myśl, iż jakby kobietom nie dogadzać to zawsze będą na nie, zawsze coś im będzie nie pasować. Celebrytką moze i zostać. Po programie Gotuj z Lailą faktycznie może stać się rozpoznawalną osobą, ale nic więcej. Jeśli już dostanie gary, to ma gotować, inaczej cały plan z praktycznością pójdzie na marne. A co do jego kariery kucharskiej... błagam, może i lubi SOBIE coś upichcić, ale żeby komuś innemu zaraz? W życiu! Zresztą to kobiety są od gotowania. Dobra, takim szowinistą to on nie jest i wcale tak nie myśli. Laila wcale nie ułatwia mu życia, płacąc nastolatce za tulenie sie do niego. Ta sytuacja do dzis stoi mu przed oczami i nie daje niekiedy spac po nocach. To było straszne, znajomi zaraz zaczęli podejrzewać go o jakieś dziwne związki, bo zamiast odepchnąć małą, odwzajemnił uścisk. No co, stwierdził, iż tak będzie taktownie. Sam nie rozumiał ani trochę tego wszystkiego. Przecież on nic takiego nie robi, by go czciły jak Justina Biebera mugolskie dziewczęta! Gdyby dowiedział się, ze ta akcja z rzuceniem sie na niego to zasługa Howett na pewno długo by jej się za to odpłacał. O obrażaniu nie było mowy, to byłoby zbyt łagodne. Już wymyśliłby jakiś pikantny przypał, już by to zainscenizował! -Nie, nie czuję Twej miłości, bo jest licha w porównaniu z miłością nastolatek! Tylko One potrafią szczerze kochać i wiernie mnie uwielbiać! Nie jesteś godną dla nich konkurencja, powinnaś była bardziej o mnie walczyć!- wykrzyczał, a chwilę później łzy poleciały mu po policzkach od śmiania się. - Okej, ale niech będzie niebieski!- jak na chłopczyka przystało, no nie? Chwilę później wielka porcja lodów waniliowych znajdowała się na jego twarzy. Nie zostało mu nic innego, jak zlizać ją z okolic ust, resztę zetrzeć z siebie łapkami. Nabrał powietrza w płuca i wypuścił po chwili. -Wiesz, czary z tej łyżeczki chyba udzielają sie na moje łapy!- przestał bawić się łyżeczką, zanurzył łapy w lodach i zaraz smarował Laili mordkę owym smakołykiem. -Ten Czarnoksiężnik nieźle się tym zajął! Ja Cię strasznie przepraszam, nie chciałem tego, wybacz mi!- i wielce skruszony zbliżył się do dziewczyny, by mocno ją przytulić. Odsunął się od niej i zobaczył, ze wielka plama z jego koszulki odbiła się na koszulce Laili. Tak, to było piękne!
Ej, ale kiedy ziemniaki są bardzo ważnym elementem obiadu i on powinien je przynieść i ładnie obrać, nie wspominając o umyciu i ugotowaniu. Niech się uczy, bo kiedy Laila zostanie celebrytką to będzie musiał sobie sam radzić. Ogólnie to faceta trzeba umieć sobie wychować i na takie szkolenie powinna posłać Czarka, coby się nie rozpuścił, jak dziadoski bicz. Ale może było już za późno? Może tak go rozpalały trzynastolatki, że Laila powinna przestać go podrywać i dawać mu do zrozumienia, że... Że śnieg pada tylko zimą. Zdecydowanie rozmawianie o uczuciach nie było jej najmocniejszą stroną. Dlatego pewnie nigdy nie rozsznurowała ust, by zdradzić cokolwiek. Zresztą była pewna, że to by wszystko popsuło, że Czarek wziąłby i wyszedł, albo napalił się na gadkę o tym, jak bardzo jest wartościową dziewczyną, że on na nią nie zasługuje, ale bardzo mu zależy, aby być nadal jej przyjacielem. A kiedy już oboje się by na to zgodzili unikaliby siebie nawzajem, albo tylko Laila by go unikała próbując uciec przed wstydliwymi sytuacjami, kiedy wspomnienie rozmowy dochodziłoby do każdej komórki jej ciała z nieprzyjemnym dygnięciem. Na szczęście to tylko sfera myśli, których nie trzeba przenosić do czasu realnego. Jeszcze by spłoszyła kolegę, kiedy tutaj razem spożywali śniadanie mistrzów. Eeee... Halo. On go atakuje, a ten się odpłaca? Tego jeszcze nie było. Zaatakował ją Czarnoksiężnik, który kazał Czarkowi rozsmarować lody na jej twarzy, a potem jeszcze się przytulać? No halo! A do tego jej ulubiona koszulka została uplamiona lodami. No, ale dlaczego on to jej zrobił! Oczywiście, że ją przeprosił, ale to nie zmienia faktu, że taka sytuacja jest niedopuszczalna i za to, to ona żąda trzech przeprosinowych patelni z najlepszym teflonem, na którym jajka smażą się z podwójną szybkością. OT CO. - Tak? Czarnoksiężnik? Patrz, jak mnie ten człowiek opętał! - Powiedziała i przygwoździła go do koca tak, że znajdowała się teraz na nim i stąd miała olbrzymie możliwości do okładania go pięściami i smarowania lodami. Niech cierpi, bo ona teraz też będzie go łaskotać i doprowadzać do szału. Magiczna moc Howett jest taka cudowna, że chyba Czaruś nie wyjdzie z tego cało! PRZYKRO albo i nie.
Bardzo śmieszne. Od takich zajęć własnie ma ją. Zadaniem mężczyzny w przeszłości było upolowanie zwierza, które zanosił kobiecie, by ta je usmażyła, więc niech nie wyrzeka się misji, którą ma wpisaną we własną krew. Z tego wynika, iż faktycznie powinien jej dostarczyć ziemniaków, ale dobrze, na to poświęcenie jest jeszcze w stanie przystanąć. Niech nie buja w obłokach, ze kiwnie palcem przy obowiązkach domowych. To facet z krwi i kości, niech nie robi z niego pedała! On potrafi gotować, no ej, tylko trzeba zasłużyć na to, by spróbować jego kuchni. A Laila powinna zejść na ziemię, bo celebrytką nie będzie, więc i Czaruś ma zapewnione ciepłe obiadki do końca swej zacnej egzystencji. Przy okazji, skoro będzie tak częstym gościem u panny Howett to ma boskie prawo, do wyboru jej partnera, przyszłego małżonka, Przecież jej mąż musi również jemu pasować, czyż nie? Nie chce się wpraszać do mieszkania, gdzie będzie jakiś gbur, który być może jeszcze bedzie wielce obruszony jego wizytami. Na szkolenie dla Czarusia jest zdecydowanie za późno. Jego charakter kształtował się latami i nie ma szans na jakąkolwiek zmianę. W gruncie rzeczy Laila wielbi go takim, jakim jest, tylko jeszcze o tym nie wie. Albo i wie, lecz głęboko to w sobie dusi? No powinna w końcu być dla niego choć odrobinkę milsza, by połechtać jego ego, coby poczuł się kochany. Zły ten Czarnoksiężnik, czyż nie? Powinni oboje sie wziąć za zemste na nim. Ale jak wyswobodzić sie z jego zaklęć?! No z tym sobie już nie potrafili poradzić. A co do wielkich przeprosinowych patelni, to panna Howett przegięła. Przecież to wina jakiegoś czarodzieja, on w tym palca nie maczał. Co ma poradzić na to, że znalazł się pod wpływem tajemniczych mocy?! Jak będzie tak marudzić to ani jednej patelni nie dostanie, proste. Chwilę później leżał przygwożdżony do kocyka. Ani trochę mu się ta sytuacja nie podobała, czuł się jak kompletna ofiara. Był już chyba cały w lodach, brzuch go bolał od śmiechu. Jako że miał więcej siły od dziewczyny, przeturlał ich tak, ze teraz to on znajdował się na górze i on zadręczał ją łaskotkami. -Boże, nie mogę nad tym zapanować- zaśmiał się głośno wsmarowując lody w jej twarz i ręce. Wielce się nie najedzą nimi dziś, no szkoda!
On chyba sobie jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że to on zostanie jej mężem i to jego ona zamknie w domu, żeby sprzątał i zajmował się słodką, małą Lailą, bo to oczywiste, że będą mieli pięć córeczek i ani jednego chłopca. Bo chłopcy są źli i niedobrzy, a dziewczynki potrzebują dużo miłości! Takich planów L. nie chciała mu jeszcze zdradzać. Kiedyś poinformuje go przy waleniu go w głowę jedną z patelni. Bo ona na przekór wszystkim zostanie celebrytką i wszyscy będą z nią się umawiać na lunche, bo będą tęsknić za jej osobistością. A mąż będzie gotował w domu także spoko. Całkiem szczęśliwa rodzina. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Laila chyba jeszcze zapomniała wspomnieć, że razem się zestarzeją i będą uprawiać ogródek pełen truskawek. To chyba oczywiste jest. Potem mu przedstawi jeszcze plan domu, który on wybuduje. Bo przecież trzy cele faceta to: zbudować dom, posadzić drzewo i... Ostatnie odpuścimy na rzecz pięciu córeczek. To jest chyba oczywiste, że Czarek powinien być entuzjastą tego planu. Szczególnie, że nauka nie idzie mu zbyt dobrze, a tutaj ma już zapewnioną przyszłość i nie musi się martwić o to, którą ulicę zamiatać i jakim rodzajem miotły. Powinien być wdzięczny Howett, że pomyślała o nim swoim serduszkiem i uratowała przed zgubnym wpływem złych ludzi takich, jak śmieciarze czy coś. I pewnie te rozmyślania trwałyby nadal podczas okładania go pięściami i łaskotania, gdyby nie przewrócił jej i nie znalazł się na górującej stronie. To takie smutne. No naprawdę... Do tego olbrzymie łaskotki zmuszały ją do śmiania się na cały głos. - PRZESTAŃ! - Wykrztusiła śmiejąc się przez łzy z dodatkiem rozmazanych lodów na twarzy... Pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu z trudem udawało się jej znaleźć czas na powzięcie głębokiego oddechu z powietrza. Spojrzała na niego błękitnymi oczami i zmrużyła powieki, aby obmyślić zemstę... I chyba już to miała. Podobnie, jak on ubrudziła dłonie lodami i wsadziła je mu pod koszulkę robiąc mały remont na jego klatce piersiowej... Co prawda nadal ją atakował łaskotkami, ale manewr chyba się udał... - POĆWICZ KALORYFER. LATO IDZIE! - Kąśliwa uwaga zawsze w modzie, szczególnie jeśli ma pomóc pozbyć się ataku chłopaka!
Co proszę?! Niedoczekanie. Taka wizja ani trochę by mu się nie spodobała. Pal licho ślub, ale pięć bab w jednym domu? A co kiedy nagle one wszystkie dostaną miesiączkę i biedny Grisham będzie musiał latac im po tampony, znosić ich humorki i wypłacać całe galeony z banku tylko po to, by nie siedziały w domu i zatruwały mu życia. On się nie da uwięzić, co to to nie. Jego męskość i duma mu na to w życiu nie pozwoli. Swoją drogą ciekawe jak zareagowałby na wieść o tym, ze w przyszłosci ma stanąc na ślubnym kobiercu własnie z Lailą. Ma już trochę lat, a nigdy nie myślał o związku, miłości, jakichkolwiek większych uczuciach. Czyżby bał się autentycznie zakochać? Możliwe. Póki co każdy był dla niego dobrym kompanem do rozmów. No, nie kazdy. Niektórych lubił bardziej, do tego szalonego towarzystwa zalicza się także panna Howett, więc niech się cieszy na ten zaszczyt. Ale wróćmy do MARZEŃ Laili. Chce być jego zonką, już planuje wesele i... zdrady?! No chyba śni! Takie coś się nie godzi. Każda kobieta, która usidłałaby Czarusia całe dnie chciałaby tylko i wyłącznie spędzać z nim całe dnie. Najlepiej w sypialni. To już jego dwunastoletnie fanki będą się bardziej o niego troszczyć. Za Chiny ludowe Grisham nie bedzie sie zajmować domem, prędzej piekło zamarznie nim on założy fartuszek. Ale wizja kobiety w skąpym stroju pokojówki, miotająca się przy nim... to byłoby miłe. Ale panna Howett nie chce tego, więc marzeniami pozostaną jej plany ślubu. To on juz wybierze to zamiatanie ulicy. Czaruś jest do tulenia, nie do wykorzystywania jak jakiegoś murzyna. Czy zaprzestał tortur słysząc jej błagania? Oczywiście, ze nie! Nie byłby sobą. Zaczął łaskotać ją jeszcze intensywniej. -Co mówisz? Mówiłaś coś? Nie słyszę, strasznie niewyraźne to było. Możesz powtórzyć?! Sam się śmiał z tej sytuacji. Niestety po kilku chwilach uśmieszek mu zrzedł. Poczuł chłodek i łapy Laili pod koszulką. Miał ochotę odskoczyć i zacząć to z siebie strzepywać, jednak nie. Wtedy dziewczyna odniosłaby zamierzony cel. Faktycznie, przestał ja na chwilę łaskotać ale tylko po to, by zdjąć T-shirt i po raz kolejny wtulić sie w koleżankę. Upiększył jej łaszki znacznie, nie ma co! -Weeeź, mam ładną klatę!- krzyknął wielce oburzony. Może do Pudziana było mu daleko, ale no ej, ciężarówek przesuwać nie ma zamiaru w przyszłości. Za te słowa równiez musiała zapłacić. Następna porcja lodów wylądowała tym razem pod jej koszulką. Ona może, a on nie? Nie krępował się nigdy, wiec nie było to dla niego żadnym problemem.
No chyba Bozia go nie kocha, łoś go pokąsał i w ogóle to Laila powinna porozmawiać z jego staruszkami na temat garnituru i jakieś kwoty pieniężnej na zrobienie hucznego wesela. No przecież to jest całkowicie logiczne, co on tu taki szalony, że już ucieka. Baby są fajne! Zresztą, jakby miały geny po Laili to całkiem spokojnie by im szło znoszenie naturalnych kataklizmów kobiecych nie wspominając o doskonałym radzeniu sobie z takimi elementami, jak Czaruś. Raz dwa wesoła piątka uchodziłaby ojca. Ej, ale lipa... Ona nie chce pięć razy nosić brzucha w rozmiarach jakiegoś wielkiego kotła! Trzeba wszystko zaaranżować tak, żeby Czaruś był brzemienny. Na pewno się zgodzi, skoro już gotowanie mu dobrze idzie, to w ciąży będzie mu całkiem uroczo! Atakowanie go sprawiało jej prawdziwą przyjemność. Mogła poznęcać się nad nim i jeszcze bardziej go pownerwiać. Nawet można powiedzieć, że odniosła jedno małe zwycięstwo, bo dzięki temu na chwilę zaczerpnęła dobrego powietrza, który teraz był jej bardzo potrzebny. Swoją drogą musieli nieźle wyglądać gdzieś z daleka. Ludzie mogliby ich posądzić o dziki seks pod dębem z dodatkiem lodów. Ale to tam takie szczegóły. Przecież tutaj nikt nie chodzi i nikt nikogo nie podgląda, więc na pewno są bezpieczni i nikt nie będzie plotkował... Zresztą nie od dziś wiadomo, że ta dwójka stanowi połączenie wybuchowe i już nie na takich sytuacjach zostali przyłapani z tym, że Czaruś jeszcze nigdy nie widział jej półnagiej czy jej nie macał, więc to ona musiała na chwilę wstrzymać powietrze, kiedy odwzajemnił się tym, że wcisnął swoje dłonie pod koszulkę dziewczęcia. Nie wspominając o kolejnym misiaczku, który spowodował, ze koszulka już całkowicie kleiła się do skóry i L. widziała gdzie krążą dłonie chłopaka. Na chwilę jej śmiech umilkł. Może dlatego, że jednocześnie ją to krępowało i powodowało przyjemne mrowienie? Tylko szkoda, że lody były zimne! A może takie doznania też są bardzo ważną częścią naszego życia! Po chwili stwierdziła, że ona jest na przegranej pozycji, bo w przeciwieństwie do niego nie zamierza ściągać koszulki i siedzieć przy nim w samym staniku. To już byłaby lekka przesada. Aż taka szalona to ona nie była. Stąd musiała żyć z dyskomfortem... Ale zaraz zaczęła go atakować pięściami w klatkę piersiową i nawet go lekko uszczypnęła. - Bo Ci wsadzę te lody w najczulsze miejsce na Twoim ciele. - Wzruszyła ramionami mimowolnie spuszczając spojrzenie na spodnie chłopaka. Jeden ruch. Szybkie rozpięcie rozporka i wrzucenie resztki lodów, które zostały w kubeczku. Plan idealny. Z tym, ze chlopak może ją znienawidzić. - CHCESZ TEGO? - Zagroziła zniżając dłonie do bioder chłopaka. Skoro tak się bawimy to chyba wszystkie ruchy dozwolone, tak?!!!
Od jego rodziców nie lepiej się trzyma z daleka. Jeszcze zechcą go zabrać ze szkoły, kiedy zobaczą z kim się tu zadaje. Nie, bardziej bałby się tego, ze pomogliby Laili w planowaniu wesela, zdradziliby jej najskrytsze sekrety z jego życia, jak na przykład spanie do 9 roku życia z misiem o nazwie Misio, bo nigdy nie był twórczym człowiekiem. Nie, nie, do takiego starcia nigdy nie dopuści, choćby miał wysłać rodziców na wyspę Fidżi, lub zamknąć ich w ciemnych lochach. I wesele? Takie huczne? Nie! Szaleństwem byłoby wyjechać do Vegas i tam znaleźć kapliczke. Pięć minut, mają slub... ale zaraz, on żadnego ślubu nie chce! Jak dobrze, ze ksiądz musi mieć zgodę obu potencjalnych partnerów. Zawsze ma prawo powiedzieć ,,nie" lub ewentualnie uciec spod ołtarza. Kobiety są okropne, a pięc to katastrofa gwaranotwana. Spedalałby w takim domu, jego resztki męskości zniknęły by raz na zawsze. I Lailę chyba poważnie prąd popieścił, skoro myśli, ze mógłby ON latać z brzuchem. No istna komedia. Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Gdyby tylko o tym wiedział, pomyślałby, ze Ona strasznie go nie lubi i chce go do reszty zgnoić. A co do tego, ze byłoby mu ładnie w ciąży to proste, ładnemu we wszystkim ładnie. Czy Grisham przez ułamek sekundy pomyślał o tym, co powiedzą inni gdy ich zobaczą podczas takich rozrywek? Oczywiście,że nie. Nigdy o tym nie myślał. Czasem, kiedy zdaje mu się, ze nikt go nie widzi, podczas robienia czegoś głupiego, ma wielce zdziwiona minę, kiedy na drugi dzień słyszy o tym od znajomych. Skoro chce być jego żoną to nie powinna się przy nim latac w staniku, no jak to tak. Przecież jakoś muszą ją zapłodnić, a on w ciuchach seksu nie preferuje! A tak całkiem poważnie to nawet nie pomyślał o tym, by teraz Laila miala zrobić to samo, co on. To by było strasznie niezręczne dla obojga. Czując jej drobne piąstki na swej jakże zacnej i cudnej klacie zaczął udawać, że wielce go to boli. -AŁAAAAAAAA - chwycił jej rączki, czym uniemożliwił jej dalsze okładanie go pięściami.- Jeszcze sobie krzywdę zrobisz. - a jak, przecież jego klata jest twarda jak skała i można sobie o nią kości połamać. -Czyżby? Tylko się odważ!- wiedział, że panna Howett jest szalona, ale nie do tego stopnia. Nie wiedzieć czemu ludzie krępują sie takich sytuacji, chłopak tego kompletnie nie rozumiał. Chyyyba był zbyt otwarty i bezpośredni. Ale taka plama po lodzie waniliowym na spodniach nie bardzo by go zadowoliła.
Ależ oni (w sensie jego rodzice) z miejsca pokochaliby Lailę dowiedziawszy się, że to ona będzie małżonką ich syna. Cudna, ładna, inteligentna, pragnie mieć pięć córeczek. Czy istnieje lepsza partia dla syna państwa Grisham'ów? Na pewno nie! A jakby tylko spróbowała odejść, to była pewna, że teściowe biegliby za nią i błagali, aby została, bo zostawienie ich syna graniczy z powrotem do lat, kiedy spał z misiem o imieniu Misio (powiedz to kiedyś Laili to padnie ze śmiechu)... Taka sytuacja trochę! Planowanie wesela byłoby świetną rozrywką również dla państwa Howett, którym marzyło się kameralne przyjęcie z najbliższą rodziną. Vegas? Vegas mogą zaliczyć, ale Laikowa zawsze chciała mieć śliczną sukienkę, więc ograniczenia jej w tym przypadku to grzech śmiertelny. Ona przecież mu garniaka nie będzie żałować. Nawet pomoże krawat wybrać! Taka z niej dobra małżonka! A z tym celebryckim życiem to trochę żartowała, bo przecież wiadomo, że rodzina najważniejsza i chętnie pomoże Czarkowi w wychowaniu wesołej gromadki. W sumie mogliby nagrać serial o nich, acz to pewnie przyjdą do nich z błaganiem o takie rzeczy, więc na razie nie trzeba się narzucać. Uśmiechnęła się iście szatańsko zastanawiając się nad czy jej plan nie powinien zostać urealniony. W końcu widać, że chłopak lekko się zdenerwował na wieść, że w jego spodniach mogą znaleźć się bardzo zimne lody waniliowe... A poza tym Laila chyba nie potrzebuje innego przyzwolenia niż czyjś strach, więc kiedy ścisnął jej nadgarstki na chwilę zamknęła oczy, aby zaplanować coś, co może zaprocentować sporymi kłopotami dla niej potem. I teraz lepiej, żeby nikogo tutaj nie było, bo to dla Czarusia może być nieprzyjemne doświadczenie... - Patrz! Twoje trzynastoletnie fanki! Pomachaj im! - I wykorzystując chwilę dezorientacji Czarka szybko wyrwała swoje rączki spod jego panowania i sięgnęła po lody. Po drodze szybko poradziła sobie z guzikiem od jego spodni. I badums... Wszystko wylądowało tam gdzie trzeba. Jeszcze by przyklepała. Bała się jednak, że to już weźmie za jawną prowokację, a to przecież "koleżeńskie" manewry! Nie inaczej! Uśmiechnęła się szatańsko! - Musi być Ci teraz bardzo zimno. - Delikatnie przygryzła dolną wargę szykując się na zemstę stulecia. Ale może nie będzie z nią tak źle? Może jej przebaczy... Momentalnie złapała go za nadgarstek, co by nie przyszło mu do głowy od razu się mścić!
Pomyśleliby, że syn żeni sie z antychrystem, jego samego wysłali na kurs dla młodych-wiernych i generalnie lataliby z wodą święconą po domu. Przecież już w jej oczach widać, że do normalności jej daleko. Bardziej od tego bałby się, ze rodzice bylibi faktycznie zauroczeni postawa Laili. Jego rodzice także przeciw niemu? To sprzeczne z prawami natury, w nich powinien mieć oparcie, powinni pomagać jemu, a nie mu dokopywać i pomagać w przygotowaniach do wesela, którego on ani trochę nie planował. Czaruś nigdy nie zaprosi rodziców do Hogwartu. Jeszcze ta się do nich dorwie i zwerbuje na swoja stronę. Jeśli opęta państwa Grisham to chłopak moze żegnać się ze światem. Dobranoc państwu, miło było, ale pięć córek i jedna nawiedzona żona to dla niego za dużo. Nawet psychika blondyna ma swoje granice. A już na pewno przekroczy się je dobierając mu na ślub garniak. Nigdy nie myślał o takich sprawach, ale na pewno gdyby zaczął nie widziałby siebie pod krawatem. Krawat jest jak smycz, a on się nie da związać. Trampki i jeansy. Do tego już może być ta koszula i marynarka, bo w tym mu seksownie, ale NIC więcej. Teraz nawet nie chce mu się prasować koszul, więc mało prawdopodobne, by na taką uroczystość nagle mu się zachciało. Trzymał mocno jej łapy, bo czuł instynktownie, ze coś niemiłego planuje. Nieee, on nie da sobie wywinąć żadnego numeru, jest na to za bystry! Kiedy jednak usłyszał, że jakieś słodziutkie dziewczyny są w pobliżu, krzyknął ,,gdzie?!", by wiedzieć, gdzie sie przed nimi schowac. Nie musiał sie wielce rozglądać, aby odkryć, że to był głupi żarcik dziewczyny, mający na celu coś o wiele gorszego. Poczuł wielką porcję lodów na swoich bokserkach i wrzasnął głośno. Jakie to było zimne! -Kurwa!- przeklął po polsku po czym zerwał się na równe nogi i zaczął skakać jak poparzony. Nie wypadało ściągnąć i spodni, choć z drugiej strony jakby to wszystko ułatwiło.- Zabiję Cię!- biegał dookoła kocyka rozmyślając nad zemstą, jednak nie mogl sie na niej skupić, bo chłodek skutecznie przeszkadzało mu w myśleniu. A jednak sie odważyła! Nie mysląc wiele wyskrobał z wiaderka resztki lodu, dorwał Lailę i odwdzięczył się jej. Tak, bez większego problemu rozpiął jej spodenki i cisnął lodem na jej majtki. Niech cierpi! W szkole jeszcze coś wymyśli, póki co musi mu to starczyć w ramach zemsty. To jeszcze nie koooniec, o nie. -Teraz możesz sama się przekonać, jak mi zimno.- krzyknął i znów latał, mając nadzieje, ze choć część przysmaku spłynie po jego nogach. Spojrzał na siebie.- Wyglądam, jakbym miał mega wytrysk!
Tak. Laila niestety zdawała sobie sprawę, że zaraz będzie chciał się odwdzięczyć i dla odmiany zaatakuje ją w ten sam sposób, ale to jeszcze nie był czas na to, aby przejmować się takimi rzeczami, więc od razu zauważyła, że kiedy się zerwał od razu zrobiło się jej lżej i mogła stanąć na nogi. Tylko, że wtedy pomiędzy nieznanymi jej: "kurwa, kurwa" odniosła wrażenie, że nadchodzi mocny cios w nią. Bo teraz i ona została ochlapana resztką lodów, a więcej nie było. I jak ona miała się zemścić? No nic. Zostawi to na kiedy indziej. Ona nawet zignorowała uczucie chłodu, bo nie mogła przestać się śmiać patrząc na chłopaka, który biegał dokoła kocyka z krzykiem. Boże, co za komiczna scena! Tylko nagrać i wysłać do Obserwatora. Niech się ludzie pośmieją. - I to jest Twój problem? Nie uważasz, że to powinno być całkowicie normalne, że masz wytrysk? Poza tym skoro jest duży, to możesz się chwalić, że Twoja męskość jest całkiem, całkiem. Lepiej strzel fotkę na wizzbooka zamiast jęczeć. - O tak. Zdecydowania umieszczenie takiego zdjęcia czy w Obserwatorze czy w profilu chłopaka na pewno przysporzyłoby mu fanek. I nie tylko trzynastoletnich. Ale jej Czarusia nie wolno podrywać. Przecież to ona ma w stosunku do niego licencje na wychowanie. Poza tym musi jeszcze porozmawiać z jego rodzicami, więc ceremonia ślubu musi zostać przełożona na inną okazję, coby nie pomyśleli, że aż tak się jej spieszy. W sumie jego nazwisko przy jej imieniu brzmiałoby co najmniej obco, ale to nic. Do wszystkiego da się przyzwyczaić. Teraz nie miała czasu, aby się nad tym zastanawiać, bo śmiech nie pozwalał jej na nic innego. - Wyglądasz, jak... - Tutaj dłuższa próba znalezienia porównania. - Jakbyś zaliczył nieudany seks sam na sam. - Cóż za niebanalne komplementy z jej strony dla niego. Nic tylko brać, słuchać i dowartościowywać się. A to przecież on miał jej prawić komplementy. Najwidoczniej zamienili się miejscami i w tym małżeństwie to Laila będzie nosić spodnie. Widząc, że jednak jest trochę wkurzony podeszła do niego i uśmiechnęła się najładniej, jak umiała. I wcale nie miała zła wymalowanego w spojrzeniu! - Oj Cezary. Przestań. Wyglądasz uroczo. Poza tym zobacz. Awansowałeś. Nie mam trzynastu lat. Możesz, więc opowiadać znajomym, że już umawiasz się ze starszymi. - Grobowy ton nie utrzymał się zbyt długo, bo Czarek z załączonym obrazkiem był przekomiczny.
Jak miał nie biegać, skoro biedne Czarusiowe jajeczka czuły chłód jak na Syberii?! Już przytrzaśnięcie drzwiami byłoby mniej bolesne, tego był pewny! Szkoda, że Laila nie ma członka, poczułaby jak wielką krzywdę mu wyrządziła. Bideny on, przecież genitalia są tak delikatne, na pewno przez ten numer będzie mieć problemy z zapłodnieniem potencjalnej partnerki. I jak on ma mieć teraz syna?! Do końca życia będzie jej za to uprzykrzać życie. Miał wrażenie, ze nigdy już mu nie stanie, że będzie sie bał, iż oberwie kolejną porcją lodów, schowa się w sobie i już nigdy nie zaprzyjaźni się z Czarusiem. Tak zbesztać jego męskość, to się nie godzi. W głowie miotały mu się przekleństwa i plany na zemstę. Mimo to nie był wielce wściekły, nawet go to bawiło, ale temperatura w portkach nie pozwalała mu na śmianie się. -Kobieta powinna sprawić, ze facetowi gorąco, a już zwłaszcza w tych miejscach, a nie! - darł się nie zaprzestając biegu. Próbował stanąć w miejscu, ale natychmiast odczuł dyskomfort.- NIE TAKI! To wygląda jak wytrysk słonia, jakby mnie jakieś zwierze zgwałciło co najmniej! I nie mogę mieć 50centymetrowego, bo panny nie pójdą ze mną do łóżka, w obawie, że je przepołowię! A ja bardzo lubię chodzić z kobietami do łóżka! Zaczął się obawiać, ze Laila zaraz wyciągnie aparat, zrobi mu zdjecie i po powrocie do pokoju zobaczy swoje zdjęcie w całej sieci. Nie, to mu sie nie uśmiechało. Nie ma prawa! Że aż tak ona go nienawidzi? -Jesteś okrutna! A jeśli już, to musiałby być to wyjątkowo udany stosunek, tylko zobacz ile nasienia! I w przeciwieństwie do Ciebie ja mam ludzi od seksu!- teraz przeskakiwał z nogi na nogę. Tak, znów robił z siebie bóstwo, które jest rozchwytywane przez panie w kazdym wieku. Kiedyś zamkną go za to w psychiatryku, to jest bardziej niż pewne. -Nie mów do mnie Cezary!- to ostatnie słowo powiedział z polskim akcentem. Boże, jak on kochał ten jezyk! Faktem jest to, ze jego imie nie skrócone brzmi tragicznie i uważał za wroga kazdego, kto się do niego zwraca Cezary. Czaruś jest przesłodko, w sam raz dla niego.- Ej, to ja już wolę te trzynastolatki. One przynajmniej są kochane i się do mnie tulą, nie są takimi podłymi babsztylami co Ty! I przestań się już ze mnie śmiać! Już nogi bolały go od skakania z jednej na drugą. Ile to jeszcze bedzie mu spływać?! Czuł, że długo nie wytrzyma. A co tam, nie chce sobie wychłodzic do reszty genitaliów. Rozpiąl spodnie, zrzucił je z siebie. Musiał wygladac co najmniej tragicznie, ale jaką ulgę odczuł. Bokserki były całe mokre, jednak teraz lód spadł z nich i czuł się o niebo lepiej. Może jego sperma nie jest stracona?! Usiadł na koc, westchnął głęboko i w końcu zaczął głośno się brechtać z tej całej sytuacji.
Boże, jaki z niego cholerny maruda! Jeszcze śmiał narzekać! Właśnie Laila chciała mu pomóc, bo na pewno mu przy niej mu się gorąco zrobiło, więc żeby utrzymać jego zmysły przy życiu otrzeźwiła je uderzeniem zimnych lodów. Zresztą waniliowe są kochane, więc z powodzeniem powinien być zadowolony, że nie oblepiła go truskawkowym świństwem, ale jak widać nie wszyscy potrafili to docenić i jeszcze podziękować. Taki Czarek np. umiał tylko stać i krzyczeć na nią, kiedy powinien przejąć inicjatywę i zaproponować teraz odnalezienie łazienki czy zbiornika wodnego, do którego będą mogli przenieść swoje zacne, seksowne tyłki, coby przestały się kleić. Ale nie. Wolał stać i krzyczeć na nią w imię jakiego prawa rozprawiał nad nią takie nieprzyjemne rzeczy?! Gdyby wiedziała, że wytrysk to dla niego temat tabu, to by przecież nie zmuszała go do tego, ale oczywiście teraz dopiero musiało się ujawnić, że Czaruś miał jakiś problem ze sobą. A o jego kompleksach na punkcie imienia wszystko dokładnie wiedziała, bo przecież widać to po nim było, że jak ktoś mówił "Cezary" to pienił się i denerwował, jak jakiś dziwny, nawiedzony typ! Ona tak specjalnie go torturowała... Choć nie wiedziała czemu po prostu nie zrobi się dla niego miła. Ale on przecież za to ją kochał. Prawda? Wszyscy ją za to kochali. Za nieprzewidywalność i genialne pomysły. Ot co! A nie tutaj takie brzydkie rzeczy. No nic. - No przecie wiem, że na mój widok tobie gorąco! Nawet nie muszę za bardzo się starać. - Uśmiechnęła się lekko tykając go w ramię, kiedy usiadł na kocyk, który chyba też był już cały w lodach. Narzędzie zbrodni, czyli pusty kubek od lodów, odsunęła hen daleko i teraz usiadła po turecku rwąc jedną dłonią źdźbło trawy. - Na zdrowy rozum! Które zwierze chciałoby Cię zgwałcić i doprowadziło do takiego stanu? - Spytała śmiejąc się z szalonych pomysłów Czarka, które chyba nigdy nie zostaną zrealizowane. Ot co. Za dużo mugolskich filmów i od razu wyobraźnia faceta staje się elastyczna, jak tani horror. - Jesteś pewny, że wolisz trzynastolatki ode mnie? Pamiętaj, ze to będzie Twoja ostateczna decyzja, więc zanim powiesz sakramentalne "tak" zastanów się osiem razy, podziel przez dwa i wyciągnij z tego pierwiastek! - Bezsensowne działania matematyczne zawsze robiły wodę z mózgu. Hehs. Ona była podła i zła? Absolutnie. Spędzała po prostu miłe popołudnie z przyjacielem, którego trudno było uświadomić, że trzynastolatki nie są jego jedynymi "fankami". HEHE.
Wcześniej jakoś na gorąco nie przypominał sobie, by narzekał. Było mu idealnie wręcz i nie musiała się bać o to, by się przy niej spalił. Już właśnie raczej nieco obniżała jego ciepło, ale tymi lodami przegięła. Z 36 , 6 zrobiło sie minus pięćset milionów. Jeśli tak też ma być w sypialni to Czaruś zaopatrzy się w jednym z mugolskich sklepów w gumową lalkę, albo zajmie się robótkami ręcznymi- zawsze jakiś sposób na przetrwanie. Truskawkowe przynajmniej kolorem były do zniesienia, nie wyglądały jak sperma słonia. Teraz będzie musiał się każdemu przechodniowi tłumaczyć, ze to tylko lody waniliowe. Najlepiej jak wyczaruje sobie transparent, który będzie nad nim lecieć. Nie, On dziś nie wraca na noc do siebie. Laila musi go ugościć. Choć nie, to byłoby jeszcze bardziej podejrzane. Jest w beznadziejnej sytuacji. Nie myślał logicznie, wiec jak miał niby wpaść na pomysł odnalezienia jakiegoś jeziora? Zresztą mu to nie przeszkadzało, w tej chwili był smakowity i z ręką na sercu mógł rzec, że jest slodki. Nawet panna Howett nie mogła temu zaprzeczyć!Cios poniżej paca. Grisham nie ma żadnych, choćby najmniejszych problemów! Przeciwnie, w tych sprawach jest z siebie dumny. Kilka kobiet mogło nawet zagwarantować Laili, że Czarusiowi nie brak niczego, a nawet bozia hojnie go obdarowała sprzętem i zdolnościami. Przecież kazdy wie, ze ona zazdrości, ze sama chciałaby znaleźć się w sypialni z chłopakiem i próbuje go wyrwać. No słabo jej idzie, słaaabo. Jeszcze to imię... za jakie grzechy go tak torturuje? No przecież mogli być kochanymi ziomalami, a ta mu wchodzi na głowę. Biedne życie studenta, nie ma co. Za dużo o nim wie i teraz to wszystko bezczelnie wykorzystuje. Musi on pogrzebać w jej przeszłości i to jak najprędzej. -Na Twoj widok mam ohcotę przeznaczyć parę galeonów do fundacji charytatywnej.- odgryzł się. Nie ma co, tekst godny pięciolatka, ale w tej chwili był z siebie dumny, ze jest w stanie powiedzieć cokolwiek. Całe jego ciało skupiło się na tym, jak mu teraz jest przyjemnie. Po takim wstrząsie nie dość, ze był zmęczony, to jeszcze mu się zachciało palić. -Przecież na mnie kazdy leci. Zwierzęta również. Dziwisz im się? Czują to samo, co Ty do mnie, tylko im ciężej się opanować. Swoją drogą miło, że mnie jeszcze nie zgwałciłaś, a tylko ograniczyłaś się, do wsadzania mi ręki w spodnie.- spojrzał na nią z widocznym wyrazem wdzięczności na twarzy. Czuł, ze kiedyś jeszcze oberwie za te cwane teksty skierowane w jej stronę. Cooo tam, najwyzej całkiem zbeszta go z błotem, przecież gdyby zaprzestał tej wojny słownej to dziewczyna odniosłaby sukces, a to nie byłoby zgodne z jego sumieniem. Matematyka. Boże, nie. Jak on nienawidzi liczyć. Spojrzał na Howett, zmierzył ją z góry do dołu parę razy, potem przypomniał sobie swoje fanki, potem znów zmierzył przyjaciółkę. Właśnie, przyjaciółkę. To zadecydowało o jego odpowiedzi. -Tak. Trzynastolatki mają przynajmniej JAKIEŚ cycki.- rzucił poważnie.- a następnym razem jeśli użyjesz jakiegoś matematycznego zwrotu to przysięgam, ożywię Auschwitz i Cię w nim umieszczę. - z całych tych nerwów chwycił swoje spodnie, które można było już wykręcać w okolicy krocza. Wyjął z nich papierosy i zapalniczkę. -Widzisz do jakiego stanu Ty mnie doprowadzasz?- spytał odpalając papierosa.
Przecież ona żartowała! W życiu nie przyszłoby jej do głowy proponować ślubu Czarkowi wbrew jego woli. Nawet nie zmuszałaby go do przebywania w swoim towarzystwie. Była typem dziewczyny, który najpierw musiał otrzymać pierwszy znak od chłopaka, by pokazać, że ona też coś. Bo nie dałaby sobie żyć, gdyby rzeczywiście powiedziała Czarkowi, że coś do niego czuje, a on musiałby dać jej kosza. Wolała już te trzynastolatki i trzymanie się na spory dystans. Choć wmawiali jej, że własnie te głupie zasady były powodem samotności w jej życiu, to nie widziała tego inaczej. Jak mogła powiedzieć chłopakowi, że jej na nim zależy, skoro mieli za sobą kilka lat przyjaźni? Opuściła spojrzenie w dół. Oczywiście, że wiedziała, że żartował, ale obklejona lodami z takimi myślami potrzebowała chwili dla siebie, która pozwoli jej ocalić resztki poczucia humoru. Ot co. Nic tylko współczuć? Absolutnie. Jako przyjaciółka Czarka chyba dobrze się spisywała. Hm. A przynajmniej taką miała nadzieję. - Tylko pięć? Myślałam, że ze względu na naszą przyjaźń zapłacisz za całą terapię. - Choć zdawała sobie sprawę, że właśnie sama siebie pogrąża to doszła do wniosku, że to będzie świetny plan, aby poprawić mu humor, który chyba przejechał jakiś gruby facet na rowerze. Zdecydowanie oto się rozchodziło... Otarła rękę o nogę i odgarnęła nieposłuszne pasma włosów. - Jeszcze Cię nie zgwałciłam. Nie wywołuj wilka z lasu, bo zaraz pozbawię Cię dziewictwa. Przecież wiem, że z nikim jeszcze nie spałeś chojraku. - Uśmiechnęła się zwycięsko przyglądając się czarkowemu wyrazowi twarzy. Blefowała. Przecież był studentem na swoim koncie pewnie miał niejedną niewinną dziewczynę, ale jak na razie nie wydawał się skory do zwierzeń. Zresztą może i lepiej dla niej, że nie wiedziała z kim sypiał. Chyba tego to by nie zniosły jej oczy... Swoją drogą to nawet zabawne, że każdy chłopak, który się jej podoba uważa ją za przyjaciółkę. Np. taki Emrys. Nie pogadasz. On też niby coś, ale w końcu Laila jest siostrą Alana, więc traktuje ją jak młodszą siostrę. Jeszcze brakuje tego, aby Czarek określił ją mianem siostry i L. może z powodzeniem zaśpiewać, że historia lubi się powtarzać. Ot co. - Przepraszam Cię bardzo, ale JA MAM CYCKI i nie muszę Ci tego udowadniać. - Teraz to się obraziła. Założyła obie ręce na piersiach i odwróciła się w drugą stronę. To był cios poniżej pasa. Uważał ją za dzikuskę i wolał ją od trzynastolatek. Skoro tak to niech zaraz tu jakaś przybiegnie. Ewidentnie potrzebował towarzystwa tych uroczych dziewcząt, a Laila nie była mu potrzebna. Skoro tak to proszę bardzo. Przecież w ogóle nie musi z nim rozmawiać, ani przebywać, ani nic! Niech sobie znajdzie jakąś słodką trzynastolatkę, która wypluwa budyń przez aparat na zęby i nosi pod pachą pudło: "mój pierwszy stanik". Proszę bardzo. W zamku jest takich na pęczki. Np. ta krejzolka z Gryffindoru, jak jej? Ach... Gabriela. Na pewno się mu spodoba. Dobre cycki, fryzura, fura i komóra MODNA GABRYSIA KLIK. Z taką to seks musi być prawdziwą przyjemnością. HEHS.
Całe szczęście, bo Czarkowi byłoby niezręcznie wpraszać się za parę lat do niej na codziennie obiadki po tym, jak uciekł jej sprzed ołtarza. Zasadniczo to wielka szkoda dziewczyny, Chłopak nigdy nie czytał miłosnych książek, nie ma pojęcia jak wyczuć, że dziewczynie na nim zależy. Ona go znała i zapewne się domyślała, iż nie jest kochliwym typem. Ma dziewiętnaście lat, a nigdy nie był w związku, nawet mało poważnym. Dlaczego? Jakoś nie czuł potrzeby pakowania się w uczucia, uważał się za tragicznego kandydata na faceta. Dziecinny, prosty do tego żartujący wiecznie ze świata i marzący o podróży na miotle dookoła świata. Wiedział, że gdyby wyznał jakiejkolwiek kobiecie miłość, ta by wybuchnęła gromkim śmiechem. -Bez przesady z całą terapia, ale no nieco więcej mogę przeznaczyć. W imię przyjaźni! - speszył się. Czuł, ze coś nie gra. Dziewczyna stała się nagle nieco zachmurzona. Czyżby to jego wina? Oczywiście nie chciał jej urazić, miał to być głupi żarcik, a nie coś, co sprawi, iż jej się zrobi przykro. Włożył na siebie koszulkę, która była jeszcze mokra i przysunął się do niej. -Ale nie bój nic, moja twarz była inspiracją do postania legendy o potworze z loch ness i innych mistycznych stworów.- położył się, a głowę oparł na jej udzie. Tak, należało mu się za wszelkie niedogodności jakimi było miedzy innymi lezenie w bokserkach. -Spóźniłaś się o ładnych parę lat- zaśmiał się głośno.- Ale jeśli chcesz być następna w kolejności to... nie, przepraszam, nie jestem w stanie się aż tak poświecić dla Twoich marzeń.- Przez chwile pomyślał, iż Laila moze to odebrać jako marną próbę poderwania jej, lub zaciągnięcia do łóżka. Nie, nie mogła tak uważać, przecież znali się juz trochę czasu, wiedziała chyba, ze jest bardziej taktowny, a takie teksty co chwile wylatują z jego ust. Mimo wszystko nie wyobrażał sobie siebie i panny Howett w łóżku razem. Może i jest dziewczyną, do tego ładną, ale to przyjaciółka, taki uczynek byłby zbrodnią. -JASNE, nie zauważyłem! Udowodnij! Chce dowodów!- zaczął się znów wielce unosić. Przecież widział, ze stanik nosi nie bez powodu, ale co? Miał powiedzieć no masz i to całkiem niezłe? Wtedy dopiero poczułaby się zbyt pewnie i wlazła mu na łeb do reszty. Zdecydowanie lepiej dla jego psychiki bedzie wmawiać jej, ze wszyscy mylą jej przód z tyłem. Chwilę później Laila się obróciła, a ze jego seksi główka była na jej nodze- strąciła ją i walnął łbem w ziemię. Zaciągnął sie papierosem nie wiedząc, czy ta się tylko zgrywa, czy faktycznie teraz już przegiął. Ah kobiety i ta ich fascynacja cyckami. Miały bzika na tym punkcie, wystarczyło rzucić głupi żarcik, a te już pokazują swoje fochy. Od przyjaciółki raczej spodziewał się kąśliwej uwagi w stylu w porównaniu z Twoim członkiem są ogromne, ale nie tym razem. -Oj weeeź, Maaała! Co stroisz fochy, przecież wiem, że masz cycki, swoją drogą całkiem niezłe. No przestań się obrażać, przytul się do mojego grubego cielska, wypłacz się i znów zacznij po mnie jeździć.- wziął ostatniego macha i rzucił gdzieś końcówkę papierosa. Zaszedł Lailę, usiadł twarza na wprost do niej i czekał aż łaskawie rzuci mu sie na szyję.
Oh niech on już przestanie z tym narzekaniem na swoją osobą. Laila go uwielbiała. Kiedy się poznali? Czy to nie była jakaś impreza Alana, kiedy to jakoś trafiła na tego chłopca? Coś takiego. Mniejsza z tym. Razem przepili wszystkie smutki, choć to było dawno temu to z perspektywy Laili jakby wczoraj. I zdecydowanie życzyła mu tego, żeby uwierzył w siebie i zdążył pokochać bez względu na to, jak bardzo boi się odrzucenia, bo podobno ta miłość to ważna rzecz. L. nie przejmowała się za bardzo... Jej uczucia były, jak huśtawka. Każdemu życzyła szczęścia. Chyba jeszcze nie dorosła, aby o tym z kimś porozmawiać, albo pomyśleć o sobie. Egoistyczne myśli zrobiłby z niej jeszcze większy koszmar niż była nim w istocie. Tak się jej przynajmniej wydawało. Szczególnie po tej akcji, kiedy wmówiły z Herą Alanowi, że jest ojcem dziecka Hery, choć żadnego dziecka nie były. Ale zerwał ze swoją dziewczyną po to, żeby to przemyśleć. To był kataklizm. Na szczęście Laila trzymała się z daleka od brata i Jude, więc mogli spokojnie układać sobie życie. I pewnie dlatego teraz naszły ją takie myśli, że może po prostu nie jest stworzona do takich rzeczy i będzie tylko poradnią psychologiczną dla znajomych. Kiedy położył głowę na udzie dziewczyny mimowolnie się uśmiechnęła, lecz nie odsunęła się. Była zamrożona w ruchach na rzecz przemyślenia tego wszystkiego. W sumie już od dawna nachodziły ją myśli o studiowaniu, ale nie w Hogwarckich murach. Za dużo przedeptanych ścieżek, choć ludzie daliby się pociąć za studiowanie w tej szkole to jak widać nie wszyscy... Zaraz potem się "fochnęła" przez co musiała się odwrócić i zepsuć tą przyjacielską scenę dotyczącą cycek. Zaraz, kiedy myślał, że się rzuci mu w ramiona nie ruszyła się ani o milimetr. Uśmiechnęła się kpiąco. - Serio? Liczysz, że możesz przytulać taką celebrytkę, jak ja? Zaraz mój ochroniarz Ci wytłumaczy, że błękitna krew w moich żyłach nie pozwala mi na takie manewry. - Wystawiła język w jego stronę i położyła się z powrotem na kocyku zamykając na chwilę oczy. W sumie wakacje i chęć wyjazdu stały się tak bliskie, że aż musiała mu zadać pytanie. - Ej, Czarek. Który kraj uważasz za najpiękniejszy? - Ona marzyła o jakimś ciepłym, gdzie nie padałby by bez końca deszcz. Może powinna pomyśleć o Australii? O. To byłaby przekozacka opcja!
Czarek wcale nie jest niedowartościowany. Chyba chodzi o to, ze i on nie dorósł do związku. Na kazego przyjdzie czas, na niego też. Teraz woli podrażnić znajomych w związkach, ośmieszać ich przy partnerach. Spoważnieje za parę lat i moze zacznie rozglądać sie za ta jedyna. Tyko czy wtedy bedzie umiał ją poderwać? Cóż, z tym moze być kłopot, ale od czego ma się przyjaciół. Wierzył, ze w takich chwilach mógłby liczyć na cenne rady Laili. Mogli się wygłupiać i rzucać w siebie różnymi daniami, ale jeśli trzeba było to jedno drugiego wysłuchało i kiedy mogło udzielało złotych wskazówek. Tajemnica jego samotności może wynikac też z tego, iż boi się usidłania. Kazdy w Hogwarcie wie, że Czarek kocha towarzystwo, a im więcej ludzi tym lepiej. Związek z jedną panmą ograniczałby jego wypady, wszelkie odpały i nocne wędrówki w zakazane miejsca, a on by mógł źle to znieść. Nie byłby sobą, unieszczęśliwiłoby go to tylko. Działanie wbrew własnych przekonań zawsze było dla Grishama było śmieszne, więc już wolał być singlem. Kiedy miał wielką ochote kogoś przytulić miał od tego przyjaciół. Dało się to wszystko znieść na ogół, chyba że przychodziły walentynki i wszyscy rzygali serduszkami. Wtedy nikt nie miał dla niego czasu, bo większość znajomych jest zajęta umilaniem dnia partnerowi. Gdyby nie to, ze nikt nie ma dla niego czasu nawet czternasty lutego byłby super. -No i nie zaznasz łaski wtulenia sie w moje boskie ciało, sam sie przytulę.- i wykonał dziwny gest. Objął siebie ramionami. Domyśliwszy się, że wygląda jak kretyn odpuścił to sobie i usiadł niedaleko przyjaciółki. Nad pyatniem Laili musiał się chwile zastanowić. Z jednej strony kochał Polskę, do której często jeździł w odwiedziny do rodziny mamy. Prosty kraj z tradycjami i historią, która ciężko pojąć. Ludzie tam tez byli jacyś rozmowniejsi niż w Anglii. Z drugiej strony w kazdym miejscu na świecie czuł się świetnie. Ale... Polska, Kraków. tak, to jest to. -Polska-odparł w końcu.- Powinnaś była zobaczyć ten kraj. A Ty, dokąd Ciebie najbardziej ciagnie?
Co do sposobu myślenia Laili, to jednak nie można zbyt wiele dziewczynie zarzucić. Twardo stąpała po ziemi, a i wiedziała kiedy się wycofać, albo w ogóle nie pokazywać, że możliwe, iż coś ta sytuacja jej uczyniła. To taka filozofia godna dorosłego człowieka, co dla niej osobiście było dużym krokiem naprzód w świecie, kiedy wszyscy uważali ją za stukniętą, a Ci którzy jeszcze do tego nie doszli kwalifikowali ją pod rozpieszczoną córeczkę tatusia i mamusi. Żaden z osądów nie był dla Laikowej istotny, gdyż jak już dawno stwierdziła jedyne, co jej ludzie mogą zrobić to słynne nic, które jest bardzo znaczące przecież. Takie uczucie bezkarności ma swoje zalety i wady, ale o tym w następnym odcinku. A czy ona była gotowa do związku? Czarek stwierdził, że nie jest. Przynajmniej był ze sobą szczery. Laila nie miała pojęcia czego chce, a czego nie chce, a co chciałaby bardziej niż mocno. I to głównie powodowało emocjonalny taniec, który nie zawsze wpływał pozytywnie na dziewczynę. Pokręciła energicznie głową widząc, co chłopak wyprawiał. Sam sobie okazywał czułość? I co potem dziwnego, że ludzie nie mogą podobierać się w pary, kiedy są samo wystarczalni. Bijacz. Hehs. Noale co do tego obrazka to Laili naprawdę przydałby się teraz aparat do ujęcia tego obrazka, kiedy zorgazmowany Czaruś przytula sam siebie z miłości. Czy oby skojarzenia nie byłyby wtedy jednoznaczne? Nikt nie zapytałby: "hej Czarek! Na twoich spodniach są lody waniliowe?" raczej każdy by zaczął się śmiać i szepcząc jeden do drugiego stworzyli by mit o Czarku, przez co ten przez równe kilkanaście lat byłby opatrzony nalepką: "Samowystarczalny". Tego chyba Laila nie chciała zrobić Czarkowi, ale zdjęcie dla samej siebie i dla zdrowego szantażu na dnie kufra nikomu nie zrobiłoby krzywdy! A potem przyszedł czas na jej ukochane pytanie o kraj, który uważał za najpiękniejszy, najciekawszy. O ile ona chciała wyjechać gdzieś, gdzie wiecznie jest ciepło to chyba na dłuższą metę by tego nie wytrzymała, zatem... Polska? Cóż to za kraj? Na zajęciach mugolskich przerabiali ostatnio kulturę mugoli w innych miejscach na świecie i rzeczywiście jakaś taka informacja się wkradła! Czy Laila pamiętała to? Polska, Polska... To chyba Europa! Brawo genialna dziewczyno! Może lepiej nie zdradzaj swoich umiejętności geograficznych. - Sama nie wiem. Być może chcę pojechać do Australii, ale w sumie chętnie odwiedziłabym Szwajcarię. - Uśmiechnęła się lekko domyślając się, że Polska to jedyna miłość Czarka!
Tak, faktem było to, ze Laile uważało się za nieco stukniętą. Nie było w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Przynajmniej Czarek mówiąc tak o niej nie miał na myśli obłąkanej osoby, która zbiegła ze szpitala psychiatrycznego, mającą dziwne zamiłowanie do ćwiartowania niewinnych stworzeń. Otóż raczej o to, że była na tyle pozytywną osobą, że wybijała się ponad ten szary tłum ponurych ludzi. Gdyby tylko była z tego samego rocznika co Grisham i chodzili na te same zajęcia, to wszyscy wykładowcy zapragnęliby się wynieść z tej szkoły już po pierwszym spotkaniu z tą dwójką. Czarek wcale tego nie chciał, był zmuszony do tulenia się samotnie. Może i było to żałosne, ale nikt inny jak sama panna Howett go do tego zmusiła, więc teraz niech nie wydziwia. Przytuliłaby go i byłoby po sprawie. A co do zdjęcia, to chyba oczywiste, że Czaruś zaraz by się na nią rzucił, skazał na najsurowsze tortury, stoworzył jej piekło na ziemi, byle je jej odebrać. Taka fotografia byłaby niezłym haczykiem na niego, a on nie miał zamiaru się bawic w psa na posyłki, tym bardziej dla osoby, przez która jego ulubiony kocyk i bokserki miały aromat wanilii. Jeszcze zobaczyłby siebie na jej Wizbooku, lub swoim. Przecież jego nastoletnie fanki załamałyby się nerwowo, widząc go w takim stanie. Jeszcze przestałyby za nim szaleć, co wtedy począłby biedny chłoptaś. A może zobaczywszy do jakich czynów jest zmuszony będąc sam na sam, to nie odstępowałyby go na krok? Jak to pierwsze rozwiązanie mu sie podobało, tak to drugie śmiertelnie go przeraziło. -Australia? Całkiem fajna sprawa, mogłabyś poskakać z kangurami, może one by wytrzymały z Tobą psychicznie.- Australia faktycznie nie była brzydka, ale w jego oczach stała wciaż pod Polską, Szwajcaria zresztą też. Miał manię na punkcie tego kraju i nie ma co tu kryć. Gdyby tylko rodzice nie zwerbowaliby wódki polskiej, którą chciał przemycić do Anglii to mógłby zaprezentować Laili jadną wielką zaletę tego kraju. Zresztą on był pół-polakiem, więc powinna z tego wywnioskować, że to kraj ociekający cudownością! Australia? Za ciepło na dłuższą metę, ale wybrac się tam na parę dni? Czemu nie!- Dobra, to za rok na wakacje zwiedzamy pierw Polskę, potem Australię, a na końcu Szwajcarię? Jaki środek lokomocji preferujesz? Jak zobaczysz polskie dziewczyny... ah, zostaniesz lesbijką! Zawsze chciałem mieć przyjaciółkę homo.- Zaśmiał się, choć prawdą jest to, że kiedyś marzyła mu się kumpela, z którą mógłby pogadać o wyrywaniu panien, do wymiany doświadczeń. A podróż? Cóż, na takową musieliby mieć sporo galeonów i cierpliwości do siebie, a ze i tego i tego im brak, to co innego. Pobujać w obłokach zawsze można!
Gdyby była z Czarkiem na roku ludzie mogliby pomyśleć, a przynajmniej profesorowie, że jest to spisek przeciwko ich zacnej karierze, albo co najmniej jakiś sabotaż cz próba wytrzymałościowa. Tak to by rozpatrywali i zamykali w tych kategoriach. Tak zwykle było i Laila nie spodziewała się żadnej zmiany. Już z Herą były ocenianie jako dwie najgorsze dziewuchy w klasie, ale nigdy nie złapano ich na gorącym uczynku. Stąd rodził się konflikt dla rady pedagogicznej. Czy Howett i Trowsent są złem wcielonym czy to tylko przypadek, że zawsze są w nieodpowiednim miejscu i jeszcze gorszym czasie? Raz dla odmiany mają w układzie klauzulę, że wkręcają kogoś, kto jest spoza okręgu ich znajomych i to on później ponosi konsekwencje czynu. To wystarczająca kara dla kogoś, kto okazał się głupim osobnikiem. Takie tam. A w ten sposób odwracały uwagę od swoich skromności i zajebistości. Gdyby dorzucić do tego układu Czarka, faktycznie mogliby zacząć coś podejrzewać. Laila i Czarek byliby codziennie razem na terapii, która miałaby odkryć jakieś urazy z dzieciństwa, które byłyby przyczyną tego wszystkiego. Ale chyba tak się złożyło, że los postanowił oszczędzić ludziom tego połączenia. Kto wie. Może starsza o parę lat Laila byłaby zupełnie inna... Poważna, nieśmiała i w ogóle. To możliwe? Ze względu na przebieg kolejnych wydarzeń w przyszłości... Wszystko jest możliwe. Szczególnie jeśli chodzi o nią. Może jeszcze zdecyduje się pójść na zakonnicę i uduchawiać innych częstując ją ciastkami z "wiarą"? Możliwe. Ale ilu ludzi się na to skusi? Laila uśmiechnęła się lekko prowadząc własnie takie rozmyślania, które nie miały jeszcze konkretnego kształtu, a już koliły... - Kangury... Może to jakaś moja rodzina. - Zastanowiła się Laila, która mogłaby w tym momencie mieć móżdżek w rozmiarach najmniejszych - puchońskich stereotypowych. Dopiero potem zaczęła się śmiać, co zaprzeczyło wszystkiemu. - Spoko. Jestem zwarta i gotowa na podbój polskiej wódki i pierogów. - Spojrzenie w stylu: 'wygrałam milion dolarów' wbiegło na jej twarz bez pytania. Właściwie była już gotowa pobiec po plecak i wrzucić tam pierwsze lepsze rzeczy i wyruszyć. Nawet teraz, póki jeszcze świeci słońce.